DZIADEK OPOWIADAŁ MI O "DYNGUSIE"tym znaczne obszary łąk i pastwisk. Wsie te były na początku XVIII wieku, po wojnie północnej i epidemii dżumy w 1709 roku, prawie wyludnione. Poznański Magistrat postanowił dlatego zaludnić je niemieckimi chłopami, których ściągnął w 1719 roku z katolickiego kręgu kolegiaty bamberskiej. Bambrzy zachowali przez ponad dwieście lat, pośród polskiej ludności, swój język i swoją odrębność. Dawną ojczyznę Bambrów przypominały wtedy tylko nazwa i wesoły kolorowy strój "bamberki". Na gładkiej głowie z przedziałkiem pośrodku, nosiły czepek, także wielką arabską chustę, która latem zastępowana była przez słomiany kosz. Szczególną uwagę zwracała obfitość spódnic, nie sięgających kostek, najczęściej zielonych, niebieskich i czerwonych, które znacznie poszerzały biodra. Ozdobą szyi były z reguły jedynie liczne sznury korali i mały złoty krzyżyk. Oryginalne i kosztowne nakrycie głowy miała panna młoda - było ono ze sztucznego złota, kwiatów i kolorowych wstążek - noszone również w czasie procesji. Do odświętnego stroju należały także czarne niskie buty zamszowe, białe pończochy, jaskrawe spódnice i białe fartuchy, które były wiązane wstążkami z kosztownymi haftami. Właśnie takich "bamberek" wypatrywaliśmy w czasie wielkanocnych dyngusów. Zrozumiałe było, że nie chciały dać się polać wodą przez nas chłopców i broniły się zaciekle ... Tłumaczyła: Dorota Mazurczak