POZNAŃ ZIELEŃ I ARCHITEKTURA UROKI DROGI DĘBIŃSKIEJzapomniany trakt spacerowy dawnego Poznania MAGDALENA MRUGALSKA-BANASZAK W końcu XVIII wieku zaczęły pojawiać się w Europie zachodniej ogródki rozrywkowe zwane "Etablissement". Moda ta bardzo rozpowszechniła się w XIX w., do Poznania dotarła w latach 30-tych. Nie były to zwykłe karczmy, oberże czy restauracje ale całe kompleksy zabudowań, w których poza konsumpcją właściciele zapewniali swoim gościom wypoczynek, rozrywkę i starali się, aby pełniły również funkcje kulturotwórcze. Poza wędrownymi cyrkowcami i kuglarzami na deskach letnich teatrzyków występowały bowiem w sezonie znane trupy aktorskie, które oprócz fars, komedii i wodewili wystawiały dzieła autorów należących dziś do klasyki literatury polskiej. Właściciele ogródków wielokrotnie udostępniali swoje posesje różnym polskim organizacjom, które urządzały tu koncerty, zloty oraz innego rodzaju ,. . uroczystoscI patrIotyczne. Poza głównym budynkiem z salą restauracyjną, stojącym przy drodze czy ulicy, najczęściej murowanym lub szachulcowym, na terenie ogrodu rozrzucone były różnego rodzaju drewniane altany, pergole, pawilony muzyczne, apartamenty, podesty do tańca, muszle koncertowe, scenki teatralne czy wreszcie popularne wówczas kręgielnie. W 1820 r. książę Antonii Radziwiłł, namiestnik Wielkiego Księstwa Poznańskiego, polecił wytyczyć Drogę Dębińską, by umożliwić swojej małżonce Ludwice dojazd do jej pałacyku myśliwskiego w Dębinie. Marceli Mott y wspomina, że ,,(...) Ludność tutejsza poznańska wszędzie okazywała księstwu winny szacunek; nawet pospólstwo usuwało się z drogi i zdejmowało czapki przed księciem Antonim, gdy ulicą przechodził, a na widok sześciokonnego powozu księżnej Ludwiki stawała z uszanowaniem większa część publiczności. Latem można było spotkać wielki ów powóz na Wodnej ulicy lub Garbarach, bo niemal codzień wyjeżdżała księżna z całą swoją młodzieżą do Magdalena Mrugaiska - Banaszak Dębiny, która dostała od niej swoje niemieckie nazwisko. Przed mniej więcej dwudziestu laty [ok. 1870 r.] stała tam jeszcze przy wjeździe do lasku udatna, drewniana brama z napisem »Louisenhain«; zarząd leśny wystawił ją na cześć księżnej" . l Począwszy od lat 20-tych XIX w. Droga Dębińska stała się ulubionym miejscem wypoczynku i celem spacerów mieszkańców Poznania, których przyciągały tu głównie wspaniałe zielone tereny i bliskość Warty. Marceli Mott y niejednokrotnie opisywał swoje przechadzki Drogą Dębińską i ludzi, których tam spotykał. ,,(...) Otóż mieszkali owymi czasy na Garbarach w domu Fijałkowskiego starzy państwo Sommerowie. (u.) Latem można ich było oboje niemal co dzień spotkać na przechadzce ku Dębinie, z dwoma udatnymi córeczkami, które za czasów moich prymanerskich były ozdobą wieczorów i balików. (u.) Znałem majstra Pawłowskiego i żonę jego, (u.) spotykałem ich nieraz ku Dębinie powozikiem jadących (...) ,,2 Wytyczenie Drogi Dębińskiej stało się impulsem do powstania po obu jej stronach, położonych malowniczo wśród zieleni i rozlewisk Warty, prywatnych rekreacyjnych posiadłości należących do przedstawicieli poznańskiej elity. Wiadomo, że zbudowali tu swoje domy adwokat Hoyer i aptekarz Daehn 3 , które z czasem przekształciły się w publiczne ogródki rozrywkowe. Pretensjonalnie brzmiące dziś nazwy ogródków były wówczas niezwykle modne i niektóre powtarzały się także w innych miastach. Ich pochodzenie wiązano z wydarzeniami politycznymi na drugiej półkuli (N owa Ameryka, Columbia), typem zabudowy (Dolina Szwajcarska) czy wreszcie z nazwiskiem właściciela (San Domingo). Na mieszkańców Poznania wybierających się na spacer Drogą Dębińską czekały liczne atrakcje. Idąc w kierunku Dębiny spotykali kolejno, po zachodniej stronie ogródki rozrywkowe: Columbia, Nowa Syberia, Nowa Wenecja i Dolina Szwajcarska, po stronie wschodniej: Park Wolności (zwany też N ową Ameryką), San Domingo, Villa Nova, tuż obok niej tory wyścigów konnych i na skraju Dębiny - Wiktoria nazwana także Parkiem ks. Józefa 4 ( ii. 1 - 5) . Pierwsza wzmianka archiwalna o zabudowaniach Columbii pochodzi z ubezpieczenia ogniowego z 1836 r. s W II poło XIX w. jej właścicielem był JózefGrabb, później Henryk Klein, w końcu XIX w. Jan Pluciński, po nim Gustaw Junge, a od 1910 r. Stanisław Żurkiewicz i Franciszek Latanowicz. W Columbii na pocz. XX w. stało około 20 różnego rodzaju budynków - naj starszy to zbudowany ok. 1850 r. dom z restauracją, kręgielnia stanęła w 1899 r., a sale z podestem dla orkiestry w 1910 r. Było to ulubione miejsce spotkań przedstawicieli rzemiosła rzeźnickiego, być może dlatego, że jej ówcześni właściciele - Żurkiewicz i Latanowicz byli rzeźnikami. W Columbii odbywały się często zjazdy i zabawy m.in. towarzystw przemysłowych i śpiewaczych. W lecie 1912 r. "Sokół poznański urządził doroczną zabawę latową (u.) połączoną z ćwiczeniami Sokołów i Sokolic oraz rejami kołowników. Drużyna poznańska w liczbie 40 druhów wykonała sprawnie trudne ćwiczenia praskie, Sokolice ćwiczyły maczugami, poczem nastąpiły popisy zastępów na przyrządach. Oklaskiwano mianowicie popisy ćwiczących nawysokim drążku i w efektownym skoku o tyczce. Z zaciekawieniem śledzono też przebieg gry w pięstówkę, w której ubiegali się o lepsze druhowie ćwiczący i druhowie oddziału kołowników"6. W Columbii występował wielokrotnie wildecki chór im. Chopina - pierwszy raz 17 listopada 1912 r. Odbył się wówczas "wielki koncert i przedstawienie amatorskie"7, na który składały się utwory autorów i kompozytorów polskich (m.in. Mickiewicza, Moniuszki, Dembińskiego), nadając mu w ten sposób narodowy charakter (ii. 6, 7). W roku następnym "Chopin" dał w ogrodzie Columbii "wielki koncert latowy", podczas którego przewidziano "rozmaite gry o premie i różne niespodzianki", a po nim" tańce i zabawę"s. Tutaj również narodziła się gra w krykieta, w 1925 r. klub "Elita" utworzył sekcję krykietową i wynajął na terenie ogrodu część trawnika, był to jeden z pierwszych tego typu klubów w Polsce 9 . W pocz. lat 30-tych XX w. Columbia popadła w ruinę, w 1938 r. podjęto decyzję o budowie na tym terenie "miejskiego ośrodka tenisowego" la. Wybuch II wojny światowej zadecydował o tym, że ośrodek tenisowy pozostał w sferze projektów. Już w XVII w. teren, na którym znajdowała się późniejsza Nowa Syberia, należał do poznańskiego Bractwa Strzeleckiego ll . Zapewne różne uroczystości brackie odbywały się właśnie tutaj, wynika to ze statutu otrzymanego w 1677 r. od króla Jana III Sobieskiego, w którym jest wyraźnie napisane, że ,,(...) w dzień św. Wawrzyńca powinni będą p.p. starsi Bractwa Strzeleckiego woli postawić, na błoniu za Bożym Ciałem (,..)"12. Znajstarszego ubezpieczenia 13 wynika, że na terenie Nowej Syberii w 1827 r. stanął dom, kilka lat później dobudowano tu m.in. trzy sale, a w I poło XIX w. budynek strzelniczy (ii. 8). Po wybudowaniu nowej, w 1853 r., Bractwo przeniosło się na Miasteczko gdzie od tej pory odbywały się wszelkie uroczystości. Od 1881 r. właścicielem Syberii był Oswald Hoffman, który chcąc przyciągnąć do swojego ogrodu większą liczbę klientów wprowadził pewne zmiany. Na parterze domu uruchomił salę do gry w bilard, obok niej salę taneczną z aneksem dla orkiestry. Najmniej przekazów archiwalnych dotyczy Nowej Wenecji. Pierwsze zachowane ubezpieczenie pochodzi dopiero z 1878 r., 14 ogród należał wówczas do Hilarego Stróżyriskiego. W pewnym oddaleniu od Drogi Dębińskiej, równolegle do niej, stał od 1859 r. dom mieszkalny z dużą salą, prostopadle do niego budynek kręgielni. Za ogrodem restauracyjnym było podwórze z szopami i stajniami, obok ogród warzywny. Na pocz. XX w. nowy właściciel Karol Martens na miejscu kręgielni postawił "colonade" czyli otwarty, zadaszony budynek wsparty na kolumnach, który służył zapewne jako letnia restauracja. Można domyślać się, że było tu również wydzielone miejsce dla orkiestry, a grane przez nią melodie miały umilać czas spędzany w ogrodzie. Nieopodal Nowej Wenecji leżała Dolina Szwajcarska. Właścicielem tego terenu w 1830 r. był Walenty Vogiel,15 dwadzieścia lat później wdowa Maria z Węckich Pflaum. Z pewnością była ona spokrewniona z bogatą, bamberską rodziną Pflaumów, do której należało kilka gospodarstw na Wildzie. Położenie zabudowań Drogi Dębińskiej blisko Warty stwarzało ciągłą groźbę ich zniszczenia przez częste powodzie. W 1850 r. nieposkromiona rzeka zalała Magdalena Mrugaiska - Banaszak Drogę Dębińską, powodzianie zwrócili się wówczas do władz o pomoc pieniężną na odbudowanie swoich zrujnowanych posesji. Maria Pflaum 16 kwietnia 1850 r. skierowała prośbę o udzielenie pożyczki. Pisała, że "przez tegoroczne nadzwyczajnie wezbranie rzeki Warty pozbawioną zostałam całego mego dobytku; nie tylko że dom mój całkowitej popadł ruinie i z gruntu potrzebuje być wyreperowanym gdyż woda doszła aż pod sam dach, ale nadto postradałam krowę stanowiącą część mego majątku zarazem i utrzymywania bytu materialnego, postradałam wiele rzeczy które woda ze sobą uniosła, a te które zdołałam ubezpieczyć pod samym dachem, zostały mi przez ludzi niegodziwych w czasie gdym była przymuszoną dom opuścić, nocną porą, skradzione. Będąc od kilkunastu lat wdową, nieposiadając żadnego majątku oprócz gruntu, osłabiona na siłach z powodu wieku, schorzała z powodu wilgoci nie mam się za co poratować, ani mam fundusz na wyreperowanie mego zupełnie zrujnowanego domu, dlatego śmiem Prześwietny Komitet naj niżej upraszać o udzielenie mi wsparcia, bym była w stanie dom mój wyreperować, abym znów mogła otworzyć kawiarnię i prowadzić jak dotąd uczciwy i skromny sposób zarobkowania mego, zwłaszcza, że się zbliża Maj, który to miesiąc stanowi dla mnie najzyskowniejszy czas w całym roku"16. Maria Pflaum otrzymała pieniądze 7 maja, cztery lata później ubezpieczyła "wyreperowany" dom, szopę i stajnię. W końcu XIX w. Dolina Szwajcarska była własnością restauratora Karola Latuszka. Przy samej Drodze Dębińskiej stał długi i wąski budynek kręgielni (z 1894 r.), w głębi ogrodu stary dom mieszkalny (z 1858 r.), do którego w 1886 r. dobudowano dużą salę. Na zapleczu ogrodu były budynki gospodarcze: szopa, wozownia, stajnia, kuchnia i klozety, zbudowane w latach 1888-1898. Z 1906 r. pochodzi projekt 17 pawilonu muzycznego czyli altany dla orkiestry wykonany w firmie architektonicznej Raeder & Meister mieszczącej się przy ob. ul. Kościuszki. Pawilon, na planie sześcioboku o średnicy 5,5 m, stanął na podmurówce z półokrągło wyciętymi otworami na każdym boku, wyżej była balustrada, na jednym z boków schody prowadzące na podest. Powyżej balustrady umieszczono sześć kolumn, na których oparty został stożkowy dach zwieńczony iglicą, wysokość altany wynosiła 6 m. Dolina Szwajcarska była ulubionym miejscem spotkań socjalistów, zarówno Polaków jak i Niemców. Po wschodniej stronie Drogi Dębińskiej, naprzeciw Nowej Syberii, była Nowa Ameryka, w okresie międzywojennym nazywana potocznie Kalibrokiem. W I poło XIX w. właścicielem ogrodu był Karol Friebel,ls W latach 1877-1904 restaurator Berthol Hensig. Zapewne duża konkurencja przedsiębiorstw tego typu skłoniła B. Hensiga do rozbudowy i modernizacji ogrodu. 19 Pierwotnie w pewnej odległości od Drogi Dębińskiej, w centrum posesji, stanął dom z salą restauracyjną, z czasem dobudowano drugą. Przy samej drodze były dwie altany ogrodowe i letni apartament. Dom mieszkalny stanowił granicę ogrodu N owa Ameryka, za nim stanęły budynki gospodarskie, a ich przeznaczenie (m.in. obora) dowodzi, że działało tu jednocześnie gospodarstwo rolne. Nowa Ameryka musiała cieszyć się dużą popularnością i przynosić spore zyski skoro w 1918 r. nowy właściciel - Gersternkornzbudował tu jeszcze jeden dom. W latach 30-tych XX w. - wspomina Jan Brygier - "proboszcz [parafii pw. Matki Bolesnej na Łazarzu, Kazimierz] Maliński kupił tzw. Park Amerykański przy Drodze Dębińskiej, leżący bliżej Dębiny. Była to restauracja z zabudowaniami gospodarczymi i dużym ogrodem. Takich zakładów przy Drodze Dębińskiej było kilka. Tutaj w dni robocze i święta przez cały dzień przychodzili ludzie z miasta na wypoczynek. Przedsiębiorstwem tym zawiadywała siostra ks. Malińskiego". 20 Pierwszym ogrodem, który powstał po wytyczeniu Drogi Dębińskiej był San Domingo. Marceli Mott y pisał, że: "pamiętam dobrze gdy na niej Drodze Dębińskiej drzewa sadzono i pierwszy nad nią dom wybudowano; wystawił go mistrz kominiarski Dominik i nazwał od swego patrona San Domingo". 21 Najstarsza taksa zabudowań należących do Karola Dominika pochodzi z 1825 r. 22 W feralnym dla mieszkańców Drogi Dębińskiej roku 1850 właścicielką San Domingo była Petronella Graupe. Podobnie jak jej sąsiedzi zwróciła się do władz o pożyczkę na odbudowę po powodzi swojej posesji i pomoc tę otrzymała. W 1876 r., kiedy San Domingo należało do Wilhelma i Luizy Pletz, przy samej Drodze Dębińskiej stał budynek kręgielni z przylegającą do niego salą i nieco wysuniętą w stronę ogrodu altaną. W pewnej odległości i na uboczu od nich był dom, w głębi ogrodu dwa apartamenty. W 1885 r. Pletzowie sprzedali San Domingo Richardowi K6nigowi, od niego z kolei w 1899 r. kupił ogród fabrykant ze Starołęki Wilhelm Roy, który dzierżawił San Domingo restauratorom, najpierw Franciszkowi Przybylskiemu, a od ok. 1913 r. Franciszkowi Kasprzakowi. Popularność ogródków na przełomie wieków była ogromna, nie dziwi więc fakt, że Roy powiększył kompleks zabudowań San Domingo. Do budynku mieszkalnego dobudował salę restauracyjną, na terenie ogrodu stanęły trzy altany. Niewątpliwie największą jego inwestycją była budowa w 1911 r. letniego teatrzyku z prawdziwego zdarzenia. Scenie nadano cechy klasycystyczne i zainstalowano kurtynę typu greckiego rozsuwającą się na boki. Letni teatrzyk nie bez powodu zbudowano tuż obok sali restauracyjnej. W razie deszczu przedstawienie przenoszono właśnie tutaj. Letnie spektakle w teatrzyku San Domingo cieszyły się dużą popularnością, w prasie poznańskiej pisano, że ,,(...) rzecz dziwna, niespodziewana, dobrze słyszy się każde słowo. Nastrój jak w teatrze".23 W latach 1915-1916 z wielkim powodzeniem występował tu zespół Teatru Polskiego. 24 Dobrze prosperujący kompleks San Domingo skłonił w 1913 r. W. Roya do zbudowania jeszcze jednego pawilonu. Został tak zaprojektowany by spełniać dwojakie funkcje. Na jednym krańcu była scena z garderobami po bokach, na drugim zaplecze restauracyjne z szatnią. U mieszczona centralnie sala o powierzchni 200 m 2 przewidziana była na 208 miejsc siedzących dla publiczności oglądającej przedstawienie lub też istniała możliwość rozstawienie stolików i wówczas sala spełniała rolę nie widowni teatralnej a restauracji. 25 San Domingo należał do tych ogródków, w których w czasach zaboru pruskiego wielokrotnie różne polskie organizacje urządzały uroczystości o wyraźnie politycznym i antypruskim charakterze. W pamięci Poznaniaków utkwił na wiele lat zlot Towarzystwa Gimnastycznego Sokół, który odbył się Magdalena Mrugaiska - Banaszakw San Domingo w 1908 r. Po wielu staraniach władze pruskie wyraziły zgodę na zlot "pod warunkiem, że odbędzie się in geschlossner Gesellschaft, w zamkniętym gronie. By podkreślić taki charakter imprezy Polacy osłonili ły k ,. dł ,,26 ca par an... przeSCIera em . Dla polskiej publiczności urządzane były również koncerty przez towarzystwa śpiewacze. W niedzielę 7 czerwca 1908 r., w pierwsze święto Zielonych , , Swiątek Okręg Poznański Związku Kół Spiewaczych wraz z chórami ze , . Srody, Swarzędza i Zabikowa zapraszał na koncert w ogrodzie San Domingo. Miłośników śpiewu informowano, że "koncert wypełni i do śpiewu towarzyszyć będzie pełna orkiestra (24 muzyków) p. L. Ponieckiego"27 (ii. 9). Wielokrotnie koncertujący w poznańskich ogródkach chór "Chopin" z Wildy w sierpniu 1913 r. organizował w San Domingo "zabawę latową z bardzo urozmaiconym programem"28 (ii. 10). W okresie poprzedzającym wybuch I wojny światowej odbył się w ogrodzie San Domingo "koncert wokalnoinstrumentalny połączony z zabawą latową" zorganizowany przez Koło , Spiewackie Polskie. Formą zachęty do przyjścia na koncert były "gry o premie". Panom proponowano "strzelanie do tarczy i kulanie w kręgle", paniom "rybkę i bujającą kręgielnię", dziś brzmi to bardzo tajemniczo i można jedynie domyślać się na czym polegały gry pań. Po koncercie przewidziano tańce, które rozpocząć miał polonez 29 . Organizowanie różnych uroczystości i koncertów o charakterze narodowym, które gromadziły wielu Polaków w ogrodzie San Domingo było jedną z form* walki o odzyskanie niepodległości w czasach "naj dłuższej wojny nowoczesnej Europy". Pierwsza wzmianka o ubezpieczeniu Villi N ovej, położonej tuż obok toru wyścigów konnych, pochodzi z 1843 r. 30 Jej właścicielem był wówczas Andrzej Niziałkiewicz. W 1850 r., podczas wspomnianej już powodzi stracił: "stodołę, dom, komin, piece dwa, okien pięć, drzwi dwa, chlew, zboże, słoma i siano, pług do roli, radio do roli, koszyki z woza dwa, kapusty dwie beczki, skrzynki dwie, krzesełko 4, obrazy 12 sztuk, kierzynki dwa, stolik jeden, dwie beczki do piwa z żelaznymi obręczami, zegarek, krowa, drapaki z woza 2, płot, kartofli 20 wiertli"3l. Pożyczka udzielona przez władze miejskie umożliwiła A. Niziałkiewiczowi ponowne zagospodarowanie. Topograficzny układ budynków na terenie Villi N ovej jest odwróceniem sytuacji panującej w innych ogródkach. Przy samej Drodze Dębińskiej stały budynki gospodarcze (szopa ze stajnią i obora) natomiast w głębi ogrodu dom mieszkalny z salą. Takie położenie wynika z tego, że przy Villi Novej, od strony południowej, prowadziła droga do torów wyścigowych konnych i dalej nad Wartę. Od wschodu obszar posesji ograniczony był strumieniem Bocianka. Miłośnicy koni idący na tory wyścigów konnych wchodzili zapewne do Villi Novej drogą prowadzącą nad Wartą, ci którzy wracali mogli wstąpić do restauracji przechodząc przez mostek na Bociance. Na terenie Villi Novej nie było żadnych urządzeń ogrodowych, w 1906 r. kiedy była już własnością miasta wydzierżawianą restauratorom, dobudowano jeszcze chlew z szopą. Villa N ova nie była sensu stricte ogrodem rozrywkowym ale restauracyjnym zapleczem wyścigów konnych. Konie były jedną z wielu ulubionych przez Poznaniaków dyscyplin sportu. W czasie jarmarków świętojańskich, począwszy od 1839 r., ich organizatorem było "Towarzystwo ku ulepszaniu Hodowli Koni, Bydła i Owiec w Wielkim Księstwie Poznańskim"32. Głównym inicjatorem Towarzystwa był naczelny prezes Księstwa Edward Flotwell, z polskiej strony członkami byli m.in. gen. D. Chłapowski i J. Grabowski, dyrektor generalny Ziemstwa Kredytowego. Wyścigi trwały trzy dni i rozgrywano w tym czasie około 10 konkurencji, na każdą przypadały 2 lub 3 biegi, które wyłaniały zwycięzcę. Nagrodą były pieniądze, puchar lub wystawny obiad. W Gazecie Warszawskiej z 1855 r., napisano, że "trybuna stanęła jak zawsze dla dam i biletowej publiczności minorum gentium, za trybuną stanęło kilka namiotów z lodami, szampanami, ciastkami, przed nią kilkaset metrów maleńka trybuna dla sędziów wyścigowych"33. Począwszy od lat 60-tych XIX w. nie organizowano wyścigówprzerwa trwała do 1882 r., kiedy to powstało Poznańskie Towarzystwo Wyścigowe, a amatorzy zastąpieni zostali zawodowymi dżokejami (ii. 11). Naturalną granicą torów wyścigów konnych była rzeka Warta i strumyk Bocianka. Były tu dwa tory dla jeźdźców, jeden zwykły, drugi z przeszkodami. Częściowo tory biegły obok siebie, dłuższy był ten z przeszkodami, sięgał do Bocianki. Jak wynika z planu wyścigów jeździec na dłuższym torze musiał pokonać wały ziemne, mury, rowy itp. Wewnątrz torów stała altana dla orkiestry. Przy Drodze Dębińskiej był "plac siodeł" oraz parking dla powozów i automobili. Za nim, już przy torach trybuna, kasy i budynek totalizatora czyli miejsce gdzie przyjmowano zakłady.34 W 1908 r. powstał projekt 35 założenia wewnątrz torów kortu tenisowego. Kilka lat później, w 1914 r., zapadła decyzja o utworzeniu na terenie wyścigów konnych boiska sportowego dla pionierów 36 i placu ćwiczeń wodnych,37 wybuch wojny przekreślił te plany. W latach 20-tych teren dawnych wyścigów Magistrat wydzierżawiał okolicznym mieszkańcom na pastwiska 38 . Częściowo też korzystało z niego wojsko, leżał bowiem tuż obok placu ćwiczeń saperów. W 1929 r. związek Uczestników Powstań Narodowych RP wystąpił do władz miejskich z wnioskiem o "przyznanie terenu obok placu ćwiczeń saperów przy wale ochronnym nad Wartą celem urządzenia boiska sportowego i placu ćwiczeń oraz powstania szatni"39. Wniosek Związku został odrzucony, a teren ten wydzierżawiono wojsku. Na skraju lasku dębińskiego położona była Wiktoria zwana także Parkiem ks. Józefa. Od 1837 r. właścicielem tego terenu był adwokat Hoyer, a wybudowana dla niego przez architekta Buttela w 1843 r. willa stała się z czasem głównym akcentem ogrodu Wiktoria 4o (ii. 12). Kolejnym właścicielem był Emil Taubert 4l , a od 1863 r. Maurycy Zienkowicz. W tym czasie, podobnie jak w Villi Novej, przy Drodze Dębińskiej były zabudowania gospodarcze, na uboczu stał dom. Bliżej Drogi, w kierunku Dębiny, na terenie ogrodu rozrzucone były trzy altany i ogrodowy apartament 42 . N a pewno zaniepokoił władze pruskie przemarsz 700 uczniów gimnazjum św. Marii Magdaleny Drogą Dębińską do ogrodu Wiktoria 14 maja 1872 r. 43 Tego bowiem dnia młodzież wystawiała tutaj sztukę Aleksandra Fredry "Pan Geldhab". Specjalnie na tę okazję zbudowano w ogrodzie scenę teatralną, Magdalena Mrugaiska - Banaszaka uczniowie występowali "przed nader liczną publicznością z miasta"44. Przezornie nie rozebrano letniej sceny w ogrodzie, służyła ona później wielokrotnie polskim zespołom zawodowym. Latem 1874 r. dawał tu przedstawienie wędrowny zespół Ignacego Kalicińskiego. Aktorzy występowali w Wiktorii krótko (2 -16 sierpnia), zaangażowani zostali bowiem do Ogrodu Ludowego Tauberta. Kaliciński bywał już w Poznaniu wcześniej. W repertuarze jego zespołu, co godne jest podkreślenia, dominowały sztuki autorów polskich. W czasach niewoli miało to ogromne znaczenie w upowszechnianiu rodzimej literatury i było jednym z wielu sposobów walki o polskość. Letnie przedstawienia w podmiejskich ogródkach były dla zawodowych aktorów swoistą formą przedłużenia sezonu teatralnego, który trwał zazwyczaj od połowy września do końca kwietnia. Nie zawsze władze pruskie wyrażały zgodę na letnie występy i wówczas aktorzy angażowali się poza Poznaniem, najczęściej w Warszawie. Ogromny wkład w rozwój polskich scen teatralnych miał zespół Karola Doroszyriskiego, na stałe związanego z Poznaniem, który w latach 1876-1880 z wielkim powodzeniem występował w letnich teatrzykach Warszawy45. W końcu XIX w. właścicielem Wiktorii był kupiec Berthold Hamburger, po nim Zygmunt Gąsiorowski 46 . W czasie I wojny światowej udzielił on schronienia zespołowi Teatru Polskiego. Aktorzy nie grali jednak długo w Wiktorii, przenieśli się bowiem do San Doming0 47 . Dużym wydarzeniem dla miłośników śpiewu był wspólny koncert Towa, rzystwa Spiewu "Harmonia" z Łazarza i wildeckiego chóru im. Chopina, który odbył się w Wiktorii w 1916 r. Publiczność dopisała, "ogród był przepełniony"48. Dochód uzyskany ze sprzedaży biletów przeznaczono na potrzeby bezdomnych. W latach 20-tych XX w. podupadłą Wiktorię przejęło miasto. W 1934 r. powstał projekt 49 by na terenie sięgającym od ogrodu San Domingo do Dębiny założyć park. "Projektowany na terenach miejskich, między Drogą Dębińską a Promenadą Piastowską, park publiczny składa się z trzech części: I część zaczyna się przy ogrodzie St. Domingo kończąc się przy przedłużeniu Al. Okrężnej; II część zaczyna się od przedłużenia Al. Okrężnej i kończy przy Parku Wiktorii; I I I część to obecny Park Wiktorii. Całość zaplanowano w charakterze krajobrazowym, powiązana jest celowo przeprowadzonymi ścieżkami spacerowymi, wiążącymi trzy części odrębne w planowaną całość. W części pierwszej przewidziano dużą polanę do gier i zabaw ludowych. W części drugiej projektuje się urządzenie restauracji względnie kawiarni z ogrodem koncertowym, tarasami i dużym trawnikiem do gier i pląsów. W części trzeciej, na terenie obecnego Parku Wiktorii, utworzy się dużą polanę leśną do zabaw, a istniejące tutaj stare, brzydkie budynki należy rozebrać. Również zniesione muszą być zabudowania znajdujące się w miejscu projektowanego przedłużenia Al. Okrężnej. Całość zadrzewiona będzie drzewostanem mieszanym o charakterze rodzimym. (...) Istniejący drzewostan należy zachować wycinając jedynie w części drugiej część krzewów w miarę potrzeby. Stare koryto Warty w części pierwszej i drugiej, z prowizorycznąpływalnią, znajdującą się tutaj w warunkach niehigienicznych należy zasypać ziemią uzyskaną przy planowaniu terenu"50. Do realizacji tego projektu, jak i niestety innych z tego czasu, nie doszło. Z ogrodu Wiktorii był już tylko jeden krok do Dębiny położonej dawniej po obu stronach Warty (ii. 13-16). Od XV w. należała ona do klasztoru karmelitów trzewiczkowych przy kościele pw. Bożego Ciała 51 . W miejskim archiwum przechowywany był, zniszczony w 1945 r., zespół interesujących planów miasta, m.in. Dubiny z 1742 r. autorstwa mierniczego Jana Rzepeckiego 52 . Dzięki opracowaniu tego zespołu w okresie międzywojennym, zachowały się do dziś ich bardzo dokładne opisy. Na planie Rzepeckiego Dębina określona jest jako "Lasek Starołęcki Wielebnych 00. Karmelitów Strictoris Obserwantove". Zaznaczono na nim drogi i ścieżki w lesie prowadzące w kierunku przeprawy przez Wartę, tereny bagniste i stawy (rozlewiska Warty), które miały swoje nazwy: Starka, Wapienna, Jezierska, Stare Koryto Warty. Na północ od Dębiny leżały łąki miejskie oznaczone jako "Pars Łęgu Wielkiego Miasta Ic.Król.Mci Poznania". Granicą własności był "dąb graniczny". Na wschodnim brzegi Warty widniał na planie trakt do Starołęki, stała przy nim cegielnia Karmelitów. Po stronie południowej zaznaczono przydrożną figurę, karczmę i zabudowania "Starołęki Mniejszey" . W 1856 r. nastąpiła kasata zakonu karmelitów i Dębinę przejął rząd pruski, od 1904 r. jest własnością miasta. W XIX w. w Dębinie stał myśliwski pałacyk księżnej Ludwiki Radzi willowej, która zwłaszcza w lecie chętnie spędzała tu każdą wolną chwilę. W pałacyku, za życia księżnej i później, odbywały się często bale i przyjęcia. Z pewnością do wyjątkowych należał bal wydany 28 czerwca 1854 r. na cześć braci Wieniawskich, Henryka i Józefa. Po koncercie w Teatrze Miejskim artyści i zaproszeni goście ruszyli w stronę Dębiny. ,,(...) 100 ekwipaży i specjalnych powozów jechało przy świetle latarń i przyjemnym wieczornym chłodzie do uroczego gaju, gdzie na godzinę 10 zapowiedziano początek balu. Poprzez białe draperie, między którymi zawisły zielone gałęzie, podobne girlandom i malowniczo powieszone były bukiety świeżych róż, poprzez stosowne lustra, żyrandole i świeczniki, zamieniono salon małego pałacu wraz z przyległymi apartamentami, w których przygotowano kolację, w czarującą świątynię. Najbliższe otoczenie domu, zwłaszcza jego okrągłego pawilonu, oświetlone było kolorowymi balonami, a pobliskie partie lasu i wody przez 1500 lamp. Dwa zespoły muzyczne, mianowicie: zespół instrumentów smyczkowych i zespół trębaczy, husarów, przygrywały podczas balu; następnie odbył się pokaz ogni sztucznych nadogmistrza Grunwalda, potem zaaranżowana przez pana Myliusza kolacja i w końcu ciąg dalszy i zakończenie balu, który trwał do 5 rana. Jak się dowiadujemy, uprzednio ustalona składka każdego uczestnika wynosiła 5 fryderyków z zastrzeżeniem dopłaty, jeśli zaistniałaby tego potrzeba. Toalety pań były w największym stopniu wspaniałe, a panowie Wieniawscy uczestniczyli w uroczystościach jako zaproszeni goście"53. W czasach późniejszych, w pocz. XX w., lasek dębiński był, podobnie jak ogródki rozrywkowe, chętnie odwiedzany przez mieszkańców Poznania. Największą atrakcją Dębiny nie były już wspomniane bale i rauty z lat wcześniejszych, czy też znajdujące się tu urządzenia Magdalena Mrugaiska - Banaszak gastronomiczne. Jak magnes przyciągała Poznaniaków do Dębiny, uruchomiona w 1914 r., wypożyczalnia łodzi 54 . Zgodnie z umową dzierżawną zawartą z Magistratem prowadzącą tutaj restaurację, niejaka Frau Nitsche, podnajęła Robertowi Fichte teren przy stawie na budowę wypożyczalni. N a własny koszt wybudował on potrzebne urządzenia, według umowy nie mógł mieć więcej niż 15 - 20 łódek, musiał też wypożyczającym zapewnić wszelkie warunki bezpieczeństwa i pozostawić jedną łódkę do dyspozycji Frau Nitsche. Otrzymał również zgodę na udostępnianie publiczności stawu podczas zimy organizując lodowisko. Po włączeniu Wildy i innych podmiejskich terenów do Poznania władze miejskie borykały się z ogromnymi problemami związanymi z gwałtownym powiększeniem się obszaru miasta i wzrostem ludności. Jednym z wielu było dostarczenie wody mieszkańcom Poznania. W związku z tym w południowej części Dębiny, już w pocz. xx w., wykopano kilkadziesiąt studni, a w latach 20-tych powstały stawy infiltracyjne ujęć wody dla miasta, z których Poznań korzysta do dziś. Odbiło się to ujemnie na żywotności lasu. W latach 1929-1931 Komitet Ochrony Przyrody przeprowadził akcję "Ratować Dębin ę ", zostały wówczas posadzone nowe drzewa a stare otoczono opiek ą 55. Kończąc wędrówkę po ogródkach rozrywkowych jeszcze raz wróćmy do miejsca w którym się rozpoczęła, bowiem ogródki były nie tylko źródłem rozrywki i rekreacji. Droga Dębińska i rozległe, niezabudowane tereny wokół niej były miejscem, gdzie w końcu XIX w. mieszkańcy Poznania zaczęli uprawiać wiele dziedzin sportu. Najbardziej popularna była wówczas piłka nożna. Początkowo były to spontaniczne spotkania młodych ludzi na tzw. zandce (między Górną Wildą a Drogą Dębińską - teren wojskowego placu alarmowego). Te dzikie drużyny zawzięcie kopiące piłkę liczyły niekiedy i 100 piłkarzy. Z czasem zaczęły powstawać w Poznaniu prawdziwe kluby sportowe zrzeszające miłośników tego tak modnego w pocz. XX w. sportu. Początkowo były to kluby niemieckie - Polacy należeli przede wszystkim do "Britanii", której boisko było przy Drodze Dębińskiej56. W 1907 r. rzeźnicy, bracia Pilaczyńscy, założyli klub "Normandia", tutaj też większość stanowili Polacy, nie był to jednak klub polski, należał bowiem do Południowo wschodniego Niemieckiego Związku Piłkarskiego. Zawodnicy "N ormandii" rozgrywali mecze na Placu Livoniusa (dawn. Tamberloch, w 1922 r. PI. J. Drwęskiego, obecnie tereny dworca autobusowego). Obok nich mieli swoje boisko polscy gimnazjaliści zrzeszeni w klubie "Stella"57. Datą przełomową w dziejach poznańskiej piłki nożnej jest rok 1912, wówczas młodzi Poznaniacy: Edmund i Franciszek Szycowie, Stefan Malinowski, Marian Beym, Czesław Mórkowski, Kazimierz Świderski i Ludwik Zys nar ski założyli Klub Sportowy "Warta". Oto jak wspomina tamten początkowy okres działalności jeden z pierwszych zawodników nowopowstałego klubu: "Od 1913 r. jestem z przerwami członkiem »zielonej« Warty. Rozegrałem w pierwszej drużynie przeszło 300 meczów mistrzowskich i towarzyskich, a w życiu całym około 1000 meczów. (...) Pierwsze treningi i mecze rozgrywaliśmy na boisku przy Drodze Dębińskiej. Później przenieśliśmy się na błonie wildeckie, na tzw. »saharę«. Dzisiejsi czynni sportowcy zdziwiliby się, gdyby widzieli w jakich warunkachmusieliśmy mecz rozgrywać. Ponieważ błonia wildeckie służyły i innym klubom sportowym, panowało tam prawo pierwszego i silniejszego. Na przykład udało nam się boisko w sobotę wieczorem przygotować, to trzeba było pilnować by w nocy inny klub nam przyrządów sportowych nie usunął i sam się tamże ulokował. Toczono więc o prawo miejsca formalne boje"s8. Pierwszy mecz odbył się 18 maja 1912 r. z drużyną niemieckiego klubu "Herta", "Warta" zwyciężyła 9:2. Był to dobry znak dla poznańskich piłkarzy. Następne mecze i rozgrywki, zarówno przed I wojną światową jak i po niej, to liczne sukcesy "zielonych". "Warta" była wówczas jednym z najlepszych zespołów w Polsce. Przed I wojną światową w klubie powstały dwie inne sekcje sportowe. We wrześniu 1913 r. odbyły się w ogrodzie Columbii pierwsze wewnętrzne zawody lekkoatletyczne z udziałem 30 zawodników. Rok później utworzono sekcję tenisa ziemnego, początkowo grano w Columbii. W okresie międzywojennym powstawać zaczęły kolejne sekcje: hokeja na trawie (1923 r.), bokserska (1924 r.), kajakarska, koszykówki kobiet i mężczyzn (1927 r.), pływacka (1928 r.), piłki ręcznej, hokeja na lodzie, zapasów, siatkówki (1929 r.), strzelecka (1930 r.), szachów, tenisa stołowego (1931 r. )59. Zawodnicy " Warty" nie tylko w piłce nożnej, ale również w wyżej wymienionych dziedzinach sportu odnosili w okresie całego swojego istnienia wiele sukcesów, zarówno w Polsce jak i na arenie międzynarodowej. W 1921 r., po pokonaniu wielu trudności, przede wszystkim finansowych, zawodnicy doczekali się otwarcia swojego stadionu przy ul. Rolnej. W czerwcu 1886 r. powstało w Poznaniu Towarzystwo Gimnastyczne "Sokół". Jego celem było "umoralnienie ducha, wykształcenie i umocnienie ciał przez ćwiczenia gimnastyczne, pomnąc na to, że jeżeli ciało zdrowe, to i dusza w nim zdrowa"60, odegrało również niemałą rolę w walce o odzyskanie niepodległości. Jedno z pierwszych gniazd sokolich powstało na Wildzie , (17 grudnia 1894 r.), poza Poznaniem i obok Srody gniazdo wildeckie miało największą liczbę członków - 70, zrzeszało też najwięcej kobiet - 25. (ii. 17 -18). Bliskość licznych ogródków położonych przy Drodze Dębińskiej była jednym z głównych powodów częstych spotkań wildeckich Sokołów i Sokolic właśnie tutaj. W San Domingo odbywały się najczęściej pokazy gimnastycznych umiejętności członków Sokoła i wszelkiego rodzaju uroczystości. Niezwykle podniosły charakter miały obchody 20 rocznicy istnienia wildeckiego gniazda Sokoła. Odbyło się "uroczystościowe zebranie i występ publiczny w ogrodzie San Domingo, połączony z zabawą"6l. W 1922 r. po zachodniej stronie Drogi Dębińskiej, na terenie sięgającym aż do ul. Bielniki, zbudowany został stadion Sokoła (ii. 19). Inwestycję tę podjęto z okazji wielkiego zlotu Sokoła z kraju i zagranicy, który miał się odbyć w sierpniu tego roku. Postawiono drewnianą trybunę z lożą honorową, a na ogrodzonym boisku zgromadziło się cztery tysiące uczestników. "W rok przed wybuchem II wojny światowej, w końcu czerwca, spotkali się tutaj Sokoli wielkopolscy. Masowe ćwiczenia ubranych w szachownicę gimnastyków, w takt sokolego marszu lub rytmicznych pieśni narodowych, pozostawił niezatarte wrażenia", wspominał po wielu latach Z. Zakrzewski 62 . Magdalena Mrugaiska - Banaszak Głównym odbiorcą i zarazem uczestnikiem organizowanych w ogródkach i salach restauracyjnych koncertów, zjazdów, przedstawień, gier i zabaw byli dorośli mieszkańcy miasta. Droga Dębińska oferowała również wiele atrakcji dzieciom i dorastającej młodzieży, bowiem ich ulubionym miejscem zabaw była Vogielka, czyli Wesołe Miasteczko (ii. 20) leżące w miejscu gdzie Droga Dębińska zbiega się z ob. ul. Piastowską, zaglądali tu również dorośli. Znajdowały się tu karuzele, strzelnice, beczki śmiechu i wiele innych atrakcji. "Można było wydostać się - wspomina uczestnik tych zabaw Z. Zakrzewski - z zawiłego systemu korytarzyków budy pod nazwą Labirynt lub zażyć rozkoszy tarzania się i znoszenia bolesnych szturchańców w tak zwanym wielkopolskim kole śmiechu. Kto miał na to ochotę, mógł się przekonać jak wygląda w krzywym zwierciadle. Kto zapragnął popisać się publicznie swą krzepą, ten próbował jednym zamachem przepchnąć diabelnie ciężką armatkę po szynach, ustawionych pod górę. Na Fogielce pojawiali się przeróżni wróżbici, sztukmistrze, tancerze czy też nadobne specjalistki od danse du ventre, czyli tańca brzucha"63. Z kolei Maria Rataj pisze, że "pędziliśmy do Fogielki i chodziliśmy od budy do budy, gdzie rozcinano panny na pół lub pakowano do skrzyni i nadziewano mieczami"64. Obok Fogielki był Rumel, "najgorsza buda (u.) z prawej duża sala, z lewej mieszkanie właściciela budy i całego placu. Schodziło się parę stopni w dół. Przed wejściem roiło się od wszelkich typków (u.) Głupia musiała być dziewczyna, która szła tu sama"65. Przy Bociance, nad Wartą, 18 maja 1895 r. odbyło się uroczyste otwarcie łazienek rzecznych 66 (ii. 21-23). Postawiono tutaj dwa drewniane budynki (dla pań i panów), położone równolegle i połączone szatniami, wewnątrz znajdował się basen kąpielowy. Wkrótce okazało się, że zanieczyszczają go ścieki płynące z miejskiej kanalizacji. W związku z tym odstąpiono od pierwotnego projektu rozbudowy tzw. łazienek niemieckich i na posiedzeniu w dniu 23 stycznia 1924 r. radni miejscy podjęli decyzję o budowie nowych, położonych o 800 m dalej w górę rzeki, między ul. Jordana i przedłużeniem św. Jerzeg0 67 . Jak napisano w sprawozdaniu z posiedzenia Magistratu dotyczącego budowy łazienek, radnym przyświecały dwa hasła: "W zdrowym ciele zdrowy d uch" i "Hartuj ciało, hartuj ducha bo świat tylko silnych słucha". Autorem projektu był architekt Jerzy Tuszowski. Wybudowano nowy budynek administracyjny, w którym znajdowała się kasa biletowa, pogotowie ratunkowe, restauracja i mieszkanie dozorcy. W bocznych skrzydłach było 128 kabin, w podziemiach szatnia na 200 miejsc 68 (ii. 24). Oto jak wspomina okres budowy łazienek Władysław Czarnecki: "Wielki miał kłopot kol. Tuszowski z rozwiązaniem problemu plaż w nowych łazienkach nad Wartą. Szatnie zaprojektował oddzielnie - w lewym skrzydle dla panów, w prawym dla pań. Plaża nad brzegiem rozdzielona była parawanem z desek. Parawan ten, ku oburzeniu ojców miasta, młodzież kąpiąca się trzykrotnie rozebrała. W końcu aby nie było obrazy moralności publicznej, zrobiono trzy oddziały. Między plażą dla pań i panów umieszczono kąpiel rodzinną, dwupłciową. Właśnie tam było najrojniej"69. Łazienki oddano do użytku mieszkańcom Poznania 6 maja 1925 r. Już w sierpniu, by ułatwić do nich dojazd, przedłużona została do ul. Jordana linia tramwajowa nr 3 70o popularności łazienek świadczy duża frekwencja. W roku otwarcia odwiedziło łazienki 154.348 osób. W kryzysowych latach trzydziestych, gdy ludność ograniczała wydatki liczba korzystających z łazienek spadła (np. w sezonie letnim 1932 r. - 108.506 osób). Bilety wstępu nie były drogie, bowiem miasto traktowało wszystkie zakłady kąpielowe jako jeden z warunków zachowania higieny. Łazienki rzeczne nie przynosiły Poznaniowi dochodów, wręcz odwrotnie deficyt pokrywało miasto ze swojego budżetu 7l . Tuż obok łazienek, w latach 1927-1928, zbudowano również według projektu J. Tuszowskiego, dzieciniec miejski "Pod Słońcem" (ii. 25). "Dzieciniec - pisano w przewodniku wydanym w 1928 r. - jest zapewne jedyny w swoim rodzaju nie tylko w Polsce ale i na Zachodzie. Składa się on z właściwego gmachu i bocznych kolumnad. W środku znajduje się obszerna jadalnia, gdzie dziatwa w czasie słoty spożywać może przyniesiony ze sobą prowiant. Dla dogodności istnieje obok kuchnia gdzie każdej chwili zagrzać można potrawy. Również mleczarnia miejska wydaje tam mleko. Dalej Dzieciniec zawiera obszerną tzw. bawialnię, gdzie dziatwa w czasie deszczu, wiatru itp. może się swobodnie rozlokować. Jest również i łaźnia z natryskami. Każde dziecko kąpać się może do woli, przy czem otrzymuje bez zapłaty czysty ręcznik i kawałek mydła. Na uboczu znajdują się ustępy. W tzw. kolumnadzie chronią się dzieci, które nie chcą przebywać w bawialni. Są tam umieszczone ławki, na których po zabawie można spocząć. W czasie pogody dzieci przebywają na boisku względnie trawnikach, które otoczone są wysokim nasypem, chroniącym teren od wiatrów. Idealny ten pod każdym względem Dzieciniec otrzyma jeszcze sztuczną sadzawkę, w której dziatwa będzie mogła pluskać się do woli. Do Dziecińca mają wolny wstęp dzieci oraz starsze osoby im towarzyszące i mogą przebywać w nim przez cały dzień. Tak więc dzieci nie potrzebują więcej wylegiwać się na łąkach, błąkać po ulicach bez domu. Z tej często niezdrowej atmosfery wyrywa je Dzieciniec i chroni je przed złymi wpływami ulicy, na które niestety są często narażone"72. Na dziedzińcu ustawiono rzeźbę "Macierzyństwo" dłuta Edwarda Haupta ufundowaną przez ówczesnego prezydenta Cyryla Ratajskiego. Innym ulubionym sportem Poznaniaków było wioślarstwo. Od 1904 r. zaczął działać z inicjatywy wielkopolskiego publicysty Macieja Wierzbińskiego Klub Wioślarski ,,04", a w 1912 r. Franciszek Budzyński, wywodzący się z KW ,,04", założył wraz z Bogdanem Paulusem Poznański Klub Wioślarski" Tryton", przemianowany rok później na Towarzystwo Wioślarzy "Tryton"73. Do członków założycieli należeli: T. i Z. Garsteccy, W. Hojecki i F. Parzypuch. Zabudowania klubu były po wschodniej stronie Drogi Dębińskiej, przy ul. Bocianka. Pierwotnie wydzierżawiono budynek kręgielni w pobliżu łazienek rzecznych, później wynajął" Tryton" połowę terenu obok KW ,,04" należącą do gimnazjum Fryderyka Wilhelma i urządził tu swoją przystań. W 1914 r. prasa poznańska donosiła, że "istniejące niespełna dwa lata Towarzystwo Wioślarzy »Tryton« okazuje wiele żywotności, wskutek czego liczba członków wzrosła do 200. »Tryton« posiada własną posiadłość za Bramą Dębińską przy ul. Rzecznej 3 [ob. ul. Piastowska, odcinek od ul. Jordana w kierunku północnym], jako jedyny z klubów wioślarskich Magdalena Mrugalska-Banaszakw Poznaniu posiada dwie »ośmiowiosłówki«"74. Lata 20-te XX w. były okresem rozkwitu" Trytona", zawodnicy zdobywali liczne tytuły mistrzowskie (ii. 26). W 1924 r. oddana została do użytku nowa przystań wioślarska z basenem do zimowych treningów (ii. 27). Towarzystwo wydawało co roku szczegółowe sprawozdania ze swojej działalności, z nich możemy dowiedzieć się na przykład, że w 1937 r. "podczas karnawału urządzono bal w Pałacu Działyriskich, który dopisał pod każdym względem. Bawiono się do białego dnia. To wielkie powodzenie dało dowód długoletniego zżycia się społeczeństwa z naszym towarzystwem. Nadwyżka uzyskana z imprezy zasiliła kasę »Trytona«"75. Członkowie poznańskich klubów często organizowali i brali udział w regatach na Warcie, uczestniczyli także w międzynarodowych zawodach. Wielkopolska Ilustracja w 1930 r. zamieściła notatkę o tym, że " H. Budzyński i J. Mikołajczak wioślarze poznańskiego Klubu Wioślarskiego 04 mistrzowie Polski na dwójce bez sternika, zdobyli na mistrzostwach w Leodjum tytuł mistrza Europy, wykazując wspaniałą formę i styl. Jest to jeden z największych sukcesów jaki notuje historia polskiego sportu", również w tym samym roku "wioślarskie mistrzostwa Polski rozegrane w Bydgoszczy, zakończyły się walnym zwycięstwem osad poznańskich, które na siedem mistrzowskich wyścigów wygrały pięć ,,76. Przez przeszło całe stulecie Droga Dębińska, położona z dala od centrum, natomiast blisko Warty i wśród zielonych terenów, przyciągała wielu mieszkańców miasta spragnionych wypoczynku i rozrywki. Była niezmiernie chętnie odwiedzana głównie z powodu licznych atrakcji czekających w ogródkach rozrywkowych. Dawała również możliwość uprawiania wielu dziedzin sportu, była miejscem zabaw najmłodszych poznaniaków, ulubionym traktem spacerowym i oazą spokoju. Żal jedynie, że takie oblicze Drogi Dębińskiej należy dziś do czasów minionych. Przypisy 1 M. Mott y , Przechadzki po mieście, Warszawa 1957, t. I I, s. 226 2 jw., t. I, s. 159; t. II, s. 336 3 Z. Ostrowska- Kębłowska, Architektura i budownictwo w Poznaniu 1790-1880, Warszawa-Poznań 1982, s. 280-282. Wiele ciekawych informacji o Drodze Dębińskiej także w: M. i L. Trzeciakowscy, W dziewiętnastowiecznym Poznaniu. Życie codzienne miasta 1815-1914, Poznań 1982, s. 402 i n. Z. Zakrzewski, Przechadzki po Poznaniu lat międzywojennych, Poznań 1983, s. 237 i n. (skrót: Z. Zakrzewski, 1983), jw., Ulicami mojego miasta. Przechadzki z lat 1918-1939. Poznań 1985, s. 507 i n. (skrót: Z. Zakrzewski, 1983) 4 Położenie ogródków do dziś jest czytelne na planach miasta sprzed II wojny świat. N atomiast błędnie wykreślona została mapka z zaznaczonymi ogródkami w pracy: H. Szafran, Ogrody ozdobne Poznania dawniej a dziś. W: Kronika Miasta Poznania (w skrócie KMP) 1961 XXIX Nr 4 s. 78 5 Archiwum Państwowe w Poznaniu (skrót: APP) zespół akt ubezpieczeń ogniowych - SHidtische Feuer Societat (skrót: FS) sygn. 653 6 Praca. Tygodnik Ilustrowany. R. 1912, nr 30 7 Jednodniówka z okazji 25 lecia chóru im. Chopina w Poznaniu. Poznań 1935, s. 6,8 8 . JW. 9 Z. Zakrzewski, 1983, s. 239, jw., 1985, s. 510 10 APP Akta miasta Poznania (skrót: AmP) sygn. 7294 11 Księga Jubileuszowa Bractwa Kurkowego w Poznaniu 1253-1929, Poznań 1929, s. 39 por. też: T.A. Jakubiak, Kurkowe Bractwa Strzeleckie w Wielkopolsce, Poznań 1986, s. 143-144 12 Księga Jubileuszowa..., op.ci1., s. 70 13 APP FS sygn. 647 14 APP FS sygn. 661 15 APP FS sygn. 664 16 list dołączony do ubezpieczenia ogniowego - APP FS sygn. 664 17 projekt ze zbiorów Muzeum Historii m. Poznania .8 A l PPFSsygn 656 19 jw. oraz Akta Polizei Prasidium Posen 1815-1918 sygn. 5465 20 J. Brygier, Tak było w moim życiu, Poznań 1988, s. 53 21 M. Mott y, op.ci1., t. II, s. 177 2 2 A P P F S ,y g n 23 Z. Raszewski, Z tradycji teatralnych Pomorza, Wielkopolski i Śląska, Wrocław 1955, s, 60-61 24 . 61 JW., s. 25 APP Akta Polizei Prasidium Posen 1815-1918 sygn. 5491 26 Z. Zakrzewski, 1985, s. 51 27 Informacje z plakatów będących własnością Polskiego Związku Chórów 1 Orkiestr, Oddział Wielkopolski - "Macierz" 28 jw. 29 jw. 30 APP FS sygn. 665 31 spis dołączony do ubezpieczenia ogniowego - APP FS sygn. 665 32 Z. Grot, J. Gaj, Zarys dziejówkulturyf1zycznej w Wielkopolsce, Warszawa-Poznań 1973, s. 51- 5 8 33 M. i L. Trzeciakowscy, op.ci1., s. 406 34 opis wg planu z APP AmP sygn. 7286 s. 3 35 APP AmP sygn. 6463 s. 33 36 APP AmP sygn. 3038 s. 71 37 APP AmP sygn. 6463 s. 204, 206 38 APP AmP sygn. 6461 39 jw. 40 Z. Ostrowska-Kębłowska, op.ci1., s. 280-282 41 Z. Raszewski, op.ci1., s. 52 42 APP FS sygn. 667 (do ubezpieczenia ogniowego dołączony plan) 43 Z. Raszewski, op .ci1., s. 59 44 jw. 45 J. Rataj czak, Życie Teatralne Poznania 1844-1875. Poznań 1885, cz. III, s. 7. Z. Szweykowski, Teatrzyki ogródkowe w Warszawie W: Pamiętnik Teatralny 1958 s. 446 i n. 46 APP FS sygn. 667 47 Z. Raszewski, op.ci1., s. 60 48 Jednodniówka..., po.ci1., s. 7 49 APP AmP sygn. 7256 5 O . JW. 51 H. Szafran, Miasto Poznań i okolica, Poznań 1959, s. 82-84 Magdalena Mrugaiska - Banaszak 52 W. Czarnecki, Plany historyczne miasta Poznania. Poznań 1961, s. 11-12 53 E. Grabkowski, Bal w Dębinie. W: Głos Wielkopolski Nr 251 z 26/27 X 1991 r. 54 APP AmP sygn. 7285 55 H. Szafran, op.cit., s. 84. J. Majewski, Gospodarka komunalna m. Poznania w latach 1918-1939. W: Studia i Materiały do dziejów Wielkopolski i Pomorza (30), t. XV, z. 2, s. 109-123 56 Z. Grot, J. Gaj, op.cit., s. 146-151. M. i L. Trzeciakowscy, op.cit., s. 465-466 57 S. Nogaj, Za Wildecką Bramą. W: Poznańskie wspominki. Poznań 1960, s. 122 58 25 lat "Warty" 1912-1937. Jubileuszowa Księga Pamiątkowa. Poznań 1937, s. 121 59 Historia dwóch klubów 1912-1962. Poznań 1962 60 M. i L. Trzeciakowscy, op.cit., s. 460 61 Sokół. Organ Związku Sokołów Polskich w państwie niemieckim. Rok XVIII 1919 r., Nr 7, s. 28 62 Z. Zakrzewski, 1985 s. 223-224 63 jw., s. 512 64 M. Rataj, Zaułki grzecznego miasta. Poznań 1962, s. 22 65 jw., s. 158 66 APP FS sygn. 669. K. Saturna, Kultura śpiewacza Poznania w okresie zaboru pruskiego (lata 1885-1914). W: KMP 1960 R. XXVIII Nr 4, s. 66 67 W.B.P., Nowe łazienki rzeczne przyWarcie na Bociance. W: KMP 1925 R. III s. 184-187 68 J. Majewski, op.cit., s. 102 69 W. Czarnecki, To był też mój Poznań, Poznań 1987, s. 23 70 Księga Pamiątkowa Miasta Poznania, Poznań 1929, s. 520 71 J. Majewski, op.cit., s. 102 72 A. Chybiński, Przewodnik opieki społecznej i poradnik kulturalno-oświatowy m. st. Poznania, Poznań 1928, s. 6 73 Z. Wiatr, Poznańskie Towarzystwo Wioślarzy" Tryton" 1912-1972. W: KMP 1974 R. XLII Nr 2 s. 57-68, Nr 3 s. 91-98. M. i L. Trzeciakowscy, op. cit., s. 462-463. Z. Grot, J. Gaj, op.cit., s. 138-146 74 Z. Wiatr, op.cit., Nr 2 s. 58 75 Sprawozdanie za rok 1936/37 Poznańskiego Towarzystwa Wioślarzy "Tryton", Poznań 1937, s. 4 76 Ilustracja Wielkopolska 1930 r., Nr 45 s. 23, Nr 47 s. 23 Obiekty 1-5, 11-27 są własnością Muzeum Historii Miasta Poznania, 6, 7, 9, 10 Polskiego Związku Chórów i Orkiestr, Oddział Wielkopolski - "Macierz", 8 własność prywatna. F oto wykonali: G. Borowski - 2, 6, 7, 9, 10, 16 B. Drzewiecka - 3-5, 13-15, 20-25, 27 J. Nowakowski - 8, 11 Z. Ratajczak - 1, 17 T. Zieliński - 19 Pracownia Muzeum Narodowego w Poznaniu - 12, 18, 26 > 1 #. 1. Fragment planu miasta z zaznaczonymi przy Drodze Dębińskiej ogródkami rozrywkowymi; nie ujęta w kierunku zachodnim Wiktoria i Dębina, ok. 1925 r. Magdalena Mrugaiska - Banaszak · aldtor (J Cruss ausj3*&$e» 2. Przejście przez Bramę Dębińską zbudowaną ok. poło XIX w., rozebraną w 1908 r. (rozpoczypąjo spacery po Drodze Dębińskiej, pocztówka, przed 1908 r.) 3. Dzieci szkolne w drodze na majówkę w momencie przechodzenia przez Bramę Dębińską, fot. przed 1908 r. 4. Zakątki Drogi Dębińskiej, pocztówka, ok. 1914 r. Magdalena Mrugaiska - Banaszak 5. Zakątki Drogi Dębińskiej, pocztówka, ok. 1914 r,f=Z Ol85Ś Hoło śpiewackie j h e n i " Wi i m urządza w nied/iele. 17. listopada 1912 r. I I Wie lonceri przedstawienie amatorskie w sali p. Przybylskiego "COLUMBIA" PROUIUM ' , I h,mU ZOSIA DRUHNA ... mmu »mm» IIIk pmibMłm .. t..,ij K-i \\WL-i h i «a .. .L.. -.. , ,. k""" / Ww v 6. Plakat Pil Z3BZO « Iib SPlEUJh, V okręgu (poznańskiego) IW W niftdziele 18 lipca 1820 r.«parku "COLUMBIA" -> przy drodze DcMtekleJ. wptJsz: t Bk. h (illlllt M 4-tei. popisy śptc wackle od 5 po poL Po popisach śpiewackich uroczysta MAN I FEST ACJA NARODOWA. ftwd i mt&. 7. Plakat * W0S Ł - 1\ S P O f C"" 1\ - " * 8. M. Jaroczyński, Ogródek rozrywkowy ze strzelnicą Poznańskiego Bractwa Kurkowego, litografia, 1842 r. Magdalena Mrugalska- Banaszak ST. DOMINGO! W iiłHlMfe 7 czervIGł 1oo! (w pietVIJSZe świeIo Zietanyrt 9MJ1eks I r e Poznańs Iw i, /ku hol Spiewackich 2 vvspMtiiteialaii lot śptorattli!j? Proniy (Mt. (lulki, (krauli) Srał). Srtrufa i tiMkm KOICBST. PrograM i"łewńw: Iteątek spi. - r ;. I r - i.. i godii-tej Wstępne 301 . od owo». Onecimają witej» \/\dny. Zutądcfc A PozimOMgo&r.ŁS 9 piak atj J908 r. Cześć % ' i Pieśni! Koło S P ił , "Qąi1" i i fw M t t U , i. 21 sierpnia 1913 r. w ogrodzie Soi Domingo T abawe Latowa Program popisów śpiewackich Podczas KONCERTT rozmaite gry towarzyskie 10. Plakat, 1913 r. $> r* "JJ**"" .. lJA W { ! 11. P. Pr6tt, Tory wyścigów konnych, akwaforta, 1913 r. 12. Willa adwokata Hoyera. Fragment z tablicy z 25 widokami Poznania. G. Taubert, litografia 1856 r. Magdalena Mrugalska-Banaszak 13. Dębina, pocztówka, przed 1905 r. lalfcii M »ii /Af/KffitoiS J Ty*n** .A_T A **5n_ I\. K O M P L - V S T n * rr TS&: "EBBHHBF 14. Dębina, pocztówka, przed 1914 r. 15. Dębina, pocztówka, przed 1914 r. , # . *y - *$£'&*. ** 16. Most kolejowy w Dębinie, pocztówka, ok. 1914 r. Magdalena Mrugalska-Banaszak 17. Członkinie wildeckiego gniazda Sokoła, fot., 1899 r. 18. Członkowie wildeckiego gniazda Sokoła w czasie ćwiczenia "piramidy", fot., 1925 r. Boisko Sokoła w Poznaniu przy drodze Dębińskiej >.1.- foiffiT / wielkim nakładem kosztów, aa których pokryck- jeszcze zbiera się fundii 19. Boisko Sokola, fot., 1926 r. 20. Fogielka w czasie powodzi, fot., 1924 r. Magdalena Mrugaiska - Banaszak 44T 21. Tzw. stare łazienki rzeczne nad Wartą, 22. Oddział dla pań l V 23. Oddział dla panów, pocztówka, ok. 1914 r. Magdalena Mrugalska- Banaszak Poznar Miejskie tazienM rzeczne 24. Miejskie łazienki rzeczne, pocztówka, ok. 1925 r. e. 25. Dzieciniec miejski "Pod Słońcem", fot., 1928 r. 26. Publiczność zgromadzona podczas regat wioślarskich na Warcie, fot. K. Greger, 1920 r. 27. Zabudowania Klubu Wioślarskiego" Tryton" podczas powodzi, pocztówka, 1924 r.