PIERWIASTKI FHAXCISZKAŃSKIE U JAKA IL\SPHOWICZAsłonecznej szukał chwili, aby w przyciemnej krypcie dojrzeć owe freski Giotta, glOl'yfikujące zakon fmnciszkailski, ową Pokutę, zwalczającą w otoczeniu świętych centnura rozpusty, ową dziewicę w nipdostępnej wieży wyobmżającą jedną z cnót kardyn:llnych czystość - owe \vszystkie. dziwną pr03totą duchą. napelnione alegorje. które dzięlii tej pierwotnej właśnie prostocie, stanowiącej najistotniejszą zawartość ducha Giottowego, przcstajq być nlegorjami, a zmieniają się- w symbole naiwnie rysowane, a przecież, mimo tego, nastrojem o całe niebo przewyższające doskonale w kształtach i barwie pogał'1skie nagości świętych chrześcijailskich na obrazach wielkich mistrzów późniejszego renesansu. Hozmwiajl\c z tyrll I)iednym, polskim chlopiną, wpatrywałem się znowu w lekko przywarte, tajemniczq głębią przykuwające OCZ" :5\'1'. Klary na pięknym, aczkolwiek mOl'no zniszczonrm fresku Giotta, czy Lorenzettiego; pt'zeniosłern się myślą do On-ietto. które jednak nasi pielgTzyrni. nie wiadomo dla czego, pominęli - do On'ietto, przed "Sqcl ostateczny" SignoreBego. któremu :\Iichal Aniol tyle zawdzięcza w swoim lwlos'llnpm ohrazie \\' kaplicy SylistYllskie.i: chodzilPIII znowu poIłliędz- zczernialymi krzyżami bizantYlicow, wśród ich acheroJ)it i naszą \Tallią Boską C7.f:stochowską. przypominających I\TadOłlllę międzyaniolami, pah'.iarehami i prorokami Fm Angeliea. Olta\"ian'\ :\"elleWJ. l' \luna. l'inturieiocha. l'erugin:l i jak się tam WSZ"scy nazywają, ci wielcy. naiwni. prości, a twórczy wyobraziciele przewagi ducha nad cialem. --o A byliscie reż "-- pytam się, w Porciunculi" widzieliście w środku ogl'Omnej świątyni ten maly szary kamienny kOściólek, w któt'ym św. Ft'anciszek uslyszal glosy anielskie, wzywające go do porzucenia bogachv i zhytl,ów, do przepasania się SZIHII'em i zrzucenia trzewików, (lo gloszenia nowej ewangelj! JJl"Ostactwa i ulJóstwa 1\0 i JJewnieście też uklękli u gl'obu św.

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1931 R.9 Nr4

Czas czytania: ok. 2 min.

Fl'anciszka, w tej ostatniej najglęhszej 1"'YlJl'ie jego przybytku? - A jakżeby nie'! - proszę pana. Czlowiekowi się zdaje, że jest się nie na ziemi, ale gdzieś w niehie, al ho w jakim raju'! I nie dziwię się, że biedny polski chlopina tak się rozłZa\via i roztldiwia, kipdy sam bylem świadkiem, .iak żona ang-likailskiego pastora, zwiedzając z mężem kryptę. uklękla p!'zy jej sztLtchetch żelaznych i \\' wiplIdem skupieniu przyglądala się mLti'nnU'owemu sHrlwfllgowi. "iI' dziwie się, hoć do lla.i żarliwszych wielbicieli mistrza z :\ssyżu należy protestant Sahafie!', autor najlepszej monografji, i nie dziwię się zwlaszcza. jeżeli sobie rozważę, że bywają chwile, gdzie i uajzimniejszy

JOl

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1931 R.9 Nr4 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry