DZIEJE FUNDACJI KS. LUDWIKI RADZIWIŁLOWEJ Przyczyny tego faktu należałoby szukać w opinji publicznej polskiej, która być może solidaryzowała się z opozycyjnem stanowiskiem arcybiskupa Dunina i potępiała gwałtowną kasatę zakonu, a być może potępiała również barbarzyństwo dokonane przy przebudowie starego pałacu Górków. Również i pogłoski szerzące się w mieście o niehigienicznych warunkach nowej szkoły wpłynąć mogły na ubytek uczenie. Istotnie w r, 1836 policja zaalarmowana została wiadomościami, że dawniejsza krypta kaplicy Benedyktynek, gdzie od zarania klasztoru chowano zmarłe Benedyktynki, grozi niebezpieczeństwem zarazy. Benedyktynka, którą tu pochowano w r. 1831 wzgl. 1834, zmarła bowiem na cholerę. Policja dokonała rewizji sklepów, ale wobec zapewnienia pozostałych zakonnic, że grób wkopany jest głęboko, zaniechała dalszej rewizji i uspokoiła wzburzone umysł y 180). W tych to warunkach nowy dyrektor pokonać musiał szereg trudności, zanim nowej szkole i własnej osobie wyrobił mir w społeczeństwie. To też mimo dość autokratywnego wystąpienia na terenie samej szkoły, cechuje nowego dyrektora w stosunku do zarządu Szkoły Ludwiki duża ostrożność, połączona z uniżonością. Ostatecznie mimo apelacji do ministerstwa i protekcji Rejencji zawdzięczał Barth stanowisko dyrektora zarządowi Szkoły Ludwiki i przez zarząd był angażowany. Zwolna dopiero orjentował się w nowej sytuacji i w swoistych warunkach szkoły. To też gdy w lutym roku 1836 zarząd oficjalnem pismem zaprosił go do współpracy w zarządzie, Barth w liście z dnia 1. marca 1836 r. dziękuje w wymownych słowach za propozycj ę zaszczytną, którą uważa jako dar, na który chce dopiero zasłużyć. Zaszczytem będzie dla niego - tak pisze -, praca w kolegjum zarządu, którego członkowie w sposób rzadki zaiste i wśród wielu poświęceń okazują gorące zainteresowanie dla dobra ogólnego i dla szczęścia swych bliźnich. Ufa, że oko ) A P. P. Klasztory, Poznań, Benedyktynki. C. 19a.