GAZETA

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1831.05.21 Nr115

Czas czytania: ok. 17 min.

-*

Wielkiego

Xiestwap O Z N ANSIClE

GO

Nakładem Drukarni Nadwornej W Dehera i Spółki.

Redaktor: A. RaabsU.

JSf i 15. - W S O b O t ę d n i a 21. M aj a 1831.

.i - W drugie święto Zielonych Swiatek, dnia 23. Maja, niewyjdzie gazeta.

TyczY SIę biegu cholery azyatychicj w Królestwie Polskiem.

W obwieszczeniu mojem z dnia 12. m. b. podałem do publicznej wiadomości doszłe mnie na urzędowej drodze, a wyjęte z regestrów Komitetu zdrowia w Warszawie szczegóły O rozciągłości grasującej w Warszawie cholery azyatyckiej, biegu tejże i wynikłym stąd stosunku śmiertelności. Odebrane następnie niemniej urzędowne, aAmianowicie od pewnego Szanownego lekarza krajowego, który w celu uważania tej choroby bawił niejaki czas w War* szawie, udzielone wiadomości, bardziej w tym względzie zaspokajają. Lubo choroba ta wciąż jeszcze w War e za wie i w wojsku Polskie m panuje, lubo na nieszczęście rozszerzyła się i między'ludem wiejskim W województwach Płockiem i Mazowieckiem, i lubo niedostaje dokładnych wiadomości o stosunku liczby chorych, ozdrowionych i zmarłych, tyle przecież pe« wna, iż wielkie z początku obawy publiczności o grożącem niebezpieczeństwie, znacznie się zmniejszyły. Dawniejsze doświadczenie potwierdziło się i tu, iż zaraźliwość przez porządny sposób życia i przez zachowanie należytych środków ostrożności, zmniejszoną być może, ii skład ciała szczególniej ułatwia udzielenie się choroby i że zatem nieprzenosi się tak bez» warunkowo, jak w innych zaraźliwych chorobach. Niemniej nauczyły tu doświadczenia, iż w większej liczbie przypadków sztuka lekarska ocala choleryków, skoro pomoc jest dość wcześnie poszukiwaną i udzieloną. Spieszna jednakże tylko pomoc rokować może dobry skutek, gdy tymczasem spóźnienie ojedne godzinę, dostatecznemjest, aby sprawić uśmiercenie pomimonajprzyzwoitsze środki pomocy. Wszystkie te względy powodują mnie do ponowienia usilnego wezwania, ażeby publiczność ściśle przestrzegała podanych w obwieszczeniu mojem z d. 30, m. z, pzzepisów. Nietracę jeszcze nadziei, iż przezorne i dosadne środki, przedsięwzięte z strony Rządu na pograniczu, zdołają może odwrócić niebezpieczeństwo od tutejszej Prowincyi, śmiem oraz wynurzyć zaspokajające przekonanie, iż nic w powierzonej mi Prowincyi nie będzie zaniedbanem, co tylko do osiągnienia życzliwych Rządu zamiarów przyłożyć się może. Gdyby jednak mimo wszelkie usiłowania i baczność niepodobna było, zasłonić Prowincyąod wy bu

chnienia choroby, na ten przypadek przydaję to zaspokojenie, że i wewnątrz krają przygotowane są najstosowniejsze środki do dzielnego oparcia się niebezpieczeństwu i źe pewnym być mogę niezwłocznej znawczej pomocy wszystkich lekarzy w Prowincyi. Zaspokojenie to tern większą wartość mieć powinno, kiedy każda osoba zachowaniem się swojem zdolną jest uchronić się od własnego niebezpit czeństwa, a tern samem wspierap oraz Władz usiłowania. Poznań, dnia 19. Maja 1831.

Królewski

Wiadoll1ości krajowe.

Z Berlina, duia 18 Maja.

G a z e t a P a ń s t waz dnia iB. m. b, zawiera następujące z Kbpejdy d. u. m. b. doniesienie: "W czoraj zaszła znowu tak pod Krotyngą jako i pod uorbianami bitwa między wojskiem roseyjskiem a powstańcami litewskimi. Pod Krotyngą było tylko do 500 ludzi Zmud/janów w obozie; 80 do 100 ludzi jazdy rogsyjskiej z 1 działem uderzywszy na nich zgromiło ich. Przeciwnie pod Dorbianami miała być bardzo zacięta walka i miało tam b},e do 9000 ZiHudzianow; wypadek po? tyczki niejest jeszcze wiadomy, powiadają jednak, iż powstańcy utrzymali się tymczasowo przy Bwojem stanowisku, a wojsko rossyjskie powróciło na swą pozycyą pod Połągą. Na gościńcu za Smolanami aż do Jurborga niezaszlo nic ważnego."

IjWfWWtjWljWW

Wiadoll1ości zagranICZne.

R o s s y a.

Z Petersburga, d. 28 Kwiet, (10. Maja).

Przez najwyższy rozkaz dzienny z dn. 17.

(29 ) b. m. 'Pwerski Cywilny Gubernator, rzeczywisty Radzca Stanu Hrabia Apraxin, przechodzi do służby wojskowej w stopniu Generał-Majora korpusu żandarmów. Z najwyższego rozkazu, przy Kurlandzkirn ewanielitkitn Konsystorzu, do którego przyłączony jest okrąg KonS y 8toP*a luterskiego Wileńskiego, ustanowiony został urząd tłumacza języków polskiego i rossyjskiego. W Pszczole Północnej czytamy następny list z Mitawy: "Mogę ci teraz przesłać szczegóły o uprzątnieniu Połągi i okolic od powstańców. Dowództwo nad zebranerni tam oddziałami poruczone zostało Gen.-Majorowi Roennekampf, który znajdował się za urlopem w tutejszych stronach, i, dowiedziawszy się o grożącem naszemu krajowi niebezpieczeństwie, prosił Generała- Gubernatora, ażeby go użył do działania. Pod jego dowództwem było 200 ludzi zebranego batalionu uczniów, dwie kompanie strzelców, 151 koni

Naczelny

Prezes.

Flottweli.

celnej straży, 3 działa i 136 szeregowych z ro> boczych kompanii korpusu koinunikacyi dróg. ;- D. g. (20.) Kwiet. ruszył on zrazu w przeciwnym właściwej drodze kierunku, na Krotyngę, a potem dopiero okolnemi drogami pociągnął na Dorbiany i niespodzianie o 6tej zrana ukazał się przy karczmie o 3 wiorsty pod tern miasteczkiem. Dawszy wypocząć żołnierzom, obejrzał położenie miejsca i dostrzegł, że buntownicy rozłożyli się wśród gqstego lasu, bronionego głębokim wądołem, po obu stronach którego rozstawili część swojej piechoty, a z przodu jazdę, ażeby obejśdź naszych z boków. Gen.-Major Roennekampf nietracąc czasu, rozkazał konnej celnej straży ich attakować, a strzelcom wspierać ten napad, sam zaś z pozostałemi oddziałami i artyjeryą ruszył ku Dorbianom. Za zbliżeniem się do lasu został przywitany gradem kul z ręcznej broni i kartaczarni z BciofuntoWfcgo działa. Z naszej strony odpowiedziano silnym ogniem z dział, i nasi posunęli się naprzód drogą i wzdłuż lasu. Rokoszanie uporczywie na każdym kroku się bronili i potrafili jeszcze KQKa razy wystrzelić z postawionej na wzgórzu armaty. Straż celna, rozjątrzona Oporem,nieszczędziła ich bynajmniej. Wkrótce las został oczyszczony i zborny batalion szybko wszedł do Dorbian, gdzie strzelano z okien i dachów. Powstańcy zaczęli uciekać ku Sałantom i Szoden; tu zabrano im działo, wzięto w niewolą 3 ch dowódzców, aa niższych urzędników, a xięźy katolickich i kilku chłopów: ci ostatni rzucili broń i stosownie do najwyższego ukazu z 22. Marca r. b, zostali uwolnieni do domów. Tymczasem zapalił się I dom we wsi, od którego przy silnym wietrze połowa wsi zgorzała. Powstańcy zważo byli ścigani po drodze do Szoden. O 4tej popołudniu Generał Roennekampf udał się do Połągi, a rozproszywszy jeszcze kilka buntowniczych zgrai w lasach i pojmawszy ich dowódzców, przybył tam o J.1. w nocy, - Nazajutrz, dn, 10. (22.) Kwietnia, otrzymawszy wiadomość, iż rokoszanie, zebrani w Krotyndze, mają napaśdź na Połągę, postanowił uprzedzić ich i ruszył tam w nocy na 11. (23.) z oddziałem, złożonym go, 2ch rot 9go pułku strzelców, dwóch dział i szwadronu konnych pionierów gwardyi. Jeden pluTon tego szwadronu zbliżył się kłusem ku przeprawom przez rzekę i rozproszył powstańców, stojących przy moście, w zamiarze bronienia go lirij spalenia. O świcie oddział bez przeszkody zbliżył się do Krotyngi i zajął to miasteczko bez mocnego oporu. Rokoszanie, przerażeni wzięciem Dorbian, nieodwaźyli się korzystać z przyjaznego miejscowego położenia w Krotyndze, jakoto klasztornego gmachu i murowanego parkanu, i uciekli ku miasteczku Korcianom. Oddział nasz ścigał ich bez przerwy; jazda kołowała ubocznemi drogami, a strzelcy oczyszczali lasy. Korciany tak prędko i niespodzianie zostały zajęte, że buntownicy zostawili tam ws/ysikie swoje zapasy i nawet świeżo przygotowane jedzenie. Tu też nasi pojmali kilku podżegaczy. Po zupełnem uprzątnieniu Korcian, Generał-Major Roennekampfwrócił do Krotyngi, dla przywrócenia porządku i kordonu celnego na Pruskiej granicy. Przy zajęciu Krotyngi i Korcian nieponieśliśmy Żadnej Straty. Po powrocie do Kroiyngi, dowodzca oddziału wezwał do siebie xięźy i kahał żydowski, rozdał im exemplarze wyżej wspomnionego najwyższego ukazu i oświadczył, źe po wyrugowaniu buntowników z tutejszych okolic, wszystko wejśdź powinno w dawny porządek, zapowiedział im przytetn, iż pod obawą najsurowszej kary, mają się starać o zachowanie spokojności i donosić o każdym zamiarze buntowników. Przełożonemu xięiy rozkazał doprowadzić wszystkich mieszkańców miasteczka i sąsiednich wsi do przytsięgi na wierność poddaństwa Cesarzowi J mci i złożyć przed miejscową władzą spis tych, co ją wykonają. - Piszą, źe tameczni włościanie ochłonęli w zapale dla powstańców; przerażeni szybkością i dzielnością, z jaką ich ścigają, żałują swego zaślepienia. Przebaczenie, użyczone tym, którzy się poddają, pozwolenie wrócenia do domów i zajęcia się rolnictwem, sprawiło, iż się uparniętali. Rzucają oręż przed naszemi wojskami i oddają naszym furażetom przygotowane przez powstańców zapasy. - Teraz Połąga i cała droga 2 Kurlandyi do granicy jest zupełnie bezpieczna. " Wydział handlu zewnętrznego ogłosił, lZ rząd angielski wydał względem okrętów ros8vjakich rozporządzenie, ażeby każdy z nich, wchodząc do portów angielskich, odbywał kwarantanę, i ażeby każdy z ludzi, na nim będących, opatrzony był świadectwem Konsula angielskiego o zdrowiu miejsca, z którego wypłynął.

A U S t 2 Y a.

Wiadomości ze Lwowa, z dnia 6. Maja, umieszczone w Dostrzegaczu Austryac k i m, donoszą: "Otrzymawszy Generał Rudiger wiadomość o złożeniu broni przez korpus Dwernickiego, opuścił stanowisko pod Kołodnem i udał się przez Poczajow do Radziwiło. Wa, gdzie wczoraj stanął z swym korpusem, który, jak zapewniają, pociągnąć ma ku Bugowi, w celu zrobienia sobie kommuniłacyi z oddziałami wojsk Generała Rosen, dowodzącego obecnie w drugiej linii i zabezpieczającego okolicę między Brześciem, Lubomlem i Włodzimierzem, W tej bowiem okolicy, kiedy jeszcze Generał Dwernicki siał na Wołyniu, wybuchły były w rozmaitych miejscach powstania, które zagrażały tamowaniem związków, gdy niedawno kilka pułków kozackich napadłszy niespodzianie na kupę z około 5000 powstańców, onęź rozbiły. N aczelnicy powstania dostali się w ręce Rossyan, przezco powstanie zostało w zarodzie zriiszczonem i komm unikacya przez Kowel na Brześć przywróconą." Powszechna Gazeta donosi z Wiednia d. 7. Ma/a: "Słychać, iż Dwernickiemu i części jego korpusu oficerów będzie Lubiana, reszcie zaś oficerów Gorycia na miejsce po bytu wskazaną, i źe żołnierze rozłożeni będą w Siedmiogrodzie i Morawii. Poseł angielski, Lord Cowley, wybiera eię do odjazdu, ileże następca jego, Pan Lamb, w krotce jest spodziewany. - Podług listów kupieckich z Sem« lina, Sułtan wydał odezwę, w której wzywa wszystkich wiernych do zwalczenia bun towników. 1<

Włochy.

Z Rzymu, dnia I. Maja.

Wezora ogłoszono tu następujący wyrok amnestyi, podpisany przez Sekretarza Stanu, Kardynała Bernetti: "Gdy czynności Generalnej Dyrekcyi policyjnej, ściągające się do żądanych wyjaśnień, artykułami l. i 3. edyktu naszego z dnia 14. m. b. oznaczonych, są bliskiemi ukończenia, okazało się już, źe wię. ksza liczba tych, którychby artykuły powyższe obejmować powinny, opuściła kraje Stolicy Świętej« Ponieważ zaś Ojciec Święty, któremu zdaliśmy w tej mierze sprawę, pragnie niniejszem odłączyć zwodzicieli od uwiedzionych, przeto w wysokiej mądrości i dobroci swojej wziął stąd pochop do oznajmienia publiczności dalszych swoich zamiarów względem każdej khssy tych, którzy w przytłumionem obecnie powstaniu mniejszy lub większy udział mieli. W wykonaniu udzielonego nam od Ojca Świętego, przez wyrocznią żywego głosu jego, rozkazu, poczytujemy sobie za obowiązek, podać do po wienia najwyższe: Art, i. Wszyscy, którzy mając udział w powstaniu, opuścili kraje Stolicy Swiętej za paszportem lub bez tegoż, mają być sądzeni według obwinienia o przestępstwo i stosownie do istnącyeh praw karani, jeśli się odważą bez wyraźnego od najwyższej władzy pozwolenia powrócić do wspomnionych krajów. Art. 3. Prośby i obrony, któreby podać chcieli, powinny być przesłane do obydwóch, edyktem naszym z dnia 14. ni. b, ustanowionych Kommissyy. Art, 3.

Kommissye te zdadzą sprawę Sekretariatowi Stanu o każdej prośbie i obronie takowej, Z załączeniem ściągających się do niej dokumentów; sprawę takową ogłosi najwyższa władza. Art. 4, Kommissya właściwa, w celu zdania o tern sprawy, powziąść winna niezwłocznie wiadomość o tych osobach, które się jeszcze w państwie Kościelnem znajdują, chociaż są zaskarżone: 1) o zdradę kraju podpisawszyakt tak nazwanego rządu tymczasowego, w którym poważono się ogłosić Papieźów za pozbawionych praw swoich doczesnych do państwa Kościelnego; r) o zgwałcenie wierności wojskowej przez wstąpienie w szeregi tak nazwanego wojska narodowego, pomimo to, że w stopniu wyższych oficerów, od stopnia Kapitana począwszy, w czytanej służbie Stolicy Świętej zostawały, albo przynajmniej jako takie z skarbu narodowego pensye pobierały; 3) o publikowanie niereligijnych, albo też w wysokim stopniu buntowniczych pism, mianowicie w dziennikach, które w ręce buntowników wpadły. Art. 5. Wszystkim innym osobom, które trzema powyższemi klas sami niesą objęte, i które w chwili ogłoszenia niniejszego edyktu papieskiego znajdują, się w państwie Kościelnem, nadaje Ojciec Swięty z wolnej, szczególnej łaski swojej zupełną, wspaniałomyślną amnestyA, a to w nadziei, iż odmienili sposób myślenia i że dawniejsze obłąkania swoje, reJigijnem i prawem postępowaniem nagrodzą, Art. 6. Artykuły 4., 5., 6., 7., 8- i 12. edyktu naszego z dn. 14. m. b. potwierdzają się niniejszera, tak, iż żaden z tych, do których się artykuły owe ściągają, niebędzie się mógł odwoływać na korzyść swoją do niniejszego edyktu. Art, 7. Posiedzenia ustanowionej artykułem 1. tylekroć wspomnianego edyktu Kommissyi cywilnej, przeniesione zostały do Rzymu. - Dan w Sekretaryacie Stanu, dnia 3 . Kwietnia 1831. r. T. V e r n e t t i . " Gazeta Powszechna zawiera pod napisem: Z Rzymu, dnia 1. Maja, notę Hrabiego S1., Aulaire, Posła francuzkiego przy Stolicy Swiętej, podana Kardynałowi

· 584

Bernetti. W nocie tej oświadcza Poseł francuzki, fe twierdzenie naczelników rewolucyi w państwie Kościelnem, jakoby Prancya obiecywała im pomoc i opiekę, jest wierutnym fałszem i oszczerstwem; że owszem dwór francuzki wiadomość o powstaniu w Bolonii przyjął B największą niechęcią. N a końcu zbija Poseł rozsianą pogłoskę, że wojsko francuskie wkrótce dla wzniecenia rewolucyi do Włoch wkroczy, i zapewnia rząd papiezki o niezmiennej przyjaźni swego dworu. , Z dnia 5. Maja.

Dnia s>. m. b., Margrabia Crosa di Vergagni podał Jego Swiątobliwości na prywatnem posłuchaniu. swoje listy wierzytelne jako Poseł nowego Króla Sardyńskiego, Karola Alberta, przy Stolicy Papieskiej. Z Bo no ni i, d. 0.9. Kwietnia.

Edykt Kardynała Oppizzoni zakazuje robienia i posiadania wszelkiego gatunku broni palnej i siecznej. Wyj ęte są flinty myśliwskie, pistolety przepisanego prawem wago« miaru, noże przepisanej długości, tudzież po* trzebne koniecznie rzemieślnikom i sztukmistrzom narzędzia sztychowe i krajne. Prancya.

Z Paryża.Dnia 8- Maja przedpołudniem przybył Król do miasta i pracował po kolei z wszystkimi Ministrami. O godzinie 4tej zwiedził Monarcha wystawę płodów kunsztu w Luwrze i powrócił potem do Saint-Cloud. Zapewniają, iż Król swoją zamierzoną podróż przez wszystkie prowincye Królestwa wkrótce rozpocznie, w celu przekonania się o ich życzeniach i potrzebach. Pomiędzy osobami, mającemi towarzyszyć Monarsze, wymieniają Ministrów wojny i marynarki. Dnia g. Maja z południa naradzali się Ministrowie u Prezesa Bady. Dnia 9. t. m. przedpołudniem przyjmował Król J mć powinszowania duchowieństwa, tudzież władz wojskowych, cywilnych i miejskich Departamentu Sekwany i Oise, z oko* licznośct przybycia swego do S1. Cloud. Rada Ministrów zebrana była tegoż dnia pod prezydencyą Króla w S1. Cloud, a z południa u Pana Kazimierza Perier. Hrabia Plahault, mianowany jest Posłem przy dworze Berlińskim, w miejsce WiceAdmirała i Para Hrabiego Verbuell, który nieprzyjął tego urzędu. Matactwa strony oppozycyjnej dały D z i e nnik owi Sporów powód do następujących uwag: "Chociażby stronnictwo oppozycyjne nieprzyznało się nam było samo, iż zawód swój polityczny od sprzysięźeń zaczęło, łatwem byłoby to dla nas do odgadnienia, zapa niejestże uwagi godną rzeczą, iż nieznajdziemy ani jednego czynu Izb albo rządu, któregoby oppozycya nieuznała za dogodny do wzniecenia na nowo rewolucyi? Oppozycya uważa wszystko za główny występek; wszystko jest w jej oczach kwestyą na śmierć i życie; spostrzega ona w towarzystwie tylko zwycięzców i zwyciężonych; miara, prawie co chwila, jest pełna, należy już temu koniec położyć. Ale, chociażby i prawdą było, że rząd oszczędzając krew i pieniądze Prancyi, źle sobie postępuje; chociażby prawdą było, że rząd sam popycha się w przepaść przez to, iż z usług swoich oddalił PP. Dupont i Odillon Barrot; chociażby prawdą było, że nowe prawo o wyborach, pomimo to, iż 140,000 obywatelów więcej jak dotąd do wyborów przypuszcza, jest złem, ścieśniającem swobody narodowe prawem; że stowarzyszenia niesą źadnem nieszczęściem dla narodu, źe P. Kazimierz Perier jest niegodziwym Ministrem, że odradzanie się na nowo kredytu, handlu i przemysłu niejest jego dziełem; - czemuż, pytam, znajdujemy zaraz powód w tern do rewolucyi? Na cóż zaraz wołamy: trzeba temu koniec położyć? Czemuż niemamy się spodziewać najlepszych wypadków po jego dobrem prawie, po jego darze przekonywania, po wpływie prassy drukarskiej? Czemuż niezostawiarny rozstrzygnienie rzeczy obiorcom, którzy przecież są naturalnymi sędziami politycznego systematu krajowego? · . , Drugim obyczajem mężów oppozycyi jest, iż się zbyt mało troszczą o szczęście i spokojność narodu. Większa część sprzysięźeń niczem innem rzeczywiście niejest, jak niezręczną próbą, w której krew szlachetną za niedojrzałe pojęcia albo urojone potrzeby przelewać każą. Często słyszymy sprzysięieńca mówiącego, iż lud tylko tern jest, co się z niego zrobić podoba. Takowe postępowanie lekkomyślne względem massy przywołuje aż nadto dobrze na pamięć Bonapartego i Konwent, i śmiało twierdzić można, źe stronnictwo owo, które się za nowe poczytuje, po. wstało jedynie z dwóch przestarzałych systernatów: z radykalizmu Konwentu i z propagandy Bonapartego. Niekontente z teraźniejszości i bez doświadczenia w polityce, bo rewolucya lipcowa zastała je niedojrzalem w sprawach publicznych, wzięło sobie w nieudolności swojej owe dwa wielkie przykłady despotyzmu za wzór i utworzyło jakąś politykę konieczności, podług której w razie potrzeby i' zniesienie wszelkiej wolności, jako jedyny środek ocalenia kraju, jest dozwolonem . Przyszłość Prancyi zależy jedynie od opinii uważanej za organ większości, ponieważ większość ta nienaśladujeprzeszłych, a nieuprzedza przyszłych rzeczy, ale dwa na pozór różnorodne żywioły: stateczność i postęp, połączą. Przeciwnie dla opinii, która przeszłość naśladować a przyszłość przyspieszyć usiłuje, niernasz żadnej przyszłości, albowiem zamiast połączenia istnącego porządku rzeczy z postępem, bgdzie ona zawsze jetino za drugie na igrzysko losu stawiać." Dnia 6. Maja złożono znowu u stop kolumny na placu Vendome mnóstwo wieńców z kwiatów. Goniec francuzki tako tern donosi: "Część dolna kolumny na placu Vendome zakrytą prawie była wieńcami i girlandami z kwiatów; znaleziono tu także mnóstwo małych figur, rycin i inne godła. Od samego rana otoczyły kwiatniarki kolumnę i utworzyły drugi rynek kwiatowy. To ściągało przez cały dzień na plac Vendome mnóstwo ludzi, którzy pomimo złego powietrza ciekawość swoją zaspokoić chcieli. N a wieczór oświecono kolumnę." Dziennik G l o b e zawiera: "Dnia g. Maja wieczór koło godziny IOtej udjło się dosyć znaczne mnóstwo ludu na plac Vendome, tańcowało tamże naokół kolumny, a potem klęcząc odśpiewało hymn Marsylijski. N astępnie dał się słyszeć okrzyk: "" N i e c h żyje Rzeczpospolita! N iech żyje lud samowład n y ! "" a kilka głosów, jak się zdawało, przywodzców, wołało: "" N a plac rewolucyjn y ! " " Jakoż udał się tamże tłum i ponowił taniec naokół niedokończonego jeszcze pomnika na środku placu. Przechodząc koło j e d n e g o o d w ac h u wo ł a ł o w i e l u: "" N i e c h żyj e wojsko l i n i o we! "" Ciągnąc do Palais« Royal został tłum przez gwardyą narodową rozpędzonym." - I dnia następującego po. nowił się zgiełk na placu V endorne . Przy kolumnie stała dragonia, wojsko liniowe i od* działy gwardyi narodowej, która kilka osób aresztowała. Dnia 8. Maja obchodzono w Orleanie rocznicę oswobodzenia tego miasta przez Joann ę Arc, C o d z i e n n i k d o n o s i , i ż Xi e z n a B e rry , przez używanie kąpieli w Bath, zupełnie utraciła bóle reumatyczne, na które podczas zimy cierpiała. Xiezna Tajmont, wdowa Generała, który r, 1793. w Wandei poległ, walcząc za sprawę Króla, zakończyła tu dnia 9. Maja swe życie.

Akademia umiejętności otrzymała od Do» która Bennati pismo o fizycznym Paganiniego składzie, który autor pisma za główny żywioł mistrzostwa tego artysty uważa. Pan Pabien podał przed kilku dniami wdo« wie Benjamina Constant adres kondolencyjny kolorowych mieszkańców Martyniki, których Deputowanych, ilekroć się o sprawie ich naradzano. Xiadz Gregoire, niegdyś Biskup dyecezyi Blois , niebezpiecznie cliory.

Niektóre dzienniki tutejsze twierdzą, ii Generał Schneider, z przyczyny nadwątlonego zdrowia, prosił o odwołanie siebie od dowództwa wojska w Morei i że Generał Trezel będzie jego następcą. A n g l i a.

Z L o n d y n u, dnia 7. Maja.

Goniec powiada: "Głoszą" i mamy nadzieję, ze to prawda, iź Lord Lyndhurst oświadczył, źe jeżeli bu względem reformy przejdzie w Izbie niższej większością, przeszło 50 głosów, Izba wyższa, odrzucając go, najniesłuszniejby sobie postąpiła. Zważając na to, iź Lord Lyndhurst podobno bardzo gorliwie powstawał p r z e c i w bilowi, winniśmy mu wynurzyć żywe nasze podziwienie z powodu zmienienia w tej mierze zdaiaia swego, co zapewne pochodzi z przekonania się o błahości oporu i ważności pojednania. Lord Lyndhurst niepostąpił sobie tak we względzie bilu, jakbyśmy sobie byli życzyli; z wdzięcznością jednakże przebaczymy wszystko mężowi, który z zasady i rzetelnego uczucia zabierze głos w wyższej Izbie, doradzając przyjęcie bilu i pojednanie. Mniejsza o to, czy większość w Izbie niższej składać się będzie z go czy z 5 członków. Będzie to większość otwartej przeciw sprzymierzonej reprezentacyi, a mąż tak światły, jakim jest Lord Lyndhurst, niemoźe nieuznnó sprawiedliwości i konieczności prędkiego ukończenia równie przykrego jak bezpoźytecznego s p o ru. " N adeszła tu zasmucająca wiadomość, ii Pan Jozef Yorke, jeden z najwaleczniejszych i najszacowniejszych Admirałów, który także trafnym dowcipem w mowach swoich jako członek Parlamentu celował, pospołu z dwoma Kapitanami marynarki, Brodby i Young, przez przewrócenie się małej łodzi, w rzece Southampton, utonął.

Rozll1aite wiadoll1ości.

"'Powszechna Gazeta donosi, iź w Bononii zakazano gazety francuzkie, w)jąwszy M 0nitor, Codzie nnik i niektóre inne tyrnsamym duchem tchnące gazety.

Kur y e r L i t e w s k i umieścił następujący artykuł, poświęcony pamięci sławnego astronoma Śniadeckiego: "J an Chrzciciel Sniadecki, Doktor filozofii, Professor wysłużony ma

SS6tematyki i astronomii w akademii Krakowskiej, były Hektor uniwersytetu Wileńskiego i zasłużony astronom obserwator, korrespondent akademii nauk St. Pf. tersburgskiej, członek towarzystwa Warszawskiego przyjaciół nauk i naukowego w Krakowie, Radzca stanu i kawaler orderów Sgo Włodzimierza 3ciej, i Stej Anny 2giej klassy, urodził się w roku 1756. dnia 29.

Sierpnia w Wielkiej Polsce, w powiecie KcyńBkirn dawniejszego województwa Gnieźnieńskiego, a dziś w powiecie Bydgoskim W, Xięstwa Poznańskiego, z ojca Jędrzeja i matki Pranciszki z Giszczyńskich Śniadeckich. Skończywszy nauki szkolne w Poznaniu, w sławnem naówczas Gimnazjum Lubrańskiem, udał się w roku 1772. do akademii Krakowskiej, dla ćwiczenia się w matematyce i filozofii, a wziąwszy tam stopień w filozofii, zaczął swój zawód naukowy od publicznej lekcyi algebry w uniwersytecie; za wprowadzeniem zaś nowego systematu w instrukcyi publicznej przez Kommissyą edukacyjną, uczył szóstej klassy w gimnazyum Nowodworskiem. Przy końcu roku 1778- opuścił Krakow, przedsiębiorąc swoim własnym kosztem podróż naukową do Niemiec, Holandyi i Prancy i; uczył się na« przód w Getyndze pod Kaestnerem, potem w Utrechcie pod Herinertem i nakoniec w Paryżu pod Cousinem w kolleglum francuzkiem. Pałając szlachetną żądzą poświęcenia nabytych pod takimi mistrzami wiadomości własnemu krajowi, odrzuciwszy w roku 1781. korzystną bardzo i świetną dla młodego Polaka propozycyą ze strony Króla Hiszpańskiego*), W)dechał z Paryża, wezwany od Kommissyi edukacyjnej dla objęcia katedry wyższej matematyki i astronomii w uniwersytecie Krakowskim, no. wo zreformowanym. Roku 178L dnia 9. Listopada rozpoczął Jan Sniadecki swój kurs matematyki w Krakowie, a w następnym 1782« lekcyą astronomii. Wtenczas to ogłosił perwsze dzifło, pod tytułem: Teorya rachunku algebraicznego, zastosowana do linii krzywych, 2 tomy in 4to w Krakowie, własnym nakładem.

Plan tej książki, która, dla dziwnej jasności, szczęśliwego wykładu i gruntownej znajomości na uki, jest dotąd jedyną prawie tego rodzaju w języku polskim, zasadzony był poczęści na układzie sławneao Eulera (Introductio in Analisim),. ale obok tego jest to pierwszy traktat 10

*) Hrabia d'Aranda, Minister Iliszparski, w r. 17S0.

w Paryżu, na polecenie d'Alemberts, ofiarował Jan. Sniadeckiemu za urządzenie obseiwatoryum w Madrycie i dziesięcioletni przy nim pobyt, najprzód: koszt od rządu hiszpańskiego na dwuletnia, naukową podróż; powtóre plac astronoma obserwatora w Madrycie z roczną pensyą 1000 czer. zł., i nakoniec po upłynionej słujbie 6000 czci. zł. honorarium.

giki rachunkowej, albo ścisły wykład rozumowań, które powinny towarzyszyć mechanizmowi rachunku. Organizacya siedmiudziesiąt szkół prowincyalnych w Polsce, powierzona od rządu Janowi Sniadeckiemu, a później nieszczęścia i upadek kraju, przeszkodziły mu do? kończyć i wydać inne dwa tomy, pod tymże samym tytułem, które powinny były uzupełnić jego kurs matematyki, zawierając w sobie rachunek dyfitrcncyalny i integralny z zastosowaniem do mechaniki. Dla poratowania nadwątlonego ciągłemi pracami zdrowia, wyjechał JanSniadecki, w roku 1787q do Anglii, i cały rok tam przepędził, zwiedzając zakłady astronomiczne w tym kraju. Za powrotem do Krakowa poświęcił się cały obserwacyom astronomicznym, których zbiór dziewięcioletni ogłoszono w Efemerydach Wiedeńskich (Ephemerides Astronomicae Vindobonenses od roku 1798« do r. T805. i w dzienniku Barona Zach Monatliche Korrespondenz w roku 1802.) Odrywany jednak od tych prac uczonych, wśród tylu burz i zamieszań w kraju, jeździć musiał do Warszawy i do Grodna, dla czuwania nad losem uniwersytetu Krakowskiego, i bronienia funduszu ednkacyjnego. I w rzeczy samej, szkoła główna Krakowska winna jest ocalenie swego bytu w owym czasie, rzadkiemu poświęceniu się Jana Śniadeckiego, a kilkuletni ow zawód publiczny, jest jedną z najpiękniejszych epok życia jego. Szlachetny zapał, niezmordowana gorliwość i żadnemi groźbami, iadnemi niebezpieczeństwy niezachwiana odwaga, z jaką. wchodził w zapasy z potęinemi przeciwnikami, podczas Sejmu w Grodnie w roku 1793-, zJe" dnaly mu tam czułą przychylność Króla Stanisława Augusta, szacunek naj znakomitszych osób, a podziwienie uwielbiającej go publiczności. W roku 1802. na podane od towarzyitwa Warszawskiego przyjaciół nauk zadanie, napisał i ogłosił publicznie: Rzecz o Koperniku, pismo, które będąc przyjętem najzaszczytniej od towarzystwa przyjaciół nauk i od całej Polski, zjednało Janowi Sniadeckiemu sławę europejską. Dotąd znany był jako pierwszy matematyk w kraju Polskim, jako znamienity obrońca fortuny szkolnej, ale w pochwale Kopernika, Polacy z chlubą i wdzięcznością odkryli gieniusz, męzką wymowę Skargi odnawia jacy, a cudzoziemcy znaleźli z podziwieniem, że dotąd nieznali nieśmiertelnego Kopernika tak, jak go poznać i ocenić należało *), Jan

*) "Przystąpiwszy potem do czytania, powiada Jan "Sniadecki w przemowie do rozprawy o Koperniku: "autorów piszących o Koperniku i wykładających "jego naukę, znalazłem ważniejsze moje przestrzen i a i uwagi od nikogo niedotknicte; skąd się przekonałem, ie Kopernik, albo niebyt w swoim źro

Sniadecki, wznosząc pomnik dla sławy KoperJ nika, połączył z nim razem i dla swojego imienia wieczną pamiątkę. Z zapałem przyjęta w Warszawie .rozprawa o Koperniku, wytłumaczona tamże została na język francuzki i wydrukowana w roku 1803., ale tak niedokładnie i z takierni błędami, że autor zmuszony był zaprzeczyć publicznie podobieństwa przekładu do oryginału. T łumaczenie to jednak francuzkie, poprą wionę, wyszło nanuwo w Warszawie w r. I8i8«, przedrukowane po raz trzeci w Paryżu J820. (Chez Vigor Reiiaudiere de 103 pages.) N a żądanie astronoma angielskiego Bnnkley rozprawa o Koperniku przełożoną została na jęiyk angielski przez Justyna Brenan i wydrukowaną w Dublinie r. 1813'*) Szkoda tylko, że opuszczono w tym przekładzie przypisy, tyle ważnych i ciekawych wiadomości zawierające. W roku bieżącym 183°» włoski nawet język zbogacony został przekładem rozprawy o Koperniku, Bernard Zaydler, obywatel Florencki, wytłumaczył ją, pomnożywszy kilką dodatkami oraz wizerunkiem Kopernika, i wydał we Florencyi, pod napisem: ni Niccolo Copernico Astronoma Polacco, magionamento del Cav. Giovanni Sniadecki etc. b'irenza 1830., poświęcając uczoną tę pracę towarzystwu przyjaciół nauk w Warszawie, W czasie politycznych udręczeń kraju polskiego, w r. 17 9- , Jan Sniadecki zmuszony chronić się do Galicyi, między góry karpackie, szukał pociechy, po tylu ciężkich zmartwieniach, w naukach i nowtj pracy dla dobra ziomków. Rozmyślając w te] ustroni, nakreślił pierwszy rys dzieła, do którego niemiał żadnego dotąd wzoru, a które zawsze uważał za najmilszy dla siebie płód swojej głowy. Szacowne to dzieło jest: Geografia czyli opisanie matematyczne i fizyczne ziemi, dokończona w r. 1803., a wydrukowana w Warszawie r. 1804. vol. I. in 8vo, 479 kart z 5 tablicami. Geografia miała trzy wydania; drugie poprawione i powiększone wyszło w Wilnie w r. 1809. u Zawadzkiego. Ta druga edycya, wytłumaczona na język Rossyjski w Charkowie roku 1817., przeznaczona została przez główny rząd ezkoł do użytku wszystkich gimnazyi w państwie. Trzecie wydanie, powiększone nowym rozdziałem, wydrukowane zostało r. 1 gig, w Wilnie. (Dokończeniu nastąpi.) "die od wielkich pisarzy i astronomów czytany, albo "był czytany bez te') uwagi, jakiej wyciąga zgb;bie"nie wielkich i pierworodnych myśli." Pisma rozmaite T. I. karta 148. *) Prize Essay on the Literary Scżentific labors ol Copernicus the Founder ol modern Astronomy, written originally in the Polish language, by J. B» Sniadecki. Translated Irom the Irench ol M. TAgoborsii, by Justin Brenan. Dublin 1 S23, 66 pages.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1831.05.21 Nr115 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry