ZNANE A ZAPOMNIANE czyli powrót do tradycyjnych funkcji wnętrza mieszkalnego IZABELA PILECKA-LASIK N asz dom, obojętnie czy była to, tysiące lat temu, jaskinia czy prymitywna chata drewniana, czy średniowieczny warowny zamek, czy też XIXwieczny bielony wapnem dworek, dla nas ludzi, stawał się kawałkiem świata wyłącznie naszego, gdzie czuliśmy się najbezpieczniej. Dom - mieszkanie zawsze było odbiciem potrzeb, upodobań, statusu społecznego i majątkowego mieszkańców. By nie sięgać za daleko w przeszłość przyjrzyjmy się, jak to było w XIX wieku. Gdy myślimy o polskim dziewiętnastowiecznym domu, to zwykle kojarzy się on nam z wiejskim dworkiem z gankiem, lub wspanialszym od niego piętrowym pałacem z oficynami i bocznymi pawilonami. Jeszcze w XVIII wieku wystarczało, aby w domu był obszerny "pokój kompanii", w którym jadano i pito, przyjmowano gości, bawiono się, a od czasu do czasu i spano. O pozostałe pomieszczenia zbytnio się nie troszczono. W momencie jednak, gdy obyczaje uległy zmianie, gdy to kobieta coraz bardziej skupiała wokół siebie życie towarzyskie, ona nadawała ton rozmowie, rozrywkom, zmienił także swój styl charakter "pokój kompanii". Dotychczas był on miejscem często wyłącznie męskiej zabawy. Wtedy właśnie przekształcił się on w salon, salę balową, bawialnię, buduar. l Krasicki tak opisał dialog między młodymi małżonkami i wymagania młodej pani domu: "Tu pokój sypialny". "A pokój do bawienia?" "Tam gdzie i jadalny." " T o być nigdy nie może. A gabinet?" "Dalej. Ten będzie dla waćpani, a tu będziem spali." "Spali? Proszę mospanie do swoich pokojów. Izabela Pilecka - Lasik Ja muszę mieć osobne od spania, od strojów, Od książek, od muzyki, od zabaw prywatnych, Dla panien pokojowych, dla służebnic płatnych. ,,2 Jak widać, także z tego dialogu, już pod koniec XVIII wieku sytuacja uległa diametralnej zmianie. Teraz każda czynność, a także wiele rozrywek wymagało osobnych pomieszczeń. Coraz bardziej dbano również o urządzenie pomieszczeń wyłącznie mieszkalnych. Oczywiście rozmaitość pomieszczeń uzależniona była od majętności gospodarzy. W publikacjach przeznaczonych dla klas średnich doradza się, aby mieć "dom złożony z sieni opalanej czyli przedpokoju, jadalni, chowalni, bawialni, sypialni, pokoju dla dzieci, garderoby, pokoju męskiego, mieszkań dla gości. Dodać można kaplicę, pokój dla panien, synów starszych, pokój bilardowy itp. ,,3 Natomiast "majętnych teraźniejsze pomieszkanie ma przedpokój, pokój bilardowy, pokój kompanii mniejszy i większy, gabinet do gry, pokój jadalny, przy nim kredens i salę do tańca. Zwykle one środek (domu) zajmują, z jednej strony przytykają do nich pokoje właścicielki, z drugiej właściciela, obojga jednostajny prawie rozkład, większa tylko wyszukaność w pierwszym, cokolwiek więcej prostoty w drugim. Składają go zwykle: pokój do przyjęcia, do pracy, sypialny, do ubierania się, biblioteka podręczna, pokój do kąpieli, dla ł ,,4 s ug. Mnożyły się więc we dworach buduary, pokoje muzyczne, palarnie. Często zdarzało się, że pan domu miał gabinet do pracy, kancelarię, kantorek, a nawet pokój myśliwski. Znane są nam takie określenia jak "pokój błękitny", "zielony" itp. Na początku XIX wieku "każdy pokój miał swoje' właściwe barwy. Salon białą, bawialny niebieską, sypialny zieloną, jadalny żółtą. Gabinety tylko wolno było strokacić z chińska lub w arabeski. ,,5 Ta wielość i rozmaitość pomieszczeń dworu nikogo nie dziwiła i przez nikogo nie była uważana za nadmiar luksusu. Utrzymanie takiego domu nie było tak kosztowne, aby nie mogła sobie na nie pozwolić średnio zamożna rodzina drobnej szlachty. Nie wszystkie jednak pokoje były używane przez cały rok. Już jesienią największy i najbardziej reprezentacyjny salon zamykano, przykrywano meble, zwijano dywany. Powracano tam latem, gdy można się tam było schronić przed słońcem i upałem. Długie zimowe wieczory rodzina spędzała w przytulniejszej bawialni albo saloniku. Każdy miał tu swoje miejsce. Jedni grali w karty, panie i panny oddawały się robótkom, malarstwu, grze na pianinie. Zajęcia umilano sobie często głośnym czytaniem książek. Tutaj rozmawiano i dyskutowano o rzeczach błahych, ale także o polityce i polskich powstaniach. Wnętrze salonu prawie zawsze umeblowane było tak zwanym garniturem, czyli kompletem mebli specjalnie przeznaczonych do tego wnętrza. W drugiej połowie XIX wieku panna młoda dostawała w wyprawie oprócz umeblowania sypialni (co było już uświęcone tradycją) także komplet mebli do salonu razem z fortepianem. Pan miody natomiast sprawiał meble do bawialni, a później także ofiarowywał żonie mebelki do buduaru, a gdy był odrobinę biedniejszy to przynajmniej biureczko czy też stoliczek do robótek. 6 Gdy W latach 20-tych XIX w. pojawiły się w Polsce meble biedermeierowskie, "do umeblowania salonu bardziej jeszcze niż dawniej stał się nieodzowny tak zwany garnitur, w skład którego wchodziły: kanapa, 4 lub 6 foteli, owalny lub okrągły stół "przed kanapę" wsparty na jednej toczonej nodze lub prostokątny, z podnoszonymi bocznymi klapami, oparty na lirach, kilka krzesełek, zwanych również stołkami, serwantka, drewniane postumenty pod popiersia i wazy, żardinierka, nieodzowny podnóżek. ,,7 Obok salonu często znajdował się mniejszy salonik zwany buduarkiem. Tutaj królowała pani domu i był on połączeniem funkcji bawialni i gabinetu do pracy. W buduarku pani domu prowadziła rachunki, pisała korespondencję, oddawała się artystycznym zajęciom, a także poświęcała swój czas robótkom ręcznym. W bogatszych domach swoje buduarki miały także dorastające córki. Biedermeierowskie wyposażenie saloniku czy buduarku przetrwało w wielu domach aż do XX wieku. Żaden XIX wieczny dom (ani też mieszkanie) nie mógł obejść się bez jadalni. Jeszcze w XVIII wieku panował zwyczaj podawania posiłków państwu i gościom w tym pokoju, gdzie akurat przebywano. 8 Oczywiście ciągle jeszcze można było ranną kawę wypić w sypialni, zaś popołudniu raczyć się podwieczorkiem w salonie, ale nie do pomyślenia było, aby główne posiłki spożywać samotnie i na dodatek w pomieszczeniu innym niż pokój stołowy czyli jadalnia. Czas wspólnych posiłków był porą bardzo celebrowaną i wymagał odpowiednich, eleganckich strojów. Głównym meblem jadalni był stół, który musiał pomieścić co najmniej tuzin, a najlepiej dwa tuziny osób. Często jadalnia połączona była z kredensem. Było to małe pomieszczenie, w którym znajdowały się wielkie szafy mieszczące całą zastawę stołową. Pokojem typowo męskim był gabinet zwany inaczej kancelarią. Tutaj pan domu pisywał korespondencję, prowadził księgi rachunkowe, przechowywał akta majątkowe, a także przyjmował zarządcę majątków i innych interesantów. Najważniejszym i nieodzownym meblem w tym wnętrzu było biurko. "Pod ścianami stały jesionowe lub olszowe szafy na rejestry i książki. Kasa na pieniądze, fotel przed biurko, kilka krzeseł dla interesantów, przybory kominkowe i nieodzowne spluwaczki dopełniały zwykle urządzenia tego pokoju. ,,9 W bogatych dworach i pałacach spotkać też można osobne pomieszczenie zwane biblioteką, która to mieściła cenne księgozbiory często uzupełniane przez dziesiątki lat. (Fot. 1) Jeżeli chodzi o pomieszczenia mieszkalne, strefę prywatności i intymności, to do niej zaliczyć należy sypialnie. Z reguły były to dwie sypialnie: pani i pana domu. Lecz około połowy XIX wieku coraz częściej pojawiała się sypialnie małżeńskie. Ich wyposażenie składało się z dwóch łóżek, stolików nocnych, toalety (Fot. 2), komody, dwóch foteli, umywalni, a także klęczników. Do sypialni przylegały garderoby zapełnione szafami i komodami. Pokoje dla dzieci często znajdowały się z dala od pomieszczeń reprezentacyjnych, często na piętrze lub na poddaszu. la W wielu dworach przebywali także rezydenci i rezydentki, tak więc i oni mieli swoje pokoje, najczęściej na uboczu i urządzone nieco gorszymi meblami. Izabela Pilecka - Lasik 1. Biblioteka w dworku w Bobrownikach Nie wspomniałam jeszcze o pomieszczeniach gospodarczych, takich jak np. kuchnia. Oczywiste wydaje się, że dla obsłużenia licznej rodziny i niemal ciągle przybywających gości, konieczne było zapewnienie odpowiedniej ilości służby oraz stworzenie im odpowiednich warunków do pracy. Kuchnia więc była bardzo duża. Tutaj przygotowywano posiłki, robiono zaprawy na zimę, tutaj oprawiano drób, wędzono mięso itd. Przypomnijmy sobie chociażby dwór państwa Niechciców z "Nocy i dni" Marii Dąbrowskiej. Nie była to przecież rodzina bardzo zamożna, a ileż służby kręciło się po kuchni, jak tętnił życiem cały ich dom. Oczywiście nieco inaczej wyglądała sytuacja w miastach. Ludzie ograniczeni powierzchnią mieszkań w kamienicach, które dla nas wydają się i tak niewyobrażalnie duże, nie mogli pozwolić sobie na taką ilość pokoi i pomieszczeń. Zawsze wielkość i standard mieszkań były wykładnikiem statusu społecznego i majątkowego właściciela. Problemem ewolucji poznańskich kamienic, w XIX i na początku XX wieku, zajmują się Zofia Ostrowska-Kębłowska ll i Jan Skuratowicz 12 . Zauważyli oni, że już w połowie XIX wieku pojawił się podział w rozkładzie mieszkania na pokoje reprezentacyjne od frontu kamienicy i znajdujące się od podwórza sypialnie. W domu frontowym pokoje poprzedzone były "entre" i czasami rozdzielone były już korytarzami. Znajdujące się w oficynach kuchnie oraz spiżarnie, alkowy, pokoje dla służby, antresole oddzielone były od reprezentacyjno-mieszkalnej części mieszkania i łączyły się z tzw. kuchenną sklatką schodową.13 Mieszkania te nie posiadały jeszcze stałej łazienki, która wraz z ubikacją pojawia się w większości mieszkań po 1890 roku. N a poddaszach i w piwnicach, w oficynach tych kamienic znajdowały się 1- i 2-izbowe mieszkania pozbawione wygód. W tzw. domach biedermeierowskich mieszkania bogatsze różniły się od biedniejszych liczbą pokoi. W latach 40-tych różnice dotyczyły także wygody układu wnętrz i wnętrz pomocniczych. Tak też powstały różnice między luksusem apartamentów frontowych (tzw. Herrschaftswohnungen), a ubóstwem pomieszczeń piwniczh 14 nyc . Jan Skuratowicz wyróżnia kilka sposobów rozwiązania przestrzeni mieszkalnej, które pojawiły się po 1900 roku. Najniższy standard to dwie izby mieszkalne z kuchnią i toaletą, później niewielką łazienką. Drugi stopień w hierarchii dobrobytu stanowią cztery pokoje z kuchnią, łazienką (spotykane najczęściej w budynkach spółdzielczych przeznaczonych dla urzędników). Izabela Pilecka - Lasik 3. Fragment salonu w kamienicy warszawskiej - pocz. XX wieku Stopniem pośrednim było mieszkanie do pięciu pokoi z dodatkami, podobne do mieszkań spółdzielczych, ale o większych i wyższych pokojach (obecnie ulice Słowackiego, Jackowskiego, Dąbrowskiego). Jeszcze wyższy standard to mieszkanie o kilku pokojach z dużą kuchnią, łazienką i zapleczem np. przy obecnej ulicy Matejki. Najwyższy standard oferowały nowe domy w centrum i reprezentacyjne domy przy ulicy Matejki (wówczas Nowoogrodowej). Były to siedmio-, ośmiopokojowe mieszkania. 15 N a początku XX wieku zaczęło się rozwijać w Poznaniu budownictwo willowe. W tym przypadku układ przestrzenny był rozwiązywany bardzo różnie, w zależności od projektującego architekta. Niemniej całość skupiała się wokół reprezentacyjnego hallu - diele. "N a stereotypowy układ willi bogatego "bourgeoise" składały się poza diele, okazałajadalnia z zapleczem (kuchnie umieszczano w suterenie), salon często o klasycyzującyeh formach, biblioteka, gabinet, czasami palarnia. Uzupełnieniem programu parteru były dostępne 4. Jadalnia z okresu międzywojennegoz pokojów tarasy i ogrody zimowe wzbogacające z reguły jadalnie. Pomiesz 1 czenia piętra przeznaczano na pokoje mieszkalne i gościnne, a zaplecze gospodarcze mieściło się w suterenie. ,,16 W przypadku willi miejskiej dużo łatwiejsze było takie aranżowanie przestrzeni, aby oddzielona były strefa prywatna od reprezentacyjnej, do której oprócz salonu należała jadalnia, gabinet, a czasami także biblioteka. Także w mieszkaniach znajdujących się w kamienicach zawsze starano się wyobrębnić ową strefę reprezentacyjną. Gdy było to mieszkanie małe, to ograniczała się ona do jednego pokoju pełniącego zarazem funkcję salonu i jadalni, w przypadku większego rozbudowywała się coraz bardziej. W przypadku mieszkań wielopokojowych możliwe było wydzielenie, podobnie jak w willi, jadalni, salonu i gabinetu, często biblioteki, a nawet sali balowej. (Fot. 3, 4) Tuż przed wojną w latach 1936-1939 dziadkowie moi Jerzostwo Pileccy wynajmowali mieszkanie w kamienicy przy ulicy Matejki 50 (obecnie w mieszkaniu tym mieści się Urząd Dzielnicowy Poznań Grunwald). Była to kamienica wybudowana w 1909 roku. Początkowo był to lokal Automobilklubu Cesarskiego, a potem Polskiego. Czynsz za to mieszkanie wynosił 144 zł przy ponad 1000 zlotowej pensji mojego dziadka, który był wówczas Dyrektorem Biura Ekonomicznego Izb i Organizacji Rolniczych. Mieszkanie to było olbrzymie. Oprócz sypialni i dwóch pokoi dziecinnych, mieściło jeszcze salon, jadalnię, bibliotekę, pokój dla służby, kuchnię, łazienkę, a kilka stopni niżej dużą salę balową i dodatkową kuchnię. Izabela Pilecka - Lasik Niedaleko przy ulicy Grottgera mieszkał przed wojną Jerzy Waldorff, w którego wspomnieniach czytamy: " jego córki (Ikonowicza - przyp. I.P.-L.) może znajdowały się w głębi mieszkania podobnie rozległego, wielopokojowego jak zajmowane przez Fidrka z mamą, tyle że tu wchodzący od progu mieli świadomość przebywania w pracowni uczonego. Pod ścianami gabinetu i salonu półki z książkami, także przez drzwi w jadalnym dostrzegało się szafy z szeregami za szkłem grzbietów skórzanych, różnokolorowych ze złoconymi tytułami, zapewne dzieł cennych szczególnie. ,,17 Jak widać status społeczny i majątkowy nierozerwalnie był złączony z pewnymi wymaganiami i określonym układem przestrzennym mieszkania. Władysław Czarnecki, który mieszkał w Poznaniu od 1925 roku, oglądał i opisywał poznaniaków i sposób urządzania przez nich mieszkań z odrobiną złośliwości. "W pracowni dyskutowaliśmy jakie mieszkania są najbardziej poszukiwane. (u.) Kuchnia musi być duża, bo nawet tzw. inteligencja jada w kuchni; jadalnia z ciężkimi meblami używana jest tylko dla gości. Najgorszy i najbrzydszy pokój przeznacza się na wspólną sypialnię. Zamożniejsza burżuazja musi mieć "gabinet", coś w rodzaju salonu dla gości. Tam meble pluszowe i fotele klubowe na codzieri zasłonięte pokrowcami, a pokój zamknięty jest dla domowników. Używa się go na święta, imieniny i ewentualnie na specjalne przyjęcia dla gości. Większe mieszkania mają jeszcze jeden lub dwa pokoje dla dzieci. Z ogólnego porównania warszawiaków i poznaniaków wynikało, że warszawiacy mieszkają źle i nie dbają o mieszkanie, natomiast lubią ubierać się ładnie i modnie, dobrze zjeść i popić, posiedzieć w kawiarni i plotkować. Poznaniacy mieszkają dobrze i dbają o mieszkanie, oszczędzają na jedzeniu, ubierają się skromnie i po kawiarniach nie siedzą. ,,18 Koniec lat 20-tych był to jednak okres panującego w świecie kryzysu ekonomicznego. I choć idea Corbusierowskiej maszyny db mieszkania była dosyć mocno krytykowana, to jednak równie często w nowych realizacjach zaczęto odwoływać się do czystego funkcjonalizmu i do maksymalnej ekonomii środków. Zmieniona po 1929 roku grupa artystyczna Praesens skoncentrowała się także na zagadnieniach socjalnych, budowlano-technicznych i użytkowych. 19 Właśnie Praesens sprowadził z Frankfurtu wystawę Mieszkanie Najmniejsze, otwartą w Warszawie w 1930 roku. Głównym problemem koniecznym do rozwiązania było "Mieszkanie najtańsze dla Najszerszych warstw społecznych". Sięgnięto więc do typizacji planu z pewną elastycznością rozwiązań. Była to w pewnym sensie realizacja założeń CIAM-u. Tutaj należy też szukać źródeł typowych polskich rozwiązań mieszkaniowych po II wojnie światowej. Było to także dążenie do rozwiązania problemu małego, funkcjonalnego i taniego mieszkania w okresie ostrego kryzysu mieszkaniowego. Jak je określa Humlowa: "Stały się one podstawą kształtowania nowej estetyki wnętrza standardowego, które uznać można za wyraz epoki przemysłowej drugiej połowy XX wieku. ,,20 Powstawały więc mieszkania jedno- i dwupokojowe z wnękami kuchennymi zamiast kuchni. Trudno tutaj mówić o jakimkolwiek podziale stref,wręcz przeciwnie - za wszelką cenę dążono do wyeliminowania tych podziałów. Mieszkanie staje się wyłącznie sypialnią i zaspokaja podstawowe, wręcz minimalne potrzeby ludzkie. Ten standard przeznaczony jest dla ludzi o skromnych dochodach, dla robotników, którzy nie mają też wymagań i tradycji indywidualizacji wnętrz mieszkalnych. Dokładniej należy się przyjrzeć jak kształtowała się sytuacja po II wojnie światowej i przez 45 lat epoki socjalizmu w PRL. Po zakończeniu wojny większość ludzi nie mogła wrócić do swoich domów, mieszkań, znajomych kamienic, bo wiele z tych budynków po prostu przestało istnieć. Wspaniałe, przedwojenne, wielopokojowe mieszkania znanych i mniej znanych rodzin, które zdołały przetrwać, stały się schronieniem dla wielu zaprzyjaźnionych rodzin. Jerzy Waldorff wspomina mieszkanie mecenasowej Kotockiej znajdujące się w Poznaniu nieopodal Opery. Tutaj po wojnie zamieszkała jego matka, a także baronostwo Tessau, hrabina Skanberg, rotmistrz Szaruga itd. "Dobrała zaś to swoje getto spośród przyjaciół dawnych i znajomych również, jak sama chciała, nie dopuściwszy, żeby jej miano dokwaterować kogoś z urzędu. ,,21 Moja babka Jadwiga Pilecka też już nie mieszkała w mieszkaniu przy ulicy Matejki, lecz znalazła schronienie w mieszkaniu swoich przyjaciół Wohlfarthów na ulicy Ogrodowej 18. Tam wraz ze swoim synem (a moim ojcem) zajmowała dwa pokoje, m.in. dawną sypialnię gospodarzy. Teraz na środku tej sypialni stała "koza", która służąc do ogrzewania pozwalała przygotować jakieś posiłki. W mieszkaniu tym dawny pokój dziecinny zajmowała teściowa gospodyni, salon - dawna gosposia, jadalnię przez jakiś czas ks. Tabor, a sama gospodyni wraz z dwójką dzieci zajmowała dawny gabinet. Tak niestety wyglądała większość tych wspaniałych mieszkań. Najczęściej sytuacja była jeszcze gorsza, bo pozostali mieszkańcy dokwaterowani byli przez urząd. Nic nie znaczył już status społeczny czy majątkowy. W nowej sytuacji, w nowym systemie, wszyscy zostali zrównani. Przez wiele lat wegetowali w przeludnionych mieszkaniach sublokatorskich, marząc i cierpliwie czekając na własne mieszkanie, które będzie ich schronieniem i ucieleśnieniem ich potrzeb i gustów. Marzenia miały znaleźć swoje spełnienie poprzez gwałtowny rozwój budownictwa mieszkaniowego opartego o szybkie i tanie technologie. N a przestrzenne domy i mieszkania mogła sobie pozwolić zaledwie nieliczna grupa ludzi związana z aparatem władzy i strukturami partyjnymi. Pozostali, zarówno lekarz i urzędnik, profesor i spawacz i ich rodziny byli tak samo sklasyfIkowani w systemie M-3, M-4 itd. W latach 60-tych stosowano wskaźnik l i m 2 powierzchni użytkowej na osobę. Doskonale pamiętamy czasy gdy małżeństwo bezdzietne uważane było za rodzinę rozwojową i przysługiwało mu mieszkanie dwupokojowe M-3, tak jak i rodzinie trzyosobowej. W budownictwie mieszkaniowym wszystkim i wszystkimi rządził normatyw. "Schemat mieszkania funkcjonalnego w wydaniu normatywnym to: kuchnia robocza lub z niepełnym miejscem do jedzenia (6-9 m 2 ), pokój dzienny, w którym przy przepisowym zasiedleniu śpią rodzice (18-22 m 2 ) i jedna do trzech sypialenek (8-14 m 2 ), które tworząc, zwaną przez funkcjonalistów, strefę nocną uniemożliwiają nocny odpoczynek i życie osobiste ze 4.8 Ilustracja 1 a) standardowe mieszkanie M-4 64 m 2 b) to samo mieszkanie; poprzez połączenie kuchni z jednym pokojem powstaje kuchnio-jadalnia; oprócz tego dwie sypialnie Gedna mała - dzieci, druga duża - rodziców spełniająca czasem także funkcję pokoju dziennego). To rozwiązanie jest łatwe do uzyskania we własnym zakresie, dlatego dosyć powszechnie jest stosowane - fot. 5, 6, 7 c) zmiana rozmieszczenia funkcji w tym samym mieszkaniu - największe pomieszczenie to kuchnia z jadalnią pełniącą zarazem funkcję pokoju dziennego. Możliwe jest powiększenie go jeszcze o jedną sypialnię. Oprócz tego, w zależności od wariantu dwie lub trzy sypialniewzględu na zastosowanie ścianek działowych, nIe spełniających wymagań izolacji akustycznej. ,,22 Z tych założeń wynika, że mieszkanie podzielone jest na trzy strefy niezbyt jednak jasne i przejrzyste. Pierwsza z nich to kuchnia, zbyt mała jednak by pełnić równocześnie funkcję jadalni. Wiemy doskonale, że niemożliwe jest zjedzenie w niej wspólnego, rodzinnego obiadu. Druga strefa to pokój dzienny - salon, który jest równocześnie sypialnią rodziców. Jest tam najczęściej miejsce do spania, kącik do oglądania telewizji. Tutaj przyjmuje się gości, tutaj najczęściej powinno znaleźć się miejsce do pracy (zwykle go nie ma). Pozotałe pokoje nazwane zostały strefą nocną. Musząjednak spełniać funkcję pokoi dziecinnych z miejscem do zabawy, odrabiania lekcji. Jednak ze względu na brak izolacji akustycznej niemożliwe jest ich odizolowanie od pozostałych pomieszczeń. (II. la) W salonie pojawiły się dwa meble, które są symbolem unifikacji funkcji: wersalka i ława. Wersalka to połączenie funkcji spania i siedzenia, a więc sypialni i salonu. Ława zastąpiła, kiedyś nieodzowny w mieszkaniu, stół. Teraz posiłki spożywa się w pośpiechu, "na kolanie", najczęściej każdy członek rodziny osobno, wpatrując się w telewizor. Rzadko spotyka się rodziny, gdzie "świętuje się" bycie razem, gdzie celebruje się wspólne jedzenie przy stole, które sprzyja rozmowom i jednoczy rodzinę. Najczęściej w mieszkaniu nie ma miejsca, gdzie można razem spożyć posiłek. Nie wspomnę już o takich pomieszczeniach jak biblioteka, garderoba itd. Jak widać w takim układzie mieszkania, żadna z, pierwotnie wyznaczonych konkretnym pomieszczeniem, funkcji nie jest w pełni możliwa do zrealizowania. Spójrzmy jednak, jak poprzez niewielkie zmiany w rozlokowaniu tych funkcji, tzn. zmianę przeznaczenia poszczególnych pomieszczeń, łatwo stworzyć wnętrze mieszkalne zaspokajające potrzeby standardowej rodziny. (II. la, b, c) Paradoksem jest to, że w owych systemach wnętrz zwanych funkcjonalnymi, nastąpiło zupełne zatarcie tradycyjnych funkcji pomieszczeń mieszkalnych, których istnienie udowodniłam, przeprowadzając analizę kształtowania się tych wnętrz począwszy od XIX wieku. N a sposób użytkowania i kształtowania mieszkania nie mają wpływu wielkość i struktura rodziny, lecz pochodzenie społeczne, miejsce zamieszkania, wykształcenie, zawód, styl życia, aspiracje. 23 W rozmaity sposób próbowano określonemu modelowi życia przyporządkować sposób użytkowania mieszkania. Krystyna Trautsolt-Kleyffwyodrębnia "wzory kulturowe użytkowania i urządzania mieszkań": - wzór ludowoplebejski 5 -1 O %, wzór odświętny (robotniczy) 15 %, naśladowczy (klasy średnie) 50-60%, funkcjonalny (inteligencja) 15%, twórczy (warstwy elitarne) 1-2%. Wyróżnia także trzy najważniejsze i najbardziej powszechne wzorce organizowania przestrzeni mieszkania, które są wynikiem działania czynników społeczno-kulturowych: typ I - integracyjny (tradycyjny) typ 2 - izolacyjny (wielkomiejski) typ 3 - równowagi (rozwoj owy 24 Izabela Pilecka - Lasik 5. Rozmaite wersje połączenia kuchni i jadalni w tzw. nowym budownictwie - rozwiązanie prezentowane na ilustracji Ib 6. Rozmaite wersje połączenia kuchni i jadalni w tzw. nowym budownictwie - rozwiązanie prezentowane na ilustracji Ib Izabela Pilecka - Lasik 7. Rozmaite wersje połączenia kuchni i jadalni w tzw. nowym budownictwie - rozwiązanie prezentowane na ilustracji Ib 8. Kuchnia wraz z jadalnią w obrębie zaadaptowanego strychu Izabela Pilecka - Lasik Natomiast Anna Rębowska wyróżnia tradycyjny model wiejsko-robotniczy, tradycyjny miejski model warstw średnich i model współczesny rodziny partnerskiej.2s N ajistotniejszy jest jednak fakt, że obojętnie czy sięgamy do źródeł robotniczo-chłopskich, mieszczańskich czy arystokratycznych to zawsze w przeszłości starano się wyodrębnić strefę gospodarczą (kuchnia, pomieszczenia pomocnicze), reprezentacyjną (biała izba, pokój odświętny, gościnny, jadalnia, drobnomieszczański salon), wypoczynku (alkierz, odrębne sypialnie bądź sypialnia rodzinna). W zależności od tego, z jakich warstw się wywodzimy i jaki model życia reprezentujemy, to członkowie rodziny dążą do coraz większej integracji (pochodzenie robotnicze, wiejskie) lub coraz większej izolacji (inteligencja). Musimy zdawać sobie sprawę, że ciągle jeszcze większość społeczeństwa nie może w pełni realizować swoich potrzeb, ze względu na zbyt małą powierzchnię mieszkalną. Sposoby uzyskiwania dodatkowej powierzchni mieszkaniowej, choć istniały, nie były rzeczą powszechną. W ostatnich latach sytuacja trochę się zmieniła. Coraz więcej strychów została zaadoptowanych na mieszkania. Nie ma już ograniczeń metrażowych. Wszystko zależy od możliwości finansowych. Wydaje się jednak, że gdy tylko jest to możliwe i istnieją ku temu warunki, to wielu z nas stara się przywrócić wnętrzom swoich mieszkań tradycyjne funkcje, które przez ostatnie 45 lat zostały ograniczone do minimum. Większość prezentowanych przeze mnie mieszkań znajduje się na poznańskich nowych osiedlach. Tylko jedno mieszkanie powstało poprzez zaadaptowanie strychu jednej z poznańskich kamienic secesyjnych na Wildzie. Wszystkie należą jednak do ludzi wykonujących wolne zawody takie jak lekarz, artysta malarz, architekt. Dlatego też Krystyna Trautsolt- Kleyff z pewnością w swojej klasyfIkacji wzorów użytkowania i urządzania mieszkań zaliczyłaby je do wzoru twórczego, który stanowi zaledwie margines. Moim zdaniem, wśród innych grup zawodowych istnieje również potrzeba (może nie aż tak silna, ale istnieje) kształtowania w taki sposób przestrzeni wnętrza mieszkalnego, aby stała się ona bardziej funkcjonalna, a także zaspokajała w pewnej mierze zarówno potrzebę integracji rodziny, jak i, na ile to konieczne, izolacji poszczególnych jej członków. Najbardziej interesujący staje się sposób poszukiwania przestrzeni integracji rodziny. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że standardowe mieszkanie w tzw. "nowym budownictwie" w żadnej mierze nie zaspokaja tej potrzeby. Jedynym takim miejscem może być miejsce przed telewizorem. Zrozumiały jest jednak fakt, że wspólne oglądanie telewizji na pewno nie integruje w pełni członków rodziny. W XIX wieku takim miejscem był salon, bądź wśród warstw uboższych - kuchnia. Teraz gdy pani domu z reguły zajmuje się także prowadzeniem gospodarstwa, gotowaniem, kuchnia znowu staje się wnętrzem, które spełnia ową potrzebę integracji, o której pisałam. Typowa kuchnia oczywiście nie spełnia takich wymagań. Stąd dążenie do takiej przebudowy wnętrza, aby możliwe było połączenie części kuchennej z jadalnią, a często także z miejscem 9. Salon w mieszkaniu na Wildzie Izabela Pilecka - Lasik 10. Salon w mieszkaniu na Wildzie 11. Salon w mieszkaniu na Wildzie Izabela Pilecka - Lasik 12. Salon w mieszkaniu na Wildzie 13. Salonik 14. Namiastka saloniku w obrębie dużego pokoju, stanowiącego równocześnie sypialnię rodzicówdo wypoczynku (namiastką saloniku). Swój renesans przeżywa stół, który znów jednoczy rodzinę przy wspólnym posiłku. Przy dobrze zaaranżowanym wnętrzu kuchni można także tutaj podjąć gości uroczystym obiadem lub kolacją. Pani domu może wówczas w pełni uczestniczyć w rozmowie przygotowując jeszcze coś w kuchni, a nie jest skazana na odizolowanie w ciasnym pomieszczeniu i podawanie rodzinie i gościom posiłków na niskiej ławie. Izabela Pilecka - Lasik 15. Część wnętrza pełniąca funkcję gabinetu Wszystko to doskonale widać na prezentowanych przeze mnIe fotografiach (Fot. 5, 6, 7, 8). Jeśli pozwala na to powierzchnia mieszkania, to dąży się także do zaspokojenia funkcji reprezentacyjnej tworząc odrębny salon. Jest to możliwe np. w przypadku mieszkania malarki i lekarza, mieszczącego się na strychu secesyjnej kamienicy. Ale tutaj, co warto zauważyć, nie telewizor jest najważniejszym sprzętem, powiem więcej - nie ma go tutaj w ogóle. Znów pojawia się jednak stół. Można przy nim wypić popołudniową kawę z przyjaciółmi, 16. Gabinetporozmawiać, odpocząć na wygodnej sofie. Bo przecież salon to od wieków miejsce spotkania, bycia razem, więc i teraz telewizor mógłby w tym przeszkadzać. (Fot. 9, 10, 11, 12) Jeśli warunki na to nie pozwalają, to funkcję salonu przejmuje kuchniojadalnia lub wyodrębniona część sypialni. (Fot. 13, 14) Rzadko pojawia się typowa sypialnia. Najczęściej jest to wydzielona część większego pomiesz Izabela Pilecka - Lasik 17. Pracownia połączona z tzw. gabinetemczenia, które zarazem pełni rolę, jak już wspomniałam, bądź saloniku, bądź np. gabinetu do pracy. Zawsze wtedy łóżko jest dyskretnie zamaskowane i nigdy nie dominuje we wnętrzu. Znów powraca często zapomniany przez wiele lat tzw. gabinet. Rolę takiego gabinetu może pełnić np. pracownia artysty. Jednak rozwiązaniem najbardziej klasycznym, często teraz się pojawiającym, jest wydzielona część wnętrza z biurkiem, bądź sekretarzykiem, przy którym można pracować lub tylko załatwiać korespondencję. (Fot. 15, 16, 17, 18) 18. Pracownia połączona z tzw. gabinetem Coraz większą uwagę przykłada się także do urządzania pokoi dziecinnych w taki sposób, aby stworzyć dzieciom odpowiednie warunki do zabawy, nauki i wypoczynku. W zaprezentowanych przeze mnie wnętrzach i w dokonanej analizie widać wyraźnie odradzanie się tradycyjnych funkcji, jakie powinno pełnić wnętrze mieszkalne. Odrębnym zagadnieniem jest fakt, że w aranżacji tych wnętrz Izabela Pilecka- Lasikcoraz częściej pojawIają się stare XIX-wieczne meble. Wydaje się, że one ułatwiają, a zarazem implikują przywrócenie wnętrzu jego właściwej funkcji. Parząc na te fotografie znów utwierdzamy się w przekonaniu, że "stare jest piękne", nawet jeśli pojawia się w zupełnie nowym kontekście i otoczeniu. Przypisy 1 E. Kowecka, W salonie i w kuchni, PIW 1989, s. 59. 2 I. Krasicki, Satyry i listy, oprać. Z. Goliński, Wrocław 1958. 3 K. Nakwaska, Dwór wiejski, t. I, Poznań 1843, s. 13. 4 Ł. Gołębiowski, Domy i dworki, Lwów 1884, s. 24. 5 L. J abłonowski, Pamiętniki, Kraków 1963, s. 37. 6 op. ci1., przyp. l, s. 48. 7 op. ci1. przyp. l, s. 70. 8 op. ci1. przyp. l, s. 82. 9 op. ci1. przyp. l, s. 87. 10 op. ci1. przyp. l, s. 96. 11 Z. Ostrowska-Kębłowska, Architektura i budownictwo w Poznaniu w latach 1790-1880, PWN Warszawa-Poznań, 1982. 12 J. Skuratowicz, Architektura Poznania 1890-1918, Wydawnictwo Naukowe U AM Poznań 1991. 13 op. ci1. przyp. 11, s. 285. 14 op. ci1. przyp. 11, s. 285. 15 op. ci1. przyp. 12, s. 145, 147, 151. 16 op. ci1. przyp. 12, s. 195-196. 17 J. Waldorff, Fidrek, PIW Warszawa 1989, s. 68. 18 W. Czarnecki, To był też mój Poznań, Wydawnictwo Poznańskie 1987, s. 22. 19 I. Huml, Polska sztuka stosowana XX w., Wydawnictwo Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1978, s. 110. 20 ibidem, s. 113. 21 op. ci1. przyp. 17, s. 188. 22 K. Trautsolt-Kleyff, Portret Polaka we wnętrzu, "Architektura" 1988 nr 3, s. 63. 23 ibidem, s. 64. 24 ibidem, s. 66, 67. 25 A. Rębowska, Warunki zamieszkiwania w opiniach społecznych, "Architektura" 1982 nr 3, s. 21.