KROI1L\ MIASTA POZNANIAc) Każd)' utwór sceniczny połski musi przed wystawieniem hyć wręczony cenzorowi, którego mianuje dyrektor policji; od tegoż cenzora musi być zezwołenie na wystawienie. d) Aktorzy nie mogą :-.amowołnie zmieniać tekstu. e) Koncesji na teatr polski udzieła się narazi e na 1 rok. f) Zespół polski podlega wyłącznie Vogtowi, który tylko sam za jego prowadzenie jest odpowiedzialny. g) \Vykroczenie przeciwko powyższym przepisom powoduje nat) chmiastowe odebranie łwncesji i opuszczenie przez aktorów polskil'h granic pailstwa. Z chwilą, gdy Vogt powyższe warunki przyjął, sprawa teatru poł'5kiego była zalatwiona. Polal')c', którzy chętnie przystali na wspomniane warunki, Ijie poznali się Ba tak chytrze obmyśłanej grze. Radowali się, ie mają nareszcie swój upragniony teatr, wprawdzie nie samodziełu)", bo pozostający pou zarządem niemieckim, ale zawsze przecież polski. Byli nawet wdzięczni Vogtowi, że f.prawą tą się zajął. Gazeta \V. Księstwa tak pisze; ,,\Viadomo puhliczIlOści, że przychylając się do słusznych życz ell Księstwa a mianowicie miasta Poznania raczył rząd zezwolić, aby odtąd w Po"naniu stał' był teatr polski. Pan Vogt dyrektor teatru niemieckiego, któremu i dyrekcja teatru polskiego oddana została, uczynił w tym względzie stosowne zabiegi i zebrał towarzystwo aktorów polskich pod przewodnictwem p. Anczyca - - - - --o Od nas teraz zależ.y pokazać, żeśmy chcieli teatru polskiego nic dla tego, że go nie było, ale że prawdziwą jego czujemy potrzehę. Bolesną byłoby rzeczą, gdyby zakład ten tak ważny dla ukształcenia serca, gustu, a mianowicie języka i łiteratllry ojczystej miał upaść przez nieoględność i obojętność naszą. Smutnem hy to hyło świadectwem o usposobieniu i tyle okrzyczatlem ul,ształceniu Księstwa a urągowiskiem w oczach nieprzyjaciół. 3 ,) I w myśł powyższych słów nie szczędzili Poznailczycy grosza, licznie kładąc suhskr)-pcje na abonamenty, za które Vogt spłacał swoje długi.
Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1931 R.9 Nr2
Czas czytania: ok. 5 min.37) Gazeta \V'. I\:sięstwa 1843 Nr. 7.
fJ8
Ale to wszystko było mu jeszcze za mało. Od utworzonego w tym celu komitetu teatralnego, w sldad którego wchodzili łudzie tej miary co Jarochowki, KamiI1ski, Kolanowski i 110raczewsłd, żą(lal ustawicznie subwencyj, grożąc, że teatr polski zamknie, gdy takow)-eh nie otrzyma. Komitet początkowo subwencyj pieniężnych nie odmawiał, przypuszczając, że wiecznie zadłużonemu Vogtowi istotnie ich potrzeba na entrepryzę połską; kiedy wszakże pokazało się, że Vogt pieI:iądze połskie zużywa na inlle cele, odmówił dalszej pomocy. Raz naprężone stoUllki między komitetelll a Vogtem psuły się z dnielll każd)-m, aż \V k0l1CU st)Tznia r. 1843 zerwane zostały zupełnie, gdy komitet :o:ię rozwiązał. \Vychouząc z tego założenia, że teatr w ten sposób prowadzony nie przyniesie społeczellstwu żadnych korzyśei a chciwelllu przellsięhiorcy służy tyIlw jako źródło uo(hodu, zrzekł się odpowiedziałności i zostawił teatr na wyłąeznej opiece Vogta. Oburzony Niemiec, złorzecząc Polakom, szukał teraz wsparcia 11 Beurmanna. Próżne atoli były jego zalliegi. OstrożlI) Beurmalln zapomogi oumówił dowodząc, że rządowe pieniądze nie mogą być obrócone na utrzymanie teatr n polskiego.:") \Y konsekwencji powinien hyl teraz Vogt teatr polski zamłmąć, skoro t)-lko df'fic)-t przynosił; jeżeli jednak tego nie uczynił, lecz przedstawienia poli"kie aż do 1 sierpnia 1843 r. kontynuował, to ,,,itl()l'znip llluiały mu one niemały zysk przynosić. Trudno zaprawdę przypuścić, żeby Vogt był na tyle bezinteref-owny. iżhy \)ez zysku teatr prowadził i narażał się na posąuzenia polonofilskie u włauz pruskich. Z kolei omóvdć należy stosunek ludności połskiej uo w!-'pomJJiane,l sceny. Zrazu b)-ł on hardzo serdeczny. Nif' tylko w gazetach napominano o ohowiązku wspierania polskiego teatru, ale każdy czuł dohrze w swem sereu, co powinien dla podtrzymania tej i"ceny robić. Z jal<ąż to radośeią przyjęto zapowie([ż polskich widowisk. rozpoczynających się 13. stycznia 1843.3") Teatr hył przepełniony, aktorzy ołdaskiwalli gorąco. Następne
"') A. P. P. - A. X. P. XXI. Cn0 3") Gazeta \V. K"ist\\'a z r. 18.t! KI'. :!'37, 2,), z r. 18t3 ]'. 7 eh;.
pr7.pdtawiełlia nie zmniejszaly ogółnego zapału, ch06 nie możlla powiedzieć, iżby był)" uda tne. Ia7dy mial zronllnienie, że to przecież początek, który zawsze bywa trudny; czekano dprpli. wie, co hędzie dalej. Tymczasem mijały tygodnie już nawet miesiące a tu nie widać żadnej poprawy. Przedstawienia były nienależycie przygotowane, aktorzy grali bez zapału, znać we wszystkiem pośpiech, hrak staranności. Od czasu do czasu dochodzą nadto dziwne wieści z za kulis, jak to przedsiębiorca traktuje po macoszcmu wiuowbka połslde, skąpi prób, szczędzi na kostjumach i dekoracjach i grozi ciągle rozpędzeniem zespołu polskiego. Jeszcze ou czasu do ezasu jakiś głos obrony, jeszcze niekied)' art-kuł zachęcający do popicrania jeśli już nie teatru, to prznmjmniej aktorów polskkh, napróżno; nie dało si\, już dłużej zataić, że taki teatr nie może być uważany za narodowy, że wogóle nad jego glową napisano już dawno "Mane - Tekei - Fares".
Nawet naj\\'ięksi optymiści przejrzeli, do czego zdążał Vogt. Że nie miał zamiaru Ilbać o utrzymanie i rozwój polf'kiego teatru rncżna bylo łatwo przewidzieć. Ten Niemiec, czuł)" nie7łniernie na pieniądze, jeżeli przejął entrepl'yzę polską, to t)-Iko dlatego, aby micć nowe dochod)". Sądził, że Polacy będą go wspierali, byle tylko mieć swój teatr. - A władze pruskif'? CZ)-Ż nie leżalo w ich interesie pokazać i udowodnić, że teatr polFki nie zdoła się w Poznaniu obok lIiemieckiego na dłuższ)' czas utrzymać? Nie godzi się prz)' kreśleniu dziejów tego siedmiomiesięcznego teatru zapominać o aktorach. Położenie ich było tak ciężIde, że doprawdy darować im można nie jedno zaniellbanie obowiązków. Zrazu wraz z swym reż)-serem Anczycem mieli wiele dohrych chęci. 'Vidać było i zapał UO pracy i sumienność, która równoważ)"ła brak talentu. Zczasem jednak ustępowało to wszystko zniechęceniu, które było \\Tnikiem przepracowania. Aktorzy nasi howiem nie tylko musieli grać w polskich sztukach, ale także i w niemieckich. Przytem tok pracy aktorskiej hył dawniej inny, aniżeli dzisiaj. O ile w dzisiejszych czasach każda nowo wystawiona sztuka grana jest przeciętnie kilkanaścic raz)", w naj gorszym razie' pięć lub
sześć razy. w którym to czasie można swobodnie przy. gotow)-wać nową sztukę, to dawniej przy małej liczbie osób, chodzących do teatru, grano każdą sztukę raz, najwyżej dwa lub 1rzy i już nast/;'pnie musiano dawać coś nowego. Aktor nie miał ('zasu Ba doldadnf' l'rzestudjowanie swej roli nawet na jej wyuczenie si(,). Nip hyło też tylI' prób, co dzisiaj, ani nie uznawano specjalizacji. Za wyjątkiem kilku już hardzo sławnych aktorów, musiała reszta grać role, które jej dawano, raz w drarnacie, raz w farsie, raz znów w operze. Jeżeli się jeszcze nadmieni, "Że zespół aktorski nie hył dawniej tak liczny, jak w obecnych ('ZaSaclI, a już wl.ale nie w Poznaniu, gilzie Vogt liczył się z każ{.iym groszem, to zrozumiemy jak trudna i ci/;'żka byla praca aktorska. Publiczność poznailsl,a snać zdawała sobie z tego sprawę, Do aktorów odnosiła się życzliwie i często w gazecie nawoływała do popierania ich wysiłków. ,,\Vszystko, co tylko może posłużyć do utrzymania w nie<;kal'żonej czystości naszego j/;'zyka powinno hyć jak Ilajtro-.kliwiej przez nas wspieranem, uie tylko cz('zemi wyrazy, ale i czynną pomocą. Najhardziej o(lpowiadającym środkiem wyżej zamierzonemu celowi, niezaprzeczenie uważać należy scenę polską, co dolH'ze pojąwszy 'Varszawa, l(raków i LwÓw znalazły chętnego naśladowcę w Poznaniu, chłubiącym się jak najlepszemi chęciami i zapewnieniem przez dohre powodzenie i istnienie stałej <;ceny w swym obrębie; lpcz niestf'ty I'zyliż chęci są wystarczające dla towal'zystwa, złożonego z osób, których utrzymanie zależy od uczęzczania na widowiska w większej jak dotąd liczhie. 40 ) Sytuacja stała się teraz mocno kłopotliwa. Z jednej strony Ilale;ało popierać polskie przedstawienia, choćby ,już dlatego, żeby pokazać Niemcom, iż jestf'śl1lY w możności utrzymać własBY teatr, z drugiej przecież było pewnym nonsensem pomagać Vogtowi do bogacenia się polskim pieniądzem. Jeszcze dziś trudno powiedzieć, CZ)T lepiej było hojkotować taki teatr pseudopolski, .czyli go popierać, a cóż dopiero wówczas. - Dwa też utworzyły się w tej sprawie obozy i te się ostro zwalczały. Jedni pochwa
40) Gazet:ł W. Księstw3. 18103 Nr. 67.
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1931 R.9 Nr2 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.