POZNANIAK NA KRESACH, CZYLI RYSUNKI FRANCISZKA BURKIEWICZA Z WYPRAW ARTYSTYCZNYCH na Wołyń i Polesie (1935 r.) oraz na Podole (1939 r.) JAROSłAW MULCZVŃSKI W bogatym dorobku artystycznym Franciszka Burkiewicza zasłużonego poznańskiego grafIka, znajdują się dwie teki rysunkowe, do tej pory zaledwie wzmiankowane i w większości nie prezentowane, które stanowią znakomite świadectwo minionych czasów. Pierwsza z nich to teka pt. "Wołyń i Polesie" z 1935 r. oraz druga pt. "Podole" z 1939 r. - obie powstały podczas letnich wypraw wakacyjnych na kresy wschodnie II Rzeczypospolitej. Zasługują one na krótkie omówienie przynajmniej z dwóch względów, po pierwsze - należą do początkowych prac artysty ukazujących rozwój talentu i warsztatu artystycznego, oraz po drugie - zawierają prawie kompletny zbiór prac, liczący ogółem prawie sto rysunków (za wyjątkiem kilku w rękach prywatnych), łącznie ze szkicami i studiami rysunkowymi. Teka "Wołyń i Polesie" Wyprawa artystyczna l na Wołyń i Polesie powstała z inicjatywy kierownika Wydziału GrafIki i Introligatorstwa w Państwowej Szkole Sztuk Zdobniczych i Przemysłu Artystycznego w Poznaniu, prof. Jana Jerzego Wronieckiego, który odbył już wcześniej podobną eskapadę łodzią z zaprzyjaźnionym Arkadym Fiedlerem. Zachęcony jej powodzeniem zaplanował kolejną, tym razem z absolwentami poznańskiej Szkoły Zdobniczej, Dunajem od miasta Ulm, aż po ujście rzeki do Morza Czarnego. Niestety, ze względu na ogromne trudności organizacyjne nie doszła ona do skutku (żmudne przygotowania trwałyby copj* J. Mulczynski Ryc. 1. Franciszek Burkiewicz "Nad Jasiołdą", rys. ołówkiem, 1935 r. ,li=* Rys. 2. Franciszek Burkiewicz "Port w Kołkach", rys. ołówkiem, 1935 r. najmniej rok). Zmieniono plany i przyszłe żagle skierowano na kresy wschodnie ówczesnej Rzeczypospolitej - na Wołyń i Polesie. W wyprawie, która odbyła się w lipcu i sierpniu 1935 r., obok prof. J. Wronieckiego wzięli udział młodzi absolwenci, kończący właśnie naukę na tym Wydziale w Szkole Zdobniczej: Czesław Borowczyk (ur. 1912), Jerzy Borsukiewicz (1912 -1985), Franciszek Burkiewicz (ur. 1910), Stanisław Kuglin (1907 -1983), Medard Świtek (1916 - 1940) i Czesław Zborowski (1914 - 1976). Przygotowania trwały ponad pół roku; najważniejszą kwestią było zorganizowanie łodzi żaglowych, którymi uczestnicy mieli się przemieszczać. Pomógł w tym ojciec jednego z uczniów, Jan Zborowski, który był rzemieślnikiem i przy jego pomocy zbudowano w warsztacie stolarskim dwie żaglówki (typu P-7). Nadano im nazwy: pierwsza nosiła imię "Zyndram" - na cześć Karola Zyndrama- Maszkowskiego, dyrektora Szkoły Zdobniczej w Poznaniu, a druga "Ziuk" - na cześć Józefa Winiewicza, redaktora naczelnego "Dziennika Poznańskiego", jednego z ważniejszych ofiarodawców, którzy wspomogli wyprawę. Osobnym problemem było sfinansowanie całej eskapady. Oprócz własnego wkładu pracy i przeznaczenia zarobionych kwot pieniężnych do wspólnej puli, ogłoszono zbiórkę darów dla dzieci poleskich, jak również na bezpośrednie potrzeby uczestników (prowiant, przybory rysunkowe itp.). Sukcesywnie powiększała się lista darczyńców 2 , co mobilizowało kolejnych ofiarodawców do udzielenia wsparcia i zareklamowania się. Trasę wyprawy, wyłącznie drogami wodnymi, opracowano wcześniej - jej początek stanowił Łuck, dokąd przetransportowano pociągiem skrzynie z darami i przyborami rysunkowymi oraz dwie żaglówki. W Łucku zakupiono jeszcze łódź rybacką, którą przerobiono na... gondolę i nazwano na cześć profesora J. Wronieckiego - "Wrona". Dalej trasa biegła rzeką Styr przez wołyńskie Wiszenki, Sokul, Kołki, Czartorysk, aż do Prypeci na Podolu i do Pińska. Następnie rzeką Piną do Jasiołdy i Kanałem Ogińskiego z Jeziorem Wygonowskim (przez Dobry Bór i Telechany) do Szczary, którą dopłynęli (przez Byteń) do Słonimia. Według planów wyprawa miała zakończyć się w Grodnie, jednak z powodu nieporozumień na tle politycznym 3 dwóch uczestników rozstało się z grupą w Słonimie i powróciło do Poznania - prof. J. Wroniecki i następnego dnia F. Burkiewicz. Reszta kontynuowała rejs Szczarą do Niemna i dalej dopłynęli do Grodna. Nie trzeba dodawać, że wyprawa obfitowała w wiele przygód i wydarzeń, np. spotkanie z księciem Radziwiłłem na polowaniu i wspólnie zorganizowane ognisko. Celem, jaki przyświecał wyjazdowi, było poznanie wschodnich regionów kraju pod względem historycznym, krajobrazowym oraz panujących tam stosunków społeczno-politycznych. Nie bez znaczenia była również możliwość, co w rezultacie należałoby uznać za najważniejsze zadanie wyprawy, odbycia przez młodych artystów praktyki rysunkowej w warunkach plenerowych której pozbawieni byli na zajęciach w Szkole Zdobniczej. Teka "Wołyń i Polesie" Franciszka Burkiewicza zawiera ponad 20 rysunków, sygnowanych (z oznaczeniem dokładnej dziennej daty), o wymiarach ok. 30 x 40 cm, wykonanych w większości na papierze ołówkiem i uzupełnionych J. Mulczyński Ryc. 3. Franciszek Burkiewicz, "Dobry Bór", rys. ołówkiem, 1935 r., wym. 34x25,5 cm Ryc. 4. Franciszek Burkiewicz "Kościół w Czartorysku" , rys. ołówkiem, 1935 r., wym. 23x43,4 cm. Ryc. 5. Franciszek Burkiewicz, "Figura w cerkwi w Podhajcach", rys. ołówkiem, 1939 r., wym. 21x7 cm (niezwykle rzadko i raczej w szkicach) brązową kredką. Tematyka teki reprezentuje " oficjalnie" panujący w latach międzywojennych - przynajmniej w grafice - nurt sztuki realistycznej, krajobrazowej, który oddawał - jak pisze Maria Grońska - "epicki obraz polskiego życia obyczajowego, oparty na zamiłowaniu do własnej tradycji i kultury narodowej (u.) przy znacznych skłonnościach do romantyzmu ,,4. Z ogromnym wyczuciem przedstawia Burkiewicz nastrojowe widoki Wołynia i Polesia, ukazując ich zróżnicowany charakter: płaski i bagnisty pejzaż poleski rysuje delikatnym ołówkiem, rozpościerając szarą i monotonną płaszczyznę, w którą wcinają się nie regularne biele rozlewisk i wód ("Nad Jasiołdą" - ii. 1, "Horodyszcze", "Błota pińskie"), oraz bardziej wyżynny, z łąkami i charakterystycznymi stogami suszącego się siana, krajobraz wołyński - tu kreska jest dynamiczna, a całość potraktowana z większą ekspresją (" Wiszenki" , "Port w Kołkach" - ii. 2). Jednakże najwięcej rysunków dotyczy przedstawień architektury, uroczych zakątków z drewnianymi chałupami zabytkowych miasteczek ("Dobry Bór" - ii. 3, "Łuck", "Czartorysk"), z malowniczymi ruinami ("Baszta Lubarta w Łucku", "Ruiny cerkwi J. Mulczyński w Byteniu"); spośród tych nastrojowych obrazów "wyrastają" niekiedy monumentalne bryły kościołów, dające bogate świadectwo historii tych ziem ("Katedra w Łucku", "Kościół w Czartorysku" - ii. 4, "Kościół w Pińsku"). Prace artysty odznaczają się dużą biegłością techniczną; Burkiewicz rysuje żywą i dynamiczną kreską, modelując bryły i płaszczyzny mocnym światłocieniem. Niektóre fragmenty traktuje szkicowo, "po malarsku", w innych miejscach rozpracowuje dokładnie każdy detal, bądź większe fragmenty architektury. Jego pragnieniem jest wierne utrwalenie zabytkowej substancji, którą chce uchronić przed zapomnieniem. Przez wiele następnych lat będzie Burkiewicz przedstawiał piękno rodzimej architektury i widoków krajobrazowych, głównie z Poznania i Wielkopolski. Z nie mniejszą pasją rysował na Wołyniu i Polesiu motywy folklorystyczne i rodzajowe; powstało prawie 30 szkiców i studiów, przedstawiających postacie chłopskie, portrety wiejskich dzieci, sceny z targu, zagrody, konie, prawosławny krzyż przydrożny i inne. Niektóre z tych rysunków są zaledwie rozpoczęte, pociągnięte kilkoma kreskami albo potraktowane bardzo sumarycznie, inne natomiast - znakomicie dopracowane - stanowią miniaturowe formy rysunkowe. Po powrocie młodych artystów do Poznania najlepsze prace zaprezentowano w siedzibie Szkoły Zdobniczej przy ulicy Swiętosławskiej (obecnie Szkoła Baletowa) - pokaz odbył się jesienią 1935 r. 5 Przy tej okazji odbywały się spotkania z młodszymi kolegami, na których opowiadano o przebiegu wyprawy, jak również o warunkach życia i stosunkach społeczno-politycznych Wołynia i Polesia. Poza tą skromną szkolną prezentacją rysunki Burkiewicza z tej teki nie były eksponowane 6 . Oceniając ich poziom jako wysoki, należałoby w tym miejscu jeszcze zauważyć, że artysta był absolwentem Szkoły Zdobniczej 1 dopiero za rok miał przekroczyć mury warszawskiej Akademii. Teka "Podole" Cztery lata później, w lipcu i sierpniu 1939 r. Burkiewicz, już jako absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, wszedł w skład ID-osobowej grupy wychowanków tej uczelni, której zadaniem było wykonanie pod kierunkiem prof. Stanisława Ostoi-Chrostowskiego dokumentalnych rysunków na Podolu (a na ich podstawie drzeworytów) tamtejszej architektury, rzeźby, folkloru i pejzażu. Z inicjatywy rządu II Rzeczypospolitej Polskiej i Marszałka Edwarda Rydza-Smigłego powstał bowiem projekt wydania teki graficznej zatytułowanej "Podole"7. Absolwentów A.S.P. w Warszawie, mających wziąć udział w powstaniu teki, typował wspomniany profesor tej uczelni, S. Ostoja-Chrostowski (opracowanie literackie należało do Zofii Kossak-Szczuckiej). Przed wyjazdem urządził z tej okazji dla wszystkich uczestników spotkanie w Warszawie, na którym określił cele i charakter całego przedsięwzięcia. Następnie wszyscy udali się pociągiem przez Lwów do Tarnopola, gdzie znajdowało się Dowództwo Okręgu Korpusu zarządzane przez gen. Paszkiewicza, który wydał przyjęcie na cześć wszystkich przybyłych. W Tarnopolu dokonano podziału Ryc. 6. Franiszek Burkiewicz, "Nagrobek w kaplicy Sieniawskich w Brzeżanach", rys. ołówkiem, 1939 r., wym. 11x19 cm. na pięć ekip 2-osobowych, z których każda wyruszyła następnego dnia w inny rejon Podola; Burkiewicza przydzielono razem z Czesławem Borowczykiem (brał udział także w poprzedniej wyprawie)8 do Brzeżan, gdzie otrzymali zakwaterowanie w Domu Żołnierza (stacjonował tu pułk "Brzeżany" pod dowództwem płk. Fildorfa). Brzeżany stanowiły istotne miejsce planowanego przedsięwzięcia, ponieważ tutaj urodził się Marszałek E. Rydz-Smigły. Z tego też względu - poza wyborem dwóch zdolnych absolwentów Wydziału Grafiki warszawskiej Akademii (C. Borowczyk był asystentem na tym Wydziale) - razem z nimi pojechali do Brzeżan na kilka dni także Z. Kossak-Szczucka i S. Ostoja-Chrostowski. Z Brzeżan dokonywali wypadów w promieniu 20 - 40 kilometrów i rejestrowali na papierze obiekty, które ich zdaniem mogły znaleźć się później w tece graficznej. Co dwa tygodnie odbywały się w Tarnopolu przeglądy wykonanych prac, na które specjalnie przyjeżdżał z Warszawy prof. S. Ostoja-Chrostowski. Trudno pominąć polityczny charakter całego przedsięwzięcia - przeznaczenie sporych nakładów finansowych na wydanie polskiego albumu ziemi podolskiej z jej licznymi zabytkami i bogactwami posiadało wyraźnie propagandowy wymiar. Niestety wybuch II wojny Światowej przerwał to ambitne . . zamIerzenIe. Z powyższych względów, spełnienia określonych założeń, rysunki podolskie posiadają odmienny wyraz artystyczny. W przeciwieństwie do teki "wo Ryc. 8. Franciszek Burkiewicz, "Fragment klasztoru 0.0. Bernardynów w Brzezanach", rys. ołówkiem, 1939 r., wym. 19,5x15,5 cm J. Mulczyński Ryc. 7. Franciszek Burkiewicz, "Katownia w Podhajcach", rys. ołówkiem, 1939 r., wym. 22x23 cmiyńskiej i poleskiej", której prace oddają silniejszy ładunek emocjonalny autora oraz zawierają więcej cech romantycznych, szkicowego traktowania pod względem formalnym i więcej dowolności w podejmowaniu motywów, późniejsze rysunki powstałe na Podolu "są to (u.) niezwykle precyzyjne, znakomite warsztatowo rysunki detali architektonicznych, robione z fotograficzną dokładnością. (u.) Wybór obiektów uwiecznionych w rysunkach świadczy o czymś więcej niż np. szkolna, doprowadzona do perfekcji inwentaryzacja zabytków architektury, mówi o zmyśle młodego rysownika, o jego wrażliwości historycznej i pietyzmie dla tradycji kulturowej ,,9 . Teka "podolska" z 1939 r. składa się z 20 sygnowanych rysunków 10 (w skład teki wchodzą również nieliczne szkice), wykonanych ołówkiem (dwa rysunki piórkiem), z których najliczniejszą grupę stanowią przedstawienia motywów rzeźbiarskich ("Figura w cerkwi w Podhajcach I - II" - ii. 5, "Nagrobek w ka, , plicy Sieniawskich w Brzeżanach" - ii. 6, "Sw. Mikołaj", "Sw. Józef', "Figura z grobowca Sieniawskiego w kaplicy zamkowej w Brzeżanach") oraz mniejszy zespół, przedstawiający widoki architektury ("Katownia w Podhajcach" - ii. 7, "Fragment klasztoru 00 Bernardynów w Brzeżanach" - ii. 8, "Cerkiewka w Brzeżanach na Adamówce", "Klasztor 00 Bernardynów w Brzeżanach"); należy również wymienić "Stary nagrobek na cmentarzu żydowskim w Podhajcach". Na podstawie rysunków "podolskich" miały powstać drzeworyty, co znacznie ograniczało ich format (ok. 20xl5 cm), z powodu wielkości deski drzeworytniczej. Jednakże wybuch wojny uniemożliwił realizację tych planów; rysunki (z obydwu tek) cudem ocalały - na początku września 1939 r. Burkiewicz wracał w pośpiechu z Podola przez Kraków do Poznania, zostawiając prace rysunkowe w Tarnopolu (w tamtejszej DOKP), skąd prawdopodobnie jeszcze przed wejściem na te obszary wojsk radzieckich przesłano je do Warszawy, a stamtąd dostarczone zostały do mieszkania artysty w Poznaniu Guż po upadku Warszawy jesienią 1939 r.). W czasie okupacji Burkiewicz nie został wysiedlony z mieszkania przy ul. Chłapowskiego 2 i rysunki szczęśliwie dotrwały do naszych czasów. Dziś możemy podziwiać ich walory artystyczne, jak również dzięki nim możemy przenieść się w czasie i przestrzeni do epoki, która odeszła bezpowrotnie... Drzeworyty powstały jedynie na podstawie pierwszej teki z 1935 r. i wśród nich można wymienić m.in. "Słonim", "Bóżnica w Łucku"lł, "Dobry Bór", "Łuck I - II", "Pejzaż z Polesia", "Kościół w Pińsku". Trudno byłoby doszukiwać się analogii pomiędzy pierwotną wersją rysunkową, a ostateczną graficzną. Artysta nie przenosi cech typowych dla rysunku do drzeworytów i linorytów; stara się raczej w sposób maksymalny wykorzystać te środki wyrazu, które właściwe są danej technice i w tym celu przekształca pierwowzór rysunkowy, co udaje mu się znakomicie osiągnąć. Na zakończenie można postawić pytanie, jaki wpływ mogły mieć teki z lat trzydziestych na wykrystalizowanie się programu artystycznego Franciszka Burkiewicza? Otóż wydaje się, że udział w tak znakomitych wyprawach (szczególnie prestiżowy był współudział w tece "Podole") wpłynął w sposób zasadniczy przede wszystkim na treść jego przedstawień: od samego początku swo J. Mulczyński Fot. l. Absolwenci Wydziału Grafiki Państwowej Szkoły Sztuk Zdobniczych i Przemysłu Artystycznego w Poznaniu na tle mapy, wyznaczającej trasę wyprawy na Wołyń i Polesie w 1935 r. Od lewej siedzą: J. Borsukiewicz, S. Kuglin, F. Burkiewicz, C. Zborowski; od lewej stoją: C. Borowczyk, M. Switek Fot. 2. Wieś Wiszenki koło Łucka nad rzeką Styr. "Nasze łodzie: "Zyndram" na cześć dyrektora Szkoły Zdobniczej, Karola Zyndrama Maszkowskiego; "Ziuk" na cześć naczelnego redaktora "Dziennika Poznańskiego", Józefa Winiewicza; i trzecia łódź, zakupiona w Łucku i przerobiona pierwotnie na gondolę, o nazwie "Wrona" na cześć prof. J. Wronieckiego (1935 r.)". Od lewej: F. Burkiewicz, M. Świtek, C. Borowczyk, J. Borsukiewicz, troje miejscowych ludzi i S. Kuglin (stoi)." Fot. 3. W Czartorysku prof. J. Wroniecki rysuje ze swoimi uczniami kościół (1935 r.) J. Mulczyński Fot. 4. "Dzieci poleskie przyglądają się naszej pracy w Czartorysku" . Od lewej stoją: J. Borsukiewicz, C. Borowczyk, prof. J. Wroniecki S. Kuglin i F. Burkiewicz; siedzi: M. Świtek (1935 r.) Fot. 5. Dobry Bór. Przy posiłku siedzą: F. Burkiewicz, C. Borowczyk, prof. J. Wroniecki i J. Borsukiewicz. Z prawej strony widoczny budynek szkolny, gdzie kwaterowali uczestnicy wyprawy (1935 r.) *TR A ,ma Er JH Bk Fot. 6. Dobry Bór. "Rozdajemy dzieciom poleskim cukierki, zeszyty, kredki, gumki ..." (1935 r.) Fot. 7. Dobry Bór. "Wracamy do łodzi". Od lewej: C. Borowczyk, J. Borsukiewicz, F. Burkiewicz i prof J. Wroniecki (1935 r.) J. Mulczynski Fot. 8. Brzezany (Podole). F. Burkiewicz tysuje f1gurę lwa w Kaplicy Sieniawskich (1939 r.) Fot. 9. Kaplica Sieniawskich w Brzezanach. Od lewej F. Burkiewicz (gra) i C. Borowczyk J. Mulczyński ich artystycznych poszukiwań z umiłowaniem i pasją prezentował piękno rodzimego pejzażu i widoki uroczych zakątków miast i miasteczek. Ponadto podejmowane tematy nie tylko odzwierciedlały określony wycinek rzeczywistości, ale wyrażały również nastrój i stan emocjonalny artysty. Wszystkie te elementy, poparte wysokim poziomem warsztatowym, zaowocowały w następnych latach twórczości wspaniałymi rysunkami i grafikami. Przypisy 1 Nazwa wyprawy brzmiała: "Od Krzemieńca do Wilna. Wycieczka artystyczno-krajoznawcza absolwentów grafiki Państw. Szkoły Sztuk Zdobniczych w Poznaniu pod kierownictwem prof. J. Wronieckiego" (napis ten widnieje na wyrysowanej na planszy trasie wyprawy - zob. 19191969. Państwowa Wyższa Szkoła Sztuk Plastycznych w Poznaniu, Poznań 1971, zdjęcie nr 2; oraz M. Grońska, Nowoczesny drzeworyt polski (do 1945 roku), Wrocław - Warszawa - Kraków - Gdańsk 1971, s. 310). 2 Przyszli uczestnicy wyprawy wiele miesięcy wcześniej gromadzili fundusze, zarabiając pracami zleconymi z zakresu grafiki użytkowej, przeważnie dzięki rozlicznym koneksjom i wsparciu prof. J. Wronieckiego. Przygotowali ponadto speq'alnie ozdobioną listę i wpisywali na niej nazwiska ofiarodawców. Rzadko zdarzało się, żeby ktokolwiek odmówił im pomocy, szczególnie gdy chodziło o dary dla biednych dzieci poleskich. Otrzymywali dla nich zeszyty, tabliczki, rysiki, elementarze, słodycze itd. Do głównych sponsorów należał wspomniany już redaktor naczelny "Dziennika Poznańskiego" JózefWiniewicz (Uf. 1905), od 1945 f. czynny w służbie dyplomatycznej PRL, który przekazał znaczną kwotę pieniężną. Poza tym firmy "Knorr" oraz "Maggi" zaopatrzyły młodych artystów w prowiant, natomiast papiery i bloki rysunkowe oraz przybory do rysowania ofiarowały sklepy: "Aquila" (mieścił się na skrzyżowaniu ulic św. Marcina i Ratajczaka) oraz "Niemojewski" z ul. Pocztowej (obecnie 23 Lutego). Lista darczyńców była oczywiście znacznie dłuższa. 3 Powodem rozbicia grupy była przede wszystkim agitacja komunistyczna prowadzona przez Stanisława Kuglina w czasie trwania wyprawy. Nie podobało się to prof. J. Wronieckiemu i F. Burkiewiczowi, którzy w Słonimiu opuścili kolegów. 4 M. Grońska, op.cit., ss. 372-374. 5 Wystawę przedłużono przez okres zimy 1935/36 roku. 6 Poza jednym pt. "Czartorysk", eksponowanym na wystawie jubileuszowej Franciszka Burkiewicza w BWA w Poznaniu (grudzień 1975- styczeń 1976). 7 Zamierzano wydać kilkadziesiąt luksusowych tek z oryginalnymi drzeworytami, natomiast pozostałe egzemplarze w l-milionowym (!) nakładzie z odbitkami z miedzianych płyt planowano rozprowadzić na wszystkich kontynentach. Takich wypraw na Podole, w nie zmienionym składzie, miało się odbyć kilka w ciągu 3 - 4 lat. Artyści zobowiązani byli do wykonania 15 drzeworytów (w cenie ś 150 zł). Ponadto otrzymywali bezpłatne zakwaterowanie i wyżywienie oraz 300 zł za dwa miesiące pracy. 8 Z Poznania, poza F. Burkiewiczem i C. Borowczykiem, brał jeszcze udział Witold Tomaszewski. 9 A. Maciejewska-Jamroziak, Grafika Franciszka Burkiewicza, w: "Nurt" 1976 nr 2. 10 Sześć rysunków z teki "Podole" znajduje się w prywatnych rękach w Poznaniu (Władysława i Alfons Baranek). 11 Dwa pierwsze wymienione drzeworyty (oraz "Pochód więźniów") zostały już w 1936 f. zakwalifikowane na Drugą Międzynarodową Wystawę Drzeworytów w Warszawie (Instytut Propagandy Sztuki). Wszystkie zdjęcia z wypraw oraz rysunki, na podstawie których wykonano reprodukcje, pochodzą ze zbiorów Franciszka Burkiewicza. DZIAŁ BIEZĄCY PREMIER HANNA SUCHOCKA I JEJ PIERWSZE WIZITY W POZNANIU ANDRZEJ GULCZYŃSKI T)owierzenie Wielkopolance misji utworzenia rządu było zaskoczeniem dla r wszystkich. Po upadku gabinetu Jana Olszewskiego powstawały różne koncepcje utworzenia nowego gabinetu. Decyzja wysunięcia kandydatury H. Suchockiej zapadła na prezydium Unii w piątek, 3 lipca. Propozycja została przyjęta przez małą koalicję, czyli Unię Demokratyczną, Kongres LiberalnoDemokratyczny i Polski Program Gospodarczy. Kandydaturę H. Suchockiej przyjęły cztery partie "piątki": Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe, Porozumienie Ludowe, Stronnictwo Ludowo-Chłopskie i Partia Chrześcijańskich Demokratów; nie przyjęło jej jedynie Porozumienie Centrum, które wysunęło kandydaturę Lecha Kaczyńskiego. Pomyślnie przeprowadzone rozmowy z tzw. dużą koalicją, którą tworzyły wszystkie wymienione partie i poparcie Prezydenta doprowadziły do przedstawienia Sejmowi kandydatury H. Suchockiej na stanowisko premiera (PC wycofało się z ostatecznego formowania rządu). W dniu 10 lipca Sejm podjął uchwałę w sprawie powołania H. Suchockiej na stanowisko prezesa Rady Ministrów i powierzył jej misję utworzenia rządu (233 głosy za, przy 61 przeciwnych i 113 wstrzymujących). Po krótkiej przerwie w obradach H. Suchocka przedstawiła proponowany skład rządu i jego program. Następnego dnia Sejm powołał nowy rząd, w którym znalazło się dwóch innych poznaniaków: dr Paweł Łączkowski jako wicepremier i prof. Krzysztof Skubiszewski jako minister spraw zagranicznych l. Hanna Suchocka urodziła się w Pleszewie 3 kwietnia 1946 r. w rodzinie farmaceutów Józefa i Wandy z Bączkowskich. W Pleszewie rodzina Suchockich była bardzo znana i szanowana. Dziadek H. Suchockiej, Stanisław L. Suchocki w czasie studiów na uniwersytecie wrocławskim współpracował m.in. z Janem Kasprowiczem. Uzyskawszy dyplom magistra farmacji pracował m.in. w aptekach wrocławskich i berlińskich a w 1894 r. osiadł w Pleszewie, gdzie nabył Aptekę pod Orłem. Będąc dobrym fachowcem Suchocki znacznie rozwinął aptekę wprowadzając szereg lekarstw wytwarzanych wg własnej receptury. A. Gulczyński Mając dobre przygotowanie botaniczne Stanisław L. Suchocki stał się świetnym znawcą zielarstwa i ziołolecznictwa. Aby pogłębić swe wiadomości w zakresie zielarstwa odbywał wiele podróży naukowych a najdłuższa z nich wiodła na Krym. Swe wiadomości zawodowe pogłębiał i przekazywał innym w ramach Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, którego członkiem był co najmniej od 1912 r. W latach 1912 - 1919 pełnił funkcję wiceprzewodniczącego Wydziału Przyrodniczego. Po odzyskaniu niepodległości S. L. Suchocki wszedł w skład jednej z komisji powołanych do opracowania farmakopei polskiej. Z uwagi na podeszły wiek nie przyjął proponowanego mu stanowiska profesora botaniki farmaceutycznej na Uniwersytecie Poznańskim. Przyjął jednak wybór na wiceprezesa okręgu poznańskiego Polskiego Powszechnego Towarzystwa Farmaceutycznego a Zarząd Główny tegoż towarzystwa nadał mu godność członka honorowego. S. Suchocki był też współtwórcą, wieloletnim prezesem i dyrygentem powstałego w 1896 r. Koła Śpiewackiego, które do dziś działa jako Koło Śpiewackie "Lutnia". Żona Stanisława Suchockiego, Anna z Czekanowskich była również znaną działaczką patriotyczną. Była sekretarzem Rady Ludowej na Powiat Pleszewski, posłem na Polski Sejm Dzielnicowy obradujący w Poznaniu w grudniu 1918 r., a także pierwszą kobietą w radzie miejskiej Pleszewa. Anna Suchocka była prezesem Towarzystwa Czytelni dla Kobiet, sekretarzem powiatowym Towarzystwa Czytelni Ludowych, przewodniczącą Stowarzyszenia Katolickiego Kobiet Pracujących, zaangażowana też była w działalność ruchu abstynenckiego. Za swą pełną poświęcenia działalność została odznaczona m.in. papieskim medalem "Pro Ecclesia et Pontifice" wręczonym przez prymasa A. Hlonda w 1931 r. Stanisław i Anna Suchoccy mieli czwórkę dzieci. Najstarszy syn, Włodzimierz został adwokatem, uczestniczył w powstaniu wielkopolskim, później praktykował w Poznaniu. Stanisław został leśnikiem i również uczestniczył w powstaniu wielkopolskim, a także kampanii wrześniowej, Maria i Józef zostali farmaceutami. Jedyna córka znana była w okresie międzywojennym w całej Polsce przede wszystkim z pełnienia funkcji prezeski Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Żeńskiej. Ona też objęła po śmierci ojca pleszewską aptekę, a następnie przekazała młodszemu bratu, Józefowi, który prowadził rodzinny zakład aż do upaństwowienia w 1951 r., a później pracował w niej do 1982 r. jako kierownik. W grudniu 1939 r. Suchockich wysiedlono na Kielecczyznę. Tam Józef stracił podczas nalotu nogę. W Kielcach poznał swą przyszłą żonę, również farmaceutkę. Całe swe wspólne życie związali jednak z Pleszewem i tamtejszą aptekę. Ich marzeniem było dochowanie się następców, tymczasem obie córki wybrały studia prawnicze. Hanna Suchocka, wychowywana w przenikniętym patriotycznymi tradycjami domu, po ukończeniu Szkoły Podstawowej nr 1 i uzyskaniu w 1963 r. matury w pleszewskim Liceum Ogólnokształcącym rozpoczęła studia prawnicze na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, które ukończyła w 1968 r. Należała m.in. do grona założycieli Chóru Akademickiego UAM. Po rocznym stażu na UAM H. Suchocka podjęła pracę w Instytucie Przemysłu Drobnego i Rzemiosła i odbyła aplikację radcowską. W listopadzie 1972 r. wróciła na UAM do Katedry Prawa Konstytucyjnego, gdzie w 1975 r. obroniła pracę doktorsk ą 2. H. Suchocka zajmowała się m.in. problemami praworządności i mniejszości narodowych, uczestniczyła w kursach i stażach naukowych (m.in. Leyden, Strasburg, Heidelberg). Od 1982 r. była także wykładowcą na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Z uwagi na pracę parlamentarną zrezygnowała z pracy nauczyciela akademickiego na UAM i podjęła pracę naukową w Centrum Praw Człowieka PAN w Poznaniu. W 1980 r. postanowiła wykorzystać wiedzę teoretyczną i poświęcić się pracy parlamentarnej. Została wówczas posłem z ramienia Stronnictwa Demokratycznego. Należała wtedy do nielicznej grupy opozycyjnej w Sejmie VIII kadencji. W komisji Prac U stawodawczych głosowała przeciw ustawie zatwierdzającej dekret o stanie wojennym. N ato miast podczas obrad plenarnych głosowała m.in. przeciw ustawie delegalizującej "Solidarność". Za to głosowanie została postawiona przed sądem partyjnym Stronnictwa Demokratycznego, który zawiesił ją w prawach członka. Chcąc mieć swobodę głosowania przeciw niedemokratycznej ustawie wyborczej do rad narodowych wystąpiła z SD w 1984 r. Od 1980 r. była członkiem "Solidarności" i jej ekspertem. W 1989 r. została posłem z listy Komitetu Obywatelskiego (uzyskała 128 234 głosy, co stanowiło 71,62% głosów wyborców). Została wówczas członkiem prezydium Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego, a później Klubu Parlamentarnego Unia Demokratyczna, była wiceprzewodniczącą Komisji U stawodawczej, członkiem Komisji Mniejszości N arodowych i Etnicznych, Komisji Konstytucyjnej (kierowała zespołem d/s praw i wolności człowieka; wraz z zespołem przygotowała projekt rozdziału przyszłej Konstytucji o prawach człowieka). Była też m.in. sprawozdawcą pierwszej zasadniczej nowelizacji konstytucji w 1989 r., likwidującej kierowniczą rolę partii, socjalistyczny system polityczny i przywracającej historyczną nazwę państwa. W 1991 r. Hanna Suchocka miała stanąć w wyborach jako wspólna kandydatka do Senatu wysunięta przez Unię Demokratyczną, Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe i "Solidarność". Zdecydowanie jednak wybrała kandydowanie do Sejmu z uwagi na inny charakter pracy tego organu. Prezydium Rady Regionalnej Unii Demokratycznej w Poznaniu zaproponowało jej wówczas kandydowanie z listy Unii Demokratycznej w Poznaniu, choć była wówczas bezpartyjna. Na listach wyborczych umieszczona została na drugim miejscu, po Tadeuszu Mazowieckim, ale przed miejscowym liderem, Andrzejem Machowskim. W wyborach przeprowadzonych 27 października uzyskała 5808 głosów (w samym Poznaniu - 4471 głosów). W Sejmie Rzeczypospolitej Polskiej I kadencji została wybrana wiceprzewodniczącą komisji ustawodawczej. Pracę w komisjach uważała za zasadniczą część poselskich obowiązków. Stąd też jej niezbyt częste wystąpienia na forum Sejmu. Podczas dyżurów poselskich wielokrotnie namawiano ją do wystąpień na forum sejmowym w różnych sprawach. Wyjaśniała wówczas, że poseł winien pracować przede wszystkim w komisjach a przedstawianie spraw, które A. Gulczyńskiwinny być załatwione w innym miejscu uważała za swoisty rodzaj pieniactwa i prowadzenia kampanii wyborczej. W lutym 1992 r. weszła w skład polskiej 12-osobowej reprezentacji do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy i stanęła na czele tejże reprezentacji 3 . W maju 1992 r. została wybrana wiceprzewodniczącą Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Mimo licznych wyjazdów odbywała w Poznaniu dyżury poselskie. Po ostatnim, czerwcowym dyżurze poselskim zastanawiała się, czy będzie mogła wyjechać do Londynu, czy też konieczny będzie jej pobyt w Warszawie ze względu na głosowanie nad nowym rządem. Oceniając szanse utworzenia rządu przez W. Pawlaka stwierdziła: "znaleźliśmy się w niezwykle trudnej sytuacji. Przyznam, że od samego początku dość sceptycznie patrzyłam na misję pana Pawlaka. Sporo ugrupowań opowiada się przeciwko niemu. Jak w takiej sytuacji można stworzyć stabilny rząd? Ci, którzy byli za odwołaniem starego rządu wcale nie muszą głosować za powołaniem nowego. Bardzo trudno przewidzieć scenariusz najbliższych dni. [...] Niewątpliwie interes państwa wymaga stworzenia rządu cieszącego się poparciem parlamentu. Tymczasem wszystko co mamy, to destabilizacja. Państwa demokratyczne wykształciły dwa modele: często zmieniające się rządy i silny parlament lub przeciwnie stabilny rząd i co rusz zmieniający się parlament. Wydaje się, że u nas przyjęły się oba te modele równocześnie, nie istnieje więc żaden stabilny punkt odniesienia. Potrzebny nam rząd, który byłby w stanie posunąć sprawy gospodarcze, bo one są teraz najpilniejsze. Prywatyzacja utknęła w martwym punkcie, wciąż nie ma w tej sprawie decyzji"4. Wobec niewielkich szans na zawarcie międzypartyjnego porozumienia H. Suchocka udała się jednak do Londynu. Po nieoczekiwanym kompromisie i wysunięciu jej kandydatury wróciła do Warszawy. Zaraz po przylocie ze stolicy państwa o tradycjach "feminokratycznych" padła znamienna odpowiedź na pytanie: czy zamierza być drugą panią Thatcher? - Wolę być pierwszą Suchocką! W dniu powołania przez Sejm H. Suchockiej na stanowisko premiera rządu Agencja Press Service przeprowadziła dla "Głosu Wielkopolskiego" ankietę wśród poznaniaków, w której 48,5% ankietowanych opowiedziało się za H. Suchocką. W. Pawlak otrzymał 25,5% głosów poparcia, K. Bielecki, J. Kuroń i T. Mazowiecki po 6,5%, J. Olszewski 1,5%. Natomiast 70% oceniło, że będzie dobrym premierem 5 . Na pierwszą wizytę premiera poznaniacy czekali aż miesiąc. Może z perspektywy nie był to długi okres, jednakże spodziewano się wcześniejszego przyjazdu, o czym świadczyły m.in. "przypuszczenia" dziennikarzy i liczne pytania kierowane do Biura Senatorsko- Poselskiego Unii Demokratycznej w Poznaniu. Dwa dni przed przyjazdem program wizyty w dniu 7 sierpnia udostępniono bezpośrednio zainteresowanym osobom. Mimo dokładnego, "minutowego" rozkładu pobyt rozpoczął się nieco później. Pani premier zdecydowała bowiem, że na warszawskie lotnisko uda się bez korzystania z pomocy policji drogowej... "Pani Premier przyleciała do Poznania jak Matka Boska" - skomentowano, gdyż ubrana była w niebieski kostium, a w dodatku pierwsze kroki skierowała do arcybiskupa Jerzego Stroby. Po powitaniu na lotnisku przez wojewodę dr Włodzimierza Łęckiego, prezydenta miasta Poznania dr hab. Wojciecha Szczęsnego Kaczmarka, przewodniczącą Miejskiej Rady w Poznaniu prof. dr hab. Jadwigę Rotnicką, przewodniczącego Krajowego Sejmiku Samorządowego prof. dr hab. Piotra Buczkowskiego udała się na Ostrów Tumski, do pałacu arcybiskupiego. Po śniadaniu u wojewody odbyło się (również w gmachu Urzędu Wojewódzkiego) spotkanie z władzami województwa. Uczestniczyli w nim oprócz wojewody również szef UOP, komendant wojewódzki Policji, komendant wojewódzki straży pożarnych, kurator oświaty i wychowania, przewodniczący Krajowego Sejmiku Samorządowego, dyrektor Regionalnej Agencji Rynku Rolnego, dyrektor Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa, prezydium Zarządu Regionu "Solidarności", posłowie i senatorowie z województwa poznańskiego. Podczas spotkania poruszono problemy rolnictwa w kontekście suszy i możliwości pomocy rządu dla terenów najbardziej dotkniętych jej skutkami, wśród których znalazło się także poznańskie. Kolejnym punktem wizyty była konferencja prasowa, którą nieco skrócono, aby wyrównać opóźnienie spowodowane późniejszym przylotem do Poznania. Przed rozpoczęciem konferencji przedstawiciele redakcji "Gazety Poznańskiej" wręczyli H. Suchockiej jej karytaturę (autorstwa Ireneusza Kowalskiego). Pani premier odpowiadała na pytania dotyczące polityki rządu, jego składu, a także sytuacji w kraju. Mówiła m.in. o tym, że nie obawia się oddania teki ministra kultury i sztuki reprezentantowi ZChN i nie widzi w tym zagrożenia dla neutralności światopoglądowej państwa (kandydatura poznaniaka Marcina Libickiego nie została jeszcze przedstawiona i pani premier zapowiedziała zastanawianie się nad nią dopiero po jej przedstawieniu). Zapowiedziała także, że w kanonie zasad, którym będzie się kierował rząd znajdzie się równouprawnienie i nie dyskryminowanie nikogo za pogląd polityczny. Krytycznie odniosła się też do procesów pokazowych. Premier H. Suchocka za konieczne uznała przeprowadzenie do końca rozpoczętej reformy samorządowej, natomiast idee regionalizmu uznała za interesujące, ale nie na dziś, gdyż byłby to czynnnik destabilizujący państwo. Rząd Suchockiej, nazwany "rządem zgody" winien być również "rządem pracy". Spotkanie z prezydium Unii Demokratycznej rozpoczęło się już zgodnie z harmonogramem czasowym, choć trwało dłużej niż tenże plan przewidywał. Spotkanie odbyło się w Biurze Senatorsko-Poselskim Unii Demokratycznej, mieszczącym się również w gmachu Urzędu Wojewódzkiego. Poruszano m.in. problemy budownictwa mieszkaniowego, podniesiono konieczność utrzymywania łączności między rządem a ogniwami partii w terenie. W gronie pracowników Biura omówiono natomiast przede wszystkim sprawy kierowane do H. Suchockiej jako posła z województwa poznańskiego. Kolejnymi punktami wizyty było spotkanie z władzami miasta w Urzędzie Miejskim (omawiano m.in. sprawy komunikacji miejskiej), obiad w mieszkaniu pani premier przy ul. Słowiańskiej, a następnie, o godz. 16.30 spotkanie A. Gulczyński z mieszkańcami miasta w sali NOT przy ul. Wieniawskiego. Jako pierwsi przybyli uczestnicy spotkań wyborczych i stali bywalcy dyżurów poselskich H. Suchockiej w Poznaniu. Obok władz wojewódzkich i miejskich znalazła się liczna reprezentaq'a poznańskiej inteligencji. Spotkanie rozpoczęło półgodzinne wystąpienie pani premier, w którym przedstawione zostały priorytety rządu ustalone na ostatnim posiedzeniu rady ministrów (4 sierpnia). Założenia te szczegółowo zostały ogłoszone po raz pierwszy właśnie podczas tego spotkania i dlatego wystąpienie H. Suchockiej zostało nadane nie tylko w programie lokalnym (radio "Merkury" prowadziło na bieżąco transmisję z pobytu H. Suchockiej w Poznaniu), ale także zaraz po głównym wydaniu "Wiadomości". Przerywane wielokrotnie oklaskami wystąpienie zakończyły słowa adresowane nie tylko do Poznaniaków ale wszystkich zainteresowanych wprowadzaniem w życie idei samorządu: "Chcę jeszcze powiedzieć kilka słów o Poznaniu, ale nie w tonie sentymentalnym. Bardzo chciałabym jako premier odwiedzić wiele polskich miast. Chcę dać wszystkim wyraźnie do zrozumienia, że spraw Polski nie rozwiązuje się wyłącznie w Warszawie [...] Poznań jest stolicą polskiej samorządności. Jest siedzibą władz Krajowego Sejmiku Samorządowego, a prezydent miasta jest prezesem Związku Miast Polskich. Poznań jest na mapie polskich dużych miast ośrodkiem ważnym. Jest stolicą dużego i zamożnego regionu, znanym w całej Europie ośrodkiem handlowym. Posiada znakomite tradycje miejskie. Przed wojną wielkie polskie miasta takie jak Warszawa, Kraków czy Poznań korzystały z odrębnych przepisów. Myślę, że nic nie stoi na przeszkodzie, by do tej praktyki powrócić. Nie da się oddzielić rozwoju państwa od rozwoju jego miast i gmin. Mam nadzieję, że w tej mierze mieszkańcy i rada Poznania dadzą dobry przykład innym. Od rządu i premiera zależy znacznie mniej, niż Państwo myślicie, od Was znacznie więcej". Po zakończonym kolejnymi brawami wystąpieniu, pani premier, a także towarzyszący jej Szef Urzędu Rady Ministrów minister Jan Maria Rokita oraz wiceministrowie rolnictwa i pracy odpowiadali na pytania. Tę część spotkania prowadził dr Andrzej Machowski, przewodniczący poznańskiej Unii Demokratycznej. On też zadawał pytania przedstawione przez słuchaczy Radia "Merkury" (pierwsze trzy pytania) oraz przybyłych na spotkanie. Pytania odzwierciedlały różne odczucia społeczeństwa. Zadano np. pytanie dotyczące bardzo niskich zasiłków dla bezrobotnych i drugie pytanie, w którym proszono o wyjaśnienie dlaczego rząd wypłaca tak wysokie zasiłki. Powodem drugiej oficjalnej wizyty premier Hanny Suchockiej w Poznaniu były obrady dwóch samorządowych ciał. Na X Sesji Krajowego Sejmiku Samorządu Terytorialnego (gremium to gościło poprzednio premierów Mazowieckiego, Bieleckiego i Olszewskiego) H. Suchocka zapowiedziała m.in., że od 1994 r. zaczną działać powiaty samorządowe, i że wiele spraw będących obecnie w gestii administracji rządowej przejmą samorządy. Następnie H. Suchocka wzięła udział w uroczystym otwarciu zespolonej centrali telefonicznej w gmachu Telekomunikacji Polskiej SA przy ul. 23 Lutego, a także w konferencji prezydentów, burmistrzów i wójtów zorganizowa nej przez Związek Miast Polskich a poświęconej roli i miejscu samorządu telYtorialnego w reformie państwa. Wizytę zakończyło spotkanie z gospodarzem obiektu, w którym odbywały się obrady, czyli rektorem Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, prof. dr hab. Jerzym Fedorowskim. Zaledwie kilka godzin trwała trzecia, popołudniowa wizyta premier H. Suchockiej w Poznaniu. Po godzinie piętnastej, w poniedziałek 5 października, przyleciała na lotnisko wojskowe wraz z ministrem współpracy gospodarczej z zagranicą - Andrzejem Arendarskim, ministrem rolnictwa i gospodarki żywnościowej - Gabrielem Janowskim, prezesem Centralnego U rzędu Planowania - Jerzym Kropiwnickim. Wszyscy udali się zaraz na teren Międzynarodowych Targów Poznańskich, który to obszar opuścili dopiero tuż przed odlotem. Celem wizyty było zapoznanie się z ekspozycją "Polagry" i wręczenie nagród w konkursie: "Mister i Junior eksportu produktów żywnościowych". W krótkim przemówieniu podczas wręczania nagród premier H. Suchocka potwierdziła, że eksport jest dziedziną, na której rządowi szczególnie zależy. Po uroczystym wręczeniu nagród w Centrum Targowym, na parterze tegoż budynku odbyło się trwające nieco ponad godzinę spotkanie z prezydium Unii Demokratycznej. Tematem wiodącym było omówienie mechanizmu kontaktów partii z rządem, problemów budownictwa mieszkaniowego, spraw kobiet, a także zorganizowania w połowie listopada zjazdu regionalnego Unii Demokratycznej (15 listopada). Po zakończeniu trwającego ponad godzinę spotkania pani premier odpowiedziała na kilka pytań dziennikarzy, których interesowało przede wszystkim aresztowanie poznańskiego biznesmena A. Gawronika i losy wniosku o odwołanie ministra Rokity (zdaniem H. Suchockiej opozycja obrała drogę wnioskowania o odwoływanie poszczególnych ministrów). Przypisy 1 Sprawozdanie Stenograficzne z 20 posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej w dniach 10 i 11 lipca, łamy 4-61. 2 Praca ta ukazała się drukiem: H. Suchocka, Konstytucyjne gwarancje praworządności w europejskich państwach socjalistycznych. Poznań 1979, Uniwersytet im. A. Mickiewicza w Poznaniu, Seria Prawo nr 79. 3 "w każym miejscu i o każdej porze sytuację ratowała zawsze elegancka Hanna Suchocka. W jej sposobie bycia widać wyraźnie poznański szlif' zauważyli wówczas warszawscy dziennikarze. ("Gazeta Poznańska" nr 38 z 14 lutego 1992 r.). 4 Wywiad Anny Tomiak pt. W domu bywam w poniedziałki. Rozmowa "Gazety Poznańskiej" z posłanką Hanną Suchocką, "Gazeta Poznańska" nr 149 z 26 czerwca 1992 r. 5 "Głos Wielkopolski" nr 161 z 10 lipca 1992 r.