GAZETA
Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1833.03.12 Nr60
Czas czytania: ok. 9 min.Wielkiego
Xiestwa
POZNAŃ8KIEGO
Nakładem Drukarni Nadwornej Dekera i Spółki. - Redaktor: A. IVannowsfti.
J\$ W. - We Wtorek
Wiadolllości krajowe.
Z B e r l i n a , dnia 9 Marca.
N. Pan raczył bucbbalterowi Kluek przy kantorze bankowym w Miinster dać order Orła Czerwonego 4. Hassy.
Przybyli tu: JW. Generał. Porucznik i Komendant Strahuridu, B o r e i e l i, z Stratsundu. Generał-Major i tymczasowo komenderujący (jlyra dywizj onem, R u d o l p b i , z Cło gowa. Wyjechał: Generał Major i tymczasowo komenderujący Smjm dywizjonem, Ło«b e II, do Erfurtu,wu«vH«Mmn
Wiadolllości zagraniczne.
T u 2 C Y o.
T nad granicy Serwii, d. 17. Lutego.
(Z Gaz. Powsz. Niem") - Zdaje s i ę, ie gorliwość, z którą dotychczas organizacyą wojsk regularnych %v\ konywano, nieco ustaje, i ie Sułtan wszelkie s'racił zaufanie do armii regularnej, kit-Jy nowa taktyka tak się dla państwa Otomańskiego ukazała być ezkodli wąj wszakże wojsku egipskiemu doskonałość anIą
12.
Marca
1833.
większa tejie organrzscyi i bardziej upowsieChniona znajomość sztuki wojennej zwycięstwo wyjednały. Słychać, ie prawie wszy. stkie regularne pułki mają być na inną stopę urządzone, zaś sama tylko milicya do słuiby wojennej uiyfa,. Tyle zapewne niezawodna, że system ten mniej sprawia kosziow, i ie stosownie do niskiego stopnia wykształcenia oficerów tureckich, więcejby się zgadjał 2 duchem narodu, wyciągającego po oficerach jedynie tylko męstwa osobistego wraz z naturalnym rozsądkiem. - Pokój z Ali Baszą, jak się 2oR\e, jui zawarty. Korpus Serwij» ski, mający wyruszyć do stolicy, przeciwne odebrał rozkazy. Xiąźę Miłosz wszelkiego obecnie chce dołożyć starania, aby we wszystkich dystryktach Serwii przywrócić pokój i porządek, kiedy go ze strony gabinetu P e - tersburskiego wezwano, aby w zachodzących zatargach sądząc jako rozjemca i idąc za właeneru przekonaniem, wszelkie uchylał powody do sprzeczek między poddanymi strwijskimi i tureckimi. Takowe działanie Xiecia -korzystny tei wpływ mieć będzie na stan Bosnii, gdzie powstańcy straciwszy nadzieję otrzymania pomocy z Serwii, zapewne en» skłonią do poddania się. - Stosownie do listów z Stambułu w Persy i wielkie czynią przygotowania wojenne. Słychać, ie Szach rości sobie jakieś prawo do wynagrodzenia nie popierać postanowił; niewierny jednak nic zgoła, na czem te ważne reklamacye po
B e 19 i a.
Z B r u x e 11 i , dnia ao. Lut e g o .
Trzej Marszalkowie polni francuzcy, ChatryLafosse, Gerard i N arse, zostali umieszczeni w wojsku belgijskie»], w stopniu Generałów brygady. Generał Magnan, obejmując dowództwo w obydwóch Fiandryach, wydał rozkaz dzienny do dywizyi swojej; wyraża w nim, iż jeźliby nieprzyjaciel wszedł na terrytoryum nasze, lub usiłował psuć groble, potrafi go ukarać przy pomocy wojska naszego. Tutejszy M o n i t o r w polurzędowym artykule ogłasza bezzasadność wiadomości o opłacie cła na Skaldzie. Z zeznań Kapitana okrętu austryackiego, pokazują się tylko dwie nadj.wyczajne okoliczności, to jest deklaracya, którą rzeczony Kapitan uczynić musiał, i konwojowanie statku kanonierskiego. Co do pierwszego, widać z dziennika okrętowego, iź Kapitan obowiązał się do zapłacenia cła pod «arurikiem, ii Belgia upoważni Holandyą do jego pobierania. Co do drugiego zaś, Kapitan oświadczył, ii mewie, czyli statek kanoniereki, który jednocześnie z nim wypłynął z Fiieyngi, był przeznaczony do konwojowania go, łub też wysłany w innem zleceniu. W okolicy Burclit usiłują wydobyć z wody statki kanonierskie holenderskie, zatopione przez Pułkown;ka Koopman; zdaje się jednak iż usiłowanie to nie weźmie skutku. Z dnia}, Marca.
Królowa Francuzów wyjechawszy w przyszły czwartek z Paryża przybędzie tu do Bruxelli w piątek. Xięźna Marya i Xiążę Orlean«ki towarzyszą dostojnej matce swojej. Słychać także, że Madame Adelaide za dwa tygodni e przyjedzie do tutejszej stolicy, F 2 a n c y a.
Z Paryża, dnia 27. Lutego.
Po powrocie Xiecia Orleańskiego, z mniejszą mówią ufnością o u rzyrnaniu status quo. Słychać, że wkrótce jiowszechna wydana będzie amnestya dla wszystkich wykroczeń politycznych. Osadzeni w St. Pelagie Karoliści i Republikanie czekają z «pragnieniem chwili zjszczenia się tego przyrzeczenia, choć im niezabroniono widywać codziennie znajomych i krewnych swoich. Jednym z najciekawszych mieszkańców więzienia tego jest Pan .Mie, u którego się drukuje gazeta T r i b u n e.
Młody ten człowiek, który swój majątek i poczęści też zdrowie swoje poświęcił sprawie, udającej mu się być sprawiedliwi, posiada
względy i szacunek publiczności. Chociaż albowiem roztropniejsi dalecy są od wychwalania przesadnych jego zasad republikańskich, wzmiankują wszelako o nim z uszanowaniem, ponieważ mężowie takiej, jak on bezinteresowności i bezwzględności na własną korzyść do wyjątków należą w kaź dem stronnictwie. (Donieś. pryw. ) - W tym momencie stoi P. Chateaubriand wraz z redaktorami gazet Gazette de France, Quotidienne, Hevenant, Courier de l'Europe i Kenovateur, przed sądem Assyzów. Liczne zgromadzenie naj przedniejszych obywateli przepełnia całą salę aż pod same stopnie trybunałów sędziów, przeto też w chwili, kiedy Pan Chateaubriand wstępował, na przemian ze wszystkich stron głośne się dały słysztć okrzyki wzywających się nawzajem do usiądzenia. - Wielu Parów i Deputowanych widzimy obecnych; Generałowie między nimi w ubiorze cywilnym. Na ławkach pełno dam ustrojonych, których większa część zajęła miejsce tui za sędziami. - Ponieważ właśnie przerwa w posiedzeniu nastąpiła" korzystam z tej chwili, aby na ustroniu skreślić Panu w krótkości obraz głównych wypadków, aż do zamknęcia obrad. Przystąpiono natychmiast po odczytaniu przedmiotu spiawy do odsłuchania i oskarżenia. Prezes podawał I swoje zwyczajne pytania, na które, gdy od obźalowanych krótkie był odebrał odpowiedzi, miał Pan Persil (Prokurator generalny) swojcrozprawę (plaiUoyer). Obronę, nie Pana Chateaubriand, lecz dziennikarzy obwałowanych, prowadził P. Btrryer z niesłychaną zapalczywością, kiedy zaraz w swym wstępi» skazanie Pana Chateaubriand, męża tak wzniosłe w każdym względzie zajmującego stanowi, sko, który już tyle dał dowodów nieulegani» i nitustraszonności, nazwał zdradą i targnieniem się na zasady lipcowe, niesprawiedliwością i przeniewierzeniem się względem konsiyiucyi, zabezpieczającej wolność myślenia. " Wolność zdań, dawniejsza (mówił on między innemi) od wolności wiaiy, a mimo to uświęciliśmy t<} jednak i nieprzychodzi nam na myśl potępiać inaczej myślących. Nieuznajemy- żadnej religii p a n uj ąc ej ; T 3 T Y tylko wykształcenie panujące, pol i ty c z ną wiarę państwa; ale to niepowinno nas przetworzyć na tyranów państwa, !id politycznych zagorzalców i fanatyków, którzy wszystko potępiają, co im nitulega. Polityka i wiara powinny z czystego przekonania i bez przymusu być przyjęte i uprawiane." Łatwo się Pan domyślisz, źe te i tym podobne frazesa, całe zgromadzę«. nie, mimo powtórnych zakazów Prezesa, hucznemi i hałasującemi przyjmowało oklaskami, W chwili, kiedym wychodził zsali, kończy* "Dziennikarze, stojący przed temi szrankami, nic innego nieuczynili, jak tylko, źe wydarzeuie, rozmowy po publicznych miejscach miane, do publicznej podali wiadomości. Choć to" co powiedzieli, karygodnem, oni sami jednak dla tego niepodpadają karze. Ogół powtarzał, co czytał w pamiętnikach mistrza ewcgo: votre Bis est mon roi, i uczynił to as przywiązania do własnej opinii, będącej wolną r dozwoloną. Oświadczam więc w końcu: Uznajemy za niewinnych łyth mężów, którzy, równie jak my, wkaidyro czasie wołali: Niech iyjeFrancya, niech żyje naród, niech żyje Król! Ja zaś jeszcze dodaję: Niech żyje Chateaubriand!" Z d n i a 28- Ł u t e go.
Proces Pana Chateaubriand zwabił ogromne mnóstwo słuchaczów i widzów. Między tymi apostreźono Markiza Dreux-Breze, P. Hyde de Neuville* i P. Conny. Pan Chateaubriand wyznał, iż jest autorem pisma o uwięzieniu Xiężny Berry, które sąd uznat kary godnern.
Generalny Prokurator na wstępie mowy swojej- wychwalał zasługi autora o nauki i kuniH3 wyzwolone; wszakże niejest to pierwszy raz, źe pisma jego rewolucyą lipcową obrażają. Prawie wszystkie co do jednego tchną duchem nienawiści i cierpkości, i ułożono są tylko tak bezwzględnie na istniejący porządek rzeczy, ie rząd poważający siebie samego, bezkarnie tego przepuścić niepowinien, jakkolwiek się dotychczas łagodnym być ukazał. "Pan Chateaubriand żegnając się z Izbą Parów, dobrowolną dał porękę, źe kłótni i rozdwojenia w kraju rozsiewać nitbędzie . (Szemranie i tak przykra przerwa, iż Prezes pokilkakroć oświadczył, źe skoro się zgromadzenie nieuspokoi, on hałasujących z sali oddalić każe.) Oświadczy! on, źe gdyby koroną władał, dobrowolnieby ją złoży! u nóg Xiecia Orleańskiego, iforego' nieprzyjacielem nigdy być niemoźe. Żądał jedynie tylko zupełnej wolności dla siebie i niepodległości, chcąc udać się tam, gdzieby tych drogich darów mógł używać. (Przytaczał następuje Prokurator wiele miejsc z mowy Pana Chateaubriand, rnianćj przez niego d. 7, Sierpnia 1830.)" Mówca dowodził potem, jak P. Chateaubriand własne te przyrzeczenia zgwałcił i pr?eciw tym zasadom działał. Przeczytawszy zdania listu, na których się oskarżenie zasadzało, wzywał on "sędziów, aby niemieli względu na sławę i zasługi naukowe obżałowanego, lecz na rzecz same, " Przecież Icarzemy ubogiego żebraka, wołającego na ulicy: Niech żyje Henryk V.! tern mniej więc powinniśmy taki uczynek bezkarnie puścić, jt&li'jjo popełnił mąż znakomitej rangi, roaumu i sławy, UmIejący nierównie dokładniej ocenić konieczność utrzymania powagi praw. N iech więc przysięgli uśmierzą w sobie podziwianie, i tylko uczuciu prawności głośno do siebie przemawiać dadzą." - Po rekapitulacyi sprawy ze strony Prezesa, przysięgli oddaliwszy się iv 2 godziny potem, Pana Chateaubriand i wszystkich innych obźałowanych uznali za niewinnych. (Z Gaz. Frankf.) Na walnem zgromadzeniu przez hersztów Karolistów dzisiaj odprawio. nem, postanowiono wykonanie wszystkich pro« jekiów odłożyć aź do dn. 29. Paźdz. r. b., t. j. aź do dnia, w którym Henryk V. politycznef dostępuje pełnoletności; natenczas zaś z ponowioną gorliwością starać się o przywrócenie dawniejszej dynastyi. Z dnia s. Marca.
Po uwolnieniu Pana Chateaubriand przez wyrok Przysięgłych, pospólstwo zaniosło go na barkach da pojazdu, wśród jednozgodnych okr«yków: "Vive Chateaubriand. "'; chciało lei wyprzągłsiy mu konie w tryumfie go po'* ciągnąć do mieszkania jtgo, ale dwa oddziały gwardyi municypalnej przez wkroczenie swoje temu zapobiegły. Dziennik handlowy donosi: "Wczo« raj następująca krążyła pogłoska. Rządy An« glii i Francyi, zbrzydziwszy sobie korowody Kroją holenderskiego, miały postanowić, wysłać wyprawę do Surinam, do której Belgia podobno żołnierzy, a Anglia i Francya materyalów dostarczą. Takim sposobem miała Belgia otrzymać osadę na zbywanie wyrobów swoich " Z Saint-Remy (w departamencie ujścia Rodanu) donoszą pod d. 35. m. b.: "D. 19. tn. b; , zaszły rozruchy w miasteczku Eyrapues. Oko«, ło godz. 10. wieczorem zgromadziło się prze. · szło 100 Karolistów u rzeźnika i wystąpiwszy potem z domu jego w białych ubiorach z lilia 5 *. mi w ręku i trzymając pochodnie przeciągali wśród głośnych okrzyków: "N iech żyje Hen« ryk V. i Xięźna Berry!" ulice miasta; we śródku była kobieta przedstawiająca Xięźnę i pa* cholę, przedstawiające Henryka V. Stanąwszy przed ratuszem, gdzie jest posterunek wojskowy, cała gromada okrzyki swoje podwajała i jedna osoba zraniła prętem żelaznym szyldwach; żołnierze wystąpiwszy pod broń dawali dzielny opór nacierającym, którzy przez całą noc po ulicach miasta się krzątali. W ł adza nic nieuczyniła, aby rozruchy te przytłumić; owszem mair miasta, piastujący ten urząd już za Karola X., starał się w doniesieniu swojem całą rztcz (wedłe przysłowia) w bawełnę obwinąć,iWWUVMMWW
Ze L w o w a. - W drukarni Piotra PilI era wyszedł drugi tom: Piem Antoniego Hr. Karśmckiego, zawierający; j) "UMad zawczceny, komedya we trzech aktach, wierszem, s) "Łatwy," komedya oryginalna w czterech aktach, wierszem. 3) "Skąpiec, czyli Dwóch Karolów," komedya oryginalna we trzech a k t a c h , wi e rsz e m . 5) W róż k a , czyli P o s e ł , " komedya oryginalna we trzech akiach, witrażem. Prztdaje, się w księgarni 1 'ranciszka Filiera. (Roliin. Lw.) · Z listu z Paryża. - Wyszła tu część trzecia nieporównanych "Dziadów" Ad. Mickiewicza, stanowiąca torn czwarty tego poety paryzkiego wydania. Tenże wydiukowałtu (akze pisemko prozą, pod tytułem: "Księgi narodu i t. d." W druku są ,,'Poezye Garczyńskiego" (nowego bawiącego tutaj poety polskiego).) W ostatnich zdarzeniach w Lirwie wyszczególniała się w wojsku Antonina Tomaszewska, ładna igleinia Panna, urodo r. 1814 w powiecie rosieńskim na Żmudzi. służyła w jeździe i w bitwie pod Mankuniami dowiodła "męztwo bezprzykładne i podziwienia godną nieustraszoność." Znajdowała się także w bitwach pod Szawlami i Powendemami, gdzie ją Poilpo-' rucznikietn mianowano. Piszą, iż za granicą poszła za mąż za pewnego oficera. (RUZIII.LW.) Byron umieścił w jednem z dzitł swoich następujące zdanie o piękności kobiecej: "Przy piękności kobiecej nie może być mowa o samych tylko wdzie'kach twarzy, lub postaci, 1ecr raczej o piękności wyrazu, przez oczy «duszy wynikającego, a kióry według zdania mojego prawdziwą piękność stanowi. Pokazywano mi kobiety jako piękne, które dla braku wyrazu w twarzy nxbylyby mnie nigdy zajęły, a inne znowu, mniej od drugich uważane, wydały mi się mocą wyrazu pięknemi. Twarz kobieca powinna, jak dzień w Kwietniu, być zdoł04 do rozmaitych odmian: lecz śuiatło słońca f owinno częsta przedierać się przez oblicze obi« tv, by mgły 1 obłoki rozpędzać, które je «ściemniają, albo, pomijając styl poezyjny a mówiSjf prozą, powinien ?awsze przyj-.-mny uśmiech być na pogotowiu u kobiety dla zatatcia wyrazu myślenia, lub trosk, wzniecettych częstokroć przez tkliwość, lub cierpief»U fizyczne. Kobiety przeznaczone są ku tętn u, ażeby obudzały to wszystko, co jest świetnego w naturze naszej; a co burzliwego, łub niespokojnego, ażeby poskramiały. Jakiż więc przeto może mieć wpływ na nas taka tylko twarz piękna, która iiiezna zmian żadnych,
lubo tychże staje się sprawczynią? Twarz podobna jaśnieje wyrazem, na jaki niecheiałbym cały tydzień ciągle się patrzeć, a jednak sąto podobne oblicza, co me raz w towarzystwach za miłe i ładne uchodzą." (Rozm Lw.)
OBWIESZCZENIE PUBLICZNE.
Krye t y a n S t o r c h gaibarz w Kargo wie, został podług zapadłego wyroku I. instancyi z dnia 15. Listopada r. z. za rozrzutnika osądzonym, co się niniejsze m stosownie do przepisów prawnych do publicznej wiadomości podaje, ażeby Storchowi żadnego kredytu niedawano. Międzyrzecz, dnia 10. Stycznia 18-33Kró · wsko Pniskt Sąd Ziemiański.
Ub WLESZCZEJN iE.
Dnia 31, b. m. po południu o godzinie 3ciej będą r'ray beczki wina węgierskiego i sto butelek reńskiego tu na Wrocławskiej ulicy w H 0telu Saskim Nr. 20. za gotową zapłaię w pruskim kurancie publicznie najwięcej dającemu sprzedane, do czego ochotę kupna mających niniejszern zaprasza się. Poznań, dnia 1, Marca 1833.
Referendaryusz Kroi. Sądu Ziemiańskiego, Potocki.
W dominium Wydawy pod Ponierern znajduje s ę 56 sztuk baranów hiszpańskich, dobrego chodu, na sprzedaż. Dominium H li n e r n pod Wąsoszem wSzląsku, 3 mile od Rawicza i 4 mile od Bojanowa, ma w tym roku znowu 50sziuk baranów merynosów na sprzedaż. Cena sztuki jest od to do 40 Talarów według kłassyfikacyi, Również ma sco sztuk macior merynosów na sprzedaż : te, mając, teraz jagnięta, oddane zostaną kupującym, dopiero po scr/yźce. Ze owce te wólne są od wszelkiej zaraźliwej choroby, zaręcza się. v. N e u b a u e s , Podpułkownik Hyrn!LlSI\ onowany.
W yt_"'A g 2 tferimsiueyo kursu papierów i pieniędzy.
Dnia 9. Marca 1833.
Papiera- Gotowimi zną
Oblipi długu państwa . .
Obligi bankowe ai do włącznie Zachodmo- Pruskie listy zastaw n e , . » - Listy zastawne W. Xitstw a Poznańskiego» Wschodnio - Pimkie
4 &po m
99£
91[( 99 1051
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1833.03.12 Nr60 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.