POMNIK SIĘ OSTAŁ MICHAŁ BAUERj esienią 1903 roku na dzisiejszym placu im. Adama Mickiewicza ustawiono pomnik Otto Bismarcka, który poznaniacy skrzętnie usunęli zaraz po odzyskaniu niepodległości. Ze spiżu, z którego był wykonany, robotnicy fabryki Cegielskiego odlali w 1932 roku figurę Chrystusa - centralną postać odsłoniętego w październiku tegoż roku pomnika Najświętszego Serca Jezusowego. Historia tego monumentu - symbolu wdzięczności za odzyskanie przez Polskę niepodległości - także była krótka, zniszczyli go Niemcy w 1939 roku. Do 29 maja 1960, kiedy między Zamkiem a Uniwersytetem stanęła prawie 9-metrowa postać Adama Mickiewicza, placu nie zdobił żaden pomnik, choć aż trzykrotnie miejsce to zmieniało swojego patrona - byli nim kolejno: Hitler, Stalin, a od połowy lat 50. Mickiewicz. W 1980 roku pojawiła się idea ustawienia na placu kolejnego monumentu - Pomnika Poznańskiego Czerwca 1956 roku. Na pomysł jego budowy wpadł Roman Schefke, ówczesny członek prezydium Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego NSZZ "Solidarność". Na zebraniu MKZ-u 10 października 1980 roku w poznańskiej Izbie Rzemieślniczej spotkało się kilkuset delegatów z ponad 260 wielkopolskich zakładów pracy. Ktoś zaproponował zbiórkę datków na budowę pomnika stoczniowców poległych w Gdańsku w 1970 roku. - N atychmiast ripostowałem - wspomina prowadzący spotkanie Roman Schefke. To właśnie on, mimo że urodził się w Trójmieście, przypomniał, że na swój pomnik od prawie 25 lat czekają ofiary Czerwca 1956 roku. "Nie dokończyłem jeszcze moich słów, a sala oklaskami, okrzykami aplauzu je podchwyciła" - opowiadał w 1981 roku dziennikarzowi "Głosu Wielkopolskiego". Niecały miesiąc później, 6 listopada, odbyło się pierwsze posiedzenie 12osobowego Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Poznańskiego Czerwca 1956 roku przy NSZZ "Solidarność" w Poznaniu. Przewodniczącym Komitetu wybrano pisarza, Romana Brandstaettera. Członkami zostali m.in. Roman Schefke, adiunkt Akademii Rolniczej, Tadeusz Steciuk z HCP, architekt Michał Bauer Aleksander Ziemkowski, Anna Strzałkowska, matka zastrzelonego w 1956 roku 13-letniego Romka, i prof. Jarosław Maciejewski z UAM, redaktor książki o Czerwcu. Komitet uzgodnił, że pomnik zostanie odsłonięty 28 czerwca 1981 roku. Zaproponowano, by stanął w miejscu, w którym manifestowali robotnicy w 1956 roku - na placu im. Adama Mickiewicza. "Wprawdzie na tym placu stoi już pomnik Wieszcza, ale naszym zdaniem - pomnik ku czci ofiar Poznańskiego Czerwca 1956 roku w żaden sposób nie będzie z nim kolidował ani w sensie artystycznym, ani ideowym" - przekonywał Roman Brandstaetter czytelników "Expressu Poznańskiego" w połowie listopada 1980 roku. "Jeżeli chodzi o problem artystyczny, przestrzenny, to muszę podkreślić fakt, że nasz pomnik nie będzie miał kształtu pionowego, ale będzie ustawiony w pozycji horyzontalnej" - zaznaczał pisarz. Władze na początku nie chciały się zgodzić na postawienie pomnika Czerwca na placu. Sugerowano lokalizację m.in. na Cytadeli, w parku Marcinkowskiego, między dworcem PKS a Collegium N ovum, oraz na skwerze u zbiegu ulic: Towarowej i Marchlewskiego (dzisiejsza al. Niepodległości). Czytelnik "Głosu" w liście do redakcji informował, że przez Uczelniany Komitet Koordynacyjny NSZZ" S" na Politechnice Poznańskiej zgłosił wniosek, by zamiast pomnika wybudować ośrodek harcerski lub młodzieżowy. "Najlepiej na Cytadeli" - uważał. "Właśnie w pomniku-budynku (ośrodku harcerskim, młodzieżowym lub przedszkolu) winno kwitnąć życie i cała radość z niego wypływająca!" - wtórował mu autor innego listu. Budynek taki miałby się nazywać: Ośrodkiem Protestu Robotników Poznańskich w roku 1956, Pomnikiem Protestu Robotniczego - Czerwiec 1956, albo Ośrodkiem - Pomnikiem Walki o Godność Człowieka - Czerwiec 1956. Roman Brandstaetter w wywiadzie dla "Expressu": - Pomnik ku CZCI ofiar Poznańskiego Czerwca 1956 roku ma symbolizować wszystkie wartości najdroższe każdemu Polakowi. Moim zdaniem powinien być to pomnik-ostrzeżenie, pomnik bolesnych doświadczeń, które powinny być nauką dla przyszłych pokoleń. Żeby w każdym, kto będzie tamtędy przechodził, rodziła się refleksja o niepowtarzalności tych wydarzeń. Powinien być to pomnik głębokiego wzruszenia i ostrzeżenia. Roman Brandstaetter w wywiadzie dla" Głosu": - Pomnik to nie jest gest, chęć uczczenia czegoś. To jest zawsze symbol bardzo głębokich przeżyć, symbol spraw, o których powinniśmy pamiętać i z których powinniśmy czerpać głęboką naukę i przestrogę. Pomnik Czerwca 1956 ma być symbolem dobrej woli nas wszystkich, przestrzegać przed tym, by już nigdy Polak nie strzelał do Polaka. Bo cokolwiek by się stało, bratobójczy strzał nigdy nie jest, nie będzie argumentem - ani moralnym, ani historycznym. Chcąc ze sobą żyć w społeczeństwie, musimy działać z wzajemną tolerancją, my ludzie dobrej woli. Bez tej dobrej woli wszystkie nasze zamierzenia - wezmą diabli" 3 grudnia "Głos" poinformował na pierwszej stronie, że pomnik stanie W REJONIE placu Adama Mickiewicza - okazało się, że władze wojewódzkie, Ryc. 1. Fragment wystawy pokonkursowej. Fot. Archiwum Zarządu Regionu " S" Wielkopolska poznańskie oddziały Związku Polskich Artystów Plastyków, Stowarzyszenie Architektów Polskich i Społeczny Komitet Budowy Pomnika Czerwca 1956 roku ciągle nie potrafią dojść do porozumienia co do miejsca, w którym ma stanąć pomnik. Czasjednak naglił i mimo rozbieżności postanowiono ogłosić konkurs na projekt monumentu. Autorom wskazano dwie możliwości lokalizacji: plac Adama Mickiewicza oraz rozwidlenie ulic: Towarowej i Marchlewskiego. "Nie ma to być tylko pomnik ofiar. Ma to być pomnik ważnego ogniwa historii, które tworzy nasze pokolenie przez cierpienia i krew, męstwo i mądrość" - napisano w założeniach ideowych pomnika. Autorom postawiono warunek, że na monumencie muszą pojawić się historyczne symbole narodowe: orzeł i krzyż, a także daty: 1956, 1968, 1970, 1976, 1980. Oficjalnie konkurs ogłoszono 5 grudnia, mógł w nim wziąć udział każdy - także amator. Regulamin przewidywał trzy nagrody i tyleż wyróżnień. W gazetach tłumaczono, że pomnik nie musi być zaprojektowany w poziomie. Do końca stycznia do siedziby poznańskiego SARP-u na Starym Rynku dostarczono 60 przesyłek, a w nich 67 prac. - Wiele projektów jest bardzo pięknych i celnie utrwala ideę Poznańskiego Czerwca 1956 roku - Kazimierz Sławiński, sekretarz konkursu, przewidywał kłopoty z wyborem najlepszego pomnika. Sąd Konkursowy rozpoczął obrady 28 stycznia, wyniki miano ogłosić po dwóch dniach. Nie trzeba było jednak aż tak długo czekać - jeszcze tego samego dnia jury pod przewodnictwem Mieczysława Weltera z Warszawy Michał Bauer przyznało trzy wyróżnienia: studentowi III roku warszawskiej ASP - Markowi Mierzejewskiemu i studentowi Politechniki Warszawskiej - Pawłowi Kacprzyckiemu za pracę "Ewa", Henrykowi Górce i Piotrowi Piwowarczykowi oraz ich konsultantowi Oscarowi Hansenowi z Warszawy za projekt "Razem", a także Adamowi Graczykowi i Włodzimierzowi Wojciechowskiemu z Poznania za pomnik "Jedność". Trzy równorzędne, honorowe nagrody przyznano: Józefowi Stasińskiemu i Jerzemu Buszkiewiczowi z Poznania za ,,780 425", ponownie Henrykowi Górce z Bielska i Piotrowi Piwowarczykowi oraz ich konsultantom Oscarowi i Zofii Hansenom z Warszawy za pracę opatrzoną godłem "Tolerancja" oraz Annie i Krystianowi Jarnuszkiewiczom i Markowi Sapelle z Warszawy za pracę "Kierunek". "Właśnie ten projekt pomnika (w formie oryginalnej płyty) uwzględniający jego lokalizację po wschodniej stronie pomnika Adama Mickiewicza został przez Sąd Konkursowy wskazany do realizacji" - pisała prasa. Poziom prac uznano za bardzo dobry. N a poniedziałek zapowiedziano wystawę wszystkich projektów w staromiejskim "Arsenale". W Sądzie Konkursowym zasiadało 12 osób, sześciu członków Komitetu i tyluż artystów, jednak tylko ci ostatni (trzech rzeźbiarzy i trzech architektów) mieli prawo wyboru projektów przedstawionych do nagród i wyróżnień. Głosy wszystkich członków Sądu były natomiast równoważne przy wskazywaniu pracy do realizacji spośród propozycji wybranych przez artystów. Ostateczną decyzję pozostawiono Społecznemu Komitetowi Budowy Pomnika Poznańskiego Czerwca 1956 roku - nikt się jednak nie spodziewał, że może mieć on inne zdanie niż Sąd Konkursowy, w którego składzie tak licznie był reprezentowany. "Arsenał" odwiedzały tłumy, wystawa cieszyła się niebywałym powodzeniam, a wybrany projekt wzbudzał ogromne kontrowersje: "Trzeba przyznać, że wytypowany przez jury do realizacji projekt [...] wywołuje liczne sprzeciwy. Wartościowy plastycznie, awangardowy w formie, nie trafia jednak do przekonania zwiedzającym, którzy - jak to było można zaobserwować w dwóch pierwszych dniach pokazu [...] - z wielkim zaangażowaniem emocjonalnym protestują przeciwko decyzji jury. Pada najczęściej zarzut: «To nie pomnik, to nagrobek!»" - relacjonował dziennikarz "Głosu". - A co będzie, kiedy spadnie śnieg i pomnika nie będzie widać - zastanawiali się widzowie. Do Komitetu zaczęły napływać protesty. Spora część publiczności żądała budowy "pomnika-pochodu", w którego projekcie tłum niósł na rękach krzyż, orła i martwe dziecko. Niezadowolenie z werdyktu jury musiało być duże skoro ZPAP i SARP uznały, że Komitet może naprawdę zmienić decyzję Sądu Konkursowego i wystosowały wspólne oświadczenie w tej sprawie: "Konkurs przeprowadzono na podstawie regulaminu opracowanego zgodnie z wnioskiem Komitetu Budowy Pomnika. Na ogólne życzenie środowiska rzeźbiarskiego i architektów - konkurs zorganizowany został społecznie i nie przewidywał nagród i wyróżnień pieniężnych. Mimo krótkiego terminu, półtora miesiąca od daty ogłoszenia konursu do daty złożenia prac, przyniósł bardzo bogaty plon wyrażający się liczbą 67 opracowań nadesłanych z całej Polski. Ryc. 2. Jeden z nagrodzonych projektów - faworyt publiczności. Fot. Archiwum Zarządu Regionu "S" Wielkopolska Jury składające się z wybitnych rzeźbiarzy i architektów obdarzonych zaufaniem naszych środowisk przyznało honorową nagrodę wraz ze wskazaniem do realizacji - pracy, której autorami są artyści-rzeźbiarze Anna i Krystian Jarnuszkiewiczowie i Marek Sapełło z Warszawy. Na konkursie przedstawiono projekty koncepcyjne. Projekt wskazany do realizacji jest w swojej wymowie lapidarny, prezentuje wybitne walory artystyczne i odpowiada założeniom ideowym konkursu i architektoniczno-urbanistycznym placu im. Adama Mickiewicza. Dalsze opracowanie dokonane przez autorów dopiero ujawni szczegóły rzeźbiarskie projektu i przedstawi w formie czytelniejszej dla szerokiej opinii publicznej. Ogłoszenie konkursu stanowi dla organizatorów zobowiązanie PRAWNE i moralne wobec tych wszystkich, którzy podjęli trud opracowania koncepcji pomnika Poznańskiego Czerwca 1956 roku. W tym stanie rzeczy, zgodnie z regulaminem, realizacja innego projektu zgłoszonego na konkurs zarówno z grupy nagrodzonej, jak i tych, które nie zostały nagrodzone - nie może być brana pod uwagę. W przypadku podjęcia przez Komietet Budowy Pomnika decyzji o nierealizowaniu tego projektu - uważamy za możliwe ogłoszenie nowego konkursu lub powierzenie opracowania projektu autorowi SPOZA grona ujawnionych w konkursie nazwisk. Należy podkreślić, że złożone prace są efektem ogromnego trudu i wkładu społecznej pracy wykonanej dużym nakładem kosztów własnych - całkowicie Michał Bauernieodpłatnie. Choć praca społeczna jest niewymierna, to wartość pieniężna prac konkursowych przy zastosowaniu średniej stawki autorskiej wynosi ponad 1,2 min złotych. ZP AP Okręg Poznań i SARP Oddział w Poznaniu uważają za konieczne ogłoszenie powyższego komunikatu wobec ogromnego zainteresowania opinii społecznej budową pomnika, zarysowaną rozbieżnością ocen i stanowisk, jak i wobec informacji prasowych sugerujących wybór projektów do realizacji - z plonu konkursu." Tymczasem Społeczny Komitet Budowy Pomnika zwołał na 6 lutego zebranie z udziałem historyków sztuki, plastyków i socjologów, zaproszono też Zdzisława Rozwalaka przewodniczącego MKZ NSZZ "Solidarność" Region Wielkopolska. "Adwokat Marek Gutowski stwierdził m.in., że rewizja decyzji Sądu Konkursowego w zakresie wyboru projektu do realizacji - w warunkach mecenatu społecznego ijednoznacznej reakcji społecznej - jest możliwa i nie pociąga za sobą sankcji prawnej" - relacjonowali dziennikarze. Po długiej, 6-godzinnej dyskusji, około północy, do realizacji skierowano jedną z wyróżnionych prac - "Jedność" Adama Graczyka, rzeźbiarza i autora pomnika, oraz Włodzimierza Wojciechowskiego, architekta, który umieścił monument w przestrzeni placu Mickiewicza. "Wiedziałem, że gdy dzisiaj nie podejmiemy decyzji, pomnika Czerwca 1956 nie będzie" - tłumaczył Roman Brandstaetter. Zaraz też wystąpiono o zatwierdzenie planu realizacji obiektu (uzyskano je dopiero 25 marca). - Co oznacza symbolika pomnika? Są to dwa kroczące, wędrujące jak ludzie w męce krzyże. Są bardzo wysokie. Wyniesienie do góry nastąpiło, by uwidocznić jak najmocniej więzy, pęta oplatające ich jedno wspólne ramię. Są one symbolem zniewolenia. A u stóp krzyży jest orzeł - on się dopiero wyłania, budzi ku wolności... - tłumaczył dziennikarzom Adam Graczyk. Posypały się protesty: 11 lutego "Express Poznański" wydrukował list podpisany przez prezesa Zarządu okręgu ZP AP, Zbigniewa Bednarowicza: "Związek Polskich Artystów Plastyków w Poznaniu przykłada wielką wagę do powstania w naszym mieście pomnika Poznańskiego Czerwca 1956 roku, który byłby wyrazem społecznych oczekiwań, jak i zawarł w artystycznej formie emocje związane z tym podniosłym tematem [mowa o projekcie Marka Sapełły oraz Anny i Krystiana Jarnuszkiewiczów - przyp. red.] . Wyrazem tego jest przygotowanie wraz z SARP-em konkursu jak i wielka liczba nadesłanych przez artystów projektów. Sformuowaliśmy także nasze stanowisko związane z ogłoszonymi wynikami konkursu jak i głosami opinii na temat wyboru projektu do realizacji. [...] za konieczne uważamy jeszcze raz podkreślić: a) Decyzja sądu konkursowego jest prawomocna i ostateczna i nie może jej podważyć opinia eksperta prawnego [...]; b) Decyzję tę potwierdza szeroki głos fachowców, który szczególnie dziś, w procesie odnowy, winien być brany pod uwagę; c) W pełni bierzemy pod uwagę głosy społeczeństwa wypowiadające się przeciw projektowi konkursowemu. Wyrażamy żal, że opinia społeczna nie może się ustosunkować do projektu w jego ostatecznej, realizacyjnej formie. Autorzy wskazanej do realizacji pracy złożyli w ZP AP oświadczenie, w którym po uwzględnieniu licznych głosów opinii społecznej wycofują się z możliwości realizacji swojego projektu. To oświadczenie Związek nasz otrzymał już po przekazaniu do publikacji wspólnego komunikatu ZP AP i SARP w sprawie konkursu. d) Wobec wycofania się autorów konkursowej pracy uważamy, że najwłaściwszą drogą uzyskania projektu do realizacji poza wskazaną przez nasze Stowarzyszenia w komunikacie, byłoby zorganizowanie konkursu wśród nagrodzonych i wyróżnionych autorów poprzedzonego szeroką dyskusją. W ramach tego konkursu, z określoną, konkretną lokalizacją, autorzy powinni wykonać modele w skali umożliwiającej realizaq'e z uwzględnieniem głosów dyskusji społecznej i czynników fachowych. Konkurs taki nie opóźniłby realizacji pomnika, gdyż stanowiłby etap niezbędnego opracowania. W podobnym trybie rozstrzygnięto sprawę projektu pomnika Ofiar Grudnia 1970 roku w Gdyni, a ostateczną decyzję podjęto przez jury z udziałem szerokiego czynnika społecznego. Zależy nam bardzo, by klimat moralny wokół budowy pomnika był pozbawiony jakichkolwiek dwuznaczności. Zależy nam, by Pomnik Poznańskiego Czerwca 1956 roku był na miarę oczekiwań społecznych i możliwości twórczych autorów." W dniu, w którym opublikowano protest, w "Arsenale" obradował Społeczny Komitet Budowy Pomnika Poznańskiego Czerwca 1956 roku. Jego członkowie jednomyślnie potwierdzili, że to właśnie projekt "Jedność" zostanie odsłonięty na placu im. Adama Mickiewicza podczas uroczystości 28 czerwca 1981 roku, w 25 rocznicę Czarnego Czwartku. Opracowanie dokumentacji technicznej i konstrukcji pomnika zlecono poznańskiej Pracowni Projektów Fabryki Samochodów Osobowych w Warszawie oraz konstruktorom HCP. Zastanawiano się nad materiałem, z którego będzie wykonany. Proponowano żelbetową konstrukcję okładanąjasnym piaskowcem lub też konstrukcję stalową, na której miała być zamontowana nierdzewna blacha. Wybrano drugie rozwiązanie. Robotnicy Cegielskiego postarali się o przydział około 40 ton odpowiedniaj blachy w Ministerstwie Przemysłu Ciężkiego i Maszyn Rolniczych. Minister Stanisław Wyłupek na dokładkę obiecał transport specjalnych elektrod do spawania elementów pomnika. - Jeden z wiceministrów bardzo niesfornie się zachował: powiedział "dobrze, będziemy robili wytop blachy na pomnik, a nie będziemy robili blachy na zbiorniki do mleka". Minister Wyłupek go zmierzył i skończyły się głupie uwagi - wspomina Marek Lenartowski, obecnie przewodniczący NSZZ "Solidarność" w Zakładach Cegielskiego. - Od tego momentu w ministerstwie już nie było żadnych decyzji na nie, niczego nam nie utrudniano. Na początku marca w centrum miasta stanęła naturalnej wielkości makieta - okryta dyktą metalowa konstrukcja jednego z krzyży i orła. Sprawdzano w ten sposób prawidłowość usytuowania pomnika oraz jego proporcje. Test Michał Bauerwypadł pomyślnie. "Pomnik wnosi nowe, istotne elementy w dotychczasowy pejzaż tej części centrum Poznania" - pisał" Głos". "W pierwszych dniach realizacji pomnika zaskoczyło mnie zapalenie błędnika i od razu musiałem iść do szpitala na operaq'e" - wspomina Adam Graczyk w wydanej na początku 1994 książce "Być artystą!" Andrzeja Haegenbartha. "Wtedy pan Włodzimierz Wojciechowski, który do dzisiaj uchodzi za współtwórcę pomnika, wraz z biurem konstrukcyjnym FSO doszli do wniosku, że mój projekt trzeba zmodyfikować. Uważano, że moje założenia są błędne, że pomnik jest za szeroki, zbyt brylasty. A więc powinien zostać wycieniowany, a przez to wydłużony. Chciano, żeby przypominał uliczną latarnię. Ponadto według tych «fachowców» belka miała być zawieszona niżej, więzy znacznie cieńsze, a orzeł obniżony. Krótko mówiąc: samowolnie zmieniano wymiary, na podstawie których miał powstać projekt techniczny i konstrukcyjny pomnika. Gdy się o tym dowiedziałem, jeszcze bardzo chory zwlokłem się z łóżka i pobiegłem do biura projektowego, aby podać wymiary pomnika z projektu realizacyjnego wykonanego w skali 1:10. Od tej chwili robiłem wszystko, aby powstający pomnik przypominał projekt konkursowy, a nie widzimisię pana Wojciechowskiego." Fundusze na budowę pochodziły głównie z datków. "Solidarność" apelowała, by ideę pomnika wsparły komisje zakładowe z całej Polski. Pieniądze napływały, ale szybko okazało się, że Polacy niewiele wiedzą o Czerwcu: - Dzwonili górnicy ze Śląska i prosili, by im opowiedzieć, co działo się w 1956 roku w Poznaniu, żeby wiedzieli, na co dają pieniądze - opowiada Zofia Trojanowiczowa, jedna z autorek książki o Czarnym Czwartku. Pierwsze datki, około 250 tys. zł, nadeszły jeszcze przed otwarciem konta Komitetu. Wrzucono je m.in. do skarbon ustawionych na kilku polskich dworcach. 3 lutego gazety informowały o dwóch milionach zebranych na budowę pomnika. Skarbonę ustawiono też 19 lutego w Okrąglaku. W nocy z 8 na 9 marca, okradł ją 33-letni poznaniak Mirosław Z. Złodziej w Dzień Kobiet ukrył się na VII piętrze domu towarowego, a kiedy Okrąglak zamknięto, łomem rozbił szyby skarbony. Nie wiadomo, ile ukradł pieniędzy, dziennikarze pisali o 20 lub też nawet o 50 tys. zł. Wiadomo, że prócz pieniędzy, ukradł też elektryczną maszynkę do golenia marki "Moskwa". Następnego dnia wpłacił prawie 8 tys. zł w kasie aresztu na poczet grzywny nałożonej przez sąd na Katarzynę T. Dzięki temu pani T., która odsiadywała karę zastępczą, bo na opłacenia grzywny nie było jej stać, opuściła więzienie i wieczór mogła mile spędzić ze swoim konkubinem na dancingu w restauracji "Wrzos". Milicja po ujęciu złodzieja odzyskała ponad 13 tys. Pieniądze te, wraz z 2453 zł w bilonie, dwiema kopiejkami i dwoma centami, które Mirosław Z. zostawił w rozbitej skarbonie, przekazano na konto budowy pomnika. 13 marca "Express" wydrukował kolejny list w sprawie pomnika, tym razem podpisany przez Tymczasowy Komitet Porozumiewawczy Środowisk Twórczych miasta Poznania: "Aczkolwiek rozumiemy troskę niektórych członków stowarzyszeń twórczych o kształt artystyczny pomnika i jego lokalizację [...], uważamy, że najważniejszą sprawą jest wymowa społeczna tego przesięwzięcia. Wszelkie zatem działania zmierzające do odsunięcia budowy pomnika na czas dalszy, nawet w imię najlepiej pojętych racji artystycznych, są niepożądane. " Korespondencję na łamach prasy zakończył 17 marca list Marka Lenartowskiego, ówczesnego rzecznika prasowego i wiceprzewodniczącego Komitetu Zakładowego "Solidarności" HCP: "Szanując prawo do wypowiadania się wszystkich, którym leży na sercu upamiętnienie tej bolesnej rocznicy, Prezydium NSZZ «Solidarność» HCP stoi na stanowisku, że pozostałe 100 dni nie pozwala, aby szukać innych rozwiązań, gdyż mogłoby to jedynie doprowadzić do tego, że pomnik-symbol w ogóle nie stanie. Geneza Czerwca 1956 szczególnie upoważnia naszą załogę do zabrania głosu w tej sprawie. Stoimy na stanowisku, że w sporze socjologiczno-estetycznym winien wziąć górę aspekt społeczny. Jako potencjalni wykonawcy pomnika apelujemy do wszystkich ludzi dobrej woli miasta Poznania, aby poparli nasze stanowisko i stanowczo przeciwstawili się tym siłom, które chciałyby realizację pomnika co najmniej odwlec i które traktują niektóre środowiska twórcze instrumentalnie, dla realizacji swoich założeń." Ludzie dobrej woli miasta Poznania nie zawiedli: - Ma on [pomnik - przyp. red.] przede wszystkim wartość symboliczną, toteż jak się wydaje, jego wymowa społeczna jest istotniejsza od formy artystycznej - przekonywał na początku kwietnia w wywiadzie dla "Głosu" prof. Janusz Ziółkowski, kierownik redakcji naukowych opracowań Czarnego Czwartku. Wkrótce potem Społeczny Komitet Budowy Pomnika i Zarząd poznańskiego Oddziału ZP AP zwróciły się do Tymczasowego Komitetu Porozumiewawczego Środowisk Twórczych miasta Poznania z prośbą o mediację w sprawie usunięcia dzielących je rożnie dotyczących przede wszystkim lokalizacji pomnika. Artyści sugerowali, by postawić go u zbiegu ulic Marchlewskiego i Towarowej. Robotnicy chcieli, by pomnik stanął po przeciwnej stronie - na placu. Postanowili nie ustępować, gdy dowiedzieli się, że w planach rozwoju miasta u zbiegu ulic Marchlewskiego i Towarowej ma stanąć dom towarowy. "Po wysłuchaniu wszystkich opinii ZP AP, z uwagi na znaczenie racji społecznych, stwierdził, że przedsięwzięć przeciw realizacji pomnika na placu Mickiewicza nie będzie podejmował" - relacjonował dziennikarz" Głosu". 5 maja od spawania pierwszych elementów rozpoczęła się budowa pomnika. Gazety informowały, że do HCP przywieziono 20 ton stalowej blachy nierdzewnej z huty Batorego z Gliwic. Jednocześnie na placu Mickiewicza prowadzono prace przy budowie komory fundamentowej pomnika. Natrafiono wtedy na podziemne korytarze, które ciągną się podobno aż do Cytadeli. Wojsko zażądało, by je tak zabezpieczyć, by w każdej chwili można z nich korzystać. Pod pomnikiem wybudowano pięć pomieszczeń technicznych, które zajmują około 200 m kw. Niektórzy proponowali, by otworzyć tam Muzeum Poznańskiego Czerwca. Przejścia do korytarzy zabudowano pustakami, obok stoi kilof. r. - . .....J Ił.!!! . _ II _.;..::. 1 'Michał Bauer Ryc. 3. Transport elementów pomnika z HCP na pi. Mickiewicza. Fot. Archiwum Zarządu Regionu "S" Wielkopolska W czasie budowy pomnika na trzy zmiany pracowało przy nim ponad 600 robotników, większość za darmo. Wszyscy po godzinach pracy. Podobno arcybiskup Jerzy Stroba wydał specjalną dyspensę na pracę w niedzielę. Na wysokości zadania stanął też prezydent Poznania: - W czasach, edy niczego nie było w sklepach, załatwił jedzenie dla pracujących przy pomniku robotników - mówi Lenartowski. Skutkowały apele o pomoc słane przez "Solidarność" do innych zakładów - Do pracy przy pomniku przyjeżdżali ludzie z całej Polski, mieszkali na Schefke W hotelaCh i naW6t J6dZenia od naS nie Chd eli _ wspomina Tymczasem przed domem Adama Graczyka na os. Bajkowym powstawał gipsowy model głowy orła. Praca nie zawsze szła płynnie: na początku maja prasa informowała, że sztukatorom zabrakło gwoździ i drutu Problemy sprawiały też więzy oplatające krzyże, których gliniane odlewy wykonywano pod gołym niebem na lotnisku Ławica. "Improwizacja i chaos p G W ' y Z 3 S t ą P i o n e Sprawnym działaniem" - upominał dziennikarz Mimo kłopotów, w sobotę 23 maja Anna Strzałkowska i Zdzisław Rozwalak wmurowali w fundament pomnika akt erekcyjny. Napisano w nim: Ten pomnik powstaje dzięki ofiarności całego społeczeństwa. Ma być wyrazem jedności w tworzeniu lepszej przyszłości narodu, którą zapoczątkowali robotnicy Poznania 28 czerwca 1956 roku". y Ciągle napływały pieniądze - rzeźbierz Edward Iwański przygotował na 25-ą rocznicę medal-cegiełkę na pomnik, którą po 300 zł sprzedawano od początku czerwca. Dziennikarze nie byli zgodni, co do liczby wybitych medali - jedni pisali o 15 tys., inni o 20 tys. N a rewersie madalu Iwańskiego wyryto kontury pomnika i napis "Pamięci ofiar poznańskiego Czerwca 1956-81" . Na awersie herb Poznania i napis: "Aby przenigdy, przenigdy już więcej brat nie strzelał do brata". Autorzy książki "Poznański Czerwiec 1956" przekazali na pomnik swoje honoraria. W Operze odbył się koncert "Artyści Poznania na budowę pomnika Czerwca 56" - w programie: montaż słowno-muzyczny. Recytowano m.in. wiersze Kochanowskiego, Mickiewicza, Wyspiańskiego, Miłosza, który właśnie otrzymał nagrodę Nobla, Iłłakowiczówny. Grano utwory Chopina, Moniuszki, Wieniawskiego i Nowowiejskiego. 17 czerwca na stadionie przy ul. Bema przygotowano kilkugodzinną imprezę sportową, z której cały dochód miano przekazać na budowę pomnika. Gwoździem programu były piłkarskie derby: Warta - Lech. Na stadion przyszło jednak zaledwie tysiąc kibiców. Pod koniec maja Komitet Budowy Pomnika i robotnicy z HCP wysłali listy do Sejmu, Rady Państwa, I sekretarza i wszystkich MKZ-etów z prośbą "o poparcie i uznanie naszych uroczystości jako ogólnopolskiego święta całej Ojczyzny. Niech tutaj w Poznaniu zamknie się 25-letni rozdział walki narodu o swoje prawo do ludzkiej godności. Niech to będzie wielkie święto miłości i zgody narodowej. Niech nigdy w naszej Ojczyźnie Polak nie strzela do Polaka. Żądamy bezpośredniej transmisji telewizyjnej i radiowej z przebiegu uroczystości w Poznaniu w dniach 27 i 28 czerwca 1981 roku." Apel chyba nie spotkał sie z należytym odzewem - po uroczystościach Wałęsa miał się skarżyć w telewizji na skromną relację z Poznania. Na początku czerwca prasa informowała, że w ZNTK właśnie montowany jest orzeł, że wytopiono już brązowe litery i cyfry, oraz że w Pomecie rozpoczęto odlewy wiązań belek krzyży: "Niestety pojawiły się poważne komplikacje. Zachodzi obawa, że ciężar więzów może być za duży na konstrukcję nośną całego pomnika. Trwają w tej chwili konsultacje czy wstrzymać odlewy więzów w brązie i zastąpić tworzywo tej części pomnika innym materiałem, czy też wzmocnić całą konstrukcję pomnika" - pisał dziennikarz "Głosu". - Niestety brązowe odlewy zaczęły pękać. Nie było czasu na innowacje. Chciano nawet zrezygnować z wiązań - opowiada Marek Lenartowski. Sytuację uratował rzemieślnik, który zarabiał na życie produkcją łodzi z tworzyw sztucznych. Zapewnił, że poradzi sobie z wiązaniami krzyży. Niestety, więzy, które wykonywano na Ławicy z włókna szklanego, z powodu deszczu przez wiele dni nie schły. - Nie pomogło zadaszenie terenu na lotnisku i sprowadzenie ogromnych dmuchaw. Wiązania stwardniały dopiero na pomniku, gdy tuż przed jego odsłonięciem, zaczęło świecić słońce - wspomina Lenartowski. - To najszybciej wybudowany pomnik na świecie - mówi z dumą. - Był gotowy po 43 dniach. 17 czerwca 1981 roku. Długo szukano bezpiecznego sposobu przetransportowania monumentu na plac: proponowano, by dowieźć go koleją pod most Uniwersytecki lub Michał Bauerskorzystać z usług helikopterów. W końcu zdecydowano się na 12-osiowy ciągnik z poznańskiego PKS-u holowany przez olbrzymią Tatrę. Przewiezienie pierwszego elementu zapowiedziano na 19 czerwca. 21-metrowy fragment pomnika miał wyjechać z HCP o godz. 14.15. Trasa jego przejazdu pokrywała się z trasą pochodu robotników w 1956 roku: ulicami Hetmańską, 28 Czerwca (dawna Dzierżyńskiego - właśnie zawieszono tabliczki z nową nazwą ulicy), Gwardii Ludowej i Marchlewskiego wprost na plac Mickiewicza. Poznaniaków proszono, by okna i balkony udekorowali flagami narodowymi. Za pomnikiem, mimo deszczu, szły tłumy. Pod Cegielskim odśpiewano "Rotę", na Rynku Wildeckim zakładowa orkiestra odegrała "Boże coś Polskę...", a na placu Mickiewicza - hymn narodowy. Przewożenie pozostałych elementów zabrało cały dzień. O godz. 18 postawiono najwyższy element pomnika, o godz. 21 stał już drugi, niższy słup. Ryc. 5. Pomnik w trakcie budowy. Fot. YGREQ Group N astępnego dnia połączyła je poprzeczna belka. 23 czerwca zamontowano litery i daty. Orzeł ma wysokość 7 m. Słupy mają 21 i 19,5 m. Belka poprzeczna mierzy 10,4 m. Kubatura pomnika wynosi 260 m sześć. Grubość blach waha się od 8 do 12 mm. Pomnik waży ponad 40 ton. - Same litery to około dwie tony metalu - tłumaczy Marek Lenartowski. Całość zamontowano na metalowym kołnierzu i przykręcono śrubami o grubości 5 cm. Robotnicy dali pomnikowi gwarancję na 50 lat. Budowę pomnika oficjalnie poparła PZPR. 24 czerwca delegaci Wojewódzkiej Konferencji Sprawozdawczo Wyborczej zajęli "stanowisko" w sprawie obchodów Czarnego Czwartku. "Pomnik 28 Czerwca jest wyrazem hołdu dla ofiar czerwcowego dramatu i symboliczną przestrogą przed nieuwzględnianiem dążeń i potrzeb społecznych. Wojewódzka Konferencja Sprawozdawczo Wyborcza w Poznaniu wzywa wszystkich ludzi pracy do udziału w obchodach Michał Bauer Ryc. 6. Anna Strzałkowska i Stanisław Matyja 28 Czerwca 1981 roku. Fot. Archiwum Zarządu Regionu "S" Wielkopolskaxxv rocznicy wydarzeń poznańskich w atmosferze zadumy i powagi godnej tej uroczystości. Uczestnicy Konferencji wyrażają uznanie dla wszystkich osób, zakładów pracy, organizacji i instytucji, które przyczyniają się do przygotowania obchodów i nadania im rangi na miarę historycznego znaczenia poznańskiego Czerwca". Przed uroczystościami "Solidarność" apelowała o udekorowanie miasta i "takie jego uporządkowanie, żeby ponownie Poznań uzyskał miano najczystszego miasta w Polsce". Poczta przygotowała dwa pamiątkowe datowniki. Zgodnie z planami organizatorów 28 czerwca na placu pojawiło się około ćwierć miliona ludzi. Przyjechały delegacje z całej Polski, byli nawet kosynierzy w ludowych strojach z ustawionymi na sztorc kosami. Ciągle jeszcze napływały datki na pomnik: członkowie Spółdzielni Rzemieślniczej Mechaników w Poznaniu przekazali 97 500 zł, Cech Rzemiosł Metalowych i Elektrotechnicznych - 20 tys. Pomnik tymczasem zasłonięto biało-czerwonym płótnem i ustawiono przed nim ołtarz. Z wieży Zamku zwisało ogromne płótno z listą nazwisk zabitych w czerwcu 1956 roku. , Uroczystości na placu wyreżyserował Lech Raczak z Teatru Osmego Dnia. Punktualnie o godz. 10 zawyły syreny, zaraz potem odśpiewano hymn. Uroczystość otwarło przemówienie Zdzisława Rozwalaka, przewodniczącego Społecznego Komitetu Obchodów Czerwca 1956: - Pomnik Czerwca 56 jest Ryc. 7. Lech Wałęsa w dniu odsłonięcia pomnika 28 czerwca 1981 roku. Fot. Archiwum Zarządu Regionu "S" Wielkopolska przypomnieniem pierwszego kroku do życia w godności. Niech będzie ostrzeżeniem, aby już nigdy, przenigdy Polak nie strzelał do Polaka. Potem przemawiał prezydent Poznania Stanisław Piotrowicz i - jak pisali dziennikarze - "z właściwą mu swadą, bardzo prosto i bardzo od serca" Lech Wałęsa: - Jeśli nie chcemy, by takich pomników było więcej, nie pozwólmy się podzielić ani poróżnić. Tylko prawda i uczciwość są ważne - przekonywał przyszły prezydent Polski. Po Wałęsie do mikrofonu podszedł, podpierając się kulami, jeden z organizatorów manifestacji w czerwcu 1956 roku, Stanisław Matyja: - Chcieliśmy [...] rozmawiać, a ci co mogli to uczynić albo uciekli, albo nie mieli nic nam do powiedzenia, gdyż sami nie mieli tej władzy, jaka była do tych rozmów potrzebna - mówił z żalem. Podziękował stoczniowcom za to, że zdobyli to, o co walczyli robotnicy w Poznaniu. Zaraz potem odsłonił pomnik - podciągnięte do góry biało-czerwone płótno, które dotychczas go zasłaniało, teraz utworzyło baldachim nad ołtarzem. Arcybiskup Jerzy Stroba poświęcił pomnik w asyście Matyi, Strzałkowskiej, Wałęsy, Rozwalaka, prof. Ziółkowskiego i szefa rolniczej "S" Stanisława Baumgarta. Zaraz potem rozpoczęła się msza Św., podczas której można było usłyszeć te same pieśni, które śpiewano na placu w 1956 roku. Mszę św. miał koncelebrować kardynał Stefan Wyszyński, robotnicy zaprosili go jeszcze w lutym. W maju Prymas zmarł i mszę celebrował ks. biskup Bronisław Dąbrowski, sekretarz Episkopatu. Michał Bauer Odczytano list od Jana Pawła II leżącego w szpitalu po zamachu 13 maja: "Niniejszym słowem pragnę dać wyraz mojej duchowej łączności ze społeczeństwem miasta Poznania i wszystkimi uczestnikami uroczystości poświęconych pamięci o tragicznych wypadkach jakie miały miejsce w Poznaniu w czerwcu 1956 roku. Módlmy się za tych, którzy mieli odwagę upomnieć się o poszanowanie praw człowieka i zapłacili za to najwyższą cenę. Krew polskich robotników przelana na ulicach Poznania, razem z krwią tylu Polaków i Polek, którzy złożyli życie na ołtarzu Ojczyzny i Kościoła, niech będzie dla wszystkich moich Rodaków znakiem i wezwaniem do odważnego i odpowiedzialnego zespolenia się wokół najwyższych wartości, wokół człowieka, jego godności, wokół Narodu, Ojczyzny, jej teraźniejszości i przyszłości. Chciejmy to szczególne dziedzictwo wiary, pracy, walki i krwi naszych ojców i braci, które żyje we współczesnych pokoleniach pieczołowicie, z troską ustawicznie odnawiać, rozwijać i przekazywać młodym pokoleniom. Wszystkim uczestnikom poznańskich uroczystości udzielam z serca papieskiego błogosławieństwa." Homilię wygłosił arcybiskup Jerzy Stroba. Stwierdził, że nie sposób zrozumieć tego pomnika bez Krzyża Chrystusowego. - Chrystus cierpiał za wszystkich ludzi - podobnie uczestnicy wydarzeń 1956, 1968, 1970, 1976, 1980 w Poznaniu, w Warszawie, na Wybrzeżu, w Radomiu i znów na Wybrzeżu, a właściwie w całej Polsce, cierpieli za nas wszystkich, upominając się słowami wypisanymi na cokole poznańskiego Pomnika: "za wolność, prawo i chleb". Kwiaty pod pomnikiem składano do późnego wieczora. Pojawiła się nawet urna z ziemią sprzed pomnika poległych stoczniowców. W tym samym dniu członek Komitetu Tadeusz Steciuk przekazał dla papieża na ręce sekretarza osobistego Jana Pawła II, ks. Stanisława Dziwisza, pamiątkowe medale, specjalnie oprawiony pierwszy egzemplarz książki "Poznański Czerwiec 1956" i miniaturę pomnika, którą wykonano ze srebra w Rytosztuce. "Janowi Pawłowi II znak naszej tragedii i naszej nadziei - Czerwiec 1956 - Czerwiec 1981." - napisano na figurze. Tekst zredagował prof. J. Maciejewski. Pomnik budowano bardzo pospiesznie. - Trzeba było go odsłonić 28 czerwca i poszliśmy na pewne uproszczenia - przyznaje Schetke. Podczas odbioru pomnika w połowie lipca 1981 spisano wykaz 41 na ogół drobnych usterek, niedoróbek i zaleceń. Do najpoważniejszych zadań należał demontaż więzów z tworzywa sztucznego, przeciwko którym zawsze protestował autor pomnika, i zastąpienie ich więzami brązowymi. - Czy istnieje na świecie jakiś inny metalowy pomnik z plastikowymi częściami? - pyta retorycznie Adam Graczyk. W naprawie przeszkodził stan wojenny, do pracy wrócono zatem dopiero w 1990 roku. Wymiana więzów nie wchodziła już w grę "z uwagi na koszty". "Te tymczasowe [więzy - przyp.red.] z włókna szklanego zostały zaakceptowane, przyzwyczailiśmy się do nich wszyscy i wobec tego należało tylko wymienić ich łącza ze stali zwykłej, zasklepić pęknięcia i spasować tak, aby gołębie nie wchodziły do środka" - pisała w 1991 roku w "Echu Cegielskiego" Ewa Kłodowska, inspektor nadzoru budowlanego. Ptaki okazały się dużym problemem dla pomnika. Na górze każdego z krzyży są szczeliny, dzięki którym dwa razy dziennie wymienia się w pomnikupowietrze. Gołębie robiły tam gniazda. W maju 1990 roku z wnętrza pomnika wyniesiono mnóstwo ptasiego łajna i martwych ptaków oraz zabezpieczono szczeliny. Najtrudniej było usunąć rdzę z pomnika. - Przy wytapianiu stali popełniono błąd - przyznaje Marek Lenartowski. - W stal nierdzewną, z której wykonany jest pomnik, wwalcowano opiłki stali konstrukcyjnej. Przez lata pomnik pokrył się rdzawym nalotem. W 1990 roku długo zastanawiano się, jak oczyścić powierzchnię pomnika. Skorzystano z usług austriackiej firmy, która po korzystnych cenach sprzedała swoje szlifierki. Do prac zatrudniono bezrobotnych: "Brygada [u.] w części okazała się zespołem kłopotliwym i niesumiennym, a szlifierki psuły się nieraz po trzech, czterech dniach pracy. Do naprawy wieźliśmy je do Warszawy" - pisała w "Echu" Ewa Kłodowska. Do wyczyszczenia pomnika użyto w końcu miału szklanego. Drobiny szkła zamuliły rdzewiejącą stal, pomnik, który kiedyś miał połysk starego srebra, jest teraz matowy i już nie rdzewieje. Remont pomnika na początku lat 90. trwał ponad rok - m.in. wymieniono nawierzchnię wokół pomnika, założono nowy znicz, poprawiono instalację wodną i dodano datę" 1981". W 1981 r. budowa monumentu kosztowała niecałe 7 min zł. Najego remont wydano ponad 600 min. Pierwszy pieniądze dał ówczesny wojewoda - 100 min zł, potem Rada Miejska - 60 min oraz kostkę brukową, z HCP spłynęło w sumie ponad 30 min. Autor pomnika nie był jednak zadowolony z poprawek: "Przede wszystkim uważałem i nadal tak uważam, że otoczenie tego monumentu zaprojektowano fatalnie. Nie ma ono oddechu, bo zostało poszatkowane, a powinno być wyciszone, służyć podniosłości tego miejsca. [.u] najgorsza jest wąska gardziel, którą dochodzi się do pomnika. Zaraz za nim jest urwisko i wąskie schody. Wiecznie trzeba się tam przedzierać. Na tym placu należy pootwierać przestrzeń, a nie ją zamykać. Tłumaczono mi, że tam niczego nie można przeprojektować, bo ktoś postawił tam jakiś murek. Co to za myślenie!? Guzik mnie to obchodzi! Na placu Mickiewicza usytuowano pomnik czczący pamięć wszystkich, którzy cierpieli i oddali życie w obronie godności i praw ludzkich, i żyjącym trzeba stworzyć do niego szerokie dojście. Całe otoczenie wokół monumentu powinno zostać przeprojektowane" - twierdzi Adam Graczyk w książce "Być artystą!?" Po uroczystościach z okazji 35-ej rocznicy w 1991 roku przekazano pomnik miastu. - Ktoś się musi o to troszczyć, Zarządu Regionu nigdy nie będzie stać na utrzymanie pomnika - uważa Schetke. W najbliższym czasie jedyną zmianą jaka pojawi się na pomniku będzie metalowa tabliczka z nazwiskami Graczyka i Wojciechowskiego. Do tej pory bowiem pomnik jest bezimienny, choć tak bardzo wrósł w krajobraz miasta. Młode pary składały pod nim kwiaty zaraz po wyjściu z kościoła, księża drukowali obrazki prymicyjne z wizerunkiem Krzyży, studenci fotografowali się pod nim po absolutorium, pomnik stał się też symbolem poznańskiego LO nr II. Podczas każdej rocznicy poznaniacy znosili tam mnóstwo kwiatów Michał Baueri zniczy, które milicja skrzętnie zbierała. Po 1989 roku żołnierze chcieli nawet składać przed nim przysięgę wojskową. W 1990 r. pomnik trafił na wydany w nakładzie 5 min egzemplarzy znaczek o nominale 1500 zł (por. ryc. w tekście A. Majewskiego). "Pomnik się ostał. Był w trudnym czasie poniewierki tym symbolem, gdzie składano łzy, modlitwę i nadzieję. Był też dla niektórych miejscem i godziną ostatnią w ich życiu. Był świadkiem poniżania godności i pogardy. A więc warte były godziny, noce i dni poświęcone na Jego wybudowanie, a potem miesiące, lata aż do ponownej mszy św. w dniu 28 czerwca 1989 roku gromadzącej około 70 tys. ludzi. [...]" - pisał we wkładce poświęconej 34-tej rocznicy Poznańskiego czerwca Marek Lenartowski, dzisiaj szef "Solidarności" HCP. XIX-WIECZNY UKŁAD PLACU KRÓLEWSKIEGO (PL. CYRYlA RATAJSKIEGO) HANNA HAŁAS W północno-zachodniej części Poznania, na szlaku prowadzącym do furty Wodnej przez Kundorf do Jeżyc, istniał węzeł drogowy, który stał się jednym z istotnych problemów urbanistycznych. Mieli się nim zająć architekci pruscy w ramach realizacji idei nowej dzielnicy miejskiej. Plany przekształcenia dawnego rozdroża na plac sensu stricto zaczęły się krystalizować już w latach 1801-1802. Pierwszy szkic sytuacyjny z ok. 1802-1803 przedstawiał regularny, kwadratowy plac o wymiarach 100 x 100 m, z którego środkowych partii pierzei wybiegały ulice na Stare Miasto, do Jeżyc, na plac Wilhelmowski (pi. Wolności) i w kierunku przedmieścia Św. Marcin 1 . Projekty formowania układu uległy konkretyzacji w 1805 r., o czym świadczy plan niektórych parceli budowlanych położonych w jego granicach przestrzennych. Wprowadzono wówczas korektę do ogólnego modelu placu przez wykreślenie nowej ulicy Am Korn Magazin prowadzącej w stronę kompleksu magazynów wojskowych przy Magazynowej2 (ob. ul. Solna). Formuła urbanistyczna placu, która wykształciła się ostatecznie w latach 20-tych XIX w., została organicznie wpisana w zarys nowej, reprezentacyjnej dzielnicy miasta. Wraz z układem pobliskiego pi. Wilhelmowskiego stanowiła zarazem geometryczny środek całego założenia, wiążąc wszystkie place i ulice w jedną kompozycyjną całość. Z placu rozchodziło się promieniście pięć ulic nazwanych wkrótce: Królewską (ob. ul. Libelta), Fryderykowską (ob. ul. 23 Lutego), Teatralną (ob. ul. Trzeciego Maja), oraz Górną i Dolną Młyńską (ob. ul. Młyńska i ul. Mielżyńskiego). W dalekiej perspektywie można odnaleźć w jego schemacie kompozycyjnym pewne analogie do rozwiązań pi. Vosqes w Paryżu. Jednak paryski plac w przeciwieństwie do poznańskiego stanowił raczej rodzaj zamkniętego dziedzińca pałacowego, podczas gdy kompozycja tego ostatniego rozwijana była świadomie odśrodkowo. Najprawdopodobniej pierwowzór stanowił dla niego gwiaździsty pi. Belle Alliance w Berlinie ujawniający rysy Hanna Hałaspokrewne z angielskim układem Circus w Bath projektowanym przez Wooda oraz projektem Le Carpentiera dla założenia urbanistycznego w Rouen. 3 Twórcy poznańskiego placu wykoncypowali dla niego funkcję rynku handlowego, o czym świadczy również jego pierwotna nazwa - Rynek Nowomiejski. Jednak nierówność terenu, opadającego silnie w kierunku północnym, a przede wszystkim znamienna lokalizacja placu na obszarze osady podmiejskiej Kundorf przesądziły o zmianie pierwotnej koncepcji. Ogrodowo-mieszkalny charakter Kundorfu był z pewnością najistotniejszym czynnikiem stymulującym sformułowanie nowej koncepcji planu. J. Biester w swojej relacji z pobytu w Poznaniu w 1791 r. opisał Kundorf jako rozległe i coraz bardziej rozbudowujące się przedmieście, gdzie wielkie ogrody ze stawami rybnymi przeplatają się z ładnie pobudowanymi domami 4 . N owo wytyczone ulice otwierały właśnie perspektywę na wille oraz liczne ogrody, które w niespotykany dotąd sposób zaczęły przeobrażać istniejący dotąd układ urbanistyczny. Przez odniesienie do ogrodowego charakteru Kundorfu, przestrzeń placu została określona jako rodzaj swobodnego układu parkowego wypełnionego zielenią, który jednak w niczym nie przybliżał obrazu pięknego skweru z końca XIX w. Komentarz, jakim opatrzył ten plac Marceli Mott y w pełni potwierdza to spostrzeżenie. "Przed 1830 r. było to puste miejsce brzegami tu i ówdzie brukowane, w środku porosłe zielskiem i trawą, poprzecinane ścieżkami w rozmaitych kierunkach, gdzieniegdzie znalazł się krzaczek, topól lub akacja"5. Regularny, wyważony, optyczny kształt placu odpowiadający ściśle regułom symetrii i osiowości wywoływał wrażenie monotonii. Krytyczny stosunek do surowych zasad geometrii skłonił do przyjęcia koncepcji placu wywodzącej się w prostej linii od założeń ogrodowych. Cała struktura placu została podporządkowana nowej tradycji kształtowania przestrzeni dążącej do kompozycyjnego powiązania architektury z roślinnością. PI. Nowomiejski nie stanowił zatem nowego typu architektonicznie wyodrębnionego wnętrza, lecz placowe zakończenie ulic, gdzie następował swobodny przepływ przestrzeni 6 . Niska zabudowa kalenicowo usytuowanych domów, nawiązujących stylistyką do klasycystycznego repertuaru form stosowanych przez Dawida Gilly7 z Berlina, stanowiła właściwą materię zakreślającą jego granice. Piętrowe, kryte naczółkowymi dachami domy, często wzbogacone motywem portyku, wznoszono wzdłuż placu, co zmieniało w pewnym stopniu ogrodowy charakter tej części miasta. Jednak zróżnicowane fasady budynków i wprowadzenie zieleni zacierało nużącą regularność ustawionej w jednej linii zabudowy. Formułę architektoniczną placu przywołuje najbardziej dla niego charakterystyczny, ustawiony narożnikowo między ulicami: Młyńską i Fryderykowską, budynek przypisywany Gilly'emu. Jego fasada, o starannie zarysowanych podziałach klasycystycznych, została zaakcentowana środkowym ryzalitem ujętym szerokimi lizenami, zwieńczonym trójkątnym przerwanym naczółkiem ozdobionym popiersiem Minerwy nad bramą wjazdową. Gzyms koronujący podpierały teatralne maski, które zapowiadały funkcję budynku, tzw. Kullissenhaus (rekwizytornia teatralna). Przemiany w zabudowie placu, jakie nastąpiły w latach Ryc. 1. Budynek z okresu Prus Południowych mieszczący rekwizytornię teatralną u zbiegu ulic Młyńskiej i 23 Lutego, rozebrany w 1880 r. Pot. ze zbiorów Muzeum Historii m. Poznania (Oddział MNP) 40-tych XIX w., odnosiły się do wykreowania nowej jakości architektonicznej. Nastąpił wówczas znamienny w skutkach rozwój zabudowy czynszowej. U zbiegu placu i ul. Pryderykowskiej powstał w 1844 r. dla asesora Ripkego 2-piętrowy dom czynszowy o ściętym, l-osiowym narożniku. W latach 1852-1853 została do niego dowiązana formą i wysokością bardzo duża, wieloosiowa kamienica sięgająca do rogu ul. Teatralnej. Jej zewnętrzna bryła nie została niestety utrwalona w przekazach ikonograficznych. Wiadomo jedynie, że na szczycie fasady umieszczony był wielki monogram twórcy i zarazem właściciela kamienicy, Juliusza Salkowskiego. Równie ogromną, 3-piętrową kamienicę czynszową wzniósł dla Gustava Platena w latach 1857-1858 prawdopodobnie Gustav Schultz (atrybucja ta nie jest potwierdzona źródłowo). Zaakcentowała ona zachodni narożnik ul. Dolnej Młyńskiej. Duże płaszczyzny boniowanych elewacji ujęte zostały w system podziałów architektonicznych wyznaczonych przez osie prostokątnych okien w dekoracyjnych zwieńczeniach oraz skrajnie rozmieszczone 2-kondygnacyjne wykusze ujęte balkonami. Z omawianego okresu pochodzi także 3-osiowy i 3 piętrowy dom usytuowany przy południowym odcinku w zachodniej pierzei placu, uformowany w oparciu o włosko-renesansowe wzory. Podstawę ukształtowania jego fasady stanowiły plastycznie rysowane elementy sztukatorskie, boniowanie oraz motyw arkadowania w formie arkadowych podcieni w przyziemiu i rodzaju arkadowych loggi w kondygnacji wieńczącej, przy czym oś kompozycyjną Hanna Hałas Ryc. 2. Ruiny kamienicy narożnej wybudowanej w latach 1857-1858 dla G. Platena u zbiegu placu z ul. Mielżyńskiego. Fot. z 1945 r., ze zbiorów Miejskiego Konserwatora Zabytków w Poznaniu. wyróżnioną wykuszem, 2-kolumnowym kurtynowym portykiem oraz dekoracyjnym szczytem przesunięto na jej skraj. Od wymienionych wyżej kamienic różnił się swym charakterem i wystrojem architektonicznym wybudowany przy placu w latach 1844-1845 - piętrowy dom burmistrza Guderiana (ob. nr 4). Sposób rozwiązania prostej w formie prostopadłościennej bryły oraz rozwiązania kompozycyjnego fasady z wyraźnym akcentem środkowym w postaci arkadowej loggi z tarasem na piętrze i balkonem w trzeciej kondygnacji pozwala określić siedzibę burmistrza jako rodzaj miejskiego pałacyku. Znaczącą cezurą w ukształtowaniu planu był rok 1885, kiedy przemianowano Rynek Nowomiejski na plac Królewski. N owa nazwa odpowiadała rzeczywistej formule placu, odkrywała jego immanentną poetykę, której źródła tkwiły w romantycznej tendencji wiązania architektury z roślinnością. Pomyślany jako obficie zadrzewiony skwer, plac Królewski stanowił naturalną enklawę we wzniesionej ludzkimi rękami kamiennej antynaturze, jaką jawiło się nowoczesne miasto. Porównanie do innych placów, pi. Świętokrzyskiego czy pi. Wilhelmowskiego, sugestię tę - przez kontrast - potwierdzało. Swobodny układ parkowy z cienistym zadrzewieniem i alejkami spacerowymi zbliżał go do nowych, ozdobnych kompozycji zieleni, jakie projektował Joseph Lennee w latach 1840-1850 na najbardziej prestiżowych placach Berlinas. Koncepcję wypełnienia pi. Królewskiego zielenią wyrażał projekt z 1889 r. ukazujący jego wewnętrzną przestrzeń rozczłonkowaną koncentrycznie założonymi trawnikami, wysadzonymi krzewami i drzewami, które powiązano alejami w jedną wspólną całość. W ognisku promienistego układu znajdowała się monumentalna studnia z odlaną w brązie grupą figuralną przedstawiającą zainspirowany nurtem greckim motyw Perseusza uwalniającego Andromedę z rąk potwora morskiego Krakena, na którego Perseusz zwraca maskę Meduzy. Wysoki, wykonany z piaskowca cokół fontanny ozdobiony został postaciami dzieci na delfinach, jedno z nich trzymało w dłoniach muszlę, a drugie - małego delfina, oraz maskami satyrów, z których tryskały strumienie wody. Zaprojektowany w 1879 r. przez Johannesa Pfuhla z Charlottenburga przywspółpracy z Gruderem wodotrysk otaczał okazały, kolisty kwietnik, a w jego pobliżu ustawiono ławki. Ukończony w 1891 r. dla uczczenia wizyty cesarzowej Wiktorii w Poznaniu wodotrysk stanął w samym centrum kompozycji placu, stanowiąc jego Hanna Hałasplastyczny akcent. W czasie wojny rzeźba uległa zniszczeniu. Po rekonstrukcji w 1954 r. przez Edwarda Haupta ustawiona została w parku Wilsona. Inne elementy przestrzennej struktury placu mogły się powtarzać, fontanna Perseusza była w nim z samego założenia jedyna. Dążąc do opanowania ekspresją form i skalą przestrzeni placu, zdobyła decydujący wpływ na całość otoczenia, zespalając inne jego komponenty w nową jakość artystyczną. Nie bez znaczenia była sama kompozycja układu, która rozwijana dośrodkowo podnosiła odczucie dominacji głównego motywu. Ograniczonej, zamkniętej przestrzeni placu zawdzięczał on bowiem siłę swojego oddziaływania. Rzeźba Perseusza, stanowiąc dominantę placu, związała go widokowo z innymi elementami pruskiego założenia. Została bowiem włączona do zespołu ulic i placów miejskich powiązanych dziełami rzeźby i architektury w nierozerwalną całość funkcjonalno-urbanistyczną. Z jednej strony stanowiła odpowiednik optyczny studni Priessnitza, zaprojektowanej w 1841 r. przez Christiana Cantiana z Berlina u zbiegu Al. Wilhelmowskich (Al. Marcinkowskiego) i ul. Pryderykowskiej (ul. 23 Lutego). N a jej miejscu wzniesiono w 1909 r. fontan - nę Kronthala wykonaną przez Hugo Lederera. Z drugiej strony łączyła się wizualnie z teatrem miejskim zbudowanym w latach 1802-1804 przez Dawida Gilly'ego na placu Wilhelmowskim. Zaznaczyła się tutaj znamienna w XIX w. idea Gesamstkunstwerk, która pojmowała ośrodek miejski jako całościowo skomponowane, monumentalne dzieło sztuki. Próbowano urzeczywistnić tę myśl w przestrzeni pi. Królewskiego, nasycając go dziełami rzeźby i architektury. Architektoniczno-rzeźbiarska kompozycja pi. Królewskiego została ukształtowana ze świadomą intencją tworzenia dzieła artystycznego oddziałującego poprzez swoje walory estetyczne. Dla ich uzyskania wykorzystano rzeźbę Perseusza, która swoją irracjonalną obecnością odrywała patrzącego od zwykłej miejskiej potoczności. Elementy estetyczne były uchwytne także w aranżacji wizualnej zieleni, wynikającej z zestawienia różnych gatunków ozdobnych drzew i kwiatów, co wywoływało wspaniałe efekty, światła cienia i barw. Zrodziła się w ten sposób nowa jakościowo przestrzeń obdarzona sensem odmiennym od tego, jaki jej nadawał pierwotny projekt. W odróżnieniu od racjonalnych koncepcji Gilly'ego układ ten posiadał charakter indywidualny i ponadczasowy. Uobecniał bowiem naturalne otoczenie człowieka, zaspokajał potrzebę kontaktu z przyrodą, umożliwiając ucieczkę z coraz bardziej nowoczesnego miasta, był zwolnieniem tempa, pauzą w jego rytmie. Obfita zieleń znajdująca się na skwerze współgrała z atmosferą ciszy i zadumy, mimo że leżała w samym centrum nowej dzielnicy. Atmosfera ta, rozbudzona przez nurt romantyzmu, rzutowała na styl życia mieszkańców. Podniesienie zabudowy do obowiązującej wysokości 4 pięter nie spowodowało zmiany w jego recepcji. Brak sklepów i lokali gastronomicznych nadawało mu specyfikę kameralnego parkowego zakątka, który ograniczały nowe kamienice o światłocieniowo skomponowanych fasadach z licznymi szczytami i wieżyczkami 11. Wysokie kamienice o strzelistych dachach i bogatych podziałach architektonicznych przekształciły monotonną tkankę dotychczasowej zabudowy, tworząc nowe akcenty, widoki, perspektywy. W ramach ujednoliconej stylistycznie konwencji odwołującej się do renesansowej architektury francusko-holenderskiej powstały interesujące realizacje. Wśród nich wyróżniał się narożny, trójskrzydłowy budynek z lat 1896-1897, wzniesiony na miejscu rozebranej w 1880 r. rekwizytorni teatralnej. Był to gmach prowincjonalnej ubezpieczalni ogniowej (Provincial Feuersozietat) zaprojektowanej przez Pawła Hirschbergera. Wobec istotnej, urbanistycznej roli jaką pełnił, zamykając optycznie wlot ul. Młyńskiej (ul. Mierzyńskiego), zastosowano ciekawe rozwiązanie fasady operującej kontrastowymi zestawieniami czerwonej cegły i dekoracji sztuka tor skiej. Kompozycyjną oś fasady stanowiła zryzalitowana część środkowa z prostokątnym wejściem, ujętym kolumnowym portalem zakończonym trójkątnym naczółkiem, oraz z niezwykle rozbudowanym szczytem ponad gzymsem koronującym. Na osi dekorowanego sterczynami szczytu, u zbiegu skrzydeł, umieszczono wieżę nakrytą bogatym hełmem. Kamienica Hanna Hałasta przetrwała w prawie nie zmienionym kształcie do dziś i dzięki temu może relacjonować XIX-wieczną poetykę pi. Królewskiego. Do tej tradycji należy również odnieść kamienicę istniejącą na rogu placu i ulicy Fryderykowskiej. Jej bryła licowana czerwoną cegłą, pokryta sztukateriami i urozmaicona wykuszami, balkonami i szczytami zdominowana została przez oś narożną z trójbocznym wykuszem zakończonym wieżyczką nakrytą wieżowym dachem w formie stożka ożywionego strzelistą iglicą. Z omawianego okresu zachowała się także, choć w bardzo zmienionym kształcie, kamienica narożna u wylotu ul. Dolnej Młyńskiej po stronie wschodniej. Pragnąc uchwycić charakterystyczne cechy pozostałych, nie istniejących obecnie budynków, należy oprzeć się na zachowanych źródłach ikonograficznych. o Karta pocztowa z około 1908 r. z frontalnym widokiem na wodotrysk Perseusza ukazuje dwie kamienice ujmujące wlot ul. Królewskiej (ul. Libelta). Trójskrzydłowa bryła 3-piętrowego domu po stronie południowej operowała formami manierystycznymi. Oryginalność jego fasady polegała nie tylko na wyniesieniu ku górze narożnej, zryzalitowanej partii z osiowo umieszczonym wykuszem i dekoracyjną lukarną zwieńczoną strzelistą latarnią, ale także na wyraźnym wyróżnieniu górnej kondygnacji ozdobionej polichromią o bogatym wątku ikonograficznym. ' ta? \ Ryc. 5. Widok z 1904 roku na fontannę z grupą Perseusza, w głębi kamienice narożnikowe przy ulicy Libelta. Karta pocztowa w zbiorach Muzeum Historii m. Poznania (oddział MNP) Ryc. 6. Widok pi. Królewskiego z okien kamienicy na wschodniej pierzei ( około 1901 r.) Dzięki ujęciu z góry widoczne rozplanowanie zieleni. Karta pocztowa w zbiorach Muzeum Historii m. Poznania (Oddział MNP) Po północnej stronie usytuowano kamienicę odwołującą się stylistyką do repertuaru form secesji. Wtopiony w naroże budynku półokrągły wykusz został przedłużony ponad linią wydatnego gzymsu, otrzymując formę wieżyczki nakrytej hełmem i zwieńczonej latarnią. Powierzchnie elewacji artykułowały wykusze, balkony oraz dekoracyjne szczyty wypełnione bogatą dekoracją florystyczną. Formuła architektoniczna kamienic powstających na placu od 80-tych lat XIX w. przywoływała skojarzenia z eleganckimi domami na placach Paryża i Berlina. Istotną cezurę w historii pi. Królewskiego ustanowił rok 1880, kiedy założono na nim linię tramwaju konnego przebiegającą dookoła niego trasą okrężną12. W 1884 r. zlikwidowano połączenie tramwajowe z pi. Sapieżyńskim (pi. Wielkopolski) jako deficytowe, aby przywrócić je ponownie w 1905 r. Projekt regulacji z tego okresu ukazywał wnętrze placu z wykreślonymi na osi północ - południe torami tramwajowymi biegnącymi od ul. Dolna Młyńska (ul. Mielżyńskiego) przez ul. Fryderykowską (ul. 23-lutego) do placu Sapieżyńskiego. Przeprowadzenie linii tramwajowej przez sam środek placu spowodowało położenie szczególnego akcentu na sposób jego dekoracji. Utworzono cztery quasi-ogrodowe kompozycje zbudowane za pomocą dekoracyjnie uformowanych żywopłotów oraz malowniczo rozrzuconych ozdobnych drzew i gęstych zarośli. Dwie z nich - o większej powierzchni - zorganizowano jako dziecięce place zabaw, nawiązując do panującej na przełomie wieków koncepcji przestrzeni miejskich jako obszarów o znaczeniu rozrywkokr . 13 wo- re eacYJnym. W 1935 r. ponownie uruchomiono linię prowadzącą w kierunku pi. Sapieżyńskiego. Tadeusz Płończak wykonał projekt przeprowadzenia torów tramwajowych przez skwer, nie naruszając jednak fontanny Perseusza 14 . Hanna Hałas Przekształcenia te mieściły się w ramach XIX-wiecznego modelu placu ukoronowanego harmonijnie skomponowanym zespołem architektoniczno-rzeźbiarskim w końcu ubiegłego stulecia. Charakter placu zmienił się diametralnie w okresie powojennym. Wobec ogromu zniszczeń wojennych postulat powrotu do historycznej formuły założenia nie znalazł poparcia. Sprzyjało temu powszechne zjawisko deprecjacji XIX-wiecznej kamienicy czynszowej. Przełamanie XIX-wiecznej stylistyki i przeformułowanie środków wypowiedzi na socrealistyczny język architektoniczny stanowił charakterystyczny stempel w nowym obrazie placu. Obrzeźna zabudowa, zrealizowana w 1956 r. według projektu Zygmunta Łomskiego 15 , zastąpiła dawną, łącząc charakter zwartych pierzei z obiektami handlowo-usługowymi w strefie parteru. Zasadniczym środkiem wyrazu była tutaj surowa monumentalność gładkich elewacji powściągliwie zróżnicowanych podziałami pilastrowymi oraz liniami gzymsów. Atrakcyjność wizualną budynków próbowano podnieść poprzez rozwiązanie ich narożników w formie arkadowych podcieni. Odchodząc od prób wartościowania powojennej koncepcji architektonicznej placu należy podkreślić, że nowa socrealistyczna kreacja stanowiła reperkusję dawnego sposobu kształtowania przestrzeni. Reminiscencją tradycyjnego planowania było odczucie jego granic. Zabudowa z 1956 r. zakreśliła linie regulacyjne placu, który pozostał dzięki temu zamkniętym wnętrzem, uporządkowanym optycznie prostymi, spokojnymi bryłami. PRZYPISY 1 W. Czarnecki, Rozwój urbanistyczny Poznania na przełomie XVIII i XIX w., Poznań 1968, s. 27. 2 A. Wędzki, Okres Prus Południowych (1793-1806), (w:) Dzieje Poznania, pod red. J. Topolskiego, Poznań 1994, t.II, s. 98. 3 K. K. Pawłowski, Francuska myśl urbanistyczna epoki Oświecenia, Warszawa 1970, s. 66. 4 J. Biester , Kilka słów o Polsce pisanych latem w 1971, (w:) Polska Stanisławowska w oczach cudzoziemców, wyd. S. Zawadzki, t. II, Warszawa 1963, s.79. 5 M. Mott y, Przechadzki po mieście, oprać. Z. Grot, Warszawa 1957, s. 380. 6 Z. Ostrowska- Kębowska, Architektura i budownictwo w Poznaniu w latach 1790-1880, Warszawa 1982, s. 119 7 M. Lammert, Dawid Gilly. Ein Baumeister des deutschen Klassizismus, Berlin 1964. 8 H. Klunner, Berliner Platze, Berlin 1992, s. 10. 9 A. Kronthal, Beitrage zur Geschichte der Posener Denkmaler und des kunstlerischen und geistigen Leben in Posen, (w:) Die Residenstadt Posen und ihre Verwaltung, s. 482. 10 W. Karolczak, Parki publiczne, skwery i promenady dawnego Poznania, (w:) "Kronika Miasta Poznania", R. 61:1993, nr 3-4, s. 42-43. 11 J. Skuratowicz, Architektura Poznania 1890-1918, Poznań 1991, s. 79. 12 W. Czarnecki, To był też mój Poznań, Poznań 1987, s. 214. 13 Ibidem, s. 217. 14 Ibidem, s. 215. 15 Zeszyty Architektury Polskiej, Warszawa 1986, nr 4, 5, s. 13-14.