"RZADKI GOŚĆ" Karol de Montalembert w Poznaniu, 1861 PRZEMYSŁAW MATUSIK "Polska miewała licznych zwolenników w chwilach, gdy uniesienie powszechne zwracało się ku niej, w innych czasach doświadczała nieraz opuszczenia lub zapomnienia. Nieszczęścia polskie tak dawno trwają i tak nieraz przybierają pozór nieubłaganej konieczności, że znużyły świat i wyczerpały nadzieje u ludzi mniej podniosłego usposobienia. Tern większa przeto zasługa tych, którzy (00.) dochowali i przywiązanie swoje i ufność w odrodzenie kraju naszego... ,,1 Te pełne gorzkiej prawdy słowa wyszły spod pióra ks. Jana Koźmiana w roku 1861, a odnosiły się do hrabiego Karola de Montalembert, jednego z największych - obok lorda Dudleya Stuarta - przyjaciół Polski i Polaków oraz orędowników sprawy polskiej w wieku XIX. Do niedawna ta niezmiernie interesująca - nie tylko z polskiego punktu widzenia - postać była niemal nieobecna w polskiej refleksji nad dziejami wieku XIX. Tę zawstydzającą wręcz lukę historiograficzną wypełniła dopiero wydana w 1994 roku solidna monografia pióra Jerzego Parve. Tym niemniej warto przypomnieć choćby w dużym skrócie sylwetkę Karola de Montalembert. U rodzony w 1810 roku pochodził ze starej arystokratycznej rodziny francuskiej, sięgającej początkami swymi doby wojen krzyżowych. Jego ojciec, Marc Rene, nieprzejednany kontrrewolucjonista i emigrant, walczył chwalebnie zarówno przeciw rewolucji, jak i przeciw Uzurpatorowi. Wróciwszy do kraju z Ludwikiem XVIII Montalembert - senior, został za swe zasługi hrabią i parem Francji, a następnie pełnił szereg funkcji w dyplomacji doby Restauracji. Nic więc dziwnego, że jego nieprzeciętnie uzdolniony syn Karol zdobył nie tylko doskonałe wykształcenie, ale poznał wiele interesujących postaci europejskiego życia intelektualnego. Wychowany w duchu katolickim młody Montalembert wcześnie rozpoczął poszukiwania mające na celu dokonanie swego rodzaju syntezy wartości katolickich ze zdobyczami nowoczesnego liberalizmu. To dążenie stworzyło płaszczyznę zbliżenia z ks. Felicite de Lamennais, Przemysław Matusikredaktorem wydawanego na przełomie lat 20. i 30. katolicko-liberalnego pisma "L'Avenir", którego motto stanowiło hasło "Bóg i wolność". W 1832 roku idee głoszone na łamach "L'Avenir" spotkały się z potępieniem Rzymu, co z czasem spowodowało odejście ks. Lamennais od Kościoła. Montalembert natomiast w Kościele pozostał, starając się nadal propagować alians katolicyzmu z ideami liberalnej wolności. Wespół z takimi postaciami, jak o. Lacordaire, Dom Guerengar, bp Doupanloup czy beatyfikowany ostatnio przez Jana Pawła II Fryderyk Ozanam stał się jedną z czołowych postaci prężnego ruchu katolickiego we Francji następnych dziesięcioleci. Prowadził czynną działalność polityczną jako członek Izby Parów, był publicystą, wydawcą pisma "Correspondant". Był wreszcie pisarzem historycznym, którego twórczość wieńczyły kilkutomowe dzieje "Mnichów Zachodu". Warto wspomnieć, iż wśród jego prac odnajdujemy również wydaną w latach 1835-36 rozprawę o królowej Jadwidze 3 . Przez całe życie wierny idei liberalnego katolicyzmu Montalembert stawał się z czasem coraz bardziej w tej mierze osamotniony; świat katolicki zdominowany został bowiem przez konserwatywny ultramontanizm. Montalembert zainteresował się sprawami polskimi w roku 1831, gdy wespół z Lamennaisem bezwarunkowo i entuzjastycznie wsparł swymi zamieszczanymi w "L'Avenir" tekstami powstanie listopadowe. Polska jawiła mu się bowiem jako odwieczne przedmurze chrześcijaństwa, które w swej walce wciela w życie bliski mu ideał jedności katolicyzmu z wolnością. Dla Montalemberta powstanie listopadowe było czymś w rodzaju nowoczesnej krucjaty chrześcijańskiej i wolnej Europy przeciw zakusom despotycznej Azji 4 . O Polsce nie zapomniał także po klęsce powstania. Wielokrotnie publicznie zabierał głos w obronie praw polskich, także w trakcie swoich wystąpień w Izbie Parów. Szczególnie mocno miały zabrzmieć jego oskarżycielskie słowa w 1846 roku, wypowiadane z parlamentarnej mównicy pod wrażeniem tragicznych wydarzeń galicyjskiej rabacji. Wobec tych wyrażanych w żywej, romantycznej formie polskich sympatii nie może dziwić fakt, iż miał on wśród Wielkiej Emigracji wielu przyjaciół. W początkach lat 30. szczególnie bliskie więzi połączyły Montalemberta z Adamem Mickiewiczem; to przecież Montalembert wydał i opatrzył napisaną przez siebie przedmową francuskie wydanie "Ksiąg narodu i pielgrzymstwa". Z czasem stał się on swego rodzaju patronem formującego się wokół Mickiewicza i Bogdana Jańskiego grona katolickiej odnowy emigracji, służąc jego uczestnikom wszelaką pomocą. Jedną z poznanych w początku lat 30. w paryskim kręgu Mickiewicza osób był młody emigrant Jan Koźmian. Ta przelotna zrazu znajomość zacieśniła się z początkiem lat 40., gdy Koźmian, ukończywszy studia prawnicze w Tuluzie, wrócił do Paryża, stając się tam jednym z filarów ruchu katolickiego na emigracji, i przetrwała wyjazd Koźmiana z Paryża w roku 1842; po rocznej podróży po Szwajcarii i Italii zamieszkał w Berlinie, by w 1848 roku osiąść w Wielkim Księstwie Poznańskim. Już w Berlinie zaczął Koźmian oddziaływać na Księstwo w duchu katolickim, w czym pomógł mu wydawany od 1845 roku "Przegląd Poznański", jedno z najpoważniejszych pism katolickich w wieku XIX. Tragiczna śmierć żony, Zofii z Chłapowskich, w 1853 roku skłoniła Jana Ryc. 1. Karol de Montalembert Koźmiana do poswlęcenia się stanowi duchownemu. Po studiach teologicznych w Rzymie, Poznaniu i Gnieźnie przyjął w 1860 roku święcenia kapłańskie; z czasem miał się stać jedną z najważniejszych postaci Kościoła polskiego swej doby. W początku lat 60. ks. Koźmian nie tylko nadal wydawał "Przegląd Poznański" i pełnił funkcję spowiednika sióstr Sacre Coeur, lecz prowadził zarazem w Poznaniu dwa konwikty dla chłopców, jeden dla lepiej uposażonych, drugi dla biedniejszych. Montalembert bardzo Jana Koźmiana cenił i właśnie w liście do niego z 28 grudnia 1857 roku przedstawił swój zamysł odwiedzenia Polski. Miało do tego dojść przy okazji planowanego na lato następnego roku pobytu w Karisbadzie, skąd chciał ".. .zapuścić się (00.) do Krakowa, aby postawić stopę na ziemi polskiej, a potem [pojechać] do Wrocławia i Malborka". Prosił w związku z tym swego polskiego korespondenta o sporządzenie "... niewielkiego planu takiej trasy"s. Przebywający wówczas w Rzymie Jan Koźmian Przemysław Matusik wywiązał się z tego zadania, jednak do owej polskiej wycieczki Montalemberta nie doszło ani w 1858, ani w dwu następnych latach, głównie z powodu nękających go chorób. W grudniu 1859 roku Montalembert stwierdzał z pewną rezygnacją, że "... czasy podróży" już dla niego minęły, nie wykluczał jedynie krótkiej wycieczki koleją do Krakowa i Wrocławia 6 . Jednakże w maju 1861 roku ks. Koźmian otrzymał od Montalemberta dziarski list zawiadamiający o przedsiębranej przezeń dłuższej podróży mającej wieść przez Monachium i Wiedeń do Pesztu, następnie do Krakowa, Wrocławia i Trzebnicy, dalej przez Poznańskie do Gdańska i Malborka, skąd autor "Mnichów Zachodu" chciał udać się do Berlina, by zakończyć swą eskapadę zwiedzaniem klasztorów w północnych Niemczech 7 . Montalembert pisał do ks. Koźmiana: "Do podróży tej skłoniło mnie głównie to, co mi poprzednio oświadczyłeś, a zwłaszcza to, co było w liście z 3 sierpnia 1860". Niestety nie znamy treści tego listu, wydaje się jednak, iż istotną, choć może nie decydującą rolę odegrał tu argument o charakterze polityczno-kościelnym. Jego kontekst stanowiły burzliwe wydarzenia lat ostatnich w Italii, które dopowadziły do niemal całkowitego zjednoczenia Włoch pod berłem króla Piemontu Wiktora Emanuela II. Problem polegał na tym, iż proces ten zagroził zarazem istnieniu Państwa Kościelnego, którego obszar został w poważnym stopniu okrojony. Kwestia ta odbiła się bardzo szerokim echem w całej Europie, doprowadzając do gwałtowanej polaryzacji stanowisk. Z jednej strony stanęli entuzjaści włoskiego "risorgimenta", głównie liberałowie, z drugiej - broniący Państwa Kościelnego katolicy. Spór ten znalazł swój wyraz także w Poznańskiem, gdzie ostoją prozjednoczeniowych sympatii był przede wszystkim "Dziennik Poznański", powstały w 1859 roku organ tutejszych środowisk liberalnych. Stanowisko przeciwne zajmował oczywiście "Przegląd Poznański" ks. Koźmiana, a także wydawany od 1860 roku "Tygodnik Katolicki" ks. Aleksego Prusinowskiego. Poza wszystkimi innymi aspektami toczącej się polemiki jeden musiał być dla ks. Koźmiana szczególnie dotkliwy. Było to bezwarunkowe stawianie przez liberałów tezy, iż pragnący niepodległości Polacy znajdują się niejako po tej samej stronie barykady, co jednoczący swe państwo Włosi. W konsekwencji sytuowało ich to po stronie przeciwników papieża. Tymczasem dla Koźmiana supozycje te były nie tylko fałszywe, ale i dla sprawy polskiej niebezpieczne. Uważał on bowiem, iż likwidacja Państwa Kościelnego może w konsekwencji przynieść utratę papieskiej niezależności, a co za tym idzie destabilizację całego Kościoła i nieobliczalne w skutkach osłabienie katolicyzmu. To zaś musiało być szczególnie groźne dla narodu polskiego, w którym - jego zdaniem - katolicyzm pełnił funkcję podstawowej siły integrującej. Wszystko to nabierało szczególnej aktualności w dobie tzw. rewolucji moralnej w Królestwie Kongresowym, narodowego odrodzenia promieniującego na wszystkie ziemie polskie i stwarzającego - jak się wydawało - nowe, lepsze dla Polski perspektywy na przyszłość. W tej sytuacji odwiedziny w Poznańskiem Karola de Montalembert, europejskiej klasy polityka łączącego wierność zasadom liberalnym z gorącym polonofilstwem i bezwzględną obroną władzy świeckiejpapieża, musiały z jednej strony służyć wzmocnieniu propapieskich nastrojów, z drugiej - stanowić swego rodzaju demonstrację względem miejscowych liberałów zafascynowanych zjadliwie antykatolickim Garibaldim. Skądinąd warto zauważyć, iż już w trakcie trwania podróży Montalemberta prasa niemiecka, nie wyłączając" Posener Zeitung", starała się ją wiązać z jakąś tajemniczą polityczną misją wypełnianą na zlecenie Watykanu. Stwierdzano, że celem Montalemberta jest zbieranie podpisów pod jakimś adresem na rzecz władzy świeckiej papieża, a także nakłonienie "przywódców polskiej agitacji" do zerwania z europejskim obozem demokratycznym i nadania owej "agitacji" katolickiego charakteru w zamian za poparcie ze strony papiestwa i europejskich środowisk katolickich. Zdaje się, iż podobne supozycje nie były obce także i polskim liberałom. Redaktorowi "Dziennika Poznańskiego", cytującemu za "Bromberger Wochenblatt" wyżej przytoczone sugestie, wydawały się one prawdopodobne, choć stwierdzenie to opatrywał zastrzeżeniem, iż sam Montalembert "... nie zwierzał się zapewne przyjaciołom korespondenta do »Bromberger Wochenblatt« z celu swej podróży"s. Podobny, pełen dystansu ton charakteryzować miał w ogóle szczupłe relacje "Dziennika" o wielkopolskiej podróży autora "Jadwigi, Królowej Polski"9. Tymczasem sama podróż, choć wyraźnie wpisana w polityczny kontekst, to przecież nie miała być podporządkowana jakimś konkretnym i bezpośrednim przedsięwzięciomlo. Swe kościelno-polityczne funkcje miała spełnić niejako na marginesie głównego, towarzyskiego i krajoznawczo-historycznego nurtu. Na ten drugi aspekt sprawy zwrócił szczególną uwagę ks. Koźmian, który przyjął na siebie obowiązek organizacyjnego przygotowania poznańskiego i pomorskiego etapu podróży swego francuskiego przyjaciela. Krótka wizyta w Wielkopolsce stwarzała szanse na choćby cząstkowe zapoznanie Montalemberta z nieznanym mu chyba szerzej polskim dziedzictwem kulturowym, na lepsze uświadomienie mu średniowiecznych korzeni polskiego państwa i Kościoła. Pozwalałoby to na poszerzenie spojrzenia w dalszych częściach jego "mniszej" syntezy także o historię polskich klasztorów, co umacniałoby obraz Polski jako integralnej części Europy, oglądanej w tym wypadku z monastycznej perspektywy. Warto zresztą zauważyć, iż doskonale zdający sobie z tego sprawę Koźmian nie zaniedbał chyba żadnej okazji, by zapoznać dostojnego gościa z polską historią, kulturą, polityk ą ll. Jego aktywność w tej mierze była bardzo ważna, gdyż sam Montalembert, jak się wydaje, miał dość mizerne wyobrażenie o wielkopolskich pozostałościach historycznych. Początkowo godnym obejrzenia po Krakowie i Wrocławiu uznał tylko Gdańsk i Malbork, w Poznańskiem jego celem miała być natomiast... Góra pod Śremem, gdzie w majątku swego drugiego obok Koźmiana emigracyjnego znajomego, Cezarego Platera, chciał się zatrzymać na kilkudniowy odpoczynek. Wyrazem nastawienia Montalemberta była później jego reakcja na romańskie pozostałości w kościółku św. Leonarda w Lubiniu, którego kryptę - jak pisał Koźmian - "00. ze zdziwieniem uważał: bowiem nie mniemał, aby tak stare architektoniczne kształty napotykały się na ziemi naszej"12. Skądinąd trudno się mu dziwić, skoro już w Poznańskiem spotkany u Platera Józef Morawski komentował Przemysław Matusik Koźmianowe plany zwiedzenia Gniezna stwierdzeniem, iż nie ma tam "... nic starodawnego (00.) poza dwojgiem drzwi z brązu" i "straszył" Montalemberta "... opowiadaniem o kielichach", które ten miałby" w intencji" Koźmiana podziwiać 13. Podróż autora "Mnichów Zachodu" latem 1861 roku przebiegała zgodnie z zapowiedzianym wcześniej planem. Wprawdzie początkowi jego wizyty w Poznańskiem towarzyszył jaśniejący"... na poznańskiem widnokręgu, całkiem przez astronomów nieprzewidywany i bez meldowania nagle pojawiony a świetny kometa"14, jednak nie wpłynęło to negatywnie na jej przebieg. Przyznać trzeba, iż wielka była w tym zasługa organizacyjnej rzutkości ks. Koźmiana, który zresztą wyjechał po swego gościa aż do Wrocławia. Stamtąd w czwartek, 4 lipca, wyruszyli koleją żelazną do Rawicza, pierwszej stacji na terenie Wielkiego Księstwa Poznańskiego. "Rzadkiego gościa" - jak z lubością określali Montalemberta poznańscy publicyści - powitał na tamtejszym dworcu kwiat powiatowego obywatelstwa, "tak ziemskiego, jak duchownego", w którego imieniu przemówił "senior powiatu" krobskiego, ubrany w strój narodowy Ignacy Sczaniecki z Łaszczyna 15. Opisujący to krobski korespondent "Dziennika Poznańskiego" ujrzał Montalemberta mężczyzną "... średniego wzrostu, przystojnym, pełnym poważnego wyrazu, w najlepszej sile wieku", zaś uznając, iż "... czerstwego bardzo zdaje się zdrowia", wyraził nadzieję na jego długą służbę "... publicznej sprawie"16. Po powitaniu gość w towarzystwie Koźmiana i ks. Prusinowskiego udać się miał na Świętą Górę koło Gostynia. Nieoczekiwaniejednak zyskał okazję do zapoznania się z "handlownością i kulturą miejscową; właśnie bowiem był jarmark, bydła napędzono tak wiele, że jadąc z dworca może z kwadrans między niem przeciskać się musiał". Nieoceniony nasz krobski korespondent nie byłby Poznańczykiem, gdyby przy tej okazji nie zauważył, że bydło "... w ogóle było dobrze wy karmione, [a] lud był oka wesołego, bo spieniężał je po bardzo wysokich cenach, mianowicie woły"17. N astępne wszelako dni minąć miały bez podobnych atrakcji, Montalembert, który zamieszkał w Górze u Cezarego Platera, spędził je na zwiedzaniu zabytków i instytucji kościelnych i na szerszych lub węższych spotkaniach z poznańskimi osobistościami; szczególnie liczny zjazd miał miejsce w sobotę 6 lipca w Turwi u generała Dezyderego Chłapowskiego. Z pewnością wiele mówiono w czasie tych spotkań o sprawach polskich, o wydarzeniach w Królestwie Polskim, o sytuacji w Poznańskiem, o Państwie Kościelnym, Piusie IX i Napoleonie III; pozostający w zdecydowanej opozycji wobec tego ostatniego Montalembert z niezadowoleniem skonstatować miał powszechny i jego zdaniem naiwny bonapartyzm polskich elies. Nieodmiennym elementem wszystkich tych spotkań było wykonywanie pieśni "Boże, coś Polskę", którą Montalembert był prawdziwie zafascynowany, o czym napisał później: "Słyszałem i podziwiałem wszystkie arcydzieła muzyki religijnej i świeckiej, starożytnej i nowoczesnej; ale ani cudowne, choć przechwalone dźwięki kapeli Syxtynskiej, ani harmonie czarujące Glucka i Beethovena tak mnie nie poruszyły, jak ten śpiew natchniony gorącym powiewem wiary, cierpienia, patryotyzmu, śpiew nurtujący wszystkie głębiny szlachetnego uczucia"19. Tymczasem ks. Jan Koźmian nadal czynił starania, by jego gość choć otarł się o Poznań i Gniezno. Montałembert nie miał na to wielkiej ochoty, stąd dla osiągnięcia swego celu ks. Jan posłużył się pewnym nieodpartym środkiem nacisku. Zapewne bowiem to z jego właśnie inspiracji arcybiskup Leon Przyłuski zaprosił francuskiego gościa na obiad, który miał się odbyć we wtorek 9 lipca, wobec tego hrabia Karol, otrzymawszy w sobotę 6 lipca zaproszenie, zmuszony był przyjąć je "... z wdzięcznością"20. Montałembert przybył więc do Poznania 9 lipca w południe, prawdopodobnie koleją z Czempinia. Wydaje się, że z dworca nie udał się wprost do pałacu biskupiego, bo tam z pewnością odbyło się przyjęcie, lecz zapewne wpadł choć na chwilę do konwiktu ks. Jana mieszczącego się w dawnym budynku 00. misjonarzy przy ul. Rybaki. Dlatego też, choć nie zwiedził Fary, obejrzał przecież "... stary, poważny, sięgający czasów Jagiellońskich kościół Bożego Ciała "21, gdzie "... żałował, że tylko naprawę i wybielenie, a nie zupełną umiejętną restauracyę tej pięknej świątyni przedsiębrano ,,22. Stamtąd udał się Montałembert wespół z ks. Janem na Ostrów Tumski. Jak wiemy od ks. Koźmiana, "uczta u arcybiskupa odbyła się w licznym gronie", acz - poza ważniejszymi poznańskimi osobistościami duchownymi - trudno dedukować skład zaproszonych gości. W jej trakcie "następca polskich prymasów" wzniósł toast na cześć gościa w słowach: "Wznoszę toast za zdrowie hrabiego Montalemberta. On zawsze kochał prawdę katolicką i służył jej: bronił Kościoła w jego naj cięższych próbach; jest od trzydziestu lat oddanym przyjacielem naszego kraju; zawsze trzymał wysoko sztandar prawa, wolności i honoru. Oby Bóg go zachował, miał go w swojej pieczy i błogosławił jego szlachetnym pracom!"23 Montałembert odpowiedział w długiej i pełnej przejęcia mowie, słuchanej przez obecnych ponoć "z natężeniem". Jak pisze Koźmian, wspomniał w niej, "... iż jest żyjącym świadkiem, jak sprawa polska coraz jest lepiej znana i pojmowana, jak się ku niej skłaniają po kolei wszystkie umysły szlachetne, zwrócił się do tego, co się w tamtej chwili działo w naszym kraju i wysoko postawił wszystkie objawy ducha narodowego. Skończył wyrazem nadziei gorącej i życzeniem, aby Polska pozostała na wysokości, najakiej stanęła w ostatnich czasach". Z tego krótkiego omówienia, lakonicznego ze względu na pruską władzę, widać, iż zawarte w nim były główne tezy, które stać się miały osnową wydanej pod wrażeniem polskiej podróży w następnym miesiącu rozprawy pt. "Naród w żałobie". Była ona - poza wszystkim innym - gorącą afirmacją ruchu rewolucji moralnej w Królestwie Polskim, wyrażała fascynację Montalemberta zastosowaną na taką skalę walką bez przemocy, opartą na moralności i religii. Poznańska mowa autora "Mnichów Zachodu" zrobić miała - według Koźmiana - wielkie wrażenie na obecnych 24 . Po przyjęciu Montałembert zwiedził "szczegółowo ,,25 Katedrę, w której go "... i kaplica królów i stare pomniki, a mianowicie metalowe tablice grobowe i obrazy z Paradyża uderzyły i zajęły". Ostatnim elementem poznańskiego pobytu było zwiedzenie "odnowionego pięknie Kościółka N. Panny in Summo"26. Późnym już chyba popołudniem Karol de Montałembert opuszczał Poznań w towarzystwie ks. Koźmiana i Cezarego Platera, "00. dawnych swych przyjaciół Przemysław Matusik i znajomych, którzy mu (00.) statecznymi byli przewodnikami i towarzyszami"27. Zatrzymawszy się na krótki odpoczynek w Kobylempolu u Józefa Mycielskiego, spotkali się tam z przybyłym z Paryża znanym ekonomistą Ludwikiem Wołowskim oraz z Augustem Cieszkowskim. O jedenastej wieczorem nasi podróżni stanęli w Gnieźnie, gdzie u ks. kanonika Zienkowicza czekała ich jeszcze wystawna kolacja z licznie zaproszonymi gośćmi, która przeciągnąć się miała do późnej nocy. Następnego dnia odprawiono dla Montalemberta mszę św. przy ołtarzu św. Wojciecha, podczas której klerycy zaśpiewali "Bogurodzicę". Zwiedziwszy zabytki Gniezna, jak się okazało całkiem interesujące, udał się Montalembert wespół ze swymi towarzyszami w dalszą podróż. Na Pomorzu przyjęto go równie gorąco, jak w Wielkopolsce. Zwiedził Gdańsk, Malbork i Pelplin, a następnie wyjechał do Berlina. Już nigdy więcej nie było mu dane stanąć na polskiej ziemi. Z Poznania i Gniezna, z Turwi i Czerwonejwsi, z Gdańska i Pelplina uwoził jednak wspomnienie 28 wielkiej polskiej serdeczności i otwartości, z jaką go przyjmowano. Polacy bowiem godnie podjęli wieloletniego orędownika ich sprawy. Miłą pamiątką tej wycieczki stał się sporządzony przez wielkopolskie damy haft srebrnego orła w otoku cierniowej korony: do dziś zdobi on zachowany bez zmian pokój Montalemberta w jego zamku w La Roche - en Breny. Pod wrażeniem tego przyjęcia, pod wrażeniem poznanej bliżej polskiej tradycji historycznej i choć w jakiejś mierze odczutej dramatycznej sytuacji współczesnej napisał Montalembert cytowaną już wyżej rozprawę "Naród w żałobie". Był to pełen przejęcia i prawdziwej pasji tekst w obronie praw uciskanego narodu, jeden z najgłośniejszych i najbardziej stanowczych w tym czasie. "Naród w żałobie" natychmiast został przetłumaczony przez ks. Aleksego Prusinowskiego i opublikowany najpierw w "Tygodniku Katolickim", a następnie jako osobna broszura. Zarazem Jan Koźmian - na prośbę Montalemberta, by naświetlić opinii publicznej charakter jego pod róży 29 - napisał i umieścił w swym "Przeglądzie Poznańskim" obszerny artykuł pL "Hrabia Karol de Montalembert i jego dzieło, "Naród w żałobie", zapoznający czytelników z jego sylwetką i omawiający ostatnią jego pracę. Jak na tak krótką wizytę plon całkiem obfity. Trzeba jednak zauważyć, iż wynikało to w dużej mierze z tego, iż ówcześni Poznańczycy - z ks. Janem Koźmianem na czele - doskonale rozumieli znaczenie nawet tak krótkich wizyt wybitnych osobistości. Do tego potrafili również znakomicie wykorzystać dany im czas, "promując" - by użyć tego współczesnego wyrażenia - w inteligentny i atrakcyjny sposób Poznań, Wielkopolskę, polską kulturę i polską sprawę. PRZYPISY: 1 [Ks. J. Koźmian], Hrabia Karol de Montalembert i jego ostatnie pismo: "Naród w żałobie", "Przegląd Poznański", 1862, T. XXXII, s. 169. 2 J. PaIVi, Montalembert w obronie niepodległości Polski i wiary katolickiej, Warszawa 1994. 3 Ch. de Montalembert, Hedwige, reine de Pologne, duchesse de Lithuanie, "L'Universite Catholique", T. I, VIe livraison, 1835 -1836. Bibliografia prac Montalemberta w monografii Parviego, s. 153 -154. 4 Por. J. Ruszkowski, Adam Mickiewicz i ostatnia krucjata. Studium romantycznego millenaryzmu, Wrocław 1996, s. 71 - 72. 5 Listy Charlesa de Montalemberta do Jana Koźmiana z lat 1850-1867. Przekł. i oprać. H. Gacowa i J. Parvi, "Blok - Notes Muzeum Literatury im. A. Mickiewicza", 1994, s. 135. 6 Ch. de Montalembert do J. Koźmiana, Paryż 30 XII 1859, tamże. 7 Ch. de Montalembert do J. Koźmiana, Paryż 18 V 1861, tamże, s. 139-140. 8 Wiadomości miejscowe i potoczne, "Dodatek do Dziennika Poznańskiego", nr 157, 11 VII 1861, s. 5. Identyczne jak cyt. opinie odbajdujemy w "Posener Zeitung", nr 154, 5 VII 1861, s. 3, 5. 91 tak np. "Dziennik" jedynie wzmianką opatrzył opisywane niżej przyjęcie Montalemberta u arcybiskupa, prócz tego akcentowano niejako prywatny i towarzysko-ziemiański charakter tej wizyty, por. Wiadomości miejscowe i potoczne, "Dziennik Poznański", nr 161, 16 VII 1861, s. 3. 10 Wyrazem tego jest stosunkowo słabe zainteresowanie poznańskiej policji tą wizytą: główne wiadomości czerpała ona z artykułów "Dziennika Poznańskiego", por. tłumaczenia na niemiecki relacji z pobytu w Rawiczu i Poznaniu, APP, Prezydium Policji, 512, k. 271 - 276. 11 Koźmian zresztą dostarczał Montalembertowi klasyczną polską literaturę historyczną, por. np. Montalembert do Koźmiana, 28 11863: "...mam pewną ilość książek o historii Polski, jak Długosz, Kromer, Kadłubek, które przesłałeś mi w dwóch egzemplarzach", cyt. za: Listy.. ., s. 160. 12 [Ks. J. Koźmian], Hrabia..., s. 182. 13 Ch. de Montalembert do J. Koźmiana, [Góra 6 VII 1861], (w:) Listy..., s. 144. 14 Wiadomości miejscowe i potoczne, "Dziennik Poznański", nr 154, 7 VII 1861, s. 3. 15 J. Parvi podaje, że w Rawiczu witało Montalemberta 30 ziemian w narodowych strojach, por. J. Parvi, Montalembert, s. 104 , nie podając niestety źródła tej nie występującej w znanym mi materiale informacji. 16 Wiadomości miejscowe i potoczne, "Dodatek do Dziennika Poznańskiego", nr 157, 11 VII 1861, s. 5. 17 Tamże. 18 J. Parvi, Montalembert, s. 110. 19 K. de Montalembert, Naród w żałobie, tłum. ks. A. Prusinowski, Grodzisk 1861, s. 7. 20 Ch. de Montalembert do ks. J. Koźmiana, [6 VII 1861], (w:) Listy..., s. 143. 21 [Ks. J. Koźmian], Hrabia..., s. 183. 22 Ks. J. Koźmian do Kajetana Morawskiego, Poznań 13 VII 1861, Archiwum Prywatne Morawskich w Warszawie, teczka: Koźmianowie; Listy ks. Koźmiana do Jurkowa. W tymże liście Koźmian przynaglał Morawskiego, by ten napisał o podróży Montalemberta do krakowskiego "Czasu": "Naznacz jej właściwy charakter przywiązania do ziemi naszej i sprawy naszej i naukowe do dzieła o Mnichach Zachodu poszukiwania. Odeprzyj spokojnie cele polityczne... " 23 R. L. Lecanuet, Montalembert, T. III, Paris 1925, s. 277, cyt. za: J. Parvi, Montalembert w obronie... s. 105. 24 [Ks. J. Koźmian], Hrabia..., s. 183. 25 Por. cyt wyżej list Ks. J. Koźmiana do K. Morawskiego z 13 VII 1861. 26 [Ks. J. Koźmian], Hrabia..., s. 183. 27 Wiadomości miejscowe i potoczne, "Dziennik Poznański", nr 161, 16 VII 1861, s. 3. 28 J. Parvi, Montalembert..., s. 148. 29 Ch. de Montalembert do ks. J. Koźmiana, Hanower 30 VII 1861, (w:) Listy..., s. 146.