DODATEKdo

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1825.09.24 Nr77

Czas czytania: ok. 4 min.

Nm 77.

Gazety Wielkiego

Xiestwa Poznańskiego,

(Z dnia 24. Września 1825JI

Rozmaite wiadomości.

Rossyiski Generał iazdy, Hrabia Wittgenszteyn, dowódzca drugiego korpusu armii, przywołany został niedawno do CarskoeSeło.

Rzemieślnicy w Krakowie zrobili nowy koczyk, który nietylko, źe się podobał ze swego kształtu, wygody i czystey roboty, ale mocno zadziwia znawców i amatorów nowym wynalazkiem stopni; albowiem osoba w zamkniętym koczyku siedząca, może z łatwością, otwierać i zamykać stopnie; a tak z wysokich poiazdów, iakicli teraz naywięcey uźywaią, bez pomocy służącego wsiadać i wysiadać można. Ten wynalazek tyle iest dogodny, iź w czasie rozbiegania się koni, można bez przypadku wysiąść z poiazdu, nie wyskakując z caiey iego wysokości. Mechanika rzeczonych stopni tak iest prosta, iź nietylko nie zawadza osobom w poieździe siedzącym i nie podlega częstemu zepsuciu, ale nawet zewnątrz te stopnie bardzo poiazd ozdabiaią. Wynalazcą tych stopni ma bydź ieden z Akademików, dziś znakomity urząd posiadaiący. Juź to od dawnych czasów było zwyczaiem koaiedyopisarzów, zaszczycać aktorów

darem doskonałego pICIa. Komedya angielska: ostrzeżona wdowa, z roku 1693, nie mogła być graną do końca, ponieważ aktorowie tak wiele w niey punczu pić musieli, że iui przed trzecim aktem ani stać, ani mówić nie mogli. - Trzeba było puncz zastąpić białeif» piwem - dodaie gazeta Berlińska. Kilka wesołych osób umówiło się w Londyni e, iżby przez gazety ogłosić, że piękna i bogata Panna życzy sobie iść za mąż. Wkrótce zgłosiło się listownie do 60 ochotników różnego wieku, lecz każdemu odpisano, źe iakkolwiek mu Panna ręki nie odmawia, ieduakźe życzyłaby sama niewidziana widzieć go wprzód w oznaczonym ubiorze na parterze teatru Drurylane. Dodano ieszcze warunek, źe po skonczoney sztuce zgłaszaiący się na ławkę wstąpić i prawem okiem lornetować powinien; w samey rzeczy po odegraniu sztuki wspięło się na ławki do 50 mężczyzn, zacząwszy od piętnastoletniego bezbrodego Adonisa, aź do soletniego utuczonego i wyświeźonego wdowca i wychudłego óoletniego kawalera. Wszystkich miny były przymilaiące, wszyscy serce nieznaney piękności podbić chcieli, ale któż zdoła ich pomieszanie, ich wstyd, ich gniew opisać, gdy spostrzegli, że z nich zażartowano. -. spiesznie z ławek pozeskakiwali, iź 60!etni kochanek o mało co nieuwierzył , źe mu się szybkość lat upłynionych wróciła. W numerze 37. Rozmaitości- Warszawskich umieszczona iest recenzya "Listu Wielopolewskiego do Trzechpoiewskiego" z podpisem **«-. Szanowny Recenzent słusznie uwazaląc , iź dziełko to waźnieyszem iest zjawiskiem niź się na pozór wydaie, tę mu nadaie wartość, iź powinno dokończyć poźąclaney rewolucyi w gospodarstwie polskiem, w wielu częściach tego kraiu iuź zaczętćy szczęśliwie; i źe iest tein poźylecznieysze, będąc doręcznem, przystępnern każdemu rolnikowi, który czytać tylko urnie, i źe iest szczegolniey dla rolnika polskiego napisane. "Pan Wielopolski - mówi Recenzent - nieposzedł rabować ogromnych traktatów agronomów cudzoziemskich; nierozciągnął i niepodzielił swoiey materyi na sto rozdziałów i poddziałów; niezastraszylskromnego czytelnika, szumnym apparatern nowey terminologii, ani pozorem wielkiego scytntyficznego s)stemu. Odwołuiąc się uaywięcey do stosunków izwyczaiów kraiowych, do własnego doświadczenia, napisał, na klepisku, źe tak rzeknę, swoiey stodoły, książeczkę kilkuarkuszową, w którey zawarł to wszystko, co znacznieyszego powiedzieć można na naganę trzechpolowego , na zaletę wielopolowego goejiodarstwa; w którey podał sposoby przeyścia z iednego do drugiego, tak łatwe i iasne, źe dosyć iest mieć w ręku same tylko tablice do listu załączone, aby rzecz całą poiąć i przywieśdź do skutku, na kaźdey danćy przestrzeni gruntu i t. d." Po różnych uwagach pod względem stylu, pisowni, 1 rzeczy, o ktorey dziełko traktuie, tak się dalćy autor receuzyi wyraża."Panu Munk należy się od Polaków wdzięczność za to, że się podeymuie chętnie druku pism pożytecznych, w naszym napisanych ięstykii. 1 lubo u nas księgarze maią itden wydatek mniey iak zagranicą, to iest: nie płacą pospolicie żadnego honorarium autorom, iest atoli zasługą, przyiąć na siebie koszt nawet papieru i druku, kiedy dziwnem zaiste zdarzeniem, więcey iest niemal w Polsce pis?ą. cych niź czytających, a osobliwie kupuiących, książki polskie. Mimo tego wszystkiemu ce

06a

na 6 Złt. pol. zdaie się zbyt wysoką li), iakkolwiek wydanie iest ozdobne, z mapką kolorowaną i litografowaną okładką." Po wytknięciu niektórych pomyłek drukarskich Recenzent temi uwagi swoie kończy słowy: "Bogdayby list Wielopolew(lowP)skiego ziednat iak naywiększą liczbę zwolenników gospodarstwu wielopolowemu. Bogday każdy co go przeczyta, albo przeszedł w koley zasiewów w nim wskazaną, albo też na niego odpisał, co iest zapewne życzeniem autora " W tymże numerze Rozmaitości umieszczone są obszerne wyiątki z dziennika podróży we Włoszech odprawioney przez pewnego Polaka w roku teraźnitysz) m. Między innemi ciekawemi szczegółami, opisuie podróżny, iź zwiedzając w Padwie gmach uniwersytetu widział między portretami i herbami wiele polskich familii, źe napisy dotąd niezatarte pokazuią, iź niegdyś uniwersytet Padewski był uczęszczany przez Polaków, źe niektórzy nawet byli Rektorami tey szkoły, lub innymi urzędnikami, źe sławny Sobieski i Batory, byli uczniami Padawskimi, źe ś. p. Kroi Stanisław dla każdego z nich wzniósł posąg na pięknym placu w środku tego miasta położonym, a ozdobionym na około pomnikami wielkich ludzi, dawniejszych uczniów sławnego uniwersytetu Padewskiego, że wreszcie miasto to itst sm u tne, a uniwersytet nie iest w tak świetnym stanie, ażeby miał zwabiać do siebie cudzoziemców, źe w Warszawskim więcćyby się znalazło rzeczy pożytecznych dla Włochów, przezcoby chleb był oddany i t. d." Będąc nasz podróżny w W e

*) Pomimo źe Pan Munk umiarkowany iest w swych żądaniach przy podobnych ppdigciach, sluiznieby mu tu lednak zarzucić można wysoką cenę.-, gdyby go sam Recenzent nieusprawiedtiwiał wyrzeczonemi poprzednio słowy: "źe więcey iest niemal w Polsce piszacych, niź czytających, a osobliwie kupuiacych książki polskie." Dla lćy to ostatniey przyczyny niemógt Pan Munk, pomimo dobrey chęci, przyiąć w nakład ofiarowanego mu w tych dniach ważnego dzieła, tern bardziey, źe stosunki autora nie są tak szczęśliwe, aby mógł prace swoie literackie ofiarować księgarzowi bez żądania honorarium.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1825.09.24 Nr77 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry