GAZET VVielkiego "a Xi stwap O ZNANSKIE G O. Nakładem Drukami Nadwornej W De/cera i Spółki. -. Redaktor: A. Wannotrski. J\ 9& *. W Poniedziałek dnia 3. Marca. 1845« JLeo Prsyłushi MacsyńsKi. l Edward Przemysł, który w swej uazwie historyczne dla nas mieści znaczenie, coraz większe, olbrzymie w tej praktycznej rozumu ludzkiego gałęzi robi postępy. Stuletnie dawniej badania, usiłowania, doświadczenia, ustąpić dziś muszą palmy pierwszeństwa dziesięcioletnim wynalazkom na drodze przemysłu czynionym. Do tego wszystkiego najdzielnićj się przykłada wielki a zbawienny, lubo częstokroć odwrotnej wartości skutki rodzący wynalazek GuUeubeiga *) - wynalazek pomnikiem wdzięczuości potomków uwieńczony. Za jego lo silną pomocą czepiać się jedno drugiego na drodze pizeuiysIn wynajdywane, płonne w rozlicznych przedmiotach wydaje owoce. Dzięki wolności mówienia i pisania! W dziedzinie przemysłu wolność ta w krajach nawet barbarzyńskich najmniej może, lub wcale niemoże być krępowaną. W olności tej główną zasadą powinien być zdrowy rozum, zimny rozsądek, wytrawiony sposób myślenia, niekalany wybujałą, częstokroć sztucznym płynem podsycaną piszących namiętnością. Pióro piszącego, co pisząc z tego stanowiska rzeczy uważa, składa prawy hołd tej wolności i staje się skalą, o którą się powołanie cenzorów nielylko pod względem przemysłu, ale też pod wszelkiemi innemi względy *) czyli Kutenberga, podobno od kutna-hora,rozbija, kie<ły instytucja cenzorów jest tylko własnym piszących wypływem. "Wolność pisania w przedmiotach przemysłu nigdzie nie» zna cenzury, choćby naj ostrzej szej , chociażby ostrzejszej nad same ustawy ceuzuralne, albowiem przemysł nie na drodze marzeń politycznych, zabiegów demagogicznych, zaciekłości ściany myślą przebijających, lecz na drodze praktycznego nad rzeczami zastanawiania się, prawdziwych bo naturalnych dokazuje cudów, na których niestety niepizestają pewni ludzie, szukając innych po za granicami natury, która jest jednego i tego samego twórcy dziełem. Chcieć bowiem ukrócać wolność pisania w granicach rozumu, byłoby to chcieć trzymać ducha ludzkiego w więzieniu; zabraniać opisywania czystych jak bursztyn faktów, byłoby to samo, co pozwalać otulania prawdy płaszczem obłudy, która juz niepopłaca, odkąd ludzie zaczęli golem okiem rozróżniać czystą prawdę od haniebnego fałszu, który dziś lak wyziera z prawdy, jak koszula z wytartego łokcia sukni. Lecz złóżmy należuą dań przemysłowi! - Przemyślowi winni jesteśmy, że jlziś stary świat, a mianowicie część jego E u r o p a, nad pojęcie prawie szybko za pomocą pary z nowym światem mówić i o pożytecznych naradzać się może rzeczach. Przemysłowi wiuni jesteśmy, że dziś jednego dnia można śniadać w B e r l i n i e, obiadować w Lipsku, wieczerzać w Dreźnie - cho mil jest odlegle. Przemyślowi będzieui winni, iż nas - co tymczasem niepomrzemy- w cztery godziny para do Głogowa (a zapewne nieco później w 8 godzinach do Berlina) zanosić będzie, Przemyślowi mamy do zawdzięczenia, że onegdajszą gazetę Lipską czytać dziś możemy w Pozna lin. Przemyślowi to w skutkach swoich najobfilszemu, winni także jesteśmy gazetę illuslrowaną (obrazkową) w Lipsku · wychodzącą. Gazela ta jest ulem, którego pracowite pszczoły lalają po obszarach całego cywilizowanego świata za robola. Pszczoły te, bez obawy szerszeni, udają się po materyał miodu i do naszego Poznania. Ufo n. p. na deszly tu w łych dniach naj nowszy numer 85' Y między innemi mniej nas obchodząremi lub wcale iricobchodząccmi obrazkami, zawiera tern bardziej nas zajmujące przedmioty z dolyczącemi ich wizerunkami. Przynosi nam dwie szczególniej dla nas ważne rzeczy; jedne nieco spóźnioną, drogą bardzo świeżą: 1. artykuł o akcie wyboru czcigodnego P r z y ł u s k i e g o na Arcy- Biskupa Gnieźnieńsko- Poznańskiego, - II. o śmierci spiżowego charakteru męża, F.dwarda Hrabi Raczyńskiego. Vir tenax propositi. 1. Im większe grzmiąca fala czasu 1 w maferjach religii napędza trudności, z jnkiemi nowemu naczelnikowi kościoła przyjdzie walczyć bronią odporną, bronią umiarkowania, pojednania, bronią sprzymierzonej z łagodnością surowości, aby bronionej sprawie, naznaczonej cechą święlości przynależne zapewnić zwycięztwo, z tćui silniejsze'm zajęciem, z fe'in milszem upodobaniem czytać musi każdy prawego sposobu myślenia człowiek, wstęp artykułu aktowi wyboru nowego Arcy- Pasterza poświęconego. Widać z niego, iż antor z niezawodną rzeczy znajomością, z badawczćm zgłębieniem snujących się przed oczyma naszemi wypadków czasowych, ujął nić swojego opowiadania i trzyma ją ostrożnie wiodąc po obszarze stosunków religijnych z sąsiedzlwem, aby ją zachować od zerwania. Jakoż wychodząc z stanowiska wypadków ro ku 1839. z zręcznością biegłego pisarza przeprowadza rzecz aż do rozwiązania ciekawej kwestji, powszechną krępowanej zagadką, kto jest powołany być wschodnim slróżem katolickiego chrześciaństwa i - wysławia nim L e o n a P r z y ł u s k i e g o, dotąd Prałata Gnieźnieńskiego, a od śmierci ostatniego Arcy Biskupa, Namiestnika tej archidyecezji. Sumienną a z położeniem rzeczy zgodną spra>wiedliwosć oddawszy osobom, na które padł był wybór kandydatów, uskuteczniony podług rozporządzenia N. Króla, na sojuszu opartego, opisuje wiernie wybór samegoż Arcy Pasterza na dniu 21szyin Października w kapitularzu tutejszego kościoła metropolitalnego z zwykłemi uroczystościami i z godną kościoła katolickiego powagą odbyty. Następnie opisawszy autor artykułu nawiasowo nieco dawniejsze chwile życia Leona Przyłuskiego w wolnym od innych zatrudnień czasie nauce botaniki - niewinnej jak sama natura-poświęcane,-owe, zapewne przez niechętnego, zmyślone kaliskie zdarzenie, któremu mógł był uwierzyć ten tylko, co nic zna charakteru męża, o którym mowa, a którego autor sam sobie zawyrokował miejsee pod pręgierzem opinii publicznej, - tudzież sam akt wyboru, poprzedzony mową pełnomocnika N. Króla, Xigcia Wilhelma R a d z w i ł ł a i przepisanem nabożeństwem -, historję początku kościoła metropolitalnego, w którym się odbył, - urodzenie, wychowanie, powołanie do stanu duchownego, pobyt jego w Neapolu i Rzymie, dawniejsze, dziś już potwierdzonego od stolicy apostolskiej Arcy- Biskupa, publiczne i prywatne urzędowanie: p u b l i c z n e n. p. jako officiała nieprzepomnego Teofila Walickiego, p ryw a t n e n. p. jako nauczyciel religii w domu równie nieprzepomnego Xigcia A n t o n i e g o R a d z i w i ł ł a, - usilne starania około coraz większego upięknieuia tutejszego kościoła metropolitalnego - kończy artykuł swój terni słowy: «Ten to jest mąż, którego ku szczęściu prowincji Poznańskiej głos Boga przez wybór na Arcy-Biskupa archidyecezji Gnieźnieńsko- Poznańskiej powołał, a że X. Przył u s k i trwałego używa zdrowia, zgolą pochodzi z familji, odznaczającej się długiem jej członków życiem, lem bardziej winniśmy winszować szczęścia krajowi i kościołowi, kiedy spodziewane długie życie dzierzyciela władzy duchownej dla Wielkiego Xigstwa Poznań - kiego upoważnia do nadziei, wyrównania wielorakich powstałych tam w ostatnich czasach nieporozumień i przywrócenia prawdziwie chrześcijańskiej miłości między katolikami i protestantami, zwłaszcza że jesteśmy dziećmi dobrego Boga, który chce, żeby się wszystkim dobrze wiodło, i żeby wszyscy poznali prawdę, a w którego obliczu cyfrą jest wszelka różnica osob y, a dopieroż różnica w formach wiary.« - Godzi się pewnie na tych życzeniach wycisnąć pieczęć wyrazy H o r a c e g o i W i r g i l e g o : « N i h i l m o r l a l i b u s a r d u u m e s t! « - » D i meliora! « I!. W poważnym wstępie artykułu mającego n a d p i s E d war d Hrabia R a c z y ń s k i wyraża autor, iż wspaniałomyślny, hojny i zamiłowany w pięknych sztukach Hrabia, nie tylko w chwili rozstania się z światem j e s t, ale już w każdym inuym czasie jako typ zacnej arystokracji polskiej by I godnym wspomnienia. Przebiegłszy pokrótce stosunki rodzinne, które wszyscy lak dobrze znają, jak mało niejeden znal lub starał się poznać lego męża czynu, chociaż na jego 0twartćm czole wybijały się niemal słowa: »facta loqvuiitur,« oddaje mu tę wielkąsprawiedliwość, iż niezważal na tysiące, na krocie, gdy szło o wykonanie ważnego pomysłu, którym go natchnęła czy sprawa ludzkości, czy miłość do dzieł nadobnych, maluje trafnie, i z lepszem nad innych pojęciem, jego do rzeczy ojczystych przywiązanie, o którego brak posądzany był przez ludzi kreciego wzroku, przez ludzi nawet, których »wagi nieuszedl zapewne, uwieczniony przezeń w literaturze polskiej kroIłami drukaiskiemi, dowód w przeistoczeniu owego wyrzeczonego przez T e r e n cj u s z a: «hom o s u m « n a » p o l o n u s s u m . « Nie chaj się uderzy w piersi ten, do którego stosować się mogą w tern miejscu słowa autora, wyrażającego, iż sobie ma za powinność przytoczyć szczególniej ten rys zżycia Hrabiego, jako przykład, że nienawiść i zazdrość zdoła najszlachetniejsze nawet zamiary w złem stawiać świetle. Obszerny ten i godny z wielu miar odczytania artykuł dowodzi, iż autor jego był o wielu rzeczach bardzo do brze, o wszystkich zaś nie ze wszystkie'm dobrze poinformowany. - Mówiąc o R a c z y ń s k i m , jako o walecznym żołnierzu w szeregach ojczystych, powinien był wspomnlec, jak drogiego sercu swojemu przyjaciela utracił w potrzebie pod S a n d o m i e r z e m i jaki mu potem wystawił pomnik w literaturze polskiej. Odpowiedź na zapytanie ri. p. o znaczeniu napisu nad wejściem do kościoła w Rogalinie: »Diuo Marrelino« byłaby go o tera przekonała. Podobnych braków i usterków naliczyćby można więcej. Niekiedy nawet autor artykułu nieużył należytej uwagi dla swoich wyrażeń. Słowa jego, że chociaż Hrabia ścisłym był katolikiem, to wszelako nikomu nie był wzbroniony przystęp do biblioteki, mogą tylko raczej ubliżać Hrabiemu, mogą tylko oburzać światłego czytelnika, chociaż widać ze wszystkiego, iż pisarz artykułu niemógł mieć zamia *) O rę downik II Arze 3cim zawipra nekrolog ». p. Hr. I!. i obiecuje na później szczegółową jego biografię. rn, aby w nim t.ikie wj.buclzić uczucie. 'Nie zastanowił on się nad tern, że sam kościół katolicki, który przecież nie jest biblioteką, niewzbrania nikomu przystępu do siebie, bo gdyby to czynił, potępiałby swoją własną nazwę. - Referent, który przełożył na język niemiecki statut biblioteki, znał bardzo dobrze sposób myślenia pod tym względem czcigodnego założyciela, radzd mu nawet dozwolenie wypożyczania, za pewną rękojmją, książek, lecz uwaga jego została odparta wzajemną Hrabiego uwagą. Był R a c z y ń s k i dobrym katolikiem; był nim z przekonania, ale niebył fanatykiem; brzydził się owszem fanatykami; był szczerze przywiązanym do wiary ojców, bez najmniejszego innowiercom ubliżenia; znał się dobrze na i s t o c i e i na f o r m a c h ; oj nie b y ł o n z liczby łych, do których zastosować można owe: » r e l i g i o u t v e s t i s s i t , q u a m i n d u i s , e x u i s u t v i s;« a zresztą cóż ma wspólnego biblioteka z katolicyzmem? Biblioteka, o której mowa, połączona z czytelnią, inne ma przeznaczenie. Nie wszyscy je dotąd poznali. I cóż dziwnego! Wszakże nie wszyscy poznali serce jednego. Mniejsza o to; poznał je dobrze ten, który dobrze zna i on sam tylko zna dobrze serca wszystkich! Po śmierci - bo »no a senlitur bonu in nisi amissum« i nieprzyjaciele zażycia, stali się jego przyjaciółmi. Rzecz dziwna, że kiedy odleglejsze pisma polskie z największćm zawsze o R a c z y ń s K i m i o jego dziełach i działanich wspominały uwielbieniem, bliskie, jakoby na przekor tamtym, robiły niekiedy przeciw niemu wycieczki; było to niejako »laudantur ubi non sunt, cruciantur u b i s u n t» - ale to c r u c i a n t u r p o do b n e do baniek mydlanych. l) o tej kategorji godzi się poniekąd policzyć owego zbieracza materjalów do »teraźniejszość i przYszłość« - · nie zaś jej redaktora, przed którego dzielnćm piórem z subordynacją gemejny broń prezentuję. - Ten wprowadzony w błąd przez tamtego, wprowadził w błąd czytelników, lubo nie wszystkich. Gdyby dostawca materjalów, nieprzestając na pałacowej komnacie, pofatygował się był na inne obszary i lam na niwie czystej prawdy zaopatrzył się był w dostateczne zasoby dla redaktora, byłby go dopiero, nieubliżając żadnemu z trzech, postawił w stanie przyznania palmy tym, którym się prawdziwie należała, - wzniesienia ołtarza chwały tym, co nań istotnie zasłużyli - wymierzenia ścisłej sprawiedliwości tym, których napiętnował cechą nagany '- owo zgoła rzucenia kwiatów pod iiogi tych, którym wił wieniec cierniowy, - dni ej szy » p r z y s z łoś c i . « Ależ czas powrócić do artykułu g a z e t y iII u s t r o w a n ej. Obszerne szczegółowe opisanie kaplicy M i e c z y s ł a w a i B o l e s ł a w a, - w klórćm zwłaszcza co do komitetu znaczną postrzegam omyłkę. - jest tego rodzaju, iż potrafi z piersi każdego czułego czytelnika głębokie wyrwać westchnienie. - Opisując autor artykułu jedno z dzieł najpiękniejszych, najibawieuniejszych, wieczystą w sercach mieszkańców tutejszych wdzięczność dobroczynnemu fundatorowizapewniających - wodotrysk - kończy ten ustęp godnemi założyciela wyrazy: »Jedyną zemstą, jakiej się dopuszczał względem swoich zazdrośników, którzy mu podsuwali nikczemne, próżne zamiary, były nowe monumentalne plany i dzieła ku pożytkowi jego wspólbliźnich.« - Tern bardziej uderza jednostronność, jaka się objawia w czynieniu zarzutów .władzy miejskie'j, w rzeczy tyczącej się zamierzonego niegdyś przez Hrabiego założenia chodnika smołowcowego. Tu domysł zastąpił przekonanie. Przypisywać władzy dany przykład b e z w s t Y d u oś ci, kiedy la uznając nowe dobrodziejstwo dla miasta czyniła dobro« zyńcy, czerpane z doświadczeń przedstawienia pod · względem różnicy między smolowcem a granitem, jest dictum acerbum, na które, ile rzecz skądinąd wiadoma, władza miejska uiezasługuje. ] Sie · potępiam jednak zacz ego autora. Uniosło go zapewne do tego skwapliwego wyroku rzetelne do wszystkich szlachetnych dzieł K a c z y ń s k i e g o przywiązane. Ależ ujęty przez siebie samego na gorącym uczynku, prostuje tuż ów zarzut obce'm samolubslwu narodowemu wyznaniem: » e i n B e i s p i e l v o n U n v e r s c h a m t h e i t , welches iuzwischennichtblosiu Polen vorkommt, uud zu dem wir in Deutsch* land manche Gegenstucke zu fin den wu s s t e n.« - W opisie kościoła w Rcgalinie powiada autor: »Jeżeli się niemylim, powierzchowność jego jest naśladowaniem pochodzącego jeszcze od Rzymian kościoła w N i s m e s . T ak jest w rzeczy samej i wiemy to już z dzieła (p o do b n o które go ś N i e m o j o w s k i e g o ), w klórćm znajduje się także opis kościoła Rogalińskiego. - ISiemogę się rozsiać z dotkniętym tu tylko pokrótce artykułem w illustra *anej gazecie, ażebym nieprzytoczył słów autora ku końcowi wyłażonych: »N ie tracił on (Hrabia) najkrótszej chwili swojego czasu, a, prawdziwy przyjaciel ludzi, nienawidził tylko jeden rodzaj: p róż n i ak ów. Tak tedy Hrabia Raczyński jest dla uas przedmiotem podziwieuia j ako głęboko uczony badacz, szlachetny przyjaciel ludzkości, prawdziwy Polak; jako mąż, który dobre, gdziekolwiek dostrzeżone, z zapałem wspiera, i przydaj e m tylko do tego polotnie skreślonego życiopisu życzenia, ażebysię znalazło wielu bogaczów, biorących go za wzór naśladowania 1 uczących się trudnej sztuki »okazania się godnymi bogactwa;« a Referent sprzymierza z lem życzeniem drugie podobne: »ażeby dobroczynna opatrzność obdarzała w ogólności ludzkość, a w szczególności miasto Poznań takimi, jak był Raczyńsk', dobroczyńcami. Miasto to, jak za życia Hrabiego, zabiegało mu w każdem zdarzeniu okazami prawdziwego uszanowania i obdarzyło go, w dowód wdzięczności, najlepszein, czem mogło, - dyplomatem honorowego prawa miej ski ego , tak po jego skonie uczuło winny obowiązek głośnej wdzięczności, jak głośnemi były jego monumentalne dla miasta dzieła dobroczynne, - wdzięczności, która, będąc prawdziwą, nieukrywa się pod korcem, lecz ciągle jaśnieje ua świeczniku. Wyprawione nakładem miasta na dniu 12. Lulego w kościele S. M. Magdaleny nabożeństwo żałobue pamięci R a c z y ń s k i e g o poświęcone, świadczy o jego wdzięcznośnosci duchem religijnym natchnionej, a wewnętrzne kościoła na ten o bchód wspaniałe i okolicznościom odpowiednie urządzenie, przynosi zaszczyt pp. A n t o n i e m u Krzyżanowskiemu, Kacprowi KramarKiewiczowi i Stanisławowi Kolan o w s k i e m u, którzy się iiie'm z polecenia Magistratu i Rady reprezentantów tiudnili. Pie« częć na całym tyra akcie wyciska mowa JW. Marszałka Sejmu Hr. G r a b o w s k i e g o miana na posiedzieniu dnia lfj. Lutego. W głosie tym objawia się właśnie syropatja całego grona sejmujących Stanów, - sympatia, klóra z serc członków tego zboru przelewa się w serca mieszkańców całego Xigstwa, bo wszyscy członkowie Sejmu są, jako tacy, ich reprezentantami. Słowa przewodnika te'm większej przezto nabierają ważności, iż wyszły z ust tego, który nie dopiero po śmierci chwalonego s t a ł s i ę, lecz za jego życia b y ł niezachwianym jego przyjacielem. Słowa jego - mówię - położyły warowną podslawę pojednania się z drogiemi zgasłego w krainie żyjących cieniami! Jest to wieniec święto zielny złożony ,na grobowcu nieboszczyka, - jest lo prawdziwe »manihis dale lilia plenis: Purpur eos spar garn flores - « W szyslkie dzieła R a c z y ń s k i e g o stawiają go w całej jego obywatelskiej, literackiej i art y ków jego czynnego życia. Przy wielkim majątku magnatów 16go wieku, żył w ogólności prawie jak wyrobnik, ubierał się jak rzemieślnik, jeździł jak arendarz w dawniejszych wiekach. Dopiero gdy usta otworzył, poznałeś, iż to był w dziedzinie umiejętności: mąż wszechstronnego wykształcenia, literat, badacz, historyk, numizmatyk, archeolog, hidraulik, geometra, artysta,- w dziedzinie życia towarzyskiego: człowiek z największą ogładą salonową bez najmniejszej do zabaw salonowych skłonności. W żadne in przedsięwzięciu nie dawał się zrażać źadnemi trudnościami. Był on w tym względzie niejako tamą, rozhukane bałwany wody powstrzymującą. W głębokich dociekaniach chciałby był nieme głazy do mówienia zmusić. Na nadużycia, bezprawia, skądkolwiek pochodziły, na moralne wady, które oszpecają istotne chrześciaństwa rysy, nic umiał przez szpary patrzeć, ku zawstydzeniu innych ludzi, którzy, niech rzeczy jak chcą, idą, pozostają konsekwentnie obojętnymi, równie jak nienawidził ludzi, klóryeh najsilniejszym apetytem jest głód pieniężny, - ludzi, którzy, dorwawszy się pieniędzy, nie umieią ich na co lepszego użyć, jak na zaspokojenie potrzeb brzucha i gardła (- viri fruges consumere nali). Zawsze skromny i milczący, gdy chodziło o dobro pospolite, o sprawę publiczną, przybierał postać energii i mówił z zapałem Demostena, a płynąc po wzburzonym wypadków czasowych oceanie pelnemi żaglami, uieściągnął ich z swojej nawy, dopóki nie postawił na swoje'm, lub nieuległ przekonaniu. W tym ostatnim razie zrzekał się swego sądu i opuszczał chorągiew, pod którą walczył. Był to w pewnym względzie Carn o t polski. Czcigodny mężu! Dnia 19. Stycznia powiedziawszy Twojemu rodzinnemu miastu: »vale urbs nunquam repelenda« zakończyłeś dnia następującego około godziuy 4tćj z południa Twoje, pełne chwalebnych i wielkich czynów życie! I S ok r a t e s wypił cykutę przed zachodem słońca! - Mille morimur m o d i s qui tantum n a s c i m u r u n o! - Prosty grób - chociaż w bliskości wspaniałego grobo wca familijnego, stał się Twoim p a n t e o - fi e fi. - Sit tibi terra levis'. %. .. Wiadomości zagraniczne. F r a n c y a. Z Paryża, d. 20. Lutego Należy się obawiać nieprzyjemny.eh wypadków w Sorbonie. Pan Quinet, jak wiadomo, zyskał sobie nie dawno poklask swych słuchaczy przez swoje prelekcye ultraradykalne w duchu antijezuickim. Ks. Coeur, professor wymowy kaznodziejszkiej przy Sorbonie, sądził, iż powinien na to odpowiedzieć w jednej z swych ostatuich lekcyi i użył w istocie przeciw owym słuchaczom pana Quinet bardzo dotkli - wych wyrażeń, pozwalając sobie prócz tego osobistych obelg, które ani na professera, ani na księdza nie przystoją. To wywołało w młodzieży powszechne oburzenie. Rząd francuzki otrzymał podobno dość zaspakajające wiadomości z Mexyku. Stronnictwo, które teraz wzięło górę nad Santaną, zajęło się na dobre przywróceniem porządku i stauowczej władzy. Gdy baron Alley de Cyprey na czele ciała dyplomatycznego powitał tymczasowego prezydenta Herrerę, zapewnił ich tenże w odpowiedzi swojej o swej chęci zachowania dobrego porozumienia między Mexykiem i wszystkimi innymi narodami. Oświadczył prócz tego, że i on i przyjaciele jego chcą niezwłocznie wrócić do praw i porządku i że z tej przyczyny powołać chcą wyborców wszystkich prowincyi, aby poDowić upoważnienia kongresu i rozpocząć wybór nowego prezydenta. Mcxyk jest, jak wiemy, rzecząpospolitą reprezentacyjną i związkową, a wedlug ustawy ogłoszonej w roku 1824. kongres i prezydent stanowią najwyższą władzę. Kongres składa się z dwóch izb, senatu i izby deputowanych. Prezydenta obiera na lat 4 większość wszystkich prowincyi. Rzeczpospolita składa się z jednego związkowego okręgu, dziewiętnastu państw i czterech ziem, które stanowią nieintegra1ną> część narodu. Każde państwo ma prawo posyłania trzech członków do kongresu, aby mieć udział w wyborze prezydenta. Lecz każde państwo ma także swój sejm prowineyalny, który się w główne m jego mieście zbiera, i niezależuie od władzy centralnej decyduje o wszystkich kwestyach, tyczących się tylko szczególnej adininistracyi państwa. Ale dotychczas w brew konstytucyi z roku 1824. wy bór prezydenta tylko od kongresu zależał. Od czasu ogłoszenia owej ustawy, po raz trzeci mąją sig yebrać wszystkie pro<r. 4L u aptekarza Wagnera na pierwsze'm piętrze zamieszkałego. Gustaw Lohse w Berlinie przy ul. Strzeleckiej Nr. 46. jako w Paryżu upoważniony jenerainy depozytor dla krajów Niemieckich i Rossyi. W domu Pana B ryski eg o pod Nr. 2. przy ulicy Wrocławskiej otworzyłem S g i s kła d cygaro w 7 i wszelkiego gatunku t a b a k i i t Y t o fi i u T u r e c k i e g o \ i polecam go niniejszćm względom Szanownej Publiczności. Alexander Moraliński. W celu zniszczenia picia wódki przedaj e się, w destyllacyi mojej przy Szerokiej ulicy Nr. 29. obok apteki szklanka wybornego gi oku lub ponczu po 1 sgr. 3 fen. z przydaniem prącia gratis. Dostać tamże można dobrego wina krajowego i miodu syconego. F. G. Elwanger. Znaczny transport nader przedniej kawy czystego smaku i prawdziwej swiezej oliwy Prowanckiej otrzymał i poleca artykuły te w nader niskiej cenie. J . A'p p e l , "Wilhelmowska ulica Nr. 9. po stronie poczty.