.. &IZETA VVielkiego Xicit a POZNANSKIEGO Nakładem Drukarni Nadwornej W. Dekera i Spółki. - Redaktor: A. Wannawski. J-WU!f3» -w Piątek dnia 19. Maja. liossya i Wszechsłowiaiiszczyzna. (Dal. ciąg) - Dopiero w czasach ostatnich, kiedy Cesarz kierunek narodowy za główną uznał podstawę całego rządu, kiedy rossyjskość wszędzie otrzymała pierwszeństwo, i jak gdyby ninibusem świętości została otoczoną, zaczęła także i szlachta wicce'j się narodem zajmować. Od lego czasu datuje się żwawy postęp w literaturze i umiejętności,rossyjskićj. Krok ten ze strony rządu tym był konieczniejszy, ile że w Rossyi na innych zbywało żywiołach, któreby dążności narodowe wywołać mogły i rozerwanie i mieszanina narodów, jako też przytłumianie narodowości przemocą zewnętrzną tamowały je raczej. I z tej tylko strony uważać należy przyczynek ten narodowości do dwóch dawnych zasad carstwa, a nic jako odezwę do wszystkich ludów słowiańskich, aby się gromadziły około tronu słowiańsko-rossyjskiego. Od czasów Piotra W. walczyła narodów ość rossyj ska przeciw zaszczepionemu duchowi hollenderskieinu, niemieckiemu, angielskiemu i francuskiemu, długo walka ta niepomyślnie się dla Rossyi toczyła, bo rząd albo o niej wiedzieć nie chciał, albo innemi przedsięwzięciami był zajęty, albo tez przewidział, że w walce łąkowej żywioł rossyjski pod względem wewnętiznćj mocy, duchowego uksztalcenia i materyalnego. postępu tylko zyskać może, a nareszcie do lej wzbije się polęgi, że narodowość górę weźmie i obczyznę pizelamie. Kiedy to się udało, kiedy rok 1812. wszystkie uśpione duchy narodu obudził, każdą siarą pamiątkę na jaw wydobył i w sercach wszystkich najwyższy entuzyazm, najgorętszy zapalił palryotj'zm; kiedy po zdobyciu Paryża Europa bezpiecznie spoczęła i u towarzyskim swoim rozwoju szybkim postępowa! .» krokiem: - wtedy rząd rossyjski stanowiska swego do ducha naiodowego dłużej pomijać nie mógł, musiał go owszem jako tizecią osobę w wielkiej owej r,mieś< ić Trójcy. Przez to samo zajął rząd w każdym względzie pewne i mocne slanowisko, bo z jednym jeszcze przeciwnikiem wewnątrz kraju grożącym na wieczne pojednał się czasy, tak iż odtąd wojna domowa w Kossyi prawie jest niepodobna, ponieważ jednym tym węzłem wszystkie stronnictwa jak naj ściślej połączyły się z rządem. Słusznośe ma zatem Peutarchista. wyśiniewiając tych co się stronnictwa rossyjskiego obawiają. Mówi on: "Jeżeli zaś w jedynej porze, kiedy tak na wiek dogodnego pola i pomyślnego skutku spodziewać się mogło, jednakowoż pomimo kilkakrotnych usiłowań utrzymać się, nie zdołało; jakżeby coś podobnego teraz udać się miało, kiedy rząd narodowość rossyjską nielylko zasłania, ale nawet popiera i na wszelki sposób umocnić i rozwinąć usiłuje?, Jest to niezawodnie bijącym dowodem nieznajomości obecnych stosunków rossyjskich, że jeszcze po dziś dzień mówią o ultra rossyjskiej dworskiej i szlacheckiej ffertyi, której nieniasz, ponieważ jej być nie może, od czasu jak Cesarz, dwór jego i rząd tylke w narodowo-rossyjskiin dążą kierunku, mając na oku prawdziwe iuteressa narodu rossyjskiego.« »Całkiem inaczej ina się rzecz z inne mi narodowościami w Rossyi. Państwo to liczy około stu osobnych ludów, które się rozpadają na dwanaście wielkich pokoleń, i przeszło ośmdzieSlęCloma różneini mówią narzeczami. » N adzwyczajna ta różność pokoleń, mówi Schubert, nader szkodliwy wywierałaby wpływ na konieczną jedność w najwyższej władzy rządowej, gdyby jeden szczep główny tak dalece nie przemągał, że wszystkim innym sprostać może,.rządowi najsilniejszą podporę, a polityce tak wewnętrznej jak zewnętrznej pewny daje kierunek.« Głównym tym szczepem są Rossyanie, liczący przeszło 48 milionów, są oni narodem panującym, muszą oni pochłonąć i pochłoną też zwolna wszystkie inne narody. Ani się też rząd nie boi, ażeby szczep narodowy rossyjski obce przyjął pierwiastki; charakter rossyjski czyni to niepodobnetn. Jakkolwiek Rossyanin łatwo się czepi obcej narodowości, obcego języka i obyczaju, mocno przecież przywiązany jest do swojej narodowości, i właśnie, kiedy ktoś myśleć jest gotów, że Rossyanin w obcy przekinął się charakter, pokazuje się nagle znowu w całej swojej czystości, jak gdyby się tylko z obcego otrząsnął pyłu, Ale nie dosyć na tern, że Rossyanin własnej swojej narodowości postradać nie jest w stanie; giętkość jego i ukła« duość usposabia go do łatwego zamieniania obcych narodowości w swoje własną, Uległość, uprzejmość i ufność tak cudzoziemca czaruje, iq nie myśląc o tern narodowość gościnnego przyjaciela polubi, a w miarę okoliczności w miejsce swojej własnej przyjmie. Tym spo sobem zgadza się charakter narodowy z dążnościami i życzeniami rządu - jest to nowy dowód, ze Rossy a tylko jest Rossyi, a niczem wieeej. Cały los narodu i rządu rossyjskiego od czasu wypędzenia Mogolów wskazuje Rossyi cel, do którego ma zdążać, a celem tym jest: »Jedno mocarstwo, jedna religia, jeden naród.« W trzech tych rzeczach zawarte są: cel i środek, forma i prawda, przyczyna i skutek rossyjskości. Jedność.miłkiem jest zadaniem, do którego rozwiązania Rossya zdążać musi, jedność jest ostatecznym wynikiem, do którego kiedyś dojdzie.« (Dalsz. ciąg nast.) Wiadolllości krajowe. z B e r l i n a , dnia 16. Maja, > N. Pan Sędziego przy Sądzie Ziemsko miejskim B o t t i c h er w Bydgoszczy Dyrektorem Sądu Ziemsko-miejskiego w Trzemesznie a , Sędziego przy Sądzie Ziemsko miej. P r a t s c h w Ostrowie Dyrektorem Sądu Ziemsko-miejskiego w Pleszewie mianować raczył. Z dnia 17. Maja. N. Pan dotychczasowemu Cesarsko-Rossyjskiemu Rz Zyczpnia twoje są chwalebne, ale dłoń twoja nie potrafi podobno silnie uderzyć lancą.« -r Gdy jednak prośby jego były usilne, za wstawieniem się stryja w kilku dniach z wielką radością włożywszy mundur, maszerował z pułkiem polskich ułanów gwardyi na kampaniją roesyjską, Otrzymawszy przy pożegnaniu czułe błogosławieństwo rodziców. W krótkim czasie sztandary rozmaitych narodów po ogłoszeniu wojny nad Niemnem, zajęły Kowno; tam Cesarz Francuzów objeżdżając położenie miasta, stanął nad brzegami Wilii; prąd tej rzeki po ulewnym deszczu był silny i wody jej wezbrane okryte pianą. Z drugiej strony docierały hufce Kozaków, strzelając z janczarek; to niecierpliwiło Cesarza tein bardziej, że w te 'iii miejscu dla zabezpieczenia lewego skrzydła wielkiej armii, rozkazał rzucić pontony. - Zwróciwszy się więc do dowódzcy pułku gwardyi ułanów polskich, rzekł: »Czy może* cie przejść wpław te wody?« »Tak jest Cesarzu,« odrzekł dowódzca i w jednej chwili pierwszy szwadron wzniósłszy lance na górę, przy haśle: »Niech żyje Cesarz!« rzucił się w spienione nurty tej. rzeki. Patrzał Cesarz z zadziwieniem ua bohaterskie poświęcenie się polskich rycerzy. Patrzał, jak z całym rynsztunkiem ginęli pod wodą i znów na powierzchni się pokazywali, jak walcząc z śmiercią jedni drugimA dłoń'bratnią podawali, jak nawet grenady jery gwardyi zrzucając z siebie mundury, biegli tonących ratować Polaków. Leci już szwadron przy radosnych odgłosach żołnierzy francuzkich, ukazał się na drugim brzegu, a Kozaki w dalekie cofnęli się pola - - wtenczas Cesarz odjeżdżając do swojej kwatery, wyrzekł te słowa: »Zawsze waleczni.« - Mimo tak szczęśliwej przeprawy nurty wezbranej rzeki pochłonęły trzech żołnierzy, a między tómi młodego Trzcińskiego; widzieli go koledzy, jak dwa razy ukazał się nad wodą, lecz trzeci raz już tylko koś jego zmęczony wypłynął na brzeg tej rzeki. Strata młodzieńca pełnego nadziei, zasmuciła pułk cały, bo w takkrótkim czasie umiał pozyskać miłość kolegów i przełożonych. - Tak to przeznaczenie żołnierza jest nieodgadnione, kiedy bowiem wielu z jego towarzyszów broni, przechodząc szczęśliwie krwawe przygody, tylokrotnie przy odgłosie bębnów, dział i ręcznej broni, głosili hasło zwycięztw i chwały; »Niech żyje Cesarz!« On, hasło raz; tylko powtórzył i z nicm pierś jego młoda ua wieki zastygła! S. H..... O Marcinie Teofilu Polaku, sławnym malarzu i o dokonanych przez niego obrazach, zawiadamia nas pismo; Zorza, dziennik młodemu wiekowi poświęcony, w zeszycie trzecim; w Warszawie b. r. wydane, które tu w całkowitości Wypisujemy. »Na początku XVII. wieku, kiedy nie tylko oświata, lecz i zamiłowanie w naukach i sztukach zakwitło w Polszczę, kiedy Zygmunt III. przyjmował mile na dworze swoim obcych mistrzów, a Holender Dajnkersee, zawiesza! swoje obrazy po kościołach i zamkach nasze go kraju, ziomek nasz, znany tylko pod imieniem Marcina Teofila, umiejętnością swoją w malarstwie zadziwiał Niemcy i Tyrol. - (idzie się rodził? - Czem byli jego rodzice? niewiadomo, ale musiała to być prawa, poczciwa dusza, bo we wszystkich jego obrazach obok talentu znać spokojność i pobożność malarza, musiał kochać swoją ziemię, kiedy zamiast rodzinnego nazwiska, przy imienia Marcina Teofila kładł wszędzie imię Poiaka. Pod tem nazwiskiem mianowano go w Insbruku nadwornym Arcyxiążęcym malarzem, w T ry - dencie nadwornym malarzem Xiecia Biskupa i Kardynała Karola d e M a d r u t z; tern nazwiskiem znaczył swoje obrazy, a umierając, przeznaczył znakomity fundusz ku wsparciu młodzieży ubogiej a pragnącej nauki. Biizko 30 lat mieszkał w Tyrolu i liczne dzieła w różnych miastach tego kraju zostawił, i tak: w Insbruku oprócz obrazów w prywatnych zbiorach będących, oprócz tych, które w xiąźccym zamku wraz z tymże, pożarem spłonęły, znajduje się jeszcze w kościele Serwitów Zaślubienie Maryi Panny, zadziwiające po dziśdzień znawców, układem i wykonaniem. W kościele świętego ducha, obraz świętej Anny, Matki boskiej i Dzieciątka Jezus. W Trydencie w kościele katedralnym Wniebowzięcie Krzysztof, Ś. Dorota. W kościele S. Magdaleny: Wieczerza Szymona trędowatego. W kościele S. Franciszka i Matka bolesna i dwa historyczne obrazy, z których jeden wyobraża odpust Porcyjunkuh, prócz, tego dziesięć lanych obrazów w rozmaitych kościołach umieszczonych i w Casfion w wik&ryjacie Brentonico, prześliczne malowidło wyobrażające S. Wawrzyńca. W Prixen znajdują się ręki jego w kościele farnyin: Obraz Świętych trzech Królów ofiarujących dziecinie Jezus W tamtejszym tak zwanym kościele kolegiaty Naj św. Panny dwa cudnie piękne obrazy: Zwiastowanie Naj św. Panny iSw. Magdalena. W tym kościele spoczywają jego zwłoki* jak świadczy nie pomnik, lecz księga kościelna. Cześć jego pamięci; - Badający wszystko Niemcy, domyślają się, że Marcin Teofil ubogi, bez rodziny i przyjaciół, wiedziony tylko miłością sztuki, dostał się na naukę do jakiego szląskiego malarza, a ztamtąd już tylko własną pracą i zasługą wzuiósł się do godności prawdziwego mistrza. Jaka to szkoda, źe dotąd nie mamy nawet wyobrażenia o rodzaju talentu naszego ziomka! Jaki wstyd, źe zwożąc tak rozliczne malowidłu *e · wszystkich strou Europy, w podróżach chciwie rysując widoki miejsc obcych sercu naszemu, nie postaraliśmy uę dotąd przynajmniej o kopiję którego z 0brązów skreślonych ręką Marcina Polaka. -. Kto wie? może leź która z czytelniczek tego pisma'. zwiedzając kiedy góry Tyrolu, oddychając czysteni ich powietrzem, przypomni sobie Marcina Teofila, i zdolności swoich na przerysowanie choć jednego zjego dzieł użyje. V K. Kmieć polski- - (Podanie gminne). W jednej z wsi nadwiślańskich, ubogi parobek kochał córkę gospodarską. Ta dosyć obojętna była., parobek jednak nie tracił nadziei; lecz na jesień zjawił się syn gospodarski z tejże Wsi, który do dziewczyny przyszedł w zaloty, Rodzice przyjęli go i dziewczyna dała się łatwo, skłonić, Michał, tak się nazywał parobek, był bardzo smutny. Zostawszy przy jakiejś robocie sam z dziewczyną, zapytał, azali go kocha? Dziewczę jęło się zeń naśmiewać, rodzice zgromili dowiedziawszy się o tein, a przyszły inąż jego kochanki otwarcie go lżył. Michał zniósł to wszystko cierpliwie, wydalił sięz nienawidzone'] chaty, a porzuciwszy służbę, · osiadł w innej wiosce. Na przyszłe lato, gdy niósł ze swoim gospodarzem po nad Wisłą zebrane siauo, ujrzeli mężczyznę, który unoszony pędem Wezbranej Wisły, już tonął i ostatnie czynił wysilenie, passując się ze spienioncHii bałwany naszej ukochanej rzeki. »Gospo* darzu, patrzciciio a toć ktoś tonie?« rzekł Mi' chał, pojrzawszy po Wiśle, zrzucił sukmanę i przyklęknąwszy: «Błogosławcie mi gospodarzu"jak ojciec!« rzecze, »trzeba go ratować.« - »A umiesz pływać?« zapytał błogosławiwsży stary.- »Ej co tam, w Wiśle nie byłem, w sadzawce w mojej rodzinne*} wsi, gdym się kąpał, pływałem trochę, ależ ojcze, toć człowiek Polak, toć człowiek wszystko potrafi z pomocą bożą!« I rzucił się w nurty spienione'} ._ Wisły i przełamał jej wzburzone fale. Tonący wkrótce był na brzegu, byłto spólzawodnik Michała" który mu szczęście wydarł. Nasz dziarski wieśniak przełamuje wszelkie zapory» j większe nawet nad siły, i niesie pomoc polrAbiieinu, choćby on był wrogiem. Nie jestżeto owa dzielność nam właściwą, którą dziarskością zowiemy? .< Ciekawy proces. - W domu gry Te... C6then siedział starzec przj stoliku i grał W Faraona. Karta jego była już kilkakrotnie zagięta, a przed nim leżał rulijon dukatów, Ban - ' kier ściągnął raz drugi i trzeci kartę, a starzec wygrał 1000 dukatów. KmpieY bynajmniej tein nie zmieszany, odsunął mu wygraną kwotę i zapytał jak dalej grać zamyśla. Starzec nie odrzekł ani słowa, ani zagarnął pieniędzy, lecZ Wciąż z blada, twarzą i osłupiałem okiem patrzył w karlę. »Mości Panie«, przemówił Kurpier, »proszę wziąć pieniądze« - Żadnej odpowiedzi. - »Wpan mieszasz nam grę«, rzekł bankier. - Żadnej odpowiedzi, starzec się »ie rusza. Zaczęto się niecierpliwić, a jeden z graczy ujął starca za rękę, ale za rękę jak lód zimuąj Wyniesiono trupa. Krupier zagarnął wygrane, utrzymując, że gra w karty jako obupólna umowa, jest ważną tylko między osobami, które są zdolne nabywać prawa, a więc między osobami żyjącemi. Ale nazajutrz zgłosili się do bankiera spadkobiercy owego'siarca, żądając aby im tę sumę Ha mocy przepisów gry w faraona wypłacił, a gdy tenże dał odmowną odpowiedź i wytoczyli mu proces. Idzie teraz o był przy życiu lub nie. Ciekawa rzecz jaki" wyrok wypadnie. Chustki do nosa. - U starożytnych narodów nie znano chustek do nosa, nie używali ich nawet ukształceni Grecy. Znakomite osoby u Greków ocierali sobie oczy połą od płaszcza. U Rzymian było wykroczeniem przeciw przyzwoitości, używać publicznie chustki do nosa, albo tez pluć w świątyni lub w teatrze. Na mównicy, lub przy uczcie leżała przed mówcą i gośćmi chustka z cienkiego płótna dla ocierania potu z czoła, ale nie dla ocierania nosa. Co zapewne sprawiało codzienne używanie parnych kąpieli, albo tći może byli szczęśliwszymi od nas i nie znali kataru. Jaką wartość mają gazety. - August Ludwik Selil6tzer, członek ces. ros. akademii od roku 1 764. tak mówi o gazetach: »Gazety, z uszanowaniem wymawiam to słowo - gazety są najpotężniejszą dźwignię do oświaty ludzkoścjp one zażegły światło w Europie. O pierwszeństwo tego wynalazku, czyli Francuzi lub czy Niemcy byli pierwszymi wydawcami gazet, jeszcze i teraz warta staczać literackie boje. Gazety są to zwierciadła odbijające codzienne wypadki. W średnim wieku powstawały i ginęły narody, a dopiero po wielu latach wiedziano o tern w naj odleglej szych stronach. Kto gazet nie czyta, okazuje, że jest tępego umysłu.« W£Hlffn i i i I i i i i i i i i i « m Znaczny dobór maleryj na spo- fAgi dnie latowe bukskinowych, try- I # kołowych i drelpwych, J gjj I$IJ;! materyj na kamizelki kaźmirko- \IIJ$ kowych, jedwabnych i pikowych, papie- gotowi1 prO. rami. zna. IIJ 104 1 1(» % 4 103 I - 94V! 94V 3Ł m*f! ! IIJhc ok 103V 48 102V 102V KO,II; 106 V, 102V. 104Q 103V 103V 103 V - 102V Obligi długu skarbów cgo. , PI. aug. obligacje 1830. Oblifji premiów handlu morsko Obligi Kurniarchii Berlińskie oblig. miejskie Zacltodnio- PI. listy zastawne Listy zast. W. X. Poznańskiego dito dito dito Wschodnio-PI. listy zast. Kur- i N owoniareh. dito Akcje Kolei Berliiisko - Poczdamskie) dito dito akcje a prioris Kolei Magdebursko · Lipskiej dito dito akcje" a prioris Kolei Berliiisko- Aulialtskiej dito dito »Urje a prioris Kolei Diisseldorf. - JElberl'cld. dito dito akcje a priorisdito dito hkćje a prioris Kolei Berliiisko · Frankfurt. dito dito akcje a prioris Inne monety zlotc po 5 tal. -1 Sr 4 3>, 31 &j .% 3'. 4 10>V 156" 103V 125 V l03 A > 4 3 4 3 4 4 1 2 «V 10 t 72 93 A 7lV 95V 119V 94V 118V 103V l3V n'V 3i3V l!V 4