4R KRONIKA MIASTA POZNANIAinteaektua,Inycll i moralJnycih. I Bel"11'a1'ldyni i !sam InnocenJty nie przestaWaIIi być diziećmi sIwlojego wieku. Je,ś1.i nie co inne'go, 1: u n'iIch widzimy Ols'lialbienie po.wagi z:wie'r'zdmości. Innocenty u'ka'ze się nam tl() jakio burzyciel ka'pituły, to jako samowolny prze'orhony, mało dbająicy O! pisane prawo. Widać, nie zbywalło mu na ewk,ciŚlC'i USpols!oiblienh, którego dyscY1plma klasztot111'a nie ze wlslzyslt.lticm zdołała pmełamać. Ale ta rorewkość. nie omeslzkała się wyłaldlowywać w eneri, z któl1"ą umia,ł mimo czasów przeWt'iotu utT'zymać pcr-owincję wie11nie w wier,ze kwt0l1ickiej i na wys.okim bądź CiO bądź poziomie moralnym i intelektualnym. Bernardyni pierwsi wystąpili na ambonach w obronie starej wiary. Samego Innoce:n!tego kaz'alnia nies'Lety zagiinęłYi posiadamy wszakże z jego c;zsów 'za'CihowaJIle Sehalstjam:a Lwowozyka, Jalkóbia z Ś'relffi:u 47), a najbardziej naJZinakomHsze'go kalZodiziei hetrnall"dyńskie'go Klemensa: z Radymna 48). Nie uJega 'Wąjt;płiwości, że sam Innccen1y głos zalbierał w poidolbnyttn duchu. Wyżej jesZlclZe zapewne należy cenić jelo dozia}1Cłjłność jako .z'wierzc\1mika prowincji. Wemy, że ją ,pilIlnie wilZylbował, a ślady pobytu w niektóryclh domalch dziś jeszcze mOlżemy sltwlieir>az1ć 40). Umiał w posłuszeństw:ie zakonnem i Dlal wysokości powołania zachOIwać kilkuset brad w dwudziestu praWlie klaszltorach. Zważywszy ,czas i okolkznośc1, .był to niemały trud, niemała umiejętność i niemała zasługa. Da rod!zimego konwentu kośiCiaskie,go, Innocenty zachował zaws.ze, ,przez całe życie wiele przywiązania. Tam prze bywa,ł ki:llkakrotnie, i dla tamtejszej bi,blioteki zew'sząd ściągał siąŻ'ki, c:zy ,z zapisu testamelI1!tar:ne,go Kl1zyckie,o luib W!I'óbla, C1ZY z daTÓiw dOOroctziejów, nazrwanyoh łub nicIwymienionych, a .zapewrne także kurpow'ał O). Ale z Po:znaniem stolslt1i11lki łączą gO' ściślI c nade. Tu praw dlotpodlOibnie ukończył swoje wyksztacenie, tam był dwukrotnie lub trzykrotnie gwardjanem i spowiednikiem, Tercjarek, a łatwo być 1I\i