ZIELEŃ NA GŁÓWNEJ I ZAWADACH W MIĘDZYWOJNIU ANNA JABŁOŃSKA Th 1925 roku władze miasta podjęły starania, aby w zurbanizowane i uprzemyr słowione już wówczas tereny dawnych wsi prawobrzeżnych wprowadzić zieleń w postaci ogródków działkowych, dziecińców, boisk sportowych i zieleńców. Rewaloryzacją zieleni dzielnic prawobrzeżnych zajął się dyrektor Ogrodów Miejskich Władysław Marciniec, korzystając z pomocy odpowiednich wydziałów Magistratu, które przekazały środki na wykonanie prac, oraz Pracowni Urbanistycznej Wydziału Rozbudowy Zarządu Miejskiego, w której opracowano projekty. Projekty dla Głównej wykonał inż. arch. Zbigniew Zieliński l . Ogródki działkowe Idea ogródków narodziła się w latach 60. XIX wieku w Lipsku, gdy tamtejszy lekarz Daniel Schreber i dyrektor szkoły Ernst Hauschild zapragnęli wychowywać ubogie dzieci w bezpośrednim kontakcie z przyrodą. Miały im to zapewnić specjalnie w tym celu zakładane ogródki dziecięce, które jednak szybko przekształciły się w ogródki rodzinne. Idea ta z czasem rozpowszechniła się na terenie całych Niemiec, a swych zwolenników znalazła także w Poznaniu. Starania o utworzenie ogródków na terenach prawobrzeżnych podjęto już w 1922 roku, argumentując, że "we wschodniej dzielnicy takich ogrodów nie ma. A urządzenie takich terenów ze względów zdrowotnych, moralnych i materialnych jest bardzo pożądane". W 1928 roku do Magistratu i Dyrekcji Ogrodów Miejskich zaczęły napływać pierwsze prośby o przydział ogródków, w wśród wnioskodawców byli również mieszkańcy Głównej2. Ostatecznie w 1931 roku na gruntach należących do parafIi św. Jana Jerozolimskiego za Murami utworzono pierwsze ogródki w prawobrzeżnym Poznaniu, zwane działkami "Wolność" (obecnie teren między ulicami Warszawską i Krańcową oraz Jeziorem Maltańskim). Anna Jabłońska W 1927 roku zamierzano urządzić ogródki na należącym do miasta terenie położonym "między torem kolejowym, Warownią a Szosą Okrężną"3. Kiedy plany te się odwlekały, 6 kwietnia 1928 r. do Wydziału Ogrodów Miejskich Magistratu Stołecznego Miasta Poznania napłynęła pismo od komisarza Błocha, w którym donosił: "Liczni obywatele tutejsi zwrócili się do mnie, abym się udał do Magistratu z prośbą o przyznanie gruntu na ogródki działkowe w Głównej. Wobec tego proszę uprzejmie Magistrat o przyznanie gruntu na cel wyżej wymieniony, i to położony z lewej strony szosy Okrężnej, a prawej strony toru kolejowego do Wągrowca [!], naprzeciw warsztatów amunicyjnych i warowni IV. W uznaniu szlachetnych skutków, jakie wynikają z założenia wymienionych ogródków są mianowicie: wielka część dzieci szkolnych i pozaszkolnych, mianowicie podczas wakacji nie wałęsałaby się po ulicach, robiąc szkody innym, lecz zatrudniałaby się pielęgnowaniem roślin w ogródku, dalej, że przez posiadanie takowego i uprawianie wzbudzi się w dzieciach zamiłowanie do przyrody i uprawiania własnego kawałka ziemi, przez co nauczą się szanować cudze, wreszcie rodziców i dzieci do życia i wspólnego spędzania wolnych chwil po całodziennej pracy lub też w dni świąteczne na świeżem powietrzu. Pragnąc dobra tutejszej ludności, stawiam w imieniu takowej usilną prośbę o łaskfawe] przychylenie się do powyższego (...)". Wniosek komisarza uzyskał poparcie Magistratu, "jako że tamtejszą dzielnicę pominięto przy organizacji ogródków", ale jeden z wydziałów odpowiedział, że "powyższy teren jest przeznaczony na cele przemysłowe, więc pod ogródki działkowe oddać go nie można". Sprawa wydawała się zamknięta, gdy w 1929 roku prezydent Cyryl Ratajski zadecydował, aby".. .dotychczasowe fortyfikacje na Głównej przeznaczyć (...) na zieleniec"4. Jednak ogródki działkowe im. Masłowskiego, zwane przez mieszkańców Głównej "Abisynią", utworzono w tym miejscu dopiero w 1935 roku i obejmowały teren leżący pomiędzy fabryką Maggi, al. Bałtycką i dzisiejszą ul. Syrenią. Niespodziewanie szybko zamieniły się w dzikie osiedle. Jak wspominał Władysław Czarnecki, "bezdomni zamieszkiwali na dziko tereny ogródków działkowych. Powstawały całe bieda-osiedla glinianek, szałasów i bud byle jak skleconych. Prawo własności przestało tam obowiązywać (.. .) ,,5. Na planie miasta z 1937 roku ktoś nawet dopisał ołówkiem "osiedle bezdomnych"6. Taki stan panował jeszcze kilkadziesiąt lat po wojnie, dopiero ostatnie lata przyniosły korzystne zmiany - ogródki starannie ogrodzono, ponumerowano aleje, odremontowano liczne altany i domy (ryc. 1). Tymczasowe ogródki istniały w latach 1933-34 na Zawadach. Lokalny Komitet Pomocy Bezrobotnym wysłał 6 listopada 1933 r. do Magistratu Stołecznego Miasta Poznania prośbę "o ponowne wydzierżawienie pod uprawę działek dla bezrobotnych na rok 1934 (...) ca 50 mórg położonych na północ od Warowni Reformatów, między torem kolejowym a ulicą Św. Michała, włącznie z pasem przyległym do ul. św. Michała, wydzierżawionym dotąd pewnemu gospodarzowi w Głównej pod uprawę jęczmienia. Powyższy teren, z wyjątkiem ostatnio wymienionego pasa, był już w roku bieżącym przez Lokalny Komitet uprawiany i urządzony na 170 działek po 500 m 2 wydzielanych bezpłatnie bezrobotnym" (na okres od 1 kwietnia do końca października 1933 roku)7. Magistrat przychylnie rozpatrzył tę prośbę i działki otrzymało wówczas, łącznie z ogródkami na Ryc. l. Ogródki działkowe im. Masłowskiego, zwane przez mieszkańców Głównej "Abisynią", fot. z 2002 r. A. Jabłońska Wildzie, 237 bezrobotnych rodzin. Komitet przygotował teren, zaorał i zmierzwił oraz ofiarował ziemniaki, nasiona, rozsady i nawozy otrzymane od Dyrekcji Ogrodów Miejskich, która nad inicjatywą czuwała. W zamian bezrobotni zobowiązali się działki własnoręcznie uprawiać i odpracować otrzymane świadczenia przy porządkowaniu dróg i ganków głównych, kopaniu rowów i tym podobnych prac leżących w ogólnym interesie działkowców. Dodatkowo zbudowano szałas, o wymiarach 30 x 7 m, z salą do zebrań na 150 osób i kuchnią, w której można było przyrządzać posiłki. Działkowcy nie mogli stawiać altanek. W 1952 roku na gruntach należących uprzednio do właścicieli cegielni Weidemannów, między cmentarzem na Miłostowie, torem kolejowym do Gniezna i ul. Wrzesińską, założono ogródki im. E. Orzeszkowej8. Otaczały one teren glinianki, zamienionej dziś na malowniczy staw, od której przyjęły nazwę Kajka lub Kajta (ryc. 2). Mniejszy obszar zajmują ogródki przy ul. Gdyńskiej, po lewej stronie rzeczki Główna, i przy ul. Krańcowej, między ulicami Nieszawską i Kruszwicką. Zieleń publiczna i nasadzenia wzdłuż ulic W 1937 roku Urząd Budownictwa Naziemnego zwrócił się do Dyrekcji Ogrodów Miejskich z prośbą o opracowanie projektu i kosztorysu założenia trawników i zadrzewienia terenu przytuliska dla bezdomnych i domów robotniczych na Zawadach. Trawniki zamierzano założyć z darniny wyciętej z przyległych łąk, Anna Jabłońska Ryc. 2. Dawna glinianka, obecnie malowniczy staw Kajka, wokół którego rozciągają się ogródki działkowe im. E. Orzeszkowej, fot. z 2001 r. A. Jabłońska a prace wykonać mieli bezrobotni mieszkający w przytułku. Przy barakach planowano posadzenie 99 klonów i wiązów oraz zasianie 54 kg trawy, zaś przy przytulisku dla bezdomnych chciano wysypać 36 kg trawy i posadzić 17 drzew (klony, wiązy lub topole) oraz 170 krzewów. Ulica Aleja Bałtycka Bydgoska Chemiczna Chlebowa Gdańska Gdyńskie Przedmieście Główna Gnieźnieńska Krańcowa (do końca) Mariacka św. Michała Warszawska Zawady Tab. 1. Zadrzewienie ulic Głównej i Zawady w latach 1935' i 2002 Rodzaj drzew Uczba drzew 1935 r. 246 51 146 61 39 200 143 85 5.j1 26 217 401 77 2002 r. Klony Klony Wiqzy Klony Klony, jesiony Klony, jesiony Klony, jesiony Jesiony, klony Klony, jesiony, wiqzy, akacje Jawory Klony, akacje wiqzy Lipy, klony, wiqzy, jesiony, glediczie Klony, jesiony 22 + 25* 17 2 24 39 77 19 48 232 10 142 22 17 * Ta część ul. Bałtyckiej to obecnie ul. Syrenia. W 1930 roku powstała koncepcja zagospodarowania obszaru położonego w trójkącie ulic: Wiejska, Krańcowa i Główna. Decernat Wychowania Fizycznego planował, że "po opuszczeniu domu mieszkalnego 10 z podwórzem przez obecnego lokatora i urządzeniu w tym domu ochronki, przeznaczy się podwórze po uporządkowaniu na plac zabaw dla najmniejszych dzieci. Dla uzyskania przyzwoitego zewnętrznego wyglądu całości [teren należy ogrodzić] jednolitym parkanem z siatki drucianej. Wszystkie drzewa i krzewy należy zaraz posadzić. Kosztów zakupu przyrządów gimnastycznych nie uwzględnia się w powyższym kosztorysie"ll. Jeszcze w tym samym roku na splantowanym terenie urządzono plac zabaw i ustawiono "skrzynię z piaskiem". Jednak już cztery lata później, "wobec ustanowienia wokoło tego placu objazdu dla trolejbusów zlikwidowano plac zabaw i urządzono nowe boisko trawnikowe obok ochronki przy ulicy Smolnej" . Sprawa placu powróciła w listopadzie 1935 roku, kiedy to dyrektor Ogrodów Miejskich wysłał do Wydziału Vj3 Magistratu pismo - z adnotacją: pilne! - w którym donoszono: "Na placu przy zbiegu ulicy Wiejskiej i Krańcowej w Głównej zamierzamy urządzić zieleniec, gdyż tamtejsza dzielnica nie posiada żadnej zieleni publicznej. (...) Zaznaczamy, że w danym okresie zieleniec może być założony na czas przejściowy". W kwietniu 1936 roku sporządzono projekt podpisany przez Władysława Czarneckiego, w opisie którego znalazły się dodatkowe informacje: ,,(...) projektuje się urządzenie zieleńca przy krańcowym przystanku autobusów na placu przy zbiegu ulic Wiejskiej i Krańcowej. Od strony ul. Głównej przewiduje się urządzenie w otoczeniu zieleni małego placu do zabaw dla dzieci. Na placu tym ustawi się skrzynkę do piasku i ławki. W II-giej części zieleńca, mającej charakter skweru ozdobnego, przewidziana jest budowa poczekalni autobusowej. Całość obsadzona będzie drzewami alejowymi wzdłuż linii chodników". Planowano posadzenie 26 drzew i 1100 krzewów i obsianie trawą 1400 m 2 . Projekt zatwierdzono, przeniesiono tylko część ozdobną wzdłuż ul. Głównej, a placyk zabaw przesunięto do trójkąta u zbiegu ulic Krańcowej i Wiejskiej (ryc. 3). Przez lata bawiła się na nim okoliczna dzieciarnia. Dzisiaj po zieleńcu nie ma śladu. Założenie zieleńca planowano także na terenie tzw. ogrodów Schulza, które służyły przez lata jako miejsce went dla mieszkańców dzielnicy. Parcela o powierzchni 3 tys. 942 m 2 położona była pomiędzy domem Schulza przy ul. Głównej 31 i ul. Kotlarską. Właściciel Kazimierz Schulz wielokrotnie zwracał się do Zarządu Miejskiego w Poznaniu z prośbą o "zezwolenie na parcelację swojego ogrodu na cele budowlane, o ile Zarząd Miejski nie przystąpi do kupna jego parceli na zieleniec". Chciał działkę przeznaczyć pod budowę domów dla własnych dzieci. Informował, że "dzieciom należy się ta ziemia i już dość długo czekają", a on sam, jako siedemdziesięciopięcioletni starzec, nie ma tyle czasu, co Zarząd Miejski, który nie może ustalić planów miasta. Sprawa ciągnąca się latami nabrała tempa dopiero wtedy, kiedy mieszkańcy dzielnicy w piśmie skierowanym do Zarządu Miejskiego zwrócili uwagę na "konieczność rozbudowy szczupłego narożnika przy zbiegu ulic Główna - Św. Michała. W miejscu tym dochodzi do wielu wypadków. Wszystkie większe pojazdy muszą się cofać, żeby wjechać z Głów Anna Jabłońska ?o