KRONIKA MIASTA POZNANIA Rozdział V. ERA WALKI T. ZW. KULTURNEJ. 1. Kasata fundacji czy etat państwowy. Do roku 1870 funkcjonowała Szkoła Ludwiki w myśl samo się narzucającego kompromisu, t. j. współdziałała z narzuconą jej i na jej gruncie wyrosłą instytucją Zakładu naukowegol dla wychowawczyń i nauczycielek, a jako fundacja pozostawała nadal pod dozorem wegetującego zarządu. Z biegiem lat jednak dziwna owa spółka samodzielnej fundacji i słabo przez rząd subwencjonowanego seminarjum zaczęła wykazywać poważne niedomagania. Przedewszystkiem zmieniły się konjunktury gospodarcze. Wynajm lokali w byłym pałacu Górków przynosił przy spadku waluty mimo stale podnoszących się cen dochody mniejsze niż w latach poprzednich, do czego przyczyniły się także warunki lokalne. Punkt ciężkości życia miejskiego zaczął przenosić się zwolna poza mury starego miasta, w górną część Poznania, a sklepy i mieszkania w okolicy Starego Rynku przedstawiały mniejszą wartość. Mniejsze też były wpływy czesnego przy stosunkowo słabej frekwencji zakładu, zwłaszcza, gdy majętniejsze Polki przeniosły się do wzorowo urządzonych lokali U rszulanek i Sercanek. Okresu lat dobrych (1840-1860) Szkoła Ludwiki nie wyzyskała należycie, ni na upłatę długów hipotecznych, ni na utworzenie dostatecznego funduszu emerytalnego dla nauczycieli zakładu. Remuneracje i gratyfikacje, które w owych latach urodzaju przypadały w udziale nauczycielom w Szkole Ludwiki, były sztucznym ekwiwalentem za słabo wynagradzaną pracę w Seminarjum nauczycieIskiem. Z chwilą, gdy ekwiwalenty te odpadły, praca uczących w obu zakładach stawała się ciężką. Niedobory pensji trzeba było wyrównać zwiększoną ilością pracy zarówno w Szkole Ludwiki, jak i w Zakładzie naukowym dla wychowawczyń i nauczycielek. W jednem ze swych pism Barth wyraźnie stwierdza ową dziwną dysproporcję w finansowych warunkach obu zakładów,