KATARZYNA KABACINSKA "POLICHROMIA" HENRYKA NOSTITZ-JACKOWSKIEGO (1912-1948) Hemyk Nostitz-Jackowski. Fot. z 19110 r. 'IRM W roku 1912 w ubogi artystyczny pejzaż Poznania wpisała się nowa placówka - pracownia "Polichromia" przy ul. Dolnej Wałowej 10a, specjalizująca się w malarstwie dekoracyjnym i witrażownictwie. Założycielami byli artyści Henryk Nostitz-Jackowski, po studiach w Monachium i Paryżu, oraz Wiktor Gosieniecki, absolwent uczelni berlińskiej i monachijskiej. KatarzYna Kabacińska Restauracja Złotej Kaplicy w Katedrze Poznańskiej stała się dla pracowni świetną wizytówką. Korespondent "Biesiady Literackiej" pisał: "Pracami malarskimi kierował Wiktor Gosieniecki, witraże projektował Henryk Nostitz-Jackowski, obaj wywiązali się z trudnego zadania świetnie. Dawniej Kaplica, pomimo swego bogactwa, sprawiała wrażenie rzeczy nie wykończonej [...] Obecnie przywrócono delikatną ornamentykę roślinną na złotych wnękach, poprawiono obramienie ołtarza [...] słowem Kaplica Złota otrzymała dawny swój blask kolorystyczny. Odnowienie obecne usunęło inne braki silnie rażące przy tak bogatej polichromii. Szyby w oknach ze szkła zwykłego zastąpiono witrażami. Witraże złotawe w tonach o wzorach geometrycznych, ornamentyce umiejętnie skomponowanej zlały dopiero swym dyskretnym akordem barwnym całą polichromię w jednolitą całość. W ten sposób dokończono dzieła [...] Całość kolorystyczna przedstawia się imponująco, a o witrażach można powiedzieć, że są pierwszymi witrażami prawdziwie artystycznymi w Katedrze" ł. Trudno stwierdzić, ile osób zatrudniała pracownia. Zapewne ok. 10 pracowników i uczniów stałych (tj. rysowników, malarzy na szkle, szklarzy, piecowych) i ok. 20 pracowników sezonowych. Nieznane są nazwiska osób zatrudnionych w pracowni; pewne jest, że w latach 1913-1917 uczył się i praktykował w "Polichromii" Władysław Skotarek - późniejszy członek poznańskiego "Buntu". Prawdopodobnie już wtedy współpracowali z Jackowskim art. malarz Stanisław Smogulecki i malarz Stanisław Bogusławski. Trudno również odtworzyć liczbę witraży i polichromii wykonanych w pracowni w pierwszych latach jej istnienia. Na pewno pracownia była czynna mimo wybuchu I wojny światowej, przynajmniej do roku 1916, czego dowodem są istniejące do dziś na witrażach (sygnowanych: "PoZichromia" 1916 Poznań) w kościele w Lusowie dwie inskrypcje: Roku pańskiego tysiąc dziewięćset szesnastego a trzeciego strasznej tęcz nadzieją brzemiennej wojny Z wiarą w sprawiedliwość bożą okno to dał (fundator pozostał tu anonimowy) i druga: PrzYjdzie czas iże wyłamane będą ich zęby i będzie ucięta ręka prawa a prawa noga ich ochromieje aby uznali grzechy swoje. W roku 1918 H. Jackowski, który zdezerterował z armii pruskiej na stronę francuską, wrócił do Poznania i wziął udział w Powstaniu Wielkopolskim. Podczas pobytu we Francji, stworzył tekę rysunków satyrycznych poświęconych sytuacji politycznej w Europie. Publikacje tych rysunków w prasie francuskiej, a zwłaszcza wydanie ich w masowym nakładzie pocztówkowym przyniosły artyście znaczny kapitał, który zainwestował w dalszy rozwój "Polichromii". l Złota Kaplica. "Biesiada Literacka" r. 1913, nr 13, s. 255. W roku 1919 od spółki odstąpił W. Gosieniecki, który objął kie- ' rownictwo Wydziału Malarstwa Dekoracyjnego i Witrażownictwa w nowo powstałej Szkole Sztuk Zdobniczych. Jackowski prowadził pracownię sam, a przy malowaniu polichromii zatrudnił bydgoską rodzinę PachoIskich. Lata 1922 - 1925 poświęcił głównie na prace w Bydgoszczy, wykonując: polichromię, monumentalne witraże do prezbiterium i szereg mniejszych do naw w farze; polichromię i obraz ołtarzowy dla kościoła Klarysek oraz witraże dla kaplicy szpitalnej pod wezwaniem Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. "W 1924 r. po ukończeniu prac przedwstępnych - czytamy w "Kurierze Poznańskim" - wykonał pan Henryk Jackowski bogatą polichromię w nawach kościoła, a w roku bieżącym przyozdobił jego prezbite, rium. Sciany naw są utrzymane w kolorze miedziano-pomarańczowym, sklepienia w kolorze niebieskim o dwóch tonach, filary natomiast w kolorze fioletowym. Żebra sklepień gwiaździstych w tonie czerwonym posiadają bogatą ornamentykę, a wnęki okienne wystrój dekoracyjny o motywach roślinnych, zakończonych górą postaciami aniołów. W prezbiterium [...] wykroje framug okiennych posiadają dekoracje figuralne wyobrażające Chrystusa Pana otoczonego świętymi pańskimi oraz Matkę Boską Różańcową w otoczeniu aniołów [. ..] Całość polichromii, podkreślającej w umiejętny sposób piękną architekturę poetycką świątyni, składa się na dekorację malarską bardzo śmiałą, a pomimo wszystko dobrze zharmonizowaną. Dzieło to stanowi niewątpliwie w twórczości artystycznej pana Jackowskiego znaczny dorobek. Polichromia fary bydgoskiej należy do najbardziej udanych dekoracji kościelnych, jakie zostały wykonane w ostatnim ćwierćwieczu w naszym kraju" 2. W roku 1913 Jackowski i Gosieniecki oraz prawdopodobnie Wacław Borowski zaprojektowali polichromię wnętrza kościoła Sw. Jakuba w Miłosławiu, a Jackowski także monumentalne witraże figuralne prezbiterium i ozdobne okna witrażowe nawy głównej. Według relacji kronikarza Miłosławia Dominika Pogłodzińskiego, pracami w kościele kierował Jackowski. On też zostawił mistrzowi malarskiemu Józefowi Gładyszewskiemu z Miłosławia farby i szablony motywów roślinnych, zobowiązując go do konserwacji polichromii s . Wiele zmieniło się w "Polichromii", kiedy do spółki przystąpił arch. Antoni Rejman (1926). Szklarz witraży Ryszard Janek wspomina: "Jackowski zadawał pracę i jechał nadzorować malowanie polichromii, albowyjeżdał za granicę. Jak witraże były gotowe, to graliśmy w bilard na stoi« w montażowni, albo szliśmy nad Wartę pływać i opalać się. Jacko * Polichromie bydgoskich kościołów. "Kurier Poznański" r. 1925, nr 325. * Wywiad z D. Pogłodzińskim - w zbiorach autorki. Katarzyna Kabacińskawski to był pan, płacił bardzo dobrze, miałem 2 złote na godzinę i 30% więcej na montażu w terenie, piętnastoletni uczeń zarabiał 50 groszy na , godzinę. Mogłem co miesiąc kupić sobie nowy garnitur. Kiedy przyszedł Rejman, skończyło się święte życie" 4. Rejman rzeczywiście chwycił pracownię silną ręką; zatrudniono więcej pracowników, wynajęto nowe pomieszczenia na ul. Babińskiego 6, w tzw. Domu Królowej Jadwigi. Wyraźnie wzrosła liczba przyjmowanych zleceń. Do 1930 r. pracownia wykonała m.in. witraże i polichromię w kaplicy Pałacu Biskupiego w Pelplinie, polichromię i okna witrażowe w kościele w Lwówku, polichromię w kościele farnym w Ostrowie Wlkp., witraże dla kościołów w: Gnieźnie, Górce Duchownej, Inowrocławiu, Koszutach i Opatowie; witraże dla willi arch. Stefana Cybichowskiego - wszystkie według projektu Jackowskiego s . Pracownia przygotowała własną ekspozycję w Pałacu Sztuki na Powszechnej Wystawie Krajowej (1929). Wystawiono witraże Jackowskiego, a mianowicie tryptyk UkrzYżowanie, przedstawiający centralnie scenę tytułową a po bokach sceny z życia świętych Marcina i Wojciecha, i olbrzymi witraż Sceny Z żYcia Chrystusa - nagrodzony Wielkim Srebrnym Medalem - przedstawiający w oddzielnych polach dziewięć scen od Zwiastowania po Wniebowstąpienie Chrystusa. Witraże wykonane w owym czasie w "Polichromii" były dziełami skończonymi, dzięki mistrzowsko opanowanej technologii oraz kunsztowi projektanta. Nie bez znaczenia było i to, że do produkcji używano najlepszych surowców. M. in. szkło antyczne w ponad stu odcieniach sprowadzano z Niemiec i Francji, srebro z Czechosłowacji. Wszystko to powodowało, że poznańską pracownię wymieniano jako jedyną konkurentkę znanej powszechnie "Największej w Polsce Fabryki Witrażów i Mozaik" SG Żeleńskich w Krakowie, a H. Jackowskiego umieszczano w czołówce witrażystów polskich 6 . Kondycja finansowa pracowni była bardzo dobra. Zakupiono samochód "ford" i zatrudniono kierowcę. Polepszyły się warunki pracy przez wynajęcie nowych pomieszczeń przy ul. Dąbrowskiego 79. Zespół pracowników zasilali najzdolniejsi absolwenci Szkoły Zdobniczej. Jedni usa 4 Wywiad z pracownikiem "Polichromii" R. Jankiem - w zbiorach autorki. 5 Według S. Kijaka, witraże te nie zostały w willi zamontowane, a w czasie II wojny światowej zaginęły. 8 T. S e w e r y n : Z Wystawy. "Naprzód" 31 XII 1930 r. : "Jego tryptykowy witraż Zwiastowanie Zachariaszowi (szczególnie środkowa część), świadomy celu, jest nieporównanie wartościowszy od wszystkich witrażowych obrazków, jakie widywaliśmy od kilku lat na wystawie w Krakowie (choćby witraże Sichulskiego)". Tenże. "Naprzód" 7 V 1932 r.: "Henryka Jackowskiego projekt na witraż Ukrzyżowanie zaliczamy do najtęższych prac polskiego witrażownictwa. To nie prerafaelizm i posecesjonistyczna malowanka, które u nas i w Niemczech zlały się z pojęciem witrażu, ale logiczna konstrukcja barwy, dorównująca powagą wizji dziełom średniowiecznym"modzielnili się szybko, jak np. Stanisław Powalisz, Wacław Taranczewski, mni - zostali tu przez długie lata, jak Józef Oźmin, Jan Piasecki, Wacław Piotrowski. Pracownia szkoliła też własnych uczniów, m. in. w zawodzie malarza witraży, malarza polichromii, szklarza witraży. Byli to: Leon Kaczmarek, Stanisław Kij ak, Edward Kwiatkowski, Leon Maćkowiak, Leon Szaj, Sylwester Wencel i inni. "Przyszedłem do pracowni jako piętnastoletni chłopiec - wspomina Stanisław Kij ak. - Antoni Rejman jeszcze nie był wspólnikiem. Uczyłem się malowania na szkle. W 1931 r. zrobiłem papiery czeladnicze i zacząłem zarabiać 1,10 zł na godzinę, później więcej. Najlepsze pod względem lokalowym pomieszczenia pracowni były przy ul. Dąbrowskiego i później przy ul. Piaskowej 3. Biura zajmowały dwie małe izby. Pracownia rysunków i kartonów miała około 30 m 2 powierzchni. Znajdowały się w niej sztalugi, stoły do rysowania powiększeń. Pracowali tam: J ackowski, Oźmin, Piasecki, często pozował im model. Równie duża była pracownia malarstwa na szkle. Najważniejszym meblem był tu podnoszony stół ze zbrojoną szybą, służący do przeglądania witraży. Jedna ściana tego pokoju była cała przeszklona. Na jej tle sprawdzano witraże po wypaleniu, ale jeszcze przed ołowieniem. Największą powierzchnię miała montażownia (ok. 40 m 2 ). Stał tu na 10 m długi stół, na którym wycinano szablony, krojono szkło oraz oprawiano poszczególne pola witraży wołów. Tutaj też gotowe prace były oczyszczane wiórami i kredą, i przygotowywane do transportu. Następne pomieszczenia zajmowały piece do wypalania szkła, topiarka ołowiu, walce. Przy witrażach ze scenami figuralnymi korzystaliśmy zazwyczaj ze szkła antycznego, miało ono niejednorodną strukturę, .zawierało pęcherzyki i żyłki zawalcowanego powietrza, przez co osiągany był efekt załamywania się światła i szkło «żyło». "Do okien witrażowych używano także szkła katedralnego i zwykłego okiennego, które musiało być uszlachetniane. Witraży wykonaliśmy niezliczoną ilość, w większości projektu Jackowskiego, były też witraże Oźmina, Piaseckiego, prof. Maszkowskiego ze Szkoły Zdobniczej, pojedyncze według projektu Wyspiańskiego i Mehoffera. Witraże były przeznaczone do kościołów, banków - tam szczególnie popularne były plafony witrażowe, kaplic pałacowych, klasztornych', szpitalnych, wreszcie do domów prywatnych - małe witraże gabinetowe. Robiliśmy też lampy witrażowe, np. do kościoła w Królewskiej Hucie. "Bardzo często pracownię odwiedzały znane osobistości, pamiętam jak gen., Józef Haller przyszedł osobiście zamówić witraż, prawdopodobnie do kościoła w Pucku. Miał on przedstawiać Zaślubiny Z morzem. Robi1iśmy ten witraż - generał na białym koniu wchodzi w wodę Bałtyku . . ,. , 1 rzuca plerSClen. Katarzyna Kdbacińska "Naj piękniejsze witraże, moim zdaniem, to tryptyk Ukrzyżowanie - wystawiany na pewuce, Sceny Z zYC1a Chrystusa, Pokłon KrzYżaków przed Matką Boską dla kościoła w Inowrocławiu, Zwiastowanie - dla Pelplina, witraże ornamentalne dla prezbiterium kościoła Sw. Marcina w Poznaniu, o motywach roślinnych dla Królewskiej Huty, z dziećmi wrzesińskimi i Matką Boską do kościoła we Wrześni, serIa witraży do kościoła Sw. Wojciecha w Poznaniu. Pracowaliśmy w całej Polsce, od Gdańska po Katowice. "Bardzo lubiłem pracę w «Polichromii». Po dwóch latach nauki rysunku u prof. Adama Hannytkiewicza - Jackowski powierzał mi rozrysowanie kartonów i odpowiedzialne prace przy malowaniu witraży. Zarabiałem bardzo dobrze, bez problemu utrzymywałem rodzinę. Jackowski lubił mnie, namalował mnie dwukrotnie jako mnicha, był niesłychanie szybki i sprawny w rysunku. Można było patrzeć godzinami, jak rysuje. Przyjaźnił się z wieloma artystami, dużo podróżował, wszystko zmieniła II wojna" 7. Zakład w latach trzydziestych prosperował dobrze. Mimo kryzysu gospodarczego, wykonywał polichromie i witraże dla kościołów w: Białężynie, Brusach k. Tucholi, Królewskiej Hucie (Chorzów), Gnieźnie, Kościerzynie, Nakle, Niepruszewie, Kamionnej, Kamieńcu, Sępolnie, Strzałkowie, Śmiglu, Wrześni, dla banków w Katowicach i Warszawie, dla pałaców w: Bierzgłowie, Czerniejewie, Nieświeżu, Ożarowie. Nie sposób wyliczyć szczegółowo wszystkich obiektów. Tylko w Poznaniu wykonano witraże dla siedmiu kościołów, polichromię w kościele Sw. Marcina i Teatrze Wielkim, plafony witrażowe w banku przy pi. Wolności, witraż w kawiarni "Cristal" i wiele witraży do will i mieszkań prywatnych. W Gnieźnie można by naliczyć podobną ilość obiektów. Władysław Lam tak opisał polichromię kościoła Sw. Marcina: "Całość wnętrza posiada ściśle określony pod względem barwy ton ogólny. Artysta [...] ścian nie zakrył od góry do dołu ornamentem, lecz potraktował ściany z szacunkiem dla ich wielkich płaszczyzn położonych jedną barwą [. ..] Strop nawy głównej przecina szereg odważnie znaczących się rozet [. ..] Podłucza [. ..] ozdobione są bogatym ornamentem, który jest pod względem kształtu zdefiniowany a nie rozlewa się [. . .] piękno jego potęguje ornamentacyjne wyszukanie [...] Innego rodzaju ozdobą są kompozycje figuralne [. . . ] 8 Tu autor mówi o sześciu postaciach świętych umieszczonych we wnękach nawy głównej. Były one pomniejszone w sto 7 Wywiad z pracownikiem "Polichromii" S. Kijakiem - w zbiorach autorki. 8 W. L a m: Polichromia kościoła Sw. Marcina w Poznaniu. "Dziennik Poznański" 24 X 1926 rsunku do wielkości wnęk i ujęte w bogate ramy ornamentu roślinnego. N astępne przedstawienia figuralne umieścił artysta przy prezbiterium. W czterech łukowato zwieńczonych polach, obwiedzionych szeroką roślinną bordiurą, widniały cztery sceny z życia Chrystusa". Na zakończenie W. Lam pisał: "stwierdzić można i należy, że w całości polichromii da się wykazać logiczną nić myśli twórczej konsekwentnie prowadzonej, że szczegóły opracowane są bardzo starannie, solidnie i wiążą się w całość estetycznie wartościową" 9. Nie sposób zacytować tu wszystkie pochlebne opinie o osiągnięciach "Polichromii" i H. Jackowskiego. Pracował na nie zespół utalentowanych i znających rzemiosło ludzi. "Praca nad witrażem to praca inteligentnego, wykwalifikowanego rzemieślnika, który witraż wykonuje - mówił H. Jackowski w rozmowie z Barbarą Kraszewską. - Projekt witraża rysuje się w skali 1 :10, a następnie przerysowuje na karton w naturalnej wielkości. Z tego kartonu-oryginału odbija się drugi egzemplarz, który przeznaczony jest na pocięcie na szablony, według tych z kolei przycina się szkło. Szablony wycina się specjalnie skonstruowanymi nożycami, które od brzegu kartonu odcinają pasek tej szerokości, jaką będzie miał pasek ołowiu łączący dwa wycięte szkła. "A dobór szkła! To także ważne zagadnienie. Szkło nie może być zwykłe okienne - takie czym prędzej pokrywa się emalią lub srebrem i wypala w specjalnym piecu, aby nabrało chropowatości. Wtedy szkło żyje, wtedy światło będzie się w nim ciekawie załamywało. Ale najlepsze jest szkło «dmuchane», z pęcherzykami powietrza w środku [...] Gdy szkło jest odpowiednio dobrane, spreparowane i przycięte, maluje się kontur według kartonu, szkło pokrywa się patyną, z której wybiera się światło, a zostawia cienie - a następnie upiększa srebrem i emaliami; wypala w piecu w temperaturze 700°. Po wystudzeniu (ćo trwa dwanaście godzin) przeprowadza się kontrolę, a to w ten sposób, że wypalone szkło przyczepia się do szyby mieszaniną wosku z kalafonią i pilnie przegląda (pod światło), czy rysunek i barwy wypadły jak należy. Po przeprowadzeniu tej korekty spaja się części ołowiem (paskami, które wyciąga specjalna maszyna), a punkty łączeń pasków - lutuje się. "Artysta nie zapomina oczywiście o otoczeniu witraża białym paskiem szkła, tzw. paskiem świetlnym. Zaniedbanie wykończenia takim paskiem - zaprzepaszcza artystyczne zamierzenia twórcy. Witraż dusi się, rozpycha mur, a ten znów zdaje się walić na witraż. "Obok monumentalnego [...] istnieje witrażownictwo gabinetowe [...] połączeń ołowiem używa się tu tylko tyle, ile jest to niezbędne - prze 8 T . amze. Katarzyna Kabacińska Henryk Nostitz-Jackowski w pracowni przy ul Piaskowej w 1938 r. waznie jak największe powierzchnie pokrywa SIę rysunkami, emalią i wypala" la. Dla polichromii powstawały w pracowni tylko projekty i kartony, pozostałe prace wykonywano już w konkretnym obiekcie. Rysunki przenoszono z kartonów na ścianę przez nakłuwanie i przepruchę węglem. Malowono farbami o składzie wymyślonym przez Jackowskiego (kazeina, wosk i inne składniki) lub techniką Kaima, zawsze na suchy tynk. Do roku 1939 "Polichromia" działała bez przeszkód. W momencie ogłoszenia mobilizacji H. Jackowski zgłosił się ochotniczo do armii polskiej, zostawiając pracownię pod pieczą Rejmana, który przeprowadził inwenturę, wypłacił pracownikom zaliczki i z dniem 2 września 1939 r. zakład zamknął. Na początku 1940 r. Rejman, po ucieczce z łapanki ulicznej, zmarł nagle w swoim domu w Chartowiela B. Kraszewska: Kolorowe cuda "Ilustrowany Kurier Polski" 28 I 1948 r. witraże Henryka Jackowskiego. Podczas okupacji i wyzwalania Poznania prawie wszystkie dzieła Jackowskiego w poznańskich kościołach uległy zniszczeniu. Ich namiastką są nieliczne zdjęcia witraży, wykonane przez Romana Ulatowskiego. Po wyzwoleniu miasta w 1945 r., Jackowski wrócdł do Poznania. W pracowni przy ul. Piaskowej odnalazł tylko niewielki zapas szkła antycznego. Wynajął pomieszczenie przy ul. Daszyńskiego 37 i zaczął organizować pracownię od początku. Współwłaścicielem "Polichromii" został młody architekt Zygmunt Derda. Według jego projektów odtworzono, w Wielkopolskiej Fabryce Obrabiarek "Wiepofama" piece do wypalania szkła i inne wyposażenie pracowni. Na. krótki okres do spółki przystąpił Józef Oźmin. Z dawnych pracowników odnalazły się tylko dwie osoby. Przyjęto więc nowych ludzi do obsługi pieców i ołowienaa. Pierwszymi pracami "Polichromii" było szklenie poznańskich kościołów. Później zaczęły napływać zamówienia na witraże. Pracownia jednak nigdy już nie nabrała takiego rozmachu jak w latach 1918 - 1939. Powodów było wiele - brakowało surowców, a przede wszystkim szkła antycznego, srebra, dobrych farb do wypalania. Sytuację pogarszał zły stan zdrowia H. Jackowskiego. W dniu 15 marca 1948 r. artysta zmarł w Szpitalu Miejskim przy ul. Szkolnej na dusznicę bolesną. Z. Derda prowadził pracownię dalej. Ostatnie witraże wykonane w "Polichromii" nie były już projektu Jackowskiego. W 1949 r. dziedzicząca po artyście siostrzenica Janina Drozd sprzedała ruchomości pracowni Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych. W ciągu trzydziestu lat działalności "Polichromia" wykonała ponad 300 witraży projektu H. Jackowskiego i pewną liczbę projektu W. Gosienieckiego, W. Piotrowskigo, J. Oźmina i in. Pracownia wykonała też. około 50 polichromii różnych obiektów, głównie kościołów, według projektów H. Jackowskiego oraz nie znaną liczbę według projektów W. Gosienieckiego, S. Smoguleckiego i in. Z dorobku "Polichromii" zachowała się teka zdjęć Romana Ulatowskiego, który fotografował witraże i kartony w pracowni Jackowskiego. Odnalazłam dotychczas w obiektach sakralnych 64 witraże i 9 polichromii a w mieszkaniach prywatnych 5 witraży gabinetowych. Są zachowane w dobrym stanie i są świadectwem wielkiego talentu Henryka Jackowskiego, a także wysokich kwalifikacji pracowników "Polichromii" ". 11 W Poznaniu zachowały się pojedyncze witraże, które nie są reprezentatywnedla twórczości H. Jackowskiego. Najlepsze poznańskie prace (prezbiterium kościoła Sw. Marcina, nawy i prezbiterium kościoła Sw. Wojciecha, prezbiterium kościoła Sw. Jsfna Vianney, prezbiterium kościoła Sw. Jana Jerozolimskiego) zostały zniszczone podczas walk o wyzwolenie Poznania w 1945 r. Pozostały do dzś witraże: w Złotej Kaplicy Katedry Poznańskiej, dwa małe witraże, w prezbiterium kościoła Sw. Floriana, okna witrażowe w jednej nawie kościoła Sw. Jana Vianney, witraż Koronacja Najświętszej Marii Panny w kościele Sw. Wojciecha, witraże gabinetowew posiadaniu Z. Derdy, S. Kijaka i K. Kabacińskiej.