NIE ZREALIZOWANE PLANY I POZAFILOLOGICZNE ŻYCIE FILOLOGA KLASYCZNEGO, CZYLI JAN HOROWSKI W DWUDZIESTĄ ROCZNICĘ ŚMIERCI (1909-1976) IGNACY LEWANDOWSKI N iepostrzeżenie mija dwadzieścia lat od chwili, gdy nagła śmierć w dniu 11 czerwca 1976 r. zabrała z grona poznańskich filologów dobrego i spolegliwego człowieka, znakomitego nauczyciela i wychowawcę młodzieży licealnej i akademickiej oraz cierpliwego badacza w zakresie hellenistyki i dydaktyki nauczania języka łacińskiego. Warto - jak mi się wydaje - w Kronice Mwsta Poznanw przywołać postać Wielkopolanina i Poznaniaka, mało może znaną, a przecież bardzo zasłużoną w nauczaniu języków i kultury antycznej w szkołach licealnych oraz w popularyzacji antyku w społeczności wielkopolskiej. W moim zaś najgłębszym przekonaniu nie ma prawdziwie ogólnego wykształcenia bez przyswojenia sobie tych elementów wiedzy, które z tak wielkim poświęceniem propagował zmarły przed dwudziestoma laty filolog klasyczny i mistrz sztuki nauczycielskiej. W swoich jednak wspomnieniach pragnę odsłonić te zwłaszcza karty jego życia, o których w poważnych życiorysach na ogół się nie mówił. Wiadomości zaś czerpię już to z rękopisów zachowanych w Archiwum Polskiej Akademii Nauk w Poznaniu 2 , już to z notatek sporządzonych przed dziesięcioma laty na podstawie relacji najbliższych mu osób: żony, dzieci i przyjaciół. Jan Horowski, syn ziemi wielkopolskiej, urodził się we wsi Cegielsko koło Wolsztyna. Jego ojciec Michał był robotnikiem kolejowym, a matka Balbina z Masznerów zajmowała się domem, który obok Jana tworzyło rodzeństwo z pierwszego małżeństwa matki, Karol i Franciszka. DoŚĆ wcześnie rodzice przenieśli się z Cegielska do Niałka Wielkiego, wioski malowniczo położonej nad jeziorem blisko Wolsztyna, w której Jan uczęszczał do szkoły podstawowej. Gimnazjum typu neoklasycznego ukończył w pobliskim Wolsz,.tynie w 1928 roku. Przez pewien czas po maturze pracował, tak jak jego ojciec, na kolei. Niebawem Ignacy LewandowskI l. ., J ,i: " --. (1 ;: ' t" , -,r Ryc. 1. Rok 1948 u dziadków Horowskich w Niałku Wielkim. Jan stoi pierwszy od prawej,f"\ :... ':Y ;.' -:+: ;: :. .:;;; .. ,." l. 'J "... '>...t'.,:) ..: ::":ff l '"'" t .. ..>Y ,,+. :,:h)f;_::; >n: :. .: . rvo.,!" '-'."; .,... ,"":,.;. . . -". .:;::,.'jednak zapisał się na studia filologii klasycznej w Uniwersytecie Poznańskim, gdzie jego mistrzami byli filologowie: Jan Sajdak, Józef Dziech, a przede wszystkim Witold Klinger. Ten ostatni miał zasadniczy wpływ na kierunek jego badań naukowych - zajmował się motywami folklorystycznymi w literaturze greckiej. Ukończywszy w roku 1933 studia, młody magister znalazł pracę jako nauczyciel języków klasycznych i historii starożytnej w Prywatnym Gimnazjum Biskupim w Pelplinie na Pomorzu. W 1934 r. założył rodzinę, żeniąc się z Teodozją Walczewską. Po trzech latach, w styczniu 1937 r., przeniósł się do wielkopolskiego Śremu, gdzie objął funkcję nauczyciela w Gimnazjum im. Generała Józefa Wybickiego. Tutaj l września 1939 r. jego pracę nauczycielską przerwała druga wojna światowa. Lata okupacji spędził Horowski na Kielecczyźnie we wsi Dzierążnia koło Pińczowa, dpkąd został wysiedlony z żoną i półtoraroczną córką Marią. Na wygnaniu urodził się syn Andrzej. Źródłem utrzymania rodziny była praca w szkole podstawowej, praca nauczycielska, chociaż nie o charakterze filologicznym. Zarobek tam otrzymywany nie wystarczał na życie i trzeba było - jak zobaczymy - zdobywać pieniądze w inny sposób. Poza szkołą podstawową uczył też młodzież na specjalnych kursach rolniczych oraz brał udział w tajnym nauczaniu w zakresie przedmiotów gimnazjalnych 3 . Bezpośrednio po oswobodzeniu Kielecczyzny Horowski przez kilka tygodni uczył łaciny w Miejskim Gimnazjum w Działoszycach. Wiosną 1945 r. wrócił do Śremu i objął swoje dawne stanowisko nauczyciela języka łacińskiego w liceum Ogólnokształcącym. Żywo też uczestniczył w życiu społecznym miasta i w akcji likwidowania analfabetyzmu, kierował śremską filią Uniwersytetu Powszechnego, miał zajęcia na wielu kursach dokształcających. Jego rodzina powiększyła się o syna Antoniego. W r. 1949 powierzono mu funkcję dyrektora szkoły jedenastoklasowej w Krzyżu. Na tym stanowisku nie pracował długo. Jakiś czas pełnił też obowiązki nauczyciela łaciny w Liceum w Ostrzeszowie. W latach 1951-1957 był kierownikiem sekcji języka łacińskiego przy Wojewódzkim Ośrodku Doskonalenia Kadr Oświatowych w Poznaniu oraz nauczycielem łaciny w Liceum Ogólnokształcącym im. Marcina Kasprzaka. Rodzina Ryc. 2. Polka ]arocinka, Drezdenko 1949 rok Horowski trzeci w pierwszym rzędzie od prawej .d/i;, :-..t, -,*, <'\c':," ',' ,(-.'. " '¥łI<>::;t .' ...,. . Horowskich nie posiadała wówczas mieszkania w Poznaniu, stąd konieczność codziennych dojazdów z Krzyża, co w dużym stopniu dezorganizowało pracę nauczycielską. Po dwudziestu czterech latach pracy w szkole średniej objął w 1957 r. stanowisko adiunkta w Katedrze Filologii Klasycznej, zaproszony przez ówczesnego jej kierownika prof. Jana Sajdaka. W r. 1961 otrzymał stopień doktora na podstawie rozprawy pt. De Callimachi hymnis quaestiones selectae, napisanej pod kierunkiem prof. Wiktora Steffena. Awansował wówczas na stanowisko starszego wykładowcy. Siedem lat później przedstawił pracę Folklor w twórczości Knllimacha z Cyreny, zdał kolokwium habilitacyjne, w następstwie czego w r. 1969 został powołany na stanowisko docenta. Nie doczekał się nominacji profesorskiej, gdyż na przeszkodzie stanęły kłopoty z drukiem książki o hymnach greckich i biurokratyczne przepisy, na mocy których nie nadawano stopni profesorskich osobom, które przekroczyły 65 rok życia. Do wszystkich kłopotów, jak to zwykle bywa, przyłączyła się choroba serca, która w szybkim czasie, bo 11 VI 1976 roku, dosłownie wytrąciła mu pióro czy korektorski ołówek z ręki, kiedy poprawiał pracę magisterską. Dorobek naukowy Horowskiego obejmuje 86 pozycji, wśród których znajdują się monografie, artykuły naukowe i popularnonaukowe, komunikaty, recenzje, podręczniki i poradniki metodyczne dla nauczycieli licealnych 4 . Pierwsza jego publikacja ukazała się w Filomacie w 1934 r. (nr 57: Straż pożarna w starożytnym Rzymie) i ostatnia tamże w 1975 r. (nr 293: Hymny Knllimacha). Przez ponad czterdzieści lat był więc wiemy pismu przeznaczonemu na użytek młodzieży licealnej. Najbardziej owocnym okresem w twórczości naukowej był niewątpliwie czas pracy na Uniwersytecie w latach 1957-1976. Jego zainteresowania naukowe zgodnie z naturalnymi skłonnościami koncentrowały się wokół trzech dziedzin: folkloru antycznego i ojczystego, literatury greckiej oraz metodyki nauczania języka łacińskiego. To, co ukazało się drukiem, zostało już dostatecznie omówione5. Tutaj zaś pragnę zwrócić uwagę na nie opublikowaną monografię pt. Hymny greckie. Praca ta jest owocem długoletnich badań. Horowski napisał ją z myślą o szerszych rzeszach czytelników. Uwzględnił w niej obok kwestii ściśle literackich dotyczących hymnu antycznego także Ignacy Lewandowski związaną z nim stronę narracyjno-mitologiczną, historyczną i filozoficzną. Badacz-hellenista znajdzie w niej wiele cennych wiadomości, których nie ma nawet w bardzo obszernych podręcznikach antycznej literatury greckiej. Horowski był niestrudzonym nauczycielem języków i kultury antycznej, który swoją praktyczną działalność w szkole i w ośrodku metodycznym łączył z refleksją nad procesem dydaktycznym. Znalazła ona ucieleśnienie w kiJkudziesięciu artykułach rozsianych po różnych czasopismach metodycznych krajowych i zagranicznych. Ta działalność zmierzała do napisania syntezy w postaci podręcznika metodyki języka łacińskiego. Niestety, nie było mu dane doprowadzenie dość daleko zaawansowanego dzieła do szczęśliwego końca. Podręcznik ten, zachowany wśród spuścizny po nim częściowo w formie maszynopisu, częściowo rękopisu, miał liczyć jedenaście rozdziałów. Autor zdołał opracować w pierwszej redakcji osiem, między innymi rozdziały zatytułowane: Krótka historia metod nauczania j{!zyka łacińskiego, Stan obecny nauczania j{!zyka łacińskiego, Tradycyjne metody nauczania łaciny, Wykorzystanie nowszych metod i technik j{!zyków nowożytnych w nauczaniu łaciny. Wynikiem refleksji metodycznej i przyjmowanych koncepcji nauczania łaciny jest natomiast w jakiejś mierze podręcznik Vox Latina, używany przez długie lata w liceach ogólnokształcących, i kilka poradników metodycznych 6 . Na gruncie metodyki nauczania języka łacińskiego był Horowski jednym z najbardziej znanych i cenionych badaczy w Polsce, w naszym zaś poznańskim ośrodku jak dotąd - jedynym. Toteż wraz z jego śmiercią skończyła się jakaś epoka w dziejach metodyki nauczania łaciny i kultury antycznej w całej Wielkopolsce, a na Uniwersytecie Poznańskim w szczególności. Odszedł człowiek, urodzony dydaktyk, znany osobiście wszystkim nauczycielom łaciny okręgu poznańskiego i przez nich ceniony. Mieli oni bowiem okazję zetknąć się z nim podczas hospitacji metodycznych i konferencji organizowanych przez niego tak w roku szkolnym, jak i w okresie wakacyjnym. Nie można jednak nie zauważyć, że życie tego filologa klasycznego i jego, bądź co bądź nietypowa kariera naukowa nie skupiały się wyłącznie na sprawach nauki i nauczania. Horowski miał naturę społecznika, dlatego aż do samej śmierci był czynny w różnych organizacjach nie związanych z jego pracą zawodową. Jako nauczyciel licealny uczestniczył w pracach samorządu miejskiego i był członkiem Rady Miejskiej w Śremie, a przez jeden rok nawet jej przewodniczącym, pełnił też funkcję pełnomocnika powiatowego w Czytelniku. Przez szereg lat jako korespondent terenowy pisywał do Głosu WieJkopolskiego. W Śremie patronował Stowarzyszeniu Miłośników Fotografii. Na Uniwersytecie zaś wiele lat bardzo intensywnie działał w Związku Nauczycielstwa Polskiego, w którym był przewodniczącym Rady Oddziałowej i członkiem prezydium Rady Zakładowej. Ta szeroka i bezinteresowna działalność społeczna wzbudzała szacunek i sympatię wśród kolegów. Uczony, dydaktyk i społecznik uprawiał Horowski jeszcze innego rodzaju działalność, mniej znaną ogółowi, dostrzeganą jedynie przez grono najbliższych a równie ważną dla poznania jego duchowej sylwetki. Pochodził ze wsi i był rozkochany w folklorze, zwłaszcza wielkopolskim, i folklor ten starał się nie tylko poznać, ale i utrwalić dla potomnych. Jeździłwięc po wsiach, głównie w okolice Wolsztyna, skąd pochodził, i Śremu, gdzie przez długi okres był nauczycielem, lecz także zaglądał w okolice H Jarocina i Kościana. Wyszukiwał i fotografował stroje ludowe, wsłuchiwał się w melodie i spisywał pieśni ludu polskiego. Widziałem u niego zeszyciki z tekstami i nutami tych pieśni zapisanymi jego ręką. Folklor podglądał także w czasie urlopów, bo i z odległych Kaszub, gdzie czasem spędzał wakacje, znalazły się w owych zeszycikach pieśni z nutami. Dzięki swoim badaniom i publikacjom folklorystycznym został przyjęty do Polskiego Towarzystwa Ludoznawczeg07. Był autorem audycji radiowej o folklorze, która miała pójść w eter w dniu 1 września 1939 roku. Po wojnie nawiązał bliższe kontakty ze Stanisławem Strugarkiem propagującym - jak pamiętamy - poznańską gwarę w radio. Obdarzony bardzo dobrym słuchem muzycznym śpiewał w gronie znajomych ludowe pieśni, propagował łaciński śpiew w nauczaniu szkolnym i uniwesyteckim. Grywał na skrzypcach, a dźwięki tego instrumentu - jak opowiadała żona - potrafiły go rozczulić do łez. Zawsze też marzył o własnym, dobrym instrumencie, bo posiadał tylko jakiś pośledni. Z wielkim też wzruszeniem wsłuchiwał się w muzykę wielkopolskich koźlarzy czy dudziarzy. Lubił tańce i zabawy. W liceach, w których pracował, organizował wieczornice szkolne, podczas których z jego inspiracji uczniowie występowali w strojach ludowych i wykonywali ludowe tańce. Wielokrotnie, już jako nauczyciel akademicki, podczas bali sylwestrowych w auli uniwersyteckiej pełnił rolę wodzireja. Podczas wycieczki do Grecji, w sierpniu 1975 roku a więc na dziesięć miesięcy przed śmiercią, tylko on z całej grupy odważył się zatańczyć z tancerkami greckiego zespołu folklorystycznego w ateńskiej dzielnicy Plaka. Był wrażliwy na słowo mówione; uczył studentów artystycznej recytacji wierszy łacińskich i greckich, sam też recytował dowcipne wiersze podczas spotkań i zjazdów filologicznych. Do dzisiaj brzmi nam w uszach jego recytacja parodii Iliady Homera wygłoszona podczas wielkiego zjazdu filologów klasycznych z okazji 50-lecia Uniwersytetu Poznańskiego w maju 1969 roku. Był duszą tego zjazdu. Uczestnicy wspomnianej wycieczki do Grecji pamiętają też jego recytację w języku greckim fragmentu Antygony Sofoklesa w starożytnym teatrze w Epidauros. Ów dobrze zachowany teatr Hellenów i wypowiedziane ! -" ,---;._. ,?-----:-::