DZIEJE FUNDACJI KS. LUDWIKI RADZIWIŁŁÓW EJ skrypt ministerjalny dość pobieżnie, a ulegając naciskowi sporządził etat na poczekaniu, wzgl. w 24 godzinach 346). Niebawem jednak ujęcie niektórych punktów nasunęło mu wątpliwości. Niezwłocznie więc poprosił prezesa Rejencji o dostarczenie mu kopji reskryptu ministerjalnego. Prezes Rejencji zgodził się najuprzejmiej na to żądanie, również i naczelny prezes Kónigsmarck, u którego interweniował Barth przy przypadkowem spotkaniu, nie wyraził najmniejszych wątpliwości. Radca konsystorski J akel polecił już spcrządzenie kopji, gdy nagle wyższy radca rejencyjny v. Bunting wstrzymał Lo zlecenie, a gdy Barth w długiej rozmowie nalegał na doręczenie mu pisma ministerjalnego, wówczas -otrzymał dość kategoryczną odpowiedź, że ukaz ministerjalny nic go nie obchodzi. Fakta te rzucają dość charakterystyczne światło na sytuację, w jakiej znalazł się Barth po blizko 40-letniem urzędowaniu. Kasatę fundacji dokonywano poza jego plecami, nie licząc się z prawami Bartha jako członka zarządu. Cichym sojusznikiem tych praw zdawał się być radca J akel w Rejencji, niemniej trudno było podnieść jakiekolwiek zarzuty przeciw postępowaniu władz, trudno było występować z prawami zarządu Szkoły Ludwiki, gdy w całej swej dawniejszej działalności Barth stale I konsekwentnie prawa tegoż zarządu zwalczał i podkopywał. Życie okazało jeszcze zimnIeJszą konsekwencję, a zło mściło się nieubłaganie na nim samym. W sytuacji tej interpelował Barth dnia 27. XI. do naczelnego prezesa. Zapewniał go, że krótki tylko rzut oka na reskrypt ministerjalny wystarczył, by wyrobić w nim przekonanie, że w interesie sprawy konieczny mu jest dokładny wgląd w pełną treść pisma ministerjalnego, a potem słusznem chyba jest życzenie, by dokument ten tak ważny dla kroniki jego zakładu znalazł się w aktach szkoły. Nie pojmuje bojaźliwej ostrożności urzędniczej, z jaką władze odnoszą się do niego, >x<-) A U. D. Verhandl. m. d. Prov. Schul. Coli. 1870-72. Uebernahme d. Luisenschule durch d. Staat.