OD REDAKCJI J aka ma być ta nowa wersja "Kroniki Miasta Poznania"? Czym ma przyciągać swych czytelników? Komu służyć? Czym ma się różnić od "Kroniki" z lat sześćdziesiątych, siedemdziesiątych, osiemdziesiątych? Ma być mądra doświadczeniami czasopisma wychodzącego w Poznaniu już siedemdziesiąt lat. Po pierwotnej "Kronice" redagowanej przez Zygmunta Zaleskiego ma dziedziczyć tezę, że nasze miasto ma już ponad tysiąc lat swoich dziejów, kontynuować zaciekawienie barwnymi obrazami z dziejów miasta, utrwalać rzeczy ginące i pamięć o zaginionych. Po wznowionej po wojnie "Kronice", redagowanej przez młodego wówczas profesora Janusza Ziółkowskiego, przejmujemy zainteresowanie dziejami społecznymi analizowanymi metodami socjologii. Lektura "Dziejów Poznania" uświadomiła wszystkim, iż do programowych działań trzeba włączyć dzieje kultury miasta, by wreszcie wyjść z zaszczepionych nam w XIX w. kompleksów miasta prowincjonalnego. Nie jest bowiem prawdą, iż kultura Poznania była wiele gorszą od kultury stołecznego i uniwersyteckiego Krakowa czy stołecznej Warszawy. Taką tezę pozwoliliśmy sobie wmówić, jej falszywosć możemy udowodnić badaniami nad przeszłością naszego miasta. Dzieje Poznania są fascynujące dla badaczy. Pod wielu względami jest to miasto modelowe - stolica dużego regionu w Europie. Jednocześnie Poznań, jak mało które miasto polskie, odbija w swych dziejach historię Ojczyzny w jej wzlotach i upadkach, ciągle zachowując klasę dobrego środkowo-europejskiego miasta. Tę fascynację polskością i europejskością miasta będziemy starać się przekazać czytelnikowi, gdyż do Europy weszliśmy za Mieszka i Bolesława Chrobrego i nie opuściliśmy jej dotąd. To jest cechą naszego regionalizmu. Trzeba przybliżyć i przypomnieć dzieje budowli poznańskich - tak kościołów, o których milczano latami przyznając im rolę zabytków z eksponatami rzeźby i malarstwa, jak budynków miejskich, o których funkcji zdążyliśmy zapomnieć. Trzeba pisać o zapomnianych firmach kupieckich i rzemieślniczych, którym zawdzięczamy najlepsze kamienice i wille Poznania, także o cechach, chórach, towarzystwach, bankach i domach handlowych, gdyż ich organicznikowska działalność to część naszej tradycji. Wreszcie odtworzenia wymagają losy ludzi, którzy odeszli, a których myśl i praca stworzyły nasze miasto, zapewniły mu niepowtarzalny klimat fachowości, solidności i rzetelności. O swe miejsce w "Kronice" dobija się też współczesność miasta, najtrudniejsza dziś do opisywania oraz przyszłość miasta, poznanie kierunku w jakim chcą prowadzić je władze miejskie i w jakim tempie będzie to możliwe. Realizując taki odziedziczony i wytyczony przez nas program musimy służyć jednocześnie dwóm panom - czytelnikowi i badaczowi. Trzeba inicjować i publikować prace nad dziejami miasta, nikt inny nie jest bowiem zainteresowany wydrukowaniem mikro studiów o Poznaniu, bez których nie posuniemy dalej wiedzy o mieście. Trzeba też opublikować nieco źródeł, zarówno takich, które oddają specyfikę miasta, jak takich, które pozwolą na porównywanie Poznania z innymi miastami polskimi i obcymi. Jednakże nawet drobiazgowe badania nie muszą być pisane martwo i bez perspektywy, a publikowane źródła nudzić czytelnika. W ślad za opracowaniami, tak publikowanymi w "Kronice" jak w innych specjalistycznych czasopismach, muszą iść prace upowszechniające wiedzę o mieście, korzystające z dzieł dawnych erudytów i najnowszych odkryć badaczy. Będziemy się starali wypełniać oba zadania, przynajmniej dopóki nie nastąpi stabilizacja na rynku wydawniczym a nowe wydawnictwa nic przejmą zadania publikowania Posnanianów. Służąc badaczom i czytelnikom służymy po prostu Poznaniowi - to jest naszym zadaniem i obowiązkiem w stosunku do wszystkich, którzy miłują Poznań.