Jw. 72. w Sobotędaia 25 Marca 1848. Drukiem i nakładem Drukarni Nadwornej W. Deckera i Spółki. Redaktor odpowiedzialny: Jv. Kam ień eki. M90czytelnikówgazety *e y. - Nie naszą będzie winą, jeżeli dla późniejszego zamówienia w ciągu bieżącego kwartału, poprzedzające nuinera nie będą ii! gN być BPit;¥fHfi . Poznań, dnia 25. Marca 1818. III:»cpeuyeyu Gaset IIeHeza, i Spó-lki, WIADOMOŚCI KRAJOWE. B e r l i n, dnia 22 . Marca. - Dziś wyszła gazeta powszechna pruska z obwódką czarną, na znak żałoby za .poległych na barykadach obywateli i temi słowy rozpoczyna swoje kolumny: cały Berlin dopełnia dziś świętego obowiązku, bochaterom poległym wyświadcza ostatnią przysługę i cześć pamięci ich oddaje. I w naszej drukarni zecery udali się na tę uroczystość, dla tego nie wydajemy naszej gazety w całej zupełności, odkładając umieszczenie wiadomości zagranicznych na jutro. Dziś ograniczamy się na wyjątkach z gazety »berlinische Nachrichten« o wypadkach wcześniejszych: W niedzielę około wieczora wszystko wojsko opuściło stolicę i udało się na wsie przyległe. Tara pozostanie aż do postanowień sejmu. W niedzielę rozdawano broń pomiędzy lud, celem utworzenia gwardyi narodowej. Uskuteczniono to tak żwawo, że już wieczorem obywatele pozaciągali na odwachy i na wszystkie stójki, nie wyjmując nawet wiezienia stadtvogtei i kass królewskich. Wieczorem w mieście była illuminacya. Obywatele patrulując po mieście od godziny 1 O, nie potrzebowali przywracać nigdzie porządku, ponieważ lud poczciwy sobie wzorowo wszędzie poczynał. Dnia 20. rozdano broń pomiędzy 500 studentów. Przełożeni w okręgach otrzymali także broń z arsenału, do rozdawania jej pomiędzy lud. Towarzystwo strzeleckie zostawało nieustannie w służbie. O godz. li tej przeleciała na raz z ust do ust pogłoska, że król wydał ogólną amnestyą dla wszystkich uwięzionych za polityczne i prassy przestępstwa. O 12 godzinie przybył minister spraw duchownych hr. Schweriu na uniwersytet i zawiadomił zgromadzony lud, że król zamianował panów Camphausen i Bomeraana ministrami. Około godziny 1 udał się prokurator sądu kameralnego do więzienia stanu, celem ogłoszenia 91 Polakom tam więzionym, że wracają na wolność. Natychmiast wsiadło 8 z nich do pojazdu, a pomiędzy tymi Libelt i Mierosławski, lud wyprzągł konie i ciągnął ich do stolicy przez bramę nową. Małżonki i krewne za amnestyą wypuszczonych Polaków, jechały za nimi w osobnych pojazdach. Na ulicy Fryderyka, jako i na innych przez które orszak niepoliczony przechodził, powiewały kobiety z okien chustkami. Tłumy coraz bardziej wzrastały. Libelt i Mierosławski byli uwieńczeni i trzymali w rękach niemieckie i polskie chorągwie. Przed uniwersytetem zatrzymał się pochód, Mierosławski przemówił do zgromadzonego ludu w języku francuzkim. Na ScWossfreiheit silnemi słowy przemówił Libelt po niemiecku, a z okien sypały się kwiaty, wieńce i wstęgi z rąk kobiet. Przed zamkiem znów się zatrzymano. Król wystąpił na balkon z widoczną radością na twarzy i po trzykroć zdjął czapkę z głowy. Śród okrzyków ludu nie można było dosłyszeć co król mówił. Nadburmistrz, tajny radzca rejencyjny Krausnik złożył swoje urzędowanie, które objął tymczasowo burmistrz N aunyn. Komissya egzekucyjna w stolicy ogłosiła, że wszystkie egzekucye dopótąd będą zawieszone, dopóki nie wróci bieg uorganizowany. D. 19. wieczorem pułk Aleksandra opuścił koszary w skutek żądania obywateli. Na żołnierzach widać było znużenie i jawny przestrach. Dla tego wielu obywateli przystąpiło do nich, przemawiało po przyjacielsku, · by juź nietrapili się tak okropnie, że wszelka nieprzyjażn ustała, a teraz powinna pomiędzy obywatelami a nimi miłość braterska panować. Żołnierze maszerowali śród luda, jak powiadano na wsie. Wczora przedpołudniem o 9. godzinie ogłoszono przez nas podaną odezwę króla do narodu niemieckiego. Minister Schwerin udał się na sahj uniwersytecką o godzinie 1 O , uwiadomił akademików o zamiarze króla postawienie się na czele Niemiec konstytucyjnych i nadania rękojmi konstytucyjnych. Oświadczył że król liczy na opiekę ludu, zapytał: czy tej opiece zaufać może i jakiego jest młodzież zdania? Odpowiedziano, żemoże. A więc król, mówił dalej Schwecin, wystąpi dziś ozdobiony kolorami nie« mieckiemi na ulicach i spodziewa się, że go młodzież akademicka otoczy. Moi panowie! niech żyje król niemiecki! O godzinie l i. wystąpił król na koniu, ubrany w mundur 1. pułku gwardyi i z hełmem na głowie, opasane mając ramie w kolory niemieckie, liczony księżętami i ministrami, ostatni ubrani po cywilnemu, ale wszyscy w kolorach niemieckich. Orszak szedł w takim porządku: naprzód jechało na koniach dwóch jenerałów z kolorami u ramienia niemieckiemi, za nimi następowali trzej ministrowie w podobne kolory strojni, dalej szło dwóch obywateli z bractwa strzeleckiego, za nimi reprezentat miasta Gleich z chorągwią trójkolorową niemiecką. Król nakoniec otoczony książętami i jenerałami, wszyscy w kolorach niemieckich. Na różnych miejscach przemawiał król do ludu, a między intiemi powiedział niedaleko pomnika Frydryka II. co następuj«; we was, moi panowie, mieści się wielka przyszłość. Studenci największy wpływ wywierają na lud, a lud na studentów. Noszę kolory, które nie są mojemi, nie chcę być jednak uzurpatorem, nie chcg korony, nie chcg panowania, tylko dążę do wolności i jedności Niemiec, dążę do porządku, przysięgam na Boga (tu król podniósł prawicę). Uczyniłem to, co często monarchowie potężni niemieccy czynili, jak świadczą dzieje, kiedy porządek stargano, chwytali za chorągiew i stawali na czele ludu niemieckiego. Ni« jestem uzurpatorem, bo chcę wolności i jedności Niemiec. Posłom rossyjskiemu i austryackiemu przydano wczora straże obywatelskie. Wczora stali Polacy na straży przed pocztą. Jest to hufiec złożony z akadamickićj młodzieży polskiej, który się zawiązał za pozwoleniem władz pod dowództwem Cybulskiego, profesora języków słowiańskich przy uniwersytecie berlińskim, dawniejszego podoficera z 4. pułku piechoty polskiej, który tak pamiętnie w dziejach kampanii w r. 1 83 1. za rewolucyi odznaczył się w Polsce. Widok tych Polaków, ozdobionych kokardami narodowenu polskiemi na piersiach a niemieckiemi trójkolorowerai na kapeluszach raił« czyni wrażenie na lud berliński. Król przemówił obok ratusza kolońskicgo: obywatele! wiem dobrze, że nie jestem silny bronią mojego walecznego wojska, ze nie jestem silnym skarbem moim napełnionym, tylko czerpam potęgę w waszych sercach i wierności. Dr. Stieber oświadczył, że wielkie wzburzenie panuje pomiędzy obywatelami, iż wprawdzie otrzymali broń, ale nie dostali do niej odpowiednich kapiszonów i amunicyi. Król wydał rozkaz, ażeby te przedmioty dostarczono obywatelom. Berlin. - Dziwne tu wciąż obiegają pogłoski, płoszą lud nieświadomy wyższej polityki i nużą umysły. Jest to skutkiem nie dawnej wprawy myślenia o rzeczach politycznych. Rozmaite interessa krzyżują się w podobnych wielkich wypadkach, jedni chcieliby je pchnąć naprzód, drudzy upatrują w rzeczach zdobytych zadowolenie, inni oględują się za przeszłością ubiegłą, którąby garściami cheieli zatrzymać. Ztąd kuje każdy według Ale trudno. Trzeba znać bieg dziejowy nie powstrzymany, strumień raz rzucony w jednym kierunku bieży dalej i hyżćj i przewraca wszystkie przeszkody, wszystkie chamulce, wychodząc czystszym, świętszym i zapalującym serca i dusze. Wspomniemy przeto o pogłoskach tych potocznie i pozostawiamy s'miech nad niemi czytającej publiczności. I tak jak uragan rozeszła się wieść po całym Berlinie, źe wczorajszej nocy 20,000 Rossyan wylądowało pod Szczecinem. Znaleźli się z ludu, którzy temu uwierzyli. Odgłos, do broni! rozległ się po wszystkich okręgach, zaczęto stawiać barykady, a zwycięstwem ośmielony lud berliński raźnie stawał do broni. I nieco mgdrsi nawet ludzie udali się do króla z zapytaniem, czy to prawda. Król sara wyłożył im niepodobieństwo podobnego przedsięwzięcia pod · wszystkiemi względami, tak politycznemi jakoteź strategicznemi i statystycznemi, i oświadczył, że całkiem się oddaje opiece obywateli berlińskich. - Umysły przeto się uspokoiły. Księcia pruskiego bardzo sobie znienawidzili berliniacy, jemu to przypisują rozkazy do strzelania na lud i przykre słowa, któremi nań miotał. Czy to prawda. Dziś o godzinie 11. znów popłoch. Młodzież na koniach pośpiesza W różnych kierunkach, wyrobnicy sypią się z pocztowej ulicy, od bram · w środek miasta aż do bram zamku i wszyscy powtarzają rozsianą tajną ręką bajkę, źe Rossyanie przywołani przez pewną dostojną osobę ruszają na Berlin i połączą się z gwardiami i linią, celem obsadzenia i bombardowania miasta. Zaledwie wieść ta gruchnęła, pomimo swego niepodobieństwa, znalazła wiarę w wzburzonych umysłach. Zaalarmowano przedmieścia, znów stawiano barykady a przed bramami zaczęto kopać szerokie rowy i wilcze doły. - Nie ulega źadnćj wątpliwości, źe na wielu miejscach obwołano rzeczpospolitę niemiecką, a nawet na wielu miejscach w Berlinie Mierosławskiego królem polskim. Ot znowu bajeczka, z której Mierosławski nic mógł się dosyć naśmiać, bo jest teraz w dobrym humorze. Poznań, d. 24. Marca. - Dziwna rzecz, że podobne bajki jak w Berlinie tak u nas rozsiewają o zbombardowaniu Poznania, acz w nim najznaczniejsze posiadłości znajdują się w ręku niemieckim i starozakonuych. Pocóźby miano im taką szkodę zrządzać? Jest to pogłoska, o której nie warto wspominać. Wielu się tu też uwija po rynku i po przybocznych ulicach starozakonnych z Polski z wielkie mi brodami, a większe mi jeszcze kokardami narodowemi polskicmi. Gdyby to jeszcze brody pogolili, prędzejby na nich nie zwracano uwagi publicznej. Upowszechniają się też wieści płocWiwe po wsiach, jak w Komornikach, iż w boru wiroskim pełno wojska rossyjskiego, rozgadują o rozkazach, ażeby wszystkie kosy niszczono. - ale wieśniacy dobrze im odpowiadają: »a kupicie nam inne, jak nam przyjdzie siec niemi?« Pozostawmy bajki tym co ruble rozdają, a sami żyjmy w dobrej otusze i miłości braterskiej. W artykule nadesłanym z prowincyi pruskiej do gazety kolońskiej w nura. 8 1. powiada korrespondent: »masz słuszność panie redaktorze, kiedy w artykule swym wstępnym powiadasz o manifeście Lamartina, że nie tak w nim chodzi o polityczną, jak o społeczną kwestyą. Mimo to jednak należy wprzód kwestyą polityczną wewnętrzną rozwiązać, za nim się przystąpi do reform społecznych. N a to trzeba kształcić lud i młodzież przez długie czasy, zanim chwycimy się reform społecznych.« Dziwimy się, że z tak słynnych Pruss wytrawnością pojęć politycznych, zgadzających się z postępem czasu, podobne nieuctwo polityczne wyjść mogło. Jakże się lud pływać ma nauczyć, jeżeli go nie puszczą do wody. W żywiole właśnie wolności, można tylko czerpać życie tak pod względem politycznym jak społecznym zarazem, bo od społecznej podstawy i rozległości zawisła siła polityczna. Dla tego też korrespondent nie wiele się zastanawia nad rozwojem sił własnego kraju, tylko się ogląda na zagraniczne państwa, jest to przesąd, nawykłość co dopiero ubiegłego czasu. Dziś nowa era, trzeba z naj obszerniej szych podstaw czerpać życie nowe i stać na własnych siłach. Pod tyra względem już wyżej stoi massa Polaków w pojęciach politycznych »iż rzeczony korrespondent z prowincyi pruskiej i żaden z naszych polityków niepowtórzyłby podobnych bredni. Na dowód przytaczamy tu jego wnioski wyprowadzone 2 założeń swoich: »znajdujemy się pomiędzy rossyjską przyjaźnią a polską n i ena wiścią, pierwsza nam zabrać może wschodnie, a druga zachodnieJPrussy. Okropność nas niezwyczajnym dreszczem przejmuje, że powinniśmy się odrodzenia polski obawiać, któreby cała Europa z okrzykiem radości powitać mogła, ponieważ według obecnego systematu Polacy tylko nas mogą nienawidzić. Polacy nie zapomnieli, ze nasze niemieckie miasta dawniej do nich należały i źe im w taki sposób zostały wydarte, że nawet to trudno było przebaczyć Fryderykowi 11.« Niech się korrespondent z Pruss nie obawia nienawiści Polaków, którzy według świadectwa dziejów wciąż się poświęcali dla ludzkości, nigdy nie trudnili się zaborem cudzych krajów, a jeżeli się wzmogli w ogrom, to przez łączenia się podobne do stadeł, do oblubieńców, miłując się wzajemnie bez samolubstwa. T o też przy pierwszej sposobności stwierdzili i cechę swą i missyą polityczną, bo podali w imię wolności, równości i braterstwa Die tylko ziomkom, ale i szanownym Niemcom, zwolennikom tych samych zasad bratnie dłonie. Polska przez siebio, przez własne siły, czerpiąc z najobszernieszych swych pedstaw potęgę uczuć i dłoni, nie będziesię obawiała zagranicznych odgrażań i pięści, bo powstaje i odradza się z ducha czasu, z ducha nowej epoki. - Poznania. - Zwycięztwo rewolucyi francuzkiej nad mahiawelistycznym i niemoralnym rządem Filipa lotem błyskawicy rozeszło się po całej Europie. Duchwolności ludów dotychczas ujarzmiony i uciśniony obudził się z chwilowego uśpienia, wzniósł się nad egoistyne interesa, nad groby materyalizmu, swobodnie i potężnie wstąpił w krainę wzniosłych i szlachetnych celów. - Wieść o rewolucyi wstrzęsła do gruntu duchem naszym narodowym, wszystkie nerwy żywota naszego się poruszyły, nadzieja silniej przebijać zaczęła w każdej piersi - miłość ojczyzny, wiara w pomyślną przyszłość każde serce Polaka rozgrzała i rozbudziła - wieść o rewolucyi wywarła uroczysty wpływ na prowincyę - jeden drugiemu bratnią dłoń podawał, uściśnienia uwieńczaue pocałowaniem, były objawem ogólnego natchnienia zdolnego wszystko dokonać, skoro go ta wielka siła boża ożywia. W wieku naszym tak brzemiennym w wielkie wypadki, gdzie każda chwila przynosi w sobie epoki postępu człowieczeństwa, gdzie podobnie jak w świecie raateryalnym siła pracy skracając odległości miejsc, w krótkim czasie dozwala przebywać rozlegle przestrzenie, tak równie w świecie ducha w krótkich chwilach zamykają się wielkie wydarzenia, które dawniej wieków na dojrzenie swe i spełnienie potrzebowały. - Któż się spodziewał tak prędkiej, i tak niemal cudownym sposobem, dokonanej rewolucyi francuzkiej? któż mógł przeczuć, źe spokojny Wiedeń usypiający w sidłach uwikłanych chytrością ijczuityzmem Metternicha rozbudzi siei ochrzci swe zmartwychwstanie rewolucyą? - Któż mógł odgadnąć, że cichy Berlin na swym piaszczystym gruncie wywiesi sztandar wolności, powita młodą rzeczpospolitę Francyi jednozgodnym głosem jedności wolnych Niemiec? wypuści męczenników patryotyzmu i wolności z komurek pensylwanii i w tryumfie całego ludu berlińskiego uczci i uzna poświęcenie prawdziwe, i kilkudzieAięciotysiącznym odgłosem ludu zatonuje hymn sprawiedliwości: »Niech żyje Polska wolna i samodzielna.« - Cześć i wdzięczność Ci wielki i horoiczny ludu Berlina, - niech szlachetność Twa i wolność Twego ducha prowadzi Cię do dalszych szczytnych i wzniosłych celów odrodzenia ludzkości. Wiadomość rewolucyi w Berlinie przepełnionej piersi naszej tylu wrażeniami wielkie mi wolniejszy i swobodniejszy nadała ruch - każdy z ciekawością oczekiwał skutku - każdy z upragnieniem nieograniczonćra oczekuje gazet i chce zaspokoić i swe serce i swą ciekaść. - Są niestety i w chwilach uniesienia i entuzyazmu, momenta zawieszenia duchowego, żądzy, która się nie da oznaczyć i określić. Wieczór się zbliżył -. godziny za godzinami upływają - zbliża się północ, umysły ciekawe czuwają - a gazety jak nie przychodzą tak nie przychodzą. - Koramunikacya pocztowa częściowo na krótki czas zawieszoną została pomiędzy Berlinem a Poznaniem. Wiadomośoi prywatne, ruchy wojska rozmaite środki ostrożności przez władzę przedsiębrane, w każdym upewniły silne przekonanie, źe rewolucyą groźną być musi w Berlinie, i w końcu pokazało się, źe lud berliński po krwawej i ciężkiej walce, po wielu cudach swego męztwa i heroizmu zapisał się barykadami w księgę ludów wolnych. Dzień 20. b. m. był dla nas poroimowolnie dniem nader ważnym, rano znaczna część wojska zgromadza się na placu teatralnym, szykuje się w porządek wojenny - to sprowadza wielu widzów, lud zaczyna się gromadzić - kokardy polskie, ów znak świętej narodowości naszej, pojedynczo zaczynają się błąkać po powietrzu, pokazując, jakby narodowość polska gdzieś cicho, w świecie niewoli spoczywała, i z obłoków spuszcza się jako anioł opiekuńczy wzywając każdego Polaka, aby ją przytulił i uścisnął. - Lud chciwie rzucił się po kokardy motylowym lotem wznoszące się po powietrzu, ucałował, przycisnął do gorącej piersi - odetchnął cokolwiek wolniejszą duszą - i w momencie kilka kokard unoszących się w powietrzu stało się hasłem, przybrania powszechnego tego drogiego znaku, który znieważony tak długi czas zostawał. - Entuzyazm ludu był wielki i nieopisany; przenosił go z jednego miejsca na drugie - dobrzy patryoci, widząc, że to uniesienie mogłoby przyprowadzić lud do jakiego za wczesnego i gwałtownego wybuchu, udali się w deputacyi do naczelnego prezesa w orszaku dość znacznej nassy ludu. - Zbliżywszy się ku pomieszkaniu prezesas potyka oddział wojska, -- który na widok bezbronnego ludu - szykuje się do ataku, odwodzi kurki u broni i zabrania wolnego przystępu do pomieszkania prezesa, po długich dopiero rozmowach Z oficerem dowodzącym tym oddziałem, po długiem wywieszaniu chustek białych wskazujących spokojne chęci umysłów przytomnych, żądzę zgody i jedności, kilku osobom zostało dozwolone wejście do naczelnego prezesa. - Ten upoważnił deputacyą do niego wysłaną, celem utworzenia komitetu względem naradzenia się nad adressem do krrtla i nad środkami utrzymania spokojności i porządku. - Deputacyą otrzymawszy odpowiedź od naczelnego prezesa, udaje się na salą bazarową napełnioną wielkiem mnóstwem ludu - ogłasza skutek owego poselstwa i przystępuje do wyboru członków komitetu, który z nieopisanym entuzyazmem ludu został przyjęty. - Komitet rozpoczyna zaraz swą czynność - używa wszelkich środków właściwych ku utrzymaniu spokojności - ku zwróceniu obudzonego ducha narodowego do jego odpowiedniego stanowiska, wydaje rozmaite odezwy, postanowienia, przejęte duchem zgody i miłości. 2 O. spokojnie przechodzi -lud pokazuje przykładną powolność -chęć zgody i wiarę - w opatrzność rządzącą losami ludów. - Nocą wojsko biwakuje na placu teatralnym, liczne patrole w ruchu są po mieście i za miastem. - Rano nie przynosi nic nowego i ważnego - lud z oznakami narodowemi na czapkach spokojnie się przechadza po ulicach, szczęśliwy, źe może silniejszą piersią połykać nadzieje odrodzenia swej ojczyzny. - Po południu około godziny 5. wojsko będące na placu zbiera się w szyk wojenny, kompania wojska w plutonowym marszu oblega bazar i szturmem go prawie dobywa - bazar z którego wszyscy goście wyprowadzali się - pozostało zaledwie parę kobiet stojących jeszcze tam, i wyrobnik otwierający drzwi, który niestety został przeszyty bagnetami. - Bóg wic z,i co i z jakiej przyczyny? - dosyć, że padła jedna ofiara uiewinna, nie wiadomo, kto zażąda za tę niewinną ofiarę sprawiedliwości stosownej? - bazar jest oblegany parę godzin, następuje rewizya z zaciętością jakiejś nienawiści i zemsty, bez przyczyny i powodu - broni i prochu szukano po sklepach i nareszcie nic nie znaleziono. - Podczas oblegania bazaru konnica przejeżdża ulice -jeździ z miejsca na miejsce, nareszcie przejeżdża przed mieszkanie obrad komitetu - lud przed teffiŻe obecny rozpędza - później piechota przybywa staje przed pomieszkaniem komitetu i tam stoi dopókąd nie zostało naprzód zakomunikowanem komitetowi rozwiązanie się, - lecz przy jego trwałem postanowieniu pozostawia przy obradowaniu i po wysłaniu deputacyi do komenderującego jenerała o zezwolenie na dalsze sprawowanie jego usiłowań i czynności utrzymujących spokojność i porządek - tenże przyjętym i zatwierdzonym został. (Gazeta polska) Poznań, 24. Marca. - Gazeta wrocławska ma już doniesienie o utworzeniu się komitetu narodowego w Poznaniu. Ponieważ atoli wiadomo, że ona była zawsze organem poniekąd policyjnym, przeto wiadomość tę przekręca. O petycyi do króla, w której obywatele prosili o wyrzeczenie niepodległości księstwa poznańskiego, jedynie w tym celu, aby cała potężna Polska mogła stanąć na obronę wolności europejskiej, azatem i Niemiec, powiada źe została zredagowaną w tyra celu, aby księstwo poznańskie zostało oddzielnćm państwem konstytucyjnćm, pod jednym z książąt pruskich. - Gazeta ta wstydząc się prowadzić teraz dawnych potwarzy, źe Polacy chcieli w r. 1845 wytruć Niemców, ma pewną wiadomość, źe ułanom w Pleszewie chciano wytruć konie. Słowa zaś Gazety o utworzeniu komitetu są następujące: Wszystkie handle w Poznaniu są zamknięte. Na Bazarze powiewa polska chorągiew. Ze strony wojska dotychczas się nic nie stało. Cala okolica Poznania ma być w powstaniu. Massa ludu przed Bazarem ogromna. Wojska biwakują i działa zatoczono. Pod Ostrowem także powietrze niezupełnie czyste, jak to w tćj chwili prawie wszędzie. P o z n a ń, 24. Marca w południe. - Przez cały dzień wczorajszy obiegiwały różne pogłoski to o zamiarze bombardowania miasta z fortecy, to o Rossyanach, którzy mąją stać w Kaliszu Są to wierutne kłamstwa: nie rozumiemy wcale myśli, aby wojska pruskie miały zamiar niweczenia Poznania, a co do Rossyan mamy pewne wiadomości, źe ich w całćm królestwie polskiem tylko 32, O O O i lękają się niezmiernie rewolucyi. P o z n a ń, <ł. 24. Marca 1848Komitet narodowy. Bracia! W czasach dzisiejszych, w pierwszych chwilach wolności, niemoźemy wymierzać kar policyjnych na tych, którzy w zapomnieniu swojćm niepohamowaniu namiętności dopuszczają się p ij a ń s t w a, obelg, bójek i t. p. Kalają oni świętość pierwszego oddechu wolności. Powinni przeto potępieni być przez moralność narodu i opinią publiczną. Niechaj więc każdy ile to w jego mocy, stara się przez wpływ swój, taką utrzymać karność i' taką trzeźwość, jak na obywateli wolnego kraju przystoi. Niechaj będzie u nas, jakoby wszystkie zamknięte były szynkowuie. Niemniej starać się trzeba o to, żeby płonne a postrach wzniecające wieści fałszywe, których pełno krąży po mieście, natychmiat karcono wypowiedzeniem rzetelnej pr