MALARZE POZNAŃSCY W XVW. I ICH CECH Już przed r. 1492 działa i należy do cechu malarz S t a n i s ł a w zwany powszechnie z niemiecka Stenczlem, w tym bowiem roku zgłasza w cechu ucznia Mikołaja Peterofcke, który ma u niego pobierać 3 lata naukę, zapłacić swemu mistrzowi 4 zł. węg. i wpisowe do cechu. Równocześnie zgłasza także towarzysza Balcera w cechu, za którego ma dać 12 gr., a w r. 1493 towarzysza M i c h a ł a . U niego kształcą się także w r. 1503 uczniowie J a n K ról i k z Nowego Miasta, w r. 1507 Jan ze Lwówka i Marcin z Ostroroga13 9 . Cech ma z nim dużo kłopotu, zalega ze zwrotem pożyczek cechowi i współbraci cechowej, nie płaci taks na rzecz cechu, nie dotrzymuje terminów zapłaty, to też w r. 1492 starszyzna cechowa grozi mu więzieniem za długi. Na dobitek złego nie uczęszcza na schadzki i na msze żałobne za brać cechową, za co płaci często kary pieniędzmi lub woskiem. W r. 1507 posuwa się nawet tak daleko, "das her der czeche nicht gehorsam ist gewest", to też ma położyć z tego powodu 2 kamienie wosku za k arę 140. Długi ma i po za cechem. Robienie długu było jego ulubioną pasją, to też na tern polu doszedł wśród malarzy do mistrzostwa. W r. 1507 winien 9 zł. węg. Kasprowi Schotuschowi z Torunia 141 . W r. 1510 pożycza 3 grzywny u Brykcjusza Baryczki i 7 zł. u Macieja Mrzygłoda, a 14 zł. węg. u Jana Schindla 141 , w r. 1512 pożycza wraz z żoną Urszulą 7 i pół zł. u Pawła Kawki 143 i ponownie u Baryczki 1 grzywnę144, sam winien także snycerzowi Wawrzyńcowi 5 zł., zaś w roku 1514 pożycza 14 zł. u Jana Schillinga 145 . Żona nie pozostaje za nim w tyle i pożycza także na własną rękę w r. 1512 od Barbary kramarki 2 grzywny 12 146 gr. Z działalności artystycznej mistrza Stanisława wymienić możemy malowanie obrazów do kościoła Bernardynów w Kobylinie, za które otrzymał 34 zł. węg. Z tego tytułu przyszło w r. 1500 do sporów, które oparły się o sąd konsystorski poznański. Sprawa jednak została polubownie załatwioną, malarz zobowiązał się dokończyć obrazy wkrótce, a zakonnicy dopłacić jeszcze 16 zł. węg. 147. Jako malarz zażywa dobrej sławy, jakby wynikało z tej okoliczności, że w r. 1503 w procesie między malarzem Benedyktem synem Klemensa a opatem w Lubińcu wzywany jest wraz z Schillingiem do wydania opinji o obrazach 148 . Dorobił się też majątku, mimo stałego robienia długów, a może właśnie dla tego, skoro może w r. 1506 zapisać żonie Urszuli pokaźną na owe czasy kwotę 100 zł. węg. tytułem wiana. 149. Mimo zatargów w cechu z czasem zdobył sobie powszechne zaufanie współbraci jak i rady miejskiej, bo w latach 15121513 i 1516-1518 piastuje godność starszego cechu wraz ze złotnikiem Bernardem Gniewomirem 150 . Na 1518 r. urywają się o nim wiadomości. W r. 1492 składa w cechu zeznanie M a c i e j S t o ł e k, wobec nieustalonej pisowni średniowiecznej wymieniany także jako Stollick, Stelcke, Stoik, Stoleck, Stollyk, że chce, by go uważano za malarza, a nie za złotnika. Wymieniamy go zatem między malarzami. Brat jego Mikołaj jest złotnikiem, sam Maciej widocznie uczył się także początkowo złotnictwa, to jednak zarzucił, i poświęcił się malarstwu, skoro pragnie być uważany za malarza. O działalności jego nic nie wiemy, w księdze cechowej figuruje kilkakrotnie jako karany za zwykłe zaniedbania zwyczajów przestrzeganych w cechu. Za Kazimierz Kaczmarczykczeladnika swego F r a n c i s z k a winien cechowi z niewiadomego tytułu dwa funty wosku, a równocześnie z nieznanym bliżej malarzem B a l c z e r e m , a prawdopodobnie wyżej już wspomnianym jako czeladnikiem, winien cechowi 4 funty wosku 151 . Warsztat jego prosperuje widocznie nienajgorzej, skoro w r. 1519 ma dwóch uczniów, których zgłasza w cechu, a mianowicie W i r g i l i u s z a tudzież A n t o n i e g o B r e t s c h n e y d r a z Friedburga 152. Mistrz Jakób Koss (Kosse) żyjący w latach 1492-1499 jest również mało znany. W cechu zaciąga długi na bliżej nieoznaczone kwoty, które częściowo spłaca. Sam naodwrót lubi wygodzie pożyczką swym kolegom po pędzlu; np. malarzowi Szymonowi w r. 1492 pożycza 5 zł. Płaci różne kary, między inne mi i za to, że obwiniał starszych cechowych. Pracuje u niego czeladnik imieniem M ichał 153 . Rzadko pojawia się w księdze cechowej malarz M i koł aj z niemiecka N ecklosem zwany, ale zato popełnia czyn nie notowany przy żadnym z członków cechu, bo oto pokłóciwszy się z mistrzem malarskim Stanisławem sprzezywał go i do tego ukąsił w rękę. Ale i przeciwnik nie jest widocznie bez winy, skoro cech obydwóch skazuje na zapłacenie po 2 funty wosku za k arę 154. Żonaty z niejaką Zofją zapisuje jej w r. 1494 tytułem wiana 100 zł. węg. 155, a zapis ten świadczy, że był dość zamożny i miał dobre zarobki. Może nie bez porady kanonika Czepiela, szwagra Schillinga, a swego przyjaciela, sprowadza go w r. 1506 do Płocka biskup Erazm Ciołek, który pracuje wtedy usilnie nad ozdobą katedry płockiej. Ma mistrz Mikołaj namalować Chrystusa na krzyżu, P. Marję w płaszczu niebieskim z gwiazdami, obłokami małymi i frędzlami złotymi, dalej Św. Jana w płaszczu czerwonym i Św. Marję Magdalenę całą w złocie. W nagrodę ma otrzymać sześć kóp groszy. Jestto zatem dokładna instrukcja dla malarza, gdy jednak równocześnie do budowy w katedrze sprowadzony z Frankonji murarz Jan z Kiczek (Kyczky) wykonać ma te same postacie świętych zapewne w kamieniu czy drzewie tj. ma zrobić krucyfiks 4 łokcie długi, P. Marję z Św. Janem i Marję Magdalenę także za sześć kóp groszyl56, mimowoli nasuwa się pytanie i wątpliwość czy nasz Mikołaj ma namalować obrazy te samodzielnie, czy też tylko polichromować rzeźby wykonane przez murarza i rzeźbiarza Jana. Na to pytanie, nie umiemy odpowiedzieć. Współcześnie z Mikołajem wspomnieć nam przychodzi o malarzu And r z ej u, który w r. 1494 ma położyć 2 funty wosku kary za niewiadome przekroczenie, a z którego ręczy Schilling 157 , tudzież Szymona Demana. Ten ostatni jest w r. 1494 tylko towarzyszem, należy jednak do cechu poznańskiego, któremu płaci pół gr. kary za nieobecność na schadzce cechowej. Musimy go samodzielnie traktować, nie wiedząc, u którego mistrza pracuje. Nie znamy zupełnie działalności malarskiej Błażeja Kanssi,zato nieco wiadomości dostarczają nam akto o jego stosunkach majątkowych. I tak w r. 1497 kupuje on od Jadwigi Poczesnej, żony Pawła, dom przy ul. Małej po prawej stronie idąc z ul. Wielkief58. Nie dotrzymał jednak warunków kontraktu i z braku pieniędzy nie zapłacił za dom, skoro w r. 1499 na podstawie wyroku sądu polubownego zobowiązuje się odstąpić go z poworotem pierwotnej właścicielce i dopłacić 3 zł. tytułem kosztów lub też za używanie domu 159. Tym razem do trzymuje zobowiązania, świadczy bowiem o tern zeznanie jego w sądzie ławniczym, którem w tym samym 1499 roku odstępuje ten dom Małgorzacie Poczesnej, widocznie córce wymienionej wyżej Jadwigi 160 . Żonaty z Urszulą córką Wojciecha Kity, z jej to upoważnienia odstępuje w r. 1498 części domu żoninego, odziedziczonego po ojcu, a położonego w Rynku na rogu po prawej ręce w stronę Bogdanki, Maciejowi Kijkowi (Kyeg) mieszczaninowi poznańskiemu 161 i za pieniądze prawdopodobnie uzyskane z tej transakcji kupuje w dwa miesiące później dom przy ul. Garbarskiej od Mikołaja złotnika, opiekuna Doroty Szrannen 162. Przed r. 1499 ma jednego ucznia i czeladnika w warsztacie i stąd płaci do cechu za pierwszego 12 gr., zaś za drugiego 18 gr. wpisowego. W r. 1502 ma na nauce u siebie chłopca Stefana, którego zobowiązuje się w czasie terminu ubierać 163. Odtąd ginie ślad w aktach o nim. W r. 1497 prosi o przyjęcie do cechu mistrz Stanisław, a cech otrzymawszy przyrzeczenie, że da za wpis dukata, do prośby się przychyla 164. Nazwiska rodowego zapiska nie podaje, nie może się jednak odnosić do wyżej już omawianego Stanisława, bo tenjuż przed r. 1492 do cechu należał, natomiast odnosi się do malarza Stanisława Skórki. Nie był on rodem z Poznania i na tutejszym gruncie był nieznany, cech bowiem żąda przedłożenia "listu" tj. poświadczenia ślubnego urodzenia i dobrego zachowania. Trudno było naszemu mistrzowi zastosować się do zwyczajów cechowych, bo mimo groźby zapłacenia kary kamienia wosku, a nawet ściągnięcia kary pieniężnej 6 gr., trzy razy jeszcze powtarza się wezwanie o świadectwa. Te trudności Skórki w dostarczeniu cechowi dowodów pochodzenia łatwo dadzą się wyjaśnić, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że malarz o tern samem nazwisku i imieniu przebywa początkowo w Krakowie, gdzie poraź pierwszy spotykamy się z nim w czerwcu 1494 r. Pożycza on w tym czasie wraz z żoną Magdaleną 9 zł. u Wacława Panczera ijego matki Katarzyny, zobowiązując się z długu uiścić w krótkim czasie bez żadnych wymówek pod grozą pójścia do więzienia 165. W ciężkich opałach materjalnych znalazł się nasz Skórka, bo oto w lutym 1495 stolarz Laszlo mając pretensje około 50 zł. do niego bierze w urzędowy areszt przez woźnego obraz i wszystkie rzeczy Skórki 166 , w niecałe dwa tygodnie później na skutek żądania wymienionego stolarza urząd wójtowski krakowski spisuje inwentarz rzeczy Skórki 167 . Warto przyjrzeć się bliżej temu inwentarzowi, daje nam bowiem sposobność zobaczyć wnętrze pracowni średniowiecznego malarza i zbadać rekwizyta malarskie. Jakżeż ona uboga i daleka od ideału przedstawionego w sławnym kodeksie Baltazara Behema 168 . W pracowni Skórki znachodzimy obraz przeznaczony do kościoła św. Mikołaja 169 na Wesołej, drugi wielki obraz tudzież mały z ramami, płótno zamalowane wyciągnięte, płótno stare zamalowane wyciągnięte, deskę do malowania, fartuch malarski, skrzyneczkę do przechowywania farb, tryptyk mały bez obrazu ze skrzydłami, kamień do rozcierania farb, a nadto pewna ilość materjałów na kandelabry tudzież gotowe kandelabry: a mianowicie jeden wielki drewniany, jeden nowy mały i jeden żelazny, świadczące, że Skórka obok malarstwa trudni się i snycerstwem. Jeżeli pracownia malarska przedstawia się ubogo, o ileż gorzej wygląda urządzenie domowe naszego mistrza. To prawdziwy obraz nędzy, rzadko spotykany u rzemieślników średniowiecznych, znachodzimy bowiem u niego Kazimierz Kaczmarczykzaledwie dwa krzesła, szafkę, kołyskę, stołek, naczynie, dwa garnki, szaflik, siekierę, rożen, lichtarzyk nowy, lichtarz żelazny i dzidę 170. Ot i wszystko. Długi naszego mistrza nie kończą się na tern, bo oto dwaj Marciny, malarz i stolarz, stali się również ofiarami jego długów. Jako ręczyciele zobowiązują się za niego zwrócić Pawłowi Kaufmanowi 6 zł. długu w krótkim terminie nie czekając na wyrok sąd owy l71. Jeszcze w sierpniu 1495 r. wypływa sprawa Skórki, którego rzeczy spisane poprzednio okłada aresztem wymieniony poprzednio główny wierzyciel stolarz Laszlo przez woźnego na pokrycie długów. Dowiadujemy się przytem, że Skórka nie czekając na skutki swej lekkomyślności czy też biedy zbiegł z Krakowa 172. W dwa lata po tych przejściach w Krakowie wypływa Skórka w Poznaniu. Tajemnica wyjaśnia się. W poprzedniem miejscu pobytu zostawił za sobą smutną sławę. Należało przeczekać, aż sprawa ucichnie, dla tego to zwleka z dostarczeniem cechowi poznańskiemu świadectw. Z czasem widocznie ich dostarczył, a może zapomniano o nich w cechu, widzimy bowiem, że prowadzi warsztat malarski bez przeszkód, zgłasza nawet w r. 1507 w cechu przyjęcie chłopców do terminu, a mianowicie S t a s z k a z Kra k o w a i niejakiego Jur k a, płacąc za nich po 12 gr. wpisowego 173. Nie znamy jego działalności malarskiej na gruncie poznańskim. Po za rzemiosłem malarskie m a może i snycerskiem trudni się nasz mistrz także gospodarstwem rolne m lub handlowem, w r. 1508 bowiem kupuje od pracowitego Jakóba Mikalegreka z Liszkowa dwa konie za 8 grzywien, oczywiście na kredye 74 . W r. 1509 pożycza u poznańskiego żyda Samuela 6 grzywien 175 , nie oddaje ich na termin, w r. 1510 bowiem zobowiązuje się zwrócić mu tę samą kwotę w najbliższym czasie. Dowiadujemy się przy tej sposobności, że ma drugą żonę niejaką A nnę 175, która trudni się szynkarstwem, jakby wynikało z tego, że w r. 1512 winna jest Szymonowi Mrzygłodowi za 5 achteli piwa l77 . W r. 1513 zaciągają obydwoje małżonkowie dług w wysokości 2 grzywien u Brykcjusza Baryczki 178 . Przykłady te świadczą wymownie o kłopotach finansowych Skórki w Poznaniu. Jak z nich wybrnął, nie wiemy. W samym końcu XV w. zostaje mistrzem malarskim B e n e d y k t syn Klemensa malarza i Jadwigi, który za przyjęcie do cechu za zapłacić 30 gr. 179 Wkrótce potem poznajemy go z procesu ze Stefanem proboszczem w Ptaszkowie koło Grodziska, który kupił u niego "tumbam" z namalowaną "Wieczerzą Pańską" za 6 zł. węg. i nie chciał należącej się sumy zapłacić. To też nasz Benedykt wystąpił ze skargą do konsystorza w r. 1501. Po przesłuchaniu matki oficjał poznański wydaje wyrok, w którym poleca zapłacić należytość lub zwrócić obraz 180 . Wspólnie z ojcem maluje on także obrazy do kościoła klasztornego w Lubiniu za pokaźną sumę 60 grzywien. Na tle zapłaty przychodzi i w tym wypadku do procesu w r. 1503 z opatem Stanisławem, który twierdził, że zapłacił już w całości umówione honorarjum, gdy przeciwnie strona skarżąca dowodziła, że otrzymała tylko 50 grzywien. Wezwani przed oficjała na świadków i rzeczoznawców malarze Schilling i Stanisław zeznali, że w czasie oglądania obrazów w kościele klasztornym słyszeli od opata, że całą należytość 60 grzywien za obrazy zapłacił i że oni za tę sumę byliby dostarczyli takie same obrazy. Dowiadujemy się przytem, że obrazy, przynajmniej przez Benedykta były ma