ĘCIPOZNAŃSCYI ELKOPOLSCY KALENDARZ ŚWIĘTYCH, BŁOGOSŁAWIONYCH, Ś TOBLrwYCHIPOBOŻNYCHPOZNANIAKÓW I WIELKOPOLAN z pism staropolskich hagiografów Hiacynta Pruszcza, Stanisława Duńczewskiego i Floriana Jaroszewicza zestawiony, przez Wandę Karkucińską i Jacka Wiesiołowskiego wydany STYCZEŃ 1. W(spomnienie) Mieczysława i Dąbrówki - książąt polskich, którzy najwprzód wiarę świętą przyjęli, zaczęli, sprowadzili i rozkrzewili w Polszczę. Arcybiskupstwa 2 i biskupstw 7 (z wszelką do nich prowidencyją) ufundowali i katedralne kościoły wystawili, bogato i hojnie udarowali; kapłanami świątobliwemi osadzili i wiarę świętą zaszczepili Roku Pańskiego 960. [Duńczewski] . Mieszka I umieścił w katalogu świętych jako pielWszy Duńczewski w 1746 r., Pruszcz umieścił bowiem jego żywot tylko jako władcy polskiego, zaznaczając, że jest "pochowany w Poznaniu". W następnym wydaniu katalogu Duńczewskiego w 1759 r. Mieszko określony jest jako "pobożny", a Jaroszewicz w 1767 r. daje mu już miano "świętego". Dąbrówkę jako błogosławioną określił w najstarszym wydanym katalogu polskich świętych Krzysztof Warszewicki. Następni hagiografowie ją pominęli, Duńczewski w kolejnym katalogu z 1759 określił ja jako "pobożną", a Jaroszewicz pominął. [Hagiografia polska nr 115, 371]. 2. W(spomnienie) Bolesława Chrobrego I - króla polskiego, syna Mieczysława, który szkołę rycerską rozmnożył, granice rozprzestrzenił, wiarę świętą umocnił. R. 967 urodził się z Dąbrówki księżniczki czeskiej. Koronowany r. 1001 i królem od Ottona III cesarza przyznany. R. 1008 wojsko ruskie zbił i Kijów miasto wziął, kolumny żelazne w [D]Nieprze, gdzie Żuła wpada, za granicę postawić kazał. Prusy, za zabicie św. Wojciecha, zawojował; do trybutu Styczeń Ryc. 1. Obraz "Mieczysław I kruszący bałwany". Malował 1. Suchodolski 1837 r. Złota Kaplica katedry poznańskiej. Fot. 1. Miecznikowski i wiary przywiódł; tamże mądrych i świątobliwych zostawiwszy ludzi, WYJezdżając, w rzece Ossie, na znak granic słupy żelazne wystawić kazał. Miecza zażywał, który mu Anioł przyniósł i nim zwyciężał. Ten miecz dotychczas w skarbcu królewskim konserwowany, zowie się Szczerbie, iż go na Złotej Bramie w Kijowie Bolesław Śmiały wyszczerbił. Umarł r. 1025. Cromer łib.3, Paproć, 101.190, Vincen. Kadłubek etc. [Duńczewski] . Bolesław Chrobry umieszczony był w dziele Pruszcza jako władca polski z zaznaczeniem "w Poznaniu na tumie ciało jego odpoczywa". Duńczewski umieścił wspomnienie o nim w swoim katalogu z 1746, włączając go w ciąg wspominanych świętych i świątobliwych, a w następnym wykazie z 1759 określił go już jako "pobożnego", Jaroszewicz zaś jako "błogosławionego". [Hagiografia polska nr 72]. 5. Roku 1460 dnia 5 stycznia świątobliwy Filip gwardian, nauk wyzwolonych i filozofie] mistrz w Akademii Krakowskiej, kapłan wielce pracowity, żywota pobożnego, reguły świętej i ustaw zakonnych bardzo przestrzegający, swego żywota dokonał. Leży u braci swych bernardynów w Kobylinie. Ex chronica ord. eiusdem. [Pruszcz s. 142]. Filip, jeden z pierwszych bernardynów polskich, współpracownik Jana Kapistrana, był mistrzem nowicjuszy, potem gwardianem we Wrocławiu. Ok. 1456 r., na prośbę Klimaka z Kobylina, interweniował i uzyskał zgodę prymasa Jana Sprowskiego na fundację klasztoru w Kobylinie. Zmarł jako gwardian klasztoru w Kobylinie 5 lutego 1460. W tradycji zakonnej uważano go za krakowskiego mistrza sztuk wyzwolonych. Duńczewski w 1746, streszczając informacje Pruszcza, określił go jako profesora krakowskiego. [Bogdalski II s. 246-247, Hagiografia polska nr 138]. 10. Żywot świątobliwego Wojciecha Ba. ranowskiego arcybiskupa gnieźnieńskiego. Ex P. Gaspare Niesiecki Tom Ifo137. Familii Baranowskich herbu Jastrzębiec gniazdo jest Baranów, nad Gopłem jeziorem leżący [-]. Ten pobożnie wychowany od rodziców i w naukach przystojnie wyćwiczony [-] po cudzoziemskich akademiach przewoźnej mądrości nie szukał; z daru jednak Boskiego i w sprawach wielkiej dzielności, i w radach roztropności, i wymowy nabył osobliwej. Przeto, choć jeszcze dosyć młody, znalazł miejsce na dworze Zygmunta Augusta króla. Obrał sobie stan kapłański, w którym żyjąc przykładnie, został kantorem gnieźnieńskim i scholastykiem łęczyckim. Osobliwie zaś upodobał się z wybornych przymiotów [-] Janowi Zamoyskiemu, kanclerzowi koronnemu; więc, za jego zleceniem, od króla Stefana Batorego uczyniony był sekretarzem wielkim koronnym. A, że na tym urzędzie pięknie się popisał, wkrótce został biskupem przemyskim i podkanclerzym koronnym. [-] Pewne miasto sheretyczałe, sprawie swojej nie dufając, prócz pieniędzy i inszych upominków - obciążony wóz wybornym winem ofiarowało Wojciechowi, aby mu w sprawie nie ze wszem sumiennej stał się łaskawy. Ale Wojciech, gorliwością o honor Boski zdjęty, nie tylko nic z tego nie przyjął, ale i tych, którzy jego przez ową korrupcyją doświadczali - srodze zgromił. Sprawę zaś według sumienia i prawa osądził. Tą swoją wspaniałością tak zbudował i ucieszył króla Stefana, że go nie tylko pochwalił ale owę dobrowolną stratę z swoich piwnic sowicie zastąpił. [-] Na przyjęcie i powitanie Zygmunta III, świeżo obranego króla, do Gdańska oratorem naznaczony - funkcyją tę chwalebnie odprawił i publiczne prawej elekcyji instrumenta do rąk mu oddał. Król więc [-] go na płockie biskupstwo podwyższył. [-] Aby owieczki jemu powierzone mogły mieć i więcej, i zdolniejszych pasterzów - seminarium na kleryków blisko 20 w Pułtusku fundował i nie małym nakładem uposażył. Aby do potrzebnych nauk mieli bez kosztów pomoc, biblioteką ich opatrzył; dla wygodnego zaś mieszkania - rezydencyją murowaną dość wspaniałą i obszerną swoim kosztem wyniósł. [-] Ryc. 2. Bolesław Chrobry. Wierzchnia płyta zniszczonego grobowca z katedry poznańskiej Styczeń Po lat piętnastu [-] pracy w płockim biskupstwie, na kujawskie przeniesiony [-J. W Wolborze trunków pod noc zakazał przedawać, chyba by ludziom gościnnym. Podejrzane o niewstyd osoby stamtąd precz rugował, chcąc i miejsce świętym uczynić, gdzie sam mieszkał. Wnet arcybiskupem gnieźnieńskim i prymasem królestwa postanowiony [-] kościół katedralny świeżo pogorzały restaurował i pokrył. A mając już lat 66 [-] dla zwłoki ciała swego z fundamentów kaplicę wystawił, marmurami ozdobił i miedzią pokrył. [-] Dekret śmierci przyjął od Boga i wykonał roku pańskiego 1615. [Jaroszewicz s. 26-27]. Wojciech Baranowski (1548-1615), sekretarz, potem sekretarz wielki królewski 1581, bp przemyski 1584, podkanclerzy 1585-91, bp płocki 1590, kujawski 1606, arbp gnieźnieński 1608. [psB I, 286-289, Hagiografia polska nr 29]. 13. Żywot dwu pobożnych akademików krakowskich, Antoniego Anapachaniusza, Pisma Świętego doktora i Rocha Poznańczyka. Antoni, dla wysokiej nauki i pobożności, skromności i wymowy wdzięcznej, w ten czas, gdy się herezyja w Polszczę szerzyła za króla Zygmunta Augusta, na kaznodziejstwo był obrany. Który na tym urzędzie bywszy, nie tylko po różnych miejscach z ambony lud (na ten czas w wierze świętej chwiejący się) - błędy luterskie, ariańskie, kalwińskie gromiąc i niszcząc - utwierdzał, ale też i dysputacyj e z heretykami, przy obecności królewskiej żarliwe czynił; na których wielkie zgromadzenia różnego stanu ludzi miewał. Wiedząc czas śmierci (od kilku lat sobie objawiony) żarliwym pragnieniem ojczyzny wiecznej zapalony, ksiąg przestawszy pisać, na tę się drogę niebieską dysponował i o tej nowinie, radości Boskiej pełen będąc Antoni, w dalekiej odległości miejsca, jeszcze za żywota, w wielkiej jasności pokazał sie konfratrowi i koledze swemu, Rochowi Poznańczykowi oznajmując, iż go do wiecznej chwały zawołany uprzedzić miał. A gdy czas naznaczony (którego ochotnie wyglądał) przyszedł, mając lat 64, sakramentemi się świętemi w drogę opatrzywszy, namniej nie chorując, w pośrzodku izdebki klęknąwszy, oczy ku niebu podniósszy, szczęśliwie Panu Bogu ducha oddał; w kościele świętej Anny odpoczywa. Roch zaś, pobożnie żyjąc, w powinności akademickiej ustawicznym był. Zostawszy księdzem, mógłby go był nazwać ustawnie płaczącym Piotrem, bo nadzwyczaj łzy z oczu jego płynęły; więcej prace ponosił, niżeli wiara ludzka dopuszcza. Przy słuchaniu spowiedzi świętej, tak dalece na grzechy ludzkie bolał, że je częstokroć jako swoje łzami oblewał i niemi innych penitentów do skruchy pobudzał. Czterdzieści lat nie przestając pannom zakonnym świętej Klary, u świętego Jędrzeja w Krakowie, w kazaniu i ofiarze świętej służył. Po kościołach krakowskich, kędy się okazy ja podała, bardzo kazaniem na występki następował i swoim płaczem słuchaczów do pobożności pobudzał. W tych jednak ustawicznych swoich pracach i teologiej nie przestał, którą zawsze pismem swym, i uczonymi Pisma świętego, i doktorów świętych przykładami - przyozdabiał. Przyszedł koniec żywota doczesnego - a był też od Antoniego promieńmi niebieskimi o północy ozdobiony, gdy mu się w kilka lat po śmierci swojej ukazał i powiedział: jak wielkie nagrody (lubo za małe prace)od szczodrego Płatnika, samego Boga odniósł i żeby się i on na dostąpienie nagrody wiecznej spieszył, napominał. Roch, że Piotra świętego był naśladownikiem w uczynkach i łzach, do królestwa niebieskiego przez tegoż klucznika Piotra świętego jest przypuszczony. [Pruszcz s. 202-203]. + (Śmierć) Antoniego Anapaschaniego, którego Starowolski numero 28 tak opisuje: Zygmunta Augusta króla polskiego Ecclesiastes a w Akademii Krakowskiej przesławny profesor, kanonik św. Floriana; w tak wielkiej niewinności i pobożności opinii teologicznym laurem koronowany został, iż z różnych miejsc odległych na ten akt jego zjeżdżali się goście. Po śmierci w kilka lat pokazał się w czystej światła jasności Rochowi Poznańczykowi, proboszczowi u św. Floriana, niewinnemu także mężowi, donosząc mu o szczęśliwej śmierci. Którego duszę, bez choroby wszelkiej, zaraz wziął z sobą. Albowiem Roch położywszy na stole księgę świętą, którą na ten czas czytał, upadł na środku izby na kolana i Bogu ducha oddał; co, gdy widział chłopiec jemu posługujący, patrząc na to wszystko, zdumiawszy się i strwożywszy się, uciekł. Napisał księgę duchowną "Locorum communium" przeciwko herezyji tak doskonale, fundamentalnie, dowcipnie i ostro jako gorliwiej, roztropniej i skuteczniej przeciwko errorowi witemberskiemu żaden nie napisał. Umarł w Akademii Krakowkiej r. 1562, życia 64; leży u św. Anny. [Duńczewski]. Antoni syn sołtysa z podpoznańskiego Napachania, wzorem humanistów podpisywał sie "a Napachanie", co doprowadziło staropolskich hagiografów do stałego zniekształcania nazwiska (Arapaschani, Anapachaniusz). Student krakowski 1511, mistrz sztuk wyzwolonych 1519 poświecił się karierze profesorskiej na wydziale sztuk wyzwolonych. W 1540 zdobył tytuł doktorski z teologii i włączył się w nurt polemik religijnych. Zmarł 1 IX 1561. W kręgach uniwersyteckich conajmniej do poło XVII w. tlWała żywa tradycjajego pobożności. Pruszcz i Duńczewski określali go jako pobożnego, Jaroszewicz już jako świątobliwego. [PSB I, 136, Hagiografia polska nr 25]. O Rochu z Poznania por. niżej 4 października. 14. Żywot świątobliwego Floriana Czartoryjskiego arcybiskupa gnieźnieńskiego. Ex P. Gaspare Niesiecki Tom 1101. 371. [-] Ojciec jego był Michał książę na Klewaniu Czartoryjski [-] wojewoda wołyński [-], miał za żonę Izabellę córkę Joachima książęcia Koreckiego [-J. Ten od pobożnych rodziców pobożnie wychowany, młodsze lata w łuckich szkołach polerował; a mając powołanie na stan duchowny, do Rzymu na wyższe nauki pojechał, gdzie pod Janem de Lugo SJ, potym kardynałem, słuchał filozofii i teologii [-] w obecności Urbana VIII papieża dysputy odprawiał i laur doktorski otrzymał. Tamże na kapłaństwo poświęcony [-]. Odjeżdżając z Rzymu do Polski uprosił to sobie u papieża, że obraz Najświętszej Panny, który zowią Mariae Majoris, z kościoła jej wyniesiono i na theatrum postawiono, aby go tym łacniej malarska ręka mogła skopiować z samego oryginału, a gdy go skończono, przez trzy dni stał na tym theatrum, z tą wszystkich aprobacyją, że doskonale namalowany na wzór tamtego. I to był klejnot naj droższy i naj milszy książęcia Floriana [-], wszędzie z sobą go woził [-] po jego śmierci dostał się kościołowi św. Macieja w Krakowie i stoi tamże w wielkim ołtarzu. Wywiózł także z Rzymu, między innemi relikwiami, ciało św. Bonifacjusza, biskupa i męczennika, które mu [-] darował kardynał Styczeń Berberyn [!]. A gdy kościół farny w Klewaniu dziad i OJCIec jego uposażył nadanemi dobrami, Florian dodał osobliwej ozdoby złożywszy w nim pomienione święte ciało. [-] Jan Kazimierz król podwyższył go, nieproszącego, na poznańską katedrę, na której stawił się jednym wzorem dobrego pasterza i przeto król tenże pomknął go wyżej na kujawskie biskupstwo [-J. Nominowany od króla Michała na arcybiskupstwo gnieźnieńskie, po śmierci jego podczas interregnum na generalną konwokacyją wszystkie stany zwołał. [-] Roku pańskiego 1674 bolesną i niebezpieczną chorobą kamienia od Boga był dotkniony [-J. Gotując się zaś do śmierci udał się naprzód do Matki żywota i cudowny jej obraz w Częstochowie nawiedził. [-] Co miał najdroższego i najmilszego, to jest bibliotekę znaczną i swoje pisma księżom jezuitom do Rawy legował. [-] Pochowany w kościele warszawskim Societatis Jesu. [-]. [Jaroszewicz s. 31-32]. Czartoryski Kazimierz Florian (ok. 1620-1674) sekretarz Władysława N, bp poznański 1650, otrzymał sakrę biskupią 29 I 1651, bp kujawski 1655, arbp gnieźnieński 1673. Jan Chryzostom Pasek pisał o nim "Zacny pan i świątobliwości wielkiej senator". [psB IV 281-282, Hagiografia polska nr 104]. 15. P( obożny) Bolesław książę kaliski, od wszystkich Pobożnym zwany, zwycięzca heretyków w roku 1272 Gdańska dobywszy. [Duńczewski 1759]. Bolesław Pobożny syn Władysława Odonica, brat Przemyśla I, mąż błogo Jolanty, Uf. 1224/27, książę kaliski 1247-49,1253, gnieźnieński 1249-50, po śmierci brata w 1257 r. książę wielkopolski, zm. 13 IV 1279. Pierwotnie w 1746 r. Duńczewski umieścił tylko notkę historyczną pod tąż datą dzienną:" Tegoż dnia Bolesław Pobożny książę kaliski Gdańsk obiegł i wkrótce dobył. R. 1272. Longinus." Inni hagiografowie nie wspominają o nim. [Hagiografia polska nr 76]. 16. Żywot wielce świątobliwej Adlejdy Pobożna Adlejda, córka Semomysła monarchy polskiego, w pogańskiej wierze zrodzona i wychowana. Będąc już dorosłą z bratem swym Mieczysławem, monarchą polskim, dnia jednegoż chrzest święty, Duchem świętym natchniona w Gnieźnie przyjęła, która będąc katoliczką dziwnie nabożnie Panu Bogu w Trójcy Świętej jedynemu służyła i Matce jego przenajświętszej Pannie Maryjej i prosiła usilnie z obfitymi łzami o pomnożenie wiary katolickiej, w czym jej Pan Bóg szczęścił. Słysząc Giejza wdowiec, książę węgierskie, jeszcze poganin, o pannie w wszelkie cnoty przybranej wysłał posły swe do książęcia Mieczysława żądając jej w stan małżeński - czego nie odmówił Mieczysław, bo potym była dana Adlejda jemuż za małżonkę w roku 968. Gdy już była pani nabożna za Giejzym, swych zwyczajnych modlitw nie opuszczała, różne umartwienia ciała swego do nich przydając, częstym wzdychaniem i łzami jagody swe polewała, prosząc Pana Boga o sposób do wszczepienia wiary świętej katolickiej narodowi węgierskiemu. Wejźrzał Pan Bóg na płacz i wzdychanie sługi swojej: dał Ducha świętego Giejzy książęciu, iże małżonki swej usłuchał a wiarę świętą z jej nauki i kapłanów katolickich, których księżna przy sobie pobożnych wielu miała i chrzest święty przyjął. Tym Dąbrówka ucieszona będąc, dzięki Panu Bogu oddawała. A Giejza pan cnotliwy czasu jednego będąc na odpoczynku w pokoju swym - ukazał się młodzieniec piękny, wesoły i wdzięczny (prawie na świtaniu) i rzekł do niego: " Pokój tobie Giejza, umiłowany w Bogu chrześcianinie ! Oznajmuję-ć, że twoje prośby są wdzięczne przed obliczem Bożym. Za staranie o wierze świętej i jej rozmnożenie da-ć Bóg syna, który w tej pracy świętej nieustanie i koroną tego królestwa ozdobiony będzie". Z czego Giejza barzo był uweselony. Tymże też sposobem Adlejda takie widzenie miała i znowu, gdy już była bliska porodzenia, ukazał się jej powtóre mąż wielkiej uczciwości, w ubierze kapłańskim, mówiąc do niej: "Ufaj córko (bojaźliwa i przelękniona była) a nie bój się i bądź pewna, abowiem w krótkim czasie syna porodzisz, a będzie ten pierwszym królem ziemie tej; daj mu moje imię". Odpowiedziała Adlejda zdumiała i pyta: "Ktoś ty jest panie i jako cię mam zwać?" Mąż święty odpowie: "Ja jestem Stefan, pierwszy męczennik" - a zatym zniknął. Adlejda wesoła z tego objawienia będąc naprzód to mężowi swemu a potym przed kapłanami powiedziała i syna opowiedzianego wkrótce porodziła; który potym, za dobrym wychowaniem i pobożnym rządzeniem, koroną królestwa węgierskiego był uczczony a potym od pogaństwa męczeńską [koroną] ozdobiony. Adlejda, matka Stefana, pomnażając się w łasce i miłości Bożej i w rozmnażaniu wiary świętej katolickiej - szczęśliwie i świątobliwie ducha Stwórcy swemu oddała, tamże w Węgrzech. [Pruszcz s. 25-26]. Wiadomości o Adelajdzie, siostrze Mieszka, żonie Gejzy dotarły w XIII wieku do Polski z Węgier, za pośrednictwem kroniki węgiersko-polskiej. Kilkukrotnie podawał je też Długosz, a za nim cała staropolska historiografia. Najnowsze badania historyków głoszą radykalną tezę o zmyśleniu tej postaci przez autora kroniki węgiersko-polskiej. W każdym razie imię Adelajdy wywodzi się z języka staro-wysoko niemieckiego, co nie wyklucza jednak jego chrześcijańskiego charakteru wobec istnienia kilku postaci lokalnie czczonych świętych kobiet. Duńczewski, streszczając Pruszcza, nazywa ją świątobliwą, Jaroszewicz już błogosławioną. [psB I, 28; Hagiografia polska nr 4]. 17. W(spomnienie) św. Stefana, syna Gejzy i Adlejdy, książąt węgierskich, którego objawiał im Anioł, iż się miał narodzić i królem zostać pomnażającym wiarę świętą w Węgrzech. A Św. Stefan, pierwszy męczennik, pokazawszy się Adlejdzie we śnie, imieniem swoim kazał go mianować. Jakoż tak się stało, iż był koroną tego królestwa uczczony a potym od pogaństwa męczeńską ozdobiony. Cromerus Hb. 3. [Duńczewski]. Święty Stefan król węgierski w latach 997-1038, według innych źródeł węgierskich był synem Gejzy i Sarolty, a nie Adelajdy. Tak też pfZ)jmuje się obecnie w historiografIi. Wśród świętych polskich umieścił go tylko Duńczewski. [Hagiografia polska nr 540]. Dodajmy, że syn św. Stefana, św. Emeryk był z kolei silnie związany z legendą o powstaniu słynnego klasztoru na Świętym Krzyżu. 21. Żywot świątobliwego Henryka Firleja arcybiskupa gnieźnieńskiego. Ex Stanislao Lubienio et Damalevicio, [-] Spłodzony był od ojca Jana Firleja, wojewody krakowskiego i oraz marszałka koronnego [-] zaciętego heretyka i herszta luterskiej sekty, w której i życie skończył. Matkę jednak dał mu Bóg Mniszchównę, podkomorzankę Styczeńkoronną, prawdziwą katoliczkę, panią pobożną. [-] N aprzód w ojczyznIe go dała na nauki, potym do Gracu w Styryji, potym do Rzymu go wysłała. Przyjął go tam [-] ociec Św. Klemens VIII ile, że przedtym będąc nuncjuszem w Polszczę, znał bardzo dobrze dom Firlejów. [-] Więc go zaraz uczynił swoim domowym prałatem i referendarzem. Gdy zaś Henryk czas w Rzymie łożył na słuchaniu teologii i prawa duchownego, przyłożył i do tego starania, aby rodak jego, Św. Stanisław Kostka, większą u chrześciaństwa miał sławę. [-] Powróciwszy do Polski [-] u Zygmunta III króla wielce był poważany, przeto f--e] dał mu król probostwo miechowskie i referendarię koronną. [-] 'W miechowskim klasztorze [-] bogatymi apparatami i sprzętami kościół ozdobił, jakoż i na wielu innych miejscach [-]. W kolegiacie łowickiej - ołtarz marmurowy wystawił; w tejże ciało Św. Wiktoryi, Panny z Rzymu, sobie przysłane i znaczne relikwie św. Benona biskupa, od książecia Gwilelma sobie darowane, złożył. Tamże, ojcom bernardynom piękną strukturą i wielkim kosztem organy wyniósł, w Ciemiernikach [-] kościół na cześć Najśw. Matki z fundamentu wymurował [-J. W Lublinie, przy kościele ojców dominikanów, na cześć Drzewa Krzyża Św. kaplica sumptem jego stanęła. 00. bonifratellów w Łowiczu i Pułtusku, dla poratowania ubogich chorych, wprowadził, fundował i nadał. W Kazimierzu małopolskim nasz ubogi zakon [reformatów] wprowadził [-]. Był naprzód biskupem przemyskim, potym łuckim i płockim [-J. Przeniesiony na arcybiskupstwo gnieźnieńskie [-] z natchnienia Boskiego mówił: Że na tej stolicy niedługo miał zabawić. [-] Skoro tylko wszedł na katedrę, grób sobie z marmuru wystawił i trumnę ołowianą z sobą wozić kazał [-], zaś kościołowi archikatedralnemu gnieźnieńskiemu od złota i pereł drogą infułę, także statuę św. Barnaby apostoła srebrną zostawił. Coś blisko dwóch lat potym żyjąc [-] roku pańskiego 1626 a wieku swego 62 przeniósł się do Pana. [-] [Jaroszewicz s. 43-44]. laroszewicz pomieszał w tym biogramie dwóch Hemyków Firlejów, obu synów Jana. Starszy z nich, syn Mniszchówny, zaufany Klemensa VIII, sekretarz królewski 1598, kilkukrotny poseł do Rzymu, referendarz koronny 1608, proboszcz miechowski 1611, podkanclerzy 1613-17, bp łucki 1616, płocki 1617, arbp gnieźnieński 1624, złożył w Łowiczu relikwie św. Wiktorii i św. Benona, nieodbywszy nawet ingresu do Gniezna zmarł 25 111626. Młodszy Hemyk Firlej, sekretarz królewski, potem referendarz wielki koronny 1625, opat tyniecki 1627, fundator konwentu reformatów w Kazimierzu Dolnym 1627, bp przemyski 1630, poznański nominowany przez króla 12 IX 1634, podobnie ingresu do Poznania nawet nie odbył, zmarł 3 XII 1635, pochowany w Lublinie. [psB VI 477-478, Hagiografia polska nr 139]. 22. Żywot świątobliwego Wawrzyńca Gembickiego arcybiskupa gnieźnieńskiego. Ex Damalevico et P. Argento SJ ac aliis. Wawrzyniec z ojca Piotra Gembickiego, matki zaś Anny z Ninina Łonieckiej [-] wydany. R.P. 1559 [-] gdy go wielka choroba tak skołatała, że już był prawie zdesperowany, skoro tylko rodzice ślub za niego do Przeczystej Matki Boskiej uczynili, zaraz od niej tak był uwolniony, że go nigdy na potym nie napadała. Na nauki potym dany w Poznaniu, w łacińskim języku i w greckim doskonale był ćwiczony, i między współuczniami swemi pierwszą miał sławę;osobliwie, gdy wchodzącego na tron polski Henryka króla witał z inne mi. Za radą panów polskich i samego króla do cudzych krajów wysłany w szesnastym roku, w Ingolsztadzie, bawarskim mieście, słuchał filozofii i jurysprudencyji [-]. Zwiedziwszy zaś różne niemieckie kraje, że mu ociec umarł, wrócił się do Polski [-] i tamże kapłanem został. [-] Król Stefan między sekretarz ów koronnych Wawrzyńca policzył a wkrótce Zygmunt III sekretarzem wielkim koronnym go uczynił. Na tym urzędzie będąc, wysłany był posłem do Klemensa VIII papieża w wielkiej sprawie. U dano bowiem przed Ojcem Św. i króla samego, i Jana Zamoyskiego hetmana, jakoby z Turkiem porozumienie mieli, i tak mocno to wbito ojcu Św., że nie chciał dać audiencyj i posłowi polskiemu. Lecz on [-] niesprawiedliwe zarzuty gruntownymi racjami zniósł do szczętu i Ojca św. do Polski nakłonił. [-] Król [-] zaraz za powrotem jego, wakującą infułę chełmińską mu dał, [ -] przy chełmińskiej infule został i kanclerzem koronnymi-]. Potym na kujawska postąpił katedrę [-J. Aby we Gdańsku katolickie dzieci chodząc do szulmistrzów luterskich na nauki nie napijały sie kacerstwa jadu [-] księży jezuitów, tamże na Szotlandzie osadził i dostatnie fundował. [-] Kościół katedralny kujawski w Włocławku będący, lampą srebrną przed Najśw. Sakramentem i innemi ozdobami ubogacił. Kościół raciążski [-] do zupełnej pory przyprowadził, ołtarzami i malowaniem pięknym przyozdobił. R.p. 1616 arcybiskupem gnieźnieńskim i prymasem zawołany, na której stolicy i godności żył nad lat ośm. [-] Bazylikę gnieźnieńska, ogniem nadpsowaną, restaurował, blachą miedzianą pokrył i znaczną sumą tenże kościół uposażył. Wieżą przy kolegiacie łowickiej z gruntu wymurował. W Kruświcy, niektórym biskupom kruświckim tamże pogrzebionym, nagrobki postawił. [-] Podczas chocimskiej wojny [-] troskliwy o miłą ojczyznę [-] ofiarami świętemi Boga za nią błagał, osobliwe przez przyczynę Matki Boskiej, Królowy Polskiej. Więc, gdy po gorącej modlitwie w skierniewickim pałacu, oknem wyjrzał, pokazała mu sie naj świętsza Matka, na niepełnym księżycu stojąca, mówiąc do niego: "Nie bój się! Syn mój już te nieszczęścia odwróci od tej Ojczyzny, że za twego wieku nie przypadną na nię". To wyrzekszy - zniknęła. [-] Za co Bogu i Matce Jego nabożne dzięki oddając [-] kazał odmalować obraz Najśw. Panny tak jako go widział. [-] [Jaroszewicz s. 44-45]. Wawrzyniec Gembicki (1559-1624), po studiach sekretarz królewski 1587, sekretarz wielki koronny 1595, bp chełmiński i administrator pomezański 1600, podkanclerzy koronny 1607, tegoż roku kanclerz (do 1613), bp kujawski 1610, arbp gnieźnieński 1615. O widzeniu Marii pisał już Duńczewski w 1746, ale pod datą bitwy chocimskiej: ,,11. [X] Dzień tryumfamy, po otrzymanej wczorajszej pod Chocimem wiktoryji nad Osmanem, cesarzem tureckim, przytomnym w tej batalii. Które zwycięstwo Królowa Polska Panna Naj świętsza, pokazawszy się Gembickiemu arcybiskupowi gnieźniriskiemu, opowiedziała. Podczas zaś batalii widziana nad polskim wojskiem na powietrzu, parą końmi białe mi na wozie jadąca do błogosławionego Stanisława Kostki, donosząc mu, iż za Polaków Boga Wszechmogącego przeprosiła r. 1621 KobierzYński !ib. 10 [pSB VIII 382-384, Hagiografia polska nr 155]. 23. Żywot pobożnego Andrzeja Reja. Roku 1543 Andrzej Rej, wprzód kanonik krakowski, bogobojny i cnót wybornych prałat, w jałmużnie i dobrych uczynkach obfity - potym bernardynem w Krakowie. Kapłan wstydliwy, cierpliwy, pokorny, zakonnik posłuszny, Styczeńustawiczny na modlitwie i pełnieniu ustaw zakonnych. Człowiek przykładny i wielu swoją świątobliwością budujący. Umarł dnia 23 stycznia; pogrzebiony z wielką uczciwością w konwencie krakowskim ojców bernardynów. Ex annalibus ord. [Pruszcz s.171]. Andrzej Rej wstąpił do zakonu bernardynów we Wrocławiu w 1453 r., jeszcze przed przybyciem Jana Kapistrana do Krakowa, będąc już kanonikiem krakowskim i prepozytem kościoła św. Idziego pod Wawelem. W 1457, jako jeden z pierwszych zakonników polskich obejmujących urzędy zakonne w wikarii polskiej, został gwardianem w klasztorze poznańskim. W 1460 sprawował tąż funkcję w Krakowie, w 1466 ponownie w Poznaniu, w 1468 skierowany na gwardiana do Wilna, potem zakładał klasztory bernardyńskie w Samborze 1472 i św. Katarzynie koło Bodzętyna 1477, od 1482 w Krakowie, gdzie zmarł 31 stycznia 1491. Pruszcz, a za nim inni, podał zupełnie zmyloną datę śmierci. Duńczewski, powtarzając wiadomości Pruszcza, nie dał mu żadnego tytułu. Jaroszewicz określił go jako "wielebnego". [Bogdalski II s.221-222, Hagiografia polska nr 473]. 25. Żywot świątobliwego Jarosława Bogoryi arcybiskupa gnieźnieńskiego. Ex Spondano ad annum 1376, Bzovio ad annum 1734 [!] et aliis scriptoribus polonis. Jarosław [-] Bogoria z młodych lat do Bononii od rodziców na nauki wyższe posłany, tyle tam [-] nabył, że go sobie rektorem cała Akademia obrała [-J. Powróciwszy do ojczyzny, [-] za promocyją króla Kazimierza Wielkiego, został archidiakonem krakowskim i kanonikiem gnieźnieńskim [-] nie bywszy pierwej żadnym biskupem zgodnie od kapituły gnieźnieńskiej obrany był arcybiskupem [-J. Na wielu miejsach z fundamentów wyprowadził i uposażył kościoły, jako to: w Gnieźnie, Opatowie, Skotnikach [-] za Sandomirzem. W U niejowie kościół Panny Maryi kanonikami osadził i nadał, tamże probostwo św. Mikołaja fundował i ojcom benedyktynom puścił. [-] W Kaliszu walącą się kolegiatę restaurował [-], inne kościoły ubogie jako to w Budjowicach, Fabianicach, w Krakowie na zamku św. Jerzego, aby ozdobniejsze byli i trwalsze, dziesięcinami opatrzył. Kanoników regularnych do kaliskiej parochii św. Mikołaja wprowadził [-J. Ubogie parafie kościelnym apparatem ozdobił. [-] Na ostatek sto lat życia swego w tych pasterskich pracach dopędziwszy, gdy na oczy szwankować począł, [-] w lądzkim klasztorze cystersów mieszkał przez dwie lecie. [-] Potym się do Kalisza przeniósł, kędy [-] życie doczesne zakończył. Kazał się w Gnieźnie w kaplicy od siebie wystawionej pochować. [-] [Jaroszewicz s. 47-48]. Jarosław Bogoria ze Skotnik, rektor studentów uniwersytetu w Bolonii, współpracownik Kazimierza Wielkiego, arbp gnieźnieński 8 VII 1342, zasłużony dla kodyfikacji prawa polskiego i prowincji polskiej, zmarł w 1372 r. [PSB XI 1-3, Hagiografia polska nr 67] 28. Żywot świątobliwej Judyth, królowej polskiej. Judyth, królowa polska, żona Bolesława Habrego [Chrobrego] króla polskiego a córka Giejzy króla węgierskiego, pani nabożna, w wierze katolickiej żarźliwa, upraszająca miłosierdzie wielu poddanym u króla. Czasu jednego dwu młodzieńców na gardło sprawiedliwie osądzonych z politowania i miłości przeciwko bliźniemu od dekretu śmierci sprawiedliwej wybawiła. Mądrze i roztropnie (jako Abigail z Dawidem) tak ona z małżonkiem swym postępowała. Potym wrychle chorobą nagłą będąc wzruszona, wszytkie obrzędy święte chrześciańskie odprawiwszy, pełna uczynków świętych ducha Panu Bogu oddała roku 1017. Pochowana w gnieźnieńskim kościele z wielkim płaczem poddanych i ubogich sierot, i wdów, na których ona za żywota miłosierna była. Długosius 1.1. [Pruszcz s.36]. Długosz w swej Historii przyjął iż Bolesław miał tylko jedną żonę Judytę, łącząc w jej postaci tak pochodzenie wzorowane na drugiej żonie Chrobrego, nieznanej z imienia Węgierce, jak dobrze znane fakty z życia trzeciej żony Chrobrego Emnildy (uratowanie młodzieńców, pogrzebanie w Gnieźnie), uzasadniające zaliczenie do osób świątobliwych. Informacje Długosza zostały przejęte przez hagiografię, określającą ją najczęściej jako świątobliwą. [Hagiografia polska nr 228]. 29. P(obożny) Kazimierz I, król polski, któremu anioł na białym koniu przodkowa! z chorągwią do pruskiej batalii, umarł 1059. [Duńczewski 1759]. Już Warszewicki w swym spisie wymienił błogosławionego Kazimierza Odnowiciela. O nim, jako o władcy polskim pisał Pruszcz [s. 40-41], m. in. "wzięty z klasztoru kluniackiego, reguły Św. Benedykta", "Ten król trzykroć Prusaki poraził, w potrzebie piętnaście tysięcy na placu położył, a dwa tysiące żywcem do więzienia pojmał, a to za powodem widzenia na niebie młodzieńca w białych szatach i na białym koniu siedzącego, który z swoją chorągwią na pułki nieprzyjacielskie nacierał", " najpierwszy byl z królów czytać umiejący". Jaroszewicz uznał go za błogosławionego. [Hagiografia polska nr 243]. 29. Żywot świątobliwego Stanisława Karnkowskiego arcybiskupa gnieźnieńskiego. Ex Spondano ad ano 1595 et Stephane* Damalevicio. Stanisław [-] w młodych leciech czy osierocony po rodzicach, czy opuszczony od swoich, w ostatniej żył nędzy i ubóstwie. [-] U dał się do [-] stryja Jana, biskupa kujawskiego, który [-] posłał go do Włoch, gdzie w Peruskiej Akademii doktorem zawołany z wysoką umiejętnością [-] powrócił do ojczyzny. [-] Zostawszy kapłanem niektóre prelatury kościelne otrzymał, aż i referendarią koronną [-]. Swego czasu biskupem kujawskim był uczyniony [-] dla wydoskonalenia osób duchownych seminarium dla 24 kleryków fundował przy swojej katedrze i dochodami uposażył. [-] Na ubogich szczodry [-] a w szpitalu włocławskim tygodniowy obrok dla nich opatrzył [-]. Stół u niego był jako u senatora pański, podczas którego albo książkę duchowną czytano albo teologiczne dyskursy czyniono. [-] Napisał i podał do druku różne książeczki, mowy i traktaty, jedne [-] polityczne, inne [-] do wiary należące. [-] Król Stefan Batory, po zejściu Uchańskiego, arcybiskupstwo gnieźnieńskie konferował Stanisławowi. [-] Aby kaliskie województwo miało szkoły publiczne, fundował w Kaliszu kolegium Societatis Jesu dość wspaniałe. Kościół uozdobił i sowicie w dobra wyposażył. Dla zachęcenia studentów do nauki, sam do nich czynił przemowy a na nich nieraz mawiał: "Te ręce kiedyś w piecu paliły - teraz królów maszczą i koronują; te nogi boso chodziły - teraz pierwszą w ojczyźnie prymacjalną godność noszą. Wiecie-ż skąd mi to? Szczerze mówię, żem się naj pilniej o dochowanie niewinności starał." [-] Zostawszy biskupem kazał w srebro oprawić garczek, z którym on, będąc w młodości ubogim, do furt zakonnych dla pożywienia chodził; i ów garczek między kredensem na stole zawsze stawiać kazał, przypominając sobie dawny stan. [-] Gdy już więcej niż 80 lat przepędził, [-] na spoczynek wieczny się pokwapił r.p. 1603. Gnieź Styczeń nieńska kapituła [-] w Kaliszu, gdzie ciało jego pogrzebione, marmurowy nadgrobek wystawiła. [-] Po śmierci pokazał się pewnemu kanonikowi gnieźnieńskiemu, dziwnie wesoły. Spytany zaś, w jakim by stanie był, odpowiedział: "Między świętemi. Ale mi - prawi - ledwie do tego przyszło". N a co gdy się zdumiewał kanonik i życie mu jego pobożne przypominał, rzekł "Surowe są sądy Boskie. Inaczej Bóg, inaczej ludzie sądzą". [-] [Jaroszewicz s. 58-59]. Karnkowski Stanislaw (1520-1603), syn Tadeusza, dzierżawcy wsi w Wielkopolsce, student krakowski 1539, potem podobno włoski, notariusz publiczny, dopiero ok. 1555 sekretarz królewski, w 1558 referendarz koronny, potem sekretarz wielki koronny 1558, bp kujawski 1567, arbp gnieźnieński 1581. Pruszcz wspomniał go jako osobę historyczną, Duńczewski również umieścił tylko wspomnienie o osobie: "wydał konstytucyje synodalne i katechizmy polskie, księgi listów familiarnych, panegiryczne, książkę o prawie prowincyji pruskiej, Mesjasza, mowy do plebanów, Histol)ją bezkrólną, o kościołach obudwu etc." [psB XII 77-82, Hagiografia polska nr 240]. 30. Żywot pobożnego Busławina abo Bolesławina, królewica polskiego. Busławin abo Bolesławin, królewic polski, wnuk Bolesława Chrobrego, konia świętemu Romualdowi darował roku 966 [!], którego święty Romuald za osiełka frymarczył. Zakonnikiem został w rządzie świętego Benedykta a imię zakonne dane mu było Busławin abo Bolesławin. Z miękkiego i książęcego wychowania tak ciasny i ostry żywot wiódł, iż nigdy nie próżnował ale co mu od modlitwy czasu stawało, na ręcznej robocie ostatek trawił: prządł, sieci wiązał, miski i łyżki drewniane robił; boso zawsze chodził, włosiennicą z końskich włosów ciało swe pokrywał, zgoła we wszelkim umartwieniu się chował. Potym wzięty był z klasztoru na królestwo polskie za dozwoleniem papieskiem. Który na królestwie będąc zostawał pobożnym; rządził i żył z pochwałą wedle życia zakonnego, o czym niżej. Ex chronica S. Benedicti 1.5; Petrus Damianus in vita S. Romualdi. [Pruszcz s.40]. W(spomnienie) ś(wiątobliwego) Bolesława, syna Mieczysława II i Ryksy, królowy Polski, która po śmierci męża łakomie i rozpustnie rządząc królestwem, na ostatek skarby zabrała i do Szląska ujachała, wziąwszy syna Kazimierza, na którego korona spadała. Tam, ażeby ojcowskich nie upominał się skarbów, wprawiła go w Kluniace do zakonu św. Benedykta, gdzie imię dano mu ojcowskie Bolesławin. W jakiej zostawał świątobliwości, pokorze, pracach, zasługach - wszyscy mu się wydziwić nie mogli. Co mu od modlitwy czasu zostawało - prządł, sieci wiązał, miski i łyżki drewniane robił; boso zawsze chodził, włosiennicę końską na ciele nosił, w ostrości życia i ciężkim umartwieniu wielce kochając się. Tym czasem, gdy przez 7 lat szkodliwe interregnum trwało, za licencyją papieską, wzięty jest na królestwo polskie, o czym niżej w grudniu. Chroń. s. Benedic. Hb. 5 et Petrus Damian, in vita s. Romualdi. [Duńczewski]. Hagiografowie staropolscy nie mogli sobie poradzić z identyfikacją i właściwą chronologią życia anonimowego zakonnika, syna władcy polskiego, który - według żywotu św. Romualda - ofiarował konia św. Romualdowi ok. 1001 r. Pruszcz uzupełnił tą wiadomość z żywotu św. Romualda dalszymi informacjami z legendy o klasztornym życiu króla-pokutnika Bolesława Śmiałego oraz powiązał z triumfalnym powrotem do Polski króla-mnicha Kazimierza Odnowiciela, wnuka Bolesława Chrobrego. Duńczewski najpielW ograniczył się do identyfikacji Bolesława z Kazimierzem Odnowicielem i jego pobytem w kluniackim kia sztorze benedyktynów, opuszczając epizod z Św. Romualdem, potem w 1759 r. napisał (umieszczając tą notkę pod literą "B"!): "P(obożny) Mieczysławin, syn Mieczysława II, zakonnik Ś. Benedykta w Kluniace, dziwnego umartwienia, potym król Polski, umarł 1058". Historycy wiążą obecnie wiadomość o zakonniku z kręgu św. Romualda z postacią Bezpryma (zm. 1032), najstarszego syna Bolesława Chrobrego i jego drugiej żony Węgierki, ślad po nim pozostał w wielkopolskiej legendzie o Bolesławie Zapomnianym. Busławin czy Bolesławin został pominięty przez późniejszych hagiografów i historyków. 30. Żywot świątobliwego Jana Konarskiego biskupa krakowskiego. Ex Simone Starowolscio in vitis episc. Cracoviensium. [-] Ociec jego był Przybysław a matka Małgorzata Brzostowska. [-] Naprzód w Poznaniu, potym w Krakowskiej Akademii jako w naukach, tak i w cnotach znacznie postąpił, których w nim doznawszy Stanisław Odrowąż Szydłowiecki, kasztelan żarnowski, królowi go Kazimirzowi Jagiellończykowi zalecił. Ten zaś Jana między pokojowych syna swego, św. Kazimirza królewica, policzył. [-] Na ręku Jana św. królewic duszę Bogu oddał. Po jego śmierci niemniej do serca przypadł Fryderykowi królewicowi, kardynałowi i biskupowi krakowskiemu, tak dalece, że wszystkie mi dobrami jego rządził [-J. Pomieniony pan dał mu kanonię krakowską i probostwo św. Michała. Pierwszą mszą św. [-] Jan odprawił w Częstochowy przed Cudownym Obrazem Najświętszej Matki Boskiej. [-] Gdy umarł Fryderyk kardynał, cała kapituła obrała go administratorem biskupstwa krakowskiego. Elżbieta zaś, królowa, pomogła mu do tego, że biskupem został krakowskiem. [-] W Konarach [-] kościół od fundamentów wymurował [-]; inne podpadające ruinie naprawiał i ozdobił. Krakowskiemu kościołowi cztery szpalery darował, na których historyj a Tobiasza, dziwnie piękną robotą jest wyrobiona [-J. Święto Niepokalanego Poczęcia NMPanny z oktawą, św. Franciszka [-] i św. Anny aby w diecezji swojej obchodzono, pierwszy on postanowił. [-] Przez lat dwadzieścia i jeden powierzone sobie owieczki świątobliwie rządząc [-] umyślił sobie dobrać koadjutora [-]. Rozumieli wszyscy, że kogo z krewnych sobie przybierze, ale [-] pominąwszy krewieństwo dobrał sobie wielkich cnót i talentów prałata - Piotra Tomickiego [-]. R.p. 1525, wieku swego 78, przeniósł się po nagrodę prac do szczęśliwej ojczyzny; pochowany w kaplicy od siebie ozdobionej. [-]. [ Jaroszewicz 60]. Jan Konarski (1447-1525), dworzanin królewicza Kazimierza, marszałek dworu królewicza Fryderyka Jagiellończyka 1488, kanonik licznych kapituł, proboszcz krakowski 1497, administrator diecezji krakowskiej 1503, biskup krakowski 1503. Wybitny mecenas kultury. [psB XIII,458-/\61, Hagiografia polska nr 251]. 31. Żywot świątobliwych wdów Marianny Teresy Grudzieńskiej i Elżbiety Boguszównej. Ex P. Niesiecki T.llfol.318 et T.J. [-] Jej ojciec był Stefan Grudziński, ujski, pilecki i bolemowski starosta[ -]. Ten pobożny pan z Konstancyji Kołaczkowskiej, małżonki swojej, oprócz 3 synów miał jedną córkę, [-] Mariannę Teresę. Wychowana od pobożnych rodziców świątobliwie, za ich wolą wydana była w sposobnych latach za Jana Dominika Działyńskiego, kasztelana chełmińskiego. Z nim wiodła życie nie Lutynaganne ale nie długo w małżeńskich więzach trwała. Po śmierci męża swego ślubem się czystości dożywotniej w dzień Oczyszczenia Najśw. Panny Bogu obowiązała. [-] Co dzień jedną godzinę medytacyji albo rozmyślaniu dawała, [-] modlitwom, w pokarmie wstrzemięźliwość wielką chowała a w każdy piątek ledwo co jadła. Ciało ostrym grzebieniem szarpała i wymyślnemi sposobami trapiła. N ad ubogiemi i nędznemi wielkie politowanie miała [-]. W mowie pomiar kowana, o nikim źle nie mówiła [-J. Od uczynionego ślubu urosła w niej pogarda świata i pomp jego; zaczym precz od siebie bogate suknie i obicia, jedwabie i miękko słane łoża odrzuciła. Dowiedziawszy się, iż jej portret matka wymalować dała, poty się o niego starać nie przestała, aż go dostała. Który o ziemię rzuciwszy, zdeptała i farby pokruszywszy - na tym płótnie obraz Najśw. Matki kazała wymalować. [-] Swiątnice Boskie kielichami i bogatym apparatem zdobiła. Innych cnót wszelkich fundamentem to było w Mariannie, że (jako ociec jej duchowny, w. ksiądz Kasper Drużbicki Soc. Jesu, osobliwej świątobliwości mąż, dał świadectwo) wziętej na chrzcie Św. niewinności, aż do śmierci dochowała, żadnym śmiertelnym grzechem w całym życiu Boga nie obraziwszy. [-] [Jaroszewicz s.61]. Bliższe dane o Teresie Elżbiecie z Grudzińskich Działyńskiej (zm. 1683), poza informacjami genealogicznymi (ślub 1650, owdowiała 1679), jeszcze nieustalone. [HagiografIa polska nr 127]. Portret jej męża Jana Dominika Działyńskiego zachowany w zbiorach kórnickich. LUTY 1. Żywot świątobliwego Marcina arcybiskupa gnieźnieńskiego. Ex Joann. Longino, Damalevicio et aliis scriptoribus. Marcin, herbu Zabawa, miał ojca Wisława, znacznego i pobożnego pana, który przy początkach klasztoru świętokrzyskiego kilką wsiami go uposażył. [-] Marcin od młodości swojej w naukach i cnotach doskonale był ćwiczony. Na stan kapłański poświęcony, kanonikiem był gnieźnieńskiej katedry. [-] Po śmierci Piotra arcybiskupa, na tę dostojność od całej kapituły zgodnie był obrany. [-] Kościół gnieźnieński od nieprzyjaciela rozwalony restaurował i konsekrował. Około nawrócenia Pomorzan poganów siła pracował i na niebeśpieczeństwo życia się narażał. Albowiem zajuszeni na niego pohańcy, wziąwszy wiadomość, że Marcin zjechał do Spicymira na poświecenie kościoła, tłumem go naszli. Wprawdzie-ć arcybiskup w kościele schroniwszy się, uszedł ich okrucieństwa, atoli na archidiakona i innych kapłanów swoje fury ją wywarli [-]. Kościół także z swoich ozdób złupili. Jednak na nich zaraz przyśpiał gniew Boski i srogie karanie, albowiem ci, którzykolwiek księży imali i bili, abo poświęconych Bogu rzeczy się tykali, z żonami i dziećmi, z krewne mi i powinnemi - jedni trupem padali, drudzy o kamienie się rozbijali, inni (w szaleństwo wpadszy) sami się nad sobą pastwili, pazurami i zębami jeden drugiego szarpiąc i na śmierć morząc. [-] Pobłogosławił Bóg Marcina modlitwom [-] albowiem odtąd Pomorzanie szczerze się do przyjęcia wiary chrześciańskiej wrzuszyli [!], a za namową Marcina [-] tudzież Ottona biskupa bambergeńskiego, statecznie ją trzymali. Słysząc Ociec św. [-] nadał władzą arcybiskupowi gnieźnieńskiemu, aby innych biskupów po ich obraniu konfirmował - co trwało aż do roku pańskiego 1439. Marcin zaś [-] po zapłatę [-] poszedł do Pana r.p. 1118 [-J. [Jaroszewicz s. 62-63]. Marcin miał objąć arcybiskupstwo w 1092 f. po arbpie Bogumile. Kilka wiadomości o nim, wraz z opowieścią o napadzie Pomorzan, przekazał Gall Anonim w swej kronice. Zmarł ok. 1115 [PSB XIX 557-559, Hagiografia polska li 317]. 3. Żywot błogosławionego Michała Bala zakonu S.O. Franciszka. Ex Luca Vaddingo tomo 14. fol. 133 et 269. Ex P. Niesiecki Tom Ifol.32. Starodawny dom Balów bo, według polskich historyków, jeszcze z Gotów imię i początek swój zabierający [-J. W duchownym stanie kwitnął [-] świątobliwością Michał Bal, syn Jana, stolnika sanockiego. Ten od młodości w naukach [-], w obyczajach dobrych wyćwiczony, na dworze Kazimirza III Jagiellończyka, króla polskiego, tak się doskonałym pokazał, że go poselstwy do różnych pogranicznych monarchów poczcił. [-] Zostając w wielkim u pana swego poważaniu [-] był w wielkich nadziejach dalszych honorów. Ale gdy św. Jan Kapistran zawitał do Polski [-] Michał [-] świętego Jana Kapistrana pokornie prosił, aby go w poczet [-] braci policzył. Jakoż z rąk jego habit zakonny przyjął. [-] Po profesyji [-], będąc diakonem, posłany był do Czech na kazanie przeciw zjadliwym heretykom husytom. [-] Te apostolskie [-] prace, taki mu szacunek sprawiły u kapituły praskiej [-], że gdy [-] kapłańskie wziął poświęcenie, arcybiskupem praskim go obrała. [-] ale on ani tej, ani innej godności [-] przyjąć nie chciał i [-] do Polski się wrócił, gdzie [-] raz i drugi prowincjaIski urząd sprawował. [-] Będąc [-] magistrem nowicjuszów miał jednego, wielce niespokojnego na umyśle, który mu się przykrzył, aby co dzień prawie z klasztoru wychodził, a co raz na inne miejsce dla rozrywki. Napominał go łagodnie ociec Michał [-J. Na ostatek [-] osądził [-] aby z zakonu był wypuszczony i nie gorszył dalej statecznej i skromnej młodzi zakonnej. A gdy już mu furtę miał otworzyć, rzekł [-]: "Braciszku, strzeż się zasadzek szatańskich." Skoro ów młodzian wyszedł za furtę, postrzegł sobie podobnego młodzieniaszka (niby się w drogę gotującego) i z ciekawości zapytał, ktoby był? Lecz usłyszał odpowiedź: "Jam jest diaboł, który ci wbiłem ducha wolności i żebyś jarzmo swego mistrza z siebie zrucił; gdziekolwiek się obrócisz, będę ci towarzyszem." Przelękniony na te słowa i skruszony [-] wrócił się spieszno do klasztoru. [-] Zaś Michał powtórnie na prowincjaIski urząd wysadzony [-] sprawował go chwalebnie [-J. Za jego staraniem stanęły klasztory w Samborze, Bydgoszczy. [-] W Krakowie pochowany [-] z świątobliwości opinią. [-J. [Jaroszewicz 64-65]. Michał Bal (zm. 2 II 1496), bernardyn, według tradycji zakonnej syn Jana Bala, stolnika sanockiego, przyjęty do zakonu bernardyńskiego przez Jana Kapistrana, gwardian praski 1467, prowincjał 1472-76, uczestnik kapituły generalnej w Neapolu 1475, Alwernie 1484, gwardian bydgoski 1480, ponownie prowincjał 1482-84, 1490-93. W czasie swych prowin - cjalatów był w ostrym konflikcie z biskupami poznańskimi Andrzejem z Bnina i U rielem Górką. [PSB I, 228-229, Hagiografia polska nr 28]. Luty 7. Żywot świątobliwego Jana Lipskiego arcybiskupa gnieźnieńskiego. Ex Damalewicio, Andrea Potocki in cen tur. vir.lol.390, Załuski T. 1101. 197. [-] Jan Lipski [-] od lat młodych w naukach pilny, nie tylko w domu ale i w cudzych krajach szukał skarbu mądrości i zebrał go obficie. Albowiem, gdy do ojczyzny powrócił i stan kapłański sobie obrał [-] Kryski, kanclerz koronny, do królewskiego dworu go wezwał i regentem naprzód kancelaryji koronnej był uczyniony. [-]. Zygmunt III ogłosił go refendarzem koronnym, a Konstancyja królowa swoim kanclerzem uczyniła. Otrzymał wkrótce infułę chełmińską; a od Władysława IV króla sprawował poselstwo do Wiednia z taką powagą [-], że go Ferdynand III [-] i cały dom jego hrabiami Św. Państwa Rzymskiego kreował. Powróciwszy do Polski, biskupi urząd chwalebnie sprawował a prędko na arcybiskupstwo gnieźnieńskie [-] podniesiony. Wszelkie jego dobro i świątobliwe zamysły śmierć przecięła. Jednak życie swoje heroicznym aktem zapieczętował. Bo gdy zawziętość pewnego heretyka (a wielkiego potentata) figurę ukrzyżowanego Chrystusa zelżyła - autor zaś tak brzydkiego [-] ekscesu, dufając w dostatki i [-] koligacyje, mocno sobie dufał, że złamie wszystkie przeciw sobie impety. Prymas koronny Lipski [-] żwawie się na publicznym sejmie o honor Boski ujął. [-] Widząc to jednak złość heretycka (a nie mając innej drogi do wybrnienia z tej toni) eksces do ekscesu przyczyniła. Autor bowiem owej niezbożności przekupił biskupiego doktora, żeby pana swego trucizną zniósł z świata - i stało się. [-] Pobożny zaś arcybiskup [-] testament napisał [-], naznaczył 20 tysięcy, za które by kaplica przy kolegiacie łowickiej była wymurowana, co się i stało. [-] Umarł zaś jako ofiara wiary katolickiej i sprawiedliwości; [-] ów zaś doktor, gdy śmiertelną chorobą był złożony, przed zgonem swoim spowiednikowi tę niezbożność (ze wszelkiemi okolicznościami) opisał i wyjawił. [-]. [Jaroszewicz s.70-71]. Jan Lipski (1589-1641), po studiach zagranicznych regent kancelarii koronnej, referendarz koronny 1632, opat wąchocki 1630, bp chełmiński 1635, odnowił kulty błogo Juty, Doroty z Matowych i Jana Lobedau, arbp gnieźnieński 1638, odnowiciel kultu Rafała z Proszowic, zmarł nagle w Łyszkowcach na chorobę żołądka. [psB XVII 422"'124, Hagiografia polska nr 292]. 9. W(spomnienie) Bolesława Krzywoustego, syna Władysława Hermana, którego w młodości cnoty wszelkie i pobożności naśladował. Obrany na państwo r. 1103, odprawił batalii 48; sprawiedliwością, dobrocią, hojnością i rycerstwem wielce wsławiony. Ten brata swego Zbigniewa, dla złego udania [prowadzenia] zabiwszy, pokutował o chlebie i wodzie, groby świętych nawiedzając, jako to : Św. Idziego w Narbonie, Św. Szczepana w Węgrzech i św. Wojciecha w Gnieźnie, jałmużny hojne rozdając. Ostatnią batalią miał z Rusią, którą dla bojaźliwego hetmana przegrał, więc zajęczą posławszy mu skórę i powróz, na nim [! tj powrozie] się obwiesił. Bolesław też z apprensyi [tu: zmartwienia], jednak pobożnie, umarł r. 1139, mając lat 54, panowania roku 36, pogrzebiony w Płocku. Joannes Długosz tom I, lib.4. [Duńczewski]. O Bolesławie Krzywoustym, twórcy dzielnicy wielkopolskiej, pisał z hagiografów tylko Duńczewski. W 1759 określił go "Pobożny Bolesław Krzywousty, który 48 batalii odprawiłza wiarę, pan wielkich cnót i świątobliwości, umarł 1139". Podkreślić warto jego pielgrzymkę do Gniezna. [Hagiografia polska nr 74]. 10. Żywot b(łogosławionego) Wernera biskupa płockiego Błog. Wernerus, biskup płocki i męczennik, człowiek uczony, skromny i nabożny. Wybrany od kapituły płockiej z scholastyka na biskupstwo roku 1156, na którym się przystojnie i skromnie (z pochwałą wszytkich) zachował. Po przyjęciu biskupstwa wziął sobie w zwyczaj ludzi mądrych, nabożnych, zakonnych przy sobie mieć aby z nich brał życia przykład. Dlategoż, gdy mogło być, milczenie pilnie zachowywał. Temu Bolesta, człowiek potężny i okrutny, kościelną wieś, Krasko rzeczoną, bezprawnie i gwałtownie odejmował, którego biskup święty łagodnie sam, ustnie i przez przyjacioły prosił, aby kościołowi krzywdy i gwałtu nie czynił. Nic to nie pomogło złemu, musiał biskup prawnie z nim postępować, co Boleście przykro było; a upatrzywszy czas (z bratem swoim Biniasem) Wernera biskupa i z bratem zakonnikiem Benedyktem, zakonu św. Benedykta - okrutnie zamordowali we wsi Biskupicach roku 1172 dnia 10 lutego. Ten, po śmierci cudami wsławiony, z tej wsi przeniesiony do Płocka (lecz dla dawności czasu wiedzieć nie mogą, na którym miejscu męczennika błogosławionego schowano). Tego zaś Bolestę, za ten zły uczynek jego, w Gnieźnie (z rozkazania arcybiskupa) w rynku spalono; brata jego Biniasa - Długosz powiada - ziemia pożarła. Cromer lib.6, Stanislaus Lubiński in vitis episc. Plocensium. [Pruszcz 58-59]. Werner biskup płocki 1156-1172 (lub 1170), być może przedtem biskup włocławski, miał według Długosza pochodzić z wielkopolskiego rodu Porajów, według tradycji, rodu potomków jednego z braci św. Wojciecha. Może potwierdzać to fakt spalenia jego mordercy w Gnieźnie. Zatarg toczył sie o wieś Szarsko a Werner został - według tradycji - zamordowany przez bandę pogańskich Prusów wraz z Bieniaszem w Biskupicach koło Drobina. Kult miał rozwinąć się wkrótce po śmierci, w poło XIII w. książęta i kler mazowiecki starali się z kultu Wernera uczynić kult lokalny, analogiczny do kultu św. Jadwigi na Śląsku, św. Wojciecha w Wielkopolsce czy św. Stanisława w Małopolsce. Odnotowany w Historii Jana Długosza kult został utlWalony dla historiografIi i hagiografIi ale brak śladów jego rozwoju w katedrze płockiej. [Hagiografia polska II s.513-521]. Owego brata Benedykta, zamordowanego wraz z biskupem, tylko Duńczewski nazywa "błogosławionym Benedyktem zakonu cystersów, kapelanem jego", zaznaczając, iż "po śmierci obadwa cudami wsławieni" . 13. Żywot świątobliwego Macieja Łubieńskiego arcybiskupa gnieźnieńskiego. Ex Samuele Nakielski in Miechovia fol. 161 et Damalevicio. [-] Ten ojca miał Świętosława [-] matkę Barbarę Zapolska. [-] Od lat młodych do stanu kapłańskiego sposobił się niewinnością życia i przykładnym nabożeństwem [-]. N aprzód poznańskim, potem gnieźnieńskim aż i krakowskim był kanonikiem, bo go sobie katedry i biskupi prawie wydzierali. Nie mniej Macieja szacował i Zygmunt III [-], na którego dworze był sekretarzem i regentem kancelaryji koronnej. [-] Objąwszy [-] probostwo klasztoru kanoników regularnych [-] przełożeński urząd nad nim chwalebnie odprawował. [-] Sam do tegoż zakonu wstąpił, a podług innych nowicjuszów podłe usługi do stołu służąc, w kuchni pomagając, odprawował - aby tak ćwicząc Lutysię sam w posłuszeństwie zakonnym wiedział, jak ma innym rozkazować. [-] Król go wokował i posunął do infuły kamienieckiej a potym chełmskiej. [-] N aprzód kościół katedralny w Krasnymstawie [-] prawie z fundamentów wyniósł, kaplicami pobocznymi i wieżą na facjacie ozdobił, sklepieniem zawarł, filarami utwierdził. [-] Z chełmskiego biskupstwa postąpił na poznańskie, gdzie wymógł wkrótce przywilej poznańskiemu miastu, aby żaden z dysydentów nie mógł mieć na potym miejsca w magistracie. Kościół katedralny tamże, po świeżym pogorzeniu, reparował i dzwon wielki do niego sprawił. Z takim zaś zbudowaniem i ukontentowaniem wszystkich rządził tą diecezyją, że gdy na kujawską katedrą miał się przenieść, z sejmiku średzkiego zgromadzone rycerstwo wielkopolskie upraszało króla przez swe posły, aby im tak dobrego pasterza nie odbierał. Król jednak [-] posunął na kujawską katedrę Macieja, którą lat 12 rządził. [-] Kościół katedralny pokrył i wieżami okazalszy uczynił. Psałterzystów ośmiu tamże fundował [-]. Monstracyją szczerozłotą, szafirami i diamentami upstrzoną, statuę także św. Macieja apostoła srebrną, odlewaną, większą nad łokieć - temuż kościołowi oddał. Ojców franciszkanów w Smardzewicach u św. Antoniego fundował i klasztor uposażył. [-] Krewnych swoich nie bogacił, ale na uboższą szlachtę wiele łożył, nakładając im na nauki w Rzymie, których wielką liczbę i tam, i indziej podejmował. Na pseudopolityków rządzących się chyrchelami światowej mądrości był główny nieprzyjaciel. [-] Synod naprzód diecezjański a potym w rok - prowincjonalny [-] postanowił. To rzecz dziwna, że gdy dla tego synodu w Uniejowie świeżo kazał salę wielką postawić, w której 300 kapłanów zasiadło, utrzymała takie zgromadzenie. Po skończonym zaś synodzie, gdy architekt po niej skakał ciesząc się, że taki gmin utrzymała - nagle wszystka się powaliła i obie mu nogi zdruzgotała. W tym czasie Maciej arcybiskup [-] błogo Bogumiła relikwie w cynową trumienkę zebrał i do publicznego uszanowania wystawił a kościół uniejowski, gdzie ten święty leży, rozprzestrzenił. Przy archikatedrze gnieźnieńskiej dwie wieże wystawił, kaplice jej odnowił i blachą miedziana pokrył. [-] Był uprzejmie nabożny do [-] Nieba Królowy, tak na część Jej, w Częstochowie, kaplicę wielkim nakładem rozprzestrzenił, wspaniale przyozdobił - a sam ją poświęciwszy, obraz Najświętszej Matki do niej wprowadził Lp. 1644. Kolegiatę łowicką starą zwaliwszy, z fundamentów wyniósł i na tę formę - jako teraz widzimy - wielkim nakładem wymurował. Nad to w Bełchowie na cześć patrona swego św. Macieja i kaplicę w Łyskowicach wystawił. Relikwiom św. Wiktoryi, Panny i Męczenniczki, w gnieźnieńskiej bazylice marmurowy ołtarz postawił. [-] Jana Kazimirza na tron polski obrawszy, koronę mu włożywszy na głowę, za jego szczęśliwe powodzenie - wotum kosztowne ofiarował Matce Boskiej w Częstochowie [-], sam w dobrej starości wieku swego 81 [-] dług śmiertelności wypłacił Lp. 1652. [-] Podczas burzy szwedzkiej za Jana Kazimierza, łupieżcę kościelni chcieli mu pierścień biskupi z palca zdejmować - ale tak ścisnął umarły rękę, że go żadną siłą ociąć nie możono. [-] [Jaroszewicz s. 79-80]. Maciej Łubieński (1572-1652) po naukach w kolegium jezuickim w Poznaniu i na Akademii Krakowskiej, studiował w Niemczech i we Włoszech., sekretarz i regent kancelarii koronnej 1605-1615, prepozyt miechowski 1617, bp chełmski 1621, poznański 1626, włocławski 1631, arbp gnieźnieński 1641. Zmarł w Łowiczu 28 VIII 1652. [PSB XVIII, 491 "'193, Hagiografia polska nr 307]. 15. W(spomnienie) Jakuba, arcybiskupa gnieźnieńskiego, który widząc króla Władysława II uporę przeciwko kościołowi, braciom i rzeczypospolitej, przybywszy do niego w biskupim apparacie, z assystencyją prałatów - wyklął go publicznie. Co - gdy Władysław w śmiech obrócił, podniósłszy z arianami wojnę przeciwko braci swoich - sprośnie rozgromiony, od Poznania odegnany i porażony tak, iż ledwo sam z obozu uciekł; a potym z królestwa wywołany. Chronica Polo. et Petrus Pruszcz Forta lic. [Duńczewski]. Jakub ze Żnina arcybiskup gnieźnieński 1124- 1148, pochodził z rodu Porajów lub Pałuków, choć późniejsza historiografia średniowieczna przypisywała mu mieszczańskie pochodzenie. Interwencja arcybiskupa uratowała oblężonych w Poznaniu młodszych synów Bolesława Krzywoustego i zapoczątkowała właściwy okres rozbicia dzielnicowego. Pruszcz pisał o nim w swym rozdziale historycznym o czasach Władysława Wygnańca jak" staruszek sędziwy w biskupi aparat przybrany" przybył do księcia Władysława i upomniał go "a widząc w nim upór, wyklął go", nie dając żadnych sugestii świętości. Duńczewski w 1759 r. odnotował "p(obożny) Jakub arcybiskup gnieźnieński, który króla Władysława II, wykląwszy za złości, z królestwa wygnał". Jaroszewicz nie notuje, w późniejszej hagiografii nie figuruje, "Hagiografia polska" nie uwzględnia jego osoby. 16. W(spomnienie) B(łogosławionego) Piotra Dunina, urodzonego w duńskim królestwie. Dla dzieł rycerskich króla Bolesława do Polski przybył r. 1124 a potym wielą skarbami od ojca obdarowany, dla siebie i przyjaciół w rycerskim stanie, wiele dóbr za nie nakupił; ubogim rozdawał i kościołów siedmdziesiąt i siedm z klasztorami różnemi wyfundował, z wszelką potrzebną do nich prowidencyją. Od Władysława, pomienionego króla, za napominania (przez poduszczenie niezbożnej Chrystyny żony jego), przez sprawę Dobiesza - język Duninowi urżnięty, oczy w Wrocławiu zdradliwie wyłupione. Lecz Pan Bóg cudownie, bez oczów i języka, przez pięć lat żyjącemu wzrok i mowę nadał tak, iż co chciał widział i mówił, jako doskonały w perfekcyji tych sensów [zmysłów] widzieć lepiej i mówić nie może. Pochowany w Wrocławiu u św. Wincentego w kościele, który był wymurował, r. 1141. Cromer !ib. 6, Bielski !ib. 2. [Duńczewski]. Piotr Włostowic, palatyn Bolesława Krzywoustego i Władysława Wygnańca, oślepiony 1144, zmarł ok.1153 r. Fundator kościołów i klasztorów, po swym dramatycznym upadku stał się postacią legendarną, bohaterem łacińskiego poematu oraz opowieści o swych dziejach a lista jego przygód i fundacji - w tym na terenie Wielkopolski - wciąż rosła. Pruszcz tytułuje Piotra Własta "błogosławionym" i w obszernym biogramie [s. 57-57] wylicza, opierając się na Długoszu, kościoły fundowane przez niego, w tym wielkopolskie: "Naprzód w Krakowie Św. Jana, Św. Jędrzeja, Św. Salwatora na Zwierzyńcu, Panny Mary jej na Piasku, św. Marcina, św. Michała w zamku, św. Wawrzyńca w Kazimierzu; w Strzebnie (Strzelnie), w Chełmnie, w Łęczycy, w Skrzynnie, w Żarnowie, w Pajęcznie, w Rudzie, wSiewierze, w Hełmicy, w Wiorczycowie (Wiercikowie k. Pińczowa), w Kijach, na Tyńcu, w Chlewiskach, w Opatowie, w kujawskim Kościelcu, w Kaliszu św. Wawrzyńca, w Czerwieńsku, w Kazimierzu Wielkopolskim, w Mstowie, w Koninie, w Nysie, w Kotlewie, w Rąbinie, w Czerwonym Kościele, w Lawinie (Lubinie) klasztor i farę, w Leżowie (Jeżowie).". Także Jaroszewicz uważa Włostowica za błogosławionego. [Hagiografia polska nr 442]. Luty 17. Żywot świątobliwego Bernarda Maciejowskiego arcybiskupa, Świętego Rzymskiego Kościoła kardynała. Ex Sebastiano Petritio, Dam a levitio, Starovolscio et aliis. Już za czasów naszych zeszły dom Maciejowskich [-] niepospolitą przyozdobił godnością Bernard Maciejowski. Ten od młodych lat i w pobożnych obyczajach, i w cnotach zaprawiony, szukał naprzód świeckiej chwały [-] na dworze dwóch cesarzów, Ferdynanda i Maksymiliana, [-] i u swego króla Zygmunta Augusta [- który go] chorążym koronnym uczynił. [-] Jednak [-] Pan Bóg serce jego skierował do stanu kapłańskiego. Więc do Rzymu pokwapił i tam wyższych nauk pilnie słuchał [-J. Powróciwszy do kraju [-] biskupem łuckim król go ogłosił. [-] Jego katedra przez wojny była spustoszona [-] więc ją w aparat kościelny przystroił, w okna i dach oporządził, wikariami i kanoniami [-] opatrzył. [-] Gdy [-] ubożuchnej jakiejsi białogłowy nie było za co pogrzebść, pobożny pasterz urwał kawałek złotego łańcucha, który na szyi u niego wisiał i pogrzeb jej sprawił. [-]. Po koronacyj i swojej Zygmunt III posłem go swoim naznaczył do Rzymu [-J. Widząc [-] przykładne życie i chwalebne prace Bernarda, nominował go na biskupstwo wileńskie, ale to skutku nie wzięło dla sprzeciwienia się Litwy. Po zaszłej tedy śmierci Jerzego Radziwiłła, biskupa krakowskiego i kardynała, na toż biskupstwo krakowskie go wyniósł. [-] W rok potym [-] Klemens [VII] papież uczynił go kardynałem Świętego Kościoła Rzymskiego pod tytułem S. Joannis ante portam Latinam. Niedługo potym, gdy Jan Tarnowski umarł, łaska królewska wyniosła go na arcybiskupstwo gnieźnieńskie a papież Paweł V [-] pozwolił mu aby wraz z arcybiskupstwem trzymał biskupstwo krakowskie, które jednak po trzech latach spuścił Tylickiemu. Na tak wysokich godnościach postawiony najmniej nie spuścił z pokory [-]. Z Krakowa pieszo uczęszczał do Mogiły, na cześć patrona swego Św. Bernarda, którego tam jest klasztor. [-] Zgrzybiała baba z prostego gminu nikomu się spowiadać nie chciała, tylko jemu, już arcybiskupowi. Poszedł do jej chaty z wielką ochotą, a gdy po spowiedzi - według zwyczaju prostych ludzi - ofiarowała mu bochenek grubego chleba, przyjął go wdzięcznie i do stołu sobie dawać go kazał mówiąc: że pasterskiej swej pracy chlebem żyje. [-] Synod prowincjonalny złożył w Piotrkowie [-]. Wszystkie pro wenta wakującego arcybiskupstwa darował na fabrykę i reparacyją. Przy krakowskiej katedrze seminarium dla kleryków fundował [-]. Tejże katedrze statuę srebrną św. Bernarda darował. W Lublinie [-] fundował kościół i kolegium księży Soc. J esu, tenże kościół poświęcił i dał do niego krzyż wielki srebrny i ząb Św. Jana Chrzciciela, który będąc niegdy we Francyji i nawiedzając grób św. Bernarda od klarewaleńskiego otrzymał opata. [ - ] Dopędziwszy zaś lat 69 [-] przeniósł się po wieczną nadgrodę. Ciało jego [-] pogrzebione jest w kaplicy Maciejowskich, przy stryju swoim Samuelu biskupie. [-]. [Jaroszewicz s. 85-87]. Bernard Maciejowski (1548 - 19 11608), chorąży koronny 1574-82, bp łucki 1587, nominał wileński 1591, krakowski 1600, kardynał 1604, arbp gnieźnieński 1604. [psB XIX, 48-51, Hagiografia polska nr 312]. 20. W(spomnienie) Michała z Wielunia, którego obraz starodawny ma być post fata m. Alberti Płaczkowski colłegii Minoris [po śmierci mistrza Wojciecha Płaczkowskiego, kolegiata mniejszego], tak wyrażony: Osoba w teologicznym apparacie z palmą i oświeceniem promieniami z nieba około głowy. Napisanie zaś staroświeckie takie: "Michael de Wieluń in Academia Cracoviensi collega maior in omni facultate doctissimus et promptus, haebraicam graecamque linguam perfecte profitens et sciens." [Michał w Wielunia w Akademii Krakowskiej kolegiat większy, we wszelkich specjalnościach najuczeńszy i zdolny, znający i wykorzystujący znajomość hebrajskiego i greki]. Świadczy manuskrypt, iż M. Miechoviensis lib.4 cap.73 de verbo ad verbum concordat [Mistrz Miechowita w księdze 4 rozdziale 73 słowo w słowo podaje] w tych słowach: "Is pedester Terram Sanctam vivens a Mauris ter captus venditusque; fervore aeris febribus acutissimis in Rhodis correptus moritur A. D. 1484." [Tenże pieszo Ziemię Świętą za życia, przez Maurów trzykrotnie złapany i sprzedany, w czasie zarazy gorączką najostrzejszą zniszczon, zmarł r.p. 1484] [Duńczewski]. Michał z Wielunia mistrz krakowski 1474, dziekan wydziału sztuk wyzwolonych, wybrał się w 1484 r. na pielgrzymkę do Ziemi Świętej, uwięziony przez Turków, potem uwolniony zmarł w drodze powrotnej na wyspie Rodos. Przez współczesnych uważany byl za jednego z najwybitniejszych młodych uczonych krakowskich, jego śmierć i tragiczne losy zapewniły mu na długo miejsce w lokalnej tradycji uniwersyteckiej. W 1759 Duńczewski określił go jako "pobożnego". Inni hagiografowie, nawet skrupulatnie notujący tradycję uniwersytecką Pruszcz, pomijąją jego osobę. [Hagiografia polska nr 366], 23. Roku 1477 wielce świątobliwego i cudami wsławionego Justyna kapłana ciało pochowano w Kobylinie dnia 23 lutego. [Pruszcz s.147] Justyn, gwardian w Kobylinie, na kilka dni przed śmiercią miał wizję Jezusa, który wytknąwszy mu zaniedbania, po obietnicy poprawy, dokonał odpuszczenia grzechów. Historyk bernardyński Jan Komorowski, piszący w 1 ćw. XVI w., dowiedział się o tym od jednego z braci przebywających wtedy w Kobylinie. Inne informacje o Justynie nie są znane. Data śmierci Justyna podawana różnie przez historyków bernardyńskich. Komorowski podaje rok 1483 w czasie zarazy, inni podają 27 XII 1477 lub 23 luty 1477. Najwcześniejsza wiadomość Katalogu świętych z 1615 r. podaje nawet całkowicie błędnie rok 1428 i określa Justyna jako błogosławionego. Duńczewski powtórzył wiadomość Pruszcza. [Bogdalski II s. 250-252, Hagiografia polska nr 233] 26. P(obożny) Bernard Lubrański, proboszcz poznański, z którego grobu olejek sączy się. [Duńczewski 1759]. Bernard Lubrański (1460-26 II 1499), starszy brat Jana Lubrańskiego biskupa poznańskiego, po studiach włoskich referendarz i protonotariusz apostolski, kanonik krakowski i poznański, proboszcz kolegiaty Św. Floriana i średzkiej. Pochowany w katedrze poznańskiej pod zachowaną płytą spiżową. [Hagiografia polska nr 296]. MARZEC 1. w. S. Albana, biskupa andegaweńskiego, patrona Korony Polskiej, którego w archidiecezyji gnieźnieńskiej ritu duplici [ w rycie podwójnym], celebrują. Ten w Wenecji z przesławnej urodzony familii, wstąpił do zakonu św. Marzec Benedykta, gdzie opatem a dalej biskupem pomienionym został. Podczas wielkich deszczów bez wszelkiego zmaczania odzieży przechodził, syna zmarłego wskrzesił, Maurycemu mieszczaninowi wzrok przywrócił i inszych wiele cudów poczynił. Umarł około r. 570, życia roku 80, biskupstwa 21. Gregor. Turonen., Beda, Vincen. Belvacen., Arnold Vion. etc. [Duńczewski] Święty Albin - u Duńczewskiego błędnie Alban - Uf. 469 we Francji, wieloletni opat, został w 529 biskupem Angers. Zmarł 1 III 550. Już w średniowieczu czczony w diecezjach polskich. Nie jest jeszcze wyjaśniona przyczyna i okres rozpowszechnienia kultu tego francuskiego biskupa w Polsce. 2. P( obożny) Władysław Łokietek, król polski, miał ten honor, że statua kamienna Matki Boskiej z nim rozmawiała w Wiślicy, umarł roku 1333, leży w Krakowie. [Duńczewski 1759]. Władysław Łokietek (1260/61 - 2 III 1333), księże łęczycki i kujawski 1275, ożeniony w 1293 z Jadwigą córką błogo Jolenty i Bolesława Pobożnego księcia wielkopolskiego, książę Królestwa Polskiego 1296-1300, po powrocie z wygnania książę wielkopolski 1312, król polski 1320. Pruszcz podał o nim wiadomości jako o władcy, zaznaczając, że po śmierci "ciało jego namniej nie butwiało ani cuchło". Poza Duńczewskim pomijany przez hagiografów. [Hagiografia polska nr 622]. 5. Żywot błogosławionej Jukulenty abo Heleny. Błogosławiona Jukulenta abo Helena zrodzona z Belle króla węgierskiego, z matki Mary jej, Aleksego cesarza greckiego córki, małżonka Bolesława książęcia kaliskiego, siostra rodzona błogosławionej Kunegundy królowej polskiej i Konstancyjej księżnej ruski, pani nabożna i świątobliwa, chwały Pana Boga Wszechmogącego pilna i rozmnoży cielka. Ta uprosiła u Bolesława, małżonka swego, książęcia kaliskiego, że zbudował klasztor panieński w Gnieźnie i dochodem słusznym opatrzył. Ten gdy umarł, a ona wdowa będąc, oddała się wszy tka zupełnie na służbę Chrystusowi Panu, przez Jana Prandotę, biskupa krakowskiego, do zakonu świętego Franciszka (wespół z błogosławioną Kunegundą siostrą swoją i z świętą Salomeą królową halicką), a tak wgardziwszy światem pobożne uczynki ubogim i ułomnym czyniła - przydając do tego posty, modlitwy i czujności wszelkie zakonne. Stąd też wiele tajemnic Boskich, cudownych, Męki Pana Jezusa Chrystusa widzieć zasłużyła. Gdy jednego czasu, mało przed śmiercią, Mękę Pańską nabożnie rozmyślając, ukazał się jej Chrystus Pan z Matką swoją Przenaświętszą i z błogosławioną Salomeą, nagi, ubiczowany, obficie krwią skropiony, w światłości wielkiej onę ciesząc a za wzgardę świata tego królestwo jej niebieskie obiecując. Czym będąc wielce ucieszona, pragnęła się z tym światem rozstać. Siostrom zakonnym śmierć swoje opowiedając a utwierdzając je w życiu i zachowaniu ustaw zakonnych, pobudzając do miłości zobopólnej, za co wrychle zapłaty wiecznej miały dostać. To im zalecając, sama się do Oblubieńca swego kwapiła; wprzód tedy sakramenta święte nabożnie przyjąwszy, duszę temuż Oblubieńcowi swemu, Chrystusowi Panu, oddała roku 1229 dnia 5 marca. Pochowana w Gnieźnie w kościele sióstr swoich; po śmierci swej - ksieniej tamtecznej chorej a prawie konającej - w światłości wielkiej z świętym Stanisławem biskupem Ryc. 3. Bł. Jolanta w Gnieźnie. Malował Adam Swach ok. 1702 r. Malowidło na sklepieniu kościoła franciszkanów p.w. św. Antoniego Padewskiego w Poznaniu. Fot. W. Wolny krakowskim ukazała się - ciesząc ksienią w chorobie - zdrowie jej uprosiła. Długossius in vita s. Kunegundis, Petrus Skarga in vitis sanctorum. [Pruszcz s. 68] Błogosławiona Jolenta była ósmym dzieckiem króla węgierskiego Beli IV i Marii, córki Teodora Laskarisa cesarza bizantyńskiego. Siostra błogo Kunegundy (Kingi) żony Bolesława Wstydliwego i Małgorzaty, dominikanki węgierskiej, ciotkami jej były św. Elżbieta i błogosławiona Salomeą, siostra Bolesława Wstydliwego. Wychowana w Polsce przez swą starszą siostrę Kingę, poślubiła w 1256 r. Bolesława Pobożnego, wówczas księcia kaliskiego, w rok później władającego również księstwem poznańskim jako opiekun nieletniego bratanka Przemyśla II. Promotorka klasztorów franciszkańskich w Wielkopolsce, zaraz po śmierci męża w 1279 r. wstąpiła do klarysek. Od 1284 r. przebywała w ufundowanym przez siebie klasztorze klarysek w Gnieźnie. Zmarła po 25 IV 1298, może 17 czerwca. Wkrótce po śmierci grób jej słynął już łaskami, lecz o spisanie cudów nie zatroszczyły się ani córki, ani zięć Władysław Łokietek. Nieliczne informacje o niej ocalały w żywocie św. Kingi. Odnowienie kultu nastąpiło w pocz. XVII w. a od 1631 rozpoczął się długotrwały proces beatyfikacyjny, zakończony dopiero w 1827 r. Duńczewski w 1757 r. wymienił ją raz jako "B(łogosławiona) Helena, Beli króla węgierskiego córka, Bolesława książęcia kaliskiego siostra, łask Boskich pełna, umarła 1229"(błędną datę śmierci powtarzając za Pruszczem, mimo iż poprzednio podał bardziej wiarygodną datę 1289), potem powtórnie zaś" W(iełebna) Jukulenta, siostra św. Kunegundy zakonnica, pochowana w Gnieźnie, cudami sławna". [Hagiografia polska I s. 624-632]. Marzec 6. Żywot świątobliwych Jana Aleksandra i Józefa Otwinowskich. Ex P. Niesiecki Tom 3 fol. 533. et Monumentis prov. Minoris Poloniae PP. Reformatorum. Przezacny dom Otwinowskich, herbu Gryf [-] ma zaszczyt z wielu świątobliwych ludzi, między któremi jest [-] pamięć najprzód Jana Aleksandra starosty szczercowskiego. [-] Ten odważnego serca pan zasługował sobie [-] przez rycerskie dzieła, które pod komendą pamiętnego wojownika Stefana Czarnieckiego, w różnych ekspedycyjach (osobliwie pod Cudnowem) chwalebnie wykonywał. [-] U miał i na chwałę Pana Niebieskiego robić jako wierny Żołnierz Chrystusów. W czytaniu ksiąg, ile czas pozwolił, był ustawiczny. [-] W obyczajach skromny i uczciwy, na ubogie i kościoły dobroczynny. Piesze peregrynacyje nieraz podejmował do Częstochowy, Studziany i na Piasek w Krakowie. W kościele farnym częstochowskim fundusz uczynił na mszą co sobota, na której by litanie loretańskie śpiewano. [-] Podczas Jubileuszu w ubogi sak odziany, kościoły boso i z dyscypliną obchodził, którą ciało swoje krajał. [-] Umarł roku pańskiego 1693; w Częstochowy, na Jasnej Górze [-] pochowany. [-] [Jaroszewicz s.116]. Otwinowski Jan Aleksander (zm. 1693 na Jasnej Górze), starosta szczercowski. [Hagiografia polska nr 417]. 14. Żywot świątobliwego Stanisława Przyjemskiego. Ex variis scriptoribus apud P. Gasp. Niesiecki łom Illfol. 69. [-] Stanisław Przyjemski, po województwa poznańskiego krześle, marszałek nadworny koronny i generał wielkopolski. Ten też był w wierze katolickiej mocny [-] lecz aby go Pan Bóg do wyższej doskonałości wzbudził, zrządził to, że pierwsza jego małżonka Anna z domu Czarnkowska po śmierci się pokazała i różne mu zbawienne dawała napomnienia, które on wbił sobie w pamięć i skutecznie je wykonywał. Przy rozstaniu zaś, gdy jej mąż zapytał, na jakiej by drodze była? odpowiedziała mu: [-] "Błogosław duszo moja Panu i wszystko co we mnie jest, imieniu świętemu Jego". [-] Stanisław gorącym tchnął nabożeństwem ku Najśw. Matce Boskiej, której [-] w Zdzieszowie, gdzie cudami słynie, darował na Jej ołtarz ośm lichtarzy srebrnych znacznej wagi, lampę srebrną (i wielkością swoją, i kształtem roboty szacowną), kapę z dalmatykami bogatą, sukienkę srebrną modnie robioną na ołtarz; przy tym na kapelę przy tym kościele sumę znaczną lokował. [-] Syny i córki swoje w osobliwej skromności i pobożności starał się wychować, z których jeden, Stanisław, był takiej urody, ale oraz i niewinności, ucząc się w szkołach poznańskich, że anioła z niego albo św. Stanisława Kostkę można było malować. Gdy był w cudzych krajach, powiedział o nim hetman cesarski Piccolomini, że mu się było cesarskim synem rodzić. Powróciwszy zaś do ojczyzny, [-] niewinną duszę Bogu oddał. Drugi syn [-] Piotr, kasztelan śrzemski [-] nie wstydził się sam kapłana do ołtarza stroić i do mszy [-] sam pokornie służył a codziennie to czynił. [-] Kościół zdzieszowski f--e] wielce ubogacił [-J. Trzeci, lubo-li czwarty syn, Adam Olbrycht, oboźny koronny, między innemi pobożnemi uczynkami [-] fundował zakonowi naszemu [reformatów] klasztor i kościół w Górce i drugi klasztor w Osiecznie. [-] Po szczęśliwej śmierci [Stanisław] pokazał sie drugiej żonie swojej Annie, z domu Opalińskiej, jakby na nię sypał ziemię garścią. Na co Anna przez sen do niego rzekła: "Któż to widział takie żarty, ziemię na kogo rzucać?" Mąż odpowiedział: "Nie dziwuj się - prawi - tak to umarli żartują". Porwała się w tym ze snu Anna, a znalazszy doprawdy proch i popiół na sobie, rzekła do siebie: "Już to widzę nie żart. Bóg mię, znać, tym sposobem przestrzega, że to mizerne ciało ciało moje wkrótce się w proch rozsypie". [-] Wkrótce potym życia swego dokonała. [-J. [Jaroszewicz s.128-129], Stanisław PfZ)jemski (ok. 1594-1642), syn Andrzeja marszałka nadwornego koronnego, wojewoda kaliski 1623-24, poznański 1624-28, starosta generalny wielkopolski 1628"'12, marszałek nadworny koronny 163CM12 [PSB XXIX, 185-187, Hagiografia polska nr 456]. 17. W Niwigielli Brabanckiej Ś. Gertrudy Panny, patronki Królestwa Polskiego, której tego dnia w gnieźnieńskiej diecezyi solennitas odprawuje się. Ta księżniczka z familii Pipinów przesławnych i matki swojej Ithy urodzona, miała być przez króla Dagoberta, w familią książąt austriackich, synowi zaślubiona. Lecz, iż statecznie odpowiedziała, że sobie już Oblubieńca wiecznego obrała, wstąpiła do zakonu Niwełleńskiego, gdzie przez świętego Amanda, zakonu św. Benedykta, w habit ubrana; na przełożeństwie opackim zostawała, wielkiej świątobliwości i kontemplacyji tekstów Biblii Świętej, które niemal wszystkie na pamięć umiała (z rewelacyją [ z objaśnieniem] słów i sensów trudniejszych przez samego Ducha Świętego) publicznie auditorom [słuchaczom] eksplikując ich. Wiele jej fundacyji, doskonałości, cnót i świątobliwości wyraża Mo lanus, Beda, Usna ldus, Trithemi. etc. U marła r. 659, życia 33, przy cudownym niebieskiego zapachu odorze. Aąuila Polon. Benedic. fol. 39. [Duńczewski]. Św. Gertruda, córka Pipina z Landen (z rodu Karola Wielkiego) i św. Idubergi, założycielki klasztoru w Nivelles w Brabancji, pod wpływem matki wstąpiła do tegoż klasztoru, wkrótce zostając ksienią. Słynęła z uczoności i miłosierdzia. Zm. 17 III 653 (lub 659 r.). Kult jej dotarł do Polski w XI w. i był żywy wśród księżniczek piastowskich (Gertruda córka Mieszka II i Rychezy, później inne księżniczki). W średniowieczu występuje w kalendarzach wszystkich diecezji polskich. 20. Żywot pobożnego Dominika z Secemina i Ludolfa dominikana. Pobożny Dominik z Secemina, kanclerz kościoła gnieźnieńskiego, Pisma Świętego i obojga prawa doktor, pospołu z Ludolfem, także doktorem, prowincjałem zakonu świętego Dominika - obadwa po śmierci, cudownym sposobem, wzajem obłapieni znalezieni są. [-] To epitaphium w Krakowie u dominikanów przy kapitularzu. [Pruszcz s. 166-167] Dominik z Secemina po studiach krakowskich (mgr 1494), zdobył doktorat dekretów we Włoszech (przed 1509), uczestnik V soboru lateraneńskiego, pielgrzym do Ziemi Świętej, kanclerz kapituły gnieźnieńskiej 1512, zm. 20 III 1519. Jednoczesna śmierć jego i jego przyjaciela Ludolfa stała się tematem dla epitafium napisanego przez Andrzeja Krzyckiego. Śmierć ich wzmiankował już Warszewicki, Duńczewski powtórzył wiadomości Pruszcza. [psB V,319- 320, Hagiografia polska nr 119]. 21. Żywot wielebnego ojca Franciszka Rychłowskiego zakonu S. O. Franciszka. Ex monumentis provinciae Reformatae Minoris Poloniae. Marzec [-] Ociec jego był Andrzej Rychłowski, sędzia ziemski wieluński, który zeszedł z świata r.p. 1639, a zostawił dwóch synów, z których jeden Stefan, podczaszy sieradzki, miał chorągiew husarską [-]. Drugi zaś [-] w młodych leciech Bogu się na służbę poświęcił w zakonie S. O. Franciszka regularnej obserwancyji, nazwany przy obłu czynach - Franciszek [-J. Gdy nasza reforma w Polszczę zakwitała (za pozwoleniem O. Generała) przeniósł się do niej r.p. 1640. [-] Wydał kurs filozofii, [-] teologii [- ]. Dwa razy do Rzymu, raz do Hiszpanii na generalną kapitułę pieszo [-] chodził a chociaż i przez heretyckie kraje przechodził (nie mający i szeląga) Pan Bóg go łaskawie i tam opatrował. Gdy mu brakowało posiłku idąc po wsiach albo miastach, śpiewał nabożne pieśni polskie z swoim socjuszem, a dysydenci dawali mu za to chleb i inne potrawki. [-J. Kazania jego, które tysiącami opowiadał [-] pracowicie napisał i podał do druku. [-] Ja to wyznaję, że choć już więcej niż lat 50 lub je czytam, lub słucham, gdy je u nas co niedziela i święto czytają a taki w nich smak czuję, jakoby je pierwszy raz słyszałem. [-]. Od przemyskiego biskupa Stanisława Zbąskiego uczyniony był egzaminatorem duchowieństwa i wizytatorem diecezyji, którą obchodził pieszo, z zbudowaniem i przykładem tak księży plebanów jako i ich owieczek - a bez najmniejszego ich kosztu. [-J. Trafiło się bowiem gdy ojciec Franciszek mszą świętą miał w kaplicy zamkowej J.Mci Franciszka Szembeka, kasztelana kamienieckiego w Balicach za Krakowem - w kielich, do Krwi Pańskiej, wpadł pająk nader sprośny i wielki. Gdy to postrzegł o. Franciszek, nie zmieszał się nic, ale ufając słowom Chrystusowym - wypił go ze Krwią Pańską. A gdy mszą skończywszy Bogu dzięki oddawał, napadło go kichanie niezwyczajne, za którym ów pająk Geszcze żywy) przez nos wypadł - a jadu żadnego w nim nie zostawił. Drugi raz, gdy w tejże kaplicy celebrował, służebna (która i do wina, i do apteczki miała klucze) przez niepostrzeżenie - dała do mszy z apteczki wody z arszenikiem zaprawnej w kolorze do wina podobnej, którą służący do mszy świętej syn pański [-] Michał Szembek podał o. Franciszkowi. A gdy przyszło do komunii, z smaku poznał, że nie wina nalał. I kazał sobie niewątpliwego wina przynieść, jakoż z piwnicy go przyniesiono, które poświęciwszy, wypił. A gdy po mszy św. państwo dociekali rzeczy, pokazało się, iż wodę arszenikową wypił. Turbowali się wszyscy, lecz o. Franciszek Bogu się oddawszy, najmniejszej nie uczuł alteracyi. [-] Obrany [-] był trzeci raz prowincyjałem, mając lat 60 i jako przedtym [-] pieszo i boso wizytował prowincyją. Zwątlony [-] idąc ku Lwowu, pod Magierowem zachorował [-] a jako w życiu swoim często był podróżnikiem, tak przy drodze na wieczny poszedł spoczynek. [-]. Jeden zaś katedralny prałat, który na pogrzebie o. Franciszka celebrował [-] rzekł [-] "Za wieku mego nie widziałem, tylko dwóch mężów zakonnych, pobożnością, nauką, pokorą, umartwieniem, ostrością życia, żarliwością w opowiadaniu słowa Bożego, przykładnością, miłością, staturą i twarzą sobie podobnych: ojca Kaspra Drużbickiego SJ. i ojca Franciszka Rychłowskiego, reformata" [-J. [Jaroszewicz s. 137-140]. Rychłowski Franciszek (ok. 1611-1673), kaznodzieja. Początkowo bernardyn (1633), od 1640 w zakonie reformatów, kustosz małopolski 1647-49, gwardian krakowski 1654, przemyski 1658-61, wikariusz prowincji 1657, trzykrotny prowincjał reformatów (1649-52, 166164,1671-73) zm. 23 III 1673. Notę o nim umieścił już Duńczewskipisząc w 1759 r. "prowincjał reformacki, nauką i świątobliwością sławny, leży we Lwowie pochowany 1673". [PSB XXXIII, 386-87, Hagiografia polska nr 490]. 28. Żywot świątobliwego Władysława Michała Skoraszewskiego. Ex concione funebri P. Thomae Dunin Soc. Jesu. Władysław [-] z dawnego domu w Wielkiej Polszczę [-] chorąży poznański, starosta bydgoski, w r.p. 1677 marszałek sejmowy. [-]. Przez lat 40 z konia nie zsiadając, wielkim sercem życie, zdrowie i fortunę swoje łożył za całość ojczyzny w różnych okazyjach, jako to : z Stefanem Czarnieckim w alzackich, duńskich przeciw Szwedom, w ukraińskich przeciw Tatarom, Kozakom, Moskwie, w podolskich pod Chocimem - gdzie w oczach Jana III między pierwszemi na wałach nieprzyjacielskich stanął. Przeto umierając tego żałował, że na łóżku a nie w potrzebie wojennej dla ojczyzny i wiary ginął, i mówił: "Boże mój! Na łóżku gnuśnym umieram w domu, a nie na koniu pod Wiedniem. Szukałem przez lat kilkadziesiąt śmierci a nie napotkała mię w polu. O, jakbym był rad tę garść krwi mojej za wiarę Św. i za ojczyznę wylał; ale niech się wola Święta Twoja dzieje". [-] Przy wyznawaniu Trójcy świętej padał codziennie na kolano, czołem pokornie bijąc Majestatowi Boskiemu - od czego też miał znaczek na czole. [-] Stawając w różnych kołach rycerskich, komisyjach, sejmach o to się najwięcej starał, aby bez naruszenia sumnienia swego każdą funkcyją zakończył. [-] Zwykł był też mawiać: "Dość mały kącik a wolne sumnienie, bez grzechu życie, mierne dobre mienie." Nie ustając aż do śmierci w staropolskiej pobożności [-] przeniósł się na wieczność r.p. 1683. [-] Skoroszewski Władysław Michał, wybitny wojskowy czasów "potopu", żołnierz Czarnieckiego i Sobieskiego, chorąży poznański 1663-1682, starosta bydgoski, kilkukrotny poseł i marszałek sejmowy 1677, zmarł przed 14 kwietnia 1682. [Hagiografia polska nr 514]. Śmierć jego wzmiankował Sobieski w listach do Marysieński. Figuruje również na kartach sienkiewiczowskiej "Trylogii". KWIECIEŃ 2. Żywot wielebnego księdza Kaspra Drużbickiego Societatis Jesu. Ex P. Daniele Paztfowski Soc. Jesu in viia eius typis impressa. [-] W sieradzkim województwie urodzony r.p. 1590 z ojca Piotra a matki Elżbiety Obiezierskiej. Jeszcze w dziecinnym wieku uznał nad sobą dziwną opatrzność Boska gdy, albowiem w wodę wpadszy, utonął, nierychło (bo aż w kilka godzin) stamtąd wyciągniony, cudowną sprawą Boską - ożył. [-] W roku 19 wieku swego poświęcił się Bogu na służbę dożywotnią w zakonie Soc. Jesu. Do komunii Św. nie inaczej przystępował tylko, albo się pokrywszy ostrą włosiennicą, albo dyscyplinę wprzód uczyniwszy - w Post zaś Wielki aż do krwi się biczował. [-] Ledwie lat 17 w zakonie przepędziwszy (dla Kwiecieńwybornych przymiotów i biegłości w rzeczach duchownych) uczyniony był w Krakowie rektorem i magistrem nowicjuszów; a 20 lat doszedszy został prowincjałem, który urząd powtórnie sprawował [-J. Po pierwszym prowincjalstwie dano mu ambonę trybunalską w Lublinie, na której kazał. [-] Nawet Jan Kazimierz, król polski, chciał go mieć swoim kaznodzieją, ale on z tego się statecznie wymówił [-] "Kazania moje nie według dworskiej fantazyji, nie wiele by tam popłacały". Podczas kazania jego w Krakowie, w dzień Św. Piotra, ogień z ust jego wypadający świątobliwa jedna panna widziała. Gdy go z kaznodziejstwa poznańskiego na przełożeństwo wzięto, znaczniejsi z miasta panowie uskarżali się: "Ojcowie, wzięliście nam proroka naszego" - boć, zaiste, jako prorok do serca mówił - lubo-ć i na prorockim duchu Kasprowi nie schodziło. [-]. Co do umartwienia, którym ksiądz Kasper ciało swoje trapił, takie było, że ledwie komu do naśladowania podobne. Albowiem gdy ten sługa Boży od przełożeństwa był wolny, często przez jeden dzień i noc 15 000 plag sobie zadawał. Rozporządzał zaś sobie dyscypliny: to co godzinne, to codzienne, to cotygodniowe, to co miesięczne. Oprócz dyscyplin zażywał różnych rózg, łańcuszków, włosiennic i dwóch żelaznych grzebieni, i jakiegoś ostremi a gęstemi igłami nabitego instrumentu, które wszystkie po śmierci jego krwią zbroczone a całe ciało posiniałe i zbite naleziono. N adto dla umartwienia każdego zmysłu miał osobliwe swoje wynalazki. [-] Przy dokończeniu każdego roku 355 (!) razy się zacinał - to jest tyle ile dni w roku; grzebłem żelaznym tak wiele razy ciało orał, jak wiele znaczniejszych kości leżą w ciele ludzkim - to jest 225. Przez trzy dni zapustne na każdą noc pięć dyscyplin czynił, 50 razy w każdej się zacinając. Tegoż czasu, na cześć Matki Bolesnej, czynił dyscyplin siedm, prosząc jej za grzesznikami [-]. W Wielki Piątek na różne intencyje czynił dyscyplin siedm a w nich cięcia wszystkiego 348. Podobne dęgi sobie zadawał w Dni Krzyżowe i inne. [-] Niemniej jednak i w umartwieniu wnętrznym ksiądz Kasper był mąż doskonały [-] . Jakoż ostre piórka i języki nieraz go cięły a jednak się im, wszystko cierpliwie znosząc nie składał ani literką, ani słowem najmniejszym. Raz kartę znalazszy, na której kalumnie wielkie były na niego napisane, wdzięcznie ją ucałował i aż do śmierci, jako co drogiego, chował. [-J. Jakie ku Przeczystej Pannie [-] serce miał, trudno wypisać. Tę Matkę Boską obrał sobie za dziedziczkę. Ażeby oświadczył jako do niej był przywiązany, kazał sobie sporządzić pięć łańcuszków albo pasków żelaznych, tyleż bardzo subtelnych kłódeczek; temi ręce, nogi i biodra swoje niejako oko wał i zamknął, a srebrne do nich kluczyki posłał do Częstochowy i za wotum zawiesił na cudownym Jej obrazie. [-] Ile razy z komórki swej wychodził wprzód Jej obraz nabożnie całował i tak: siebie samego jako i komórkę swoje, i sprawę, dla której odchodził - synowskim jej afektem polecał. [-] Będąc podczas powietrza za granicą napisał księgę, w której podał sto sposobów (coraz innych) rozmyślania Męki Jezusowej, jak wiele przed nim nikt inny nie podał. [-J. Laty, pracami i srogim umartwieniem zwątlony, choć w gorączkę zapadł [-] wielkim prałatom, którzy się do niego cisnęli błogosławił potym, w niebo ręce podnosząc. Lat mając 71 z ciała tego śmiertelnego przeniósł się na wolność synów Boskich r.p. 1662; z wielką czcią w Poznaniu pochowany. Świątobliwość tego męża Boskiego wkrótce wsławiona była cudami. Bo naprzód, ciało księdza Kaspra - w łat cztery i sześć miesięcy - nienaruszone było znalezione (oprócz głowy), choć i trumna już była zgniła po większej części, i szaty w proch sie obróciły. Język zaś, osobliwie, wcale był nieskażony, którym on słowa życia słuchającym wlewał. Widzieli w tym czasie ciało jego takie Maciej Marian Kurski, biskup enneński i dwaj inni komisarze. Alexander a Ludinhausen Wolf, starosta feliński, na oczy ciężko bolał i już mu szło o utratę jednego oka - lecz, skoro z wiarą metal księdza Kaspra do oczu przyłożył, tego momentu na obie oczy był uzdrowiony. Piotr Woliński, w niebezpieczną zapadszy niemoc, do księdza Kaspra się udał. Ten mu na jawie się pokazał i obierać mu kazał, co by chciał: czy w tym życiu przeboleć a być kwitowanym z czyśćca, czy też lekką śmierć a w czyśćcu resztę wypłacać się Bogu za grzechy? Obrał sobie tedy pierwsze [-]. Dorota Gnińska, wojewodzina pomorska, w śmiertelnej prawie chorobie od medyków opuszczona, wezwawszy przyczyny ks. Kaspra - do zdrowia pierwszego niespodzianie przyszła. Józefowi Górskiemu dwadzieścia i trzy wrzody na nogi się wyrzuciły, którym gdy żaden lekarz poradzić nie mógł, kawałek ornatu (w którym ks. Kasper był pochowany) do wrzodów przykładając - za tydzień zdrowym na nogi został. Niejaki Bardski na sumnieniu ciężko uciśniony i folgi innej nie znajdujący, gdy wzywał u Boga przyczyny ks. Kaspra, był uwolniony. A gdy i drugi raz wpadł w też tortury, znowu i doskonale został od nich wolny, dla czego dwie srybrne tablice do niego ofiarował. Obszerniejsze [-] opisanie cnót i życia jest w książce drukowanej [-]. [Jaroszewicz s. 162-165] Kasper Drużbicki (1590-1662) jezuita, pisarz ascetyczny i kaznodzieja. Uczeń kolegium jezuickiego w Poznaniu, w 1609 wstąpił do nowicjatu jezuickiego, w latach 1618-22 studiował teologię w kolegium poznańskim, sprawował liczne funkcje w różnych kolegiach jezuickich, prowincjał polski 1629-33, 1650-53. Od 1657 był rektorem kolegium poznańskiego, gdzie zmarł 2 kwietnia 1662. Wzmiankował go Duńczewski w 1759 "wielkiego umartwienia i świątobliwości kapłan". [PSB V,403-404, Hagiografia polska nr 122]. POf. niżej art. W. Karkucińskiej. 9. B(łogosławiony) Henryk, syn błogosławionej Jadwigi księżny legnickiej, męczeńską otrzymał koronę przez Tatarów 1241. [Duńczewski 1759]. Henryk Pobożny (ok. 1191 - 9 IV 1241) książę śląski, odziedziczył Wielkopolskę po ojcu. Padł w bitwie z Tatarami pod Legnicą. Nie jest jasne, dlaczego ten jeden z nielicznych książąt europejskich, padły w obronie wiary w walce z poganami, nie doczekał się po śmierci kanonizacji i prawie nie przeszedł do polskiej tradycji hagiograficznej, zwłaszcza, że najazdy tatarskie zostawiły wyraźny ślad w hagiografii. Wymienia go wykaz z 1615 r, a potem tylko Duńczewski w 1759 r. Pruszcz nie wymienił go nawet w części historycznej, uczynił o nim wzmiankę w żywocie Jana Iwanowiusza, późniejszego dominikanina: "Jan Iwanowiusz, żołnierz przesławny i waleczny (za błogosławionego Henryka, syna świętej Jadwigi), w wielkim zamieszaniu, kilka razy dodawał książęciu Henrykowi konia i jego ratował, potężnie Tatarów od niego odganiając, ich srodze gromił" [Hagiografia polska nr 183]. Kwiecień 15. W tymże roku [1488], w Bydgoszczy pogrzebione jest ciało cnót wielkich i świątobliwych kapłana bernardyna, imieniem Błażeja, którego Pan Bóg świątobliwość po śmierci, dla naśladowania, wie10m [ wielu] jasną uczynił dnia 15 kwietnia. Ex eadem chronica. [Pruszcz s. 153]. Błażej zwany Litwinem, brat zakonny, prowadził budowę klasztoru bydgoskiego. Kronika bernardynów bydgoskich określa go jako ojca "najprostszego i najpobożniejszego" podając informację o śmierci w czasie zarazy 1494. W katalogu bernardyńskim datę śmierci określono na 12 kwietnia 1488. Duńczewski podaje informacje za Pruszczem. [Bogdalski II s.241, Hagiografia polska nr 61 z datą śmierci 1497 (!)]. 17. Żywot wielebnego ojca Jakuba Pstrokońskiego karmelity bosego. Ex P. Philippo a SS. Trinitate in vitis PP. Carmelit. p.3. 101.225. [-] W senatorskim domu zrodzony, w [-] Krakowskiej Akademii w naukach [-] wyćwiczony, od młodości pokazowa! skłonność do stanu duchownego. [-] N ad wolą rodziców wstąpił do zakonu 00. karmelitów bosych, na ten czas dopiero wznikającego w Polszczę, i otrzymał imię Jakuba od Oczyszczenia NPanny. [-] Magister jego, rodem Hiszpan, [-] jeszcze nowicjusza Jakuba zwał świętym. [-] Uczyniwszy [-] profesy ją, [-] żył jako jeden pustelnik, w celi albo chórze ustawiczny, w milczeniu tak ścisły, że tylko przez znaki albo przez słowa na karcie spisane zwyczajnie rozmawiał. Kapłanem uczyniony, kaznodziejski i spowiedniczy urząd przez lat kilka pożytecznie sprawował, ale [-] niedługo w dobrym zdrowiu [-] albowiem począł ciężko chorować, ustawicznie płynienie żołądka cierpiąc. [-] Wiele traktatów i nabożnych książek [-] popisał, osobliwie uczone wykłady na regułę zakonu swego i Treny Jeremiasza proroka. [-] Habit podły, wytarty i łat pełny nosił na sobie; brewiarz tak stary miał, że się ledwie karta karty z dawnego zażywania trzymała; w celi oprócz kilku książek, krzyża i zwyczajnych obrazków nic nie miał. [-] Na kształt Joba cierpliwego [-] ślęczał na wyciętym wpośród łóżku (dla płynienia żołądka) a tak na jednymże miejscu przez lat kilka jadł, spał, czytał i modlił się zawsze w fetorze, jako na jakiej katowni. [-] Szczęśliwie dokonał w oktawę Zmartwychwstania Pańskiego r.p. 1632 [-J. Pochowany w Lublinie z wielka opinią świątobliwości. [-J. [Jaroszewicz s. 190-191]. Pstrokoński Jakub od Matki Bożej z Góry Karmelu, (zm.1632 w Lublinie), karmelita bosy, poza źródłami zakonnymi nieznany. [Hagiografia polska nr 458]. 19. Żywot wielebnej panny Teresy Marchockiej karmelitanki bosej. Ex vita eius typis publicis vulgata. [-] Teresa Marchocka urodziła się w krakowskim województwie r.p. 1603 dnia 25 czerwca. N a krzcie Marianny imię wzięła. Ojciec jej zwał się Paweł Marchocki, starosta cichowski. Matka, Elżbieta z Modrzejowskich, gdy ją w żywocie jeszcze nosiła, stłukła się była bardzo tak dalece, że i nadziei nie było, aby miała [-] urodzić. Przeto [-] udała się do Przenajśw. Panny i do Jej Cudownego Obrazu w Częstochowie [-J. W kilka potym miesięcy urodziło się dziecię [-] ale nadzwyczaj tak maluchne, że ją na niewielkiej miednicy kąpano. Od owego matki stłuczenia miała na głowie ciemię zaklękłe [-] czego znak był do samej śmierci. Prędko po narodzeniu, jeszcze przed krztem, uszłaowę dziecinę krew przez kilka godzin z nozdrzy płynąc [-]. Białogłowa, która przy nim była, zalękniona padła krzyżem na ziemi i ofiarowała dziecię do Częstochowy, wołając [-]: "Nie wstanę z ziemi, o Matko Miłosierdzia, aż to dziecię ożyje!" A zatym zionęło i kichło. Kapłan zaś [-] okrzcił to dzieciątko. [-] W kilka dni po urodzeniu, mało dziecina nie zgorzała. Sypiała w tejże izbie [-] białogłowa lunatyczka [-]. Tej się podczas tego trafunku śniło o dziecięciu, przeto je [-] niosła do komina na ogień. Ale Pan Bóg sporządził, że się insze na to obudziły i dziecię, już z ognia, wyrwali. [-] Gdy już kilka lat mając igrała na dziedzińcu i chciała sobie uchwycić gąsiątko, wszystkie gęsi na nię się rzuciły. [-] Czeladź postrzegszy, że gęsi między sobą coś mają, rozumieli, że pieska albo coś podobnego. Postrzegli jednak potym [-] i obaczyli, że dziecię pańskie, i już prawie wpół umarłą z między gęsi wyrwali. [-] W czterech latach będąc z tym się poważnie ogłosiła: "Ja będę panną wielką, znajdę skarb i kościoły będę budować a zawsze panną żyć będę." [-] Z drzewek albo cegiełek stawiała kościoły, przez co Pan Bóg znać dawał o tym, co w dalszym czasie wykonała, to jest wystawiła trzy kościoły [-] w Krakowie, we Lwowie i w Warszawie. [-] W dziesiątym roku oddała się w opiekę Najśw. Panny i czystość panieńską ślubowała [-]. A gdy za pewną okazy ją obaczyła karmelitanki bose, które świeżo do Polski przyjechały, serce jej [-] chwyciło się tego zakonu [-]. Czasu jednego gdy na zapusty była z matką u jednej wielkiej pani, dla jej uciechy (bo była panienka wielce wesoła i krotofilna) ubrała się z innemi pannami za karmelitankę bosą. A gdy z niemi stanęła, a matka ją poznała - rozpalona gniewem - policzek jej wycięła. Ociec zaś [-] gdy jej nie mógł rozradzić świętych zamysłów, dobywszy szabli chciał ją ciąć, ale starsza jej siostra porwała go za rękę i obroniła ją. [-] Przeto ojciec po tym [-] rzekł córce: "Już-że idź gdzie chcesz, porwanaś Bogu!" Przełamawszy przeszkody przyjęła habit zakonny. [-] Przypuszczona do profesyji tak była w duchu rozweselona, iż sobie życzyła aby ów dzień był i tygodniem. [-] Upatrując siostry zakonne w Teresie zachowanie reguł doskonałe, roztropność w rzeczach [-] obrały ją [-] matką swoją albo przełożoną w Krakowie, gdzie [-] z muru [-] wystawiła kościół i klasztor wygodny. Stamtąd do Lwowa posłana na nową fundacyją, drugi kościół i klasztor fundowała - za nakładem TeofiIi Sobieskiej, kasztelanowej krakowskiej, matki króla Jana III. A gdy tam lat siedm przemieszkała [-] r.p. 1648 [-] gdy się pohańcy i kozacy dowiedzieli, iż zakonnice z niemałym gminem ludzi uciekają ze Lwowa, w pogoń za niemi pułk jeden posłali. [-] Ludzie świeccy, gdzie kto mógł, uciekali. Same bezbronne zakonnice zostawszy, truchlały od bojaźni. Aż wielebna Teresa, jako druga waleczna Debora, krzyknęła na nich - aby się nie bały i mówiła do nich: "Czemu się tak boicie córki moje, jakby Boga z wami nie było? [-]" Kazała prędko jechać a owo pogaństwo, nie wiedzieć kędy się obróciło, których Bóg cudownie zaślepił, że owej korzyści, którą prawie w ręku mieli - widzieć nie mogli. Przewożąc się pod Jarosławiem na Sanie, gdy już z promu wysiadać miały, koń im [-] wpadł w wodę i płynął na tamtą stronę, skąd panny przyjechały. [-] Poczęły zaraz wszystkie wołać do św. Józefa [-]: Kwiecień "Józefie, synu Dawidów, wroc nam konia!" A gdy te słowa kiłkakroć powtarzały, [-] ów koń wypłynąwszy na drugi brzeg Sanu a otrząsnąwszy się z wody, wskoczył w rzekę i przypłynął nazad do wozu. [-] Do Krakowa szczęśliwie przybywszy i tam 6 miesięcy zmieszkawszy, przeniesiona została do Warszawy, na nową fundacyją, z którą się odezwał Jerzy Ossoliński, kanclerz koronny i małżonka jego, Izabella Daniełowiczówna. A że na szkutach Wisłą szło panieńskie owo grono, stał się za Sandomirzem przypadek, że troje ludzi (co robili wiosłami) wpadło w Wisłę, dwoje z szkuty panieńskiej a jeden z szkuty pańskiej. [-] Więc Teresa zawołała do Najśw. Panny: "Pod Twoje obronę etc." aż oto dwaj, którzy byli utonęli z ich szkuty wypłynęli na wierzch [-] trzeci zaś utonął, nie bez zadziwienia wszystkich, bo umiał dobrze pływać, ci zaś nie umieli, co wypłynęli. [-] Gdy stanęła w Warszawie [-] oboje królestwo Jan Kazimirz i Ludowika [-] w dzień introdukcyj i do klasztoru zaszli im drogę z wszystkim dworem idącym w procesyji. [-] Gdy r.p. 1649 król Jan Kazimirz był w obozie pod Zborowem i zostawał w wielkim niebezpieczeństwie, pokazała się Teresie Najśw. Panna. [-] Rzuciła się tedy do nóg Najśw. Panny i prosiła za królem [-]. W tymże czasie król, daleko w obozie będący, miał widzenie w. Teresy, tudzież i Osssoliński fundator ich [-]. Na kilka dni przed świętem wyrażenia Ran Chrystusowych na ciele Św. [-] Franciszka [-] Teresa [-] często wzywała ratunku od tego świętego mówiąc: "Ojcze mój, patronie mój, przez zasługi Twoje, przez rany Twoje, ratuj mnie". A gdy w wigilią tego święta kazała sobie podać obrazek jego i do ust przyłożywszy z wielkim afektem trzymała a o ranach jego sobie wspominała, wypiątnował na jej obu nogach widoczne rany krwią żywą płynące - nie tak zaś widomie w ręku i boku. [-] Na rok prawie przed śmiercią paraliżem była zarażoną, który jej odjął całą prawą stronę i mowę. [-] W tej chorobie gdy ją król z królowa nawiedził [-] rozmawiała z królestwem, a królowej, bojącej się o śmierć przy porodzeniu, powiedziała: "Nie umrze Wasza Królewska Mość, żywa będziesz i zdrowa, da ci Pan Bóg syna." Jakoż we trzy miesiące urodził się królewicz Zygmunt Kazimirz. Gdy obaczyła córki swoje, że się o nię srodze trapiły [-] mile je cieszyła, mówiąc: "Nie frasujcie się, moje dziatki, jeszcze ja nie umrę aż za 7 miesięcy" i tak się stało. [-] Ducha swego panieńskiego w ręce Bogu oddała o tej godzinie w Piątek Wielki, o której Chrystusa Pana z krzyża zdjęto. [-] Po śmierci owa znędzniała Teresa stała się dziwnie śliczna i biała [-], twarz jej była wesoła; nikogo, choć bojaźliwego, nie strasząca. Przeto jak ją do chóru przyniesiono, zaraz bardzo wielu ludzi zbiegło się - z nabożeństwa podając przez kratę paciorki, obrazki, agnuski na pocieranie ich o jej ciało. [-]. [Jaroszewicz s. 193-198]. Maria Anna (Teresa od Jezusa) Marchocka (1603 - 1652), karmelitanka bosa od 1620, przeorysza w Krakowie, Lwowie i w Warszawie. Wybitna mistyczka. Żywot jej opublikował karmelita bosy Jan od Jana Ewangelisty (Lwów 1752). Duńczewski natomiast napisał krótko w 1759 "P. Marchocka, panna, także wielkich cnót i świątobliwości". Jej autobiografię zakonną opublikował K Górski (Poznań 1939). [PSB XIX,549-550, Hagiografia polska nr 316]. 23. Żywot świętego Wojciecha arcybiskupa gnieźnieńskiego. Święty Albrych abo Wojciech, z liniej królów czeskich, arcybiskup i męczennik przezacny - z ojca Sławnika, hrabie libiczyńskiego, z matki Strzcysławy [!] zrodzony. Dziecięciem małym będąc w wielką i niebezpieczną chorobę wpadł był, w której go rodzicy ofiarowali Panu Bogu i jego przenaświętszej Matce. W młodości psałterza wszytkiego na pamięć nauczył się; wychowany i wyćwiczony pod biskupem magdeburskim, w którym się on - dla jego znacznych cnót, postępków i dowcipu - kochał. Mieszkał przy tym biskupie lat 9 a po śmierci Dythmara, biskupa pragskiego, jednostajnym głosem od wszytkiego ludu i z dozwoleniem Ottona cesarza, był obrany biskupem pragskim, na którym urzędzie barzo się czujno i roztropnie sprawował. Zawsze przy swym stole dwanaście ubogich (temi potrawami, których sam zażywał) karmił. Przed północkiem na modlitwę wstawał; łoże jego pięknie usłane było, lecz on na gołej ziemi kamień pod głowy włożywszy legał - ciału wszelkie umartwienie czyniąc. Wiódł żywot prawie anielski - jednak swą pracą i przykładem dobrym Prażanom rozpustnym niewdzięcznym był. I tak opuścił pragskie biskupstwo a w drogę się wyprawiwszy, do Rzymu poszedł. Stamtąd chciał iść do Jeruzalem, lecz wstąpiwszy do Kassynu wolą swoje - za radą opata kassyńskiego - odmienił; tam zakon święty przyjął i w nim professyją uczyniwszy, w wielkim umartwieniu ciała, w czujności i milczeniu żył. Potym, przymuszony będąc, wrócił się do biskupstwa swego pragskiego ale niewiele u złych sprawił owieczek swoich. Puścił się tedy do Węgier z Gaudencjuszem, Adalbertem, Emerfrydem i z inszą bracią pożytku Bogu w duszach szukając. Tam, opowiadając Ewangelią świętą, uczył wiary prawdziwej a tym więcej, za życzliwością Giejzy książęcia i żony jego (już chrześcian dobrych), Stefana, syna ich, okrzcił. Z Węgier udał sie do Polaków, językowi swemu przyjaznych, gdzie od pospólstwa i książęcia Bolesława barzo mile przyjęty będąc z towarzyszami - miał pieczą około dusz Polaków (jako i w inszych krainach). I tychże, pieśni barzo sławnie świętej "Bogarodzice", nauczył - w Krakowie naprzód a potym w Gnieźnie, gdzie na ten czas Robert arcybiskup umarł. Tam, na jego miejsce, Wojciecha świętego obrali. Lecz on, pragnąc więcej dusz pozyskać Panu Bogu, arcybiskupstwo bratu swemu Gaudencjuszowi zostawiwszy - sam się puścił do Prus. Tam wiarę świętą z trudnością i z cierpliwością wielka rozsiewając, pogaństwo do wiary Chrystusowej nawracając, od nich samych (za powodem pogańskich kapłanów) przy chwalebnym odprawowaniu mszej świętej nad rzeką (z niemiecka rzeczoną Phishasen, po polsku Sawa) siedmią włóczniami przebity; a ciało jego na sztuki rozsiekawszy na drzewie zawiesili, którego orzeł zawsze pilnował; głowę zaś uciętą na pal mu wbili jakoby złoczyńcę wielkiego. Ucierpiał ten święty męczennik roku 997 dnia 23 kwietnia. Jego ciało król Bolesław za małe pieniądze kupił; abowiem Prusacy chcieli za jego ciało tak wiele srebra jakoby wiele ważyło. Lecz Bóg Wszechmogący tak zrządził, że się ciało barzo lekkiej wagi stało, że mniej srebra daleko ważyło nad ich mniemanie. Wywiózł je tedy stamtąd do kościoła trzemeszeńskiego a potym przeniósł do gnieźnieńskiego. Cudami wielkimi po śmierci wsławiony tak, iż ze Włoch Otto, cesarz, pielgrzymował do grobu jego Kwiecień Ryc. 4. Rzeźba św . Wojciecha, ok. poł. XVII w. Katedra poznańska (Dlogossius tom I 1.2, Cromer 1.2 101.49 świadczą). Ukochany i miłosierny Boże, daj wszytkim Polakom i rycerstwu polskiemu Ducha świętego aby idąc do potrzeby przeciw nieprzyjacielowi, tę świętą pieśń "Bogarodzica" śpiewali a dank z nieprzyjaciela zawsze odnosili. [Pruszcz s. 29-30]. O św. Wojciechu, jego żywotach i legendach pisanych nieprzerwanie od końca X wieku por. Hagiografia polska II s. 572-610]. 25. W tymże roku [1485] dnia 25 kwietnia z tym światem rozłączył się kapłan wielkiej świątobliwości, tegoż zakonu [bernardynów], Ludwik rodem z Warki - sławny cudami; w Warszawie pogrzebiony u braci swych. Vide in vita b. Stanislai f!] de Gife]lnow ord. s.Francisci de Observ. [Pruszcz s. 150]. Ludwik z Warki należał, wraz z Andrzejem Rejem, do pięciu Polaków którzy wstąpili we Wrocławiu w 1453 r. do zakonu. Słynął jako kaznodzieja w Warszawie, przed 1481 r. był też kaznodzieją w klasztorze bydgoskim, skąd wyruszył na niedokończoną pielgrzymkę do Asyżu. Zmarł w Warszawie w 1482 (lub 1485). Wkrótce po śmierci przy jego grobie zaczęto doznawać łask i uzdrowień oraz składać wota. Powstający kult przyhamował gwardian warszawski o. Auctus. Dwa pojedyncze cudowne uzdrowienia z niezachowanej księgi cudów zanotował Jan Komorowski. Za Pruszczem i Komorowskim umieścili o nim wzmianki Duńczewski i Jaroszewicz. [Bogdalski II s. 204-208, Hagiografia polska nr 301]. 29. Żywot świątobliwego Mikołaja, kaznodzieje gnieźnieńskiego. Świątobliwy Mikołaj Tulischeb [!], kapłan wielkiej pobożności, skromności i pokory, kościoła gnieźnieńskiego żarliwy kaznodzieja, cudami za żywota i po śmierci sławny. Tamże w Gnieźnie, z wielką uczciwością, pochowany. Bzovius in lcone B.M Czestochoviensis. [Pruszcz s. 106]. Postać Mikołaja Tuliszka bliżej nieznana. Nie wiadomo kiedy żył i czym zasłynął. Wymienił go jako błogosławionego już katalog świętych i błogosławionych z 1615 f. Pruszcz określił go jako świątobliwego, Duńczewski wzmiankował tylko jego śmierć, późniejsi hagiografowie pominęli całkowicie [Hagiografia polska nr 581]. Możliwe, że jest to Mikołaj z Tuliszkowa, zwany Tuliszkiem, krakowski mistrz sztuk wyzwolonych, doktor medycyny i teologii, w latach 1519-21 przebywający w Rzymie i pielgrzymujący do Ziemi Świętej, po 1524 f. lekarz przyboczny prymasa Jana Łaskiego, zrywający ostatecznie z uniwersytetem w 1527 f. W 1526 został mianowany kanonikiem nadliczbowym i lekarzem kapituły gnieźnieńskiej. Założyciel apteki kapitulnej w Gnieźnie, zmarł po 1534 f. Nie można wykluczyć, że działał również jako kaznodzieja. MAJ 5. Roku 1448 dnia 5 maja świątobliwy Pankracy, kaznodzieja żarliwy, szczęśliwy w nawracaniu grzesznych do pokuty, ciała śmiertelnego ciężar złożył u braci swych; pochowany w Łowiczu. Ex manuscriptis monasterU. [Pruszcz s.137]. Pankracy spowiednik i kaznodzieja bernardyński w Łowiczu jest identyczny z Pankracym Kozyrskim (vel Kosińskim) spowiednikiem i kaznodzieją kierującym po 1468 f. budowa kościoła i klasztoru w Łowiczu, znanym z kroniki Komorowskiego. Staropolskie źródła bernardyńskie dokonały rozdzielenia jednej postaci na dwie, data śmierci podana przez Pruszcza zmylona, choć podobna powtarza się w źródłach zakonnych (4 V 1446), prawdopodobnie pierwotnie 1476 lub 1478 rok. Duńczewski zaznaczył "oo.bernardynów zakonnik". [Bogdalski II s.357,367, Hagiografia polska nr 424]. 7. Żywot pobożnego Sandywogiusza św. teologii doktora. Sandywogiusz, kanonik gnieźnieński, rektor krakowski (inaczej Sandalius abo Sąndek) rodem Polak z familiej Korabiów, mąż pobożny, miłością przeciwko Panu Bogu pałający. Gdy czasu jednego dowiedział się, że Kazimierz król polski i z wojskiem swoim nieszczęśliwie pod Chojnicami wojował, przez kilka nocy cylicium [włosiennicę] wdziawszy a padszy na twarz przed obrazem Męki Pańskiej (który z sobą z Paryża przywiózł) z szczerym płaczem Pana Boga prosił, ażeby mu objawić raczył dla jakiej by zmazy grzechowej król i wojsko sprawiedliwie wojujący, od małej garstki nieprzyjaciela ginął. A gdy przez całą noc na modlitwie trwał, objawiono mu jest: że dla wielkich, nie tak pospólstwa jako królewskich zbrodni, ona klęska na królestwo przypadła. I był napomniony, aby poszedł do króla Kazimierza i temu uczynki złe (które mu objawione były) przed oczy przełożył. Który, jeśli by pokutą chciał naprawić odmianę szczęścia swego - miał mieć zwycięstwo; jeśli by zaś uporczywym chciał się stać - królestwo miało być wygubione. Wziąwszy tedy na się podłe kapłańskie szaty, apostołów naśladując, boso do Brześcia przychodzi Sandy Majwogiusz i za królem, przy wielkim gminie stanu rozmaitego, na zamek idzie i tajemną mowę z królem otrzymuje. Gdzie króla napomina ażeby powstawszy posłuchał mowy Boskiej przez usta jego pochodzącej i tak cicho do króla rzecz zaczyna: "Królu, mówi Bóg do ciebie w te słowa: Luboś był młodszy wleciech i maluczkim przed oczyma wszytkich senatorów - z małego uczyniłem cię książęciem wielkim litewskim a potym królem polskim. Od klęski nagotowanej uwolniłem cię, w małżeństwie z wielkimi monarchami spowinowaciłem cię, księstwa przyczyniłem ci, nieprzyjaciół twoich poddałem ci w moc, sławę twoje po wszytkim rozszerzyłem świecie, nad wszytkich królów polskich wyniosłem cię. Ty jednak, zapomniawszy tego wszytkiego i za nic to sobie miawszy, twoimi ciężkiemi zbrodniami do gniewu pobudziłeś mię, karania moje obróciłeś sobie w pośmiewisko i dotąd nie chciałeś się nawrócić do Ojca lubo karającego, jednak miłosiernego". I tak długo nowy prorok boski wszytkie tajemne złości na oczy wyrzucał królowi, których nikt - oprócz Boga - wiedzieć nie mógł. Zapewne to obiecując, że jeżeli ich nie poprzestanie - bardzo upadnie a ciężkie bardzo karanie Boskie na się zaciągnie i żadnego szczęścia mieć nie będzie a potomstwo - lubo dostanie - zaginąć wszytko ma. Zaprawdę wielką widzieć każdy może Sandywogiusza świątobliwość z tej łaski Bożej. Jednak żebym (według zwyczaju) nie bawił, odsyłam do słów Joannis Longini in lib.12 suae Historiae [Jana Długosza w księdze 12 jego Historii], które na wysławienie tego pobożnego dosyć obficie wypisane są. Ostatka się każdy dowiedzieć może z aktów kanoników lateraneńskich, świętego Augustyna, kłodawskich, gdzie żywot doczesny skończył Sandywogiusz a wiecznego dostał. Ex fastis Acad. Crac. M Martinus Radymiński. [Pruszcz s. 117-119]. W(spomnienie) ś(wiątobliwego) Sandywogiusza z familii Korabiów, Polaka, kanonika gnieźnieńskiego, rektora Krakowskiej Akademii i św. teologii doktora, męża wielce pobożnego i miłością przeciwko Bogu pałającego. Dowiedziawszy się, że król Kazimierz Wielki nieszczęśliwie pod Chojnicami wojował, cilicium wziął, przez kilka nocy leżał twarzą przed obrazem Męki Pańskiej i z wielkim płaczem Pana Boga prosił, ażeby mu objawił, dla jakiej zmazy grzechowej król i wojsko sprawiedliwie wojujący, od małej garstki nieprzyjaciela giną. Objawiono mu tedy i był napomniony, aby królowi przed oczy przełożył. Poszedł tedy boso z Krakowa aż do Brześcia Sandywogiusz i wszystko królowi opowiedział, exprobrujac [wytykając] mu zbrodnie i lubieżności. Więcej rozmowy (pisze Długosz lib. 12) czego, iż niepoprzestał - wkrótce go Karol Bożęta [!] biskup krakowski wyklął. Za którą klątwą straszne na Polskę uderzyło powietrze tak, iż w samym Krakowie panów i kupców umarło 20 000; między któremi był tak obficie bogaty rajca Wierzynek [!], iż w swoim dom u cesarza, króla i książęta razem dostatecznie uczęstował i wszystkich bogato udarował. Pasti Acade. Cracovien. M. Martini Radiminski, Długosz lib. 12. [Duńczewski]. Sedziwój z Czechła mistrz sztuk wyzwolonych Akademii Krakowskiej, paryski licencjat teologii, kanonikiem gnieźnieńskim został w 1432, uczestniczył w soborach w Ferrarze i w Bazylei, 1458 zrezygnował z godności kanonika i wstąpił do zgromadzenia kanoników regularnych w Kłodawie, gdzie szybko objął godność prepozyta. Zmarł w 1476 r. Znakomity znawca historii, także hagiograf, autor zaginionych żywotów św. Stanisława i Św. Wojciecha, w młodości również dobry znawca nauk przyrodniczych, wykładowca teologii w szkolegnieźnieńskiej. Przyjaciel Jana Długosza, który w swej Historii opisał intelWencję Sędziwoja u króla. Hagiografowie, zaczynając od Pruszcza, skupili swą uwagę wyłącznie na epizodzie napominania króla znanym im z dzieła Długosza. Duńczewski, mylnie odnosząc to wszystko do króla Kazimierza Wielkiego, włączył do biogramu dodatkowe wiadomości z umieszczonego w pracy Pruszcza rozdziału o Kazimierzu Wielkim, płatając zupełnie chronologię i osoby (Wierzynek, biskup Bodzanta z Wrześni). Zaznaczyć warto, iż w 1759 r. umieścił on osobno notę o Bodzancie z Wrześni: "P( obożny) Karol Bożęta biskup krakowski, wykląwszy za zbrodnię króla Kazimierza W., zaraz tak wielkie powietrze padło, że w samym Krakowie 70000 panów padło trupem". [Hagiografia polska nr 506]. 11. Żywot świętych męczenników i wyznawców siedmi braciej Polaków, pustelników zakonu kamaldulskiego, to jest: Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka, Krystyna, Atanazego i Barnaby. Z przedziwnej opatrzności Boga Wszechmogącego, za panowania w Polszczę Bolesława Chrobrego, króla pobożnego i czci Boskiej wielce przestrzegającego i rozmnażającego wiarę świętą, wiele mężów świątobliwych, pobożnych, uczonych żyło budując się przykładem pobożnego pana. Między którymi Benedykt i Jan święci, za usilną prośbą królewską od Henryka cesarza chrześciańskiego z ziemi włoskiej są przesłani do polskiej, z zakonu świętego Romualda, aby w niej wiarę świętą, jako apostołowie i anieli święci, rozsławiali i rozszerzali (oraz z św. Wojciechem, który też był uczniem Św. Romualda, reguły św. Benedykta i wiernym naśladowcą reguły jego, potym arcybiskupem pragskim i gnieźnieńskim a na ostatek męczennikiem). Którzy od króla świątobliwego z wielką czcią i uszanowaniem przyjęci byli (jako świadczy Petrus Damianus i inszych autorów poważnych wiele), którym na pomoc prace inszych czterej [!] Polaków w świątobliwości równych, przyłączyło się; a to ci, którzy są wzwyż pomienieni i niektórzy inszy. Którzy po zamordowaniu św. Wojciecha wiele w Prusiech dla imienia Chrystusowego ucierpieli i stamtąd wygnani, poszli potym do Wielkiej Polski, gdzie przykładem dobrym i nauką z Ducha Świętego wielu budowali. Ci na ostatek upatrzywszy sobie miejsce sposobne życia na puszczy, blisko miasta Kazimierza Wielkopolskiego, tam wprzód kapliczkę po prostu sobie postawili, dla codziennego nabożeństwa a przy niej kilka komórek dla mieszkania swego. Gdzie żywot barzo świątobliwy, w postach ustawicznych, w utrapieniu ciała, w modlitwach, w dyscyplinach i rozmyślaniu Męki Pańskiej prowadzili, a nauką i przykładem swym wielu obywatelów przyległych, ile mogli, budowali. Byli cudami (lubo w wielu cnotach) ale osobliwie w strzemięźliwosci świętej (bo niektórzy z nich tylko raz w tydzień chlebem się posilali, inszy zaś, słabszego zdrowia będąc, dwakroć go zażywali inszych dni przestając na ziółkach i korzonkach leśnych, wyjąwszy dzień święty Wielko nocny), którą życia surowość aż do śmierci chowali. Szat zażywali z końskich włosów urobionych, na gołej ziemi - gdy im czasu zbywało od modlitwy - kamień pod głowa mając, odpoczywali spracowani. Tak wielką sława była ich świątobliwości, iż sam król pobożny obecnością swą umyślnie ich nawiedzał, modlitwom się ich i państwo swe zalecając. Którym wiele złota i srebra grzywien, na rozmnożenie wiary świętej ofiarował, Majlecz mężowie święci, za złotem się nie uwodząc, onego podarunku żadną miarą przyjąć nie chcieli, dlategoż dziękując za hojność królowi, te skarby przez Barnabę, przeora swego, do Gniezna odesłali. Czemu się król zadziwiwszy, Panu Bogu dziękował, iż królestwo jego tak świątobliwymi ludźmi ozdobić raczył. A ledwie w pół drogi Barnabas był, a oto swawolni żołnierze królewscy, z famili ej Słabuszowscy nazwani, do Konina miasteczka odprowadziwszy króla, postrzegszy, iż im król dał skarby, będąc łakomstwem uwiedzieni - oderwali się i świętych na modlitwie nocnej będących naj achali i powiązali. Tych wprzód groźbami i biciem na wydanie sobie skarbu przymuszali, aż potym okrutnie meczeli, ogniem paleli, na ostatek mieczem pozabijali. Chcąc za zbrodnię swe ujść karania, kapliczkę z domkami ich i z ciały, ogniem podłożywszy spaleli. Lecz Pan Bóg, jako onych trzech braci w Babiloniej, tak i tych świętych od upału ognistego bronił, bo im ogień namniej nie szkodził. O których śmierci gdy się król dowiedział, prędko wyjachał z Gniezna, a zebrawszy z przyległych wsi ludzi, pojmał onych mężobójców; jeszcze w rękach skrwawione miecze gołe mających, po onej puszczy tułających się, z której wyniść, ani miejsca żadnego do skrycia się znaleść nie mogli. Miejsce to, na którym pozabijani byli męczennicy święci, niebieską jasnością i śpiewaniem anielskie m było uczczone. Na które gdy byli rozbójnicy oni w pętach i okowach przywiedzieni z rozkazania królewskiego, z miłosiedzia Bożego, za przyczyną tych świętych, z oków wyswobodzeni byli, a zatym i od króla gardłem darowani. Którzy potym pokutą, żalem i skruchą serdeczną zjęci, za występek tak ciężki od siebie popełniony, do tegoż zakonu Romualda świętego wstąpiwszy i barzo ostro żyjąc, świątobliwie żywota swego dokończyli. A król Bolesław świętych ciała, których za żywota dziwnie miłował, niewinnie pomordowanych, świątobliwie i z wielką uczciwością w Kazimierzu miasteczku pochować kazał. Po pogrzebie, zaraz pierwszej nocy, ukazali się święci męczennicy królowi w wielkiej jasności, którzy dziękowali Panu Bogu, że przez krótką cierpliwość wiecznego dostąpili odpoczynku, a królowi, że za żywota i po śmierci miał ich w poszanowaniu, i że odpuścił winowajcom mówiąc, iż niesłuszna krwie męczenników Bożych krwią się mścić i dobrodziejstwo królestwa niebieskiego okrutną śmiercią inszych nagradzać. A obiecali mu też, iż zań i za państwo jego na potomne czasy Pana Boga prosić mieli, patronami się jego ofiarując. Ciała ich z Kazimierza roku 1005 przeniesione są do Gniezna. Barnabas zaś, towarzysz i przeor świętych męczenników, rodem Kazimierczyk z Wielkiej Polskiej, z Jana ojca i Anny matki, ubogich wprawdzie lecz pobożnych rodziców spłodzony, który był od towarzyszów do Gniezna z skarbami posłany, zwróciwszy się na tymże miejscu, przybrawszy do siebie inszych wielu, żył i Panu Bogu służył w zaczętej swojej wstrzemięźliwości, zakon i wiarę roskrzewiajac; gdzie wkrótce żywota dokonał, a potym od tegoż świątobliwego króla do grobu towarzyszów swoich przeniesiony był - aby ten, który się z nimi za żywota łączył i po śmierci z nimi miał spółkowanie - roku 1005 dnia 10 maja. Gdzie przy grobie ich wielkie dobrodziejstwa Pan Bóg ludziom czyni, za przyczyną tych świętych: gdyż ślepi wzrok, chromi chód dobry, głuszy słuch i inszy niedołężni zdrowie odnoszą, opętani od czartów wolnizostają. Za co Bogu cześć i chwała niech będzie na wieki. Amen. Cromer 1.3 /.4, Miechovita 1.2 cap. 9, Długosius, Baronius in vitis BB. Camaldulensium. [Pruszcz s. 33-36]. Najstarszy żywot Pięciu braci polskich powstał w pocz. XI, będąc wraz z żywotem św. Wojciecha, naj dawniejszymi pomnikami naszej hagiografii. Ciała męczenników z Gniezna w 1038 r. zabrał do Czech król czeski Brzetysław, przez co utrudnionym został kult w Gnieźnie. W pocz. XVI w. relikwie sprowadził do Kazimierza i Poznania (kaplica Pięciu Braci w katedrze poznańskiej) biskup Jan Lubrański, co stworzyło ważne miejsce kultowe w Wielkopolsce. Sława Kazimirza przyćmiła pamięć o pierwotnym klasztorku tych męczenników koło Międzyrzecza, w staropolskiej hagiografii wiązani byli już stale z Kazimierzem. [Hagiografia polska T. II s. 234-250]. 13. Tegoż roku [1477!] w Poznaniu pogrzebiony jest Mikołaj spowiednik, kapłan cnót wielkich i żywota przykładnego, który umarł dnia 13 maja. Vide chronicam huius ord. [Pruszcz s. 147]. Bliższe dane o tym Mikołaju pozostałyby nieznane, ale szczęśliwie identyczną datę śmierci, dotyczącą poznańskiego bernardyna Mikołaja z Koźla (lub z Koźlic ), podaje nekrolog krakowski. Ten ostatni znany jest z kroniki Komorowskiego jako kaznodzieja i spowiednik poznański czynny w samych początkach fundacji poznańskiej. Po śmierci zasłynął cudami, których jednak bracia nie spisywali. Ciało zostało pochowane w ogrodzie klasztornym niedostępnym dla wiernych, przy kaplicy Grobu Świętego i z boku kaplicy Św. Anny. Niedostępność miejsca spowodowała iż kult wygasł szybko. Dopiero po zbudowaniu nowego klasztoru i kościoła (po 1473) ciało Mikołaja zostało przeniesione do kościoła, nie doszło jednak do odnowienia kultu. Nekrolog poznańskich bernardynów podaje datę śmierci Mikołaja na 22 II 1466 r., czyli właśnie po zapoczątkowaniu w końcu 1465 r. budowy kościoła i klasztoru na nowych terenach darowanych przez patrycjuszowską rodzinę Czarnych. Tłumaczy to dość niezwykły fakt pochowania zakonnika w ogrodzie klasztornym. Duńczewski zaznaczył "zakonu bernardyńskiego". [Bogdalski II s. 218-220, 363, Hagiografia polska nr 375 z datą 1477]. 19. Joannes Łaski, arcybiskup gnieźnieński, iż wielu prowincyj był wiadom, różnych też języków miał wiadomość. A nad pobliskie kraje grób Zbawiciela naszego w Jeruzalem nawiedził, skąd ziemie świętej przywiózł, którą to część cmyntarza katedralnego kościoła gnieźnieńskiego jest posypana; w której on sobie miejsce grobu swojego obrał. Za króla Aleksandra spisał statuta i prawa polskiego królestwa, która się książka zowie "Liber juris feudalis i magdeburgensis". Umarł roku 1531 dnia 19 maja. Pochowany w Gnieźnie na cmyntarzu, na którym jest kamień z dostatecznym cnót jego wypisaniem. [Pruszcz s.167]. Jan Łaski, wybitny polski polityk, dyplomata i hierarcha kościelny. Kanclerz wielki koronny 1503-1510, arcybiskup gnieźnieński 1510-1531, zwolennik reformy państwa i jego systemu prawnego, wydawca zbioru praw krajowych znanych jako Statuty Łaskiego. Wyobraźnię hagiografów fascynował fakt pielgrzymki do Ziemi Świętej i utworzenie Campo Sancto na cmentarzu katedralnym w Gnieźnie. Stopniowo wspomnienie o osobie zamieniało się w zapis hagiograficzny. W wykazie z 1759 r. Duńczewski napisał już "P( obożny) Jan Łaski, arcybiskup gnieźnieński, wielu języków rozumieniem udarowany, powróciwszy z Jeruzalem umarł 1531". Jaroszewicz określił go jako "świątobliwego" [Hagiografia polska nr 305]. 29. B(łogosławionego) Gaudencjusza, arcybiskupa gnieźnińskiego, Radzinem zwanego, Czecha rodu książęcego, benedyktyna, brata św. Wojciecha i so CzelWieccjusza jego przy nawróceniu Bohemów [Czechów], Węgrów i Polaków. Ten wprzód u WW.OO. Benedyktynów życie świątobliwe prowadząc w cudzych krajach, na rozmnożenie wiary św. do Węgier posłany, a stamtąd do Polski. Od św. Wojciecha na arcybiskupstwo gnieźnińskie poświęcony, jaśniał jako słońce - cnotami pałając - miłością Boską, kaznodziejskiego słowa pożarem od r. 996 do 1000. Ex men o log. Benedic. et Dubravio. O tymże Venceslaus Chaiek histor. Boemorum pisze r. 1071 d. 7 czerwca, iż po śmierci studenta niewinnego w Pradze z więzienia wybawił, imieniem Tomasza, który po nim został tamecznym arcybiskupem. Bonifacius et Paprocki. R. 1038 Bretislaus książę Bohemski do Gniezna wpadłszy, upomniał się ciała zatajonego św. Wojciecha, groźbą prałatów przymuszając. Zaczem z industryji pokazali mu B. Gaudencjusza, którego on zamiast św. Wojciecha porwał; oprócz tego 5 ciał świętych męczenników Jana, Benedykta, Izaaka, Mateusza i Chrystyna. Zabrali także krucyfiks 300 grzywien złota szczerego ważący, od Bolesława I kościołowi gnieźnińskiemu darowany, do tego 3 tablic z wielkiego ołtarza szczerozłotych, drogie mi kamieniami przez króla Bolesława ozdobionych, inszych wiele klejnotów, sreber, dzwonów etc. N iewolników obojga płci i księży niektórych do Czech zaprowadziwszy, poosadzał. Łupy kościelne w kościele pragskim deponował. Miechowita Hb. 2, cap. 13. [Duńczewski]. Radzym Gaudenty, brat przyrodni i towarzysz życia św. Wojciecha, pierwszy arcybiskup gnieźnieński, zm.1006 lub 1011. Nekrologi podają różne daty dzienne 21 (lub 14) X, 12 X, a także 3 I. Radzym żył w pamięci pokoleń sławą swego brata i pamięcią, iż był pierwszym arcybiskupem gnieźnieńskim. Na przełomie XI i XII w. kult jego miał jeszcze charakter ogólnopolski, kurczył się jednak bardzo szybko do ram kultu lokalnego i tradycji gnieźnieńskiej. Długosz wzmiankował go jeszcze jako" błogosławionego", wyższych tytułów nie dawali mu hagiografowie (Pruszcz, Duńczewski, Jaroszewicz). Zanik kultu spowodowany był zabraniem ciała arcybiskupa w 1038 z Gniezna do Pragi i rozwojem jego kultu w Czechach, brak relikwi stanowił znaczne utrudnienie w jego utrzymaniu. [Hagiografia polska II s. 257-260]. CZERWIEC 1. Żywot pobożnego Bernarda benedyktyna. Pobożny Bernard, zakonnik reguły świętego Benedykta, w Frydku zrodzony z rodziców; w wierze katolickiej świątobliwie wychowany i w naukach szkolnych pilnie wyćwiczony. Świeckim będąc czystość duszną i cielesną nienaruszoną zachował tak dalece, że ją cudami Pan Bóg chciał mieć wsławioną. Abowiem w Poznaniu, w dzień Wielkopiątkowy, gdy szedł na kazanie o Męce Pańskiej pragnąc łzami oblewać i uważać niewinność, miłość i srogą śmierć Chrystusa Pana, a dla zamknionej bramy wniść do miasta nie mogąc - rzewnie płakał. Jednak, skoro ją krzyżem świętym przeżegnał, natychmiast otworzywszy się - po wejściu jego w miasto - znowu się zawarła; a tak swemu pragnieniu zbawiennemu dosyć uczynił. Wkrótce do zakonu wyżej pomienionego, dla doskonałego życia, w Lubieniu Wielkopolskim wstąpił, gdzie wielu inszych przechodził. Z łzami obfitemi modlitwy i mszą świętą zawsze odprawował; w mróz bardzo ciężki na gołej ziemi abo ławie, lichą bardzo płachetką przyodziany legał. W rozmyślaniu tak bywał zachwycony, że się częstokroć zdał być jakoby umarły; milczenia i posłuszeństwa zakonnego bardzo przestrzegał. A tak zasług świętych będąc pełen w krótkim czasie niemocą śmiertelną od Boga nawiedzony, Panu Bogu swoje cierpliwość ofiarował. Już mając Panu Bogu ducha oddać, obtoczony bracią zakonną - obaczyszy czarta przeklętego rzekł mu słowami Marcina świętego: "Czego tu stoisz, okrutna bestyja, nic we mnie przeciwnego woli Bożej nie znajdziesz". A wziąwszy na ten czas z rąk przeorskich krucyfiks, prędko go nim odpędził, dziękując Panu Bogu za zwycięstwo i z płaczem całując krucyfiks, ducha swego Panu Bogu oddał dnia 1 czerwca roku 1603. W Lubieniu pogrzebiony, gdzie cudami słynie. Ex tabula manuscripta patris Andreae Fredecensis eiusdem ord. monasterU patet. Mart. Crom. 1. 7 fol. 122. [Pruszcz s. 195-196]. Bernard z Wąbrzeźna, ur. 1575, uczył się w kolegium jezuickim w Poznaniu w latach 1586-1598. W 1599 wstąpił do klasztoru benedyktynów w Lubiniu, w latach 1600-1602 uzyskał święcenia w katedrze z rąk biskupa sufragana poznańskiego Jakuba Brzeźnickiego z Poznania. Mistrz nowicjatu w swym klasztorze, zmarł 2 VI 1603. Kult rozpoczął się bezpośrednio po śmierci, a pielWszy żywot opublikowano już w 1608 r. Już w 1629 przeprowadzano badanie łask doznanych za jego wstawiennictwem. Proces beatyfikacyjny tlWa z długotlWałymi przelWami od 1645 r. Kult jest nadal podtrzymywany przez benedyktynów w Lubiniu i kler parafialny z Wąbrzeźna. Wzmiankował jego już katalog z 1615 r. Duńczewski podał dalszą bibliografię (Stanisi. SzczYgieł. Aquil. Benedic. fol. 73 et Math. Ubyszow. Catalo. beato. R.P. A. 1608). [Hagiografia polska I s. 123-133]. 1. Żywot wielebnego ojca Chryzostoma Dobrosielskiego zakonu S. O. Franciszka. Ex monumentis provinciae refomatae Min. Poloniae. Chryzostom w domu szlacheckim [-] w Wielkiej Polszczę urodzony. Nie w zbyt młodym już wieku ofiarował sie Bogu na służbę w zakonie S. O. Franciszka [-] przyjąwszy na się habit zakonny w klasztorze wielickim r.p. 1628 dnia 16 stycznia. [-] Przeto skoro teologią skończył [-] ledwie lat 10 przeżywszy w zakonie, nad wszelki obyczaj, obrany był kustoszem albo najstarszym przełożonym klasztorów wielkopolskich; a będąc w Rzymie na generalnej kapitule [-] 1639, pierwszym prowincyjałem wielkopolskim był deklarowany. Urząd ten, ile przy początkach reformy przytrudny, sprawował z wielkim przykładem i pożytkiem a ustanowiwszy tę prowincyją w dobrym porządku, powrócił do prowincyj i małopolskiej [-] Przez lat 12 nieprzestannie urząd magistra nowicjuszów sprawował. [-] Obrany był ósmym prowincyjałem swojej prowincyj i r.p. 1658. [-] Mieszkając w Wieliczce pod Krakowem, gdy i w samym mieście, i w okolicy srogie grasowało powietrze, w(ielebny) Chryzostom z innym trzema ojcami eksprowincjalami, ofiarował się dobrowolnie na usługę umierającym tą plagą i do końca trwał na niej. [-] Przeniósł się do Pana r.p. 1676, przeżywszy w zakonie lat 43; w Krakowie, gdzie życie zakończył pochowany z wielką chwałą świątobliwości. A choć ciało tego męża Boskiego zepsuło się, ręka jednak prawa (którą pisał zbawienne nauki) przez długi czas bynajmniej była nieskażona. Jednak aby za czasem nie zginęła [-] w pewnym miejscu grobu naszego zachowana jest i zamurowana. [-]. [Jaroszewicz 283]. Czerwiec Chryzostom Dobrosielski (zm. 1 VI1676) reformat, kustosz kustodii wielkopolskiej 163839, potem prowincjał wielkopolski 1639 A 1 i małopolski 1658-61. Wzmiankował go już Duńczewski jako wielebnego lub pobożnego, pisząc m.in.: "O którym P. Steph. a S. Adalber. Piarum Scholar, w kazaniu »Korona wiekująca«, tak pisze: Podnosi wprawdzie w. Chryzostom Dobrosielski z trumny całą rękę swoje, lecz nie dla osobliwości, jakoby sam in conditorio fratrum był obdarzony dote incorruptionis, wznosi rękę nieskażytelną dla dokumentu, iż którą doctumque piumque dextera scripsit opus, przy rozsypaniu ciała, jakoby uprzywilejowana, za pracę zupełną perdurat" . [PSB V, 248, Hagiografia polska nr 116]. 2. Żywot świątobliwego Stanisława karmelity. Świątobliwy Stanisław, rodem z Poznania, z młodości w naukach wyzwolonych wyćwiczony, za powołaniem Ducha Świętego, wstąpił do zakonu karmelitańskiego. Był wielce nabożnym i niespracowanym a żarliwym w opowiadaniu słowa Bożego i wielkim wykorzenicielem heretyków. Ten w Prusiech, od tychże heretyków, dla opowiadania słowa Bożego i wiary świętej, mieczami skłuty jest i okrutnie zamordowany. W Bydgoszczy, w kościele swej braci, jest pochowany roku 1420 dnia 2 czerwca. Ex tnanusciptis conventus et ex Baronio. [Pruszcz s. 133-134]. Stanisław z Poznania nie daje się zidentyfikować ze znanymi ze źródeł karmelitami polskimi późnego średniowiecza. Pierwszą wiadomość o nim, od razu jako o błogosławionym i męczenniku, podały katalogi świętych z 1609 i 1615 r., wzorując się zapewne na tekście Marcina Baroniusza, potem korzystający z nich Pruszcz, z kolei Duńczewski ("Dnia wczorajszego Św. Stanisława karmelity, z Poznania rodem, który w Prusiech dla opowie dania wiary św. mieczami zakłuty jest; w Bydgoszczy pochowany f. 1410. Bzovius et manuscrip. eiusdem conventus.) i Jaroszewicz (wielebny). Już w poło XVII w. istnienie Stanisława z Poznania podał w wątpliwość wybitny staropolski historyk i karmelita zarazem Aleksander Kośliński w swej historii konwentów karmelitańskich w Polsce, co doprowadziło do wycofania się zakonu z popierania tego kultu. [Hagiografia polska nr 534, por. też w tymże numerze Kroniki artykuł T. Trajdosa]. 3. Żywot pobożnego Szczęsnego kapłana. Pobożny Szczęsny Dureniusz urodził się w miasteczku Śrzem nazwanym, w Wielkiej Polszczę, z pobożnych rodziców, od których z młodości w cnotliwych obyczajach i w nauce szkolnej był dobrze wyćwiczony. A, iż się zaraz w młodości rozkoszy świeckich oduczył, zaczym postępował z cnoty w cnotę tak, iż za czasem kapłanem został, na którym urzędzie bywszy dość swemu powołaniu czynił. Mszą świętą z wielkim nabożeństwem i wylaniem łez odprawował. Kazania żarliwe i pełne nauki Ducha Świętego miewał, którymi wielu heretyków do wiary świętej katolickiej - jako prawdziwy pasterz owce do owczarni Pańskiej - zgromadzał. Był też na ciało swe bardzo surowy, które częstokroć zmorzone postem, ostrą dyscypliną uśmierzał, włosiennicą to pokrywając. Przed obrazem Panny Przenaświętszej w kościółku pustym, Zdziesz nazwanym, mszą świętą miewał; wiele czartów z ciał ludzkich przy tymże obrazie wygnał. Kościół tejże Przenaświętszej Pannie cudownie zbudował; Różaniec święty do tegoż kościoła i do tegoż obrazu wprowadził. Wiele dobrych, świętych i cudownych cnót sprawiwszy - ducha Panu Bogu szczęśliwie oddał roku 1642 dnia 2 czerwca. Pochowany w kościele Panny Przenaświętszej w Borku, na Zdzieszu, przed wielkim ołtarzem. Na grobie jego postronach tę parentacyją [napis żałobny] napisano. Venerabilis in Christo Pater Felix a Szrzem Duranius, plebanus Borcensis, praepositus Zdzieszoviensis, hoc tumulatus sepulchro quiescit. Ex archivo Zdzieszov. [Pruszcz s. 230-231]. Feliks Durewicz (Duraniusz) ze Śremu (zm. 1642), proboszcz w Borku, doprowadził po reformacji do odnowienia kultu Matki Boskiej w kaplicy w Zdzieszu. W 1623 z jego inicjatywy doszło do fundacji w Zdzieszu prepozytury z czteroma mansjonariami, a następnie trzech dalszych mansjonarii zapewniających codzienne uroczyste odprawianie oficjum o Matce Boskiej. Wspaniały kościół Matki Boskiej Pocieszenia konsekrowano 1657. Duńczewski i Jaroszewicz streścili wiadomości Pruszcza. [Hagiografia polska nr 125]. 9. Żywot świątobliwego Jana z Ryczywoła, presbitera. Roku około 1399 Jan z Ryczywoła, kapłan wielkiej świątobliwości i lat sędziwych będąc pełen pokory, posłuszeństwa świętego, cierpliwości i rozlicznych cnót świętych, za czasów Wojciecha Jastrzębskiego, biskupa poznańskiego, umarł. Tamże w Poznaniu, z wielką uczciwością od różnego ludzi stanu, pogrzebiony. Thomas Treterus canon. Warmiensis in hist. de vener. Sacram. PP. Carm. Posnanien. [Pruszcz s.132]. Jan z Ryczywołu znany jest wyłącznie z tradycji o cudownym znalezieniu hostii i fundacji Bożego Ciała w Poznaniu, przekazanej przez Tomasza Tretera (1609). Wcześniejsi autorzy wiedzieli o "jednym pobożnym kapłanie" (Tomasz Rerus 1583), o "starym kapłanie Janie" ( Jan Chryzostom Sikorski 1604). POf. Kronika m. Poznania 3/4 1992. Mimo uznawania go przez Pruszcza i Duńczewskiego (W(spomnienie) ś(wiątobliwego) Jana z Ryczywoła, kapłana wielkiej świątobliwości i lat sędziwych. Będąc pełen pokory, zasług, posłuszeństwa, cierpliwości i rozlicznych cnót umarł f. 1399; w Poznaniu pogrzebiony. Tom. Treterus cano. Varsavien. rn.) za "świątobliwego", Jaroszewicz pominął jego postać. [Hagiografia polska li 218]. 10. Żywot świętego Bogumiła, arcybiskupa gnieźnieńskiego a potym pustelnika kamalduleńskiego. Bogumił błogosławiony, wyznawca Chrystusów, urodził się w domu zacnym i szedł z familiej Róża, a jako drudzy twierdzą, Abdanków. Z młodości zaraz pomnażał się w cnotach pobożnych, skłaniając się do stanu duchownego; a przetoż został potym dziekanem gnieźnieńskim; gdzie żyjąc już w większej doskonałości, był od Boga łaskami wielkiemi i cudów czynieniem udarowany. Miał wieś dziedziczną imieniem Dąbrowa, czternaście mil od Gniezna będącą. Przy niej był kościół Trójce Przenaświętszej, do którego on z Gniezna dla nabożeństwa i zbawienia dusz ludzkich (odprawiwszy wprzód podług dawnego zwyczaju godziny kanoniczne z drugimi) w niedziele i święta piechotą chodził abo raczej od aniołów przeniesiony bywał. A, że ten kościół ze wsią pospołu za rzeką Wartą na wyspie leżał, przetoż dla wielkiej wody żaden z tej strony przejść do niego nie mógł, ale wszyscy z pragnieniem wielkiem czekali na męża świętego, za którego przyściem i rzeki onej nogami suchemi od niego cudownym prześciem, za nim w też tropy ludzie wstępując, po wierzchu wody na drugi brzeg i do kościoła pomienionego przechodzili. Dla których on mszą świętą odprawiwszy i kazanie gorące uczyniwszy, powracał nazad przez onę rzekę aż na drugą stronę ze wszytkim ludem zdrowo, nic się nie zmaczawszy. Ten mąż błogosławiony, przykładem Zbawiciela, chcąc im onę fatygę zawdzię CzelWiec czyć (ponieważ drudzy z daleka przychodzili) a oraz ich do dalszego nabożeństwa przychęcić, wzywając Imienia Pańskiego rozkazał wszytkim rybom przypłynąć do siebie; a sam na brzegu stojąc, wybierał je z rzeki i rozdawał każdemu według potrzeby i dalekości drogi. Gdzie gdy już tak wszytkich nie tylko duchownym lecz i cielesnym pokarmem obdarzył, dawał im na koniec błogosławieństwo swoje, które oni wziąwszy, z weselem wielkiem i pociechą duchowną wracali się do domów swoich. Rybom także błogosławiąc, kazał im od brzegu na miejsca swoje powrócić. Co odprawiwszy, mąż święty wracał się do Gniezna tegoż poranku na zwyczajną godzinę obiednią, który obiad z drugimi kanonikami spoiny miewał. [-] Temi tedy i inszemi cudowne mi i pobożnemi sprawami Bogumił święty jako pochodnia jasna między innymi prałatami świecąc, po śmierci arcybiskupa swego zgodnie był obrany od kapituły na gnieźnieńskie arcybiskupstwo i potym poświęcony na nie w roku 1167. Na którym on żyjąc świątobliwie naśladował predecessora [ poprzednika] swego, Wojciecha świętego, i starał się z pilnością wprzód o chwałę Bożą a potym o zbawienie owieczek swoich. Ażeby tym więcej przezeń chwała Boża rozmnożona była, zakonnikom cysterceńskim na fundacją darował wieś Dąbrowa i wielu inszych różnymi dobrodziejstwy ratował. Do Panny Mary jej, Matki Syna Bożego, wielce był nabożny. Także ku Św. Wojciechowi, Stanisławowi - patronom polskim; więc i ku Piąci Braci Polakom i męczennikom zakonu kamalduleńskiego miał wielkie nabożeństwo, których wziąwszy sobie za osobliwych patronów, pragnął ich w żywocie pustelniczym naśladować, co potym wypełnił a to z takiej okazy jej. Przemysław książę wielkopolskie małżonkę swoje, Lukardę wstydliwą, że potomstwa nie miała - zadusić kazał. Ta sprawa okrutna obruszyła bardzo wielu ale najwięcej biskupa świętego, który jako pasterz czujny, przykładem Stanisława świętego, karał słownie o to książęcia i klątwą groził, jeżeli by za grzech ten pokuty nie czynił. Dla czego książę wielce nań zajątrzony będąc i poddanych swoich przeciw niemu, i duchowieństwo buntując, przywiódł do tego biskupa świętego, że dla uciszenia rozruchów onych w kościele świętym, wolał sam - jako Jonas z okrętu - z arcybiskupstwa ustąpić i w ręce Aleksandra trzeciego (od niego-ż przedtym na nie potwierdzony będąc) pokornie rezygnować. A tak mąż święty ciężar ten z siebie ochotnie złożywszy, poszedł z radością wielką na puszczą, blisko wzwyż pomienionej Dąbrowy będącą. I dziękując Panu Bogu, że pragnienie jego dał mu do skutku przywieść, uczynił sobie budkę do mieszkania i zaczął tam on żywot surowy z dawna pożądany. A biorąc sobie za ojca Romualda świętego, żył według reguły i ustaw jego, które mając na sercu pamięcią wyrażone miał oraz i pisane. Zawsze przy sobie tamże św. Piąci męczenników i patronów swoich życie ostre przed oczy sobie stawiając, i pomocy ich wzywając, naśladował ich w zakonnych i pustelniczych obserwancyjach. Gdzie w świątobliwości wielkiej i umartwieniach prawie siły jego przechodzących przez lat pięć żyjąc - jakie przy tym miewał pociechy od Pana Boga, także Panny Przenaświętszej i patronów swoich, ratunki z śmierci jego cudownej i szczęśliwej - łacno się każdy domyślić może. Abowiem gdy się już ten ziemski anioł w pracach duchownych i bogomyślności starzał,sakramenta naświętsze przyjąwszy, wesoło oczekiwał ostatniej godziny. W tym Matka Miłosierdzia na pomoc słudze swemu miłemu przyść nie omieszkała, ale niosąc na ręku Jezusa nasłodszego, syna swego stawiła mu się z pocztem wielkim aniołów i patronów jego. Dla czego on na ziemię między dębami przy celi będącymi upadszy i jako Zbawiciel ręce swe na krzyżu wyciągnąwszy, mówił z radością: "Jezu, Synu Boży i Panny Mary jej, przyjmi-ż duszę moje". Z któremu słowami (mając aniołów i Królową ich do tej ostatniej usługi) wypuścił duszę błogosławioną, która w jasności wielkiej, w osobie gołębice białej od onego świętego zgromadzenia prowadzona do nieba była dnia 10 czerwca w roku 1182. Co gdy się kapituły gnieźnieńskiej doniosło i w okolicy ogłosiło, zjechali się kanonicy z zgromadzeniem wielkiem obywatelów tamecznych i ciało błogosławione arcybiskupa swego pontificaliter [ po biskupiemu] ubrawszy, w kościele onym Trójce Przenaświętszej, solennie pogrzebu. Gdzie jako za żywota tak i po śmierci począł zaraz cudami wielkie mi słynąć: bo tam ślepi wzrok, chromi chód, głuszy słuch odnosili i w inszych chorobach, utrapieniach uciekający się z modlitwą nabożną do grobu jego, zupełne zdrowie i pociechę otrzymywali. Mieszczanie także uniejowscy i koleńscy ogniem niespodziewanym nawiedzeni będąc, za wzywaniem pomocy męża świętego, cudownie od pożaru onego miasteczka ich wolne zostały. Na koniec, wiele inszych opuściwszy, cudem jednym zamkniemy. Kupiec jeden, imieniem Stanisława przezwiskiem Wach, i mieszczanin koleński miał osobne nabożeństwo do biskupa świętego. Przetoż, ilekroć tamtędy jachał, wstępował zawsze do grobu jego, w opiekę się mu i dom swój oddając. Czasu tedy jednego, z suknem tamtędy jadąc na wozie, koń mu jeden z sześci - dla ciężaru wielkiego - zdechł. Z którego skórę zdjąwszy, ofiarował ją księżej [księżom] u grobu męża świętego mieszkający[m]. A sam się też modlił nabożnie przy grobie świętego biskupa prosząc aby, za jego przyczyną, zachował go Pan Bóg od podobnego przypadku i szkody w drugich koniach. On się jeszcze modli a w tym koń obłupiony przed kościołem zarżał, którego po głosie poznawszy, od grobu wyszedł i żywego stojącego przed kościołem znalazł. Za którą łaskę Panu Bogu i świętemu za przyczynę podziękowawszy, pojął go z radością i do potrzeby swojej obrócił, sławiąc cud Pański przez zasługi i przyczynę świętego uczyniony. A dla większej wiary i pamiątki dalszej kazali księża na drzwiach zakrystyjej onę przybić skórę; to się działo roku pańskiego 1396. [-] Joannes Długossius et Paprocki Hb. 2 et 3, Cromer /ib. 3, Bzovius ad annum 1287, item Chronica S. Benedicti.[Pruszcz s. 102-105]. + (Śmierć) Bogumiła, arcybiskupa gnieźnińskiego, pustelnika kameduleńskiego, herbu Róża, zacnie urodzonego. Ten, będąc dziekanem gnieźnińskim, w wielkiej doskonałości łaską cudów czynieniem udarowany. Mieszkał 14 mil od Gniezna, do którego dla nabożeństwa piechotą chodził, a raczej przez Anioła przeniesiony bywał, gdyż po jutrzni wybrawszy się, w każdą niedzielę na nabożeństwo trafił. Przechodzili i ludzie przez rzekę Wartę za nim suchemi nogami na nabożeństwa i nazad tymże sposobem z nim do Dąbrowy, gdzie mieszkał, powracali. Dla zachęcenia większego do usługi Boskiej (ile, że z daleka tamże przychodzili) rozkazał rybom, aby się zeszły do brzegu, które wyj CzelWiecmował i rozdawał wszystkim, według potrzeby i podróży. Wypuścił duszę błogosławioną w postaci gołębice białej, na co - oczywiście - wielu patrzało r. 1182. Pogrzebiony w Gnieźnie pontificaliter [jak biskup], wielkimi cudami sławny. Między inszemi cudami ten był dziwny, iż forman, niejaki Wach, mając nabożeństwo do Św. Bogumiła, około grobu jego koń mu zdechł, którego obłupiwszy skórę do księży zaniósł a sam poszedł modlić się do grobu świętego, aby go ratował od drugiego takiego kazusu. Jeszcze nie skończył modlitwy, koń odarty przyszedłszy na to miejsce, zarżał. Którego on po głosie poznawszy, wziął i znowu zaprzągł zdrowego. Skóra się została i jest przybita dla pamiątki na drzwiach zakrystyji. Długosz et Paprocki Hb, 2 et 3, Cromer Hb. 3, Bzovius ad annum 1287 et Chronica S. Benedicti. [Duńczewski]. Błogosławiony Bogumił utożsamiany jest przez historyków z dwoma postaciami: arcybiskupem gnieźnieńskim zm. 1092 r., o którym poza datą śmierci, niewiele wiadomo oraz z arcybiskupem gnieźnieńskim Piotrem 1187-1198, który ofiarował Dobrowę cystersom. We współczesnej hagiografii przyjmuje się tą ostatnią identyfikację. Historyczny arcybiskup Piotr, być może przedtem opat cysterski w Koprzywnicy i biskup poznański w 1186 r., który miał zrezygnować z arcybiskupstwa w 1198 r., niewiele ma wspólnego z postacią otoczoną kultem. Przekazane o niej informacje, zebrane w XVII w., wykazują ogromną trwałość tradycji średniowiecznej o biskupie Bogumile i wyraźnie ludowy charakter kultu. Początki oddawania mu czci nie są znane. W 1443 f. arcybiskup Wincenty Kot nakazał spisywanie cudów dziejących się u jego trumny i przeznaczył połowę ofiar składanych u grobu "świętego Bogumiła" na budową murowanego kościoła w Dobrowie. W 1462 f. część pieniędzy zebranych u grobu kapituła gnieźnieńska przekazała na odbudowę kościoła w Uniejowie. Jeszcze w czasie reformacji arcybiskup U chański dokonał oględzin grobu. W 1625 f. zainicjowano proces beatyfikacyjny. Mimo starań i zbierania zeznań świadków kultu i cudów nie udało się go zakończyć do końca XVIII w. Dopiero po wznowieniu procesu w 1908 r. w 1925 nastąpiło uznanie starodawnego kultu "błogosławionego czy świętego" przez Stolicę Apostolską. [Hagiografia polska I s. 147-158]. 11. Żywot wielebnych męczenników [-] zakonu S.O. Franciszka. Ex Martino Baronio. Pruszcz/ol. 133. Ex P. Alexio Koralewicz/ol.69. [-] Brat Wincenty Oporowski, który (gdy z posłuszeństwa) u dobrodziejów żebrał jałmużny - od Węgrów kalwinistów pojmany, po ulicach był włóczony, kij mi okrutnie zbity, na ostatek szablą i puginałem raniony - imienia Chrystusowego i Przenajśw. Jego Matki nabożnie wzywając [-] cierpliwie zwyciężył. [-] Wielebny ojciec Urban Sternalski, który przez długi czas życia zakonnego sposobił się do męczeństwa i usilnie go pragnął [-] jakoż go i dostąpił. Gdy bowiem Szwedzi do miasteczka Pakości weszli a on jednego katolika, śmiertelnie zranionego na śmierć dysponował, od Żydów (których wiele się między Szwedami znajdowało) porwany, okrutnie przez dzień i noc męczony i po wszystkim ciele skłuty - przeniósł się do Boga po wieczną nadgrodę. Drugi brat Paschalis Łabiszyński [-] milczenie ścisłe chowający, w wielkich przeciwnościach mężny i cierpliwy. Ten, gdy Szwedzi klasztor włocławski rabowali, a jego modlącego się przed Najśw. Sakramentem zastali - szpadami ukłuli i za umarłego odeszli. A, że [-] bez Najświętszego tego posiłku nie mógł umrzeć - poty żył, póki jeden kapłan [-] nie nadszedł i proszącemuo to strawne na drogę wieczności - nie podał. Ciało jego pochowane w tymże kościele włocławskim. [-] [Jaroszewicz s.296-297]. Oporowski Wincenty (zm. 12 VI 1657 w Warszawie), brat reformat [Hagiografia polska nr 412], Sternalski Urban (zm. 10 VI 1657 w Pakości) reformat. [Hagiografia polska nr 541]. Łabiszyński Paschalis (zm. 7 VI 1657), reformat. [Hagiografia polska li 303] poza źródłami zakonnymi nieznani. 16 +(śmierć) św. Benona biskupa i wyznawcy, w diecezyj i poznańskiej osobliwego patrona cum officio ritu duplici [z podwójnym officium] obserwowanego, który z hrabiów Bullenburg w cudzych krajach zrodzony, w prowincjach polskich, jako to w Pomeranii, Kaszubach i inszych, Apostołem do wiary świętej nawracającym. Sławny był cudami wielkimi, dziwny zasługami i nieoszacowany. Ten dla swobody kościelnej będąc wygnany, rozkazał klucze kościelne wrzucić w rzekę; do której władzy przywrócony, natychmiast pod skrzelami ryby złapanej znalezione [były]. Podczas wielkiego upału mając kazanie, w polu, gdzie wody nie było, ażeby spragnionych napoił, zatknął pastorał w ziemi, natychmiast źrzodło wypłynęło. Patrząc na pracujących, przeżegnał wodę, która się w wino zamieniła, co też jego chłopiec socyjuszom [towarzyszom] posługujący uczynił. Przez rzekę Białą suchą nogą przechodził i z wozem siana chłopa przeprowadził. Około błota pacierze odprawując, skrzeczącym żabom, [być] cicho przykazawszy - zamilkły. Lecz, przypomniawszy sobie Psalmistę "Benedicite cete et omnia quae moventur in aquis Domino" [Błogosławcie Panu wszystkie stworzenia wodne i wszystko co się porusza w wodach], rozkazał znowu, ażeby skrzeczały. Około wsiów - kędy się modlił i chodząc po polu odprawował medytacyj e - dotychczas nierównie obfitsze i wcześniejsze rodzą się zboża. Ze wsi do kościoła, o 24 000 kroków, w momencie stawał i kapelana raz z sobą przeniósł na klęczących w tyle swoich nogach. Umarł r. 1160, wieku swego 96, biskupstwa 40. Raderus et Menologia Ben e dic łi 16 Junii. [Duńczewski] . Święty Benon pochodzący z hrabiowskiej rodziny saksońskiej został biskupem Miśni w 1066, żył w burzliwych czasach zatargu cesarza Henryka IV z papieżem Grzegorzem VII. W 1085 zdjęty z urzędu przez synod moguncki przez trzy lata przebywał na wygnaniu. Potem powrócił do Miśni, gdzie zmarł 16 VI 1106. W 1285 f. podniesiono jego relikwie, kanonizacja nastąpiła w 1523. W czasach reformacji relikwie jego przeniesiono do Monachium, z czasem uznany został za patrona Monachium i Bawarii. Późne podania czynią z niego apostoła słowiańskich Wendów i ten wątek zainteresował polskich hagiografów, którzy coraz bardziej eksponowali jego słowiańskie powiązania. W 1759 Duńczewski pisał wręcz "Błogosławiony Beno biskup, apostoł pomorski i kaszubski, za życia wielki cudotwórca, umarł w poznańskiej diecezji 1160". W 1674 poznańska rada miejska przyjęła go, wraz ze św. Rochem, za patrona miasta. [Hagiografia polska nr 44]. 25. Żywot świątobliwego Klimaka bernardyna. Roku 1425 dnia 25 czerwca, Klimakus świątobliwy, pobożny i przykładny kapłan, bernardyn, świątobliwie żywot skończywszy, po zapłatę do nieba poszedł za swe zasługi. Pogrzebiony w Kobylinie Wielkopolskim ; jego świątobliwość Pan Bóg po śmierci cudami różnymi objawia. Ex manuscriptis conventus. [Pruszcz s. 134]. CzelWiec Klimak (Klemens) z Kobylina, początkowo dworzanin Kazimierza Jagiellończyka, w 1453 wstąpił do zakonu pod wpływem kazań Jana Kapistrana w Krakowie. Współfundator klasztoru w rodowym Kobylinie, w 1468 gwardian w Łowiczu, potem posłany przez zakon do Kowna i Wilna. W 1480 udał sie jako dyskret prowincji wraz ze Stanisławem ze Słap na kapitułę generalną do Ferrary, potem do Kurii Rzymskiej i Neapolu. Zgromadzone przez niego materiały historyczne, zwłaszcza noty o zakonnikach, posłużyły potem Komorowskiemu do pisania kroniki. Zmarł w Krakowie 28 VI 1483, tradycja zakonna podaje, że pogrzebany został w Kobylinie. Data roczna śmierci u Pruszcza (1425 !), a także u Duńczewskiego (1455) zmylona. [Bogdalski II s.196-200, Hagiografia polska nr 248]. 23. P( obożny) Hieronim Powodowiusz, świątobliwością i wielą księgami świętymi sławny, umarł 1613. [Duńczewski 1759]. Hieronim Powodowski (1547- 23 VI1613), kaznodzieja i polemista, ur. w Gnieźnie, pisarz kancelarii koronnej, kanonik poznański 1565, w latach 1571-74 studiował w Padwie i w Rzymie uzyskując doktorat teologii., w 1583 jako archidiakon kaliski objął kanonię gnieźnieńską, w 1585 archiprezbiter kościoła Mariackiego w Krakowie, 1588 kanonik krakowski. Kilka książek publikował w Poznaniu, m.in. żywot Tomasza Zieleńskiego. [Nowy Korbut III, 130132, Hagiografia polska nr 451]. 26. Żywot wielebnych ojców Bonawentury i Karola Winklerów. Ex vitis PP. Carmel. fol. 209 et Monum. Provinciae Reform. Min. Pol. Jednegoż nazwiska, choć nie jednego zakonu, obaj ci słudzy Boscy zostawili po sobie wdzięczną pamiątkę. [-]. Pierwszy bowiem z nich, w Poznaniu urodzony z bogatych i pobożnych rodziców [-J. Do szkół dany, równie w naukach jako i we wszelkich cnotach wielki wziął postępek i tak pięknymi od Boga przymiotami był udarowany, że go Władysław IV, król polski, na dworze swoim chował, gdzie i monarsze mądremu, i przedniejszym panom przypadł do serca przez wyborne talenta i cnoty. [-] Wstąpił do zakonu karmelitów bosych mając lat 29 i nazwany był Bonawenturą od św. Jędrzeja. [-] Po profesyji i szkolnych zabawach [-] wysadzono go za czasem na urzędy przełożeńskie [-]. Przeto po rządach klasztorów i całą prowincyją polską raz i drugi świątobliwie i z zaszczytem zakonu rządził. Za jego prowincyjalstwa przyszli byli Szwedzi do Polski, przeto ten sługa Boski wiele utrapienia [-] ponosił [-] wyprawując za granicę zakonników i zakonnice. A sam się zostawszy z małą braci podawał się w niebezpieczeństwo życia, broniąc od ostatniej ruiny swoje klasztory, z których kilka Szwedzi spustoszyli. Będąc zatym wielkiemi pracami [-] na siłach wyniszczony wpadł w śmiertelną chorobę. Gdy się zaś bliskim śmierci być sądził [-] o Sakramenty święte prosił [-J. Oddał ducha [-] w Krakowie [-J. [Jaroszewicz 321] Andrzej (Bonawentura) Winkler, karmelita bosy, z poznańskiej patrycjuszowskiej rodziny Winklerów, potomków słynnego poznańskiego pisarza miejskiego Błażeja Winklera, z domem rodzinnym na Starym Rynku 47. Zapewne był synem Jana Winklera (młodszego), kupca i rajcy. Przeor lubelski 1626-28,1634-37,1645-47, poznański 1631, wiśniowiecki 163738, prowincjał karmelitów bosych 1655-1658. Jako wikariusz prowincji wizytował klasztor poznański w 1662. [Hagiografia polska nr 609]. 30. Żywot świątobliwego Macieja Pstrokońskiego biskupa kujawskiego. Ex Stanislao Lubienio episc. Plocen. in vitae [-] Ojciec tedy Macieja Pstro końskiego był Zbigniew z Bużenina, matka Barbara z Gajewnik - oboje z senatorskich idący familii a pobożnością chrześcijańską równie zaleceni. Dał im Pan Bóg dwóch synów, Macieja i Jana, z których młodszy w stanie świeckim zostawszy był swego czasu kasztelanem wieluńskim. Maciej zaś [-] gdy dopiero miał pół roku, trafiło się, że jego mamka nieostrożnie nań porzuciła uprane świeżo chusty tak, że mu usteczka niemi przycisnęła. Szczęściem [-] ktoś to postrzegł; ale gdy dziecię wyjęto - już piany toczyło i nadzieja o życiu jego upadła. Lecz pobożna matka [-] ślub Bogu uczyniła, iż jeżeli dziecię przy życiu zostanie odda go na stan kapłański [-]. Gdy miał około czterech lat biegając z równiennikami nad rzeką Wartą arcybystrą, czy trącony od którego z nich, czy przypadkiem wpadł w wodę. A gdy bojące się chłopięta pouciekali (aby rzecz nie była wydana) cudowną opatrznością Boską ocalał. Ktoś bowiem z dworskich ludzi szczęściem przyszedł nabrać sobie wody, aż oto, na łokieć pod wodą, postrzegł dziecię siedzące spokojnie. Rozumiejąc zaś, że już zalane i zaduszone, gdy go z wody wyjął, żywe i całe zdrowe obaczył i do domu zaprowadził. [-] Pieczołowita matka pilne oko miała na wszelkie sprawy jego i często mu to wbijała w pamięć: "Ty Bogu i ołtarzowi poślubiony jesteś, więc tak się sprawuj, aby gdy dojdziesz lat, godnym stałeś się tego stanu". [-] Po mniejszych szkołach posłali go rodzice na wyższe nauki do Akademii Krakowskiej zawsze wybornemi słynącej mistrzami, pod któremi nie tylko w retoryce, filozofii i teologii wielki uczynił postępek ale i greckiego języka nauczył się. Jan Sierakowski, wojewoda łęczycki, senator do cudzych krajów z swemi wnukami [go] posłał. W Niemczech między heretykami bawiąc, nie tylko szkody nie poniósł ani też utraty niewinności, choć i sztucznie, i gwałtownie od wyuzdanych niewiast miewał napaści. [-] Powróciwszy z cudzych krajów do ojczyzny, zalecony był Karnkowskiemu arcybiskupowi gnieźnieńskiemu [-], za radą swego patrona do kapłańskiego brał się stanu. [-] Uczyniony kanonikiem gnieźnieńskim i proboszczem łowickim, wziął poświęcenie kapłańskie. W dzień prymicyi wziął na ciało swoje ostrą włosiennicę, którą trzy lata nosił; a odtąd w piątki ostro pościł nic nie jedząc i pijąc. [-] Zostawszy [-] biskupem przemyskim [-] kościoły od heretyków niesłusznie wydarte, nieustraszonym sercem odbierał z dochodami im zapisanemi. O ubogie i szpitale wielkie miał staranie [-], w Jaśliskach i Brzozowie sam fundował szpitale. [-] Będąc podkanclerzym a za czasem i kanclerzem koronnym [-] podczas niebezpiecznego rokoszu przeciw dobremu królowi Zygmuntowi III pracował [-] aby tak szkodliwa wojna była uśmierzona. [-] Ztargany ustawicznemi dla Boga i ojczyzny pracami, w ręce królewskie złożył pieczęć koronną a postąpił na wakujące biskupstwo kujawskie. Ale skoro tylko już chory powitał swoje katedrę w Włocławku - gorzej się mieć począł. [-] Lipiec Choć tak intratne piastował urzędy, żadnych skarbów nie zebrał i owszem, z pozostałych ruchomizn dłużki niektóre płacić musiano. [-] Przeniósł się do Boga [-J. [Jaroszewicz 325-326]. Maciej Pstrokoński (ok. 1553-1609), student krakowski 1568, potem rzymski 1582, sekretarz wielki i regent kancelarii koronnej 1591, referendarz wielki koronny 1598, bp przemyski i prepozyt miechowski 1600, podkanclerzy koronny 1605, kanclerz 1606, bp włocławski 1608, zmarł w zamku raciąskim 29 czelWca 1609. [psB XXIX, 265-271, Hagiografia polska nr 459]. LIPIEC 5. W(spomnienie) ś(wiątobliwego) Wojciecha, arcybiskupa gnieźnińskiego herbu Jastrębice, z ojca Dersława, z matki Krystyny urodzonego we wsi Łubnicy. Którego ojciec do fary benszowskiej na naukę zaprowadziwszy, ile będąc szczupłej fortuny, rzekł do niego: "Oddaję cię, synu mój, nie w komput żaków, ale biskupów. Ty pamiętaj, biskupem zostawszy, kościół na tym miejscu wymurować, gdzie cię do szkół oddaję etc". Nie omyliła ojcowska nadzieja Wojciecha, prędko bowiem postąpiwszy w naukach, z scholastyka krakowskiego został infułatem poznańskim r. 1399. W Benszowie kościół wymurował r. 1407 i zakonników św. Pawła pustelnika osadził, cztery do niego wsi przyłączywszy. W Warszawie kolegiatę wystawił, przy katedrze poznańskiej mansjonarzów fundował. Został kanclerzem wielkim koronnym a potym biskupem krakowskim r. 1412. Dwa kościoły farne: w Wysokim i Korytnicy fundował; do ołtarza św. Agnieszki katedrze krakowskiej dziesięciny nadał. Na prymacjalną godność i arcybiskupstwo postąpił r. 1423, gdzie prebendy dwie: teologiczną i jurydyczną a w Kaliszu trzecią fundował. Kanoników regularnych do Kłodawy przywrócił i kościół ich w kolegiatę zamienił; umarł r. 1436. Więcej inszych, oprócz tego, fundacyji poczynił jako to: w Rytwianach i Borzysławicach prebendy etc. Brat jego, Scibor, wojewoda łęczycki, miał synów 20, których obrazy w kościele beszowskim są malowane. Z tych 8 zginęło za wiarę św. w Prusiech; 12 różne mi było senatorami. Długosz et Damalevitii in vita archiepi. Gnesnen. etc. Paproć. Episc. Cracovien. [Duńczewski] Wojciech Jastrzębiec (ok. 1362-1436), pracownik kancelarii królewskiej przed 1389, czynny w dyplomacji, nominowany bpem poznańskim 1399, w 1412 zamienił się z biskupem Piotrem Wyszem na biskupstwo krakowskie zostając kanclerzem koronnym 1412-23, arbp gnieźnieński 1422. Duńczewski w 1757 r. pominął jego osobę - tak jak inni hagiografowie - choć wspomniał: "Pobożnych Jastrzębców 8 braci z 20 synów Ścibora wojewody łęczyckiego, brata Wojciecha II arcybiskupa gnieźnińskiego, za wiarę w Prusach zginęli, 12 było senatorami około roku 1430". W "Hagiografri polskiej" nie fIguruje. 6. P( obożny) Krzysztof Szembek arcybiskup gnieźnieński, wielki jałmużnik I świątobliwy potrzebnych dobrodziej. [Duńczewski 1759]. Krzysztof Antoni Szembek (1667-6 VII 1748), po studiach krakowskich i rzymskich sekretarz królewski 1708, referendarz koronny 1709, bp inflancki 1710, poznański 1716, kujawski 1719, arcybiskup gnieźnieński 1739. [HagiografIa polska nr 555]. 7. Żywot wielebnej panny Eufrozyny Oporowskiej karmelitanki bosej. Ex vitis PP Carmel. Discalc.loI.362. [-] Panna Eufrozyna Oporowska, ta w Wielkiej Polszczę urodzona z szlachetnych i pobożnych rodziców, coś cudownego po sobie pokazała, albowiem się urodziła w habicie męskim z kapturem i szerokiemi rękawami, której wyjąć z owego habitu żadną miarą nie mogli, aż rodzony jej wuj, z zakonu ojców bernardynów, habit ów na dziecinie rozerżnął. [-] Panienką wielce była nabożną. W kościele ustawiczna, od społeczności nie tylko obcych ludzi ale i domowych uciekała; jeść i mówić z ludźmi nie chciała, skrytych miejsc na modlitwę szukała [-], o którą odludność i zbytnie nabożeństwo matka ją ostro strofowała i niemiłosiernie karała. [-] Zakonnicą być pragnęła [-] ale ojciec jej odpowiedział: "Ja ci pozwalam ale-ć ci dopomóc kosztem nie mogę". Matka [-] chcąc jej do tego przeszkodzić oddała ją do dworu jednej senatorki. Była wielce z tej sługi swojej pani kontenta, bo widziała w niej dziwną skromność, cichość i przystojne [-] obyczaje. Gdy [-] owa panienka brzydząc się strojami wytwornemi napraszała pani, aby jej pozwoliła chodzić w szarzyźnie, uczynić tego nie chciała, mówiąc: "Ja w tej barwie panien nosić nie mogę". Tak odprawiona, gdy się dowiedziała, że ją pani za mąż chce wydać - umyślnie twarz sobie błotem i innemi obrzydliwościami szpeciła, przy ogniu i na słońcu opiekała. [-] Postanowiła życie pustelnicze prowadzić, do czego się przez lat dwie sposobiła i na ostatek [-] uszła w nocy z dworu, wszystkie swoje rzeczy zostawiwszy i jedne tylko parę sukienek własnych i coś pieniędzy wziąwszy. Wychodząc zaś [-] na który trafi gościniec - tym iść postanowiła. Szła tedy w nocy drogą po chwastach, cierniach, błotach i wodach nie widząc wcale dokąd ją przyprowadzi. [-] N ade dniem stanęła na przedmieściu poznańskiem. [-] Chodząc tedy po różnych domostwach i prosząc o krótkie skłonienie, nigdzie nie była przyjętą, aż [-] przyszła do ubogiej chałupki, przed którą siedział człowiek sędziwy i na usilną prośbę przyjął ją. Temu [-] zwierzyła się z swego zamysłu i, oddawszy pieniądze, które miała przy sobie, prosiła go, aby jej kupił madzelonu szarego i męski habit uszyć kazał, do którego kaptur sama sobie uszyła. Gdy już to miała, prosiła [-] żeby jej gdzie puszczę opatrzył i miejsce przygotował, który o milę od Poznania, w SuchymIesie, w samej gęstwinie wystawił jej z chrustu mieszkanie gałęziami przykryte, łóżko też i stolik z ziemi wykopane sporządził i zamknięcie z dranic opatrzył. Mając tak sporządzone miejsce na puszczy, ostrzygszy sobie głowę, wzięła pustelnicze odzienie, [-] i tę z nim sekretną zmowę uczyniła, żeby jej co dwie niedzieli bułkę chleba przyniósł i jaką robotę, żeby mu ów chleb odrabiała. [-] Gdy się to działo, pomieniona senatorka, nie wiedząc gdzie się panna podziała, [-] wysłała do ojca dając znać, że z domu jej córka jego zniknęła. Zatrwożony [-] ojciec [-] nie mógł się nigdzie o kochanej córce dowiedzieć, przeto, przyjechawszy do Poznania, otrąbić kazał, jeżeli by kto o panience [-] nie wiedział. Na ten [-] odgłos odezwał się ów staruszek [-J. Tą powieścią rozweselony ojciec [-] kazał się na to miejsce puszczy prowadzić, bojąc się Lipiecjednak zbytecznego żalu, aby nie uwiódł się jaką złością, wziął z sobą dwóch ojców franciszkanów, z których jeden zwał się Przyborowski a drugi Pużański, brat cioteczny panienki. [-] Naprzód wysłali owego starca przed sobą, żeby do jej pustelniczej chatki zakołatał. Co gdy długo czynił, poznawając ona [-] że to była zdrada, nie odzywała się. Ale gdy jej powiedział, że [-] przyniósł jej bułkę chleba na dwie niedziele, otworzyła. Za którego wejściem wpadł ojciec z owemi zakonnikami a panienka, to widząc, padła twarzą na ziemi. [-] Tak tedy [-] leżącą [-] ojciec podnosi, ale zemdlony, opierającej się mężnie córki podnieść nie może, która się ojcowskich nóg uchwyciwszy, rzekła odważnie: "Wolę, że trupem w ojcowskich twoich oczach padnę, jeżeli to miejsce opuszczę". N a które słowa kiedy ojciec wcale zaniemiał, rzekli przytomni ojcowie franciszkani [-]: "Nie bądź przyczyną śmierci ojca twego, i pódź za wolą jego a on ci da [-] do którego zechcesz zakonu, w którym do służenia Panu Bogu będziesz mieć wodza, którego młode lata twoje wyciągają jeszcze po tobie". [-] Na tę zdrową refleksy ją [-] odpowiedziała panna: "Nigdy bym ja na tym miejscu nie była, gdyby mi byli rodzice nie bronili wstąpić do zakonu Św., do którego największe upodobanie miałam, w zgromadzeniu poznańskim karmelitanek bosych, widząc ich ścisłe oddalenie od świata i na osobności wieczne zamknięcie. Ale jeżeli mię stąd ojciec mój do klasztoru poznańskich karmeli - tanek bosych odprowadzi, gotowam to miejsce opuścić". [-] Co gdy uczynić przyrzekł jej ojciec, ona [-] do klasztoru panien karmelitanek [-] odprowadzona była. [-J. Jak tylko z nią ojciec stanął przed furtą i kołem klasztornym, nigdzie [-] stąpić nie chciała, póki by wprzód zakonnic nie obaczyła [-]. Więc gdy przełożona klasztoru przyszła do niej, do koła [-] niewiadoma panna zwyczaju rozmowy przez koło, nic nie odpowiadała - tylko płacząc serdecznie łkała. [-] Ojciec odpowiedział za córkę i uczynił relacyją skąd i dla czego ją przyprowadził. Co słysząc przełożona, do kraty ich prosiła [-] z wszystkie mi zakonnicami do niej wyszła. Obaczywszy zakonnice welarni zasłonione, panienka [-] prosiła miłosierdzia, żeby ją do społeczności swojej przyjęły. [-] Lecz w ten zaraz dzień ku wieczorowi [-] ciężko sie rozchorowała na ospę [-], co ją nie tak trapiło, jako wielka bojaźń, żeby jej od zakonu nie odrzucono. [-] Zupełnie ozdrowiawszy, zgodnemi głosami była do zakonu przyjęta i habit święty [-] odebrała; nazwana przy obłuczynach Eufrozyna od Wszystkich Świętych. [-] Przypuszczona zatym chętnie do professyji, w wielkiej doskonałości żyła [-] ducha nowicjackiego i chwalebnych zwyczajów nie opuszczając. Lubo zaś wszelakich cnót była obrazem, osobliwie zaś cierpliwością jaśniała [-]. Ostatnia zaś jej choroba była, niezwyczajne wzdęcie żywota, czego okazja była, że będąc zakrystianką - spadła z drabiny. [-] W gorących do Pana Boga aktach miłości konać zaczęła, i na krucyfiks pośród infirmaryji stojący oczy obróciwszy [-] dokonała r.p. 1713 mając lat wieku swego 41 a zakonnej profesyji 22. [-] [Jaroszewicz 335-338]. Oporowska Eurozyna karmelitanka bosa w klasztorze poznańskim (zm. 1713), poza źródłami karmelitańskimi bliżej nieznana. [Hagiografia polska nr 410]. 10. Żywot B. Jana z Dukle, zakonu św. Franciszka. Błogosławiony Jan., zakonu świętego Franciszka conventualium, urodzony z uczciwych rodziców w miasteczku nazwanym Dukla. Z młodości zakon świętego Franciszka we Lwowie przyjął, gdzie wkrótce potym, dla świątobliwości jego, na przełożeństwo od nich przymuszany bywał wielokroć; na którym tak się sprawował, że od wszytkich na wielką miłość sobie zarabiał. Lecz on pragnąc doskonalszy żywot prowadzić, prosił swego ojca prowincjała, aby się przeniósł do bernardyńskiego zakonu - co uprosił i z chęcią przyjęty został - kędy w świątobliwości zakonnej postąpił, że zdał się innych przechodzić. Ustawiczny był w modlitwie, którą z płaczem i przez całą noc odprawował. W chórze najpierwszy - godzinki Panny Mary jej kilka razy odprawował , za co mu też sama dziękowała. Regułę świętego Franciszka na pamięć umiał, którą zawsze z płaczem rozmyślał. W Poznaniu potym mieszkając dwu braci zakonnych niecierpliwych mową swą i przykładem zbudował, którzy w zakonie świątobliwie żywota dokonali. Doświadczając Pan Bóg cierpliwości jego, różne na niego krzyże dopuszczał i przez długi czas ślepotą był nawiedzony, w której jednak będąc, powinności swej w niczym nie opuszczał. Posłusznym, pokornym, cierpliwym był jako prawdziwemu zakonnikowi należy. Przed śmiercią srogie bolenie nóg mając i wrzodami skancerowane ciało, w czym bynajmniej nie przykrzył sobie ale wesoło w tym trwając, Panu Bogu dziękował - siedm psalmów pokutnych z bracią odprawował. Naświętszym sakramentem się opatrzywszy, zupełnego baczenia będąc, Panu Bogu ducha swego oddał nazajutrz po świętym Michale roku 1484. Pochowany w kościele świętego Jędrzeja we Lwowie, u bernardynów; ciało cudami sławne za rozkazaniem Innocentego ósmego papieża podniesione; wielkie dobrodziejstwa za jego przyczyną utrapieni ludzie odnoszą. Ex chronica Ord. prov. Reg. Pol. fol.22 in cathal. sanctorum fol. 129. [Pruszcz s. 149-150]. Błogosławiony Jan z Dukli przeszedł z zakonu franciszkanów konwentualnych do bernardynów w 1463 f. Niestety nieznana jest data jego pobytu w klasztorze poznańskim bernardynów, często pomijanym w jego kulcie. Działał głównie w klasztorze lwowskim, gdzie zmarł 29 IX 1484. Kult jego rozwinął się zaraz po śmierci. Już w 1487 papież Innocenty VIII wyraził zgodę na translację zwłok, co nastąpiło dopiero w 1521. Od 1615 prowadzony był w kilku etapach proces informacyjny świętego, zakończony w 1733 ogłoszeniem go jako błogosławionego. W 1739 ogłoszony patronem Korony i Litwy. Proces kanonizacyjny toczy się z wieloletnimi przerwami od 1754 r., wznowiony kolejny raz w 1948 f. [Hagiografia polska T.I s. 587-602]. 20. Żywot B. Rafała bernardyna. Błogosławiony Rafał bernardyn urodzony w Małej Polszczę, w Proszowicach z rodziców pobożnych stanu miejskiego, którzy w niepłodności będąc ustawnie gorąco Pana Boga prosili o potomstwo i otrzymali, z osobliwej Łaski Bożej, syna, któremu na krzcie świętym Stanisław imię dali. Ten w niewinności pokazując przyszłą po sobie świątobliwość, w siódmym roku uczyć się w szkołach począł, naukę z cnotą jednocząc. W kościele ustawiczny, nabożnie służąc Panu Bogu i Pannie Naświętszej, którą sobie za patronkę i świętego Stanisława wespół wziął, onych w naukach wzywając. Towarzystwa swawolnego, lekko Lipiecmyślnych żartów wszelkich się strzegł; był skromnym, cichym, pokornym; uciechą jego w młodości była służba do mszej świętej. W dziesiąci lat posłany był na nauki do sławnej Akademiej Krakowskiej, w której progres uczyniwszy doktorem filozofiej został. Tam, jako świeca jasno świecąca, przykładem był rówiennikom swoim i inszym lekcje czytając i dysputując, wstyd panieński w sercu i w ustach chował. Widząc obłudność światową - wzgardził nim a do zakonu myśl swoje nakłonił. W czym się spowiednika swego, altarysty w kościele Panny Naświętszej w rynku krakowskim, sercem szczerym i przedsięwzięciem radził, który rzekł: "Idź na głos Boży, Stanisławie, bo cię Bóg wzywa". Prosił tedy o habit zakonny u bernardynów na Stradomiu, gdzie przyjęty jest i dano mu imię w zakonie Rafał. W nowicjacie wszytkie usługi nakazane rad czynił a nic bez starszego dozwolenia, pomniąc, że vita communis vi ta sanctissima [życie zakonne, życie najświętsze ]. Po profesy jej życia ostrego, z dozwoleniem starszych przyczynił: ciało swe różnie dręczył, niespaniem, ujmując mu dobrze pokarmu i napoju, łańcuszkiem żelaznym ono ściskając, dyscypliny aż do krwie czyniąc, włosiennicą grubą i ostrą odziewając. Mękę Chrystusa Pana rozmyślał, do Panny Naświętszej osobliwe nabożeństwo miał a gdy jej koronę mówił, na Jezus, Maryja - nisko ukłon czynił; soboty suszył, antyfony Jej rad mawiał. Kapłanem z posłuszeństwa zostawszy, gdy kazywał, na grzechy ludzkie śmiele wołał. Gwardianem abo prowincjałem będąc nazywał synami prawdziwymi świętego Franciszka bracią, którzy prostotę, pokorę, cierpliwość, ubóstwo kochali. Wizytę braci często czynił, defekty ostro karał - upomnienia im dając, przykładnie żył. Brat jeden kleryk, miejscem się nie kontentując, odmiany prosił; które obiecał ale, żeby się wprzód spowiadał - upominał. Skoro się brat wyspowiadał, zaraz zachorzał i umarł. Sam się też na śmierć gotując braci - miłość, obserwancyją, rozpamiętywanie Męki Pańskiej, służbę Panny Przenaświętszej zaleciwszy - sakramenta święte przyjąwszy, bracią pożegnawszy, ewangelią świętego Jana - aby mu czytano - prosił, której słuchając a łzami się zalewając, dokończył roku żywota swego 80, a w zakonie 65. W Warce, przed wielkim ołtarzem pogrzebiony; za żywota i po śmierci cudami sławny. Zaraz, przy jego ciele, po śmierci - dwaj opętani od czarta wybawieni są. Lunatyków czterech, od powietrza morowego dwadzieścia uzdrowieni. Dziecięciu nożem oczy od drugiego dziecięcia wykłute, na lament i płacz matki, przywrócił; i wiele inszych. Ciało jego błogosławione z grobu pierwszego przeniesione przez J.M.Ks. Jana Lipskiego, arcybiskupa gnieźnieńskiego roku 1640 - po śmierci jego w lat 107, przy wielu osobach duchownych i świeckich stanu różnego. Ex chronica minorum, Hieronimus LipczYński ord. min. de observantia. [Pruszcz s. 170-171] Stanisław, syn Jana Budka z Proszowic, wpisał się na uniwersytet krakowski w 1467, studiów jednak nie ukończył zdobyciem tytułu naukowego. Pod wpływem swego spowiednika, jak uznaje tradycja, świątobliwego Swiętosława, mansjonarza krakowskiego, wstąpił do bernardynów przyjmując imię Rafała. Kariera zakonna była powolna. Około 1501 f. był gwardianem w Poznaniu, nie wiadomo od kiedy i jak długo, potem - w przerwach między sprawowaniem urzędu prowincjała - trzykrotnie gwardianem w Krakowie, raz w Wilnie. Czterokrotnie sprawował urząd prowincjała zakonu 1506-09, 1514-17, 1526-29, 1532-34. W czasie wizytacji klasztoru w Kobylinie, już jako osiemdziesięciolatek, zachorował poważ nie, i kazał się wieść do Warty mówiąc, że "to miejsce, poświęcone czci Matki Bożej Wniebowziętej, tylko dwie mile dzieli od nieba". Tamże zmarł 26 I 1534. Kult rozpoczął się bezpośrednio po śmierci, mimo postępów reformacji. Od 1631 arcybiskupi gnieźnieńscy, na wniosek zakonników, prowadzili postępowanie beatyfikacyjne. W 1641 dokonano uroczystego podniesienia relikwi. Dalsze, przewlekłe etapy postępowania beatyfikacyjnego nie dały rezultatów, mimo trwającego stale kultu lokalnego. [Hagiografia polska II s.261-270]. 21. Żywot pobożnego Stanisława zakonu Św. Pawła pierwszego pustelnika. Wielkiej świątobliwości kaznodzieja żarliwy, w opowiadaniu słowa Bożego nieustający, sługa prawdziwy i ustawiczny Panny Przenaświętszej, pobożny Stanisław. Ten - w ustawicznym milczeniu, w posłuszeństwie zakonnym, w umartwieniu ciała, w czystości nienaruszonej kochał się - zasłużył sobie nie tylko w niebie chwałę ale i ciału całość dotychczas. Umarł w Oporo wie roku 1540, cudami za żywota i po śmierci sławny. Ex manuscriptis conv. Często [Pruszcz s. 172]. Stanisław pochodził z mieszczańskiej rodziny z Oporowa, prawdopodobnie studiował na Akademii Krakowskiej w 1532, w dwa lata później wstąpił do zakonu paulinów. Był kaznodzieją jasnogórskim, prowincjałem paulinów 1536-1543, potem przeorem w Wielgomłynach i kaznodzieją w rodzinnym Oporowie, zmarł 19 IV 1552. Kult rozwinął się wkrótce, mimo trudności reformacji i niechęci zakonu do promowania kanonizacji swych braci. W 1609 Marcin Baroniusz włączył go jako błogosławionego do swego spisu świętych i błogosławionych. Cuda przy grobie spisywano od 1649. Postulaty przeprowadzenia beatyfikacji, zgłaszane w zakonie w 1722 i później, nie doczekały się realizacji. Od 1957 f. wznowiono postępowanie beatyfikacyjne. [Hagiografia polska lIs. 174-185] 27. Żywot pobożnego Jana Lubrańskiego, biskupa poznańskiego. Jan Lubrański, mąż wielkich cnót i świątobliwości, urodzony z wielce świątobliwych rodziców, familiej Godziembów. Ten z biskupstwa płockiego na poznańskie wstąpiwszy, z wielką czcią [na nie] wprowadzony. Był to Rzeczpospolitą miłujący senator, z natury skłonny do gniewu, który defekt przyrodzony dobrocią, ludzkością, pobożnością, wielką świątobliwością nagradzał; czujność w rządzeniu biskupstwa - z pochwałą wszytkich i z dobrym przykładem - pokrywała to. Był także szczodrobliwym wielce na ubogich a osobliwie na tych, którzy nauk wyzwolonych pilnowali. Kościół katedralny poznański, ze wszytkim mieszkaniem kanoników i wikariów, obwiódł dokoła murem. Sam kościół miedzią pobić i naprawić dał (który we sto lat A.D. 1622 od cieślów, w wiązaniu pszczoły wykurzających zapalony, zgorzał) gdzie było potrzeba; tenże wielą apparatów bogatych udarował. Kolegium dla studentów zbudował i nadał, kościół pod tytułem świętego Stanisława i z szpitalem świętej Gertrudy tuż przy nim (gdzie teraz są jezuici) zbudował i hojnie nadał. Na szpital świętego Krzyża ubogim młyn kupił, onymże na poratowanie ich niedostatków, oddał. W Kazimierzu Wielkopolskim, pod imieniem świętego Jana (który był jeden z Piąci Męczenników Polaków) kościół i klasztor ojcom bernardynom zbudował i apparatami przyozdobił. Toż w swej diecezy jej poznańskiej wie10m kościołom uczynił. Był kapłan wielce nabożny do Panny Przenaświętszej i świętych, a mianowicie patronów polskich, skąd miewał wielkie objawienia, z wielką pociechą duchowną. A będąc wszelakich Lipiec Ryc. 5. Fragment płyty nagrobnej bpa Jana Lubrańskiego (zm. 1520). Katedra poznańska, Kaplica św. Jana Kantego. Fot. W. Wolny cnót świętych pełen, szczęśliwie dni żywota swego dokończył, mając lat wieku swego 64, w miasteczku swym Buk nazwanym, roku 1520 we śrzodę po Wniebowstąpieniu Pańskim. Thomas Treterus in vitis episc. posn. [Pruszcz s. 174-175] . Jan Lubrański wybitny humanista polski, wykształcony w Krakowie, Bolonii, Rzymie, sekretarz królewski 1489, biskup płocki 1497/8, poznański 1498, zmarł 22 V 1520. Fundator Akademii w Poznaniu, właściciel dużego humanistycznego księgozbioru. Opinię osoby świątobliwej wyrobił mu Tomasz Treter w oparciu o opinię panującą w kręgach poznańskiej Akademii. W spisie z 1609 r. wspomniany jako błogosławiony, Jaroszewicz pisał o "świątobliwym" Janie Lubrańskim. [Hagiografia polska nr 297]. 28. Żywot pobożnego Jana Sabaliusza kapłana. Pobożny Jan Sabaliusz z Rawy kapłanem zostawszy, był wikarym we wsi nazwanej Boguszyce, pół mile od Rawy. Tam sobie czujności i ostrości w życiu i prac około dusz chrześciańskich, sobie powierzonych, przyczynił. Pasterzów w polu - pacierza chodził uczyć i Bożego przykazania; także dzieci małe po parochiej. W botach długich przez [bez] podeszew chodził, do których sobie klocki (miasto podeszew) z drzewa dębowego przyprawiał. Posty wielkie i dyscypliny czynił, a co mu z potrzeb do żywności i przyodzienia ciała zbywało - to ubogim, chorym rozdawał. Piwa gdy sobie za pół grosza kupił, przez trzy dni się nim posielał. Szat grubych a długich zażywał. Był żarliwym kaznodzieją, czartów z ciał ludzkich (z daru Bożego) wyrzucał. Mszą świętą co dzień z wielkim łez wylaniem odprawował; a będąc łaski Bożej pełen, skończył bieg żywota swego roku 1552. Pogrzebiony w kościele boguszyckim, przy ołtarzu i obrazie cudownym Panny Przenaświętszej. Przez to miejsce abo grób, gdzie ciało jego leży, ludzie opętani nie mogą przechodzić mówiąc, że: ten tu leży, który nas za żywota bardzo dręczył. O czym mając relacyją przewielebny pasterz J. M. Ks. Maciej Lubiński, arcybiskup gnieźnieński zesłał na rewizyją i szukanie ciała pobożnego kapłana W. W. ks. Maurycego z Jędrzejowa i ks. Tomasza, doktorów obojga prawa, kanoników gnieźnieńskich. Którzy pilno szukając - na pomienionym miejscu naleźli ciało jego w roku 1622 miesiąca września w ubierze kapłańskim, w czapeczce staroświeckiej, której za żywota zażywał, w ciele całym - krom cząstki u nosa naruszonej, z której likwor pachniący ciecze - ręku i nóg ślicznej bardzo białości. Leży na tymże miejscu, z wielka uczciwością powtóre pochowany, nie bez pociech ludzi wiernych. Ex commissione archiep. Gnesn. ut supra. [Pruszcz s. 176-177] Bliższe dane o Janie Sabaliuszu nie są znane. WĘja jego relikwi w 1622 r. wskazuje, że w kręgu arcybiskupa Macieja Łubieńskiego, silnie zaangażowanego w proces reanimacji dawnych kultów, rozważano możliwość wszczęcia procesu kanonicznego. Duńczewski w 1746 umieścił tylko wspomnienie o Sabaliuszu, nie dając mu nawet tytułu "pobożnego", Jaroszewicz nazwał go świątobliwym. [Hagiografia polska nr 494]. 30. Żywot świątobliwego ojca Mikołaja Koźmińskiego zakonu Św. Benedykta. Ex arbore Vitae P. Hyacinthi Jabłoński parte 2 fol. 239. Mikołaj z Wielkiego Koźmina zacnie urodzony, na świecie do lat 20 zostając, ciężką (z woli Boskiej) chorobą złożony, w niej był zachwycony w duchu - i na sąd postawiony przed straszliwym Sędzią. Gdzie widział miecz obosieczny zawieszony, którym miał być ścięty, jeżeliby nie przyrzekł [-] wstąpić do zakonu. Co on obiecał - a ozdrowiawszy [-] prosił się do zakonu św. Benedykta w klasztorze świętokrzyskim. Miał wprawdzie niejaką w tym przeszkodę: albowiem choć był wzrostu okazałego, na oku jednym miał wadę i na nogę jedne upadał. Jednak [-] od opata był przyjęty; a po obłuczynach owa w oku wada cudownie była zniesiona. [-] Od dnia profesyj i swojej mięsa, łaźni, futra jakiegożkolwiek nie zażywał; ani kiedy na pierzu spał, ciało swoje różnie trapiąc [-]. Próżnowaniem wielce się brzydził, a na ten czas, gdy drukarnie ledwie gdzie były (a pisma i księgi stare źle pisane były) te on wszystkie przepisowa!. Kościelne mszały, chórowe brewiarze, diurnały, rubrycelle do jedności przywiódł mieniąc, że jedność jest to piękna ozdoba. [-]. Pościel jego była mata słomiana, którą zawsze miał w celi [-J. Do refektarza nigdy pierwej nie szedł, aż znać dano; u stołu [-] całej porcyji nigdy nie zjadł, a gdy dla pracy albo świąt osobliwszych co przydano - jeść nie chciał - królewskiemi nie zakonnemi potrawami nazywając [-J. Przez okna nigdy dwornie nie spojrzał, chyba będąc przeorem - na kompas, aby według czasu wszystko się odprawowało. [-] Z niewiastami nie Lipiectylko rozmawiać ale i widzieć się nie chciał. Słuch swój od wszelkich nowin świeckich i szemrania zagrodził. [-] Rozmów duchownych pilnie słuchał, bez przerywania, aż do końca; zapachów wszelkich pilnie się także wystrzegał. Smak swój tak martwił, że wolał co przykrego i gorzkiego, niżeli co przyjemnego i słodkiego zażywać. [-] Soli, korzenia, lekarstw wzbraniał się zażywać. [-] W starości swojej bratu jednemu, w zakonnym życiu ostygłemu, [-] taki o sobie powiedział przypadek: "Po niektórych latach zakonu mojego, pomału w nabożeństwie [-] ziębnąć począłem [-J. Jednak nocy jednej, po jutrzni, gdy bracia na spoczynek poszli - jąłem pilnie rozmyślać, jakimby ogniem tę oziębłość moje rozgrzać? Przyszło mi tedy na myśl w jakim ogniu na tamtym świecie ( tu oziębli i niedbali) goreją zakonnicy. A na spróbowanie, wstąpiłem na piec gołemi nogami, gdzie największa była gorącość, od której nogi popiekszy, ognia tego więcej wytrzymać nie mogłem. [ - ]" Przytrafiło się pod nieobecność opata, że (będąc przeorem) od braci wielce był sturbowany. Więc napisał list do opata, wypraszając się z tego urzędu. Opat zaś, ostry i nie dyskretny, odpisał aby, za odebraniem jego listu, nie bawiąc zaraz do Wąwolnicy wybrał się na wikarią. [-] Wnet tegoż wieczora wybrał się w drogę. Z prędkości, że scyzorek w nodze utknął, nie postrzegł tego; aż zszedszy na dół - trzewik krwi pełny, nogę wielce zranioną obaczy. Jednak żadnego plastru przyłożyć nie chciał (oprócz znaku Krzyża Św.) a nie uważając, rano w naznaczoną sobie drogę ruszył, a w tym noga cudownie uzdrowiona została. [-] Blisko przed śmiercią jego, szlachetna jedna pani - od czarta opętana - w kościele przed Świętym Krzyżem srodze dręczona była. Opat wzruszony do żalu głosem wołającej i ryczącej tej osoby [-] do brata [-] rzekł: "Niech brat Mikołaj uczyni politowanie nad tą niewiastą, która nam przeszkadza". Brat on przyszedszy do niego, wolę opata przełożył temi słowy: "Bracie Mikołaju, idź i każ temu złemu duchowi aby ustąpił z tej osoby". On się z wielką pokorą wymawiał, ale [-] przystąpiszy do opętanej rzecze: "W imię Pana N aszego Jezusa Chrystusa i dla cnoty posłuszeństwa świętego - wynidź!" A palce, którymi hostyja święta bywa trzymana, w usta jej włożył. Wnet czart wrzeszcząc z wielkim narzekaniem, ustąpił i całe wolną owę panią uczynił. [-] Co do ślubu czystości [-] i to pamięci godna, że gdy raz do infirmaryji wszedł wieczorem - a w kącie snopek słomy obaczył - z prędkości rozumiejąc, że niewiasta, wołać począł: "Niewiasta! Niewiasta!" Tak się, bowiem, i podobieństwa jej lękał. [-] Gdy zaś skończył lat 60 już nie tak cierpiał te pokusy i przed śmiercią cale ustały. [-] Przez dziesięć dni ostatnich naj sroższe bóle cierpiał [-], na czwarty zaś dzień przed śmiercią wszystkie one boleści ustały. I spokojnie mógł leżeć, w duchu się radując, rękami klaskając, oczy w niebo podnosząc, mile się uśmiechając. I gdy się o przyczynę tej jego wesołości pytano, to tylko odpowiedział: "Ho! Ho!" a gdy go proszono, jeżeli miał jakie widzenia, aby oznajmił - ręce na piersiach położywszy, rzekł: "Tak! Tak!" Bez wątpienia, że świętych aniołów i patronów, którym pilnie służył, miał obecnych. [-] Spokojnie ducha Boguoddał r.p. 1490. Wielka tego dnia była burza i niepogoda - ale za wyjściem duszy tego męża Bożego - wszystko się niebo dziwnie uspokoiło i wypogodziało. [-]. Spoczywa w grobie murowanym, pod drugim kamieniem, przed wschodami zakrystyj i i ma trwającą na zawszę opinią niepospolitej świątobliwości. [-J. [Jaroszewicz 371-374]. Mikołąj z Wielkiego Koźmina (ok. 1426 - 10 VII ,1490), prawdopodobnie student krakowski 1449, wstąpił do klasztoru benedyktynów na Swiętym Krzyżu 1452, organista klasztorny 1462, przeor klasztoru 1467-1480, prepozyt w Wąwolnicy. Kopista i emendator ksiąg liturgicznych. Najstarszy jego żywot powstał wkrótce po śmierci. Przypomnieli o nim historycy benedyktyńscy w xvm w. [Hagiografia polska nr 265]. SIERPIEŃ 3. Żywot świątobliwego Stanisława Rescjusza opata. Ex Jacobo Adolbrandino, Starovolscio in Scriptoribus Polonicis fol. 32 et aliis sparsim. Ten godny prałat urodzony był w Poznaniu, od młodości tak [-] w umiejętnościach wysokich wydoskonalony, dla których [-] Stanisław Hozjusz, biskup warmiński i kardynał [-] bardzo go sobie upodobał i do śmierci swojej trzymał go na dworze. [-] Onże był Hozjusza podskarbim i rządzcą dworu jego. [-] Zakon Societatis Jesu, za wieku jego wznikający, wielce kochał i szacował. [-] A upatrując [-] jako ciężkie prześladowania i kalumnie od niektórych zawisnych ludzi ponosił, napisał dwie książki na obronę onegoż. Gdy i polscy monarchowie doznali mądrości tudzież i dzielności w rzeczach wielkich Rescjusza, wielce go poważali. Henryk Walezjusz między sekretarze swoje go policzył i tak go ukochał, że [-] zapraszał go do Francyji. Król Stefan Batory dał mu opactwo jędrzejowskie, a Zygmunt III dziekanię warszawską i kanonię warmińską, a nadto między synów koronnych na sejmie go policzył [nobilitował]. Sykstus V, papież, uczcił go referendaryją utriusque signaturae, która godność ledwie którego innego Polaka kiedy potkała. [-] Różne poselstwa chwalebnie i pożytecznie odprawował jako to: do Syksta V, Grzegorza XIII i Klemensa VIII papieżów; do Ferdynanda Wielkiego książęcia Hetrurii i do Rzeczypospolitej Weneckiej [ - ]. Napisał wiele ksiąg na obronę wiary i utwierdzenie jej w Polszczę, jako to, o ateizmie i burzliwosci nowych ewangelików, jakiemi się zowią luterani. [-] W wielkiej starości r.p. 1600 przeniósł się po nagrodę wieczną. [-] [Jaroszewicz 380] . Stanisław Reszka z Buku (1544-1600), dyplomata polski, uczeń Akademii Lubrańskiego, potem krakowskiej 1558, w latach 1560-1579 w Rzymie jako dworzanin i współpracownik kard. Hozjusza, sekretarz królewski 1573, opat jędrzejowski 1585, poseł polski w Rzymie i Neapolu, gdzie zmarł. Pruszcz pisał o nim przy żywocie Hozjusza "którego tenże we wszystkich cnotach pobożnych naśladował" i umieścił jego epitafium. Duńczewski w 1759 napisał: "Pobożny Rescjusz, opat jędrzejowski, wielkiej świątobliwości". [Hagiografia polska nr 475]. Sierpień 8. Roku 1506 kapłan, imieniem Stanisław de Stapis, bernardyn żarliwy, kaznodzieja, Słowa Bożego pilny rozsiewacz, mądry i bogobojny ociec, wie10m pokorą, cierpliwością, posłuszeństwem, czystością przykład z siebie dający. Umarł wielce świątobliwie w Bydgoszczy dnia 8 sierpnia. Ex annaUbus eiusdem ordinis. [Pruszcz s. 163]. Stanisław ze Słupi (lub ze Słap) był spowiednikiem polskim w Rzymie w czasie jubileuszu 1475 r. Ponownie był w Rzymie w 1480 załatwiając sprawy prowincji i uzyskując ważne materiały archiwalne złożone potem w konwencie poznańskim. Po 1480 był gwardianem w Bydgoszczy, po 1487 gwardianem w Kole, w 1493 w Opatowie a w 1498 - niewiadomo od kiedy ijak długo - gwardianem konwentu poznańskiego. W latach 1501-1503 wikariusz prowincji polskiej. Zmarł 31 III 1506. [Bogdalski II s. 284-286, Hagiografia polska nr 536]. 14. Żywot świątobliwych ojców Ludowika i Mikołaja zakonu S.O. Franciszka. Ex chronicis Minorum Bernardi Sannig part.3 1.4. fol. 268. [-] Drugi był brat Mikołaj, Wróbel nazwiskiem, powołaniem zakonnym laiczek, dziwnie w zachowaniu reguły pilny, w pracach wierny, w obyczajach przyjemny. W duchu upokorzonym żebrząc po Krakowie jałmużny, nogami krwią zbroczonymi po lodach i śniegach ścieżki znaczył. Gdy świątobliwie umarł, sławę jego uwielbił Bóg niektóremi cudy. Kapłan niejaki zakonny, imieniem Grzegorz, dla strasznej manii leżał w niemocy łańcuchami związany. Temu nędznikowi pokazał się błogosławiony Mikołaj napominając, aby się u grobu jego pomodlił, jeżeliby sobie życzył zdrowia. Uczynił tak i doskonale ozdrowiał. Brat Idzi, nowicjusz, miał skancerowane bardzo nogi i bardzo się obawiał aby mu z tej przyczyny nie kazano wyniść z zakonu. W czym, gdy się żalił przed swoim duchownym ojcem, ten mu poradził, aby przed grobem brata Mikołaja modlitwę uczynił. U słuchał tego nowicjusz i tym nabożniej się modlił, im goręcej pragnął dozgonnie służyć Bogu w zakonie. A gdy trwał na modlitwie wzywając przyczyny sługi Boskiego, cudownie się obaczył uleczonym. N a dowód tych i podobnych cudów grób jego wiele tabliczek zdobiło, które przypadkowym ogniem poszły w perzynę. [-]. [Jaroszewicz s. 394]. Wróbel Mikołaj z Koźla, zm. 1477, brat bernardyn, zmarły w Warszawie. [Bogdalski II, 336, Hagiografia polska nr 640]. 18. Żywot wielebnego brata Adjuta Sobalkiewicza zakonu S. O. Franciszka. Ex P. Alexio Koralewicz in addit. Chronicorumfol. 141. [-] Brat Adjut w zakonie S. O. Franciszka, w reformie wielkopolskiej - a choć w prostym stanie pracowitych braci był policzony i nauk nie mający - jednak [-] wysoce postąpił w teologii duchownej, że się zdał zatopiony zawsze w Bogu. [-] A tak duch jego podnosił się ku Bogu, że podczas medytacji w chórze kilka razy widzieli bracia zachwyconego i cudownie od ziemi - na powietrze - podniesionego. [-] Choć miał od Boga osobliwy dar czystości [-] chcąc bardziej a bardziej ponętę żądzy cielesnej w sobie umorzyć, przykładem św. Benedykta i S. O. Franciszka nauczony, zrzuciwszy habit - goły po ostrym cierniu się tarzał. [-] Dopędziwszy zaś lat i zasług [-] umarł roku pańskiego 1668; pochowany w Osieczny. [Jaroszewicz 402-403]. Adjut Sobałkiewicz, reformata wielkopolski zm. 1668, poza źródłami zakonnymi bliżej nieznany. [Hagiografia polska nr 516]. Ryc. 6. Obraz (uszkodzony) Św. Jacka rozmaWIą)ącego z Matką Boską, XVIll w. Kościół podominikański w Poznaniu 21. + (śmierć) Św. Jacka, szlachetnego domu, we wsi Kamień (diecezyj i gnieźnińskiej) urodzonego, prawa obojga i świętej teologii doktora, zakonu św. Dominika a najwprzód kanonika krakowskiego: w Rzymie Dominikowi świętemu oddanego r. 1219 - gdzie wielką świątobliwość prowadząc, z obrazu Panny Najświętszej te słowa słyszał: "Ciesz się synu Hijacyncie etc". W Krakowie swój zakon fundował r. 1221 i inszych wiele. Dusz niezliczoną moc przez modlitwy swoje i codzienne kazania pozyskał, co Bóg różne mi cudami objawił. Trzy razy rzeki głębokie suchą nogą przechodził jako to: Wisłę pod Wyszogrodem, gdzie i trzech braci na płaszczu przewiózł, [DjNiepr pod Kijowem (przed Tatarami uchodząc z Najświętszym Sakramentem - tamże blisko czarta ludzi zwodzącego z dęba wygnawszy, po Nieprze go gonił, zakazując mu aby się więcej nie wracał). Dzień śmierci swojej braci opowiedziawszy umarł r. 1257. W zakonie żył lat 40, za żywota i po śmierci cudami sławny; w Krakowie u Świętej Trójcy spoczywa. Petrus Pruszcz Portal, spiritual fol. 102 etc seąu. [Duńczewski]. Postać św. Jacka przypominamy ze względu na jego związki z Wielkopolską i późniejszy kult w klasztolZe dominikanów poznańskich. Interesujące, że w hagiografIi uznawano go czasem, jak uczynił to powyżej Duńczewski, za Wielkopolanina. [Hagiografia polska I s. 432 A 56]. Sierpień 24. Żywot pobożnego Hipolita augustianina. Hipolit, laik zakonu św. Augustyna eremitów, umarł. Mąż wielce świątobliwy, we wszytkim pilnie reguły świętej przestrzegający. Ten jeszcze za żywota miał tę łaskę od Pana Boga, iż wiele chorych na różne i ciężkie gorączki modlitwą swoją leczył iwielom niemocnym pomagał. Leży ciało u braci swej w Warszawie, cudami wsławiony. Martinus Baronxus Jaroslaviensis in suo volumine Romae approbato. Ex manuscriptis eiusdem conventus. [Pruszcz s. 187-188]. Hipolit augustianin warszawski z końca XVI w., bliżej nieznany. Data śmierci nieustalona przez hagiografów, Pruszcz położył żywot Hipolita wśród osób z czasów Zygmunta III. Duńczewski określił go jako świątobliwego, precyzując "krzyżem świętym wiele chorób uzdrawiający", Jaroszewicz pominął. [Hagiogmfia polska nr 189]. 28. Żywot pobożnego Cypriana dominikana. Pobożny Cyprian, zakonu kaznodziejskiego, urodził się z pobożnych rodziców w Poznaniu. Dany potym do szkoły aby się nauk wyzwolonych uczył, w których dziwnie szczęśliwie postępował; a gdy się uznał być już godnym zakonu świętego, prosił się do zakonu świętego Dominika. Gdy był przyjęty, w nowicjacie tak się sprawował, że w najmniejszej rzeczy nie uprzykrzył się mistrzowi swemu. Po profesyj ej tak się w Piśmie Świętym ćwiczył, wespół i w nabożeństwie, że było to z podziwieniem braci. Gdy był z posłuszeństwa do Wilna posłany, tamże duchowieństwo wileńskie onego za sufragana sobie wzięli. Który na tym urzędzie będąc herezyją brzydką, na ten czas górę biorącą, swym kazaniem i katechizmem Ducha Świętego nauki pełnym, dysputacyjami dowodnemi i gruntownemi gromił; onych z miasta wileńskiego precz wygnał. W takich pracach szczęśliwy ociec do lat sędziwych przyszedszy, dziękował Panu Bogu za dobrodziejstwa od niego wzięte. Będąc bliski śmierci, sakramenta święte przyjął i ducha czystego Panu Bogu oddał roku wyżej pomienionego [?]. Pochowany w zamku wileńskim, cudami za żywota i po śmierci sławny. Bzovius ut supra. [Pruszcz s. 190]. W(spomnienie) ś(wiątobliwego) Cypriana dominikana, Poznańszczyka. Z posłuszeństwa do Wilna posłany, wzięty na wileńską suffraganią. Herezyją (brzydko na ten czas górę biorącą) kazaniami, katechizmami, dysputami dowodnemi i gruntownemi łamał i pogromiał; onychże z miasta wileńskiego wygnał. W których pracach do lat sędziwych persewerując, umarł r. 1591 cudami za żywota i po śmierci sławny. Bzovius in Propago S. Hyacin. cap.6 [Duńczewski]. Cyprian Wiliski ze Środy, dr teologii, przeor konwentu św. Ducha w Wilnie 1566, bp metoneński, sufragan wileński 1572, kanonik wileński 1581, administrator diecezji wileńskiej 1592, zmarł w marcu 1592. [PSB N, 126-127, Hagiografia polska nr 99]. 29. [Żywot wielebnego ojca Cypriana Schobera] Tegoż dnia życie śmiertelne skończył [-] Cyprian Schober zakonu naszego. [-] Ten, urodzony z rodziców dysydentów, w wierze po heretycku wychowany, młody wiek w wojsku strawił. Oświecony jednak od Boga, wiarę katolicką przyjął a potym reformatem został w prowincyji wielkopolskiej. W zakonie przeżył lat 56; żył w ostrości życia i wiernym zachowaniu reguły. [-] W [-] Gdańsku pracowitym był kaznodzieją [-] więcej niż lat 20. [-] Chętniechorym służył [-J. Pewnego czasu, gdy za Jana Kazimirza króla, Szwedzi rabowali Wielką Polskę - a Piotr Opaliński znacznie ich poraził pod Osieczna, heretycy lesznieńscy wszystkę winę zwalili na naszych reformatów osieckich i to twierdzili, że oni Polaków w klasztorze swoim przechowywali. A tak podburzyli Szwedów, że już postanowili zburzyć nasz klasztor. Był na ten czas W. Cyprian z socjuszem w Lesznie (posłany tam na duchowne usługi dla katolików), więc go porwali i pod wartę dali 20 żołnierzom a co prędzej wysłali 400 konnych na zniesienie Polaków i zburzenie klasztora. Padł na modlitwę W. Cyprian - a Bóg cud swój pokazał - albowiem, gdy Szwedzi i lesznianie rozumieli, że dym wybucha ze spalonego klasztora, inaczej się stało; gdyż raczej uciekający pędem nazad Szwedzi kurzawę na powietrzu poruszyli. Których gdy spytano: Co się stało? Odpowiedzieli: że zaraz przed furtą dziwnie przestraszeni żadną miarą dalej postąpić nie mogli. Wszyscy - prawi - diabli z piekła na obronę im przyszli, przeto musieliśmy od strachu uciekać. [-] W Wajerowie [Wejherowie] za Gdańskiem, nasi ojcowie trzymają szkołę i dają potrzebne nauki młodzi. [-] W. Cyprian [-] w ostatniej starości ofiarował się na tą zabawę i młódź tak w naukach jako i w pobożności ćwiczył. A wyniszczony laty i pracą [-] przeniósł się po nagrodę do Pana. Pochowany tamże w Wajerowie. [Jaroszewicz 417-418]. Cyprian Schober, reformat w prowincji wielkopolskiej, poza źródłami zakonnymi bliżej nieznany. [Hagiografia polska nr 504]. 31. Żywot B. Melchiora z Warki dominikana. Melchior z Warki rodem, zakonu świętego Dominika doktor w Piśmie Świętym, kapłan wielce nabożny wszy tek prawie w medytacyjach utopiony, że podczas modlitwy swej ani osoby ludzkiej ani też głosu i ludzkiego nie rozeznawał. Był to kapłan straszny czartom z dopuszczenia Boskiego w ciałach ludzkich będącym. Czasu jednego czarta jako psa, przeszkadzającego w modlitwie, do nogi stołowej przywiązał i dotąd go trzymał, aż swoje nabożeństwo zwyczajne odprawił. Cztery razy w tydzień chlebem i wodą się posilał; często na modlitwie w zachwyceniu bywał tak, że go bracia jako napoły umarłego, znalezionego do celi zanosili. Staruszkiem już będąc i blisko śmierć widząc, prosił subprzeora o spowiedź świętą i sakramenta wszytkie. Tego gdy bracia nawiedzali, mówili do niego: "Ojcze, żadnego znaku śmierci nie masz, prosimy przez miłość, którą zawsze ku nam miałeś, nie odchodź od nas". Odpowiedział: "Ja dziś z świętą Barbarą, patronką moją, na wieczerzy Pańskiej będę; śpiesz się, ojcze subprzeorze, daj pomaszczenie olejem świętym zgrzybiałemu ciału". I tak sakramentami świętymi opatrzony, krucifiks mile całując, tę antyfonę zacząwszy: "Subvenite sancti Dei etc." sam z bracią kończył śpiewając - a w tym ducha czystego Panu Bogu oddał w Wilnie 1602. Bzovius de gestis in Polonia. Pisał dziwnie nabożne medytacyje na wszy tek żywot Chrystusa Pana i Panny Przenaświętszej i różaniec. [Pruszcz s. 193-194]. Melchior z Warki (zm. 1602), dominikanin, lektor i mistrz nowicjuszy w Wilnie 1570, przeor wileński 1580, 1593, 1599, kaznodzieja generalny 1580, bakałarz 1583 i mistrz teologii 1593, kilkukrotny definitor kapituł prowincji. [Hagiografia polska nr 328]. Wrzesień WRZESIEŃ 1. Żywot wielebnego ojca Augustyna Jurkowskiego zakonu O.S. Franciszka. Ex monumentis provinciae reformatae Minoris Poloniae. [-] Ojciec Augustyn, urodzony w Krzywinie Wielkopolskim oddał się na służbę Bogu w zakonie i reformie naszej wielkopolskiej r.p. 1659. [-] U rząd przełożeński po klasztorach często [-] sprawował. [-]. Bóg zaś [-] obdarzył go częstemu widzeniami dusz zmarłych. [-] Gdy r.p. 1689 [-] przyszedł na mieszkanie do Lublina [-] w nocy się modląc przy drzwiach kościelnych, widział kamień od grobu zakonników (który jest na ganku przy chórze) podnoszący się, tudzież otwierające się drzwi kościelne. Z grobu zaś, parami wychodzących wielu zakonników naszych i do kościoła wchodzących, którzy śpiewali hymn Te Deum laudamus. A gdy obstąpili ołtarz, rozeznawał ich W. Augustyn. Na końcu zaś, za innerni, stanął brat Kazimierz Cieszkowski, kleryk niedawno zmarły a ojcu Augustynowi nieznajomy. Ten, po skończeniu hymnu, przystąpił do niego, imię i przezwisko swoje mu opowiedział a o modlitwy [-] upraszał. Przydał do tego, że wszyscy ojcowie i bracia w Lublinie dotąd pogrzebieni są na drodze zbawienia, a że dusza jednego do nieba poszła, przeto ten hymn [-] śpiewaliśmy. Odchodząc [-] rzekł: "Wiedz o tym, że jest w prowincyj i naszej dwóch ojców, których modlitwy za królestwo polskie wiele ważą u Boga". To widzenie w ostatniej swojej starości objawił mężowi zacnemu, ojcu Florianowi Szuszyckiemu, św. teologii lektorowi. [-] Z wielką opinią świątobliwości przeniósł się na ochłodę wieczną w klasztorze kazimierskim r. p. 1697. [-] [Jaroszewicz 421]. Augustyn Jurkowski (zm. 1IX 1697), reformat, poza źródłami zakonnymi mało znany. Wzmiankował go Duńczewki w 1746, w 1757 zwąc go "pobożnym". [HagiografIa polska nr 231] 3. Żywot świątobliwego Przemyśla, książęcia mazowieckiego [!]. Wielkie zbudowanie mają mniejszej kondycyjej ludzie tak na ciele jako i na duszy gdy na panów wielkich i monarchów świątobliwie żyjących patrzą, jak i ten był Przemyśl, książę mazowieckie [!]. Był pan dziwnie nabożny, cichy, mądry, sprawiedliwy, roztropny i pomierny; pijanym abo rozgniewanym nigdy nie widziany. Do nabożeństwa i chwały bożej tak się był przyzwyczaił, że przez cały Wielki Post przed Wielkanocą włosiennicę na gołym ciele nosił. Wina dobrze z wodą mieszanego, piwa niechmielonego używał. W nocy - gdy rozumiano, że spał - on się modlitwą pilnie i nabożnie bawił, proszący Pana Boga za wszy tek stan ludzi różnych i za dusze w czyścu będące. W dzień Wieczerzy Pańskiej dwanaście ubogich przez swój wiek miewał, tymże nogi umywał, szaty im abo odzieżą (inszym także wiele) dawał. Szpitale budował i jałmużnami opatrował. Także i w Owińskach pannom zakonu cysterskiego, w Poznaniu zaś dominikanom, gnieźnieńskiemu i miechowskiemu kościołowi wielkie jałmużny uczynił. A gdy miał lat wieku swego 36 umarł 4 dnia września roku 1267; w Poznaniu pogrzebiony. [Pruszcz s. 96]. Przemysł I książę wielkopolski, starszy syn Władysława Odonica, ur. 1220/1221, założyciel wraz z bratem Bolesławem Pobożnym nowego Poznania na lewym brzegu Warty, Ryc. 7. Tzw. główka księcia Przemyśla I, ok. poło XIII w. Kościół podominikański w Poznaniu. Fot. Z Ratajczakzm. 4 VI 1257. O jego pobożności, słabo zaznaczonej w innych źródłach, pisał już w 3 ćw. XIII w. kronikarz wielkopolski Baszko, kustosz poznański, akcentując m. in. noszenie włosiennicy i inne umartwienia, nocne odczytywanie psałterza lub recytowanie psalmów. Wiadomości te p1Zejął w swej kronice Długosz i poprzez jego dzieła trafiły do hagiografów. Duńczewski pisał: "Wigilia śmierci księcia Przemyśla, dziwnie nabożnego, mądrego, cichego, sprawiedliwego, roztropnego, trzeźwego, dobrego i nigdy się nie gniewającego. Przez całą kwadragesimę włosiennicę na ciele nosił; wina z wodą tylko a piwa bez chmielu zażywał. Mało co śpiąc, nocy na modlitwach trawił. W Wielki Czwartek 12 ubogich częstował, nogi im umywał, sukniami odziewał. Szpitalom i klasztorom różnym fundacyje, jałmużny czynił. Umarł przykładem pańskiego i powszechnego życia r. 1267; w Poznaniu spoczywa". Jaroszewicz nazywa go świątobliwym. [Hagiografia polska II nr 455]. 3. Żywot wielebnego księdza Jana Morawskiego Soc. Jesu. Ex P. Gaspare Niesiecki tom 3 fol. 297 et nonnullis aliis. W płockim województwie kwitnący dom Morawskich herbu Dąbrowa [-] ma wielki zaszczyt z Jana Morawskiego, który w młodym wieku powołany do zakonu Soc. Jesu i życiem pobożnym, i wysoką nauką [-] wiele pomógł i wieI om do zbawienia [-]. Posłany na teologią do Rzymu, słuchał jej pod [-] profesorem ks. Marcinem Esparzą, Hiszpanem [-]. Pisał i wydał do druku księgi mocno broniące św. Kościoła Rzymskiego a kalumnie heretyckie przeciw niemu zbijające. [-] Książek duchownych wiele napisał jako to: medytacyji, rekolekcyj i i innych podobnych. [-] Dla swego i innych pożytku wydał książkę Wrzesień pod tytułem "Droga śmierć świętych", arcypotrzebną do dyspozycyji umierających. [-] Starał się pilnie o kanonizacyją ks. Wojciecha Męcińskiego SJ, męczennika w Japonii. I do tego już uprosił sobie instancyją Maryi Kazimiry, królowy polskiej w Rzymie rezydującej, i tak w tym staraniu ostatnia go zaszła choroba. [-] Ducha oddał Bogu w Poznaniu r.p. 1700, którego przyczyny wzywający ludzie niektórzy, osobliwe łaski odebrali. [-]. [ Jaroszewicz s. 423-424]. Morawski Jan, jezuita (zm. 24 VI 1700 w Poznaniu). Wstąpił do zakonu 1651, studiował w Rzymie 1655-59, profesor różnych kolegiów jezuickich m. in. w Kaliszu 1660-65, Poznaniu 1665-78,1680-82,1689-96. Prace jego były drukowane głównie w Poznaniu. [PS B XXI, 719721, Hagiografia polska nr 384]. 11 IX. Żywot wielebnego księdza Stanisława Warszewickiego Soc. Jesu. Ex Sachino in Historia SJ. Alegambe in Victim. Chariti., Maruno Baronio et aliis. 1-] Stanisław Warszewicki [-] miał ojca Jana kasztelana wyszogrodzkiego, dziada Stanisława wojewodę mazowieckiego [-]. Król uczynił go regentem koronnym [-], za promocyją królewską scholastykiem gnieźnieńskim i kanclerzem poznańskim został, za czasem zaś sekretarzem wielkim koronnym [-J. Tenże król [-] już mu infułę z dobrym dochodem ofiarował. Atoli Stanisław, pogardziwszy tym wszystkim dla Boga, do Rzymu się pokwapił, kędy u św. Franciszka Borgiasza, na ten czas generała, prosił się do zakonu Societatis J esu, [-] r.p. 1567, wieku swego 40, wstąpił [-J. R.p. 1570 powróciwszy do Ojczzyny ze Włoch, urządy zakonu chwalebnie sprawował. [-J. W Poznaniu naprzód apostolską funkcyją zaczął, gdzie Benedykta Herbesta, kanonika tamecznej katedry, męża wielkiej godności i nauki, przykładem swoim pociągnął do zakonu. W Warszawie potym przed królem i senatem kazał, skąd do Wilna pojachał , gdzie był pierwszym doktorem, a to przez lat ośm. [ - ]. Gdy tak w Wilnie pracował [-] Grzegorz XIII papież r.p. 1574 do Szwecyji go wyprawił. Na morzu płynąc, o trochę w ręce rozbójników nie wpadł, gdyby był wiatr prawie cudownie nie ustał, przez to okręt, w którym płynął, z oczu rozbójników i ręku umknął [-]. Ze Szwecyji [-] powróciwszy w Lublinie rządy tamtejszego kolegium objął, które przez lat ośm ciągnął [-]. Był to kapłan pokory przedziwnej, [-] w sukni wytartej chodził, na gołym kamieniu pod głowę podłożonym sypiał [-]. Napisał kilka książek duchownych, które między panów polskich rozrzucał [-]. Przez miłość, którą zawsze miał ku duszom ludzkim, ofiarował się na usługi zapowietrzonym [-], padł ofiarą tej miłości ku bliźnim r.p. 1593, wieku swego 64, pogrzebiony [-] u Św. Macieja. W lat kilkanaście po śmierci jego, chorował niebezpiecznie ksiądz Piotr Skarga, tegoż zakonu, i o rok przynajmniej życia prosił Boga [-]. Wtem ukazał mu się ks. Warszewicki widomie i kazał mu, żeby nie o jeden rok prosił ale o dziesięć lat i to wymówiwszy, zniknął. A ks. Skarga zaraz ozdrowiał i żył potym lat dziesięć. [-]. [Jaroszewicz s. 435-437]. Stanisław Warszewicki (ok. 1530-3 X 1591 w Krakowie), przyrodni brat Krzysztofa pisarza politycznego i historyka, student w Wittenberdze, Padwie, sekretarz królewski 1556, duchowny od 1562, kanonik gnieźnieński i poznański, od 1567 jezuita, organizator kolegium wileńskiego (późniejszej akademii wileńskiej), rektor lubelski 1582-1590. [Nowy Korbut III, 380- 382, Hagiografia polska nr 595]. 12. Żywot pobożnego Feliksa dominikana. Pobożny Feliks, zakonu Dominika świętego, w Piśmie Świętym doktor i prowincjał tegoż zakonu. Kaznodzieja w kościele Panny Mary jej w rynku krakowskim przez lat 11 wielu grzesznych swym żarliwym kazaniem do pokuty wprawił i heretyków nawrócił. Czasu jednego, za przeorstwa jego w Krakowie trafiło się, że by najmniej chleba ani też jarzyny do jedzenia bracia nie mieli w konwencie a przyszedszy z kościoła po mszy świętej, posiłku potrzebowali. Ociec nabożny i w Panu Bogu ufający przeor, kazał zadzwonić do obiadu a błogosławiąc według zwyczaju siedli do stołu bracia, nie wiedząc, skąd ma być obiad. U czyni przemowę do braci bardzo żarliwą mówiąc: "Jako Panu Bogu służemy, braciszkowie najmilsi, tak nam on też daje - ale nie wątpmy nic w miłosierdziu jego świętym, przykładem patriarchy naszego Dominika świętego, któremu Pan Bóg (w podobny czas) przez anioły święte posłał do stołu chleba - tak wiele, ile było każdemu z braci trzeba". A gdy ten kończy mowę swoje do braci szczęśliwy Feliks - alić u forty zadzwonią. Idzie fortian do forty, obaczy od dobrodziejów tak wiele jałmużny przyniesionej, że i bracia mieli dostatek jedzenia, i ubogim szczodrze udzielono, i spiżarnią napełniono - za co Panu Bogu z podziwieniem dziękowali. I insze cuda Pan Bóg przez niego czynił tak za żywota jako i po śmierci. Z grobu jego co rok dziwnego zapachu wonią wychodzi; także i światłość, którą często ludzie nabożni widywają. Umarł w Sieradzu i tamże pochowany roku 1607. Po śmierci w kilkanaście lat ciało jego namniej nie naruszone znaleziono. Roku 1646 brat jeden, tegoż zakonu w gorączce wielkiej będący, do grobu się jego ofiarował i zaraz zdrowym został. Bzovius in propagine s. Hyat. cap. 5. [Pruszcz s. 194-195]. Feliks z Wierzbna, z Sieradza (1537 - 7 I 1602) dominikanin, student boloński 1568, bakałarz 1574, mistrz teologii 1580, kaznodzieja generalny 1577, kaznodzieja w kościele Mariackim w Krakowie przez 11 lat, przeor krakowski 1577,1580, prowincjał 1586-1599. Założyciel biblioteki w klasztorze sieradzkim. Biografię jego napisał P. Dyrowski (Kalisz 1792). [psB VI, 407, Hagiografia polska nr 137]. 14. Żywot i pokuta Piotra Gamrata biskupa krakowskiego. Chociaż imię tego biskupa poszło w niejaką pogardę i przystosowane jest do ludzi bawiących się lubieżnością, jednak to się mu właśnie stało, co niegdy z Magdaleną [-J. Ten Piotr herbu Sulima w życiu świeckim [-] prowadził życie lubieżne i rozpustne, mając do swoich swawol towarzysza i przywódcę, niejakiego Kurosza, czyli jako go inni zową Kurozwańskiego, ale za czasem [-] dawne życie porzucił i kapłanem został [-]. Zaleciwszy się wielu [-] wziął potym dziekanią warszawską i archidiakonią pułtuską. Po tych prałaturach postąpił na biskupstwo kamienieckie, z tego wkrótce na przemyskie [-], na biskupstwo płockie, dalej na krakowskie, a na ostatek na arcybiskupstwo gnieźnieńskie, które wraz trzymał za pozwoleniem Pawła III papieża. [ - ] . W wigilię święta jakiegoś wybierał się na nieszporne godziny do kościoła, w pokoju swoim sam tylko siedział, czekając, rychło mu dadzą znać, że czas nadchodzi. Tymczasem stanęła w jego oczach postać [-] owego Kurosza [-] Wrzesieńdawno już zmarłego. Zrazu się go lękać począł, ale od niego pokrzepiony aby się nie bał, spytał się go: na jakiejby drodze był? Odpowiedział: "Żyję, i daleko szczęśliwszym życiem niżeli wy." Tu Gamrat: "Czy możesz to być, żebyś ty był zbawiony? Któryś życie tak sprośne prowadził, o czym i ja wiem". "Wierzyć będziesz - mówił Kurosz - z tego co ci powiem. W młodym wieku będąc, w cudzych krajach byłem w kompanii z takim, który bluźnierczą gębą lżył Matkę Boską. Ja, zdjęty gorliwością o Jej honor, wyciąłem policzek bezbożnemu. A potym gdy mię na pojedynek wyzwał, starszy się z nim, szczęśliwiem go pokonał i zabił, a moje życie ucieczką salwowałem. W dalszym życiu moim nigdy mi ta rzecz na myśl nie przyszła, aż w ten czas gdy dusza moja z ciałem rozstawać się miała. W ten czas od gminu czartostwa w koło opasany [-] gdy się tak nędzny piekła lękam, wtem staje przede mną Najśw. Matka Boska z orszakiem aniołów świętych i wnet rozpierzchła się zgraja piekielna. A Matka Boska, rzuciwszy na mnie okiem miłosierdzia swego, rzecze: "I tak-że mój żołnierz, obrońca honoru mego, zginie?" A do Syna swego, obróciwszy się, rzekła: "Oto wnętrzności, które Cię nosiły. Oto piersi, które Cię karmiły, Synu mój! Ja go tymi rękami trzymać będę, póki Ty go do łaski Twojej nie przyjmiesz". [-] I przyjął Bóg żal mój [-] nie potępił duszy mojej, ale ją między wybranych swoich policzył. Teraz mię do Ciebie posłał, żebym Cię o bliskim schyłku życia twego napomniał. ,,[ -] Za sześć miesięcy się z tym światem rozstaniesz, masz jeszcze czas pokuty i pojednania Sędziego Boga, że mnie masz oczywisty dowód". To wyrzekszy, zniknął z oczu Gamrata, a on zalawszy się łzami, szczerze o poprawie życia i pokucie myśleć począł [-]. Przyczyniał postów, dyscyplin, niespania, nabożeństwa, płakania za grzechy, a najbardziej uczynków miłosiernych [-] z wielkim zbudowaniem wszystkich, którzy o jego niegdy złych sprawach słyszeli albo je widzieli [-]. Gdy sześć miesięcy się kończyło, opatrzony świętymi sakramentami, zszedł z tego świata r.p. 1545. [-]. [Jaroszewicz s. 439-440]. Piotr Gamrat (1487 - 27 VIII 1545, prałat licznych kapituł, bp kamieniecki 1529, przemyski 1535, płocki 1537, krakowski 1538, arbp gnieźnieński 1540. [pSB VIII, 264-266, Hagiografia polska nr 152]. 15. Żywot świątobliwego Michała Bartłomieja Tarła, biskupa poznańskiego, z kongregacyi missionum. Ex monumentis scriptis ecc. S. Crucis varsaviensis; P. Niesiecki łom 4. [-] Tarło, z ojca Jana wojewody sandomierskiego, matki zaś Anny księżniczki Czartoryskiej, wojewodzianki wołyńskiej, zrodzony. [-] W pobożności chrześciańskiej dobrze zaprawiony [-] przeto się do kapłańskiego stanu ofiarował [-]; do Rzymu był od ojca posłany. Tam on przez kilka lat traktując nauki [-] wstąpił tamże do kongregacyj i ks. misjonarzów r.p. 1676. Zostawszy zaś kapłanem, od swoich starszych posłany był do Polski [-J. Postanowiony był wicegenerałem albo wizytatorem swojej kongregacyi w Polszczę i proboszczem Św. Krzyża w Warszawie. Rządził swemi [-] przez lat 20. [-] August II, król polski, [-] gwałtem go na biskupstwo poznańskie prezentował. [-] Żył na tym biskupstwie od r.p. 1710 do r. 1716 [-]. Pasł owieczki swoje nietylko pokarmem słowa ale, ubogie i zgłodniałe, chlebem doczesnym i sowite mi jałmużnami. R.p. 1716 (co dobrze sam pamiętam) nastąpił głód wielki w całej Polszczę tak, że ludzie puchli i gęsto umierali; dosyć, że w jednej wiadomej mi parafii, w której ludzi już sposobnych do spowiedzi było siedm tysięcy, wymarło dwa tysiące ludzi. Otworzył Tarło, litościwy ojciec i pasterz, szpichlerze swoje, ujął sobie wiele potrzeb a nędzne ludzie opatrował i żywił [-]. A nie ustając nigdy w pasterskiej czułości i innych świątobliwych uczynkach, jadąc z Warszawy do Poznania, w Łowiczu, po krótkiej chorobie śmiercią sprawiedliwych zszedł z świata r.p. 1716. [-] Pochowano ciało jego [-] w warszawskim kościele Św. Krzyża i pięknym nadgrobkiem ozdobione. [-] [Jaroszewicz 441-444] Michał Bartłomiej Tarło (1656-1715) po studiach w Rzymie członek zgromadzenia księży misjonarzy, wizytator zgromadzenia w Polsce, proboszcz parafii Św. Krzyża w Warszawie, bp poznański wybrany przez kapitułę 20 lutego 1710. Zmarł 20 września 1715. [Hagiografia polska nr 571]. 16. Żywot świętej Jadwigi królowej [!] polskiej. Święta Jadwiga urodzona z ojca Bertolda, hrabie morawskiego i z Jagnieszki matki a babki świętej Elżbiety, we 12 leciech dana w małżeństwo Henrykowi nazwanemu Długobrodzie książęciu polskiemu i morawskiemu. Tego małżeństwa wielką czcią i czystością przestrzegała; żadnego postu i dnia świętego nie opuszczając, którego by czystością nie uszanowała. Jednak w tak wielkiej wstrzemięźliwości potomstwem od Pana Boga, to jest trzema synami i trzema córkami, jako płodna macicajest obdarzona. Z których: Henryk, synjej, przeciw Tatarom wojując dla wiary świętej, męczeńskiej korony dostał. Córka jej, Gertruda, w panieństwie do śmierci żyła nabożnie. A Jadwiga święta, matka Gertrudy, przez 20 lat z mężem swym przeżywszy potym czystość wdowią, Panu Bogu i ludziom wielce się podobającą, zachowała. Zbudowała i fundowała klasztor w Trzebnicy na sposobniejsze zachowanie czystości, do którego wprzód Gertrudę, córkę swoje, wprawiła z wielą bardzo panienek. Potym i sama tamże zostawszy, we dnie i w nocy na modlitwie ustawicznej, częstokroć w mrozy ciężkie boso, czas niemały trawiła. W postach przez lat czterdzieści (bo tylko w niedziele i święta warzonych potraw zażywała) we dni powszednie na chlebie i wodzie przestawała. N ogi ubogim umywała, których przy stole swoim zawsze trzynastu miewała, wrzody ich i rany opatrując. Więźniów odkupowała, poddanych i sieroty w swej opiece mając; nigdy jej żaden gniewliwej nie widział, tylko słów zażywała przeciw tym, którzy jej krzywdę w czym czynili: " Bóg ci odpuść". Miała i ducha prorockiego, i dar czynienia cudów święta Jadwiga. Dwiema abowiem zakonnikom wzrok przywróciła i dwu obieszonych, z podziwieniem wielu ludzi, do żywota przywróciła. Małżonkowi swemu i synowi przed tym dobrze śmierci czas opowiedziała, także też i dzień ześcia swego. A tak, niż w ciężką chorobę wpadła, sakramentami się świętymi opatrzyła, pannom zakonnym nade wszytko posłuszeństwo zalecając. Przed śmiercią wesołą twarzą świętych wielu w wielkiej światłości do siebie przychodzących witała. W dzień świętego Mateusza apostoła umarła roku 1243. Wrzesień Ciało jej podniesione z ziemie 1263 dnia 16 września, rozsypane w proch. Trzy palce prawej jej ręki całe znalezione są, w których obrazek mały Przenaświętszej Panny mocno trzymała i z pracą z tych palców był wzięty; który żyjąc zawsze przy sobie miała i z nim wespół była pogrzebiona. Wielą cudów za żywota i po śmierci sławna. Kanonizowana od Klemensa czwartego papieża, przy której kanonizacyj ej ślepa przejrzała. Ex Breviario Romano. [Pruszcz s. 76- 77]. Święta Jadwiga, córka Bertolda IV księcia Meranu, ok. 1190 poślubiła Hemyka zwanego potem Brodatym, księcia śląskiego (od 1202). Współfundatorka klasztoru trzebnickiego, w którym jako wdowa zmarła 14 X 1243. Kultem otaczana już za życia, kanonizowana 1267. Jako żona Hemyka Brodatego była księżną wielkopolska (do 1238), choć jej pobyt w Wielkopolsce nie jest poświadczony źródłami. Dopiero po klęsce jej syna Hemyka Pobożnego pod Legnicą w 1241 do Wielkopolski mogli powrócić prawowici książęta wielkopolscy Przemysł I i Bolesław. Kult jej pfZ)jął się szybko w Wielkopolsce, gdzie Przemysł II już w 1283 r. ufundował jej ołtarz w katedrze poznańskiej. [HagiografIa polska I s. 457-485]. 17. Żywot w. Ojca Bonawentury Dzierżanowskiego zakonu S.O. Franciszka. Ex monumentis provinciae Minoris Poloniae PP. Reformatorum. [-] Dzierżanowskich familia gniazdem była tego sługi Boskiego, który w młodym wieku oddał się Bogu na służbę w zakonie S. O. Franciszka regularnej obserwancyi. [-] A podając za czasem teologią w Poznaniu swym braci [-] stał się wzorem świętego życia [-]. N a ten czas wyznaczono niektóre klasztory na rekolekcyj e ducha, w których zakonnicy mieli żyć w ścisłym ubóstwie, milczeniu, osobności i bogomyślności - pierwszy ze wszystkich ofiarował się na tak twarde życie W. Bonawentura. [-] Wkrótce tamże postanowiony był gwardianem. [-] Skoro zaś nasza reforma [-] ugruntowana była [-] w. Bonawentura [-] do niej się prawnie przeniósł r.p. 1628. [-]. Raz z urzędu, który miał na sobie chodził do Hiszpanii na kapitułę generalską, w innych zaś sprawach zakonnych cztery razy do Rzymu. [-] Będąc w Rzymie jako kustosz małopolski, gdy Urban VIII kustody je reformatów erygował na prowincyje, w. Bonawentura pierwszym w Małopolszcze postanowiony był prowincyjałem. [-] Trafiło się, że gdy przez miasteczko pewne przechodził, dowiedział się, że świeżo pan tego miejsca - studenta, który nieopowiednie z jego dóbr wyślizgnął się i do szkół się udał - kazawszy złapać, publicznie, na rynku, obie uszy kazał mu urżnąć. Zapłakał na takie okrucieństwo w. o. Bonawentura a, że pan nie był tam obecny, napisał do niego list ducha Bożego pełny, w którym mu [-] piorunami sprawiedliwości Boskiej mocno pogroził. Pan ów, choć go nie znał, tak się na sercu stąd przeląkł, że [-] ukrzywdzonego i tak sromotnie oszpeconego przeprosił, między pokojowe swoje policzył [-J. Przed końcem życia swego, [-] w klasztorze stopnickim mieszkając, [-] do śmierci się gotował. W święto Wyrażenia Blizn Chrystusowych na ciele Św. O. Franciszka [-] paraliżem naruszony [-] duszę Bogu oddał r. p. 1649. [-] [Jaroszewicz 447-448]. Bonawentura Dzierżanowski (ok. 1590 - 17 IX 1649), pierwotnie bernardyn, wykładowca teologii moralnej w poznańskim konwencie bernardynów, potem gwardian rekolektów wOpatowie 1625, z kolei reformat, kustosz kustoszy 1630, uczestnik kapituły generalnej w Toledo 1633, gwardian krakowski 1638, prowincjał małopolski 1638, pierwszy prowincjał polski 1639-1641. [PSB VI, 156, Hagiografia polska li 128]. 20. Żywot świątobliwej pani Elżbiety Gostomskiej. Ex P. Laurentio Susliga Soc. Jesu in vita eins. [-] Elżbieta Lucyja rodziców miała Anzelma Gostomskiego [-] wojewodę rawskiego i Zofią Szczawińską kasztelankę sochaczewską. [-] W 13 leciech będącą od matki porwać chciano - a ta umyśliła ją do królewnej Anny Jagiełłównej oddać. Jadącej tedy z nią do Warszawy, kilkadziesiąt koni zastąpiło. Nie wiedziała owa pani ni o czym - lecz, żeby była mszy św. wysłuchała do kościoła się inną drogą udała [-J. A dopiero się w Warszawie dowiedziała o owej zasadzce. Królowa zaś, wziąwszy na dwór swój Elżbietę i uważając jej pobożność, bardzo ją stąd kochała. [-] Wydana potym Elżbieta za Prokopa Sieniawskiego podczaszego [-] koronnego a potym marszałka wielkiego, który [-] na ten czas był herezyją uwikłany, ale [-] za czasem [-] odrzucił swoje błędy i umarł prawowiernym katolikiem, nie mieszkając więcej z żoną swoją Elżbietą tylko lat sześć i zostawiwszy trzy córeczki: Zofią, Annę i Elżbietę i syna Jarosza albo Hieronima. [-] Po śmierci męża, lubo się o nią wielu zacnych panów starało (a między innemi książę Janusz Ostrogski, kasztelan krakowski) przecież wszystkim odmówiła. Umarła jej potym i matka jej, której pogrzeb u 00. dominikanów piękny sprawiła, sprowadziwszy nań wielką liczbę kapłanów, także wiele bardzo ubogich. [-] [-] Gdy jeden pan możny ale i heretyk przyjechał [-] aby ją był gwałtem do ślubu przyniewolił i dlatego w 600 koni tam się stawił. Ona [-] na prędce szlachty i ludzi do siebie sprowadziła. Do stołu sama z nim siadła i przystojnie częstowała. Przy jedzeniu pan ów mniej przystojną bajeczkę przytoczył. [-] W tym porwawszy się od stołu poszła do pokoju [-] kazała być wszystkim swoim w pogotowiu; [-] sama sztuciec nabiwszy i puginał ostry mając czuła i czekała. [-] Ów gość [-] odjechał ze wstydem. [-] Podczas rokoszu szkodliwego ojczyźnie za Zygmunta III króla, postanowiła przy dworze swoim nabożeństwo przed Najśw. Sakramentem - a trwało przez pół roku ustawicznie we dnie i w nocy. [-] Lubo zaś wolna była [-] od pokus cielesnych, przecież różnie ciało swoje martwiąc w niewolą go duchowi podbijała. Na łóżku swoim krucyfiks kładła na noc, sama zaś na gołej desce [-] legała. Dyscypliny czyniła trzy albo cztery razy na tydzień. [-] Ojciec duchowny nie chcąc aby się tak srodze trapiła [-] odebrał od niej dyscypliny [-] ale ona nie mając się czym biczować pięściami się tłukła, ciało na sobie szarpała, włosy targała, ręce o ziemię tak mocno biła, że jej aż palce popuchły. [-] Własne służebnice strofowały ją, powiadając każda - co się w niej nie podobało - ba, za jej rozkazem dyscyplinowały ją i w gębę podczas mocno biły. [-] Córeczki [-] do Chełmna odwiezła, gdzie wstąpiły do zakonu św. Benedykta. [-] Cięższy stos Pan Bóg na nią dopuścił gdy wkrótce zabrał jej [-] córkę Annę i [-] jedynego syna. [ -1 Kolegium lwowskie księży Societatis Jesu szczodrobliwą ręką fundowała, kościół przy nim [-] jej nakładem stanął. [-] Klasztor także pannom benedyktynkom fundowała [-] w Sandomierzu. [-] Z uprzejmej żarliwości o wiarę i cześć Boską żydowskiego narodu nie nawidziła. [-] Wrzesień Gdy Tatarowie r.p. 1617 Pokucie pustoszyli [-] uszła stamtąd za Dniestr do chaszcza na błoto z wielu białygłów i dwiema zakonnikami. Tam ją wyszpiegowawszy Tatarzy najechali [-]. Wtenczas Pan Bóg cudem ją salwował, bo naprzód tak ciężką uczynił, że ją Tatarzyn żadną miarą na koń wsadzić nie mógł. [-] Chowała przy sobie wiele sierot ubogich, bywało ich pod czas ośmdziesiąt a zaprawiała je w nabożeństwie, zabawiała ich szyciem i haftowaniem około roboty kościelnej a potym dawała je do klasztoru albo w stan małżeński [-]. Tej jej pokory i pogardy siebie samej nie mógł ścierpieć hardy szatan, więc ją we Lwowie strącił z wysokiego wschodu z wielkim grzmotem, że się wszyscy polękali. [-] Blisko przed śmiercią dopuścił na nią Bóg wielkie słabości tak, że i głową władnąć nie mogła, puchlina też ją trapiła. [-] Ducha Panu swemu oddała w wigilią św. Mateusza apostoła, w którego święto przed siedmią lat była w niebezpieczeństwie od Tatarów. Żyła na tym świecie lat 50 i 10 miesięcy; [-] w stanie wdowim była lat 28. [-] Pogrzebiona była w kościele lwowskim przy kolegium Soc. Jesu. [-] Jej zaś niepospolitą świątobliwość i tym [-] Bóg ogłasza, że od lat 145, to jest od r.p. 1624 ciało Elżbiety dotąd nieskażone i lekkie konserwuje. [-] [Jaroszewicz 450-454]. Elżbieta z Gostomskich Sieniawska (1574-1624), poślubiła ok. 1590 Prokopa Sieniawskiego, wówczas podczaszego, potem marszałka nadwornego koronnego 1594, wreszcie marszałka wielkiego 1595. Owdowiała w 1596, dziedzicząc znaczne dobra na Rusi i Podolu. Jej mąż Prokop i córka Zofia ksieni sandomierska również cieszyli sie opinią świątobliwych (Jaroszewicz s. 175, 531-536). Żywot Elżbiety Sieniawskiej napisał jezuita W. Susliga (Żywot Helżbiety z Leżenie Sieniawskiej, Kraków 1629), żywot jej córki ZofIi powstał ok. 1630 f. [Hagiografia polska nr 508-510]. 24. Żywot świątobliwego Hieronima Gostomskiego. Ex P. Laurentio Susliga Soc. Jesu et aliis ap. P. Gasparum Niesiecki T. 2 f 228. t-] Hieronim z Anzelma Gostomskiego, wojewody rawskiego, syn trzeci, jako po ojcu swoim odziedziczył imię i fortunę - tak herezyją. [-] Był to pan tak w rycerskich dziełach jako cnotach obyczajnych chwalebny, rozumu wysokiego, substancyji wielkiej; przeto od monarchów na różne godności [-] był wyniesiony, aż na ostatek na krzesło województwa poznańskiego. [-] Ułożył sobie Hieronim [-] fundować seminarium na mistrzów heretyckich [-] i już na to kilka tysięcy czerwonych złotych wysypał. Przecież syna swego do szkół poznańskich Soc. Jesu oddał, tylko, że mu przewoźnego z cudzych krajów dyrektora a przewrotnego heretyka przydał. [-] Atoli co Bóg uczynił! Ów dyrektor [-], słuchając kontrowersyj i o wierze [-] pierwszy się jadu heretyckiego wyprzysiągł. Jak o tym nowina doszła do Hieronima, tak prędko dyrektora Guż katolika) pojmać kazał [-] a nagroziwszy - do więzienia wtrącił. Opłonąwszy jednak z gniewu nie tylko, że go [-] uwolnił ale też często z nim z strony wiary rozmawiał. [-] Zabrał pochop do czytania Św. doktorów: Hieronima, Augustyna, Grzegorza [-]. Przetoż przyzwał do siebie księdza Konariusza, jezuitę, któremu gdy wątpliwości swoje koło wiary wynurzył a ten ich szczęśliwie i mądrze pismem i racyjami zbiwszy, uspokoił - Hieronim [-] publicznie wyrzekł się herezyji na sejmie warszawskim. [-] Jeden z dysydentów sarkał na to, że we Włoszech Żydów (choć niewiernych) najwyżsi pasterze cierpią a heretyków (choć chrześcian) gwałtem rugują; któremu Gostomski trafnie i dowcipnie odpowiedział. "Podobnym - prawi - sposobem żalił się wilk przed pastuchami. Co jest - prawi - że sroka nieraz na grzbiecie wieprza siądzie, za uszy go chwyta, pyskiem szczypie, skubie za szerść a wy na to milczycie. Niech-że się ja, głodny i ubogi wilk, albo który z naszych choć z daleka pokaże, wszystkich psów na nas spuszczacie, strzelbą bronicie, ludzi na nas zbieracie. A wiecież: sroki są Żydzi - skubią oni chrześcian, szczypią po skórze ale przecież nie z zgubą ostatnią duszy - bo oni chrześcian od wiary nie odwodzą. Heretycy zaś są zaś jako wilcy baranią skórą powleczeni, którzy gdzie się wmieszają, wiele dusz przewrotną swoją nauką pożerają i wiecznie gubią." [-] W Sandomierzu fundował księżom jezuitom wspaniałe kolegium [-J. W Srzednie [! Środzie], przy kościele tamecznym kaplicę z marmuru wymurował [-] a w niej żonę, Zofią z domu Sieniawską, uczciwie pochował. W tymże mieście, pod zamkiem, kościół na cześć Św. Hieronima i szpital przy nim wystawił. [-] Podczas rokoszu wszystkie jego dobra od swawolnych były zrujnowane, on jednak statecznie dostawał przy [-] Zygmuncie III i w podeszłym już wieku ojczyzny miłej [-] wystawionemi własnym kosztem do boju rotami. Tak [-] w katolickiej wierze życia swego dokonał [-J. [Jaroszewicz 457458] . Hieronim Gostomski (zm. po 26 111609), dworzanin królewski Zygmunta Augusta przed 1572, potem podkomorzy rawski 1576, poseł na sejmy 1581,85,87, kasztelan nakielski 1588-92, wojewoda poznański 1592-1609. Wyrzekł sie herezji 1589 pod wpływem Piotra Skargi. Czynny w czasie rokoszu Zebrzydowskiego. Brat wspomnianej wyżej Elżbiety z Gostomskich Sieniawskiej, ożeniony był z Zofią Sieniawską siostrą Prokopa, po której (l-o voto Pampowskiej) odziedziczył królewszczyznę średzką. [PSB VIII, 364-366, Hagiografia polska nr 170]. 30. Żywot świątobliwego Piotra Opalińskiego. Ex P. Gasp. Niesiecki tom 3 fol. 471, Jacobo Sobieski de bello Chotimensi. Piotr [-] na wołoską ekspedycyją dwie chorągwie: usarską i kozacką swego zaciągu przyprowadził i przez trzy lata ich trzymał. Na Moskwę także 150 usaryji wystawił. [-] Pod Chocim potym z chorągwią usarską i drugą rajtaryji wyprawił się, gdzie gdy przy nim stojącego rotmistrza jego zabito (a ktoś z poufalszych przestrzegał go aby pamiętał na żonę i dzieci) rzekł: "Dobra sprawa moja. Jeżeli zginę, Bóg sam opiekunem dzieci moich i żony będzie." Tak się zaś odwagą swą popisał na wojnie chocimskiej, że Jakub Sobieski, kasztelan krakowski, ojciec Jana III króla, powiadał: żeby ojczyzna nie mogła nikomu lepiej powierzyć buławy jako jemu. Po [-] wojnie udarowany był od króla Zygmunta III starostwy i krzesłem województwa poznańskiego [-J. Wziął sobie za małżonkę z plemienia świętego Zofią Kostczankę [-]. Kościołom w Sierakowie, Chrzypsku, Czerniejewie ozdoby przyczynił. Do Częstochowy pieszo drogę odprawował , nie oglądając się na takich ludzi języki i pośmiewiska. Z Sierakowa miasta swego wszystkich heretyków wypędził [-], w tymże mieście fundował klasztor [-] ojców bernardynów. W Akademii Poznańskiej fundował nową szkołę i profesora dla uczenia młodzi. [-] Prędko [-] Październikr.p. 1624, a wieku swego roku 37, przeniósł się po wieczną nagrodę w niebie. [ - ] . [Jaroszewicz 471]. Piotr Opaliński (1586-1624), syn Jana kasztelana rogozińskiego, kasztelan poznański 1620, wojewoda poznański 1622. [psB XXIX, 101-102, Hagiografia polska nr 408]. PAŹDZIERNIK 2. Żywot pobożnego Grzegorza z Sambora akademika. Grzegorz Vigilantius w Samborze wychowany od rodziców pobożnych. Ten nie tylko w ojczyźnie pobożnością ale też w Akademiej Krakowskiej świątobliwym życiem był inszym przykładnym. Pospolitowania się, ile mógł, i długich rozmów niepotrzebnych wystrzegał; za łóżko miał gołą ziemię, pokarm zwyczajny chleb, napój woda, prawie od młodości. Przyszedszy do Krakowa znalazł nie mało ziomków swoich w Akademiej promowanych, zacnych potem ludzi, od których on będąc pobudzony mistrzem filozofiej został. Ażeby się nie zdał tylko sobie żyć, poj achał do Kłodawy i tam uczył, tak dalece, że stąd nabywszy sławy, potym był przy dzieciach pana Jana Kostki za preceptora, których i w naukach, i w pobożności ćwiczył tak, że gdy się potym tenże Grzegorz do Akademiej przeniósł, dzieci zaraz do Wiednia dla niemieckiego języka ociec posłał, z których młodszy [Stanisław Kostka] do Rzymu pielgrzymował i tam zakonnikiem Societatis J esu został, a dziesiątego miesiąca, po przyjęciu habitu, świątobliwie umarł. Potym już księdzem zostawszy Grzegorz wszy tek się zabawiał nad księgą teologiem zostawszy. Biblią wierszami opisaną zostawił. Nie tylko sobie ale i drugim wiele dobrego zgromadziwszy, świątobliwie żywota swego doczesnego dokończył rano bardzo tak, że tego żaden, tylko chłopiec, nie postrzegł, gdy jeszcze leżał na łóżku swym. Widział tenże chłopiec, a on wstawszy z łóżka swego klęknął i modlił się, a obróciszy twarz swoje na wschód słońca padł na ziemię i tak skonał roku 1573 dnia 26 lutego. Wszy tka twarz jego zczerwieniała po śmierci; którego potym widział jeden z pobożnych kolegiatów we śnie i wziąwszy się obadwa za ręce, chodząc pytał go: jeżeli był w czyścu? (bo pamiętał, że już umarł). Odpowiedział, że był, ale już za łaską Boską uwolniony został. Pytał i o niektórych kolegiatach świeżo pomarłych, odpowiedział, że żadnego z nich nie masz w czyścu, ale wszyscy zażywają chwały wiekuistej. Pytał go znowu: co się to było stało, że ciało twoje na ziemi leżące znaleźli? Odpowiedział, że przyszedł jakiś człowiek do mnie sędziwy i kazał mi wstać, i abym się z tym żywotem doczesnym pożegnał, i poratował mię z łóżka, a tak na ziemi krzyżem padszy, umarłem. To powiedziawszy zniknął i więcej się nie ukazował, a tego rozmawiania było nieomal godzina. Ukazał się znowu przewielebnemu księdzu Marcinowi [Glicjuszowi] Pilzneńczykowi, kanonikowi krakowskiemu i wrocławskiemu, podkanclerzemu Akademiej, roku 1574 dnia 2 października o północy, które widzenie samże ten kanonik w swoim diurnale tak opisuje: "Przyszedł do mnie we śnie mistrz Grzegorz Vigilantius, Samborczyk, roku 1573 dnia 26 lutego o godzinie prawie 13 umarły. W tym odzieniu, którego żyjąc z nami zażywał i rzekł mi: »Pan Bóg cię nawiedza przeze mnie i rozkazał ci, że cię chce mieć z sobą, aczby cię tu jeszcze potrzeba, ale on miejsce twoje opatrzy. Jam temu rad, że mnie stąd Pan Bóg przeprowadził, pozbyłem nędzę a dostałem wielkiej radości«. To wyrzekszy zniknął. A on, ocuciwszy się i klęknąwszy, rzekł: »Panie, niech się stanie wola Twoja«". Ex fastis Academiae Crac. M. Martini RadzYmiński. [-J. [Pruszcz s. 177-179]. Grzegorz Czuj z Sambora, poeta, sielankopisarz łaciński, panegirysta i hagiograf, ur. ok. 1523, w młodości uczył się m. in. w Kłodawie. Studiował - z przelWami - na Akademii Krakowskiej, uzyskując magisterium w 1561, w czelWCU 1562 został profesorem w poznańskiej Akademii Lubrańskiego. Po roku wrócił na uczelnię krakowską, członek Kolegium Większego, potem profesor teologii, dziekan u Św. Anny, kanonik u Św. Floriana. Zmarł 26 II 1573. Duńczewski w 1746 pisał o nim dwukrotnie, pod datą śmierci (26 II) i tąż datą "apparycyi", mylnie podając informację o zapiskach Marcina "Poznańczyka". Pomyłka zaowocowała wprowadzeniem do wykazu 1759 zapisu: "P(obożny) Marcin Poznańszczyk, kanonik krakowski, podkanclerzy Akademii, powołany do Chrystusa przez Wigilancjusza Samborytana 1574.", co z kolei doprowadziło autorów "HagiografIi polskiej" (nr 441) do identyfikacji owego Marcina z Poznania z Piotrem z Poznania, królewskim lekarzem nadwornym ostatnich Jagiellonów, zmarłym 1579. Jaroszewicz uznał Grzegorza Czuja za "świątobliwego". [Nowy Korbut T.III s.199-200, Hagiografia polska II nr 177]. 4. W(spomnienie) ś(wiątobliwego) Rocha Poznańszczyka w Akademii Krakowskiej świętej teologii doktora i profesora. Ten więcej pracując niż wiara ludzka przyznać dopuszcza, zostawszy księdzem, ustawicznie łzy obfite toczył tak, iż by go mógł nazwać Heraklitem albo raczej Piotrem płaczącym. Przez lat 40, nie ustając, pannom zakonnym św. Klary w Krakowie u św. Jędrzeja kazaniami i mszą świętą służył. Gdzie się okazy ja podała, wszędy gorliwym (oprócz tego) stawiał się kaznodzieją, Pisma Sw. i teologii nie zaniedbywając w przykładach swoich. Przed śmiercią pokazał mu się św. Antoni, który go o północy promieńmi jasnemi ozdobił, napominając aby się do Królestwa Niebieskiego gotował i opowiedając mu łaskę szczodrą, za małe zasługi, Najwyższego Pana. Petr. Pruszcz Portal. Syiritual. fol. 242. [Duńczewski] Roch z Poznania mistrz sztuk wyzwolonych, profesor teologii, penitencjarz katedralny krakowski, długoletni spowiednik klarysek krakowskich, kanonik św. Floriana, zmarły w czasie zarazy 1601. W opinii uniwersyteckiej w 1 poło XVII w. uważany był za kandydata na kolejnego świętego czy błogosławionego profesora uczelni toczącej boje z jezuitami krakowskimi. Pruszcz pisał o nim przy żywocie Antoniego zNapachania. W późniejszym katalogu Duńczewski uważał go tylko za "pobożnego" a Jaroszewicz pominął. [Hagiografia polska II nr 476] 4. [Żywot wielebnego ojca Augustyna Soceliusza] [-] Ojciec Augustyn Soceliusz, który oddawszy się Panu na służbę w prowincyji naszej wielkopolskiej [-] przez lat 30 ten urząd pracowicie sprawował. Wielkiemi tłumami zbiegali się ludzie na słuchanie każącego o. Augustyna. [-] W pokorze i posłuszeństwie pilnie się zachował [-]. Rozkazał mu był przełożony aby szedł na usługę duchowną pewnemu dobrodziejowi; a za towarzysza naznaczył mu jednego z braci, którego nie mogąc znaleść ojciec Augustyn, wszedł do kościoła. A rozumiejąc, że ten był, którego mu przełożony Październiknaznaczył, zawołał tam przytomnego i z nim poszedł. Gdy już był w drodze, dopiero postrzegł, że ten, który z nim szedł, był dawno umarły, któremu podobno Pan Bóg tamten kościół do pokuty naznaczył. Jednak niełękliwie drogę swoją z nim odprawił, a powróciwszy do klasztoru, oznajmił o tym przełożonemu. [-] Przeniósł się po nadgrodę wieczną w klasztorze warszawskim r.p. 1655. [-] [Jaroszewicz 474-475]. Augustyn Soceliusz (zm. 15 XII 1655), poza źródłami zakonnymi bliżej nieznany. [Hagiografia polska nr 520]. 5. Roku 1502 dnia 5 października wielce pracowity, posłuszny i cierpliwy; prostaczek według świata, lecz bardzo mądry według nieba, Urban laiczek, bernardyn, świątobliwie umarł. Pogrzebiony w Bydgoszczy w swym konwencie. Ex annaUbus eiusdem ordinis ibidem. [Pruszcz s.161]. Brat Urban z zawodu kołodziej, w zakonie budowniczy i kwestarz klasztoru bydgoskiego. Zmarł 24 X 1487 w czasie zarazy, prowadząc kwestę w Prusach, ciało sprowadzono do klasztoru. Data śmierci i Pruszcza i późniejszych hagiografów błędna. Duńczewski w 1749 nazwał go świątobliwym, w późniejszym wykazie tylko pobożnym, Jaroszewicz pominął. [Bogdalski II s. 290-291, Hagiografia polska nr 589]. 7. Żywot świątobliwego pana Łukasza Opalińskiego. Ex Andrea Potocki in cen tur. virorum. P. Niesiecki Tom 3 fol. 472. Łukasz Opaliński, syn Piotra wojewody poznańskiego z Kostczanki zrodzony, a w dzieciństwie od ojca odumarły [-J. Z młodych lat zaraz próżnowania i płochych zabawek unikał, a od 15 roku tak się czytania ksiąg różnych chwycił, że się jego umiejętności ludzie dziwować musieli i nawet w drodze ta jego zabawka była - księga. Do czego sporządził był sobie bibliotekę z autorów tak kościelnych jako i świeckich nie małym kosztem. Umiał języki różne - krom łacińskiego - nawet hebrajski i grecki doskonale [-]. Nie używał jednak wysokiej swojej mądrości i biegłości na jakie tylko fraszki, ale na pisanie różnych ksiąg poważnych, historycznych i politycznych. [-] Podał do druku książkę nieoszacowaną de Officiis [ - ]. W życiu był wstrzemięźliwy, w konwersacyi poważny i, acz żonaty, z innemi białogłowami unikał konwersacyji. [-J. Za panowania Władysława IV króla usarską chorągiew [-] swym kosztem w Prusiech trzymał i sam im regimentowa!. N a Zborowską także ekspedycyją prowadził swym sumptem 120 piechoty a jazdy 60. W roku 1657, podczas oblężenia Warszawy, swym także nakładem tyleż piechoty stawiał i do spędzenia nieprzyjaciela od Warszawy dopomógł. Podczas sejmu warszawskiego w roku 1662, że wieści jakieś od związkowego wojska o niebespieczeństwie gruchały [-] 1200 piechoty, bardzo ćwiczonej, ze swojej szkatuły chował. Przy Janie Kazimirzu, prawym królu, niewzruszoną wiarą stojąc - i z nim za granicę ustąpiwszy - wielkie szkody od Szwedów w dobrach swoich poniósł; mężnie to jednak przyjął. [-] Dwiema tylko się starostwy kontentował. A gdy Łukasz Opaliński, stryj jego, w starości wyprosił się z laski wielkiej marszałkowskiej, jemu oddano marszałkowstwo nadworne. Ale nierównie] upodobał się Królowi nad Królami [-J. Jeszcze w kwitnącym wieku chwalebny, bo na Rytwianach u 00. kamedułów wcześnie grób sobie obrał, intrat klasztorowi przyczyniwszy. A jako żył torem świętych, tak i życia świątobliwie dokonał. [-J. [Jaroszewicz 478-479]. Łukasz Opaliński (ok 1612-1662), syn Piotra wojewody poznańskiego, brat Krzysztofa Opalińskiego, właściciel znanej biblioteki, podkomorzy poznański 1641-50, marszałek nadworny koronny 1650-1562. [psBXXIV, 93-96, Hagiografia polska nr 407]. 14. W(spomnienie) ś(wiątobliwego) Tomasza Zieleńskiego, szlachcica domu zacnego w Wielkiej Polszczę. Ten, w szkołach i obyczajach świętych wychowany, za wolą ojcowską stan małżeński przyjąwszy, prace gospodarskie z modlitwą i nabożeństwem podzielał. Słowy bluźnierskiemi i uszczypliwemi brzydził się ciężko; ubogich przy stole nie tylko miewał ale też o ich starał się wygody. Z rana do nikogo nie przemówił, póki pacierzy nie odprawił i mszy nie wysłuchał; w kącie częstokroć modląc się i w nocy po kilka godzin krzyżem leżąc i łzami obficie posadzkę polewając a ciało swoje do krwi biczując, przez pięć dni nie posilając się i nie gadając, do komunii Św. przystępował. Przez 10 lat przed śmiercią na pościeli nie legał (oprócz choroby ciężkiej) ani mięsa nie jadał. Zgoła wielkie jego pobożności i dary Boskie trudno tu wyrazić. O nich pisze Hieronim Powodowski, kanonik krakowski, życia jego wiadomy prałat. Forteca duchowna od karty 244 do 248. Umarł, przed śmiercią na 3 dni aniołów widzący, r. 1585; po śmierci w lat 30 ciało leżące w Zieleńcu nienaruszone zostawało. Francisk. Camomilla Praemisl. Ord. Minorum in operę edito. [Duńczewski]. Tomasz Zieleński z Zieleńca (zm. 1585), szlachcic wielkopolski. Postać jego jako modelowego ziemianina katolika opisał już w 1586 Hieronim Powodowski "Żywot pobożnych i świątobliwych cnót człowieka szlachetnego Tomasza Zieleńskiego" (Poznań 1586,1622,1644). Z tego źródła wypłynęły wszelkie inne informacje. Katalog 1609/15 podaje go jako błogosławionego, Pruszcz [s.206-210] dał obszerny "Żywot pobożnego Thomasza Zieleńskiego" pisząc m.in.: "Przydało się, iż przyjachawszy do Pyzdr z poddanymi na targ, a rozprzedawszy zboże, szedł do szpitalów rozdawać pieniądze ubogim, co niemal zawsze zwykł był czynić. A w tym poddani rozeszli się według swego zwyczaju po gospodach na pijaństwo; potym gdy się wrócił do gospody poddany jeden Guż nietrzeŹWY) jął mu złorzeczyć, mówiąc: »Jużeś rozmarnował pieniądze marnotrawco! Lepiej to było obrócić na żonę, dzieci abo nas poddanych«. Na które słowa - gdy się tylko uśmiechnął, on niezbożnik uderzył go kijem w krzyże aż padł na ziemię. Wstawszy z ziemie, zalał się łzami a potym rzekł do niezbożnika: »Boże-ć odpuść, miły bracie, bo nie wiesz co czynisz; ja tobie odpuszczam ale, żeby cię Pan Bóg nie karał, pójdę się za ciebie modlić«. I zaraz szedszy do kościoła ojców franciszkanów leżał na modlitwie krzyżem całą godzinę. Któż się takiej cierpliwości nie zdziwi i z onej się nie zbuduje?" (Pruszcz s. 207). Duńczewski i Jaroszewicz określili go jako świątobliwego. [Hagiografia polska II nr 652]. 16. Żywot wielebnego ojca Feliksa Rydzyńskiego zakonu S.O. Franciszka. Ex P. Alexio Koralewicz in additamen. chronicorum fol.71 et aliis. Urodzony ten sługa Boski w Wielkiej Polszczę. [-] Wstąpił do zakonu S. O. Franciszka w reformie naszej [-J. Sprawił to Pan Bóg, że mu się dusze zmarłych często pokazywały [-] Między innemi dusz widzeniami miał takowe. Gdy mieszkał w konińskim klasztorze wielebny Feliks trafiło się, że podczas umysłowej modlitwy (która bywa po jutrzni) w dzwonek do furty ktoś Październikmocno zadzwonił. Strwożyli się zakonnicy wiedząc, że wszyscy byli w chórze na rozmyślaniu; furta też zamknięta była a zatym do dzwonka nikt z świeckich przystąpić nie mógł. [-] Ojciec Feliks [-] poszedł sam do furty. Gdzie zastał reformata sobie wcale nieznajomego, o spowiedź upraszającego. Który oznajmiwszy, że był umarły i że [-] pozwolono mu aby się wyspowiadał, i to przydał, że mieszkając w tym klasztorze kilka razy wysłany byłem od przełożonego dla spraw potrzebnych - a jednak przeciwko woli jego chodziłem na isze lubo nie zakazane miejsca, [-] za nic sobie przestępstwa nie poczytując. [-] Zatrzymanym jest [-] w czyśću dotąd, póki od ciebie nie będę rozgrzeszony. [-] W zamku pakoskim (zaczym jeszcze na nasz klasztor nie był obrócony) pokazał mu się żołnierz jeden, już od lat 60 na tamtym miejscu pokutujący, prosząc go o ratunek. [-] Żarliwość o obrazę Boska była w nim gorąca, [-] czego dał [-] dowód na pewnym senatorze sprzyjającym Szwedom z szkodą ojczyzny, którego żwawie [-] upominał, aby przeciw uczynionej [-] królowi przysiędze nie trzymał się w lidze z nieprzyjacielem jego [-]. Po wielkich trudnościach wymógł to na nim [-], że i od Szwedów się odstrychnął [-J. Trafiło się, gdyż ów pan wkrótce [-] umarł. Że zaś był na drodze zbawiennej oznajmił o tym księdzu plebanowi sierakońskiemu [!] [-J. Gdy [-] był gwardianem w Kaliszu, a na potrzebach braci schodziło, posłała ksieni ołobocka dwa wozy napełnione leguminą do Kalisza dla ww.oo. franciszkanów. W tym św. Józef, patron naszego tamże kościoła, w tej postaci w jakiej był malowany na ołtarzu, zaszedł drogę podwodnikom, rozkazując, aby za nim jechali; których gdy do wrót klasztornych przyprowadził, zniknął. [-] Czego pamiątka, po ścisłym roztrząśnieniu, zapisana jest w księgach naszych. [-] Gdy raz szedł w drodze, chłopek bardzo się był w nogę kosą okaliczył; użalił się nędznego miłosierny O. Feliks a urwawszy nieco ziela prostego na łące, na ranę przyłożył i przeżegnał, która się zaraz cudownie zagoiła. Zajął był się klasztor koniński, że zaś sposobu nie było do przygaszenia ognia dla odległości ludu, padł na modlitwę O. Feliks, która im była gorętsza - tym prędzej pożar ugasiła. Imći panu Pruszkowi wzrok z dawna stracony - samym pokropieniem święconej wody - cudownie przywrócił. Co i dziecięciu jednemu, ślepo urodzonemu, wyświadczył - śliną tylko oczy jego natarszy. Niewiastę jedne na wrzód nieuliczony (który rakiem zowiemy) chorującą - pokazawszy się jej we śnie - do zupełnego zdrowia przyprowadził. Druga, w miasteczku Koło nazwanym, niebezpiecznie chorując - gdy ją nawidził i pobłogosławił - zaraz ozdrowiała; co mąż jej pod przysięgą zeznał. Wyprą wując na śmierć chorego [-] kazał powtarzać owe słowa [-] "Pokaż się być Matką!" [-] gdy coraz powtarzał konający owe słowa, chciał go Pan Bóg pocieszyć [-J. Obraz bowiem Najśw. Matki, który [-] na ścianie wisiał, natychmiast cudownie, przed samemi oczami konającego stanął. Na pamiątkę zaś tego cudu do kościoła wyszyńskiego obraz ten był przeniesiony, gdzie w szczególniejszym od nabożnych poszanowaniu zostaje. [-] W klasztorze konińskim zwyczajem świętych życia dokonał r.p. 1658. Jak prędko skonał - tegoż samego czasu zbiegły się w mieście małe dzieci i (nibyw porządną zebrane procesy ją) oznajmowały śmierć w.o. Feliksa wołając: "Już umarł nasz ojciec Feliks". [-] [Jaroszewicz 490-491]. Feliks Rydzyński (zm. 16 X 1658) reformat, poza źródłami zakonnymi mało znany. [Hagiografia polska nr 491]. 19. Żywot świątobliwego Piotra Tomickiego biskupa krakowskiego. Ex Stan. Hosio card. Andrea KrzYcki ap. Starowolski in vitis ep. Cracov. Piotr Tomicki, w kaliskim województwie urodzony a w dzieciństwie jeszcze od rodziców osierocony, będąc na opiece u wuja swego, Jędrzeja SzamotuIskiego, wojewody poznańskiego, w młodym zaraz wieku i chęć do cnót wielkich, i sposobność do wszystkich nauk po sobie pokazował. W przesławnej krakowskiej Akademii został doktorem filozofii, a peregrynując po cudzych krajach (w Bononii obojga prawa, a w Rzymie - doktorem teologii został) [-J. Królewicz Fryderyk, kardynał SKR a biskup krakowski, na swój go dwór wezwał a kanclerzem swym uczynił. Po śmierci zaś tego pana zabawił nieco przy Janie Lubrańskim, biskupie poznańskim. [-] Zygmunt I król polski [-] chętnie go do dworu swojego wokował [wezwał] a przy kościelnych prelaturach uczynił go sekretarzem koronnym. Zażywał król Tomickiego na różne wielkie i trudne sprawy, bo między inne mi odprawiał poselstwa do papieża, do Rzeszy Niemieckiej, do węgierskiego królestwa [-]. Więc gdy był w Węgrzech, król mu biskupstwo przemyskie i pieczęć mniejszą koronną ofiarował [-J. Postąpił potym w krótkim czasie na biskupstwo poznańskie; z tego na kujawskie, na ostatek - na krakowskie. [-] Dochody swoje nie na bogacenie krewnych ale na pomnożenie chwały Boskiej obracał. [-] N aprzód na kościoły: bo w dziedzicznej [-] wsi swojej, Tomicach, kościół wystawił [-]. Przy katedrze krakowskiej na zamku, niemałym kosztem kaplicę fundował, pod tytułem św. Tomasza Kantuaryjskiego biskupa, z kratą mosiężną, [-] a sobie tam grób wyznaczył. Kościół św. Michała na zamku malowaniem, zegarem i zakrystią nową ozdobił. Gdzie zaś o całość ojczyzny szło, jeszcze był datniejszy. W r.p. 1526, że Turcy i Tatarzy z wielką potęgą [-] ruskie najeżdżali kraje, Tomicki nie tylko chorągiew okrytą zaciągnął - ale też ze wszystkich dóbr swych dziesiątego z poddanych swych na pospolite ruszenie wysłał. N ajbardziej zaś tego biskupa hojność wylewała się na młódź szlachetną, częstokroć wysoce urodzoną a niedostatnią, której on wiele - albo na dworze swoim wychowywał, albo w Akademii, w Polszczę i cudzych krajach swoim sumptem trzymał [-], między któremi byli Jędrzej Krzycki, swego czasu arcybiskup gnieźnieński, Hozjusz kardynał, Filip Padniewski i Piotr Myszkowski - biskupi krakowscy. [-] Gdy już był bliski śmierci kazał sobie czytać pasją [-] a gdy przyszło do owych słów: "Ojcze, w ręce twoje polecam ducha mego" - bijąc się kilka razy w piersi - jednym tchnieniem ducha Bogu oddał r.p. 1535. [-] [Jaroszewicz 493-494]. Piotr Tomicki (1464-1535) Po studiach w Lipsku, Wiedniu, Krakowie, Bolonii i Rzymie, kanclerz kardynała Fryderyka Jagiellończyka, potem sekretarz królewski 1505, podkanclerzy Październik koronny 1515, bp przemyski 1514, poznański 1520, krakowski 1524, wybitny polityk i mecenas sztuki i literatury, zmarł 29 X 1535. [Hagiografia polska nr 578]. 20. Tegoż roku [1492] pobożny kapłan Michał bernardyn dni żywota swego dokończył. Ten wszytkie ustawy zakonne z wielką i szczerą chęcią wykonywał z podziwieniem i pochwałą braci - za co wziął stokrotną zapłatę od Stwórcę swego dnia 20 października; pogrzebiony u braci swych w Poznaniu. Ex chronica conventus. [Pruszcz s.159]. Michał bliżej nieznany, może identyczny z którymś z wybitniejszych bernardynów tego imienia. Datę śmierci, pochówek w Poznaniu i opinię świątobliwego potwierdzają katalogi bernardyńskie. Duńczewski w 1749 daje mu określenie "świątobliwy Michał bernardyn", w swym późniejszym dziele określa tylko jako "pobożnego", Jaroszewicz pomija. [Bogdalski II s.281, Hagiografia polska nr 364] 23. Żywot pobożnego Innocentego dominikana Pobożny Innocenty dominikan, Pisma Świętego lektor, profes konwentu piotrkowskiego był - w pobożności i miłości ku Panu Bogu i bliźniemu swemu głęboki; milczenia ustawicznego, kaznodzieja żarliwy - i przykładem cnót wszelkich. Gdy był mistrzem nowicjuszów w Krakowie, żadnego nowicjusza przy nim natenczas będącego nie było, któryby z jego świętego przykładu nie miał się polepszyć i do pożądanego zbawienia nie usiłować. Wielu grzeszników swym pobożnym i Ducha Świętego pełnym kazaniem diabłu z paszczęki wyrwał; dobrych na drodze sprawiedliwości umacniał. Miał ten ociec twarz i ciało wyschłe od postów i umartwienia srogiego. Chorym i zapowietrzonym w słuchaniu spowiedzi i w rozdawaniu naświetszego sakramentu z wielką chęcią służył - a usługując im - sam się też zapowietrzył, zatym na tej posłudze umarł. Pochowany w Przemyślu, u braci swoich, roku 1623. Przy jego ciele, po śmierci, od wielu ludzi światłość bywała widziana i anielskie śpiewanie słyszane. Ex manuscriptis conventus praemisliensis. Paulus Rilssel eiusdem ord. in triumpho S. Hyac. [Pruszcz s. 214-215]. Innocenty (zm. 1623) dominikanin, poza źródłami zakonnymi mało znany. Duńczewski zwie go świątobliwym, Jaroszewicz wielebnym. [Hagiografia polska nr 193]. 25. Żywot pobożnego Łukasza dominikana. Łukasz Samotulius - w Piśmie Świętym doktor, dominikan, kapłan wielkiej pobożności. Ten kaplicę w Poznaniu sumptem wielkim wystawił: częścią z prac swych, gdy był mistrzem w Akademiej Paryskiej; częścią z jałmużny świętej. Temu, niektórego czasu trafiło się, że nie stało pieniędzy na zapłatę robotnikom, którzy nań nalegali aby im zapłacił. Rzekł im: "Da nam Pan Bóg". I tak się stało. Gdy wapna gaszonego wóz przywieziono, składając je (dziwna opatrzność Boska) znaleźli w nim robotnicy i z kapłanem nabożnym worek pieniędzy, który kapłan zdumiały wziąwszy i Panu Bogu podziękowawszy, robotnikom zapłacił. Wkrótce potym, gorączką zdjęty, mszą świętą odprawiwszy, do cele się wrócił. Tam, dzięki czyniąc za wielkie dobrodziejstwa wzięte od Pana Boga, na medytacjach klęcząc umarł; z wielkim zgromadzeniem ludzi w Poznaniu, u braci swych pochowany. Ex manuscriptis conventus posnaniensis ord. praedic. ad annum 1624. [Pruszcz s.216]. Ryc. 8. Tablica fundacyjna Łukasza z Szamotuł z 1622 r. w klasztorze podominikańskim w Poznaniu. Fot. W. Wolny Łukasz z Szamotuł, dominikanin (zm. 1624), w 1599 skierowany na studia we Włoszech, dalsze koleje życia nie ustalone. Zmarł w Poznaniu. Jaroszewicz zwie go świątobliwym. [Hagiografia polska nr 309]. LISTOPAD 6. Żywot pobożnego Mikołaja z Radomska. Mikołaj z Radomska, kapłan zakonu kanoników regularnych, w pracach żyjąc - katolickim dziatkom małym w niedzielę i święta katechizm przepowiadał. Dwakroć na miejsca święte (dla umartwienia ciała) pieszo pielgrzymował; zawżdy na wodzie z chlebem przestawał, porcyją swoje ubogim dając. Był wielce miłosierny, skromny i wszelkich pobożnych cnót pełny. Ten, zachorowawszy, prosił się do infirmaryjej, gdzie dwa dni na modlitwie strawiwszy (mieniąc się być zdrowym) a z Dzieciątkiem - które na obrazie Panna N aświętsza piastowała - mile się ciesząc, prosił go, aby go do ojczyzny wiecznej przyjąć raczył. Co wymówiwszy, zaraz prosił o przyzwanie braci dla pożegnania się z nimi. Których pożegnawszy, Bogu swemu i Jego Matce ich oddawszy, rzekł wyraźnymi słowy: " W ręce Twoje Panie, oddawam ducha mego". Co wyrzekszy, umarł roku 1636. Idem qui supra testałur [ex Christophoro Łoniewskij. [Pruszcz s. 228]. Mikołąj z Radomska (zm. 1626) kanonik regularny z Krakowa, poza źródłami zakonnymi mało znany. [Hagiografia polska nr 381]. Listopad 8. Żywot B. Gaudencjusza arcybiskupa gnieźnieńskiego. Błogosławiony Gaudencjusz z zacnych i pobożnych rodziców spłodzony, brat rodzony świętego Wojciecha, arcybiskupa gnieźnieńskiego, w pracach na przepowiadaniu Ewangelie] towarzysz nierozdzielny i nieustawający w postach, trudach, w modlitwach, czujnościach, umartwieniu ustawicznym ciała. Temu tedy Gaudencjuszowi abo po polsku Radzynowi, święty Wojciech arcybiskupstwo gnieźnieńskie zostawiwszy, i na to poświęciwszy dwu kapłanów: Krystyna i Papata przy nim zostawił a sam do Prus dla nawrócenia pogaństwa do wiary świętej katolickiej, poszedł. Gaudencjusz tedy będąc arcybiskupem wszelkich cnót i umartwienia ostrego ciału przydawał, w czujności i pilności nad powierzoną sobie trzodą ustawicznie był. Ten będąc cnót dobrych i świętych, skończył bieg żywota swego roku 1006 dnia 8 listopada. Pochowany w katedralnym kościele gnieźnieńskim, gdzie cudami słynie, których wiele opuszczając, ten jeden przypominam. Tomasz student z Pragi, dla występku swego niewielkiego, w Krakowie dany był do ciemnego więzienia, w którym ustawnie błogosławionego Gaudencjusza wzywał aby go swoją świętą przyczyną u Pana Boga z onego więzienia wybawił. Temu święty ukazawszy się w ubierze arcybiskupim jasnym, Tomasza z wiezienia wybawił i zdrowego, za miasto wywiódszy, zostawił. Tomasz, dobrodziejstwa tego pamiętny będąc, na cześć i na chwałę Panu Bogu i temu błogosławionemu ( będąc arcybiskupem gnieźnieńskim) ksiąg kościołowi nakupił i psałterzystów fundował. Wenceslaus Hagek in chronica Bohemiae fol. 133, Tritemius Abbas. LA cap.99, Socolovius in propriis SS regni Poloniae, Bartholomeus Paprocki Stamm, fol. 358. [Pruszcz s. 30-31] + (śmierć) B(łogosławionego) Gaudencyjusza, arcybiskupa gnieźnieńskiego, brata św. Wojciecha, w pracach nauki Chrystusowej i zaszczepiania wiary św. nierozdzielnego; któremu arcybiskupstwo zostawiwszy, sam św. Wojciech do Prus pośpieszył, dla nawrócenia na ten czas pogaństwa. Tam w postach, trudach, modlitwach, umartwieniu ustawicznym ciała zostający na urzędzie swoim, pełnego cnót świętych życia dokończył r. 1006; pochowany w Gnieźnie gdzie cudami słynie. Venceslaus Hagek Chroń. Bohemi. fol. 133, Tritemius, Sokolovius, Paprocki etc. {Duńczewskij. Duńczewski umieścił żywot Gaudentego - Radzyma również pod datą 29 mąja. (zob.). 8. Tamże [w Bydgoszczy] świątobliwego Herubina kapłana, mistrza nauk i profesora Akademie] Krakowskiej, zakonnika bernardynów, czystego, pokornego, posłusznego leży ciało; który umarł dnia 8 listopada roku 1507. Ex testimonio eiusdem ordinis. [Pruszcz s.163] Cherubin, był synem wybitnego malarza, późniejszego bernardyna Franciszka z Węgief. Według tradycji zakonnej bakałarz krakowski. Gwardian w różnych klasztorach, prowadził rozbudowę kościoła i klasztoru bydgoskiego, usunięty z tego stanowiska za zbytnią wystawność i rozmach budowy. Potem gwardian w Kościanie, zmarł w czasie kwesty w Zbąszyniu. Po śmierci parokrotnie ukazywał się tercjarkom bernardyńskim min. Dorocie Krupnej przełożonej tercijarek poznańskich, której przekazał wiadomość do gwardiana poznańskiego. Nekrolog bernardyński podaje datę śmierci 8 VIII 1506, jednakże zmarł on wcześniej ok. 1498 r., gdyż nie żył już w czasie gwardiaństwa w Poznaniu Stanisława ze Słupi. Miejsce pochówku nieznane, zapewne w Kościanie. [Bogdalski II s. 241-246, Hagiografia polska nr 92] 10. Żywot pobożnych Tymoteusza kapłana i Aleksego laiczka, dominikanów. Tymoteusz urodzony z uczciwych rodziców katolickich domu szlacheckiego, z ojca z Mąkolna Mąkoleńskiego, z matki Zofijej Przypełskiej, blisko miasta Dąbrowice. Z młodości zaraz naukami się wyzwolonymi doma bawił, potym do zakonu świętego Dominika wstąpił, gdzie posłuszeństwa świętego, pokory, ubóstwa i czystości przestrzegał, nauki w Piśmie Świętym pilnując oraz i żydowskiego języka uczył się, który, z łaski Bożej, prędko i wybornie pojął. A w nim chcąc być doskonalszym, udał się do Rzymu, gdzie będąc, prosił Najwyższego Pasterza Urbana VIII aby mu, z błogosławieństwem, pozwolił Żydom Ewangelią Świętą opowiadać i ich niewierność gromić; z których niektórzy słuchając słów żarliwych jego uwierzyli w Chrystusa Pana. Potym Tymoteusz Duchem Świętym zapalony, prosił się z bratem Aleksym, konwiersem tegoż zakonu, na przepowiadanie Ewangieliej Świętej do Tatar i nawracanie tychże do wiary świętej katolickiej. A przyszedszy do Kafy (tak rzeczonego miasta) tam ogniste a Ducha Świętego pełne kazanie czyniąc, do wiary pogaństwo nawracał; katolików zaś, w więzieniu będących, w wierze świętej katolickiej utwierdzał. Miłowało go pogaństwo tak, iż niewiele mu przeszkadzało. Nawet pozwoliło procesy ją mieć w niedzielę pierwszą października, w dzień Różańca świętego z obrazem Panny Przenaświętszej, po rynku tamtecznego miasta Kafy, z wielą katolików - na co pogaństwo patrzyło z swym wielkim zbawiennym zbudowaniem. Lecz niedługo potym, zarażony powietrzem przy słuchaniu spowiedzi, wpadł w chorobę, w której go nawiedzali katolicy i wiele ich przy nim było aż do śmierci, mówiąc z nim wespół głosem różaniec święty. A gdy przyszli do ostatnich słów Pozdrowienia Anielskiego (teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen) w ostatnim pozdrowieniu, te słowa z ludźmi wespół wymówiwszy, Panu Bogu ducha czystego oddał roku 1637. Po śmierci na ciele jego znaleźli łańcuch żelazny w ciało wrosły i tak go z nim pochowano w kościele. Brat zaś Aleksy, rzemiesła krawieckiego, miłosiernymi uczynkami się i usługami najpodlejszemi bawiąc, nie mniejszą ostrość ciału czynił. A wiedząc już kapłana i towarzysza swego umarłego, rzewnie płacząc mówił: "Ojcze, nie opuszczaj mnie, weźmij z sobą towarzysza wiernego" - wysłuchany, nazajutrz umarł. Pochowany przy tymże kościele, na cmyntarzu; gdzie Pan Bóg wielkie cuda czyni. Ex actibus capitulis generalis Va len tiae. [Pruszcz s. 228]. Tymoteusz Mąkolnicki (zm. 1637) w Kaffie, dominikanin, misjonarz wśród Tatarów i jego socjusz Aleksy poza źródłami zakonnymi bliżej nieznani. Duńczewski zwie Tymoteusza świątobliwym, marginalizując postać Aleksego, laroszewicz zwie Tymoteusza wielebnym, zaznaczając tylko śmierć Aleksego. [Hagiografia polska nr 15,325]. 12. Żywot B. Wawrzyńca zakonu kamadulów. Błogosławiony Wawrzyniec rodem z Poznania, zakonnik pustelników świętego Romualda, w Prusiech kaznodzieja pracowity, rozsiewacz wiary świętej a wykorzeniciel bałwochwalstwa. Mąż wielkiej świątobliwości i kapłan cnót wybornych. Wiele pożytku i obfity zysk z opowiadania Ewangeliej świętej w Prusiech odniósłszy, dla imienia Pana Chrystusa za nic sobie męki poczy Listopadtając, statecznie trwał w zaczętym swym przedsięwzięciu i tym więcej ogłaszał Imię Jezusowe, gdy rozsiewał słowo jego. Na koniec od tychże okrutnie zamordowany i koronę męczeńską otrzymał. Pogrzebiony w Prusiech. Wkrótce po męczeństwie świętego Wojciecha; od Juliusza papieża w katalog świętych wpisany. Pridie idibus N ovembris anno 1508. Martinus Baronius in suo operę Romae approbato. [Pruszcz s. 165] Wawrzyniec z Poznania jest postacią historycznie nie poświadczoną. Pruszcz podał informacje za zaginionym dziełkiem Marcina Baroniusza, Duńczewski i Jaroszewicz za Pruszczem, dalsze informacje nieznane. Możliwe jest iż informacje o Stanisławie z Poznania karmelicie i Wawrzyńcu z Poznania kamedule, którzy obaj mieli ponieść śmierć męczeńską w Prusach, mąją swe źródło w jakimś przekazie o zakonniku pochodzącym z Poznania, który na tamtych terenach działając jako misjonarz poniósł śmierć męczeńską. [HagiografIa polska nr 596]. 19. Żywot świątobliwego Jana Wężyka arcybiskupa gnieźnieńskiego. Ex Stephano Damalevicio in archiep. Gnesnens. Andr. Potocki Centur. fol. 387 et aliis. [-] Jan Wężyk, arcybiskup gnieźnieński A -] po wziętych w Polszczę mniejszych naukach - miał powołanie do stanu kapłańskiego. [-] U dał się do Rzymu, gdzie 7 lat trawił na wyższych naukach, to jest: teologii, medycynie i jurysprudencyji. [-] Powróciwszy do ojczyzny [-] przydał mu [-] król inne prelatury i opactwo mogilskie, w którym jest piękna jego pamiątka [-]: monstrancyj a wytworna i misterna od niego dana [-]. Wkrótce jego [-] talenta sprawiły mu wstęp do biskupstwa przemyskiego; [-] postąpił na katedrę poznańską a na ostatek, na godność arcybiskupią gnieźnieńską. [-] Oprócz synodów diecezańskich, prowincjalne dwa razy składał. N a jednym z nich, mianym w Piotrkowie, wszystkie dawniejszych synodów święte ustawy w jedną księgę zebrał [-] i [-] do druku podał. Księgi także do obrzędów kościelnych należące pięknym drukiem do używania wydał. [-] Gdy Biblia we Gdańsku polskim językiem, [-] tłumaczeniem heretyckiem wyszła z druku [-] a Władysławowi IV królowi była przypisana - POty u niego ten pobożny prymas pracował - póki jej on nie odrzucił i swoim edyktem nie warował, żeby jej ani czytano ani przedawano (i ta to jest między inne mi przyczyna, że ludziom prostym i białogłowom zakazane jest czytanie Biblii) [-J. Na koronacyi, gdy Władysław IV według dawnej formy [-] czynił przysięgę - a do owych słów przyszło: "Pokój między dysydentami o wierze zachowam" - Wężyk [-] protestacyją przeciwko temu uczynił [-J. Miłosierdzie na ubogich i poddanych swoich miał. [-] Gdy głód r.p. 1629 i potym w Polszczę panował [-] 6 tysięcy złotych oddał kolegiacie łowickiej na wieczną prowizyją, żeby z nich dochodząca corocznie suma była obracana na ratunek [-] w nędzy jakiej zostającym. [-] Gdy miasto łowickie pogorzało [-] wszystkie czynsze darował, [-] swemi pieniędzmi [-] zapomagał. Przestrzegał tego pilnie, żeby od jego ekonomów poddani żadnej krzywdy nie cierpieli [-]. W pasterskich powinnościach niespracowany: 10 na biskupstwo poświęcił a na kapłaństwo więcej niżeli 4 tysiące osób; a lubo podagrą i chiragrą zmęczony [-] przecież i na ten czas w Łowiczu dzwony świecił. [-] Kaplicę w Łowiczu do Najśw. Sakramentu fundował [-J. Poznańskiej katedrze szczerozłoty kielich, takiż drugi gnieźnieńskiemu kościołowi i cztery lichtarze srebrne. Innym zaś przybytkom Boskim kielichy srebrne i puszki porozdawał; 00. Bernardynom w Łowiczu swoje bibliotekę, w Gnieźnie jedne kaplicę restaurował i blachą pokrył, tamże do reparacyj i wieży siła się przyłożył [-]. Zwątlony pracami, wyczyszczony chorobami przeniósł się do towarzystwa świętych biskupów r.p. 1638. Urban VIII papież tak go szacował, iż obraz jego miał na swoim pałacu i chciał go kardynałem uczynić - ale śmierć przeszkodziła. [-] [Jaroszewicz 549-551] Jan Wężyk (1575-1638) po nauce w Kaliszu, studiach w Krakowie i Rzymie sekretarz królewski i wielki koronny, opat mogilski 1613, bp przemyski 1620, poznański 1622, arbp gnieźnieński 1627, zmarł 27 V 1638. [Hagiografia polska nr 600], 25. Żywot świątobliwego Jędrzeja Opalińskiego. Ex Stanisi. Łubieński in hist. Stanisl. Hosio Tom 2 epist. 101.245 et aliis. Na wiekopomną sławę [-] zarobił sobie ten pan z wysokiej roztropności [-] miłości ku ojczyźnie, wierności ku monarchom swoim; został marszałkiem w. koronnym i generałem wielkopolskim. Ale nie mniejszą ma chwałę z osobliwej pobożności chrześciańskiej. [-] Albowiem gdy r.p. 1570 [-] dysydenci mocno nalegali na sejmie aby ich wyznanie wiary [-] było od króla i stanów Rzeczypospolitej przyjęte [-] ten wielki minister Opaliński murem im się stawił [-]. Mając Ojcowie święci papieże, osobliwie zaś Sykstus V i Klemens VIII, wiadomość o żarliwości Opalińskiego i sami go listami swemi zagrzewali do tego aby statecznie bronił wiary katolickiej. [-] W czytaniu ksiąg potrzebnych był ustawiczny. Do mszy Św. nie wstydził się sam służyć, szczodrobliwy był na ubogie i zakony. Sumnienia był Gak mówią) delikatnego. [-] Synów swoich trzech: Jędrzeja, Łukasza i Piotra [-] pobożnie wychował [-]; masz ich życia wyżej. Po nadgodę wiary [-] przeniósł się do wieczności szczęśliwej. [-] [Jaroszewicz 558-559]. Andrzej Opaliński (1540-1593), kasztelan przemęcki 1560-69, śremski 1569-72, marszałek nadworny 1572 i wielki koronny 1574, starosta generalny Wielkopolski 1578-1593. [PSB XXIV, 72-78, Hagiografia polska nr 406]. 26. Żywot świątobliwej Zofii Broniszowskiej. Ex concione P. Thotnae Dunin Soc. Jesu apud P. Niesiecki tom I fol. 19Z Dawna Broniszowskich familia, z hrabiów czeskich pochodząca, wydała [-] wiele ludzi godnych. [-] Z niej Sebastian Broniszowski [-] oprócz czterech synów, miał jedne córkę - Zofiją. [-] Ta, w młodych leciech, wydana była za Golemowskiego, ale w samym kwitnącym wieku owdowiała; [-] ślub wiecznej czystości uczyniła i pilnie jej przestrzegała. [-] Mieszkała w Gnieźnie, przy kościele 00. franciszkanów. Panią będąc dostatnią [-] nie chowała wiele służeństwa (krom jednej służebnej) a swoje dochody na chwałę Boską i poratowanie ubogich obracała. [-] Do św. Antoniego [-] poufałość miała osobliwszą, dlatego już się byli wzwyczaili ludzie, gdy im co zginęło, do niej się uciekać. Jej samej zginęła była hebanowa laska, w srebro bogato oprawna; sturbowała się nieco i z św. Listopad Antonim umawiała: "A moja laska kędy, św. Antoni? Tu z kościoła wprzód nie wynidę, aż mi ją wrócisz!" Doniosło się to do ojca gwardiana, który przyniósł jej inną laskę, ale jej Zofia przyjąć nie chciała, pewna będąc, że jej własną miał św. Antoni przywrócić. I nie omyliła się [-] bo złodziej, który ją był ukradł, gdy z miasta chciał wychodzić - zastąpiła mu osoba zakonu św. Franciszka, grożąc i przykazując, aby się wrócił do kościoła i laskę oddał. Poszedł do innej bramy zacięty człowiek - ale i tam tęż osobę zastał. Wrócił się tedy, laskę oddał i co się z nim stało, zeznał. [-] Na kilka czasów przed śmiercią wzrok straciwszy [-] i gdy się kto nad nią użalał, mawiała: "Wielcem rada, że na znikomość świata tego nie patrzę". [-] Przeniosła się do chwalenia Pana Boga [-] r.p. 1678. Po śmierci twarz jej cudownie piękna się pokazała. [Jaroszewicz 559-560]. Golemowska Zofia z Broniszewskich, zm. 1678 w Gnieźnie. Życie jej omówił jezuita T. Dunin (Kazania pogrzebne, Warszawa 1700. [Hagiografia polska nr 169]. 29. Żywot B. Władysława bernardyna. Błogosławiony Władysław urodził się w miasteczku nazwanym Gielniów w województwie sendomirskim, w gnieźnieńskiej diecezyjej, z rodziców bogatych roku 1440. Zaraz z młodości był Ducha Świętego pełen abowiem obyczaje skłonne do zbawienia i wszytkim przykładne w sobie pokazował. W dziecinnym wieku w szkolnych naukach prędko postąpił, nad spodziewanie wszytkich był posłuszny nauczycielom; wszy tek prawie młody czas na naukach i nabożeństwie trawił. Wkrótce do Akademiej krakowskiej posłany będąc wielki pożytek przyszłej świątobliwości z nauk w niej zawziętych w sobie pokazował. N ad wszytko sobie stan zakonny obrawszy, w Krakowie do bernardynów wstąpił, za czasu błogosławionego Jana Kapistrana. W postach, modlitwach, dyscyplinach i w medytacyjach pobożnych wie10m zakonu tego zdał się przodkować tak dalece, że gdy Mękę Pańską rozmyślał, płaczem rzewliwym i obfitym twarz swoje oblewał. Gdy Turcy plądrowali Podole roku 1498, on modlitwą swoją z granic nieprzyjacielskie hufce odpędził. Abowiem żarliwemi kazaniami ustawicznemi, tak duchowieństwo wszytko jako i pospolity lud, do ubłagania gniewu Boskiego dziwnie pobudzał. Sam, ze wszytkimi ludźmi, tę modlitwę mówił: "Jezus Nazarański Król żydowski, niech zetrze lud pogański a da zwycięstwo chrześcianom aby był chwalony Bóg Wszechmogący na wieki wieków." Za tą modlitwą Turcy tył podali a ze wstydem i utratą swą ustąpili dnia ostatniego listopada. Był dziwnie nabożny do Przenaświętszej Panny Mary jej, który z wielkim nabożeństwem, co dzień, koronkę odprawował - a imiona Przenaświętsze Jezus, Maryja wspominając nisko na kolana upadał głowę do ziemi schylając - której też lud inszy nauczał i upominał aby ją z nabożeństwem odprawowali. Czasu jednego gdy z bracią w chórze koronkę odprawował , widomie Panna N aświętsza na ręku swych Synaczka mając, śrzodkiem chóru przechodząc mile na każdego poglądała i Synaczka im do pocałowania, każdemu z osobna, podawała. Ten, nie tylko ust Y imię jego sławił i inszych sławić nauczał ale też pieśni i hymny o nim pisał. Miewał też widzenie Zbawiciela swego, któryczęstokroć (w zachwyceniu bywając od ziemie podnoszony) z nim rozmawiał. Skąd, gdy to przenaświętsze Imię Jezus z ust i serca wypuszczał, na nowe i niepojęte pociechy zawżdy się zdobywał, mękę jego niewinną zawsze rozmyślając. W Wielki Piątek (blisko przed śmiercią) mając wielkość ludu różnego, gdy żarliwie na kazaniu swym Mękę Pańską opowiadał, Imię to nasłodsze Jezus powtarzając, od ziemie był długo podniesiony nic prawie na ten czas nie mówiąc, łzy tylko obfite z oczu wypuszczał. Czym wszyscy słuchacze wzruszeni wielkim go być sługą Bożym jawnie opowiadali. Tego gdy dokończył, słabość w ciele swym i chorobę uczuwszy, do infirmaryjej był zaprowadzony od braci, gdzie niemocą złożony leżąc, modlitew zwyczajnych nie zaniechywał i do Stwórcę swego wzdychał. A tak już naświętsze sakramenta przyjąwszy, z żalem braci i ludu wszytkiego, do wiecznej ojczyzny szczęśliwie jest przeniesiony roku 1505 dnia 4 maja. Pochowany w Warszawie, w kościele Anny świętej u braci swych, przy którego ciele dobrodziejstwa wielkie i różne daje ludziom Bóg Wszechmogący do niego się o przyczynę uciekającym. Bzovius in suo operę, Pr Vincentius Morawski in vita huius Beati. [Pruszcz s. 161-163] Władysław z Gielniowa student krakowski 1462, w tymże roku wstąpił do bernardynów. W latach 1486-87 był egzaminatorem łask doznanych za sprawą błogo Szymona z Lipnicy, dwukrotnie wikariusz prowincji polskiej 1487-90, 1496-99, uczestniczył w kapitułach genera1nych zakonu we Włoszech 1490, 1498. Pod koniec życia gwardian warszawski, tamże zmarł 4 V 1505. Wybitny poeta polski i polsko-łacinski, autor tekstów licznych pieśni religijnych. Kult rozpoczął sie wkrótce po pogrzebie, przypisywano mu ocalenie Warszawy od zarazy 1522 r. Podniesienie szczątków nastąpiło w 1572, jako pielWsza taka uroczystość po okresie reformacji. Proces beatyfIkacyjny rozpoczęto w 1627 r. i prowadzono z długimi przelWami do 1750, kiedy ogłoszono go błogosławionym. W 1759 papież ogłosił go patronem Królestwa Polskiego i Litwy. Od 1964 tlWają wstępne stadia procesu kanonizacyjnego. [Hagiografm polska II s. 555-572]. 30. + (śmierć) ś(wiątobliwego) Marcina Nerwicjusza Kłodawszczyka w przesławnej Akademii Krakowskiej filozofii doktora i profesora, kanonika u Św. Floriana, Zygmunta Augusta króla polskiego kaznodzieje; ku Bogu wielce pobożnego, przeciwko przyjaciołom szczerego, kościołowi wielce przychylnego, w naukach pracowitego, w rozmowie przedniego tak, iż gdziekolwiek kazania miewał, ludzi gmin wielki za nim cisnął się. U marł r. 1532 (!), wieku przeszło lat 70; pochowan u św. Floriana przy Krakowie. Starowolscius nume. 5. [Duńczewski] . Marcin NelWicjusz z Kłodawy, student (1554), potem mistrz w Akademii Krakowskiej (1562), bakałarz, później mistrz teologii (1581), kaznodzieja w kościołach krakowskich, był ostatnim kaznodzieją nadwornym Zygmunta Augusta (1570-72). Zmarł młodo, mąjąc ok. 45 lat, dnia 30 XI1582; utworzył fundusz stypendialny dla studentów z Kłodawy. W oparciu o informacje Szymona Starowolskiego pisał o nim wyłącznie Duńczewski. [Hagiografia polska nr 319]. 30. [Żywot Kazimierza Jeżewskiego] Wielebny brat Kazimirz Jeżewski w naszej reformie [-] na służbę, w liczbie pracowitych braci, nie tylko ręczną pracą [-] zarabiał sobie na niebo ale tak był niewinnego życia, skromnych obyczajów, spokojnego umysłu, że go [-] Grudzieńniewinnym barankiem ludzie nazywali. [-] Za pozwoleniem starszych nosił na ciele włosiennicę z żelaznych łańcuszków, ostremi szpilkami nasadzoną. Wygód ciała jak nieprzyjaciela zbawienia wystrzegał się. [-] I tegoż dnia, którego miał umrzeć, [-] wstał na jutrznią [-], gdy obaczył zbliżającą się śmierć, prosił obecnego tam ojca prowincjała o rozgrzeszenie [-], które otrzymawszy, przy drzwiach kościelnych, na ręku braci szczęśliwie skonał r.p. 1681. Pogrzebion w Osiecznie z opinią świątobliwości. [Jaroszewicz 567]. Jeżewski Kazimierz (zm. 30 XI 1681) poza źródłami zakonnymi nieznany. [Hagiografia polska nr 225]. GRUDZIEŃ 12. P( obożny) Karol Bożęta, biskup krakowski, wykląwszy za zbrodnie króla Kazimierza W(ielkiego), zaraz tak wielkie powietrze padło, że w samym Krakowie 70000 panów padło. [Duńczewski 1759]. Bodzanta z Wrześni, dziekan krakowski 1320, bp krakowski z prowizji papieskiej 1348, zmarł w Kielcach 12 XII 1366. Do grona pobożnych zaliczył go tylko Duńczewski. Imię Karol przydała mu historiografia staropolska. [Hagiografia polska nr 65]. 13. W(spomnienie) wielebnego Augustyna Bierzanowskiego, wielkiej świątobliwości kapłana, świata wzgardziciela, ostrego na ciało swoje. Umarł w Koninie. Notata Ord. S. Francis, discalce. [Duńczewski] Augustyn Bieżanowski reformat (zm. przed 1662, 20 IX). Duńczewski powtórzył prawie dosłownie notatkę Pruszcza [s.235], który odnotował sam fakt śmierci kapłana za czasów Władysława N, a w spisie z 1759 r. napisał już "Pobożny Augustyn Bieżanowski wielkiej świątobliwości kapłan, zmarł w Koninie". Jaroszewicz go pominął. [Hagiografia polska nr 57]. 14. Żywot świątobliwej Lugerdy księżnej. Świątobliwa Lugerda, pani, Przemyśla książęcia wtórego wielkopolskiego małżonka, ta świątobliwie żyjąc małżonkowi swemu niepłodna była. Ten, jej niepłodność widząc, francymerowi swemu niepewnemu onę przez truciznę z tego świata znieść kazał. Skończyła ta pani wielce łaskawa i miłosierna wiek swój roku 1282 dnia 14 grudnia; na zamku poznańskim pochowana. Miechovita Hb. 3 cap. 60. [Pruszcz s. 106]. + (śmierć) ś(wiątobliwej) Lugierdy, księcia Przemyśla II tetrarchy wielkopolskiego żony, która w świątobliwości żyjąc niepłodną była; dla czego książę Przemysław froncymerowi [dworkom] otruć ją kazał r. 1282; pochowana na zamku poznańskim. Miechovita !ib.3 cap. 60. [Duńczewski]. Ludgarda córka Hemyka I księcia meklemburskiego, w 1273 r. poślubiła księcia wielkopolskiego Przemysła II. Zmarła w poł. grudnia 1283. Opowieści o śmierci księżnej zgodnie mówią o zamordowaniu jej przez męża z powodu bezpłodności. (Por. Kronika m. Poznania 1/2 1993). Nie wiadomo dlaczego pisząc później Duńczewski nazwał ją "Ludwiką", Jaroszewicz pominął. [Hagiografia polska nr 298]. 15. P( obożny) Gengiel, ksiądz Soc. J esu, świątobliwymi księgami i nauką sławny. [Duńczewski 1759]. Stanisław Gengell (1657-15 XII 1727), wstąpił do jezuitów w Kaliszu 1673, uprzednio kapelan obozowy wojsk koronnych. Rektor licznych kolegiów jezuickich we Lwowie do 1704 (gdzie słynął z akcji charytatywnych), w Sandomierzu 1704-10, ponownie we Lwowie 1710-1713, w Gdańsku 1713-17, Krakowie 1717-21, znowu we Lwowie 1721-25, potem w Kaliszu, gdzie zmarł. Autor licznych dzieł kontrreformacyjnych. [psB VII, 385, Hagiografia polska nr 156]. 15. Żywot świątobliwego kapłana Walentego Trestki. Ex Testimonio Joannis Vessdassii Ethicae SacerdotaUs Ub.3 et 6to. Walenty Trestka [-] na stan kapłański powołany, otrzymawszy plebanią w Drzewicy, w sandomirskim woj ewództwie, archidiecezyji gnieźnieńskiej, o żadne insze lepsze [-] beneficja nie zabiegał. [-] Mieszkanie jego nie tylko inszej płci cale było niedostępne, ale też i od zgiełku ludzi dalekie i ostrożyną obwarowane; w którym on dobrowolnym był pustelnikiem, bawiąc się ustawiczną bogomyślnością albo ksiąg czytaniem i nigdy stamtąd nie wychodził. [-] Kazania do ludzi gorące miewał, na które się pilno gotował przez modlitwę i czytanie. [-] Nikogo zgoła do usług swoich nie miał a w milczeniu ścisłym i surowym poście bez kuchni i kucharza życie prowadził. Z politowania ku bliźnim wszystkie swoje szczupłe dochody na ubogich rozdawał. Z tego taka u wszystkich była o świątobliwości jego opinia, że go wszyscy szczegulnicy czcili - a nawet pijane chłopstwo, gdy przechodził ks. Walenty albo zaraz ucichło, albo się po kątach rozpierzchnąwszy kryło. A gdy o milę (w potrzebie jakiejś) wyjechawszy, tam pobożnie życie skończył - ludzie z Drzewicy ciało jego gwałtem z tamtego miejsca porwali i w własnym kościele ( jako swego pasterza) z uczciwością pogrzebli. Wszyscy mu to i po śmierci przyznawają, że był człowiek święty. Zycie jego napisał jeden z zakonu naszego de observantia i podał do druku r.p. 1618, którego jednak nie dostało mi się czytać. [-J. [Jaroszewicz 581-582]. Trestka Walenty, pleban w Drzewicy w końcu XVI w. (?), szczegóły życia nieustalone. [HagiografIa polska nr 579]. 17. Żywot wielebnego ojca Justyna Tomaszowskiego karmelity bosego. Ex vitis PP. Carmelitarum Discalceatorumfol.316. U rodzenie tego sługi Boskiego było w archidiecezyi gnieźnieńskiej r.p. 1660 z pobożnych i przystojnych rodziców; młodość czysta i do nabożeństwa bardzo skłonna. Skończywszy w Kaliszu szkoły [-] został świeckim kapłanem. [-] Umyślił miejsca święte w Rzymie nawiedzić; a w tej drodze rok zabawiwszy, gdy się wracał nazad przez Kraków [-], wstąpił do zakonu ojców karmelitów bosych i nazwany był Justynem od św. Matki Teresy. [-] Do profesyi przypuszczony, wkrótce socjuszem magistra nowicjuszów uczyniony [-]. Miał wielką chęć iść na misy ją do niewiernych ale, że mu tego nie pozwolono, i w ojczyźnie był misjonarzem, kaznodzieją żarliwym. [-] W niektórych umartwieniach prawie do naśladowania był niepodobny. Włosiennica ostra, [-] łańcuszki żelazne na ręce i nogi, któremi się w kilkoro Grudzieńciasno opasował, [-] dyscyplinę sobie zadawał, to agrestem, to pokrzywami, to przerabianymi szpilkami albo drutowemi sznurkami. [-] Zdezelowany w Wiśniowcu klasztor (przez kozackie i tatarskie najazdy) do dawnej całości przyprowadził - będąc tam długo przełożonym - a sam własne mi rękami około niego robił, sam na studniąźrzódła dobywał [-J. Choć i w Wiśniowcu, i we Lwowie był przełożonym - innym szczodry, sobie był nader skąpy i ubogi. Trafiło się często, że mu różni dobrodzieje habit i płaszcz sprawić chcieli [-], za tę miłość dziękując zwyczajnie odpowiadał: "Sprawicie potym, kiedy sam będę prosił, a teraz proszę, sprawcie sukienkę do kościoła, dla którego świętego, bom ja grzeszny, nie jestem godzien i w takim habicie chodzić." [-] Dotkniony potym ciężkim paraliżem [-] snem sprawiedliwych w Bogu zasnął r.p. 1730. W kościele wiśniowieckim [-] pochowany. Po śmierci był na twarzy bardzo wdzięczny i niby się uśmiechający. A w tak wielkiej opinii o świątobliwości swojej umarł, że świeccy ludzie [-] mówili: "My się nie będziem za ojca Justyna, ale do ojca Justyna modlili". Żył lat blisko 70. [-] [Jaroszewicz 583-584]. Kazimierz (Justyn) Tomaszowski (1662-17 XII 1730), karmelita bosy, wstąpił do karmelitów 1691, podprzeor lubelski, warszawski, przeor lwowski, wreszcie pielWszy przeor w Wiśniowcu 1726-28, gdzie przez wiele lat był współpracownikiem innego poznańskiego karmelityo. Sebastiana Naramowskiego z Naramowic. [Hagiografia polska nr 576]. 18. Zofia Tylicka, siostra rodzona księdza Piotra Tylickiego biskupa krakowskiego, małżonka niegdy pana Tomickiego, pani świętych cnót i wielkiej świątobliwości a mianowicie w rozmyślaniu Męki Chrystusa Pana. Którego, gdy dnia jednego z medytacyjej powstawszy, chciała krucyfiks w twarz pocałować, rzekł jej: "Do nóg, Zofia z Magdaleną, do nóg!". Co usłyszawszy, lubo nie zaraz z przestrachu, nogi krucyfiksa całując - w pokorze, w wzgardzie świata, w miłości przeciw Bogu i bliźniemu dni swych szczęśliwie dokończyła. Pogrzebiona w Toruniu u św. Jana. Ex concione PP. Soc. Jesu ibidem. [Pruszcz s. 247]. Zofia z Tylickich Tomicka (zm.1633), córka Jakuba, żona Jerzego posła na sejmy 1627, 29, 31, potem deputata do trybunału radomskiego, który "tak z nią żył, jak brat z siostrą i ręki się jej nie śmiejąc dotknąć, z tej spłodził dwóch synów Alojzego i Pawła" (Niesiecki). Żywot jej napisał jezuita Stanisław Brzechwa (b.m. 1634, Toruń 1728). Obszernie opisał jej życie Niesiecki w Herbarzu polskim (T.IX s. 90, 162-170). Pruszcz umieścił tylko wspomnienie o śmierci, Duńczewski i Jaroszewicz zwą ją świątobliwą. [Hagiografia polska nr 577], 18. O siedmi męczennikach w sulejowskim klasztorze ordinis Cisterciensis roku 1657 od Prusaków okrutnie pomordowanych. Trudno nam tych pobożnych kapłanów i braci zakonników cystersów przepomnieć, których krwią (o krzywdę Bożą) niewinną klasztorne ściany, kościelne pawimenta i lasy są oblane. Z tych był ksiądz Florian suppryor [podprzeorzy] w uchodzeniu do bliskiego lasu tamże zabity; Jan Paskryński, kapłan, okrutnie zbity w kilka dni umarł; Remigian Rzeszewski, diakon, niemiłosiernie od ciętego razu w głowę siekierą - ducha Bogu oddał; czwarty malarz, piąty nowicjusz, szósty konwers - stary zegarmistrz, któremu głowę powrozami, kneblami i klinami aż do wyścia oczu z głowy zabili - na tak ciężkich mękach umarł; siódmy młody konwers profes także zabity. Których wszytkich ciała bracia z różnych miejsc poznosiwszy, w jednej trunnie wedle siebie, w małym chórze, z wielką uczciwością i serdecznym żalem pochowali; i każdego okrucieństwo namalować, i imiona (których ja pamiętać nie mogę) położyć kazali. Stanislaus Hercius med. doct. oculatus testis. [Pruszcz s. 248] Zamordowanie cystersów sulejowskich miało miejsce w czasie "potopu" szwedzkiego. Pruszcz podał to jako fakt historyczny, następni hagiografowie jako świadectwo świętości męczenników. [HagiografIa polska nr 347]. 24. Żywot wielebnego ojca Benedykta Bułakowskiego zakonu S.O. Franciszka. Ex Atnbrosio Stalicki in Annal. PP. Reform., P. Alexio Koralewiczfol.50 [-] Urodzony [-] w Wielkiej Polszczę z Wojciecha Bułakowskiego i Barbary Dąbrowskiej, wstąpiwszy w młodych leciech do zakonu S.O. Franciszka u 00. bernardynów wziął imię Benedykta. [-] W naukach wyzwolonych biegły, filozofią potym i teologią w Lublinie, braci swoim, podawał pożytecznie. Wiedząc zaś o [-] reformie naszej, która tym czasem [-] mieściła się w Ołomuńcu, przeniósł się do niej. [-] Zastawszy zaś w Ołomuńcu w.o. Gabriela Gródeckiego, pierwszego wodza reformy polskiej [-] przez niejaki czas przemieszkał. [-] Od o. generała do Wiednia posłany był, aby tam braci zakonnej dawał teologią. [-] Gdy w.o. Gabriel Gródecki z listami papieskimi powracał do Polski, zastawszy w Wiedniu o. Benedykta, onemu sprawę reformy zlecił. [-] Gdy w.o. Aleksander Patawin od Ojca Św. Grzegorza XV papieża na wsparcie sprawy reformatów do Polski był posłany, nad innych mu [-] dopomógł w. Benedykt [-]. Przeto sam dwa razy był w Wielkiej Polszczę kustoszem. A gdy przez Urbana VIII papieża kustody je reformackie - prowincyjami były uczynione - on [-] był prowincyjałem. [-] Wzmagała się na ten czas [-] herezyja kalwińska i luterska [-]. Władysław IV, król polski, chciał to zatamować; [-] złożył braterską rozmowę katolików z heretykami w Toruniu. [-] Że zaś sławna była mądrość w.o. Benedykta, więc Maciej Łubieński, arcybiskup gnieźnieński i prymas, [-] wysłał na tę rozmowę w. Benedykta. [-] Powróciwszy po tej chwalebnej utarczce w. o. Benedykt do braci swoich zakonnych nie przestawał pracować jako dobry żołnierz Chrystusów. [-] Na lat kilka przed śmiercią osiadł w klasztorze góreckim (albo przy Miejskiej Górce) [-] do bogomyślnego życia sposobnym, gdyż on jest znacznie odległy od miasta a choć [-] zdaje się raczej pustelniczy, gdyż i najmniejszej chałupki przy nim nie masz - a co był przedtym drewniany (naszych czasów i to niedawno, za osobliwą szczodrobliwością J.O. Książęcia Aleksandra Sułkowskiego dziedzica miasta Górki) - powstał murowany, wygodny z pięknym bardzo (choć według ubóstwa naszego) kościołem. W tym odludnym klasztorku [-] resztę dni swoich kończył w. Benedykt. [-] Po śmierci jego ciało piękne i wdzięczne pokazało się, jakoby żyjącego, które dotąd w grobie Grudzieńbraci swoich całe i nIe zepsute spoczywa, a tą nieskazitelnością Bóg okazuje świątobliwość męża Bożego. Umarł r.p. 1649. [-] [Jaroszewicz 591-593]. Benedykt Bułakowski (1585-5 III 1654), początkowo od 1605 bernardyn, w 1612 przyłączył do pierwszych reformatów, gwardian w Gliwicach 1619, pierwszy kustosz wielkopolski 1623-29, kustosz reformatów 1643, uczestnik Colloquium charitativum 1645 w Toruniu, prowincjał wielkopolski 1646 A 9. [PSB 111,126-127, Hagiografia polska nr 89]. 30.* Żywot wielebnego ojca Kazimirza Szczawińskiego zakonu S.O. Franciszka. Ex P. Alexio Koralewicz in additam. Chronicorum fol. 77. U rodzony ten sługa Boski w szlachetnym domu [-] jął się ubóstwa Chrystusowego w zakonie S.O. Franciszka, prowincyj i zaś wielkopolskiej. [-] Osobliwym pałał afektem do Najśw. Maryi Panny [-] za Jej przyczyną otrzymał dar wielki do ogłaszania słowa Boskiego[ -]. R.p. 1667, gdy w pewną niedzielę miał kazanie w Warszawie, jeden człowiek dworski, tak był przenikniony na sercu słowy jego [-], że trzeciego dnia przyszedł do ojca Kazimirza i mówił do niego: "Radź o duszy mojej, ojcze! Jestem wielki grzesznik; już lat 28 z duszą i ciałem oddałem się diabłu, dałem cyrograf krwią napisany na lat 30, nie mam terminu - tylko lat dwie. Uczynił mu o. Kazimirz dobrą nadzieję [-J. Nieomieszkanie spisał mu formę odprzysiężenia się czarta ale, gdy przed obrazem Ukrzyżowanego Pana na chórze [-] ją mówił - stał się wielki wicher w kościele [-J. Potym go przysposobił do spowiedzi ale gdy ją ów człowiek zaczął, ze strachem obracać się na tę i owę stronę począł i poglądać, powiedając, że psa czarnego przed sobą widział, potym widział szatana w postaci wieprza dzikiego, jednak od o. Kazimirza utwierdzony [-] wziął rozgrzeszenie. Zaprowadzony był zaś do izdebki, a gdy o. Kazimirz nieco odszedszy prędko do niej powrócił, zastał go rozmawiającego, słyszał głos - ale nikogo nie widział. Spytał zatym, z kim by rozmawiał? Powiedział, że: "Ci nieprzyjaciele moi przyszli do mnie, jeden po niemiecku, drugi po polsku [ubrani]. I obiecując mi wiele pieniędzy, bogate ożenienie, większe szczęście niż przedtym - byłem się od nich nie oddalał." Kazał mu się o. Kazimirz przeżegnać z wiarą; sam też w tamtą stronę krzyż uczynił, a zaraz z oczu jego diabelskie widzenie zniknęło [-J. Gdy już był rozgrzeszony i pokutę przyjął, rzekł z bojaźnią: "Ojcze, nie jestem bezpieczny, póki nie będę miał karty przywróconej, którą-m dał szatanowi". Rzekł o. Kazimirz: "Jest to w mocy samego Pana Boga rozkazać czartu onę wrócić - ale udaj się do przyczyny Najśw. Matki Miłosierdzia". A tak, klęknąwszy przed obrazem Jej, mówił z nim różaniec, [-] gdy przyszło do rozpamiętywania ukoronowanego cierniem Pana Jezusa, widzialnie z podniebienia spadła karta krwią napisana. [-] Zapalił ją tedy o. Kazimirz a zatym słyszany był krzyk i wycie za oknami onej izdebki. Tegoż samego roku gdy w uroczystość świętego patriarchy, miał kazanie św. Kazimirz - matrona pewna, która jeszcze przed zamęściem w grzech nie czysty wpadła i dziecię swoje bez chrztu zabiła - a tego grzechu przez lat 24 nigdy się nie spowiadała [-]. Umyśliła się go, wprawdzie, spowiadać - ale przez wstyd pasowała sieęze sobą. Jednak, gdy w nocy spała, nade dniem pokazał się jej S.O. Franciszek (w tej właśnie postawie jako jest w kościele naszym) i rzekł do niej: "Idź do braci moich, reformatów! Spowiadaj się z tego grzechu, inaczej będziesz na wieki potępiona". Więc przyszła [-], wyznała ten grzech i inne. [-] Te zaś dwa przykłady znalezione są po śmierci o. Kazimirza ręką jego zapisane. On zaś sam [-] przeniósł się do Pana r.p. 1669, pochowany z czcią w klasztorze lutomirskim[ -]. [Jaroszewicz s. 600601] . Szczawiński Kazimierz (zm. 4 IX 1669) reformat, poza źródłami zakonnymi szerzej nieznany. [Hagiografia polska nr 553]. * Nie udało się ustalić daty dziennej śmierci Jana Słomki, bernardyna, zmarłego w Łowiczu 1483, wymienionego jako błogosławiony w wykazie świętych z 1615 r. Inni hagiografowie go pominęli. Był on kaznodzieją i spowiednikiem w Łowiczu. leszcze za życia modlitwą przywrócił wzrok ociemniałemu przeorowi łowickich dominikanów. Pozostało po nim kilka iluminowanych kodeksów. [Bogdalski 11,373, Hagiografia polska nr 515]. * * * Skorowidz: Adelajda 16 I; Albin bp św. 1111; Antoni zNapachania prof. 13 I; Bal Michał berno 3 II; Baranowski Wojciech arbp 10 I; Benon bp św. 16 VI; Bernard z Wąbrzeźna bened. 1 VI; Bieżanowski Augustyn reform. 13 XII; Błażej berno 15 IV; Bodzanta z Wrześni bp 12 XII; Bogumił arbp 10 VI; Bolesław Chrobry 2 I; Bolesław Krzywousty 9 II; Bolesław Pobożny 15 I; Broniszowska Zofia wd. 26 XI; Bułakowski Benedykt reform. 24 XII; Busławin 30 I; Cherubin berno 8 XI; Cyprian ze Środy domin. 28 VIII; Czartoryski Florian bp 14 I; Czuj Grzegorz z Sambora prof. 2 X; Dąbrówka 1 I; Dobrosielski Chryzostom reform. 1 VI; Dominik z Secemina ks. 20 III; Drużbicki Kasper jez. 2 IV; Durewicz Feliks ks. 3 VI; Dzierżanowski Bonawentura reform. 17 IX; Feliks z Sieradza domin. 12 IX; Filip berno 5 I; Firlej Henryk bp 21 I; Gamrat Piotr arbp 14IX; Gembicki Wawrzyniec arbp 22 I; Gengell Stanisław jez. 15 XII; Gertruda św. 17 III; Gostomska Elżbieta wd. 20 IX; Gostomski Hieronim woj. 24 IX; Grudzińska Marianna wd. 3 II; Henryk Pobożny 9 IV; Hipolit august. 24 VIII; Innocenty domin. 23 X; Jacek św. 21 VIII; Jadwiga św. 16 IX; Jakub arbp 15 II; Jarosław Bogoria arbp 25 I; Jan z Dukli berno 10 VII; Jan z Ryczywołu ks. 9 VI; Jeżewski Kazimierz reform. 30 XI; Jolanta 5 III; Judyta 28 I; Jurkowski Augustyn reform. 1 IX; Justyn berno 23 II; Karnkowski Stanisław arbp 29 I; Klimak z Kobylina berno 25 VI; Konarski Jan bp 30 I; Lipski Jan arbp 7 II; Lubrański Bernard ks. 26 II; Lubrański Jan bp 27 VII; Ludgarda 14 XII; Ludwik z Warki berno 25 IV; Łabiszyński Paschalis reform. 11 VI; Łaski Jan arbp 19 V; Łubieński Maciej arbp 13 II; Łukasz z Szamotuł domin. 25 X; Maciejowski Bernard arbp, kard. 17 II; Marchocka Teresa karm. bosa 19 Grudzień IV; Marcin arbp 1 II; Mąkoleński Tymoteusz domin. 10 XI; Melchior z Warki domin. 31 VIII; Michał berno 20 X; Michał z Wielunia prof. 20 II; Mieszko I 1 I; Mikołaj z Koźla berno 13 V; Mikołaj z Koźmina bened. 30 VII; Mikołaj z Radomska kan. reg. 6 XI; Morawski Jan jez. 3 IX; N erwicjusz Marcin z Kłodawy prof. 30 XI; Opaliński Andrzej star. gen. wlkp. 25 XI; Opaliński Łukasz marsz. nadw. kor. 7 X; Opaliński Piotr woj. 30 IX; Oporowska Eufrozyna karm. bosa 7 VII; Oporowski Wincenty reform. 11 VI; Otwinowski Jan Aleksander szlach. 6 III; Pankracy berno 5 V; Pięciu Braci Polskich 11 V; Piotr Włostowic palat. 16 II; Powodowski Hieronim ks. 23 VI; Przemysł I 3 IX; Przyjemski Stanisław woj. 14 III; Pstrokoński Jakub karm. bosy 17 IV; Pstrokoński Maciej bp 30 VI; Radzym Gaudenty arbp 29 V, 8 XI; Rafał z Proszowic berno 20 VII; Rej Andrzej berno 23 I; Reszka Stanisław ks. 3 VIII; Roch z Poznania prof. 13 I, 4 X; Rychłowski Franciszek reform. 21 III; Rydzyński Feliks reformat 16 X; Sabaliusz Jan ks. 28 VII; Schober Cyprian reform. 29 VIII; Sędziwój z Czechła kan. reg. 7 V; Siedmiu męczenników z Sulejowa 18 XII; Skoroszewski Władysław szl. 28 III; Słomka Jan berno 30 XII*; Sobalkiewicz Adjut reform. 18 VIII; Soceliusz Augustyn reform. 4 X; Stanisław z Oporowa paul. 21 VII; Stanisław z Poznania karm. 2 VI; Stefan św. 17 I; Sternalski Urban reform. 11 VI; Szczawiński Kazimierz reform. 30 XII; Szembek Krzysztof arbp 6 VII; Tarło Michał Bartłomiej bp 15 IX; Tomaszewski Justyn karm. bosy 17 XII; Tomicki Piotr bp 19 X; Trestka Walenty ks. 15 XII; Tuliszek Mikołaj ks. 29 IV; Tylicka Zofia wd. 18 XII; Urban berno 5 X; Warszewicki Stanisław jez. 11IX; Wawrzyniec z Poznania ks. 12 XI; Werner bp 10 II; Wężyk Jan arbp 19 XI; Winkler Bonawentura karm. bosy 26 VI; Władysław Łokietek 2 III; Władysław z Gielniowa berno 29 XI; Wojciech św. 23 IV; Wojciech Jastrzębiec arbp 5 VII; Wróbel Mikołaj berno 5 VII; Zieleński Tomasz szl. 14 X. Średniowiecze polskie nie pozostawiło po sobie żadnego pełnego zbioru żywotów świętych i świątobliwych swoich czasów. Wtargnięcie do Polski idei reformacyjnych w latach trzydziestych XVI w. doprowadziło do szybkiego załamania modelu średniowiecznej religijności i przerwania tradycji lokalnych. Kryzys sięgnął nie tylko środowisk laikatu katolickiego, ale ogarnął również sporą część kleru i zakonników. Nastąpił okres pomieszania pojęć religijnych tak tradycyjnych jak awangardowych, zastępcze spory o subtelności teologiczne dzieliły ludzi, wyłaniali się i ginęli nowi hałaśliwi liderzy prądów religijnych pozostawiając po sobie grupy sfrustrowanych wiernych. Trwało to ponad jedną generację. Z zamieszania uformowały się wreszcie z jednej strony zwarte bloki reformacyjne protestantów i kalwinów, z drugiej zaś skonsolidował się obóz katolicki. Sobór trydencki określił ponownie stanowisko kościoła katolickiego i zakres ustępstw wobec idei reformacyjnych. Rozpoczął się okres odtwarzania struktur kościelnych i zakonnych, odbudowy centrów religijnych, rekonstruowania ciągłości tradycji katolickich. Delikatną materię hagiograficzną zaczęto porządkować stosunkowo późno. Z jednej strony sobór trydencki zalecał krytyczną postawę wobec nieautoryzowanych przez Kościół kultów, z drugiej przeciwko kultowi świętych występowali od kilkudziesięciu lat protestanci, z trzeciej zaś strony istniało zapotrzebowanie społeczne, zgłaszane ze środowisk tradycjonalistycznych - liczących się, gdyż to one podtrzymały katolicyzm w Polsce - na prawo do kontynuowania kultu czczonych lokalnie świętych, błogosławionych i świątobliwych oraz powrotu do starych miejsc kultowych. W 1601 r. w Rzymie doświadczony pisarz Krzysztof Warszewicki wydając dziełko "Reges, Sancti, Belłatores, Scriptores Poloni" (powtórnie wydane w Poznaniu w 1626 r.) umieścił w nim wykaz 45 świętych polskich, zaopatrując go w jednowierszowe notki biograficzne. Dziełko Warszewickiego, powstałe w Rzymie dla celów informacyjnych, przyniosło tylko - spisane zapewne z pamięci - imiona wąskiej grupy czczonych osób. Równocześnie znacznie obszerniejszy i bogatszy zestaw osób świętych i świątobliwych opracował kleryk z Jarosławia Marcin Baroniusz, dla swej pracy uzyskał aprobatę rzymska w 1600 r., pracy tej jednak nieopublikował. Późniejszym hagiografom była znaną tylko z rękopiśmiennych odpisów. Baroniusz - zwący się zapewne Baran lub Barański - zebrał różne tradycje lokalne o bardzo zróżnicowanej wartości historycznej i hagjograficznej. Wiele z nich zaginęło w następnych latach i nieprecyzyjne zapisy Baroniusza są ich jedynym śladem, bardzo trudnym w interpretacji, gdyż gorliwość autora przewyższała jego wiadomości historyczne. Wyciąg z dziełka Baroniusza, ograniczony do 70 świętych krakowskich ukazał się w 1615 r., ten sam lub podobny wyciąg miał być publikowany w zaginionym druku z 1609 r. W 1662 r. ukazała się w Krakowie "Forteca monarchów i całego Królestwa Polskiego duchowna, z żywotów świętych tak już kanonizowanych jak i beatyfikowanych jako też świątobliwie żyjących patronów [-] wystawiona", napisana przez pedla krakowskiego uniwersytetu Piotra Hiacynta Pruszcza. Pruszcz (zm.1668) był erudytą i miłośnikiem przeszłości, a "Forteca" była dziełem wieloletniego zbieractwa różnych tradycji w krakowskich środowiskach pielgrzymich i wśród zakonników z zakonnych centrów Krakowa oraz przeróżnych lektur. N apisana została w oparciu o szkielet chronologiczny panowania monarchów polskich, prócz żywotów świętych i świątobliwych podawała wiadomości biograficzne o władcach i innych wybitnych Polakach. Mimo dominacji tradycji małopolskich Pruszcz znał dość dobrze sytuację w reszcie kraju i trwające tam kulty. O niektórych wiedział tylko z tradycji ustnej bądź z działka Baroniusza. Zebrał tradycję o 320 osobach cieszących się ogólnopolskim bądź lokalnym kultem. Trudno odnieść to do zaginionej pracy Baroniusza, ale w stosunku do znanych dzieł Pruszcz ponad czterokrotnie pomnożył liczbę osób czczonych w różnych polskich środowiskach. W 1746 r. w wydawanym w Zamościu "Kalendarzu polskim i ruskim" ukazał się kolejny zestaw hagiograficzny, wydany w formie kalendarzowej przez profesora Akademii Zamojskiej Stanisława Józefa Duńczewskiego. Duńczewski szeroko wykorzystał działo Pruszcza, często wręcz tylko skracając Grudzieńi parafrazując jego zapisy. Uzupełnił je jednak nowszymi żywotami osób z 2 poło XVII i pocz. XVIII wieku. Forma kalendarzowa spowodowała, iż żywoty Duńczewskiego są wyraźnie krótsze niż u Pruszcza, mniej dopracowane literacko i gorzej skompilowane ze źródeł. Duńczewski opisał 375 postaci, pominął stosunkowo niewiele osób wzmiankowanych przez Pruszcza, głównie bardzo słabo udokumentowanych. W 1759 roku, ponownie w kalendarzu na rok 1759, umieścił bardzo nie starannie zestawiony wykaz 392 postaci, uporządkowanych tym razem alfabetycznie i opatrzonych zaledwie jednozdaniowymi notami biograficznymi. Najobszerniejszym dziełem staropolskiej hagiografii jest "Matka świętych polska albo żywoty świętych, błogosławionych, wielebnych, świątobliwych, pobożnych Polaków i Polek". Dzieło to napisał reformat Florian Jaroszewicz i wydał w Krakowie w 1767 r. Ujął on 466 postaci. Uzupełnił on wcześniej wydane dzieła o osoby znane głównie z jezuickich panegiryków i Herbarza Kaspra Niesieckiego oraz z własnej zakonnej tradycji reformatów polskich. W charakterystyczny sposób uzupełnił tą listę postaciami arcybiskupów gnieźnieńskich i biskupów ważniejszych stolic, starając się pokazać, iż Kościół jest świątobliwy in capite - wśród hierarchów kościelnych, a nie tylko in membris - wśród wiernych. Znalazło się na jego liście sporo osób z kręgu możnowładztwa. Jednocześnie usunął z list hagiograficznych cały szereg postaci słabo udokumentowanych i nie cieszących się już żadnym kultem w jego czasach. Jaroszewicz posiadał sporą erudycję historyczną, w wielu napisanych żywotach widoczna jest przewaga elementu historycznego nad hagiograficznym. Są one niemniej barwne od tekstu Pruszcza, jednak z całymi partiami tekstu bardzo modelowego, niezindywidualizowanego, pokazującego raczej jakimi winni być, niż jakimi byli bohaterowie jego biogramów. Czasy stanisławowskie nie przyniosły już żadnego liczącego się dzieła hagiograficznego. Tak więc tradycja staropolska zaczyna się na pracy Pruszcza a kończy się na dziele Jaroszewicza. Żaden z tych hagiografów nie był Wielkopolaninem ani nie bywał w Wielkopolsce. Trudno więc odpowiedzieć na pytanie: czy w Wielkopolsce nie było lokalnych tradycji o innych osobach, równie pobożnych i świątobliwych jak uchwyceni przez tych hagiografów. Dla XVII i XVIII w. lektura kazań pogrzebowych i panegiryków może jeszcze przynieść jakieś istotne uzupełnienia. Podobnie jak sprawdzenie w materiałach zakonnych, czy czczeni zakonnicy nie przebywali kiedyś w klasztorach poznańskich czy wielkopolskich. Zestawienie Wielkopolan i osób z Wielkopolską związanych objęło 122 osoby - pominąwszy świętych obcych czczonych w tej dzielnicy. Jest to zaledwie 19% wszystkich osób objętych zapisami staropolskich hagiografów. Wielkopolanie rzadziej więc wchodzili do grona świętych czy świątobliwych niż reprezentanci innych dzielnic. Podkreślić należy, że 1/3 z tych 19% zmarła w opinii świętości na innych terenach niż wielkopolskie. Łatwiej więc było zdobyć uznanie współczesnych i potomnych migrując z Wielkopolski niż w niej pozostając. Charakterystyczne, że wszyscy Poznaniacy zmarli w opinii świętości umarli poza Poznaniem. Wielkopolanie nie są reprezentowani równomiernie we wszystkich stuleciach. O ile dobrze są widoczni w X-XII wieku, to wiek XIII i XIV przynosi niewiele wielkopolskich postaci (głównie z dynastii piastowskiej). W XV i XVI w. Wielkopolanie są reprezentowani stosunkowo proporcjonalnie (31-33%). W XVII w. już tylko co piąta osoba związana była z Wielkopolską, a w XVIII w. wiadomości o świątobliwych Wielkopolanach nie docierają prawie do hagiografów sławiących ludzi z Małopolski i kresów. Biorąc pod uwagę, że na terenach archidiecezji gnieźnieńskiej i wielkiej diecezji poznańskiej żyło ok. 25-30% polskich katolików, stwierdzić musimy, iż Wielkopolska w swych kościelnych granicach miała mniej świętych i świątobliwych niż inne części kraju. W żadnej liczącej się grupie nie byli Wielkopolanie wystarczająco reprezentowani. Inny też był rozkład między podstawowymi grupami. W kraju dominowali święci i świątobliwi zakonnicy i zakonnice (67%), w Wielkopolsce było ich znacznie mniej (46%) i to uznać trzeba za cechę charakterystyczną świętości po wielkopolsku. Zmniejszenie się grupy zakonnej powodowało, iż pozostałe grupy uzyskały większy niż krajowy udział. Przedewszystkim liczniejsi w Wielkopolsce byli świątobliwi duchowni (30%) podczas gdy w skali kraju tylko 19%. Wydaje sie, że specyfiką wielkopolską byli niżsi duchowni - plebani i kanonicy. Chyba coś z tej postawy pozostało po nasze czasy, gdyż ta grupa liczy się nadal mocno w tradycji wielkopolskiej gospodarności i uczoności. Nieco liczniejsza niż w kraju (14%) była grupa pobożnych świeckich wielkopolskich (23%). Byli w niej pobożni wojewodowie i urzędnicy ziemscy poznańscy, niezależnie od sporej grupy osób z dynastii piastowskiej. Całkowity był natomiast brak mieszczan. Widoczne jest również iż mniej niż w innych częściach kraju jest pobożnych kobiet, zarówno w grupie zakonnic jak wdów. Pobożność wielkopolska ma wyraźniejszą męską dominantę. Rozważania o typie wielkopolskiej pobożności powinny być jednak oparte o pełną bazę źródłową, a nie tylko o wykazy osób z wielkich dzieł hagiograficznych. Nie można się jednak oprzeć wrażeniu, że również dzisiaj, wśród osób czczonych w XIX i XX w. łatwiej kandydować na ołtarze osobom spoza naszego regionu, bądź Wielkopolanom działającym poza Wielkopolską. Sprawdza się więc powiedzenie, iż najtrudniej być prorokiem we własnym kraju.