KRONIKA MIASTA POZNANIA zgromadzona z okolic, liczne m uczęszczaniem a nawet natłokiem, okazała dowodnie, że jak miło jej jest zawsze wdzięczną Melpomenę i Talję widzieć w narodowym stroju, tak szczególnej doznała przyjemności w oglądaniu na swym teatrze słusznie szanownych w narodzie cenniejszych tych bóstw kapłanów 43 )_ Szkoda tylko, że repertuar nie zawsze był narodowy. Oprócz istotnie narodowych sztuk, jak naprz. "Ludgardy" , granej ciągle jeszcze z powodzeniem, wystawiono niepotrzebnie ..Abufara" , " Upiora", "Templarjuszów" i tyle innych podobnych tym melodramów. Być może nie była w tem wina dyrekcji. Ówczesna cenzura nie zezwalała na dzieła bardziej narodowe, skreślając i z innych ustępy więcej tendencyjne. Na widok takiego powodzenia Leutnerowa konała z zazdroSCl. Scena niemiecka stała wtedy pusta. Cztery przedstawienia, któremi mogła rozporządzać nie przyniosły żadnego zysku. Pierwsze dla braku widzów nie odbyło się wcale, drugie dało w całości dochodu 7 tal, trzecie 11, a czwarte 9 44 ). Projektowane naówczas występy gościnne sławnych aktorów nIemIeckich nie doszły do skutku, Klęska była kompletna. (C. d. n,). ") Gazeta W. Ks. - 1823. Nr. 57. **) A P. P. - A. N. P. XXI. C 3 vol. II. p. Leutn. do Radź. z 29/6. 23. Staszewski POCZĄTKI PUŁKU JAZDY POZNAŃSKIEJ 1831 R. Na zew powstania 29 listopada 1830 r. Wielkie Księstwo Poznańskie nie pozostało głuchem. Było zamiarem wielu Wielkopolan potrwać za broń i stanąć do walki z wrogiem razem z braćmi z za kordonu. Skoro tylko wieści z "Kongresówki" przedarły się przez pilnie strzeżoną granicę, trzech Wielkopolan: płk. Andrzej Niegolewski, ppłk. Ludwik Sczaniecki i kpt. Edward Potworowski przekradli się przez granicę, a zjechawszy się w Kaliszu, udali się w dalszą drogę do Warszawy, aby tam kierownikom powstania przedstawić swe zamiaryl) porwania za broń do walki z obu wrogami Rosją i Prusami. Zamierzone przez tych przedstawicieli Wielkiego Księstwa Poznańskiego plany spełzły na niczem. Chłopicki, który świeżo objął dyktaturę, ani słyszeć nie chciał o poparciu czynnem powstania przez ludzi pochodzących z pod innego zaboru, a tern bardziej stawać do walki z nowym wrogiem. Pragnął om wogóle uniknąć walki, nie wierzył bowiem w możliwość zwycięstwa, unikał przeto wszelkich kompromitacji poza sferą, która już i tak wyraźnie okazała swe oblicze w noc 29 listopada. Na audjencji, jaką uzyskali Poznańczycy u Chłopickiego, usłyszeli, iż nie mogą liczyć na żadną pomoc, owszem on jako kierownik rządu polskiego tak poprowadzi sprawy, iż wobec Poznańskiego zajmie stanowisko identyczne jak Francja, wobec powstającej Belgji. *) Dziennik Ludwika Sczanieckiego, płk. wojsk polskich, Warszawa 1 , str. 189 i nast; Skałkowski A M., Pułkownik Niegolewski, Poznań 1924, str. 13.