ARTYKUŁY STANISŁAW KOWALSKI UNIWERSYTET POZNAŃSKI OKRESU MIĘDZYWOJENNEGO W ŚWIETLE WSPOMNIEŃ MAGISTRANTA I DOKTORANTA Część pierwsza Pochodzę z wioski położonej między Gnieznem a Trzemesznem, z wielodzietnej rodziny małorolnego chłopa i robotnika kolejowego. Oboje rodzice wywodzili się z rodzin folwarcznych, z okolic Gniezna. Od wczesnego dzieciństwa wychowywałem się w polskich tradycjach narodowych, powiązanych ściśle z religią i Kościołem. Atmosfera legendy o początkach Polski splatała się tu z okruchami wiedzy historycznej - w społecznym przekazie z pokolenia na pokolenie, przy decydującym udziale ambony. Patriotyzm i religijność rodziców, zwłaszcza mojej matki, szczególnie silnie zaznaczały się w przypadkach konfliktów na tle narodowym, np. w protestach przeciwko nauczaniu w szkole religii w języku niemieckim. Uwydatniły się one w mojej rodzinie w okresie strajku wrzesińskiego. Boleśnie ich doświadczyłem i na trwałe spamiętałem, gdyż do szkoły uczęszczała wówczas moja o dwanaście lat starsza siostra. Poza konfliktami tego rodzaju, stosunek moich rodziców i innych mieszkańców wioski do szkoły pruskiej był uległy. Z wielką zapobiegliwością przygotowywano i wprowadzano dzieci do szkoły oraz z zainteresowaniem śledzono i oceniano ich postępy, choć odrabianie lekcji zaniedbywano na rzecz prac dzieci w gospodarstwie. W moich doznaniach wczesnodziecięcych sprawy Ojczyzny skupiały się na głównych ośrodkach z początków Polski: Gnieźnie, Trzemesznie, Kruszwicy, Gople, Mysiej Wieży. W okresie nauki szkolnej świadomość moja obejmowała zjawiska o coraz szerszym zasięgu czasowym i przestrzennym: stolice Polski - Gniezno, Kraków, Warszawa; sprawy zaborów i zaborców, z akcentami wiary w wyzwolenie. Na tej płaszczyźnie przejawiały się zainteresowania Poznaniem jako stolicą Wielkopolski, w przeciwieństwie do Berlina jako stolicy Prus. W ostatnich latach mojej nauki w dwuklasowej szkole wiejskiej, które zbiegały się z okresem I wojny światowej (1914 -1918), miałem stać Stanislaw Kowalski się przedmiotem wielkiego problemu rodzinnego: kontynuacji mojej nauki w gimnazjum. Z zachętą co do tego wystąpił ks. Marceli Kowalski, proboszcz trzemeszeńskiej parafii oraz katecheta progimnazjum typu klasycznego w Trzemesznie, szczególnie oddany kształceniu młodzieży polski ej . W wyniku tej zachęty, po rodzinnych ożywionych rozmowach i wahaniach, rozpocząłem - ze względu na przekroczony wiek przyjęć do pierwszej klasy progimnazjum - u mojego księdza-"patrona" lekcje łaciny w zakresie seksty i kwinty, aby przystąpić do egzaminu wstępnego do klasy trzeciej (kwarty). Po przeszło rocznym przygotowaniu z łaciny i kilkutygodniowych lekcjach z matematyki, odbytych u wskazanego mi przez patrona nauczyciela (Niemca), złożyłem pomyślnie z początkiem roku szkolnego 1919/1920 egzamin wstępny do klasy trzeciej i zacząłem naukę w placówce szkolnej zaczynającej właśnie proces polonizacji. Te, może zbyt szczegółowe, informacje dotyczące mojego kształcenia spisałem dlatego, że dopełniają one portretu mojego patrona. Jemu zawdzięczam bowiem nie tylko zachętę, ale przede wszystkim cały plan i trud włożony w przygotowanie i wprowadzenie do gimnazjum mnie · - syna "chłopo-robptnika", który zaledwie ukończył dwuklasówkę wiejską. Dzięki temu dałem swojej klasie - skupiającej, podobnie jak i inne klasy, młodzież z warstw inteligenckich, mieszczańskich i zamożniejszych rolników - pierwszy przykład ucznia z mojej warstwy społecznej, za którym do klas młodszych z roku na rok wstępowało coraz więcej dzieci biednych chłopów i robotników, demokratyzując stopniowo strukturę uczniów reorganizującego się progimnazjum. Dopiero w miarę uświadamiania sobie tego zjawiska doszedłem do przekonania, że mój przypadek zaistniał nie ze zrządzenia szczęśliwego losu, lecz stanowił ogniwo w działalności społecznej ks. Kowalskiego. Reorganizacja progimnazjum trzemeszeńskiego dokonywała się w ślad za pracami nad utworzeniem Uniwersytetu Poznańskiego. Nadzór nad jej przebiegiem sprawował ks. Kowalski, a zaczęła się ona już w dniu 1 kwietnia 1919 r. od zastąpienia Prusaka przez Polaka na stanowisku dyrektora, przy zachowaniu niemiecko-polskiego składu nauczycieli i uczniów. Zmianę tę, inicjującą przygotowania do dalszych kroków reorganizacyjnych, wprowadzono więc w okresie ostatecznych prac Komisji dla Organizacji Uniwersytetu Poznańskiego, tzn. przed paryską konferencją pokojową. Właściwy wszakże proces polszczenia progimnazjum rozpoczęto z początkiem roku szkolnego 1919/1920 (1 września 1919 r.), czyli po podpisaniu traktatu wersalskiego, podczas gdy Uniwersytet Poznański odbył swoją uroczystą inaugurację już w dniu 7 maja 1919 r., czyli jeszcze przed jego podpisaniem. Heliodor Święcicki główny organizator i pierwszy rektor U niwersytetu Poznańskiego (1919 - 1923) Proces reorganizacji progimnazjum uwieńczono otwarciem klasy siódmej i ósmej, przy rezygnacji z klasy dziewiątej (wyższej prymy) pełnego gimnazjum niemieckiego \ Trzemeszno i okolica promieniowały z jednej strony bogatymi tradycjami historycznymi, z drugiej strony wizją utworzenia - stanowiącego przedmiot wiekowych intensywnych acz bezskutecznych starań u władz pruskich - polskiego uniwersytetu w Poznaniu jako uczelni swego regionalnego zaplecza. Młodzież gimnazjum trzemeszeńskiego ciążyła w swej masie ku Uniwersytetowi Poznańskiemu, ewentualnie ku poznańsko-gnieźnieńskiemu Seminarium Duchownemu, a wyjątkowo ty l 1 J. M a j e w s ki: Państwowe Gimnazjum Klasyczne w Trzemesznie 1919 · 1939, m-pis oddany do druku. Stanislaw Kowalskiko ku innym uczelniom (Politechnice Gdańskiej albo Warszawskiej) oraz wyższym szkołom wojskowym. W atmosferze takich oczekiwań moja rodzina i jej środowisko wiejskie, podobnie jak cała społeczność trzemeszeńskiego gimnazjum i "jego subregionu, chłonęła przekazywane przez "Przegląd Katolicki" (z do, datkiem niedzielnym "Gość Swiąteczny"), ludową "Gazetę Grudziądzką", "Kurier Poznański" i "Dziennik Bydgoski" informacje o powstaniu i rozwoju Uniwersytetu Poznańskiego. Tak więc rodzinie mojej nieobce były działalność Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, wszczęta tuż przed I wojną światową na prowincji (Gniezno, Inowrocław); aktywność Towarzystwa Wykładów Naukowych, przejęta później i upowszechniana w województwach poznańskim i pomorskim przez Uniwersytet Poznański pod nazwą "Powszechne Wykłady Uniwersyteckie"2; działalność powstałej Komisji do Organizacji Uniwersytetu Poznańskiego, uwieńczona przy powszechnym entuzjazmie, w dniu 7 maja 1919 r., inauguracją Wszechnicy Poznańskiej 3. Znane były tym samym nazwiska wybitnych osobistości: Heliodora , Swięcickiego - przewodniczącego Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, pierwszego rektora Uniwersytetu Poznańskiego; księży Stanisława Adamskiego, Szczęsnego Dettloffa, Wacława Gieburowskiego, Stanisława Łukomskiego (późniejszego biskupa); komisarzy Naczelnej Rady Ludowej Adama Poszwińskiego i Wojciecha Korfantego; Józefa Kostrzewskiego; Michała Sobeskiego i in. W okresie gimnazjalnym do mojego środowiska trzemeszeńskiego przenikały informacje o Uniwersytecie Poznańskim, dotyczące jego roli i zadań w dziedzinie kształcenia kadr (pierwszych wydanych dyplomów, zapowiadających m.in. zdobycie nauczycieli polskich do szkół średnich); upowszechnienia wiedzy i prowadzenia badań naukowych w byłej dzielnicy pruskiej; opieki moralnej nad Uczelnią ze strony władz duchownych przy osobistym zaangażowaniu prymasa Polski, arcybiskupa Edmunda Dalbora; wsparcia społeczno-politycznego i materialnego przez 2 Informacje o organizowaniu publicznych wykładów naukowych przed wojną i ich ograniczeniu po wybuchu wojny i intensywnym rozwoju od 1918 r. znajdujemy w pracach: Z. G r o t a: Czterysta lat walki o Uniwersytet Poznański. W: 50 lat Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza 1919 -1969. Poznań 1971, s. 9-47 oraz A. C z u b i ń s k i e g o: Powstanie i rozwój Uniwersytetu Poznańskiego w latach 1919 - 1939, tamże, s. 49 - 155. 3 A. C z u b i ń s k i tamże, s. 71 - 73 stwierdza, że inauguracja Uniwersytetu J?oznańskiego, dokonana 7 maja w atmosferze pierwszej powojennej uroczystości Swięta 3 Maja, była wielkim wydarzeniem dla miasta i kraju. Wywołała też rozgłos w prasie krajowej i świecie nauki. "Ze względu na uroczystość kościelną celebrowaną przez prymasa Polski E. Dalbora z kazaniem ks. S. Łukomskiego i patriotyczne nastawienie narodu odbiła się echem we wszystkich środowiskach społeczeństwa" . władze miasta Poznania oraz wojewodę poznańskiego; pomocy stypendialnej dla młodzieży ze strony Towarzystwa Naukowej Pomocy w Wielkopolsce; rozwoju wydziałów i kierunków studiów itp. Szczególne zainteresowanie budziły doniesienia o aktywności U niwersytetu w organizowaniu akcji i uroczystości okolicznościowych (lub uczestnictwie w nich) w kraju lub za granicą, m.in. na rzecz walki o , Sląsk (1920); ku czci Dantego (1920); ku czci Juliusza Słowackiego; z okazji stulecia urodzin Ludwika Pasteura; stupięódziesięciolecia urodzin Mikołaja Kopernika (1923); stulecia śmierci Stanisława Staszica; jubileuszu Uniwersytetu Katolickiego w Paryżu; stupięódziesięciolecia niepodległości Stanów Zjednoczonych Ameryki Płn. (1926) i in. Nie mniej żywy oddźwięk budziły w środowisku informacje o nadanych przez Uniwersytet Poznański osobistościom wybitnie zasłużonym dla Polski i Uniwersytetu pierwszych doktoratów honoris causa: w 1923 r. Marii Skłodowskiej-Curie - twórczyni instytutów radowych w Paryżu i Warszawie; Ferdynandowi Fochowi - marszałkowi Francji i Polski; Romanowi Dmowskiemu - wybitnemu politykowi, współtwórcy i przewodniczącemu Stronnictwa Narodowo-Demokratycznego, delegatowi na konferencję pokojową w Paryżu; Edwardowi Houseowi - rzecznikowi sprawy polskiej w dyplomacji Stanów Zjednoczonych Ameryki Płn.; Ignacemu Paderewskiemu - pierwszemu premierowi Polski, reprezentantowi Polski na konferencji pokojowej w Paryżu (1924); biskupowi Stanisławowi Łukomskiemu - współzałożycielowi Uniwersytetu Poznańskiego, w uznaniu wybitnych zasług dla Polski i Uniwersytetu (1926)4. O czujnej więzi między młodzieżą gimnazjum trzemeszeńskiego a uniwersytecką społecznością studencką świadczył fakt, że w atmosferze podniecenia zamachem majowym (1926), klasę moją, będącą tuż przed maturą, obezwładnił zapał dla ewentualnego przyłączenia się do studentów, którzy brali udział w organizowaniu tzw. Armii Ochotniczej. Jednak kilka słów życzliwej perswazji lubianego profesora, absolwenta Uniwersytetu Poznańskiego, aby zająć się przygotowaniami do matury, rozwiało entuzjazm, podobnie jak przygasł zapał samych studentów w wyniku rozważnych kroków władz UczelniE. Byłem więc dostatecznie zorientowany, abY---vpodjąć decyzję o stu 4 Wręczanie dyplomów odbywało się uroczyście i odbijało się szerokim echem. W sprawie promocji marsz. F. Focha A. C z u b i ń s k i (tamże, s. 119-120) pisze: "Dyplom wręczył dziekan Wydziału Lekarskiego, prof. dr A. Wrzosek, w obecności Senatu i ministra spraw wojskowych gen. K. Sosnkowskiego oraz szefa Francuskiej "Misji Wojskowej w Polsce gen. Duponta. Uroczystość odbiła się głośnym echem w kraju i za granicą. Działalność społeczno-polityczna Uniwersytetu odegrała wybitną rolę w procesie zacierania spowodowanych przez rozbiory różnic dzielnicowych i integracji narodu polskiego". 5 O ówczesnym zachowaniu się studentów Uniwersytetu Poznańskiego pisze A C z u b i ń s k i (tamże, s. 137). Stanisław Kowalski diach W Poznaniu. Rodzina nie hamowała mojej swobody w tym względzie. Rozbieżne były natomiast sugestie moich nauczycieli gimnazjalnych. Ważąc skrajne zachęty matematyka i polonisty, postanowiłem zapisać się na dwa przedmioty: pedagogikę i filologię polską, z ewentualną korektą tej decyzji w toku studiów. Dla młodzieży studiującej obecnie interesująca może być krótka informacja o warunkach ówczesnego naboru kandydatów na studia wyższe. Uniwersytety polskie pracowały w latach dwudziestych według przepisów ustawy o szkołach akademickich z dnia 1 lipca 1920 f., która uległa zmianie w 1933 r. Według tej ustawy, prawo wstępu na uniwersytet miał każdy absolwent gimnazjmum, po wykazaniu się świadectwem maturalnym. Miał też prawo zapisać się na dowolny wydział i jeden lub więcej objętych nim kierunków bądź przedmiotów naukowych. Wreszcie miał prawo organizować tok swoich studiów (z roku na rok) indywidualnie, w ramach obowiązujących przepisów co dopiero (2 IV 1926 r.) wydanego rozporządzenia Ministerstwa Wyznań i Oświecenia Publicznego w sprawie programu studiów magisterskich. Ze zdobytym pod koniec roku szkolnego 1925/1926 świadectwem maturalnym pojechałem do Poznania, gdzie znalazłem się po raz drugi w życiu. Pierwszy raz, o dwa lata wcześniej, byłem z moją klasą w Operze, na przedstawieniu Halki, Odszukałem gmach Collegium Minus, w którym - jak już byłem poinformowany - urzędowały rektorat i dziekanat, wykupiłem w portierni formularze wpisu, Spis Wykładów na rok 1926/1927 i indeks, po czym zgłosiłem się na I piętrze w sekretariacie Wydziału Humanistycznego. Tam skierowałem się do kierowniczki sekretariatu, p. Stanisławy Łuczkiewicz, która po moim oświadczeniu, że pragnę zapisać się na pedagogikę i filologię pouczyła mnie, jak wypełnić formularze i indeks (według Spisu Wykładów). Przy wypełnianiu indeksu stwierdziłem, że studia obu wybranych przedmiotów, zwłaszcza pedagogiki, wchodzą obligatoryjnie i fakultatywnie w szeroki wachlarz dyscyplin naukowych: historii filozofii, metodologii nauk i logiki, psychologii i in. Wpisałem więc do indeksu na pierwszy rok studiów ogromną ilość wykładów, ćwiczeń i proseminariów (co z reguły robił w swej gorliwości ogół nowo wstępujących) i tak wypełniony indeks wraz z dokumentacją wpisu i świadectwem dojrzałości wręczyłem kierowniczce sekretariatu. Po dopełnieniu tych formalności oraz przyjęciu mnie przez dziekana Wydziału Humanistycznego wróciłem do mojej wsi, aby czekać na inaugurację roku 1926/1927, no i przede wszystkim na immatrykulację. Pani S. Łuczkiewiczówna, która pełniła funkcję kierowniczki sekretariatu Wydziału przez całe przedwojenne dwudziestolecie, ciesząca się wysokim uznaniem ze strony zmieniających się z roku na rok dziekanów oraz popularnością wśród studentów, opiekowała się z uderzającą życzliwością moimi studiami tak jako magistranta, jak i później doktoranta. Nie sposób dać wyraz wrażeniu, jakie w oczekiwanym dniu S października 1926 r. wywarła na mnie ceremonia w auli uniwersyteckiej, wypełnionej studentami i gośćmi a wśród nich najwyższymi przedstawicielami władz miasta i województwa. Zapamiętałem uroczyste wejście Senatu, na czele z rektorem ustępującym prof. drem Ludwikiem Sitowskim: w togach, z insygniami władzy; moment przekazania władzy, przemówienie inaugurujące zakończone apelem do młodzieży, zwłaszcza do immatrykulantów; wreszcie akt immatrykulacji. Szczególny wpływ wywarła na mnie immatrykulacja, z wręczeniem przez rektora indeksu z gratulacjami i podaniem ręki 6 . Zafascynował mnie uroczysty akt przekazania władzy rektorskiej przez rektora ustępującego rektorowi wybranemu przez Senat na rok inaugurowany. W ceremonii tej dostrzegłem symbol demokratycznego kierowania uczelnią, a równocześnie gwarancję optymalnie sprawnej ciągłości funkcjonowania tej władzy. Była to, jak zauważyłem później, ciągłość przyjęta w społeczności uczelni i jej środowiska za normalną; wybór rektora na drugi, kolejny rok przyjmowany był jako wyraz uznania dla szczególnych zasług i kompetencji do spełnienia aktualnych ważnych lub wyjątkowo trudnych zadań; przechodził też "lotem błyskawicy" do opinii środowiska, choć przeważnie był z góry spodziewany. Sprawozdanie i przemówienie inauguracyjne stworzyły w świadomości słuchacza podstawę do spojrzenia w przeszłość, jak i przewidywania przyszłości rozwoju uczelni. Uczestnicząc w uroczystościach inauguracyjnych tego pierwszego, jak i dalszych lat moich studiów zauważyłem, że sprawozdania ujmowały całokształt osiągnięć lub problemów uczelni według jednolitego wzoru, co ułatwiało także dopełnianie wiedzy o ciągłości jej rozwoju. Stopniowo przekonałem się, że moje studia magisterskie (1926/1927- 1929/1930) odbywałem w okresie szczytowego rozwoju Uniwersytetu, zaburzonego, pod koniec tego okresu, pierwszymi przejawami kryzysu ekonomicznego. Siedząc ten rozwój wstecz (od inauguracji roku 1926/1927) na podstawia sprawozdania i przemówienia inauguracyjnego (podziękowań rektora ustępującego swemu poprzednikowi oraz wspomnień z czterolet6 Aktu immatrykulacji dokonywał wówczas rektor osobiście z każdym z kandydatów indywidualnie, co podnosiło jego znaczenie, a na co pozwalała niewielka ilość nowo wstępujących. Stanislaw Kowalski Jan Grochmalicki rektor Uniwersytetu Poznańskiego w latach 1926 - 1928 I jlljllfe% flUHI Iflśllfcs . i I Pw*oA \ NH*Mllrniej kadencji rektora pierwszego), nietrudno było dojść do periodyzacji minionych siedmiu lat na: 1. Okres szybkiego rozwoju Uczelni, która, jak to później wyraził rektor Edward Niezabitowski (bezpośredni następca Grochmalickiego), powstała "z niczego" za czteroletniej kadencji (1919/1920 - 1922/1923) prof. dra Heliodora Święcickiego; 2. Kontynuację rozwoju w osiągniętych ramach za rektorów prof. dra Zygmunta Lisowskiego (1923/1924) i prof. dra Stanisława Dobrzyckiego (1924/1925); 3. Intensyfikację działań w roku organizowania Wydziału Humanistycznego, po zatwierdzeniu przez Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego (1925) uchwały Rady Wydziału Filozoficznego (1920) za rektoratu prof. dra Ludwika Sitowskiego, poprzednika mojego pierwszego rektora. Podobnie, śledząc sytuację w toku moich studiów (od roku 1926/1927), mogłem na bieżąco obserwować dwa okresy dalszego rozwoju U niwersytetu: 1. Okres mobilizacji działań według poszerzonego planu w okresie dwuletniej kadencji rektorskiej prof. dra Jana Grochmalickiego i kontynuowania realizacji tego planu przez rektora prof. dra E. Niezabitowskiego (1928/1929), kończący, po szczególnie uroczystej inauguracji, pierwsze dziesięciolecie rozwoju Uczelni; 2. Okres realizacji ambitnego planu generalnej translokacji wydziałów i zakładów Uniwersytetu, zamierzonej z rokiem 1929/1930 przez rektora prof. dra Stanisława Kasznicę, a przewidzianej do przygotowania w tym roku akademickim w związku z otrzymaniem (po zamknięciu Powszechnej Wystawy Krajowej) budowanych od 1920 r. z przerwami i wreszcie ukończonych ze względu na potrzeby Powszechnej Wystawy Krajowej - dwóch gmachów: Collegium Chemicum i Collegium AnatofilCUfi. Wykonanie tego planu uniemożliwiły ograniczenia budżetowe. Z tych względów upadła jego realizacja w drugim roku (1930/1931) kadencji rektorskiej prof. Kasznicy. Tym samym, dwuletnia kadencja Kasznicy weszła w szczyt kryzysu Uniwersytetu Poznańskiego, a równocześnie w okres kryzysu ekonomiczno-politycznego lat trzydziestych. Otwarcie roku akademickiego 1926/1927 dokonane bezpośrednio po politycznym "przełomie" stawiało granicę między siedmioleciem poprzednim, a następnym czteroletnim okresem rozwoju Uniwersytetu w latach dwudziestych. Była to wszakże granica niemal niedostrzegalna. Wywołane "zamachem majowym" podniecenie przebrzmiało wraz z zapałem młodzieży do zbrojnych działań, nie pozostawiając znaczącego śladu tak w pracy profesury ze studentami, jaik i w studiowaniu i życiu codziennym samej młodzieży. Po stronie profesury zastępowała je raczej postawa wzmożenia działalności i mobilizacji do pracy w imię - jak to powiedział w swym przemówieniu inauguracyjnym rektor Grochmalicki - gwarantowanej przez Ustawę autonomii szkół akademickich (politycznej niezależności nauki i swobód młodzieży studiującej), dającej przywileje, ale również odpowiednio zobowiązującej. Po stronie młodzieży postawy polityczne przejawiały się raczej tylko w korporacjach. Nawarstwione w warunkach zaborów postawy dzielnicowe uwidaczniały się jeszcze tylko w życiu towarzyskim masowego studenta i to w zasadzie bez implikacji politycznych. W sferę konfliktów politycznych postawy te wchodziły dopiero w życiu zawodowym, zwłaszcza w okresie pogoni za awansem w zawodzie, z czym spotkałem się dopiero 'po studiach, w środowiskach nauczycielskich lat trzydziestych. Stanislaw Kowalski Wśród studentów powszechna była świadomość głębokiej więzi, jaka istniała między Uniwersytetem Poznańskim a miastem Poznaniem i jego regionem, w szczególności władzami miasta i województwa, przejawiającej się m.in. w corocznym udziale tych władz w uroczystościach inauguracyjnych, potwierdzanym imiennie przez rektorów w sprawozdaniach i przemówieniach inauguracyjnych. Ta uroczysta partycypacja podkreślała rolę najwyższej uczelni w mieście i regionie oraz społeczną doniosłość ceremonii inauguracyjnych, przyciągając licznie publiczność wraz z masami studentów, które z reguły wypełniały szczelnie parter i balkony auli, a nieraz nie mieściły się w nIeJ. Innym poruszającym młodzież wyrazem tej więzi była uzupełniająca dotacje Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, potwierdzona w sprawozdaniach rektorów gorącymi podziękowaniami, pomoc finansowa miasta i województwa na szczególne potrzeby uczelni lub opiekę materialną nad studentami. W zakresie tej ostatniej więzi U niwersytetu ze środowiskiem miasta i regionu istotną rolę odgrywała akcja stypendialna Towarzystwa Naukowej Pomocy w Wielkopolsce. Do odnośnych działań po stronie Uniwersytetu należały: trwały udział jego przedstawicieli w rozmaitych miejskich i wojewódzkich uroczystościach lub imprezach, udzielanie na te cele pomieszczeń, zwłaszcza auli - np. w roku 1928/29 na posiedzenia Kongresu Eucharystycznego i dwa zjazdy rektorów, a w 1929 r. na liczne imprezy lub spotkania związane z Powszechną Wystawą Krajową itp. Zawiodła niestety nadzieja na pogłębienie roli Uniwersytetu Poznańskiego w społeczeństwie polskim, na skutek niezrealizowania - z powodu kryzysu gospodarczego - Centralnego Ośrodka Chemii w Collegium Chemicum. Na drugim miejscu wśród budzących zainteresowanie znamion rozwoju Uniwersytetu Poznańskiego umieściłbym swoisty proces kształtowania się struktury Uczelni oraz jego uwarunkowania: pozytywne - wynikające z przypisania Uniwersytetowi wyjątkowej roli na ziemiach zachodnich i udzielania mu odpowiednich świadczeń materialnych oraz negatywne - wzrastające wraz z rozwojem Uczelni trudności pomieszczeniowe, przezwyciężone dopiero pod koniec lat trzydziestych. Studenci mojego rocznika uświadamiali sobie bez trudu, że co dopiero zorganizowane Wydziały - Humanistyczny i Matematyczno-Przyrodniczy powstały z podziału Wydziału Filozoficznego i że od dokonania tego podziału Uniwersytet posiadał pięć Wydziałów, które początkowo szeregowały się według kolejności: 1. Brawno-Ekonomiczny z odpowiednio dwiema sekcjami; 2. Humanistyczny; 3. Matematyczno-Przyrodniczy z Oddziałem Farmaceutycznym; 4. Lekarski wraz ze Studium Wychowania Fizycznego; 5. Rolniczo-Leśny z odpowiednio dwiema sekcjami. W toku studiów i później mogliśmy obserwować, że stan ten, przy pewnych zmianach w hierarchicznym układzie, utrzymał się do końca dwudziestolecia. Siedząc zaś wstecz, uzupełniliśmy bez większego trudu swoją świadomość co do tego, że podzielony Wydział Filozoficzny był w rozwoju U czelni pierwszym, założycielskim i że dopiero w ślad za nim rozwijały się, w miarę pokonywania rozmaitych trudności, kolejno Wydziały: Prawno-Ekonomiezne, Rolniczo-Leśny i Lekarski - wszystkie cztery uruchomione w ciągu pierwszych dwóch lat istnienia Uczelni. W miarę dopełniania obserwacji lub informacji, w zespołach studenckich pojawiały się pytania co do czynników sprawczych zaistniałych w strukturze Uczelni zmian. Poza oczywistością powodów proponowanego przez Radę Wydziału podziału Wydziału Filozoficznego, pytania te dotyczyły przede wszystkim przyczyn współzawodnictwa niektórych Wydziałów (Prawno-Ekonomicznego z Lekarskim wobec Humanistycznego i Matematyczno- Przyrodniczego) o czołowe miejsce w kształtującej się hierarchii oraz wymiany miejsca przez wydziały Rolniczo- Leśny i Lekarski. W istocie uwarunkowania tych zmian były złożone i stąd nieraz trudno uchwytne. Tak np. wzrastające tempo rozwoju Wydziału Lekarskiego wynikało ewidentnie z jego popularności, tłumaczącej się pilnym zapotrzebowaniem na lekarzy oraz prestiżem zawodu lekarskiego, dominującej nad ciasnotą pomieszczeń; natomiast wolniejące tempo rozwoju Wydziału Rolniczo- Leśnego mogło być - przy kłopotach lokalowych - wynikiem braku odczuwalnych potrzeb na kadry z wyższym wykształceniem, zwłaszcza rolniczym. Szczególnie interesująca była rywalizacja o czołowe miejsce Wydziałów Prawno-Ekonomicznego i Lekarskiego z Humanistycznym lub Matematyczno-Przyrodniczym. Oba Wydziały współzawodniczące charakteryzowały się wyróżniającą je popularnością i zapotrzebowaniem na absolwentów; pierwszy jednak przeważał nad drugim dużo wyższym i systematycznie wzrastającym przypływem studentów, a w konsekwencji tego zwiększającym się obciążeniem profesorów. W deliberacjach studentów na ten temat przejawiała się w argumentach "za" albo "przeciw" pewna nuta pobłażliwej dezaprobaty dla domniemanej tu prestiżowości. Wydział Humanistyczny zaś dawał wyraz swojej dominującej roli w zakresie filozoficznego przygotowania kadry naukowej U czelni - roli odziedziczonej po dawnym Wydziale Filozoficznym. W świadomości przeciętnego studenta kształtował się obraz ilościowych zmian populacji studentów na poszczególnych wydziałach, a to Stanislaw Kowalskina podstawie liczb podawanych w sprawozdaniach rektorów. Trudniej jednak dostępne były liczby obejmujące zmiany całej populacji studenckiej na Uczelni, które po dokonaniu zsumowań danych z poszczególnych wydziałów wynosiły: w roku 1926/1927 - 3785; w roku 1928/1929 (zamykającym pierwsze dziesięciolecie Uczelni) zbliżała się do 4 tys. (3961); następnie systematycznie wzrastała, przekraczając w roku 1931/1932 - 5 tys. (5079) i osiągając w roku 1934/1935 szczyt - 5358; potem stopniowo spadała, aż do 4560 w roku 1938/1939. Zaskakujący wzrost liczby studentów w okresie najwyższego nasilenia kryzysu ekonomiczno-politycznego nie znalazł dotąd pełnego wyjaśnienia. Odpowiednio, w analogicznych latach stan studentów na Wydziale Humanistycznym był następujący: 741, 869, 1037, 781. Siedząc wstecz, w roku 1922/1923 stwierdzamy ogólny stan studentów 3697 (na Wydziale Filozoficznym - 960), co w relacji do stanu 3785 w roku 1926/1927 daje obraz ogromnego rozwoju Uczelni w okresie pierwszych czterech , lat, za rektoratu Heliodora Swięcickiego, ale równocześnie wzrastającego przeciążenia profesorów, albowiem stan ok. 100 katedr osiągnięty w tym okresie utrzymał się do końca dwudziestolecia. Nietrudne było wytworzenie sobie przez studentów poglądu na ograniczające rozwój Uczelni warunki lokalowe. Powszechnie znany był wówczas studentom stan posiadania gmachów (całego Collegium Minus, części Collegium Maius, części Collegium Medicum, całego Collegium Iuridicum), a nadto pozyskanych na drodze przydziałów lub dzierżaw kilku klinik dla Wydziału Lekarskiego oraz dwóch folwarków dla Wydziału Rolniczo- Leśnego. Mogliśmy naocznie śledzić, że stan osiągnięty w pierwszych latach Uniwersytetu trwał przez okres kryzysu lat trzydziestych, tzn. do czasu ostatecznego objęcia całego gmachu Collegium Medicum oraz otwarcia kredytów na adaptację gmachów Collegium Chemicum (dla potrzeb Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego) i Collegium Anatomicum (dla potrzeb Wydziału Lekarskiego). Fakt wczesnego rozpoczęcia budowy tych gmachów (1920) znany był ogółowi studentów, którzy w okresie moich studiów śledzili z wielkim zainteresowaniem przerywany jej przebieg, aż do przyspieszonego ukończenia ze względu na Powszechną Wystawę Krajową. Ciasnota ta okazała się katastrofalna. W dniu 7 kwietnia 1929 r. na skutek wybuchu w Zakładzie Chemii stracił życie prof. dr Antoni Korczyński, organizator Wydziału Matematyczno- Przyrodniczego, były prorektor i dziekan Wydziału Filozoficznego. Nie doczekał się przejęcia Collegium Chemicum, którego był głównym projektantem. A dzięki jego "niezmordowanym staraniom" - jak głosił rektor Niezabitowski - "budowa gmachu doszła do skutku" 7. , Kronika Uniwersytetu Poznańskiego, r. 1930, s. 4. Żywo przypominam sobie atmosferę wzburzenia i żałoby, która tuż po tragicznym wypadku opanowała nas, młodzież, na kilka miesięcy przed wysłuchaniem budzącego ponure wspomnienia sprawozdania rektorskiego. Młodzież studiująca była w pełni świadoma zadań Uniwersytetu, wynikających z jego szczególnej roli na ziemiach zachodnich, z roku na rok, zwłaszcza w jego ważniejszych momentach, przypominanych. Od lat 1925 - 1926 były ku takiemu przypominaniu szczególne sposobności, a następnie z okazji dziesięciolecia U czelni i wreszcie w ciągu ciężkich doświadczeń lat trzydziestych. Apele rektorów do młodzieży wzmacniały niekiedy zauważalne osłabienie u niej motywacji w studiach co do jej współuczestnictwa w realizacji głównych zadań Uczelni w zakresie: 1. Kształcenia kwalifikowanych kadr dla pilnych potrzeb odrodzonego państwa; 2. Popularyzacji wiedzy naukowej w województwach byłej Dzielnicy Pruskiej dla zespolenia narodu rozchwianego w warunkach zaborów; 3. Badań naukowych we współzawodnictwie z nauką niemiecką nad słowiańską przeszłością Polski i uzasadnienie prawa narodu do własnego , t B pans wa . Najbardziej efektywne we wzmacnianiu motywacji młodzieży w studiowaniu były zawarte w corocznych sprawozdaniach rektorów informacje odnośnie do zadania pierwszego - co do liczby wydawanych dyplomów, a tym samym absolwentów przechodzących do rozmaitych zawodów, na stanowiska: nauczycieli, prawników, ekonomistów, lekarzy, inżynierów i in. Poczucie współobowiązków studenckich wzmacniały zaś informacje o realizacji dalszych dwóch zadań - stałego przez całe dwudziestolecie rozwoju organizowanej przez specjalną Komisję Uczelnianą akcji uniwersyteckich wykładów naukowych, prowadzonej w coraz liczniejszych miejscowościach, przy udziale czołowych profesorów rozmaitych specjalizacji, oraz współpracy, w niektórych miejscowościach, dyrektorów lub wyjątkowo czynnych nauczycieli szkół średnich *. Informowano też o badaniach naukowych podjętych w pierwszym dziesię 8 W przemówieniu inauguracyjnym, rektor Grochmalicki ujął rolę U niwersytetu Poznańskiego w taki oto patetyczny, acz harmonizujący z nastrojem szczelnie wypełnionej auli, sposób: "Uniwersytetowi Poznańskiemu, tej na ziemiach naszych zachodnich dotąd najwyższej placówce przypadł w udziale - w trójkącie kultury i nauki obcej - Berlina, Królewca, Wrocławia - być tą niezłomną strażnicą, w której płomień nauki polskiej rozgorzał jak najżywszym światłem". Kronika Uniwersytetu Poznańskiego, r. 1927, s. 5. o $1 toku tak rozwijającej się akcji ukształtowała się stale czynna sieć zorganizowanych działań, która łączyła Uniwersytet z odnośnymi instytucjami danych miejscowości - poprzez organizatorów, wykładowców i uczestników, pełniąca doniosłą funkcję we wzmacnianiu świadomości narodowej w lokalnych i regionalnych wymiarach. 2 Kronika m. Poznania 1;9* Stanisław Kowalskicioleciu nad problematyką Bałtyku i Pomorza, szczególnie systematycznie rozwijanych na Kaszubach, a w latach trzydziestych rozszerzonych na województwa poznańskie i śląskie. Nie sposób zapomnieć żywego oddźwięku, jaki wywoływały wśród mas studenckich - iw ogóle w środowisku Uczelni - komunikaty o wybitnych osiągnięciach szczególnie czynnych trzech ośrodków badawczych: 1. Instytutu Zachodnio-Słowiańskiego w zakresie kompleksowych badań nad słowiańską przeszłością zachodniej Polski, których wyniki publikowano w systematycznie wydawanym organie Instytutu "Slavia Occidentalis", pod dyrekcją kierownika badań prof. dra Mikołaja Rudnickiego (do 1939 f. - 17 tomów); 2. Seminarium Prehistorycznego w zakresie badań wykopaliskowych, prowadzonych pod kierunkiem prof. dra Józefa Kostrzewskiego, uwieńczonych słynnym odkryciem i zakonserwowaniem jako muzeum (w latach 1934 - 1936) osady łużyckiej w Biskupinie; 3. Instytutu Socjologicznego w zakresie szeroko zakrojonych badań, prowadzonych pod kierunkiem prof. dra Floriana Znanieckiego w Wiel, kopolsce, na Pomorzu i Sląsku, nad wielostronną problematyką dotyczącą zagadnień cywilizacji i kultury, odrodzenia Polski i integracji narodu polskiego, konfliktów polsko-niemieckich, socjologii miast i wsi, roli społecznej rozmaitych warstw ludności polskiej - opracowywanych w formie artykułów w "Przeglądzie Socjologicznym", organie Instytutu, oraz w licznych dziełach teoretycznych Profesora i monografiach jego . , ucznlOW. Z nie mniej żywym zainteresowaniem chłonęliśmy coroczne informacje sprawozdawcze o rozmaitych działaniach lub zdarzeniach świadczących o poszerzaniu się lub pogłębianiu więzi Uniwersytetu i jego profesorów ze światem nauki w skali międzynarodowej. Były to m.in. przypadki wzajemnego uczestnictwa przedstawicielstw w organizowanych u nas i za granicą międzynarodowych kongresach, sympozjach i innych spotkaniach naukowych; uroczystościach jubileuszowych instytucji lub wybitnych osobistości itp.; przyznawaniach tytułów doktora honoris causa profesorom przez uniwersytety zagraniczne i uczonym uczelni zagranicznych przez nasz Uniwersytet; zaproszeniach naszych profesorów na członków zagranicznych akademii nauk lub zaszczycaniu ich wysokimi odznaczeniami. Informacje tego rodzaju wskazywały na ciągły wzrost rangi Uniwersytetu w świecie nauki i uznaniu dla wybitnych osiągnięć jego profesorów. Budziły one wśród nas, studentów, poczucie dumy z przynależności do swej U czelni. Gromadzona wiedza o profesorach poszerzaław naszej świadomości ich sylwetki naukowe - tych nam bliższych, ale również innych, mniej znanych. Pod koniec studiów mogłem zauważyć, że w środowiskach koleżeńskich popularnych było wielu profesorów różnych wydziałów lub sekcji Zrodziła się wtedy u mnie koncepcja zaznaczających się w rozwoju Uczelni generacji profesorskich. Stopniowo doszedłem do rozróżnienia trzech występujących w tym rozwoju generacji: 1. Profesorów - organizatorów Rektoratu, dziekanatów, instytutów, katedr i seminariów, którymi kierowali przy pełnieniu funkcji profesorskich; była to generacja od korzeni związana z Uczelnią, której służyła przez całe dwudziestolecie i oprócz tych, co nie zdołali przeżyć, wróciła po II wojnie światowej na swoje stanowiska; 2. Profesorów - którzy przyszli na Uniwersytet później, dla objęcia tworzonych wraz z rozwojem Uczelni katedr, zwłaszcza po podziale Wydziału Filozoficznego; większość z nich, ci zwłaszcza, którzy objęli katedry podstawowe, zasymilowała się z generacją pierwszą, wzmacniając na stałe jej siły; wszakże niektórzy, na szczęście nieliczni, zajmowali stanowiska przelotnie, zmieniając miejsca pracy; 3. Generacji zapowiadających się młodych kandydatów nauki, jokoby "wschodzący eh gwiazd", którzy wyróżniając się osiągnięciami w studiach cieszyli się uznaniem profesorów jako przyszli ich współpracownicy i następcy; opinia o nich rozchodziła się w szerokich kręgach studenckich, budząc podziw i respekt, a nawet tworząc wokół nich rodzaj mitu.