WPŁYWY NIEMIECKIE W POLSZCZYŹNIE POZNANIAcza w piśmie zwykle nieskazitelną (a więc i wolną od germanizmów), pielęgnowało ziemiaństwo i arystokracja. W Poznaniu jedyne oparcie znajdowała ona w nielicznej warstwie inteligenckiej. Szeroki ogół mieszkańców miasta znał polszczyznę literacką zazwyczaj tylko biernie (z książki do nabożeństwa, gazety, kalendarza, popularnej powieści, rzadziej książki politycznej, społecznej czy popularnonaukowej), mówił zaś, zwłaszcza na co dzień, zazwyczaj tylko gwarą miejską. A z natury rzeczy tak już jest, że im "niższa", bardziej potoczna odmiana języka, tym luźniejsza, swobodniejsza obowiązuje w niej norma językowa, tym łatwiej więc przenikają do niej różne elementy, przed którymi broni się bardziej rygorystyczną normą odmiana literacka. Wspierane prestiżem niemczyzny (wprawdzie znienawidzonej, ale mimo to obiektywnie uprzywilejowanej jako język państwowy i urzędowy, bez którego nie można się było obejść), germanizmy w polszczyźnie Poznania wykazywały dużą trwałość. W okresie dwudziestolecia międzywojennego były w zasadzie jeszcze w pełni żywotne. Mimo bowiem gwałtownego procesu repolonizacji w latach 1918-1921, który uczynił z międzywojennego Poznania najbardziej jednolite pod względem narodowościowym spośród wielkich miast polskich (odsetek ludności niemieckiej spadł wówczas z 42% do 5,5%, a udział wszystkich mniejszości narodowych wynosił w 1921 roku zaledwie 6%), znajomość niemczyzny była jeszcze podówczas w Poznaniu powszechna wśród starszego, średniego, a początkowo nawet młodego pokolenia. Dopiero po ostatniej wojnie zaczął się proces stopniowego wygasania germanizmów w polszczyźnie naszego miasta. Sprzyjał temu wzrost liczby użytkowników języka literackiego. Proces wygasania germanizmów nasila się dziś, niemal pół wieku po wojnie, niemniej jednak znaczna część germanizmów różnego rodzaju utrzymała się w polszczyźnie Poznania do dnia dzisiejszego, a niektóre wykazują wręcz zdumiewającą żywotność. Germanizmy występują w różnych działach polszczyzny Poznania. 3 Na płaszczyźnie fonetycznej wynikiem wpływu języka niemieckiego była przede wszystkim niemiecka wymowa niektórych spółgłosek: przydechowa w wypadku f, gardłowa w wypadku eh i języczkowa (uwularna) w wypadku r. Świadectwem takiej wymowy są zalecenia poprawnościowe Jana Bilińskiego z 1922 roku (autor posługuje się niewłaściwą terminologią fonetyczną): "Nauczycielstwo powinno na tę sprawę zwrócić uwagę i starać się zaprawić młodzież szkolną już od najmłodszych lat do poprawnej wymowy. Szczególnie baczyć na r, by nie było gardłowe, na f, by nie było przydechowe, i na eh, by nie było charczące".4 Warto też przypomnieć powszechne w okresie dwudziestolecia międzywojennego opinie przybyszów z Galicji i Królestwa o wymowie poznańskiej jako "twardej". Brak precyzyjnych opisów fonetycznych z początków bieżącego stulecia i z okresu międzywojnia nie pozwala dziś na ustalenie stopnia rozpowszechnienia wymowy przydechowego t, gardłowego eh i języczkowego r. Nie ulega jednak wątpliwości, że - nie podtrzymywana już systematycznym używaniem języka niemieckiego - wymowa ta musiała się szybko cofać. Toteż dzisiaj nie obserwuje się jej już w zasadzie wcale (wyjątkowo tylko utrzymuje się jeszcze /zwłaszcza języczkowe r/ u tych, nielicznych już dziś, najstarszych mieszkańców Poznania, którzy w młodości uczęszczali do szkół niemieckich). Inne przejawy wpływu niemieckiego w zakresie wymowy, utrzymujące się jeszcze sporadycznie w mowie najstarszego pokolenia, mają już dziś przeważnie charakter B. Walczakzleksykalizowany (tzn. są ograniczone do pojedynczych wyrazów). Należą tu: ślady niemieckiej wymowy dyftongów w wyrazach międzynarodowych (internacjonaliznach) typu Ojropa «Europa», farmacojtyczny «farmaceutyczny», idejalny <