12SSuprzejmemu gospodarzowi, wróci! do Moskwy na litą godz. nocną. 30go, o 8- godz, rano wyjechał z Moskwy, dla obejrzenia dwóch godnych uwagi w bliskości położonych monasierów : Woskresieńskiego i Sawińskiego; przejeżdżając po W ołokołarnskiej drodze, J. C. W. zatrzymał swą uwagę na wsi Tuszynie i z ciekawością wejrzał na zabytki wału, pod zasłoną którego gnieździł się przed 225 laty moiłocli wrogów, złożony z cudzoziemców i krajowców. O 45 wiorst od stolicy, na obszernej samotnej wyniosłości, ocienionej gajem, odkrywa się szereg monasterskich zabudowań, po nad ktoremi góruje okazała świątynia Zmartwychwstania Pańskiego, wzniesiona według, pomysłu Patryarchy Nikona, w zupełnem podobieństwie do świątyni starożytnego Jeruzalem. Przejechawszy włość Woskresieńską i rzuciwszy okiem na kaplicę Eleońaką, pamiętną przyjacieiskiem obcowaniem Cara Altxieja i Patryarchy N ikona, Cesarzewicz zatrzymał się u drzwi świętych, skąd szedł przez plac monasteru do-środka głównej cerkwi N owego Jeruzalem i odprawiwszy tam nabożeństwo, udał się do pokojów Archimandr) ty, ażeby przygotować się do szczególowego obejrzenia tego monasteru, godntgo uwagi i ze swej świętości i z wzniosłych historycznych wspomnień. Obejrzawszy dom przełożonego, gdzie się znajduje Hethleemska cerkiew i pieczara U rodzenia Zbawiciela, Cesarzewicz oglądał tak nazwany słup Nikona,- jestto baszta o sch piętrach, o wąskich schodach, z dwiema majętni cerkwiami i kilku ciasnemi celami, w któiych. Patryarcha N ikon, wyrzekłszy się świata, prowadził pustelnicze życie i dobrowolnie ponosił rozmaite niedosta.ki i cierpienia; w jednej z tych cel J. C. W, długo przypatrywać się raczył spólcześnie odmalowanemu wizejrunkowi Hierarchy, w drugiej 2aś łóżku jego, wyciętemu w skale, ważkiemu i krótkiemu, Na pamiątkę swojej bytności Następca podpisał na ścianie pod portretem Nikona swoje imię i obejrzawszy z wierzchołka słupa cały widnokrąg tej osamotnionej okolicy, wrócił do monasteru'! wszedł dojjobornej Cerkwi. Szam belan Murawjew, który na samej ziemi Odkupienia widział starożytne Jeruzalem i kościół Grobu Boiego , był umyślnie wezwany przez Gesarzewicza dla porównawczego wskazania godnych uwagi przedmiotów w nowej Jerozolimie. Po wejściu do świątyni, J. C, W.nasamprzód zwrócił się ku rotundzie Grobu Św., wszedł przez pieczarę Anioła przez wąski otwór do głębi skały, i z uczuciem pobożnego rozrzewnienia oddał cześć świętości miejsca. TA rotunda Btoi na zachodniej częścicerkwi i pokryta jest Wysokiem na 30 sąznl eklepieniem, ż* 75 oknami, o trzech piętrach i o trzech rzędach chórów. J. C. W. wchodził na wysokość pierwszego i drugiego rzędu, oglądał urządzone tam przybudowania, i podziwiał wspaniały widok całości świątyni, zupełnie oryginalne), jedynej w Rossyi, W przybudowaniu Sw. W. Xiecia Alexandra, dokonanem w pierwszym rzędzie chórów, z woli i kosztem dziś panującego N. Cesarza J mci, W. Xiąźę z głębokiem rozczuleniem odczytał reskrypt N. Rodzica swego do Arcybiskupa Augustyna, napisany w roku 131g. i świadczący o bogobojności szczęśliwego ojca, radującego się z przy ścia na świat pierworodnego syna. Na tychże chorach J. C W. z wielką uwagą oglądał wielki obraz, malowany z natury i wyobrażający Nikona wśród uczniów. Zszedłszy z chórów Cesarzewicz oglądał miejsce grobów Jozefa i Nikodema, za rotundą Grobu Sw" obejrzał przybudowanie Maryi Magdaleny, dokonane za sprawą Cesarzowej Maryi, wchodził do Jezusowej ciemnicy i do cerkwi Wniebowzięcia, czyli do Gethsemani; potem okrążywszy soborny ołtarz, J. C. W, spuszczał się do podziemnej cetkwi Znalezienia Krzyża Św., oglądał tam miejsce, gdzie siedziała Cesarzowa Helena przy odkryciu Krzyża, tudzież studnię, przy której był znaleziony. Wyszedłszy z galeryi podziemnej W. X<ążę wstępował tak nazwaną "drogą łez" na Golgothę i spuściwszy się stamtąd oglądał długo i uważnie wewnętrzne urządzenie sobornego oitarza i w nim chory o siedmiu piętrach i podniesienie o dziesięciu stopniach, z trona.ni pięciu Patryarchow, grób Patryarchy Nikona, pod skalą Golgothy, w przybudowaniu Sw, Jana Chrzciciela, i wyszedłszy stamtąd znowu z zachwyceniem, długo patrzał na ogromny i wspaniały gmach Soboru, i opuściwszy Woskresieńsk, pełen przyje« innych wrażeń, skierował swą drogę przez Zwienigorod do monasteru Sawy Storożewskiego, dokąd przybył po trzeciej wieczorem. W Sawińskim monasterze Cesarzewicz uczcił relikwie świętego, zwiedził cele przełożonego, oglądał tam krzesło i łóżko Cara Alexego Michałowicza i podziwiał malowne położenie od dawnych czasów czczonego klasztoru. W przejeździe z klasztoru przez miasto Zwienigorod, Następca z oznakami najpowinniejszego przywiązania spotykany był prłez mieszkańców; stąd J. C. W. pojechał brzegiem rzeki Moskwy do wsi Pietrowskoje, gdzie, w domu Xiężnej W. Golicyn jadł obiad, po którym niezwłocznie udał się napowrót przez wieś Archange Ukoje, należącą do Xiecia Ju cił do Moskwy. 3lgo, Ceearzewicz zrana obejrzawszy zamek więzienia, uczcił swemi nawiedzinami Moskiewski Uniwersytet, gdzie łaskawie rozmawiał z N aczelnikiem i Profeseorami, i po pozdrowieniu studentów, długo zajmował eię oglądaniem muzeów, biblioteki i nowych wspaniałych audytoryi, niedawno ukończonych w kupionym od Paezkowa domie. Wieczorem, na cześć Wysokiego Podróżnego, dany był świetny bal, przez Generał Gubernatora Wojennego Xiecia Golicyn, na którym znajdowali się znaczniejsi urzędnicy i ślachta. I, Sierpnia, w niedzielę i w święto Znalezienia Krzy£a Sw" Następca, przyjąwszy w salach pałacu Mikolajowskiego powinszowania od znakomitszych urzędników, szedł w ich orszaku do Soboru Wniebowzięcia, dla słuchania mszy Św., a po jej ukończeniu, na święcenie wody, nad brzeg rzeki Moskwy. T en święty obrzęd odprawiony był przez Najprzew. Metropolitę Moskiewskiego Filareta, z assystencyą duchowieństwa ze wszystkich cerkwi stolicy; niezliczone mnóstwo ludu- zebrało eię na placach Kremlewskich i po obu brzegach rzeki, ażeby być przy processyi i przypatrzyć się Cesarskiemu gościowi swojemu, którego mieszkańcy Moskwy witają zawsze i wszędzie z najżywszym zapałem i serdeczną radością. Przed obiadem Cesarzewicz zajmował się szczegółowem oglądaniem arsenału, a po obiedzie był na wyścigach konnych, na których nagroda została przysądzoną koniowi P. Gołochwaetow. 2. Sierpnia J. C. W. w towarzystwie swego orszaku i Szambelana Murawjew, wyjechał z Moskwy o 7. rano do Troicko- Siergjewskiej Ławry, położonej o 63 wiorsty od Moskwy. Przejeżdżając drogą uczęszczaną przez przodków swych, prawowiernych Carów, J. C. W. przypomniał sobie znakomite wypadki, które różnoczasowie odbyły się na tej drodze; buntownicze poruszenia rodziny Szemiakina, tryumfalny pochód Cara Joanna, po podbiciu Kazania, łupiezkie najazdy Sapieżyńskich Ljtwinów i Lisowczyków, carobójcze zamachy strzelców i następnie ich upokorzenie - i ze ezczególnem rozrzewnieniem ujrzał szczyty cerkwi i wież Ławry, świętej dla Rossyanina i pamiątką wielkich cnót wojskowych i obywatelskich i z dochowanych w niej święn ści. U drzwi N astępca spotkany był przez Metropolitę Filareta, który wyrzekł z tej okoliczności krótkie, lecz pełne wymowy, przywitanie. Stamtąd W, Xiąźę udał się do Troickiego Soboru, gdzie wysłuchawszy mszy św" odprawionej przez Najprzew. Metropolitę i uczciwszy relikwie św» Sergjusza, wchodził do namiotu, gdzie znajdują się obrazy N. Panny i samego świętego i gdzie stoją groby J oazaia, Serapiona r sławnego Dyonizego, towarzysza Abrahama Palicyna; modlił się w Soborze Wniebowzięcia i w cerkwi Św. Ducha r zbudowanej na pamiątkę wzięcia Kazania przez Joanna Groźnego, oglądał kaplicę nad grobem Maxima Greka i katakurnbę Cara Godunowa i jego rodu. Z równą uwagą J. C. W. oglądał cerkiew wzniesioną przez Suoganowa i cerkiew N. Panny Smolińskiej, zbudowaną przez Hrabię A. Razumowekiego, szpitale i inne dobroczynne zakłady monasteru i dawny Carski pałac, w którym się teraz mieści Akademia duchowna, gdzie Cesarzewicz łaskawie przyjmował uczniów i gdzie szczegółowie 0glądai akademicką bibliotekę, a w mej rozmaite rzadkie księgi i rękopisy. Potem Następca, zawsze przeprowadzany przez samego Metropolitę, poświęciwszy niemało czasu na>szczegołowy i uważny przegląd najbogatszej w Rossyi szatni monasterskiej, raczył obejść do koła klasztorne mury i zatrzymywał się na punktach, które, w XVII. wieku były głównym celem usiłowań Polaków w ciągu ośmnastomiesięcznego oblężenia, z północnej zaś strony przypatrywał się wsi Deulino, pamiętnej sojuszem, zawartym między Rossyą i Polską. O czwartej Cesarzewicz jadł obiad u N ajprzew, Metropolity w pokojach, które ten, jako przełożony monasteru zajmuje. Po obiedzie J. C. W. jeździł na spacer do Gethanii, leżącej o 3 wiorsty od Ławry; obejrzawszy ten samotny klasztor, założony przez Metropolitę Platona, pomodliwszy się w cerkwi, zbudowanej stosownie do jego pomysłu i oddawszy tam cześć grobowi tego znakomitego hierarchy, N astępca wróciwszy do Ławry i przyjąwszy od Metropolity Filareta błogosławieństwo, udał się napowrót do Moskwy, dokąd przybył o IOtej wieczorem. F2ancve. Z P a ryż a , dnia 19. Września. Donoszą z Tulonu pod dn. 14.: Eskadra Kontradmirała Gallois zamierza oddalić się od Tunisu i popłynąć do Lewantu. Zdrowie Admirała tak dąb ce eię polepszyło, że dowództwo i nadal będzie mógł zatrzymać. Z dnia 20. Września, O sprawach afrykańskich otrzymał wczoraj rząd następujące telegraficzne doniesienie: T u lon, dnia 19. Września o godzinie inej. Prefekt murek! do Króla i Ministra-marynarki: J, K, M. Xiąźę N emourski stanął w nocy z d. 13. na 14, w pożądanem zdrowiu w Bonie» Przeprawie morskiej najpiękniejsza towarzy obozy, cytadelle i lazarety. Nie oznaczono jeszcze dnia odjazdu jego do obozu pod MedjezHamar. Generał Damremont wybrał się w r500 ludzi piechoiy, nieco jazdy i artylleryi na rozpoznanie stanowisk z tamtej strony wąwozu Ray-ii Aba, odległego na i5> godzin od Konstant)ny. Wyjeźdźaląc z wą wozu napotkał jazdę Beja, którą odparł i 2ch żołnierzy trupem położył. J eden z nich miał bardzo piękną broń. O ostatniej utarczce pod Andoainem donosi list jeden z Bajonny z dn, 17. b. m. co następuje: Karoliści biliby napadniętych krystynietów aż do bram San Sebastyanu zapędzili, gdyby angielscy żołnierze morscy nie byli w prawo od Hernani mocnego zajęli stanowiska. Bataliony hiszpańskie zaraz w pierwszej chwili w rozsypkę poszły, mimo wszelkich usiłowań oficerów, którzy po większej części polegli albo w niewolą się dostali. Wczoraj po południu i dziś rano słychać było wyraźnie w Bajonnie mocny huk dział w kierunku ku Hernani. - Stratę krystynistów pod Andoainem podają na 1000 ludzi. Dnia 14. wieczorem przywieziono przeszło 400 ranionych żołnierzy do San Sebastyanu, A ngli a. Z L o n d y n u, dnia ig. Września. Wed ług dzienników ministeryalnych zbierze się Parlament z pewnością d. 15. Listopada i Pan Shaw Lafeore wniesie o powtórne obranie Pana Abercrombego mówcą Izby. Times donosi na mocy listu z Paryża o pogłosce, że się spodziewają oddalenia się Królowej Krystyny z Madrytu, skoro się to tylko da uskutecznić i fe Don Carlos chce jej po swojem wstąpieniu na tron wyspy Kuby ustąpić. Szambelan Munoz miał z Madrytu do Francyi zemknąć, Generał Castanoe zaś nie cficiał zważać na dawane mu przestrogi pod względem własnej osoby, Portugalia. Najnowsze doniesienia lizbońskich korespondentów 'gazet angielskich, a mianowicie M o r n i n g - P o s t, dochodzące do d. 9. Września, wystawiają, ciągle wzmaganie się sił kartystów. Donoszą oni, że Marszałek Saldanha po skończeniu się zawieszenia broni i zerwaniu układów wyruszył ku Santaremowi, gdzie tylko 50 ludzi załogą stało, i byłby to miasto zdobył. Lecz w tern po odebraniu depeszy te północnych prowincyi, musiał się udać ku Porto, w celu połączenia się z 1300 ludzi lXYd Baronem Leiryą. Korrespondent gazety Tim e s powiada, że żołnierze Marszałka po zer« waniu układów bardzo są oburzeni, i że do tego najwięcej się przyczyniła niewdzięczność Bomiirna, któremu w bitwie pod Rio-Majo* rem prawie życie darowali. Podanie to wypłynęło zapewne z pióra niebezstronnego angielskiego korrespondenta, pragnącego podany przez się czyn stosownie do swego interessu wytłumaczyć. Jeżeli zaś w obozie kartystów po zerwaniu układów nieukontentowanie panuje, przypisać je raczej należy zawiedzionym nadziejom, gdy się przepowiednie Marszałka Saldanhy, rokujące prędkie ukończenie wojny, nie ziściły. Według podania gazety T i m e s zamyśla regeneya kartyetowska, skoro się tylko z Baronem Leiryą i korpusem z Hiszpanii przybywającym połączy, w którymto razie 6000 wojska liczyć będzie, wyprawić agenta do Londynu, dla zaciągnięcia tamże pożyczki, która spłaconą będzie, skoro karta w Lizbonie ogłoszoną zostanie. Z 5go pułku Cacadoresów, który miał kartę obwołać, przybyło dn. 8. Września 250 ludzi z Algarbii i wysiedli przy arsenale na ląd. Lecz dnia 9. odpłynęli znowu zaraz do Porto, dokąd się Sa da Bandeira jako Wielkorządzca Królowej udaje. Rząd lizboński lęka się mocno o Porto, gdy mieszkańcy miasta tego pragną podobno przywrócenia karty. Oddalenie się wszystkiego wojska z południowych prowincyi ośmieli zapewne na nowo miguelistowskich guerylasów i naczelnika ich Remcschidę do łupienia wsi i miasteczek w Algarbii zachęci. Dzień 10. Września ma być uroczyście obchodzony jako rocznica re wolucyi lipcowej i ustanowienia konstytucyi Z1820, r. Visconde Reguengo wydał rozkaz dzienny, w którym wojsku liniowemu i gwardyi narodowej zalecono zebrać się na Praca de Commercio i dzień ten uświetnić. N a posiedzeniu Kortezów powstawał Baron Ribeira de Sabroso przeciw pociskom N a t i 0na le i przytłumieniu wolności druku, z powodu którego dziennik ów pociski takowe miotać a zbijanym być nie może. - W ostatnich numerach Gazety rządowej umieszczono listę osób posuniętych na wyższe stopnie, a między temi znajduje się większa część takich, co są zwolennikami konstytucyi z 1820. roku. Feldmarszałkami mianowani: teraźniejszy Minister wojny i tymczasowy Minister marynarki, Sekretarz Stanu Visconde de Bobeda, N aczelny wódz wojska wysłanego przeciw Saldansze, Baron Bomfira, dowodzący pod nim Baron Cazal (Generał Abreu, Baron Cazal, który podług doniesień angielskich juf kilkakrotnie na stronę Chamorrosów przejść miał, połączył eię z większą częścią załogi santarem kowego, Visconde das AnIas, Baron Almargem i Hrabia Lumiares. Sa da Bandeira ifrancuzki Hrabia St. Leger de Bemposta, Adjutant Xiecia Ferdynanda, mianowani zostali Generałami brygady. Podług dawniejszych doniesień dzienników angielskich miała cała załoga eantaremska z swym Generałem Abreu i 8 działami polowemi przejść na stronę Saldanhy, a zamiast tego połączyła się z Baronem Bomfimem. Utarczka pod Rio-Majorem zbija dostatecznie podanie o przejściu Bomiima i Sa da Bandeiry, a doniesienie o obwołaniu karty przez oddział oblęźniczy pod Valenca także się nie potwierdza. Druga brygada powracającego z Hiszpanii posiłkowego legionu portugalskiego pod Pułkownikiem Pimentelem, miała podług korrespondenta Kuryera już w Hiszpanii karlę obwołać; pierwsza brygada pod samym Antasem pozornie tylko kartystów ściga, i sam wódz ma grać bardzo dwuznaczną rolę. W Lizbonie zaś głoszono, podług innego korrespondenta angielskiego, że das Antas przybywszy dnia 4. do Guardy napisał list do rządu, w którym żąda ustanowienia dwóch Izb parlamentowych i w takim razie przeciw buntownikom działać obiecuje. Baron Leiria, który pierwszy sztandar rokoszu zatknął i dotąd w Valency stał, już się podobno powyżej Koimbry z Saldanhą połączył, gdy korpus rządowy przez ogłoszenie karty w Chavesie, Villarealu i innych miastach prowincyi Minho i przez powstanie całej prowincyi Tras os Montes do zaniechania oblężenia zmuszony został. Das Antas stał podług podania Morning Post dnia 5, w Almeidzie tylko z 600 ludźmi; reszta bowiem do kartystów uciekła. Saldanhą, mający teraz 1000 ludzi pod swerni rozkazami, stał w Cortizadasie, a Baron Bomfirn w CastelloBranco; Xiąźę Terceira zaś przejeżdżał z sztabem głównym przez Koimbrę, końcem objęcia, jak powiadają, dowództwa nad drugą brygadą. Korrespondent gazety T i m e s zawiera jeszcze doniesienie naocznego świadka o bitwie stoczonej dn. 28. Sierpnia, w któróm prfcysnają, że wypadek tejże był niepomyślny dla stron obydwóch, a mianowicie dla kart ystów, co szczególuiej ludzkości Marszałka Saldanhy przypisują. Cały ten artykuł zdaje się być napisanym dla ubarwienia wypadków rzeceywistych. Dnia ggo Królowa jeszcze nie złegła. B e 19 i a. Z Bru xelli, dnia ig- Września. Obóz pod Beverloo już jest zwinięty. Wojska powróciły do miasta na zimowe leże. Marszałek Francuzki Gerard, po kilkodniowyra pobycie w zamku Schipelaken przy Perek, przejeżdżał wczoraj przez nasze miasto, uda« jąc się do Paryża. Z powodu kolei żelaznych w L6wen, wielki tu ruch panuje. Tego tygodnia w jednym dniu kolejami źelaznemi 15,000 osób podró« żowalo. Niemcy. Z Hanoweru, dnia 14, Września. Król przyjął wczoraj nowe listy wierzytelne Pana Martin, Posła nadzwyczajnego i Mini« stra Króla Francuzów; udzielił oraz posłucha« nie Xieciu Aremberg. ZAltony, d. 16, Września. Pismo z St. Thomas, datowane d. 6. Sierp., zawiera wiadomość o nadzwyczajnym orkanie, wydarzonym niespodzianie w tem miejscu, jakiego naj starsi ludzie nie pamiętają. Orkan ten, poprzedzony piękną pogodą, zrządził wielkie zniszczenie na wyspie St, Thomas, Rozmaite wiadomości. Z Poznania. - Dziennik urzędowy Królewskiej Regencyi w Poznaniu z d. 26, Września zamyka między innemi ogłoszenie tyczące się berlińskiego towarzystwa zapewnień na życie; - następujące przypomnienie odnoszące się do cholery: W Najwyższym rozkazie gabinetowym z dnia 8. Sierpnia 1835< (Zbiór praw na r. 1835- Nr. 27.) zostały także dawniejsse przepisy, wydane już względem chorób niektórych, mianowicie leź insttukeya względem cholery azyatyckićj z dniem 3r. Stycznia 1832- zniesionemi, jednakże z lem tylko dodaniem "o ile od teraźniejszego odstępują regulaminu (z dnia ag. Października 1835)" Odwołując się do tego oświadczamy, iż postanowienia . 8- i 9 ustawy z dnia 15. Czerwca 1831. względem ukarania przewinień pochodzących z wykraczania przeciw urządzeniom w celu odwrócenia cholery (Zbiór praw 183[. Nr. 8.), będące tej treści: ,, . 8 - Równej ulegną karze (dwa miesiące do lat dwóch kara więzienia, domu poprawy lub twierdzy) ci, którzy zażądanej miejscowo pomocy przy dopełnianiu środków policyjnych odmawiają. . 9. Osoby lekarskie, w oznaczonym w , 8. przypadku, utrącają nadto praktykę w państwach naszych," i nadal w mocy swój pozostają; - następujące doniesienie o chorobie bydlęcej: Po ustaniu wybuchłego pomiędzy owcami w Cieśli powiatu Obornickiego parchu, znosimy zarządzony z tego powodu kordon pod względem kommunikacyi co do owiec, wełny i ostrej paszy; - następującą pochwałę: Rybak Krystjan Sommer w Zbąszyniu r. 1834- widząc w niebezpieczeństwie życia dekarza Goehr z Zielichowa, gdy ten kąpał się tam w rrece Obrze, wskoczył w łódkę i dopłynąwszy do tonącego uchwycił go i szczęśliwie do brzegu przyciągnął; - ogłoszenia tyczące się londyńskiego towarzystwa assekuracyi ogniowej, i tycsące się fu I2go 4go regulaminu dla kassy wsparcia wdów i sierot ponauczycielskich w obwodzie Król. Regencyi Poznański . Z Warszawy. - Nie dawno grano w Warszawie oryginalną kornedyę we dwóch aktach wierszem, pod tytułem: "Stara romantyczka", napisaną przez młodego sceny tamtejszej aktora, Pana Bogusławskiego. Portret malarza Van-Dyka. - Zdarzenie, które Panu Scribe podało pierwszą myśl do opery: "Mularz i ślusarz," powtórzy, lo sięprzed kilką tygodniami w Paryżu: Była piąta godzina zrarra. Mały powóz zatrzymuje się przed drzwiami jednego domu na przedmieściu St. Marceau, gdzie mularz mieszka. Jakiś Pan wysiada z powozu» puka do drzwi i umawia się z mularzem, czyliby nie podjął się malej, ale pilnej roboty w jednej nieco oddalonej ulicy. Mularz przystaje, bierze z sobą niektóre narzędzia i wsiada do powozu» Pan zawozi go do pięknego hotelu, udaje się z nim na pierwsze piętro, idzie przez szereg bogato umeblowanych pokoi, i przybywa nareszcie do gabinetu, który bardzo bogato i spaniale był ozdobiony. Tu pokazuje mu pod obiciem z jedwabiu do zamurowania szparę w murze. Mularz, mając z sobą wapno i kielnię, bierze się natychmiast do roboty, i zaczyna sobie gwizdać piosneczkę. Na stukanie mularza przybywa młoda osoba w porannej szacie, mająca czarne oczy i spadające na dół włosy. Zdziwiona widząc, iż mularz rózgoepodarował się w jej gabinecie, wydaje krzyk, i trzasnąwszy za sobą drzwiami, wybiega. Po głowie mularza zaczęły się snuć najrozmaitsze myśli. Przypomina sobie operę "Mularz i ślusarz," domniemywa się tajemnicy, a może nawet zbrodni; poziera przez szczelinę w murze, azali w głębi nie odkryje jakiej do umorzenia głodem przeznaczonej ofiary. W tern postrzega mężczyznę wysokiego wzrostu z wąsami, bródką hiszpańską i z czarne mi na dół spadającemi kędziory. Znika wszelkawątpliwość. Widzi SIę za narzędzie śmierci użytym. Poczciwy człowiek ten oburza się tą myślą, ale pomimo to, nie przestaje murować, aby nie wzbudzić podejrzenia. Wreszcie skończywszy robotę, otrzymuje hojną zapłatę, która go jeszcze mocniej w jego myślach utwierdza. Wychodzi z hotelu, dziwi się niezmiernie, źe go wolno puszczono, i jeszcze zawsze obawia się, aby go nie ścigano. Uwiźa sobie numer domu, nazwisko ulicy i daje znać do prefektury policyi. Rozpowiada wszystko z talią dokładnością, źe policya postanawia udać się z nim do tego domu. Kommissar«, człowiek mający dobre wychowanie, nie każe się zapowiadać jak urzędnik publiczny. Żąda tylko pomówić z właścicielem domu, mieszkającym na pierwszem piętrze. Właściciel jest mąż szanowny, posiada znaczny majątek i szacunek publiczny. Nareszcie wymienia mu komrnissarz o co rzecz idzie, i nie postrzega na twarzy jego żadnego pomieszania. "J ako? człowiek miałby tu być zamkniętym!" - »Ależ dom tu się kończy." - "J estto tylko rnur główny. Chyba, źe się za nim znajduje duży komin; mularzowi zapewne coś się przyśniło. Zresztą - zobaczywszy." Natychmiast każe odrzucić nowo założony tynek, a w tern otwór eię szerzy i pokazuje się gabinet, mający kilka stóp głębokości. Rozwalają dalej, rodzina pomaga, a w przeciągu kwadransa wyłom zrobiono. Właściciel domu wchodzi naprzód. Krzyk radości wymyka się z ust jego, młoda małżonka kroczy śmiało po rumowisku; kommissarz idzie za n ą i wszystko troje wpadają w zachwycenie przed spaniałym obrazem, przedstawiającym w aksamit i jedwab ubranego mężczyznę, słowem przed portretem VanDyka w wielkości naturalnej, z podpisem jego nazwiska. Portret ten darowany przez malarza damie, w której się kochał, miano dotychczas za zginiony, w skutek pożaru, który w tej samej części miasta ku końcu i7go wieku wybuchnął. Właściciel, uradowany niezmiernie tern odkryciem, kazał sto franków wyliczyć mularzowi; ale ten nie odstąpił od swego zdania, utrzymując koniecznie, że człowiek, którego widział, był samej rzeczy żywym, i dotąd jeszcze wątpiąT aby to miał być portret w samej istocie. Sztuka aktora w ogóle nie bardzo jest korzystną dla trwałości życia. N iszczy ona siły fizyczne i moralne. Już Ifland powiedział: "U nas wszystko prędzej spieszy do końca; uciechy i cierpienia, nawet i życie! Te łzy, które wyciekamy, ten uśmiech którego tak chętnie udzielamy, przyprawiają nas o grób zbyt wczesny." Jednakże nie mało jest wy ża wskiego, Kępińskiego, Bogusławskiego i ży. jącego jeszcze artystę Szczurzo wskiego, którzy się doczekali szanownego wieku. Najstarszym zaś aktorem był Jan Noel, zmarły w Paryżu r. 1829. mając lat n g . W 18 lat przed śmier. cią jeszcze występował na scenie. Od ósmego roku życia zaczął swój zawód dramatyczny, przez 92 lat nie zwielką eławą, ale z użytkiem na niel pracował. Ról miał 5760, a występował x81000 razy, 5040 razy na scenie umarł, a mianowicie 1497 razy zastrzelony, 1287 ra2y pchnięty sztyletem, 1378 razy zatruty, 267 razy zawleczony na rusztowanie, 390 razy umarł jako anonim, 27 razy jako pseudonim, 920 był człowiekiem uczciwym, 13,000 razy łotrem, 41 razy kochał szczęśliwie, nie tracąc przy lem wesołego homoru; ile razy go przywołano, o tern kronika zamilczą. Gdy na teatrze przy bramie Sw. Marcina w Paryżu miano się wyuczyć sławnej krotochwili" Danaidy," zapora nieprzezwyciężona zdawała się być na przeszkodzie. Potrzeba było ico panien figurantek, a administracya wszakże nie mogła na cały rok zaangażować 100 aktorek, gdyż nie wiedziała czy sztuka się uda. Autor tej krotochwili, Desogiee, przedstawił więc plan, aby utworzyć korpus ochotniczek, któryby przestawał na przyjemności, że gra w teatrze i na <