DZIAŁ HISTORYCZNY WOJCIECH TRĄMPCZYŃSKI 1860-1953 Pierwszy honorowy obywatel miasta Poznania. W 40 rocznicę śmierci ZYG MUNT KACZMAREK W dniu 2 IX 1993 r. mija 40 rocznIca śmierci pIerwszego honorowego obywatela miasta Poznania, który to tytuł Rada Miejska nadała mu w 1920 r. (razem z Ignacym Paderewskim). Mimo, że większość z 93 lat życia spędził w Poznaniu, to jednak przeszedł do historii głównie jako pierwszy marszałek sejmu i senatu II Rzeczypospolitej. Niestety jego działalność na rzecz Wielkopolski i Poznania była ledwo zauważalna przez historyków. Pisano o nim w kontekście prac o parlamencie i sejmie pruskim w Berlinie, o Bazarze, o powstaniu wielkopolskim, sejmie i senacie l . Być może stało się tak, iż był zawsze w cieniu tak wybitnych postaci jak: Bernard Chrzanowski, Wojciech Korfanty, ks. Stanisław Adamski, Marian i Władysław Seydowie .. . l InnI. Wybitny znawca tego okresu historycznego i autor wielu biogramów, Witold Jakóbczyk, pisał z ubolewaniem, iż nie zostały opracowane życiorysy posłów tak wybitnych jak Wojciech Trąmpczyriski 2 . Dodam, że przemawiając nad grobem Trąmpczyńskiego w 1987 r. prof. Witold Maisel, także z żalem mówił, iż o tym polityku w podręcznikach historii Polski nie znajduje się nic lub tylko jednozdaniowe wzmianki 3 . W niniejszym szkicu przedstawiona została działalność Trąmpczyńskiego związana prawie wyłącznie z PoznanIem. Urodził się 8 II 1860 r. w Dębłowie k. Gniezna w rodzinie dzierżawcy majątku Aleksandra i Emilii z Biedermanów. W wieku 8 lat oddany został do progimnazjum w Trzemesznie, a następnie do ostatnich klas przeniósł się do gimnazjum św. Marii Magdaleny w Poznaniu. Tutaj w wieku 17 lat uzyskał świadectwo maturalne. Uczyli go jeszcze nauczyciele polscy: Leon Wituski, JózefMoliński, Józef Szostakowski. Jednym z przedmiotów maturalnych był język polski. W zbiorach archiwalnych znajduje się jego wypracowaniez języka ojczysteg0 4 . Po ukończeniu gimnazjum w 1877 udał się na studia prawnicze do Berlina, a następnie do Wrocławia. Studia prawnicze we Wrocławiu ukończył w 1880 r. (trwały one wówczas trzy lata). Mało znana jest jego działalność w Towarzystwie Literacko-Słowiańskim we Wrocławiu, którego opiekunem był W. Nehring (nauczyciel w Trzemesznie i Poznaniu). W Towarzystwie Trąmpczyński pełnił funkcję skarbnika i był autorem referatu na temat Konstytucji 3 Maja i koreferentem odczytu pt. "Napływ Żydów do Polski do XIV w." Prezesami Towarzystwa byli wybitni przedstawiciele życia społeczno-politycznego Poznania Bronisław Dembiński i Bolesław Erzepki a działaczami - poznańscy lekarze, adwokaci, politycy: Adam Woliński, Józef Głębocki, Zygmunt Dziembowski, Władysław i Antoni Seydowie, Tomasz Drobnik. Po odbyciu aplikacji Trąmpczyński osiadł w Poznaniu, gdzie otworzył kancelarię adwokacką i biuro notarialne. Uczestniczył w kilku procesach politycznych, w których bronił działaczy" Sokoła" i osoby oskarżane o popieranie strajku szkolnego. Zapraszano go na protokolanta i rzecznika wielu instytucji bankowych w Poznaniu (Bank Ziemski, Bank Włościan, Westa). Od 1894 był związany z wielce zasłużoną dla polskości Spółką Akcyjną Bazar. W 1905 r. został jednym z dyrektorów Bazaru i stanowisko to pełnił do 1912 r. Za wynagrodzeniem 300 marek i procentami z zysku, zarządzał Bazarem, prowadził sprawy finansowe, reprezentował spółkę w sądach. Drogi z Bazarem rozeszły się w 1913 r. z przyczyn politycznych (sprawa iluminacji budynku Bazaru w dniu wizyty w Poznaniu cesarza Wilhelma I I) . Ponadto był mile widziany i zapraszany jako referent zagadnień prawniczych. Uczestniczył w pracach Sekcji prawa prywatnego na II Ogólnopolskim Zjeździe Prawników i Ekonomistów w Poznaniu (11-13 II 1893). Popularny wykład prawniczy wygłosił też w 1906 r. w Poznaniu na zjeździe Centralnego Towarzystwa Gospodarczego. W latach 1901-1912 zasiadał w radzie miejskiej Poznania 5l. Magistrat i rada miejska 6 . Poznań początków XX w. przeszedł nie notowane przeobrażenia. Miał szczęście do rzutkich nadburmistrzów: Richarda Wittinga i Ernsta Wilmsa. Pierwszy opracował memoriał gospodarczy i kultury rolnej, który miał ożywić miasto. Postulował w nim likwidację fortyfikacji, przyłączenie przedmieść: Łazarza, Wildy i Jeżyc, budowę nowych linii kolejowych i wodnych, rozwój szkolnictwa itp. Wszystkie te zmiany miały służyć umocnieniu niemczyzny. Jednocześnie nadburmistrz liczył na dużą pomoc rządu pruskiego. Pomoc ta w formie dotacji i kredytów z Berlina napłynęła do Poznania. Drugi nadburmistrz Wilms wprowadził te plany w czyn. U schyłku stulecia i przed przyłączeniem przedmieść miasto liczyło 73 tys. mieszkańców, a w 1901 r. już 117 tys. Dziesięć lat później w Poznaniu mieszkało 156 tys. osób. W 2/3 byli to katolicy, w 1/3 protestanci. Żydzi stanowili zaledwie 5% ludności. Około 60% mieszkańców to Polacy. Po przyłączeniu Jeżyc, Łazarza i Wildy, obszar miasta Zygmunt Kaczmarekpowiększył się prawie o 10 tys. ha. Ale też należy przypomnieć, iż miasto poza gruntami, budynkami, warsztatem pracy, przejęło też długi tych dzielnic. Jeżyce wniosły miastu dług 1,6 min marek, Wilda 1 min, a Łazarz 899 tys. marek. N a J eżycach - podawała prasa - rada i zarząd gminy wyprawiły pożegnalną ucztę, na którą wydano 1000 marek. Urzędnicy zrobili sobie pożegnalną fotografię 7 . Budżet miasta w 1901 r, przekraczał 6,7 min marek i wzrósł w1911 do15 min marek. N a dochody miasta składały się liczne podatki, w tym podatek dochodowy stanowił 4 1 %, podatek komunikacyjny 14 % a podatki realne 44%. Dość poważne dochody miasto otrzymało z zakładów np. gazowni i elektrowni oraz z czynszów za budynki i grunty miejskie. Miasto zaciągało też pożyczki długoterminowe, które były notowane na giełdzie berlińskiej. Długi te urosły z 37 min marek (1907 r.) do 90 min marek w 1918 r. Dzięki podatkom i zaciągniętym pożyczkom można było w mieście poczynić ważne inwestycje (gazownia, elektrownia, kanalizacja, rzeźnia, targowisko, szkoły, łazienki, regulacja Warty). Miasto dochody swe przeznaczało na utrzymywanie szkół, na służbę zdrowia i opiekę społeczną, policję państwową, starostwo, utrzymywanie administracji i spłatę długów. W ostateczności Poznań otrzymał prawidłową zabudowę oraz nowoczesne urządzenia komunalne ale też ogromne długi. W dniu 30 maja 1853 r. wprowadzono ordynację miejską dla wschodnich prowincji pruskich. Ustalała ona podstawy prawne samorządu miejskiego. Z jednej strony ustawa ta uwzględniała w poważnej mierze wpływ państwa na zarząd miasta np. zatwierdzanie wyboru nadburmistrza, ale z drugiej strony dawała dużą samodzielność i niezależność rady miejskiej i otwierała pole działania dla społecznej pracy obywateli. Statut organizacyjny władz miejskich wydany został 28 września 1871 r. przez ówczesnego burmistrza i wprowadzony w życie z dniem 1 stycznia 1872 r. Przewidywał on tylko cztery decernaty lub biura: I Ogólny, II Opieki Społecznej, III Budowlany, IV Finansowy i Podatkowy. Przełożonym Biura Ogólnego był osobiście nadburmistrz a pracowało w nim tylko dwóch urzędników. W zakres obowiązków wchodziły sprawy: ogólne miasta, osobowe urzędników, szkolne, administracyjne Biblioteki Raczyńskich, wyborcze. Biuro Opieki Społecznej zajmowało się sprawami opieki nad ubogimi i chorymi oraz fundacjami. W Biurze tym początkowo pracowały trzy osoby. Za pracę tego Biura odpowiadał radca miejski. Biuro Budowlane podzielono na trzy wydzielone jednostki organizacyjne. Właściwe Biuro zajmowało się tylko budownictwem naziemnym; Ilia budownictwem podziemnym (wodno-drogowe); Illb nadzorem budowlanym (policja budowlana). Za ten dział odpowiadał także jeden z radców miejskich. Decernat IV to Finanse i Podatki. Temu działowi podlegały: podatki, zarząd gruntami miejskimi, koncesje na wyszynk. Z czasem z tego działu też wydzielono nową jednostkę organizacyjną IVa, która przejęła sprawy kasy miejskiej, lombard i podatki od ubogich. Dział ten ze względu na ważność spraw podlegał trzem radcom miejskim. W V dziale umieszczono Urząd Stanu Cywilnego. Pozostałe decernaty zajmowały się powstającymi nowymi przedsiębiorstwami miejskimi, cechami, rzemiosłem i kasami chorych. Ostatni IX decernat powołano,kiedy przystąpiono do budowy rzeźni miejskiej. Włączono do nIego także zarządzanie ogrodami. Po przyłączeniu w 1900 r. przedmieść przeszło do pracy w magistracie 33 nowych pracowników. W tymże roku pracowało tutaj 101 urzędników. W 1908 r. płatnych członków magistratu było 10. Pobierali oni rocznie pensję w wysokości 82 583 marek. Nadburmistrz zarabiał 15 tys. marek a po przyłączeniu przedmieść podniesiono mu uposażenie o 5 tys. marek. Burmistrz otrzymywał pensję w wysokości 9,5 tys. marek (o 1500 marek więcej). Podobną podwyżkę otrzymał budowniczy miejski. Radca miejski zarabiał 6 tys. marek rocznie (podniesiono mu uposażenie o 1000 marek). Dyrektor szkoły miejskiej miał uposażenie w granicach 4-4,5 tys. marek. Poza członkami magistratu zatrudniano 75 sekretarzy i inspektorów (ich uposażenie łączne wynosiło 223 tys. marek). Niestety wśród tej grupy urzędników miejskich nieźle opłacanych, nie spotyka się wielu Polaków. W 1900 r. jedynym Polakiem był Buszkiewicz (budowniczy z pensją roczną 4232 marki). Spośród asystentów spotyka się trzy nazwiska polskie (Majewski, Czech, Góralski) i kilka osób wśród szeregowych pracowników biurowych (Skibiński, Jutrowski, Słomowicz, Bryliński, Litkowski). 8 W związku ze wzrostem obowiązków jakie przejmowało miasto rosła też liczba urzędników. W 1918 w magistracie zatrudniano już 900 osób. Rosła też liczba Polaków - zatrudnionych tylko na niższych i średnich stanowiskach (w 1903 urzędników polskich było 82 z pensją roczną 45 tys. marek, a urzędnicy niemieccy zarabiali 650 tys. marek). W 1909 r. szacowano, iż utrzymanie całej biurokracji miejskiej będzie kosztowało 1,5 min marek (w tym czasie np. na szkoły wydatkowano 2,1 min marek). Praca w poznańskim magistracie musiała być dobrą szkołą dla urzędników, gdyż wielu z nich awansowało na różne stanowiska np. w 1903 r. radca poznański został burmistrzem Katowic. Były nadburmistrz Witting awansował w Berlinie na eksperta rządu do spraw prowincji wschodnich. Prasa poznańska informowała, iż w Atenach zakłada bank niemiecki. Przed 1900 r. rada miejska liczyła 36 członków, a po przyłączeniu przedmieść 60 radnych. Kadencja trwała 6 lat. Prawo głosu mieli mężczyźni, którzy ukończyli 24 lata, mieszkali co najmniej rok w Poznaniu, płacili podatek w wysokości 6,8 marki rocznie (później obniżono do 4 marek). Radnych wybierano w trzech klasach po 20 radnych. W 1914 do I klasy zaliczano wszystkich, którzy płacili roczny podatek powyżej 2200 marek (w 1900 było ich 158, a w 1914 - 420 osób, z tego 120 Polaków). Do II klasy należeli ci, co uiszczali podatek od 245-2200 marek (w 1914 było ich 3055, w tym 987 Polaków). W III klasie znaleźli się wyborcy płacący 4-245 marek rocznego podatku (wśród 21805 wyborców było 12000 Polaków)9. Z tych wyżej przytoczonych cyfr wynika, iż sytuacja materialna ludności polskiej była gorsza niż niemieckiej i żydowskiej. Niemniej wielokrotnie prasa polska i radni mieli żal do ludności polskiej, iż zaniżają swe dochody. Na jednym z posiedzeń w 1908 r. nadburmistrz poinformował radę miejską, iż obywateli płacących podatek od sumy 900-3000 marek jest w Poznaniu 29-33%, Zygmunt Kaczmareka powyzeJ 3000 marek tylko 7-9%. Wynikało z tego, iż w Poznaniu 60% ludności nie płaciło podatku. Rocznie na osobę wysokość płaconego podatku wynosiła 59,6 marek. Jednocześnie obliczano, iż w 1912 majątek obywateli Poznania wynosił ponad 398 min marek i w ciągu roku zwiększał się o 50 min marek. Dla porównania (1902 r.) w Prusach było 2762 osób, które miały dochody ponad 100 tys. marek (77 osób przeszło 1 min). Najbogatszą osobą był wówczas Krupp (20-21 min marek). Co można było kupić w 1907 r. w Poznaniu za roczny podatek 6,8 marek? Prosię kosztowało 6-12 marek, 100 kg żyta 18 marek, 100 kg ziemniaków 4,2 marki, kopa jajek 2,6 marki, a kwartalny abonament "Dziennika Poznańskiego" wynosił 4,5 marki. Mieli może rację ci radni i ci dziennikarze, którzy część niepowodzeń wyborczych np. w III klasie upatrywali w nieuczciwości podatkowej ludności polskiej. Mimo to, polscy radni wielokrotnie domagali się obniżenia cenzusu podatkowego. Wybory były jawne. Przed wyborami mieszkańcy Poznania sprawdzali listy wyborcze w siedzibie rady miejskiej. Można było w ostateczności przyjść do lokalu wyborczego z kartą podatkową i być wpisanym na listę. Technika wyborów polegała na ustnym podaniu komisji wyborczej nazwisk, na które oddaje się głosy. Głosowanie rozłożono na trzy dni. Każdego dnia głosowała inna klasa. W I I I klasie Poznań był podzielony początkowo na siedem okręgów (później na dziesięć). Były to: Chwaliszewo, Stary Rynek, ul. Rycerska, (dziś Ratajczaka), ul. Neumanna, (dziś Inżynierska), Jeżyce, Wilda i Łazarz. W I klasie początkowo wszyscy uprawnieni głosowali w jednym okręgu, później przyłączone przedmieścia stanowiły osobne okręgi. Podobnie wyborcy z II klasy podzieleni byli na pięć okręgów. Po wyborach - jeśli wpłynęły protesty - rozpatrywała je komisja prawnicza i ona wnioski przedstawiała do akceptacji radzie miejskiej. Obrady nowo wybranej rady miejskiej otwierał nadburmistrz i powierzał tymczasowe przewodnictwo najstarszemu radnemu. Zadaniem naj starszego członka rady było przeprowadzenie wyboru prezydium rady miejskiej. W jego skład wchodzili: przewodniczący, zastępca oraz sekretarz i jego zastępca. Wybory były tajne. Prezydium rady wybierano corocznie. Po ukonstytuowaniu się władz rady miejskiej, przystępowano do powoływania komisji miejskich. Początkowo były cztery: Komisja Prawna (8 członków); Finansowa (30 członków), Budowlana (15) i Wyborcza (30). Później doszły inne komisje i deputacje stałe i doraźne np. Deputacja Kontroli Wodociągów i Gazowni, Deputacja Kontroli Ładowni, Deputacja Kontroli Rzeźni, Linii Wytycznej, , Komisji do Przeprowadzenia Podziemnych Scieków. Ponadto były jeszcze komisje do spraw: ubogich, szkolnych, podatkowych, zaciągania pożyczek, gruntowych. Zgodnie z regulaminem kołu polskiemu przydzielono 2 5/6 miejsc w komisjach. Radni polscy starali się te dysproporcje zmienić tak, aby w miarę równomiernie obsadzać miejsca w komisjach przez wszystkie trzy frakcje: niemiecką, żydowską i polską (w zależności od liczby radnych). Starania te okazały się mało skuteczne. Największe znaczenie miały komisje: finansowa zwana czasem małą radą (ze względu na ważność i liczebność) oraz prawnicza. Ta ostatnia, której przewodniczył Trąmpczyriski (wchodzili w różnych czasach adwokaci - Drwęski i Kolszewski) składała sprawozdania wyborcze i rozpatrywała protesty wyborcze, opiniowała akty prawne przygotowywane przez magistrat. Rada miejska zbierała się co dwa tygodnie w środy w godz. od 17.30 do 20.30. Trzeba przyznać, iż mimo bogatego programu, który wyrażał się nawet w 30 punktach ważnych i mniej ważnych spraw, nie było narzekań ani ze strony polskiej, ani niemieckiej, iż obrady nie były przygotowane. Wcześniej materiały stawiane na radzie trafiały do wyżej wymienionych komisji, które wydawały o nich opinie. W ciągu 10 lat, tylko raz zdarzyło się, iż obrady trzeba było przełożyć, gdyż były zastrzeżenia jednej z komisji co do materiałów przedstawionych przez magistrat. Obrady dzieliły się na jawne - z udziałem publiczności i sprawozdawców prasowych, którzy mieli wydzielone pomieszczenia. Zdarzało się to szczególnie sprawozdawcy "Dziennika Poznańskiego", iż przewodniczący rady za krytykę prasową usuwał go na "galerię". N a części tajnej obrad rozważano m.in sprawy finansowe, zakup gruntów lub drażliwe sprawy polityczne. W radzie miejskiej uczestniczył osobiście nadburmistrz lub burmistrz i urzędnicy magistratu. N a ogół radni w sposób zdyscyplinowany uczestniczyli w posiedzeniach. Zdarzały się też wypadki - jednak sporadycznie - że przewodniczący rady musiał sprawdzać obecność. W 1904 r. zapowiedział on (po tym, kiedy z powodu niskiej frekwencji trzeba było opóźnić obrady aż o godzinę), iż będzie prowadził obrady w drugim terminie np. 17.15 i to bez względu na liczbę radnych obecnych na sali. Radni polscy w tym względzie byli wzorem dla Niemców i Żydów, o czym poinformował radę miejską jej przewodniczący M. Płaczek w 1909 r. W 1910 r. rada odbyła 29 posiedzeń, w których uczestniczyło 37- 54 radnych. N a tychże posiedzeniach - informował przewodniczący Płaczek - rozpatrywano 426 projektów i wniosków oraz podano do wiadomości 114 komunikatów i odpowiedziano na 8 interpelacji. Na ogół radni przestrzegali reguł parlamentarnych. Przewodniczący rady nie miał trudności z utrzymywaniem porządku - mimo, że powodów do ostrych starć było wiele. Szczególnie umiał rozładować krytyczne sytuacje przewodniczący koła polskiego Trąmpczyński, np. jeden z radnych poczuł się dotknięty, iż po swym wystąpieniu otrzymał od ludności polskiej anonimy. Na to Trąmpczyński ze spokojem oświadczył, aby anonimy te wrzucił do kosza. W dwóch wypadkach radni w swych testamentach zapisali magistratowi sumy od 10 tys. do 25 tys. marek z przeznaczeniem na pomoc biednym rzemieślnikom lub kupcom. Ładny gest wykonała rada miejska uchwalając w 1908 r. jednomyślnie sumę 1000 marek na fundusz im. Roberta Kocha w celu zwalczania gruźlicy. 2. Prezes koła polskiego. Z trzech ugrupowań politycznych i jednocześ!lie narodowościowych - w najtrudniejszej sytuacji byli Polacy. Niemcy i Zydzi - silniejsi finansowo - byli preferowani przez ordynację wyborczą. Ponadto sprzyjała im administracja państwowa i samorządowa. Popierała ich prasa i stowarzyszenia niemieckie. Polska ludność Poznania musiała walczyć o wybór swych kan Zygmunt Kaczmarek dydatów opierając się jedynie na prasie, organizacjach społecznych i komitetach wyborczych. Zarówno zaangażowanie społeczne głównie polskiej inteligencji, kupców i rzemieślników jak i koszty finansowe były znaczne, gdyż wybory w latach nas interesujących odbywały się dość często. Mimo, iż radnych wybierano na 6 lat, to wypadki losowe, rezygnacje, zmiany miejsca zamieszkania były dość częste - szczególnie radnych niemieckich i żydowskich. Stąd też w 1. 1900-1912 odbyły się wybory w latach: 1900, 1902, 1904, 1907, 1910 i 1912. W wyborach 1907 r. i 1912 r. wybierano cały skład rady (pozostałe wybory były uzupełniające). Do 1904 r. cały ciężar walki wyborczej spadał na barki 22 osobowego komitetu wyborczego m. Poznania (w 1912 wzrósł do 49 osób), któremu przewodniczył początkowo poseł Antoni Chłapowski a później dr Franciszek Kożuszkiewicz. Obowiązkiem tegoż Komitetu było przeprowadzanie rozmów z organizacjami politycznymi i społecznozawodowymi w celu ustalenia kandydatów na radnych. Negocjował on też z ugrupowaniami wolnomyślnych w sprawie obsady radnych - głównie w klasie I (Trąmpczyński w 1900; J. Smoliński w 1902 r.). Wyniki tych negocjacji podawano do wiadomości na zebraniach członków Komitetu i zaproszonych gości, które odbywały się początkowo w Bazarze, a później w sali Domu Katolickiego. Na zebraniach tych radni zdawali sprawozdania z pracy w radzie miejskiej. Wielokrotnie Komitet miał zastrzeżenia co do obecności na posiedzeniach rady i dyscypliny w głosowaniu. Dwukrotnie zebranie wyborcze nie zaakceptowało kandydatów na radnych przedstawionych przez Komitet Wyborczy (dotyczyło to Jarogniewa Drwęskiego i Ludwika Frankiewicza). Z reguły też Komitet Wyborczy m. Poznania pozostawiał pewną swobodę okręgom w ustalaniu kandydatów w klasie I i I I. Ponadto Komitet Wyborczy m. Poznania powoływał przewodniczących okręgów wyborczych, wydawał odezwy i wydzielał środki finansowe na kampanię wyborczą. W okręgach wyborczych - dodatkowo powoływano mężów zaufania, którzy przy pomocy innych osób obchodzili mieszkania i wręczali listy kandydatów na radnych oraz informowali o siedzibie komisji wyborczych. Przed wyborami 1912 r. w zebraniu Komitetu Wyborczego uczestniczyło łącznie 150 osób, w tym dziewięciu radnych. Na tymże zebraniu Marian Seyda zgłosił rezolucję, którą przyjęto jednomyślnie. Głosiła ona: 1. Zebranie mężów zaufania wyraża życzenie, by koło radnych w sprawach narodowych było zawsze stanowcze i konsekwentne. 2. Zebranie mężów zaufania uważa za bezwzględny obowiązek solidarności, który jest warunkiem powagi i znaczenia koła u swoich i obcych. W lutym 1904 r. powołano Towarzystwo Wyborcze m. Poznania, którego zarząd stanowili: prezes Józef Kużaj, Stefan Chociszewski, Jarogniew Drwęski, Marian Kaniasty, Mieczysław Powidzki i Antoni Teski. Towarzystwo miało w chwili powstania 1547 członków, a w 1912 liczba ich wzrosła do 5536 osób. Długoletnim skarbnikiem był architekt Mieczysław Powidzki, a sekretarzem Stefan Chociszewski. Ten ostatni w 1907 r. objął funkcję prezesa. Członkowie Towarzystwa płacili składki, a fundusze zebrane przeznaczano na kampanię wyborczą. Towarzystwo zasilało funduszami nie tylko kampaniewyborcze do rady miejskiej ale także do sejmu pruskiego i parlamentu Rzeszy. Prasa informowała, iż członkowie władz - a głównie skarbnik Powidzki chodził po domach i zbierał składki lub przyjmował je w swym lokalu przy ul. Teatralnej 5, apelowano, aby składać opłaty, gdyż Towarzystwo zmuszone było zaciągnąć pożyczkę. Na apel w 1907 r. m.in. odpowiedziało grono mistrzów rzeźnickich, które zamiast urządzić zabawę karnawałową dało do Kasy Towarzystwa 50 marek. Mimo to, zainteresowanie członków działalnością Towarzystwa było nikłe (mimo dużej ofiarności finansowej) i np. w 1910 w zebraniu Towarzystwa na 4500 członków uczestniczyło 50 osób. Według sprawozdania M. Powidzkiego w 1905 r. w kasie Towarzystwa było 2777 marek, w 1907 - 3205 marek, a w 1912 - 5625 marek. W 1907 r. na kampanię wyborczą przeznaczono 1685 marek, a w 1912 już 4162 marki. W kampanii wyborczej bardzo dużą rolę odgrywała prasa, która publikowała odezwy wyborcze i komunikaty. Komentowała wyniki wyborcze, piętnowała wyborców polskich, którzy uchylali się od głosowania lub głosowali na kandydatów żydowskich i niemieckich. W 1907 r. "Dziennik Poznański" opublikował listę polskich urzędników, rzemieślników, kolejarzy i robotników w okręgu ul. Rycerskiej (dziś Ratajczaka), którzy głosowali na niepolskich kandydatów. Prasa też urabiała opinię o kandydatach na radnych. W 1912 r. "Dziennik Poznański" pisał, iż radnego powinny cechować: szerszy pogląd na sprawy komunalne, prawość charakteru, podporządkowanie interesu własnego dobru ogółu oraz cywilna odwaga, stawanie w obronie interesów narodowych. Pod koniec listopada 1900 odbyły się w Poznaniu wybory uzupełniające do rady miejskiej. W miejsce radnych, których kadencja się skończyła wybierano 13 nowych kandydatów. Z koła polskiego w radzie miejskiej ustępowali: adwokat i notariusz Ludwik Cichowicz, właściciel fabryki Antoni Sobecki i poseł Władysław Jerzykiewicz. Na dwa dni przed zebraniem Komitetu Wyborczego "Dziennik Poznański" pisał, iż w radzie miejskiej powinni znaleźć się fachowcy. Wymieniano przedstawicieli adwokatury: Trąmpczyriskiego, Ludwika Cichowicza, Adama Wolińskiego i Bernarda Chrzanowskiego oraz Józefa Kużaja - znawcę spraw szkolnych i bankowych oraz dr Antoniego Chłapowskiego - specjalistę od spraw administracyjnych. W zakończeniu w piśmie tym stwierdzono, iż nie wystarczy, aby kandydat do rady miejskiej był Polakiem, ale umiał pokazać innym narodowościom, iż polskie gospodarstwo jest dobrym gospodarstwem a polska praca gruntowna i fachowa. W dniu 16 listopada 1900 r. w sali Bazaru odbyło się zebranie Komitetu Wyborczego m. Poznania. Prezydium tego Komitetu stanowili: Antoni Chłapowski - prezes, Stanisław Offierski - wiceprezes, Stefan Chociszewski - sekretarz i Karol Rzepecki - skarbnik. Zebraniu przewodniczył prezes Chłapowski a sprawozdanie z działalności koła polskiego w radzie miejskiej złożył L. Cichowicz. Po apelu Chłapowskiego o większe zainteresowanie się społeczności polskiej sprawami miasta i wezwaniu do ofiarności i składek na rzecz agitacji wyborczej przez skarbnika K. Rzepeckiego - ogłoszono odezwę do Polaków, w której wzywano aby stanęli do urn wyborczych w zwartych Zygmunt Kaczmarekszeregach, gdyż tego wymaga obywatelski i narodowy obowiązek. Na zebraniu tym poinformowano, iż doszło do porozumienia z ugrupowaniem wolnomyslnych, które wysunęło w wyborach w I klasie trzech swoich kandydatów i jednego Polaka. Tym kandydatem był poseł Władysław Jerzykiewicz, który z powodu obowiązków poselskich w Berlinie propozycji tej nie przyjął. W to miejsce zgłoszono kandydaturę Trąmpczyriskiego. Ponadto zaakceptowano w pozostałych klasach kandydatury: Karola Rzepeckiego, Antoniego Chłapowskiego, Józefa Kużaja i Stanisława Offierskiego. Wokół kandydatury Trąmpczyriskiego rozgorzała prawdziwa walka między wolnomyślnymi a hakatystami reprezentowanymi przez "Posener Zeitung". Gazeta ta wystąpiła z krytyką wolnomyślnych za to, że popierali kandydata polskiego. Na zebraniu wolnomyślnych w sali Ogrodu Zoologicznego odrzucono zarzuty hakatystów - dodając, iż oni lepiej znają stosunki w Poznaniu niż redaktor "Posener Zeitung", który mieszkał 9 miesięcy w mieście. Już po wyborze Trąmpczyriskiego, lider wolnomyślnych adwokat Michał Płaczek przypomniał, iż kilka lat wcześniej wolnomyślni oddali Polakom dwa miejsca w radzie. Polakom należały się mandaty - pisał Płaczek - gdyż w obrębie Poznania mieszkało prawie 40 tys. Polaków (bez przyłączonych dzielnic). Wybiera się tutaj 41 radnych (z tego tylko 6 Polaków), a z przedmieść liczących 30 tys. mieszkańców pochodzi 19 radnych (tylko 5 Polaków). W konkluzji Płaczek zarzucił hakatystom brak obiektyWIzmu. Wybory w I klasie, gdzie zgłoszony został Trąmpczyński odbyły się 24 listopada 1900 r. w sali posiedzeń B w Starym Ratuszu w godzinach od 10-14- tej. Kadencja radnych rozpoczęła się 1 stycznia 1901 r. Razem z Trąmpczyriskim startowali: kupiec Oskar Bahlau, lekarz dr JosefLandsberger, komisarz aukcyjny Mannheimmer. W I klasie wybierali wszyscy uprawnieni a było ich 158 (głosowało 98). Obwodem wyborczym był cały Poznań bez przedmieść. Jeden z kandydatów musiał być właścicielem kamienicy. W klasie I frekwencja była bardzo wysoka, gdyż np. w okręgu IV (Chwaliszewo) na 1556 uprawnionych, do urn wyborczych zgłosiło się 375. Mimo wszystko, wyborcy polscy tłumnie przybyli do lokali wyborczych np. w okręgu I głosowało 80% Polaków i 45% Niemców i Żydów; a w II okręgu 60% Polaków i 34% Niemców i Żydów. Ostatecznie radę uzupełniło 3 Polaków i 10 Niemców i Żydów. W dalszym ciągu na 60 radnych było 49 Niemców i Żydów oraz 11 Polaków. Nowymi radnymi zostali: Antoni Chłapowski, Stanisław Offierski i Trąmpczyński. Tę trójkę uzupełnili: Stanisław Bajon (budowniczy), Stanisław Brzeski (kupiec), Jan Kożuszkiewicz (lekarz), A. Palacz (budowniczy), Antoni Sobecki (fabrykant), Jan Specht (fabrykant), Witold Urbanowski (fabrykant), Kazimierz Wendland (kupiec) i Michał Więckowski (dyrektor Banku). W nowej radzie miejskiej ugrupowanie wolnomyślnych miało 28 miejsc, konserwatyści (hakatysci) 21 mandatów i frakcja polska 11. Żadne z ugrupowań nie miało bezwzględnej większości i koło polskie było języczkiem u wagi. Zarówno Żydzi (wolnomyślni) i Niemcy (hakatysci) będą starali się przeciągnąć na swą stronę koło polskie. Rok 1900i 1901 usytuował koło polskie po stronie wolnomyślnych. Zadecydował o tym wybór Trąmpczyńskiego w klasie I razem z wolnomyślnymi, gdzie polski kandydat samodzielnie nie miał żadnych szans. Pierwsze posiedzenie rady miejskiej odbyło się 3 stycznia 1901 r. Przybyło nań 57 radnych. Z polskich radnych zabrakło jedynie Bajona. Zwyczajowo nowych radnych przywitał i wprowadził przez podanie ręki przewodniczący rady miejskiej Juliusz Orgler. Ze względu na stan zdrowia zrezygnował on z kierowania radą. Funkcję tę pełnił przez 15 lat. O fotel przewodniczącego walczyło ugrupowanie wolnomyślnych, które wystawiło lekarza Józefa Landsbergera a konserwatyści niemieccy prawnika dr Lewińskiego. Zgodnie z umową z wolnomyślnymi polscy radni głosowali na Landsbergera. Otrzymał on 30 głosów aLewiński 26 głosów. Jedna kartka była pusta. Zastępcą przewodniczącego został weterynarz Herzberger (wolnomyślny), sekretarzem radca rachunkowy Busse i zastępcą sekretarza Trąmpczyński. Wokół głosowania koła polskiego na Landsbergera rozgorzała dyskusja w prasie poznańskiej. Generalnie nowego przewodniczącego oceniono jako hakatystę i przekonań antypolskich. Zdaniem "Dziennika Poznańskiego" Lewiński mienił się sprzymierzeńcem Polaków i obiecał popierać ich słuszne racje. Niemniej wybór Trąmpczyńskiego do biura rady miejskiej (prezydium) i to dzięki wolnomyślnym było sporym sukcesem koła polskiego. Miał on w ten sposób określony wpływ na porządek obrad i był wstępnie informowany o projektach uchwał przygotowanych przez magistrat. Już na części poufnego posiedzenia rady miejskiej i magistratu doszło do ostrego starcia "głowy polskiej frakcji" Trąmpczyńskiego z nadburmistrzem. Ponadto Trąmpczyński wszedł do dwóch bardzo ważnych komisji rady miejskiej: prawniczej (liczyła 8 członków) i finansowej (liczyła 30 członków, obok Trąmpczyńskiego wchodzili Offierski i U rbanowski). Ponadto Polacy mieli 4 przedstawicieli (na 15) w komisji budowlanej (Kożuszkiewicz, Offierski, Palacz, Specht) i 2 członków (na 30) w komisji wyborczej (Brzeski i Chłapowski). Chłapowski został też wybrany w skład delegatów na sejm miast (obok dwóch członków magistratu i trzech innych radnych miasta) oraz do komisji ceł. Nie udało się przeforsować do komisji szkolnej Kożuszkiewicza i prof. Antoniego Drygasa. Pierwsze posiedzenie rady miejskiej 3 stycznia 1901 r. trwało trzy godziny. To posiedzenie i następne zdominowane zostały wystąpieniami Trąmpczyńskiego i Chłapowskiego. Powodem pierwszego poważnego starcia między Polakami a Niemcami i Żydami była sprawa wstępnej propozycji budowy teatru niemieckiego. Projektowany teatr miał mieć 1000 miejsc i kosztować 1,32 min marek (miasto miało wydatkować 440 tys. marek, resztę pokrywał rząd pruski). Nad tym projektem - na wniosek Trąmpczyńskiego - odbyło się imienne głosowanie. Wszyscy radni żydowscy i niemieccy (z wyjątkiem jednego) wypowiadali się za budową teatru. Prasa polska z uznaniem wyrażała się o mowach Chłapowskiego i Trąmpczyńskiego. Trąmpczyński zaprotestował przeciw budowie tego teatru, gdyż odbywać się ona będzie na koszt ludności polskiej. "Cóżby - zapytywał Trąmpczyński - powiedziano, gdyby radni polscy zażądali budowy teatru polskiego. Wyśmiano by ich... Projekt magistratu jest prowokacją ludności polskiej i musi ją oburzać" .10 Prasa Zygmunt Kaczmarek niemiecka z oburzeniem przyjęła wystąpienie Trąmpczyriskiego oraz Chłapowskiego (ten ostatni agitował, aby Polacy do takiego teatru nie uczęszczali). Zarzucała polskim radnym, iż wniosła politykę do rady miejskiej. "Posener Tageblatt" pisał o Poznaniu jako o pruskiej Pradze, a "Dziennik Poznański" stwierdził, iż należy raczej mówić o "polskiej Jerozolimie", jeśli bliżej przyjrzeć się składowi rady miejskiej i magistratowi. Prasa niemiecka przypominała, iż wśród podatników było tylko 8% Polaków. Dzienniki polskie pisały o dyskryminowaniu Polaków w obsadzie stanowisk w magistracie. Niespodziewanie więc na pierwszym posiedzeniu problem budowy teatru niemieckiego wywołał szeroką polemikę wychodzącą poza ramy rady miejskiej. Tym bardziej, że jak na ironię do komitetu budowy teatru niemieckiego zaproponowała rada miejska polskiego radnego W. Urbanowskiego. Ten zdecydowanie odmówił. W mniejszym już napięciu odbywały się dyskusje np. w sprawie subwencji rady miejskiej dla niemieckich organizacji, która pragnęła dla siebie 300 marek na urządzenie przedstawień w teatrze. Trąmpczyński pytał radę miejską - czy rada poprze też taki wniosek, jeśli o subwencje ubiegać się będzie polska organizacja. Rada miejska wniosek o subwencję dla niemieckiej organizacji poparła. Przeciw głosowali Polacy i kilku radnych niemieckich. Na innych posiedzeniach w 1901 r. Trąmpczyński nadal aktywnie uczestniczył w dyskusji np. nad obwarowaniem Warty i podnoszeniem cła na żyto. Te wyżej przytoczone przykładowe polemiki na pierwszych posiedzeniach rady miejskiej z udziałem Trąmpczyńskiego wskazywały na to, iż wyrasta niekwestionowany lider koła polskiego. Tradycyjnie w pierwszych dniach stycznia 1902 r. odbyło się pierwsze posiedzenie rady miejskiej, na której koło polskie zadecydowało o zmianie na stanowisku przewodniczącego. Na posiedzenie to przybyło 52 radnych (z polskich radnych brakowało jedynie S. Brzeskiego). Nieobecny był dotychczasowy przewodniczący Landsberger, który złamał nogę. Posiedzenie otworzył zastępca przewodniczącego Herzberg. Zgłoszono trzech kandydatów: koło polskie pierwszy raz wystawiło kandydaturę Trąmpczyńskiego; wolnomyślni Landsbergera, a hakatysci prawnika Lewińskiego. W pierwszym głosowaniu Trąmpczyński dostał tylko głosy polskie - 11, na Lewińskiego oddano 20 głosów, a Landsberger otrzymał 22 głosy. Żaden z kandydatów nie otrzymał absolutnej większości tj. 27 głosów. W drugim głosowaniu brali udział już tylko dwaj kandydaci, którzy otrzymali najwięcej głosów. Ono też nie rozstrzygało (Lewiński dostał 26 głosów a Landsberger 22, 4 kartki oddano białe). W trzecim głosowaniu Polacy przerzucili jeden głos na Lewińskiego i on 27 głosami został przewodniczącym rady miejskiej (Landsberger pozostał przy 22 głosach, dalsze trzy kartki były białe). Nie zmienili się pozostali członkowie biura rady miejskiej (Herzberg - zastępca przewodniczącego, Busse - sekretarz i Trąmpczyński - zastępca sekretarza). Wolnomyślni byli oburzeni niepowodzeniem swego kandydyta. Płaczek na zebraniu wolnomyślnych w Poznaniu za to niepowodzenie oskarżył koło polskie. Publicznie pytał się - jak mogli Polacy pomóc zwyciężyć konserwatyście. Należy dodać, iż postać Lewińskiego była bardziej znana w życiupolitycznym Poznania niż Landsbergera. Lewiński już w 1898 r. toczył boje o mandat posła do sejmu pruskiego z okręgu poznańskiego z innym wolnomyślnym kandydatem, architektem Hugonem Kindlerem. Przegrał dopiero w wyborach ściślejszych i to tylko dzięki głosom polskim, które padły na , Kindlera. Owczesna kampania wyborcza Lewińskiego przebiegała pod hasłem poprawnego ułożenia stosunków między obu narodowościami. On sam prezentował się mniejszości żydowskiej jako ortodoksyjny judaista. N astępne dwa lata przyniosły ważne zmiany na kluczowych stanowiskach miejskich. Wybrano nowego nadburmistrza i przewodniczącego rady miejskiej. Kończyła się kadencja nadburmistrza Richarda Wittinga (1891-1902) i na jego miejsce rada miejska rozpisała konkurs. Na konkurs zgłosiło się około 30 kandydatów. Po wstępnej selekcji kandydatów na stanowisko nadburmistrza przez komisję rady miejskiej - ostatecznie zakwalifikowano cztery osoby. Byli to urzędujący burmistrzowie: Matting z Charlottenburga, Stalle z Królewskiej Huty, Franz Kunzer z Poznania i Ernst Wilms z Dusseldorfu. Z informacji jakie przenikały z rady miejskiej i jego komisji wynikało, iż kandydatem ugrupowania wolnomyślnych był Wilms, a konserwatywnych Kunzer. Prasa niemiecka agitowała za Kunzerem i apelowała do niemieckiego poczucia żydowskich radnych, nazywając ich Izraelitami a nie Żydami. Z kolei wolnomyślni przyjrzeli się pracy Wilmsa w Dusseldorfie podczas urządzonej tam wystawy. Prasa polska podkreślała, iż Wilms jest katolikiem, także żona jest wyznania katolickiego, a ponadto jest młodym (37 lat) i bardzo zamożnym. W Dusseldorfie okazał się burmistrzem gospodarnym i oszczędnym. Jeśli zostanie wybrany - pisał "Dziennik Poznański" - to Polacy nie będą domagali się wdzięczności, ale oszczędnego gospodarowania i sprawiedliwości. Z kolei władze rejencji rzuciły hasło: Niech będzie nadburmistrzem ktokolwiek, byle o tym Polacy nie rozstrzygali. Losy stanowiska nadburmistrza miasta rozstrzygnęły się na posiedzeniu rady miejskiej pod koniec lutego 1903 r. Wyjątkowo na posiedzeniu zjawili się wszyscy radni w liczbie 60. Komisję Wyborczą stanowili najmłodsi radni: Kajetan Ignatowicz i Franciszek Kontorowicz. Głosowanie przeprowadził przewodniczący rady Lewiński. W dyskusji nikt już nie zabierał głosu. Zdecydowane zwycięstwo odniósł przy poparciu Polaków i wolnomyślnych E. Wilms, który uzyskał 42 głosy. Jego kontrkandydat burmistrz Poznania Kunzer zebrał 18 głosów. Wilmsa wybrano na 12 lat. Na stanowisku tym pozostał do 1918 r. Rodzina jego pochodziła z Poznania, on sam już urodził się w Berlinie. Prasa poznańska z dużą ostrożnością przyjęła wybór Wilmsa na nadburmistrza - przypominając, iż poprzednik Witting został wybrany jako wolnomyślny, a skończył jako konserwatysta i obrońca "uciskanej ojczyzny niemieckiej". Pewne dodatkowe światło rzucił Trąmpczyński w 1913 r. na wiecu przedwyborczym w Poznaniu, kiedy to po 10 latach ustosunkował się do wyborów Wilmsa. Powiedział wówczas, iż Polacy głosowali na Wilmsa, gdyż był katolikiem i pochodził z zachodnich Niemiec, gdzie była atmosfera przychylna wobec Polaków. Później zraził sobie opinię polską, gdyż po wyborze nie złożył wizyty arcybiskupowi Florianowi Stablewskiemu. Dodał, Zygmunt Kaczmarekiż Wilms W Berlinie też nie był mile widziany. Ministrowie niemieccy nie chcieli go przyjmować, gdyż nie popierał niemczyzny. Później jednak Wilms przeszedł na stanowisko wrogie wobec Polaków i wspierał poczynania Hakaty. Na zakończenie można dodać, iż Wilms przybył do Poznania pod koniec marca 1903 r. i wynajął 11 pokojowe mieszkanie przy ul. OgrodowejlI. W 1904 r. nastąpiła też zmiana na stanowisku przewodniczącego rady miejskiej. Już rok wcześniej popierany przez koło polskie Lewiński przeszedł w drugim głosowaniu zaledwie większością jednego głosu (29 do 28). Na styczniowym posiedzeniu rady w 1904 r. Lewiński otrzymał razem z 9 głosami polskimi zaledwie 21 głosów. Nowym przewodniczącym - tym razem wybieranym już przez następnych kilka lat - został Salz. Lewiński urażony w swej godności po przegranych wyborach opuścił salę posiedzeń a następnie złożył mandat radnego. Na tymże posiedzeniu wybrano też ponownie zastępcą sekretarza Trąmpczynskiego, ale ten być może na znak solidarności z Lewińskim - miesiąc później wyboru nie przyjął. Ponadto Trąmpczyński zasiadał nadal w komisji prawniczej (jako jedyny Polak obok 7 Niemców i Żydów) oraz w Komisji Finansowej i Budowlanej (na 26 członków zasiadali jeszcze Offierski, Ignatowicz, Kużaj i Kożuszkiewicz). W pozostałych dwóch komisjach: Rachunkowej i Kasowej członkami było 18 Niemców i Żydów oraz Palacz, Gertych i Kużaj, a w Wyborczej: Offierski, Ignatowicz, Smoliński, Specht oraz 11 Niemców i Żydów. Rok 1905 był rokiem przełomowym w radzie miejskiej Poznania. W tymże roku pierwszy raz doszło do sojuszy wolnomyślnych i konserwatystów i ta sytuacja będzie się już powtarzała do końca uczestnictwa Trąmpczynskiego w radzie miejskiej. Sojusz ten będzie miał też wymiar ogólnopruski. Radni polscy nie będą mogli już wpływać bezpośrednio na skład biura rady miejskiej. W tymże roku ponownie przewodniczącym został wybrany Salz (otrzymał 41 głosów). Na kandydaturę Trąmpczynskiego padło tylko 11 głosów radnych polskich. Pozostałe miejsca w biurze rady zostały obsadzone tymi samymi osobami. Jedynie miejsce zastępcy sekretarza objął po Trąmpczyńskim nauczyciel Gaertig. Radni polscy oddali swe głosy na zastępcę przewodniczącego Herzberga, a w głosowaniu na stanowiska sekretarzy oddali białe kartki. 12 Rada miejska zmieniła swój skład. Pod koniec 1904 r. przeprowadzono wybory uzupełniające, w wyniku których weszło 20 nowych radnych. Nowymi radnymi polskimi zostali Jarogniew Drwęski, Stanisław Rzepecki i Stanisław Pfitzner. Polacy stracili trzy mandaty. W radzie pozostało 11 radnych polskich. Radni polscy zgodnie z regulaminem weszli do wszystkich komisji. W Komisji Prawnej obok Trąmpczynskiego zasiadał prawnik Jarogniew Drwęski (komisję powiększono do 9 osób). Ponadto Trąmpczyński wszedł tradycyjnie do Komisji Budowlanej i Finansowej razem z Rzepeckim, Ignatowiczem i Offierskim. Jedynym sukcesem koła polskiego był wybór Trąmpczynskiego na przewodniczącego Komisji Prawnej. Był to też osobisty sukces Trąmpczynskiego i uznanie dla jego kwalifIkacji zawodowych. W skład kierowanej przez Trąmpczynskiego Komisji Prawnej weszli poza Drwęskim: Busse, Hartwig, Kaatz, Kindler, Kirschner i Orgler. W 1905 r. wprowadzono też Stefana Cegielskiego na stanowisko nieodpłatnego radcy miejskiego. Przywitał go przewodniczący rady miejskiej i nadburmistrz. Przewodniczący Salz zwracając się do Cegielskiego podkreślił jego prace parlamentarne w Berlinie, wyraził też uznanie za to, że zawsze znajdował w swej pracy to co łączy, a pomijał co dzieli. W odpowiedzi Cegielski przypomniał, że jest dzieckiem Poznania, ale ostatnie 20 lat spędził w parlamencie berlińskim. Obecnie jest na emeryturze, ma więcej czasu i może służyć swemu miastu. Z końcem 1906 r., ku zaskoczeniu większości mieszkańców miasta, rozwiązano radę miejską. Wybory 60 radnych miały odbyć się w dniach 8 -1 O stycznia 1907 r. W każdej z trzech klas wybierano po 20 radnych. Ostatnie posiedzenie rady miejskiej odbyło się 12 grudnia 1906 r. Pod koniec grudnia 1906 r. odbyło się walne zebranie zwołane do sali Domu Katolickiego przez Komitet Wyborczy. Przewodniczył zebraniu dr Franciszek Kożuszkiewicz, a sprawozdanie z pracy polskich radnych złożył Jarogniew Drwęski. Zarówno Kożuszkiewicz jak i Drwęski zwrócili uwagę, iż rozwiązanie rady miejskiej ma służyć władzom niemieckim do zmniejszenia liczby polskich radnych. Ponadto Drwęski ironicznie mówił o szczególnej opiece władz pruskich nad Poznaniem. Krytykował niektóre posunięcia magistratu np. sprawę spekulacji gruntami; a wspomniał też o pozytywnych dokonaniach (zniesienie wałów fortecznych, ogroblenie Warty, stawianie budynków kolejowych). Uzupełnił to sprawozdanie Trąmpczyński, który podkreślił szczególne zasługi Drwęskiego w walce o obronę języka polskiego. Dodał, iż prywatnie radni żydowscy i niemieccy popierają starania o wprowadzenie języka polskiego, ale na radzie miejskiej głosują przeciw takiej uchwale. Frakcje żydowska i niemiecka mimo wewnętrznych starć - mówił Trąmpczyński - zajmują jednakże antypolskie stanowisko. Uczestnicy tegoż zebrania generalnie przyjęli złożone przez Drwęskiego sprawozdanie i uzupełnienie Trąmpczyńskiego, ale też krytykowali niektórych radnych, iż nie wypełniali swych obowiązków i w ten sposób narażali na straty polskie interesy. Na zebraniu tym mianowano przewodniczących okręgów wyborczych. W interesującej najbardziej III klasie, gdzie kandydaci polscy mieli największe szanse wyboru, przewodniczącymi okręgów wyborczych zostali: Teodor Krause (I okręg Stary Rynek); Karol Rzepecki (II okręg ul. Rycerska - dzisiaj F. Ratajczaka); Jarosław Drwęski (III okręg ul. Neumanna - dzisiaj Inżynierska); Stefan Chociszewski (IV okręg Chwaliszewo) oraz Wacław Dolecki (Jeżyce); Stanisław Stolpe (Łazarz); Stefan Dobrowolski (Wilda). Wyznaczono też w poszczególnych okręgach polskich kandydatów na radnych. Trąmpczyński wraz z Offierskim i K. Ignatowiczem kandydowali z Chwaliszewa; L. Frankiewicz, J. Drwęski, Z. Lewandowski, Cz. Leitgeber z okręgu Stary Rynek; W. Mieczkowski, A. Drygas i W. Seyda z okręgu ul. Rycerska; T. Preiss, K. Zakrzewski, S. Barcikowski z okręgu ul. Neumanna. Na Jeżycach walczyli o mandaty: W. Dolecki, F. Ganowicz, J. Kosicki; na Łazarzu: M. Dolatowski, S. Stolpe i na Wildzie: R. Sworowski i S. Schneider. W pozostałych klasach I i II wystawiono osoby bardzo znane z życia politycznego, społecznego i gospodarczego, ale z bardzo nikłymi szansami na Zygmunt Kaczmarek wybór. Byli wśród nich m.in. dr Adam Karwowski, dr Stanisław Pernaczyński, Maksymilian Zabłocki, Walery Łebiriski, Telesfor Otmianowski, dr Paweł Gantkowski, Józef Czepczyriski, dr Roman Szymański, Adam Woliń, ski, Jan Paczkowski, Józef KościeIski, dr Heliodor Swięcicki. W przeddzień wyborów opublikowano dramatyczny apel: "Wobec nieszlachetnej roboty naszych wrogów, powinniśmy pokazać, że mimo wszelkich zakusów przeciwko nam skierowanym, my żyjemy i żyć będziemy i że Poznań nie jest miastem niemieckim, jak kłamliwie głoszą nasi wrogowie". 13 Szczególną uwagę pragnę zwrócić na wybory w III klasie, a głównie na okręg chwaliszewski, gdzie kandydował Trąmpczyriski. Okręgiem tym kierował S. Chociszewski wytrawny znawca propagandy wyborczej, który swoje biuro miał przy ul. Długiej 14 lub w redakcji "Postępu". Chociszewski zwoływał tutaj mężów zaufania, którzy odwiedzali wyborców i wręczali listy polskich kandydatów. Propaganda wyborcza kosztowała komitet wyborczy 60 marek. Wybory w tym okręgu odbyły się w szkole powszechnej przy ul. , Wszystkich Swiętych. Wyborcy na litery A - L głosowali w pokoju konferencyjnym na parterze, a na litery M - Z w klasie VII b. Wybory w klasie III odbyły się 8 stycznia 1907 r. w godz. 9-19.00. Zgodnie z przewidywaniami w okręgu Chwalisz ewo zwyciężyli wszyscy polscy kandydaci. Szacowano, iż na Chwaliszewie głosowało 75% Polaków. Kandydaci polscy zwyciężyli zdecydowanie większością 300 głosów. Drugi okręg Stary Rynek, w którym Polacy przeprowadzili wszystkich swych kandydatów, większość nad konkurentami wyniosła 100 głosów. W tych dwóch okręgach Polacy zdobyli 7 mandatów do rady miejskiej. Największy zawód spotkał Polaków w okręgu ul. Rycerskiej. Tutaj przewodził okręgowi najbardziej doświadczony działacz społeczno-polityczny K. Rzepecki, tutaj też wydano na propagandę wyborów 400 marek (prawie 7 razy więcej niż na Chwaliszewie), tutaj też była największa frekwencja polskich wyborców wynosząca 89,5%. Ten okręg wyborczy poddany został specjalnej analizie. Stwierdzono, iż o niepowodzeniu kandydatów polskich zadecydowały naciski na polskich wyborców ze strony urzędników niemieckich. Zdaniem prasy polskiej - 58 głosów polskich oddano na listy niemieckie a 39 wstrzymało się od głosowania. Szacowano, iż wśród tych głosów było 111 urzędników, którzy uzależnieni byli od władzy pruskiej i obawiali się utraty pracy. W ogólnej analizie wyborczej podkreślono też, iż Polacy zaniżali wymiar podatkowy. Gdyby 6000 Polaków płaciło 6,08 podatku a nie 4,08, to sytuacja wyborcza byłaby korzystniejsza dla Polaków. W związku z tym w prasie poznańskiej pojawiły się nastroje pesymistyczne. Pisano, iż w tej sytuacji (przy utrzymaniu dotychczasowej ordynacji wyborczej) Polacy stracą mandaty także w okręgach Chwaliszewo i Stary Rynek. Dla porównania podam, iż w innych okręgach w III klasie sytuacja Polaków była jeszcze bardziej niekorzystna. W III okręgu (ul. Neumanna) za listę polską głosowało 466 osób, a na Niemców i Żydów 754, na Jeżycach odpowiednio 700 głosów na Polaków i 960 na Niemców i Żydów, na Łazarzu 355 i 790, Wildzie 379 i 1056 (tutaj Polacy zdobyli o 100 głosów więcej niżw poprzednich wyborach). Jeszcze większe różnice występowały w klasie I między Polakami a Niemcami i Żydami. W okręgu Stare Miasto kandydaci polscy uzyskali 49 głosów, a Niemcy i Żydzi 125, na Jeżycach na Polaków głosowało 5 osób, a na Niemców i Żydów 18, na Łazarzu odpowiednio 10 i 21, a na Wildzie 1 7 i 21. Konkluzja była jednoznaczna. Polacy reprezentujący 90 tys. obywateli miasta mieli 7 swych radnych a Niemcy i Żydzi (50 tys. mieszkańców) posiadali 53 mandaty w radzie miejskiej. O niepowodzeniu wyborczym zadecydował sojusz konserwatystów i wolnomyślnych (Polacy w ten sposób stracili mandaty w I klasie Trąmpczyriskiego i Smolińskiego). Wyjątkowa też była mobilizacja wśród ludności niemieckiej i żydowskiej. Prasa polska np. odnotowała, iż ogromny był napływ urzędników do urn wyborczych, a na Wildzie urzędnik kolejowy kontrolował spisy wyborcze. W tej niezbyt korzystnej sytuacji, polscy radni udali się na pierwsze posiedzenie rady miejskiej, które odbyło się 30 stycznia 1907 r. Sprawozdawca "Dziennika Poznańskiego" pisał, iż tego dnia sala ratuszowa była pełna, a radni w uroczyste "fraki przystrojone w kolorowe wstążki ... w części robili sympatyczne wrażenie". 14 N a pierwsze posiedzenie przyszło 57 radnych: w tym polska siódemka. W dalszym ciągu przewagę mieli radni wywodzący się z ugrupowań wolnomyślnych (było ich 29). Natomiast hakatystów było 24. Radę otwierał nadkomisarz Wilms, a następnie najstarszy wiekiem radny Mannheimer przeprowadził wybory przewodniczącego rady miejskiej. Komisję wyborczą stanowić mieli najmłodsi radni (okazali się nimi Polacy Drwęski i Leitgeber), ale zrezygnowali oni z tego zaszczytu, aby nie uczestniczyć w niemiecko-żydowskich aktach obrzędowych. Zgodnie z oczekiwaniami wspólny kandydat obu ugrupowań Salz został wybrany przewodniczącym rady już w pierwszym głosowaniu. Polscy radni oddali białe kartki. Salz reprezentował wolnomyślnych. Dotychczasowy zastępca przewodniczącego Herzberg (też wolnomyślny) nie kandydował, ale zrobił miejsce dla dr Thumena (ugrupowanie hakatystów). Tradycyjnie Trąmpczyński z Drwęskim zasiedli w komisji prawniczej. Trąmpczyński nie kandydował już do komisji finansowej i budowlanej (weszli doń Ignatowicz, Offierski, Frankiewicz i Drwęski. W komisji rachunków i rewizji kas zasiedli: Leitgeber i Lewandowski, komisji wyborczej - Polacy mieli zagwarantowane dla siebie trzy miejsca (Ignatowicz, Lewandowski i Offierski). Polskie koło miało swych przedstawicieli w innych sekcjach, deputacjach i komisjach. W sekcji linii wytycznych zasiadł tylko Offierski, w deputacji dla rzeźni - Lewandowski, w komisji sanitarnej - Leitgeber, w komisji do ustalania nowych podatków - Drwęski i Frankiewicz. Ponadto rada miejska powołała osoby spoza swego grona też do różnych innych społecznych przedstawicielstw. Radcą ubogich na Chwalisz ewie został W. Bajoński, do deputacji szkolnej wybrano Sławskiego, w zarządzie Szkoły Handlowej zasiadł F. Kantorowicz. W 1910 r. przeprowadzono w Poznaniu wybory uzupełniające. Wybierano 25 radnych (16 radnym upłynął okres wyboru i 9 dalszych zrezygnowało z pracy w radzie lub opuściło Poznań). Dotyczyło to także polskich radnych Zygmunt Kaczmarek Offierskiego, Drwęskiego i Frankiewicza. Tradycyjnie już przed wyborami zwołano wiec w sali Domu Katolickiego, na którym sprawozdanie z pracy koła polskiego złożyli Lewandowski i Offierski a uzupełnił prezes Trąmpczyriski. Prezes koła polskiego ustosunkował się do sprawy długów miasta, które w tymże roku przekroczyły 40 min marek. Prezes koła polskiego winą za ten stan obciążył poprzedniego nadburmistrza. Trąmpczyński obecnego nadburmistrza raczej oszczędzał. Jedynie polemizował z zarzutami Wilmsa, iż Polacy płacą tylko 1/8 podatków. Zdaniem Trąmpczyriskiego - podatki płacone przez polskich mieszkańców miały wynieść 1/3. U stosunkował się też do zbyt małej polskiej reprezentacji w radzie miejskiej. Winą obciążył ordynację wyborczą opartą o podział trójklasowy. Z zabierających głos w dyskusji padło wiele słów krytycznych pod adresem polskich członków rady m.in. za uchwalenie 30 tys. marek na otwarcie Zamku. Zebranym na wiecu przedstawiono kandydatów do rady miejskiej. Ze szczególną krytyką spotkała się kandydatura Jarogniewa Drwęskiego, która ostatecznie upadła mimo obrony Trąmpczyriskiego, Frankiewicza i Lewandowskiego. Prasa poznańska broniła kandydatury Drwęskiego. Przypuszczano, iż Trąmpczyński zostanie posłem i w radzie miejskiej nie będzie ani jednego prawnika. Rzeczowa dyskusja i krytyka działań polskich komitetów wyborczych w 1907 r. dała pozytywne wyniki w 1910 r. W wyniku wyborów uzupełniających koło polskie liczyło 12 członków. Oto ich nazwiska: dr Kazimierz Rącia (dyrektor banku), Ludwik Frankiewicz (budowniczy), dr Stanisław Karwowski (nauczyciel), Konrad Kolszewski (adwokat), Teodor Krause (właściciel farbiarni), Jan Kosicki (dyrektor banku), Czesław Leitgeber (budowniczy), Zenon Lewandowski (kapitalista), Stanisław Offierski (kupiec), Jan Suchowiak (kapitalista), dr Bronisław Szulczewski (lekarz) i Wojciech Trąmpczyński (adwokat). Niemcy na posiedzeniu rady miejskiej próbowali kwestionować wybór niektórych polskich radnych: Kolszewskiego, Suchowiaka i Szulczewskiego. Skargi te rozpatrywała komisja prawna pod przewodnictwem Trąmpczyriskiego. Większość komisji odrzuciła te protesty. Trąmpczyriski, który referował sprawozdanie tejże komisji - oświadczył, iż trzeba by było też unieważnić inne mandaty. W głosowaniu większość rady miejskiej odrzuciła te protesty. Za odrzuceniem głosowali radni polscy i wolnomyślni - przeciw hakatyści (ci ostatni mieli w nowej radzie 13 radnych, a wolnomyślni 29). Trąmpczyriskiego poparł adwokat Kirschner. W radzie miejskiej i kole polskim - nastąpiły zmiany personalne. N owym przewodniczącym rady miejskiej po Salzie wybrany M. Płaczek. Pochodził on z osiadłej od wielu lat rodziny żydowskiej ze Swarzędza. Wybrany został głosami wszystkich trzech frakcji. W tymże posiedzeniu 11 stycznia 1911 r. nie brał udziału Trąmpczyński, gdyż zaczynały się obrady sejmu pruskiego w Berlinie. Mimo to wybrano go ponownie przewodniczącym Komisji prawnej. Natomiast Trąmpczyński zrezygnował z funkcji prezesa koła polskiego w radzie miejskiej. Na jego miejsce wybrano Stanisława Karwowskiego, a sekretarzem został adwokat Konrad Kolszewski. Dotychczasowy zastępca Stanisław Offierski oferowanej funkcji prezesa nIe przyjął. Od chwili wyboru do sejmu pruskiego, Trąmpczyński wpadał na posiedzenia rady miejskiej tylko w przerwach między sesjami sejmowymi. Pod koniec 1911 r. na posiedzeniu rady miejskiej Trąmpczyński referował w imieniu komisji prawnej sprawę niedokładności w sporządzaniu spisów wyborczych. N a listopadowe posiedzenie rady miejskiej przybył nowo mianowany naczelny prezes prowincji Filip Schwartzkopf (był on właścicielem Zborowa k. Grodziska). Radni na to posiedzenie przybyli w strojach wieczorowych. Prezes prowincji przywitał się z członkami rady. Przemówił też Trąmpczyński w dyskusji nad regulacją Warty, której koszty szacowano na 5 min marek. W 1912 r. doszły Trąmpczyńskiemu nowe obowiązki związane z wyborem do parlamentu Rzeszy. Mimo to uczestniczył w pierwszym posiedzeniu rady miejskiej 10 stycznia 1912 r., podczas którego wybrano ponownie przewodniczącym Płaczka. Trąmpczyński wraz z Kolszewskim wchodzili do Komisji prawniczej. Trąmpczyński nadal pełnił funkcję przewodniczącego, KoIszewski był sekretarzem tejże komisji. Na zastępcę sekretarza rady miejskiej kandydował Offierski, ale otrzymał tylko głosy polskie. Jeszcze w czewcu 1912 Trąmpczyński bierze udział z Frankiewiczem w komisji konkursowej magistratu, która miała dokonać selekcji kandydatów na stanowisko miejskiego radcy budowlanego. Na to stanowisko zgłosiło się 71 kandydatów. Z końca 1912 r. upływała 6 letnia kadencja Trąmpczynskiego. Wprawdzie Komitet Wyborczy zaproponował mu ponowne kandydowanie do rady z okręgu chwaliszewskiego, ale on na zebraniu 12 października 1912 nie przyjął mandatu. Tłumaczył swą decyzję nawałem obowiązków poselskich, gdyż - kto podejmie się tego obowiązku powinien go sumiennie wypełniać. Na tymże zebraniu bronił jeszcze kandydatury Frankiewicza, któremu zarzucano brak solidarności z kołem polskim. Do Frankiewicza wybrał się przewodniczący Komitetu Wyborczego Stefan Chociszewski i próbował wymóc na nim pisemne zobowiązanie, iż będzie solidarnie głosował zgodnie z ustaleniami koła polskiego. Takiego podpisu Chociszewski nie otrzymał. Także przedstawiciel robotników na tymże zebraniu zagroził wstrzymaniem się od głosowania, gdyby Frankiewicz kandydował. Ostatecznie kandydaturę Frankiewicza wycofano. 15 Trąmpczyński ostatni raz wziął udział w posiedzeniu rady miejskiej Poznania 19 grudnia 1912 r. Na tymże posiedzeniu swoje sprawozdanie za rok 1911 złożył przed radą Wilms. Sprawozdanie było bardzo optymistyczne i nadburmistrz wyliczył wszystkie dokonania magistratu, jak kupno Dębiny za za 200 tys. marek od wojska, budowę łazienek i mieszkań, powiększenie szpitala, położenie nowych torów tramwajowych, a także upiększenie Sołacza. Trąmpczyński w dyskusji nad sprawozdaniem poruszył kwestię rosnących wydatków na szkolnictwo (jednakże bez widocznych wyników nauczania) oraz pochwalił władze miasta za udostępnienie tanich kredytów na budowę małych mieszkań. Na zakończenie powiedział, że życzyłby sobie, aby Poznań był tutaj przykładem dla innych miast. Nadburmistrz Wilms dziękując wszystkim radnym za ich pracę, wręczył każdemu z nich podarek gwiazdkowy w postaci Zygmunt Kaczmarekciężarków do listów, zrobiony z drewna wydobytego z Warty. Ostatnie obrady trwały cztery godziny, a następnie przewodniczący rady miejskiej zaprosił wszystkich do restauracji ratuszowej. Radni polscy z tego zaproszenia jednak nie skorzystali. 3. Między Berlinem, Poznaniem a Warszawą. W latach 1910-1918 Trąmpczyński zasiadał w sejmie pruskim reprezentując okręg średzko-wrzesińsko-śremski, a ponadto w latach 1912-1918 był posłem do parlamentu Rzeszy z okręgu inowrocławsko-mogileńsko-strzelińskiego. W 1913 został wybrany wiceprzewodniczącym Koła Polskiego w sejmie pruskim (prezesem był L. Mizerski). Zasiadał w kilku komisjach parlamentarnych (wyborcza, budżetowa, mieszkaniowa). O pierwszym wystąpieniu Trąmpczyńskiego w sejmie pruskim 3 II 1911 pisał "Dziennik Poznański", iż mówił on z powagą, rzeczowo i przekonywująco, a izba słuchała go z natężoną uwagą, co rzadko się zdarzało. Wystąpienie to związane było z dyskusją nad budżetem ministerstwa sprawiedliwości. Mimo, że bezpośrednio nie reprezentował w Berlinie mieszkańców Poznania, to niejednokrotnie zabierając głos z trybuny parlamentarnej poruszał bliskie mu problemy poznańskie. W 1912 r. przemawiając na temat represji stosowanych wobec urzędników polskich, podał przykład Poznania, gdzie dyrektor poczty kontrolował listy wyborcze urzędników i zmuszał ich do oddawania głosów na kandydatów niemieckich. Zmuszano też w Poznaniu urzędników do posyłania dzieci do szkół, gdzie nauczano religii w języku niemieckim. Nieposłusznych urzędników przenoszono na tereny zamieszkałe wyłącznie przez ludność niemiecką (nie przyznawano im jednak 10% dodatku kresowego). Okazją do krytyki pruskiego systemu oświatowego przez Trąmpczyńskiego była wizytacja ministerialna w szkołach Poznania. Minister z wizytacji był zadowolony, ale Trąmpczyński ujawnił kulisy tego zadowolenia i stwierdził, iż został on "haniebnie oszukany". Oszustwo to polegało na tym, iż dwa tygodnie przed wizytacją, w szkołach na Łazarzu przygotowywano na lekcjach z uczniami prawidłowe odpowiedzi w języku niemieckim. Przy wesołości na sali sejmowej - Trąmpczyński mówił, że takich lekcji to "nawet konia można nauczyć". Te same metody nauczania zastosowano w szkole Pestalozzego w Poznaniu, a także w Gostyniu (tutaj dwa tygodnie ćwiczono język niemiecki metodą poglądową przy studni szkolnej). Z wielu wystąpień Trąmpczyriskiego w sejmie pruskim, to ostatnie spotkało się z żywym zainteresowaniem w Poznaniu. Jedno z posiedzeń rady miejskiej poświęcono temu przemówieniu. Ze strony niemieckich i żydowskich radnych uznano wystąpienie to za ośmieszanie wobec całego kraju systemu szkolnego w Poznaniu. Występujący na posiedzeniu rady miejskiej nauczyciele niemieccy (m.in. dyrektor szkoły na Łazarzu) bronili pruskiego drylu szkolnego, gdyż był on skuteczny. Inny nauczyciel przyznał, iż dryl pruski jest" wstrętny", ale nie można się było bez niego obyć. W obronie Trąmpczyńskiego wystąpili radni polscy KoIsz ew ski i Szulczewski. Kolszewski przypomniał, iż w sejmie pruskim minister oświaty na wystąpienie Trąmpczyńskiego nie zareagował. Podał on pewne liczby dodatkowo świadczące o dyskryminacji Polaków. Na 13 992 dzieci katolickich było w Poznaniu 3200 dzieci ewangelickich i 77 żydowskich. Natomiast w szkole uczyło 221 nauczycieli wyznania ewangelickiego, 200 nauczycieli katolickich i 11 żydowskich. Ponadto z deputacji szkolnej usunięto ostatniego polskiego przedstawiciela. Sprawozdawca prasowy podawał, iż podczas tego posiedzenia trybuny dla publiczności były pełne. Głównie zasiedli na niej nauczyciele. Jakie wrażenie zrobiło przemówienie Trąmpczyńskiego, niech świadczy fakt, iż "główny bohater" - dyrektor szkoły na Łazarzu, złożył interpelację w radzie miejskiej, aby posła Trąmpczyńskiego pociągnąć do odpowiedzialności. W czasie I wojny światowej działał w Centralnym Komitecie Obywatelskim w Poznaniu, a następnie został wybrany do Rady Ludowej miasta Poznania i Naczelnej Rady Ludowej. Z ramienia NRI najpierw był decernentem a później naczelnym prezesem prowincji i regencji poznańskiej. Prowadził rozmowy w sprawie utworzenia rządu w Warszawie (listopad 1918) i petraktował z przedstawicielami rządu niemieckiego w Poznaniu i Berlinie. Działalność poznańska przerwana została przez wybór Trąmpczyńskiego na marszałka sejmu (1919) i senatu (1922). W sejmie zasiadał także w latach 1928-1935. Mimo dziesięcioletniego pobytu w Warszawie nie zrywał więzów z PoznanIem. Pod koniec II Rzeczypospolitej Trąmpczyński zbliżył się do opozycji skupionej we Froncie Morges. Organ tego ugrupowania "Zwrot" opublikował fragmenty pamiętników Trąmpczyńskiego. Jego podpis, obok m.in. C. Ratajskiego, B. Chrzanowskiego i B. Winiarskiego widnieje pod apelem do premiera F. Sławoja Składowskiego, w którym domagają się oni uwolnienia W. Korfantego aresztowanego 29 IV 1939 r. W apelu zamieszczonym w katowickiej "Polonii" czytamy: "Wstrząśnięci wiadomością o aresztowaniu Wojciecha Korfantego, wielkiego, nieustraszonego bojownika o polskość , Sląska w chwili, gdy jedność opinii polskiej winna się na zewnątrz ujawnić w całej pełni". Warto też przypomnieć, iż w 15 rocznicę obchodów wybuchu , III Powstania Sląskiego, w komitecie organizacyjnym znaleźli się Trąmpczyński, Paderewski obok Korfantego i Hallera. 4. Honorowy obywatel miasta Poznania. W okresie II Rzeczypospolitej Trąmpczyński wybrany na stanowisko marszałka pierwszego sejmu stał się w ten sposób drugą osobą w kraju po Naczelniku Piłsudskim. Takiego zaszczytu nie dostąpił wówczas żaden przedstawiciel Wielkopolski. Na ogół Wielkopolanie nie mieli szczęścia do wyższych stanowisk w państwie. Byli oni najwyżej i to krótko ministrami (M. Seyda, C. Rataj ski, W. Seyda, J. Englich) lub szefami naczelnych urzędów (L. Pluciński, W. Mieczkowski, B. Winiarski, Z. Głowacki i inni). Przez ręce Trąmpczyńskiego przechodziły najważniejsze sprawy będące na linii sejm - Belweder. Miał on dostęp o każdej porze dnia do Piłsudskiego i urzędującego premiera. Marszałek sejmu był czynnikiem stabilizującym w sytuacji częstych zmian w radzie ministrów. Zygmunt Kaczmarek Nie mogło być zaskoczeniem dla poznańskiej opinii publicznej, iż władze miasta wystąpiły z inicjatywą nadania pierwszego honorowego obywatelstwa Poznania marszałkowi Trąmpczyńskiemu (równocześnie z Ignacym Paderewskim). Z inicjatywą wystąpił magistrat Poznania, który 28 czerwca 1920 skierował w tej sprawie pismo do rady miejskiej. Pisano w nim, iż Trąmpczyriski długoletni członek rady miejskiej i prezes koła radnych polskich pracował niestrudzenie dla dobra miasta, społeczeństwa i ojczyzny. Z tych względów magistrat prosi radę miejską, aby zgodziła się mianować Trąmpczyńskiego honorowym obywatelem miasta Poznania. Wniosek magistratu skierowano na ręce przewodniczącego rady miejskiej W. Mieczkowskiego. Zgodnie z procedurą wniosek ten skierowano w dniu 12 lipca 1920 do komisji finansowobudowlanej. Komisja ta 28 września 1920 wniosek zaopiniowała pozytywnie. Sprawę honorowego obywatelstwa miał referować na plenarnym posiedzeniu rady miejskiej radny Jan Szymański. Dzień później (29 września 1920) na posiedzeniu rady miejskiej w punkcie trzecim porządku obrad znalazła się sprawa: Mianowania Marszałka Sejmu p. Trąmpczyńskiego honorowym obywatelem miasta Poznania. W obecności ponad 30 radnych J. Szymański odczytał pismo magistratu proszącego o zgodę rady na mianowanie Trąmpczyńskiego honorowym obywatelem. Protokół podpisany przez przewodniczącego W. Mieczkowskiego i protokolanta stwierdzał, iż "Rada miejska przychyla się do tego większością głosów". Jak już wspomniałem, Trąmpczyński oraz Paderewski byli pierwszymi obywatelami honorowymi miasta, którym nadano ten tytuł w okresie II Rzeczypospolitej. Władze miasta nie miały jednak wzorów dyplomów. Problem dyplomów okazał się nieoczekiwanie trudny do pokonania. Władze miasta miały dość duże wymagania co do wykonawstwa dyplomów. Nie mogły być one wykonane na typowym papierze i techniką wówczas stosowaną. Władze miasta zdawały sobie sprawę, iż dyplomy te przeznaczone były dla wybitnych polityków: byłego premiera i marszałka sejmu. W związku z tym magistrat zwrócił się o wykonanie dyplomów do firmy żydowskiej Dom Papieru "Papierhaus" mieszczącej się przy Alejach Marcinkowskiego 6 (właścicielem był G. Goldberg). Firma ta jednak sama nie dysponowała urządzeniem do wykonania dyplomów. Zobowiązała się do pośredniczenia w poszukiwaniu wykonawcy. Niestety w Polsce nie było takiej firmy (odmówiły przedstawicielstwa w Warszawie i Krakowie). Wprawdzie znaleziono firmę w Wiedniu, ale koszty wykonania przekraczały możliwości miasta. Zamówienie miasta na wykonanie dyplomów przyjęła firma poznańska "Grafos ", ale przedstawione wzory nie odpowiadały radzie miejskiej, która odrzuciła już wykonane dyplomy. Poniesione koszty firmy "Grafos" pokryto z kasy miejskiej. Ostatecznie przekazano zamówienie artyście malarzowi Henrykowi Jackowskiemu mieszkającemu w Poznaniu przy ul. Mickiewicza 1. Jackowski wykonał artystyczne dyplomy 10 października 1922 i tego dnia zostały one zaakceptowane przez magistrat. Dyplomy dla Trąmpczyńskiego i Paderewskiego kosztowały 200 tys. marek. Ten stosunkowo długi okres jaki upłynął od podjęcia uchwały w sprawie honorowego obywatelstwa a wykonaniem dyplomów spowodowany byłśmiercią pierwszego prezydenta miasta Jarogniewa Drwęskiego (zmarł 14 września 1921) i wyborami do rady miejskiej, które odbyły się także w 1921 r. Wykonawcą "testamentu" Drwęskiego był kolejny prezydent miasta Cyryl Ratajski. Ratajski polecił 21 października 1922 dyplomy dla Trąmpczyńskiego i Paderewskiego opakować w stosowne rolki kartonowe i z gotowym adresem wysłać jako przesyłki wartościowe. Dyplom Paderewskiego miano dostarczyć do Ministra Spraw Zagranicznych, a stamtąd pocztą kurierską przesłać na adres wybitnego pianisty. Natomiat dyplom Trąmpczyńskiego pozostał w magistracie poznańskim (u dyrektora biura) i miał być wręczony przy okazji bytności marszałka w stolicy Wielkopolski. Dyplom miał następujące brzmienie: "Magistrat i Rada miejska miasta Poznania mianowaliśmy Pana Marszałka Sejmu Ustawodawczego Wojciecha Trąmpczyńskiego we wdzięcznem uznaniu zasług Jego i długoletniej gorliwej, pełnej poświęcenia pracy, kiedy w gronie Rady Miejskiej bronił praw ludności polskiej miasta Obywatelem Honorowym miasta Poznania. W myśl 6 ordynacji miejskiej z dnia 30 maja 1853 r." Pod dyplomem są podpisy Magistratu i Rady Miejskiej. 16 W 1926 r. prezydent Ratajski podjął decyzję, aby honorowym obywatelom m. Poznania z okazji imienin przesyłać życzenia (Trąmpczyńskiemu w dniu 23 kwietnia, a Paderewskiemu 31 lipca). Telegram z życzeniami przesłany Trąmpczyńskiemu w kwietniu 1928 r. brzmiał: "Magistrat miasta Poznania składa Czcigodnemu Panu jako honorowemu obywatelowi w dniu imienin życzenia szczęścia i pomyślności" Podpisał telegram Ratajski. 17 W dniu 24 kwietnia 1929 w odpowiedzi na życzenia imieninowe, Trąmpczyński pisał do Ratajskiego, iż mimo upływu 20 lat od jego pracy w radzie miejskiej, nadal śledzi z wielkim zainteresowaniem prace władz miejskich: "Wasz duch przedsiębiorczości - śmiały, ale mierzący zamiary wedle sił, powinien się stać przykładem dla wszelkich administracji miejskich w Polsce. T o, że wy stworzyliście w Poznaniu już najlepszą propagandę na rzecz Polski i to usuwa legendę, jakoby w Polsce zachodniej nie było kultury bez Niemców"ls. W zakończeniu życzył władzom miasta, aby dzieło Powszechnej Wystawy Krajowej wyszło na pożytek Poznania i na chwałę Polski. List ten Ratajski odczytał na posiedzeniu rady miejskiej. Ostatni telegram do Trąmpczyńskiego został wysłany 23 kwietnia 1934 r. Po ustąpieniu z urzędu prezydenta miasta Ratajskiego w 1934 r., niestety komisaryczni prezydenci powoływani przez piłsudczyków telegramów z życzeniami imieninowymi Trąmpczyńskiemu nie przesyłali. Nie ulega wątpliwości, iż w podłożu tej decyzji leżały przyczyny polityczne. Natomiast nadal honorowano Paderewskiego. Dalszym ciągiem honorowego obywatelstwa była sprawa portretu Trąmpczyńskiego, który miał zostać zawieszony w sali posiedzeń rady miejskiej. W tejże sprawie zaangażował się osobiście Ratajski. Prezydent miasta dowiedział się od Trąmpczyńskiego, iż w Warszawie wykonał portret marszałka sejmu malarz Bolesław Nawrocki. W dniu 5 stycznia 1923 r. Ratajski napisał do Nawrockiego "Czy Szanowny Pan byłby gotów portret ten sprzedać Zygmunt Kaczmarekmiastu naszemu celem zawieszenia go w ratuszu. W danym razie proszę o podanie ceny"19. Na list ten Nawrocki odpowiedział pismem, w którym potwierdził, iż ma portret Trąmpczyńskiego o wielkości 102 x 73. Dodając jednak, iż jest to portret mały i za mało majestatyczny. Dalej pisze: "Dla przedstawienia tak wybitnej osobistości jaką jest pierwszy marszałek Odrodzonej Polski p. Trąmpczyriski - proponowałby - przeto zrobienie portretu wielkości conajmniej 140-90 lub większej"20. W zakończeniu zapewnia, iż może taki portret Trąmpczyńskiego wykonać w ciągu trzech lub czterech tygodni za sumę 2 min marek. Z dalszej korespondencji między Ratajskim a Nawrockim wynikało, iż Ratajski zamówił portret o wymiarach 140 x 120, ale malarz zażyczył sobie plan sali oraz rozkład okien (oświetlenie) oraz miejsce zawieszenia portretu. Ratajski pisał, iż w sali tej będą wisiały portrety Karola Marcinkowskiego, Edwarda hr. Raczyńskiego, Ignacego Paderewskiego i Trąmpczyńskiego. W związku z szalejącą inflacją Ratajski zaproponował Nawrockiemu cenę 4 min marek za portret (kurs dolara wzrósł w ciągu miesiąca z 25 tys. marek do 40-42 tys. marek). Ratajski pojechał osobiście 25 lutego 1923 do Warszawy po portret Trąmpczyńskiego, za który zapłacił zgodnie z umową 4 min marek. W aktach znajduje się osobista notatka Ratajskiego datowana 27 lutego 1923, w której pisał: "Portret Marszałka Trąmpczyńskiego odebrałem i zapłaciłem z własnych funduszów, przeznaczając go jako dar dla miasta Poznania. Po oprawieniu zamieszczony będzie w sali Rady Miejskiej"2l. W ten sposób dzięki pięknemu gestowi prezydenta Ratajskiego, portret Trąmpczyńskiego zawisł w ratuszu. Władysław Czarnecki błędnie podaje w swych wspomnieniach (To był też mój Poznań), iż wszystkie portrety malował Wacław Wewina Przybylski. 22 W okresie swego marszałkostwa Trąmpczyriski na stałe zamieszkał w Warszawie. Oficjalnie wymeldował się z Poznania 1 lipca 1919 r. Powrócił na stałe do stolicy Wielkopolski 5 lipca 1928 r. i zamieszkał na ul. Szopena 3a. W willi tej będącej własnością skarbu paristwa mieszkał też prezydent C. Ratajski i przewodniczący rady miejskiej W. Hedinger. W maju 1930 r. doszło do przykrego incydentu, gdyż Urząd Wojewódzki w Poznaniu zażądał od lokatorów willi, aby opuścili swe mieszkania. Do eksmisji jednak nie doszło. 23 Także później w okresie posłowania (1928-1935) Trąmpczyriski więcej czasu spędzał w Warszawie niż Poznaniu. Jego zaangażowanie w polityce ograniczyło udział w życiu miasta. Niemniej działacze poznańscy próbowali wciągnąć go w różne inicjatywy lokalne. W styczniu 1923 wszedł w skład władz Organizacji Obywateli Pracy, która powstała w Poznaniu. Nie odegrała ona wielkiej roli, mimo że weszli doń: były wojewoda poznański W. Celichowski, prezydent C. Rataj ski, wydawca "Kuriera Poznańskiego" i dyrektor "Drukarni Polskiej" R. Leitgeber oraz zasłużony księgarz i wydawca K. Rzepecki. 24 W 1926 r. po powołaniu przez Izbę Przemysłowo- Handlowa trzyletniej Wyższej Szkoły Handlowej Trąmpczyriski przekazał 1100 zł (wysokość diety poselskiej) na rzecz funduszu stypendialnego dla ubogich studentów. Po zamachu majowym, kiedy piłsudczycy zaczęli usuwać z urzędów państwowych zwolenników opozycji, Trąmpczyriski pod koniec listopada 1928 ostro zaprotestował na komisji sejmowej przeciw takiej polityce. W województwie poznańskim w 1. 1926-1928 usunięto z administracji państwowej 84 urzędników. Tylko w samym 1928 r. wojewoda poznański (byl nim po dymisji Adolfa Bnińskiego Piotr Dunin - Borkowski), korzystając ze swych uprawnień wprowadził na urząd 30 komisarycznych wójtów w obwodach. U sunięto lub przeniesiono na emeryturę starostów powiatowych w Krotoszynie, Czarnkowie, Gostyniu i Gnieźnie. Nie byłoby to nic dziwnego, gdyż z reguły nowy rząd obsadza swymi ludźmi ważniejsze stanowiska w administracji państwowej. Powodem jednak protestu Trąmpczyńskiego było usunięcie starosty inowrocławskiego, który zdaniem wojewody poznańskiego nie wniósł ani razu toastu na cześć J. Piłsudskiego. W odpowiedzi na te zarzuty Trąmpczyńskiego, Sławoj Składkowski przyznał, iż zwalnia się starostów ze względów politycznych. 25 Wkrótce też usunięto ze stanowiska prezesa Komitetu Likwidacyjnego w Poznaniu i komisarza skarbu do spraw likwidacji, profesora Uniwersytetu Poznańskiego, B. Winiarskiego, pod pozorem, iż naraził skarb państwa na stratę w wysokości 12 tys. dolarów. W sprawie tej przeciw Winiarskiemu nie wszczynano śledztwa. W styczniu 1929 Klub Narodowy w sejmie zgłosił warunek (pod którym widnieje podpis Trąmpczyńskiego) domagający się ustąpienia ministra sprawiedliwości Stanisława Cara. Powodem zgłoszenia tego wniosku było przeniesienie w stan spoczynku przez prezydenta (na wniosek S. Cara) wielce zasłużonego dla Wielkopolski W. Seydy, pełniącego wówczas funkcję pierwszego prezesa Sądu Najwyższego. 26 W innym przemówieniu w komisji sejmowej w 1928 r. Trąmpczyński zaatakował wojewodę poznańskiego Dunina Borkowskiego, który podległym sobie urzędom zakazał zamieszczania ogłoszeń w prasie opozycyjnej (głównie endeckiej). Był to poważny cios dla wielu lokalnych pism, które z trudem utrzymywały się na rynku prasowym. Stąd też Trąmpczyński zapytywał: "Jeśli chce on (Dunin-Borkowski - Z.K.) zaprowadzić bojkot narodowców, to może w przyszłości rząd nie będzie także ściągał podatków od tego odłamu l d ,." 27 U noscl . Sprawy poznańskie poruszył też Trąmpczyński na procesie brzeskim. Występując jako świadek (14 listopada 1931) ujawnił sądowi wypadki w Poznaniu we wrześniu 1930 r., kiedy to władze wojskowo-policyjne zorganizowały bojówkę liczącą ponad 100 osób, którą zakwaterowano w koszarach wojskowych. Celem bojówki w Poznaniu było rozbijanie wieców i zebrań opozycji. Na zakończenie Trąmpczyński stwierdził: "Ja sam byłem świadkiem, jak bojowcy szturmowali do lokalu, w którym urządzono zebranie za zaproszeniami, a policja przypatrywała się temu z założonymi rękami". 28 Jak go widzieli we wspomnieniach nie-poznaniacy? Gdyż w Poznaniu był bardzo popularny. W 1928, kiedy opuszczał Poznań i wyjeżdżał do Warszawy na sesję sejmową, to na dworcu kolejowym żegnało go ponad 500 osób. Władysław Hańcza - łodzianin, popularny aktor, absolwent Uniwersytetu Poznańskiego pisał, iż wybrał się na wiec antyniemiecki w sali przy ul. Zwierzynieckiej, na którym miał wystąpić Trąmpczyński. Hańcza pisze: "Nigdy Trąmpczyńskiego nie słyszałem przemawiającego, więc byłem ciekaw posłuchać tego wspaniałego mówcy i wytrawnego polityka. Ludzi już od Zygmunt Kaczmarekmostu - mrowie! Docisnąłem się jakoś do sali, a właściwie do westybulu sali, bo sala była nabita rozgorączkowanym tłumem. Przyszedłem już w trakcie przemówienia Trąmpczyńskiego, który mówił spokojnie, uszczypliwie, rzeczowo, a jednocześnie oratorsko wspaniale". Oto inne spojrzenie na Trąmpczyńskiego ze strony lwowianina Władysława Czarneckiego, architekta miejskiego w Poznaniu. Trąmpczyński przybył do urzędu architekta miejskiego bez uprzedzenia. Czarnecki pisze: "Nie znałem go osobiście, a jedynie z fotografii i portretu, jaki wisiał w sali posiedzeń Rady Miejskiej. Wyobrażałem sobie, że jest wyższy. Po chwili, gdy siedział przed moim biurkiem, miałem możność obejrzenia go z bliska. Miał wąsy, też białe, niebieskie blade oczy. Mówił wolno, wyraźnie, z godnością patrząc mi w oczy"30. Trąmpczyński przybył do biura, aby dopełnić formalności związane z planem parcelacji działek, których był właścicielem, przy ulicy Bluszczowej i Wspólnej. Przy okazji rozmowy z Czarneckim, zachęcał architekta miejskiego, aby śmiało i z rozmachem planował, gdyż kryzys gospodarczy minie, a Poznań nie może w swym rozwoju się cofnąć ale musi dorównać lub prześcignąć miasta niemieckie. Ostatnim przed wybuchem II wojny światowej publicznym wystąpieniem był udział Trąmpczyńskiego w zjeździe absolwentów gimnazjum Marii Magdaleny w dniach 6-7 maja 1939 r. W auli gimnazjalnej wisiało hasło "Polska to ziemia i dusze polskie", a historię szkoły na zjeździe przedstawił C. Rataj ski. Okres okupacji spędził w Warszawie. Do Poznania powrócił na wiosnę 1945. W maju udzielił wywiadu "Rzeczypospolitej". W dn. 15 XII 1945 uczestniczy w inauguracji roku akademickiego na Uniwersytecie Poznańskim. Na przełomie lat 1946-1947 ugrupowania opozycyjne i PPR proponowały mu miejsce na liście do sejmu. Odwiedzał Bibliotekę Uniwersytecką, gdzie robił zapiski i wyciągi z różnych źródeł. Zmarł w wieku 93 lat w Poznaniu 2IX1953 r. Pochowany został na cmentarzu Jeżyckim. W 1987 ekshumowano zwłoki Wojciecha Trąmpczyńskiego i jego żony Antoniny z Jankowskich (18721956) i przeniesiono na Cmentarz Zasłużonych Wielkopolan na Wzgórzu św. Wojciecha. W tymże roku władze miasta i działacze Towarzystwa Miłośników , Miasta Poznania w przeddzień Swięta Zmarłych złożyli kwiaty na grobie Trąmpczyńskieg0 3l . W 1992 r. w siedemdziesiątą rocznicę pierwszego posiedzenia senatu Wydawnictwo Sejmowe wydało publikację "Marszałkowie Senatu II Rzeczypospolitej", a Sejm nazwał imieniem Wojciecha Trąmpczyńskiego dotychczasową salę noszącą imię Krajowej Rady N arodowej32. Przypisy 1 J. Wójciak., Walka polityczna w wyborach do parlamentu Rzeszy i sejmu pruskiego w poznańskiem w latach 1898-1914. Warszawa-Poznań 1981; Hemmerling Z., Posłowie polscy w parlamencie Rzeszy Niemieckiej i w sejmie pruskim 1907-1914. Warszawa 1968; Skałkowski A., Bazar Poznański. Poznań 1938; Wieliczka Z., Wielkopolska a Prusy w dobie powstania 1918/1919. Poznań 1932; Kaczmarek Z., Marszałkowie Senatu II Rzeczypospolitej. Warszawa 1992. 2 Dzieje Wielkopolski, t. II Poznań 1973, s. 906. 3 "Głos Wielkopolski" nr 255 z 2 XI 1987 r. 4 Archiwum Państwowe Poznań, Akta gimnazjum św. Marii Magdaleny, syg. 1749. 5 Z. Kaczmarek, Wojciech Trąmpczyński - pierwszy marszałek sejmu i senatu, w: "Dzisiaj", 1991, Wielkopolski Słownik Biograficzny. 6 Szerzej na ten temat piszą: L. Trzeciakowski, Walka o polskość miast Poznańskiego na przełomie XIX i XX w. Poznań 1964; M. L. Trzeciakowscy, W dziewiętnastowiecznym Poznaniu, Poznań 1982; Cz. Łuczak, Życie społeczno-gospodarcze, Poznań 1815-1918. Poznań 1965; Księga pamiątkowa miasta Poznania. Poznań 1929. 7 "Dziennik Poznański" nr 89 z 29 III 1900 r. 8 Tamże, nr 171 z 29 VII 1900 r. 9 "Kurier Poznański" nr 195 z 27 VII 1914 r. 10 "Dziennik Poznański" nr 5 z 6 I 1901 r. 11 Nadburmistrz Wilms ustąpił w listopadzie 1918 r. Przez parę lat będą się toczyły rozmowy w sprawie emerytury dla b. nadburmistrza w okresie II Rzeczypospolitej. W 1933 odwiedził z żoną Poznań, zaproszony przez prezydenta Ratajskiego. 12 "Dziennik Poznański" nr 5 z 6 I 1905 r. 13 W wierszu "Zgrzyt ziemi" autor kryjący się pod inicjałami hr. WŁ pisał: Poznań! miasto rodzinne! Co się z tobą stało. Powróciwszy, spostrzegam Polaków tak mało. Czy przestała wam rodzić nasza polska gleba, Czy nie dąją wam dosyć ojczystego chleba..., "Dziennik Poznański" nr 59 z 14 III 1906 r. 14 Tamże, nr 27 z 1 II 1907 r. 15 Tamże, nr 235 z 13 X 1912 r. 16 Archiwum Państwowe Poznań. Akta miasta Poznania, syg. 2091. 17 Tamże. 18 Tamże. 19 APP. Akta miasta Poznania, syg. 2104 20 Tamże. 21 Tamże. 22 Władysław Czarnecki, To był mój Poznań. Poznań 1987 s. 150. 23 "Orędownik Wielkopolski" nr 54 z 12 V 1930 r. 24 "Kurier Poznański" nr 23 z 25 I 1923 r. 25 "Dziennik Kujawski" nr 274 z 27 XI 1928 r. 26 "Orędownik Wielkopolski" nr 9 z 21 I 1929 r. 27 "Dziennik Kujawski" nr 274 z 27 XI 1928 r. 28 Sprawa brzeska. Pod red. M. Leczyka. Warszawa 1987 s. 206-207. 29 Poznańskie wspominki. Poznań 1973, s. 462. 30 Czarnecki W., To był też mój Poznań. Poznań 1987 s. 125-126. 31 "Głos Wielkopolski" nr 255 z 2 XI 1987 r. 32 "Gazeta Wyborcza" nr 268 z 14-15 XI 1992 r.