.. etXCZłS T A Wielkiego Xiestwa POZNANSKIEGO Nakładem Drukarni Nadwornej W Dekera i Spót/ei. -- Redaktor: A. Wannowski. · ,n;pOTb W Poniedzialek dnia 18. Listopa da. 1844. Wiadomości krajowe. Z Berlina, dnia 15. Listopada. JKW. Xioc jakieś znaczenie w połączeniu z zakazem brania tej rzeczy pod rozwagę i dyskussyą.« Żaden zamach przeciw niezależności księstw niezrobił już od dawnych czasów tak silnego wrażenia na mieszkańców tych krajów, jak owo oświadczenie ministra duń A skiego. Jest to więc teraz powinnością stanów holsztyńskich stale i mężnie bronić praw kraju. Lecz jakże można inaczej pojąć tę nagłą i tak zuaczuą zmianę w przekonaniu Oerstedta, człowieka, któremu z resztą ani braku konsekwencyi, ani leż braku roztropności zarzucić nie można? Cóż spowodowało tego wielkiego polityka, który od dawnego czasu odznaczał się z pomiędzy wszystkich swoich ziomków sprawiedliwością względem księstw niemieckich, do zupełnej zmiany swego zdania, i lo w przeciągu kilku miesięcy? Nie wiemy tego. Lecz przyszły dziedzic tronu duńskiego, który po wygaśnieniu królewskiej linii męzkiej ma prawo do dziedzictwa w Królestwie, ale nie w księstwach, książę Fryderyk hesski jest, jak wiadomo wdowcem po zmarłej niedawno wielkiej księżnie rossyjskićj Alexandrze; a w czasie między posiedzeniem stanów wiborskich i rothszyldskich odbył się u duńskiego ministra von Blome kongres minjstów rossyjskich, na czele którego stal hrabia N esselrode. T li r C y a. Z Konstantynopola, duo 23. Października. P. Bourqueney, ambasador fiaucuzki w Konstantynopolu, udaje się za urlopem do Paryża. Spodziewa się wyjechać pakebotem francuzkim w dniu 27. b. m. Do tego czasu zapewne będzie miał pożegnalną audyencyę u sułtana, odda wizyty ciału dydlomatycznemu i dygnitarzom wysokiej porty i ukońcy swe iuteresa. J ego nieobecność będzie krótką, otrzymał rozkaz być z powrotem w miesiącu Styczniu. Tymczasowo wszystkie interesa ambasady sprawować będzie pierwszy jej sekretarz pau Pan Bourqueney przedstawia Francy<; w Konstantynopolu od Jat trzech, przybywając tu, opuszcza! on posadę sprawującego interesa w Londynie, a przez te 3 lata przeszedł przez stopnie ministra i ambasadora. - 010 zawód świetnie i spiesznie przebyty, a gdyby rozbierać przyszło zasługi, każdy musiałby wyznać, ze p. Bourqueney nie tyłe na takie nagrody zasłużył. Rztfćmy okiem na te 3 łata. W czasie jego tu przybycia> położenie bez Wątpienia było bardzo złe. Odosobnienie Francyi w skutek traktatu z 15. Lipca trwało jeszcze de facto, chociaż traktat z 13. Lipca czego innego dowodził, ale przyznać tu trzeba, że p.Bourqueney, który podpisał fen ostatni traktat, widocznie przez to był człowiekiem stosownym do położenia. Najprzód przedstawiła się kweslya tiłtietańska i ta została rozwiązaną prędko i tak jak sobie życzyła Francya. Porta złożyła notę, w której obowiązywała się utrzymać status quo wlej regeucyi. Ale jakkolwiek to rozwiązanie wiele honoru na pozór przynosi panu Bourqueney, ci, którzy wiedzą o środkach do prowadzenia tej sprawy użytych i o wszystkich szczegółach układów, wiedzą także, ze zasługa nie cała spływać stąd winna na niego. Następnie przyszła sprawa syryjska. Ta znajdujemy znowu tego, który podpisał traktat 1 3. Lipca. Konferencye następują po kouferencyach; porta znowu widzi 5 wielkich mocarstw zgodnie działających - prawda, że przeciw niej, ale przynajmniej odląd już wiedziała, że Frauicya nie jest odosobnioną, a jej reprezentant był w lepszem położeniu. Z punktu ogólnego widzenia rzeczy układy w sprawie syryjskiej zrobiły także dobre wrażenie w Europie. Na nieszczęście wszystko to zapłacono opuszczeniem Maronifów i rodziny Szehab. Wielki Wezyr fanatyczny Izzet Mehmed basza, został mianowanym bez wiedzy koalicyi i traktował inne mocarstwa równie źle jak Francy<;, gdy ta powinna była się obawiać, by innych lepiej jak ją nie traktowano, został z urzędu złożonym pomimo sympatyi p. Bourqueney, W sprawie renegatów, najważniejszej ze wszystkich, pan Bourqueney pozwolił szturmem wszystko uzyskać p. Canning, sam mało działał i wszystkie korzyści przy Anglii pozostały. O zadość uczynieniach w Jerozolimie, Latakie, Mosul i innych sprawach, podobnie niewdzięcznych, nie wspominamy, bo z nich zwycięzcy i zwyciężeni równie ze stratą wychodzą. Takie zasługi były p. Bourqueney; w życiu prywatnem umiał oa sobie zyskaćwszystkich szacunek, jeżeli nie przyjaźń, i wi ę . cej zręczności pokazał może jak w swym zawo» dzie polityczuym. Ameryka. z N e w - Jor ku, dnia 15. Października. Zwolennicy Proroka Millera znów są bardzo czynni, bo nauczyciel ich, który się dawniej w rachunku był pomylił, zwiastował skończenie świata w dniu 22 t. m. W Massachusetts i Pensylwanii mianowicie rozszerza się ta sekta bardzo, a najbardziej pomiędzy rzemieślnikami. Słychać, że niektórzy łatwowierni w Bostonie i Filadelfii sklepy swoje zamykają, majątki swoje rozdzielają i oczekując dnia sądnego wszystkie starania ziemskie lekce ważą. Mormonowie w Illinois znoszą jeszcze liczne prześladowania, tak iz im nawet wygnaniem grożą. W takowem naturalnie usposobieniu nie można myśleć o ukaraniu zabójców Proroka Smitha i brata jego Hiraina. Gubernator zasłania Mormonów ile możności i robi się tym sposobem niepopularnym. Rozmaite wiadomości. Z Poznania, dnia 13. Listopada.-Zerwał się Pan K. B. w Nr. 265. G. P.: ocucony z lubego odurzenia jakby imieniem bożyszcza, jak zwabiony porykiem łani, znużony skwarem dnia jeleń; a przeuikliwemi wyrazami P. Lobek (filologa) zabobon, obskurantyzm, zasklepiony fanatyzm, mile zadraśnięty nerw jego sentymentów, wydał harmonię piskliwą na ksztah zadławionej dudy, której dźwięk rozpadł się na wsze strony; nie dając zachwycić swego kierunku ani znaczenia. -Widać że czarodziejską siłą trafił P. Lobek do jego serca, wywołał w nim rączość akompaniowania calem gardłem, lubo nawet nie zachwycił nóly i treści. Cóż począć? nie mógł się on pozostać w tyle, trzeba było iść naprzód lubo nie wiedzieć w którą stronę, i jak ów nieustraszony atleta, zawsze gotów do zapasów, za danem hasłem pospieszył do boju, a w ciemnościach nie dostrzegając przeciwnika, macha na wsze strony swą straszną dzidą ! Z obecnego stanu rzeczy, nie mógł dorozumieć się szanowny Pan R. B. aby rzeczywiście obskurantyzm istniał, mniej jeszcze aby posuwał zuchwałość aż do robienia jakiego zamachu na zniszczenie klassyeznych nauk. Atoli ocucony głosem P. Lobek w głębokie m zdziwieniu zapytuje po dwa kroć: »i do tegoż to dążą w Prussach? w Prussach.« I szumem tego monologu przestraszony, łub pono silniej wciągnięty wyrokiem M a g i s t r i, już podziela jego szlachetną zgrozę, i nabiera niewzruszonej wiary, gn.« »0 admirabile commercium!« cóż to za utarczka nowego rodzaju zabobonu z filologią! coś to podobnego do owej walki Tytanów! Co fanatyzmowi do nauki trudniacej się językami i literaturą? nie mówię jeszcze żeby się zanosiło na krwawe zapasy z filozofią!... Gdy P. Lobek wyrzekł, że fakcya duchowna którą on (c h a r i t a b l e m e n t) nazywa «podsycaczami niewiadomości i zabobonu« jest przeciwną oświacie »nie dziwiło bynajmniej nikogo; łatwo bowiem było odgadnąć, ze dogadzał swym uczuciom, przedstawiając swój zawód filologiczny w starciu się z potężnymi przeciwnikami papistów, pietystów, obskurantów, i chciał w wywołaniu oppozycyi obudzić rączą sympatyę dla swego dzieła (lubo to był sąd krzywdzący dla publiczności, która już zaczęła dojrzalej oceniać tę broń zużytą potwarzy i obelg). Ale dla czego Pan R. B. powtarza tę śmieszną anomalię «że Factio clericalis, powstaje na literaturę grecką i łacińką, które ducha z więzów mnichówoswobodziły?« O historio! historio! historio! jakieś słabe iniewyraźne ślady na tle durha Pana R. B. wyryła? A komuś winniśmy wszystkich klassyków greckich i rzymskich, jeźli nie mozolnemu i niezmordowanemu pielęgnowaniu tych mnichów obskurantów? Któż dzikie i barbarzyńskie obyczaje średniej epoki złagodził, jeźli nie ci nienawistnego imienia ludzie? Któż światło Boskiej religii tyle dobrodziejstw na towarzystwo wylewające z poświęceniem własnego życia, rozrzucił wśród ciemnych narodów jeźli nie oni? Któż z tą pochodnią w ręku oświecił narody o godności ich początku, o ich przeznaczeniu wzniosłem, o ich obowiązkach względem Boga, względem towarzystwa i względem siebie samych, co zostało kamieniem węgielnym filozofii i prawodawstw następnych wieków, jeźli nie oni? Któż tę zdrową i na niewzruszonych zasadach opartą mądrość chrześciańską podnoszącą duszę nad krańce ziemskie, zaszczepiającą w sercach najszlachetniejsze uczucia, tak potężnie zachęcającą do dobrego, i odciągającą od brudnych występków, ogłosił światu jeźli nie oni? Możnaż zapomnieć, ile oświata, ile ludzkość, ile towarzystwo z ich istnienia zyskało? a jeźli za upływem wieków znaleźli się między niemi chociaż i samolubni, zapalczywi i próżniacy, nie byliżto właśnie ci którzy odstąpili od świętości swego powołania i dali się wciągnąć krewkości natury ludzkiej, ra której wolnością nie ograniczoną Pan K. B. zdaje się z takiem upodobaniem obstawać! Były nadużycia międzyniemi, ale czyjiż nie nadużyto tysiąc razy samef sprawiedliwości, władzj, demokracyi, trzebaż więc te ze światu wypędzić? Gdy duchowni stali na czele oświaty, krzyczano na nich, ze krępują wolność ducha, tępią ogniste popędy wyobraźni, a czein? oto ł a c ina i greczyzną. Teraz gdy inni wdrapali się na ich miejsce, trwoga śmiertelna powstaje, z« oni chcą umorzyć literaturę grecką! rzymską, i zaprowadzić barbarzyństwo aby odzyskać znowu panowanie - Jestżeż w tern sens, i ślad dobrej wiary?... Otóż Panie R. B. obskurantyzmem trąci dążność tych, którzy usiłują zawikłać prawdę, i uczynić ją nie dostępną dla oka ludzkiego, fanatyzmem grubym oskarżać o złe dążności, o zabobon, grono poświęcające się na ustalanie Królestwa prawdy i ducha! Zabobonem, ubóstwiać filologią aż do przypisywania jej sekretu poprawienia ludzkości i ugruntowania szczęścia. Dalej wyraża Pan R. B. zdziwienie, że ten biegły filolog, P. Lobek obudzą alarm przeciw obskurantyzmowi, którego istnienia on nie dostrzegł, i lubo nie wierzy w jego czynny udział na obalenie wykształcenia, i jakby przychodząc do siebie zapytuje gdzie się dają widzieć ślady takich wysileń?.. ale spętany niezaprzeczoną powagą tego męża, jakby dręlwiącym wzrokiem węża (Boa) woła na nowo do szybkiego i stanowczego sprzymierzenia się na odparcie tak strasznego wroga, o którego istnieniu tylko co wątpił, i w którego działalność nie wierzył! X. Żyjątka w soli. - Professor Gravenhorst z Wrocławia znalazł świeże i zupełnie uorganizowane chrząszcze w soli. Opowiada to zdarzenie w następujący sposób: "Przed niejakim czasem przysłał mi przyjaciel z Krakowa bryłkę soli z kopalni wielickiej w Galicyi jako rzadką osobliwość, ponieważ w podobnej bryłce tej soli owady znaleziono. Podniosłem bryłkę do światła i postrzegłem w istocie, iż we środku owady, mianowicie zaś chrząszcze się znajdowały. Włożyłem tedy bryłkę tę w wodę a nazajutrz ujrzałem w rozpuszczonej tak soli ze dwanaście zupełnie dobrze zachowanych drobnych chrząszczów z gatunku Ptin us.« Gravenhorst uznał je za nowy wcale rodzaj i opisał naj dokładniej . Są one tak wielkie jak pól konopiauego ziarna, jajko wate, brunatno-czerwone, z czujkami wielkości połowy ciała. Nazwał je Gravenhorst Ptin u s s alinari u s.Sądząc ze stanu świeżości, w jakim je Gravenhorst uważał, aie zdają się one być fosylijami. tpfan ciszh a Zygliiishiego są do nabycia w księgarni J. K. Z u p a ń s K i e g o, exempt, po 4 Zip. ""OBWIESZCZENIE. "I P a w e ł M i l e w s k i o b yw a te l w Ż n i n i e i zona jego Ro z a z Kal a s s ów zostali przez wyrok podpisanego Sądu Głównego w pierwsze'j instaucyi w dniu dzisiejszym zapadły, za marnotrawców uznani. W Bydgoszczy, dnia 20. Września 1844 r. Król. Główny Sąd Ziemiański. Wydział II. OBWIESZCZENIE. Termin przez obwieszczenie nasze z dnia 26. Września r. b. do przedaźy ptaków do gabinetu naturaliów Radcy medycyny F r e t e r a należących zapowiedziany, dla zaszłych okoliczności nie dnia 19. Listopada r. b., lecz dopiero dnia 20., 21. i 23. Listopada r. b. po południu od godziny 1. poczynając, w sali tutejszej szkoły Ludwiki odbywać się będzie. Poznań, dnia 15. Listopada 1844. Król. Sąd Ziemsko - miejski. ORWTFAZCZENIE. Zmarła pod dniem 8. Maja 1826. JW. Kons t a n c y a z S o ł t Y k ó w G o r z e i i s k atestamen - tem swoim z dnia 10. Stycznia 1818 legowała 1000 Złp. dla 10. ubogiej szlachty obojga płci. Legat ten teraz ma być z tutejszego depozytu wypłacony, więc ja jako kurator pozostałości ś. p. JWuej testatorki wzywam ubogie osoby stanu szlacheckiego, ażeby aź do 1. Stycznia 1845. się do podpisanego kuratora pozostałości zgłosili, i w razie osobistej nieznajomości, względem stanu szlacheckiego i biednego stanu się należycie legitymowali. Natychmiast po N owym roku 1845. wybór 5ciu osób żeńskiej i 5ciu 0só b męskiej płci, z tych którzy się zgłosili, nastąpi, i każdemu wybranemu po 100 Złp. z urosłym procentem wypłacony będzie. Pleszew , dnia 26. Sierpnia 1841. Ruedenburg. Kommissarz Sprawiedliwości i N otaryusz. 95 GODNE UWAGI. E2 Magazyn trzewików G. W Mehra pod Nr. 10. ulicy Jezuickiej w Poznaniu jest w stanie, w skutek korzystnie zakupionych towarów, przedawać aż do najbliższego Frankfurtskiego walnego jarmarku, X> a ID $ ] i i e k a l a s z e i t r z e w i k i a t l a s o we, z trwałego materyału, elegancko i dobrze robione, po następujących umiarkowanych lecz stałych cenach: J. parę kalaszy na klockach ze sprężynami z wierzchu po 1 Tal. 15 sgr. II. parę kalaszy ze sprężynami wewnątrz po nad podeszwą po i Tal. 25 sgr. III. parę kalaszy dla panienek uczęszczających do szkoły po 1 Tal. 5 sgr. do 1 Tal. 12£ sgr. IV. parę atłasowych trzewików z ciężkiego atłasu po 25 sgr. Dziś otworzyłam przy Wodnej ulicy Nr. 30. na drugie'm piętrze handel towarów tapicerskich ze wszelkich do tego wydziału należących artykułów starannie wybranych złożony. Poznań, dnia 18. Listopada 1844. Amalia Vanselow. Funt prawdziwie ważących świec łojowych po 5 srbgroszy 2 fen. i 8 funtów twardego mydła za jeden Talar sprzed aj e Fr. S e i d e m a n n, fabrykant świec i mydlą przy Chwaliszewie Nr. 9 1 . Massę do froterowania posadzek w wszystkich kolorach fabrykuje i poleca Fr. S e i d e m a n n, Chwaliszewo Nr. 9 1 . Stan Termometru i Barometru, oraz kierunek wiatru w Poznaniu. Dzieli. Stau termometru Stan Wiatr. najniższy nąjwyż. Ibarometru. 10. List. + 5,2 0 + 9 00 27" 4,2'" Poludn. z. 11. . + 4,0 0 + '7 2 0 27" 5,8'" Polndu. w. , 12. » + 4,2 0 + 6,0 0 27" 6,5'" Poludn. 13. » + 4,0 0 + 8,2 0 27 " 6,0 "' dilo 14. » + 2,0 0 + 4,0 0 2 7 "11, 5 '" PÓl. pół. z. 15. - 1,0 0 + 5,0 0 28" 4,5'" Pnludn.z. 16. » + 3,4 0 + 7,Y 27" 9 , O "' Zuchodiii Kurs giełdy HBcrlisisŁaej. Dnia 14 Listopada 1844. Obligi długu skarbowego . . Obligi preiuiów handlu inorsk. Obligi Marchii Elekt, i N owej Obligi miastu Berlina fcrdaiiska wT . . Listy zasfawue Pruss. Zachód. » » \v: X.Pozuaiisk » » dito » »Pruss. "Wschód » »Pomorskie. . . March. Flek.iN » » Szlajskic. . . . Frydrychsdory . . . e. Inne monety złote po 5 tal. Discouto. Akcje Drogi żel. BerI. - Poczdamskiej Obligi upierw. Berl.-Pnczdams. Drogi żel. Magd. - Lipskiej Obligi upierw. Magd. -Łipskie . Drogi żel. Berl.-Anhaltskiej Obligi upierw. BerI. - Aiihaltskic Drogi żel. Dyssel. ElberfeUl. Obligi upierw. Dyssel. - Elberf. Drogi żel. Reńskiej Obligi upierw. Kenskic .... Drogi od rządu garantowane. Drogi żel. Berlinsko- Frankfort. Obligi upierw. Beri. - Frankfort. » żel. Góriio-Szluskiej . » » dito Lit. B.. » »Berl.-Szcz. Lit. JI. i B, « Magdeb - H alb erst Dr. żel. Wrocł.-Szwidu -Freih, Obligi upierw. Wroc. Szw.-Fr. Dr, żel. Boiiu- Kolońskiej... Sto- ISa pr. kurant. pa papie- fTOtopfC rami. 1 « 100 l - 9 4 3' , °2 1(!() 48 99 87} HĘ 3i 4 tb , 3' , 3' , 3' , 99\ 13 & 14 4 191 1Ę 4 ,o 4 5 4 IJ 5 4 4 103492 97V 794 97 98'4 IIIJ hUJ 1Ę 1\ 99* 98.1 97' 89* 99J Ę LV, Hi Ir 184-1 1031 lm 158* 102! 118 106' , 1Ę 128]1