PROF. DR ANDRZEJ TADEUSZ ALEXIEWICZ, KONTYNUATOR LWOWSKIEJ SZKOŁY MATEMATYCZNEJ WŁADYSŁAW ALEXIEWICZ O jciec mój, Andrzej Tadeusz Alexiewicz, urodził się 11 lutego 1917 r. we Lwowie w rodzinie znanych lwowskich lekarzy: Andrzeja (9IV1877 - 5 VII 1940) i Zofii Link-Alexiewiczowej (8 VI1886 -1 VI1945). Jego ojciec Andrzej Alexiewicz przez wiele lat był lekarzem internistą w Szpitalu Powszechnym we Lwowie, specjalizował się w leczeniu chorób zakaźnych, był także honorowym konsulem Czechosłowacji we Lwowie. Matka Zofia była lekarzem pediatrą, pracowała w Szpitalu Powszechnym, a następnie w Kasie Chorych Miasta Lwowa (przemianowanej później na Ubezpieczalnię Społeczną). Była też prezesem Okręgowej Izby Lekarskiej we Lwowie. Aresztowana przez NKGB w nocy z 2 na 3 stycznia 1945 r., została wywieziona ze Lwowa na wschód transportem więźniów w dniu 5 lutego i zmarła wycieńczona w nieludzkich warunkach w dniu 1 czerwca 1945 r. w łagrze górniczym nr 310 w Krasnym Donie. Stryj ojca, dr Józef Alexiewicz, lekarz chirurg, był obrońcą Lwowa, jako kapitan dowodził szpitalem polowym w gmachu Politechniki Lwowskiej podczas walk o miasto z Rusinami w 1918 i 1919 roku. Był jednym z założycieli uzdrowiska Iwonicz Zdrój, właścicielem i dyrektorem tamtejszego sanatorium "Sanato". Jesienią 1939 roku, już w randze pułkownika, kierował 604. szpitalem wojennym, później, jako "dr Wilczur", był szefem sanitarnym Inspektoratu Kronieskiego Armii Krajowej, a od 29 lipca 1944 r. - szefem Rady "Rzeczypospolitej Iwonickiej". Rodzina Alexiewiczow, według dostępnych mi dokumentów, wywodzi się od siedemnastowiecznego piwowara w Starym Samborze. Było w niej wielu lekarzy, farmaceutów, urzędników, nauczycieli, również uniwersyteckich, był także ksiądz grekokatolicki. Nazwisko natomiast nosi cechy ormiańskie. Andrzej Alexiewicz uczęszczał do klasycznego Państwowego Gimnazjum nr VI im. Stanisława Staszica przy ul. Łyczakowskiej we Lwowie i tam w 1935 roku zdał egzamin dojrzałości. Następnie został studentem Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, na którymprzez pierwszy rok studiował fizykę, którą porzucił jednak dla matematyki. Nie było w tym nic dziwnego - we Lwowie pracował wówczas kwiat matematyki polskiej. Jego nauczycielami uniwersyteckimi byli m.in. tak wybitni profesorowie i uczeni, jak Herman Auerbach, Stefan Banach, Leon Chwistek, Stefan Kaczmarz, Stanisław Loria, Władysław Orlicz, Wojciech Rubinowicz, Stanisław Mazur, Juliusz Paweł Schauder, Hugo Dionizy Steinhaus oraz Eustachy Żyliński. Był aktywnym studentem, prezesem Koła N aukowego Matematyków UJK, a nie będąc przy tym zmuszony do pracy zarobkowej, mógł poważnie studiować matematykę. W styczniu 1940 roku ukończył studia, pisząc, pod kierunkiem prof. Eustachego Żylińskiego, pracę magisterską" Ogólna teoria ciągłych działań algebraicznych", lecz już od stycznia 1939 roku pracował jako zastępca asystenta przy Katedrze Matematyki UJK, kierowanej przez prof. Stefana Banacha. Był zafascynowany postacią Stefana Banacha, zawsze uważał go za największego, po Mikołaju Koperniku, polskiego uczonego. Po wkroczeniu wojsk sowieckich i przyłączeniu Lwowa do ZSRR, był aspirantem przy Katedrze Matematyki prof. Stefana Banacha. Początki pracy uniwersyteckiej przerwało jednak wkroczenie do Lwowa hitlerowców, którzy po bestialskim zamordowaniu lwowskich profesorów zamknęli wszystkie uczelnie. W czasie kolejnej okupacji Ojciec pracował, podobnie jak kwiat lwowskiej inteligencji, jako karmiciel wszy i laborant w Instytucie Przeciwtyfusowym prof. Rudolfa Weigla we Lwowie. Równocześnie brał udział w podziemnym nauczaniu matematyki i, co brzmi wprost niewiarygodnie, zakochany w analizie funkcjonalnej kontynuował pracę naukową na tajnym Polskim Uniwersytecie we Lwowie, pisząc swoją dysertację doktorską "O ciągach operacji" pod kierunkiem prof. Władysława Orlicza. W maju 1944 roku przed zespołem profesorów: August Zierhoffer - dziekan, Władysław Orlicz i Władysław Nikliborc, zdał egzamin doktorski z zakresu matematyki i fizyki teoretycznej, jako przedmiotu pobocznego, i uzyskał tytuł doktora. W czasie okupacji zajmował się także wytwarzaniem fałszywych dokumentów tożsamości dla zagrożonych terrorem okupantów osób. W dniu 2 maja 1940 r. w kościele pod wezwaniem św. Antoniego na Łyczakowie wziął ślub z Julią Klonowską, studentką polonistyki na Uniwersytecie Jana Kazimierza. Mieli pięcioro dzieci - dwoje "lwowskich": Władysława (uf. 24 XI1943) i Tadziusia (711945 - 18 VII 1945), oraz trójkę "poznańskich": Zofię (28 III 1946), Tomasza (30 X 1948) i Magdalenę (18 IV 1951). Zofia jest lekarzem anestezjologiem, Tomasz ukończył psychologię na UAM, a w roku 1979, będąc już w zakonie dominikańskim, przyjął święcenia kapłańskie. Magdalena skończyła anglistykę, też na UAM, obecnie mieszka w Kalifornii, a piszący te słowa pracuje w Instytucie Fizyki UAM. W kwietniu 1945 roku Rodzice, bezpośrednio zagrożeni po aresztowaniu Matki Ojca Zofii niebezpieczeństwem wywózki na Wschód, zmuszeni zostali do porzucenia ślicznego rodzinnego domu przy ulicy Rewakowicza na Łyczakowie i opuszczenia Lwowa na zawsze. Ojciec z konieczności przeniósł się, jako tzw. repatriant, w ślad za swym mistrzem, profesorem Władysławem Orli Władysław Alexiewiczo" r. F. 'IAJtvMr F_ Q- & W IMIENIU NAJJAŚNIEJSZEJ RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ STEFAN DĄBROWSKI DOKTOR W3BECH NAUK LEKARSKICH PROFESOR 2WTCZAJNT CHEMII FIZJOLOGIOZNEJ T CX REKTOR "NIWERSTTHTU POZNAŃSKIEGO JERZY SUSZKO DOKTOR NAOK TECHNICZNI CU JKOTZSOK. ZWYCZAJ-CHEMII ORGANICZNEJ T CI DZIEKAN »IDZIAŁU MATKMATlfCZNO-PRŁTRODNICZeCO WŁADYSŁAW ORLICZ DOKTOR FILOZOFII PROFESOR NADZWYCZAJNY MATKMATTKS PROMOTOR PRAWNIE U3TAJ40"IOłJI WSZEM WOBEC I KAŻDEMU Z OSOBNA KOMU O 1YM WIEDZIEĆ NALEŻY WIAOOMYM CZYNIMY 12 PANU ANDRZEJOWI ALEXIEWICZOWI URODZONEMU DNIA JI LUTEGO t& \T R WE LWOWIE PO PRZEDŁOŻENIU PRZEZEŃ ROZPRAWY P- T "O CIĄGACH OPERACYJ" ORAZ ZWŻENIU EGZAMINÓW ŚCISŁYCH Z ZAKRESU MATEMA1YKI ORAZ FIZYKI TEORETYCZNET Z WYNIKIEM BARDZO OOBRYM Z ODZNACZENIEM DOKTORA NAUK ŚCISŁYCH TYTUŁ PRAWA I PRZYWILEJE NADAUŚMY W DOWÓD CZEGO NINIEJSZY DYPWM OPATRZONY PIECZĘCIĄ UNIWERSYTETU POZNAŃSKIEGO WYSTAWIUŚMY DAN W POZNANIU DNIA 9 PAŹDZIERNIKA W Pt STEFAN DĄBROWSKI REKTOR u. Z REKTORAt JZIEKAN / FROMOTOR Jft* 1 WillANO DNiA li MAJA KT Idl Rys. 1. Dyplom doktorski Andrzeja Alexiewicza czem do Poznania. Tutaj, pracując na Uniwersytecie, z wielkim zapałem nauczał przez następne pięćdziesiąt lat - ponad pół wieku! - matematyki i w ten sposób kontynuował tradycje słynnej na cały świat polskiej szkoły analizy funkcjonalnej, stworzonej we Lwowie przez Stefana Banacha i Stanisława Mazura. Trzeba podkreślić, iż od tego czasu dokonał się iście rewolucyjny rozwój poznańskiej matematyki. Zasługą codziennej, nieefektownej na pozór pracy i nauczania, prowadzonych przez nieliczne początkowo grono nauczycieli Zakładu Matematyki Uniwersytetu Poznańskiego skupionych pod kierownictwem prof. Władysława Orlicza, jest olbrzymi obecnie Wydział Matematyki i Informatyki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, jego wysoki poziom naukowy, międzynarodowe sukcesy naukowe jego młodych profesorów czy też wielość uprawianych na UAM dyscyplin matematyki. Zniszczony wojną Poznań przyjął Rodziców gościnnie. Mieszkaliśmy w wilgotnym co prawda mieszkaniu przy ulicy Karwowskiego na Łazarzu, jednak po sześciu latach rodzina przeniosła się do pięknego, przedwojennego mieszkania profesorskiego przy ulicy Karola Libelta, w samym sercu miasta. Ryc. 2. Seminarium w Zakładzie Matematyki (własność autora) Już w lipcu 1945 roku, po przeprowadzeniu postępowania weryfikacyjnego, Rada Wydziału Matematyczno- Przyrodniczego UAM nadała Andrzejowi Alexiewiczowi stopień doktora w zakresie matematyki. Na ozdobnym dyplomie doktorskim widnieją nazwiska rektora Uniwersytetu Poznańskiego prof. Stefana Dąbrowskiego, dziekana Jerzego Suszki i promotora, prof. Władysława Orlicza. Ojciec pracował na Uniwersytecie kolejno jako starszy asystent, adiunkt i zastępca profesora. Prowadził wiele wykładów także w Wyższej Szkole Inżynierskiej, co ułatwiło mu utrzymanie rodziny. W roku 1948 habilitował się na Wydziale Matematyczno-Przyrodniczym na podstawie pracy "O całkach Denjoy funkcji abstrakcyjnych". W roku 1954 został profesorem nadzwyczajnym, a w 1962 profesorem zwyczajnym. W roku akademickim 1951/52 był organizatorem Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii, a w latach 1951-56 jego prodziekanem i dziekanem. Był mianowanym organizatorem wydziału ijednocześnie najmłodszym członkiem Rady Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii. Z dumą wspominał, iż jesienią 1956 roku w tajnych wyborach jednogłośnie został wybrany dziekanem; dwa dni później został wybrany prorektorem do spraw nauki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Rektorem wybrany został wówczas prof. Alfons Klafkowski. Nie należał do żadnej partii politycznej, lecz we wrześniu 1980 roku przystąpił do NSZZ "Solidarność". Ojciec zawsze przykładał dużą wagę do nauczania matematyki, brał udział w otwartych odczytach popularyzatorskich, wykładał początkowo na letnich kursach dla nauczycieli, później organizował zaoczne kursy matematyki w Poznaniu, Szczecinie i Zielonej Górze, które stały się początkiem nauczania matę Władysław Alexiewicz Ryc. 3. Stoją od lewej: NN, Włodzimierz Staś, Jerzy Albrycht, Wanda Matuszewska, Przemysław Zbijewski i Julian Musielak, siedzą: Andrzej Alexiewicz i Władysław Orlicz (własność autora)matyki wyższej w Szczecinie i Zielonej Górze. Studenci lubili wygłaszane z pasją wykłady. W moich zbiorach zachowała się stara studencka ulotka z karykaturami Ojca i miłym wierszykiem: " Wzrok co trudno jest opisać, Z przyspieszeniem Coriolis'a Salę dokoła obiega! Szybkość kątowa »omega« I jej rzuty na trzY osie, Równań różniczkowych osiem, I wektor siły BA, Punkty materialne dwa, Wszystko to w lewym układzie, Wiruje, wznosi się, kładzie, Gdy wykład o ruchu ma, Drugi Banach! Doktor A. !!!" Od 1969 roku do chwili przejścia na emeryturę w roku 1987 był dyrektorem Instytutu Matematyki UAM. Później pracował, aż do śmierci w dniu 11 lipca 1995 r., na części etatu na Wydziale Matematyki i Informatyki UAM, prowadząc seminaria i prace magisterskie. Ostatnim wykładem Ojca były wspomnienia o lwowskiej szkole analizy funkcjonalnej wygłoszone na konferencji w Międzyzdrojach w czerwcu 1995 roku. Mówił zmęczonym głosem, był już wówczas ciężko chory na serce. Przez pewien czas pracował także w Instytucie Matematycznym Polskiej Akademii Nauk, w roku akademickim 1959/60 spędził sześć miesięcy w N ew York University of Washington, w Seattle (USA). Brał czynny udział w licznych krajowych i zagranicznych konferencjach naukowych, wykładał na wielu europejskich uniwersytetach. Profesor Andrzej Alexiewicz był jednym z współtwórców poznańskiej szkoły matematycznej i zasłużonym nauczycielem kadry naukowej. Zawsze szczerze cieszył się sukcesami swych najwybitniejszych uczniów, profesorów: Zbigniewa Semadeniego, Michała Kisielewicza, Jerzego Kąkola, Andrzeja Sołtysiaka. Był promotorem dwudziestu prac doktorskich i niezliczonej chyba ilo- Ryc. 4. A Alexiewicz, Widok z domu na ulice ści magisterskich. Zawsze Kościuszki i Fredry poświęcał wiele uwagi rzetelnemu przygotowaniu i prowadzeniu wykładów, ćwiczeń oraz seminariów. Głosił tezę, iż obowiązkiem każdego pracownika nauki winno być także rzetelne nauczanie studentów. Prowadził wielką księgę z dokładnym zapisem każdego egzaminu. Wykładał bardzo wiele przedmiotów: analizę matematyczną, teorię funkcji analitycznych, rachunek wariacyjny, równania różniczkowe, matematyczne metody fizyki, teorię całki Lebesque'a, topologię, geometrię różniczkową, także termodynamikę i mechanikę teoretyczną. Jest autorem wydanej w 1970 roku przez PWN w serii "Monografie matematyczne" obszernej "Analizy funkcjonalnej", będącej pierwszą monografią w tej dziedzinie stworzoną przez polskiego matematyka. Ojciec napisał ponad 50 prac naukowych, głównie z dziedziny analizy funkcjonalnej. Cykl dziewięciu prac dotyczy pojęcia zbieżności i przestrzeni dwunormowych. Później uzyskał wartościowe wyniki w dziedzinie algebr dwunormowych. Wiele prac dotyczy funkcji wektorowych, inne poświęcone są całkom Denjoy, szeregom nieskończonym, nierównościom w lokalnie wypukłych liniowych przestrzeniach topologicznych. Przez około 45 lat zrecenzował dla "Zentraiblatt fUr Mathematik" i "Mate mat i cal Reviews" kilkaset prac matematycznych. Władysław Alexiewicz Ryc. 5. W gabiniecie dyrektorskim na Matejki, oficjalnie. . . (własność autora)liitt Przez cały czas był członkiem poznańskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Matematycznego, pełnił w nim różne funkcje, w tym w latach 1981-83, funkcję prezesa. Był członkiem zwyczajnym Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. W wolnych chwilach malował obrazy i słuchał muzyki klasycznej. Jego malarska pracownia wędrowała wraz z Zakładem Matematyki z Collegium Chemicum, a później z Collegium Maius przy ulicy Aleksandra Fredry, poprzez gabinet rektorski w Collegium Minus, do Collegium Mathematicum przy ulicy Matejki. Namalował wiele "widoków z okna artysty", pejzaży, martwych natur czy kompozycji abstrakcyjnych. Przy każdej sposobności malował i szkicował w terenie, podczas spacerów nad Rusałkę czy Cytadelę. W zbiorze mamy szkice pejzaży zatytułowane po prostu: "Tu zepsuł się autobus..." Zawsze woził swój warsztat malarski na rodzinne, wspaniałe wakacje, by tu, akwarelami łub farbami olejnymi malować pejzaże. Uwielbiał turystykę górską, kochał i podziwiał utracone po wojnie Karpaty Wschodnie, które znał doskonale, zachwycał się Karkonoszami i Tatrami, dokąd jeździliśmy na wakacje. Zachwycał się Bałtykiem - w Mielnie, Rys. 6. ... i przy malowaniu (własność autora) Kołobrzegu czy Dziwnowie spacerowaliśmy godzinami, podziwiając wschody i zachody słońca nad zabronowaną przez wopistów plażą, świecące w nocy świetliki, tam nauczyliśmy się pływać. Szczyty gór i kolory morza postrzegał Ojciec zawsze w sposób szczególny, zostawił wiele swoistymi barwami malowanych krajobrazów. Pozostało po Nim wiele abstrakcyjnych płócien czy temper. Jak wspomniał Przemysław Bystrzycki: ... Jest w tych jego ksztaltach i barwach szczególne widzenie rzeczY, calkiem wlasne porządkowanie w przestrzen i, jakby pod wpływem Banacha, profesora, swego bezPośredniego nauczyciela, Stanislawa Mazura; zacięte dążenie do syntezY w widzeniu koloru, ksztaltu, rozleglości,jest to malarstwo szczególne. Jego obwieszona malowidlami pracownia obezwladniala zdumieniem... Malarstwo było Jego prawdziwą pasją. Nie był, oficjalniej), artystą plastykiem, nie dbał o organizowanie wystaw, obrazów swoich nigdy nie sprzedawał, lecz lubił obdarowywać nimi przyjaciół. Miał przyjaciół wśród poznańskich malarzy, którzy nie tylko ułatwiali mu (nielegalne!) kupno dostępnych tylko dla członków związku farb czy pędzli. Oceniam, iż pozostawił po sobie ponad pięćset obrazów olejnych, nie licząc wielu akwarel, temper czy szkiców, a więc dorobek imponujący. Uwielbiał dobre dowcipy, podobno czasami wywoływały one lekkie zażenowanie Pań, wplatał je do wykładów. Podczas któregoś Zjazdu Polskiego Towarzystwa Matematycznego wymyślił sobie epitafium: "Tu leży matematyk bardzo wielki w pysku, Jedyne X co znalazl, to w wlasnym nazwisku". Władysław Alexiewicz Ojciec kochał muzykę poważną, najbardziej chyba arcydzieła Jana Sebastiana Bacha, w których znajdował wiele treści jakby matematycznych, choćby w powracających tematach fug czy wspaniale przeplatających się chórach w wielkich oratoriach. Wędrując po sklepach, kupował zupełnie niezrozumiałe dla nas, i napisane w obcych językach(J), książki matematyczne, zawsze jednak sprawdzał wszelkie nowe płyty. Prawdziwym świętem dla domu było kupno nowego adapteru, radia czy choćby pierwszych płyt długogrających. Muzyka Mozarta, Strawińskiego, Bartoka czy Prokofiewa stanowiła ważną treść Jego życia, malował przy niej, często wprost po koncercie symfonicznym wracał do pracowni i tworzył tam, poruszony wspaniałą muzyką. Nie dziwi więc, iż często na seminariach słuchał wraz ze studentami muzyki i niespodzianie "egzaminował ich" ze znajomości muzyki poważnej. Pytanie zaskoczonych studentów o tytuł właśnie słuchanego utworu było bowiem rzeczą normalną. Pamiętam bajeczne wrażenia z pierwszych koncertów w jakże wspaniałej Auli Uniwersyteckiej, dobitnie kontrastującej z szarą rzeczywistością ówczesnego miasta. Wielką radością było słuchanie płyt przywiezionych przez Ojca po pierwszym pobycie na stypendium w Stanach Zjednoczonych. A-AtBXIBrt Ryc. 7. Karykatura Andrzeja Alexiewicza autorstwa prof. dr. Leona J eśmanowicza, (w:) "Karykatury polskich matematyków", Toruń 1977 Rodzicom zawdzięczamy wiele, miłość do książek, zainteresowania historią, kolekcjonerstwem, także fascynację muzyką... Ojciec przyjechał do Poznania razem z Władysławem Orliczem, który już w 1937 roku, jako docent UJK, powołany został na profesora Uniwersytetu Poznańskiego. Pierwsze poznańskie lata były czasem łączenia się licznej, mocno rozrzuconej po świecie rodziny. Były częste odwiedziny, wspólne wyjazdy na długie, letnie wakacje. Najgorętsze więzy łączyły nas zawsze z Marią Zbyszewską-Link, z jej synami Kazimierzem Lenczowskim z Krakowa i Tadeuszem z Warszawy, a przede wszystkim córką, historykiem sztuki Teresą Lenczowską-Mayer z Poznania, pracującą w Urzędzie Wojewódzkim w Wydziale Kultury. Lwowiacy, zmuszeni do opuszczenia swego semperfidelis Rzeczypospolitej miasta, stworzyli w Poznaniu niemałą grupę przyjaciół. Ojciec cieszył się przychylnością tak znakomitych uczonych, jak Kazimierz Ajdukiewicz, Jan Czekanowski, jak rektor UP prof. Stefan Dąbrowski, znajomy Jego matki jeszcze z czasów, gdy studiowała medycynę we Lwowie. Przyjaźnił się z lwowiakami, profesorem pra Ryc. 8. Na fotelach profesorskich podczas Rady Wydziału Matematyki i Fizyki UAM siedzą: Czesław Bobrowski, Andrzej Alexiewicz, Zdzisław Pąjąk, Bogdan Fechner i Wanda Nowak (własność autora) wa Marianem Zimmermannern, matematyki Jerzym Albrychtem, kilka prac napisał wspólnie z Władysławem Orliczem. Z wdzięcznością wspominał rektora Szkoły Inżynierskiej, profesora Bolesława Orgelbrandta, który umożliwił mu prowadzenie dodatkowych wykładów i tym samym zdobycie niezbędnych dla nas pieniędzy... Ojciec świetnie znał wszystkich kolegów z Uniwersytetu, z wieloma dyskutował, na wszystkie chyba tematy, w klubie profesorskim lub w swoim gabinecie. Właściwie profesorowie wszystkich skupionych przecież w sercu miasta uczelni doskonale się znali i spotykali się w czasie spaceru do pracy, w Filharmonii, Operze czy teatrach. Spośród wielu przyjaźni wymienić potrafię tylko niektóre, wspomnę o medykach, prof. Halinie Szwarc, prof. Szczęsnym Simmie. W domu zawsze odwiedzało Ojca mnóstwo znajomych, nie tylko młodszych matematyków, jak Julian Musielak, Zbigniew Semadeni, Włodzimierz Staś, Przemysław Zbijewski. Wspominał, że wiele zawdzięcza malarskim lekcjom, jakich udzielała mu znana poznańska artystka, pani Helena Michałowska, pasjonowały go dyskusje muzyczne z jej mężem Kornelem. Ojciec bardzo kochał nas wszystkich, lubił przeróżne zabawy z dziećmi. Gdy przeszkadzaliśmy mu w domu w pracy, nie gniewał się zbytnio, lecz w rewanżu z niewinnym uśmiechem zadawał nam jakieś podstępne pytania z matematyki. Czasem bywał porywczy, lecz dobrze wiedzieliśmy, iż rozumie potrzebę naszych, niezbyt poważnych wybryków i umiłowanie młodzieńczej wolności, a "surowe" kary zostaną niebawem znacznie złagodzone. Na końcu trzeba wspomnieć, iż Ojciec był współzałożycielem i pierwszym prezesem poznańskiego oddziału Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Władysław Alexiewicz Ryc. 9. Uroczystości 75-lecia urodzin. Uśmiechnięty Ojciec wraz z prof. Stefanem Jurgą (własność autora) Hi AB.91 !; I I i s i . ", " · II .:.-:-r-:- " . 'j 1 I i ,»als > :! t " .' 'iw* -9 "&. *&'*" Południowo- Wschodnich. Z dumą nosił honorową odznakę Towarzystwa. Co środę pędził do Zamku, na spotkanie do "moich lwowiaków", organizował ciekawe imprezy, jeździł na "lwowskie pikniki", z prawdziwą radością gościł w domu przybywających do Poznania na różne imprezy rodaków, by "utracone miasto" wspominać z nimi niemal do białego rana. Brał udział w organizowaniu pomocy dla rodaków mieszkających na Kresach Drugiej Rzeczypospolitej. Zawsze nawiązywał do swych kresowych korzeni, do ukochanego Lwowa, któremu był zawsze wierny. Wygnany przez historię z Lwowa do Poznania znalazł tu dobre miejsce dla swojej pracy. Polubił Poznań i Wielkopolan, myślę że z wzajemnością, cenił gospodarność i roztropność poznaniaków. Wdzięczni koledzy uroczyście obchodzilijubileusze 70. i 75. urodzin Ojca, które skupiły Jego przyjaciół z całej Polski, poświęcili mu XVIII tom czasopisma naukowego "Functiones et Approximatio", wydawanego przez UAM pod redakcją prof. Juliana Musielaka. Matematycy planowali też organizację uroczystego odnowienia, po pięćdziesięciu latach, Jego doktoratu. Plany te przerwała śmierć Ojca, lecz w październiku 1995 roku odbyła się w Collegium Mathematicum uroczysta "Sesja naukowa poświęcona pamięci Profesora Andrzeja Alexiewicza", której towarzyszyła pokaźna wystawa Jego płócien. Pozostanie po niej cenna książka "Serta Mathematica Andrea Alexiewicz", zawierająca obok szczegółowego omówienia osiągnięć naukowych, także wspomnienia Jego przyjaciół i pierwszą profesjonalną analizę malarstwa Ojca oraz kolorowe reprodukcje kilku Jego płócien.