KRYZYS W POZNANIU STANISŁAW WASZAK Powszechne i katastrofalne załamanie się konjunktury w roku 1930 pociągnęło za sobą również i w Poznaniu cały szereg poważnych zmian zarówno w dziedzinie gospodarczej jak społecznej a nawet kulturalnej. Bezpośrednie lub pośrednie skutki kryzysu zaznaczyły się prawie wszędzie. Zwłaszcza już bardzo widoczne i uderzające zmiany zaszły po roku 1930 w ruchu naturalnym i wędrownym ludności poznańskiej, w poziomie jej życia oraz w jej warunkach zarobkowych, konsumpcyjnych itp. Toteż poniżej postaramy się rozpatrzeć statystycznie czy i w jakim stopniu Poznań przeżywa kryzys w zakresie stosunków ludnościowych (demograficznych), o ile zmieniły się na gorsze warunki życiowe jego mieszkańców, oraz jakie znamiona kryzysowe wykazuje życie gospodarcze Poznania. I. Skutki demograficzne obecnego kryzysu są niewątpliwe. Obniżenie się stopy urodzeń i przyrostu naturalnego w Poznaniu po roku 1930 uderza w sposób charakterystyczny. Jeszcze silniej uwydatniło się to w ruchu wędrownym ludności. Dla porównania bierzemy okres przedkryzysowy; i stwierdzamy, że w latach 1923-1926 roczna stopa urodzeń żywych wynosiła przeciętnie 30,5 na 1000 mieszkańców. Była to stopa względnie korzystna jak na stosunki demograficzne Zachodniej Europy, w obrębie których znajduje się Poznań. Tej wysokości stopę spowodował żywy ruch kompensacyjny po wojnie światowej, który jednak zakończył się dla Poznania w roku 1925. Po rym czasie roczna stopa urodzeń obniżyła się średnio do 25 na 1000 co stanowi znaczny już spadek w stosunku do okresu poprzedniego, a zwłaszcza do okresu przedwojennego, który wykazywał około 35 na 1000. Od roku 1930 następuje dalsza zniżka stopy urodzeń. W roku 1931 - 22,3 na 1000; w roku 1932 - 20,8 na 1000; w roku 1933 - 19,8 na 1000; w roku 1934 - 18,0 na 1000. Mowa tu oczywiście o wszystkich urodzeniach żywych w Poznaniu, t. zn. uwzględnia się również w tej liczbie porody kobiet przyjezdnych. Jeżeli bowiem weźmiemy pod uwagę tylko ludność miejscową, to stan ten przedstawia się daleko mniej korzystnie. Mianowicie na 1900 mieszkańców było urodzeń miejscowych: w r. 1931 - 20,0; w r. 1932 -18,7; w r. 1933 - 17,6; w r. 1934 - 17,0. Na wysokość ogólnej stopy rocmej najsilniejszy wpływ wywiera ludność wyznania katolickiego, jako najliczniejsza w Poznaniu Stanisław Waszak (96,5%) oraz mająca stopę urodzeń, oscylującą około 20 na 1000. Natomiast u żydów stopa ta spadła w ostatnim czasie do 14 na 1000, a u ewangelików i innych wyznań nawet poniżej 10 (8 na 1000), chociaż ewangelicy mieli w latach 1923 do 1928 jeszcze 19,5 na 1000. W kolejności przejdziemy do rozpatrzenia urodzeń według zawodów rodziców. Coraz częściej słyszy się bowiem zdanie, że niezdrowe tendencje do ograniczania liczby dzieci ujawniły w latach powojennych warstwy wyższe, szczególnie zaś zawody umysłowo wolne i urzędnicy. Otóż okazuje się istotnie, że na ogólną roczną liczbę urodzeń decydujący wpływ wywiera warstwa robotnicza i rzemieślnicza dająca 65% wszystkich noworodków. Największy natomiast spadek i ograniczenie liczby urodzeń zauważyć można przedewszystkiem wśród samodzielnych handlowców i przemysłowców, a następnie wśród urzędników publicznych oraz w grupie ludności bez zawodu. Jeżeli w poszczególnych grupach zawodów obliczymy odnośnie urodzeń wskaźniki, przyjmując np. rok 1926 za 100 - to uzyskamy na okres 19301933 takie wyniki: najbardziej silną tendencję utrzymania się na poziomie 1926 wykazują rzemieślnicy i robotnicy oraz urzędnicy prywatni i niezależne zawody umysłowe. Wskaźnik dla dwóch ostatnich grup wynosi 97 a dla rzemieślników z robotnikami 95. Tymczasem dla samodzielnych handlowców i przemysłowców spadł do 39, dla urzędników'publicznych - do 75, a dla grupy bez zawodu - do 32. Drugiem obok urodzeń zjawiskiem demograficznem, mającem decydujący wpływ na wysokość przyrostu naturalnego, są zgony, które wykazują dla Poznania tendencję zniżkową. W latach 1923 do 1926 roczna stopa zgonów wynosiła przeciętnie 17 na 1000; w latach 1927 do 1930 spadła do 15 na 1000, a po r. 1930 następuje dalsza zniżka: w r. 1931 - 13,0; w r. 1932 - 13,5; w r. 1933 - 12,3; w r. 1934 - 11. Spadek liczby zgonów tłumaczymy sobie postępem higjeny społecznej i indywidualnej, intensywne m zwalczaniem chorób zakaźnych, rozwojem sportu, urządzeń sanitarnych itp. Oprócz ogólnej stopy zgonów należy również zbadać stopę zgonów w poszczególnych wyznaniach, ponieważ pozwoli to nam stwierdzić, która grupa wyznaniowa ma największe natężenie śmiertelności, by następnie z porównania zgonów z urodzeniami ustalić dla tych grup przyrost naturalny. Otóż najwyższą śmiertelność mają ewangelicy. W latach 1929-1934 było przeciętnie co roku zgonów 16,5 na 1000 u ludności ewangelickiej - gdy u ludności rzymsko-katolickiej stopa ta wynosiła w tym samym czasie - 11,0, u Żydów zaś - 11,3. Inne wyznania mają stopę bardzo nie równą, wahającą się w omawianym okresie między 20 a 11 na 1000. średnia dla nich jest jednak niższa od średniej u ewangelików. Jeżeli teraz zestawimy zgony z urodzeniami, to porównanie takie wypadnie dla ewangelików bardzo niekorzystnie. Liczba zgonów przewyższa bowiem b. znacznie liczbę urodzeń, co znów powoduje, że nietylko niema u ewangelików żadnego przyrostu, ale jest jeszcze pokaźny ubytek ludności. I tak ubytek ten wynosił kolejno w latach 1930-1934 na 1000 ludności: 7,0 - 10,1 - 11,1 - 7,0 - 7,0. To pozwala stwierdzić, że ewangelicy w Poznaniu wymierają. Natomiast u ludności katolickiej jest przyrost dodatni, wynoszący za ostatnie pięć lat: 9,9 - 9,4 - 7,8 - 7,5 - 7,3 na 1000 ludności. Żydzi mają również dodatni przyrost