DO

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1818.03.07 Nr19

Czas czytania: ok. 6 min.

Gazety Wielkiego Xiestwa

Poznańskiego

Nro z p a r l Jl.

Sprawa Mathurina Bruneau.

Siódmy świadek F e l i x M a u r y zeznał.' Byłem Adjunklem Burmistrza wVareenee ku końcowi 18 i 5 roku, gdy mi doniesiono, iź Pani P h e l i p e a u x odzyskała swego syna, który od lat 10. w wojsku służył. Udałem się do matki, lecz nie poznałem syna; ona zaś mnemała, że lubo rzecz iest wątpliwą, niechce przecież narazić się na niebezpieczeństwo odrzucenia prawdziwego Syna, rzewnie przytem płakała. Bruneau. To prawda, ze Pani Phelipeaux całkiem była przestraszoną. Powiedziałem da niey, że nie ieetem iey synem, lecz niechay sobie tak wystawi, iakobym nim był- To usłyszawszy, dała mi odzież i bieliznę; nałożyłem «obie lulkę tutuniu i paliłem ią wygodnie« P r e z e s . Bawiłeś się W Pan w domu Psoi P h e l i p e a u x piekarstwemp Br. Nie, lecz W stanach Amerykańskich. Nie masz żadnego upodlaiąctgó rzemiosła. O! jeżeli W Pan rozumiesz, anitumiem moiey roli, mylisz eię. - Ósmy świadek (ieden z nayważnieyezych), KatarzynaPhelipeaux. mniemana matka, traktyerka i kupcowa w V a reelles. Zf znanie iey, wśród łez rzęsistych, było pastępuiąc«: Przed 30 miesiącami przyszedł d* Ig.

mnie oskarżony, źle się zakazał, nieprzysfoynie się obszedł z moią córką, lecz jakief było moie zadziwienie, gdy mi Pan Fraimb a u t powiedział: że lo móy syn! Zadrżałam cała. Na zapytanie moie, czy iest moim eynem? odpowiadał raz, ie nim iest, drugi raz, że nim nie iest. Serce moie pragnełe Synaj prz>ięłam go. Jescze tego samego wieczora dałam rnu srebrny zegarek; powiedział mi, ii takich rzeczy niencsi; kupiłam mu złoty, sprawiłam mu trzy pary sukien, iakich sobie życzył; byłabym m u, moiemu synowi, wszystko dała; byłabym dlań osta« tnią odzież moią przedała. Przyszedł nareszcie Pan Maury, i dowiódł mi, czegom nitchciała wi trzyć: że to iest włóczęga i ie ma bydź przez żandarmów transportow?nym; dałam mu uscze na drogę 50. tal. Pr« Wieleż ms W Pani dałaś pieniędzy ze wszystkiem? Br. 300 franków. Pheł. 600 franków; prawdą a Bogiem. Pr. Słyszałaś W Pani późniey o nim? P h e ł. Bardzo często; żądał pomocy i wsparcia; odpisałam mu: ii mnie dosyć już kosztował; lecz gdyby sam do- moie napisał lub przynaymnity się podpisał, posłałabym r.iu iescze pieniędzy. Pr. Prawda, ie przyszedłszy chciał W Panią za szyię uś'islać. P h e l. Prawda, lecz >'iedozwuiiłarn tego; później tysiącznetni razyjirrytubłam go )];0 mo czego mocnicy ał"li i e (Tiarze-.) Br. Niipiaczź »11 Phel O jui dosyć w życiu III ihn i_kałaiu; gdy D ) III * .przynaymtiity dli muicjgo niesczęśliwe co syna tyle łez wylała. B i. J1:Ic wszakle powiedziałem W Pani, i£ i.ie ketem iey sy rreJIa; przecie! rnemogę by di dzieckiem 36 familii; nie mogę bydź rJIabIJI Ma th ur i nem. Bruneau, Augustem Vezina, Pio« trem Labroese, Generałem Morę w Hi. szpanu i Ludwikiem XVII. Pr. Bardzo łatwo uchodzić pod kilkoma nazwiskami, gdy ie sobie sam kto nada, iąk WPan. -. Dziewiąty świadek E i l i f P h e li p e u x , ioty Posiedzenie dnia 1 *. Lutego.

JK u la li a P heli peilx, dzieci Pani P heii- Na tera posiedzeniu -przesłuchano isstu peaux. Bruneau obróciwszy się do cór- świadków, którzy B r u n e a u w młodości ki zapytał czy się kiedy nieprzyzwoicie znali, a których zeznania przerywał' ttnle zriąebezedł, na co odpowiedziała, lenie, X22 poraź siuu-sznemi- uwagami Jtden ze Siostra iey. (listy świadek) potwierdziła to sa- świadków iwywał się M a isoonfu ve (nomo; brat ich (tastyświadek) ni'gdyBruneau wy dom). Tjk, rzekł Bruoeau, a mieD"chciał uznać za brata swego, powiewał ten szka w starey chałupie. Świirlek t?n 1 umie pisać, a Bruneau nje. Bruneau. zmiernie się iąkał, i Udwo zdołał wyrazić, Daliście mi do czytania pjtent waaz nasale - ii B r u n e a u do chrztu trzymał. Co m i.? tamta, aiasię na taki. h rzeczach wcale nie- zawołał Br. XiąlęBri*sac, Gubernator «nam. Pr. Bruneau, bAiź WPan otwar- Paryla iest moim oycem chrztsiiAm. J04 tym; umieszle czytać? Br. Bez wąt,ieiia. nemu, co go w roku ifj'5 znowu epostr.\»gt Vi. Oto książka - czytay WPan. Brun. i Bru neau nazwał, odpowiedzi.;!: Nie naNie chcę; trzeba do ufeo biblii. - Potem zywam się wiecey Bruneau. i< «lem K aj:o zapytał Prezes świadb, jak się Bruneau lem z Nawarry, i'posunę cytn tu,o»go na z nim zizrjaiomił. Świadek. Usczjprał wyższy stopień. Pewoa sąsadka wyrzucał« mnie wnoś pozdrawiaiąc riiui«, com do ży- m u, ii będąc w baue« u łapeiarza, wiece y wego poczuł. B run. Był to tylko maleńki dostawał szturch»nc6w, aniżeli chleba, pożarcik przyiacielski. - lj s t y świadek D o - i.ieważ mu się niechciało robić, i zresztą tak m i n i k Ge lin zezDał: Powie oxialeimt }iDd<Dbien swey'S1ó "'WASftAlltftLIK (która n e a u, że jeżeli się nazywa P b e l i p e a u x, potem zezn. wila) iak dwie krople wody: musi tego dowitśdź, inaczey poczytam go za lecz on wmawiał w nię, że iestLuJ w« kiera oszusta. W kilka duą póiniey potkawszy się XVI L i$ty świadęk, traktyer w Pot. t de »nim nazywałem go Pbelipeaux, lecz mi Ce, dawniey kucharz uLudwika XVI.

to mocno zganił i pogroził, alebym go ina- zeznał, iż w roku i8»S przyszedł do niego czey nie nazywał, iak tylko Karole m zN a- Bruneau, i zapytał go, rzy go zi,»wu powairy» w przeciwnym razie kaz« mnie po- znał, le i«t Ludwikiem XVII, lt go nie

tb CD uHnnla przez Szrfów WandrysAiwb. W tytule cz . su powiedz i 1 mi ieden z krewnych oskAfzanegd, ze os ?iq ule nazywa ani & aro l em z Na warry, anj Phelipeaux, lecz Bruneau. (Ś'tbdck ten iest itdnym z naywal.jeyszych, przez któ«go sąd dowiedział eię o prawdziwćru nazwisku oskarżonego. Ge li a bowiem pisał mu kilka listów, lecz gdy dociekł, ie- (o filut, doniósł go Podf>refektowi w Sau mur, który rzecz daley posunął. - Do tey chwili miał go sąd istotnie za syna wdowy P h t l i - peaux). ttział: iż wżyciu iwoim nie byłby się iważył. B r u n e a u przyznał wpra, ii bywał u tego człowieka, lecz o tarra uszy nie chciał wcale wiedzieć. Pej kobiecie nałgał, iż n. lat przepędził, · obcych dworach i dobrze się bawił.

y mu to owa niewiasta przypomniała, I uchlał B r u n e a u i długo nie mógł J zylidź do siebie. Ciotce iedney, która go v byriłar, czy się może zapierać, iż robił l ,>cie w W z i n s, odpowiedział: Wszakże I '. i o t r W 11 Ski był cieślą! Przypomaia1 ,mi r zmowę, w ttórey iey dał do zro· / »ieiti > II UIOIe z czast-m dostać się na CM i j r 51' o 51M. N a co mu ona rzekła: że i< 'g... ..: m, i on ieyodpowiedział: ie iest r" .low u ". Nie mógł fię t'go wszystkiego ZŁĆ H. · · >"*. u, Ucz' in hi iiI iey uznać iotKi.;, <u ią , i» Łwiit-rt-ir oburzyło, satyra .<kt. ,n b)ł eztyagitr i*go Dtlaunay, u ortgj się Bruneau ia.riar.twa uczył. 1 ti i.graniczył się na osubc'czti.iti, iż żona iego Eawtęe rnu powiid łu, ie Br. iest ley braum, lecz on się tego zapitrał. (U tizta następnie.)

PATENT SUBKASTACYINY.

Królewsko-Pruski Sąd Ziemiański Obwodu Poznańskiego czyni wiadomo, iż dóra tu w Poznaniu pod Nrein 113 starego miasta położony, do pozostałości niegdy Jana Krysztoja Hantusza sukiennika należący, podług taxy, która wraz z warunkami kupna, codziennie w Registrauir 2e naszey przeyizaną bydź może na tal. 649 1 dgr. 10 len. 8 oszacowany, na wniosek Sukcessorów wyżty rzeczonego Hantusza, celem sporządzić się maiących między niemi działów, publicznie naywiAcey daiącemu przedany bydż ma. Wszyscy więc maiący ochotę kupna, wzywaią się, aby w wyznaczonych w tey mierze terminach, dnia -23. Maia r. b. o godzinie gtey

»99 zrana, dnia 24. Lipca r. b. o godzinie gtey, a osobliwie-dnia stgo Października r. b. zraua ' o godzinie gtey iako ostatecznym i peremptoryinym terminie, przed W. Bobrowskim S ę, dzią w Izbie Instrukcyiney Sądu n3azego stawili się, lieyła swe do protokułu podali, a naywięcey w ostatnim terminie daiący spodziewać się może, iż iemu dornten za zezwoleniem iu«eressentów przysądzony będzie.

P o z n a ń dnia 19. Stycznia i8*8' Królewsko- Prueki Sąd Ziemiański.

(L. S.) v. Kryger.

WEZWANIE.

W tuteyszym Lazarecie rnityskim znowu zbywa na szarpiach i bandażach, btz któryck chorzy lt-czeni bydź niemogą. Dobrowolne tych artykułów od dobroczynnych przyiacioł ludzkości ofiary, gdy i liż kilka razy niedostatkowi temu zapobiegły, powoduią innie i teraz do w A j.wania czułych i nad cierp.ąią ludzkością breśnych, aby tychź< szar,>,ow i bandażów w iakieyknlwuJc bądź ilości udzielić raczyli, które natychmiast b-zskutecznemi nie będą, a dary tł-go roiizaiu ofWowane każdego czasu z wdzięcznością pi - 'yimowane zostaną. P o z n a ń dnia ij. Lutego 1 gtSJJyrektor miasta i Policyi," Cz arnowski.

Doniesienie o pensy l.

Szanownym Obywatelom, maiącym chęd powierzyć córki swe Instytutowi wychowania, zalecam móy w Wrocławiu przy rynku wkamit nicy niegdy Forniego a teraz Kupca 'JSlbela pod Nrem 1974 założony Instytut nauk-i pensyi dla córek. Staraniem moiem będzie odpowiedzieć pod naysłusznieyszcmi warunkami ich łaskawemu zaufaniu i sprawiedliwym oczekiwanIom. W r o c ł a w d. 514. Lutego 1818Zofia Marburg, Przełożona instytutu naukowego i pensyi dla córek.

Doniesienie. Świeże prawdziwe Angielskie ostrzAgi otrzymał St. Po w tlsku

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1818.03.07 Nr19 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry