GAZETA

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1831.07.08 Nr155

Czas czytania: ok. 10 min.

Wielkiego

Xiestwa

POZNAŃSKIEGO

e-e---»

N akładem Drukarni N adwornej Dektra i Spółki. - Redaktor: A. Wannowki.

JW J 5 5 .

W Piątek dnia 8. Lipca 1831.

Wiadolllości zagraniczne.

Królestwo Polskie, Z Warszawy, dnia 3. Lipca.

Dzisiejszy Dziennik Powsz. Krajowy zawiera: Do Rządu Narodowego. Mam zaszczyt przesłać Rządowi Narodowemu szczegółowy raport, o czynności Generała dywizyi Giełgud od.dnia 26. Maja aź do 15. Czerwca r. b. jak następuje: "Stosownie do danego prze« zemnie rozkazu, Generał Giełgud w nocy z dnia 36. na 37. Maja udał się od Łomży chaussee wiodącą do Kowna, zostawiwszy za Sobą spalone mosty na Narwi, celera doścignienia korpusu Sakena, który, jak doszła go wiadomość, znajdował się między Grajewem a Rłjgrodem, i był przedzielony korpusem Pułkownika Sierakowskiego. Onia 28- Maja Generał Giełgud przybył do Grajewa wieczorem, gdzie zastał oddział wojska pod dowództwem Pułkownika Sierakowskiego, ucierający się od dni kilku w małych potyczkach i podjazdach z korpusem Sakena, który obrawsiy około RsIjgroda mocną między dwoma jeziorami pozycyą, stał spokojnie, umacniając góry z drugiej strony Rajgroda ciągnące eię za rzeczką, celem zapewnienia sobie stałego punktu oparcia, na przypadek nadejścia większej siły z naszej strony, General Giełgud

nazajutrz rano ze dniem, udał się z powiększonym korpusem wprost szossą do Rajgroda, o mii 3 odległego. Około godziny »mej zrana, przednia straż składająca się z jazdy i pułku 2go strzelców pieszych, mając na czele Generała Dembińskiego i Pułkownika Valentin, napotkała pod wsią Miecze szpicę nieprzyjacielską, za którą postępując spiesznie, natrafiła za jeziorem zwanem Czarne, o wiorst 3 od Rajgroda, korpus nieprzyjacielski, uszykowany po za lasem. Po rozpoznaniu pozycyi, Generał Giełgud wydał rozkaz, aby 10 dział pozycyjnych zajęło stanowisko pod lasem, które Pułkownik Piętka juź pod gęstym ogniem armatnim nieprzyjaciela, osobiście na korzystną wprost Rajgroda pozycyą wprowadził. W assekuracyi na lewo postawiono 7«iy pułk liniowy i batalion 4ĘO pułku strzelców pieszych, na prawe zaś skrzydło 2 bataliony pułku 4go strzelców pieszych. W rezerwie zatrzymano pułki 1$. i igły piechoty liniowej i 4<y batalion pułku 3go strzelców pieszych. Po odparciu attaku nieprzyjaciela na lewe nasze skrzydło, widząc, ii zamyśla uporczywie bronić odwrotu swego prawego skrzydła, rozkazał Generał Giełgud środkowi i prawemu skrzydłu iśdź naprzód w kolumnach do altaku; z drugiej strony Pułkownik Valentin na czele pierwszego batalionu 4go pułku strzelców pieszych dostrzegłszy, ie ko kryta na lewem skrzydle, tyt nam zabrać usiłuje, natarł na nią, w części zabrał w niewolą, a res/tę do odwrotu zmusił. Nieprzyjaciel przekonawszy się, ze się oprzeć niezilola, zaczął ustępować, z czego korzystając Generał Dembiński, wysłał jazdę pod dowództwem Podpułkownika Brzezańskiego, w celu aby odcięła drogę do miasta kilku kolumnom piechoty, juz przez zajęcie pozycyi nieprzy - jacielskiej przez Pułkownika Piętkę mocnym ogniem działowym rażonej. Jazda Płocka udała się na lewo chaussee, jeden szwadron jaidy Poznańskiej z Generałem Dembińskim postępował po chaussee, drugi zaś szwadron tejże jazdy, zaledwie z 60 ludzi złożony, pod dowództwem Podpułkownika Brzezańskiego i Majora Potulickiego, napadłszy w wąwozie po nad jeziorem na jedne kolumnę, odciął ją i pomimo silnego oporu w niewolą zabrał. Później tenże drugi szwadron od jeziora, a pierwszy pod dowództwem Majora MycieIskiego od chaussee, natarły mężnie na piechotę w mieście z po za domów i parkanów gęstym ogniem broniącą się i znaczną jej część wrł» z Pułkownikiem i gmiu oficerami w niewolą zabrały. W tjm właśnie czasie 7my pułk liniowy na rozkaz Generała Rohland przy odgłosie bębnów, pod dowództwem walecznego Pułkownika Oborskiego, z nadstawionym bagnetem wszedł do miasta i resztę broniącej się piechoty zabrał, oddział zaś z batalionu 3go tegoż pułku pod dowództwem Kapitana Ludwika Michałowskiego i Porucznika Barańskiego z 60 ludzi złożony, przedarłszy się do miasta przez parkany i płoty, pospieszył w assekuracyą dział pozycyjnych, stojących na lewem naszem skrzydle obok kościoła. Wyparty nieprzyjaciel c miasta, zajął drugie umocnione stanowisko za rzeką, broniąc przejścia przez most. Wtenczas postrzegłszy, że nieprzyjaciel największe Swoje siły na swojem lewem skrzydle rozwija i przekonany, że tylko silnem natarciem na ten punkt bitwę zadecydować można, rozkazał Generał Giełgud batalionowi 7 go pułku piechoty pod dowództwem Majora Jaromy udać się na prawe skrzydło przez bród dosyć głęboki, pod spaloną przez nieprzyjaciela wioską, Budy Bybczaue zwaną. Na prost brodu nieprzyjaciel zamieniwszy w blokhaus stodołę i samą rzekę przegrodziwszy ostrokolatni, bronił przejścia gęstym ogniem z blokhauzu i z bateryi usypanej na wzgórzu. Pułkownik Kose posiany tam z -[ma działami lekkiemi i jma batalionami piechoty, któremi po bardzo mocnym oporze piechotę nieprzyjacielską z blokhauzu wyparł, i cofającej siękartaczowemi strzałami maczną zadał klęskę. W tymże czasie piechota nasza, a nasamprzód kompania 40 batalionu sgo pułku 7go piechoty, pod dowództwem Kapitana Krosnowskiego, przeszła w bród rzekę, a kompania pontonierów, dowodzona przez Kapitana Olexinskiego, pod gęstym ogniem działowym na wskazanem miejscu przez Pułkownika Ważniewskiego i w jego obecności, z wielkim pospiechem postawiwszy most, przeprowadziła 4 działa lekkie na drugą stronę rzeki. Pułkownik Koss zdając raport Generałowi Giełgud o lej przeprawie, niemoźe dosyć pochwał oddać gorliwości i zimnej krwi oficerów i pontonierów, stawiających most rzeczony; tymczasem Generał Giełgud rozkazał Pułkownikowi Koss, aby z jednym batalionem pułku 13. i batalionem 7. liniowego i 4go strzelców pieszych, udał się naprzód. Nieprzyjaciel widząc, że tym sposobem piechota nasza bok jego lewemu skrzydłu zabiera, natychmiast swe działa z pozycyi korzystnie dotąd używanej sprowadził, na wszystkich punktach cofać się zaczął, a nam plac bitwy i zwycięstwo zostawił. W tym samym czasie pułk 19. piechoty, prowadzony przez mężnego swego dowódzcę Pułkownika Szymanowskiego, stojący wprzódy w assekuracyi 6 dział pozycyjnych obok kościoła, poszedł śmiało na most, dotąd przez nieprzyjaciela broniony d»ia4oweiui strzałami z prawej i lewej strony chaussee. Odtąd korpus Generała Giełgud zaczął na wszystkich punktach ścigać nieprzyjaciela, który z największym pospiechem chaussa do Augustowa się udał. Brak przecież dostatecznej ilości jazdy i znużenie żołnierza uporczywą bitwą i wielkim marszem, niedozwoliły dosyć spiesznie za nieprzyjacielem postępować, aby odnieść korzyści, do jakich jego odwrót nastręczał sposobność. Tak Bóg pobłogosławił pierwszym krokom naszym w marszu na Litwę. Nieprzyjaciel stracił w tej walce dwa tysiące kilka set ludzi, około 1200 z jednym oficerem wyższym i gciu niższemi w nasze dostało się ręce, nieprzyjacielski Pułkownik Wołków poległ w blokhauzie, jeden z ich Generałów ranny. Nasza strata w rannych i zabitych nie dochodzi 200 lud/i. Między ostatnimi najdotkliwszą ponieśliśmy stratę, w osobie Majora jazdy Poznańskiej Franciszka Hr. Mycieiskiego, który nituwaźająe na poprzednio od kuli karabinowej otrzymaną ranę, szwadronowi swemu w szarży na piechotę odważnie przewodniczył, i dawszy nadzwyczajnego męstwa dowody, kilkakrotnie kulą i bagnetem raniony, wkrótce potem zgonem bohatera życie ukończył. Na również pochlebne zasługują wspomnienie w radzki, Podporucznik puiku iggo Januszkiewicz, Podporucznik pułku 4go strzelców pieszych Riidiger i. żołnierz szwadronu Poznańskiego Teofil sfiadoński. Generał Giełgud oddając należną pochwałę wojsku wszelkiej broni, które w dniu tym z właściwą żołnierzowi polskiemu walczyło odwagą, -nadmienia, że artylerya zimną krwią i trafnością Strzałów jak zwykle się odznaczyła. Nieprzyjaciel po bitwie pod Rajgrodem dniem i nocą cofając się, odjął Generałowi Giełgud nadzieję doścignienia go pod Kownem; z drugiej strony tenże Generał mając pewne doniesienie, źe na całej Żmudzi jest powstanie i tłumy uzbrojonych i gotowych do boju powstańców, czekają tylko chwili wstąpienia na swoją ziemię wojska polskiego, aby z niem połączeni, strasznymi stać się dla wrogów, zmienił plan swój pierwiastkowy i zwróciwszy się na lewo, postanowił przeprawić korpus swój przez Niemen w okolicy między Jurborgiem i Wieloną. Gen. Giełgud wyełał jednak poprzednio oddział wojska pod dowództwem Generała Dembińskiego chaussa wprost ku Kownu, celem zamaskowania nieprzyjacielowi przeprawy całego swego korpusu. Plan ten przywiedziony został do skutku pod wsią Giełgudyszkami. W przeciągu »4ch godzin most rzucony na Niemnie przez kompanią pontonierów, przeprowadził wojsko na prawy brzeg tej rzeki, a po kilkunastu latach, pierwszy, raz stopa żołnierza polskiego, wstąpiła na Zmudzką ziemię. Tymczasem Generał Dembiński przybył naprost Kowna do Alexoty, ukazawszy się nieprzyjacielowi, który spalił most na Niemnie, i złączył się, podług odebranych instrukcyy, z korpusem Generała Giełgud na drugiej stronie Niemna.

Stamtąd Generał Giełgud udał się do Kiejdan, jako punktu centralnego powstańców Żmudzi i Litwy, skąd dalsze swoje działania, w celu wspierania powstańców rozpoczął. Tara liczne oddziały, niemogące się dotąd połączyć i wspólnie działać z przyczyny wojsk rossyjskich, w różnych kierunkach te powiaty przebiegających, ze wszystkich stron zaczęły do naszego wojska przybywać, tak, źe się już przeszło 6000 piechoty, uzbrojonej po większej części w strzelby, i znaczna liczba jazdy, w ogólności na dobrych koniach, przy korpusie Gen. Giełgud znajdowała. W Kiejdana ch przybył do Gła Giełgud Gen. Chłapowski, którego korpus stał o mii 5 dalej w mieście Janowie , a odebrawszy instrukcyą udania się przed głównem naszem wojskiem łu Wilnu, znajduje się w bliskości pomienionego miasta. Sam Generał Giełgud po»

7'19sjępował ku Wilnu; a chcąc jednakże całą .Żmudź oczyścić z wojsk nieprzyjacielskich, wysłał w stronę północno-zachodnią ku Połądze Pułkownika Szymanowskiego, z dworna batalionami pułku i9go piechoty liniowej, 2 dwoma iekkiemi działami i kadrami do formowania jazdy, dawszy mu rozkaz zajęcia Połągi i wspierania organizacyi siły zbrojnej na Żmudzi. Podług raportu złożonego Generałowi Giełgud, już się z oddziałem Generała Dembińskiego przeszło 5000 powstańców połączyło, Kowno już także w naszym jest ręku. Podpułkownik Zaliwski ze swoim oddziałem partyzantów, wyszedł z obwodu Maryampohkiego i przeprawiwszy się przez Nie« m e n, zajął to przez nieprzyjaciela opuszczone miasto, i znalazł tam wielkie zapasy potrzeb wojskowych. (Dokończenie jutro. ') A ngli a.

-. Z L o n d y n u. 4(Przerwanego wczoraj artykułu dokończenie. ') Powstał potem Xiąźę Wellington ijął mówić następującym sposobem: "Zgadzam się zupełnie z Hrabią Aberden. Moj szlachetny przyjaciel uznał sprawiedliwość zasad względem Kon« ferencyi oświadczonych. Wzmiankował on o głównych punktach mowy królewskiej, i dodał własne swoje uwagi; gdy zaś wyłuszczone zasady uchwalił, przestrzegał, a 10 słusznie, Mi« nistrów, aby od tych zasad w przyszłości nieodstępowah. Jednak obrona mego szlachetnego przyjaciela niejest jedyną pobudką, dla której powstałem z miejsca mego. Życzyłem tylko zdanie moje wynurzyć, tyczące ei<; wzmiankowanych przez Ministra Grey spraw. Szlachetny Hrabia żalił się na nieprzyjemne położenie, w którem rząd nasz pozostawał przy* zerwaniu dawniejszych związków. Bynajmniej niepragnę zmniejezyć owe trudności i nieprzy« jemności; tylko na to zwracam uwagę wszystkich, ie te niedolegliwości, o których szlachetny Hrabia wzmiankuje ani przezemnie ani przezjakikolwiek inny członek dawniejszego Ministeryum są sprawione. Powstały one z przyczyny na nowo zdarzających się w Europie wypadków, których panami my nigdy być niemogliśmy. Powstały one ze zdarzeń we Fran« cyi i Belgii. My z naszej strony do tego sie nieprzyłoźyliśmy, i jakiekolwiek będą skutki onych, jednak my podwładni Najjaśniejszego Króla nasi ego tego zarzutu czynić sobie niemożemy, żeśmy je approbowali. (Słuchajcie, słuchajcie! ze strony oppozycyi.) Przewidywaliśmy nieszczęścia, które owe wypadki spro- _ wadzić mogły i kierowaliśmy interesa państwa, jak i teraz podług mego zdania interesa są zarządzane. Proszę wszystkich Lordów rozważać, jaka była polityka od lat 150., starała się złączoną i wcieloną do państwa francuzkiego . Te- zasady polityczne były od szlachetnego Hrabiego jako też od Lorda Hollanda najgorliwiej bronione. Te same zasady przewodniczyły memu zacnemu przyjacielowi przy zawarciu pokoju w r. 1814-, który to pokój był najzaezczytniejszym dla kraju naszego. (Słuchajcie, słuchajcie!) Wielkim celem tych ugod było to, aby Holandya stała się warownią przeciwko owej części północnej Europy. Ten wielki cel był podstawą wszelkich ugo d; on przyczynił się w wysokim stopniu do utrzymania pokoju, który przerwany przez krótkie wtargnienie N apoleona w r. 1815-» był najdłuższym pokojem, który Anglia od długiej kolei czasu znała. Lecz wszystko to przez rewolucyą lipcową we Francvi' i następujące po niej wypadki było pomieszanem. Żalę się nad wypadkami temi, ponieważ jestem przekonany, ie stosunki między Francyą i Niderlandyą przedtem zachodzące były takiemi, ii ich dalsza istność pociągłaby za sobą ustalenie pokoju w całej Europie. Rząd nasz mógłby wszystkim wypadkom zapobiedz, i gdy nasz Najjaśniejszy Król upraszanym został o pośrednictwo, aby Niderlandom przywrócić toi samo połoienie, w którem dawniej zostawały, ograniczył rząd nasz całe swoje mieszanie tern, ii między poróinionemi fakcyami chciał uskutecznić rozejm, doświadczając, jakieby skutki mieć mogło pośrednictwo. Ta propozycya niezostała przyjętą; ja zaś sądziłem, źe wszystkoby dla nas korzystniejszem było, nii długo prowadzona wojna między narodami od tak dawnego czasu złączonemu Przekonany bowiem o tern jestem, źe dawniejszy stan rzeczy pewniejszą jest rękojmią utrzymania pokoju europejskiego aniżeli jakakolwiek inna polityczna ugoda. i]o się lyczy negocyacyy względem spraw Belgii, chwalę ze wszech względów kroki czynione przez szanownego Lorda, aby innym mocarstwom dać pofękę, której względem Belgii słusznie domagać się mogą. Chcę takoi chętnie wierzyć, ie on w zupełnej zgodności z Francyą i innymi naszymi sprzymierzeńcami dotychczas działał. Tylko upraszam szlachetnego Lorda nalegając, aby nieodstąpił od drogi tej, którą dotychczas postępuj e, owszem aby ai do ostatniej chwili w ścisłćm połączeniu z Francyą i z naszymi sprzymierzeńcami działał, i sam się przekonał, ie takim sposobem kaida trudność, choćby była największą, da się przezwycięiyć, i naszej ojczyźnie takim sposobem wieczna i nieśmiertelna wyjedna się sława. - Co się Portugalii tyczy, przystoi Najjaśniejszemu Królowi rozważać niebezpieczne połoienie, w jakie

nietylko Portugalia, lecz i cała Europa wprawione być mogły, jeżeliby nieużyto środków prawnych i korzystnych. Ministrów powinno« ścią jest podług mego zdania-" zastanowić się nad tern, jak ważną teraz jesfrzeczą wszelkim powątpiewaniom o legitymacyi tronu Dona Miguela kres ostateczny połoiyć, ponieważ wkroczenie Francyi do Portugalii, łatwoby mogło na całej półwyspie wzniecić płomienie wojny. Takich zaś wypadków zawsze unikać potrzeba, mianowicie teraz, gdy Hiszpania jest spokojną i jak się zdaje szczęśliwą. Względem zaprzeczonej władzy najwyższej Dona Miguela, iadnego teraz między Anglią i Brazylią niemasz powątpiewania. Don Pedro, który teraz na pomoc obcych się spuszcza, oczywiście niejest w tym stanie córkę swoją wznieść na tron Portugalii, Zresztą poczytuję to pod kaidym warunkiem za naszą powinność, wszystkie te iryeresa podług możności jak najlepiej zakończyć, i nas samych jako też sprzymierzeńców naszych wybawić z tego nieprzyjemnego położenia, w jakiem się względem Portugalii znajdujemy. W tym zamiarze do tego dążyć powinniśmy, aby Portugalia na nowo została wprowadzoną w rząd narodów, i tak usposobioną, aby w przypadku sama działalność swoją wywierać mogła w powszechnych interesach Europy. Pragnę tego aby Lord nasz zacny niemieszał się bez potrzeby w interesa Anglii i Francyi; jednak powtarzam, iż powinnością jest naszą, przez uznanie Dona Miguela Portugalią na nowo wprowadzić w szereg narodów europejskich." - Przy końcu mowy swojej oświadczył Xiąię Wellingion, źe stan rzeczy na wyspach acorskich zupełnie mu się niepodoba, i źe trztba ze wszech względów obawiać się wypadków w tamtejszych stronach nieprzyjemnych. - RB - i A -w - - - mm m - RBRIDR - a - - - - - Ul OBWIESZCZENIE Wieś Uleyno w powiecie Szredzkim położona, do pozostałości Generała- Porucznika Dąbrowskiego nabźaca, na trzy po sobie idą-, ce lata, jakoto: od Śgo Jana b. r. aź do tegoż czasu i8 3 4) publicznie najwięcej dającemu zadzierżawioną być ma. W tym celu wyznaczyliśmy nowy termin na dzień 12. Lipca r. b. przedpołudniem o godzinie lolej, przed Deputowanym Konsyliarzem Sądu Ziemiańskiego Kurnatowskim w naszej Izbie dla stron, na który ochotę kupna mających z tern oznajmieniem wzywamy, ii warunki dzierżawy w Registraturze naszej przejrzane być mogą, Poznań, dnia 4. Lipca 183 1 - Królewsko- Pruski Sąd Ziemiański.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1831.07.08 Nr155 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry