PAMIĄTKI NAPOLEOŃSKIE W ZBIORACH POZNAŃSKIEGO MUZEUM SZTUK UŻYTKOWYCH ZYGMUNT DOLCZEWSKI "00. ów mąż, bóg wojny, Otoczon chmurą pułków, tysiącem dział zbrojny, Wprzągłszy w swój rydwan orły złote obok srebrnych, Od puszcz Libijskich latał do Alpów podniebnych, Ciskając grom po gromie..." Adam Mickiewicz, Pan Tadeusz, Księga I P amiątki napoleońskie w dawnych czasach odgrywały rolę relikwii naszej historii. Wystarczy przywołać postać Rzeckiego z "Lalki" Bolesława Prusa, by wskrzesić tę niezwykłą atmosferę czci dla swego bohatera, jaką stwarzał i w jakiej przebywał stary subiekt. Bolesław Prus tego kultu nie wymyślił, gdyż był on wspólny wielu jemu współczesnym Polakom. Jak długo żyli ludzie, którzy swą nieśmiertelną sławę zbierali przy boku Cesarza, każdy przedmiot z nim związany wskrzeszał również i ich chwałę. Tę pamięć przechowali w swych sercach nie tylko ich potomkowie - wystarczy, by się o tym przekonać, jeszcze raz przeczytać umieszczone na wstępie strofy naszego wieszcza (lub książki Waldemara Łysiaka). Troskliwie przechowywano więc wszystkie przedmioty z Cesarzem związane, a zwłaszcza nominacje, ordery, stany służby czy nadania majątkowe, bo to one dokumentowały zasługi i bohaterstwo na polach bitew, których było niemało, choć w Polsce pamięta się na ogół Somosierrę. Nazwy pozostałych miejscowości, w których Polacy walczyli i przelewali swą krew, wypisane są na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie, lecz dziś prawie nikt ich nie czyta. Nie pamięta się także tego, że polscy szwoleżerowie rolę lekkokonnej gwardii przybocznej Cesarza traktowali jako zaszczyt, a służbę pełnili jak najbardziej serio. Legenda tych sukcesów tworzyła się na bieżąco, lecz z czasem rosła, przerastając historię. W Wielkopolsce, gdzie trochę weteranów napoleońskich zamieszkiwało, z Janem Henrykiem Dąbrowskim i Janem Wybickim na czele, nie brakowało pamiątek po Bonapartem. Zygmunt Dolczewski Wiadomo wszystkim, że pod Somosierra polskich szwoleżerów prowadził pułkownik Kozietulski, lecz na ogół nie pamięta się o tym, że stracił on konia po zdobyciu pierwszej baterii, po morderczej salwie drugiej, a szarżą na tę drugą baterię w jego zastępstwie dowodził kapitan Jan Dziewanowski. Ten, ciężko ranny, legł przed trzecią baterią. N a nią niedobitki szwadronu poprowadził kapitan Piotr Krasiński, który, również zraniony, zwalił się z konia po salwie czwartej baterii. Tę ostatnią już zdobywały resztki szwadronu dowodzone przez porucznika Andrzeja Niegolewskiego z Wielkopolski. Nasz Niegolewski wracał właśnie ze swym plutonem z rekonesansu i, widząc szarżujących kolegów, podążył za nimi. Był jedynym oficerem, który z kilkoma jedynie jeźdźcami zdobył tę najwyżej położoną baterię i jeszcze dotarł do samej przełęczy, gdzie także legł ciężko ranny1. Można wymienić także nazwiska generałów Hamilkara Kosińskiego, Dezyderego Chłapowskiego, Michała Sokolnickiego czy Ignacego Prądzyńskiego, ale i Turnowie, a nawet Raczyńscy mieli swój napoleoński epizod. Tych napoleońskich bohaterów było dużo, gdyż wielu synów wielkopolskich ziemian miało napoleońską historię - karierę lub mogiłę, a obok nich nie brak było w cesarskiej armii żołnierzy mieszczańskich czy chłopskich. Nic więc dziwnego, że do czasów wojny w wielkopolskich dworach i pałacach, tak jak i na innych polskich ziemiach, przechowywano pamiątki z tych czasów. Do bardzo spektakularnych rzeczy należały dwa komplety empirowych mebli kupionych w Paryżu na licytacji majątku po marszałku Davout 2 , które ozdabiały pałac Mycieiskich w Kobylem Polu. Wiele cennych pamiątek chowała rezydencja Niegolewskich w Niegolewie, głównie po wspomnianym Andrzeju. W Czerniejewie Skórzewskich znajdowało się świetne, marmurowe popiersie Napoleona dłuta Canovy (obecnie w Muzeum Narodowym w Poznaniu), a w Winnogórze Mańkowskich obok pamiątek po Dąbrowskim przechowywano także pamiątki po Napoleonie, m.in. haftowany przez Józefinę wizerunek Cesarza 3 . Sam Dąbrowski swoje bezcenne zbiory przekazał do Warszawy, gdzie zostały zagrabione przez Rosjan po powstaniu listopadowym. Piękny gobelin ofiarowany generałowi przez Cesarza niegdyś przechowywano w Poznaniu 4 . Mnóstwo tego rodzaju skarbów i pamiątek rodzinnych zaginęło, zniszczało lub uległo rozproszeniu podczas II wojny światowej. Najbardziej jednak interesujące, wielkopolskie pamiątki napoleońskie zachowały się cudem w zamku kórnickim. Nie są to wprawdzie pamiątki osobiste Działyńskich, bo zbyt młody Tytus nie był napoleonistą, a jego ojciec Ksawery wprawdzie był senatoremwojewodą Księstwa Warszawskiego, ale nie pozostawił po sobie w tej dziedzinie nic szczególnego. Jednak Tytus w 1820 roku w Paryżu zakupił bezcenne skarby, które dziś postawiły zbiory kórnickiego zamku na czele kolekcji napoleońskich, nie tylko wielkopolskich. Kolekcję tę otwiera śliczna miniatura Cesarzas, pędzla znakomitego miniaturzysty francuskiego Jean Baptiste Isabeya (1 767 -18 21) i druga 6 , malowana sepią w 1815 roku przez Josepha Bordes (1733 - 1834). Lecz najważniejszą część zbiorów stanowi unikalny zespół rękopisów Bonapartego, 15 dokumentów Ryc. 1. Sarkofag z włosami Cesarza, MNP Rm 1016 z lat 1793-1795 przechowywanych w oryginalnej, aksamitnej, zielonej oprawie z aplikowanymi na niej herbami Cesarstwa i pszczołamC; tekę tę młody Tytus zakupił podczas kolejnego pobytu w Paryżu w 1822 roku. Wśród dokumentów znajdują się bruliony listów, memoriały z kampanii włoskiej i szkic powieści "Clisson i Eugenia", opartej na autobiograficznych motywach 8 . Zupełnie odmienną wymowę posiada pruskie, jeszcze fryderycjańskie działo, z dumnym napisem łacińskim: "Ultima ratio regis" - "ostatni argument królewski", zdobyte przez generała Michała Sokolnickiego na Prusakach w potyczce pod Neufahrwasser (obecnie Nowy Port), na przedmieściu Gdańska, 26 marca 1807 r. 9 Niezwykłym eksponatem jest malowany na miśnieńskiej porcelanie obrazek przedstawiający scenę ocalenia otoczonego przez kozaków Stanisława Klickiego przez Eugeniusza Beauharnais, pasierba Cesarza, ofiarowany Tytusowi ł 10 przez samego genera a . Zygmunt Dolczewski Jan Działyński dokupił w Paryżu dwa sztućce (łyżkę i widelec) z zastawy cesarskiej11 ze spalonego podczas Komuny Paryskiej w 1871 roku pałacu Tuileries. Wzruszający natomiast jest skromny szkic ołówkiem, który przedstawia dom na wyspie Elbie, w którym zmarł Napoleon w 1821 roku 12. W zbiorach Muzeum Narodowego w Poznaniu zachowało się także szereg pamiątek napoleońskich, tak w Wielkopolskim Muzeum Wojskowym, jak i w Gabinecie Numizmatycznym czy też Gabinecie Grafiki. Skromną, lecz zróżnicowaną kolekcję, o trochę starożytniczym charakterze posiada także inny oddział Muzeum Narodowego - Muzeum Sztuk Użytkowych. Eksponatów nie ma wiele, lecz są wśród nich przedmioty niezwykłe, mające charakter prawdziwych relikwii. Kolekcję tę otwiera kosmyk włosów Cesarza, w pięknej oprawie w kształcie przeszklonego sarkofagu, z orłami siedzącymi na czterech narożach, przykrytego cesarskim, gronostajowym płaszczem, czerwonym ze złotymi pszczołami, z jego słynnym kapeluszem i szpad ą 13. Sarkofag spoczywa na szklanej (kryształowej?) bryle. Oczywiście sceptycy ironicznie się uśmiechną, bo jest moda na niewiarę w relikwie, lecz wiadomo, że włosy Bonapartego sprzedawał jego kamerdyner Louis Wairy Constantin, który go strzygł, a więc miał regularny dostęp do nadmiaru cesarskich włosów i na ich sprzedaży nieźle się dorobił. Cenna i wymyślna oprawa świadczy o tym, że wykonano ją na specjalne zlecenie jakiegoś zamożnego wielbiciela (może raczej wielbicielki?), który mógł mieć dostęp do autentycznej relikwii - jeśli nawet nie autentycznej to niezupełnie było to istotne, czego już dzisiejszy czytelnik nie zrozumie. Można sądzić z funeralnego kształtu, że relikwiarzyk ten powstał po śmierci Cesarza w 1821 roku, a przed złożeniem jego prochów w Paryżu u Inwalidów w 1840 roku. Oczywiście nie można wykluczyć późniejszego czasu jego powstania. N astępną cesarską pamiątką jest kosztowny, złoty zegarek zdobiony półperełkami i granatową, przezroczystą emalią położoną na giloszowanym tle, z "cyfrą" N apoleona pod cesarską koroną i pszczółk ą 14. Zachował się niemal identyczny zegarek w Muzeum Zegarów w Wuppertalu, jednak z autentycznym futerałem i pismem opisującym ofiarowanie zegarka w 1811 roku przez cesarzową córce podprefekta departamentu Cleve 15 . Znany jest także podobny zegarek z monogramem Marii Luizy, drugiej żony Bonapartego. Ich istnienie świadczy dobitnie o tym, że nasz zegarek należy do "cesarskich prezentów" Ryc. 2. Zegarek z inicjałem "N" pod koroną, MNP Rm 2852 przedmiotów zaopatrzonych w znak własnościowy panującego, lecz przeznaczonych na kosztowne dary zaskarbiające sobie wdzięczność i lojalność obdarowanych, a jednocześnie stwarzających legendę łaskawości i hojności ofiarodawców. Sam Cesarz nosił dość skromny zegarek od Bregueta lub Meuniera - repetier w prostej, złotej kopercie, skromny, lecz kosztowny, gdyż niezwykle precyzyjne zegarki Bregueta były raczej drogie - na cenę nie miała jednak wpływu oprawa, lecz niezwykle wysoka jakość mechanizmu 16. Na opisanej kopercie zegarka zwraca uwagę pszczoła (widzieliśmy takie już na płaszczu przykrywającym sarkofag z kosmykiem włosów), umieszczona obok inicjału, jako symbol i alegoria Cesarstwa - jak w ulu rój nie mógł istnieć bez królowej matki, tak Francja nie mogła istnieć bez Cesarza, a każdy członek roju miał swą rolę do spełnienia dla dobra ogólnego. Przechowywano wówczas w Paryżu, w Cabinet des Medailles, znalezione w odkrytym w 1651 roku w Tournai grobie Childeryka I (436 - 481), jednego z największych merowińskich władców frankońskich, pamiątki - wśród nich także i złote owady, zapewne naszyte na królewski płaszcz, przypominające pszczoły (niektórzy uważają, że były to cykady) 17. Bonaparte, który w swej cesarskiej symbolice nie mógł się wzorować na burbońskich godłach, z chęcią odwołał się do Merowingów (tak jak się również odwoływał do Karola Wielkiego), nadając temu symbolowi aktualny sens. Kolejna relikwia napoleońska, oryginalna i z historią, to cesarskie nożyce kancelaryjne 18 , zapewne do otwierania korespondencji i przycinania papieru. Nożyce wykonane są ze znakomitej, damasceńskiej, skuwanej stali, pięknie trawione, polerowane i złocone, z herbem Cesarstwa, "cyfrą" Napoleona, a także z włoskim (!) przysłowiem: "LAVOR FATTO DANARI ASPETTA" (Wykonana praca oczekuje nagrody). Nożyce, rzecz to raczej rzadka, są sygnowane: "Iean Guilleaume Dierolf'. Włoskie powiedzonko na francuskim wyrobie wyraźnie wskazuje czyjąś osobistą ingerencję - zapewne sam Bonaparte przypomniał je sobie z młodych lat. Herb Cesarstwa to rzymski orzeł w tarczy przykrytej cesarską koroną, z zatkniętymi z tyłu, za R Y c 3 Nożyce kancelaryjne Napoleona' MNP Rm 1556 Zygmunt Dolczewskitarczą, berłem z "ręką sprawiedliwości" (chyba jedyny spadek po Królestwie Francji) i drugim berłem z figurką Karola Wielkiego. Tarczę otacza łańcuch orderu Legii Honorowej, a z tyłu rozpostarte jest "paludamentum" - płaszcz podbity gronostajami. N ożyce te miał zostawić cesarski adiutant podczas drugiego (?), krótkiego pobytu cesarza w naszym mieście, 12 grudnia 1812 roku, gdy, wracając spod Moskwy, przenocował w Hotelu Saskim przy ulicy Wrocławskiej19. Według zanotowanej w starych inwentarzach tradycji, dostały się one do rąk hrabiego Ksawerego Działyńskiego (stąd chyba legenda o zamieszkaniu Cesarza w Pałacu Działynskich). Hrabia Działynski miał nożyce sprezentować biskupowi Kowalskiemu (nie zdołano go zidentyfikować), a następnie miał je otrzymać radca rejentalny Szuman (Pantaleon?). Stąd nożyce przeszły do zbiorów Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, a od 1923 roku znalazły się, jako depozyt, w zbiorach Muzeum Wielkopolskiego, gdzie przetrwały szczęśliwiewojnę. Jak widać, historia ma swe luki i niedopowiedzenia, lecz nazwiska (poza tajemniczym na razie biskupem) są poznańskie i przekonujące. W zbiorach Muzeum Sztuk Użytkowych znajduje się księga - prawnicze dzieło E. H. Garnier- Deschesnesa, "Traite elementaire de Notariat" - wydana w Paryżu w 1807 roku 20 . Jej stempel własnościowy wskazuje wprawdzie, że pochodzi ona z królewskiej biblioteki w pałacu w Saint-Cloud pod Paryżem, lecz wiadomo, że była to pierwotnie rezydencja cesarska, a książka do biblioteki musiała trafić zapewne w roku wydania, gdyż skórzana, zielona oprawa dźwiga na sobie superekslibris w postaci pięknego, złocistego herbu cesarskiego. Nie wiemy wprawdzie, czy cesarz miał to dzieło w swych rękach, lecz nie ulega wątpliwości, że był pierwotnym tego tomu właścicielem. Trudno ustalić, kiedy traktat ten wydostał się z tak dostojnej biblioteki, lecz mamy niejasne wrażenie, że księgę tę z pałacu zabrał któryś z pruskich żołnierzy w roku 1871, podczas wojny francusko-pruskiej (nie zapominajmy, że w pruskiej armii służyli także i nasi przodkowie). U dowodnić to trudno, lecz przypadkiem w tychże muzealnych zbiorach znajduje się kieliszek "po Napoleonie" , zabrany z tegoż pałacu przy tejże właśnie okazji (wprawdzie kieliszek jest w rzeczywistości "po Napoleonie III", niemniej fakt pozostaje faktem - znamy nawet nazwisko jego ofiarodawcy, choć nie wiemy, niestety, czy to on właśnie w 1871 roku bawił w Saint-Cloud). Ksiądz Robak, w cytowanym już "Panu Tadeuszu", chwali się zebranym w karczmie gościom swą tabakierką napoleońską, z której częstował nawet generała Dąbrowskieg0 21 : "Chwalicie mą tabakę, Mości Dobrodzieje, Ob a czc ież, co się wewnątrz tabakierki dzieje ". Tu wycierając chustką zabrudzone denko, Pokazał malowaną armiję, maleńką Jak rój much; w środku jeden człowiek na rumaku, Wielki jako chrząszcz, siedział, pewnie wódz orszaku; Spinał konia, jak gdyby chciał skakać w niebiosa, jedną rękę na cuglach, drugą miał u nosa ". (A Mickiewicz, Pan Tadeusz, Księga. IV) Niestety, w naszych zbiorach nie posiadamy tak interesującej pamiątki, choć mamy inne puzderko, także z napoleońską dekoracj ą 22. Skromne, lecz niezwykle ciekawe, gdyż jest ono przykładem działalności propagandystów napoleońskich. Jest to przedmiot niemal banalny, ale z bardzo ciekawym przedstawieniem: oto przed szeregiem pieszej gwardii Cesarz, w otoczeniu świty, wręcza jednemu z żołnierzy, prezentującemu broń przed oddziałem, odznakę Orderu N arodowego Legii Honorowej; wokół tego wyobrażenia umieszczony jest napis: ,,30 ANS DE SERVICE, 20 CAMPAGNES, 10 BLESSURES ET JE N'AI PAS LA CROIX"I "LA VOILA MON BRAVE" (w dowolnym tłumaczeniu: ,,30 lat służby, 20 kampanii, 10 ran i bez orderu? Oto on, mój zuchu!")23. Tego rodzaju drobiazgi dostępne dość szerokim kręgom - opisana dekoracja była seryjnie Zygmunt Dolczewski tłoczona w drewnie wrzośca - budowały napoleońską legendę wśród obywateli i szeregowych żołnierzy. Rzucająca się w oczy skromność Cesarza - słynny szary płaszcz ("redingot gris"), prosty mundur oficera gwardii (najczęściej zielony strzelców konnych lub granatowy grenadierów, bez dystynkcji), kapelusz dwurożny, bez haftów i pióropusza - jedynie z trójkolorową kokardk ą 24 (" Wielki człowiek, zawołał Cydzik, a w kapocie? Ja myślałem, że wielcy ludzie chodzą w złocie, Bo u Moskałów lada jenerał, Mospanie, Tak świeci się w złocie jak szczupak w szafranie"'. (A. Mickiewicz, Pan Tadeusz, Księga IV); w złocie i pióropuszach była również napoleońska generalicja), znakomita pamięć, która pozwalała zwracać się niejednokrotnie do żołnierzy po imieniu, umiejętność wmieszania się w tłum wojaków i rozmowy z nimi - znakomicie kształtowały jego popularność i ukazywały go jako człowieka dostępnego dla wszystkich i dbającego o swych podkomendnych. Bardzo efektownymi pamiątkami napoleońskimi, choć już o zupełnie innym charakterze, są dwa wielkie, wysokie na 127 cm, wazony ze scenami bitew Cesarza i emblematami imperium. Pierwszy z nich 25 ma wymalowaną scenę "Bitwa pod Frydlandem", kopię znanego obrazu wystawionego w Wersalu, a namalowanego przez głośnego malarza francuskiego Horacego Verneta (1789-1863)26 w 1836 roku. Cesarz znajduje się w otoczeniu barwnie umundurowanego sztabu, wokół widać żołnierzy gwardii i innych formacji - w głębi dragon w kasku, ze zdobytymi sztandarami, z lewej strony mijający się w cwale kurierzy. Bitwa ta, czwarta w tym roku z armią rosyjską, zwycięska i ostatnia w polskiej kampanii, miała miejsce 14 czerwca 1807 r. i doprowadziła do spotkania obu cesarzy, Napoleona i Aleksandra I, w Tylży i podpisania nieszczerego pokoju. N a drugim wazonie 27 skopiowano natomiast obraz pod krótkim tytułem ,,1814" (czasem też jest nazywany" Kampania francuska"), który przedstawiał Cesarza w ostatniej jego kampanii. Jest to kopia obrazu znanego batalisty Ernesta Meissoniera (1815 - 1891)28 z 1864 roku. Cesarz jedzie samotnie, kilka kroków przed swą świtą, w nieco zaśnieżonym pejzażu. N astrój obrazu jest dość przygnębiający. Była to kampania obronna Francji, przeprowadzona już na jej terenie, ostatnia dla Bonapartego (nie liczę tu już "Stu dni"). Nie za bardzo zdajemy sobie sprawę z tych ostatnich walk, w których dzielnie walczyli polscy żołnierze, chyba już jako jedyni sojusznicy - "ostatni wierni". Kampania ta, rozpoczęta wymarszem Cesarza z Paryża 25 stycznia 1814 r. i jego pierwszym zwycięstwem pod Brienne 29 stycznia nad wojskami pruskimi i alianckimi dowodzonymi przez Bliichera, trwała do 30 marca. Bonaparte zwyciężył w dziewięciu bitwach, przegrał tylko dwie - pod Laon i Arcis-su-Aube (tam Bonaparte ocalał dzięki bohaterskiej postawie batalionu piechoty polskiej dowodzonej przez M uchowskiego). Lecz Francja nie miała już żadnych rezerw, a więc i ducha do walki. Marszałkowie przegrywali bitwy i poddawali się, i wojenny geniusz Cesarza nie miał tu żadnego znaczenia. Tę atmosferę doskonale oddaje miniatura na wazonie. Ryc. 5. Wazon z miniaturą obrazu Horacego Vemeta Bitwa pod Frydlandem", MNP Rz 80 la; fot. B. Drzewiecka Wazony powstały już w ostatniej tercji XIX w. i miały charakter bardziej wspomnieniowy aniżeli propagandowy (choć mogły powstać jeszcze w okresie II Cesarstwa, przed 1871 rokiem). Powinny one utrzymywać dobre samopoczucie Francuzów, przypominając dni wielkości Francji. Lecz legenda Cesarza ijego niezwykłych triumfów była już tak sugestywna, że tego rodzaju przedmioty rozchodziły się po całej Europie, uzupełniając prawdziwe lub fałszywe napoleońskie trofea, zarówno jego sojuszników, jak i wrogów. Według legendy wazony te miały pochodzić z któregoś z junkierskich pałaców w Prusach Wschodnich [Finckenstein (?) - Kamieniec koło Susza, gdzie Cesarz w 1807 roku rezydował], a potem zostały sprzedane. Lecz przyjrzyjmy się im bliżej - znaki wytwórni Zygmunt Dolczewski Ryc. 7. Wazon z miniaturą wg obrazu Ernesta Meissoniera ,,1814. Kampania we Francji", fragment, MNP Rz117 O; fot. B. Drzewieckaw Sevres są fałszywe, sygnatury malarskie nieznane (S. Webach i Desprez), a data na obrazie (1812) anachroniczna. Były to sposoby" uszlachetniania" wyrobów przez ich świadome postarzenie - sygnatury miały sugerować, że wazony wykonano jeszcze za panowania Cesarza, a może nawet dla niego. Dziś właścicieli podobnych naczyń nie sposób przekonać, że wyroby te, piękne i ciekawe, nie pochodzą z epoki, nie są współczesne Napoleonowi. Ten niepełny przegląd skromnej przecież i przypadkowej kolekcji jest interesującym przykładem tworzenia kultu pewnej osoby. Zachowane pamiątki mają różny charakter - pukiel włosów to jakby relikwia świętego, przedmioty przez niego używane, lub do niego należące, to najczcigodniejsze pamiątki, zwłaszcza gdy przeszły przez ręce kreowanej na bohatera postaci, wreszcie obiekty wykonywane jako forma propagandy, ukazujące niezwykłe przymioty, prawdziwe lub przynajmniej potrzebne dla deifikacji tej postaci. W końcu utrwalenie w legendzie jego niezwykłych czynów - dla potrzeb emocjonalnych lub politycznych. Czyż nie jest to fascynujący temat dla socjologicznych badań i rozważań? W każdym razie w mieście uhonorowanym dwutygodniowym pobytem Cesarza 29 , który w swej rezydencji, w dawnym kolegium jezuickim (przez Francuzów nazwanym "Chateau a Posnan" - dziś siedziba władz miejskich), zawarł z Saksonią układ nazwany" traktatem poznańskim"30, kolekcje "napoleonianów" są jak najbardziej na miejscu. Ocena Bonapartego przez naszych rodaków, od euforii do całkowitego potępienia (są ludzie, którzy porównują Napoleona z Hitlerem, dając tym dowód swej całkowitej ignorancji historycznej), jest na ogół irracjonalna. Wynika ona na ogół z nieznajomości ówczesnych realiów, tak politycznych, jak i gospodarczych. Daje to pole do popisu dla obiektywnych historyków, by tę epokę jeszcze raz opisać i zinterpretować, już bez emocji i przejaskrawień. PRZYPISY: 1 Robert Bielecki, Somosierra 1808, Warszawa 1989, s. 103 nn. 2 Straty wojenne zbiorów polskich w dziedzinie rzemiosła artystycznego, pI. zb., T. I, Warszawa 1953, s. 85, pozycje 48 i 49. 3 Edward Chwalewik, Zbiory polskie. Archiwa, biblioteki, gabinety, galerie, muzea i inne zbiory pamiątek przeszłości w ojczyźnie i na obczyźnie , Warszawa-Kraków 1926. 4 Ernest Łuniński, Napoleon (legiony i Księstwo Warszawskie). Ilustracje podług obrazów, portretów, rzeźb, rycin, pamiątek i Lp., Warszawa br. (1911), s. 44, tę piękną tkaninę, ze sceną zaczerpniętą z powieści Cervantesa "Don Quichottte", przed 1911 rokiem posiadał hI. Tomasz Ostrowski w Poznaniu; za zwrócenie mej uwagi na tę pozycję bibliograficzną dziękuję p. Tadeuszowi Jeziorowskiemu. 5 MK 3630; Józefa Orańska, Nieznane miniatury Napoleona i szkic z Longwood w zbiorach kórnickich, [w:] Pamiętnik Biblioteki Kórnickiej, zeszyt 3, Kórnik 1946, s. 302 nn.; inna miniatura Cesarza tegoż pędzla znajdowała się u Chłapowskich w Turwi. 6 AO VIII 707, J. Orańska, j.w., s. 303 n. 7 BK 585. 8 Rękopisy Napoleona 1793-1795 w Polsce, wydał Szymon Askenazy, Warszawa 1929; polskie tłumaczenie tego romansu ukazało się w swoim czasie w "Kulturze" (warszawskiej). 9 MK 4338; Michał Sokolnicki, Generał Michał Sokolnicki 1760 - 1815; Monografie w zakresie dziejów nowożytnych, T. IX, Warszawa 1912, s. 156; Barbara Dolczewska, Marceli Kosman, Zamek w Kórniku. Dzieje i zbiory. Przewodnik, Poznań 1982, s. 65; było to w czasie oblężenia bronionego przez Prusaków Gdańska przez marszałka Lefebvre; działo to, zaopatrzone pamiątkowym napisem, zostało generałowi ofiarowane przez samego marszałka; do zbiorów kórnickich zawędrowało dopiero w 1945 roku, przywiezione z "Collegium Medicum"; portret generała można oglądać w Wielkopolskim Muzeum Wojskowym w Poznaniu. 10 MK 3417; jest to kopia obrazu Heidecka, za pośrednictwem litografii Villaina. Wypadek ten zdarzył się 6 kwietnia 1813 r. podczas kampanii saskiej; wicekról zrewanżował się w ten sposób za ocalenie go przez Klickiego pod Krasnem w 1812 roku z podobnych opałów; pierścionek z zegarkiem, który Klicki otrzymał od księcia Eugeniusza za tę przysługę, należał niegdyś do hr. Tomasza Ostrowskiego w Poznaniu - Ernest Łuniński, op. cit., s. 293. 11 MK 3864, MK 3865; Barbara Dolczewska, Zabytkowe złotnictwo w zbiorach kórnickich, [w:] Pamiętnik Biblioteki Kórnickiej, z. 15, Poznań 1980, s. 29, ii. 20. 12 AO VIII 708, datowany: "d.X.1840 r."; J. Orańska, Nieznane miniatury Napoleona i szkic z Longwood..., op. cit. Zygmunt Dolczewski 13 MNP Rm 1016. 14 MNP Rm 2852, zakup w Warszawie w 1969 roku. 15 J. Abeler, Das Wuppertaler Uhrenmuseum, Berlin-New York 1971, s. 35, ił. 46; departament Cleve to dawne księstwo Kliwii; z kolei zegarek podarowany przez Napoleona, genera - łowi J. H. Dąbrowskiemu, przed I wojną światową znajdował się w posiadaniu nr. S. Kwileckiego w Dobrojewie - nie był on jednak tak ozdobny - Ernest Łuniński, op. cit., s. 42. 16 Louis Wairy Constant, Pamiętniki kamerdynera cesarza Napoleona I, Warszawa 1972, s. 63. 17 Harold Newmann, An illustrated dictionary ofjewelry, London 1990, s. 67, hasło Childric Treasure. 18 MNP Rm 1556; Ernest Łuniński, op. cit., s. 92. 19 Zygmunt Boras, Lech Trzeciakowski, W dawnym Poznaniu. Fakty i wydarzenia z dziejów miasta do 1918, Poznań 1969, s. 221; istnieje też wersja, że pozostały one w Poznaniu już w 1806 roku. 20 MNP V 359. 21 Sam Cesarz tabakę zażywał bardzo oględnie, choć nosił przy sobie szylkretową tabakierkę - L. W. Constant, op. cit., s. 58. 22 MNP V 249; jest ona okrągła, wytoczona z wrzośca, z wytłoczoną scenką na nakrywce, wewnątrz wyłożona jest szylkretem. 23 Nieco inną wersję tej anegdoty podaje Waldemar Łysiak, Cesarski poker, Warszawa 1978, s. 69. 24 O cesarskich ubiorach - L. W. Constant, op. cit., s. 49 i 59 nn. 25 MNP Rz 801; miniatura sygnowana "ds G. Webach 1812". 26 The Dictionary of Art, T. XXXII, 1996, s. 335 n. 27 MNP Rz 1170; sygnatura na miniaturze "Desprez"; kupiony w Olsztynie w 1965 r. 28 The Dictionary of Art, op. cit., T. XXI, s. 68. 29 Zygmunt Boras, Lech Trzeciakowski, op. cit., s. 220 n.; Zygmunt Dolczewski, Cesarz w Poznaniu, "Świat Rodzinny", Nr 49, Poznań, z 7.12.1996. 30 Philip J. Haythornthwaite, The Napoleonie source book, London 1990, s. 67; za zwrócenie mi uwagi na tę pozycję, jak i za życzliwe konsultacje, serdecznie dziękuję p. Tadeuszowi Jeziorowskiemu; Zygmunt Dolczewski, op. cit.