KRONIKA MIASTA POZNANIA kraju a zwłaszcza tę, której najbardziej zagrażał wróg. Niewątpliwie zaś Wielkopolska nią była. W drugim rozbiorze dostała się ona pod panowanie pruskie. Król pruski zadowolony był niezmiernie, bo uważał zawsze Wielkopolskę za kraj bogaty i ludny. Dlatego też tembardziej czynił różne wysiłki, ażeby tutejszy żywioł polski osła, bić a równocześnie zniemczyć cały kraj. Owczesny, wrodzony niejako tym czasom kosmopolityzm, brak żywszego poczucial narodowego a przedewszystkiem wcale nie wysoki stan kulturalny obywateli wielkopolskich odbierał nadzieję większego z ich strony oporu. Brak było również jednostki silniejszej i wpływowszej, któraby pod swoim rozkazem skupiła ogół polski dla odparcia gotowanych ataków. O tem wszystkiem wiedział Bogusławski. Sam pochodząc z Wielkopolski uważał niejako za swój obowiązek bronić tej prastarej, polskiej ziemi przed zakusami obcych. Pomimo intensywnej pracy, która go czekała w Warszawie, znajduje zawsze jeszcze tyle czasu, aby w letnich miesiącach podążyć do Poznania i tu podnosić narodowego ducha. Ta jego narodowa działalność zrazu jeszcze nie bardzo dostrzegalna, przemówi jednak sama za siebie, gdy po kilku latach zmieni się obraz dziejów, gdy po pogromie pod Jena wjedzie tu Dąbrowski i Wybicki a na ich zew zerwie się liczny zastęp ochotnych do walki z niedawnym ciemięzcą. W swej pracy teatralnej na terenie Poznania znalazł Bogusławski swego przeciwnika. Był nim przedsiębiorca teatralny niemiecki, Karol Kazimierz Doebbelin, aktor niezły, za to lichy administrator, człowiek lekkomyślny i próżny, zawadjaka i pijak. Ten już nie długo po zaborze Wielkopolski otrzymał przywilej teatralny i jak twierdzi Ehrenberg S), grał po raz pierwszy w Poznaniu w tr. 1794 z niezłem podobno powodzeniem. Czy istotnie, trudno stwierdzić, ba, gdy w czerwcu następnego roku powraca, skarży się już na brak zainteresowania sceną i na obojętność względem niej tutejszych Polaków. Powodem były nie tylko kwest je narodowościowe (szla 8) Ehrenberg Hermann - Geschichte d. Theaters in Posen, str. 9.