MISCELLANEA "WIEŻA ZEGARNA" Czyli o najstarszym zegarze miejskim w Poznaniu ZYG MUNT DOLCZEWSKI Z amożność i kultura miasta wyrażały się zawsze w rozmaity sposób. U schyłku średniowiecza zamożne miasta, z codziennej potrzeby, dla prestiżu, a także dla ozdoby, między innymi przedsięwzięciami zamawiały sobie publiczny zegar, który stawał się ich chlubą i atrakcją. Uprzedzały je w tym niejednokrotnie katedry i klasztory, w których pomiar czasu odgrywał znaczną rolę wyznaczając czas służby bożej - godziny modłów kanonicznych, a także innych nabożeństw l . W Królestwie Polskim najstarszą wiadomość o zegarze wieżowym posiadamy z Krakowa, gdzie w 1380 r. kupiono powrozy do wielkiego dzwonu i do zegara montowanego wówczas na wznoszonej właśnie wieży kościoła mariackiego. Za naprawę dzwonu zegarowego, na którym wybijane były godziny, w 1398 r. rajcy krakowscy płacą dwa grosze 2 . Z kolei w 1404 roku mowa jest w aktach miejskich Lwowa o opiece nad zegarem ratuszowym 3 , a w roku 1418 pojawia się informacja o zegarze na północno-zachodniej wieży katedry w Gnieźnie; zegar ten miał 24-godzinną tarczę zegarową i służył zapewne całemu miastu 4 . W tym samym roku zegarmistrz krakowski Mathias Horologista za 40 grzywien wykonał zegar dla katedry krakowskiej5. Wobec tego, że na pobliskim Śląsku jako pierwszy pojawia się już w 1368 roku zegar ratuszowy we Wrocławiu 6 , może budzić zrozumiałe zaciekawienie pytanie, kiedy pojawił się pierwszy zegar publiczny w Poznaniu, oraz gdzie był on zamontowany, bo jak widać z powyższego wyliczenia zegar miejski nie musiał bynajmniej być umieszczony na ratuszu. Dotychczasowe publikacje na ten temat nie były zbyt jednoznaczne. Już J. Łukaszewicz pisząc historię poznańskiego ratusza wzmiankuje: "zegary na ratuszu poznańskim były już w 16, a nawet w 15 wieku"7. Zajmujący się także jeszcze w XIX w. tym tematem R. Prumers pisząc o poznańskim zegarze ratuszowym cytuje zapiski z lat 1492, 1494 i 1495 dotyczące rzekomo jegonapraw S . Podobnie Joanna Eckhardt omawiając ten temat wzmiankuje także o naprawach zegara ratuszowego i katedralnego od 1494 r. zwracając jednocześnie uwagę na to, że już od r. 1457 określa się w aktach miejskich położenie domów w zależności od ich usytuowania w stosunku do wieży zegarowej utożsamiając ją z wieżą ratuszową. Tymczasem o wieży poznańskiego ratusza dowiadujemy się, że była ona wznoszona dopiero w latach 1527-1529, a brak wiadomości, że istniała wcześniejlO, tak więc zegar miejski w Poznaniu musiał być ulokowany gdzie indziej. Wynika z tego, że do pytania kiedy pojawił się pierwszy zegar miejski w Poznaniu trzeba dodać następne, a mianowicie gdzie ten XV-wieczny zegar się znajdował? Odpowiedź na te pytania można znaleźć w naj starszych poznańskich aktach miejskich opublikowanych przez A. Warschauera ll . Otóż od 1431 roku pojawia się w nich określenie miejsca "in Monte horilogii" ("na górze zegarowej"). W różnych wersjach określenie to pojawia się kilka razy aż do początku XVI wieku: 1431 - "in Monte horilogii" 1432 - "in Monte sub horilogio" 1457 - "ad propugnaculum horologii" 1459 - "domus in Monte sub turri horalogii" 1464 - "in platea Canum versus turrim horalogii" 1499 - "in Monte sub turri civitatis dicta zegarna" 1501 - "sub monte sub turri horalogii" W księgach ławniczych z roku 1457 mamy wiadomość o starym zegarze na wieży zegarowej 12. Jak wynika z nazwy "in Monte", miejsce to Warschauer widzi w dzielnicy Starego Miasta zwanej Podgórze lub Podgórcze, wznoszącej się od ulicy Psiej ("platea Canum" - obecnie ulica Szkolna) na zachód ku murom miejskim, ograniczonej od południa zakolem tych murów skręcających do Bramy Wrocławskiej, a od północy ulicą Grodzką ("platea Castrensis" - obecnie ulica Franciszkańska). W biegnących górnym skrajem tego zbocza murach miejskich, w ich wewnętrznym ciągu, u wylotu obecnej ulicy Koziej, stała czworoboczna wieża wyróżniająca się od innych baszt czy wykuszy wysokością. Wieża ta miała u podstawy wymiary 7 m na 7 m, mury miały grubość ok. 1 m, a wysokość jej sięgała przeszło 20 m (70 stóp), podczas gdy wysokość pozostałych baszt wynosiła niewiele ponad l i m (36 stóp) 13 . Wspomniana wieża cieszyła się później smutną sławą, gdyż służyła miastu, już pod nazwą wieży czerwonej, jako więzienie ("gdzie mieszczan sadzają"14), a rozebrana została przez władze pruskie w roku 1795. N a widoku Poznania G. Brauna z 1618 r. wyróżnia się ona wyraźnie swą wielkością. Mimo, że cytowane powyżej wzmianki nie podają bliższych wiadomości o samym zegarze, można pokusić się o jego przybliżony opis. Najwcześniejsze zegary mechaniczne, także wieżowe, nie miały tarczy ze wskazówką, i godziny, a nie raz także i kwadranse, były wybijane na dzwonach - godziny na większym, a kwadranse Geśli były) na mniejszym. Wzmianka o wspomnianym zegarze krakowskim mówi o dzwonie wielkim, nie wykluczone, że wybijał on i kwadranse na dzwonie mniejszym, nie wiemy nic jednak o tym, czy miał natomiast tarczę zegarową. Wymieniony też zegar katedry gnieźnieńskiej miał 24-godzinną tarczę. Jaki wobec tego był poznański zegar na Podgórzu? zegarną", w prawo od niej, u wylotu ówczesnej ul. Podgórnej (dziś ul. Paderewskiego) mieszczą się stajnie zamkowe, u wylotu ul. Grodzkiej (dziś ul. Franciszkańskiej) stoi dom, zapewne Cieleckich, dalej w narożniku znajduje się Zamek Królewski. Usytuowanie wieży na wzniesieniu, jej znaczna wysokość, wyeksponowanie jednej ze ścian wyraźnie w stronę miasta, a szczególnie Rynku i Ratusza, przy niskiej wówczas (w 1431 r.) zabudowie piętrowego i parterowego miasta, pozwala stwierdzić, że mechanizm na "wieży zegarnej" miał jednak tarczę, i to jedną, zwróconą ku miastu. Trudno inaczej byłoby uzasadnić wybór tego właśnie miejsca na jego zamontowanie. Wobec dość powszechnych i stereotypowych wówczas rozwiązań można ten zegar w miarę dokładnie opisać: miał on mechanizm kuty z żelaza, posiadał wychwyt wrzecionowy z kolebnikiem spełniającym rolę regulatora ruchu (nie było wówczas wahadeł), a poruszany był dwoma obciążnikami zawieszonymi na długich konopnych linach. Godziny były wybijane na dzwonie, niestety nie możemy stwierdzić, czy wybijał także kwadranse. Tarcza zegarowa, na pewno bardzo duża, posiadała jedną wskazówkę wskazującą tylko godziny. Na tarczy były rzymskie cyfry od I-XXIIII, wskazujące godziny tzw. "całego zegara". Liczenie czasu, tzw. godzin włoskich lub czeskich, rozpoczynało się wówczas o zmroku po zachodzie słońca. System ten był wówczas w Europie powszechnie stosowany, choć zaczynało się także pojawiać liczenie godzin na półzegarzu: 12 godzin od północy do południa i 12 godzin od południa do północy, wygodniejsze dla zegarów słonecznych. Komplikacja godzin włoskich (stosowanych do dzisiaj przez Żydów dla obliczania początku szabatu) polegała na tym, że czas zachodu słońca zmienia się cyklicznie przez cały rok, to też zegar tak wykonany trzeba było często nastawiać. Dość często i regularnie trzeba też było zegar nakręcać, czyli podciągać ciężary. Zajmowali się tym specjalnie wynajęci ludzie zwani "horologistami", z czego jednak nie wynikało, że byli zegarmistrzami; w roku 1404 we Lwowie takim opiekunem zegara był Jan Gutjar, postrzygacz sukna, po nim zajmował się tym puszkarz miejski, później płatnerz, a wreszcie i ślusarze, teoretycznie najbardziej do tego przygotowani. W katedrze poznańskiej takim "horologistą" był w 1440 roku dzwoniarz (dzwonnik), a w roku 1489 bakałarz szkoły katedralnej. Nie wiadomo kto zajmował się tym w samym Poznaniu, lecz może i tu był to ślusarz, gdyż niemal od początku XV w. pojawiają się tutaj specjaliści tego zawodu. Wprawdzie do regulowania zegara wystarczał, jak wskazują powyższe przykłady, ktoś kto wiedział kiedy zaczyna się doba i umiał nastawić wskazówkę, ale ślusarze w ramach swej specjalności niejednokrotnie posiadali wiedzę o budowie mechanizmu, gdyż nie raz byli do jego naprawy wzywani. Zachowały się w aktach poznańskich rachunki dotyczące napraw zegara, z "wieży zegarnej", cytowane w części przez Prumersa i J. Eckhardt 15 ). Wynika z nich, że pod koniec XV w. zegar ten był już sfatygowany, gdyż od 1493 r. pojawiają się wiadomości o wydatkach na ślusarza za naprawy zegara. M.in. w 1494 r. płaci się ślusarzowi ijego pracownikom, a także za łańcuch do ciężaru - być może naprawiali oni lub wymieniali łańcuch, którym do sznura przymocowany był obciążnik (kamienny?) poruszający ów mechanizm. Ostatni rachunek za naprawę pochodzi z roku 1496, nie można wykluczyć, że zegar dożywał wówczas swych dni, a pojawiająca się jeszcze w r. 1501 nazwa "sub turri horalogii" jest już nazwą historyczną. Jednak jeszcze w 1499 r. statut stolarzy określając godziny pracy czeladników ustala początek pracy zimą od Zygmunt Dolczewski godziny dziewiątej na zegarze, latem od dzwonienia na wczesną mszę w kościele farnym, a przez cały rok praca miała trwać do godziny 24-tej, a więc do zmroku po zachodzie słońca 16 . Sugeruje to, że odnoszono się do wskazań jakiegoś publicznego chyba czasomierza, a więc w roku 1499 zegar prawdopodobnie jeszcze działał. Jest rzeczą trudną do ustalenia, od kiedy zegar miejski w Poznaniu istniał. Cytowane wzmianki są zupełnie przypadkowe i przeważnie dotyczą sprecyzowania miejsca, a nie samego zegara. Tylko notatka z 1457 roku mówi o starym zegarze, czy jednak zegar 26-letni nazwano by wówczas starym? Sądzę, że można przypuszczać, iż zegar poznański został zamontowany współcześnie z zegarem katedry gnieźnieńskiej a więc ok. 1420 lub nawet wcześniej. Niestety, nic nie wiadomo o miejscu wykonania mechanizmu, nie można tu wykluczyć Norymbergi, która później była dostawcą zegarów wieżowych, także na teren Polski. W Poznaniu istniał w XV w. jeszcze drugi zegar publiczny, jednak mieścił się on poza murami, w znacznej odległości od Starego Miasta. Otóż wiadomo, że w 1440 r. kapituła katedralna ustala opłatę roczną 2 grzywien dla "horologisty", który miał się opiekować zegarem katedralnym. Wobec tego, że brak jest o nim wcześniejszych wzmianek, musimy przyjąć, że niedługo przed tą datą był zamontowany. Działał on także chyba kilkadziesiąt lat, gdyż w r. 1511, po odbudowaniu wieży południowej kapituła zwróciła się do ówczesnego biskupa poznańskiego Jana Lubrańskiego, by sprawił nowy zegar 17 . Duża odległość uniemożliwiła jednak korzystanie z jego wskazań, co najwyżej, przy odpowiedniej pogodzie, dochodził głos wybijanych na dzwonie godzin. Brak publicznego zegara musiał być w mieście odczuwany, gdyż po wzniesieniu wieży ratuszowej w latach 1527-29 pojawił się na niej nowy zegar lS . Musiał on być na wieży zamontowany, gdyż w kontrakcie zawartym z Janem Baptystą di Quadro w 1550 r. na budowę nowego ratusza, mowa jest o zegarze ratuszowym zniszczonym razem z wieżą podczas pożaru miasta w 1536 r. 19 . Był to zegar już bardziej skomplikowany, bo sądząc z jego usytuowania posiadał on cztery tarcze zwrócone na cztery strony świata, widoczne nie tylko w mieście ale i za murami. I on posiadał tarcze 24-godzinne z pojedynczą wskazówką, oraz wybijał godziny, a może i kwadranse. Przypuszczalnie został sprowadzony z Norymbergi, gdyż zarówno nowy zegar dla katedry w Gnieźnie w 1510 r. jak i nowy zegar ratuszowy dla Krakowa w roku 1524, sprowadzono z tego miasta, z którym Poznań także utrzymywał dość ożywione stosunki. Po zniszczeniu wieży już w roku 1538 rada zbierała pieniądze na zegar następny, ale mowa o nim dopiero w r. 1550. Wynika z tego, że w 1 poło XVI w. Poznań obywał się bez publicznego zegara, poza krótkim okresem 1530-36. Można przypuszczać, że pojawiły się już wtedy zegary domowe, najpierw konsolowe z obciążnikami, które były zminiaturyzowaną formą zegarów wieżowych, później także sprężynowe, cylindryczne, podobne do tego który ok. 1570 r. wykonał poznański zegarmistrz Eckhard Stall, wystawiony dzisiaj w Ratuszu. Używanie zegarów domowych, a może i brak zegara publicznego spowodowały, że w 1549 rada miejska zabiegała o sprowadzenie do Poznania nieznanego skądinąd zegarmistrza Wojciecha. Brak fachowców w tej dziedzinie spowodował, że kolejny już zegar ratuszowy został zamówiony u Bartłomieja Wolfa z Gubina 20 . Pierwszy poznański zegarmistrz pojawił się dopiero ok. 1560 r. i był nim Filip Wolgemuth, w aktach nazwany Philippem Zegiermistrzem. Przedstawione wyżej informacje, wprawdzie skąpe i cząstkowe, pozwalają umieścić Poznań w rzędzie miast Korony, w których najwcześniej uruchomiono publiczne zegary. Dodajmy, że przynajmniej od 1440 r. w Poznaniu, takjak w Krakowie, działały już dwa zegary - miejski i katedralny. Jest to potwierdzenie wysokiego statusu miasta, nie tylko materialnego, ale i kulturalnego. Przypisy 1 Za najstarszą wzmiankę o zegarze mechanicznym uchodzi wiadomość o zegarze z katedry w Exeter w Anglii z 1284 r.; Hausmann T., Alte Uhren, Katalog des Kunstgewerbemuseum, Bd. VIII, Berlin 1979, s. 10; 2 Friedberg M., Założenie i początkowe dzieje kościoła NM Panny w Krakowie w XIII-XV w., (w) Rocznik Krakowski, T. 22, 1929, s. 14; 3 Dzieduszycki M., Dni, noce, godziny, Lwów 1874, s. 35; 4 Dzieduszycki M., op.cit. , s. 36; 5 Kiryk F., Cechowe rzemiosło metalowe, bm. br., s. 393; 6 Siedlecka W., Polskie zegary, Wrocław 1974, s. 33; 7 Łukaszewicz J., Obraz historyczno-statystyczny m. Poznania, T. I, Poznań 1838, s. 69; 8 Priimers R., Die Rathhausuhr zu Posen (w) Zeitschrift der Historischen Gesselschaft fur die Prov. Posen, Poznań 1889, s. 460; , Eckhardt J., Rzemiosło artystyczne do k. XIX w., (w) X wieków Poznania, T. I, Poznań 1956, s. 214; 10 Jakimowicz T., Sztuka renesansu i manieryzmu w Poznaniu, (w) Dzieje Poznania, T. I, Cz. 1, Poznań 1981, s. 572; 11 Warschauer A., Stadtbuch von Posen, Poznań 1892, s. 276, s. 63; 12 Za informację tę dziękuję Prof. dr hab J. Wiesiołowskiemu; 13 PilarczykZ., Obronność Poznania w latach 1253-1793, Poznań 1988, s. 102n; wysokość wieży mogła być uzasadniona nie tylko względami obronnymi, lecz i koniecznością możliwie wysokiego umieszczenia tarczy zegarowej, a liczne i duże okna były niezbędne dla lepszej słyszalności wybijanych godzin; 14 Maisel W., Sądownictwo m. Poznania do k. XVI w., Poznań 1961, s. 272; Łukaszewicz J., op.cit. , s. 45, s. 55; 15 Warschauer A., op.cit., ss. 352, 357, 387, 391, 406, 407,418; 16 Akta radzieckie poznańskie, II, Poznań 1931, s. 389; 17 Nowacki J., Kościół katedralny w Poznaniu, Poznań 1959, s. 483; 18 Łukaszewicz J., op.ci1., s. 67; 19 Jakimowicz T., op.cit. s. 572; 20 Priimers R., op.cit., s. 460