SYLWETKI 13ERNARDYNOW POZNAŃSKICH :19 rzył spcawiedliwość. Złożono s2id polubowny z kilku kanoników katedralnych i przeora dominikańskiego. Antoni z Uścia tłumaczył się. że powiedział tak na rozkaz swego kustosza, Krzysztof jednak temu przeczył. Do jakiego stopnia kustosz był winien, niepodobna stwierdzić, Antoni bowiem sam miał usposobienie wojownicze. Będąc kaznodzieją w Piotrkowie, taką awanturę wyprawił na ambonie deputatom ttybunalskim, .te musiano go pozbawić tego stanowiska 25). Ostatecznie stanęło na tem. że Bernardyni przeproszą Franciszkanów w kapitularzu dominikańskim w obecności jednego kanonika i przełożonych wszystkich klasztorów poznańskich. Nieszczęsny kaznodzieja odprawi publicznie pokutę: Pl'zed wielkim ołtarzem krzyżem leżąc przez dwa dni, odmówi koronkę ś. Franciszka. W sam dzień pokuty jeszcze Krzysztof czynił trudnosci, chcąc przynajmniej część wyroku obejść. Ostatecznie jednak Bernardyni dopełnili wszystkiego. Antoniemu Qwardjan franciszkański pozwolił drugiego dnia odpt"awić pokutę w kaplicy Niepokalanego Poczęcia. Nakoniec prowincjał Franciszek z Warty odwołał Krzysztofa z godności kustosza, powierzając ją Stanisławowi z Grodziska. Świadczy to, że definitorjum uważało Krzysztofa za odpowiedzialnego za postępek Antoniego, czy to jako instygatora, czy przynajmniej, że wybrał i wysłał tak nieodpowiedniego kaznodzieję 2.). Wszakże niezadługo wypadło zarządowi prowincji znowu uciec się do zdolności budowniczych Krzysztofa. R. 1673 kościół beornardyński w Poznaniu ponownie zgorzał. Odbudowę prowadzili kustosze Stanisław Grodziski i Antoni z Kobylina. Kapituła bydgoska r. 1674 powołała wszakże Krzysztofa naszego na gwardjaństwo poznańskie. Ponownie Krzysztof zabrał się raźno do pracy. Niewiele zapisano nam z szczegółów tej odbudowy. Nie wiemy nawet, czy po ukończeniu kustoszostwa prowadził nadal odbudowę jako prefekt fab:ryki. T o pewna,którą znosił z wielką cierpliwością, 5 maja 1690. (X. Kantak. Kronika Bernardynów bydgoskich. 13R-140, 143, 147, 150. - AnnaI. III. 240j, III. 390, (jO:>, 621, V. 363. - Rk. Mon. 25. Arch. Kap. \V Wloeł. 83). 23) Było to w r. 1686. HI{. Mon. 20 Wloeł. 82. ł) A2 dotąd idziemy za Kroniką Franciszkanów poznańskich. Kronika bernardrńska przemilcza to wydarzf'nie. E:RONIKA :\UA::;TA POZNAJAże umiał poruszyć hojność dobrodziejów. Nie słychać też, żeby podczas tego swego ostatniego przełożeństwa poznańskIego popadł w jakiekolwiek zatargi. Być więc może, że doświadczenie a i wiek zapewne umiarkowały dawniejszą a wrodzoną popędliwość. Roboty w kościele postępowały szybko. Już r. 1675 ustawiono piękne cyborjum na wielkim ołtaTzu, samo na wzór ołtarza. Wykonał je rzeźbiarz Jan Hanuszyk za 1200 złp., 8 beczek piwa, 6 korcy żyta, 1 jęczmienia, 2 pszenicy, 1 grochu i t. d. Cyborjum to, chociaż niewielkie, przewyższało pięknością to, które ustawiono wielkim kosztem, ogromne w w. XVIII. Podobnie w klasztorze remont posunął się tak dalece, że r. 1678 można było odbyć konwokację, t. j. zebranie międzykapitulne definitorjum i gwardjanów. Z czasu tej powtórnej odbudowy zapisano zdarzenie, które uważano za cudowne: Pośród kwestowanego chleba znalazła się bułka, wydrążona, napełniona dukatami. Bułkę tę kwestarz dostał od furt jana jezuickiego. Okazało się potem, że przyniosła ją jednemu z ojców penitentka, a ten nie oglądając, dał ją furt janowi. Rzecz się wykryła dopiero, gdy po niejakim czasie, dziwiąc się milczeniu spowiednika, taż pani zapytała go, jak mu smakowała bułka 2'). Ostatnie lata życia swego Krzysztof spędził w Poznaniu, ile wiemy. Tam umarł, a wspomnienie pośmiertne o nim zapisał 1'1ekrolog konwentu poznańskiego, w tym samym roku, co Kurski, 1681 ";). "Umarł Krzysztof Poznańczyk lektor jubilat, ka .?nodzieja generalny, b. prowincjał, kustosz i gwardjan, najlepszy zakonnik i zwolennik obserwancji, w ciągłych pracach dla dobra publicznego, największych pochwał godzień, przykładny, miłosierny, u wszystkich braci i świeckich dobrodziejów mile widziany, około Konwentu poznańskiego najbardziej zasłużony, tamże w podeszłych leciech nabożnie życia dokonawszy R. P. 1681." Niewiadomo, czy pełnił jeszcze jakie czynności, może prefekta fabryki, aż do zgonu. Krzysztof położył niemałe zasługi około konwentu poznańskiego, dwukrotnie odbudowawszy go, i to w epoce gospodar 25) Kr. Beru. pozn. 303 !'Iq. 26) ekrolog poznański. nk. Archiwum Archidier. w Pozmmiu b. s. 887czego upadku kraju i ogólnego zniszczenia. Tak wielkiemu i trudnemu dziełu dał radę głównie wskutek swoJeJ niepospolitej energji, powodowany niewątpliwie także przywiązaniem do rodzinnego miasta i macierzystego konwentu, w którym stawiał pie!I'wsze kroki swego powołania zakonnego. Nie uIniał jednak utrzymać miary. Troska o poznański konwent, zbyt jednostronna, odbiła się ujemnie na innych domach, czy to brakiem gorliwości około nich, co było obowiązkiem prowincjała, czy tembardziej poszkodowaniem na rzecz ulubionego klasztoru. Energja znowu zaInieniała się w pieniactwo i kłótliwość, co naJrażało samo powodzenie dzieła Krzysztof.a, a nawet jak w zatargu z Franciszkanami, naraziło i konwent i samego Krzysztofa na przykre skutki. Obok dodatnich więc występują u niego wyraźnie ujemne strony. Ale niepodobna przy tern zapl,Ininać i o czasie. Jesteśmy w drugiej połowie w. XVII, kiedy poziom życia religijnego jak wszędzie w Polsce, tak i naszym zakonie, obniża się. Na tle tej epoki łatwiej jest z:rozuInieć zbyt krewkiego Bernardyna, rozsądzając jego wady i zalety.