RELACJE O EWAKUACJI PKO I INNYCH BANKÓW POZNAŃSKICH WE WRZEŚNIU 1939 f. JACEK WIESIOŁOWSKIp o decyzji władz wojskowych o wycofaniu się z Wielkopolski i Pomorza w wypadku wojny z Niemcami powstał problem, co robić z mieniem państwowym pozostawionym na terenie oddawanym Niemcom. Mimo fatalnych doświadczeń z okresu I wojny światowej z ewakuacją rosyjską z Warszawy i Łodzi, która doprowadziła tylko do zniszczenia mienia i rozproszenia pracowników ewakuowanych instytucji i fabryk, raz jeszcze zdecydowano w Warszawie o ewakuacji mienia państwowego i pracowników państwowych z Wielkopolski, nie zastanawiając się nawet nad technicznymi możliwościami wykonania tego postanowienia oraz nad zmianami, jakie zaszły w technice prowadzenia wojny. W Archiwum Akt Nowych w Warszawie zachował się blok informacji o ewakuacji poznańskiego Oddziału Pocztowej Kasy Oszczędności, który naświetla jednocześnie dzieje ewakuacji innych banków państwowych 1. W okresie okupacji PKO w Warszawie zostało postawione w stan likwidacji i jako instytucja likwidowana pod niemieckim nadzorem dotrwało do czasów powstania warszawskiego. Po ustabilizowaniu się sytuacji banku 2 , władze PKO przystąpiły w początkach 1941 r. do wyjaśniania sprawy zaginionego w czasie ewakuacji mienia swych Oddziałów. Pierwszą informację o ewakuacji Oddziału PKO w Poznaniu przedstawił władzom Banku były dyrektor Oddziału w Poznaniu dr Jan Kowalski. Był on dyrektorem poznańskiego Oddziału PKO, mianowanym w 1928 r. przez prezesa PKO Henryka Grubera. Uznawany był za człowieka powiązanego z władzami sanacyjnymi, zasługą jego było wybudowanie i oddanie w 1937 r. do użytku obecnego gmachu PKO przy placu Wolności 3 . Jacek Wiesiołowski Dr. Jan Kowalski b. dyrektor P.KO. w Poznaniu Warszawa, dnia 21. lutego 1941 r. Do Wydziału Ogólnego Pocztowej Kasy Oszczędności w Warszawie Wuprzejmejodpowiedzinapismo WPanówzdnia 18. b. m. L.112/0gwyjaśniam co następuje: Ewakuację oddziału P.KO. w Poznaniu przeprowadziłem ściśle według zarządzeń i instrukcji władz P.KO. oraz władz administracji ogólnej (Biuro Wojskowe Magistratu m. Poznania). Z mienia P.K.O. wywiozłem: 1/ Gotówkę w kwocie ca zł 500000, - wraz Z wSzYstkimi dowodami wpłat i wypłat od dnia 31.8.39. do dnia wyjazdu tj. do dnia 3.9.39. MiędzY dowodami znajdowały się listy uposażeń za wrzesień 1939 i listy Z wypłaconego zasiłku ewakuacyjnego. Suma łączna obydwu wypłat wynosiła, o ile sobie przYpominam, ca zł 180000,-. 2/ Weksle przeznaczone do inkasa, których kwoty niestety podać nie mogę. Wsumie weksli do inkasa per 31.8.39. nie będzie wielkiej różnicy, pomiędzY saldem Z 30. 8.39., z którego to dnia raport znajduje się w centrali w P.KO. 3/ Walory (papiery wartościowe), pod zastaw których udzielono pożYczek lombardowych. O ile sobie przypominam, suma udzielonych pożYczek wynosiła ca 3. 250. 000. - zł, wobec tego wartość giełdowa papierów wartościowych wynosiła conajmniej 5. 500. 000. - zł, zaś wartość nominalna około 10. 000. 000. - zł. Ponieważ w dniu 31.8.39. udzielono nie więcejjak 5 pożYczek, saldo lombardu niewiele różni się od salda Z 30. 8.39. 4/ Papiery własne do odręcznej sprzedażY, których ilość była minimalna i pokrywać się będzie z saldem wykazanym w raporcie z 30. 8.39-, ponieważ w dniu 31. 8. 39 żadnej transakcji nie dokonano. 5/ SaJes y w woreczkach plombowanych w ilości 50- 60 sztuk, gdyżgros skrytek zostało przez klientów na czas opróżnione. 6/ WSzYstkie maszYny buchalteryjne, liczbowe oraz maszYny do pisania według stanu inwentarza. 7/ Dwie maszYny do rolowania, dwa wyświetlacze numerków kontrolnych w kasie, aparaty telefoniczne wewnętrzne 10-12 sztuk, "Adrema "wyświetlarka i wytłaczarka, klisze do "Adremy ' część materiałów piśmiennych z magazYnu działu gospodarczego, żarówki zapasowe, materiał rachunkowy kasy, działu bankowego, kancelarii działu tech nicznego, działu ubezpieczeń, działu administracyjnego, biura kontowań i dyrekcji. 8/ Materiał Z obrotu czekowego za okres bieżący i 6 miesięcy poprzednich, przeszło 70 skrzYń. Oprócz tego ewakuowano dość dużo bagażu urzędniczego. Gotówka kasy wraz Z dowodami kasowymi, wSzYstkimi pieczęciami, tajnymi dokumentami (w tym także dokumenty mobilizacyjne) orazplombowane woreczki zwalorami wyjętymi ze skrytek, znajdowały się w 2 skrzYniach drewnianych okutych silnymi sztabami i zamkniętymi na dwie kłódki o zamkach zabezpieczonych. Inne skrzYnie były zabite i otoczone taśmami blaszanymi. Pociąg ewakuacyjny, którym oprócz personelu P.K.O. i ewakuowanego mienia instytucji ewakuowano również mienie i pracowników oddziałów Banku Gospodarstwa [Krajowego), [Państwowego) Banku Rolnego i Banku Polskiego Z Poznania, wyruszYł Z Poznania o godz. Woo rano w dniu 4.9.39. Pociąg ewakuacyjny posuwał się bardzo powoli i zdążYł dopiero w dniu 16.9.39. do Żychlina, gdzie zatrzYmał się 1 1/2 km przed stacją. Z powodu ciągłych nalotów komenda dworca w Żychlinie kazała w dniu 16.9.39. opuścić wagony, do czego pracownicy się zastosowali - po pewnym czasie wrócili oni Z powrotem do pociągu, a otrzYmawszY w dniu 17.9.39. pisemne zarządzenie władz wojskowych, rozpierzchli się w różne strony. PrzY pociągu zostali tylko zastępca dyrektora oddziału p. [Marian) Po tura Iski, który był kierownikiem transportu, kasjer p. [Adam) Zmarzliński oraz pp. [Witold) Sawicki i [Karol) Mich a lik. PP. Poturaiski i Zmarzliński objęli pieczę nad mieniem P.KO. W dniu, zdaje się 22.9.39. p. Po tura Iski otrzYmał od władz wojskowych polskich samochód ciężarowy do przewiezienia gotówki i walorów do Warszawy, lecz w drodze pod Modlinem samochód został zajęty przez oddziały wojskowe niemieckie i eskortujący go urzędnicy pp. Poturaiski i Zmarzliński zostali wzięci do niewoli, w której przebywali do początku kwietnia 1940 r. jaki był dalszY los zajętej gotówki i walorów nie mogę nic WPanom zakomunikować, ponieważ żaden z urzędników, których o to rozpytywałem, nie mogą [!) mi udzielić w tej sprawie informacyj. Co się tyczY ilości osób ewakuowanych, nie mogę podać konkretnych danych, gdyż nie posiadam żadnego materiału pod ręką. Z pośród pracowników wyjechało Z Poznania pociągiem ewakuacyjnym, łącznie Z rodzinami, conajmniej 150 osób. Autobusem conajmniej 30 osób. W Poznaniu zostało zaledwie kilku urzędników jak pp. Knapik, Schreiber, Wolski, Kowalska. Conajmniej 50 pracowników powołano do wojska. Prawie wSzYstkim pracownikom, względnie ich rodzinom, wypłacono zasiłki ewakuacyjne, ściśle według instrukcji centrali. Nadmieniam wreszcie, że gros moich informacyj co do przebiegu ewakuacji od chwili wyjazdu Z Poznania pociągu ewakuacyjnego opieram na wiadomościach dostarczonych mi przez moich pracowników, gdyż sam osobiście stosownie do zarządzenia centrali wyjechałem po załadowaniu całego mienia oddziału i pożegnaniu się Z pracownikami samochodem służbowym do Łodzi, skąd po porozumieniu się Z p. dyr. administracyjnym [Centrali P.KO. Piotrem) Jarockim podążYłem do Jarosławia. Według bowiem informacji p. dyr. Jarockiego, oddział miał być ewakuowany do Jarosławia. Z Jarosławia przYbyłem w myśl zaleceń miejscowego starosty do Lwowa, gdzie spotkałem się Z naczelnymi władzami P.K.O., które pokierowały moimi dalszYmi krokami. Dr. fan Kowalski W świetle przedstawionej relacji dr Kowalski jawi się jako skrupulatny, lojalny i kompetentny urzędnik. Ewakuację przeprowadził ściśle według zarządzeń i instrukcji tak władz bankowych, jak państwowych. Wie, co zostało ewakuowane, jaką wartość przedstawiały gotówka czy walory. Drobniejszych wartości nie pamięta już po kilkunastu miesiącach, wie za to, jaka mogła być różnica między ostatnim swym przedwojennym raportem a ewakuowanymi wartościami. Pamięta o różnych wywiezionych maszynach i materiałach, aż Jacek Wiesiołowskipo żarówki zapasowe włącznie [!]. Podaje nawet szczegóły zabezpieczenia skrzyń z majątkiem PKO. Według dyrektora transport został zatrzymany 16 września w Żychlinie, półtora kilometra przed stacją, pracownicy następnego dnia rozpierzchli się na polecenie władz wojskowych. 22 września, "jak się zdaje", dwaj imiennie wymienieni pracownicy na polecenie władz załadowali gotówkę i walory na samochód wojskowy, celem przywiezienia ich do Warszawy. Pod Modlinem samochód wpadł w ręce niemieckie, pracownicy zostali wzięci do niewoli. Nie wie, co dalej się stało z gotówką i walorami, choć rozpytywał pilnie swych pracowników. Dyrektor wie też, ilu pracowników i jakimi środkami transportu opuściło Poznań. Sam "stosownie do zarządzenia centrali" wyjechał samochodem z Poznania do Łodzi, dalej, będąc w kontakcie z władzami banku (dyr. Jarocki), dotarł do Lwowa, spotykając swe władze bankowe, "które pokierowały" jego krokami. Prawdopodobnie równocześnie - choć może dopiero otrzymawszy list dyr. Kowalskiego - władze PKO zwróciły się o wyjaśnienia do kierującego transportem mgra Poturalskiego. Był on znanym w centrali warszawskiej wieloletnim i wybijającym się pracownikiem PKO. Marian Poturaiski (ur. 17 I 1902) zaczął pracować w PKO jako pracownik manipulacyjny 13 VIII 1921, pół roku po otwarciu oddziału poznańskiego. Łącząc pracę ze studiami na Wydziale Prawno-Ekonomicznym Uniwersytetu Poznańskiego (1923-29, 1931-32), tuż przed otrzymaniem magisterium w 1933 r. doszedł do stanowiska sekretarza Dyrekcji Oddziału (1932-37). Potem w 1937 przeniesiony został na stanowisko kierownika Działu Technicznego w oddziale katowickim (1 III 1937-31 X 1938), następnie, w końcu 1938 f., do centrali warszawskiej jako zastępca naczelnika Wydziału Budżetowo- Kredytowego (1 X 1938-30 IV 1939). 1 maja 1939 r. skierowano go do Poznania jako kierownika Działu Technicznego. Dyr. Kowalski w swym piśmie określił go jako zastępcę dyrektora, sam Poturaiski nigdy nie podawał, iż zajmował takie stanowisko, widocznie uzgodniona z władzami nominacja nie została zrealizowana wskutek wybuchu wojny. Sprawozdanie Z przebiegu ewakucji Oddziału PKO w Poznaniu we wrześniu 1939 r. Złożenie sprawozdania szczegółowego Z podaniem dokładnych cyfr l dat jest dla mnie obecnie niezmiernie trudne, a to Z następujących względów: II od chwili ewakuacji Oddziału upłynęło 18 miesięcy 2/ wszelkie zestawienia i spisy ruchomości, które wycofano,jak i moje zapiski z czasu transportu kolejowego (prowadziłem szczegółowy dziennik) zaginęły w drodze 3/ w miesiącu sierpniu 1939 r. - zatem w okresie intensywnego i ostatecznego przYgotowywania się Oddziału do ewakuacji - byłem na urlopie wYPoczYnkowym, a o decyzji p. Dyrektora Oddziału [fana Kowalskiego], zlecającej mi prowadzenie kolejowego transportu ewakuacyjnego, dowiedziałem się po powrocie Z urlopu. W tych warunkach musiało wiele szczegółów ujść mojej uwadze 4/ Termin ewakuacji został przez władze administracyjno-wojskowe oznaczony pierwotnie na dzień 5.IX39 - tymczasem w dniu 3.IX o godz. 22 w południe Oddział otrzymał nakaz (nie pamiętam, czy władz wojskowych czy wojewódzkich) do natychmiastowego załadowania całego majątku ruchomego, przeznaczonego do wycofania, do pociągu ewakuacyjnego. Pracę tę musiano wykonać w ciągu kilku godzin wśród bardzo trudnych warunków (brak samochodów ciężarowych, zamówionych na dzień 5.IX, stałe alarmy lotnicze, zupełne zaciemnienie w godzinach wieczorowych, pewna dezorganizacja na dworcu kolejowym wskutek zwożenia w pośpiechu materiału przez dużą ilość instytucyj i firm itp.), tak, że spośród materiału uprzednio ściśle wysegregowanego i przeznaczonego do wycofania, pewna część pozostała w gmachu Oddziału. Wskutek tego ewidencja tego materiału według uprzednio przygotowanych spisów była nieścisła, a uzupełnienie jej w drodze było prawie niemożliwe. Według moich wiadomości wycofano: 1/ akta Dyrekcji i Sekretarjatu Dyrekcji Oddziału 2/ akta Działu Technicznego (ważniejsze, jak obowiązujące zarządzenia itp) 3/ akta Działu Administracyjnego 4/ akta Inspektoratu Ubezpieczeniowego 5/ akta Działu Bankowego: aj portfel wekslowy bj wszystkie papiery wartościowe, na zastaw których udzielono pożyczek ci zawartości safesów (w woreczkach zaplombowanych), oddanych przez klientów dobrowolnie do przewiezienia, względnie zabranych przez Oddział po wyłamaniu zamków tych skrytek, których właściciele mimo zawiadomienia nie zgłosili Się na czas 6/ materiał dowodowy Kasy Oddziału: a/ cały zapas gotówkowy w sumie około zł. 550.000b/ dowody kasowe wpłat i wypłat, nie wysłane do Centrali, księgi kasowe, książeczki oszczędnościowe, listy płac dla pracowników itp. 7 / maszyny buchalteryjne i liczarki Biura Kontowań oraz maszyny do pisania Oddziału 8/ materiał dowodowy Kancelarji Działu Technicznego za ostatnie 6 miesięcy (I.IIL31. VIII. 39), jak: wyciągi kontowe, dowody wpisu konta wewnętrznego, korespondencja itp. 9/ akta Biura Pocztowego - niewyrobiona poczta 10) wszystkie pieczątki i stemple Oddziału. Portfel wekslowy i suma nominalna papierów wartościowych zmieniła się według stanu posiadanych przez Centralę raportów Z dnia 30. VIII. 39. niewątpliwie tylko nieznacznie. Saldo kasowe - jak już wyżej zaznaczyłem - wynosiło około zł. 550.000(z różnicą kilku tysięcy). Saldo gotówkowe Oddziału uległo w stosunku do podanego salda Z dnia 30. VIII. 39 zł. 726.566.06 poważnemu zmniejszeniu wobec dużej ilości wypłat gotówkowych w dniu 31. VIII. i częściowojeszcze w dniu 1.IX39. Sumę gotówki pamiętam prawie dokładnie, gdyż musiałem władzom wojskowym polskim stan gotówki na podstawie wykazów kilkakrotnie podawać. Jacek Wiesiołowski Uważam, że ściślejszYch danych co do wartości i ilości wycofanego mienia mogliby udzielić b. kierownicy Działów i Biur Oddziału w Poznaniu, pod których nadzorem w poszczególnych biurach dany materiał pakowano do skrzyń, a zwłaszcza: 1/ p. [Witold} Sawicki - kierownik Działu Administracyjnego 2/ p. [Karol} Michalik - kierownik Działu Bankowego 3/ p. Pietruszka - kierownik Kasy Oddziału 4/ p. Pasławski - kierownik Biura Kontowań 5/ p. Neyman - kierownik Kancelarii Działu Technicznego Jakkolwiek władze kolejowe w Poznaniu zapowiedziały odjazd pociągu, w którym były zarezerwowane wagony dla Oddziału, na dzień 3.IX39., około godz. 19-tej, pociąg ruszYł ze stacji Poznań dopiero dnia następnego, tj. 4. IX 39 o godz. lO-tej w kierunku Września - Kutno. Spośród personelu Oddziału zostali ewakuowani tym pociągiem: p. [Witold} Sawicki, p. [Józef] Kurzawa, p. Pietruszka, p. Neyman, p. Pasławski, p. Miłoś, p. [Karol} Michalik, p. [Władysław} Nagórski, p. Horała, p. [Edmund} Wargoś, p. Kozłowski, p. [Adam} Zmarzliński, p. Kujanek, p. Greń, p. Ziętara, p. BłaszczYk, p. Nowakowski, p. Bereś, p. [Stanisława} Bylińska, p. Prokopówna, p. Kochańska, p. EIsner, p. Szuman[ówna[, p. Andrzejewska, p. Hołyst, p. Bogacka, p. Kamińska, p. Adamczewska,p. Mielcuszna,p. Klimsa - mechanik,p. Kurkowiak - woźny,p. Hanyszewski - woźny. Oprócz wyżej wymienionych osób było w transporcie kilku młodszYch pracowników (czek), których nazwisk nie pamiętam, przYjętych do pracy w Oddziale prawdopodobnie w ostatnich 2-3 latach, kiedy w tym okresie byłem w Poznaniu nieobecny. Drugi transport ewakuacyjny pracowników Oddziału wyjechał Z Poznania autobusem w nocy Z 3. na 4. IX 39 szosą w kierunku Wrześni. Składu personalnego tego transportu nie znam. W Poznaniu pozostali pracownicy Knapik i Schreiber, którym p. Dyrektor Oddziału zlecił nadzór nad resztą majątku ruchomego i gmachem PKO. DalszYch nazwisk pracowników, którzY pozostali w Poznaniu, nie znam. Należności ewakuacyjne Oddział wypłacił pracownikom względnie ich żonom na podstawie list płatniczYch, sporządzonych przez Centralną Księgowość i zgodnie Z odnośnymi zarządzeniami, przYczYm ewakuowani Z urzędu pracownicy otrzYmali: żonaci zaliczkę w wysokości 3-mies. poborów nieżonaci zaliczkę w wysokości 1/2-mies. poborów KtórzY Z pracowników należości tej nie odebrali, stwierdzić dzisiaj nie mogę, konkretnie wiem tylko o jednym wypadku, nie odebrał mianowicie zaliczki p. Dr Woźny. Pociąg ewakuacyjny dotarł po bardzo długotrwałych postojach w dniu 13.IX39 do miejsca postoju międzY stacjami kolejowymi Kutno i Żychlin, gdzie nam władze wojskowe oświadczYły, że dalszY przejazd jest wskutek zatarasowania i zniszczenia toru niemożliwy. Równocześnie oświadczYło nam dowództwo wojskowe na tym odcinku (Przedstawicielom: Banku Polskiego, Banku Gospodarstwa Krajowego, [Państwowego} Banku Rolnego i PKO - Oddziałów w Poznaniu - transporty ewakuacyjne tych Oddziałów znajdowały się w 2 następujących po sobie pociągach), że przejmuje najwartościowsze rzeczY tych banków celem przewiezienia ich w bezPieczne miejsce, przyczYm zażądano, by równocześnie Z tym materiałem pojechali kierownicy poszczególnych transportów. Dla Banku Gospodarstwa [Krajowego} i PKO stawiono do dyspozycji 1 mały samochód p ółc iężaro wy. Zdołałem zabrać 3 skrzYnie, zawierające: 1/ cały zapas gotówki 2/ portfel wekslowy 3/ zawartość safesów (w zaplombowanych woreczkach) 4/ niektóre akta Dyrekcji 5/ niektóre akta Kasy Oddziału (listy płatnicze) 6j pieczątki i stemple Dyrekcji Oddziału i Biura Pocztowego. Ze mną jechał p. Zmarzliński Adam, zastępca kierownika Kasy Oddziału, który posiadał po jednym kluczu od skrzYń, drugi klucz miałem ja (każda skrzYnia zamknięta była na 2 kłódki). Po kilku dniach jazdy samochodem w zmieniających się ustawicznie kierunkach oświadczYł nam dowódca grupy samochodowej wieczorem dnia 17.IX39, że dalsza jazda jest wskutek zniszczonych dróg i mostów niemożliwa i że wobec prawie całkowitego okrążenia tego terenu przez wojska niemieckie zostanie w myśl przepisów cały majątek zniszczony. Na zarządzenie oficera prowadzącego daną kolumnę samochodową, otworzYliśmy skrzynie i w naszej obecności została zawartość skrzyń oblana benzyną, jako osoby cywilne opuściliśmy teren, na który dnia następnego miał nastąpić atak wojsk niemieckich, zaś celem niewzniecania pożaru w nocy, miały władze wojskowe cały ten materiał zniszczyć o świcie przez spalenie. CzY ijak tego dokonano, oCzYwiście stwierdzić już nie mogłem. Po opuszczeniu przeze mnie pociągu ewakuacyjnego pozostała w pociągu jeszcze pewna ilość urzędników, najdłużej - o ile wiem - pp. Sawicki (któremu po swoim wyjeździe zleciłem swoje funkcje) i Mich a lik. Osobiście nie mogę zatem wyjaśnić, co stało się Z resztą majątku pozostawionego w pociągu. Radomsko, dnia 3. marca 1941. j-j Marian Po tura Iski Relacja Poturalskiego w istotny sposób wzbogaca wiedzę o ewakuacji poznańskich oddziałów banków państwowych. Okazuje się, że w sąsiadujących ze sobą transportach znajdowało się mienie Banku Polskiego, Banku Gospodarstwa Krajowego, Państwowego Banku Rolnego oraz Pocztowej Kasy Oszczędności. Oba transporty zostały zatrzymane pod Żychlinem i 13 września władze wojskowe zadecydowały o dalszej ewakuacji tylko najcenniejszego mienia bankowego. Losy połączyły w jednym niewielkim samochodzie półciężarowym najcenniejsze rzeczy Banku Gospodarstwa Krajowego i PKO. Wieczorem 17 września dowódca grupy transportowej wobec stwierdzonego okrążenia przez Niemców zarządził zniszczenie przewożonego majątku bankowego. Wyładowane materiały zostały oblane w obecności pracowników bankowych benzyną. Przy samym niszczeniu pracownicy nie byli już obecni. Poturaiski nie brał udziału w bezpośrednim przygotowywaniu materiałów do ewakuacji, przebywał bowiem w sierpniu na urlopie. O zawartości wywożonych skrzyń dowiadywał się w toku ewakuacji. Potwierdził fakt wywiezienia ogromnej ilości gotówki (550 tys. zł) i zawieszenia wypłat dla ludzi w dniu 1 września. Sumę tą warto porównać z kosztami wybudowania gmachu PKO Jacek Wiesiołowski na pi. Wolności, które wyniosły 2 min 500 tys. zł. Ewakuacja była przeprowadzana pospiesznie, o dwa dni wcześniej niż planowano, zdezorganizowana przez naloty i zaciemnienie, przez co część przeznaczonych do wywiezienia materiałów pozostała w gmachu. Pospiesznie załadowane mienie czekało na wyjazd przez całą noc i poranek. Pociąg ewakuacyjny posuwał się powoli, przez dziewięć dni ujechano zaledwie ponad 150 km, grzęznąc w końcu beznadziejnie pod Żychlinem. Poturaiski podał też z pamięci listę pracowników ewakuujących się pociągiem. O dalszych losach transportu, przy którym zostawił jako swego zastępcę Witolda Sawickiego, nie posiadał informacji. Ta relacja wykazuje, że dyr. Kowalski miał tylko ogólne wiadomości o losach mienia swego Oddziału i dysponował błędną chronologią wydarzeń. Końcowy efekt ewakucji to zapewnie spalenie najcenniejszych materiałów przez wojsko, a nie przejęcie ich przez Niemców. Poturaiski nie podał informacji o swych dalszych losach wojennych. Po opuszczeniu ostatniego postoju wpadł w ręce niemieckie i jako jeniec wojenny przebywał w niewoli do kwietnia 1940 r. Potem pracował w Radomsku, następnie w Krakowie. Po wyzwoleniu Polski władze PKO, urzędujące wówczas w Krakowie, ponownie zwróciły się 21 czerwca 1945 do władz poznańskiego Oddziału, aby te przedstawiły sprawozdania z przebiegu ewakuacji. Oddziałem poznańskim kierował wówczas od początku marca 1945 mgr Marian Poturaiski, a jego zastępcą był Witold Sawicki, ten sam, którego Poturaiski, opuszczając Żychlin, mianował kierownikiem transportu ewakucyjnego. Obaj przedstawili swe relacje, mając możność skonfrontowania swych wspomnień z innymi uczestnikami transportu ewakuacyjnego, gdyż przedwojenni pracownicy PKO stanowili trzon personelu banku w 1945 r. Dyr. Poturaiski pisał: Sprawozdanie Z przebiegu ewakuacji Oddziału PKO w Poznaniu we wrześniu 1939 r. Sprawozdanie niniejsze składam na podstawie: 1/ dobrze zapamiętanego szeregu szczegółów i wydarzeń podczas ewakuacji, 2/ wyjaśnień pracowników Oddziału, którzY w ewakuacji brali udział, 3/ kopii sprawozdania Z przebiegu ewakuacji, złożonego przeze mnie w marcu 1941 r. na żądanie ówczesnego kierownictwa PKO. Szczegółowe moje zapiski z czasów ewakuacji, jak i dziennik, prowadzony podczas podróżY przez sekretarkę Dyrekcji Oddziału p. [Stanisławę] Bylińską, zaginęły, pozostało mi tylko kilka notatek dotyczących nazwisk kierowników transportów innych instytucji finansowych. Termin ewakuacji oznaczony został przez władze wojskowe pierwotnie na dzień 5.9.19 - tymczasem w dniu 3.9 o godz. 12- w południe Oddział otrzymał nakaz do natychmiastowego załadowania całego majątku ruchomego, przeznaczonego do wycofania, do pociągu ewakuacyjnego. Pracę tę musiano wykonać w ciągu kilku godzin wśród bardzo trudnych warunków (brak samochodów ciężarowych, zamówionych dopiero na dzień 5. września 39, stałe alarmy lotnicze, zupełne zaciemnienie w godzinach wieczorowych, pewna dezorganizacja na dworcu kolejowym wskutek zwożenia w pośpiechu materiału przez dużą ilość instytucyj i firm) tak, że spośród materiału uprzednio ściśle wysegregowanego i przeznaczonego do wycofania pewna część pozostała w gmachu Oddziału. Na podstawie wyjaśnień pracowników, którzy przygotowywali materiał do ewakuacji, wycofano: 13 maszyn do pisania, 12 maszyn buchalteryjnych, 28 maszyn liczarek, 1 maszyna do mnożenia" Thales" 16 aparatów telefonów wewnętrznych, 1 gilotyna, 2 maszyny do liczenia i rolowania monety, 1 waga precyzyjna do ważenia monet złotych, 4 wyświetlacze numerków czeków kasowych, wszystkie pieczątki i stemple Oddziału, akta Dyrekcji i Sekretariatu Dyrektora Oddziału, akta Działu Technicznego (ważniejsze, jak obowiązujące zarządzenia itp) akta Działu Administracyjnego, akta Inspektoratu Ubezpieczeniowego, akta Działu Bankowego: aj portfel wekslowy bl wszystkie papiery wartościowe, na zastaw których udzielono pożyczek ci zawartości kasetek (w woreczkach zaplombowanych) oddanych przez klientów dobrowolnie do przewiezienia, względnie zabranych przez Oddział po wyłamaniu zamków tych skrytek, których właściciele mimo zawiadomienia nie zgłosili się na czas. materiał dowodowy Kasy Oddziału: al cały zapas gotówki w sumie około zł. 550.000.bl dowody kasowe wpłat i wypłat, niewysłane do Centrali księgi kasowe, książeczki oszczędnościowe, listy płac dla pracowników itp. materiał dowodowy Kancelarii Działu Technicznego za ostatnie 6 miesięcy (1.3.31.8.1939), akta Biura Pocztowego - nie wyrobiona poczta. Portfel wekslowy i suma nominalna papierów wartościowych zmieniła się według stanu raportów Z dnia 30.8.1939 niewątpliwie tylko nieznacznie. Saldo kasowe wynosiło zł. 550.000. - (z różnicą kilku tysięcy). Saldo gotówkowe Oddziału uległo w stosunku do salda Z dnia 30.8.39 na zł. 726.566.06 poważnemu zmniejszeniu wobec dużej ilości wypłat gotówkowych w dniu 31.8.39 i 1.9.39. Sumę gotówki pamiętam prawie dokładnie, gdyż musiałem władzom wojskowym polskim stan gotówki na podstawie wykazów kilkakrotnie podawać. Pozostały w gmachu Oddziału: Umeblowanie biurowe, zegary, drukarnia, 2 tłocznie (zabrano tylko głowice), warsztat mechaniczny, centrala telefoniczna, archiwum Działu Technicznego. Jacek Wiesiołowski Jakkolwiek władze kolejowe w Poznaniu zapowiedziały odjazd pociągu, w którym były zarezerwowane wagony dla Oddziału na dzień 3.9. około godz. 19. -, pociąg wyruszYł ze stacji Poznań dopiero dnia następnego tj. 4.9.39 o godz. 10- w kierunku Września - Kutno. Spośród personelu Oddziału zostali ewakuowani tym pociągiem pracownicy (częściowo Z rodzinami): [Marian} Poturaiski, kierownik ewakuacji, [Witold} Sawicki, [Józef] Kurzawa, [Karol} Michalik, Miłoś, Neyman, Pasławski, Pietruszka, Adamczewska, Andrzejewska, Bereś, Bogacka, [Stanisława} Bylińska, BłaszczYk, EIsner, Greń, Hołyst, Hordyńska, Horała, Kamińska, Kochańska, Kujanek, KurlU, Kwiecińska, [Franciszek} Łajdyk, Mazowiecka, Mielcuszna, [Władysław} Nagórski, Namyślak, Napierała, Nowakowski, [Józef] Perczak, Prokop, Preyzner, PrzYchodny, Szulc, Szum an[ówn a}, [Walentyna} Tomalka, Wojtasiak, Wilgocki, [Adam} Zmarzliński, Ziętara, Wargoś, [Klemens} Kowalski, Klimsa mechanik, Hanyszewski woźny, Kurkowiak [woźny}. Drugi transport ewakuacyjny pracowników Oddziału wyjechał Z Poznania w nocy Z 3 na 4.9.39 autobusem w kierunku na Warszawę (pracownicy Dąbrowski, Dybizbańska, Januchowski, Kaczmarek Izabela, [Matylda} Klimkowa i Laskowski). Podczas bombardowania w dniu 6.9. autobus spłonął, zaś personel przedostał się pieszo lub podwodami w dniu 8.9.39 do Warszawy. Dyrektor Oddziału dr Jan Kowalski wyjechał wieczorem w dniu 3. września 1939 r. w kierunku Warszawy dwoma samochodami Oddziału: 4-osobowym marki "Ford" oraz furgonikiem marki "Fiat ". Na polecenie dyrektora Oddziału pozostali w Poznaniu pracownicy Knapik i Schreiber, którzY przejęli nadzór nad gmachami i resztą majątku ruchomego PKO. Pracownik Schreiber wyjechał Z Poznania w dniu 6.9.39 na zarządzenia [!} władz miejskich, o poczYnaniach pracownika Knapika nie mam informacji (zmań w międzYczasie). Wszystkie gmachy PKO w Poznaniu przejęła dla własnych celów niemiecka dyrekcja Poczt i Telegrafów. Wskutek stałych bombardowań torów kolejowych podróż odbywała się Z bardzo długotrwałymi postojami. Przestrzeń Poznań - Kutno pociąg odbył w ciągu 9 dni. Ponieważ sytuacja stawała się Z każdym dniem niebezPieczniejsza, staraliśmy się wszelkimi możliwymi środkami przewieźć choćby najcenniejszY materiał w bezpieczne miejsce. Poszukiwania w okolicznych wsiach podwodów dla przewiezienia kilku skrzYń do Warszawy nie odniosły skutku. Udało mi się wysłać pociągiem sanitarnym, który miał w przejeździe pierwszeństwo, pracownika Pietruszkę do Warszawy, zaś pracownika Nagórskiego do Łodzi celem poinformowania właściwych władz o położeniu transportu. Pracownicy ci nie powrócili już do pociągu. Pracownik Kujanek udawał się dwukrotnie do odległych miejscowości i za pośrednictwem stacji telefonicznej wojskowej uzYskał połączenie Z Centralą PKO, gdziejednak oświadczono mu, że samochodów ciężarowych, których - nie orientując się dokładnie w sytuacji wojskowej - zażądałem dla przewiezienia materiału do Warszawy, dostać nie możemy. Porozumiewałem się stale Z przedstawicielami Banku Gospodarstwa Krajowego i Państwowego Banku Rolnego, którzy zajmowali wagony w tym samym pociągu co PKO, naradzając się nad wyjściem Z sytuacji. W dniu 13.9.1939 pociąg ewakuacyjny dotarł do miejsca międzY stacjami kolejowymi Kutno i Żychlin, gdzie władze wojskowe oświadczYły nam, że dalszy przejazdjest wskutek zatarasowania i zupełnego zniszczenia torów niemożliwy. W takiej sytuacji udali się przedstawiciele B.G.K, PKO oraz Banku Polskiego (którego transport ewakuacyjny znajdował się w pociągu bezPośrednio przed nami) do dowódcy danego odcinka wojskowego Z prośbą o umożliwienie nam przewiezienia samochodami ciężarowymi bodaj najwartościowszych tylko rzeczy w bezPieczne miejsce dla zapobieżenia zajęcia tych rzeczy przez wroga. Władze wojskowe zgodziły się na to, przydzielając nam 3 samochody ciężarowe, które w kolumnie samochodowej wojskowej miały nocami przedostać się na wschód. Dla PKO i B.G.K. stawiono do dyspozycji jeden mały samochód ciężarowy. Zdołałem zabrać 3 skrzynie, zawierające: 1/ cały zapas gotówki 2/ portfel wekslowy 3/ zawartość kasetek (zaplombowanych w woreczkach) 4/ niektóre akta Dyrekcji (tajne i poufne) 5/ niektóre akta Kasy Oddziału 6/ pieczątki i stemple Oddziału. Ze mną jechał p. Zmarzliński Adam, zastępca kierownika Kasy Oddziału, który posiadał pojednym kluczu do skrzyń, drugi klucz miałemja (każda skrzynia zamknięta była na 2 kłódki). Przed odjazdem zdałem swojefunkcje ówczesnemu kierownikowi Działu Administracyjnego p. Sawickiemu Witoldowi, wypłacając mu na ewentualne wydatki kwotę zł 1000.-. Na prośbę szeregu pracowników samotnych, którym tytułem należności ewakuacyjnej Oddział w chwili wyjazdu wypłacił tylko połowę uposażenia miesięcznego, wypłaciłem zgotówki Kasy Oddziału: p. Kurzawie Józefowi zł. 1.000. -, p. Kowalskiemu Klemensowi zł 1.000.-, p. Wargosiowi Edmundowi zł. 1.000.-. Kwoty te były przeznaczone na pomoc dla poszczególnych pracowników, którzy grupami mieli wracać do domu (wobec rozbicia transportu). Kolumna samochodowa podlegała ciągłemu bombardowaniu, wskutek czego manewrowanie było ogromnie utrudnione. Wskutek uszkodzenia kilku samochodów i potrzeb wojskowych zarządził dowódca kolumny kpt. Skrzydlewski przegląd materiału, zabranego przez wymienione banki, zniszczenie części mniej wartościowej i przeładowanie wszystkich skrzyń na dwa małe samochody. Spośród materiału PKO spalono wszystkie akta oraz rozbito pieczątki i stemple (stempel okrągły Z orłem wziąłem do siebie, który później, dostając się do niewoli, zniszczyłem). W dniu 17.9.1939 w godzinach podwieczorowych oświadczył nam zastępca dowódcy kolumny por. Łaszewski, że wobec spalenia wszystkich mostów i prawie całkowitego okrążenia terenu przez wojska niemieckie (wolna pozostała tylko wąska przestrzeń, przy czym droga prowadziła przez rzekę Bzurę) zostanie cały majątek w myśl przepisów zniszczony. Na zarządzenie pootwieraliśmy wszystkie skrzynie i w naszej obecności została zawartość tych skrzyń oblana benzyną. Celem niewzniecania pożaru w nocy miały władze wojskowe według swoich zapewnień cały materiał zniszczyć o świcie przez spalenie. CZy ijak tego dokonano, stwierdzić nie mogłem, gdyżjako osoby cywilne musieliśmy o północy teren opuścić, udając się poprzez Bzurę w kierunku Modlina. Załączam oświadczenie zastępcy dyrektora p. Witolda Sawickiego odnośnie dalszych losów transportu po moim wyjeździe. Poznań, dnia 14. lipca 1945 r. /Marian Poturalskij Jacek Wiesiołowski Powtórna relacja dyr. Poturalskiego, choć oparta ojego sprawozdanie z 1941 r., przynosi kilka nowych szczegółów o losach mienia PKO i innych banków państwowych ewakuowanych z Poznania. Dzięki informacjom pracowników uzupełniono wykaz ewakuowanego sprzętu i sprecyzowano rodzaje wywiezionych akt, określono, co planowo pozostało w gmachu Oddziału. Uzupełniono o kilka nazwisk listę ewakuowanych pociągiem, odtworzono listę pracowników wywiezionych autobusem i ich losy. Wyjaśnieniu uległa sprawa wyjazdu z Poznania dyr. Kowalskiego, który opuścił Poznań samochodem, zabierając też furgonetkę ze swym bagażem. Przedstawiono też próby nawiązania kontaktu z władzami banku, usiłowania zorganizowania samodzielnie transportu mienia z unieruchamianego pociągu. Okazało się, że inicjatywę wywiezienia części mienia ze stojącego pod Żychlinem pociągu podjęli przedstawiciele PKO, Banku Gospodarstwa Krajowego i Banku Polskiego, nie wziął w niej udziału przedstawiciel Państwowego Banku Rolnego. Poturaiski ujawnił też nazwiska oficerów (kpt. Skrzydlewski, por. Łaszewski) kierujących kolumną samochodową, którzy podjęli decyzję o zniszczeniu mienia i gotówki oddziałów poznańskich PKO, BGK i BP oraz ponosili odpowiedzialność za jej dopilnowanie i wykonanie pod nieobecność bankowców. W którym miejscu dokonano zniszczenia mienia, Poturaiski nie podał. Odbyło się to prawdopodobnie gdzieś nad Bzurą w okolicy Modlina, dokąd potem mieli dotrzeć cywile 4 . Uzupełnieniem relacji Poruralskiego jest relacja Witolda Sawickieg0 5 o losach stojącego pod Żychlinem pociągu. Do Dyrekcji Oddziału PKO w Poznaniu Stosownie do polecenia podaję poniżej dane odnoszące się do okresu ewakuacji Oddziału we wrześniu 1939 r. po przYbyciu pociągu do Żychlina. W dniu 13. września, gdy władze wojskowe poleciły wSzYstkim opuścić pociąg ewakuacyjny, udałem się jako ostatni wraz Z kierownikiem Działu Bankowego Karolem Michalikiem do miasta Żychlina. Przed opuszczeniem pociągu otrzymałem od zastępcy dyrektora Oddziału p. Poturalskiego kwotę zł 1.000. - na ewentualne potrzeby personelu względnie inne wydatki. Po przenocowaniu w Żychlinie wróciliśmy Z kol. Michalikiem do naszego pociągu. W wagonie nie zastaliśmy nikogo, lecz wSzYstko znajdowało się w należnym porządku, brakowało jedynie skrzYń Z materiałem kasowym, gotówką i depOzYtami saJesowymi i wekslami. Skrzynie te zostały zabrane samochodem przez zastępcę dyrektora Poturalskiego i kasjera Zmarzlińskiego do sztabu grupy operacyjnej. Chcąc dopilnować pozostawiony w wagonach majątek Oddziału i papiery wartościowe, spędziliśmy z kol. Michalikiem jeszcze 3 dni w pociągu, lecz wobec ostrzeliwania przez nieprzYjaciela terenów przystacyjnych zmuszeni byliśmy opuścić wagony i udaliśmy się w dalszą drogę pieszo, chcąc dotrzeć do Warszawy. Po kilkudniowej wędrówce zostaliśmy otoczeni przez Niemców i udaliśmy się w powrotną drogę do Poznania, jadąc przez Żychlin, spotkałem kol. Szumanównę i razem Z nią poszliśmy na stację, by zbadać możność uratowania względnie zabezpieczenia majątku PKO i rzeczY pozostawionych przez pracowników. Zastaliśmy pociąg otoczony niemiecką wartą, lecz wagony były otwarte i przeważna część rzeczY zrabowana. SkrzYnie Z papierami wartościowymi i dokumentami były rozbite i część papierów rozrzucona, a wSzYstkie walizY rozprute. Natomiast 2 odkryte wagony, w których były maszYny, archiwa i pozostałe ruchomości znajdowały się w całości. Do pociągu ewakuacyjnego doczepiony byłparowózpod parq i, jak oświadczono mi, wspomniany pociąg miał wkrótce odejść w kierunku na Berlin. Do Poznania wróciliśmy Z kol. Michalikiem dnia 1 października 1939. Wgmachu służbowym PKO na p. Wolności 3 zastałem urzędujqcego jako "dyrektora" niejakiego p. Marwega, który chciał nawet spisać protokół o ewakuacji i starał się uzYskać ode mnie pewne wiadomości. P. Marweg był już przez kogoś poinformowany, że dostałem od zastępcy dyrektora Poturalskiego zł. 1.000. - i domagał się ich zwrotu. Nie mogqc uznać kompetencji p. Marwega, odmówiłem zeznań i wydania gotówki. Ze wspomnianej gotówki dałem zapomogę pp. Bylińskiej zł 150-, Szumanównie zł 100-, Mich a likowi zł 200- i jeszcze paru osobom, których nazwisk obecnie nie pamiętam, zł250- Pozostałe saldo zł300- zostało odebrane wraz Z całq mojq osobistq gotówkq ca zł 10.000.- przez Gestapo w dniu 15 listopada 1939 r. przY aresztowaniu mnie i osadzeniu mnie [w] obozie na Głównej. Po osadzeniu w obozie nie miałem żadnej styczności Z Oddziałem i o dalszYch losach jego majqtku nic nie wiem. Poznań, dnia 16. lipca 1945 jWitold Sawickij Relacja ta przynosi kilka dalszych szczegółów o wojennych losach porzuconego transportu. Po odejściu wojska jeszcze przez trzy dni stał nietknięty. Czy obrabowano go przed zajęciem go przez wojska niemieckie, czy też Niemcom przypadło w udziale jego złupienie i zrabowanie mienia z prywatnych bagaży ewakuowanych pracowników poznańskich banków, nie wiadomo. Rabusiów nie interesowały wywożone na lorach maszyny i archiwalia. Ta część majątku bankowego miała zostać wywieziona przez Niemców ok. 20-21 września w kierunku na Berlin. Dalsze jej losy nie są znane. Obok bloku relacji o ewakuacji mienia i pracowników PKO zachowało się sprawozdanie przedstawione przez pracownika Państwowego Banku Rolnego Łucjana Czałbowskiego. Zostało ono przedstawione w języku niemieckim okupacyjnym władzom banku i zachowało się tak w niemieckim tekście (z odręcznymi poprawkami stylistycznymi), jak w polskim (niezbyt starannym) tłu. 6 maczenlU. Sprawozdanie Z ewakuacji mienia i pracowników Państwowego Banku Rolnego. Ewakuowano nas pociągiem w 3-ch wagonach. Wjednym - węglarce - złożone były skrzYnki i worki Z mieniem Państwowego Banku Rolnego, w drugim - wagonie osobowym - znajdowali się pracownicy, ich żony i dzieci, w trzecim reszta ewakuowanych pracowników i osobiste ich rzeczY. Tym samym pociągiem ewakuowany był Bank Gospodarstwa Krajowego. Pocztowa Kasa Oszczędności, wojsko i to mianowicie część 15 pułku ułanów, jak również inne Jacek Wiesiołowskinieznane mi instytucje. Wjednym z pociągów, który szedł przed nami, ewakuowany był Bank Polski. Nasz pociąg opuścił Poznań dnia 4 września rano i przybył do Żychlina, gdzie 14 [!] września wojsko polskie wezwało nas do opuszczenia pociągu i przygotowania najważniejszych rzeczy Banku, celem zabrania tych rzeczy przez samochody wojskowe. Reszta rzeczy B.P.R. miała zostać w wagonach. Na przysłane przez wojsko samochody załadowano wybrane rzeczy Banku Polskiego, jak również częściowo, to znaczy nie wszystkie Z przygotowanych, rzeczy B.G.K i P.K.O. Z 4-ch przygotowanych skrzyń Państwowego Banku Rolnego wojsko wzięło dwie skrzynie i to na wozy, Z powodu braku miejsca na samochodach, zpoleceniem (wskazówką) oddania ich Państwowemu Bankowi Rolnemu w Warszawie, względnie któremukolwiek Oddziałowi tego Banku. Ja także zabrałem się Z wojskiem, mając przy sobie gotówkę, którą Bank przeznaczył na wydatki w drodze, względnie na wypłatę zaliczek dla ewakuowanych w razie naglącej konieczności, wreszcie na wypłatę poborów październikcnuych, gdyby w terminie nie mogły być one normalnie wypłacone. Wymieniona gotówka wynosiła 87.000 złotych. Z gotówki tej wziąłem ze sobą tylko banknoty, a bilon zostawiłem w zamkniętej skrzynce w wagonie. Z wziętej ze sobą gotówki dałem naczelnikowi Skwarczyńskiemu 10.000 złotych na ewentualne wydatki jego i pozostałych ewakuowanych, którzy na własną rękę udali się Z nim w dalszą drogę. Transport, Z którym jechałem, składał się Z około 10 wozów, albowiem oprócz wspomnianego wyżej oddziału 15 p. ułanów,jechały Z tym transportem innejeszcze oddziały Z innych wagonów i był pod komendą jednego kierownika transportu. W drugim dniu podróżY zwrócił się do mnie komendant transportu Z żądaniem wydania mu pieniędzy, które wiozłem, gdyż z pieniędzy tych musi on wypłacić żołd żołnierzom, opłacićfurmanki oraz zakupić żywność dla ludzi i koni. Na moją uwagę, że stosunkowo za wiele on żąda i wobec mego sprzeciwu, zagroził mi, że może zarekwirować całą sumę. Skoro mujednak wyjaśniłem, że przecież wszystkich pieniędzy od razu nie wyda i że lepiej będzie, jeżeli część pieniędzy pozostanie pod moją, a nie żołnierzy opieką, i że w razie dalszej potrzeby pewną sumę zaraz otrzyma, zredukował swoje żądania i wypłaciłem mu wtedy 18.700 złotych, oddając wszystkie mniejsze banknoty, które przy sobie miałem; banknoty w większych odcinkach na sumę złotych 58.000 zatrzymałem przy sobie. Na wypłaconą kwotę otrzymałem pokwitowanie, które własnoręcznie wystawił. Wyżej wspomniane pokwitowanie kierownika transportu dołączyłem do posiadanych już rachunków i asygnat, znajdujących się w walizce na wozie przy wyżej wymienionych obydwu skrzynkach. Zauważam, że mieliśmy polecenie Z Dyrekcji Banku, ażeby w najgorszym razie zdać pieniądze wojsku, względnie zniszczyć, to jest spalić. Transport jechał przez miasto Kiernozia w kierunku Sochaczewa, jednak zmienił marszrutę i skierował się w kierunku Wisły przy ujściu Bzury. Dotychczasowy kierownik naszego transportu spotkał tu swój pułk i opuścił nasz transport, który od czasu odjazdu Z Żychlina - na skutek działań wojennych - bardzo zeszczuplał tak, że w końcu pozostało zaledwie kilka wozów pod kierownictwem pewnego podoficera. Wreszcie dotarliśmy w pobliże ujścia Bzury, gdzie nasze wozy zmieszały się Z tysiącem innych wozów, dział i samochodów, które znalazły się na szerokiej piaszczystej drodze wiodącej przez duży las. Tam silnie zaatakowało nas lotnictwo i dostaliśmy się pod ogień artyleryjski. Wszyscy opuścili swe wozy i uciekli do lasu, możliwie najdalej od drogi,która była głównym celem nalotu. Uciekłem ija, wziąwszy ze sobą tylko skórzaną teczkę, w której miałem osobiste drobiazgi, jak również resztę otrzymanych Z Banku Rolnego pieniędzy. Po pewnym czasie, skoro nalot przejściowo minął, wróciłem na miejsce, w którym znajdowały się nasze wOZy,jednak nic tam nie znalazłem. Spotkałemjedynie podoficera, który był ostatnio kierownikiem transportu i który owych wozów szukał. Gdyśmy długo i bezskutecznie czynili poszukiwania pomiędzy rozbitymi, względnie porzuconymi w panice, wozami, nastąpił nowy nalot, przed którym znów szukaliśmy schronienia w lesie. Skoro uspokoiło się nieco, wyżej wspomniany podoficer wsiadł na przejeżdżający w kierunku Bzury wóz wojskowy;ja natomiast, skoro zobaczyłem, że nie znajdę wiezionych ze sobą rzeczy, udałem się w kierunku przeciwnym do Bzury, mając tylko wspomnianą teczkę. Po dłuższym błądzeniu w lasach i po polnych drogach udało mi się kupić odjednego uciekiniera rower, na którym jechałem naprzeciw wojsk niemieckich i dalej w spokoju w kierunku domu. Jechałem przez Żychlin, tam odwiedziłem porzucone przez nas wagony i to w porozumieniu Z niemieckimi władzami wojskowymi, które transport objęły w posiadanie. Tam powiedziano mi, że znajdujące się w wagonach rzeczy zostaną odesłane do miejsca wyjścia. Nie zezwolono mi na pozostanie przy rzeczach Banku Rolnego. Nie wiem, co się stało Z 2-ma skrzynkami wziętymi przez wojsko, jak również moimi osobistymi rzeczami i dowodami kasowymi. Jest jednak b. możliwe, że zostały zniszczone nad Bzurą, względnie zostały dalej powiezione. Nie wiem dokładnie, co znajdowało się w obu tych skrzynkach, gdyż przy pakowaniu ich nie byłem, gdyż miałem wtedy urlop. Według oświadczenia zmarłego prokurenta Pasikowskiego, który mi wskazał te skrzynki jako przeznaczone do ewakuacji, były w nich weksle i papiery wartościowe. Skrzynki były oznaczone Nr 1 i 2 Wydziału Bankowego i stosownie do zarządzenia Władz bankowych, miały być w wypadku niebezPieczeństwa oddane najbliższej placówce wojskowej. Po powrocie do Poznania i porozumieniu się Z innymi kolegami, a zwłaszcza z naczelnikami wydziałów, zgodnie Z dyspozycją Dyrekcji Banku, wedle której posiadane pieniądze miały być wypłacone pracownikom Banku w postaci zaliczki na pobory październikowe w tym wypadku, gdyby pobory nie mogły być wypłacone, rozdzieliłem powierzoną mi sumę między pracowników i to po zł. 600. - dla żonatych i po 400. - zł dla samotnych i woźnych. Ta stawka jednak w wielu wypadkach została obniżona Z powodu braku pieniędzy. j-j Lucjan Czałbowski Relacja Czałbowskiego minimalnie uzupełnia obraz ewakuacji mienia banków państwowych aż do Żychlina. Daje natomiast wiadomość o zagładzie wiezionych konnym transportem nad Bzurę naj cenniejszych rzeczy Banku Rolnego. Odłączony od kolegów strzegących mienia pozostałych banków, narażony na szantaż kierującego transportem oficera, dotarł nad Wisłę, by przy przeprawie w czasie nalotu stracić kontakt z wiezionymi rzeczami, których los pozostał nieznany. Wracając do Poznania, również i on zastał w Żychlinie swój pociąg ewakuacyjny znajdujący się pod niemiecką strażą. Otrzymał informację, że rzeczy zostaną przewiezione do miejsca załadowania. Ani on, ani inni znajdujący się w Poznaniu jego koledzy, nie otrzymali już wiadomości o transporcie. Jacek Wiesiołowski Z Poznania ewakuowano również mienie innych banków mających swe centrale w Warszawie. Nie wiadomo jednak, jakie instrukcje ewakuacyjne posiadały dyrekcje tych Oddziałów, czy poza pieniędzmi i papierami wartościowymi wywożono sprzęt i archiwalia bankowe. Wiadomo, iż ocalały akta i dokumenty z mających swą siedzibę w Poznaniu Banku Związku Spółek Zarobkowych, Banku Cukrownictwa czy Banku Kwilecki Potocki. Wiadomo też, że ewakuowane mienie Banku Handlowego utkwiło na torach w pobliżu Kutna i zostało zniszczone we wsi Bocianków pod Kutnem 7 . Nie wiadomo, czy wraz z nim nie zniszczono mienia innych poznańskich banków. Po niektórych z nich nie ma już nawet śladów w archiwach 8 . PRZYPISY: 1 AAN, Pocztowa Kasa Oszczędności, s. 35 k. 1-17. Przy publikacji tekstów nie dokonano modernizacji pisowni, rozwiązano oczywiste, nieliczne skróty. Uzupełniono - w miarę posiadanych wiadomości - imiona osób i nazwy instytucji. 2 Z. Landau, Historia Pocztowej i Powszechnej Kasy Oszczędności, Warszawa 1994, s. 109 i nast. 3 O Pocztowej Kasie Oszczędności w Poznaniu por. art. Z. Kaczmarka w niniejszym tomie oraz ,,75 lat minęło ... Ilustrowane dzieje poznańskiego PKO", Poznań 1997. 4 Warto dodać kilka dalszych szczegółów o mgr Poturalskim, wybitnym poznańskim bankowcu. Jako dyrektor Oddziału poznańskiego Pocztowej Kasy Oszczędności pracował do czasu zlikwidowania tego banku i przekształcenia go w Powszechną Kasę Oszczędności. Poturaiski wraz z całą kadrą starego PKO przeszedł do nowej instytucji, zostając dyrektorem Oddziału Wojewódzkiego. Po zorganizowaniu działalności Oddziału Wojewódzkiego i wyłonionego zeń Oddziału Miejskiego, został zwolniony z tego stanowiska w poło 1953 r. Pracował jednak nadal na podrzędnych stanowiskach w PKO, aż do przejścia na emeryturę w 1967. Zmarł 28 V 1983. Starzy pracownicy PKO jeszcze dziś wyrażają się o nim z ogromnym szacunkiem. Warto przytoczyć charakterystyczną opinię o nim z końca 1952 r. "Operatywka. Ob. POTURALSKI Marian, Dyrektor Oddziału Wojewódzkiego PKO w Poznaniu, ur. 17.1.1902 r. w Gorzycach, pow. Września; pochodzenie społeczne: inteligencja pracująca. Ukończył Wydział Prawno- Ekonomiczny Uniwersytetu Poznańskiego. Pracę zawodową rozpoczął w PKO - Oddział w Poznaniu od 1921r. W latach 1932-1937 jako Sekretarz Dyrekcji Oddziału Poznań, następnie od 1937 do 1938 r. w Oddziale w Katowicach na stanowisku Kierownika Oddziału Technicznego. Od 1938 r. do 26.IV.1938 [!] r. w Centrali PKO w Warszawie, jako Z-ca Naczelnika Wydziału Kredytowego. Od 1.V.1939 do 30.IX.1939 [!] - w charakterze Kierownika Działu Technicznego w Oddziale PKO w Poznaniu. W latach 1939 do 1940 przebywał w niewoli niemieckiej. W roku 1940 zwolniony z niewoli niemieckiej. W roku 1941 pracował w PKO w Radomsku. Od lipca 1941 r. do 1945 pracuje jako pomoc księgowego i kasjer w restauracji-kasynie w Krakowie. Od marca 1945 r. do chwili obecnej jako Dyrektor Oddziału PKO w Poznaniu. Zawodowo bardzo dobry, ale politycznie niepewny. Od 1941 do 1944 r. należał do organizacji podziemnej K.B.J!] (pseudonim - "Marian"). Od 1947 r. należy do Stronnictwa Demokratycznego". /Wysłano: dn. 7 list. 1952/ (podpis nieczytelny) . 5 Witold Sawicki, przed wojną kierownik Działu Administracyjnego Oddziału PKO w Poznaniu, od 1945 zastępca dyrektora Oddziału aż do likwidacji PKO z końcem 1949 r. 6 AAN, Państwowy Bank Rolny, s. 95. 7 Z. Kaczmarek, 75 lat Oddziału w Poznaniu, Poznań 1996, s. 47. 8 Por. Archiwum Państwowe miasta Poznania i województwa poznańskiego, Warszawa 1969, Dzieje Poznania i województwa poznańskiego, T. I-II, Warszawa 1972-1982.