ŚWIAT PRZESTĘPCZY I JEGO DZIAŁANIA W POZNANIU DRUGIEJ POŁOWY XVI I PIERWSZEJ POŁOWY XVII W. MARCIN KAMLER B adanie przestępczości w Polsce okresu staropolskiego natrafia na poważne trudności, spowodowane niedostatkiem materiałów źródłowych. Jedynie dla Krakowa, Lublina i Poznania zachowały się względnie obfite, a dla niektórych okresów nawet kompletne ciągi ksiąg sądów kryminalnych. Szczególnie jednak 14 poznańskich tomów z lat 1550-1633 zawiera pełny, jak się wydaje, materiał z rozpatrywanych tam wówczas sprawo przestępstwa kryminalne l. Obraz świata przestępczego, jaki można sobie stworzyć na podstawie wszystkich zeznań składanych w owych trzech miastach, a który w moim mniemaniu jest aktualny dla sytuacji istniejącej wówczas w całej Koronie (być może z wyjątkiem Gdańska), przedstawiłem niedawno w obszerniejszej publikacji 2 . W niniejszej rozprawie koncentruję się wyłącznie na Poznaniu, uwzględniając niektóre elementy pominięte w owym opracowaniu. Równocześnie jednak wiele spraw, zwłaszcza natury ogólnej, zostało tam naświetlonych o wiele obszerniej; w tych właśnie przypadkach będę odsyłał Czytelników do swej książki. Literatura przedmiotu jest więcej niż skromna. Istnieją wprawdzie opracowania historyczno-prawne, zwłaszcza Witolda Maisla, jednak ujmują one problematykę przestępczości od strony funkcjonowania sądów miejskich i wykonywania prawa 3 . N a pewno ważna jest książka Hanny Zaremskiej o kacie, sporo materiału dostarczają opracowania Andrzeja Karpińskieg0 4 . Liczne publikacje Bronisława Geremka koncentrują się na stosunkach zachodnioeuropejskich, więc ich znaczenie dla niniejszych badań nie jest zbyt wielkie, może poza ogólnymi rozważaniami na temat pojęcia marginesu społecznego i problemów ubóstwa 5 . Również w ostatniej swej książce, w której dał obraz życia ludzi marginesu społecznego w krajach zachodniej Europy zawarty w literaturach łotrzykowskich, obszar Polski autor ten potraktował Marcin Kamler zupełnie marginesowo, a ponadto uchylił się od zasadniczej dla nas odpowiedzi, na ile obraz ten był zgodny z rzeczywistością, na ile zaś stanowi literacką fikcj ę 6. Ze względu na ograniczoną wielkość artykułu rezygnuję z przedstawiania materiału porównawczego - skromnego zresztą - uzyskanego z badań autorów zachodnioeuropejskich i amerykańskich, który wykorzystałem w swojej wspomnianej tu już książce. Konieczne jest wyjaśnienie przyjętego przeze mnie zakresu pojęcia przestępstwa kryminalnego i wynikające stąd określenie kręgu ludzi objętych rozważaniami; sprawa ta jest szeroko dyskutowana w literaturze europejskiej, co pokrótce przedstawiałem już w innym miejscu 7 . Przede wszystkim więc pomijam sprawy łączące się raczej z obyczajem i kulturą, jak burdy pijackie w karczmach i na ulicach (nawet zakończone ranami lub śmiercią), obraźliwe epitety i połajanki, znajdujące niekiedy epilog w sądzie. Ponieważ zasadniczym przedmiotem badań jest świat przestępczy, uwaga została skoncentrowana tylko na tych, którzy działając profesjonalnie zajmowali się wyłącznie przestępczością, albo też popełniając przestępstwa dorywczo, pozostawali jednak w kręgu przestępstwa profesjonalnego i utrzymywali z nim łączność. Konieczna więc stała się eliminacja z rozważań tych obwinionych, którzy popełnili przestępstwa okazjonalne (np. jedną lub dwie kradzieże) oraz ciężkie, takiego jednak rodzaju, których charakter nie kwalifIkował ich sprawców do świata przestępczego: zabójstwa w afekcie lub ze względów osobistych (nie rabunkowych), dzieciobójstwa, poranienia w zwadzie, cudzołóstwa i przygodne czyny nierządne, bigamie, kazirodztwa, gwałt i czary. W rezultacie wśród osób objętych badaniami pozostali przede wszystkim sprawcy kradzieży i włamań (o których można sądzić, że nie były czynami przypadkowymi), rozbojów i rabunków, fałszerze monet, oszuści i szulerzy, meliniarze i paserzy, postytutki i stręczycielki oraz rozmaici wspólnicy, pomocnicy i towarzysze. Po takiej selekcji pozostały z całości materiałów poznańskich zeznania 686 osób, w tym 484 mężczyzn i 202 kobiety. Wraz z powoływanymi w tych zeznaniach przestępcami, o których można sądzić, że również należeli do świata przestępczego lub byli z nim blisko związani, otrzymaliśmy grono około 830 osób, wśród nich 630 mężczyzn i 200 kobiet. Swiat przestępczy w Koronie Ludzi, którzy zostali wyodrębnieni na powyżej scharakteryzowanych zasadach i zaliczeni do świata przestępczego, można podzielić na parę grup. Kryteria tych podziałów są dwojakie. Pierwsze dotyczy stopnia profesjonalizacji przestępczej, związanej z tym pozycji w badanej grupie, a także, co wydaje się ważne - w stosunku tych ludzi do uprawianej profesji oraz do świata ludzi godnych; a więc podział na zawodowców i amatorów. Kryterium drugie, to spełniana funkcja: przynależność albo do grupy tworzącej w mieście trwałe, niezbędne zaplecze - przede wszystkim dla złodziei i rozbójników, albo też do grupy tych wszystkich, których działania były skierowane bezpośrednio przeciwko mieniu lub życiu ludzkiemu. Chociaż w badanymmateriale owe cztery grupy rysują się dość ostro, to jednak jednoznaczna kwalifIkacja części ludzi świata przestępczego budzi wątpliwości. Do grupy przestępców profesjonalnych można zaliczyć tych, dla których działalność przestępcza stanowiła jedyne lub podstawowe źródło utrzymania. Znaczna ich część z reguły nie podejmowała żadnej pracy zarobkowej, żyjąc z kradzieży lub rozboju. Niektórzy pracowali dorywczo, jednak na ogół były to krótkie epizody, ani nie stanowiące istotnej przerwy w działalności przestępczej, ani nie przerywające ich związków z tym środowiskiem. Wyjątek tworzyła niezbyt liczna, ale niezmiernie ważna dla sprawnego funkcjonowania świata przestępczego grupa meliniarzy i paserów (łącznie w trzech badanych miastach wśród mężczyzn niespełna 7 %, wśród kobiet ponad 25%, ogółem ponad 9%)8, którzy, żyjąc na stałe w mieście, mieli oficjalne źródła dochodów - obok zysków płynących z ich przestępczej profesji. Można przyjąć, że w ogromnej większości profesjonaliści już nie powracali do świata ludzi godnych, a wyrok śmierci stanowił kres ich życia. Jego rytm wyznaczały dziesiątki przestępstw dokonywanych w ciągu lat, o czym niekiedy znajdujemy obszerne relacje składane w śledztwach. W wielu jednak przypadkach posiadane przez nas informacje są skąpe, nie dające obrazu rzeczywistej działalności przestępczej oskarżonego. Czasami dowiadujemy się o niej z zeznań jego towarzyszy, czasami zaś ujawnia się później - niekiedy po latach - w zeznaniu tego samego przestępcy, sądzonego za kolejne kradzieże czy rozboje. W przypadku wielu przestępców sądzonych za jednorazowe jakoby przestępstwa możemy tylko podejrzewać, że w rzeczywistości byli to nie rozpoznani przez sąd profesjonaliści, nie mamy jednak podstaw do takiej ich kwalifIkacji. Wynikająca z analizy materiału i dająca się uzasadnić przynależność do profesjonalnej części świata przestępczego obejmuje około 55% mężczyzn i niespełna 40% kobiet, stanowiąc niewątpliwie minimalny szacunek ilościowy tej grupy9. Profesjonaliści wyznaczali zakres i rytm działań świata przestępczego, stanowili w nim grupę przywódczą oraz główne zagrożenie dla społeczeństwa. Należeli do nich meliniarze i meliniarki, paserzy i paserki, większość rozbójników, część złodziei, złodziejek i nierządnic. Wśród nich elitę tworzyli ci, którzy znali i posługiwali się tajemną złodziejską mową, zwaną wówczas mową wałtarską (waltarską lub łotarską) 10. O tym, że był to istotny wyróżnik, świadczący o trwałej przynależności do świata przestępczego, dowodzą powtarzające się w śledztwie pytania o znajomość tej mowy. Nie wiemy jak bardzo była ona powszechna, bowiem sądzeni nie byli skłonni do chwalenia się tą umiejętnością i tylko nieliczni się do niej przyznawali. Jednak wydaje się niewątpliwe, że poszczególne wyrazy i zwroty znajdowały się wśród profesjonalistów w użyciu codziennymli. Istotną cechą, wyróżniającą grupę profesjonalną od reszty ludzi świata przestępczego, było ich trwałe utożsamienie się z tym światem, pogarda dla pracy i powszechnie akceptowanych sposobów utrzymania się oraz norm życia: skoro można żyć bez pracy, na koszt innych, po cóż się nią trudzić 12 ; jeśli ja nie ukradnę lub zrabuję pieniędzy bogatego kupca, zrobi to ktoś i nny 13 . Taka postawa, charakterystyczna przede wszystkim dla złodziei i rozbój Marcin Kamlerników, przesądzała o trwałości łączących ich więzi ze światem przestępczym, w praktyce wykluczając powrót do społeczeństwa. Nieco inny musiał być charakter tego związku meliniarzy i paserów, którzy prowadzili życie pozornie zgodne z prawem. Ich rola w świecie przestępczym była szczególnie znacząca, stanowili bowiem trwałe oparcie w miastach przede wszystkim dla profesjonalistów, dając im schronienie i możliwość spieniężenia łupu. Oni sami nie mogli zerwać jednak ze światem ludzi godnych bez rezygnacji ze swojej .. ,.. POZYCJI w sWlecle przestępczym. O wiele mniej stwarza problemów i wymaga słów komentarza druga grupa osób zaliczonych do tego świata, które można nazwać amatorami. Byli to ludzie, którzy swą działalność przestępczą łączyli z okresami pracy najemnej - w mieście lub u szlachty jako służba domowa, pomoc u rzemieślników czy kupców, wyrobnicy - stosownie do swoich umiejętności bądź zapotrzebowania; na wsi w okresach spiętrzenia prac polowych. Często porzucali swe zajęcia okradając chlebodawców, uczestniczyli w przypadkowych wyprawach złodziejskich. Obracali się w cieniu profesjonalistów, korzystając z tych samych melin i paserów, jednak nie zrywali zarówno emocjonalnych, jak i rzeczywistych więzi ze społeczeństwem, a trwałe odejście ze świata przestępczego było dla nich zupełnie realne. Funkcja pełniona w świecie przestępczym i związany z tym sposób życia stanowią drugie kryterium podziału. Grupą dominującą liczebnie i najgroźniejszą dla społeczeństwa byli bezpośredni sprawcy kradzieży, włamań, rozbojów czy fałszerstw. Większość z nich charakteryzował wędrowny tryb życia. Po dokonaniu większej kradzieży, tym bardziej włamania czy rozboju, sprawca opuszczał miasto i wędrował dalej, popełniając kolejne przestępstwa. Magnesem przyciągającym tych ludzi były przede wszystkim ośrodki, szczególnie w okresach zjazdów szlachty na sejmy, sejmiki, trybunały, wesela czy pogrzeby magnatów, stałe jarmarki, których kolejność wyznaczała trasę wędrówki, również większe targi. Trudniący się rozbojem na drogach skupiali się na głównych szlakach kupieckich, zwłaszcza w pobliżu miast, na terenach , lesistych, podgórskich czy pograniczach, np. ze Sląskiem czy Brandenburgią. Wędrowano na ogół pieszo, rzadziej konno (głównie rozbójnicy), na odległość setek kilometrów - od miasta do miasta, od wsi do wsi, a kierunek posuwania się był zazwyczaj przypadkowy i zmienny, przypominający meander wytyczony przypadkiem, zasłyszaną wiadomością, napotkanym w drodze znajomym towarzystwem. Obok przeważających liczebnie i społecznie najgroźniejszych przestępców wędrownych istnieli tacy, którzy swoje działania koncentrowali na miejscu lub w bezpośrednim sąsiedztwie miasta, w którym zazwyczaj przebywali. N a ogół byli to złodzieje dokonujący stosunkowo niewielkich kradzieży kieszonkowych lub pojedynczych sztuk towaru na rynku - takich przestępstw, które nie pobudzały służb miejskich lub poszkodowanego do wszczynania powszechnego alarmu i bardziej energicznych działań, zmuszających sprawcę do szybkiej ucieczki z miasta. Grupę drugą, wyraźnie wyodrębniającą się na podstawie kryterium funkcji pełnionych w świecie przestępczym, stanowili ci wszyscy, którzy pełnili rolęusługową wobec złodziei i rozbójników. Była to grupa wśród mężczyzn o wiele mniej liczna, nie sięgająca nawet 10%, wśród kobiet znaczna, zbliżająca się do połowy wszystkich zaliczonych do świata przestępczego 14 . Działalność przestępcza tych ludzi miała zazwyczaj charakter pasywny, wyjątkowo tylko kierując się bezpośrednio przeciwko mieniu lub życiu innych osób. Byli to więc przede wszystkim meliniarze i paserzy, ale także osoby współdziałające w sprzedaży kradzionych lub zrabowanych przedmiotów. Ludzie ci mieszkali na stałe w miastach, prowadzili legalne interesy, nierzadko byli właścicielami lub najemcami całych nieruchomości i na pozór wydawać by się mogło, iż stanowili - zwłaszcza wśród mężczyzn - nieliczny i niewiele znaczący margines świata przestępczego. Pogląd taki byłby jednak fałszywy. Grupa ta, zwłaszcza meliniarze i stali paserzy, tworzyła trwałe zaplecze, niezbędne dla wędrownych towarzystw złodziejskich i rozbójniczych 15 . Były to trwałe, dobrze znane punkty oparcia i schronienia, do których kierowano zazwyczaj pierwsze kroki po przybyciu. Meliniarze nierzadko odgrywali rolę nie tylko gospodarza meliny i pasera - o czym będzie mowa poniżej - ale także inspiratora wypraw przestępczych, rzadziej ich uczestnika. Wśród kobiet do tej grupy zaliczam także nierządnice 16 . Ich pozycja była jednak niejednoznaczna, i to z dwóch powodów. Po pierwsze - chociaż w zasadzie przebywały na stałe w określonym mieście, to jednak i one podejmowały dość często wędrówki indywidualne lub organizowane przez szefowe domów nierządnych do miast, w których można się było aktualnie spodziewać licznej i bogatej klienteli, np. na sejmy, trybunały, koronacje czy większe jarmarki. Po drugie - dziewki nierządne z reguły były również złodziejkami, okradającymi swoich klientów lub towarzyszy zabawy w gospodzie. Jednak główną sferą ich działalności był nierząd stacjonarny; wiele spośród nich było zatrudnionych na stałe w zamtuzach, melinach i gospodach odwiedzanych przez ludzi świata przestępczego, towarzysząc im w zabawie i zaspokajając potrzeby fizjologiczne. Stanowiły one trwały element pejzażu miejskiego, w których obracali się przybywający tu łotrzykowie. Z pewnością na pierwszy plan wysuwała się usługowa sfera działalności nierządnic, a nie złodziejska, dlatego one również powinny być zaliczone do kategorii tworzącej w miastach jakby infrastrukturę przestępczości. , Swiat przestępczy był otwarty dla ludzi z zewnątrz, możliwy był także powrót do normalnego społeczeństwa. Istnieją liczne relacje sądzonych łotrzyków o tym, w jaki sposób rozpoczynali swoją przestępczą karierę. Tylko zupełnie nieliczni wywodzili się bezpośrednio z tego środowiska - zapewne najczęściej były to dzieci osób osiadłych w mieście - meliniarzy, paserów, miejscowych drobnych złodziei. Wędrująca większość ze zrozumiałych względów nie zakładała rodzin. Związki mężczyzn z kobietami były luźne i nietrwałe, a o rodzących się z nich dzieciach prawie nic nie wiemy. Można przypuszczać, że większość - rodzona w skrajnie trudnych warunkach - wkrótce umierała, a te, które przeżywały, porzucano lub oddawano na wychowanie do swoich rodzin, w większości nie mających nic wspólnego , . z przestępczOSClą. Marcin Kamler Młodzi na ogół ludzie, wędrujący gościńcami w poszukiwaniu pracy lub z jakichkolwiek innych powodów, często napotykali również wędrujących łotrzyków, stykali się z nimi w przydrożnych karczmach czy miejskich gościńcach. Przy piwie lub gorzałce nawiązywały się znajomości, propozycje wspólnej wędrówki, łatwego życia. Takie bywały początki. A później losy toczyły się rozmaicie - albo przychodziło otrzeźwienie i powrót do dawnego życia, albo coraz głębsze wtapianie się w świat przestępczy. Powrót umożliwiały przede wszystkim okresy podejmowanej pracy, bowiem nic nie stało na przeszkodzie, aby kontynuować ją w sposób trwały u tego samego lub innego pracodawcy. Z reguły praca była przez tych ludzi porzucana bez widocznej przyczyny, jeśli nie liczyć okradzenia chlebodawcy. Prawie nie zdarzało się, aby pracowników pozbywano się z powodu ich przeszłości, która zapewne nie była nikomu znana, zwłaszcza jeśli danej osoby uprzednio jeszcze nie sądzono. A i w takim wypadku istniała zawsze możliwość odejścia na drugi kraniec Rzeczypospolitej, zatarcia wszelkich śladów po swych dawnych występkach. Tak więc decyzja o sposobie dalszego życia prawie zawsze należała do . 17 zaInteresowanego . Znaczna ruchliwość terytorialna przeważającej części tych ludzi sprawiała, że w dużych nawet miastach nie wytwarzały się stałe środowiska przestępcze. Owszem, istniały tam - o czym już była mowa - trwale osiedlone grupy meliniarzy, paserów, w znacznym stopniu nierządnic i drobnych rzezimieszków, istniały karczmy, gospody i piwnice chętniej od innych odwiedzane przez ludzi marginesu społecznego, jednak zasadniczy trzon tego świata, szczególnie ludzie trudniący się kradzieżą czy rozbojem w sposób profesjonalny, był elementem niezmiernie mobilnym, nieustannie przemierzającym obszar całego niemal kraju, zwłaszcza obszary wyżej zurbanizowane, gdzie odległości między miastami, dającymi potencjalne możliwości zdobyczy, były niewielkie. Oczywiście, większość spośród nich była mocniej związana z którymś z miast i przebywała w nim częściej i dłużej niż w innych, jednak wszyscy przeważającą część czasu spędzali w rozmaitych innych miejscach. W wielu miastach miewali znane sobie kryjówki i paserów, zaprzyjaźnione gospody, jednak dłuższy pobyt w jednym miejscu bywał niebezpieczny oraz znacznie krępował możliwości działań przestępczych. Tylko umownie więc można przyjmować podczas prac badawczych, że ludzie sądzeni np. w Poznaniu należeli do poznańskiego środowiska przestępczego. Ogromna ich większość trafiła przed ten właśnie sąd wyłącznie w rezultacie przypadku: właśnie w Poznaniu lub jego okolicy powinęła im się noga i zostali ujęci w trakcie kradzieży czy rozboju lub nieco później ze zdobytym łupem, albo powołani w śledztwie przez swojego towarzysza. Równie dobrze mogło się to wydarzyć w jakimkolwiek innym mieście. Nie było też żadnej specyfiki przestępczej poszczególnych miast - być może poza nie badanym pod tym względem Gdańskiem, który znacznie odbiegał od innych swą wielkością i charakterem (port morski). Badając problematykę przestępczości w Koronie XVI-XVII w. nie można jej traktować odrębnie w każdym większym mieście, lecz jako pewną całość na obszarze kraju, a ogromną większość przestępców jako swoistego rodzaju "obywateli całej Rzeczypospolitej", nie skrępowanych żadnymi więzami przynależności terytorialnej, społecznej czy korporacyjnej. Konstatacja ta wyjaśnia fakt, iż uzyskany obraz świata przestępczego w Krakowie, Lublinie i Poznaniu wypada w zasadzie bardzo podobnie i można przypuszczać, że równie zbliżony był ówcześnie w innych dużych ośrodkach kraju. Swiat przestępczy w Poznaniu Wśród mężczyzn sądzonych w tym mieście oraz powoływanych w zeznaniach przez swoich towarzyszy, w stosunku do których udało się ustalić pochodzenie, około 52% wywodziło się z miast, ponad 33% ze wsi, blisko 12% stanowili Żydzi, o prawie 3% możemy sądzić, że była szlachtąls. Jeśliby więc Żydów włączyć do grupy miejskiej, jaką w rzeczywistości stanowili, oraz pominąć kilkuosobową reprezentację szlachty, wówczas można by przyjąć, że około dwóch trzecich mężczyzn odnotowanych w materiałach poznańskich i zaliczanych do świata przestępczego wywodziło się z miast, reszta zaś ze wsi. Wśród kobiet przewaga elementu miejskiego była jeszcze wyraźniejsza, bowiem stanowił on około trzech czwartych ogółu 19 . Proporcja taka nie zaskakuje, zważywszy ówczesną sytuację obyczajowo-prawną kobiet. O wiele łatwiej było wyjść z domu dziewczynie mieszkającej w mieście niż na wsi. Były one dość powszechnie oddawane na służbę, także do innych miast, często ją porzucały i szły szukać innej, więzi z domem rodzinnym ulegały rozluźnieniu, a możliwości ich kontaktu z ludźmi świata przestępczego były o wiele większe niż dziewcząt wiejskich. Dla znaczącej części osób pochodzenia miejskiego mamy informacje o wykonywanych zajęciach lub - zwłaszcza w przypadku osób zupełnie młodych i kobiet - o zawodach rodziców i mężów 20 . Ponad 46% osób była powiązana ze środowiskiem rzemiosła cechowego; przeważali tu krawcy, szewcy, kuśnierze i złotnicy. Ponad 21 % wykonywała (lub była związana przez rodziców lub mężów) zajęcia pozacechowe; w tej grupie najliczniejsi byli wyrobnicy, woźnice, i młynarze. Około 13 % stanowiła dość mocno wyodrębniająca się służba domowa, po około 9% badanej zbiorowości obejmowali ludzie handlu (kramarze, rozmaici handlarze wędrowni) i osoby związane ze służbami miejskimi (z reguły kat i jego żona, pachołkowie miejscy, niżsi urzędnicy). Do powyższych liczb trzeba jednak podchodzić z dużą ostrożnością i traktować je tylko jako ogólną wskazówkę o powiązaniach - często zupełnie luźnych (np. przez ojca) lub okresowych - z tym czy innym rodzajem zajęcia. Zeznanie oskarżonego przed sądem, że wyuczył się określonego rzemiosła, wcale nie musiało oznaczać, iż nie podejmował okresowo innych zajęć lub, zważywszy jego długie wędrówki, że nie powinien być określony jako włóczęga czy żebrak. Wyróżniający się udział niektórych specjalności rzemieślniczych można tłumaczyć nie tylko ich dominacją liczbową w strukturze poznańskiego rzemiosła (krawcy, szewcy), ale chyba przede wszystkim potencjalnymi predyspozycjami do uczestnictwa w pożytkowaniu ukradzionych przedmiotów, wśród których odzież, obuwie, skóry i wyroby złotnicze zajmowały (obok żywności) czołowe pozycje. Marcin Kamler Określenie wielkości badanego zjawiska konkretnymi liczbami napotyka ogromne trudności. Dotyczy to zarówno możliwości oszacowania natężenia działań przestępczych, co już współcześnie było podnoszone np. w Anglii, a obecnie stanowi wielki problem kryminalistyki 2 ł, jak i oceny liczebności ludzi świata przestępczego. Nie będziemy w ogóle zajmować się kwestią pierwszą, ponieważ nie dysponujemy żadnymi materiałami, które mogłyby stanowić podstawę choćby najbardziej przybliżonych oszacowań. Można natomiast podejmować próby przybliżonej oceny minimalnej liczby przestępców działających równocześnie w Poznaniu 22 . Punkt wyjścia stanowią konkretne liczby osób sądzonych tu corocznie za przestępstwa kryminalne i ich towarzyszy powoływanych w śledztwach, przybliżony - przeciętnie sześcioletni - okres trwania przestępczej działalności profesjonali sty 23 oraz przekonanie (wynikające z lektury setek wieloletnich dość kompletnych zapisów w księgach sądów kryminalnych) o znacznej stabilności w 2. połowie XVI i 1. połowie XVII w. natężenia zjawiska przestępczości w miastach Korony. Na takiej podstawie można szacować, że w Poznaniu np. w latach 1577-1578 średnio przebywało co najmniej 120-130 osób zaliczonych do świata przestępczego, w latach 1594-1597 około 120 osób, a w pierwszej dekadzie XVIIw. około 90 osób. Wynosiłoby to około 0,7-0,5% zaludnienia tego w przybliżeniu dwudziestotysięcznego wówczas miasta. Liczby te można uznać za minimalne, ponieważ zostały obliczone na podstawie kartoteki osób, o których z pewnością wiadomo, że działały w Poznaniu w wymienionych okresach. Porównując je do liczb znacznie wyższych uzyskanych dla Krakowa i Lublina (1,5-2,0%), wydaje się, że można podwyższyć minimalną liczebność świata przestępczego w okresie 1550-1620 w przybliżeniu do 0,7 -1,0% ogółu mieszkańców, a więc do około 140-200 osób. W rzeczywistości prawdopodobnie ludzi tych było tam zazwyczaj o wiele więcej, ponieważ poza wszelkimi obliczeniami pozostali ci wszyscy, których istnienie nie zostało odnotowane w księgach sądowych. N a znacznie pewniejszych podstawach można oprzeć badanie proporcji, jakie zachodziły wśród sądzonych i powoływanych w Poznaniu przestępców w zakresie rodzaju uprawianego procederu. Jednak i tu pojawiają się trudności. Wprawdzie dokładnie wiadomo, jakich przestępstw dopuszczała się każda znana nam z akt sądowych osoba, jednak w bardzo wielu przypadkach pojawiają się wątpliwości przy ich klasyfikacji. Istniało bowiem powszechne łączenie rozmaitych występków i profesji. Zwyczajni złodzieje niekiedy dopuszczali się rozboju na drogach, meliniarze i paserzy czasami trudnili się złodziejstwem, a nawet rozbojem, nierządnice z reguły były złodziejkami. Przy zaliczeniu więc danej osoby do którejś z grup musiał decydować dominujący rodzaj jej działalności przestępczej bądź ciężar gatunkowy samego przestępstwa. A więc, gdy prostytutka okradła klienta - pozostała w grupie nierządnic; gdy meliniarz czy paser wziął udział w wyprawie złodziejskiej, a nawet rozbójniczej, zaliczałem go do grupy meliniarzy czy paserów, ponieważ obie te profesje miały szczególnie duże znaczenie dla funkcjonowania świata przestępczego; jednak pospolici złodzieje, którzy wzięli udział w rozboju lub zabijali w celach rabunkowych, zostali uznani za rozbójnikówlub morderców. Wydaje się, że taka metoda kwalifIkacji stosunkowo najlepiej odzwierciedla rzeczywistą pozycję poszczególnych osób w świecie przestępczym oraz jest zgodna z odczuciami i ocenami ówczesnych sędziów, często łatwo czytelnymi w materiałach ze śledztwa, zwłaszcza w sposobie formułowania pytań i orzekanej karze. Na takich zasadach przeprowadzona klasyfIkacja przyniosła następujące rezul taty 24. Wśród mężczyzn (628 osób) złodzieje i włamywacze stanowili aż 74,6% rozbójnicy i rabusie 8,0%, meliniarze 4,8%, rozmaici wspólnicy 2,9%, kupujący lub przechowujący przedmioty kradzione (lecz nie zawodowi paserzy) 2,1%, paserzy 1,9%, szulerzy 1,6%, fałszerze monet 1,1% w sumie 3% tworzyli świętokradcy, stręczyciele, zabójcy w celach rabunkowych (lecz nie rozbójnicy), sprzedający przedmioty kradzione, oszuści i inni. Przestępstwami przeciwko mieniu (kradzież, rozbój, zabójstwo w celach rabunkowych, świętokradztwo, fałszerstwo, oszustwo, szulerstwo) zajmowało się 86,4% mężczyzn, obsługą zaś świata przestępczego (meliniarze, paserzy, kupujący i sprzedający przedmioty kradzione) - 9,3%. Wśród kobiet (201 osób) proporcje były zupełnie inne - przede wszystkim nie wystąpiła tak przytłaczająca jak u mężczyzn dominacja kradzieży. Złodziejki stanowiły tylko 29,8%, nierządnice 20,4%, wspólniczki 13,9%, meliniarki i stręczycielki po 9,5%, paserki 7,9%, kupujące lub przechowujące kradzione przedmioty 6,0%, sprzedające 1,5%, świętokradczynie 1,0%, fałszerka monet była tylko jedna. Przestępstwami przeciwko mieniu zajmowało się tylko 31,3 % kobiet, obsługą świata przestępczego aż 24,9%, do czego można by zapewne doliczyć 20,4% kobiet trudniących się zawodowo nierządem, bowiem i one niewątpliwie spełniały ważną rolę usługową wobec męskiej części świata przestępczego. Należy także pamiętać, że kradzieże popełniała większość nierządnic oraz niektóre meliniarki i paserki. Gdyby obliczyć tę strukturę łącznie dla mężczyzn i kobiet, wówczas okazałoby się, że złodziejstwem jako podstawową sferą działalności przestępczej zajmowało się prawie 64 % osób, nierządem i stręczycielstwem 7, 7 %, rozbojem (tylko mężczyźni) 6,0%, meliniarstwem 5,9%, wspólnikami rozmaitych przestępstw było 5,5%, paserami 3,4%. Przestępstwami przeciwko mieniu zajmowało się więc około 73% ogółu świata przestępczego, jego obsługą zaś 13,0% (lub 18%, gdyby wliczyć tu również nierządnice). Pragnąłbym jednak mocno podkreślić, że przedstawione powyżej dokładne odsetki swą precyzję zawdzięczają wyłącznie działaniom arytmetycznym, przeprowadzonym na określonej zbiorowości. W rzeczywistości muszą być one traktowane wyłącznie jako wielkości orientacyjne, pokazujące w sposób tylko dość przybliżony ogólne proporcje między poszczególnymi kategoriami przestępców. Powyższa struktura przestępczych profesji osób sądzonych i powoływanych w Poznaniu jest zbliżona do obrazu uzyskanego w Krakowie i Lublinie 25 . Dają się wprawdzie zauważyć pewne różnice, np. znacznie wyższy w Krakowie odsetek paserów i osób kupujących lub przechowujących kradzione przedmioty (łącznie 12,7%, gdy w Poznaniu tylko 6,4%), co może świadczyć o większej aktywności krakowskiego świata przestępczego, a wśród mężczyzn Marcin Kamlerszczególnie wysoki odsetek rozbójników w Lublinie (18,8%), naJn1ZSZY zaś w Poznaniu, jednak najważniejsze proporcje wypadają podobnie. Jest to sytuacja oczekiwana - rezultat wielkiej ruchliwości tych ludzi, przeciwdziałającej tworzeniu się odrębnych, specyficznych sytuacji w poszczególnych miastach, a sprzyjającej dość wyraźnemu ujednolicaniu się struktury i sposobów działania na różnych obszarach kraju. Elementem niezmiernie ważnym dla egzystencji świata przestępczego, a zarazem jedynym czynnikiem stabilizującym działania należących do niego ludzi, było jego trwałe zaplecze w miastach - meliny, paserzy, punkty nierządu, miejsca noclegowe, czyli gospody, oraz zaprzyjaźnione karczmy czy szynki. Tworzyły one jakby infrastrukturę tego świata, umożliwiając jego członkom po przyjściu do znajomego sobie miasta: w melinie - znalezienie schronienia, ukrycie przyniesionego łupu, nawiązanie kontaktu z paserem, odszukanie dawnych towarzyszy i poznanie nowych, zaplanowanie kolejnej wyprawy, niekiedy wesołej zabawy; u pasera - spieniężenie przyniesionej zdobyczy; w gospodzie - względnie bezpieczny nocleg u gospodarza, który nie będzie zadawać zbędnych pytań i skąd będzie można swobodnie odchodzić i powracać o każdej porze nocy. Punkty nierządu pełniły wśród mężczyzn, żyjących na ogół w stanie bezżennym, funkcje oczywiste i dość ważne, a ponad to, skupiając ludzi marginesu społecznego, często również ułatwiały sprzedaż kradzionych przedmiotów i umożliwiały nawiązanie kontaktu z innymi przestępcami. W karczmach, piwnicach, szynkach i piwiarniach (rozmaicie je zwano) zabawiano się, ale także spotykano towarzyszy, omawiano plany na przyszłość, czasem dzielono pieniądze. W 1582r. poznański Żyd Abraham Chewel zeznał, że "Marek z Wronek, Czech z Sierakowa, Mały Jakubek bywali w kamienicy Pana Dąbrowskiego [...] i gdy pili z sobą u Poklateckiego na Psi ulicy tedy mu mówili: pódź z nami, i szli wszyscy tamże do kamienicy Pana Dąbrowskiego [...] i naleźli tam skrzynię jednego miecznika i otworzywszy ją wzięli oni 7 albo 8 kordów i dali mu 2 kordy"26. Oczywiście nie należy sądzić, że wszyscy gospodarze udzielający noclegów ludziom świata przestępczego lub karczmarze podający im trunki sami byli z tym światem związani. Można jednak utrzymywać, że właścicieli tych lokali cechowała pewna tolerancyjność wobec ludzi marginesu społecznego i dystans od miejskich służb porządkowych, a lokalizacja tych punktów jest ważną wskazówką, w jakich rejonach miasta przestępcy czuli się pewniej i bezpieczniej. U stale nie położenia poznańskich melin - najważniejszego wyznacznika topografii skupisk ludzi świata przestępczego w mieście - nastręcza wielu kłopotów. W niektórych przypadkach nie wiadomo gdzie funkcjonowały nawet te meliny, o których w aktach zachowały się obszerne informacje i których gospodarze zostali za swą działalność straceni 27 . Zapewne prowadzący śledztwo dobrze znali położenie owych lokali i na ogół nie istniała potrzeba dopytywania się i odnotowywania, gdzie się one znajdują. Położenie niektórych spośród nich - także karczem i szynków - bywa zresztą określane, jednak w sposób zapewne wystarczający dla ówczesnych poznaniaków, ale nie dla nas. Nie umiemy bowiem zlokalizować meliny Jana Cecylii, funkcjonującej "w domu sołtyski", Jarosza - usytuowanej "za mostem" (tu w grę wchodzą Garbary, Nowa Grobla lub Chwaliszewo), czy też szynku "u Barbary pod Sędzią" (zapewne w obrębie murów). Dość często natomiast można spotkać w tekstach dokładniejsze określenie położenia gospód noclegowych, zapewne potrzebne sędziom, którym również same imiona czy zawody gospodarzy być może niewiele mówiły. W rezultacie udało się dla całego badanego okresu (tj. dla ponad 80 lat) zlokalizować 23 meliny (spośród znanych nam 36), zaledwie 8 paserów 28 , tylko 12 punktów nierządu, 102 karczmy, szynki i piwnice oraz aż 263 gospody, w których najmowali kwatery ludzie na ogół na stałe związani ze światem przestępczym. Cały ten materiał (łącznie 407 lokalizacji) podzielono chronologicznie na grupę obejmującą dane z 2. połowy XVI w. (199 lokalizacji) oraz grupę z danymi z 1. połowy XVIIw. (208), a to w celu zaobserwowania ewolucji w topografii skupisk elementów przestępczych w drugim okresie w porównaniu do pierwszego (dalej: I i I I) . Oczywiście uzyskane dane stanowią tylko znikomą część całego zjawiska i rozpatrywanie ich pod kątem wielkości bezwzględnych byłoby nieporozumieniem. Mogą one jedynie wskazać w mieście rejony koncentracji elementów przestępczych oraz ewentualnie ujawnić dokonujące się w tym zakresie zmiany wraz z upływem czasu. Zlokalizowane w każdym z okresów punkty zostały umieszczone na schematycznych planach miasta. Oznaczenia skupiono przy nazwach topograficznych danych obszarów, chociaż niekiedy byłaby możliwa także lokalizacja bardziej precyzyjna (na konkretnych ulicach wewnątrz murów, przy niektórych kościołach). Tu jednak chodzi tylko o zbadanie proporcji wielkości skupisk miejsc odwiedzanych przez przestępców w ramach całych przedmieść bądź mniejszych terenów o odrębnych nazwach własnych. Już na pierwszy rzut oka widać w obu okresach wyraźne skupiska tych lokali - zwłaszcza związanych z profesjonalną przestępczością (meliny, paserzy) - poza murami miasta. Wewnątrz odnaleziono niemal wyłącznie gospody (noclegi), szynki (piwiarnie, piwnice) i punkty nierządu, których więzi z zawodową przestępczością były z pewnością dużo słabsze. Ogólna liczba punktów usytuowanych na terenie właściwego miasta sięgnęła zaledwie 13% (w kolejnych okresach 12,6% i 14,0%). Dowodzi to, że świat przestępczy, a szczególnie jego profesjonalna część, zdecydowanie wolała przebywać na przedmieściach. Zachowanie takie jest w pełni racjonalne, świadczy bowiem o dążeniu do maksymalnego zamortyzowania działań służb porządkowych, o wiele skuteczniejszych wewnątrz murów. Na przedmieściach, pozbawionych zamykanych na noc bram oraz słabiej kontrolowanych, istniała pełna swoboda poruszania się w nocy, łatwość szybkiej ucieczki, szansa, że się pozostanie niezauważonym. Ponadto można przypuszczać, iż mieszkańcy tych obszarów, w znacznej większości należący do najuboższych i najmniej ustabilizowanych warstw w mieście, byli dużo bliżsi i bardziej przychylni ludziom marginesu społecznego. Oczywiście przestępcy bywali także wewnątrz murów, często odwiedzali znajdujące się tam piwiarnie i piwnice z wyszynkiem gorzałki czy piwa (około 28% wszystkich tego rodzaju lokali odnaleziono wewnątrz murów) oraz dziewki nierządne (blisko 42%). Trzeba jednak pamiętać, że zarówno jedne, Marcin Kamlerjak i drugie usługi (wyszynk i nierząd) były przeznaczone przede wszystkim dla ludzi spoza marginesu społecznego, a więc z punktu widzenia rentowności tych lokali korzystniejsze było usytuowanie w mieście właściwym niż na przedmieściach. Można tylko domniemywać, że w ogólnym przekroju więzy łączące właścicieli szynków czy piwiarni działających we właściwym mieście ze światem przestępczym były słabsze od więzi istniejących na przedmieściach. Bardzo znamienne jest natomiast to, że w murach odnalazłem tylko około 13 % gospód noclegowych i do wyjątków należało, aby tam właśnie zatrzymał się przestępca profesjonalny. Wyłania się więc ogólny obraz topografii obecności ludzi świata przestępczego w Poznaniu: miasto wewnątrz murów - gromadzące ludzi najbogatszych (składy kupieckie, kramy) i przyjezdnych (stosunkowo łatwiejszych do okradzenia) oraz stanowiące teren skupionego handlu (rynek), a więc miejsce szczególnie sposobne do kradzieży - było obszarem, gdzie dokonywano większości kradzieży i włamań. Zabawiano się tam we dnie przy piwie i gorzałce, odwiedzano oficjalnie działający zamtuz katowski oraz pokątnie pracujące dziewki nierządne, dość rzadko zaś nocowano. Przedmieścia - to trwale zarysowane miejsca schronienia, ukrycia siebie i łupów, dokonywania transakcji z paserami, spotkań z towarzyszami; stamtąd wychodzono na wyprawy złodziejskie czy rozbójnicze i tam z nich powracano. W całym stuleciu szczególnie nasycone elementami przestępczymi były , obszary wokół kościoła Sw. Marcina, zwane też przedmieściem świętomarcińskim. Tam właśnie działało najwięcej melin (w I okresie 27%, w II - 12,5%, w całym stuleciu 22 %), tam najczęściej szukano gospody na noc (w I okresie 25% , w I I - 42%, w całym stuleciu 27 % ). N a innych przedmieściach objawy działania świata przestępczego sytuowały się dość równomiernie, jednak z dość wyraźną przewagą nasycenia terenów na lewym brzegu Warty i Nowej Grobli. A więc zarówno meliny, jak i najmowane przez przestępców gospody znajdowały się za kościołem Sw. Wojciecha, na Przedmieściu Wronieckim, Glinkach, Kundorfie, Górze Muszej, na południu zaś na Przedmieściu Wrocławskim, Piaskach, Gąsce, Nowych Ogrodach, Rybitwach i Półwsi; znaczna koncentracja tych lokali jest widoczna na Nowej Grobli. Za Wartą ich skupiska widać w Miasteczku, Sródce, na Mistrzowskiem, mniej na Zawadach. W II okresie wyraźnie zmniejszyło się znaczenie terenów położonych bezpośrednio za południową bramą miasta i Nowej Grobli, wzrosło zaś obszarów leżących na północny zachód od miasta, Półwsi, Miasteczka, pojawiły się lokalizacje na Garbarach. Trudno jest odpowiedzieć jednoznacznie dlaczego na tych, a nie innych przedmieściach Poznania skupiało się życie świata przestępczego. Sądzę, że decydowała o tym kombinacja czterech zasadniczych czynników: 1) względne bezpieczeństwo ze strony służb miejskich i swoboda poruszania się: pewne znaczenie mógł mieć także status jurydyki danego przedmieścia, który zmniejszał swobodę działania miejskich pachołków, nie dając własnego dostatecznego zabezpieczenia. 2) niska pozycja społeczna i ekonomiczna stałych mieszkańców danego przedmieścia, dająca niewielką perspektywę awansu majątkowego i rozbudowy tego obszaru. 3) dogodne położenie względem najbardziej uczęszczanych szlaków wylotowych z miasta. 4) rodzaj zabudowy. Znaczenie tych czynników jest szczególnie dobrze widoczne na przed, mieściu Sw. Marcina i w ogóle na obszarach przylegających do miasta od strony południowo-zachodniej. Były to tereny położone w pobliżu uczęsz, czanych gościńców biegnących na Sląsk i na zachód, z dogodnym do działań przestępczych zapleczem, o charakterze na poły miejskim, na poły wiejskim (Nowe Ogrody, Półwieś). Część tych obszarów należała do jurydyki probosz, czowskiej Sw. Marcina, którą otaczały inne: Rybitwy, szpitala św. Łazarza i benedyktynek; okresowo na przedmieściu świętomarcińskim istniały także i inne jurydyki: około 1577 - wkrótce po 1619 - Potulickich i w 1. połowie XVII w. - Czarnkowskich 29 . Zabudowa tych terenów była umiarkowanie rzadka - zapewniając zarówno dostateczną liczbę kryjówek, jak i możliwość dyskretnego poruszania się. Również wschodnia część przedmieścia św. Wojciecha miała status jurydyki, co mogło mieć wpływ na dość widoczne skupianie się tam elementów przestępczych 30 . W powyższych przypadkach wysunięcie takich właśnie czynników, decydujących o tworzeniu się skupisk przestępczych wydaje się trafne. Dlaczego jednak świat przestępczy niemal zupełnie omijał Chwaliszewo, dogodnie położone, nieźle zabudowane i pozornie wydające się znakomitym terenem do tego rodzaju działań, także Ostrów, , a w 1. połowie XVII w. Sródkę - pozostaje zagadką. Znajomość ówczesnych realiów tych przedmieść jest niewystarczająca, aby udzielić tu przekonywającej odpowiedzi. Próbę potwierdzenia zależności preferencji ludzi świata przestępczego wobec któregoś z przedmieść, ze statusem społeczno-ekonomicznym jego mieszkańców, umożliwiają badania socjotopografii Poznania w XV w., przeprowadzone przez Jacka Wiesiołowskieg0 3l . Wprawdzie dają one obraz sytuacji istniejącej w tym zakresie o wiek wcześniej, jednak wydaje się, że rozwój gospodarczy Poznania i ewolucja sytuacji społecznej jego mieszkańców nie postępowały wówczas tak szybko, aby porównania takie - szczególnie z danymi z 2. połowy XVI w. - były błędem. Okazuje się więc, że ustalone przeze mnie skupiska aktywności przestępczej pokrywały się z obszarami , zamieszkiwanymi przez ludność uboższą: były to rejony kościoła Sw. Marcina, Nowa Grobla, Piaski, Rybitwy (Rybaki)32. Na Stelmachach, Czapnikach i Garbarach, zasiedlonych przez dość znaczny odsetek rzemieślników, należących do warstwy średniej i na tle pozostałych przedmieszczan stosunkowo zamożnych, odnalezione przeze mnie lokalizacje są bardzo nieliczne. Na Garbarach i Czapnikach w 2. połowie XVI w. nie ma ich wcale, na Stelmachach odnotowano tylko trzy gospody. Sytuacja nieco zmieniła się w 1 połowie XVII w., kiedy to pojawiły się lokale odwiedzane przez ludzi świata przestępczego na Garbarach (nawet melina) i Czapnikach. Nie znamy sytuacji majątkowej i społecznej mieszkańców tych przedmieść w XVII w., trudno więc wyrokować, czy wzrost zainteresowania nimi przez elementy marginalne i przestępcze wiązał się z ubożeniem mieszkających tam ludzi, czy też przyczyn należy szukać gdzie indziej. Przedstawione powyżej powiązania aktywności przestępczej z ubóstwem potwierdzają jeszcze raz przekonanie, iż nie tylko ludzie szerzej pojętego marginesu społecznego, ale także należący POZNAŃ-2 polowa XVI w. WYMYKÓWue KUNDORFaeo GLINKI . -*>, *" GÓRA MUSZA ...... .00 ....DO ...... A f> . ....." »»»»» 9 Kciciór >, . ,>,;,>,fw. Marcina 000000 NW. OGRODY MISTRZOWSKIEoeeaeeo 3" Koiclól Sw. Jana · melinaa pasar O nierządgospoda (nocleg)o karczma, piwiarnia