POETKA I ASTRONOM. Zofia Reutt- Witkowska i Józef Witkowski. WANDA KARKUCIŃSKA W styczniu 1929 roku w Obserwatorium Astronomicznym u zbiegu ulic Słonecznej i Palacza na Górczynie zamieszkali astronom i poetka. On - profesor Józef Witkowski l , długoletni kierownik Obserwatorium w Poznaniu (Uf. 21 lutego 1892 f. w Odessie, zm. 26 maja 1976 f. W Poznaniu), ona - Zofia z Reuttów 2 , dr filozofii, literatka i poetessa (Uf. 5 marca 1893 f. W Warszawie, zm. 12 lutego 1938 f. W Poznaniu). Przybyli z Krakowa, oboje byli po trzydziestce i mieli dwójkę dzieci: pięcioletnią Annę Marię i trzyletniego Michała. Według określenia zasiedziałego Wielkopolanina - "laseczniki galicyjskie"3. Przyjazd do Poznania był dla nich wielką szansą. Józef Witkowski, wówczas młody, obiecujący naukowiec, przejmował samodzielną placówkę; w Krakowie taki awans przyszedłby znacznie później. Uniwersytet Poznański stworzył świetne warunki dla młodych naukowców. Do Zofii pisano: "Masz komfortowe mieszkanie, uważam to za wielkie szczęście, ale również przeczuwam zazdrość innych i stąd te różne uwagi"4. Zofia była córką znanego lekarza Tomasza Reutta, skończyła pensję Jadwigi Sikorskiej w Warszawie i prywatne gimnazjum w Krakowie. Studiowała polonistykę i romanistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim i Uniwersytecie Warszawskim. Studentką była świetną, wysoko oceniono jej doktorat Studia nad utworami dramatycznymi Korzeniowskiego 5 , pisany pod kierunkiem Ignacego Chrzanowskiego i obroniony w 1919 roku. Podczas studiów opublikowała swoje pierwsze wiersze, choć pisała właściwie od dziecka. Jej matka, Izabela z Lauberów, sekundowała swej niezwykle utalentowanej córce. Na studiach Zofia przeżyła jakieś wielkie, niespełnione uczucie (Ignacy Chrzanowski?); w tym okresie zaprzyjaźniła się również z Juliszem Kleinerem. Tuż po doktoracie, w 1920 roku, wyszła za mąż za Józefa Witkowskiego, bardzo pięknego, mądrego i czułego mężczyznę. Ryc. 1. Józef Witkowski, fot. z lat 30. Ryc. 2. Zofia Reutt-Witkowska Poetka, oczarowana gwiezdną profesją męża, chciała nawet studiować astronomię. Plonem jej fascynacji był szereg artykułów popularyzujących tę dziedzinę wiedzy, m. in. Sniadeciana 6 . Urodziła dwoje bardzo udanych dzieci. Wraz z nimi i z mężem przeniosła się do Poznania, gdzie zajmowali prawie cały parter Obserwatorium Astronomicznego. Miała tam "kawał parku przed oczyma"7 i "błękitny" pokój dla siebie. Mąż był uznawaną znakomitością, wyjeżdżała z nim na kongresy. Była poliglotką - zarówno ona jak i mąż znali po ok. 10 języków, w tym kilka świetnie. Bardzo dobrze grała na fortepianie. W prowadzeniu domu pomagały jej dwie służące, ale uczyć i wychowywać swoje dzieci chciała sama. "Nie chcę Cię buntować - czytała w listach - ale Ty weźmiesz chyba służącą drugą, bo Ty się zamęczysz z temi dziećmi"s. Pisywała do pism kobiecych 9 artykuły o wychowaniu, preferowała metodę "silnej ręki", acz z wielką miłością. Jako urodzona perfekcjonistka starała się być jak najlepszą matką i panią domu. I była. "Jak to Piery z zapałem malowały laurki dla mamusi, jak w dzień Zofii dom cały pachniał bzami i dobrą kuchnią - piekły się ciasta, wszystko było świąteczne. Jak dobrze było w tym domku, byliście tak dobrymi rodzicami. Pamiętam jak Mamusia malowała mi śliczne kaczuszki, świnkę, kwiaty, żeby ułatwić lekcje francuskiego z nieco nudną Mile Grosjean" - wspominała po latach jej córka Anna w listach do ojca 1 °. Prowadzenie domu nie było jednakjej ulubionym zajęciem: "Rozkołysała się ma dusza w grającym liściu topoli: zapomnieć chce się, żem wciąż nie sobą. I że Wanda Karkucińskato boli. Jak boli!" Piękna pani była bowiem przede wszystkim literatką i na wskroś artystyczną duszą. Tylko w nielicznych jej tekstach, np. w prawie autobiograficznej Krasce w jarzębinielI, dotykała rzeczywistości - reszta to jej świat ducha, romantycznie potężny, a podlany młodopolskim sosem. Od dziecka właściwie interesowały ją rzeczy i uczucia wielkie: Bóg, ekspiacja, miłość, szczęście (lub częściej jego brak). Świat jej liryków 12 przeważnie nie ma pejzażu, jest bezludny. To Bóg (światło, słońce) i poplątany, mizerny człowiek złakniony miłości boskiej i ludzkiej. Pisała: "Patrzę wstecz na piękne to moje żYcie - Na piękne to, bujne żYcie... którego nigdy nie było; Wszystek cud zmijal się ze mną (...) .. fortuna, sława i przyjaźń; szczęście i miłość. (...) Boże mój dobry, tak bym chciała, żebyś był; Żeby pustką błękitne nie stało niebo (...)" Ale uprawiała nie tylko lirykę. Wydała poetyckie poematy historyczne: PielgrzYm (Legenda Ossjaku)13, o królu Bolesławie Szczodrym, jego konflikcie ze św. Stanisławem i wygnaniu, oraz Zamek Swarożyca. Saga pomorska 14 . Ten ostatni to plon poznańskich natchnień, trochę wbrew tytułowi osadzony także w realiach wielkopolskich, gdzie swoje fascynacje średniowieczem próbowała realizować poprzez swoistą rekonstrukcję języka epoki: "A kiedyż strzYża u was? Będzie po świętym Janie - hej, bywała-ci strzyża ze śpiewaniem a Z graniem u nas, precz, na Lesokach... powiadała mi macierz... u nas, u wolnych ludów. Reboków - precz, ku morzu! bo Kazimierz-hospodyn zagarnął nas... Nie znacie już wy tych powieści... " Jej Opowieści średniowieczne, najlepsze w czytaniu, to zbiór europejskich legend o znanych postaciach, m.in. o Karolu Wielkim. Nawet do zbioru bajek dziecięcych - przy czym były to bajki tylko dla wybitnie zdolnych dzieci i ambitnych matek - przemycała legendy historyczne. W całej twórczości Witkowskiej dużo jest przemyśleń; "myśli pracujące własną, szczerą pracą" jak pisała Maria Pawlikowska-Jasnorzewska. W powieściach i artykułach 15 - wiele z dyskusji przedwojennej inteligencji: boyowszczyzna, sytuacja kobiety, wychowanie dziecka, problemy edukacji, ale i plotki czysto kobiece, prawie nic z polityki. W lirykach wyniesiona hen, w kosmiczne dale - w prozie okazuje się niezłym obserwatorem rzeczywistości. W Krasce widać, jakim przełomem w sytuacji mentalnej i społecznej kobiet był czas międzyWOJnIa. Najwdzięczniejsze jej teksty to liryki religijne. W cyklu Modłitwy znalazła się Pokora: Niejestem sama: Bóg czuwa wraz ze mną. Bóg mój uśmiecha się do mnie zmierzchu siwymi oczami, Bóg mój dobry. Za rękę Z ułud wywodzi mnie ciemnych, Rytmem serca mi śpiewa, co prawdziejego nie kłamie! Nie jestem biedna: Bóg mój stroi mnie złotem. Bóg mój modlitwę zbłąkanych ceni nad moc sprawiedliwych, Bóg mój cichy. Na pieśni przemienia krew mej tęsknoty; Bądźpochwalon, O Twórco, przedziwne są Twe wyroki! Prędko zaczęła chorować na nerki, prowadzenie domu i praca literacka stały się dla niej zbyt dużym obciążeniem. W kilkadziesiąt lat po jej śmierci, w liście do "Tatunia- Myszunia" , jej córka Anna pytała: "Jak mama mogła podołać!" Zycie jej męża przed przybyciem do Poznania było bardziej burzliwe. Był synem Józefa Terlicz Witkowskiego herbu Poray, lekarza rosyjskiej armii po stażu rodziny Targonichu Ludwika Pasteura w Paryżu. Matka pochodziła z włoskiej Studiował w Odessie, gdzie rozpoczął pracę jako wolontariusz w obserwatorium astronomicznym. W 1917 roku opublikował pracę Tablice do rozwiązywania równań Gaussa (..) przydatną do obliczania orbit ciał niebieskich. W 1919 roku, w ostatnim transporcie, udało mu się uciec z całą rodziną przed oddziałami Armii Czerwonej. Przeszedł kwarantannę w Salonikach, a potem francuskim statkiem szpitalnym "Flandre" dopłynął 19 czerwca do Marsylii. Stamtąd, już koleją, przedostał się do Krakowa i już 15 listopada został starszym asystentem w Obserwatorium Astronomicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Tam habilitował się w 1928 roku. Jednak najbardziej pracowity i owocny był okres jego działalności w Poznaniu. To Witkowski zapewnił poznańskiemu Obserwatorium należną rangę nie tylko w Polsce. Był znakomitym organizatorem, jego dziełem było m.in. stworzenie Obserwatorium w Borowcu. Pracował w Poznaniu, z przerwą na czas wojny, aż do przejścia na emeryturę w 1962 roku, tu też zmarł. « R Y c 3 F o t o g r a n a ś l u b n a Z o f i i j J o z e f a Witkowskich z 1920 r. Ze zb. Biblioteki Kórnickiej. Wanda Karkucińska 23*1 Ryc. 4. Wierszyk w formie listu od św. Mikołaja napisany przez Zofię Witkowską dla swoich dzieci. Ze zb. Biblioteki Kórnickiej. cunuffro -. · ? -» 'i kXa OAAS Jv A \L \ \ '. Ul Kj tv< **OiA *M} '. tirfi ' f f " 9 wc