MIESZKAŃCY POZNANIA NA OBRAZIE JULIUSA KNORRA Rynek Poznański w 1838 roku MAGDALENA W ARKOCZEWSKA W październiku 1838 roku w Hotelu Drezdeńskim Myliusa przy ul. WiIhelmowskiej wystawiono obraz przedstawiający rynek poznański. "Gazeta Wielkiego Księstwa Poznańskiego" (wydanie w języku niemieckim) zamieściła artykuł zachęcający do odwiedzenia ekspozycji i zapowiadała dalsze relacje, przewidując duże zainteresowanie mieszkańców miasta eksponowanym płótnem. Było to bowiem niewątpliwie dzieło z "kluczem", a wielu znanych poznaniaków mogło znaleźć na nim swoje konterfekty. Autorem obrazu był Julius Knorr, malarz dotychczas zupełnie nie znany. Było to jego pierwsze i, jak się miało okazać, jedyne zachowane dzieło. O malarzu i jego rodzinie sporo informacji dostarczają akta Naczelnego Prezydium}. W dniu 10 marca 1828 r. landrat we Wschowie skierował do Naczelnego Prezydium pismo, w którym gorąco popierał przesłaną w załączeniu prośbę Johanna Gottfrieda Knorra, ojca 17-1etniego wówczas Juliusa, o pomoc w podjęciu studiów w Akademii Sztuk Pięknych w Berlinie. W rodzinie Knorrów wychowywało się 6 synów i 4 córki. Ojciec, zatrudniony jako urzędnik celny, po 35 latach służby państwowej pełnionej m.in. w Bydgoszczy, Lesznie, Wschowie i w końcu w Poznaniu (gdzie, według Księgi Adresowej z r. 1835, mieszkał na Chwaliszewie)2 miał uposażenie w wysokości 500 talarów rocznie. Choć było ono niewielkie, starał się zapewnić dzieciom odpowiednie wykształcenie. Czterech synów ukończyło gimnazjum w Bydgoszczy i w Lesznie, najstarszy studiował 2 lata matematykę w Berlinie i w 1828 roku pracował jako urzędnik. Dwaj synowie byli samodzielni, trzeci, 19-1etni, pełnił służbę wojskową w 19 pułku piechoty w Poznaniu. Najmłodszy, utalentowany Julius pragnął studiować sztuki piękne. Trudna sytuacja materialna rodziny skłoniła ojca do przedłożenia prośby o finansowe wsparcie. Drogą służbową, przez Naczelne Prezydium, pismo, Magdalena Warkoczewska wraz z kilkoma pracami młodego adepta 3 , trafiło do Johanna Gottfrieda Schadowa, który w liście z dnia 3 kwietnia tego roku na prośbę odpowiedział odmownie. W efekcie Naczelny Prezes Baumann 10 kwietnia wysłał list do landrata we Wschowie, komunikując mu odpowiedź dyrektora Schadowa i zalecając, by landrat poradził ojcu, ażeby syn poświęcił się jakiemuś rzemiosłu, a nie trudnej sztuce malarskiej. Źródła archiwalne milczą o tym, jak potoczyły się dalsze losy mlodzieńca, jedynie zachowane płótno i wiadomości o kilku innych, np. o portretach dla kościoła ewangelickiego we Wschowie, świadczą o tym, że uzyskał jakieś poparcie i podjął studia 4 . Wiadomo jeszcze, że uczestniczył w wystawach m. in. w Berlinie i w Diisseldorfie. Pozostał jednak autorem jednego obrazu, który jest świadectwem zapoznanego i nie docenionego talentu artysty. Obraz Knorra cieszył się w Poznaniu sporym zainteresowaniem, ale nie wisiał długo w sali hotelu Drezdeńskiego, został bowiem, chyba z inicjatywy Naczelnego Prezesa Eduarda Flottwella, wysłany na otwartą 16 września tego roku wystawę do Berlina. W katalogu nie figuruje zapewne dlatego, że nadesłano go ze znacznym opóźnieniem. Podczas trwania wystawy został zakupiony przez króla Fryderyka Wilhelma III do dekoracji królewskiego zamku i w prywatnych zbiorach królewskich pozostawał aż do roku 1910, kiedy to wrócił do Poznania, aby ozdobić jedną z sal zamku cesarskiego. Przekazany do Muzeum Narodowego w 1953 r., od r. 1954 wisi w Muzeum Historii Miasta Poznania w Ratuszu, dokumentując historię miasta w XIX wieku. W roku 1921 obszerny artykuł poświęcił obrazowi Knorra autor licznych prac z historii Wielkopolski, niemiecki historyk Artur Kronthal, stawiając sobie jako cel zasadniczy zwrócenie uwagi na jego dokumentalny charakter 5 . Artykuł zilustrował zdjęciami całego obrazu i jego fragmentów wykonanymi przez Sally Jaffego, wysoko cenionego fotografa amatora. Artykuł niemieckiego uczonego jest jedynym szerszym opracowaniem tematu i posiada dużą wartość głównie z tego względu, że autor miał dostęp do nieosiągalnych dzisiaj zbiorów niemieckich, zwłaszcza portretów, które mogły posłużyć jako materiał porównawczy. Dostęp do takich źródeł umożliwił mu zapewne identyfikację niektórych osób, szczególnie z kręgów urzędników, wojskowych i wybitniejszych rodzin niemieckich. Sam Kronthal miał jednak świadomość tego, że materiał pozwalający na rozpoznanie poszczególnych postaci jest bardzo wątły. Polaków - poza nielicznymi wyjątkami - w swoim opracowaniu w ogóle nie uwzględnił, chociaż zrobił zestawienie osób, które jego zdaniem mógł artysta przedstawić w tłumie mieszkańców Poznania. Znalazło się w tym wykazie także nazwisko Tytusa Działyńskiego, którego w tym czasie w Poznaniu na pewno nie było. Scena przedstawiona na płótnie o wymiarach 231 x 264 cm rozgrywa się w północno - zachodniej połaci rynku zamkniętej od lewej pierzeją północną, w głębi fragmentem pierzei wschodniej. Od prawej wnętrze flankuje Ratusz i budynek wagi miejskiej. Architektura rynku, która stanowi jakby ramy dla środkowej sceny, przedstawiona jest z ogromną troską o szczegóły. Ratusz ukazany od zachodu prezentuje się jako budowla o doskonałych proporcjach, '..i 1 ,"iI ;; "'t.!l"' J','" .f .,:" I'l'. .';,.!' , " )j '; łrłł ''''., ';":: l IJ//" L, >i/H .,( łi,' .11'" II. .' ' i /; , : 1/1" .I :'1;, I., !' &, . . , ' I, I I " r ", I . ,1,.' " ""11 'Jf. ' I f !, , ,J< ".Ji .' '\" Ił- 11fr q ''('.up fI.r:w', , ' /' '"0 . '. , ':'i ił ' ;" " 'J' , ' . j,.'" \ " t",l", ",' t i" "I V, 'I :'1/" ',#';'., /I' 'I.,, "', J".f:. .," -hJ.r"W , ,I . L ,,11 t:'I ". , 'lwjl ) w " , \ F.:iI.J <>J I""III. y ;" OlI , h' i , ,\ ''11, ; \: ' l, H'h, \ " , , '\ ""I" " 'i", 'M i, , , '" , ', Ryc. 36. Julius Knorr, Rynek Poznański w 1838 r., ol. pl. skromnej i prostej elewacji zwieńczonej attyką, z dwiema wysokimi sterczynami i smukłą wieżą, z której patrzy na miasto polski orzeł z wysoko rozpiętymi skrzydłami. Na galeryjce trębacz trąbi hejnał. Do ściany północnej Ratusza przylepiony jest rząd kramów, w których, jak pisał Mott y, mieścił się wówczas bardzo znany w mieście i na prowincji skład galanteryjny Mendelsohna sprzedającego lampy, porcelanę, brązy i inne "zbytkowne przedmioty"6. Do zachodniej ściany Ratusza przylega przybudówka z niebieskim ozdobnym szyldem i napisem "Grodzisko Piwo" - było to wejście do piwnicy ratuszowej. Z ciemnym budynkiem Ratusza kontrastuje jasno oświetlona waga miejska. Budynek ten, rozebrany w roku 1890, został w latach 60-tych naszego wieku zrekonstruowany głównie w oparciu o przekazy ikonograficzne, wśród których obraz KnoITa zajmował poczesne miejsce. Widoczne liczne detale, jak np. piaskowcowe obramienia okien ozdobione łacińskimi inskrypcjami (oryginały ocalały i obecnie przechowywane są w Muzeum w Ratuszu). Przy północnej ścianie wagi, w przybudówce, która nie została zrekonstruowana, Magdalena Warkoczewska Ryc. 37, Fragment obrazu J. Knorra z Ratuszem i wagą miejską, w głębi pierzeja wschodnia '"' ., ., -.. 'ł: " 1 ;-,/ J'( ?' .... l f ..t: ,t /f"t' IJ!. / "ni. ,,' 'Q {, f " t ,.j;;' , jf I 'I ' l« " nr" , ( , ł. Ił J. »J"'" t:,. ,:r MI ):Hh l' ' ':..: .. f . 1Jj jI' .1 I r'" f - . ;.Y--'i "". 1 J/I' " '(, r, !I' , ' , " '1' "" t li" "1 ,i II? "1 . ' , ' J, ,,'" '\' II' U Ił,! . 'i " ,'. I r:/P , /f... f ""''' 1 ' ".,"'ft J".,, łl "' .;ll(śl' I, <,I \"'", · ". ' "';) " , , \'" iif./..'d , \. ,"'I; ':t- """'"' i/. fI"", ....' 1,1/(: 1/ l . ' ,'" 'i I !f " 9 " , " "; ",' , ,J"",,! ....." ,,::.<', "ł" " 11'1' I ,;''' 'vt.\ .. :r-,J!IJI,. 1// : I .: ,, " 'j J '" fif'"":::;"" '. ;,,'...,-." '. ",.. 'L' I ,. . '. , li, 1\ ,} ,"': .. :,,, H't.,I;/,.' . ' , ...'/1/, , ,',iłI, Ii'. , "t, ' , 111,7 flf1'"'' .' "', fii" .\ 'tll" " '","widoczny jest sklep optyka Neymanna. Od strony Ratusza do wagi przylegają jatki chlebowe, w których za czasów Mottego "lśniły się zawsze bochenki chleba"7. Kamienice w północnej pierzei rynku, zwłaszcza znajdujące się na pierwszym planie od nr 86 do 91 , przedstawione są z dużą troską o szczegóły. Pod nr 86 widoczny jest szyld reklamujący sklep z odzieżą (Modehandlung) należący od 1836 r. wraz z całą kamienicą do Henrietty Schneekonig R , pod nr 87, w kamienicy, w której mieściła się znana apteka Ludwika Daehneg0 9 , widać dzwonek u drzwi i markizy osłaniające okna. Pojawiające się w nich twarze to zapewne wizerunki właścicieli. W głębi obrazu uwidoczniony jest fragment pierzei wschodniej z kamienicami nr 37 i 38. Tzw. Czerwona Apteka należąca wówczas do aptekarza Schneidera nie posiada już wykusza zbudowanego w XVII wieku przez Tomasza Poncino i znanego z wcześniejszych przekazów, natomiast artysta nie pominął Ryc. 38. Fragment obrazu J. Knorra, po lewej północna pierzeja rynku, wzdłuż której stoją szeregi żołnierzy i oficerów garnizonu poznańskiego, w głębi pierzeja wschodnia . " 'i t UJ. i' \ "" . ../j.', '" '. ': , 'II , Y, ,;.,J 'n ":1 , Ił' . J t.- I '. ",11, ',,11; ,:' 'tĄ /, ,fII:?,. , '1 " J" :.", /" . ' '''I W / ' , j.., , f' f., · 31 ' ,t f , I ""P\ ,.1 "" t 7 o, ł'"::.''" ,.ł, '''/, 1.' l" .','/.,1; < ;<-: o :: I ' " """, I' ,<: ;: t, "" 'f/f ",,,'...... ':' , I " " , J . '"t. ,; przeszklonego dachu oświetlającego klatkę schodową. Między Czerwoną Apteką a narożnikiem kamienicy nr 100 (róg ul. Żydowskiej i Rynku) rozpięta jest lina, na której zawieszono latarnię. Daleką perspektywę zamyka ul. Wielka i Chwaliszewo, jakby specjalnie doświetlone, z mostem i stojącym na nim krzyżem, a także pałacykiem Sigismunda Engla. Obraz posiada wielką, docenioną już wielokrotnie wartość jako przekaz ikonograficzny, ponieważ ukazuje kamienice rynkowe przed wielkimi przemianami, jakie nastąpiły wraz z wkroczeniem w obszar Starego Miasta na przełomie XIX i XX wieku wielkiego handlu z nowoczesnymi magazynami handlowymi i domami towarowymi. Przy całym realizmie i staranności w uwidocznieniu drobnych nawet detali, dziwnym wydaje się nieprawidłowe rozmieszczenie świateł i cieni. Kamienice, stojące w północnej pierzei rynku rzucają cień tak, jakby słońce świeciło od północy. Nie był to jednak błąd ani brak znajomości topografii, lecz świadomy Magdalena Warkoczewskazamysł artysty, który chciał w ten sposób zwrócić uwagę na scenę rozgrywającą się na jasno oświetlonej płycie rynku. Architektura stanowi bowiem tylko tło, ramy. W zamkniętej przestrzeni placu rozgrywa się akcja, którą można określić jako paradę wojskową poznańskiego garnizonu czy może raczej zgromadzenie mieszkańców. Jest ona, jak się wydaje, pretekstem dla zaprezentowania zbiorowego portretu społeczności miejskiej. Artysta, zapewne przenosząc na płótno zrobione ad vivum szkice, zamieścił tu co najmniej kilkadziesiąt wizerunków osób reprezentujących różne środowiska, postaci ważnych ze względu na swoją pozycję w mieście lub tylko charakterystycznych, przydających uroku miejskiemu folklorowi. Choć niektóre z nich są niewątpliwie portretami konkretnych osób, nie można ich z całą pewnością zidentyfikować. Z trudności tej zdawał sobie sprawę także Kronthal, zwracając uwagę na to, że fotografie, które upowszechniły się dopiero w drugiej połowie XIX wieku, nie mogą ze względu na różnicę w czasie służyć jako materiał porównawczy, zaś współczesne obrazowi portrety są nieliczne. Spróbujmy jednak, posiłkując się dociekaniami Kronthala w odniesieniu do mieszkańców miasta narodowości niemieckiej, wspomnieniami Marcelego Mottego, który był nie tylko znakomitym gawędziarzem ale i wnikliwym fizjonomistą, oraz nielicznymi portretami z tej epoki, zidentyfikować niektóre przynajmniej postaci lub grupy osób z obrazu. Dużą, niemal dominującą grupę stanowią żołnierze i oficerowie garnizonu poznańskiego zgromadzeni wzdłuż północnej i wschodniej pierzei rynku. (por. il. 38) Według Księgi Adresowej z roku 1835 stacjonowała w tych latach w Poznaniu brygada kawalerii, brygada Landwehry, 6, 18 i 19 regiment piechoty, 7 regiment huzarów, 5 brygada artylerii, oddział inżynierii i saperów oraz brygada żandarmerii. Zróżnicowanie mundurów zgromadzonych na rynku wojskowych zdaje się świadczyć o tym, że Knorr starał się nie pominąć żadnego ze stacjonujących w Poznaniu oddziałów. Najliczniejsze wydają się szeregi 18 regimentu piechoty (na wysokim czaku wystająca odznaka) i żołnierzy Landwehry, czyli Wojsk Obrony Kraju (na czaku biały, równoramienny krzyż). Na lewym skraju obrazu widać kilku żołnierzy w hełmach (może huzarów). W tej grupie malarz przedstawił m.in. pułkownika Rosenberg-Gruszczyńskiego, dowódcę 18 pułku piechoty, ozdobionego licznymi orderami m.in. polskim orderem św. Stanisława 3 kl. Nie budzi także wątpliwości postać kapitana von Prittwitza kierującego budową twierdzy, który demonstruje stojącym obok wysokim oficerom jakieś plany i rysunki. Znawcy mundurów pruskich z epoki Fryderyka Wilhelma III i pruskich orderów udałoby się na pewno rozpoznać większą liczbę wojskowych występujących na obrazie. W gronie oficerów znajduje się prawdopodobnie generał-lejtnant Georg Hoffmann, komendant twierdzy. Na środku rynkowego placu, w miejscu jasno oświetlonym, jakby dla dodania znaczenia, malarz przedstawił trzech najważniejszych dostojników w Księstwie. Po lewej widoczny jest w mundurze generalskim i trójgraniastym kapeluszu z pióropuszem dowódca V Armii generał Karl von Grolmann, obok niego stoją prezes sądu apelacyjnego von Frankenburg i Naczelny PrezesrPI ', . " I ,l ' ,/1- 'f//,II ("', .. "'I '''jg t" fI' ..... 'I! '" ,M , ,I( .. !II.; t. r,<. \. r '/', If (.f! ''r!., f!li.1" ,-'. 't 'P' /8l' ",",'t 'ii .1i 1jJ ''{', l'I " I *Pi l/t' " \'\ ,'" /, '" ,I Ryc. 39. Fragment obrazu J. Knorra, postaci na lewym skraju płótna to m.in. dyrektor teatru E. Vogt (gruby mężczyzna z kartką papieru w ręce), nieco dalej Karol Marcinkowski w cylindrze obok dowódcy 18 pułku piechoty Rosenberg-Gruszczyńskiego i odwróconego profilem Karola Stablewskiego, Na pierwszym planie rodzina bamberska, na prawo od niej trzech Żydów z rabinem Akibą Egerem. Eduard von Flottwell w mundurze urzędnika Wielkiego Księstwa Poznańskiego, w białych spodniach, trójgraniastym kapeluszu i z naramiennikami, na których wyszyty jest herb Księstwa. (por. iL 40) Kronthal sugeruje, że u wylotu ulicy Wronieckiej artysta przedstawił wysokich oficerów: majora Stavenhagen, rotmistrza von Mutius i szefa sztabu V armii von Willisena, który miał odegrać ważną rolę w okresie Wiosny Ludów. Można to jednak chyba przyjąć tylko jako hipotezę, postaci są bowiem widoczne ze znacznej odległości, przez co nie sposób zorientować się w charakterze mundurów, w dystynkcjach ani w orderach. Na lewym skraju płótna Kronthal zidentyfikował również stojącego przed szeregiem huzarów naczelnego lekarza wojskowego dr. Schwickhardta, dziadka przyszłego marszałka von Hindenburga, w trójgraniastym kapeluszu z pióropuszem i długimi bokobrodami. Poniżej widoczny jest potężnej postury mężczyzna. Jest to Ernst Vogt, dyrektor miejskiego teatru. Jego wygląd na obrazie zgodny jest z opisem Mottego: "Była to figura oryginalna, wysoki, bardzo gruby z głową wielką, gęsto porosłą Magdalena Warkoczewska i rozczochraną czupryną ,,10. Ernst Vogt jest na obrazie Knorra jedną z nielicznych postaci, którym artysta przydał nie budzący wątpliwości atrybut _ rękopis z napisem "Stadt Theater Posen" i z tytułem granej rzeczywiście w tym czasie sztuki "Die gefahrliche Tante" (Niebezpieczna ciotka). Jeszcze niżej malarz umieścił grupę wieśniaków z podpoznańskich wsi w strojach bamberskich. Jest to wczesny i przez to bardzo cenny przekaz ilustrujący wygląd codziennego ubioru tej grupy ludnościlI. Bamberska rodzina, podążająca gdzieś z koszami wypełnionymi warzywami, stanowi malowniczy fragment obrazu. Nad grupą bambrów, obok pułkownika Rosenberg-Gruszczyńskiego, stoi mężczyzna o szczupłej, pociągłej twarzy, wydatnym nosie i dużych oczach. Teza Kronthala, który uważał, że jest to portret Karola Marcinkowskiego, nie budzi wątpliwości. (por. il. 39) Doktor ubrany jest w surdut z przypiętym do klapy orderem zapewne Virtuti Militari, którym był odznaczony za udział w powstaniu listopadowym, na głowie nosi cylinder. Pod szeroką, ciemną chustą okrywającą wysoki kołnierzyk, na piersi lśni duży, złoty krzyż, co w świetle dobrze ugruntowanej wiedzy o nim 12 wydaje się faktem intrygującym. Marcinkowski w swoich wystąpieniach, listach i testamencie odwoływał się często do Boga i był człowiekiem wierzącym, ale według świadectw współczesnych podobno nie odbywał praktyk religijnych. Słynął przy tym z niezwykłej skromności, wydaje się zatem mało prawdopodobne, by ostentacyjnie nosił na piersi dużych rozmiarów złoty krzyż. Z testamentu, w którym wylicza nawet drobiazgi przeznaczając je dla rodziny i przyjaciół, nie wynika by posiadał tak kosztowny klejnot. Biżuterii w ogóle miał niewiele - słynny pamiątkowy pierścień po śp. arcybiskupie Wolickim, złoty zegarek z popiersiem Kościuszki, dwa inne małe zegareczki, "nieznaczny łańcuszek złoty", jaki otrzymał od Konstancji Mielżyńskiej, żony Macieja, i krzyżyk srebrny na hebanie 13 . Wydaje się, że Knorr, malując ów krzyż, chciał być może podkreślić wyjątkową pozycję doktora w społeczności poznańskiej. Przypomnieć trzeba, że obraz powstał w czasie, gdy toczyły się starania mieszkanców Poznania o uwolnienie Marcinkowskiego od kary więzienia za udział w powstaniu listopadowym. Proces, w którym skazano go na 9 miesięcy twierdzy, dwa lata służby w charakterze chirurga wojskowego i konfiskatę mienia odbył się w czerwcu 1835 roku. Na wieść o wyroku do władz napływać zaczęły z wielu stron petycje od pacjentów, tak Polaków jak i Niemców. W jego obronie stanął Magistrat Poznania, a nawet Naczelny Prezes Eduard von Flottwell. Ostatecznie Marcinkowski rozpoczął odbywanie kary więzienia w świdnickiej twierdzy 1 lipca 1837 roku, wówczas gdy nad Poznaniem zawisła kolejna groźba epidemii cholery. Do władz zaczęły znów napływać pisma z prośbą o umożliwienie mu powrotu i o darowanie reszty kary. Doktor 7 października 1837 powrócił do rodzinnego miasta i rzucił się w wir pracy. Lśniący na piersi krzyż mógł być znakiem symbolizującym jego poświęcenie i wyjątkowe cechy charakteru, dzięki którym stał się postacią charyzmatyczną, obdarzoną przez współziomków ogromnym szacunkiem, uznaniem, a w kręgu najuboższych pacjentów nawet miłością. Pan w zielonym fraku obok Marcinkowskiego, ukazany z profilu, to może Karol Stablewski zaprzyjaźniony z nim od czasów uniwersyteckich i wspólnej działalności w tajnym związku "Polonia"14. Nie opodal grupy, w której znalazł się doktor Marcinkowski widać trzech Żydów (por. il. 39). Przodem posuwa się z trudem stary Żyd z długą brodą, z laską, identyfikowany jako słynny rabin Jakub Moses Eger, zwany Akiba Eger. Znany z ortodoksyjnych poglądów Eger miał w poznańskiej gminie żydowskiej wielkie wpływy. Po jego śmierci w r. 1838, wkrótce po namalowaniu przez Knorra obrazu, coraz częściej poznańscy Żydzi zaczynali odchodzić od tradycyjnych ubiorów i niektórych zwyczajów i przyjmować - głównie ze względów ekonomicznych - przepisy dotyczące naturalizacji 15 . Podtrzymujący rabina Żyd w lisiej czapie, tzw. sztrajml, to Moses Landsberger, określany jako uczony16. Grupa Żydów znalazła się także w przeciwnym, prawym narożniku obrazu - stoi wśród nich mężczyzna w fantazyjnie wywiniętym kapeluszu przypominającym raczej nakrycia głowy Żydów ze wschodnich dzielnic Polski lub z Rosji, zapewne jakiś wędrowny handlarz sprzedający garnki mężczyznie w lisiej czapie, w którym Kronthal widział znanego później bankiera Heymanna Saula (por. il. 42). Nieco dalej stoi żydowska kobieta w peruce, tzw. szejtł, zwyczajowo noszonej przez mężatki. Nieco powyżej grupy z Akibą Egerem stoi mężczyzna o poważnej, mięsistej twarzy, ubrany w surdut, do którego przypięty jest order podobny do tego, jaki widoczny jest na piersi Marcinkowskiego. Dwie malowniczo upozowane damy, w ukazanych od tyłu pięknych toaletach w kolorach niebieskim i różowym, stoją obok małżeńskiej pary. To doktor Suttinger, pełniący funkcję lekarza urzędowego (Kreisphysicus), z żoną w niebieskiej sukni, czerwonej narzutce i jasnym kapeluszu typu budka. Dwie nieco wyżej namalowane niewiasty to według Kronthala córki profesora Szumskiego, a zarazem podobno żony urzędników pruskich. Mott Y pisał jednak, że dobrze mu znany Szumski miał tylko syna jedynaka, który poległ w postaniu listopadowym, trzeba więc przyjąć, że niemiecki uczony popełnił w tym przypadku pomyłk ę 17. Na pierwszym planie środkowej partii obrazu artysta namalował portret własny z ojcem, który ubrany jest w jasne spodnie i błękitny surdut. Obaj panowie na głowach mają jasne cylindry. Towarzyszy im sługa w kremowym fraku z czerwonymi wyłogami niosący teczkę z aktami urzędniczymi i pudło z przyborami malarskimi. Powyżej Knorr przedstawił kilka grup wyraźnie odróżniających się od siebie. Ożywioną rozmową zajęci są mężczyźni, wśród których en face przedstawiony jest książę Wilhelm Radziwiłł (syn nieżyjącego już Antoniego, Namiestnika Wielkiego Księstwa Poznańskiego), z baretkami licznych orderów na piersi. Obok niego stoi starszy mężczyzna w polskim stroju, w niebieskim kontuszu i liliowym żupanie, i inny w zielonej czamarze i rogatywce. Ich rozmowie przysłuchują się młodzi ludzie - może uczniowie lub studenci - także w rogatywkach. Rozpoznanie tych postaci nie wydaje się jednak możliwe, podobnie jak szczupłego mężczyzny z twarzą o sardonicznym uśmiechu w mundurze urzędnika Księstwa. Magdalena Warkoczewska , , .. ? ,. \Hr ,:, F'i \, .., i i,' 'I' . " I", " /1;;'- ołIII . ,. n,,?, 'i '" fł:l, 'I. t h lit , , '- li J f X : ,14 "k :!!I' r,' " .ft 'I '"l' ' " ,.lI, I/J I 'i Ij.\ '11 , II, / "L <; '/1 .,t''It"t I ! ,f' '/;f' ,J, t. I ""fi!' r ,ł i " , '." t, , , l,., 4 , " '" 1(,/1'1 ;'1 . , I " IIJ' .' Ił ..a, ':- ' " ,' , .. f, ,'" II' \ ,.. / 'fil. q, 'f' \, .,. ::.:\; /1 ,i' " ,1/11' '. Ryc. 40. Fragment obrazu J. Knorra, środkowa część, Na środku placu stoją Grolmann, Frankenberg i Flottwell. U dołu od lewej dr Suttinger z żoną, na pierwszym planie malarz z ojcem i służącym, W grupie w głębi obok szlachcica w kontuszu stoi książę Wilhelm Radziwiłł, za nim członkowie Bractwa Strzeleckiego Zwróceni ku płycie rynku stoją w luźnym szeregu członkowie Bractwa Strzeleckiego w strojnych mundurach z kapeluszami ozdobionymi pióropuszami. Trzymają sztandar (por. il. 40). Kronthal wymienia dwie postaci odgrywające ówcześnie pewną rolę w Bractwie - niejakiego Szymańskiego, który był rzekomo szewcem (w Księdze Adresowej na rok 1835 figuruje kilku Szymańskich, ale nie ma wśród nich szewca) i mistrza ciesielskiego Ernsta (w Księdze Adresowej występuje jako Zimmermeister). Jeden z nich, w pobliżu sztandaru, odwrócony w kierunku widzów, ma na piersi łańcuch królewski znany z innych przekazów ikonograficznych. Z prawej szeregi członków Bractwa Strzeleckiego zamyka dwóch panów stojących obok wysokiego słupa z pałąkiem, na którym zawieszona jest latarnia. Starszy mężczyzna, odwrócony do widza, z twarzą noszącą wyraźnie cechy portretu, to być może Stanisław Biesiekierski, którego wyrazisty wizerunek skreślił Motty. Była to postać charakterystyczna, ponieważ nosił się ów pan "z polska", chodził w czamarze i czworograniastej czapce (rogatywce). "Tak ubiór ten jak i twarz pełna, spokojem i szczerą dobrocią napiętnowana okazywały ... jednego z dawnych Polonusów" pisał pamiętnikarz, a mężczyzna na obrazie odpowiada tej charakterystyce 18 . Stojącego za nim człowieka w cylindrze nie udało się rozpoznać. ,"- , Ił , , ',łi ł 1" ' ,, );., ... ".5 :I,': .',' '"' I,,,, ;, " " " ,1Ii-'" ," _", .. I '. , ..;, ' "', 'I '" " I, ' Ryc. 41. Fragment obrazu J, Knorra, środkowa część, w jasnej kurtce leśniczy Maron, obok roznosiciel przesyłek. W szeregu Bractwa Strzeleckiego widoczny mężczyzna z łańcuchem króla kurkowego. Po prawej w czamarze i rogatywce Stanisław Biesiekierski, obok latarni przy obramowaniu studzienki Józef Kalasanty Jakubowski !l;r ' /1¥1 ,. t " , .r I /1//,,' Ił I : " ,', ,I' 'I', 'I"' JII/IIffi> I ''I. i, 1i_ł " "1' "I " ł, , l l. ,W.'1I< 4. "j' 'li' 'I!: ' I' ' " '/ £, i'- ) I' . \o. ł \ I' I,;' I \.,*' : / : ,.' : t1 '. , .' '" ': . ,. 1fI:t . , l/Ij Ir}' /" , ,( , ' ; .', V , , , /:"'\' ':: ,l " "ii' '".. J"\" -""" , ",;: I ,;'.' lIt'" tiJ..l' :j 1'1, " ¥ ;/"] I:' " , "11':; '.. I II. "'" ! . i:'."'ff/III/I1' "\ I " , -' \' ::. «' '11 gł ; Ul_I t III' I I, " , . \1 ) "" ,ni ;. ' f i ,; "J 'J, ',"'J,t' "j, ,'/, . I " ,; ł W pobliżu Bractwa Strzeleckiego widoczne są jeszcze dwie grupy. Pierwsza, składająca się z chłopów, służących, domokrążców nie przedstawia konkretnych osób, sprawia raczej wrażenie sceny rodzajowej i przypomina niziny miejskiej społeczności zasługujące na uwagę szczególnie ze względu na swoistą malowniczość i odmienność ubioru. Kronthal zauważył wśród nich posłańca roznoszącego przesyłki (mężczyzna w kapeluszu z szerokim rondem i wstążką, za którą zatknięta jest kartka, z torbą na ramieniu). Ludzie trudniący się tym zawodem gromadzili się na rynku pod kamienicami 98 lub 99 i oczekiwali na zlecenia. Stojący nie opodal eleganccy panowie to zapewne jakaś zżyta grupa towarzyska. Mężczyzna w jasnej kurtce, czapce, ze strzelbą to według Kronthala leśniczy Maron (w Księdze Adresowej na rok 1835 nie figuruje), który swoimi opowieściami zabawia pięciu panów w cylindrach, w barwnych surdutach, z laseczkami - jeden z nich, nieco ciężkiej postury, w jasnych spodniach, Magdalena Warkoczewskasprawia wrażenie typowego bon vivant, nie stroniącego od dobrego jedzenia, trunków, a może także towarzystwa pięknych dam (por. ił. 41). Stojącego wśród nich starszego mężczyznę w jasnym surducie Kronthal identyfikował jako Bielefelda, znanego kupca i ojca aktualnego członka Rady Miejskiej. Między Bractwem Strzeleckim a wspomnianą wyżej grupką panów można z dużym prawdopodobieństwem rozpoznać zwróconego twarzą do widza bankiera Kaskela. Według Mottego był on "niewielki, sztywny z wysoko podniesioną głową, orlim nosem, czarnym błyszczącym okiem, zwykle w brązowym fraku i białej wysokiej bindzie z wielkimi kołnierzykami sięgającymi ponad uszy"19. Z okna należącej do niego kamienicy nr 88 wygląda główka małżonki (por. il 38). Obok latarni oświetlającej studzienkę, jedną z czterech jakie niegdyś stały na narożnikach Rynku, widoczny jest mężczyzna o bardzo charakterystycznych rysach. "Wysoki, chudy, z twarzą pociągłą, nosem dużym... zawsze z uśmiechem trochę ironicznym na ustach..."2o pisał Mott Y o Józefie Kalasantym Jakubowskim, nauczycielu w szkole działającej w dawnym klasztorze Teresek i gimnazjum św. Marii Magdaleny. Mężczyzna na obrazie Knorra przypomina także portret Jakubowskiego pędzla GiIlerna (por. il 41). Ponadto koło studzienki, z której młode dziewczyny czerpią wodę, grupują się postaci tworzące typowy sztafaż - nie mają cech portretów, namalowane są na ogół schematycznie, ale i wśród nich wyróżnia się kilka osób o zindywidualizowanych rysach, np. młody człowiek z wyciągniętą ręką i nr 7 na r imieniu (może dorożkarz?), chłop w sukmanie i barankowej czapie z pawimi pIórami czy stojący z drugiej strony studzienki handlarz ptactwem z plastrem na nosie. Takie charakterystyczne i humorystyczne scenki są na obrazie dość liczne (np. zabawny otyły mężczyzna pod parasolem stojący na wozie usytuowanym na tle wagi i jatek chlebowych - por. il 41). Bliżej prawego skraju płótna wyróżniają się czterej elegancko ubrani mężczyźni w różnokolorowych surdutach (por. il. 42). Jeden z nich, w zielonym, podpiętym wysoko pod szyję stroju, w cylindrze i okularach, przypomina Jana Juliana CarqueviIle znanego z niemal współczesnego portretu rodzinnegoZ1. Był on prawnikiem zatrudnionym jako kancelista w Naczelnym Prezydium. Zapewne przyjacielsko rozmawiający z nim panowie to również jacyś urzędnicy. Ponad nimi widoczna jest głowa i tors starszego mężczyzny z długimi siwymi włosami i wąsami, który w klapę surduta ma wpięty order francuskiej Legii Honorowej. Wielkopolan, którzy otrzymali od cesarza Francuzów to zaszczytne odznaczenie za udział w kampaniach napoleońskich żyło w czasach, gdy powstał obraz około 20 (m. in. Stanisław Poniński, Andrzej Niegolewski, Stanisław Breza, Franciszek Morawski, Dezydery Chłapowski, Józef Grabowski)22. Kim był ów mężczyzna? Z wieku sądząc, może wchodzić w rachubę Franciszek Morawski lub Andrzej Niegolewski, który na fotografii i znanym portrecie, znacznie jednak późniejszych, ma twarz bardziej szczupłą, pociągłą, choć także - jak na płótnie Knorra - nosi długie włosy i wąsy. W głębi obrazu, na tle budynku wagi miejskiej (por. il 42) artysta przedstawił niewielką procesję, na czele której posuwają się zakonnice i dwóch duchownych Ryc. 42. Fragment obrazu J. Knorra, scena na prawym skraju płótna z weselem chłopskim. Na pierwszym planie biegnący szewczyk i grupa trzech Żydów, wśród których widoczny jest Heymann Saul i kobieta żydowska w peruce. Ponad weselnym wozem czterej urzędnicy, wśród nich, po lewej, w okularach Jan Julian Carqueville. l " "; , " ! ' .,., % 1IN"" l';//' , . , .., ",.,I" ,' ; ',lit:', 1 I .t*'1I 'II', I fil 'II II, , ',,,,,,'I' Vi '/iI' q I I" ",1\. ; ,",IJ"'O llł 1: Ił "1'.. , ,;" N/:, " , 't /I ,,' , -, ,II, , '.. ,'" ,,/ 11/," I" '.,\ .,,',, /, I"" Ir /' c ' li" /""'. !' $'. 1"" '. , . .. ' IjllJ . ,l, 'j ,,,' t 'I!;: :fi"'" '''I ':'.\r , #,' ,,. Q", I .I J 'm , .'f; . , Ij , :,.',;f 'l1li. V, 1/,,' 1." , I ::- . ,"" ..... <',,' ,t;. ,"" 'J,,, ""1I'IJ' " Ifi '"ftJ ",.,J , r, .' ., ' \. .fł' l" 'M/ill .I . ,'j /, ",", . . > t& I f'" " 1 f j ;', :"" " 'II' ", ,II; IJ I II, , ' '... '.'fi. Ił,' "'. ".f" ,, ":I':,:,'; II. II I I ; ,,f/" t, - t' "7'. ""t ' ," r ," '" 'w 'I' 'I "1.111>w cylindrach, za nimi idzie mężczyzna niosący krzyż, nieco dalej widoczna jest chorągiew z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej. Wśród ludzi biorących udział w procesji zwraca uwagę chłopska rodzina, jakby specjalnie pozująca, z twarzami odwróconymi do widza. Mężczyzna nosi zielony kaftan, kobieta występuje w niebieskim kabatku z tzw. rurokiem, czyli sfałdowaniem tylnym. Na rękę zarzuconą ma pstruchę, płachtę z samodziału w czerwono-granatowe pasy służącą do okrywania pleców. Chłopską parę z dzieckiem zakomponowaną niemal identycznie przedstawił K. W. Kielisiński na litografii ilustrującej "Piosnki ludu wielkopolskiego" (wyd. 1842), po nim scenę tę powtórzyli jeszcze ludowi malarze, których obrazy znajdują się w zbiorach Muzeum Narodowego (Oddział Muzeum Etnograficzne). Kielisiński jednak obrazu Knorra zapewne nie znał, do Kórnika przyjechał dopiero w roku 1840, gdy płótno znajdowało się już w prywatnych apartamentach królewskich. Może więc obaj korzystali z jakiegoś wspólnego wzoru? Magdalena Warkoczewska Temat ludowy na obrazie Knorra był już kilkakrotnie przedmiotem zainteresowań etnografów. Poddawano analizie poszczególne fragmenty, rozpatrując je pod kątem ikonograficznej wartości. Szczególne znaczenie przypisano uwidocznionej na płótnie rodzinie bamberskiej (por. il 39). Ubiory chłopskie, określane przez etnografów jako środkowowielkopolskie, widoczne są także w grupie weselnej wjeżdżającej na Rynek 23 (por. il 42). Mężczyzna jadący konno ma granatową sukmanę i czapę obszywaną barankiem, ozdobioną pawimi piórami i wstążkami. Panna młoda i druhna, siedzące na wozie zaprzężonym w parę koni, noszą takie same kabatki jak kobieta z mężczyzną i dzieckiem, natomiast na głowach mają odmienne, strojne nakrycia, typowe dla uroczystości weselnych. Autor wspomnianego wyżej artykułu w "Gazecie Wielkiego Księstwa Poznańskiego" uważał, że obie kobiety przedstawiają piękne Polki. 24 Wesele chłopskie w kompozycji obrazu wydaje się jednak elementem obcym, odróżniającym się od statycznej w zasadzie całości sceny. Galopujące konie (niezbyt zresztą umiejętnie malowane) wpadają w tłum zebrany na płycie rynku i choć artysta starał się stworzyć wrażenie, że ludzie zgromadzeni przy studzience przypatrują się temu widowisku, to sam pomysł, a szczególnie jego realizacja rodzi podejrzenia, że scena weselna malowana była inną ręką. O studiach malarskich Knorra, jak już wspomniano, brak wprawdzie dokładnych wiadomości, ale obraz przedstawiający Rynek poznański nosi wyraźne piętno wpływów słynnego i bardzo modnego w Berlinie Franza Krugera, który był autorem licznych portretów oraz monumentalnych płócien przedstawiających parady wojskowe i wielkie zgromadzenia na placach i ulicach. Artysta ten, podobnie jak kilku innych berlińskich malarzy tej epoki np. Eduard Gaertner i Wilhelm Brucke, specjalizował się, nawiązując do XVIII-wiecznego malarstwa wedutowego, w przedstawieniach miejskiego pejzażu ożywionego realistycznymi scenami rodzajowymi, które były jakby malarską opowieścią o życiu miasta, nie pozbawioną walorów dokumentalnych 25 . Dowodem na zupełnie bezpośrednie wzorowanie się Knorra na malarstwie Franza Krugera jest biegnący na pierwszym planie jego obrazu chłopiec, szewczyk niosący kilka par butów (por. il 42). Co prawda autor artykułu w "Gazecie Wielkiego Księstwa Poznańskiego" chciał w nim widzieć służącego jakiegoś polskiego hrabiego, niemniej postać ta jest niemalże skopiowana z obrazu Krugera Parade aut dem Opernplatz im Jahre 1822 (il. 43) Obraz ten Kruger malował między rokiem 1824 a 1829 i korzystał wówczas z pomocy kilku uczniów, którzy zajmowali się detalami. Byli wśród nich m.in. Adolf Perdisch rodem z Poznania i Gustaw Schwarz 26 . Ten ostatni podjął się na zlecenie Towarzystwa Sztuk Pięknych dla Wielkiego Księstwa Poznańskiego (założonego w grudniu 1836 L) przerysowania fragmentu obrazu Knorra i przygotowania dla litografii, którą wykonał E. F. Oldermann w znanym berlińskim zakładzie Ludwika Sachse jako premię dla członków Towarzystwa za rok 183927( il. 44). Scena wesela, niemal dokładnie odtworzona z obrazu Knorra, została umiejętnie uzupełniona kilkoma innymi fragmentami płótna (postacią grubego szlachcica w kontuszu i roznosiciela listów) i przeniesiona w wiejską scenerię z chłopskimi chałupami i wieżami kościelnymi w tle. W drugiej Ryc. 43. Fragment obrazu Franza Kriigera "Parade au! dem Opernplatz im Jahre 1822" I" " I, /q', ' . "'\ .,"J , ' , " " '....', .: ; li " " '" : " f <, 1 ..' , , I " r ." I' . ',' " ", '" , > II';": li' , , , '. /0" ", ./ ;,?,/,/:/,połowie XIX w. uległa jeszcze jednej przeróbce i po kolejnych uproszczeniach opublikowano ją z podpisem Polnische Bauernhohzeit 28 . Julius Knorr, podejmując się u progu kariery namalowania tak monumentalnego płótna, stanął przed trudnym zadaniem. Około kilkudziesięciu portretów wymagało wykonania szkiców rysunkowych, później opracowania ich malarsko i wreszcie zakomponowania całości dzieła. Było to ambitne przedsięwzięcie wymagające niemalże benedyktyńskiego trudu. Nasuwa się pytanie, czy także jemu, podobnie jak jego niewątpliwemu mistrzowi Franzowi Kriigerowi, pomagali jacyś współpracownicy. Jeśli tak, to pod uwagę można wziąć właśnie Perdischa i Schwarza, z którymi Knorr mógł się spotkać w pracowni Krugera. Walory artystyczne obrazu stawiają jego autora na wysokiej pozycji w nielicznym środowisku malarskim Poznania pierwszej połowy XIX wieku. Widok Rynku Poznańskiego, typowy przykład malarstwa epoki biedermeieru, które Magdalena Warkoczewska , .. -, " , " , ........ !fi ,,'I __ I """t", , i!, '/1 ,)+- L'i -r':: .t:...-;'i' ",,"0.'./ , ' M ''t,\, '( "I, " 11",0" " ' ,., " I", ". " , , , -łił",J!: ' ,'. ,', 'I "f " "" :"1 ... "Ii' . " , ,,;',Ifl '. :",;' , '1 Z r ' .--.' . , Q' " 1;'/1 : I . . I ..... ' I ,I 'I ' l!11I1., ',,',. l"" , " , " "'I, ," ',1 ',l ,,::,: 'f!I!1 ' li ;. , " "i' iI' d Ryc. 44. "Wesele chłopskie pod Poznaniem" wg. J. Knorra, rys. G. Schwarz, lit. E.F. Oldermann, w litografii L. Sachse łączyło realizm z nutą sentymentu i humoru, jest ponadto cennym dokumentem historycznym. Malarz bowiem nie tylko prawidłowo i z dbałością o szczegóły przedstawił architekturę rynku, nie tylko sportretował licznych mieszkańców miasta, ale przede wszystkim udało mu się zrealizować głębszy zamysł, jakim było stworzenie zbiorowego portretu zróżnicowanej narodowościowo i stanowo społeczności miejskiej Poznania lat trzydziestych XIX wieku. PRZYPISY 1 APP. Naczelne Prezydium 5482, k. 1-6 2 Adress - Kalender fUr die Provinzial Haupt - Stadt Posen auf das Jahr 1835 3 APP. Naczelne Prezydium 5482, k.4 . Knorr przedstawi! olejną kopię obrazu wyobrażającego astronoma z globusem i lunetą, rysunek tuszem dużych rozmiarów przedstawiający Lukretię wg oryginału znajdującego się w Berlinie, rysunek tuszem mały, kopie obrazu o tematyce religijnej, rysunek kredką przedstawiający popiersie Woltera. 4 F. v. Boetticher, Malerwerke des Neunzehnten Jahrhundert, Dresden 1891, T. I. s. 714, pisze: Julius Knorr, Historienmaler geb. in Posen 1812, Schiiler der Akademie Diisseldorf. Wymienia dwa obrazy: Zamordowanie biskupa Stanisława przez króla Polski Bolesława, wystawiony w Berlinie w 1842 r. i zakupiony do zbiorów prywatnych oraz Rynek w Poznaniu znajdujący się w zamku Bellevue w Berlinie. Knorr współpracował także z zakłademlitograficznym K. A. Simona w Poznaniu, dla którego wykonał kopię portretu dr Karla Schneidera pędzla Gillerna, por. ryc. 45. 5 A. Kronthal, Werke der Posener bildenden Kunst, Berlin - Leipzig 1921, Der Marktplatz in Posen. Gemaide von Julius Knorr, s. 25-45. Kronthal cytuje in extenso artykuł z "Gazety Wielkiego Księstwa Poznańskiego". 6 M. Mott y, Przechadzki po mieście, Warszawa 1957, T. I, s. 65-66 7 M. Mott y, op. cit. T. I, s, 59 8 APP, Akta Ubezpieczenia Ogniowego nr 257 9 APP, Akta Ubezpieczenia Ogniowego nr 258 10 M, Mott y, op. cit. T. I, s. 248 11 Z. Grodecka, Ubiór i strój poznańskiej bambereczki w XIX i XX w. , (w:) Studia Muzealne, z, 15, 1992, s. 181; M. Paradowska, Bambrzy. Mieszkańcy dawnych wsi miasta Poznania, Poznań 1995, s. 108-126. Za szczególnie cenny uważany jest widok ubioru mężczyzny, ten bowiem najszybciej zaginął, upodabniając się do odzieży chłopów polskich. 12 W. Jakóbczyk, Karol Marcinkowski (1800-1846), Warszawa - Poznań 1981, Marcinkowski odznaczony był orderem Virtuti Militari IV kł. , pewne wątpliwości budzi jednak kolor wstążki orderowej na obrazie. 13 W. Jakóbczyk, op. cit. s. 175-178 14 Por. A. M. Skałkowski, Bazar Poznański, Poznań 1938, s. 23, ił. na s. 4 15 L. Trzeciakowski, Polityka władz pruskich wobec Żydów w Wielkim Księstwie Poznańskim, (w:) Żydzi w Wielkopolsce na przestrzeni dziejów, Poznań 1995, s. 115-127 16 Adress - Kalender, op. cit. 17 M. Mott y, op. cit. T. I, s. 15-17 18 M. Mott y, op. cit. T. I, s. 294-295 19 M. Mott y, op. cit. T. I, s. 41, por. także APP Akta Ubezpieczeń Ogniowych nr 258 20 M. Mott y, op.cit. T. I, s. 67-70, portret E. Gillerna w zbiorach Muzeum Narodowego w Poznaniu 21 Portret rodziny Jana Juliana Carqueville pędzla Jana Simona z r. 1841 w zbiorach Muzeum Narodowego w Poznaniu. Por. także Adress - Kalender, op. cit. 22 S1. Łoza, Legia Honorowa w Polsce 1803-1923, Zamość 1923 23 Z. Grodecka, Problemy rekonstrukcji wielkopolskich strojów ludowych. Na przykładzie strojów z Siekierek, (w:). Etnografia Polska, T. XXXV, 1991, z. l, s. 135-136. Obrazy ludowe w zbiorach Muzeum Narodowego w Poznaniu, Oddział Muzeum Etnograficzne 24 Cyt. za A. Kronthal, op. cit. s. 32 25 I. Wirth, Berliner Malerei im 19. Jahrhundert, 1990, s. 120 i n. 26 I. Wirth, op. cit. s. 122. Repr. fragmentu z: W. Schneider, Berlin. Eine kulturgeschichte in Bildern und Dokumenten, Leipzig 1980, s. 210, 211 27 Litografia: Bauernhohzeit bey Posen. Fili die Mitglieder des Posener Kunst Verein. Wesele chłopskie pod Poznaniem. Dla członków Towarzystwa Przyjaciół Kunsztu w Poznaniu. Nach der Erfindung v. J. Knorr gezeichnet v. G. Schwarz. Druck v. L. Sachse & Co in Berlin, litografiert von Oldermann. Zbiory Muzeum Narodowego w Poznaniu. .