PRZYJĘCIE WOJSK POLSKICH W POZNANIU R. 1814 ANDRZEJ WOJTKOWSKI W powrocie do Francji, po klęsce poniesionej w Rosji, Napoleon przejeżdżał niepoznany przez Poznań dnia 15 grudnia 1812 r. Miesiąc później, dnia 15 stycznia 1813r., zjawili się w Poznaniu z oddziałami swojemi: Murat, król neapolitański i Eugenjusz Beauharnais, wicekról włoski. Murat już trzy dni później ruszył dalej na zachód, Beauharnais natomiast pozostał w mieście z swoją kwaterą główną do dnia 12 lutego 1813 r. Wódz polski, książę Józef, przebywał wówczas, od początków grudnia 1812 r., w Warszawie, lecząc się z ran i organizując nowe oddziały. Wszak z Rosji wróciła za nim tylko garstka, maszerując w szyku bojowym i prowadząc z sobą armaty i sztandary całej armji Księstwa Warszawskiego, liczącej na początku wyprawy kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy. Do tworzących się nowych formacyj dostarczył Poznań trzydziestu jeźdźców 1 . Dnia 13 lutego 1813 opuściły ostatnie oddziały francuskie Poznań; niebawem też zjawiły się w mieście pierwsze patrole kozackie, a za niemi, tegoż samego dnia, wkroczył generał hI. Woroncow ze swoim korpusem. Tem samem Poznań, wraz z całem Księstwem Warszawskiem, przeszedł pod okupację rosyjską, trwającą do r. 1815. Książę Józef ze swoją nowo zorganizowaną, kilkunastotysięczną armją, ustąpił z Warszawy do Krakowa, gdzie próbowano go przeciągnąć na stronę wrogów Napoleona - bezskutecznie. W tem kuszeniu księcia Józefa brał także udział książę Antoni Radziwiłł, późniejszy namiestnik W.Księstwa Poznańskiego. Z Krakowa książę Józef poprowadził armję polską do Saksonji. I po jego śmierci wojsko polskie dochowało wierności Napoleonowi, aż do jego abdykacji w Fontainebleau dnia 11 kwietnia 1814 r. W konwencji abdykacyjnej mocarstwa zwycięskie zapewniły szczątkom armji polskiej, liczącej około 7 tysięcy żołnierzy, swobodny powrót do kraju, z bronią i bagażami, "a to w dowód ich zaszczytnej służby" . Oficerowie, podoficerowie i szeregowcy mieli zatrzymać odznaczenia wojskowe i przywiązane do nich pensje. Ponieważ cesarz Aleksander I był od roku władzcą całego Księstwa Warszawskiego, generałowie polscy we Francji nawiązali z nim rokowania. Dnia 24 kwietnia 1814 pod St.Denis w pobliżu Paryża, Aleksander odbył przegląd Andrzej W ojtkowskiwojsk polskich. Przedtem już mianował naczelnym ich wodzem brata swojego, Konstantego. W mąju 1814 f. wysłał do Warszawy gen. Henryka Dąbrowskiego jako organizatora wojsk polskich. Niedługo też potem korpus polski wyruseył w drogę powrotną do kraju. Tu wojska rosyjskie w początkach okupacji postępowały dość bezwzględnie: pamiętano, że jedną z przyczyn wyprawy Napoleona na Moskwę była sprawa polska. Społeczeństwo, zwłaszcza w Wielkopolsce, całą duszą oddane było Napoleonowi. Orjentacja rosyjska księcia Lubeckiego i Czartoryskiego w Wielkopolsce nie znalazła żadnego oddźwięku. W Poznaniu, w grudniu 1813 r., nikt nie chciał podpisać adresu, w którym książę Adam Czartoryski wystawiony był jako mandatarjusz całego społeczeństwa do rokowań z Aleksandrem 2 . Wspólną Moskalom i Polakom była tylko głęboka niechęć do Prusaków. Usposobienie niechętne Moskalom uległo zmianie dopiero po abdykacji Napoleona. Skoro uzyskanie zupełnej niepodległości nie było możliwe, natenczas należało dążyć przynajmniej do zachowania niepodzielności, pod jednym władzcą. Tę mógł zapewnić jedynie Aleksander. Gdy więc dnia 31 maja 1814 r. jakiś pułkownik rosyjski w przejeździe przez Poznań rozgłosił, że Polska będzie zjednoczona pod berłem Aleksandra, i to nie w rozmiarach z r. 1772, lecz w granicach Chrobrego, i będzie obejmowała 30 tysięcy mil kwadratowych, wówczas w Poznaniu powstała wielka radość, której wyrazem była wspaniała iluminacja miasta 3 . Wiadomość ta oczywiście nie zgadzała się z prawdą. Radosny nastrój w Poznaniu trwał atoli dalej, podtrzymywany nadzieją rychłego powrotu wojsk z Fracji. Zastępca prefekta departamentu poznańskiego, M.Moszczeński, wezwał już w końcu r. 1813 społeczeństwo do składek "dla Polaków powracających z pola boju na łono swych rodzin" i listę ofiar ogłaszał w Gazecie Poznańskiej4. W numerze 49 tejże Gazety z 18-go czerwca 1814, czytał Poznań odezwę Dąbrowskiego, uwiadamiającą, że Aleksander nakazał powiększyć armję polską, i wzywającą wszystkich oficerów do rejestrowania się w miastach na ten cel wyznaczonych. Generałem komenderującym w departamencie poznańskim, został mianowany Umiński, tak silnie nienawidzący Prusaków, że, byleby ich tylko mógł bić, chętnieby wstąpił jako szeregowiec nawet do pułku, złożonego z samych żydów 5 . Nareszcie w sobotę, dnia 9 lipca 1814 r. zjawiły się w Poznaniu pierwsze oddziały polskie. Były to szczątki pułków jazdy: 7, 8, 17 i 19, które stały w Hamburgu i Danji pod opieką króla duńskiego. Dowodził niemi generał brygady Piotrowski. "Mnóstwo znakomitych obywateli, mieszkańców i wszelkiego stanu ludzi udało się wcześnie za miasto dla tern prędszego powitania wojska"6. Konno wyjechali na spotkanie: prefekt departamentu, JózefPoniński, generałowie: książę Antoni Sułkowski i Jan Nepomucen Umiński, oraz wielu wyższych urzędników; mnóstwo dam wyjechało w pojazdach. "Najżywsza radość spostrzegać się dała między witającymi i witanymi". Największy zapał okazywała młodzież kształcąca się: "nie mogąc przytłumić w sobie radosnego uczucia z oglądania ojczystego żołnierza, najgłośniejszemi wyrażała je okrzyki". Po tern , powitaniu wkroczyły oddziały do miasta. Na przedmieściu Sw. Marcina powitał je komendant placu, pułkownik Steege i przeprowadził przez miasto "na wielki plac przy teatrze", t. zn. na dzisiejszy Plac Wolności, gdzie odbyła się defilada. Generał Umiński dał obiad dla oficerów i dygnitarzy cywilnych. Wieczorem urządzono na placu przed teatrem wielką ucztę dla żołnierzy, również kosztem Umińskiego. W uczcie tej wzięło udział "niezmierne mnóstwo wszelr kich klas mieszkańców, przy hucznej muzyce i najgłośniejszych okrzykach radości". Zjawili się także generałowie Umiński i Sułkowski, "wielu obywateli i dam znakomitych, co prawdziwie piękny a razem tkliwy sprawiało widok". Nazajutrz dawał obiad hr. Szołdrski dla oficerów i dostojników, a pod wieczór częstowano także żołnierzy. Na czwarty dzień, dnia 12 lipca, oddziały ruszyły dalej do departamentów płockiego i siedleckiego. W końcu lipca 1814 r. przygotowywał się Poznań na przyjęcie zwłok księcia Józefa, wiezionych przez generała Michała Sokolnickiego. W numerze 61 Gazety z nia 30 lipca 1814 r. ukazała się odezwa Rady Departamentu Poznańskiego z uwiadomieniem, że dnia następnego, 31 lipca, o 7 godzinie wieczorem, zwłoki miały być wprowadzone do Poznania. Dla przyjęcia ich mieli wyjechać do Stęszewa prefekt Poniński i prezes Rady Departamentowej, Tadeusz Radoński. O godzinie 7 wieczorem mieli je oczekiwać przy barjerze na ś. Marcinie: duchowieństwo, prezydent municypalności czyli miasta z ławnikami, rada municypalna, cechy i muzyka miejska, "która żałobne wydawać będzie odgłosy". Wszystkie władze departamentowe miały się zebrać przy kościele ś. Marcina. Tu też miały się zatrzymać zwłoki, by prezydent miasta mógł je powitać imieniem obywateli. Poczem miano je dalej wieźć przez bramę i ulicę Wrocławską, stary rynek, ulicę Wielką, Chwalisz ewo do katedry. "We wszystkich tych miejscach winni będą mieszkance przed swemi domami stać ze świecami dopóty, dopóki zwłoki nie będą przeprowadzone i asystencja cała wedle nich nie przejdzie". Najprzód miały iść cechy, następnie duchowieństwo tuż za niem karawan a obok niego muzyka; za trumną władze cywilne i wojskowe, nakoniec konwój żołnierzy. Od chwili wwiezienia zwłok na terytorjum miasta aż do wprowadzenia ich do katedry miano bić w dzwony we wszystkich kościołach. Zakończenie uroczystości dnia pierwszego miało stanowić przemówienie generała Umińskiego w katedrze oraz modły duchowieństwa. Nazajutrz, dnia 1 sierpnia, duchowieństwo już o 5 rano miało zacząć wigil, je. O 10 rano miało się zacząć wielkie nabożeństwo z mszą Sw., celebrowaną przez biskupa poznańskiego, Tymoteusza hr. Gorzeńskiego, w obecności wszystkich władz. Kazanie miał wygłosić ks. kanonik Kawiecki, po nim miał zabrać głos prezes Rady Departamentowej, Radoński, a nakoniec generał Michał Sokolnicki. Odśpiewanie hymnów przez duchowieństwo miało zakończyć uroczystości. Wreszcie dnia 2 sierpnia o 6 rano wszystkie władze miały przybyć do katedry, aby asystować wyprowadzeniu zwłok aż do granicy miasta. Prefekt atoli i podprefekt powiatu poznańskiego mieli im towarzyszyć aż do granicy powiatu. Wszyscy urzędnicy zobowiązani byli nałożyć oznaki żałoby na mundury. Według programu powyższego odbyło się istotnie przyjęcie zwłok księcia Józefa w Poznaniu. Opisuje nam je Gazeta Poznańska z 6 i 10 sierpnia w ład Andrzej Wojtkowskinym, nastojowym obrazku. Widzimy więc, jak w Górczynie witał je prefekt Poniński "pełną patrjotycznego czucia mową", jak następnie zwrócił się w słowach serdecznych do generała Sokolnickiego i "powracających z nim z obcej ziemi rodaków". Następnie czterej generałowie: książę Sułkowski, Wojczyński, Niesiołowski i Niemojewski stanęli w czterech narożnikach karawanu. Z generałem Sokolnickim i Umińskim oraz prefektem na czele kondukt ruszył ku miastu. Po godzinie 8 odbyło się witanie przy kościele ś. Marcina. Przy bramie wrocławskiej powitał zwłoki prezydent municypalności. Poczem przewieziono zwłoki przez miasto "wśród żałosnych pień duchowieństwa, posępnej muzyki i ponurego dzwonów odgłosu". "Nigdy może jeszcze Poznań nie widział tak okazałej żałobnej procesji, którą tego dnia stanowiły wszystkie władze cywilne (pomiędzy któremi znajdowali się JW. wojewoda Działyński i JW. minister Breza), całe duchowieństwo świeckie i zakonne, liczne grono generałów i oficerów, cechy z gorejącemi świecami i rozwiniętemi chorągwiami, krepą odzianemi, i niezmierne mnóstwo ludu". Mowa gen. Umińskiego, wygłoszona w owym dniu w katedrze, ukazała się osobno w druku. Na nabożeństwie dnia 1 sierpnia ks. Kawiecki, "zawsze z upragnieniem i pożytkiem słuchany", rozrzewnił wszystkich swojem kazaniem. Muzyka, złożona z amatorów wykonała Requiem Kozłowskiego, skomponowane w Petersburgu na obchód pogrzebowy Stanisława Augusta, stryja księcia Józefa. Mowy wygłoszone przez Radońskiego i Sokolnickiego Gazeta podała w całości. Katedra napełniona była "aż do tłoku lud " em . Katafalk w katedrze urządził jeden z członków prefektury poznańskiej. Ponieważ była to epoka neoklasycyzmu, przeto wzniesiono grobowiec "w kształcie podobnym do starożytnych". Pięć stopni wynosiło jego podstawę nad wysokość człowieka, na tej podstawie zaś 14 kolumn otaczało katafalk. Trumna opierała się na dwóch pelikanach. N ad nią rozpostarto baldachim z kiru przezroczystego, ozdobionego szeroką, srebrną frendzlą. Opuszczone w podpięciach draperje jego ocieniały orła białego, unoszącego się z wieńcem wawrzynowym nad zwłokami. N a przedzie katafalku ustawiono dwie piramidy broni; przy ołtarzu klęczała niewiasta żałobą okryta i płacząca. Na ołtarzu znajdował się portret księcia, liściem dębowym otoczony, a podtrzymywany przez genjusza. Na portrecie wyryto wyjątek "z ostatniej mowy wodza tego mianej do rodaków": "Powierzony mi honor Ojczyzny, nie oddam go, chyba w Boga ręce". Katafalk oświecało 40 gorejących wazonów, napełnionych spirytusem, oraz wielka liczba lamp, symetrycznie rozmieszczonych. Na gzymsach nawy głównej umieszczono kilka tysięcy lamp i ogni różnego rodzaju, "których jasność powiększało przyćmienie kościoła przez zasłonienie wszystkich okien całunami". Łuki, pod któremi przechodzi się do naw bocznych, ozdobione były lam, pami podciąganemi na sznurach, w kształt pawilonów. Srodki ich zapełniało sześć wieńców z liści. Na filarach nawy głównej wyrażone były bitwy, w których wsławił się poległy książę. Cztery tarcze, oświecone lampami, z armaturami, orderami księcia, mitrą książęcą na wezgłowiu, buławą marszałkowską i szpadą i wreszcie herbem Poniatowskich rozmieszczone były tak, jak podczas pierwszego nabożeństwa za księcia Józefa, odprawionego w tejże katedrze dnia 12 lutego 1814 r. 7 Dnia następnego, 2 sierpnia, o 7 wieczorem wyprowadzono zwłoki z miasta. Opis kończy się następującemi pięknemi zdaniami: "Rozstajemy się Książę, nazawsze z poziomemi szczątkami Twojemi, z tą śmiertelną budową, w której kiedyś nieśmiertelna istotą człowieka, nieśmiertelna wielkością czynów przemieszkiwała dusza... Pamiątka Twego życia obywatelskiego, Twoich dzieł bohaterskich, pięknych spraw Twej szlachetnej i wzniosłej duszy nie wygaśnie nigdy w umysłach Polaków. Przechodzić ona będzie z równe m czuciem do następnych pokoleń; pośród wszelkich wydarzeń i okoliczności czasu, pośród wszelkiej zmiany losu - los Twej pamiątki nigdy się nie zmieni; słowem zostawać ona będzie w wiecznem Twych ziomków błogosławieństwie ". Prezes Rady Departamentu poznańskiego, Tadeusz Radoński, zakończył swoją mowę w katedrze następującem wezwaniem: "Zaręczmy imieniem Departamentu poznańskiego, iż po ustaleniu Rządu Narodowego pierwszem naszem staraniem będzie, czy z funduszów departamentowych, czy z składek wszystkich cnotliwych Polaków, wystawić zmarłemu księciu pomnik, godny zasług i cnót Jego, godny wdzięczności narodowej". Ponieważ departament poznański wrócił pod panowanie pruskie, przeto pomnik księcia Józefa w Poznaniu nie stanął. Niema go i dziś jeszcze w naszem mieście, chociaż już 8 lat cieszymy się niepodległością. Może jednak dzisiejszy sejmik wojewódzki jako odpowiednik Rady Departamentowej, oraz marszałek sejmiku, potomek prefekta poznańskiego, Ponińskiego pomyślą o wykonaniu ślubu poprzedników swoich, z funduszów samorządu wojewódzkiego i składek publicznych? Kilka dni później, dnia 5 sierpnia, odbyła się w katedrze uroczystość złożenia szczątków króla Stanisława Leszczyńskiego, przywiezionych przez generała Sokolnickiego. Przystrojenie katedry było takie same, jak na obchodzie ku czci księcia Józefa. N awet katafalk zatrzymano ten sam. Główny korpus wojsk polskich stanął w Poznaniu dnia 17 sierpnia 1814 r. Pierwszą o tern wiadomość podaje Gazeta Poznańska w num. 67 z 20 sierpnia, na str. 812. Tam też jest korespondencja ze Wschowy, z opisem powitania korpusu na granicy. "Wyobrazić sobie nie można uczuć, jakiemi przejęci zostaliśmy na widok tak pięknego i jeszcze licznego korpusu. Każdy obywatel zdawał się dzielić jego sławę, zyskaną tylu walecznemi czynami, stałością charakteru i szlachetną wiernością. Mnóstwo obywateli wszystkich klas drogę mu zastępowało ". We Wschowie dnia 12 sierpnia, odbył się bal, na którym "za przykładem J.W. generała Krasińskiego, naczelnego dowódzcy tej najdroższej narodu cząstki... zapomniano o rangach, znakach, słowem, zapomniano o wszystkiem, co brata różni od brata; dzień biały i czas dalszego pochodu był tylko w stanie rozłączyć tę familję naro d u II . Poznań powitał wojska dnia 17 sierpnia z nieopisanym entuzjazmem 8 . Chciano okazać im wdzięczność za wsłtawienie imienia narodu w "olbrzymim bdju narodów", jakiego przedtem świat nie widział. N a gościńcu kościańskim, w połowie drogi pomiędzy Dębcem a Wildą, ustawili obywatele "Ołtarz Wdzięczności", oczywiście w stylu neoklasycznym. Portal ozdobiony był gzym Andrzej Wojtkowskisami; wspierały go kolumny korynckie, "mające kapitele z kwiatów i girlandów ułożone". "Wchód do ołtarza otwierało pięć stopni w półkole utworzonych, a tył w kształt niży plecionej z różnego liścia okrywał ołtarz, na którym paliła się ofiara wdzięczności w ozdobnym wazonie". Na wierzchu portalu był napis: "Wdzięczni Rodacy". Wejście i kolumny ustrojone były festonami z liścia dębowego i kwiatów. Na szczycie portalu powiewała bandera biało-czerwona z orłem białym. Droga do Dębca wypełniona była "od samego rana tłumami mieszkańców obojej płci, wszelkiego wieku i znaczenia, zachodzących drogę powracającym wojownikom". Po godzinie 10 nadjechał wódz ich, hr. Wincenty Krasiński, ojciec wieszcza Zygmunta, "ze swoim świetnym sztabem i wojskiem ku ołtarzowi". Tu witali go, "wśród hucznych odgłosów radości ludu", prefekt departamentu, minister Breza, wojewoda Działyński, senator-kasztelan Jaraczewski, Tadeusz Radoński, generałowie Sułkowski i Umiński oraz przedstawiciele wszystkich władz poznańskich. W krótkiej przemowie prefekt Poniński imieniem departamentu i miasto Poznania wyraził wojskom powracającym wdzięczność i podziw. "Wstępujcie do miasta, dla którego dzień dzisiejszy z powrotu waszego wiecznie będzie pamiętnym". Okrzykjego "Niech żyje waleczne wojsko polskie" podchwyciły zgromadzone rzesze z niezwykłem uniesieniem. Po prefekcie przemawiał krótko prezes Rady Departamentowej, Radoński. Na powitania te odpowiedział generał Krasiński. Wreszcie córeczka Radońskiego, "pełna rozwijającej się uprzejmości panienka", w otoczeniu dwunastu równo ubranych panienek, trzymających koszyki z kwiatami, któremi obsypywały "otaczających ołtarz rycerzy", wręczyła wieniec Krasińskiemu, który go podzielił "między uczestników sławy". Od ołtarza ruszył korpus ku miastu w następującym porządku: na czele oddział gwardji konnej, następnie generał Krasiński ze sztabem, w towarzystwie prefekta i innych dygnitarzy, poczem maszerowała piechota, za nią oddziały gwardji i pułki ułanów, potem artylerja piesza i konna z działami. Pochód zamykał pułk Krakusów. Wojsko to, poprzedzane przez piękną muzykę, "szło wśród niezliczonych tłumów wykrzykiwającego radośnie ludu" przez Wildę, przedmieście Półwieś, ulicę Wrocławską, rynek na plac musztry, t. j. dzisiejszy Plac Wolności. Tu przyjął je komendant placu. Po odbyciu parady oddziały rozeszły się do kwater w mieście i okolicy. Całe miasto a szczególnie ulica Wrocławska, przystrojone były w wazony z kwiatami, w girlandy i wieńce. Okna napełnione były damami, powiewającemi chustkami lub rzucającemi kwiaty na maszerujące wojsko. Generał Umiński znowu celował gościnnością. Tego samego dnia podejmował generała Krasińskiego i korpus oficerski. Dzień następny, 18 sierpnia, "był prawdziwem świętem narodowem. Na placu przed teatrem wydano świetną ucztę dla żołnierzy, z jedzeniem i napojami w wielkiej ilości. "Gdy się zmierzchło, liczne rozpalone kagańce przyświecały tysiącom żołnierzy i ludu, bawiących się w naj serdeczniej szych braterstwa uniesieniach". Nawet deszcz, przepadujący niekiedy, nie zdołał na chwilę przerwać zabawy. "Na uświetnienie uroczystości dnia, a razem na uwiecznienie pamiątki tego wydarzenia, pieczono na tym placu przy wielkich ogniach dwa woły, co niezmiernie pomnożyło za bawy dla wszystkich. Muzyka hucznie przygrywała, a odgłosy radości napełniały powietrze. Cała ulica przechadzkowa (dzisiejsze Aleje Marcinkowskiego), na wszystkich kasztanach w dwóch linjach rozwieszonemi lampami gorejącemi oświecona, wystawiała jakiś czarujący widok". Całe miasto było rzęsiście i gustownie iluminowane. Na wielu domach były transparenty ze stosownemi napisami. Najwspanialej przedstawiał się dom, w którym mieszkał generał Umiński przy placu musztry. Wszystkie okna "paradnie były oświecone II . W dwóch umieszczone były przeźrocza. Jedno wyobrażało Polaka, opartego na kotwicy nadziei, a drugie "Stałość wieńczącą męstwo ". Napisy na tych przeźroczach niezbyt były udatne: poezja żołnierska. O godzinie 9 wieczornej odbył się na sali teatru świetny bal, dany przez obywateli departamentu dla korpusu oficerskiego. Zagaił go polonezem generał Krasiński z prezesową Radońską. Grała do niego hucznie muzyka miejska utwór, "zrobiony przez jednego z tutejszych przyjaciół muzyki, którego początek utworzony z pobudki jazdy polskiej, a trio naśladowane podług znanego marsza z "Przerwanej Ofiary": "Powracajcie cni rycerze!" Przeszło tysiąc osób zapełniało salę. "Na wszystkich twarzach malowała się największa radość, jaką wzniecić może wzajemny powrót do siebie braci". Wszystkie korytarze teatru zastawione były stołami z wybornemi potrawami; bufety pełne były "rozmaitego rodzaju chłodników i napojów II . Przy dogodnej sposobności Radoński wzniósł toast "Niech żyje wojsko polskie" , "od wszystkich mile przyjęty i powtórzonemi okrzykami przykryty" . Wejście do gmachu teatralnego oświetlone było czterema piramidami lamp. Portale i gzymsy również pokryte były światłami. W sali tańców jaśniał transparent, wyobrażający Polaka wstępującego do świątyni Nieśmiertelności i wieńczonego przez Ojczyznę z napisem: Mierny zawsze w pamięci ojców naszych prawa, Cnota naszym żywiołem, a rzemiosłem sława. Bal trwał do rana, "a wśród tak błogich i żadnym wymusem lub przesadą nie strutych zabaw, zdawał się nader krótkim II . Korpus oficerski odwdzięczył się za to przyjęcie również balem, wydanym dnia 20 sierpnia na tejże sali. "Panował na nim ten sam duch zabawy i ten sam dostatek, jak na pierwszym. Naprzeciw wejścia do sali promieniał transparent w kształcie bramy z napisem u szczytu: "Wdzięczność wojska polskiego obywatelom departamentu poznańskiego II . Pośrodku bramy jaśniały następujące WIersze: Mars spoczął; już ucichły mordy i pożogi, Nam niebo dozwoliło wejść w ojczyste progi, Już na łonie rodaków... Już brat wita brata, Każda, jaka być mogła, zapomniana strata; A gdy nic nie wyrówna tej szczęścia postaci, Przyjmijcież Poznanianie hołd od wdzięcznych braci. Na tern skończyły się uroczystości. Przez pewien czas mogli jeszcze obywatele miasta Poznania przyglądać się ćwiczeniom wojskowym na placu musztry. Szczególnie zachwycali się pułkiem Krakusów, "czyniącym różne manewra pod dowództwem JW. generała Umińskiego, który mu tak chwalebnie na polach sławy przewodniczył". Andrzej Wojtkowski PRZYPISY l M.Ja:ffw, Die Stadt Posen unter preussischer Herrschaft. Leipzig 1909, str. 100. · 2 M.Laubert, "Zur Geschichte der Provinz wahrend der Freiheits kriege" w "Studien zur Geschichte der Provinz Posen..." str. 18. 3 Laubert, 1. c. str. 36. 4 Zob. n. p. Gazetę Poznańską z dnia 1. stycznia 1814 r. 5 Laubert, 1. c. str. 26. 6 Gazeta Poznańska Nr 56 z 13. lipca 1814 r. str. 687. 7 Opis tej uroczystości znajduje się w num. 14 Gazety z 14 lutego 1814 r., str. 147. Od samego rana duchowieństwo świeckie i klasztorne śpiewało wigilje. Mszę wielką celebrował biskup Gorzeński przy muzyce złożonej z amatorów. Mowę żałobną wygłosił ks. Kawiecki, po nim mówił Radoński, rozrzewniając słuchaczy jeszcze bardziej. "Kościół rzęsistym jaśniał ogniem". Po środku stał katafalk, na nim trumna obita aksamitem karmazynowym i opierająca się na czterech lwach. N ad nią wisiała korona, "z pod której rozciągał się pawilon z licznych lamp sporządzony". Wśród tego umieszczono cyfrę księcia, oświeconą lampami. "Przed trumną wystawiona była brama, karmazynowym adamaszkiem przybrana, w środku której na wysokim postumencie stała niewiasta w bieli ubrana, czarną krepą okryta, Ojczyznę w smutku pogrążoną wyobrażająca, z napisem po prawej ręce: "Przypatrzcie się, jeżeli jest boleść, jako boleść moja". (Thren. r. 1 wiersz 12), poniżej: "Utraciłam jednego znajwaleczniejszych synów". Obok tej na ziemi stała druga niewiasta z napisem: "Aza nie wiecie, że hetman, a bardzo wielki, poległ?" (2 Król. rozdz. 3. 38), na lewej stronie trzecia z napisem: "Płakał go wszystek lud płaczem wielkim i czynił żałobę przez wiele dni" (1 Machab. roz. 9 wiersz 20). W środku bramy stał stolik "bogato ubrany, na gradusie, przy którym 6 świec na lichtarzach srebrnych paliło się; na karmazynowych aksamitnych wezgłowiach leżały: mitra książęca, buława, ordery czarną krepą okryte. Z prawej strony stała wysoka piramida karmazynowym adamaszkiem obwiedziona, cała kwiatami okryta; na górze stał kadzielnik, z którego paliła się ofiara wdzięczności. Niżej wisiał napis: Wdzięczność. Przy niej stała czwarta osoba, wyobrażająca naród z napisem w ręku: "Jakoż poległ Mocarz, który wybawiał lud izraelski" (1 Machab. r. 9 w. 21)". Naprzeciw piramidy stała tarcz z armaturami, obok niej sztandary. Ołtarz wielki przybrany był w bogaty karmazynowy pawilon i oświetlony rzęziście świecami i lampami. Posadzka okryta była suknem. "Wszystko to wspaniały i rozczulający sprawiało widok". 8 Gazeta Poznańska Nr 68 z 24 sierpnia 1814 r. [ KMP 1927, nr 1 ]