TADEUSZ ŚWITAŁA TEATR MUZYCZNY W POZNANIU W LATACH 1981-1986 Dyrekcja Andrzeja Wizy (1 X 1980 - 31 VIII 1984) SEZON 1981/1982 (1 IX 1981-28 VI 1982) W swoim drugim sezonie (1981/1982), Andrzej Wiza zaproponował miłośnikom lekkiej muzy dwa nowe przedstawienia: operetkę Jerzego La, winy -Swiętochowskiego Panna Wodna (28 XI 1981) i Franciszka Lehaira Frasquita, graną w Poznaniu ostatnio w latach trzydziestych. Przygotowanie Panny Wodnej powierzył Wiza: Beacie Artemskiej (reżyseria i inscenizacja), Barbarze Wolniewiez (scenografia), Zbigniewowi Strzałkowskiemu (choreografia) i Jolancie Nowak-Stawowy (chóry). Kierownictwo muzyczne sprawował Stefan Rudko. Rzecz, mimo iż zawiera kilka w ucho wpadających melodii, m. in. słynny przebój Morze - szumiące, kołyszące szumem fal, nie była w Polsce grana od roku 1960. Ubiegając niejako uprzedzenia widowni i recenzentów, Beata Artemska uznała za stosowne wytłumaczyć ideę przedstawienia na szpaltach programu Dlaczego "Panna Wodna?". Jednakże jej argumenty nie trafiły do przekonania Ewie Staniewicz - recenzentce "Expressu Poznańskiego" (7 XII 1981). "W przeciwieństwie do pani Artemskiej - pisała E. Staniewicz - nie dopatrywałabym się jednak w Pannie Wodnej obrazu solidarności Polaków rozsianych po świece, wielkiej polskości i patriotycznych skojarzeń z granicą morską. Taki operetkowy patriotyzm, fikający z odkrytym pępkiem, w bermudach, tropikalnym hełmie lub marynarskiej minispódniczce, nie znosi raczej konkurencji rzeczywistości nawet tej oglądanej satyrycznie". Równie surowo potraktowała recenzentka obsadę premierową przedstawienia, które "opiera się na kilku błyskotliwych rolach aktorskich, paru dobrych głosach i raz po raz żywo i dowcipnie rozgrywanych scenach". Wyróżniła przede wszystkim Jana Rowińskiego, Czesławę Urban, Jani Tadeusz Świtała Panna wodl)a Jerzego Lawiny - Swiętochowskiego. Premiera w dniu 28 XI 1981 r. Stoją od lewej: Jadwiga Kurzewska (Mrs. Bobulinska) i Jerzy Golfert (Kowalski, kapitan statku)nę Guttnerównę, Marię Tomaszewską i Annę Bajerską-Witczak. "Jeśli chodzi o najbardziej atrakcyjną tutaj stronę muzyczną - pisała E. Staniewicz - ze szczególną przyjemnością słuchałam pięknego głosu Anny Bajerskiej - Witczak, która w duecie z Jerzym Dzianyszem śpiewa m.in. przebojowe Morze, a także piosenek w wykonaniu Czesławy Urban i Jerzego Halicza". Operetkę grano 90 razy. Druga premiera seizonu - Frasquita potraktowana została przez dyrekcję Teatru dość lekceważąco, może dlatego, że Franciszek Lehar zbyt często gościł na poznańskiej scenie? Toteż premierowe przedstawienie (29 V 1982) przyjęte zostało z mieszanymi uczuciami. Frasquita była szóstą operetką wystawioną przy ul. Niezłomnych, "szóstą z dwunastu operetek Lehara, które uzyskały największy rozgłos" - jak wyliczył Ryszard Danecki ("Express Poznański", 31 V 1982 r.). "Melodie Frasquity są tak łatwe - pisał dalej R. Daneoki - że z powodzeniem może je wykonywać utalentowany amator. Trzeba rzeczywiście Anna Bajerska- Witczak w tytułowej roli operetki Franciszka Lehara Frasquita. Premiera w dniu 29 V 1982 r. mieć wybitnych śpiewaków i pełen skład o-rkiestry, aby muzyka Frasquity nabrała blasku. Teatry, zdając sobie sprawę, że ciężko jest l e kk ą muzykę uczynić artystycznie atrakcyjną bez wielkich wykonawców - starają się akcentować w i d o w i s k o w e możliwości operetki. Anormalne warunki sceniczne poznańskiego' Teatru Muzycznego - potworna ciasnota! - nie dają takiej szansy". No a skoro tak, tedy "reżyser Ryszard Zacrewicz i scenograf Marian Stańczak nie mieli innego wyjścia, niż świadomie spotęgować kiczowatość spektaklu, czyniąc z jarmarcznej kolorowości i pretensjonalności, nieporadności gry - środek wyrazu artystycznego zespalający przedstawienie. Bardzo liczne wstawki baletowe choreograf Krystyna Gruszkówna podobnie potraktowała: można je bez poprawek prezentować podczas nocnych imprez w restauracji »Piracka« w Parku Sołackim". "Pretensje można mieć tylko do dyrygenta Ryszarda Komorowskiego. Zdając sobie pewnie sprawę, jak strasznie cienko orkiestra brzmi - nadużywał fortissima. Najbardziej traciła na tym odtwórczyni partii tytułowej Anna Bajerska-Witczak, obdarzona muzykalnością i łagodnym głosem, lecz nie na tyle silnym, aby przebić się przez instrumentalistów zagłuszających śpiewaków!" Z 'agresywnością orkiestry dawali sobie radę jedynie śpiewający gościnnie Bolesław Hamaluk "wbrew liryzmowi roli i swojego głosu oraz szansonistki Jadwiga Kurzewska, Bożena Scharf i dziewczyna z tawerny Tadeusz Świtała - Aleksandra Rybacka, którym libretto pozwalało ujawnić cały posiadany temperament" . "W pełni operetkowym bohaterem - zarówno głosowo jak i sposobem bycia - napisał na zakończenie R. Danecki - jest tylko Jerzy Dzianysz w roli angielskiego dżenitelmenaAetnografa. Jeden artysta nie czyni jednak Lehara". REPERTUAR SEZONU 1981/1982 Fiołek Z Montmartre'u (13), Frasquita (20), Król Włóczęgów (42), Pani Prezesowa (18), Panna Wodna (39), Polska krew (12), Wiktoria i jej huzar (50). PREMIERY W SEZONIE 1981/1982 28 XI Panna Wodna Jerzego Lawiny-Swiętoehowskiego Kierownictwo muzyczne - Stefan Rudko, reżyseria l InscenIZaCja Beata Artemska, scenografia - Barbara Wolniewicz, choreografia Zbigniew Strzałkowski, kierownictwo chóru - Jolanta Nowak-Stawowy. Obsada: Jan Rowiński (Mr. John Old Town), Maria Tomaszewska (Mrs. Mili Old Town, jego żona), Anna Bajerska- Witczak (Miss Mary, ich córka), Janina Guttnerówna (Miss Hobby), Katarzyna Góralczyk (Titi), Czesława Urban (Miss Molly), Jan Adamczyk (Mr. Bob), Jadwiga Kurzewska(Mrs. Bobulińska), Jerzy Gelfert (Kowalski, kapitan statku), Michał Kuleczka (Andrzej), Jarosław Stempowski (Tadeusz), Antoni Urban (Bosman), Jacek Sikorowski (Janek), Sławomir Pietraszewski (Franek), Krzysztof Osmęda (Danek), Jerzy BandeI (August). Sceny baletowe. Taniec Hawajski: Grażyna Bieniaszewska, Krystyna Helle, Elżbieta Kukla, Bogumiła Liczmańska, Irena Musiał, Hanna Matczyńska, Hanna Mikulicz, Elżbieta Rowińska, Mirosława Stachowiak-Stężycka, Irena Torzewska, Lidia Wilczyńska; Tango: Bogdan Biegański, Bronisława Grzegorek, Lidia Kaczmarek, Elżbieta Kukla, Jerzy Maćkowiak, Lidia Wilczyńska; Taniec Marynarski: Grażyna Bieniaszewska, Bronisława Grzegorek, Lidia Kaczmarek, Elżbieta Kukla, Bogumiła Liczmańska, Irena Musiał, Hanna Mikulicz, Jadwiga Pieluszyńska, Elżbieta Rowińska, Lidia Torzewska, Lidia Wilczyńska; Syrenki: Elżbieta Kukla i Bogdan Biegański oraz Bronisława Grzegorek, Lidia Kaczmarek, Hanna Mikulicz, Jadwiga Pieluszyńska, Irena Torzewska; Trenig: Grażyna Bieniaszewska, Bożena Eckhardt, Krystyna Helle, Aleksandra Jelińska, Janusz Kanarski, Hanna Loewenstein, Czesław Maciaszyk, Jerzy Maćkowiak, Hanna Matczyńska, Hanna Mikulicz, Mirosława Stachowiak-Stężycka, Mariola Sróda, Lidia Torzewska, Feliks Żurkiewicz; Mazur: Bogdan Biegański, Grażyna Bieniaszewska, Bronisława Grzegorek, Janusz Kanarski, Elżbieta Kukla, Hanna Loewenstein, Czesław Maciaszyk, Jerzy Maćkowiak, Hanna Mikulicz, Jadwiga Pieluszyńska, Edward Pokross, Elżbieta Rowińska, Feliks Żurkiewicz. 29 V Frasquita Franciszka Lehara. Tekst polski Aleksandra Barta. Kierownictwo muzyczne - Ryszard Komorowski, reżyseria - Ryszard Zarewicz, scenografia - Marian Stańczak, choreografia - Krystyna Gruszkówna, kierownictwo chóru - Jolanta Nowak-Stawowy. Obsada: Jerzy Golfert (Aristide Girot), Krystyna Kaczanowska (DolIy), Bolesław Haimaluk (gościnnie) - Armand de Mirbean, Jerzy Dzianysz (Hipolit Smith), Anna Baj eraka- Witczak (Frasquita), Michał Kuleczika (Sebastiano), Rajmund Wolff (Juan Filip), Jadwiga Kurzewska (Inez), Bożena Scharf (Dolorez), Aleksandra Rybaoka (Luiza), Mieczysław Józefiak (Żandarm I), Krzysztof Osmęda (Żandarm II). Sceny baletowe. Akt I. Cyganie: Lidia Kaczmarek, Janusz Kanarski, Małgorzata Korelus, Elżbieta Kukla, Bożena Liczmańska, Hanna Loewenstein, Jerzy Maćkowiak, Joachim Mosz, Hanna Matczyńska, Irena Musiał, Mirosława Stężycka, Mariola Sróda, Irena Torzewska, Lidia TorzewSka, Lidia Wilczyńska, Jerzy Wojtkowiak, Andrzej Woźniak, Feliks Żurkiewicz; Corrida: Grażyna Bieniaszewska, Lidia Kaczmarek, Janusz Kanarski, Małgorzata Korelus, Bogumiła Liczmańska, Jerzy Maćkowiak, Hanna Matczyńska, Joachim Mosz, Irena Musiał, Edward Pokross, Mirosława Stężycka, Mariola Sróda, Jerzy Wojtkowiak, Andrzej Woźniak, Feliks Żurkiewicz. Akt II. Flamenco: Bogdan Biegański, Grażyna Bieniiaszewska, Bronisława Grzegorek, Janusz Kanarski, Lidia Kaczmarek, Bogumiła Liczmańska, Hanna Loewenstein, Jerzy Maćkowiak, Hanna Matczyńska, Joachim Mosz, Irena Musiał, Jadwiga Pieluszyńska, Danuta Skolasińska, Lidia Torzewska, Jerzy Wojtkowiak, Andrzej Woźniak, Feliks Żurkiewicz; Bolero: Bronisława Grzegorek, Elżbieta Kukla, Jerzy Maćkowiak, Joachim Mosz, Danuta Skolasińska, Lidia Wilczyńska, Jerzy Wojtkowiak; Passodoble: Bogdan Biegański, Grażyna Bieniaszewska, Bronisława Grzegorek, Janusz Kanarski, Hanna Loewenstein, Jerzy Maćkowiak, Joachim Mosz, Irena Musiał, Jadwiga Pieluszyńska, Danuta Skolasińska, Lidia Torzewska, Jerzy Wojtkowiak, Andrzej Woźniak, Feliks Żurkiewicz, Akt III. Święto Francji: Grażyna Bieniaszewska, Bronisława Grzegorek, Małgorzata Korelus, Hanna Matczyńska, Jadwiga Pieluszyńska, Edward Pokross, Mirosława Stężycka, Mariola Sróda. SEZON 1982/1983 Swój przedostatni sezon Andrzej Wiza zapowiedział przynajmnIej dwiema rewelacjami: prapremierą poznańskiego musicalu Jacka Szczygła Tadeusz Świtała Czesława Urban w tytułoWęj roli musicalu Jacka Szczygła Myszka. Prapremiera w dniu 11 VI 1983 r. pt. Myszka, przedstawieniem dla dzieci Magicznego cylindra, a nadto wystawieniem operetki Franciszka Schuberta Domek trzech dziewcząt. Należało oczekiwać, iż musical osnuty na motywach folkloru poznańskiej Wildy będzie frekwencyjną bombą, podobnie jak zabawne przedstawienie dla naj młodszych. Rzeczywistość okazała się inna: Domek trzech dziewcząt grany był 139 razy, zaś Myszka tylko 51. Prapremiera Myszki Jacka Szczygła ck> libretta Henryka DrygaIskiego odbyła się w dniu 11 czerwca 1983 r. N adzieję na prawdziwie jpoznański musical rozbudziła lokalna, prasa, zwłaszcza "Gazeta Poznańska" (1'2 V 1983) zapowiadając "musical w 27 obrazach, oparty na motywach znanej książki Marii Rataj Zaułki grzecznego miasta". Poznaniacy chyba zbyt serio potraktowali ten musical, domagając się ze śmiertelną powagą obrazu Poznania lat międzywojennych. Za najbardziej miarodajną uznać należy recenzję zamieszczoną w "Głosie Wielkopolskim" (16 IV 1983), a zatytułowaną Epopeja o Widzie w 23 obrazach. (Jeśli "Gazeta Poznańska" i recenzent "Głosu" pisali o tym samym - należałoby zapytać, gdzie zginęły cztery obrazy musicalu?). "Ze wstydem muszę przyznać - ipisał T. S. w "Głosie Wielkopolskim" - że dopiero najnowsza premiera w Teatrze Muzycznym naprostowała moje błędne mniemanie o przesłości Wildy, jako dzielnicy robotniczej. Okazuje się, że w latach trzydziestych zamieszkiwał ją głównie lumpen Jacek Szczygieł Henryk Drygaiski proletariat (żebracy, prostytutki, knajacy), a także jego wyfraczony mieszczański odpowiednik!" "Mówiąc jednak poważnie, to rzeczywiście w naj nowszym poznańskim musicalu, mającym ambicję być opowieścią o przedwojennym Poznaniu, jedyną postacią budzącą sympatię jest jego tytułowa bohaterka. Wprawdzie i ona ma nie mniej bogatą »przeszłość« jak koleżanki, ale w jej losach przewija się nić normalnych ludzkich odczuć, reakcji i pragnień. Jest to rola bez wątpienia najlepiej zarysowana a jednocześnie najlepiej zrealizowana - jakby pisana była dla konkretnej wykonawczyni. Odtwarzająca ją Czesława Urban posiada, obok wrodzonego temperamentu i wdzięku, autentyczny nerw sceniczny i dużą muzykalność. A poza tyim umie posługiwać się znakomicie mikrofonem, co przy łączeniu stylu piosenkarskiego ze śpiewem profesjonalnym (sprawa różnej emisji i dynamiki) jest bardzo istotne. Może i z tego powodu songi Myszki były najbardziej interesującymi fragmentami muzycznymi". "Jest w tym widowisku kilka melodii ładnych i łatwych - inwencja melodyczna zdecydowanie tu góruje nad warstwą harmoniczną i instrumentacyjną. Ogólnie można tylko wyrazić żal, że gradacje dynaimicane rozpoczynają się od ipianissima,' a nie od forte. Efekty akustyczne, wspomagane dzielnie nagłośnieniem kanału i sceny, przypominały chwilami »rockowisko«, a przecież musical winien być zjawiskiem subtelniejszym i* ambitniejszym". "Wszystko zresztą w tym widowisku narysowane było grubą kreską" tak, że o subtelnościach w ogóle trudno mówić. Trudno także mówić o wy Tadeusz Świtała Barbara Sokalówna Scena z musicalu Myszka. Zespół śpiewa song Wilda jest nasza. Stoją od lewej: Iwona Kotlińska, Magda Ciriki, Hanna Sakowska, Czesława Urban, Tadeusz Dobrowolski, Jacek Pazoła, Stanisław Meus i Wojciech Zyfierteksponowaniu lokalnego folkloru. Nieco gwarowych słów, wypowiadanych przy tym bez specyficznego akcentu i brzmienia, wtłoczonych w konstrukcje literackie, dokonać tego nie mogło. Nie przyszła tu z pomcą również scenografia nic właściwie nie wyrażająca. Na placu boju z żałosnymi wspomnieniami amerykańskiego musicalu pozostały jedna polka i przerywane tango. No i kilka »werystycznych« kwestii, często zwycięsko kon 93kurujących z nie śmiesznymi dowcipami. A całość zamknięta została wielkim finałem, w którym nastąpiła {w obliczu wojny) cudowna przemiana lumpenproletariatu w zjednoczonych ofiarnych patrio- · t , " ow . "Dużo pracy włożono w przygotowanie tej prapremiery - pisał na zakończenie recenzent "Głosu" - na pewno więcej, niż mówią o tym efekty artystyczne. Ale również na pewno będzie ona profitować w najbliższej przyszłości. Niełatwo przecież jest zwalczać operetkową manierę i uwspółcześnić rytm ruchów, kroków, i zachowań, brzmienie dialogów i piosenek - co jest niezbędne w pojęciu »teatr muzyczny«. Uzyskanie wszechstron- Jerzy Wojtkowiak ności i elastyczności wykonawczej jest procesem długim. Na razie na scenie przy ul. Niezłomnych trwa walka starych nawyków z nowymi tendencjami. Spora obecność młodych, kilkoro niezłych tancerzy i aktorów-śpiewaków, a także widoczna dobra wola filarów byłej Operetki Poznańskiej, pozwalają na ostrożne lecz optymistyczne prognozy". Bardziej dosadny (i konkretny) był Ryszard Danecki w recenzji zatytułowanej Poznańskie andrusy? ("Express Poznański", 14 VI 1983 r.). , "W tytułowym pytaniu - pisał - zawarta jest podstawowa wątpliwość - w Poiznaniu zawsze były tylko: zbijobruki, szczuny, juchty, edziole [...] Nie chodzi o słowa. Widzimy bowiem na scenie poznańskiego Teatru Muzycznego zamiast nich - warszawskich a n d r u s ów! Także w układach choreograficznych Zofii Rudnickiej oglądamy tańce raczej z Powiśla czy Targówka, a nie w »Kalibraku« lub »San Domingo« przy Drodze Dębińskiej, gdzie się zawsze cała nasza wildecka ichwaliszewska e k a bawiła ... "Dziwię się autorowi libretta i zarazem reżyserowi - przecież poznaniakowi, starszemu koledze z jednej budy, z »Marcinka« - Henrykowi Drygaiskiemu, że pozwolił na takie z w a r s i a w i e n i a . Również w strojach projektu Ewy Łanieckiej, i to nie z lat trzydziestych, jak każe fabuła, a dwudziestych. Niekiedy nawet w słownictwie są podobne gafy[. . .r * "Nazbyt bliskie są mi te sprawy, mani też osobisty udział w powstaniu książki Marii Rataj Zaułki grzecznego miasta, na której motywach budowano ów spektakl, abym mógł oglądać Myszką jak każde inne wido Tadeusz Świtała Wilda jest nasza (song) Z Wildy to taki ktoś, to fajny gość, to mały gość, Wildy syn Dobrze jest spotkać go, Z nim śmiać się Z glin Ja jestem mały gość DużY gość to glina, to jest boss Kanty zna, robotą może da ... A mały gość - co ma?! Życie jest, jakie jest, a człowiek chce, By zmienić w nim, to co złe. Wilda jest nasza, Wilda to nasz świat Wildę zastraszYć? CzYś z księżyca spadł! Gdy ktoś nam we łbie mącić chce, Na Wildzie się wtedy mówi nie! Wilda jest nasza, Wilda będzie trwać. Wildę zastraszyć? Sam się musisz bać! Mój przecież jest na Wildzie każdy kąt, Bo moja jest, jestem stąd! Wilda jest nasza, Wilda to nasz świat. Wildę zastraszyć? CzYś z księżyca spadł! Gdy ktoś nam we łbie mącić chce, Na Wildzie się mówi wtedy nie! Wilda jest nasza, Wilda będzie trwać, Wildę zastraszYć? Sam się musisz bać! Mój przecież jest na Wildzie każdy kąt, Wilda jest nasza, zwiewaj stąd!wisko - skoro reklamuje się je jako pierwszy p o z n a ń s k i musical. Gdzież tu Jacek Szczygieł wykorzystał jakikolwiek motyw znanej piosenki poznańskich przedmieść - oddając cały należny szacunek jego inwencji melodycanej i biegłości instrumenitacyjnej? Dużo zastrzeżeń budzi też konstrukcja dramaturgiczna: luźnych obrazów, chronologicznie następujących ilustracyjek..." "Po tych narzekaniach - czas na słowa wdzięczności za pionierskie poczynania. Następcom będzie już łatwiej wprowadzić poznańskość na " sceny muzyczne . "J est też w Myszce kilka ładnie zagranych i zaśpiewanych ról - poczynając od tytułowej, w sympatycznej interpretacji Czesławy Urban; poprzez Melanię - Janiny Guttnerówny; jej męża Wincentego, w którego wciela się z dużym prawdopodobieństwem aktorskim Andrzej Wiza; J e Teatr Muzyczny w latach 1981 - 1986rzego Golferta, pozującego na przedstawiciela wyższych sfer - aż po role Jarosława Stempowskiego, Michała Kuleczki, Bogdana Kamińskiego. Wiele też baletowych przerywników - zwłaszcza tych cyrkowych - podoba się publiczności!" "Mają szansę stać się przebojami song o Wildzie i bardzo ładnie zaśpiewany duet Szczęście już przYszło - to wcale nie jest mało: ileż melodii pamięta się z innych musicali?" Jeśli nawet rozczarowanie Myszką było powszechne, prapremiera musicalu o Poznaniu weszła do dziejów kultury 'miasta i jest to niewątpliwą zasługą Andrzeja Wizy. Miał bowie'm odwagę poniesienia ryzyka i nie uląkł się kłopotów ani ciężarów prapremiery. Do następnego sukcesu dyrektora Wizy przyczynił się solista baletu, znakomity tancerz Jerzy Wojtkowiak przygotowując scenariusz, inscenizację i choreografię widowiska dla dzieci w czterech obrazach pt. Magiczny cylinder. Jego prapremiera odbyła się w dniu 4 grudnia 1982 r. Dano 118 przedstawień. "Przedstawienie, choć niezwykle wartościowe, cenne, to przecież nie było wolne od mankamentów, które - pisał Andrzej Saturna ("Głos Wielkopolski", 17-19 XII 1982 r.) - jeśli się zgodzić z uwagami, można stopniowo usuwać. Całość warta jest troskliwych zabiegów choćby ze względu na dotkliwie odczuwany brak tego rodzaju utworów dla dzieci oraz na przeważające w widowisku walory świadczące o trafnej intuicji jego autora. Dodajmy jeszcze, że wszystko to rozgrywa się w pięknej oprawie plastycznej pomysłu Danuty Manikowskiej [. . .] O muzyce wspominam jakby na marginesie, jako że nie została ona do tej sztuki skomponowana. Trzeba jednak przyznać, że choć złożyły się na nią fragmenty muzyczne, to dobrano je trafnie i zręcznie scalono. Zasługa to Zenona Białasa, który przy okazji przypomniał, że jest świetnym pianistą oraz ujawnił dodatkowo aktorski talent grając doskonale rolę Psa-Pianisty z Muppet-show". Krótko po prapremierze Magicznego cylindra, Andrzej Wiza przedstawił się jako reżyser operetki Franciszka Schuberta Domek trzech dziewcząt (11 XII 1982 r.) oraz odtwórca roli Kompozytora. " Bombonierkowo" piękną scenografię zaprojektował Stefan Janasik, choreografią zajęła się Zofia Kuleszanka, a muzycznie operetkę przygotował Roman Jankowiak. "Poza Andrzejem Wizą - pisał Andrzej Saturna ("Głos Wielkopolski", 27 XII 1982 r.) - którego głos brzmiał czysto, jasno i szlachetnie (mniej w najwyższych rejestrach skali), na omawianym przedstawieniu wyróżniał się przede wszystkim Jerzy Golfert kreujący pełną przezabawnego wigoru postać tatusia Tschoella. J. Gelfert, podobnie jak Jerzy Dzianysz (Baron) oraz Jadwiga Kurzewska, znakomicie grająca jadowicie słodką Lucię Grisi - mogli popisać się pełnią brzmienia swych głosów. Tadeusz Świtała Bo przedstawienie było, jak się wydaje, tak pomyślane od strony muzycznej, że odpowiednim postaciom, w odpowiednich sytuacjach »przydzielono« jakby odpowiedni limit głośności. W rezultacie został tu odwrócony pewien operetkowy stereotyp, gdzie zwykle ważniejsza postać musi przekrzyczeć mniej ważną. Przede wszystkim jednak sprawiono, że w poznańskim »Domku« nawet dynamika tworzy harmonię. I to jeszcze cieszy, że nie było tu słychać śpiewu kiepskiego. A śpiewu jest dużo, jak chyba w żadnej operetce". Pochlebne recenzje pisano zwłaszcza o Annie Bajerskiej-Witczak (śpiewała Hannę w drugiej obsadzie). "Było to w roku 1982, a ja ciągle słyszę ten śpiew Ave Maria" - snuł wspomnienia Kazimierz Młynarz ("Nurt" r. 1986, nr 10). REPERTUAR SEZONU 1982/1983 Domek trzech dziewcząt (50), Fiołek-Az Montmartre'u (12), Frasquita (34), Król Włóczęgów (24), Magiczny cylinder (65), Myszka (14), Pani Prezesowa (5), Panna Wodna (39), Polska krew (6), Wiktoria i jej huzar (47) . PREMIERY W SEZONIE 1982/1983 4 XII Magiczny cylinder widowisko dla dzieci w czterech obrazach w opracowaniu muzycznym (nagrania) Zenona Białasa, według scenariusza Jerzego Wojtkowiaka. Inscenizacja i choreografia - Jerzy Wojtkowiak, scenografia - Danuta Manikowska. Obsada: Rajmund Wolff (Dyrektor teatru), Czesława Urban (Carramba), Jerzy BandeI (Inspicjent), Antoni Urban (Sim Salabim). Obraz I. Pszczółka Maja: Danuta Skolasińska (Maja), Bogdan Kamiński (Gucio), Jerzy Maćkowiak (Filip), Lidia Torzewska (Tekla), Czesław Maciaszyk (Teodor), Bogumiła Liczmańska (Biedronka), Mirosława Stężyeka i Mariola Sróda (Biedronki), Janusz Kanarski i Andrzej Woźniak (Żuki), Feliks Żurkiewicz (Sierżant Mrówa), Bożena Eckhardt, Bronisława Grzegorek, Krystyna Helle, Aleksandra Jelińska, Anna Loewenstein, Hanna Matczyńska, Irena Mayer, Fauzja Mierzyńska, Irena Musiał, Jadwiga Pieluszyńska, Elżbieta Rowińska, Eliza Saskowska, Lidia Wilczyńska. Obraz II. Sindbad: Lidia Kaczmarek (Sindbad), Elżbieta Kukla (Sirrin), Edward Pokross (Tabaza), Bogdan Biegański (Alibaba). Obraz III. Disney: Jacek Sikorowski (Hackelburry), Andrzej Woźniak (Kaczor Donald), Lidia Kaczmarek, Elżbieta Rowińska, Jerzy Maćkowiak (Trzy Kaczorki), Jerzy Wojtkowiak (Jinks), Bronisław Grzegorek (Dixie). Obraz IV. Tu Księżniczka Czardasza Imre Kalmana. Premiera w dniu 18 II 1984 x. Na zdjęciu: Krystyna Kaczanowska (Stasia) i Jerzy Golfert (Boni) pot Szoł: Rajmund Wolff (Dziadek Karol), Jerzy Bandei (Babcia Klotyida), Jacek Sikorowski (Kazik), Bogdan Kamiński (Łazik), Jerzy Wojtkowiak (Kazik), Anna Loewenstein (Pigginowa), Hanna Matczyńska (Kermit), Irena Musiał (Scutter), Andrzej Woźniak (Gonzo), Bogumiła Liczmańska, Lidia Torzewska, Lidia Wilczyńska (Siostry Kermita), Bronisława Grzegorek, Lidia Kaczmarek, Jadwiga Pieluszyńska, Elżbieta Rowiń, ska, Danuta Skolasińska, Mariola Sroda (Swinki-Balerinki), Bogdan Biegański (Mrs. Wieprzowina), Janusz Kanarski, Jerzy Maćkowiak, Feliks Żurkiewicz (Wieprzki), Janusz Kanarski i Czesław Maciaszyk (Sępy-Sanitariusze), Zenon Białas (Pies- Pianista). 11 XII Domek trzech dziewcząt Franciszka Schuberta - Henryka B e rte . Kierownictwo muzyczne - Roman Jankowiak, reżyseria - Andrzej Wiza, scenografia - Stefan Janasik, choreografia - Zofia Kuleszanka. Obsada: Andrzej Wiza {Franciszek Schubert), Jerzy Dzianysz (Baron Frańz Schober), Michał Kuleczka (Moritz von Schwind), Antoni Urban (Leopold Kupelwieser), Adam Halicz (Jan Vogl), Jan Adamczyk (Hrabia 7 Kronika ID. Poznania 4/87 Tadeusz Świtała Scenografią do operetki W olfganga A. Mozarta Dyrektor teatru (premiera 19 V 1984 r.) pożegnał się z bywalcami operetki poznańskiej scenograf Stefan Janosik, zmarły w dniu 14 III 1985 r. von Sedlitzky), Jerzy Golfeirt (Krystian Tsch6ll), Barbara Biskupska (Pani Tsch6ll), Krystyna Kaczanowska (Hania), Anna Korcz (Hela), Maria Pawłowska (Henia), Jadwiga Kurzewska (Lucia Grisi), Jarosław Stempowski (Binder), Mieczysław Józefiak (Bruneder), Rajmund Wolff (Quax), Maria Tamaszewsika (Pani Brametzbergeir), Aleksandra Rybacka (Pani Weber), Maria Hoffmann (Rosi), Barbara Ciernioch (Sali), Marian Wojciechowski (Pikolo), Jerzy BandeI (Kelner); Muzykanci: Janusz Peda (I), Wojciech Zyffert (II), Janusz Musielak (III). 11 VI Myszka Jacka Szczygła, musical w trzech częściach (23 obrazach na motywach wspomnień Marii Rataj oraz autorów. Libretto .Henryk DrygaIski, teksty piosenek -- Barbara Sokalówna. Kierownictwo muzyczne - Ludwik Rok, aranżacja - Bogdan Szczygieł i Jacek Szczygieł, reżyseria - Henryk DrygaIski, scenografia - Ewa Łaniecka, choreografia · - Zofia Rudnicka. Obsada: Czesława Urban (Myszka), Jadwiga Kurzewska (Maria-Liza), Janina Guttnerówna (Melania), Teresa Bogdanowicz (Alkaponiera), Aleksandra Rybacka (Franlka), Katarzyna Góralczyk (Andzia), Maria Tomaszewska (Królowa Gemyli), Wiesława Kuźnicka (Lala), Maria Pawłowska (Lola), Bożena Scharf (Lila), Antoni Urban (Niko), Marek Czajka (Edek), Jarosław Stemipowski (Mały), Krzysztof Osmęda (Lucek), Adam Halicz (Mariusz), Michał Kuleczka (Edasik), Jerzy Golfert (Alfred), Andrzej Wi za (Win c e n1t y), Jacek Sikorowski (Franek), Jacek Pazoła (Zenek), Stanisław Meus (Stachu), Wojciech Zyffert (Kaju), Bogdan Kamiński (Dyrektor Pchlego Cyrku; Włodek), Rajmund Wolff (Imający się różnych zawodów), Mieczysław Józefiak (Policjant), Jan Adamczyk (Kulawy August). Sceny baletowe. Część I. Najpiękniejsza: Bogumiła Liczmańska, Hanna Matczyńska, Fauzja Mierzyńska, Irena Musial;Pchli cyrk: Lidia Kaczmarek; Beczka śmiechu: Jerzy Maćkowiak, Elżbieta Rowińska, Mirosława Stężycka, , Mariola Sroda, Lidia Wilczyńska, Jerzy Wojtkowiak; Diabelski Młyn: cały zespół; Na Dolnej Wildzie: Lidia Kaczmarek, Elżbieta Kukla, Jerzy Maćkowiak, Hanna Matczyńska, Fauzja Mierzyńska, Danuta Skolasińska, Lidia Wilczyńska, Jerzy Wojtkowiak; Gemyla: Hanna . Loewenstein, Irena Musiał, Lidia Torzewska, Lidia Wilczyńska; Podwórko: Bogdan Biegański, Lidia Kaczmarek, Janusz Kanarski, Joachim Mosz, Edward Pokross; Wieczór Sylwestrowy: Bogdan Biegański, Bogumiła Liczmańska, Czesław Maciaszyk, Jerzy Maćkowiak, Joachim Mosz, Irena Musiał, Elż, bieta Rowińska, Danuta Skolasińska, Mariola Sroda, Lidia Torzewska, Andrzej Woźniak, Feliks Żurkiewicz. Część IL Kino Renaissance: Lidia Kaczmarek, Janusz Kanarski, Elżbieta Kukla, Jerzy Maćkowiak, Danuta Skolasińska, Lidia Wilczyńska, Jerzy Wojtkowiak, Andrzej Woźniak: Rumel: Aleksandra Jelińska, Hanna Loewenstein, Czesław Maciaszyk, Jerzy Maćkowiak, Hanna Matczyńska, Joachim Mosz, Irena Musiał, Edward Po, . kross, Mirosława Stężycka, Mariola Sroda, Andrzej Woźniak, Feliks Zurkiewicz; Ulica: Bogdan Biegański, Czesław Maciaszyk, Jerzy Maćkowiak, Jerzy Wojtkowiak, Andrzej Woźniak. SEZON 1983/1984 (4 IX 1983 - 29 VI 1(84) W ostatnim sezonie Andrzeja Wizy (1983/1984) złożono hołd Imre Kalmanowi, dając na stulecie urodzin kompozytora (i trzydziestolecie śmierci) jego operetkę Księżniczka Czardasza, w reżyserii Jerzego Golferta. W 1960 r. Golfert przygotował premierę tej operetki pod zmienionym tytułem Sylwa. Chociaż pracę nad premierowym przedstawieniem nazwał żartobliwie dalszym ciągiem "przygody z Czardaszką", wywiązał się z powierzonego mu zadania bez zarzutu. Jednocześnie kreował partię Boniego. "Jerzy Golfert - pisał recenzent "Głosu Wielkopolskiego" Andrzej Saturna - to głos, smukłość sylwetki, ogólna sprawność fizyczna, utanecznienie nieomal profesjonalne. To wszystko utrzymuje J. Golfert w młodzieńczej wręcz kondycji. Ma on jeszcze coś, czego się chyba nauczyć nie można: wyczucie operetki. Dzięki temu właśnie osiągnął jako reżyser Księżniczki Czardasza sukces polegający głównie na tym, że traktując tę operetkę · - jak sam powiada - »z przymrużeniem oka«, 7* Tadeusz Świtałaprzydał jej wiele świeżości, jednocześnie nie pozbawiając jej naturalnego, jakby omszałego uroku. Poza tym akcja płynie wartko, w czym też niemała zasługa J. Golferta" . · "Typową operetkową atmosferę stwarzają samą swoją obecnością na scenie również inni doświadczeni artyści: Jan Rowiński (Książę Leopold), który opanował do perfekcji sztukę kondensowania komizmu w każdym geście, słowie, grymasie; Andrzej Wiza (Feri) kreujący tutaj operetkową postać mądrego doświadczeniem życiowym, szlachetnego urodzeniem, dobrego, życzliwego przyjaciela stanowiącego ostoję spokoju, przeciwwagę dla rozedrganego wokół cynfoliowymi blaskami światka; Jadwiga Kurzewska (Księżna Anhilda) umiejętnie operująca szerokim wachlarzem aktorskim środków wyrazu - tu taj: od śmiesznej, dostojnej matrony po pełną ludowego temperamentu szansonistkę. Dwie główne role: Sylwy i Edwina zostały obsadzone przez Teresę Bogdanowicz i Jerzego Dzianysza, artystów o niewątpliwych walorach wokalnych, aktorsko wszakże mniej przekonywających. Sylwa była po prostu zbyt »zwyczajna«, że chciało się zawołać: co ten Edwin w niej widzi? Edwin zaś potraktował swoją rolę zbyt jednostajnie serio. W rezultacie ta centralna para zeszła j ak gdyby na drugi plan". "Wiośniane pokolenie artystów naszego Teatru Muzycznego nie obfituje w talenty, o których można by z przekonaniem powiedzieć, że operetka to ich miłość, że urodzili się dla niej. Ażeby zostać znakomitością w tej dziedzinie, trzeba operetkę pokochać bez przymusu [...] Nie wiadomo mi kiedy i jak gorąco pokochała operetkę Krystyna Kaczanowska, pewne natomiast jest, że należy ona do tej części wiośnianych, którzy u boku mistrzów dojrzewają pięknie i wyrastają na gwiazdy pierwszej wielkości. K. Kaczan owsika udowodniła to odtwarzając z wdziękiem zaprawionym dziewczęcą werwą rolę Stasi. Dzięki wokalno-aktorskim walorom K. Kaczanowskiej, rola ta należała do naj ciekawszych w premierowym przedstawieniu". W innym miejscu recenzji, A. Saturna pisał, iż "świetnie brzmiała orkiestra, co mnie zdziwiło, ponieważ ten rodzaj brzmienia, jaki zaprezentowała, jest raczej nie do osiągnięcia przez tak mało liczebny i posiadający tak niekorzystne proporcje zespół instrumentalny, jak to wynika z zamieszczonego w programie spisu muzyków (np. dwie altówki, trzy wiolonczele i tyleż kontrabasów). Później dopiero dowiedziałem się o posiłkach przybyłych z innych orkiestr Czardaszce na odsiecz. Chwała im za to i chwała hojnej dyrekcji, że nie żałowała grosza na umożliwienie nam usłyszenia tej dużej piękności muzyki w nieokaleczonej formie. Kierownik muzyczny i dyrygent w jednej osobie Stefan Rudko mógł w tych warunkach zabłysnąć swym niewątpliwym talentem kapelmistrzowskim [...] Stefan Rudko wystąpił tutaj jeszcze w innej roli: na podstawie Kai \0\ manowskiej muzyki skomponował liczne sceny baletowe. I trzeba przyznać, że robił to bardzo zręcznie. A jeśli nawet to i owo dłużyło się nieco, to przyczyna leżała raczej poza muzyką. Balet mimo pewnych zastrzeżeń [...] w większości przypadków dostarczył mi pełnej satysfakcji, zarówno od strony choreografii jak i wykonania. Czasami tylko tańce wydawały się albo trochę monotonnie skomponowane, albo nie najsprawniej wykonane przez co zamysł choreograficzny - być może znakomity - tracił na atrakcyjności". "Mówiąc w ogóle o balecie naszego Teatru Muzycznego trzeba wspomnieć, iż był niegdyś ów balet najsilniejszym atutem zespołu wykonawczego. Owszem, nadal posiada mocne punkty, lecz jako całość zaczyna być zbyt zróżnicowany. Odnoszę wrażenie, że ta bardziej doświadczona część zespołu jakby się już zbytnio »usztywniła«, młodsza zaś nie zdążyła się jeszcze ani rozruszać, ani przyswoić sobie tej specyficznej dyscypliny narzucającej wspólny puls wszystkim wykonawcom zbiorowego tańca". Dyrekcję Andrzeja Wizy wieńczyły: jednoaktowa komedyjka Wolfganga A. Mozarta pt. Dyrektor Teatru (16 V 1984 r.), grana sześciokrotnie (najniższa liczba przedstawień w trzydziestoletnich dziejach Teatru), i komedia muzyczna Erica v. Tidmarsha, z muzyką Edmunda Borowskiego Noc poślubna (2 VI 1984 r.). REPERTUAR SEZONU 1983/1984 Domek trzech dziewcząt (46), Dyrektor Teatru (6), Frasquita (37), Król Włóczęgów (12), Księżniczka Czardasza (52), Magiczny cylinder (23), Myszka (37), Noc poślubna (15), Panna Wodna (12), Wiktoria i jej huzar (20). PREMIERY W SEZONIE 1983/1984 IB II Księżniczka Czardasza Imre Kalmana, libretto Jerzego Jurandota. Muzykę baletową na motywach I. Kalmana opracował Stefan Rudko. Kierownictwo muzyczne - Stefan Rudko, reżyseria - Jerzy Golfert, inscenizacja i choreografia - Stanisława Stanisławska, scenografia - Stefan Janasik," kierownictwo chóru Jolanta Nowak-Stawowy. Obsada: Teresa Bogdanowicz (Sylva Varescu), Jerzy Dzianysz (Edwin), Jerzy Golfert (Boni), Andrzej Wiza (Feri), Jan Rowiński (Książę Leopold), Jadwiga Kurzewska (Księżna Anhilda), Krystyna Kaczanowska (Stasia), Antoni Urban (Rohnsdorf), Bogdan Kamiński (Kiss), Mieczysław Józefiak (Ambasador Billing), Irena Tomaszewska (Ambasadorowa), Jacek Sikorowski (Endrey), Stanisław Meus (Vihai), Jerzy Bandei (Miksa), Mirosła Tadeusz Świtała wa Swięcicka (Aranka), Wiesława Kuźnicka (Ilonka), Barbara Ciernoch (Juliska), Krystyna Konopacka (Zorika), Maria Hoffmann (Pokojówka), Tadeusz Dobrowolski (Speaker), Władysław Smoczyk (Cygan I), Stanisław Gostyński (II), Sylwester Pucek (Barman I), Marian Wojciechowski (II), Błażej Liczmański (Lokaj), Jerzy Kubiak (Zol tan). Sceny baletowe. Akt I. Foxtancerki i tancerze Z "Orjeum": cały zespół; Tango: Jerzy Wojtkowiak (Amant) oraz wykonawczynie ról Tancerek Z "Orjeum": Czardasz: Bogdan Biegański, Janusz Kanarski, Czesław Maciaszyk, Jerzy Maćkowiak, Zbigniew Stróżniak, Feliks Żurkiewicz; Czardasz weselny: Lidia Kaczmarek, Jerzy Maćkowiak, Jerzy Wojtkowiak i zespół. Akt II. Walc-boston: cały zespół; Shimmy: Bogdan Biegański, Lidia Kaczmarek, Janusz Kanarski, Teresa Kot, Czesław Maciaszyk, Jerzy Maćkowiak, Zenobia Matecka, Danuta Skolasińska, Marzena Starczewska, Zbigniew Stróżniak, Dorota Wojak, Feliks Żurkiewicz, Akt III. Tancerki Z "Orjeum": Dorota Gąsiorowska, Zenobia Matecka, Fauzja Mierzyńska, Marzena Starczewska, Danuta Skolasińska, Mirosława Stężycka, Mariola Sróda, Dorota Wojak; Tercet: Irena Musiał, Lidia Torzewska, Jerzy Wojtkowiak; Charleston: Dorota Gąsiorowska, Lidia Kaczmarek, Janusz Kanarski, Teresa Kot, Bogumiła Liczmańska, Zenobia Matecka, Jerzy Maćkowiak, Zbigniew Stróżniak, Mariola Sróda, Dorota Wojak; Tango: Bogdan Biegański, Czesław Maciaszyk, Fauzja Mierzyńska, Danuta Skolasińska, Marzena Starczewska, Mirosława Stężycka, Feliks Żurkiewicz: Blues: Bogdan Biegański i Lidia Kaczmarek. 19 V Dyrektor Teatru Wolfganga A. Mozarta z librettem Andrzeja Wa1igórskiego Kierownictwo muzyczne - Ludwik Rok, reżyseria - Andrzej Wiza, scenografia - Stefan Janasik, ruch sceniczny - Lubomira Wojtkowiak- Kizewetter. Obsada: Krystyna Westfal (Dawna), Wiesława Kuźniaka (Nowa), Katarzyna Góralczyk (Myszka), Krzysztof Osmęda (Dyrektor), Jan Adamczyk (Tenor), Jan Chmaj (Kierownik techniczny). 2 VI Noc poślubna Erica V. Tidmarsha, z muzyką Edmunda Borowskiego, w przekładzie, adaptacji i z piosenkami Mariana Niewiarowskiego i Kazimierza WinkIera Kierownictwo muzyczne - Stefan Rudko, reżyseria - Czesław Jaroszewicz, scenografia - Anna Bobrowska-Ekiart, choreografia - Jerzy Wojtkowiak. Obsada: Jerzy Dzianysz (Laurence Vining), Rajmund Wolf (Framk Betterton), Anna Bajerska-Witczak (Rosemary Vinning), Czesława Urban (Yvonne Vining), Jacek Sikorowski (Wiliam Hemming), Katarzyna Góralczyk (Lucy Watkins), Roma Jakubowska (Maria), Bogdan Kamiński (Fred Thompson), Stanisław Meus (James Hicke). DYREKCJA WŁODZIMIERZA KRZYŻANOWSKIEGO (od l IX 1984) SEZON 1984/1985 (4 IX 1984-7 VII 1085) Od nowego sezonu artystycznego (1984/1985) Urząd Miejski powierzył kierownictwo Teatru Włodzimierzowi Krzyżanowskiemu, doświadczonemu dyrektorowi poznańskich placówek artystycznych, zaś kierownictwo artystyczne - Janowi Tomaszewskiemu, kompozytorowi, aranżerowi i instrumentaliście. Obejmując Teatr, Włodzimierz Krzyżanowski mógł liczyć na zespół realizatorski w składzie: Beata Artemska (konsultant repertuarowy), Ludwik Rok i Stefan Rudko (dyrygenci), Jolanta Nowak-Stawowy (kierownik chóru), Jerzy Wojtkowiak (kierownik baletu), Lubomira Wojtkowiak-Kizewetter (pedagog baletu), Jerzy Bandei (koordynator prac artystycznych). Z zespołem tym wiązał Włodzimierz Krzyżanowski, a z nim cały Teatr, swoje plany i nadzieje. Niestety, już na początku 1985 r. nadeszła niepokojąca wiadomość o chorobie Beaity Artemskiej, a w dniu 18 stycznia o śmierci tej powszechnie lubianej i zasłużonej dla sceny (poznańskiej artystki. Termin premiery Targu na dziewczęta, którą Artemska miała przygotować - stanął pod znakiem zapytania. Zespół artystyczny stanowili: Jan Adamczyk, Anna Bajerska - Witczak, Teresa Bogdanowicz, Marek Czajka, Jerzy Dzianysz, Jerzy Golfert, Katarzyna Góralczyk, Janina Guttnerówna, Adam Halicz, Krystyna Kaczanowska, Bogdan Kamiński, Anna Korcz, Michał Kuleczka, Jadwiga Kurzewska, Wiesława Kuźnicka, Stanisław Meus, Maria Pawłowska, Alek, sandra Rybacka, Bożena S c harf, Jacek Sikorowski, Mirosława Swięcicka, Maria Tomaszewska, Antoni Urban, Czesława Urban i Rajmund Wolff. W oczekiwaniu na program artystyczny nowej dyrekcji, przedstawiciel "Gazety Poznańskiej" (21 XII 11984 r.) Błażej Kusztelski przeprowadził rozmowę z Janem Tomaszewskim, który tak przedstawił zamierzenia na najbliższe sezony artystyczne: "W tym sezonie pokażemy operetkę Targ na dziewczęta, w reżyserii Bairbary Fijewskiej [...] Kolejną pozycją będzie wieczór baletowy do 'muzyki Gershwina. I wreszcie komedia muzyczna Madame Sans-Gene. W następnych dwóch sezonach wzbogacimy repertuar o dalsze dwie komedie muzyczne oraz musical Bacharacha Promices, promices. .. Pokażemy Krakowiaków i Górali Bogusławskiego z muzyką Stefaniego, w adaptacji Leona Schillera. Wreszcie miłośnikom tradycyjnego gatunku zaprezentujemy widowisko złożone z najlepszych fragmentów słynnych operetek". Tadeusz Świtała Włodzimierz Krzyżanowski Jan Tomaszewski "Nie lubi pan specjalnie operetek - zauważył B. Kusztelski. - Stanowią one w gruncie rzeczy mniej niż trzecią część repertuaru na najbliższe trzy sezony". "Nie jestem przeciwnikiem klasycznej operetki - odparł J. Tomaszewski - ale sądzę, iż współczesnemu widzowi bardziej przypadnie do gustu musical, trudniejszy w sensie warsztatowym, a zarazem bardziej atrakcyjny gatunek widowiska muzyczno-"teatrallnego [...] Zmierzając do wystawienia w Poznaniu musicali, wybieramy drogę pośrednią, chcemy poszerzyć najpierw repertuar o komedie muzyczne". Można przyjąć, że w wypowiedzi J. Tomaszewskiego nowa dyrekcja przedstawiła nie tylko program artystyczny na najbliższe lata, ale także sposób w jaki zamierza przekształcić gust masowego widza teatru. Tymczasem na afiszu znalazła się (8 XII 1984 r.) "odziedziczona" po poprzednim kierowniku Teatru trzyaktowa komedio-opera Karola Kurpińskiego Zamek na Czorsztynie czyli Szczęśliwy powrót pod husarskim znakiem, nie grana w Poznaniu od 1929 ar., za to z błogosławieństwem Jerzego Waldorfa. Reżyserował ją Andrzej Wiza, scenografię projektowała Irena Skoczeń, a choreografię - Zofia Kuleszanka. Ryszard Danecki w recenzji zatytułowanej Kurpiński? ("Express Poznański", 11 XII 1984 r.) tak napisał: "Chwalebne to, że przed zbliżającym się dwustuleciem urodzin Karola Kurpińskiego [...] Teatr Muzyczny przypomina nazwisko tego kompozytora. Myślę, oczywiście, o oryginalnej partyturze (Zamku na Czorsztynie) - nie o widowisku, które pod tym samym tytułem wystawiono obecnie na scenie przy ul. Niezłomnych. Licz \ 05 ba pięciu solistów rozrosła się do dwudziestu, pojawił się balet i wielu współautorów - jawnych i ukrytych. W pierwszym akcie tylko jego zakończeniu towarzyszy muzyka Karola Kurpińskiego - nie może być inaczej, skoro partytura pierwotna ma tylko dwa akty, a nie trzy, jak w prezentowanym przedstawieniu! Najbardziej brakowało mi uwertury - muzycznie najpiękniejszej w całym Zamku na Czorsztynie. Może na jakimś koncercie symfonicznym znów usłyszę?" Recenzent przyznał jednak, że "przedstawienie Zamku na Czorsztynie ma bardzo efektowną kolorystycznie oprawę plastyczną, projektu Ireny Skoczeń i reżysersko też zostało przygotowane przez Andrzeja Wizę na miarę możliwości naszego zespołu operetkowego". Beata Artemska "Z satysfakcją stwierdziłem - pisał daliej R. Danecki - że orkiestra pod kierownictwem Ludwika Roka najładniej brzmi właśnie w partiach zbliżonych do instrumemtacji oryginału - a nie uwspółcześnionych! [...] Dużo braw zbierają układy choreograficzne Zofii Kuleszanlki - zarówno trupa baletowych kuglarzy, której przewodzą śpiewający aktorzy Czesława Urban i Rajmund Wolff, żegnana jest oklaskami, jak i zabawni fran. " cuscy szermIerze . "Ile możliwości wokalnych nie zostało wykorzystanych pokazał wzorcowo wręcz zaśpiewany kwartet na początku drugiego aktu przez Jerzego Dzianysza (Gniewosz), Bogdana Kaimińskiego (Mateusz), Marię Pawłowską (Blanka) i Annę Bajerską - Witczak (Anna) [...]. Mimo zastrzeżeń - premiera Zamku na Czorsztynie należy z całą pewnością do najbardziej udanych przedstawień spośród tych, jakie wprowadzono w ostatnim czasie na afisz poznańskiego Teatru Muzycznego". Ale ramota Kurpińskiego nie cieszyła się powodzeniem. Grano ją zaledwie 22 razy. Następna premiera natomiast - zaadaptowana na western operetka Victora Jacobiego Targ na dziewczęta (13 IV 1985 r.) osiągnęła zupełnie przyzwoitą liczbę 92 przedstawień. Targ na dziewczęta "jest startem nowej dyrekcji poznańskiego Teatru Muzycznego: Włodzimierza Krzyżanowskiego i szefa artystycznego Jana Tomaszewskiego pisał Ryszard Danecki ("Express Poznański", 16 IV Ł985 r.) - Nie mogą narzekać na brak życzliwości prasy dla swo Tadeusz Świtałaich poczynań. Koronnym dowodem tego może być artykuł w programie spektaklu tak wybrednego znawcy sztuki i ciętego felietonisty, jakim jest Kazimierz Młynarz! Sam też w »Expresie « z wielkimi nadziejami «apowiadałem wizję artystyczną - Powodowany ową życzliwością, powstrzymam się z oceną spektaklu Targu na dziewczęta - nie będę pisał o premierze. Zobaczę, jak przyjmuje go publiczność, która zwykle wypełnia widownię operetkową. Na premierze jest zupełnie inna: tym razem była to wręcz galówka towarzyska - nazwiska z pierwszych stron gazet! Kto jednak nie musiał, nie pozostawał do końca przedstawienia - również niektórzy dziennikarze ..." "Mogę tylko stwierdzić na razie, że najlepszymi - oprócz tytułu widowiska - są plakat Targu na dziewczęta Jerzego Lutczyna, teksty w programie, bo i mini-esej Wacława Panka o dziejach tej operetki węgierskiego kompozytora Victora Jacobiego, skomponowanej przed siedemdziesięcioma laty oraz piosenka - z racji życiowych - że za dolary wszystko można kupić... Ja kupiłbym ma tym targu scenicznym z wszysi'kich prezentowanych dziewcząt - efektowną barmankę. Lecz wiem, że w rywalizacji z szeryfem szans nie maim żadnych!" Dopiero pod koniec sezonu (29 VI 1985 r.) premierą komedii muzycznej Stefana Kisielewskiego Madame Sans-Gene (teksty Antoniego Marianowicza i Janusza Minkiewicza) nowa dyrekcja utrafiła w oczekiwania sympatyków Teatru Muzycznego. Z recenzenekiej piersi Błażeja Kusztelskiego ("Gazeta Poznańska 5 VII 1985 r.) wyrwał się okrzyk ulgi: "Nareszcie warto pójść do Muzycznego!" "Recepta na sukces ostatniej premiery okazała się zadziwiająco prosta. Wystarczyło wziąć zabawną, zgrabnie napisaną sztukę, poddaną zręcznym przeróbkom i dowcipnie uwspółcześnioną. A na dobitek wzbogaconą o atrakcyjne piosenki. Wystarczyło zaprosić do współpracy reżysera z prawdziwego zdarzenia, zmienić styl śpiewania i muzykowania, przekonać zespół, że stać go na coś więcej niżeli to, co dotąd prezentował. W efekcie powstało przedstawienie, które ogląda się z przyjemnością, ma bowiem swój styl, wartkie tempo, przebojowe melodie, dowcip na poziomie, całkiem efektowne sceny zbiorowe, zmienny rytm i - wreszcie - nienaganną kompozycję całości, w której wszystko jest na swoim miejscu". "Nie ma w tym spektaklu sztucznych wstawek wokalnych, koślawych podbudówek tanecznych, tandetnej zgrywy, amatorszczyzny, żenującego dowcipu, dłużyzn, kabotyńskiej fabuły i papierowych postaci. W inscenizacyjno-reżyserskim kształcie tego przedstawienia trudno dopatrzyć się uchybień. Ma więc ono wszelkie dane, aby się podobać, nawet wybrednym widzom". "W trakcie pracy nad tą premierą, reżyser Bogusława Czosnowska musiała skoncentrować się nie tyle nad doskonaileniem rzemiosła aktorkie go, ile nad eliminowaniem - tak mi się wydaje - złych nawyków scenicznych. Musiała zatem umiejętnie wykorzystać istniejące predyspozycje i aktorskie możliwości (poszczególnych wykonawców. Stąd też nie bawi się w niuanse. Każe wykonawcom rysować postacie na ogół jedną, grubą kreską, wyposażać każdą z nich w jakąś charakterystyczną cechę. Stąd też oglądamy na scenie figury wyjęte jakby z kabaretu. Najlepszym tego dowodem - bodaj trzy najzabawniejsze sceny w tym przedstawieniu: starcie cesarza z austriackim arystokratą (w koncepcji operowej parodii), rozmowa madame Sans-Gene z Napoleonem (z której zresztą wynika, że to właśnie ona aktualnym władcom i prominentom prała gacie jeszcze przed rewolucją) i wreszcie nauka salonowych manier: udzielają jej - księżnej Gdańska zniewieściały Eternel, tudzież jego zmysłowy asystent Jojo, który czuje wybitny pociąg raczej do bujnych kształtów uczennicy niźli do swego imistrza. Owego Jojo gra Jerzy Wojtkowiak w stylu komików niemego kina. To zresztą najlepsza rola epizodyczna". "Spośród ról wiodących, najlepiej bodaj prezentuje się Napoleon. Jerzy Dzianysz gra małego tyrana, świadomego, że zapoczątkował oto galerię nowożytnych satrapów-dyktatorów, a jednocześnie rozwścieczonego błazeństwami swej rodzinki. Wyposaża zresztą Napoleona w cechy kilku naraz tyranów ([...]" . "Atutem tej komedii są zgrabne piosenki z bardzo dobrymi tekstami autorów przeróbki - Minkiewicza i Marianowicza, i z przebojowymi, tudzież nie pozbawionymi dowcipu melodiami Stefana Kisielewskiego, bardzo zręcznie zresztą zaaranżowanymi m. in. przez Czesława Majewskiego. Umiejętny podkład 'muzyczny zespołu (pod kierunkiem Stefana Rudki) pozwolił z tych piosenek wydobyć ich niebanalne treści i kabaretowy wdzięk. Trzeba zaznaczyć, że komedia rozgrywana jest w stylizowanych, ładnych dekoracjach Małgorzaty Treutler". "Nie chciałbym przesadzać w pochwałach, bo przecież jest to dopiero pierwszy udany krok, niemniej całemu zespołowi należą się słowa uznania. Zaskakująco szybko zaczyna owocować koncepcja nowego szefa artystycznego - Jana Tomaszewskiego. Chce on ukształtować zespół, z którym byłby w stanie realizować musicale". To jest to! - wtórował Kusztelskiemu Ryszard Danecki ("Express Poznański", 1 VII 1985 r.): "Widziałem wszystkie premiery wystawione na scenie przy ul. Niezłomnych - od chwili powstania tego teatru. Najnowszy spektakl Madame Sans-Gene można przyrównać tylko do kilku najlepszych z okresu dyrekcji Stanisława Renza. Wreszcie oglądamy przedstawienie, jakiego publiczność ma prawo oczekiwać od Teatru Muzycznego, specjalizującego się w lekkim repertuarze na odpowiednio wysokim poziomie artystycznym!" "Nastąpiło cudowne przemienienie zespołu - chociażby w porówna Tadeusz Świtałaniu z poprzednią premierą. Cudowne, bo przecież są to ci saimi artyści, a prezentują widowisko, któremu niczego nie można zarzucić. Wręcz przeciwnie - najwyższe uznanie budzą tempo, dowcip, strona wokalna, -swoboda aktorska, brzmienie orkiestry, pogodna i barwna scenografia oraz choreografia [...] Dzięki premierze Madame Sans-Gene gwiazdą stała się odtwórczyni tytułowej roli - byłej praczki, a potem Księżnej GdańskaKrystyna Westfal, która przecież była już w poznańskim zespole, niezbyt wtedy jednak zauważona. Wspaniała jest w swojej plebejskości! Dobrze zostali dopasowani do ról Cesarzowej - Janina Guttnerówna i jej męża cesarza Napoleona - Jerzy Dzianysz. Udanie przypomniał się publiczności weteran Poznańskiej Operetki - Marian Pokrzycki jako arcypolicjant Fouche ... Z cennych odtwórców głównych postaci wymieńmy Michała Kuleczkę (Lefebre) Adama Halicza (Neipperg), osoby dworu: Annę Ba, jerską- Witczak, Mirosławę Swięcicką, Marię Tomaszewską, Katarzynę Góralczyk, Jana Chmaja - a listę nazwisk trzeba by wydłużyć, także o artystów wcielających się w groteskowo groźnych Mameluków ... Zakończmy więc ten popremierowy felieton po prostu stwierdzeniem: to jest to, co chcemy z a w s z e oglądać na scenie poznańskiego Teatru Muzycznego, aby z pełnym przekonaniem bić mu brawo!" REPERTUAR SEZONU 1984/1985 Domek trzech dziewcząt (41), Frasquita (16), Księżniczka Czardasza (42), Madame Sans-Gene (9), Magiczny cylinder (29), Noc poślubna (47), Targ na dziewczęta (44), Wiktoria i jej huzar (15), Zamek na Czorsztynie (22). PREMIERY W SEZONIE 1984/1985 8 XII Zamek na Czorsztynie czyli Szczęśliwy powrót pod husarskim znakiem Karola Kurpińskiego, opracowanie muzyczne Andrzeja Frankiewicza według Alojzego Żółkowskiego. Kierownictwo muzyczne - Ludwik Rdk, reżyseria - Andrzej Wiza, scenografia - Irena Skoczeń, choreografia - Zofia Kuleszanka, kierownictwo chóru - Jolanta Nowak-Stawowy. Obsada: Jan Rowiński - gościnnie (Dobrosław), Anna Bajerska-Witczak (Anna), Jerzy Dzianysz (Gniewosz), Stanisław Meus (Przemysław), Marek Czajka (Barabasz), Jan Adamczak (Bojomir), Jacek Sikorowski (Kurdesz), Michał Kuleczka (Pijawka), Antoni Urban (Pożoga), Bogdan Kamiński (Mateusz), Maria Pawłowska (Blanka), Aleksandra Rybacka (Zuzia), Rajmund Wolff (Kuglarz), Czesława Urban (Skoczka), Maria Tomaszewska (Dama I), Teresa Bogdanowicz (Dama II), Sylwester Pucek (Oberżysta), Marian Wojciechowski (Grzela), Wojciech Zyffert (Florek), Błażej Liczmański (Szlachcic I), Janusz Peda (Szlachcic II), Jerzy Kubiak (Szlachcic III), Andrzej Nowicki (Szlachcic IV). Sceny baletowe. Akt I. Kuglarze: Renata Andrzejewska, Dorota Gąsiorowska, Zenobia Matecka, Fauzja Mierzyńska, Edward Pokross, Eliza Saskowska, Marzena Starczewska, Mirosława Stężycka, Feliks Żurkiewicz; Francuzi: Bogdan Biegański, Jerzy Maćkowiak, Zbigniew Stróżniak. Akt II. Kuglarze: Renata Andrzejewska, Dorota Gąsiorowska, Fauzja Mierzyńska, Edward Pokross, Danuta Skolasińska, Mariola Sróda, Feliks Żurkiewicz; Strachy: Jerzy Maćkowiak, Zenobia Matecka, Edward Pokross, Eliza Saskowska, Mirosława Stężycka, Feliks Żurkiewicz; Asmodeusz i diablice: Lidia Kaczmarek, Teresa Kot, Elżbieta Kukla i Irena Musiał. 13 IV Targ na dziewczęta z muzyką Jana Tomaszewskiego (na mot ytywach Victora Jacobiego). Libretto polskie i teksty piosenek Krystyny , Sląskiej. Kierownictwo muzyczne - Jan Tomaszewski, reżyseria - Barbara Fijewska, opracowanie dramaturgiczne - Beata Artemska, scenografia - Barbara Wolniewicz, choreografia - Zygmunt Kamiński, kierownictwo chóru - Jolanta Nowak-Stawowy. Obsada: Czesław Pręgowski (Jack Harrison), Jadwiga Kurzewska (Flora), Maria Pawłowska (Lucy), Michał Kuleczka (Tom Fleetwood), Jerzy Golfert (Lichtenberg), Stanisław Meus (Koko), Bożena Scharf (Bessy), Antoni Urban (Szeryf; Kapitan), Jerzy BandeI (Fryzjer), Marian Wojciechowski (Chłopak I), Wojciech Zyffert (Chłopak II). 29 VI Madame Sans""'Gene z muzyką Stefana Kisielewskiego. Libretto polskie wg Wiktoryna Sardou napisali Antoni Marianowicz i Janusz Minkiewicz; aranżacje: Czesław Majewski, Bernard Matracki i Stefan Rudko. Kierownictwo muzyczne - Stefan Rudko, reżyseria - Bogusława Czosnowska, scenografia - Małgorzata Treutler, choreografia - Jerzy Wojtkowiak, kierownictwo chóru - Jolanta Nowalk-Stawowy. Obsada: Krystyna Westfal (Katarzyna), Janina Guttnerówna (Cesarzowa), Jerzy Dzianysz (Cesarz), Marian Pokrzycki - gościnnie (Fouche), Michał Kuleczka (Lefebre), Adam Halicz (Neipperg), Anna Bajerska-Witczak , (Karolina), Mirosława Swięcicka (Eliza), Rajmund Wolff (Eternel), Jerzy Wojtkowiak (Jojo), Maria Tomaszewska (Pani von Buelow), Katarzyna Góralczyk (Pani Rovigo), Jan Chmaj (Pan Rovigo), Anna Korcz (Julia), Aleksandra Rybacka (Toinon), Bożena Scharf (Rousette), Czesława Urban (Sussantie), Jan Adamczyk (Vaboutrin), Marek Czajka (Jolicoeur), Bogdan Kamiński (Jasmin), Marian Wojciech (Mameluk I), Bogdan Kamiński (II), Tadeusz Dobrowolski (Sąsiad I), Sylwester Puoek (II), Andrzej Nowicki Tadeusz Świtała Fotokopia plakatu Targu na dziewczęta projektu Edwarda Lutczyna (1985) (III), Jerzy BandeI (IV), Mariusz Wojciechowski (Mathurin), Janusz Peda (Vinigre), Jerzy Kubiak (Camouville), Maria Hoffmann (Jego żona), Michał Tallkowslki (Corso), Barbara Ciernioch (Jego żona), Błażej Liczmański (Pan Jurnee), Hanna Sakowska (Jego żona), Wojciech Zyffert . (Comstant). SEZON 1985/1986 (14 IX 1985 - 6 VII 1986) Sezon trzydziestolecia Teatru. O tej zaszczytnej rocznicy pamiętała nowa dyrekcja od samego początku, przewidując m. im. uczczenie jubileuszu wystawieniem dwuaktowego musicalu My Fair Lady Prederica Loeve. Poprzednia premiera musicalu (14 XI 1964 r.) była istotną częścią dorobku poznańskiego Teatru Muzycznego, bowiem musical wystawiono tu po raz pierwszy w Polsce. Sezon rozpoczął się jednak od premiery widowiska baletowego zatytułowanego TańczYmy Gershwina (30 XI 1985 r.), które w oparciu o kilka utworów G. Gershwina, w tym o fragmenty Błękitnej Rapsodii, Porgy and Bess oraz Amerykanina w Paryżu przygotował kierownik baletu J erzy Wojtkowiak. Szkoda, że wspaniałe to widowisko pokazano tylko siedem razy, bo była to ambitna próba udowodnienia, iż balet Teatru Muzycznego nie został powołany jedynie do wykonywania tzw. wstawek. "Pierwszy raz na scenie poznańskiego Teatru Muzycznego można obejrzeć-pisał Ryszard Danecki ("Express Poznański", 2 XII 1985 r.) - samodzielne widowisko baletowe adresowane również do widowni dorosłej! Jest to już samo w sobie wydarzeniem. A może stać się również przełomem. Bo żaden młody, utalentowany artysta nie ma zamiaru angażować się do zespołu, gdzie jest szansa' zaledwie wykonywania w s t a wek baletowych do operetkowych, czy musicalowych spektakli..." "Teraz stworzono okazję - jeszcze jako precedens, ale przyszłościowy - do wypracowania sobie pozycji artystycznej także na tej operetkowej scenie. Zdobycia nazwiska cenionej tancerki i tancerza. Bez ciągłego pozostawania w cieniu wokalistów. A jest to przecież zespół baletowy liczebnie nawet większy o kilka osób od sławnego Polskiego Teatru Tańca Conrada Drzewieckiego. Trudno także przecenić zalety szkoleniowe przygotowania samodzielnych wieczorów baletowych: inaczej trzeba podchodzić do tworzenia r o l i niż po prostu do wykonywania walca lub innego nowocześniejszego tańca. Z największym uznaniem więc należy ocenić trud podjęty przez Jerzego Wojtkowiaka [. . .] trzeba mieć dużą Madame Sans-Gene z muzyką Stefana Kisielewskiego. Premiera w dniu 29 VI 1985 r. Na zdjęciu: Michał Kuleczka (Lefebre) i Krystyna Westfal (Ka tarzyna) Tadeusz Świtała .1\1ikttKSHf&f " sG Tańczymy Gershwina - widowisko baletowe. Część IV Porgy and Bess. Tańczą: E Abieta Kukla (Bess) i Jerzy W ojtkowiak (Porgy). Premiera w dniu 30 XI 1985 r. $W I\.. .Alp IJ; .... *p r _ * r, BffpAAjlfllt ł '" Fg B M I VA>iii30f:lt I i"Pi w y O b raź n i ę i posiadać zespół o wysokich, profesjonalnych umiejętnościach technicznych, aby rezygnować z f a b u ł y na rzecz przekazu treści muzycznych środkami czysto tanecznymi. Pojawia się monotonia gestów, plastyka ciała nie przekracza dyskotekowych wygibów [...] Dlatego najlepszą częścią przedstawienia okazała się opowieść o Porgy i Bess. Nie trzeba było żmudnie pracować nad jednoczesnością gestów całego zespołu, lekkością wykonawstwa. Każdy stanowi oddzielną postać, można też korzystać z pomocy pantomimy, maskującej niedoskonałości w technice tanecznej. Tutaj również mogli dać upust swojej kolorystycznej wyobraźni projektanci efektownej scenografii Łucja i Bruno Sobczakowie" . "Publiczność po przedstawieniu Tańcrymy Gershwina opuszczała gmach przy ul. Niezłomnych z przekonaniem, że oprócz Jerzego Wojtkowiaka - w balecie Teartru Muzycznego istnieją również Elżbieta Kukla, Irena Musiał, Zenobia Matecka, Fauzja Mierzyńska, Zbigniew Stróżniak, Jerzy Maćkowiak, Mirosława Szarota, Czesław Macdaszyk. Bo Edwarda Pokrossa pamiętało się ze spektakli operetkoiwych z racji charakterystycznych ról; tu jest żebrakiem-narkomanem". Kilkanaście dni później Zdzisław Wardejn przedstawił trzyaktową farsę Jerzego Waldena Opiekun mojej żony, z muzyką Jerzego Hertla <14 XII 1985 r.). "W przedstawieniu jawiły się próbki pomysłowości - pisał recenzent "Głosu Wielkopolskiego " Wojciech N entwig (20 XII 1985 r.) - - a zaraf \< . *)) II Czarodziejski pierścień Lucjana Kaszyckiego. Premiera w dniu 5 III 1986 r. Na zdjęciu od lewej: Jan Chmaj (Pies), Michał Kuleczka (Radek), Czesława Urban (Kot) Bogusława Czosnowskazem doświadczonej ręki reżysera [...] Ale nie każdemu, nawet dobremu dyrygentowi udaje się stworzyć nieprzeciętnej jakości interpretację z zespołem o brakach warsztatowych". "Te uwagi nie oznaczają, iż poznański Opiekun mojej żony jest spektaklem od początku do końca nieudanym. Nie bez zadowolenia ogląda się 8 Kronika m. Poznania 4/87 Tadeusz Świtała na przykład niektóre sceny i sytuacje w wykonaniu Czesławy Urban (wyróżniającej się zgoła cyrkową zwinnością ruchową, a także sprawnością wokalną), Jadwigi Kurzewskiej, Rajmunda Wolffa (rolę lokaja Ezechiela potrafił wysunąć na czołowe miejsce), Antoniego Urbana (groteskowy brat komisarza policji Caiponota) czy Bogdana Kamińslkiego (barwnie tworzącego postać głupawego komiwojażera)". Kontrowersje wśród recenzentów wywołało kierownictwo muzyczne przedstawienia, głównie z powodu rozmieszczenia grup instrumentów. "Ale niedosyt pozostawia wykonawstwo [piosenek] - pisał W. Nentwig. Także zespołu orkiestrowego, w nim zwłaszcza sześciorga smyczków, którzy - osadzeni na bokach sceny - prezentowali się wprawdzie oryginalnie, lecz w wielu głośniejszych fragmentach byli niesłyszalni, a gdy ich słyszeliśmy, razili nierównością intonacyjno-brzmieniową i niedokładnościami rytmicznymi. Z większą przyjemnością słuchało się instrumentów dętych". Ryszard Danecki natomiast ("Express Poznański", 16 XII 1985 r.) skomentował: "Dodajmy [...] efektownie rozstawioną orkiestrę, co dawało bogactwo brzmieniowe wykorzystywane przez kierownika muzycznego i dyrygenta Tadeusza Kmiecika ... Czyż to mało jak na karnawałową zabawę?" Mieliśmy już w jubileuszowym sezonie komedię i widowisko baletowe. Do pełnego wachlarza z gatunku rozrywki zabrakło jeszcze bajki i musicalu. Przyszła kolej na bajkę, a nawet na bajkę-musical Lucjana Kaszyckiego Czarodziejski pierścień (6 III 1986 r.) "Niewątpliwymi walorami spektaklu - pisał W.N. ("Głos Wielkopolski", 16 III 1986 r.) - są: muzyka zawierająca kilka miłych dla ucha melodii i piosenek (na przykład kanon Nasz król Radek lub Był sobie Radek) , jednocześnie ciekawie i zgrabnie ilustrująca bieg zdarzeń scenicznych; a w warstwie inscenizacyjnej - scenografia, łącząca skromność i prostotę elementów dekoracyjnych (ze względu na możliwości techniczno-lokalowe) z przepychem i bogactwem kolorystycznym kostiumów, za co uznanie należy się Lilianie Jankowskiej. W niektórych scenach (zbiorowych) czuje się, że reżyser (i choreograf w jednej osobie) Zbigniew Czeski zna swoje rzemiosło i wie, jakimi środkami naj trafniej przekazać dzieciom bajkowo-muzyczne widowisko [...]" "Przyznać muszę, że młodej widowni zaproponowana wizja starej polskiej baśni Z chłopa król się podoba. Że dziewczęta i chłopcy żywo przeżywali ową inscenizację opowieści o losach biednego młodzieńca o zacnym sercu, który dzięki swej dobroci został królem". I na koniec My Fair Lady - pięknie zwieńczenie dorobku trzydziestolecia, przygotowane muzycznie iprzez Jana Tomaszewskiego, a reżysersko przez Bogusławę Czosnowską. Premiera -powitana została entuzjastycznie przez prasę lokalną: Oby tak dalej ("Głos Wielkopolski"), Premiera na JJ5 dziei i optymizmu, czyli strzał w dwudziestkę ("Gazeta Poznańska"), Szlagier na letnie wieczory ("Wprost"). "Teatr Muzyczny nie miał ostatnio najlepszej prasy - pisał recenzent "Nurtu" Kazimierz Młynarz. - Jedynie bijący w oczy sukces Madame Sans-Gene skłonił naszych zoilów do wstrzemięźliwych oklasków. A teraz czytam recenzję z My Fair Lady i oczy przecieram ze zdumienia [...] Nic tylko jakieś siły nie czyste prowadzą ten bal, jak to bowiem możliwe, że tak pochopnie dyskredytowany zespół Teatru Muzycznego potrafi raptem błysnąć tak dobrym spektaklem? [...]" } "Nie mam naj mniej szych wątpliwości, iż dobrym duchem zespołu z ul. Niezłomnych stała się Bogusława Czosnowska - reżyser. Nazwałbym ją czarodziejką (Fair Lady) numer jeden. Należy do tych reżyserów, którzy kochają aktorów. Nie jest to jednak miłość sentymentalna, co wszystko wybacza, co przymyka oczy na wady i niedostatki aktora. Wprost przeciwnie: Bogusława Czosnowska, jak się wydaje, ma twardą rękę [...] Plastyka kreowanej postaci, jej psychologiczna wyrazistość, świetna dykcja, elegancja gestu - oto wymierne wyniki pracy reżyserskiej ze śpiewakami. Chyba "tylko jeden Jerzy Dzianysz wymykał się chwilami spod czujnego reżyserskiego oka: jego Profesor Higgins jak na angielskiego intelektualistę był nazbyt impetyczny, krzykliwy, nieopanowany , przypominał raczej wcześniejsze, świetne zresztą, wcielenie tego aktora - krewkiego Napoleona z Korsyki. "Kierownikowi artystycznemu tej siurpryzy, Janowi Tomaszewskiemu, wypada złożyć podwójne gratulacje. Najpierw z powodu odważnej decyzji włączenia My Fair Lady do repertuaru poznańskiego Teatru Muzycznego - dokładnie w trzydziestą rocznicę pamiętnej premiery na Broadwayu, zarazem na jubileusz trzydziestolecia Teatru Muzycznego. Rozumowanie maestra Tomaszewskiego, jak sądzę, było takie: jak spaść to z wysokiego konia. Radość w tym, że nie spadli. W ten oto sposób zaczęła się spełniać obietnica dyrekcji, że interesuje ją tylko «krzywa w górę». Po rewelacyjnej Madame Sans-Gene (też reżyseria Bogusławy Czosnowskiej) My. Fair Lady stanowi kolejne ogniwo spełnienia tej obietnicy. Osobne gratulacje dla Jana Tomaszewskiego - z powodu trafnej decyzji obsadowej". "Tytułową czarodziejkę na przedstawieniu premierowym kreowała nie bez powodu Anna Baj erska- Witczak. Tutaj oko i ucho kierownika artystycznego było nieomylne, aplauz publiczności w pełni to potwierdził [...] W ciągu pięciu lat artystka, można tak powiedzieć, przygotowywała się do swego najważniejszego występu, zdobywała doświadczenie i poszerzała systematycznie swoje środki wyrazu, by w kunszcie aktorsko-wokaainym osiągnąć ten luz, niezbędny w takim musicalu i w takiej roli, jaką jest Eliza w My Fair Lady [...J" ! Tadeusz Świtała Anna Bajerska-Witczak jako Eliza Doolittle w operetce Frederica Loeve My Fair Lady. Premiera w dniu 21 VI 1986 r. "Podług mego zdania, najbardziej interesujące w budowaniu postaci Elizy są «stany pośrednie», owa jednoczesna obecność w bohaterce cech kwiaciarki i damy, owo przeistoczenie się kaczątka w łabędzia, manifestujące się przede wszystkim w warstwie językowej, gdy język ulicy, gwara walczy w ustach bohaterki o lepsze z napuszonym hiperpoprawnym językiem arystokracji. Takie obrazki jak scena lekcji, jak cała kwestia zaczynająca się od przezabawnych słów «W Hiszpanii mży, gdy dżdżyste przyjdą dni» - to komediowy majstersztyk Anny Bajerskiej-Witczak, która udowodniła, że potrafi nie tylko «Przetańczyć całą noc». Srriieszniejsza jest tylko silna grupa papy Doolittle'a w składzie: Jan Chmaj, Bogdan Kamiński, Krystyna Westfal i Jerzy Wojtkowiak. Ich popis wokalnotaneczny w układzie Jerzego Wojtkowiaka rozkołysuje dosłownie całą salę, nawet szatniarkom za drzwiami udziela się ten rytm". Końcowe ustępy recenzji K. Młynarza nawiązywały do jubileuszu trzydziestolecia. Uroczystości odbyły się po zasłużonych wakacjach, już w nowym sezonie artystycznym. W dniu 18 października 1986 r. dano uroczyste przedstawienie My Fair Lady, poprzedzone (17 X) spotkaniem zespołu z władzami Poznania w Sali Białej Urzędu Miejskiego. Uczestniczyli w nim przede wszystkim ci, którzy rozpoczęli pracę w Teatrze w 1956 r.: Jerzy Bandel, Jerzy Golfert, Jadwiga Kurzewska, Marian Pokrzycki, Aleksandra Rybacka i Maria Tomaszewska. \ \J Gratulacje przekazali jubilatom m- in. sekretarz Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej Jan Maćkowiak i prezydent Poznania Andrzej Wituski. Grono pracowników Teatru Muzycznego wyróżniono odznaczeniami państwowymi, odznakami regionalnymi i Odznakami Zasłużonego Działacza Kultury. Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski udekorowany został Jerzy Golfert, a Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski - Jadwiga Kurzewska. Krzyżami Zasługi udekorowani zostali: Złotymi - Jan Adamczyk i Aleksander Kendratiew; Srebrnymi - Jan Furszpaniak, Maria Tomaszewska i Faliks Zurkiewicz; Brązowymi - Cecylia Biernacka i Aleksandra Pahl-Rybacka. Odznaki Zasłużonego Działacza Kultury wręczono Barbarze Ciernioch, Bogdanowi Kamińskiemu i Marianowi Pofcrzyckiemu; Odznaki Honorowe Miasta Poznania - Zofii Antoniewicz, Michałowi Kuleczce, Błażejowi Liczmańskiemu, Kazimierze Matuszak, Aleksandrowi Myszkowskiemu, Andrzejowi RoguIskiemu i Bogumile Wojciechowskiej: Odznaki Honorowe "Za zasługi w rozwoju województwa poznańskiego" - Jerzemu Dzianyszowi, Zofii Fercz, Józefowi Furszpaniakowi, Aleksandrze Ostrowskiej i Irenie Szłapczyńskiej-Musiał. REPERTUAR SEZONU 1985/1986 Czarodziejski pierścień (30), Księżniczka Czardasza (50), Madame Sans-Gene (65), My Fair Lady (20), Opiekun mojej żony (32), TańczYmy Gershwina (7), Targ na dziewczęta (44) PREMIERY W SEZONIE 1985/1986 30 XI TańczYmy Gershwina widowisko baletowe do muzyki George'a Gershwina według libretta i w choreografii Jerzego Wojtkowiaka, scenografia - Łucja i Bruno Sobczakowie. Obsada: I Variations on "I got Rhytm" (nagranie: London Festival Recording Ensamble, przy fortepianie David Parkhouse): Aldona Kaczmarek i Zenobia Matecka (Dwie tancerki), Irena Musiał i Jerzy Wojtkowiak (Walc), Elżbieta Kukla (Tancerka modern), Danuta Skolasińska i Mirosław Szareta (Bluess), Jerzy Maćkowiak i Zbigniew Stróżniak (Złodziejaszki); II The Cuban Overture (nagranie: Orchestra National deI 'Opera de Monte Carlo pod dyrekcją Edo de Waarta): Fauzja Mierzyńska (Dziewczyna), Zenobia Matecka, Jerzy Maćkowiak (Duet-Retrospekcja), Renata Andrzejewska, Grażyna Bieniaszewska, Eliza Grabowska, Dorota Gąsiorowska, Ewa Kusz, Joanna Kycia, Marzena Starczewska, Mirosława Stężycka, Mariola Sróda (Dziewczęta), Czesław Maciaszyk, Edward Pokross, Zbigniew Tadeusz Świtała Stróżniak, Mirosław Szarata, Feliks Żurkiewicz (Mężczyźni). III Second Rhapsody (nagranie Boston Pops Orchestra pod dyrekcją Artura Fiedlera, przy fortepianie Ralph Vatapek): Eliza Grabowska, Aldona Kaczmarek, Elżbieta Kukla, Zenobia Matecka, Danuta Skolasińska, Irena Musiał, Jan Maćkowiak, Zbigniew Stróżniak, Jerzy Wojtkowiak. IV Porgy and Bess (nagranie: Orchestra National deI 'Opera de Monte Carlo pod dyrekcją Edo de Waarta): Elżbieta Kukla (Bess), Jerzy Wojtkowiak (Porgy), Irena Musiał (Serena), Zbigniew Stróżniak (Domokrążca), Mirosław Szarata (Robbins), Jerzy Maćkowiak (Crown), Edward Pokross (Żebrak-narkoman), Czesław Maciaszyk (Detektyw) i zespół. Wokalizę wykonały Anna Bajerska-Witezak i Maria Pawłowska. W przerwach dano Błękitną rapsodię (nagranie Orchestrę Symphonique de Londons pod dyrekcją Istvana Kertesza, Julius Katchen - fortepian) i Amerykanin w Paryżu (nagranie Orchestrę Philharmonique de Los Angeles pod dyrekcją Zubina Mehty). 14 XII Opiekun mojej żony - farsa Jerzego Waldena na kanwie komedii George'a Frydeau, z muzyką Jerzego Hertla, tekstami piosenek Mirosława Łebkowskiego w aranżacji Stefana Rudko. Kierownictwo muzyczne - Tadeusz Kmiecik, reżyseria - Zdzisław Wardejn, scenografia - Anna Rachel, choreografia - Anna CzekaIska. Obsada: Jan Chmaj (Mer), Maria Pawłowska (Gabriela), Jerzy Dzianysz (Filip Lambert), Bogdan Kamiński (Gratin), Antoni Urban (Caipont), . Marek Czajka (Pincon), Czesława Urban (Miranda), Bożena Scharf (Eglantyna), Maria Tomaszewska (Matka), Rajmund Wolff (Ezechiel), Jadwiga Kurzewska (Sędzia), Jerzy BandeI (Woźny sądowy). 6 III Czarodziejski pierścień Lucjana Kaszyckiego do libretta Wacława Panka i Lecha Terpiłowskiego Kierownictwo muzyczne - Ludwik Rok, reżyseria i choreografia - Zbigniew Czeski, scenografia - Liliana Jankowska, kierownictwo chóru - Jolanta Nowak-Stawowy. Obsada: Michał Kuleczka (Radek), Czesława Urban (Kot), Jan Chmaj (Pies), Sylwester Pucek (Brat I), Rajmund Wolff (II), Krystyna Kaczanowska (Królewna), Katarzyna Góralczyk (Wróżka), Teresa Bogdanowicz (Czarownicą), Jerzy BandeI (Herold), Jan Adamczyk (Von Gerber), Antoni U rI ban (Von Tulipan), Jan Rowiński (Król Wazon), Mirosława Swięcicka (Dworka I), Barbara Ciernioch (II), Bogdan Kamiński (Dworzanin I), Marek Czajka (II), Aleksandra Rybacka (Mysi Król), Jerzy Wojtkowiak (Oset). 21 VI My Fair Lady Frederioa Loeve w przekładzie Antoniego Marianowicza i Janusza Minkiewicza. Teksty piosenek Alan Jay Lerner. Kierownictwo muzyczne i aranżacja - Jan Tomaszewski, reżyseria - Bogusława Czosnowska, scenografia - Małgorzata Treutler, choreografia - Jerzy Wojtkowiak, kierownictwo chóru - Jolanta Nowak-Stawowy. Obsada: Jerzy Dzianysz (Henryk Higgins), Anna Bajerska-Witczak (Eliza Doolittle), Rajmund Wolff (Pułkownik Piokering), Michał Kuleczka (Fred), Jan Chmaj (Alfred Doolittle), Bogdan Kamiński (Harry), Krysty, na Westfal (Jane), Jerzy Wojtkowiak (Tom), Mirosława Swięcicka (Pani Pearce), Teresa Bogdanowicz (Pani Eynsford Hill), Jadwiga Kurzewska (Pani Higgins), Antoni Urban (Prof. Zoltan Karpathy), Katarzyna Góralczyk (Królowa Transylwanii), Bożena Scharf (Lady Boxinton), Marian Wojciechowski (Gap), Sylwester Pucek (Przechodzień z Selsey), Jan Adamczyk (Przechodzień z Hoxton), Maria Tomaszewska (Jego żona), Janusz Peda (Przekupień I), Marek Czajka (II), Jerzy BandeI (George), Aleksandra Rybacka (Pani Hopkins), Błażej Liczmański (Sekretarz), Barbara Ciernioch (Pokojówka), Maria Hoffmann (Kwiaciarka). NAGRODY MIASTA POZNANIA W DZIEDZINIE KULTURY I SZTUKI ZA ROK 1986 Prezydium Miejskiej Rady Narodowej na posiedzeniu w dniu 29 stycznia 1986 f., W porozumieniu z prezydentem Poznania, na wniosek Komisji Nagród, przyznało Nagrody Miasta Poznania w dziedzinie kultury i sztuki za rok 1986: NAGRODY ZESPOŁOWE Teatrowi Wielkiemu im. Stanisława Moniuszki Zespołowi Redakcyjnemu serii wydawniczej "Z dziejów Wielkopolski" poznańskiego oddziału Krajowej Agencji Wydawniczej w składzie: Krystyna Szmeja, Hanna Batura, Anna Gutowska, Bogdan Nowicki, Jacek Rataj czak, Joanna Roszak, Alojzy Czekała, Krzysztof Nowacki i Bogdan Borowiak Orkiestrze Dętej Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego NAGRODY INDYWIDUALNE Wiktorowi Buchwaldowi Włodzimierzowi Kamińskiemu Irenie Maślińskiej Januszowi Nyczakowi Janowi Olejniczakowi Feliksowi Wagnerowi Ewie Wercel Stefanowi Wojneckiemu Zbigniewowi Zakrzewskiemu Antoniemu Zydroniowi Laureaci Nagród NAGRODY ZESPOŁOWE TEATR WIELKI im. STANISŁAWA MONIUSZKI Teatr Wielki im. Stanisława Moniuszki jest instytucją artystyczną odgrywającą ogromną rolę w życiu kulturalnym miasta. Wysoki poziom wykonawczy, śmiałe i interesujące realizacje, stawiają go w czołówce scen operowych kraju. Bogaty i różnorodny repertuar Teatru pozwala na prezentację i udostępnianie szerokim kręgom społeczeństwa dzieł różnych kierunków, stylów i epok, wykorzystując szeroką skalę predyspozycji wokalnych znakomitego grona solistów. Prezentacje takich dzieł jak Joanna d'Are na stosie Arthura Honeggera, Rzeka krzYczących ptaków Benjamina Brittena, Ognisty Anioł Sergiusza Prokofiewa czy Krótkie żYcie i Noce w ogrodach Hiszpanii Manue11a de Fa11i zostały niezwykle wysoko ocenione przez poznańską puh1iczność oraz krytykę muzyczną, tak polską jak i zagraniczną. Obszerne monografie dziejów Teatru, pióra Stanisława Hebanowskiego i Norberta Karaśkiewicza oraz oddzielną pióra Tadeusza Świtały, opublikowaliśmy w zeszytach "Kroniki" r. 1959, nr 3 oraz r. 1979, nr 2 i 3. NAGRODY INDYWIDUALNE WIKTOR BUCHWALD Wiktor Buchwald związany jest Z żYciem mUzYcznym Poznania od roku 1928. W roku 1929 został zaangażowany jako kapelmistrz do Teatru Wielkiego. Był też kierownikiem artystycznym TowarzYstwa Muzycznego KolejarzY. Współtwórca, kompozYtor i wykonawca wielu ilustracji muzYcznych sztuk w Teatrze Polskim i słuchowisk radiowych. Od pierwszYch dni po wyzwoleniu, przYstąpił do skupiania pozostałych w Poznaniu muzYków. Zorganizował też orkiestrą w Komedii MUzYcznej i kierował nią w latach 1945 - 1947. W 1947 r. wrócił na stanowisko kapelmistrza Opery Poznańskiej, a od 1949 r., objął funkcją chórmistrza i pełnił ją do 1967 r. Poza pracą w teatrze, prowadził też działalność pedagogiczną w Państwowej Wyższej Szkole MUzYcznej, Państwowej Szkole MUzYcznej Nr 1 i Państwowej Średniej Szkole MUzYcznej, a przede wSzYstkim działał intensywnie w amatorskim ruchu artystycznym nie tylko w Poznaniu, lecz również na Ziemi Lubuskiej. Obszerny biogram Wiktora Buchwalda zamieściliśmy w "Kronice" r. 1967, nr 1, s. 112 -1113. Dr WŁODZIMIERZ KAMIŃSKI Włodzimierz Kamiński, kustosz jedynego w kraju Muzeum Instrumentów MUzYcznych, znany i ceniony mUzYkolog, prezes Związku Polskich Artystów Lutników, sekretarz Zarządu Towarzystwa Muzycznego lm. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu. Od 1952 r. związany z organizacją międzYnarodowych konkursów skrzYpcowych, a od 1972 r. lutniczych. Współautor l współinicjator ogólnopolskich konkursów lutniczYch lm. Zdzisława Szulca. Na szczególne podkreślenie zasługuje jego działalność ZWIązana Z rozwojem polskiego lutnictwa. Obszerny biogram dra Włodzimierza Kamińskiego zamieściliśmy w "Kronice" r. 1977, nr 1, s. 98 - 100. Laureaci Nagród JANUSZ NYCZAK Janusz Nyczak od początku swej kariery artystycznej związany jest Z Poznaniem. W czasie studiów był kierownikiem studenckiego teatru 7\T t " "lVur . Jako student drugiego roku Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie, we wrześniu 1973 r., rozpoczął współpracę Z Teatrem Nowym w Poznaniu, reżYserując we własnej adaptacji utwór Tadeusza Nowaka "A jak królem a jak katem będziesz". Za tę inscenizację otrzymał nagrodę na Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych w 1974 r. W 1977 r. za realizację "Letników" Maksyma Gorkiego na Festiwalu Sztuk Rosyjskich i Radzieckich uzYskał nagrodę tygodnika " PrzYjaźń " za . . rezYserlę. OtrzYmał dyplom Z wyróżnieniem na Wydziale ReżYserii Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej za inscenizację sztuki Carlo Goldoniego "Awantura w Chioggi" i nagrodę rektora dla najlepszego absolwenta tej uczelni. W 1980 r. za realizację "Sędziów" Stanisława Wyspiańskiego w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu zdobył nagrodę za reżYserię na Festiwalu Polskich Sztuk Klasycznych. W listopadzie 1985 r. otrzYmał cenioną nagrodę im. Konrada Swinarskiego za całokształt pracy artystycznej i reżYserię "Trzech sióstr" Antoniego Czechowa w poznańskim Teatrze Nowym. W swej ponad dziesięcioletniej działalności reżYserskiej zrealizował kilkanaście znaczących przedstawień dramatycznych i operowych, zdobywając uznanie krytyki i publiczności. Urodził się dnia 18 marca 1943 r. w Sielcu koło Pińczowa, w rodzinie inżyniera rolnego Walentego Nyczaka i jego małżonki Wie sławy z Gąsiorowskich. W latach 1945 - 1957 mieszkał w Międzychodzie, gdzie ukończył szkołę podstawową, a następnie przeniósł się z rodzicami do Poznania. W 1957 r. rozpoczął naukę w Liceum im. Karola Marcinkowskiego. Już wówczas, m. in. pod wpływem aktorki Ireny Osuchowskiej, kształtowały się jego zainteresowania sztuką żywego słowa i teatrem. Wielokrotnie brał udział w eliminacjach Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego. Systematycznie oglądał widowiska operowe i przedstawienia w poznańskich teatrach dramatycznych. W 1961 r. zdał egzamin maturalny i przez rok był słuchaczem Studium Nauczycielskiego Nr l na Wydziale Plastycznym. Spełniając życzenie ojca, w 1962 r. podjął studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. W centrum jego zainteresowań pozostał jednak teatr. W latach 1961 - 1964 występował w teatrze "Pegaz" i w kabarecie "Pegazik" . Oba zespoły działały wtedy przy Wyższej Szkole Ekonomicznej. W 1964 r. Wacław Strykowski zaangażował N yczaka do studenckiego teatru "Nurt", z którym związani byli wówczas m. in. Bohdana Zagórska, Urszula Sipińska, Zdzisława Sośnicka, Zdzisław Wardejn. W 1967 r. ukończył prawo, pisząc pod kierunkiem prof. dra Zygmunta K. Nowakowskiego pracę magisterską pt. Ochrona autorskich dóbr osobistych. W czasie studiów uniwersyteckich bardziej był jednak znany jako człowiek teatru niż prawnik. Świadczyła o tym m. in. znamienna wypowiedź prof. dra Adama Łopatki w czasie egzaminu z teorii państwa i prawa, który stwierdził, że Nyczak otrzyma zaliczenie tego przedmiotu pod warunkiem, że zostanie artystą a nie prawnikiem. W roku ukończenia studiów tzw. nakaz pracy zmuszał go do wykonywania zawodu, rozpoczął więc aplikacje przy Sądzie Wojewódzkim, którą ukończył w 1970 x. otrzymując dyplom sędziego. Wkrótce porzucił prawo i objął etatową pracę» jako kierownik artystyczny Studenckiego T ea tru "Nurt" przy Radzie Okręgowej Zrzeszenia Studentów Polskich. W latach 1967 -1972 reżyserował w tym teatrze m. in.: Kwiaty zła montaż według scenariusza Wojciecha Burtowego połączonych songów Bertolta Brechta z najwybitniejszymi utworami poejyckimi nurtu pacyfistycznego (nagroda za reżyserię na Festiwalu Teatrów Studenckich 1969); sztukę Andrzeja Bonarskiego PrzYczynek do teorii uczłowie J25 czenia w procesie edukacji (1970), stanowiącą wraz z Oratorium Ireneusza Iredyńskiego wielką formę muzyczną na czterech solistów i chór; Ptaki Arystofanesa (1971) w przekładzie Artura Sandauera, przerobione na musical. N ajważniejszym osiągnięciem artystycznym Nyczaka była w tym czasie polska prapremiera Operetki Witolda Gombrowicza (1972). Sztuka miała wyłącznie przedstawienia zamknięte, ponieważ żona autora nie wyrażała wtedy zgody na publiczne wystawianie utworu. W 1972 r. Janusz Nyczak zdał z wyróżnieniem egzamin wstępny na Wydział Reżyserii Dramatu Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie, przedstawiając egzemplarz reżyserski Operetki. Po roku otrzymał pozwolenie na indywidualny tok studiów i jednocześnie rozpoczął pracę w poznańskim Teatrze Nowym, reżyserując na otwarcie tej sceny we własnej adaptacji A jak królem, a jak katem będziesz Tadeusza N owaka (prapremiera 20 XII 1973 r.). Na Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych we Wrocławiu (1974) otrzymał nagrodę za reżyserię tej sztuki. W tym samym czasie przedstawienie pokazano w ramach Dni Kultury Polskiej w Czechosłowacji i w Niemieckiej Republice Demokratycznej. Ponadto prezentowano je w Warszawskich Spotkaniach Teatralnych, a później zostało przeniesione do telewizji. W maju 1976 r. poznański Teatr N 0wy występował w "Kleisttheater" we Frankfurcie nad Odrą z komedią Carlo Goldoniego Awantura w Chioggi, w reżyserii Nyczaka. W następnym roku (20 VI 1977 r.) Janusz Nyczak otrzymał za realizację sztuki Goldoniego dyplom z wyróżnieniem na Wydziale Reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza oraz nagrodę rektora dla najlepszego absolwenta tej uczelni. Odniósł też sukces na VIII Festiwalu Sztuk Rosyjskich i Radzieckich w Katowicach'" gdzie zdobył nagrodę tygod Laureaci Nagródnika "Przyjaźń" za reżyserię Letników Maksyma Gorkiego. W 1977 r. przedstawił, w ramach Festiwalu Dramaturgii Polskiej w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, w Teatrze im. Kaczałcwa w Kazaniu A jak królem, a jak katem będziesz. Inscenizacja ta otrzymała największą liczbę nagród na przeglądzie w Moskwie. Ważnym wydarzeniem w pracy artystycznej Janusza Nyczaka było przygotowanie we własnej adaptacji i reżyserii polskiej prapremiery (28 I 1978 r.) sztuki Miodraga Bulatovica Czerwony kogut leci wprost do nieba na scenie Teatru Nowego, a w kwietniu Opery za trzy grosze Bertolta Brechta w Teatrze Muzycznym w Słupsku. W połowie roku zrealizował światową prapremierę Krawca Sławomira Mrożka w szczecińskim Teatrze Współczesnym. N awiązał też stałą współpracę z Teatrem Wielkim im. Stanisława Moniuszki, gdzie reżyserował Orfeusza i Eurydyką Christopha W. Glucka, w scenografii Ewy Starowieyskiej (premiera 30 IX 1978 r. w auli Muzeum Narodowego). W grudniu 1978 r. wyjechał na stypendium Ministerstwa Kultury i Sztuki do Paryża. Uczestniczył' tam m. in. w próbach przygotowywanej w "Odeonie" przez Giorgio S trehlera sztuki Trylogia letnich wywczasów Carlo Goldoniego. W roku 1982 British Council umożliwił mu Wyjazd do Londynu. W tym samym roku, delegowany przez Ministerstwo Kultury i Sztuki, brał udział w corocznym Festiwalu Muzyki i Teatru w Aarhus (Dania), natomiast w 1983 r. otrzymał zaproszenie ze strony Cooperativa Proposta w Neapolu do uczestnictwa w Międzynarodowym Seminarium Teatru Otwartego we Włoszech. Wielka klasyka światowa i polska w dużym stopniu wyznaczyła odrębny styl jego teatru. Chętnie sięga do dzieł Szekspira, Goldoniego i Czechowa. W tym bogatym nurcie poszukiwań uniwersalnych przypowieści o ludzkim losie znalazła się inscenizacja Sędziów Stanisława Wyspiańskiego, którą zrealizował w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu (1979). Otrzymał za nią nagrodę za reżyserię na Festiwalu Polskich Sztuk Klasycznych (1980). W 1985 r. na zaproszenie rządu austriackiego bierze udział w Festiwalu w Salzburgu. W teatralnym życiorysie Janusza Nyczaka ważne miejsce zajmują widowiska operowe, a wśród nich Straszny dwór Stanisława Moniuszki w Operze Bytomskiej (1979), polska prapremiera Tryptyku Giuseppe Puciniego (1980), Don Giovanii (1981) i Zaczarowany flet (1986) Wolfganga A. Mozarta w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Wszystkie te realizacje zostały znakomicie przyjęte przez fachową krytykę, w tym również zagraniczną. W roku 1983 powrócił do Teatru Nowego i stworzył tu dwa znakomite przedstawienia: Dom otwarty Michała Bałuckiego (nagroda za reżyserię na Festiwalu w Opolu - 1984) i Trzy siostry Antoniego Czechowa (1985). Inscenizacja Trzech sióstr przyniosła mu znaczące wyróżnienie artystyczne N agrodę im.. Konrada Swinarskiego (4 XI 1985 r.) i nagrodę tygodnika "Przyjaźń" za najlepszą realizację sztuki rosyjskiej w 1986 r. Osobną dziedzinę działalności Janusza N yczaka stanowi praca pedagogiczna. Od roku 1979 jest - w stopniu docenta - wykładowcą na Wydziale Wokalno-Aktorskim Akademii Muzycznej im. Ignacego Paderewskiego. Prowadził początkowo przedmiot "Elementy gry scenicznej", a od trzech lat - "Zespoły operowe". Przygotował tu ze studentami m. in. Cosi Jan tutte 1 Wesele Figara Wolfganga A. Mozarta. W roku 1986 odbył się, z dużym sukcesem, pokaz pracy studen - tów w Teatrze Wielkim. Wystawiono Zaczarowany flet Wolfganga A. Mozarta. N atomiast w 1987 r. studenci przygotowali na podobny pokaz Siostrę Angelikę Giacomo Pucciniego. Od roku 1981 Janusz Nyczak jest jednocześnie wykładowcą na Wydziale Aktorskim w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie. Prowadzi przedmiot "Piosenka" oraz przygotowuje przedstawienia dyplomowe studentów IV roku. W uczelni tej zrealizował znakomicie przyjęte przez krytykę i publiczność fi. in.: Operę za trzy grosze Bertolta Brechta - Kurta Weilla, Jak Wam się podoba - Williama Szekspira (1983) oraz Ćwiczenia kabaretowe (1985). W październiku 1986 r., na zaproszenie Ministerstwa Kultury Brazylii, prowadził kursy aktorskie w Rio de Janeiro i Sao Paulo. W listopadzie i grudniu tego roku był stypendystą Departamentu Stanu w Stanach Zjednoczonych. N a terenach głównych ośrodków - tzn. w: Waszyngtonie, Mineapolis,' San Francisco, Los Angeles, Huston i Nowym Jorku .-zapoznawał się wówczas z działalnością teatrów dramatycznych i oper, jak również z amerykańskim szkolnictwem teatralnym i operowym. Brał też udział w różnego rodzaju kursach, zajęciach, ćwiczeniach; sam przy tym prowadził spotkania ze studentami. Odznaczony został Złotym Krzyżem Zasługi i Odznaką Honorową Miasta Poznania. Zebrał: Milan Kwiatkowski JAN OLEJNICZAK Całe swe żYcie i twórczość związał z Poznaniem. Przez 33 lata pracował jako pedagog w Liceum Sztuk Plastycznych i w Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Poznaniu, gdzie zorganizował Pracownię Litografii oraz prowadził grafiką. Wielu jego uczniów i studentów - to dziś wybitni polscy artyści. Jest on niewątpliwie współtwórcą obecnych sukcesów poznańskiej grafiki artystycznej i użYtkowej. Jan Olejniczak należY do najwybitniejszYch- polskich projektantów znaków pocztowych i okolicznościowych datowników- Jest znanym l cenionym autorem ekslibrisów oraz wielu plakatów- Pracą artystyczną i pedagogiczną łączYł zawsze Z żywą działalnością społeczną. Urodził się dnia 23 października 1920 r. w Inowrocławiu, w rodzinie pracownika kolejowego Wojciecha Olejniczaka i jego żony Stanisławy z Borowskich. Rysunkiem interesował się już od dzieciństwa. Jego nieprzeciętne zdolności plastyczne odkrył nauczyciel zajęć plastycznych w miejscowej Szkole Wydziałowej Edward Kurzyński. Studia artystyczne rozpoczął w 1936 r., lecz przerwał je wybuch II wojny światowej. W okresie okupacji hitlerowskiej pracował m. injako robotnik rolny, pomocnik malarski, kreślarz, mierniczy i tokarz. ' Po wyzwoleniu Polski w 1945 r. kontynuował studia. W 1946 r. był już absolwentem Wydziału Grafiki Instytutu Sztuk Plastycznych. Następnie podjął studia na Wydziale Grafiki w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych. Po ich ukończeniu (1948) otrzymał propozycję pozostania w uczelni jako starszy asystent na Wydziale Grafiki, z prawem egzaminatora. Prowadził zajęcia z tego przedmiotu dla studentów III roku. Założył również w tym czasie i prowadził Pracownię Litografii. W 1951 r. nastąpiła likwidacja Wydziału Grafiki i Jan Olejniczak przeniósł się do Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych, gdzie prowadził zajęcia z kompozycji plastycznej i liternictwa. Pracował tam do 1980 r., tj. do momentu przejścia na emeryturę. Jego miejsce zajęła córka Anna Kapturska. Poza działalnością pedagogiczną, J pn Olejniczak wykorzystywał swe doświadczenie zawodowe przy opracowywaniu różnych programów nauczania. I tak, gdy w 1955 r. reaktywowany został Wydział Grafiki, artysta na zlecenie rektora Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych przygotował jego założenia organizacyjne i programowe. W latach 1954 - 1973 współpracował z Centralnym Ośrodkiem Pedagogicznym Szkolnictwa Artystycznego, dla którego przygotowywał programy nauczania przedmiotu "kompozycja plastyczna i liternictwo" dla liceów sztuk plastycznych. W 1958 r., w ramach eksperymentów pedagogicznych, wprowadził do programu nauczania zagadnienie transpozycji dźwięku na środki plastyczne. Brał udział w Światowym Kongresie Wychowania Artystycznego w Pradze (1966)i Nagród W związku z reorganizacją średniego szkolnictwa artystyczno - plastycznego (1967), był współinicjatorem i autorem nowych jego założeń organizacyjnych i programowych. Przygotował także wiele referatów naukowych ilustrowanych materiałami poglądowymi. Na zlecenie Centralnego Ośrodka Pedagogicznego Szkolnictwa Artystycznego oraz Ministerstwa Kul tury i Sztuki opracował w 1966 r. programy nauczania dla grupy przedmiotów zawodowych, takich jak: architektoniczny rysunek techniczny i technologia oraz program nauczania przedmiotu plastycznego: wystawiennictwo, określający jego zadania i kierunek specjalizacji zawodowo-artystycznej. Programy te zostały zatwierdzone przez Ministerstwo Kultury i Sztuki do realizacji w liceach plastycznych. W 1972 r. otrzymał tytuł profesora szkoły art y - stycznej. Bogata i owocną jest działalność artystyczna Jana Olejniczaka. W 1948 r był współautorem oprawy plastycznej ekspozycji Konsumpcja artykulów rolnych na Wystawie Ziem Odzyskanych we Wrocławiu. N a stałe też związał się z Międzynarodowymi Targami Poznańskimi, gdzie w latach 1950 -1973 projektował wiele ekspozycji w pawilonach wystawców polskich oraz zagranicznych. Jednocześnie specjalizował si A w syntetycznych znakach graficznych. Do bardziej znanych zaliczyć należy znaki graficzne: Targów Krajowych w Poznaniu (1958), Świdnickiej Fabryki Wagonów (1960), Swarzędzkich Fabryk Mebli (1960), Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Turystycznego "Przemysław" (1975), Szpitala Dziecięcego im. Bolesława Krysiewicza (1976) czy Międzynarodowych Targów Poznańskich (1983). Do wybitnych osiągnięć artystycznych trzeba również zaliczyć projekty architektury i grafiki Międzynarodowej Wystawy Filatelistycznej "Tematica- Poznań 68'" i Światowej Wystawy Filatelistycznej "Polska 73" (współpraca z Leonardem Kuczmą), czy wcześniej projektarchitektury i grafiki Międzynarodowej Wystawy Filatelistycznej "Intermess I I" w Poznaniu (1961). Są jeszcze dwie dziedziny, w których Jan Olejniczak osiągnął spore sukcesy. Pierwsza z nich to plakat. Ma ich na swym koncie wiele. Do najbardziej znanych zaliczane są plakaty z okazji: obchodów piętnastolecia Wojska Polskiego (1958), Targów Krajowych (1958), wystawy prac grupy plastyków "R-55" (1958), odsłonięcia pomnika Adama Mickiewicza (1960) - oraz projekt epigramu na cokole tegoż pomnika - Międzynarodowej Wystawy Filatelistycznej Lenki i jego dzieło (1962) czy plakat reklamowy H. Cegielski - Poznań, Polska (1966). Drugą specjalnością stały się znaki pocztowe. Samych okolicznościowych datowników, stosowanych przez pocztę a wykonanych przez poznańskiego artystę naliczyć już można blisko pół tysiąca. Każdy z nich to swoiste dziełko artystyczne. Olejniczak jest zresztą jedynym projektantem datowników w kraju, któremu Ministerstwo Łączności w dowód uznania z okazji Wystawy Proj ektów Pocztowych Datowników Okolicznościowych Jana Olejniczaka "zafundowało" okolicznościowy datownik z nazwiskiem artysty (9 X 1981 r.). Bogaty jest dorobek wystawienniczy Jana Olejniczaka. Z kilkudziesięciu ważniejszych ekspozycji wybrałem tylko kilka. Pierwszą była wystawa prac plastyków w Inowrocławiu (1945), a następne to: I i II Ogólnopolskie Wystawy Plakatu w Warszawie (1953 i 1955), wysta1 wa ogólnopolska Polskie dzieło plastyczne w XV-leciu PRL (1961), I Ogólnopolska Wystawa Znaków Graficznych w Warszawie (1961), wystawy Plastyka poznańska w Panoramie XXX-lecia (Warszawa 1975) i Poznańscy laureaci nagród i konkursów ogólnopolskich (1980). Wymienić też trzeba indywidualną Wystawę Projektów Pocztowych Datowników Okolicznościowych (Galeria 72 9 Kronika m. Poznania 4/87 "ART''', 1981, i Muzeum Poczty i Telekomunikacji, Wrocław 1984) oraz indywidualną Wystawę Grafiki i Wystawiennictwa (1985). Miernikiem osiągnięć artysty są nagrody i wyróżnienia otrzymane w konkursach. Jan Olejniczak zdobył ich wiele i zawsze znajdował się w ścisłej czołówce krajowej. Otrzymał m. in.: I, II i III nagrody za plakaty Przegląd Filmów Polskich 1944-1954 (1954), II nagrodę za plakat VII Festiwalu Filmów (1954), II nagrodę za plakat Cele i osiągnięcia PRL (1969), I nagrodę za projekt znaczka pocztowego XXVI Międzynarodowych Targów Poznańskich, I nagrodę za plakat XXXI Międzynarodowych Targów Poznańskich (1961), II nagrodę za projekt godła Centralnych Dożynek w Poznaniu (1974). Ma także w swoim dorobku ponad dwadzieścia ekslibrisów, wśród nich Muzeum Narodowego i Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Edwarda Raczyńskiego. Za działalność artystyczną i społeczną udekorowany został Złotym Krzyżem Zasługi, a w 1980 r. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Za wybitne osiągnięcia pedagogiczne w szkolnictwie artystycznym otrzymał w latach 1973 i 1980 Nagrody I stopnia Ministra Oświaty i Wychowania. Posiada Odznaki Honorowe Miasta Poznania i "Za zasługi w rozwoju województwa poznańskiego", Honorową Złotą Odznakę Polskiego Związku Filatelistów, Odznakę Zasłużonego Działacza Kultury, Honorową Złotą Odznakę "Zasłużony Pracownik Łączności". W 1947 r. zawarł związek małżeński z Teodozją Kozłowską, absolwentką Wydziału Ceramiki Państwowego Instytutu Sztuk Plastycznych. Z małżeństwa tego urodziły się córki: Anna (1949) obecnie Kapturska i Krystyna (1954) obecnie Maliszewska. Zabrał: Marian Strenk Laurem i Nagród FELIKS WAGNERdliii kk ,6 Rodzinnym miastem Feliksa Wagnera jest Śrem w woj. poznańskim. Tam, w domu przy ul. Piaskowej 267, przyszedł - w dniu 14 listopada 1907 r. - na świat. Syn Pawła oraz Rozalii z domu Sajdak, miał trzech braci. Najstarszy Jan poległ w I wojnie światowej. Również brat Stefan uczestniczył w tej wojnie i w Powstaniu Wielkopolskim 1918-1019, a później wyemigrował do Francji. W czasie II wojny światowej walczył m. ki. w szeregach dywizji gen. Stanisława Maczka. Zmarł w 1983 r. Został pochowany z honorami wojskowymi na paryskim cmentarzu. Trzeci brat, Wacław, mistrz piekarski oraz cukierniczy, mieszka w Śremie. W 1914 r. Feliks Wagner rozpoczął naukę w miejscowej pruskiej szkole powszechnej. Uczył się dobrze, toteż po jej ukończeniu zachęcano go do dalszej edukacji w gimnazjum. Niestety, skromne warunki materialne - ojciec zarabiał niewiele jako robotnik zatrudniony w śremskiej inspekcji dróg wodnych przekreśliły te zamierzenia. Rozpoczął zatem - mając lat szesnaście - pracę jako robotnik w młynach parowych firmy "Antoni Muślewski" w Śremie. Przez jakiś czas - w uznaniu pracowitości i sumiennoscl powierzono Feliksowi Wagnerowi prowadzenie placówki filialnej w Kępnie. W roku 1929 Feliks odbywał służbę wojskową w Poznaniu, w 7. dywizjonie artylerii przeciwlotniczej. Już tu, w jednostce wojskowej, dał się poznać jako prelegent podczas zajęć świetlicowych. Wygłaszał pogadanki z dziedziny litera tury oraz historii. Był to jego ulubiony krąg zainteresowań, toteż po odbyciu służby wojskowej - w 1930 r. uczęszczał w Śremie na prywatne lekcje do profesorów gimnazjalnych Antoniego Pospieszaiskiego oraz Adama Zachradnika. Wkraczał zarazem w nurt działalności społecznej. Jeszcze jako uczeń szkoły powszechnej został członkiem śremskiego T owarzystwa Gimnastycznego Sokół" a nast ęp nie z Franciszkiem Chu" , dobą założył oddział Ligi Morskiej i Kolonialnej (1928). N a ten szczegół zwrócił uwagę, po wielu latach, Jerzy Pertefc, gdy w przedmowie do katalogu Wagnerowskiej wystawy Morze w literaturze, grafice i ekslibrisie od XVII do XX wieku (Poznań-Gdańsk 1985) napisał: "Jeden raz odbył wycieczkę na wyspę Bornholm. Od 1950 r. w Poznaniu, z dala od morza, to jednak zafascynowaniu z lat młodości pozostał do dziś wierny. Widomym zaś dowodem jest oprócz pięknych exlibrisow morskich także, i może przede wszystkim, posiadana legitymacja członkowska Ligi Morskiej i Rzecznej Polski sprzed 57 lat (26 IX 1-928 ir., nr legitymacji 0172)". W 1936 r. założył F. Wagner -wspólnie z profesorem gimnazjalnym Tadeuszem Zbiegieniem - tzw. Uniwersytet Powszechny w Śremie. Była to placówka przeznaczona głównie dla pozaszkolnej oraz pracującej młodzieży z miasta i okolicznych wsi. Dnia l lipca 1939 r. zawarł Feliks Wagner związek małżeński z Janiną Przebieralanką. Kiedy ta umrze, w 1961 r., strapiony mąż zapisze w swympamiętniku: "Uważałem!, iż nie ma JUZ sensu żyć. Co mnie uratowało od śmierci? Jej grób, bo srnie miałem nikogo, kto by się nim opiekował. I te książki, które wspólnie ukochaliśmy, zdobyte przy wielu wyrzeczeniach, exlibrisy, których się już trochę nazbierało". Kok ślubu Wagnerów był zarazem tragicznym rokiem dla narodu polskiego. Feliks jako ochotnik walczył z hitlerowskimi napastnikami pod Łaniętami, Kutnem i Sochaczewem. Później powrócił do Śremu. O zainteresowaniach Wagnera wiedziało wielu. Stąd wizyta pięciu esesmanów nie była zaskoczeniem. Wiedziony instynktem zdołał młody jeszcze wówczas bibliofil usunąć niebezpieczną książkę Józefa Kisielewskiego Ziemia gromadzi prochy. Jej posiadanie było równoznaczne z wyrokiem śmierci. W czasie okupacji hitlerowskiej wspólnie z żoną pracował w piekarni brata w Śremie. Pomagał wielu ludziom, zaopatrując ich - bez kartek aprowizacyjnych - w chleb. Po wyzwoleniu Wielkopolski w 1945 r. Wydział Kulturalno-Oświatowy poznańskiej delegatury Spółdzielni Wydawniczej "Czytelnik" mianował Feliksa Wagnera swoim pełnomocnikiem na powiat Sulęcin. Pismo wystawiono z datą 5 grudnia 1947 r. Przedtem jeszcze, jako pracownik Wydziału Informacji i Propagandy w Śremie, współtworzył szkołę podstawową oraz gimnazjum w tym mieście. Wyposażył te placówki w książki z własnych zbiorów. Po pięciu latach pobytu na Ziemi Lubuskiej (Sulęcin oraz Łagów) - pamiętnych organizacją licznych spotkań z literatami a byli wśród nich Kazimiera Iłłakowiczówna i Jarosław Iwaszkiewicz, oraz kompozytorami, plastykami i muzykami - Wagnerowie przenieśli się do Poznania. Feliks rozpoczął pracę w bibliotece Muzeum Narodowego. Bezpośredni kontakt z zawsze umiłowanymi książkami sprawił, iż coraz bardziej poszerzał się krąg jego zainteresowań, głównie literaturą dotyczącą Wiel 9« kopoiski oraz twórczości Adama Mickiewicza. Doszło też kolejne zainteresowanie literaturą z okresu zaborów, szczególnie wydawaną dla ludu. Rok 1963, wrzesień. Pierwsza wystawa: Widoki miast Wielkopolski od XVII do XX wieku. Portret trumienny i kazania pogrzebowe poświęcone wybitnym Wielkopolanom. W rOk później kolejna, a zarazem pierwsza wystawa ekslibrisu. Temat: Exlibris młodopolski i literatura młodopolska. Odtąd, aż do roku 1986, przygotował Feliks Wagner czterdzieści trzy wystawy. Najczęściej w Poznaniu, ale także i m. in. w Bydgoszczy - z okazji Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Dawnej (1969), w Słupsku (1974): Kwiaty i rośliny ozdobne w ekslibrisie światowym, w Szreniawie (1976) z okazji stulecia muzealnictwa rolniczego w Polsce: Rolnictwo w ekslibrisie światowym, w Międzychodzie (1983): O Wielkopolsce i Wielkopolanach w grafice i ekslibrisie, w Wieruszowie, Sycowie i Pleszewie (1985): Kapłanki, amazonki, czarownice. Wystawy ekslibrisów oraz grafiki uświetniły wiele imprez, jak np. w grudniu 1974 r. - Łowieckie Międzynarodowe Sympozjum Naukowe, w Muzeum Archeologicznym; jak we wrzesnlU 1970 r. - XLV Zjazd Chirurgów Polskich oraz siedemdziesięciolecie W ojewódzkiego Zrzeszenia Prywatnego Handlu i U sług; jak w listopadzie 1986 r. - IX Międzynarodowy Konkurs Skrzypcowy im. Henryka Wieniawskiego. Zaprezentowano wtedy ponad pół tysiąca ekslibrisów oraz dwadzieścia litografii o tematyce muzycznej. Znamiennym rysem życia Feliksa Wagnera jest jego coraz aktywniejszy w miarę upływu lat kontakt z książką. Otwarcie się na słowo pisane zawdzięcza swej matce, którą po dzień dzisiejszy darzy uwielbieniem oraz niegasnącą wdzięcznością. Dał temu szczególny wyraz: zamawiając u Czesława Kelmy - przed kilkunastu laty - ekslibris dla siebie, prosił o uwidocznienie na nim Laureaci Nagród spracowanych dłoni matki nad otwartą księgą. W 1978 r. otwarto w gmachu Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Edwarda Raczyńskiego wystawę zbiorów bibliofilskich, grafik i ekslibrisów Feliksa Wagnera. Ekspozycji dano wymowny tytuł Zawsze Z książką. Oto niektóre prezentowane tytuły: Treść ustaw dla miasta J. K Mości Poznań przez Komissyą J. K Mości Dobrego Porządku województwa poznańskiego w roku 1780 uchwalonych, Przestrogi dla Polski wydane anonimowo, napisane przez Stanisława Staszica dnia 4 stycznia 1790 r. Paryskie (1834) i toruńskie (1859) wydania dzieła Adama Mickiewicza Pan Tadeusz, a także jego PoezYe wydane w roku 1828 w Poznaniu oraz Sonety (Moskwa 1826) i Księgi narodu polskiego i pielgrzYmstwa polskiego (Paryż 1832). Spora była też liczba dziewiętnastowiecznych kalendarzy'" pozycji literackich z okresu Młodej Polski, a także szacownych ekslibrisów i rycin, m. in. z podobiznami Ewarysta Estkowskiego i Józefa Chociszewskiego. W czasie otwarcia wystawy słowo wstępne wygłosił prof. dr Jarosław Maciejewski. On też - dedykując Feliksowi Wagnerowi swą książkę pt. Mickiewicza wielkopolskie drogi - napisał te słowa: "Wielce Szanowemu Panu Feliksowi Wagnerowi z podziękowaniem za pomoc w gromadzeniu materiału do tej książki". Zbiory Feliksa Wagnera nie są hermetycznie zamkniętą skarbnicą. Korzystało i korzysta z nich wielu. Za udostępnienie ich skierowali na ręce poznańskiego bibliofila podziękowania: wicedyrektor Muzeum Narodowego Przemysław Michałowski (1966), dyrektor poznańskiej rozgłośni Polskiego Radia i Telewizji Zbigniew Napierała (1976), kierownictwo produkcji filmu Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy (1978). Ministerstwo Kultury i Sztuki przyznało Feliksowi Wagnerowi Odznakę Zasłużonego Działacza Kultury. W latach 1970 -1973 otrzymał on honorowe medale na Międzynarodowym Kongresie w Budapeszcie oraz na Biennale Ekslibrisu w Malborku. W 1973 r. został laureatem popularnej telewizyjnej audycji Progi i bariery. . Wielkopolskie Towarzystwo Kulturalne przyznało F. Wagnerowi - za wybitne zasługi dla księgarstwa wielkopolskiego - Medal im. Jana Konstantego Żupańskiego, a w 1986 r. wręczono mu Odznakę Honorową Miasta Poznania. Zebrał: Janusz A. Markiewiczf ANEKS WYSTAWY ZE ZBIORÓW FELIKSA WAGNERA W POZNANIU W LATACH 1963 - 1986 Data otwarcia Tytuł wystawy Miejsce ekspozycji 1 2 3 28 IX 1963 r. Widoki miast Wielkopolski od XVII do XX wieku. Muzeum Historii Portret trumienny i kazania pogrzebowe poświę- Miasta Poznania cone wybitnym Wielkopolanom w Ratuszu 22 III 1964 r. Ekslibris młodopolski i literatura młodopolska Pałac Kultury 20 III 1966 r. Motyw mUzYczny w ekslibrisie polskim >)) 20 XII 1966 r. Książki, grafika i druki ulotne dotyczące historii Muzeum Historii Poznania i Wielkopolski Miasta Poznania w Ratuszu 7 VIII 1968 r. 12 X 1969 r. 24 IX 1970 r. 12 V 1971 r. 4 VI 1972 r. 21 VII 1972 r. 15 IX 1974 r. 4 XII 1974 r. 12 XII 1974 r. 20 II 1975 r. 22 IX 1975 r. 25 V 1976 r. 22 VII 1976 r. 12 III 1979 r. 22 VIII 1979 r. 12 XII 1979 r. 15 II 1980 r. 26 VIII 1982 r. 14 XI 1983 r. 18 VII 1984 r. 20 VI 1985 r. 8 XI 1986 r. Laureaci Nagród Teatr i ludzie teatru w ekslibrisie polskim Opera i muzyka w ekslibrisie Ekslibrisy lekarzy Ludzie prasy w ekslibrisie polskim Opera, muzyka i jej twórcy w ekslibrisie światowym Kwiaty i rośliny ozdobne w ekslibrisie polskim Motyw zwierzęcy w ekslibrisie światowym Motyw myśliwski w ekslibrisie, grafice i literaturze Ekslibrisy i ryciny polskie w kręgu Merkurego Pisarze dawni i współcześni w ekslibrisie polskim O teatrze i ludziach teatru w ekslibrisie polskim Polski ekslibris od XVI do XIX w. oraz ekslibris współczesny Motyw godła narodowego w ekslibrisie polskim Zawsze Z książką Rolnictwo w ekslibrisie polskim Opera, balet i muzyka w ekslibrisie światowym Wielkopolska i Wielkopolanie w grafice i ekslibrisie Akt kobiecy w ekslibrisie Secesja w literaturze, grafice i ekslibrisie (Pamięci ukochanej J anuchny) Orzeł polski i kwiaty w ekslibrisie Morze w literaturze, grafice i ekslibrisie od XVII do XX wieku (Pamięci Franciszka Chudoby) O muzyce w grafice i ekslibrisie światowym (Pamięci Jerzego Młodziejowskiegd) Salon "Empiku" >)) Aula Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza Redakcja ,,Ilustrowanego Kuriera Polskiego" Foyer Teatru Wielki e go Salon "Empiku" Salon "Empiku" Muzeum Archeologiczne Salon "Empiku" Hall Urzędu Wojewódzkiego Pałac Kultury Technikum Energetyczne Salon "Empiku" Miejska Biblioteka Publiczna im. Edwarda Raczyńskiego "Dom Książki" " Salon "Empiku" »J Salon "Empiku" na Osiedlu Piastowskim 'l' l 3 ) Salon "Empiku" STEFAN WOJNECKI Stefan Wojnecki jest absolwentem Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, członkiem Związku Polskich Artystów Fotografików, członkiem honorowym Poznańskiego TowarzYstwa Fotograficznego, wieloletnim działaczem ruchu fotograficznego. Przez wiele lat pełnił funkcję prezesa Poznańskiego TowarzYstwa Fotograficznego, a także prezesa Okręgowego Wielkopolskiego Związku Polskich Artystów Fotografików. Obec Laureaci Nagródnie jest kierownikiem pracowni fotografii Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Poznaniu. Bierze udział w licznych wystawach i prezentacjach indywidualnych i zbiorowych w kraju i za granicą. Aktywnie działa społecznie na rzecz rozwoju twórczości fotograficznej. U rodził się dnia 6 kwietnia 1929 r. w Poznaniu, w rodzinie kupca, późniejszego dyrektora finansowego Państwowego Urzędu Repatriacyjnego Edwarda Wojneckiego i jego żony Zofii z domu Zjawińskiej. Tu aż do końca wojny mieszkał, tu też rozpoczął naukę w szkole podstawowej. Po zakończeniu działań wojennych, rodzina Wojneckich wyjechała na kilka lat do Szczecina, gdzie ojciec otrzymał kierownicze stanowisko wadministracji państwowej. Tam Stefan Wojnecki ukończył w 1948 r. liceum ogólnokształcące. Tego też roku rozpoczął studia na Uniwersytecie i Politechnice Wrocławskiej na Wydziale Matematyczno- Fizyczno-Chernicznym. Po pierwszym roku studiów przeniósł się na U niwersytet Poznański, gdzie w 1952 r. zdobył dyplom. Nakazowy system podejmowania pracy zawiódł młodego absolwenta do Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego we Wrocławiu, gdzie powierzono mu stanowisko starszego inżyniera - konstruktora. Jednak nie przemysł, lecz szkolnictwo na wiele lat stało się życiowym powołaniem Stefana Wojneckiego. Od 1956 r. do połowy lat siedemdziesiątych związany był z poznańskim szkolnictwem średnim. W 1974 r. uzyskał status artysty-fotografika i rozpoczął samodzielną działalność, ale do szkolnictwa powrócił już w 1977 r.; tym razem jako kierownik Pracowni Fotografii w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych, gdzie pracuje do dziś. W 1987 r. zakończył przewód na stopień docenta, przygotowując pracę Fotografia jako komunikat. Życiową pasją Stefana Wojneckiego stała się fotografia, ona też miała wyznaczać rytm jego życia. Już jako dziesięcioletniego chłopca "zaraził" go fotografowaniem ojciec, który sam był zapalonym fotoamatorem i filmowcem. Ale prawdziwa fotograficzna przygoda rozpoczęła się dla niego w 1950 r. Fotografował przede wszystkim życie otoczenia i przyrodę. Od samego początku też starał się to, co robi, wykonywać rzetelnie i porządnie. Każde ze zdjęć było więc przemyślane i wykonane z wielką pieczołowitością. Takie podejście do fotografii charakteryzuj e artystę do dziś. W 1952 r. wstąpił do Poznańskiego Towarzystwa Fotograficznego, dalej doskonaląc swój fotograficzny warsztat. N a pierwsze sukcesy nie trzeba było długo czekać. W 1955 r. na Młodzieżowym Konkursie Fotograficznym zdobył II nagrodę. W roku 1957 - kolejne sukcesy: pierwsza publikacja zdjęć w ukazującym się wówczas czasopiśmie "Wyboje", udział w Międzynarodowej Wystawie Fotografii Artystycznej "Die Welt fotografiert" we Frankfurcie nad Menem oraz udział w pierwszej w Polsce Ludowej Międzynarodowej Wystawie Fotografii Artystycznej Krok w nowoczesność. Każdy następny rok przynosił wzrost aktywności artystycznej Stefana Woj neckiego i coraz bairdziej liczące się nagrody i wyróżnienia. W jednym z niedawno wydanych katalogów do swej wystawy Stefan Wojnecki napisał: "Cywilizacja techniczna stanowi w swoim współczesnym kształcie zagrożenie dla osobowości człowieka. Od negacji rdzenia naszego wnętrza przez behawiorystów aż do chęci jego oszlifowania zgodnie z wymogami technicznymi systemów, trwa unifomizacja ludzkiej jednostki, jej uniewidocznianie i pogrążanie w atmosferze anonimowości. Prowadzi to do powszechnej frustracji, wyobcowania, utraty sensu życia. A może rdzeń naszej osobowości jest już »przestarzały« i niepotrzebny? Cytuję słowa wybitnego filozofa Józefa Bańki: »Wprawdzie nauka i technika wskażą ludzkości, co i jak może być zmienione, ale instynkt tylko potrafi wskazać człowiekowi, co i jak musi być zachowane«" . Poprzez fotografię więc stara się art y - sta wpisywać swoje uporządkowanie świata, szuka nowych rozwiązań i form. J ego fotogramy stają się z każdym rokiem coraz bardziej sugestywne, coraz bardziej dojrzałe i zamierzone. Trudno tu wymienić wszystkie ze znaczących wystaw, w których uczestniczyły prace Stefana Wojneckiego. On sam do szczególnie ważnych i przełomowych w swoim życiu), zalicza m. in.: wystawę "Europa-Foto" w Kolonii (1960), Salon Wiosenny Poznańskiego Towarzystwa Fotograficznego (1970) - gdzie wystawiał po raz pierwszy fotogramy barwne, VI Biennale Fotografii Barwnej (Międzynarodowa Federacja Sztuki Fotograficznej) w Lipsku (1969) czy VII Biennale w Atenach (1971). Z ostatniego okresu warto odnotować uczestnictwo we wszystkich Gorzowskich Konfrontacjach Fotograficznych w latach 1977-1985, udział w Wystawie Jubileuszowej Prac Pracowników Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych z Okazji Sześćdziesięciolecia U czelni (1980), w Międzynarodowej Wystawie "Foto-Art" 80 (1980) czy w wystawie Artyści Poznania 1945 -1985. Lista wystaw obejmuje ponad sto pozycji i każdego roku dopisywane są dziesiątki następnych. Stefan Wojnecki jest nie tylko fotografikiem, jest również konstruktorem i autorem kilku opracowań związanych z fotografią. Można tu wspomnieć o skonstruowanej w 1965 r. migawce o czasie naświetlania 2 x 10- 8 sekundy. Urządzenie to wykorzystywane było m. in. do fotografowania rozcinanej bańki mydlanej czy spadającej kropli. W tymże roku opracował także technikę zdjęć "podwójnego widzenia" zwanych duogramami. Poza działalnością artystyczną, od wielu już lat aktywnie udziela się w związkach twórczych. W latach 1969 - 1974 piastował funkcję prezesa zarządu Poznańskiego Towarzystwa Fotograficznego; w latach 1975 -1977 był prezesem Okręgu Wielkopolskiego Związku Polskich Artystów Fotografików; od 1969 do 1978 r. był zastępcą przewodniczącego do spraw artystycznych Federacji Amatorskich Stowarzyszeń Fotograficznych w Polsce; natomiast w latach 1976 - 1985 był konsultantem programowym Gorzowskich Konfrontacji Fotograficznych. Ostatnio wybrany został przewodniczącym Rady Artystycznej Związku Polskich Artystów Fotografików. Do najważniejszych wyróżnień zawodowych zalicza artysta nadanie mu w 1972 r. tytułu "Artysta FIAP" i medalu pamiątkowego Roku Jana Bułhaka. Stefan Wojnecki odznaczony został Złotym Krzyżem Zasługi, Medalem 40-lecia PRL, odznaką Zasłużonego Działacza Kul tury oraz Odznakami Honorowymi Miasta Poznania i Miasta Gorzowa. W 1955 r. zawarł związek małżeński z Barbarą Malinowską inżynierem urządzeń sanitarnych. Z małżeństwa tego urodził się syn Ryszard (1956), obecnie pracownik naukowy Instytutu Fizyki Ciała Stałego w Warszawie. Zebrał: Marian Strenk ANTONI CZUBINSKI - SZKIC DO PORTRETU UCZONEGO Dnia 12 grudnia 1986 r. Uniwersytet im. Adama Mickiewicza uroczyście dziękował za trzydzieści lat pracy twórczej jednemu z najwybitniejszych i najbardziej znanych swoich reprezentantów, prof. Antoniemu Czubińskiamu. W tzw. małej auli Collegium Minus zebrali się czołowi przedstawiciele świata nauki i kultury z całego kraju, reprezentanci władz politycznych i administracyjnych, przyjaciele i uczniowie. Przybył minister nauki i szkolnictwa wyższego. Wygłoszono przemówienia, odczytano adresy i telegramy, gratulacyjne; nie obyło się bez odznaczeń i kwiatów, za które głęboko wzruszony Jubilat serdecznie dziękował. Kulminacyjnym punktem uroczystości stało się wręczenie Antoniemu Czubińskiemu dedykowanej mu Księgi Pamiątkowej Studia Z najnowszej historii Niemiec i stosunków polsko-niemieckich, wydanej przez Wydawnictwo Uniwersyteckie pod redakcją Stanisława Sierpowskiego, prorektora uczelni i reprezentanta pierwszego 'pokolenia uczniów Profesora. Właśnie przeciąganie się druku opasłego tomu sprawiło, że uroczystość odbyła się nieco później, niż nakazywałaby to biografia naukowa Jubilata. Prof. Antoni Czubiński nie jest osobą, którą czytelnikom "Kroniki Miasta Poznania" należałoby .bliżej przedstawiać. Zrobiono to na łamach tego kwartalnika już w 1'965 r. z okazji przyznania mu Nagrody Naukowej Miasta i Województwa Poznańskiego. Jeżeli trzeba niektóre fakty przypomnieć, inne podkreślić, to przede wszystkim dlatego, że formacja intelektualna Antoniego Czubińskiego, jego aktywność i jego osiągnięcia wciąż ulegają wzbogacaniu, podobnie jak coraz bardziej ugruntowuje się jego autorytet w szerokich kręgach społeczeństwa nie tylko wielkopolskiego. Rodem z Konina, w którym w robotniczej rodzinie przyszedł na świat w dniu 28 listopada 1928 r., przeżył większą część okupacji hitlerowskiej, Jubileusze na robotach przymusowych w Rzeszy. Do matury doszedł w trybie przyśpieszonym. Rozpoczęte w 1950 r. na Uniwersytecie Poznańskim studia historyczne kontynuował na Uniwersytecie im. Michaiła Łomonosowa w Moskwie. Doktoryzował się w 1959 ar. u prof. Janusza Pajewskiego, habilitował w 1963 r. W 1968 r. uzyskał tytuł naukowy profesora nadzwyczajnego, w 1976 - profesora zwyczajnego. Awanse naukowe przeplatały się z wciąż nowymi sukcesami na niwie organizacji badań i szkolnictwa wyższego, a także w działalności politycznej i społecznej. Od ponad trzydziestu lat jest Antoni Czubiński aktywnym działaczem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej; kieruje ważnymi placówkami naukowymi, popularyzuje wiedzę historyczną, pełni funkcję pierwszego koordynatora badań niemcoznawczych w Polsce, jest redaktorem wielu czasopism historycznych i organizatorem różnych zesipołowych przedsięwzięć wydawniczych. Skupił wokół siebie liczny zastęp młodzieży naukowej. Jego sława dawno przekroczyła granice regionu i kraju. O osiągnięciach na wszystkich tych polach wspomniano w trakcie jubileuszu, choć zrozumiałe, że na pełniejszą charakterystykę sylwetki Jubilata nie starczyło czasu. I. W niniejszym szkicu pragnę ograniczyć się do próby przedstawienia charakterystyki sylwetki naukowej Antoniego Czubińskiego. Tylko specjaliści wiedzą, że bibliografia jego twórczości jest imponująca, że wykazuje ona tendencję do stałego przyśpieszonego wzrostu. Na twórczość tę składa się ponad trzysta prac. Jest wśród nich kilkanaście monografii, są książki popularnonaukowe, studia, rozprawy, artykuły, wypowiedzi polemiczne, recenzje, obejmujące swym zakresem wiele wątków różnych nauk o przeszłości. Nie brak tekstów o bezspornym walorze syntetycznym. Wydaje się, że jeżeli stał się Antoni Czubiński historykiem - humanistą na wkroś nowoczesnym, to jest to m. in. następstwem łączenia przezeń aktywności naukowej z żywym i wszechstronnym udziałem w działalności politycznej, społecznej, organizatorskiej. W jego osiągnięciach naukowych uwidacznia się bowiem synteza wielostronnych dokonań na różnych polach aktywności życiowej; to jeden z zasadniczych powodów, dla których budzi ona szacunek i podziw, ba - wręcz fascynuje. II. Cechy konstytuujące twórczość naukową Antoniego Czubińskiego są liczne i tylko z trudem poddają się zabiegowi systematyzacji. Myślę, że u punktu wyjścia jego badań tkwi autentyczna estyma dla historii jako podstawowej nauki społecznej, jako nauki, w której w postaci klinicznej dopełniają się treści poznawcze i wartości ideowe, głęboko humanistyczne. Uważał on zawsze - choć nie zawsze ujmował to w formę deklaracji - że nauka historii nie jest prostą rejestracją faktów, że nie stanowi też wyłącznie krynicy mądrości, źródła natchnienia czy podstawy satysfakcji z dokonań przeszłości. Historia to obraz długiej, nie wolnej od zakrętów i odwrotów drogi, która wiedzie ku teraźniejszości i wraz z nią wyznacza szlaki prowadzące w przyszłość. Szacunek dla historii jako nauki decydował o jego stosunku dla substancji tworzącej dzieje, kształtował szacunek dla faktu historycznego, dla źródła, dla poprzedników w naukowym rzemiośle, dla prawdy. Antonii Czubiński był bowiem i pozostał badaczem, który nie tylko jest świadom wysokiej społecznej rangi badania naukowego, ale który też zawsze łączy z tym głębokie poczucie odpowiedzialności za sposób jego prowadzenia i jego ostateczny rezultat. J39 Niełatwo o jednoznaczną odpowiedź na pytanie o źródła pasji badawczej Antoniego Czubińskiego i przenikającej jego pisarstwo wierności tym wielkim tematom, które należą do nauk o przeszłości, ale które stanowią też ważną część dy ematów naszej współczesności. Co uformowało jego naukową sylwetkę? Srodowisko, w którym wyrastał i dojrzewał - owe młodzieńcze lata spędzone na "opuszczonej przez Boga i ludzi" ziemi konińskiej? Działalność w ruchu młodzieżowym? Aktywność partyjna? Mistrzowie, współpracownicy, przeciwnicy, którzy go zaciekle atakowali? Niewątpliwie wszystko to grało swoją rolę, ale dwie okoliczności były - sądzę - ważniejsze od pozostałych. Jedną był ów klimat powojennej Polski: klimat społeczny ale i intelektualny, czas wielkich przeobrażeń, wielkich sukcesów ale i porażek, które nie zawsze w poirę dostrzegano, epoka - jak mawiał Konstanty Grzybowski - w której trudno było żyć, ale w której warto było żyć. Inną stanowiła atmosfera własnego Wydziału, który wtedy, kiedy on zaczynał swą pracę, przeżywał czas burz ale i wielkiej chwały. Antoni Czubiński miał się u kogo uczyć; zarówno budowy warsztatu, jak i elementarza metodologii historii uczyli go mistrzowie wybitni. Ważnymi cechami, charakterystycznymi dla twórczości Antoniego Czubińskiego są rozległość zainteresowań naukowych i podejmowanie tematyki trudnej, doniosłej, wielowarstwowej oraz kompleksowe ujmowanie przedmiotu badania. Chyba istotne, że w pracach jego nawet największe tematy nigdy nie tworzyły takich pól badania, których kontury byłyby sztywne i nieprzekraczalne. Dystynkcje pomiędzy kompleksami zagadnień zacierały się, dowodząc uznawania przezeń tej prawdy, która głosi, że proces historyczny to jednolity, choć powikłany i nie wolny od sprzeczności proces, w którym człowiek działa świadomie. Tłumaczy to, że kiedy pisał swe rozprawy z dziejów polskiego ruchu robotniczego, pisał zarazem o ruchu międzynarodowym, że kiedy badał dzieje II Rzeczypospolitej, łączył je ze studiami nad polską lewicą, że kreśląc dzieje Polski Ludowej jako całości jakże często i jakże pożytecznie zatrzymywał się nad historią regionu. Historia społeczna zespalała się w jego tekstach z historią ustroju, historia państwa z refleksją o mechanizmach uruchamiających władzę. Od dociekań nad ruchem robotniczym, którego międzynarodowe implikacje nie podlegały dlań kwestii, prowadziła droga m. in. do zainteresowania się sprawami niemieckimi, walkami lewicy niemieckiej z dyktaturą faszystowską czy dziejami rewolucji listopadowej w tym kraju. Badał dwudziestolecie międzywojenne w Polsce przez pryzmat zagrożenia ze strony Niemiec, ujmował je z perspektywy przemyśleń nad polską racją stanu w okresie po II wojnie światowej. Integralne ujmowanie przedmiotu badania, szerokość horyzontów intelektualnych i rozległość badawczych inwestycji nie stanowiły atutów, które same z siebie, niejako automatycznie gwarantowały dobry rezultat badawczy. Antoni Czubiński jest przykładem uczonego, który posiadł dar rzadki nawet u wytrawnych badaczy, a mianowicie intuicję, która ułatwia właściwe formułowanie pytania, które w poddawanej badaniu substancji pozwala znajdować ziairno pośród plew i która umożliwia trafne analizowanie ogniw związku przyczynowego. Oczywiście intuicja badawcza wynika z opanowania warsztatu i ujmowania postawionego przed sobą zadania w całej jego złożoności, jest efek Jubileusze tern erudycji, wyrazem talentu. Ale jest też - i trzeba podkreślić to bardzo mocno - płodem charakteru autora, jego osobowości, a więc tych cnót, które nie tylko kazały Antoniemu Czubińskiemu podejmować tematy wielkie, trudne, kontrowersyjne w nauce i polityce, ale i tez swoich z odwagą bronić. Mimo tematycznej różnorodności, pisarstwo jego przypomina monolityczną bryłę, brak w nim bowiem prac, których wiodące tezy uległyby zwietrzeniu przez upływ czasu i mody. Nie tylko z tego powodu, że Antoni Czubiński często wracał do dawnych wątków, wzbogacał je nowymi argumentami, rozwijał; przede wszystkim dlatego, że trafne zadawał pytania i odpowiedzi na nie nie szukał poza źródłami. Zresztą sam bieg wydarzeń przyznał mu rację. Kiedy przed kilku laty Wydawnictwo Poznańskie wydało antologię jego wczesnych studiów poświęconych Polsce Odrodzonej i jej roli w dziejach narodu i państwa polskiego, okazało się, że ich konkluzje mocno zakorzeniły się w krwioobiegu naukowym, nie budząc już tych namiętności, do których pobudzały w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Po prostu w twórczości Antoniego- Czubińskiego trudno odnaleźć ślady owych metamorfoz, które były udziałem wielu badaczy dziejów naj nowszych czy też owej ekwilibrystyki, której rezultatem było ujmowanie badanych zjawisk przy pomocy kryteriów pochodzących spoza sfery nauki. Było to możliwe, ponieważ w aktywności Antoniego Czubińskiego popularyzator wiedzy i uczony, działacz społeczny, partyjny i uczony, organizator nauki i uczony nie popadali z sobą w konflikt. Zaiste, nie był Jubilat posłusznym postracjonalizatoirem zmieniających się decyzji politycznych; jego postawa była postawą twórczego sceptycyzmu, której obce były duch konformizmu i gotowość do metamorfoz. Był uparty i niepokorny; sprawia to, że dziś składamy mu wyrazy szacunku, ale nie zapominajmy, że w przeszłości nieraz prowadziły go te cechy do konfliktów z koryfeuszami nauki zdogmatyzowanej. III. Zaczął Antoni Czubiński od badań nad ruchem [robotniczym Wielkopolski, stopniowo poszerzając krąg swych kwerend i obserwacji. W 1959 r. wyszła jego pierwsza - napisana wespół z Marianem Olszewskim - monografia o rewolucyjnych tradycjach Poznańskiego w latach 1919 - 1939. W 1962 r. ukazała się jego książka pt. Ruch robotniczY we wschodnich powiatach Wielkopolski w okresie II RzeczYpospolitej 1918- 1939. Rok później poczęły pojawiać się teksty, które obejmowały problemy ruchu robotniczego w skali całego już kraju. Lwi pazur demonstrował teraz w recenzjach, które z czasem miały stać się ulubionym gatunkiem jego naukowej prozy. Był w nich wymagającym choć nie napastliwym cenzorem; odgruzowywał dzieje ruchu robotniczego z mitów i legend, przeciwstawiając się ich malowaniu w barwach biało-czarnych. Szkoda, że tak niewiele z tego, co piszą recenzenci, wchodzi do obiegu; niektóre recenzje pióra Czubińskiego wypełniała treść wykraczająca poza zawartość i wartość omawianych prac. W 1966 r. zaskoczył wszystkich książką, która odchodziła od spraw polskich, ale - jak to wykazywał autor - dotyczyła problematyki dla światowego ruchu robotniczej wielkiej doniosłości. Była to monografia pt. Stanowisko Socjaldemokracji Niemieckiej wobec polityki kolonialnej II RzeszY w latach 1870 - 1914. Pokazywał w niej drogi i bezdroża, którymi J41kroczyła Socjaldemokratyczna Pairtia Niemiec w okresie zjednoczonego Cesarstwa i erze wilhelmińskiej, w dramatycznym okresie poprzedzającym I wojnę światową. Rok później ukazała się następna książka, będąca jakby kontynuacją poprzedniej: wielka synteza rewolucji listopadowej w Niemczech. Do historii ruchu robotniczego w Niemczech będzie autor wtrącał jeszcze niejednokrotnie. W 1974 r. wyszła drukiem fundamentalna Lewica niemiecka w walce Z dyktaturą hitlerowską 1933 - 1945. Do dziś uwaga jego skupia się na dziejach Socjaldemokratycznej Partii Niemiec. Napisanie pełnej historii tej patrtii, odgrywającej - jak wiadoimo - kolosalną rolę w dziejach światowego ruchu robotniczego, postawił przed sobą jako jedno z najpilniejszych zadań. Równocześnie podjął badania nad dziejami Rosji Radzieckiej; zostały one podsumowane w książce Kraj Rad - lat zmagań i ZWycięstw (1973), książce, która w przystępnej formie ukazywała wielkość rewolucji radzieckiej nie tylko (przez 'pryzmat późniejszych sukcesów Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, ale dawała też obraz błędów, jakich radzieccy komuniści się nie ustrzegli. Książka wywołała - jak pamiętamy- żywą dyskusję wśród historyków polskich, których część niechętnie przyjmowała jej niestereotypowe, choć w pełni zgodne z duchem metodologii marksistowskiej ustalenia. Historia światowego ruchu robotniczego również w późniejszych latach nie zniknęła z pola widzenia uczonego. Wciąż poszerzał pole swych dociekań, stawiając nowe pytania, i szukając nowych perspektyw badawczych. Drobniejsze, materiałowe studia przeplatały się z monografiami o charakterze syntez. Syntetyczny charakter miały przede wszystkim jego teksty o dziejach polskiego ruchu robotniczego. W 1974 r. ukazały się Proletariat, następnie zaś pod jego redakcją Zarys historii polskiego ruchu robotniczego. W 1985 r. ujrzała światło dzienne historia polskiej partii komunistycznej. W zarysie tym wskazywał m. in. na uwarunkowania, w jakich ta partia walczyła, na podobieństwo programu Komunistycznej Partii Polski i rewolucyjnych elementów programu Polskiej Partii Socjalistycznej, na jej awangardowy charakter, na tragedię polskich komunistów, która była w istocie klęską całego polskiego ruchu robotniczego. Autor z naciskiem podkreślał, że Komunistyczna Partia Polski "nie została utworzona przez czynniki obce, lecz wyrastała z tradycji rodzimych i była siłą polityczną, mającą uzasadnienie w polskich realiach społeczno-politycznych". IV. Już w latach pięćdziesiątych podjął Antoni Gzubiński szeroko zakrojone badania nad dziejami II Rzeczypospolitej, które miały stać się głównym nurtem jego zainteresowań twórczych. Zrozumiałe, że łączyły się one organicznie ze studiami nad dziejami całej polskiej lewicy. W latach 1957-1959 został napisany Centrolew, dzieło ze znamionami głębokiej erudycji, bezspornego talentu i przenikliwości badawczej oraz śmiałości myśli autora. Był to pionierski traktat o kształtowaniu się i rozwoju demokratycznej opozycji antysanacyjnej w Polsce w latach 1926 - 1930, czyli w okresie od załamania się demokracji parlamentarnej w kraju w wyniku przewrotu majowego od pojawienia się w ustroju i praktyce konstytucyjnej elementów przewagi akcentów totalitacrystycznych w czasie tzw. wyborów brzeskich. Praca czekała na druk przez ponad pięć lat. Z przed Jubileuszemowy można się dowiedzieć, że w tym czasie maszynopis był "poddawany dyskusji w gronie historyków nowożytnych", że "przygotowując ostateczną redakcję tekstu autor wziął pod uwagę głosy krytyczne, rozwijając, uzupełniając i skracając niektóre fragmenty". W dedykacji ofiarowanego mi egzemplarza (książki ujął rzecz w bardziej lapidarnej formule: "O przyjęcie tego wykastrowanego dzieła prosi Cię poszkodowany". Mimo znacznych skrótów, książka szybko weszła do podstawowej literatury, traktującej o dziejach II Rzeczypospolitej. Stała się pozycją klasyczną; inspirowała i zmuszała do refleksji. Ukazywała społeczne i polityczne stosunki w państwie w kontekście, w jakim nie bywały one poprzednio poddawane rozbiorowi. Zresztą - jak już o tym była mowa wyżej - autor uzupełniał uszczuplony obraz wciąż nowymi studiami . . 1 rozprawamI. W ponad stu pięćdziesięciu pracach pokazał tak głęboką znajomość tej tematyki, że ukazanie się w 1983 r. krytycznej oceny całej historiografii jego właśnie pióra nie mogło nikogo zdziwić. Książka nosiła tytuł: Spory o Drugą RzeczPospolitą. Ewolucja poglądów publicystyki i historiografii polskiej na temat przyczYn odbudowy i znaczenia niepodległego państwa dla narodu polskiego. Liczyła ona zaledwie trzy arkusze wydawnicze: zawierała przegląd najważniejszych jednostronnych i tendencyjnych ujęć poprzedników oraz przynosiła credo autora. Antoni Caubiński pisze: "Państwo to próbowano ocenić tak, jakby było ono obcym i wrogim ogniwem w procesie rozwojowym narodu polskiego [. . .]. [Prawda, że] Państwo to miało klasowy burżuazyjny charakter. Fakt ten nie może jednak przesłaniać oczywistej konstatacji, że było to państwo polskie, że odbudowa tego państwa przekreślała część niesprawiedliwości, z jaką spotykał się naród polski w okresie niewoli, że państwo to stanowiło ogniwo w procesie rozwojowym społeczeństwa polskiego od feudalizmu do socjalizmu. Krytyka stosunków panujących w tym państwie musi mieć historyczny wymiar; nie można go krytykować za to, że było kapitalistyczne, bo w okresie tym innym być nie mogło. Krytyka musi też mieć konstruktywny charakter. Musi ona czymś się różnić np. od krytyki uprawianej przez wrogów zewnętrznych narodu i państwa polskiego, musi mieć charakter potriotyczny, mobilizujący, twórczy". I dalej: "Jeśli komuniści polscy, uciekając z więzień w 1939 r. szli na barykady, by bronić stolicy, to znaczy to, że w państwie tym były wartości godne uznania i ochrony". Cóż można do tych pięknych słów dodać? Chyba to, że ukazanie się książki Antoniego Czubińskiego definitywnie oznacza włączenie lat 1918- 1939 do tradycji narodu i państwa polskiego. Ocenę potwierdzają Dzieje Polski, w których Antoni Czubiński pisał historię m. in. Polski międzywojennej. Tej zasługi autora nie można przecenić. V. Kiedy Antoni Czubiński wspominał krytykę uprawianą przez wrogów nairodu i państwa polskiego, miał na myśli przede wszystkim głosy rewanżystów, zwolenników terytorialnego rewizjonizmu, neofaszystów pochodzące z Zachodu, a rozlegające się najgłośniej w Republice Federalnej Niemiec. Tu dotykamy następnego (kompleksu zainteresowań badawczych Antoniego Czubińskiego: historiograficznego i politologicznego dialogu z hi J43 storiografią i propagandą zachodnioniemiecką, dziejów Niemieckiej Republiki Demokratycznej i rozwoju współpracy Polski z tym państwem, wreszcie stosunków polsko-nieimieckich. Wzrost zainteresowania sprawami niemieckimi łączył się z objęciem .przezeń odpowiedzialnych funkcji, które w polskim niemcoznawstwie wysunęły go zdecydowanie na czołowe miejsce, umożliwiając skupienie wokół siebie większości badań nad tzw. problemem niemieckim w kraju, a mianowicie funkcji koordynatora Centralnego Problemu Badań Podstawowych "Polska - Niemcy. Tradycje i dążenia", stanowiska dyrektora Instytutu Zachodniego im. Zygmunta Wojciechowskiego w Poznaniu oraz goidności współprzewodniczącego Komisji Polska - Republika Federalna Niemiec do spraw podręczników szkolnych z historii i geografii przy UNESCO. Jest jednak taikże następstwem poczucia szczególnej odpowiedzialności za przebieg i rezultat-dialogu ze stroną zachodnioniemiecką, który w warunkach polskiego 'kryzysu i nasilenia się tendencji odwetowych w Republice Federalnej Niemiec należy do wyjątkowo trudnych. Nie sposób choćby pobieżnie wyliczyć wszystkie publikacje i wszystikie inicjatywy podejmowane na tym odcinku frcntu badań przez prof. Antoniego Czubińskiego. Ujął je w ponad stu pracach własnych, często w recenzjach podstawowych publikacji Republiki Federalnej Niemiec, w których wykazuje nie tylko rzetelną znajomość tendencji przenikających myśl - także myśl naukową - Republiki Federalnej Niemiec, ale i znajduje skuteczne argumenty, pozwalające miu być do'brym ambasadorem polskiej racji stanu. Charakterystyczne przy tym, że w swej polemice and przez chwilę nie przestaje być uczonym, dla którego liczy się argument wysnuty z zasad nauki, wypowiedziany zgodnie z rzymską maksymą Svaviter in modo, fortiter in re. Dorobkiem tym jest także długa lista wydawnictw, będących pokłosiem sesji, konferencji i sympozjów przez niego organizowanych i pod jego redakcją wydawanych. Nieraz miałem możność przekonania się o tym, że w państwach niemieckich o prof. Czubińskim mówi się może bez głębszej sympatii, ale za to niezmiennie z szacunkiem. Tylko jednym z wielu dowodów prawdziwości tego ostatniego stwierdzenia jest fakt drukowania jego tekstów nie tylko za Odrą, ale i za Łabą. VI. Prof. Antoni Ozubiński z pewnością zasłużył na bardziej pogłębioną ocenę swej twórczości, niż ta, która możliwa była w niniejszym krótkim z natury i tylko w sposób ogólny poruszającym wybrane zagadnienia szkicu. Każdy znawca dzieła Jubilata zauważy, że nie zatrzymywałem się nad obecną zwłaszcza w jego wczesnych rozprawach problematyką młodzieży i ruchu młodzieżowego, że pominąłem twórczość obejmującą wiek XIX, że nie wspomniałem o jego wieloletnich badaniach nad Powstaniem Wielkopolskim 1918/1919, o jego znaczącym udziale w rekonstruowaniu dziejów Polski Ludowej czy wreszcie o licznych publikacjach, odnoszących się do historii jego macierzystej uczelni - Uniwersytetu w Poznaniu. Usprawiedliwia mnie, że były one wielokroć w periodykach wielkopolskich i w prasie omawiane. Myślę, że należy jeszcze raz wymienić główne cechy naukowego portretu Jubilata. Jest to uczony z doskonale zorganizowanym, na marksistowskich zasadach opartym warsztatem i rozległymi horyzontami intelek