GAZET VVielkiego · - . Ifcr.Ies»w » p O Z N A N S K I E G O. Nakładem Dru karni Nadworaej 1[. Beckera i Spółki. - Redaktor: lI. IIVtt. tiotc«/. * . W Sobotę dnia 27. Sierpnia. 1 8 4« . Wiadomości zagraniczne. Polska. z Warszawy, dnia 22. Sierpnia. W końcu zeszłego miesiąca przeniosła się do wieczności w Kastei Gandolfo pod Rzymem, j- p pamięci Calixta z Hrabiów .Rzewuskich YAtani, małżonka Don.Michała Gaełani Xię'" n * * * . "#. cóvka niegdyś JWW . Wacława · > «ojiaiii z JŁiąf A Lubomirskich Hrabiostwa " b u s k i c h; żyła lat 3*. Izh F' r a fi ]I Y a. . a Deputowanych. Posiedzenie dnia b er J ,. '? Sn erpnia. -- Porządkiem dzrena J tiowano się obradami nad p r a we m / I e II c y'b P. Carnot złożył petycyąobior« · A""ysk. . okręgu , zawierającą protestacyę p f r e p , 5 * 11, jakie sobie izba do wydania ?ra.ii ..y Ben@yi'nego preywlaszdza (śmiech w WO «Jbrinr p a o Łe Sri. Rollifi rzekł dalćj IlmpoA .1? s t o & i e. *. Podług oświadczenia r e S :; £'f?\OCr«.nic*onym projektem do pravra, i zapytał 8 I e następnie, kto takie organieine prawP-.meroebier.d kuchwalać, a odwołując *»? -ao.zguomadzenia prawodawczego, »tera! się udowodnić, że ;pytanie regencyjne Mwsze do-Jego należało. .sam nawet Cesarz · Napoleon chciał ratyfikacyą, owego pytanialudowi powierzyć. Izby z lat 1814. i 1815. oświadczyły, że bez ratyfikacyi ludu żadna kon« stytucya i żaden akt Konstytucyjny obejść się nie może. Monitor gandawski powiedział także za powrotem Napoleona, że tylko 1£ milionów p "ilpisów miał za sobą, a najmniej S milionów mieć był powinien. Nie zaprzeczajmy, jakoby konstytucyjnej nie.było władzy, nie zaprzeczajmy, że takowa jest konieczną do załatwienia obecnego pytania, bo inaczej hislorya ostatnich lat 50 czyste m była« by kłamstwem. Mówię o wszechmocności Izby i odwołują się do wypadków w 1830 r. Lecz w 1830 roku nie było korony; leżała ona na ulicy i Izba ją podniesła; nie było także. Izby 1 'arów. W owym czasie więc władza parlamentarna nie byłaby ukonstytuowaną, bo się tylko z jednej składała Uby. Następnie wyjaśniał Pan Ledru-Rollin dowód konieczności. Konwent wydał w Vendenaaire ustawę wśród huku dział; w 1815. ułożyła Izba reprezentantów konstytucyą, mając nieprzyjaciół przed drzwiami. Gdyby zaś teraźniejsza Izba prawo regencyjne uchwalała, -byłoby to prawdaiwem przywłaszczeniem. - -Pan Hello przemówił za projektem do prawa. GdybyrKarta, rzekł, był całkiem od wniesionego prawa odłączoną, Izba byłaby aupełaie uprawnioną do wydania prawa o re stępnie przemówił: "Wniesione prawo ta kiej jest wagi, iż każdy j_ nas rozważyć dokładnie powinien zakres swoich praw i swoich obowiązków. Karta z 1830go roku obaliła monarchią we Francyi. (śmiech i szmer w środku.) Izba obiorrza zdruzgotała władzę królewską, jako teź Izbę Parów, której człon kiem byłem. Ja przeciw temu protestowałem. Gdyby rewołucya z 1830 roku była tylko rewolucyą pałacową, nie byłbym tu na tym miejscu. Pojmuję, że ci, co w zwycięzkićm powstaniu... (gwałtowna wrzawa w środku.) - Wiele głosów: Do porządku! do porządku! M ó w c a : Niech moją myśl uzupełnię. P r e z e s wzywa go do porządku. M ó w c a: Tron, przez 219 deputowanych, nie mających polecenia, wzniesiony... (okropna wrzawa w środku). P r e z e s : Oświadczyć muszę mówcy, iź tężeli raz leszce do porządku wezwany zostanie, zapytam się Izby, c*y mu jeszcze ma być wolno mówić!. Mów c a: Prawo W Pana nie jest monarchiczne, a chcesz z niego dziedziczne zrobić, f ororiij W Pan, Ze Xią£ę najbliższy Ironu może być najniegodnieiszym i najniezdatniejszym. Rewolucyą z 1830. roku domniemanemu zwierzcnnictWu ludu przypisać należy. (N owy zgiełk) P r e z e s: Mówca zapiera się pierwszej i naf uroczystszej zasady rządu naszego. Wzywam t'O do porządku. Niech jeszcze swoje wyra l enie wyjaśni, a potem zapytam się Izby, czy mu dalej mówić pozwoli. Mówca mówi dalej, ale go wkrótce krzyki z środka zagłu - tają. P r e z e s: Pytam si»> Izby, czy Panu Larochejacquelin dalej mówić pozwoli. Pan Larochejacquelin. nie czekając wyroku ttby, opuszcza mównicę i wraca na swe miej. sce. 'Zgromadzenie bardzo wzburzone, i dopiero, gdy Pan Lamartine na mównicę wszedł, uciszono się. Rzekł 'on zaś: «Zwrócę la pytanie na jego praktyczne stanowisko. Z wszelkiem uszanowaniem dla osoby muszę jednak przeciw niektórym postanowieniom projektu do prawa powstać. W położeniu oaszćm po dnju 13. Lipca tylko nam w pewnym względzie wybór między błędami pozostaje. (Poruszenie) Niechciałbym, źe by pod moje wyrazy podszywano myśli, jakie się tam nie znajdują. Gdyby cozkołwiek -wielkości straty dowodzić mogło, gdyby cóżkolwiek smutek rodziny królewskiej zwiększyć mogło, byłaby niem niezawodnie niepewność i Wąchanie się umysłów w obliczu tak wielkiego nieszczęścia. U pa truję ja w projekcie do prawa szczególniej dwie uwagi godne rzeczy: osobiste oznaczenie i zasadę roonarchicznego dziedzictwa. Tę zasadę monarchiczne* go dziedzictwa, ograniczoną na pierwszy stopień, rozszerzono raraz na drugi. Nie widzę potrzeby tego, bo przez to zniszczonoby na zawsze wybór na wielkie urzędy państwa i powstanoby przeciw temu, co się w r. 1830. »tało. Zapytując się historyi, wszędzie ujrzymy, że król byt zawsze Królem z Boskiej łaski, ale Begent tylko Hegentem przez wybór ludu. Przeciw na-,naturalrii<P cdo TM£' szyWi gwarancyi.-Dzisia, 1* * *'» P. i "»er« wystąpi, sądzimy jednak, ie ogólne obrady dzisiaj MV zakończą, a jutro prawo c i I e p w ,VI: zostanie, bo weksza cześć deputowanychy -putowany iwie™<<, « r»--- \ **vrr 17aoy?- Rozumieją, io po 10 dniach prawo cymę I e ź y 7.ope lr "e po za obrębem władzy lab A j A U n 2 ogłoszone. * P*n Lamartine ,est obrońcą ob. ralne, regen- ' A » A GR) I tu wyglądano z wielka °y»i nie przyznaje, żeby na zawsze dziedzi- y" - _**.ł- J_a. .. A . 3 ,oJ wyrokowało. Wr.ku..kr,J te-oy,- roz-ijał roA q3 n3ł1:er -świe tni- zdania .wole na kOI7 Ć r eg I1tyi. Iw!łj : ale '" ł-ł:' . nowczo za mezką regeneya się oświadczał. Musim tu uczynić uwagę: jeieli przedłożone prawo stanowić ma dodatek do Karły, zdania Pana Lamartine A otrzymują pewną. wartoś«5, ponieważ w tern przypuszczeniu cała przyszłość jest objęta; jeieli zaś przeriwnie proste tylko prawo wydać chcą - jak to Rząd i.Kommissya oświadczaj.) - tedy rozumowanie Pa. n» Lamartine na fałszywej JT»I _ zasadzie, Parlamentowi bowiem służyć będzie- prawo, teraźniejsza ustawę cofnąć i no J1-ych się chwycić śr odkó w, z aprow ad zających re g«"nc yę p«? ł2 !:Wo IJfl łłł 9l9RJ łłf8j dr18 Ilfi wa, jak tę Pan Lamartine sądzi, w korzystny, sposób przypadkom wszelkim« odtąd nastać mogącym, zaradza, celu swego nie chybi. Co do przyszłości, której nikt przewidywać nie moie, nie jest to rzeczą obecnego prawa, mieć ° n LI( staranie. Po Panu Lamartine zabrał glos P. (iuizot Rw,nr*Bśl taktów. Usprawiedliwiał oąznose. prawa wyjaśnieniem analogii, na której się to prawo opiera. Bronił regpncyj, dziedzicznej" ponieważ stoi naprzeciw obieralnej. Nie zda ał,Q mu 'k s ,,]J ć p'l_eJle yną k?; twicę tow ł.łemoItratycznych,nlestałosc zasady obiorczej, na łono Królestwa samego eł: 6tK%===Jo e a (} iłp zem dę a nłfł 7p tWłł\RW · Vb711z7ci K i doko ń ezeuie B» P. b.m.r-ąłł« "mieścimy w następnym nnme C»z: Poza. zwyczajne AiuuuiiL-iiic, »V - - - - ,'0 , srebrnego weseła pary Cesarskie, ™ J *yt ku ''ftJ.s.me, a o pobycie ™ " A P A II..I; » Pflwi@ WEII@ iłłłH@MO H \m w pomni@nil: To zamilczenie nietylko w niemieckich, lecz też w niedyskretnych czysto gazatach angielskich wspomniane było i stawało się powodem do rozmaitych domysłów. Czyi są może przyczyny, aby już i tak oczami Argusa strzeżoną korrespondencyę z zagranicą pod' ściślejszy jeszcze poddać dozór? Dość - tu ró* wnie nic nie wiemy, jak w Niemczech: niektórych tylko wiadomości, bardzo niedokładnych i powierzchownych, udzielił przebywający tu z dworem Cesarskim spokrewniony Xiążc swoim poufałym przyjaciołom, którzy e;>>>« wjjawić nie chcą. Mniemane układy względem zaślubienia Xiccia Bordeaux z \ Vt Xi\mi<:zką Alexandra ani na krok dalej się "ie posunęły; ie Vicomte d'Arlincourt podo» bnej nie miał missyi wynika juz z sposobu, jakim ten Komancier przy prelekcyi, na którą go do W. Xiczny Heleny wezwano, wystąpił. Przedmiot przez P. d'Arlincourt 0v» * "*4 "-j" V\ """"".'. x ,-.; r " , wYŻ s xv c h I obecnie przedmiotem rozmów w -wyższych towarzystwach K* IJ fh. Z LondyJhtP, tmii ł . Sierpnia N. Królowa przeznaczyła dla N. króla Pruskiego na pamiątkę pobytu tegoż w Londynie na uroczystości chrztu Xiecia Wales dar nader kosztowny, który w tych dniach do Berlina odchodzi. Jest to gruppa przedstawiająca watkę św. Jerzego z smokiem, massiv ze srebra, tłM. JPłI o !£« 8&ł= parhiąttffc odwiedzin N. Króla Pruskiego w Angflfą. 33. Stycznia f. 1842.« Ro.cznica przytłumienia powstania z r. 1819, którij się tak bardzo obawiano, w Manchestrze spokojnie przeszła. Stoi tam teraz 2000 wojska pod Generałem Sir William Warre. Gazety" tutejsze ciągle zapełnione doniesieniami o zaburzeniach robotników: zdaie się · wszelako, że 'w północnych dystryktach porządek juź stopniowo wraca. Człowiek, który się temi dniami do pałacu w Windsorze wkradł, nazywa się Tomasz Oiiested, i, jak się z śledztwa pokazało, jest obłąkany na umyśle. Odesłano go więc do szpitala w Bedlam. Włochy. l,., . Z Rzym u, dnia 9. Sierpnia. ,W hotelu poselstwa Rossyjskiego tak przynajmniej powiadają - przypuszczano cią-' glp, ze pismo Papiezkie, wyłuszczające zaźa-' lenia przeciw Rossyi, nigdy do wiadomości publicznej podanem nie zostanie, lecz ze Kurya niem tylko grozi. Wystawić więc sobie raoźna, jakie wrażenie tam ogłoszenie tego dokumentu sprawiło. Mówią już o przerwaniu yvszelkich związków dyplomatycznych. JSii ad granicy wło ski ej, d. 10. Sierpn. Stosownie do pogłoski, poselstwo Rossyjskie w Rzymie na czas nieokreślony wkrótce . . . aL.ę OSIerOCI. Turcya. Z Konstantynopola, dnia 3. Sierpnia. (Gaz. Poivsz.) - Poselstwo angielskie odebrało wiadomości z Persyi. Stosownie do njch Szach stoi w Teheranie, gdzie obóz rozłożył. Więc pogłoska, że się do Hamadan, do armii udał, była płonna. W Teheranie głoszono, ie Kamram, Szach Heratu, który byT uwikłany w ostatnich wypadkach w Mganistanie, umarł. Sir Stratford Canning gońca z depeszami do Teheranu wysiał. Słychać, że w nich tamecznego angielskiego Rezydentaj wzywa, żeby Szacha do uległości i spokojności zachęcał, Rozmait e wia domości. Z Poznania. - Dn. 27. Lipca w kościele katolickim w Słupi pożar wybuchnął, który sam kościół, dwa domy do probostwa należące i kilka innych zabudowań pochłonął. Tamże w 2 dni potćm zgorzał szpital. Ogiejiten zapewne podłożono, chociaż sprawcy zbrodni jeszcze me wykryto. W dobrach Przygodzice bór się zapalił, lecz szkoda była małoznacząca; ale W boru dominialnym dóbr szlacheckich N owydwór dn. 2. niestety ogień siewszczął, kt6fy 180-200 sążni dwewa sosno, wego i kilka* morgów młodych drzewek zniszczył. Pożar ten powstał przez nieostrożność. "Wpobliskosci.stavruf w Hucie za-palił sięgrunt torfowy-rdopiero po trzydniowe; pracy ogień przygasić zdołano. _W nocy z dn. 29. na 30. zgorzał wiatrak młynarza Lange w Bliesener Hinlermuhle w pow. Międzychodzkim wraz z wszystkie mi doń naleiącemi zabudowaniami; pożar z taką szybkością się szerzył" iżaietylko nic nie uratowano, lecz nawet. dwaj> chłopcy, S do 10 lat mający, w płomieniach zginęli. I w zeszłym miesiącu w niektórych okolicach obwodu Poznańskiego były gwałtowne gradobicia. Onia 1. Lipca spustoszone tym sposobem «ostały, pola w Gorzycach, a dn. 3. pola w bliskości Zułkawa, Podlesia, Rogaszjc i Kretkowa w pow. Wrzesińskim, a dnia 10.. pola kilka wsiów w po wiatach, Babimostskiin; Pleszewskim i Szredzkim. 4* Żniwa już od połowy Lipca się rozpoczęły, a powietrze bar. d20 im sprzyjało. Ozimina obute wydała plony; uprawa rzepaku, chociaż jeszcze mniej u nas upowszechniona, miejscami jednak, np. w pow. Bukowskim, zadowalniający miała wypadek. Mniej pomyślny stosunek zacłmdzr pod względem siewów jarych i ziemiaków.Oba przez ci;)głą posuchę zanadto urierpiały,' jak aby obfitych urodzaj ów po nich spodzie«, ,.. ... ., wac SIę mozna, a.ponIewaz I sprzęt sIana w wielu okolicach był bardzo lichy, obawiają się więc po wsiach na zimę wielkiego braku passy, który juź w roku zeszłym uczuć się dawat, - N aj dziwaczniej szą z wszystkich b aj e k, rozpowszechnionych ostatnieroi czasy o mniemanych wypadkach w Petersburgu', jcst'zapewne ta, którą M orning-Herald z dn. 13. Sierpnia czytelników swoich bawi. Wspomina o srebrnćm krześle tronowćm, ofiarowanćm w upominek Cesarzowi przez szlachtę rossyjską w dnia uroczystego obchodu wesela srebrnego,- Cesarz, wysłuchawszy życzenia deputacyi, zbliżył się do tego krzesła, aby na niem usieść - wszakże Hrabia Benkendorf, rzuciwszy się Cesarzowi do nóg, błagać go zaczął, zęby tego nie uczynił; potćm miano zbadać to krzesło i przekonać się", ie się w' niem dwa miecze mieściły, które za pomocą sztucznego mechanizmu skoroby kto na krześle tern usiadł, z wielką gwałtownościąby wyskoczyły. Sam Herald dodaje - zapewne bardzo słusznie - że to może są brednie i plotki karczemne. Nowa wędrów.ka narodów. - Wynoszenie się ludzi z Europy zamieni się z czasem w prawdziwą, wędrówkę narodów-. Prze rniec zaś przeszło 50,000jludzi, a wnosząc z obeoeićj chęci wynoszenia się, ilość wychodźców W to ?ta roku nie będzie, mniejszą.» Z.Hessyi wyniosła się niedawno cała gmina z proboszczem i nauczycielem, a z samej Westfalii wyszło przeszłego miesiąca 260 ludzi. · J1A[APOKH III) 8 . w/perze jesiennej, kiedy ła-< płdniejszem powietrzem można oddychać JIykralacłł łberyi u stóp gór pireuejśkich, niedalekOi mia'sta Wittoryi; śi ód rozkosznych ogrodów, ocienionych rozłożyslemi kasztanami, rozlegał się wesoły śpiew nadwiślańskich szeregów; były tam dwa szwadrony pułku gwardyi pol-j bkich ułanów 5 " przeznaczone do tylnej straży korpusu marszałka Bcssiera, który po ode-, branej 'wiadomości o opuszczeniu Madrytu przez króla Józefa, z korpusem swoim z nad granicy portugalskiej cofnął się do prowinevj biskajskich, a tam osadziwszy bitnvm żołnie,-zem warowne wąwozy, oczekiwał spokojnie po ciężkim boju i trudach obozowych, przybycia Napoleona. Słońce zaszło pogodnie- za ostro- kończystemi i olbrzymieini .Pirenejami" niebo okryło się cicumiejszym bjękitem. i wkrótce nastał wieczór cichy i łagodny 3 a z nim nastała' spokojność w całej okolicy, lecz 1IY obozie polskich ułanów widać było ruch ciągły, ognie żywiej zabłysły; jedni żołnierze czyścdi bron, drudzy opn'tfywali konie, tu ujrzałeś kilku. Hiszpanów z ponurom -wejrzeniem prowadzących muły 'obciąźo-ne;; worami -kukurudzy lub jęczmieniem na pokarm dla koni, albo skóra-'* mi koziefńi hapcłnioticmi winem, tu zastawione przy ogniach blaszane kociołki; tam znów zatknięte błyszczały proporce; lecz największy był ruch około wózka markietanki; tam kilkunastu zebranych żołnierzy, śpiewali zwrotki Wesołych okolfc Krakowa, tam przypominali sobie mnrsze, przygody obozowe i bitWy kiwa 4 - · we, w'których się · zuaJdbwali, tam żnpomi-> nati tęsknoty za krajem, rodziną, kochankami, zapominalii nawćt, że III niejednego z kolegów przykryła obca mogiła; śród tej wesołość, zołmerskićj, która najtwardsze przygody l. każdym dmem p ł M M z a w niepamicó. a przyszłość zawsze tworzy w jasnych kolorach, widziałeś samotnie przechadzającego się młodzieńca w oficerskim mundurze; smutek ciężki widać było W całe, jego postawie,- a łza w oku i mimowolne westchnienia, malowały dobitnie obraz }egO duszy, weseli koledzy szanowali jego samotne dumania i jedynie ściśńieniem ręki okazywali mu wzajemność uczuć,wiedzieli bowiem, ze srogi cios, który, do-, tknął jego dotąd zawsze wesoły umysł, tylko czas" brzęk oręża i przyjaźń kolegów* złego-: dzić potrafią -, stracił on przed kilkunastudniami brata w bitwie pod llioseco, z którym od lat dziecinnych, nigdy się nie rozłączał, a tak wspomnienia dni szczęśliwych młodości, wspólnej chwały wojskowej, trudów, nadziei - jeden wystrzał zerwał na zawsze! · ,Kiedy noc późna nastała" ognie -przygasły a. żołnierze dziennym trudem znużeni, używali spoczynku,- ou .jeden )J;ne zmróżył powieki" przechodząc smutną myślą-dni swobodne, w których niedawnym czasem, wspólnie z.bratem, opatrywał w katedrze Burgos zbroje i miecz mężnego Cyda lub spoglądając na spaniałe pomniki z wieków niaurytańskich, przenosili się w owe czarujące i romantyczne czasy Abeuzeragów -, odbiegły.łudzące marzeuia, teras sjuu, widział tylko istotne gruzy, grobowce, wspomnienia!. Kiedy tak w smutnych myślach pogrążony, bezsennie spoczywa, dał się słyszeć śrou ciszy nocnej na przednich czatach głos: »Kto idzie!« powtórzony kilkakrotnie i. w krótkim czasie przybył oficer z kilkuna - stu ułauami do obozu, był to patrol nocny-, wysłany z innych szwadronów; komendant oddziału ujrzawszy samotnego młodzieńca, zeskoczył z konia, a przybiegłszy do. niego, rzekła »Kochany kolego, mam ci 'zwiastować najprzyjemniejszą nowinę, brat twój żyje.« - »To być nie może!« odezwał się «trapiony, lecz zarazem w duszy jego zabłysła miła nadzieja. - »Tak jest, żyje«, powtórzył jego kolega, a na dowód mam z sobą żołnierza, który ci opowie w szczegółach to smutne a zarazem szczęśliwe zdarzenie." - Za danym znakiem, przystąpił żołnierz silnej postawy, twarz jego zdobiła kresa świeżo fcagojona, a pierś, krzyż wojskowy. Po zwykłym ukłonie żołnierskim, tak mówić zaczął: "Brat pana porucznika żyje, byłem z nim razem w szpitalu wojskowym w Palencyi, a teraz dla ciężkich ran został odesłany do Bajonny, zdarzenie było następujące: Kiedy przy końcu bitwy Eod Bioseco, powtórnie uderzyliśmy na karainierów konnych gwardyi hiszpańskiej A marszałek Bessier widząc, ze nieprzyjaciel ustę- * puje z placu, kazał go ścigać na całej linii, zostawiwszy na pobojowisku oddział piechoty z chirurgami, dla zrobienia porządku z poleglemi i ranue'mi, między pierwszemi i kilku naszych iołnierzy pochowano, a kilku'rannych gdzie i ja byłem, zawieziono do szpitalu wojskowego w Palencyi; brata zaś nigdzie nie -znaleziono i to było silnym powodom do wieści o jego śmierci; w kilka dni przybył do tego miasta drugi oddział rannych aa wozach żorów, gdzie' z radośnćui zdziwieniem ujrzę» liśmy i brata pana porucznika, simitny jednak był widok patrzyć na niego: głowę bowiem miał bardzo zrąbattą, dwa palce u prawej ręki - odcięte i>nogę zraniona, przytćm tak był zmieniony i słaby, ze zaledwie mogliśmy go poznać, lecz w dni kilka przy troskliwem staraniu lekarzy francuskich, a nadewszystko przy-sile młodego. wiek«', zaczął przychodzić do zdrowia i wtenczas nam opowiedział swoje krwawe .przygody w łyoh słowach: "Kiedy szwadron, w którym się znajdował" powtórnie na kawaleryą > nieprzyjacielską uderzył i rozproszonych Hiszpanów ścigał w różnych, kierunkach, on raptownie w wąwozie został otoczony przez kilku karabinierów konnych. Natarcie było silne i praemagające, mimo tego bronił się z rozpaczą w nadziei prędkiej pomocy, lecz kiedy żołnierze nasi unieśli się w inną stronę« a on · cienty wrękę upuścił pałasz i koń ugodzony Śmiertelnym wystrzałem z pistoletu, padł pod nim; wtenczas karabiniery leżącemu na ziemi, zadawszy w głowę kilka śmiertelnych ciosów, uszli za swoimi, a on okryty ranami, bez'zmysłów obok swego konia, przez noc całą leżał bez żadnego ratunku; ze świtem, gdy cokolwiek odzyskał przytomność, usłyszał glos ludzki; myśląc, że koledzy przychodzą mu w pomoc, zaczął się dźwigać, lecz niestety! zamiast kolegów, ujrzał kilkunastu chłopów hiszpańskich z dwoma mułami, niosących z pobojowiska różne sprzęty wojskowe, dostrzegłszy raunego i widząc, że jeszcze żyje, rzucili się z krzykiem zemsty, chcąc go zamordować, lecz jeden, poznawszy mundur, zawołał: »Dajcie pokój, to jest Polak!« te słowa złagodziły dzikich Hiszpanów; wziąwszy go na muła, przyszli z nim do rozległej włości., gdzie go oddali do klasztoru, lecz tam zamiast ratunku, został wtrącony do ciemnego lochu, a tak straciwszy ostatnią nadziej ę, znękany na ciele i umyśle, oczekiwał oziemble chwili, która miała zakończyć jego niedolę, (idy szczęśliwem zdarzeniem w parę dni po tym wypad-' ku, przechodził kapitan francuski z rauuemi (o którym mówiłem), i pod tą samą wioską w gorących godzinach południa, kazał wypocząć żołnierzom; na wieść przybyłych, uradowani, Hiszpanie, wybiegli tłumem z wioski, chcfec się nacieszyć widokiem rannych Francuzów, lecz w tej zgrai szyderczej różnego wieku i płci, była młoda Hiszpanka, która pod pozorem widzenia z bliska obozu, przybiegłszyobok komendanta oddziału, wyrzekła prędkim lecz cichym głosain te słowa: "VV klasztorze jest Polak", a przyłożywszy palec na irsłar, na znak; milczenia znikła w tłumie ciekawych-, zrozumiał > kupitan francuski, wziął dwunastu l źołnierty, poszedł' do klasztoru i przemocą wydobył Z ciemnego więzienia Anieszczęśliwego. " Tu przestał mówić żołnierz, a smutek i radość cisnęły się na przemian w uczucia młodego oficera. W r. 1810. wkroczył powtórnie oddział pułku gwardyi polskich ułanów do Hiszpanii, · staczając częste bitwy z geryllasami, przechodzil północne prowincye w różnych kierunkach, z każdym dniem zmieniał miast* i wioski, to w dzikich górach Alawy, lo w roskosznych dolinach Nawarry, to znów na rozłożystych polach Kastylii przechodził pod Rioseco obole mogiły swych ziomków; spoczywał pod murami klasztoru w-« włości owei szlachetnei Hiszpanki, lecz żaden z Polaków nie mógł jer ujrzeć. Jakież uczucie podało jej myśl do tak tkliwego uczynku? zapewne i nie nadzieja po* chwały - może znajomość lub miłość? -. o nie, - litość kobiety odezwała się silnie w jej duszy, litość kobiety wykonała ten czyn cnotliwy, lecz za to jak milą nagrodę uniosła vy swem sercu na cale życie! ĘJ].,.,.."ii Skok śmiertelny. > (Opowiadany priei angielskiego marynarza.) (Z Oaz. Cod»J Między osadą okrętową panowała cisza, jaka rzadko na 1 'regataeh się zdarza., Była to chwila wieczerzy. Pokład byl prawie całkiem wyludniony, 'l ylko ną samym przodzie okrę« tu stał na straży oficer z dalowidem w ręku na jednem miejscu jak slup wryty; na tylnej części pokładu, leżata grupa majtków w cieniu,żagli, gdzie niegdzie zaś zajmowali się inni rozmaitą ręczna robotą. Pod głównym masztem spoczywał Jukę, Mmi) n afrykański, bawiący się widokiem dużej małpy, która trzy* majclc się łapami głównego masztu, zwiesiła na dół głowo, i tak poufale wyszczerzała ku nierpu zęby, jak gdyby wzajemne międzynfrai zachodziło porozumienie. Co do mnie, byłem zatopiony w malowniczym widoku miasta Mahoń, które w niejakiej odległości leżało. Jednakże pusty śmiech, który się głośno rozbgał, ściągnął moją uwagę. Zwróciwszy się i spojrzawszy na pokiad, postrzeglem małego Roba, syna komodora, który stojąc przed masztem, bil z uciechy w ręce. Rzuciwszy okiem na duży drąg żaglowy, poznałem przyczynę tej powszechnej uciechy. Oto, skoro Rob wszedł na pokład, zaraz mu Jako skoczył na ramiona i zerwawszy mu z głowy czapkę, umknął z nią w górę na liny okrętowe» gdzie «szarpać za«*ął. Chociaż -Bob nie umiał tak zwinnie jak małpa leże po raaazcie, "Wszelako -"glosny;>nałrząsający siciamiech Mucsyna, ,ura»il"do-iywegttdziececy punkt .borów. . Jakby .śywy szkarłat wystąpił rumieniec rta twarz małego Roba; z gniewem spojrzał na Murzy« n a i w t e j ż e c h w i li był j u z n a s z n u r o we j d r a - binie, zwanej drabiną"św. Jakóba. Nadaremnie wolał na niego Murzyn, aby się nie narażał na niebezpieczeństwo, Bob nie słuchając jego upomnień, mknął coraz wyżej, i nie minęło chwil kilka, jak b)ł lilrzeriego kolana tnasatu. M ałpa czekała tylko zbliżenia się śmiałego przeciwnika. Gdy ten dostał się ai do najwyższych lin okrętowych, małpa włożyła sobie czapkę na g mwę, i z draga żaglowego, na którym była zajęła stanowisko, skoczyła po linie na górny żagiel statkowy,. a ztamtąd aż na nśjwyźsze dragi żaglowe, gdmie spokojnie usiadłszy, znowu czapkę szarpać zaczęła. Złośliwe zwierzę to wabiło coraz wyżej utrudzonego chłopca, który nic nie wskórawszy, nie miał bynajmniej ochoty spuścić się na pojclad i być przedmiotem powszechnego pośmiewiska; usiadł więc na krzyżowej belce górnego, spiczastego masztu, i żarzył odpoczywać; markowie, przestawmy przypatrywać się temu zabawnemu widowisku, wrócili eN> zwyczajnych zatrudnień swoich, i mnie zajęło wkrótee zluzowanie »tnij przy »irrzc »łojącej. Lecz oto nagle dał się s-Iyszeć głośny wy krzyk Mu« rzyna: »Przez IJoga! Massa Hob jest na najwyższej gałce bandery!« Zimny dreszcz przejął mnie całego, gdym to słowo usłyszał; spojrzałem w- górę i przekonałem się, ze tak było w istocie! Zapamiętały chłopiec, po krótkim odpoczynku nabrawszy nowej eiły, nie mógł się oprzeć pokusie, wdarł; się aż na-naj wyższy szczyt rnasz"u i stanął jak, wy toczona figura na gałce bandery, na małym, okrągłym k a wał k u d r e w n a , w ta ki ej wyso ko ś c i , z e m i ** w oczach się zaćmiło! Wedrzeć się do góry byjo łatwiej, ale jakim sposobem spuścić się na iJ AkO!o niego i nad nim nie było nic jąk "X ?Ci6tz« powietrze arpod nim małe, szczuplutk,e"ni*j*ce_okrągły, kruchy kawał dre-_ wna, który B Pe I (ł 3 (ju nie większym, jak guzik iY :7. 11 1 ?ITaip'r. u b)ć sięzdpwał! Okropna »miato*CJ »Wszelkie usiłowanie opuszczenia tego auebez-pieczneg» stanowiska, groziło nieuchroh ną-zgubą gdyż łła:tac rouaiałb koniecznie »trac.6 równowagę i s p e ś c "a p - U u d . - C o Z tirrAaKM przypadku pocg.ąi? VVołać nap i.u.wUdorntć go o niebezpieczeństwie, byłoby narWifkezym. nierozsAdniem. Co chwila czet bałem Aa. dweniem na -okropną katastrofę. Zaćmiło mi »ię w oczach i zd awało się, ie jajestem w fćm, »trajznem niebezpieczeństwie, i ze sam latiWI .niezmiernej mam »paść wyao · I. i · LII .. PH I ,i. =?*»TBe5S1S1S1S1Ba«Sl8S1pB Następne OBWIESZCZENIE: . n ££ { !? * : O b w i e s z c z e n i a «. d n i a , 2Q. W r z a - ID a ,. TM ,ełl rozporządzono, gdy wiele wła« ścicieh d o m ów, zaniedbają podczas necy drzwi domowe zamykać, przez co. nietylko okazyą do łatwego popełnienia kradzieży podają, ale nawet i ich służebnych w< tułaniu się nocnera zmocniaią, w' e c 12 a zaniedbanie zamknięcia drzwi domowych podczas nocy przy razie kara pieniężna 2 A . została przeznaczoną. »Rozważywszy, iż we wielu przypadkach ściśle trzymanie się tegoż rozporządzenia niejest możnym, gdyż we wielkich licznie zamieszkałych domach właściciel za popełnioną przez swego komornika kbntrawencyą nie może być odpowiedzialnym, więc się dotychczasowe urządzenie zniesie i ogłasza się następujące ustanowienie. »Każdy" gospodarz jest obowiązany: »1) starać się oto, aby drzwi domu jego do zupełnego zamknięcia"były urządzone; :-JJ.L.3tbf rzypadkach gdzie temu zadosyć u- n O! . ezyn ioAe nie będzie i-powter, ne We.zwanie skutku nie otrzyma, natenczas zna I au(ącćj sią potrzebje przez wyko. n awcz» wstąpienie zapobieży »ię; , · 2) Każdy właściciel domu jest obowiązany nad tem czuwać, aby drzwi domu j»go podczas zimy o Wtej, godzinie, a pod. czas lata najpóźniej o litej» godzinie w wieczór były zamykane. »Stróżom nocnym jest zalecana- czasowo podczas nocy przekonać sio. o te m, czyli drzwi domu.«a.zamknięte. »Znajdzie takowy po przeznaczonego;, nie d rzwi którego domu me zamknięte, natenczas jest jego obowiązkiem, właściciela domu obudzić i do zamknięcia takowego zapozwać za co stróż rano dnia następującego 2 sgr. fr\fen. od gospodarza do żądania ma, »Końcem wciągnie ni a przez pospodarsa tyją sposobem zapłaconej remuheraeyi ofrzymajią 'atroifc nocni\do tego celu książki, "które oni gospodarzowi przedłożyć »ą,obow>"ązani. MAby przekonanie zjednać, szyli stróż» nocni publiczność nie krzywdzą, będzie połieya wykonawcza książki takowe rewidować »jtfozoań, dnia JJgo Kwietnia %Ul. MKrółewskie DvrekŁoryu,ni PolicyŁ» powtarza sio niniejszym. Poznań, ania*19. Sierpnia 1842. Króiewekie DyrektoryumrPolicyi;