KAZIMIERZ (SEN.) PRZYBYŁA - ZASŁUŻONY, POZNAŃSKI MISTRZ RZEŹNICKO-WĘDLINIARSKI 1 (1887 -1971) WINCENTY PEZACKI Pamięci mego Szefa N iedawne to czasy, kiedy w potocznym mniemaniu Stany Zjednoczone były krajem, w którym droga życiowa od pucybuta do milionera była możliwa. N azwisko Rockefellera było wówczas najczęstszym dowodem zasadności takiego poglądu. Z perspektywy nieodległej historii pogląd taki przypomina przysłowie "cudze chwalicie, swego nie znacie". W okresie II RP i kilku latach powojennych żył mianowicie i pracował w Poznaniu mistrz rzeźnicko-wędliniarski Kazimierz (sen.) Przybyła, którego majątek w 1937 roku oceniono na 1 min 20 tys. zł. Był to zatem polski milioner. W zdobywaniu swego majątku nie naśladował Rockefellera, lecz razem z żoną nowocześnie rozwijał z roku na rok swoje rzeźnicko-wędliniarskie przedsiębiorstwo, a dochody lokował w jego unowocześnianie, a także w innych przedsiębiorstwach produkujących żywność, w nieruchomościach i majątku rolnym. Bracia Dawidowscy, właściciele równie dużego przedsiębiorstwa przetwarzającego w Poznaniu surowce rzeźne, chyba nie dorównywali Przybyłe zamożnością. Wśród mieszkańców Poznania Przybyła był popularny nie tylko z powodu bardzo dobrej jakości wyrobów, ale także z racji aktywnej pracy społecznej, pomocy świadczonej potrzebującym, a - w pewnych sytuacjach - z przysłowiowego szerokiego gestu. Życie Przybyły przypomina losy literackiego Wokulskiego. Urodził się w średnio zamożnej rodzinie mieszczańskiej. Taki mieszczański Wokulski, wolny od urojeń osobistych i społecznych, które stały się przyczyną tragedii powieściowego pierwowzoru. Dwukrotna utrata dorobku życia Przybyły była natomiast spowodowana politycznymi zdarzeniami historycznymi. Kazimierz Przybyła to poznańczyk z krwi i kości (ryc. 1). Jego przodkowie mieszkali w Poznaniu lub w jego najbliższych okolicach. Ojciec był rolnikiemz poznańskiego przedmieścia, matka poznanianką. U rodzony w Poznaniu Kazimierz (19.02.1887 r.), zasadniczą część swego życia - okres dziecięcy i wiek dojrzały - spędził w tym mieście. Jedynie w okresie kilkunastu lat wczesnej młodości przebywał w Niemczech. Zmarł w Poznaniu 7 lipca 1971 r. w wieku 84 lat. Tutaj jest pochowany na cmentarzu Junikowskim. Poznaniacy wzięli tłumnie udział w jego pogrzebie. Z wczesnych lat życia Przybyły zachowało się mało informacji. Wiadomo, że miał podstawowe wykształcenie i że rzeźnictwa wyuczył się u swojego dziadka ze strony matki Michała Witta. Już dorosły wspominał go zresztą z dużym szacunkiem i afektem. Zgodnie z wielowiekową zawodową tradycją po wyzwoleniu na czeladnika ruszył w świat - do Berlina i innych większych miast niemieckich. Spędzone w Niemczech lata były okresem, który poważnie i korzystnie ukształtował zawodowo i społecznie osobowość Przybyły. Pomogły mu w tym niewątpliwie wrodzone uzdolnienia, aczkolwiek trudno odpowiedzieć na pytanie, co zadecydowało o wyborze zawodu i wyborze dalszej drogi życia. W 1912 roku zdał egzamin mistrzowski, ożenił się z Polką Teodozją Dąbkiewicz ze Starołęki i w Berlinie założył samodzielne przedsiębiorstwo. Od tegoż roku był zapewne również członkiem berlińskiego cechu polskich rzeźników i wędliniarzy. Jego małżeństwo było bardzo udanym związkiem. Dość wskazać, że w latach 1914-18, tj. w okresie służby Przybyły w niemieckim wojsku i jego udziału w walkach na frontach zachodnim i wschodnim, Teodozja samodzielnie prowadziła i rozwijała nowo założone przedsiębiorstwo. Można przypomnieć, że okres I wojny światowej był gospodarczo niezwykle trudnym okresem. Wiele przedsiębiorstw, również rzeźnicko-wędliniarskich, uległo likwidacji. Jednak swemu mężowi, wracającemu z wojska pod koniec 1918 roku, mogła Przybyłowa przekazać już wówczas dość rozwinięte przedsiębiorstwo. Niedługo po zakończeniu wojny Przybyło wie wrócili do Poznania. Zawsze czuli się Polakami. Już w kwietniu 1919 roku zamieszkali w Poznaniu. Porzucili po prostu dobrze zapowiadający się byt w Berlinie i dwa pokaźne domy mieszkalne, aby zamieszkać w mniej pewnym lecz polskim domu. Dalsze ich losy udowodniły zasadność tej decyzji. Pobyt w Poznaniu w okresie II RP to najświetniejszy okres w życiu rodziny, przerwany wybuchem Ryc. 1. Kazimierz (sen.) Przybyła w wieku 50 lat Wincenty Pezacki PRZEDSTAWICI ELSTWA "Ok *oloienla 1913 Warszawa: "Szynkol" - Sosnowa 4 Gdynia: Z. Karczewska - Świętojańska 51 Łódź: St. Berkowski - Nawrot 23 Wilno: K. Słotyński - 3 Maja 3 Katowic»: T. Szymański. Ubeckiego 4 Kraków: St. Gaderski - Zakopane - Krupówki 55 Sosnowieci B. Moskalik - Moniuszki dom p. Konopki Bydgoszcz: W. Grochowski - Nokielska 6 ZASTĘPCA............................................................................................................. Ryc. 2. Jubileuszowa pocztowa kartka firmowa Przybyły z 1937 roku II wojny światowej. W jej następstwie znów opuścili Poznań, wywłaszczeni z posiadanego majątku. Okres, w którym Przybyłowie osiedlali się w Poznaniu, był okresem, w którym wiele nieruchomości zmieniało swych właścicieli. Sytuację tę wykorzystał również Przybyła, kupując w ciągu pierwszych 13 lat swojej pracy zawodowej w Poznaniu trzy sąsiadujące ze sobą nieruchomości przy ul. Św. Marcin. Były to gospodarczo uzasadnione zakupy. W roku 1920 wykupił od Niemca mały warsztat i jednobranżowy sklep mięsny przy Św. Marcinie 22, pięć lat później kupił sąsiednią posesję, której właścicielem był miejscowy Żyd, przy Św. Marcinie 24. Wówczas po raz pierwszy powiększył warsztat i zwiększył produkcję. W roku 1932 wydzierżawił pomieszczenia produkcyjne w domu przy ul. Św. Marcin 25, w następstwie czego rozwinął produkcję na skalę przemysłową. Eksportował konserwy i wędliny trwałe, a także żywe świnie i ich poubojowe półtusze. Przeniesienie głównego sklepu detalicznego z domu przy ul. Św. Marcin 22 do lokalu przy tejże ulicy pod nr 24 nastąpiło w 1936 roku. Spełniając wszystkie ówczesne wymogi higieny, estetyki i organizacji sprzedaży mięsa i wyrobów mięsnych, urządzenie tego sklepu stało na najwyższym w owych czasach poziomie technicznym. W tym samym roku zakupił jeszcze dom fabryczny przy ul. Św. Marcin 23. W ten sposób, dzięki systematycznym zakupom w śródmieściu Poznania, powstał wielki kompleks przemysłowego przetwarzania surowców rzeźnych. Powstała zatem przestrzenna organizacja tego przetwarzania, która w skali rzemieślniczej była uważana za najlepszą. Ryc. 3. Złoty medal i krzyż Przybyły uzyskane w 1935 r. w Nicei oraz złoty krzyż uzyskany w 1938 roku w Grecji za jakość wyrobów mięsnych. U góry (lewa strona) - odznaczenie greckie, poniżej i obok - odznaczenie francuskie. Wstędze orderowej brak już niebieskiego pasma sztandaru francuskiego. Rok 1937 to rok otwarcie w Głównej k. Poznania własnej, dużej konserwiarni ogórków. W 1937 roku przetwórnia mięsna Przybyły zatrudniała 185, a wytwórnia konserw ogórkowych 60 pracowników. Przybyła miał w Poznaniu dziewięć detalicznych punktów sprzedaży swoich wyrobów mięsnych i mięsa oraz osiem przedstawicielstw w ośmiu większych miastach polskich. Swoje produkty sprzedawał nie tylko na rynek polski, ale również liczne rynki zagraniczne w Europie Zachodniej, całej Ameryce, w południowej i północnej Afryce oraz Azji wschodniej. Przybyła eksportował szynki puszkowe, inne konserwy mięsne (np. pasztety i swoiście produkowaną polędwicę świńską) oraz trwałe kiełbasy. Eksport stanowił 55% masy wszystkich wyrobów wytwarzanych w przedsiębiorstwie Przybyły. Jego wyroby były wszędzie przyjmowane z uznaniem. Dowodzą tego liczne nagrody krajowe i zagraniczne, jak np. wielki złoty medal uzyskany w Nicei (1935) i Grecji (1938, ryc. 3), złoty medal Zw. Izb Rzem. RP (1935, ryc. 5) i dyplom uznania Izby Rzemieślniczej w Poznaniu (1937). Za osiągnięcia zawodowe i społeczne w 1936 roku odznaczono Przybyłe Srebrnym Krzyżem Zasługi. Roczny obrót przedsiębiorstwa Przybyły zamykał się w 1937 roku kwotą 475 tys. zł. Przyjmując zysk netto 5%, jego miesięczne dochody wahały się w granicach 2 tys. zł. Był to dochód dwa razy większy niż ówczesna pensja profesora uczelni wyższej. Nietrudno jednak znaleźć dowody, że finansowa rzeczywistość Przybyła była lepsza, nie widać bowiem kryzysowego załamania z końca lat 20. i początku lat 30. Majątek Przybyły powiększał się po prostu z roku na rok. O dobrej sytuacji przedsiębiorstwa świadczyło nie tylko powiększenie jego powierzchni produkcyjnej, ale także postępująca technizacja i modernizacja, jak również zwiększenie miejsc sprzedaży detalicznej wyrobów Wincenty Pezacki Ryc. 4. Wystawa towarowa Przybyły na Ogólnopolskich Targach Rzemiosła w 1935 rokui środków transportu (ryc. 6). Tego samego dowodzi zakup kilku kamienic czynszowych w Poznaniu, kupno majątku ziemskiego Goniembice (koło Leszna) w 1927 roku 2 , kupno bekoniarni w Świeciu n. Wisłą w 1936 roku oraz rozszerzenie ok. 1930 roku terenu działalności zawodowej na kresy wschodnie. Już sama tylko modernizacja i technizacja przedsiębiorstwa poznańskiego i powiększenie ilości miejsc sprzedaży wyrobów powiększało wartość przedsiębiorstwa Przybyły. Goniembice, niezbyt odległe od Poznania, powiększyły oraz zabezpieczyły bazę surowcową tego przedsiębiorstwa i polepszyły kalkulację kosztów produkcji. Wykupując od Niemca bekoniarnię w Świeciu n. Wisłą, zapłacił Przybyła 220 tys. zł. W 60% była to jego osobista własność, reszta (po 10%) należała do czterech członków najbliższej rodziny. Dysponując bekoniarnią, Przybyła miał teraz większy wpływ na polską gospodarkę mięsną. Korzystnym dla Przybyły był również zakup trzody chlewnej na wschodnich kresach kraju. Można przypomnieć, że zakupy te zainicjowały władze państwowe w celu przyspieszenia rozwoju gospodarczego tej części ówczesnej Polski. W rekompensacie za zakup trzody chlewnej na tych terenach kupujący otrzymywał prawo eksportu do Niemiec zarówno żywych, jak i ubitych świń. Tego rodzaju rekompensowany zakup żywca miał miejsce od lutego do października każdego roku. Przybyła wywoził miesięcznie 6 - 8 wagonów, zarabiając na każdym z nich 2 - 2,5 tys. zł., od których nie płacił podatku. Przysłowiową zmorą tego handlu była wągrzyca, kilkakrotnie częściej stwierdzana niż w tuszach świń z zachodniej Polski. W nawale coraz liczniejszych i coraz bardziej czasochłonnych zajęć zawodowych Przybyła znajdował jeszcze czas na pracę społeczną. Będąc członkiem" Sokoła" i cechu polskich rzeźników, pracę społeczną rozpoczął już w czasie swego pobytu w Berlinie. Po powrocie do Polski, przez 1 O lat był podstarszym poznańskiego cechu rzeźników i wędliniarzy, współzałożycielem wielu organizacji (np. Centrali Przemysłu Rzeźnickiego). Należał do poznańskiego Bractwa Kurkowego. Przynależność do tego bractwa była popularna wśród poznańskich rzeźników. Strzelali oni widocznie dobrze do tarczy, bo w poznańskim poczcie królów kurkowych było aż siedmiu rzeźników, nie licząc jeszcze liczniejszych pierwszych i drugich rycerzy. Przedostatnim królem kurkowym w okresie II RP był Przybyła (ryc. 7)3. W prasie codziennej Poznania zachował się szczegółowy opis obrzędów proklamowania Przybyły królem kurkowym w 1930 roku 4 . Należną do tytułu króla kwotę 500 zł Przybyła z punktu przekazał ubogim Poznania. Dodać można, że szczerozłoty łańcuch, który nosił poznański król kurkowy, został ufundowany w 1684 roku. Każdy król kupował do niego nowe ogniwo. Tak uczynił też Przybyła. Dzisiaj po łańcuchu nie ma nawet śladu. Ryc. 5. Złoty medal przyznany Przybyłe za wyroby wędliniarskie i pracę pionierską na OTR w 1935 roku w Poznaniu Można dziwić się, że na to wszystko - czasochłonną pracę zawodową oraz bardzo intensywne życie społeczne - starczyło Przybyłe czasu, zdrowia i sił. Nie ulega wątpliwości, że był to dobry organizator, który potrafił doskonale dobierać swoich współpracowników. Wśród nich najbliższymi i najlepszymi było czterech członków jego najbliższej rodziny: żona i trzech synów. Rodzinny podział zajęć i obowiązków był z góry ustalony. Żona zajmowała się tradycyjnie detaliczną dystrybucją towarów przede wszystkim na terenie Poznania. Najstarszy syn, student ekonomii, dbał o organizację przedsiębiorstwa i wewnętrzny podział pracy, średni, student rolnictwa, opiekował się gospodarką w Goniembicach, najmłodszy natomiast, imiennik ojca, jeszcze uczeń szkoły średniej, pomagał ojcu w codziennych sprawach, realizując doraźne zlecenia ojca. Był przewidziany na głównego sukcesora przedsiębiorstwa i zawodowo do tego przygotowywany. Wincenty Pezacki Ryc. 6. Tabor samochodów ciężarowych Przybyły w 1937 roku W warunkach rozwijającego się przedsiębiorstwa oraz zorganizowanej pracy całej rodziny rok 1937 był dla Przybyły rokiem podwójnego jubileuszu: 25-lecia działalności jako samodzielnego przedsiębiorcy i srebrne gody małżeńskie. Głównym i odpowiedzialnym organizatorem wszystkich uroczystości jubileuszowych Przybyłów był ich naj starszy syn. Z zachowanych dokumentów wynika, że rozesłano 113 zaproszeń do wzięcia udziału w jubileuszowych uroczystościach zorganizowanych w dniu 10 września 1937 r. Wzięła w nich udział również cała załoga firmy. Rozpoczęły się one nabożeństwem, po którym załoga powróciła do swoich codziennych zajęć, natomiast zaproszeni goście udali się do Bazaru, gdzie w białej sali odbyła się uroczysta akademia, w czasie której przemawiało bardzo wielu gości. Dla pracowników przedsiębiorstwa zorganizowano wieczorem tego samego dnia dodatkową akademię, z poczęstunkiem fundowanym przez jubilatów. Tańczono po niej do rana następnego dnia. Z okazji jubileuszu Przybyła przeznaczył tysiąc złotych dla bezrobotnych z Poznania, a ubogim podarował 500 zł oraz 500 kg boczku. W poznańskiej prasie codziennej oraz w "Gazecie Przemysłu Rzeźnickiego" ukazało się co najmniej dziewięć obszernych informacji o święcie Przybyłów wraz ze szczegółową historią ich przed siębior stw s . Świętując swój jubileusz, Przybyła nie przewidywał, że w dotychczasowy sposób będzie pracował jeszcze niepełne dwa lata. II wojna światowa przerwała pracę i zmusiła Przybyłe do ucieczki do Warszawy. Jako powiernik (Treuhaender) cały poznański majątek Przybyły przyjął najbliższy sąsiad, Niemiec, również rzeźnik - Strobel, który korzystał z majątku przez cały okres wojny. Prawdą jest, że w tym samym okresie Przybyła nie najgorzej zorganizował sobie życie w Warszawie. Znał bardzo dobrze język niemiecki, a w czasie I wojny światowej służył w cesarskim wojsku niemieckim, czego prawdopodobnie nie ukrywał. Został zatrudniony w przetwórni mięsnej (Warszawa-Praga), która wyłącznie na potrzeby wojska niemieckiego wytwarzała z mięsa bydlęcego konserwy we własnym wycieku cieplnym, a więc konserwy typu "Corned beef' w puszkach o jednostkowej masie 1 kg. Pracując tutaj, Przybyła pomógł znaleźć pracę znajomym Polakom (np. Jankowiakowi i Czyżowi z Poznania). Spora część tych konserw nigdy nie dotarła do wojska niemieckiego, szczególnie przed powstaniem warszawskim. Przygotowane do transportu konserwy ginęły z gdańskiego dworca. Za sprawą polskiego ruchu oporu zmieniały one po prostu swoje przeznaczenie. Pracę Przybyły w wojskowej przetwórni mięsnej przerwał wybuch powstania warszawskiego. Nie wrócił już do niej, bo po powstaniu wywieziono go do Pruszkowa, a następnie do Opoczna, gdzie przebywał do końca wojny. Z przymusowej deportacji wyzwoliło Przybyłe zakończenie wojny. Zaraz też powrócił do Poznania, do swego przedwojennego warsztatu pracy. Warsztat został w czasie jego nieobecności rozkradziony ze wszystkiego, co można było wynieść. Nikt nie zainteresował się tylko zapasem stu tysięcy puszek szynkowych, których Strobel nie zużył, bo w okresie wojny nie produkowano szynek puszkowanych. Zresztą z powodu powojennej reglamentacji całej gospodarki mięsnej w kraju nie można było myśleć o wznowieniu przedsiębiorstwa. W 1950 roku Przybyła produkował w puszkach szynkowych ogórki konserwowe. Na przełomie 1950/51 roku został ponownie wywłaszczony ze swojej posiadłości. Sklep przejęła PSS "Społem", a pomieszczenia produkcyjne tutejsze zakłady mięsne. Przybyła pracował odtąd dorywczo. Przyznano mu zresztą niewielką rentę. Był to wyjątkowy przypadek, motywowany zresztą Ryc. 7. 43-1etni Przybyła poznańskim królem kurkowym z 1930 roku Wincenty Pezackiuzyskanym w okresie IIRP odznaczeniem za zasługi dla narodowej gospodarki . . mIęsne] . Ale nawet w tym niewątpliwie najtrudniejszym okresie życia sprawy rzemiosła rzeźnicko-wędliniarskiego były Przybyłe zawsze bliskie. W różny sposób dawał temu wyraz. Latem 1945 roku cech rzeźnicki przystąpił do odbudowy domu cechowego przy ul. Masztalarskiej. Dom ten był zniszczony w czasie walk o Poznań. Wewnętrzna, cechowa pożyczka nie dostarczyła wystarczających funduszów na ten cel. Kazimierz Przybyła i Adam Wujec darowali wówczas cechowi - z wyłącznym przeznaczeniem na odbudowę domu cechowego - po 5 tys. zł 6 . Była to bardzo duża darowizna. W 1958 roku Przybyła, jeszcze zawodowo czynny, razem z Sellerem zorganizowali w Poznaniu wojewódzką naradę rzeźników i wędliniarzy. To właśnie Przybyła zaproponował Władysława Marcinkowskiego na przewodniczącego narady. Marcinkowski stał się później czołowym aktywistą poznańskiej zbiorowości rzeźnicko-wędliniarskiej w okresie jej najgłębszej depresji organizacyjnej. Dodać można, że na wspomnianej naradzie wybrano Przybyłe na delegata do ogólnokrajowej organizacji branżowej w Warszawie. Jest to ostatnia wzmianka o pracy zawodowej i społecznej Przybyły. Miał już wówczas 71 lat. Kilkanaście ostatnich łat mieszkał u swego najmłodszego syna, Kazimierza juniora, jedynego do dziś żyjącego potomka Przybyły. Od 25 lat Przybyłe (sen.) skrywa wielkopolska ziemia, którą tak ukochał, której poświęcił wszystkie swoje uzdolnienia i umiejętności. Gdyby nie zawierucha wojenna Kazimierz (sen.) Przybyła rozpocząłby nowy rzeźnicki ród w Poznaniu. Wojna zmieniła bowiem diametralnie życiowe zamiary Kazimierza juniora, jedynego spośród naturalnych spadkobierców. Przy ul. Św. Marcin (dziś numer 43) nie ma już śladu Przybyłów. Nikt również nie łączy tego nazwiska ze sławnym rzeźnikiem sprzed sześćdziesięciu lat. PRZYPISY: 1 Opracowano na podstawie własnych spostrzeżeń z okresu produkcyjnej praktyki w poznańskim przedsiębiorstwie rzeźnickim Przybyły, wielu rozmów z Kazimierzem Przybyłą, najmłodszym synem seniora rodu, poznańskiej prasy codziennej i "Gazety Przemysłu Rzeźnickiego" z lat 30. Wykorzystano także wzmianki o K. Przybyłe wcześniej opublikowane w "Kronice Miasta Poznania", 3/1995, w tekście mojego autorstwa. 2 Goniembice, majątek w pobliżu stacji kolejowej Lipno Stare na linii Poznań-Wrocław. Czynna gorzelnia. Powierzchnia ziemi ornej wynosi ok. 300 ha. Ziemia średniej jakości, nadająca się do uprawy przede wszystkim żyta i ziemniaków. 3 W. Pezacki, Muzeum, jakich mało. Muzeum Gospodarki Mięsnej wSielinku. Ośr. Dor. Roln., Sielinko, 1996. 4 "Kurier Poznański" z 16.06.1930 r., nr 272. 5 "Kurier Poznański" z 10.09.1937 r., nr 412, s. 5, "Gazeta Przemysłu Rzeźnickiego." z 10.09.1937 r., nr 98. W archiwum Muz. Gosp. Mięsnej znajduje się także kilka dokumentów dotyczących podwójnego jubileuszu Przybyłów, w tym oryginał listy zaproszonych gości oraz jubileuszowa pocztówka frrmowa. 6 "Kronika Miasta Poznania", 3/1995, s. 149 i 162.