KARIERA JANA Z ŁODZI, KANONIKA Z MARLEWA JACEK WIESIOŁOWSKI W iadomości o biskupie Janie z Łodzi zawdzięczamy Janowi Długoszowi, który w swym Katalogu biskupów poznańskich napisał: "Jan IV Na miejsce Jana Doliwy wybrany został Jan z Kępy, szlachcic z rodu Łodziów, w zgodnej z prawem kanonicznym elekcji w roku Pańskim 1335. Po 11 latach rząów, w roku Pańskim 1346 zmarł i został pochowany w kościele poznańskim. Zyjąc czasem w zbytkach i wesołości, miał jednak szczególne nabożeństwo do Marii Dziewicy. Dlatego na Jej cześć pisał utwory: jeden o Wniebowzięciu, który zaczyna się »Witaj, Bramo zbawienia« (Salve salutis ianua). Drugi o Oczyszczeniu/ który zaczyna się »Błogosławiona« (Benedicta), trzeci o św. Wojciechu, od słów »Na chwałę Najwyższego Kapłana« (In laudem sacro presuli), czwarty o św. Piotrze od słów »Ty jesteś Piotr« (Tu es Petrus), piąty o św. Pawle (Paule, doctor egregie?), a także piękną antyfonę o Błogosławionej Dziewicy od słów »Światłość jaśnieje na drodze« (Lux clarescit in via). Był to mąż wielce uczony, lecz skłonny do rozpust y/ oddany rozkoszom i stąd też dający powód zgorszeniuIII. Wiadomości Długosza stały się podstawowym źródłem dla pierwszych polskich literaturoznawców M. Wiszniewskiego (1840)/ WA. Maciejowskiego (1851). Z ich prac przenikały do kolejnych kompendiów, encyklopedii i opracowań. Wzbogaciło je tylko wydanie w 1872 roku kalendarza włocławskiego, podstawowego źródła informacji Długosza, z dodatkową, barwną informacją o biskupie Janie opuszczoną przez Jana Długosza: "Był on wesoły, dla uciechy grywał w domu na cytrze [chrotcie], lecz uciechom cielesnym gorąco hołdował, dobrze wykształcony i dobrze urod zony ll2. Posiadłości rodu Łodziów zajmowały znaczną część Wielkopolski, bo prawie połowę województwa poznańskiego: cały powiat kościański aż do granicy ze Śląskiem, fragmenty południowe powiatu poznańskiego i zachodnie powiatu pyzdrskiego w województwie kaliskim. Był to jeden z najliczniejszych rodów rycerstwa wielkopolskiego. Długosz w Clenodiach napisał, że Łodziowie po chodzili e Poloniae proceribus ducens genus 3 (z polskich wielmożów ród wiodący)/ zaświadczając tym samym rodzime pochodzenie i dawną, wysoką pozycję społeczną rodu w Wielkopolsce, potwierdzone przez zwartość ich osadnictwa. Nazwę swą wzięli od wsi Łodzia (obecnie Łódź), domniemanego gniazda rodzinnego położonego na przesmyku między Jeziorem Witobelskim a Jeziorem Łódzkim będącym odnogą większego Jeziora Dymaczewskiego. W odległości kilku kilometrów znajdowały się miejscowości Będlewo i Górka (obecnie nie istnieje), a nieco dalej Stęszew, siedziby ważnych odgałęzień rodu Łodziów - Stęszewskich, Będlewskich i Górków. Ich właściciele często byli współwłaścicielami Łodzi. Prawdopodobnie Łodzia była już w XII wieku wsią parafialną z kościołem św. Jana Chrzciciela, do którego tytułu dodano w 2. połowie XIII wieku tytuł św. Jadwigi Śląskiej, która po swej kanonizacji w 1267 roku stała się patronką spokrewnionych z nią wielkopolskich Piastów, a przez związek tutejszych Łodziów z dworem wielkopolskich Piastów została patronką tego kościoła. W XV wieku do parafii należały wsie: Łodzia, Dymaczewo, Goździkowo, Będlewo, Witobel i nieznane dziś Sadowo 4 . Wcześniej, prawdopodobnie w XIV wiekuJ wyłączono z niej nowe parafie: Stęszew, Górkę i Trzebaw. Należy więc sądzić, że parafia w Łodzi była w XIII wieku wielką, wielowioskową parafią w starym okręgu osadniczym sąsiadującą z rejonem Głuszyny. Bliższe wiadomości o Łodzicach, ich przywódcach i posiadłościach pochodzą dopiero z materiałów trzynastowiecznych. Pierwszym udokumentowanym posiadaczem Łodzi był mało znany Sędziwój z Łodzi (Sanciwy de Loda), występujący tylko raz w 1271 rokuJ który wraz z Mikołajem Przedpełkowicem, wówczas kasztelanem czarnkowskim, oraz jego bratem Bodzantą z Suchoręcza, kilku kasztelanami z Wielkopolski oraz z innymi rycerzami wielkopolskimi wspierał księcia krakowskiego Bolesława Wstydliwego w wyprawie na Śląsk, podczas której zniszczono dobra biskupa wrocławskiego koło Milicza, za co na uczestników wyprawy pozwanych przez bpa wrocławskiego Tomasza nałożono kary kościeInes. Wojewoda Przedpełk, ojciec Mikołaja Przedpełkowica, wraz z bratem Wyszotą byli synami niejakiego Hugona, zmarłego przed 1241 rokiem najstarszego znanego przedstawiciela rodu Łodziów. Przedpełk iWyszota Hugonowice występują już w licznych dokumentach wielkopolskich, a pozycja społeczna tak ich samych, jak i ich synów w Wielkopolsce nie jest bez znaczenia dla losów Jana Sędziwojowica z Łodzi, ich bliskiego krewnego. Wyszota Hugonowic był związany z fundacją opactwa cysterskiego w Paradyżu, jego syn Jan Wyszkowic był wieloletnim prałatem katedry poznańskiej (kantorem, potem scholastykiem), a od 1278 do 1286 roku biskupem poznańskim blisko współpracującym z księciem Przemysłem II i świadkującym na dokumentach księcia. Pozycję swą zapewne zawdzięczał w pewnym stopniu swym kuzynom, synom Przedpełka, robiącym kariery na dworze i w kancelarii książęcej. Przedpełk Hugonowic należał do bliskich współpracowników księcia Przemysła I i jego brata Bolesława Pobożnego, gdy po wypędzeniu Ślązaków okupujących Wielkopolskę do 1241 roku obaj książęta powrócili do ojcowizny. Już w 1241 roku obaj potwierdzili komesowi Przedpełkowi własność kilku wsi darowanych mu przez nie Jacek Wiesiołowskiżyjącego już księcia śląskiego Henryka Pobożnego, zaznaczając, że czynią to/ gdyż po śmierci księcia Henryka Przedpełk przyłączył się do nich 6 . W 1244 roku Przedpełk był kasztelanem przemęckim, rok później zbąszyńskim, w 1246 roku gnieźnieńskim, w latach 1250-52 poznańskim, by zakończyć karierę jako wojewoda poznański w latach 1253-73 7 . Wcześniejsze jego związki z księciem wrocławskim Henrykiem Pobożnym nie przeszkadzały Przemysłowi I w powierzaniu Przedpełkowi zamków odbieranych przez Wielkopolan księciu śląskiemu Bolesławowi Rogatce, synowi Henryka Pobożnego. W 1272 roku stary wojewoda wraz z kasztelanem kaliskim Jankiem Zarembą, qui tunc maiores et seniores in milicia Poloniae erant 8 (którzy wtedy starszymi w wojsku polskim byli), towarzyszyli młodemu Przemysłowi II w jego pierwszej wyprawie wojennej na zajmowane przez Brandenburczyków Strzelce i Drdzeń. Łodzic z Zarembą, zapewne rywalizując ze sobą, uczyli młodego księcia sztuki wojennej. Kariera wojewody Przedpełka przygotowała grunt pod awanse jego synów. W 1282 roku bracia Wincenty, Mikołaj i Mirosław zrobili nadanie dla klasztoru Dominikanek poznańskich w zamian za modły o spokój duszy brata Bodzantego, uczestnika wyprawy na Śląsk w 1271 roku. Wincenty Przedpełkowic był kanclerzem wielkopolskim Przemysła II w latach 1277-88. Należał do kapituły poznańskiej, był jej kantorem w 1278 rokuJ a w latach 1282-90 przewodniczył kapitule jako jej proboszcz. Stanowisko kantora poznańskiego zawdzięczał nie tylko urzędowi na dworze księcia, ale zapewne też swemu kuzynowi Janowi Wyszkowicowi, biskupowi poznańskiemu w latach 1278-86/ podobnie też awans na proboszcza katedry. W latach 1288-89 odbył wraz z bratem Mikołajem podróż do Rzymu, być może przedłużoną potem do Santiago de Compostela. Zapewne owa podróż łączyła pielgrzymkę z celami dyplomatycznymi Przemysła II. Po usunięciu Wincentego z kanclerstwa zastąpił go archidiakon kaliski Andrzej Zaremba, który po śmierci swego poprzednika w latach 1290-93 został proboszczem poznańskim, a potem biskupem poznańskim 9 . Rywalizacja między Łodziami i Zarembami już wtedy była widoczna. Najmłodszym z braci był Mirosław, podczaszy kaliski w 1282 rokuJ podkomorzy gnieźnieński w 1288 rokuJ w końcu kasztelan bniński w latach 1290-1316. Wydaje się, że najważniejszym z braci był Mikołaj, który najwcześniej rozpoczął karierę na dworze księcia Bolesława Pobożnego/ zostając podkomorzym poznańskim w 1266 roku. Funkcja podkomorzego była wówczas godnością dworską, a nie ziemską, jak później. W 1271 roku w czasie najazdu na Śląsk Mikołaj był kasztelanem czarnkowskim, potem, za czasów Przemysła II, łowczym poznańskim w 1275 rokuJ sędzią poznańskim w latach 1277-84/ wreszcie w latach 1286-99 wojewodą kaliskim. Towarzyszył Przemysłowi, gdy w 1290 roku na krótko obejmował władzę w Krakowie i Małopolsce/ ale jego polityczną specjalnością były sprawy pomorskie. Brał udział w rokowaniach Przemysła II z księciem pomorskim Mestwinem (Mszczujem), w wyniku których książęta - młody Przemysł ze znacznie starszym Mestwinem - zapisali sobie nawzajem swe księstwa na wypadek bezpotomnej śmierci. Był też świadkiem na dokumencie tej ugody książąt zawartej w Kępnie w 1282 rokuJ a w nagrodę otrzymał od księcia pomorskiego zapis kilku wsi pomorskich. Po śmierci Mestwina towarzyszył Przemysłowi II przy obejmowaniu władzy nad Pomorzem Gdańskim. Po zabójstwie króla w 1296 roku Mikołaj Przedpełkowic, wierny sługa Przemysła II, najpierw poparł kandydaturę Władysława Łokietka/ jako męża jego bratanicy Jadwigi, księżniczki kaliskiej, córki Bolesława Pobożnego i świątobliwej Jolenty, królewny węgierskiej. Może działała tu nieco tradycja Przedpełka, którego pierwszym protektorem był książę Bolesław. Mikołaj świadkował na dokumencie układu krzywińskiego między Łokietkiem a księciem Henrykiem głogowskim, synem Salomei, córki Władysława Odonica w marcu 1296 rokuJ miesiąc później był zapewne z ramienia Łokietka w Gdańsku/ prowadząc polityczne rozmowy ze znanymi sobie dostojnikami pomorskimi i przygotowując nieco późniejszą podróż (czerwcową?) władcy. Książę nagrodził go potwierdzeniem własności dóbr pomorskich. W otoczeniu księcia Mikołaj pozostawał do 1299 rokuJ wspierając go w czasie nasilających się intryg zwolenników Głogowczyka, zwłaszcza Zarembów. Ale to właśnie za rządów Władysława Łokietka został usunięty z palacji i zastąpiony w Kaliszu przez Mikołaja Jankowicza Zarembę, brata biskupa Andrzeja Zaremby, gdyż Łokietek zamierzał w ten sposób pozyskać dla siebie ród Zarembów 10 . Koniec pierwszego panowania Łokietka w Wielkopolsce nastąpił w atmosferze skandalów wywoływanych przez dworzan i otoczenie księcia. Spory zwolenników Łokietka i Głogowczyka przerwał król czeski Wacław II - po zajęciu Małopolski zajął Wielkopolskę i koronował się w Gnieźnie na króla polskiego. Wacław pojął za żonę młodocianą Ryksę, córkę Przemysła II, przejął jej tytuły prawne do Wielkopolski i wywiózł ją do Czech. Za rządów Wacława II, króla czeskiego i polskiego, Przedpełkowic w 1300 roku powrócił na stanowisko wojewody kaliskiego po śmierci Mikołaja Zaremby i utrzymał je do swej śmierci, najpewniej 8 czerwca 1305 r. Nie doczekał śmierci Wacława II czeskiego (21 VI 1305 r.) i nagłej śmierci jego syna Wacława III (4 VIII 1306 r.), które po raz kolejny zmieniły sytuację polityczną Wielkopolski. Najpierw Wielkopolanie poparli księcia Henryka głogowskiego, lecz po jego śmierci synowie księcia Henryka podzielili między siebie ziemie na Śląsku i w Wielkopolsce, tracąc oparcie wśród tutejszego rycerstwa. Ułatwiło to Łokietkowi wyparcie ich na Śląsk w 1314 rokuJ a za poparcie Głogowczyków zapłacili najwięcej poznańscy mieszczanieJ którym zniszczono domYJ a część wygnano. Możni dokonali kolejnej zmiany politycznej. Mikołaj Przedpełkowic był nie tylko politykiem i dyplomatą. Potrafił gromadzić majątek. Nie znamy niestety jego ojcowizny, a zwłaszcza części dóbr rodzinnych na niego przypadłej. Poprzez małżeństwo pozyskał obszerne dobra gostyńskie. Już w 1278 roku otrzymał przywilej Przemysła II na lokację miasta Gostynia i na wybudowanie zamku w dobrach gostyńskich. Rezydencja wojewodzińska stanęła w Starym Gostyniu, obok ufundowanego przez Mikołaja szpitala powierzonego benedyktynom z Lubinia. W Poznaniu dom wojewody znajdował się pod zamkiem, koło stawu młyńskiego i był pierwszą w Poznaniu rezydencją prywatną korzystającą z bieżącej wody. Wojewoda zadbał także o to/ aby do klasztoru Dominikanek woda dopływała akweduktem (rurami). Nie są znane okoliczności nabycia kluczy dóbr w Kobylinie, Mosinie i Głuszynie. W Kobylinie lokował miasto, zwąc je ambitnie Wenecją, ufundował też tamtej Jacek Wiesiołowski szy kościół (1289). W Głuszynie w 1296 roku ufundował pierwszą możnowładczą kolegiatę w Wielkopolsce. Był też współfundatorem klasztoru Dominikanek w Poznaniu. Bliskie więzy łączyły go z opactwem benedyktyńskim w Lubiniu, od kilku pokoleń wspieranym przez różnych Łodziców. Dbał też o poziom gospodarczy swych dóbr, konsekwentnie zdobywał przywileje na przenoszenie wsi na prawo niemieckie. Jako wojewoda kaliski zadbał o nadanie Kaliszowi urządzeń handlowych. Zarembowie i Łodziowie walczyli ze sobą na dworze Przemysła II i kontynuowali tę rywalizację za czasów Łokietka, ks. Henryka głogowskiego i Wacława czeskiego. Być może walki o wpływy na dworze Przemysła II zaciążyły na Wielkopolsce, w której po śmierci króla Przemysła w 1296 roku co kilka lat dochodził do władzy kolejny książę lub król, a kolejne grupy wielmoży wraz ze swymi rodami otrzymywały na krótko władzę, by równie szybko ją stracić. Także odejście politycznego przywódcy rodu zmieniało szybko pozycję polityczną i prestiż jego rodu. Śmierć Mikołaja Przedpełkowica pozbawiła ród Łodziów nie tylko najzamożniejszego członka, ale także przywódcy dysponującego sporymi wpływami politycznymi. Jego majątek uległ podziałowi między pięciu synów: Jakuba, dziedzica Głuszyny, kanonika poznańskiego i scholastyka gnieźnieńskiego; Wojciecha dziedzica Gostynia i Krosna; Mikołaja - imiennika ojca, dlatego zwanego "niewojewoda" (N e voyvod), który objął Mosinę; Jaśka z Góry i Górki, przodka słynnych wielkopolskich Górków i najmłodszego Piotra, dziedzica Kobylina oraz Głuszyny, którą kanonik Jakub przekazał braciom w zamian za dobra pomorskie Mikołaja Przedpełkowica. Zaden z nich nie odegrał roli politycznej ani nie objął urzędu ziemskiego, a pod względem materialnym spadli do rzędu średniozamożnego rycerstwa. Politycznej roli nie odegrał też najmłodszy z braci Przedpełkowiców Mirosław; kasztelan bniński, żyjący jeszcze w 1316 rokuJ zawsze był w cieniu starszych braci ll . Historia wielkości i upadku braci Przedpełkowiców i ich rodu Łodziów tworzyła atmosferę, w której wyrastał Jan Łodzia. Sędziwoja z Łodzi, poza wspomnianym wyżej udziałem w wyprawie na Śląsk w 1271 rokuJ nie wspominają dokumenty. Nie ma śladów, by w jakikolwiek inny sposób uczestniczył w życiu i działalności Przedpełkowiców. Może zmarł lub zginął młodo. Z potomstwa jego pozostali bp Jan, prawdopodobnie naj starszy z rodzeństwa, dalej Mikołaj, dziedzic Będlewa, i trzeci, mało znany brat Racibor. Wiadomo też, iż ich siostra/ nieznana z imienia, była żoną Boguszy z rodu Leszczyców, namiestnika pomorskiego Władysława Łokietka w czasie zajmowania go przez Krzyżaków w 1308 roku. Byli oni rodzicami siostrzeńców bpa Jana - Przybigniewa i Przezdrew a, późniejszego kanonika poznańskiego. Młodość Jana z Łodzi jest prawie nieznana. Jedyne wiadomości podał sam biskup, zeznając na procesie polsko-krzyżackim w 1339 roku 12 . O zajęciu ziemi chełmińskiej przez Krzyżaków dowiedział się od rodziców (a progenitoribus), a także od starszych rodu (a senioribus suis). O płaceniu denara św. Piotra także wiedział od dzieciństwa (a puero). Okazuje się więc, że w domu Sędziwoja z Łodzi rozmawiano o politycznych i historycznych sprawach przy dzieciach, co chyba przekraczało ówczesne standardy wychowawcze w rodzinach rycerzy. Często odwołuje się do spraw z 1296 rokuJ gdy był jeszcze in minoribus constitutus, czyli klerykiem niższych święceń. W tym czasie, obfitym w ważne wydarzenia, zetknął się po raz pierwszy ze światem bieżącej polityki. Widział naradę dostojników wielkopolskich zastanawiających się w lutym lub marcu 1296 rokuJ kogo powołać na tron po zabójstwie króla Przemysła II. W tymże roku widział oddziały Pomorzan, które przybyły do Wielkopolski, aby walczyć z księciem Henrykiem głogowskim i pomogły Łokietkowi wyprzeć Ślązaków z Wielkopolski. Towarzyszył Łokietkowi w podróży na Pomorze (czerwiec 1296 roku), kiedy ten przyjmował hołd od dostojników i rycerstwa pomorskiego. Posiadanie niższych święceń może wskazywać, że młody Jan Łodzia miałby wtedy ok. 16 lat, czyli urodziłby się ok. 1280 roku. Inicjację polityczną młodego kleryka powiązać trzeba z ówczesną działalnością polityczną wojewody Mikołaja Przedpełkowica, gdyż wojewoda był obecny przy zawieraniu układu krzywińskiego i towarzyszył Łokietkowi przyjmującemu hołd od Pomorzan, a wcześniej, z racji pełnionego stanowiska, musiał brać udział w różnych nieformalnych naradach dostojników wielkopolskich rozważających, który z książąt byłby najlepszym władcą ceniącej swą odrębność dzielnicy. Trzeba by było widzieć w młodym Janie z Łodzi czy to dworzanina wojewody, czy to pracownika jego kancelarii, uprzywilejowanego przez fakt bliskiego pokrewieństwa z dostojnikiem. W orszaku wojewody mógł być biernym świadkiem różnych wydarzeń politycznych w Wielkopolsce czy na Pomorzu. Przyjmując niższe święcenia, musiał mieć ukończoną szkołę. Przypuszczać można, że uczył się w szkole katedralnej w Poznaniu i to pod opieką proboszcza katedry Wincentego Przedpełkowica, byłego kanclerza Przemysła II. Uważa się, że Jan Łodzia kontynuował naukę na jakimś uniwersytecie, ks. Józef Nowacki napisał nawet, że "Jan odbył niewątpliwie studia prawnicze za grani cą ll13. Jednakże poza ogólne stwierdzenia nie udaje się wyjść i potwierdzić dokumentami opinii autora kalendarza włocławskiego i później Jana Długosza o wysokim wykształceniu bpa Jana. Przyszły biskup na pewno nie posiadał tytułu magistra, który skrupulatnie notowano na listach świadków dokumentów biskupich i kapitulnych. Niemniej intrygujący jest brak pewnych wiadomości o kleryku Janie z Łodzi między debiutem politycznym w 1296 roku a 1319 rokiem. Miał wówczas wiele czasu na studia i zagraniczne podróże. Niższe święcenia wskazywałyby, że zamierzał poświęcić się karierze duchownej. Oczekiwać należałoby, że najpewniej karierę zacząłby od kapituły poznańskiej, gdzie mógłby liczyć na wsparcie proboszcza kapituły Wincentego Przedpełkowica. Nie można go z dużą pewnością zidentyfikować na listach kanoników, ponieważ podawano na nich tylko ich imiona; przy imionach popularnych, takich jak: Jan, Piotr, Michał, Jakub i Mikołaj/ nie wiadomo, którego kanonika one dotyczą, gdy jednocześnie kanonikami było dwóch imienników. Dla kapituły poznańskiej w tym okresie zawodzi również analiza hierarchii występowania na dokumentach oparta na kolejności przyjmowania do kapituły (per senium) lub na miejscach w chórze, gdyż są zbyt duże luki w ciągach osobowych. Z 33 prałatów i kanoników na dokumentach widnieje ledwie po kilkunastu, czasami nawet po kilku dostojników katedry. Jacek Wiesiołowski Od 1296 roku występuje w kapitule poznańskiej kilku Janów i Jaśków, z których potencjalnie każdy mógł być Janem czy Jaśkiem z Łodzi. Pozostaje jeszcze możliwość występowania Jana z Łodzi w kapitule gnieźnieńskiej. Tam też byli kanonicy o imieniu Jan. Ks. Nowacki, znający świetnie wielkopolskie środowiska kapitulneJ napisał w biogramie Jana z Łodzi: "Równocześnie może był w Gnieźnie kustoszem i oficjałem, i w końcu scholastykiem"14. Jednak żaden z kanoników i prałatów gnieźnieńskich z tego czasu nie miał przydomku Łodzia ani nie pisał się z Łodzi, a szczegółowa analiza wyklucza taką identyfikację. Teza o posiadaniu przez Jana Łodzię kanonikatu w Gnieźnie jest interesująca także w świetle jego twórczości (sekwencja o św. Wojciechu), lecz prawdopodobnie nie do udowodnienia. Milczenie źródeł o dwudziestoletnim, trzydziestoletnim, wreszcie prawie czterdziestoletnim Janie z Łodzi jest intrygujące. Jednym z powodów mógł być zadawniony konflikt rządzącego wówczas bpa Andrzeja Zaremby z braćmi Przedpełkowicami herbu Łodzia zapoczątkowany przed laty w kancelarii czy kręgu dworskim Przemysła II. Niechęć biskupa mógł wzbudzać bliski krewniak Przedpełkowiców w jego poznańskiej kapitule. Jeżeli Janowi udałoby się uzyskać kanonikat poznański dzięki protekcji np. dworu królewskiego, to biskup dysponował środkami, by zniechęcić go do rezydowania przy katedrze. W intrygach dworskich Zarembowie byli biegli, a biskup budował w kapitule grono swoich zwolenników. Przyznać jednak trzeba, że diecezją zawiadywał sprawnie. Przeprowadził kilka istotnych reform 15 . Interesujące, że w czasie długiego pontyfikatu Zaremba, sam niemający żadnych studiów, prawie zaprzestał przyjmowania do kapituły graduatów uniwersyteckich. Jan z Łodzi karierę kościelną mógł robić tylko w gronach kapitulnych. Stanowisko wiejskiego proboszcza zwyczajowo zamykało dalsze awanse. Zresztą, jak zeznał w czasie procesu polsko-krzyżackiego w 1339 rokuJ jeszcze w 1320 roku był nadal klerykiem niższych święceń, choć był już prałatem kapituły poznańskiej. Brak święceń kapłańskich nie stanowił przeszkody do osiągnięcia kanonikatu czy prałatury, choć uniemożliwiał zostanie proboszczem czy nawet wikarym bądź altarystą. W XIV wieku często znani kanonicy i prałaci, zajmujący od lat beneficja w kilku kapitułach, gdy byli wybierani na biskupów, musieli uzyskiwać od papieża zezwolenie najpierw na uzyskanie święceń kapłańskich, a potem na namaszczenie na biskupa. Jeżeli Łodzia nie był kanonikiem poznańskim/ to mógł mieć prebendę w którejś z kolegiat diecezji. Odpadają jednak kolegiaty mazowieckie (Czersk, Grójec, Błonie), kolegiata NMP na Ostrowie Tumskim miała w XIII i XIV wieku tylko prebendę prepozyta, którą zajmowali m.in. Wincenty Przedpełkowic i Andrzej Zaremba. Pozostawałaby więc tylko kolegiata w Głuszynie, fundacja wojewody Mikołaja Przedpełkowica. Wejście do niej w przypadku wakatu byłoby dla Jana Łodzi stosunkowo łatweJ prócz prepozytury były tam trzy kanonikaty. Wojewoda Mikołaj już w akcie fundacyjnym z 1296 roku zezwolił kanonikom głuszyńskim na zastępowanie się w obowiązkach kanoniczych przez wikariuszy i nie zobowiązał ich do rezydencji. Prepozytem został jakiś Wisław, zwany starszym, noszący imię charakterystyczne dla rodu Łodziów, zapewne krewniak fundatora. Fundator do zwykłychobowiązków prepozyta dodał nadzór nad śpiewem kościelnym (cui quantum ad correctionem choralem subesse debebunt). Być może Wisław starszy miał jakieś doświadczenie czy wykształcenie muzyczneJ które miał przekazać swym kanonikom i ich wikariuszom, by wspólnym śpiewem uświetniać uroczystości kościelne w kolegiacie. Także trzeci z kanoników, Wisław zwany młodszym, fundi Wiórek, nosił to samo imię. Widocznie wojewoda Mikołaj, uposażając kolegiatę swym prywatnym majątkiem, myślał również o interesie rodowym. Pierwszym kanonikiem fundi Łęg był bliżej nieznany Teodor, natomiast druga z prebend kanoniczych, kanonia fundi Marlewo, przypadła kanonikowi Janowi 16 . Czy wojewoda nie nadał tej właśnie kanonii klerykowi Janowi z Łodzi, współrodowcowi towarzyszącemu mu w tymże 1296 roku tak w Wielkopolsce, jak i na Pomorzu i wprowadzanemu przez niego do życia politycznego? Wydaje się to bardzo możliweJ choć niepoświadczone przez inne źródła. Jako kanonik głuszyński fundi Marlewo Jan Łodzia miałby w uposażeniu wieś Marlewo, dziesięciny w Górze wraz z folwarkiem wojewody, 15 sztuk młodego bydła (iumenta) oraz cztery byki i dwie krowy/50 owiec, 15 sztuk nierogacizny (scrophe). Prepozyt wraz z kanonikami otrzymali prawo do polowania na zające w dobrach głuszyńskich wojewody oraz rybołówstwa w tamtejszych stawach i rzeczce (Głuszynce). Kanonik fundi Marlewo mógł wieść życie lepsze niż jednowioskowy rycerz. Uposażenie zezwoliłoby mu na sfinansowanie pobytu za granicą i spokojne studia na dowolnym uniwersytecie. Na okres młodości Jana z Łodzi i pobyt w Marlewie powinny przypaść dwa ważne doświadczenia religijne. Przede wszystkim zafascynowanie kultem maryjnym/ który do XIV wieku nie był bynajmniej powszechnym wśród wiernych, lecz typowo elitarnym, znanym zakonnicom, zakonnikom i elicie kleru. W Wielkopolsce nie było w XIII wieku żadnego regionalnego ośrodka kultu maryjnego. Klasztor jasnogórski, pierwszy ośrodek kultu maryjnego, powstał dopiero w końcu XIV wieku. Poza klasztorami Benedyktynów i Cystersów, wzorującymi się na swych zachodnich konfratrach i przez to wyprzedzających inne środowiska kościelneJ nikt jeszcze nie angażował się w rozwijanie tego kultu. W Wielkopolsce klasztor Benedyktynów z Lubinia z kościołem Narodzenia NMP wraz ze swą filią w Starym Gostyniu, klasztory cysterskie w Paradyżu, czyli w Paradisus Sanctae Maria, czy w Wieleniu, czyli Lacus Sanctae Mariae, mogły być najwcześniejszymi ośrodkami kultowymi. Można też myśleć o kolegiacie NMP na Ostrowie Tumskim, siedzibie kanclerzy wielkopolskich. Z benedyktynami lubińskimi związany był Mikołaj Przedpełkowic, a opactwo cieszyło się opieką i darami różnych członków rodu Łodziów. Wyszota Hugonowic, brat wojewody Przedpełka, był jednym z fundatorów opactwa cysterskiego w Paradyżu. Prepozytem kolegiaty NMP był przez lata Wincenty Przedpełkowic. Trzeba więc przy jąć/ że fascynacja Jana Łodzi kultem Maryi powstała gdzieś w kręgu mecenatu Przedpełkowiców, lecz nie wiadomo, kto był jego nauczycielem. Jan Łodzia jest autorem dwóch naj starszych polskich sekwencji maryjnych: sekwencji Salve salutis ianua solempnitatas annua przeznaczonej na uroczystość Wniebowzięcia NMP oraz zaginionej lub dotąd niezidentyfikowanej sekwencji Benedicta na uroczystość Oczyszczenia NMB a także antyfony maryjnej Lux Jacek Wiesiołowski clarescit in via o charakterystycznym rymie tyradowym, śpiewanej potem w katedrze poznańskiej po prymie 17 . Te utwory mogły zrodzić się w okresie pobytu w kolegiacie w Głuszynie, a wpływ na ich powstanie mógł mieć prepozyt głuszyński Wisław starszy odpowiedzialny w kolegiacie za muzykę chórową. Czy kanonik głuszyński nie poświęcił kolejnej sekwencji patronowi kolegiat y/ św. Jakubowi? Nie wiemy, może odnajdzie się jeszcze wśród tekstów poświęconych patronowi Santiago de Compostela, najsłynniejszego sanktuarium Europy. Na czas młodości Jana przypadało prawdopodobnieJ prócz śpiewu chóralnego w liturgii mszalnej, zdobycie umiejętności gry na cytrze. Zapewne prepozyt głuszyński Wisław nie był w tym przypadku jego nauczycielem. Instrument miał charakter dworski i całkowicie świecki; jeszcze w XV wieku dla Jana Długosza gra na cytrze dawała powód do zgorszenia. Może nauka gry przypadła na czas ewentualnych studiów Jana Łodzi gdzieś na zachodzie Europy. Był to końcowy okres fascynacji pierwszych pokoleń studentów twórczością Archipoety czy Primasa i anonimowych twórców poezji waganckiej przekazanych zwłaszcza w zbiorze Carmina Burana i innych studenckich śpiewnikach. O ile dla studenta polskiego zapoznanie się z dworską poezją francuską, prowansalską czy włoską z kręgu dolce stil nuovo było nieco utrudnioneJ o tyle pieśni łacińskie były od razu zrozumiałe dla wychowanka szkoły katedralnej w Poznaniu. Łacina była językiem wspólnym średniowiecznej studenterii, klerków, opatów, kanoników i prałatów. Jeżeli trafna jest identyfikacja Jana kanonika głuszyńskiego z Janem Łodzią, to dworek w Marlewie mógł być wówczas interesującym punktem na mapie kulturalnej Wielkopolski. Kanonikowi zapewniał przyjazne miejsce do życia i pracy w okresie stałych zmian politycznych - rządów Łokietka, Henryka głogowskiego/ Wacława czeskiego, ponownie Henryka i ponownie Łokietka, które niekiedy przebiegały spokojnieJ lecz zawsze były przyczyną zmian w wielkopolskiej elicie władzy. Zmianę w sytuacji Jana Łodzi przynosi śmierć bpa Andrzeja Zaremby gdzieś w początkach 1317 rokuJ gdyż żaden nekrolog czy rocznik nie zainteresował się jego śmiercią. Ostatnie lataJ od 1312 rokuJ biskup rządził diecezją bez kontaktuJ nawet formalnego, z kapitułą. Kanonicy, również ci powołani z grona kleryków kurii biskupiej, nie świadkowali na dokumentach biskupich. Jest to pewnie świadectwo nieznanego bliżej kryzysu w kręgu katedralnym, może powstałego na tle zmian władców, zwłaszcza zdobycia i złupienia Poznania przez wojska Łokietka, szkód narobionych na Ostrowie Tumskim w czasie walki wojsk książęcych z wójtem poznańskim Przemkiem. Nowym biskupem został Domarad z rodu Grzymałów, dotychczasowy kanonik (od 1304 roku) i oficjał (1311) poznański. Sprawowanie urzędu oficjała Andrzeja Zaremby może wskazywać na jego bliższe związki ze zmarłym biskupem oraz na posiadanie co najmniej pewnej orientacji w prawie kanonicznym. Kilkunastoletni pobyt w kapitule poznańskiej dał mu pewną znajomość grona kanoników i prałatów. Mimo "wolnej elekcji" biskupa, zastrzeżonej przez prawo kanoniczneJ na jego wybór przemożny wpływ miał władca, "inspirując" kanoników i prałatów. Zapewne i w tym wypadku książę Władysław Łokietek wskazał swego kandydata na biskupa. Kilka rodzin Grzymalitów należało wcześniej do zwolenników Łokietka w Wielkopolsce. Książę mógł znać Domarada, gdyż w 1311 roku był on wraz z ówczesnym archidiakonem poznańskim Borzysławem (późniejszym arcybiskupem elektem gnieźnieńskim) mediatorem w sporze książąt inowrocławskich z biskupem kujawskim Gerwardem, w nagrodę obejmując wkrótce potem prepozyturę kolegiaty łęczyckiej. Biskup Gerward należał wciąż do wąskiego grona zaufanych Łokietka, a jego siostrzeńcy z rodu Pałuków i Porajów wchodzili później do kapituły poznańskiej. Domarad wkrótce po objęciu biskupstwa został przez papieża mianowany konserwatorem praw bpa Gerwarda w sporze z joannitami z Lubiszewa na Pomorzu popieranymi przez Krzyżaków 18 . W biskupie Gerwardzie widzieć trzeba politycznego promotora kandydatury Domarada na biskupa poznańskiego. Formalne przejęcie biskupstwa przez Domarada przeciągnęło się wobec zmian tak na arcybiskupstwie gnieźnieńskim, jak i na Stolicy Apostolskiej. Papież Klemens V; pierwszy rezydujący w Awinionie, zmarł w połowie kwietnia 1314 rokuJ jego następca Jan XXII został wybrany dopiero po ponad dwóch latach w 1316 roku i koronowany w początkach września 1316 roku. W tym czasie zmarł abp Jakub Świnka (4 III 1314 r.). Arcybiskup elekt gnieźnieński Borzysław (wieloletni archidiakon poznański), wybrany 1 maja 1314 r., udał się do Awinionu i uzyskał tam bullę prekonizacyjną dopiero po wyborze Jana XXII (15 I 1317 r.). Zatrzymany przez papieża w Kurii zmarł tam przed 7 listopada 1317 r., nie objąwszy stolicy gnieźnieńskiej. Papież wówczas skorzystał ze swego prawa do obsady beneficjów po osobach zmarłych w Kurii i nadał arcybiskupstwo, z pominięciem elekcji kapitulnej, archidiakonowi gnieźnieńskiemu Janisławowi obecnemu w Awinionie tegoż 7 listopada. Dopiero po przybyciu nowego arcybiskupa Janisława do Gniezna w początku 1318 roku mógł on rozpatrzyć i zatwierdzić wybór bpa Domarada i zakończyć okres tymczasowych rządów biskupich w Poznaniu. Pierwsze znane wystąpienie nowego biskupa miało miejsce w rezydencji biskupiej w Kozłowie 6 marca 1319 r. 19 . Na dokumencie wystawionym przez kustosza poznańskiego Szymona świadkowali bp Domarad i jego zaufani prałaci: Gerlib, scholastyk gnieźnieński, Maciej (Pałuka z Gołańczy, późniejszy bp kujawski), dziekan kujawski, Wojciech (Pałuka, późniejszy bp poznański), scholastyk kujawski (obaj siostrzeńcy bpa Gerwarda), wpływowy kanclerz Królestwa Filip (z Miłosławia), archidiakon poznański, oraz Jan, kantor, obaj kanonicy poznańscy. Jana kantora identyfikować trzeba z Janem Łodzią. Ta nominacja kończyć miała długi okres wakatu na tej prałaturze. Kantor Antoni występował do 1311 roku. Długi wakat zapewne spowodowany był sporami o tę prałaturę prowadzonymi w Kurii Rzymskiej, których rozstrzygnięcie było zawieszone po śmierci papieża Klemensa V Prawdopodobnie nie były one jeszcze rozstrzygnięte ostatecznie, gdyż było to jedyne wystąpienie Jana jako kantora poznańskiego. Już na kapitule generalnej poznańskiej w końcu czerwca 1320 roku występuje jako kantor poznański Adam, wieloletni kanonik poznański, (występujący do 1314 roku) i utrzymuje się na tym stanowisku 20 , natomiast Jana spotykamy jako kanclerza poznańskiego 19 lutego 1320 r. Mimo incydentalności posiadania tej Jacek Wiesiołowski prałatury kantora przez Jana Łodzię, rozpoczynającego karierę prałacką w kapitule poznańskiej, fakt ten zasługuje na uwagę. W XIV wieku prałaci kantorzy nie byli już związani z liturgią śpiewaną w katedrze. Nie można jednak wykluczyć/ że u podłoża wciągnięcia Jana Łodzi do kapituły przez bpa Domarada mogły leżeć jakieś osiągnięcia Jana jako muzyka i autora sekwencji, który marzył w początkach swych rządów o wspaniałej liturgii mszalnej w swej katedrze. Decyzja biskupa musiała jednak ustąpić rozstrzygnięciu podjętemu przez Kurię Rzymską korzystnemu dla kanonika Adama, a zapewne jego długa nieobecność w Poznaniu w latach 1315-20 była związana z przeciągającym się procesem w Kurii i pobytem w Awinionie. Natychmiastowa nominacja Jana Łodzi na kanclerza poznańskiego świadczy o konsekwencji w działaniu biskupa. Prebendę prałacką kanclerza poznańskiego stworzył bp Andrzej Zaremba dla zaufanego kanclerza swej kurii kanonika Jakuba, brata Tylona z Krerowa. Następcą kanclerza Jakuba był od 1309 roku Filip z Miłosławia występujący w 1310 roku jako kanclerz kapituły i dworu biskupiego (cancellarius ecclesie et curie nostre). Filip był doświadczonym pracownikiem kancelarii, sprawował uprzednio urząd podkanclerzego księcia Leszka Czarnego jako księcia małopolskiego w latach 1287-88 2 1, co więcej - był ongiś wychowankiem uniwersytetu w Bolonii. W 1314 roku kanclerz Filip, natychmiast po zajęciu Wielkopolski przez Łokietka, przeszedł do kancelarii nowego władcy jako kanclerz wielkopolski używający czasem mylącego tytułu kanclerz poznański 22 . Jako kanclerz dzielnicowy wielkopolski objął prebendę prepozyta kolegiaty NMP na Ostrowie Tumskim, a w kapitule poznańskiej przejął w 1314 roku intratniejszą prebendę archidiakona poznańskiego (większego) zwolnioną przez wybór archidiakona Borzysława na arcybiskupa w Gnieźnie 23 . Prebenda kanclerza kapituły nie była obsadzona prawdopodobnie od 1314 rokuJ tym razem nie groziły więc biskupowi i jego nominatowi komplikacje prawne. Czy Jan Łodzia jako kanclerz kapituły kierował jednocześnie kancelarią biskupa/ bądź nawet z kancelarii biskupiej trafił do kapituły poznańskiej - o tym źródła milczą. Praca w kancelarii byłaby interesującą praktyką dla przyszłego archidiakona i biskupa. Wejście do grona prałatów i otoczenia biskupiego poprzez urząd kantora poznańskiego wskazywało, jakiej działalności oczekiwał od niego biskup. Mogło to być bodźcem do wzbogacenia liturgii katedralnej nowymi utworami ku czci patronów katedry św. św. Piotra i Pawła. Jan Łodzia ułożył sekwencję o św. Piotrze Tu es Petrus (niestety niezachowaną bądź niezidentyfikowaną) oraz sekwencję o św. Pawle Paule doctor egregie/ Per te patent celi via, niedawno szczęśliwie zidentyfikowaną24. 11 września 1319 r. papież Jan XXII delegował swoich trzech sędziów (iudices delegati) do rozpatrzenia skargi Polski na Zakon Krzyżacki, zwłaszcza na zabór Pomorza w 1308 rokuJ stwierdzenia jej zasadności i ewentualnego ferowania wyroku i jego egzekucji. Było to wynikiem wieloletnich starań polskich biskupów i prałatów w Kurii Papieskiej. Decyzja papieska zapadła w dość korzystnym dla Polski okresie, gdyż sprzyjała temu sytuacja międzynarodowa - papiestwo, choć rezydujące w Awinionie, dążyło do zahamowania wpływów niemieckich we Włoszech. Pozycję Zakonu Krzyżackiego podkopywały różne sprawy docierające kanałami kościelnymi do Kurii. Sędziami delegatami papieskimi zostali abp gnieźnieński Janisław, bp poznański Domarad i opat mogileński Mikołaj. Prokuratorami króla Władysława Łokietka byli Filip, archidiakon poznański, występujący jako kanclerz Królestwa Polskiego, podkanclerzy Zbyszko i kapelan Łokietka Jan, kanonik z Rudy w Wieluńskiem. Proces rozpoczął się w Inowrocławiu 14 kwietnia 1320 r. i trwał do 22 stycznia 1321 r. Niezależnie od politycznych celów stał się okazją do spotkania elit kościelnych Wielkopolski i Kujaw. Do Inowrocławia przybyło ponad 20 kanoników i prałatów, wśród nich paru przyszlych biskupów polskich. Każdy z sędziów papieskich pojawił się wraz z kilkoma swymi prałatami i kanonikami. Do Inowrocławia przybyli też biskupi - kujawski Gerward i płocki Florian z Kościelca, wezwani do złożenia zeznań procesowych, oraz kilku ich prałatów i kanoników znających sprawy krzyżackie. Najbardziej aktywnym i przebywającym stale na procesie był jednak kanclerz/ a potem archidiakon poznański Jan Łodzia. Już w dzień po oficjalnym rozpoczęciu procesu świadkował przy pierwszej z licznych apelacji prokuratorów krzyżackich. Wcześniej, bo przed rozpoczęciem procesu sędziowie papiescy przebywający w arcybiskupiej rezydencji w Uniejowie zlecili kanclerzowi poznańskiemu Janowi, archidiakonowi uniejowskiemu Potencjanowi i plebanowi z Brześcia Kujawskiego Wawrzyńcowi dokonanie pozwania Zakonu Krzyżackiego na proces. Po latach, podczas procesu warszawskiego w 1339 rokuJ bp Jan wspomniJ że był wówczas in minoribus, nie miał jeszcze święceń kapłańskich/ choć miał już zapewne ok. 40 lat. Przyjęcie w Brześciu 30 maja protokołu zeznań świadków polskich potwierdzili Mikołaj, dziekan gnieźnieński i Gerlib, scholastyk gnieźnieński, Piotr, kantor włocławski i kanclerz poznański Jan Loza, czyli nasz Łodzia, jedyny raz podpisany także swym przydomkiem. Na czas czerwcowej kapituły generalnej w 1320 roku bp Domarad zjawił się w Poznaniu. Towarzyszyli mu Jan Łodzia, występujący po raz ostatni jako kanclerz, dalej aktywni w toku procesu inowrocławskiego archidiakon Filip, kanclerz Królestwa, i Gerlib, scholastyk gnieźnieński 25 . W trakcie procesu trwała właśnie przerwa, sędziowie papiescy wrócili do swych zwykłych zajęć kościelnych. Wydanie wyroku zapowiedziano dopiero na 22 stycznia 1321 r. Na ogłoszenie wyroku stawił się jednak w Inowrocławiu tylko opat Mikołaj. Arcybiskup Janisław, zajęty sprawami diecezji (in dieto termino impediti negoeiis arduis), delegował jako swego substytuta dziekana gnieźnieńskiego Mikołaja, a chory bp Domarad (nos esse nimia infirmitate gravatos) wyznaczył, będąc 20 stycznia 1321 r. w Kazaniu koło Lubrańca, swym substytutem Jana, archidiakona poznańskiego. Tę funkcję jako archidiakon mniejszy, zwany później pszczewskim, sprawował od niedawna Jan Łodzia. Nowy archidiakon dwa dni później przedstawił swe pełnomocnictwa na procesie 26 . Choroba biskupa i pilne zajęcia arcybiskupa były zapewne "dyplomatycznymiII wybiegami, sędziowie, jak wskazuje długa, półroczna przerwa, nie zamierzali szybko kończyć procesu. Pełnomocnicy krzyżaccy ogłosili oczywiście protest, prokuratorzy królewscy replikowali. Dla dobra procesu arcybiskup odwołał, m.in. w obecności Jana, archidiakona Jacek Wiesiołowskipoznańskiego, zastępującego go dziekana Mikołaj a, podejmując ponownie obowiązki sędziego. Być może przybył również do Inowrocławia bp Domarad, gdyż 10 lutego ostateczny wyrok został ogłoszony w imieniu wszystkich trzech sędziów papieskich. Świadkami ogłoszenia wyroku byli naj aktywniej si w procesie prałaci, wśród nich Jan, archidiakon poznański. Tydzień później 18 lutego odczytano protest i apelację krzyżacką, a wśród świadków znowu znajdował się archidiakon poznański Jan 27 . Proces inowrocławski wprowadził Jana Łodzię w krąg elity kapituł polskich. W tym gronie był doceniany awans z kanclerza na archidiakona poznańskiego/ a zwłaszcza delegowanie go przez bpa Domarada jako zastępcy sędziego papieskiego. Dla Jana ważne było to/ że poznał bpa Gerwarda, wówczas najwybitniejszego dyplomatę Łokietka, i abpa Janisława mającego opinię najbystrzejszego w gronie biskupim oraz znajomość z zespołem prokuratorów królewskich wywodzących się z czołówki kancelarii koronnej. Dla młodych prałatów i kanoników pobyt w Inowrocławiu podczas procesu miał duże znaczenie. Nie tylko biesiady przy stołach biskupich, ale także nieformalne dyskusje w inowrocławskich karczmach przyczyniały się do integracji wielkopolsko-kujawskiej, przełamującej granice dawnych księstw. Tematów do dyskusji nie brakowało. Prócz bieżących spraw procesowych i polityki polsko-krzyżackiej były to sprawy odnowienia Królestwa Polskiego, wiążących się z tym nadziei i obaw przed centralizacją władzy i osobowością władcy. Dyskusyjną była zapewne sprawa wyboru katedry krakowskiej, jako miejsca nowej koronacji królewskiej. Niedawne koronacje Przemysła II i Wacława II miały miejsce w Gnieźnie, w katedrze arcybiskupiej uznawanej za miejsce koronacji pierwszych Piastów. W Wielkopolsce odbierano to jako przejaw pomniejszania znaczenia tej dzielnicy, za małostkową zemstę Łokietka za usunięcie go z Wielkopolski w końcu XIII wieku i za opór w jednoczeniu przezeń ziem polskich w początkach XIV wieku. Był to despekt dla abpa Gniezna, a wywyższenie pozycji bpa Krakowa, kontynuacja rywalizacji kultu św. Wojciecha z kultem św. Stanisława. Brak w Inowrocławiu kleru krakowskiego ułatwiał takie regionalne dyskusje. Po procesie polsko-krzyżackim Jan Łodzia na ponad dwa lata nieoczekiwanie znika ze źródeł. Czyżby ponownie zaszył się w Marlewie i układał którąś ze swych sekwencji, jakiś nieznany hymn bądź antyfonę? W każdym razie nie było go w Poznaniu ani też w otoczeniu królewskim czy w Kurii Rzymskiej. Czyżby, wyciągając wnioski ze swego udziału w procesie polsko-krzyżackim, udał się na porządne studia prawnicze? Kolejną kapitułę generalną w czerwcu 1324 roku zakłóciła choroba bpa Domarada i jego śmierć 20 czerwca. Wybór jego następcy nastąpił przed 28 lipca tegoż roku. Nie wiadomo jednak, czy archidiakon pszczewski Jan Łodzia wziął w nim udział. Nowy biskup poznański Jan III Doliwa nie należał do osób znanych w kapitule przed awansem na archidiakona poznańskiego większego, a zostawszy archidiakonem wystąpił ledwie kilka razy na dokumentach biskupa. Jego wybór na biskupa, przy zachowaniu formalnych wymogów wolnej elekcji, zapewne zasugerował król i jego kancelaria. W lipcu 1324 roku król przebywał w Poznaniu. Biskup Jan III należał do rodu Doliwów, osiadłego w Wielkopolsce i na Kujawach/ należącego od końca XIII wieku do grupy rycerstwa popierającego konsekwentnie Władysława Łokietka. Od czasów ponownego opanowania Wielkopolski przez Łokietka członkowie tego rodu byli faworyzowani w awansach na dostojeństwa, a nawet nadaniach ziemi przez króla. Wczesną jesienią w Sochaczewie abp Janisław dokonał konsekracji biskupiej Jana Doliwy. Nie zachowało się jednak zatwierdzenie papieskie nowego biskupa, nie wiadomo więc, czy biskup Jan, prócz wysokiej protekcji, posiadał w chwili wyboru jakieś wyższe święcenia. W konsekracji brali udział biskupi kujawski Maciej i płocki Florian. Biskup Jan Doliwa okazał się być dobrym administratorem biskupstwa. Jako biskup poznański otrzywał od papieża zlecenia na opiekę nad instytucjami kościelnymi (np. klasztorem Cysterek w Owińskach) czy interwencji w sprawy książąt śląskich. Konserwatorem praw różnych innych instytucji kościelnych był biskup poznański z urzędu na mocy nominacji poprzednich papieży dla poprzednich biskupów. W 1326 roku biskup wziął udział w synodzie prowincjonalnym w Uniejowie, o synodzie diecezjalnym wprowadzającym postanowienia uniejowskie źródła milczą. W początku rządów w czerwcu 1325 roku uczestniczył w zjeździe Łokietka z książętami zachodniopomorskimi w Nakle zakończonym przymierzem skierowanym przeciwko Brandenburgii. W 1331 roku na zlecenie papieskie miał wraz z arcybiskupem gnieźnieńskim i biskupem krakowskim wezwać Krzyżaków do zadośćuczynienia za szkody uczynione w dobrach biskupstwa kujawskiego, grożąc im ekskomuniką. Zanim jednak biskupi przystąpili do działań, nowy najazd krzyżacki w lipcu 1331 roku spustoszył Kujawy, a w Wielkopolsce zwłaszcza dobra arcybiskupstwa i biskupstwa poznańskiego. Po śmierci Łokietka bp Doliwa, obok arcybiskupa Janisława i biskupa krakowskiego Jana, wziął udział w koronacji Kazimierza Wielkiego. Była to ostatnia jego publiczna i znacząca czynność. Zmarł w 1335 roku. Kalendarz włocławski we współczesnej zapisce podał, że był szczodrobliwy (bene vivendo largus juit). Długosz w Katalogu biskupów poznańskich scharakteryzował go szczegółowiej: "mąż wykształcony - z natury obdarzony silnym charakterem, łatwo zjednywał sobie uczucia i wdzięczność ludzi. - Sprawując biskupi urząd okazał się hojny i łaskawy w wydatkach, także i wobec rodziny, a niekiedy także rozrzutny, więcej wydając i spożywając, niż trzeba. Uwikłany w takie rozrzutne marnotrawstwo i długi, zaniedbywał powinności wobec ubogich, wdów, sierot i innych nieszczęśników ll28 . Nie znamy źródeł, na podstawie których Długosz spisał ten negatywny sąd o biskupie. Może krakowski kanonik, nie chcąc i nie mogąc źle pisać o swych biskupach z Krakowa, wszelkie biskupie przywary rezerwował dla biskupów wielkopolskich. Przez cały okres rządów biskupich Jana Doliwy (11 lat) ani raz nie spotykamy w jego dokumentach archidiakona pszczewskiego Jana Łodzi, nie ma go też na dokumencie prepozyta poznańskiego Andrzeja z Wiślicy poświadczanym przez kapitułę. Nie spotykamy go na dokumentach innych ordynariuszy czy kapituł w Gnieźnie, Włocławku lub Krakowie. Nie ma go na dokumentach królewskich. Jacek Wiesiołowski Nie ma go nawet w Kurii Rzymskiej, co stanowiłoby dobre alibi dla nieobecności. Czyżby lekceważenie obowiązków w kapitule kolejny raz prowadziło do zostania biskupem? A może jest to ślad konfliktu między Janem Łodzią, reprezentantem starego możnowładztwa wielkopolskiego, a Janem Doliwą z rodu dopiero robiącego karierę i zdobywającego pozycję majątkową w Wielkopolsce? Jedynym źródłem informującym o działalności Jana w tych latach jest jego zeznanie złożone na procesie warszawskim w 1339 rokuJ mówiące o najazdach krzyżackich w latach 1331-32. Jan Łodzia wykazywał wtedy sporą ruchliwość. Na ziemi dobrzyńskiej był już w czasach panowania tam księcia Władysława, późniejszego księcia łęczyckiego, czyli przed przejęciem tych terenów przez Łokietka w 1327 roku. W czasie pierwszego napadu krzyżackiego w lipcu 1331 roku znajdował się w okolicach Gniezna i widział w końcu lipca dymy wsi podgnieźnieńskich palonych przez wojska Teodoryka z Aldenburga. Musiał wtedy uciekać wraz ze służbą przed wojskami krzyżackimi, "ledwie uchodząc z życiem". Dom jego (gdzie?) wówczas został spalony i sporo dóbr zabranych. Wielokrotnie widział spaloną w połowie września Łęczycę, a wcześniej dowiedział się o jej spaleniu od polskich oddziałów postępujących wówczas za wojskiem krzyżackim. Widział dymy płonącego w połowie września tego roku Uniejowa i okolicznych wsi, a potem ruiny tego miasta arcybiskupów gnieźnieńskich. Pod Uniejowem widział z oddali ciągnące oddziały krzyżackie. Zapytywany przez sędziów, czy rozpoznał jakichś komturów lub mistrza, odpowiedział, że nieJ "bo daleko było, a on uciekał, ile mógł, do lasuJ w którym mógł ocalić swe życie i ujść z ich rąk". Może wcześniej widział zajęcie i zniszczenie Słupcy, miasta biskupów poznańskich. Wiosną 1332 roku jechał z Wielkopolski na Mazowsze, widząc po drodze uciekinierów z Brześcia Kujawskiego obleganego przez Krzyżaków między 11 a 23 kwietniem 1332 r. Z tych fragmentarycznych itinerariów wynikaJ że archidiakon Jan był czynny we wschodniej Wielkopolsce i na jej pograniczach z Kujawami, Łęczyckiem i Sieradzkiem. Jego kontakty były jeszcze szersze. Bywał na Kujawach, mając zapewne kontakty z bpem Włocławka Maciejem Pałuką, siostrzeńcem i następcą bpa Gerwarda. Jego współrodowca Henryka Pałukę, kasztelana nakielskiego, dopomagał wykupić z krzyżackiej niewoli, gdy Pałukowie po spustoszeniu ich dóbr na Kujawach przez Krzyżaków chwilowo zubożeli. Na Kujawach wielokrotnie widział też rządzącego tam Władysława Łokietka. Podróż w 1332 roku z Wielkopolski na Mazowsze zapewne wiodła do mazowieckich dóbr biskupa poznańskiego w Kozłowie. Jego pobyt w okolicach Gniezna w lipcu 1331 roku może wynikał z podróży na Kujawy lub powrotu z Kujaw, choć nie można wykluczyć, że w obliczu najazdu krzyżackiego poszukiwał kontaktu z arcybiskupem lub kapitułą gnieźnieńską. Może też śladem kontaktów z księciem kujawskim Władysławem Ziemowitowicem, bratankiem królewskim, najpierw księciem dobrzyńskim, a potem łęczyckim, lub przynajmniej z jego dworem, jest trzykrotne wymienienie jego imienia i zaznaczanie jego pokrewieństwa z Łokietkiem, mimo że sędziowie papiescy nie zadawali pytań o tę osobę29. We wcześniejszych pracach zwrócono już uwagę na działalność Jana w tym regionie Wielkopolski i, zestawiając informacje z Lites, wnioskowano o pobycie archidiakona w Słupcy jako tenutariusza biskupiego klucza słupeckiego, a nawet o spaleniu jego domu czy dworu w Słupcy podczas zajmowania miasta przez Krzyżaków 30 . Dowody na to są słabeJ lecz wykluczyć tego nie można. Tłumaczyłoby to jego nieobecność na posiedzeniach kapituły, jego podróże do mazowieckich dóbr biskupa, kontakty z pograniczem wielkopolsko-kujawsko-sieradzkołęczyckim, uzupełniałoby jego charakterystykę o umiejętność administrowania i gospodarzenia we wsiach. Dowodu na to jednak nie ma. Data dzienna śmierci Jana III Doliwy w 1335 roku nie jest pewna, ale ważna, gdyż podaje termin non ante wyborów kapitulnych, z których wyszedł zwycięsko Jan IV Łodzia. Trzy daty są podawane przez różne źródła. Jedna rzecz jest pewna - śmierć Jana III Doliwy i wybór Jana IV Łodzi przypadały na przełomie zimy i wiosny, między połową lutego a połową kwietnia 1335 roku. Wybór prałatów i kanoników padł na archidiakona pszczewskiego Jana Łodzię, jednego z licznych wiecznie nieobecnych na posiedzeniach kapituły. Zasługi kandydata dla liturgii czy talent poetycki zapewne nie były istotne dla członków kapituły. Okoliczności wyboru nie są znane. Króla czy kanclerza nie było w Poznaniu. Na ażnych w Wielkopolsce stanowiskach nie znajdował się nikt z rodu Łodziów. Zaden z członków kapituły nie zgłosił zastrzeżeń do Stolicy Apostolskiej, nie miał też zastrzeżeń arcybiskup gnieźnieński Janisław znający elekta od czasu procesu inowrocławskiego przed kilkunastu laty. W rzymskich aktach kurialnych nie ma żadnych not czy dokumentów w sprawie wyboru nowego biskupa poznańskiego. Nie potrzebował żadnych dyspens, więc zapewne posiadał już święcenia kapłańskie. Nie ma śladów charakterystycznego rozdrapywania przez kortezanów z Kurii Rzymskiej beneficjów zwalnianych przez nowego biskupa. Czyżby Jan Łodzia miał tylko prowincjonalną archidiakonię pszczewską i ewentualnie skromną kanonię w Głuszynie? Nie wiemy, gdzie i kiedy nastąpiła konsekracja ani kto towarzyszył przy niej arcybiskupowi (może Maciej Pałuka, biskup kujawski, znający wcześniej archidiakona Jana). Pierwszy znany dokument nowy biskup poznański wystawił dopiero 18 października 1335 r. 31 . Długosz w Katalogu biskupów poznańskich zapisał tylko ogólną notkę o elekcji "zgodnej z prawem kanonicznym ll32 . W Annales uzupełnił ją równie oczywistą notą o zgodzie króla Kazimierza jako patrona biskupstwa (Kazimiro rege ut patrono consenciente), gdyż zgoda królewska, choć niewpisana do prawa kanonicznego/ była wówczas warunkiem wyboru biskupiego. Może jest to jednak jakiś ślad królewskiej interwencji w wybory biskupa. Długosz napisał też w Annales, że dokonano wyboru "człowieka wyróżniającego się urodą (eleganti dispositione corporis) i niezwykłą wied zą ll33. Nie wiadomo, skąd Długosz znał takie szczegóły, ani czy celowo umieścił je przy opisie wyboru na biskupa poznańskiego. Może archidiakon, od młodości obracający się także na dworach książęcych, bywał na dworze królewskim albo na dworze królowej Anny Aldony znanej z rozkochania w muzyce świeckiej. Królowa, ku zgorszeniu niektórych poddanych, mimo cnót "oddawała się jednak zabawom, tańcom i świeckim uciechom. - Nawet w czasie podróży wozem jechały przed nią bębny, harfy i skrzypce i różnego rodzaju instrument y/ grając do taktu ll34 . Archidiakon poznański, zgrabny, elegancki/ muzykalny i do tego grywający na cytrze mógł być uprzywilejowanym Jacek Wiesiołowskigościem na takim dworze, ale jeśli tam zaczął bywać, to dzięki wyróżnieniu się podczas procesu polsko-krzyżackiego, zwróceniu na siebie uwagi osób z dworu królewskiego i kancelarii królewskiej. Osiągnięcie przez kanonika z Głuszyny stanowiska biskupa poznańskiego było szczytem kariery Jana z Łodzi. Z tego stanowiska nie było od wieków dalszego awansu na wyższe stanowisko arcybiskupa gnieźnieńskiego. Stanowisk kanclerza czy podkanclerzego biskupi poznańscy też nie osiągali, co było korzystne dla diecezji. W chwili wyboru Jana Łodzi na biskupa poznańskiego środowisko katedralne było już w pełni uformowane po przekazaniu obowiązków biskupich w ręce prałatów i kanoników, a dawnych obowiązków członków kapituły w ręce niższego kleru. Sądownictwo przeszło na oficjałów biskupich i w pewnym stopniu na archidiakonów. Liturgię codzienną i śpiew podczas uroczystości kościelnych przejęli wikariusze wieczyści wspomagani przez chór kleryków ze szkoły katedralnej. Szkolnictwo po scholastyku przejął rektor szkoły. To cedowanie obowiązków wzorowane było na kapitułach zachodnich i wpłynęło na sprawne funkcjonowanie środowiska katedralnego. Częsta nieobecność biskupów, podobnie jak większości kanoników i prałatów, nie miała wpływu na służbę Bożą w katedrze 35 . Prestiż biskupa wzrósł po odnowieniu Królestwa Polskiego, realnie zmniejszył się wobec rosnącego centralizmu państwowego i centralizmu papieskiego. Papieże awiniońscy i ich kuria starali się decydować o obsadzie nie tylko prałatur, ale i poszczególnych kanonikatów na kresach chrześcijaństwa. Prowizje, ekspektatywy, rozstrzygnięcia sądów kurialnych utrudniały biskupom obsadę stanowisk od plebańskich po intratne prałatury. Ich posiadacze z łaski Kurii Papieskiej stawali się prawie niezależni od ordynariuszy. Dochodziły do tego mniej formalne prowizje królewskie dla członków kancelarii, dworu czy krewniaków wpływowych możnych. W większości wypadków biskup wiedział/ że nowo mianowany dostojnik nie będzie brał udziału w pracach kapituł i kolegiat ani nie osiądzie na plebanii. Biskup mógł w praktyce swobodnie powoływać tylko oficjała generalnego, osoby ze swego dworuJ swoich urzędników gospodarczych (prokuratora, skarbnika), a dawni funkcjonariusze biskupi, jak ostatnio kanclerz, stawali się dostojnikami dożywotnimi. Z obowiązków liturgicznych (święcenia, konsekracje) biskup wciąż jeszcze się wywiązywał. Biskup Łodzia rezydował najczęściej w Poznaniu. Nie spotykamy go wystawiającego dokumenty w typowych rezydencjach biskupów poznańskich, takich jak podpoznańska Główna, wielkopolski Buk, Dolsk czy Kozłów na Mazowszu. Raz tylko odnajdujemy go w Słupcy, gdzie prokuratorem biskupa był jego brat Racibor z Łodzi. Nie wiemy, jak Jan z Łodzi wypełniał obowiązki biskupie. Po przekazaniu sądownictwa w ręce oficjała, nadzoru nad parafiami archidiakonom, troski o katedrę kapitule i jej proboszczowi, a szkoły katedralnej mistrzowi szkoły biskup zostawiał sobie sprawy obowiązków zarezerwowane dla biskupów, takich jak udzielanie święceń, ustanawianie parafii, święcenie kościołów i ołtarzy. Te obowiązki bp Jan wypełniał osobiście, gdyż nie wiemy nic o działających w Poznaniu w 1. połowie XIV wieku biskupach sufraganach. Biskup zarządzał swymimajątkami biskupimi przy pomocy prokuratora i tenutariuszy. Był to kompleks dóbr większy, niż posiadali najwięksi możnowładcy wielkopolscy, do tego rozrzucony po Wielkopolsce i Mazowszu. Biskup pełnił też swe obowiązki doradcy królewskiego, jeżeli tylko władca sobie tego życzył. W czasie pobytu władcy na terenie diecezji miał pewne obowiązki reprezentacyjne przy osobie władcy. Nie było natomiast częstych kontaktów ze starostą generalnym wielkopolskim czy dostojnikami ziemskimi. W czasach biskupstwa Jana Łodzi nie miały miejsca synody prowincjonalne zwoływane przez arcybiskupów ani też poznańskie synody diecezjalne nie wprowadzały nowego ustawodawstwa kościelnego. Kontakty ze Stolicą Apostolską rezydującą wówczas w Awinionie były niezbyt intensywne. Polscy biskupi nie odbywali wizyt ad limina apostolorum. Stolicę Apostolską reprezentowali w Polsce kolektorzy świętopietrza i innych dochodów Kurii Papieskiej. Typowe było mianowanie przez papieży biskupów konserwatorami praw zakonów czy kapituł. Mimo oficjalnie papieskiego mandatu, inicjatywa wskazania konserwatorów należała do strony zainteresowanej, a nie papiestwa, świadczy więc o przekonaniu o możliwościach skutecznego działania w terenie, a niekoniecznie o znajomości biskupa w Kurii Rzymskiej. Jana Łodzię powoływali wielokrotnie na swego konserwatora praw cystersi z opactw śląskich oraz biskupi i kapituła lubuska, raz nawet prosił o opiekę biskup wrocławski. O realnych działaniach biskupów jako konserwatorów praw brak wiadomości. Dokumenty biskupa Jana IV i jego kapituły mówią o drugo- i trzeciorzędnych sprawach gospodarczych bądź organizacyjnych kapituły czy diecezji. O kilku sprawach wspomnieli kronikarze i rocznikarze. Na niektóre z nich warto zwrócić uwagę. W połowie października 1335 roku zmarła w Czechach królowa Ryksa, wdowa po Wacławie II czeskim i Rudolfie Habsburgu. Była ona jedyną córką króla Przemysła II, protektora Przedpełkowiców. Królowa wdowa w testamencie zapisała m.in. drobne sumy dla cysterek w Owińskach, klarysek w Gnieźnie oraz 20 kóp groszy dla katedry poznańskiej, "gdzie leżą nasz ojciec i nasza matka ll , na msze żałobne i wigilie w rocznice ich śmiercP6. Nie wiadomo wprawdzie, czy legat ten został przekazany katedrze w Poznaniu na ręce biskupa Łodzi, może legat ten biskup musiał wyegzekwować. Wówczas katedra stale wymagała remontów. W 1339 roku rozpoczęły się w Warszawie kolejne procesy polsko-krzyżackie. Skarżącymi Zakon w dwóch formalnie niezależnych procesach byli król polski oraz biskupi Janisław z Gniezna i Jan Łodzia z Poznania. Tom akt przedstawiających proces biskupi nie zachował się, ocalał jednak tom procesu wytoczonego przez króla Kazimierza, w którym znajdują się m.in. zeznania bpa Jana i innych świadków z terenu diecezji poznańskiej. Zeznania procesowe Jana z Łodzi należą do naj ciekawszych relacji zebranych w procesie królewskim 37 . Biskup umiejętnie łączył erudycję historyczną z własnymi wspomnieniami. Losy jego rodziny i wybitnych przedstawicieli rodu Łodziów wiązały się przez cały czas ze sprawami Pomorza Gdańskiego. Był bystrym obserwatorem, dobrze pamiętał wiele szczegółów, choć potrafił się przyznać do niewiedzy. Na temat działalności Łokietka zachowywał własne zdanie będące echem dawnych rozmów Jacek Wiesiołowskiw kręgach wielkopolskiej elity. W procesie królewskim potrafił wskazywać fakty w niekorzystnym świetle stawiające ojca aktualnie panującego króla Kazimierza. Wyrok w sprawie kościelnej abpa Janisława i bpa Jana przeciwko Zakonowi Krzyżackiemu zapadł 15 września 1339 r. w Warszawie, razem z wyrokiem w sprawie królewskiej. Sędziowie papiescy uznali, że przewód sądowy zeznaniami świadków potwierdził fakty najazdu krzyżackiego na Królestwo PolskieJ zajęcia części ziem należących do niego, palenia przez Krzyżaków kościołów, miast i wsi, zniszczenia dóbr królewskich i kościelnych. W sprawie kościelnej sędziowie wyszacowali straty w dobrach arcybiskupa gnieźnieńskiego na 10 800 grzywien, straty w majątku biskupa poznańskiego na 8200 grzywien, bez szacowania kosztów odbudowy zniszczonych kościołów. Wielkiego mistrza krzyżackiego/ komturów i braci krzyżackich biorących udział w najeździe obłożono ekskomuniką. Krzyżacy mieli odbudować kościoły, wynagrodzić szkody ludności/ zwrócić łupy z wyprawy lub ich równowartość. Arcybiskupowi i biskupowi mieli dodatkowo zwrócić koszta procesu wyszacowane na 330 grzywien. Proces warszawski nie doprowadził jednak do oczekiwanych przez Polaków rezultatów. Krzyżacy potrafili w Kurii Rzymskiej przewlekać sprawę uznania wyroku przez papieża, aż sprawa przestała być aktualna. Proces warszawski był w części wspólną sprawą bpa Jana i abpa Janisława, którzy znali się od czasów poprzedniego procesu z 1320 roku. Wydaje się, że po objęciu biskupstwa poznańskiego, a przed śmiercią abpa Janisława w 1341 rokuJ Jan Łodzia ofiarował do Gniezna swą kolejną sekwencję poświęconą św. Wojciechowi. Pierwsze litery kolejnych wersów utworu tworzą akrostych JOHANNES PRESUL POSNANIE38. Był to ładny gest biskupa poznańskiego tak wobec abpa Janisława, jak i całego środowiska gnieźnieńskiego. W 1341 roku król Kazimierz Wielki zadecydował o swym kolejnym małżeństwie. Posunięta mu przez Luksemburgów księżniczka Adelajda była córką Henryka II Zelaznego, landgrafa heskiego, jednego z popleczników Luksemburgów w Niemczech. Mając 18 lat, wiek poważny, jak na księżniczkę, była młodsza od Kazimierza o lat 13. Mogła dać Kazimierzowi wymarzonego syna i przedłużyć królewską dynastię. Ślub królewski odbył się w Poznaniu 29 września 1341 r. W tutejszej katedrze odbyła się również koronacja nowej królowej. Długosz ponad sto lat później opisał ślub, przemilczając fakt, że sama ceremonia i koronacja miała miejsce w Poznaniu, a nie w Krakowie. Adelajda została bogato uposażona przez męża, mimo że jej ojciec dopiero zbierał pieniądze na posag. Uroczystości poznańskie uświetnił pobyt księcia Karola Luksemburga, margrabiego Moraw oraz kilku książąt śląskich i księcia płockiego Bolesława, lennika czeskiego, którzy w Poznaniu zobowiązali się w wypadku śmierci Jana Luksemburczyka do uznania swym suwerenem margrabiego Karola. Król Kazimierz załatwił wówczas zgodę Luksemburgów na przyjęcie w zastaw ziemi namysłowskiej od księcia brzesko-legnickiego Bolesława 39 . Nie wiemy, którzy z biskupów koronowali księżniczkę Adelajdę i udzielali ślubu. Arcybiskup Janisław mógł być już wówczas złożony chorobą (zm. 4 XII 1341 r.). Przypuszczać trzeba, że bp Jan Łodzia udzielał ślubu i brał udział w koronacji, a na pewno jako "elegancki i zgrabnyll dworak brał udział w uroczystościach królewskich na poczesnym miejscu. Może wzorem zachodnim bp Jan przygotował jakieś wiersze na ślub lub o nowożeńcach, jakiś hymenaeus czy carmen saphicum, jak czynił to później Andrzej Krzycki dla Zygmunta Starego i jego żon. Znajomość z nową królową nie była dla nikogo źródłem awansu. Królowa była brzydka i chorowita, o czym nie mógł nie wiedzieć rający ją królowi polskiemu margrabia morawski Karol Luksemburski. Król Kazimierz bardzo szybko odsunął się od żony, wracając do ulubionego statusu playboya. W życiu jego dworu nie. brała udziału, latami trzymana była w prowincjonalnych zameczkach (np. Zarnowiec), podczas gdy król bawił się z kolejnymi kochankami. Po kilkunastu latach przy pomocy ojca zbiegła z Polski, latami odmawiając zgody na unieważnienie małżeństwa i mszcząc się w ten sposób na Kazimierzu 40 . Król Kazimierz, decydując się na uroczystości w Poznaniu, nie zdawał sobie sprawy ze stanu katedry. Do romańskiego korpusu nawowego bp Boguchwał prawie wiek wcześniej dostawił nowe, gotyckie prezbiterium. Na dalszą przebudowę biskupom poznańskim brakowało pieniędzy. Stan zamku królewskiego w Poznaniu nie jest znany, zapewne jednak mógł przyjmować gości. Sąsiadujące z zamkiem nowe miasto, odbudowane po zniszczeniach spowodowanych przez Władysława Łokietka, można było pokazywać gościom, ale katedra nie mogła zrobić dobrego wrażenia na przybyszach. Może bp Łodzia jakiś czas łudził się możliwością sfinansowania przebudowy z krzyżackich odszkodowań, bo ani majątek biskupi, ani ofiary wiernych nie wystarczały na wybudowanie nowej nawy głównej. Widok jej chyba nie był prognostykiem szczęśliwego małżeństwa i kontynuacji dynastii piastowskiej. Nadzieję na szybkie uzyskanie funduszy na budowę nawy głównej katedry przekreśliły rokowania polsko-krzyżackie. Król Kazimierz potrzebował pokoju za każdą cenę. Wynegocjowana ugoda przyjęta w czasie zjazdu w Kaliszu w lipcu 1343 roku przewidywała zwrot Kujaw i ziemi dobrzyńskiej królowi Kazimierzowi. Pomorze przypadło Krzyżakom jako "darowiznalI / z pewnymi honorowymi uprawnieniami dla króla, ziemię chełmińską i michałowską zatrzymywali Krzyżacy. Krzyżacy zgodzili się na zapłacenie odszkodowania (10 tys. florenów) królowi, pod warunkiem zatwierdzenia pokoju kaliskiego przez papieża (co nigdy nie nastąpiło). Pokój mieli zaprzysiąc przedstawiciele rycerstwa, biskupi i najważniejsze miasta polskieJ wśród nich Poznań i Kalisz. Wystawienia dokumentów przez rycerstwo i miasta dopilnował król bez trudu. Wystawienie dokumentu biskupów było trudniejszeJ m.in. z powodu niezałatwienia sprawy odszkodowań za zniszczone dobra biskupie. W końcu jednak biskupi - abp Jarosław/ Jan Łodzia, Klemens Pierzchała, bp płocki i Maciej Pałuka z Chomiąży, bp kujawski - wystawili (8 VII) dokument z rezygnacją z odszkodowań od Krzyżaków/ spełniając warunki pokoju kaliskiego 41 . Tradycja o oporze biskupów istniała za czasów Długosza, który nawet napisał, że biskupi odmówili wystawienia dokumentu. Nadzieje na budowę wspaniałych gotyckich katedr rozwiały się. Jan Łodzia zmarł w 1346 rokuJ jak podał kalendarz włocławski. Data dzienna nie jest znana. Zapewne odnosi się do jego zgonu jeden z dwóch zapisów nekrologu lubińskiego o śmierci Jana, biskupa poznańskiego (14 lub 11 IV i 28 VI). Jacek Wiesiołowski Benedyktyni lubińscy interesowali się sprawami biskupów poznańskich i notowali daty śmierci biskupów, a do tego ród Łodziów, zwłaszcza bracia Przedpełkowice, należeli do ich dobroczyńców. Badacze nie są zgodni, którą z dat dziennych uznać należy za właściwą datę śmierci Jana. Ostrożnie przyjąć można, że śmierć Jana Łodzi nastąpiła w drugiej dekadzie kwietnia 1346 rokuJ gdyż daty kwietniowe wydają się być bardziej wiarygodne. Informacje o Janie Łodzi zebrane z dokumenów ukazują, jak niepełna jest wiedza płynąca z kodeksów dyplomatycznych. Zaden dokument nie pozwala domniemywać jakiejkolwiek działalności literackiej ani zainteresowań muzycznych. Mówią o biskupie i politykuJ trochę o członku znaczącego wielkopolskiego rodu. Jedynie notatka w kalendarzu włocławskim, informacja zapewne od zaprzyjaźnionych z biskupem Pałuków, może nawet od Wojciecha Pałuki, jego następcy na stolicy poznańskiej, kilka oderwanych, błahych informacji, prawie ploteczek przekazanych przez tradycję lokalną Janowi Długoszowi piszącemu Katalog biskupów poznańskich pozwalają zobaczyć nieprzeciętną osobowość z 1. połowy XIV wieku - muzykujący biskup, autor wierszy przeznaczonych do liturgii, polityk zaangażowany w konflikt polsko-krzyżacki, autorytet doceniany w środowiskach kościelnych Śląska, szerzyciel kultu Maryi, prałat i dworak jednocześnie. Może w tym ostatnim wcieleniu był "oddany rozkoszom" / może żył "czasem w zbytkach i wesołości", jak pisze Długosz, a może za wcześnie jak na gust katedralnego środowiska głosił - jak pół wieku później napisał Przecław Słota - zbyt nowoczesne poglądy o kobietach, co "Od Matki Bożej tę moc mają, iż przeciw im książęta wstają, i wielką im chwałę dają", a "rycerz albo panosza czci żeńską twarz" / a cześć "żeńskiej twarzy" jest szczególną zasługą wobec Matki Bożej. Nie wiemy, skąd Długosz zaczerpnął osobiste wiadomości o Janie Łodzi. Może przypisał mu pewne cechy późniejszego biskupa poznańskiego Mikołaja z Kórnika. Może jakiś rygorysta patrzący ze zgorszeniem na biskupa grającego sobie na cytrze przypisał mu stereotypowe cechy muzykanta i poety, uznając - cherchez la femme - potrzebę jakichś niewieścich Muz. Wesołość też była niewłaściwą cechą dla biskupa, a nawet dla kanonika z Głuszyny. Na pewno nie można mu postawić zarzutu nepotyzmu, podstawowej wady późnośredniowiecznych i renesansowych biskupów. Bracia i bratankowie z Łodzi nie wzbogacili się po śmierci biskupa Jana, sukcesy polityczne i bogactwa osiągnęła rodzina dopiero w XV wieku. PRZYPISY: 1 Katalogi biskupów poznańskich, oprac. J. Wiesiołowski, tłum. A. Pawlaczyk i inni, Poznań 2004, s. 24. Prawie identyczny był zapis w Rocznikach Jana Długosza (Annales, 'I IX, Warszawa 1978, s. 241). Katalog biskupów poznańskich został opublikowany w 1604 r. w Braniewie, pierwsze pełne wydanie Roczników opublikowano w 1711 r. we Frankfurcie, kolejne w Warszawie w latach 1769-76. 2 Monumenta Poloniae Historia (dalej: MPH), 'I II, Lwów 1872, s. 945, MPH, n.s., 'I VI, s. 84-85, tłum. A. Pawlaczyk, "Kronika Miasta Poznania" (dalej: KMP), 2/1995, s. 111. 3 Clenodia, "Rocznik heraldyczny", 'I X, s. 1930; Opera, 'I I, Kraków 1887, s. 562. 4 J. Nowacki, Archidiecezja poznańska w granicach historycznych i jej ustrój, 'I I, Poznań 1964. s. 368. 5 Kodeks Dyplomatyczny Wielkopolski (dalej: KDW), 'I I, nr 612,613. 6 KDW I, nr 231. 7 Polski Słownik Biograficzny (dalej: PSB), 'I XXVIII. 8 Rocznik wielkopolski, [w:] Monumenta Poloniae Historica (dalej: MPH), III 38, Warszawa 1961. 9 Por. W Karasiewicz, Działalność polityczna Andrzeja Zaręby w okresie jednoczenia państwa polskiego na przełomie XIII/XIV wieku, Poznań 1961; J. Pakulski, Ród Zarembów w Wielkopolsce w XIII i początkach XIV wieku, Prace Wydziału Nauk Humanistycznych Bydgoskiego Towarzystwa Naukowego, ser. C, nr 16, s. 103-137. 10 J. Pakulski, op. cit.; J. Wiesiołowski, Dominikanki poznańskie w kręgu mecenatu Przedpełkowiców, KMB 3/2003, s. 109-119. 11 O grupach możnowładczych z Wielkopolski i ich orientacjach politycznych por. J. Bieniak, Wielkopolska, Kujawy, ziemie łęczycka i sieradzka wobec problemu zjednoczenia państwowego w latach 1300-06, Toruń 1969. 12 Por. Lites ac res gestae Polonos ordinemque Cruciferorum, wyd. 2, 'I I, Poznań 1890, s.148-157. 13 J. Nowacki, op. cit., s. 69. 14 J. Nowacki, op. cit., 'I II, s. 69. 15 Por. K. Lutyński, Kapituła katedralna w Poznaniu w XVI wieku, Poznań 2000. 16 KDW II 754, J. Nowacki, op. cit., 'I II, s. 600. 17 H. Kowalewicz, Zasób, zasięg terytorialny i chronologia polsko-łacińskiej liryki średniowiecznej, Poznań 1967, s. 174-181. Por. Cantica medii aevi polono-Iatina, 'I I Sequentiae, wyd. H. Kowalewicz, Warszawa 1964 s. 25-26. 18 Bullarium Poloniae, 'I I, Rzym 1982, nr 1448. 19 KDW II 1009. 20 KDW VI 91. 21 K. Maleczyński, Zarys dyplomatyki polskiej wieków średnich, Wrocław 1951, ss. 131-132, 150. 22 Tamże, s. 250. 23 J. Nowacki, op. cit., 'I II, ss. 293, 592. 24 H. Kowalewicz, op. cit., s. 177-178. 25 KDW VI nr 91. 26 Lites, '" wyd. 3, Wrocław 1970, s. 53-54. 27 Tamże, ss. 78, 81. 28 Katalogi.." s. 23. 29 Lites.. " wyd. 2, 'I II, s. 148-157. 30 J. Nowacki, op. cit., 'I II, s. 69; Wielkopolski Słownik Biograficzny, Poznań 1981, s. 281; PSB, 'I X, s. 433-434. 31 KDW II 1152; Annales, 'I IX, s. 188-189. 32 Katalogi..., s. 24. 33 Annales, 'I IX, s. 188-189; Roczniki, op. cit., s. 255. 34 Annales, 'I IX; Roczniki, op. cit., s. 266. 35 Por. J. Wiesiołowski, Sukcesja funkcji jako czynnik rozwoju gnieźnieńskiego środowiska kościelnego, [w:] 1000 lat archidiecezji gnieźnieńskiej, Gniezno 2000, s. 181-191. 36 KDW VI 116a. 37 Lites..., I, s. 148-157. 38 H. Kowalewicz, op. cit., s. 176-177; Cantica..., s. 26-27. 39 Z. Kaczmarczyk, Kazimierz Wielki, Warszawa 1948, s. 82-88. 40 Tamże, ss. 158-159, 166-167,222. 41 KDW II 1223, VI 132.