ZBIGNIEW ZAKRZEWSKI FENOMEN PRACY ORGANICZNEJ W POZNAŃSKIEM POD ZABOREM PRUSKIM (Wykład na uroczystości nadania tytułu doktora honoris causa Akademii Ekonomicznej w dniu 4 września 1986 r.) Magnificencjo Rektorze, Wysoki Senacie, Szanowni Zebrani! Niech mi będzie wolno najserdeczniej podziękować Władzom U czelni za zaszczycenie mnie godnością doktora honoris causa Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Jest we mnie taka myśl, że to co w moim życiu osiągnąłem, jest tylko jakimś skromnym, bardzo słabym odblaskiem tego co otrzymałem. Tego co otrzymałem z tradycji rodzinnej, z mego domu i jak najbardziej również tego, co otrzymałem i za co jestem bardzo wdzięczny naszemu Jubilatowi Akademii Ekonomicznej, która w roku bieżącym obchodzi jubileusz swego sześćdziesięciolecia, z którą związałem się pracą od ponad czterdziestu lat; której bardzo dużo zawdzięczam, bo i zainteresowania naukowe, i społeczne, i impuls do różnorodnych dociekań w różnych kierunkach, do badań, do przemyśleń, i cenne doświadczenia również dydaktyczne oraz niezmiernie dla mnie cenną współpracę zarówno z pracownikami Uczelni, dawnymi i obecnymi, a także ze środowiskiem jej absolwentów, które to środowisko bardzo wysoko cenię oraz z kolejnymi rocznikami studentów, zwłaszcza uczestników mego seminarium. Tak więc rodzi się we mnie jakaś potrzeba sumienia i serca, by za to wszystko naszej Akademii podziękować. Czynię to umyślnie Zbigniew Zakrzewski na tej uroczystości, by miało to charakter publiczny, publicznego podziękowania U czelni. Jako temat mego wystąpienia proponuję: Fenomen pracy organicznej w Poznańskiem pod zaborem pruskim. Temat bardzo obszerny, rozległy, a jednocześnie złożony. Wobec tego ograniczę się jedynie do pewnych zasadniczych problemów. Chyba ważną sprawą jest przyjęcie właściwego zakresu dla rozważań i badań nad tym tematem. Uważani, że w sensie przedmiotowym należy dostrzegać potrzebę szerszego ujmowania tych zagadnień. Nie tak jak to czynią niektórzy historycy, że ograniczają się wyłącznie do strony gospodarczej nurtu pracy organicznej, najwyżej z pewnymi uzupełnieniami. Tymczasem widzę potrzebę, by ująć nurt pracy organicznej w Poznańskiem jako całokształt aktywności Polaków w owym okresie, aktywności obejmującej wszystkie dziedziny gospodarki, wszystkie dziedziny kultury, także zagadnienia socjalne i wielką politykę. Przecież istnieją wzajemne związki między różnymi polami aktywności Polaków w tamtych czasach, przecież istnieją zależności przyczynowo-skutkowe, łączące i wyjaśniające funkcjonowanie nurtu pracy organicznej, związki między różnymi sferami działalności naszych rodaków w tamtych czasach. Pamiętajmy także o tym, że poszczególni przywódcy pracy organicznej łączyli najczęściej swoją pracę i swoje zainteresowania równolegle z różnymi dziedzinami życia społecznego. W sensie czasowym warto przyjąć dla badań nad nurtem pracy organicznej horyzont dostatecznie rozległy. Uważam, że należy objąć tym horyzontem czasowym: jako początek - pierwsze lata po powstaniu listopadowym, a jako kres - ostatni rok zaboru pruskiego, rok 1918, bo dopiero przy tak rozległym okresie badań można pokazać wszystkie ważniejsze przejawy nurtu pracy organicznej, a nawet bezpośrednie następstwa ogółu tych poczynań. W sensie przestrzennym, rzecz zrozumiała, ruch pracy organicznej obejmuje terytorium byłego Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Ale pamiętajmy, że , nurt wspomniany promieniował na inne obszary: na Sląsk, Pomorze Gdańskie, w pewnym stopniu na Prusy Wschodnie. Przechodząc do właściwego problemu, chciałbym uzasadnić słuszność twierdzenia, że nurt pracy organicznej w Poznańskiem pod zaborem pruskim był rzeczywiście czymś szczególnym, czymś swoistym, pewnym fenomenem. Ten fenomen zaznacza się już wtedy, gdy przystępujemy do uzmysłowienia sobie powiązań nurtu pracy organicznej w Poznańskiem z pozytywizmem, ruchem umysłowym bardzo znanym, rozpowszechnionym w ubiegłym stuleciu w Europie. Ten nurt ma swój początek, swoje źródła w filozofii i socjologii wyznaniowej przez myśliciela francuskiego Auguste Comte'a. Jednakże nurt pozytywistyczny na ziemiach polskich pod zaborami miał nieco inny charakter. Nawiązując do pozytywizmu Auguste Comte'a, pozytywizmu filozoficznego i intelektualnego, nurt pozy tywistyczny na ziemiach polsikich akcentował bardzo silnie troskę o podniesienie pod względem gospodarczym, materialnym, a także duchowym i kulturalnym polskiego społeczeństwa pod zaborami. W ramach pozytywizmu polskiego w tamtych czasach warto określić różne jego odmiany. Jedną z nich jest bardzo znany, naświetlany od wielu lat pozytywizm tzw. warszawski, a obok niego - mniej znany pozytywizm wielkopolski. Jakie są różnice między tymi pozytywizmami? Pozytywizm warszawski rozwinął się po powstaniu styczniowym, podczas gdy pozytywizm wielkopolski był wcześniejszy. Miał swój początek wkrótce po powstaniu listopadowym. A więc pozytywizm wielkopolski wyprzedził w czasie o około lat trzydzieści pozytywizm warszawski. Jednakże nie ta różnica jest najbardziej istotna i nie ta stanowi o fenomenie pracy organicznej w Wielkopolsce. Istotne jest to, że pozytywizm warszawski był pozytywizmem przede wszystkim pióra, pozytywizmem, , którego rzecznikami byli literaci i publicyści, tacy jak: Aleksander Swiętochowski, Bolesław Prus i in. Wielka jest wartość tego pozytywizmu literatury i publicystyki, idei, programów, określonych prądów społecznych. Ale pamiętajmy, pozytywizm wielkopolski nie ograniczał się tylko do rozważań intelektualnych, do rozwijania określonych idei; pozytywizm wielkopolski był pozytywizmem konkretnego i to konstruktywnego czynu, który przekształcał realia społeczne, zmieniał stosunki społeczne. Pozytywiści wielkopolscy uznawali, że trzeba wcielać w życie to, co jest możliwe do urzeczywistnienia. I to stanowi istotną wartość pozytywizmu wielkopolskiego, i to stanowi jego fenomen. Przyjrzyjmy się z kolei drugiemu zjawisku, które charakteryzuje nurt pracy organicznej w Wielkopolsce, zjawiska, które jeszcze bardziej uzasadnia przekonanie, że w nurcie tym jest coś szczególnego, coś co pozwala określać ten nurt jako fenomen społeczny owych czasów. Tym szczególnym rysem, znamiennym dla pozytywizmu wielkopolskiego i dla całego ruchu pracy organicznej jest to, że był on ujęty w stowarzyszenia. Ruch stowarzyszeniowy, asocjacja, asoejacjonizm - są to pojęcia nie obce, pojęcia znane Europie ubiegłego wieku. Chodzi jednak o to, że nie było gdzie indziej na ziemiach polskich pod zaboTami tego zjawiska, że działalność stowarzyszeń w owym czasie obejmowała niemal całe aktywne, społeczne życie Polaków, że tym samym można powiedzieć, iż zsumowane pola działalności stowarzyszeń, występujących pod różnymi zresztą nazwami: towarzystw, związków, kółek, spółdzielni, spółek, kasyn - jak np. Kasyno Gostyńskie - pokrywało niemal cały obszar aktywności naszych rodaków z ubiegłego i początków obecnego wieku. I to jest rzeczywiście fenomen; powszechność działalności stowarzyszeń jako główna droga realizowania się pracy organicznej. Zbigniew Zakrzewski Jakie były właściwości pracy organicznej, ujętej w stowarzyszenia? Stowarzyszenia te powstawały całkowicie dobrowolnie, od dołu. O powstaniu stowarzyszenia rozstrzygała inicjatywa albo jednego przywódcy pracy organicznej, albo ich grona. Towarzystwa te łączyły się w związki i tak jak członkostwo w towarzystwie było dobrowolne, tak też dobrowolna była przynależność danego towarzystwa do związku towarzystw w danej dziedzinie. Co więcej, ów fenomen ruchu stowarzyszeniowego w Poznańskiem polegał też na tym, że obok celu gospodarczego, kulturalnego czy ściśle politycznego, jaki był wysuwany na plan pierwszy w statucie danego stowarzyszenia, był drugi cel równoległy, równie ważny, często ukrywany ze względu na kontrolę władz pruskich - cel patriotyczny, uświadamianie narodowe, pielęgnowanie języka ojczystego, poszanowanie i umiłowanie dorobku kultury narodowej, zainteresowanie historią Polski. I to stanowi niezmiernie cenny, znamienny rys ruchu stowarzyszeniowego. Posiadając takie znamiona, ruch stowarzyszeniowy, w który ujęta była praca organiczna, dał w efekcie niezwykle cenne rezultaty. Jednym z takich rezultatów było jego działanie w sferze rolnictwa, w owym czasie najważniejszej dziedzinie gospodarki. Działanie to miało taki skutek, co było zupełnie zdumiewające, że pomimo Komisji Kolonizacyjnej, Hakaty i wielu drakońskich zarządzeń władz pruskich, zwróconych przeciwko polskiej własności, stan posiadania ziemi w rękach polskich nie tylko nie zmalał, ale utrzymał się, a nawet - jak niektóre statystyki mówią - wykazywał pewną zwyżkę. Był to prawdziwy fenomen, coś niezwykłego. Wspomniane procesy własnościowe budziły poważny niepokój władz pruskich. Również uczeni niemieccy się tym zainteresowali, m. in. profesor berliński Ludwik Bernhard, który stwierdził z goryczą, analizując polską spółdzielczość i skuteczność jej działania - że to, czego Polacy dokonali w sferze spółdzielczości, pozwala kwalifikować ich działalność społeczną jako stworzenie jakby "państwa w państwie". Nie może być lepszej, bardziej pochlebnej oceny skuteczności poczynań naszych rodaków pod zaborem pruskim. Praca organiczna, ujęta w ruch stowarzyszeniowy, dała w efekcie to, że polskie społeczeństwo w Poznańskiem było w roku 1918, u kresu lat niewoli, przygotowane zarówno do podjęcia walki orężnej w Powstaniu Wielkopolskim, jak również do współudziału w budowie Polski niepodległej. Chcąc jeszcze bliżej uchwycić zasadnicze znamiona nurtu pracy organicznej w Poznańskiem, warto przypatrzyć się sylwetkom jego głównych przywódców, ponieważ ich rola była w tym nurcie społecznym bardzo ważna. Istnieje obawa popadnięcia w pewną idealizację poszczególnychpostaci. Chciałbym tego uniknąć. Będę operował tylko realnymi faktami. Przywódcy pracy organicznej - byli to ludzie tacy jak my. A jednak jedna postać wysuwa sdę tutaj na czoło, ktoś kto łączył ideowość z samym konkretnym życiem, u którego ideowość, idea była samym jego życiem. Był nim inicjator nurtu pracy organicznej, lekarz-społecznik, filantrop Karol Marcinkowski. Oto kilka znamiennych szczegółów jego biografii. Za udział w konspiracyjnej organizacji studenckiej "Polonia" w Berlinie (studiował tam medycynę), skoro tylko fakt ten się ujawnił, został przez władze pruskie skazany na więzienie w Wisłoujściu. Marcinkowski uczestniczył w powstaniu listopadowym. Po jego upadku znalazł się w Kłajpedzie, gdzie - chociaż internowany - był poproszony do pokierowania walką z epidemią cholery, jaka w mieście tym wybuchła. Za ofiarną pracę na tym odcinku otrzymał podziękowanie ze strony władz miejskich Kłajpedy. Marcinkowski znalazł się w Anglii, gdzie odbywał bardzo kształcące i przydatne na przyszłość rozmowy z ideologami spółdzielczości. Był potem w Paryżu, gdzie, choć był jeszcze młodym człowiekiem, otrzymał z rąk Francuskiej Akademii N auk medal i nagrodę za rozprawę, w której dzielił się z kolegami francuskimi swoimi doświadczeniami z walki z cholerą. Marcinkowski znalazł się w więzieniu pruskim , w Swidnicy, zarówno jako podejrzany o kontakty z niepodległościowymi ośrodkami emigracji polskiej na Zachodzie"jak i przede wszystkim za udział w powstaniu listopadowym. Po kilku latach wraca do swego rodzinnego miasta, do Poznania i tutaj rozwija rozległą działalność założycielską i kierowniczą. Założył m. in. Spółkę Bazarową - stąd zrodziła się instytucja Bazaru w Poznaniu, założył Towarzystwo Naukowej Pomocy - Stypendialne, Towarzystwo ku Wspieraniu Ubogich, był też czynnym członkiem Rady Miejskiej Poznania. To jeszcze nie wszystko i nie najważniejsze. J ak stwierdzają biografowie Marcinkowskiego, wyznawał on chrześcijaństwo w wymiarze nieomal ewangelicznym. Bo jak to inaczej określić, jeśli Marcinkowski - ten gruźlik, pomimo postępującej choroby i postępującego osłabienia, potrafił, nie zważając zupełnie na swoje zdrowie, do ostatnich chwil swego czynnego życia, wbiegać na poddasza zamieszkałe przez biedotę Chwaliszewa, by z największym poświęceniem leczyć tam swoich pacjentów, oczywiście bezinteresownie! Postać Marcinkowskiego talk fascynowała współczesnych i następne pokolenia, że niejeden lekarz-społecznik, i jemu współczesny, i działający później, wyraźnie obierał sobie Marcinkowskiego jako wzór do naśladowania. Wymienię niektórych spośród tych, którzy usiłowali naśladować Marcinkowskiego. Byli nimi np.: Teofil Matecki, Ludwik Gąsiorowski, , a w- czasach późniejszych - Franciszek Chłapowski, Heliodor Swięcicki, Bolesław Krysiewicz. Kolejna postać, niezmiemie ciekawa - August Cieszkowski, filozof Zbigniew Zakrzewski i ekonomista z doktoratem uzyskanym w bardzo .młodym wieku w Heidelbergu. Licząc lat dwadzieścia cztery, opublikował w Berlinie jedno z najważniejszych swoich dzieł: Wstęp do historiozojii. Cieszkowski to umysł bardzo wybitny, umysł prawdziwie europejski. Jako jeszcze młody człowiek potrafił, uczestnicząc w Międzynarodowym Kongresie Rolniczym, zgłaszać bardzo ciekawe, oryginalne pomysły i wnioski. Cieszkowski stanął w Poznaniu na czele ruchu politycznego, niepodległościowego. Uczestniczył w sejmie pruskim, był aktywnym członkiem Koła Polskiego w Berlinie, był współinicjatorem Ligi Polskiej w okresie Wiosny Ludów. Cieszkowski stanął również na czele działalności kulturalnej i naukowej w Poznaniu, był współzałożycielem Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Poznaniu, kilkakrotnie był jego prezesem. Cieszkowski głosił ideę, wówczas zupełnie nową, bardzo ciekawą - udziału robotników folwarcznych w zyskach właściciela ziemskiego. Również filozof Karol Libelt, także ekonomista i pedagog, uzyskał doktorat z filozofii w Berlinie, uczestniczył w powstaniu listopadowym, stanął na czele konspiracji w Poznańskiem, kierując pracą polityczną i niepodległościową, za co został osadzony najpierw w Cytadeli poznańskiej, a potem - na dłużej - w Moabicie w Berlinie. W okresie Wiosny Ludów był przywódcą ruchu niepodległościowego i politycznego. Po upadku powstania poznańskiego z 1848 r. Libelt zaangażował się bardzo silnie w różnych kierunkach pracy społecznej i kulturalnej. Libelt głosił ideę jeszcze bardziej radykalną niż Cieszkowski - ideę współwłasności robotników folwarcznych we własności ziemskiej. Kolejny przywódca pracy organicznej - to gen. Dezydery Chłapowski, uczestnik kampanii napoleońskiej, oficer ordynansowy cesarza Napoleona, gdy liczył lat dwadzieścia. Chłapowski uczestniczył jako dowódca w powstaniu listopadowym, za co po jego upadku władze pruskie skazały go na więzienie. Przebywając w nim, napisał pracę o rolnictwie. Dziedzina ta zaintrygowała go na wiele lat przedtem, kiedy odbył niezmiernie kształcącą go praktykę rolniczą w dalekiej Szkocji. Po powrocie do Poznańskiego, do majątku Turew w ziemi kościańskiej, zaprowadził tam nowe metody produkcji roślinnej i nowe metody hodowli, jak również nowe zasady racjonalnej organizacji gospodarstwa rolnego. Chłapowski przyjmował do siebie na praktykę całe zastępy młodych adeptów rolnictwa. Stąd też stał się jednym z najbardziej zasłużonych propagatorów unowocześnienia rolnictwa, bardzo wysoko cenionym nie tylko w kręgach rolniczych Wielkopolski, ale również na innych terenach. Chłapowski działał również w życiu politycznym. Kolejna postać godna wyróżnienia - Hipolit Cegielski, z doktoratem językoznawstwa uzyskanym w Berlinie. Pomimo, że przed Cegielskim otwarła się wspaniała kariera naukowa, podejmowana zresztą równieżprzez innych młodych polskich uczonych, Cegielski postanowił wrócić do Poznania, by być z młodzieżą polską i ją kształcić i wychowywać. Przyjął posadę nauczyciela w zasłużonym Gimnazjum Marii Magdaleny. Po kilku latach pracy, za to, że odmówił udziału w zarządzonej przez władze pruskie rewizji stancji uczniowskich młodzieży podejrzanej o działalność niepodległościową, został natychmiast zwolniony z posady nauczycielskiej. Był to dla niego olbrzymi cios, ale nie załamał się. Odbył krótką, półroczną praktykę handlową w Berlinie, po czym otworzył handel żelaza w poznańskim Bazarze, a po Ikilku latach "Fabrykę Machin i Narzędzi Rolniczych". Cegielski okazał się bardzo wybitnym przemysłowcem, stale dokształcającym się w swoim fachu, zdobywającym najnowszą wiedzę techniczną w tej dziedzinie. Jednocześnie Cegielski okazał się rzutkim przedsiębiorcą, skutecznie wkraczającym na rynki ze swoimi wyrobami i na terenie całych Niemiec, i poza Niemcami. Cegielski konkurował skutecznie m. in. z odlewnią żelaza Niemca Jana M6gelina w Poznaniu. Równolegle z tą, bardzo absorbującą pracą kierowniczą w przemyśle, Cegielski potrafił łączyć nadal kontynuowaną działalność naukową w dziedzinie językoznawstwa, publikując dalsze dzieła z tej dziedziny. Ten sam Cegielski, tak bardzo zajęty różnorodną pracą gospodarczą i naukową, był nadal bardzo aiktywny społecznie, ni. in. założył zasłużony "Dziennik Poznański", był prezesem Centralnego Towarzystwa Gospodarczego i podejmował dalsze inicjatywy w dziedzinie społeczno-gospodarczej. Kolejna postać, to działacz związkowy, wielki patriota, karany przez władze pruskie ks. Augustyn Szamarzewski, inicjator banków ludowych, patron Związku Spółek Zarobkowych i Gospodarczych, działacz wielkiej ofiarności i poświęcenia. Jego następcą jako patron Związku był niesłychanie dynamiczny ks. Piotr Wawrzyniak, inicjator tzw. "Rolników" i spółek parcelacyjnych. Nowy patron umocnił całą polską spółdzielczość w Poznańskiem oraz zapewnił ekspansję centrali finansowej polskiej spółdzielczości, jaką był Bank Związku Spółek Zarobkowych nie tylko na , cały obszar Poznańskiego, ale i na Sląsk, Pomorze, ośrodki polonijne w zachodnich Niemczech, i dalej na Zachód, a nawet aż do Polonii amerykańskiej sięgając. I wreszcie, w grupie działaczy związkowych należy przypomnieć postać też wielkiego patrioty, więzionego przez władze pruskie - Maksymiliana Jackowskiego, zasłużonego patrona kółek rolniczych, które w poważnej mierze przyczyniły się do podniesienia wykształcenia i wiedzy rolniczej w szerokich kręgach wielkopolskich rolników. Warto jeszcze przypomnieć trzech wielkich mecenasów kultury. Jeden z nich, postać niezwykła, to Edward Raczyński, uczestnik kampanii napoleońskiej, zasłużony wydawca źródeł i dzieł historycznych, twórca Biblioteki Raczyńskich, współtwórca Złotej Kaplicy - symbolu początku Zbigniew Zakrzewski państwa polskiego, wybitny znawca sztuki. Za młodu wybrał się do Turcji, aby poszukiwać śladów starożytnej Troi. Interesował się również wykopaliskami starosłowiańskimi w rejonie Jeziora Lednickiego. Raczyński, znawca i miłośnik kultury i sztuki, zwłaszcza architektury, potrafił jednocześnie interesować się sprawami bardzo konkretnymi, gospodarczymi. Był inicjatorem wodociągów miejskich w Poznaniu, twórcą planu melioracji łąk nadobrzańskich, współtwórcą planu uprzemysłowienia Królestwa Polskiego, projektu połączenia Wisły z Wartą i wielu innych pirzedsięwzięć, także i mapy Wielkopolski niemal już gotowej, gdyby nie wybuch powstania listopadowego. Tytus Działyński to kolejny mecenas kultury, uczestnik powstania listopadowego, wybitny działacz polityczny, niepodległościowy, zasłużony wydawca dzieł historycznych, a przede wszystkim założyciel Biblioteki Kórnickiej. Wreszcie Seweryn Mielżyński także zasłużony mecenas kultury i wielki patriota. Również uczestnik powstania listopadowego, silnie zaangażowany w konspiracji niepodległościowej, związany ściśle z Towarzystwem Demokratycznym w Paryżu, uczestnik kampanii Giuseppe Mazziniego na Sycylii. A jeśli chodzi o jego wkład do kultury, to przede wszystkim ważny jest fakt, że on obdarował Towarzystwo Przyjaciół Nauk w Poznaniu własną siedzibą, obdarował też Towarzystwo bogatym, cennym zbiorem malarstwa. Tak więc, posiadając już znajomość sylwetek najwybitniejszych przywódców pracy organicznej, możemy sobie postawić pytanie, i warto je postawić: jakim to okolicznościom ci przywódcy zawdzięczali swój wielki autorytet i szacunek wśród Polaków? Odpowiedź jest dosyć prosta. Można powiedzieć, że cele, jakie wysuwali przywódcy pracy organicznej, drogi działania i metody, że to wszystko było niejako zapisane w sercach całego społeczeństwa, które, świadome swej polskości i swych zadań, akceptowało i te cele, i te drogi. To było zupełnie zrozumiałe, bo germanizacja Wielkopolski czyniła duże postępy i trzeba było intensywnie działać w obronie zagrożonych interesów narodu. Dalej, przywódcy pracy organicznej - i to było też wiadome całemu społeczeństwu - byli to ludzie bardzo pracowici, odpowiedzialni, ofiarni, rozumiejący co to jest interes społeczny i rzeczywiście wysuwający interes społeczny na czoło, przed swoje osobiste racje i potrzeby. Byli to ludzie jednocześnie bardzo wykształceni, jeśli nie przez odbyte studia, to przez bardzo silne, intensywne samokształcenie. Na to mamy też wiele przykładów. I wreszcie pamiętajmy o jednym - niemal wszyscy przywódcy i działacze pracy organicznej byli to ludzie, którzy uczestniczyli w walce o niepodległość Polski, czy to w kampanii napoleońskiej, czy w powstaniu li J3sttopadowym, czy w powstaniu w okresie Wiosny Ludów, ozy wreSZCIe w powstaniu styczniowym. Na koniec ogólna refleksja. Na ogół twierdzi się, że historia może być nauczycielką życia. Jednaikże wiemy dobrze, że ta maksyma nie zawsze się potwierdza, że nieraz budzi ona uzasadnione wątpliwości. Myślę, że w przypadku pracy organicznej, jeśli uwzględnimy pewne niezbędne warunki i mechanizmy życia publicznego, które muszą występować, i jeśli wyłowimy z nurtu pracy organicznej to co najbardziej w nim skuteczne w działaniu, w praktyce, to możemy przyjąć, że i w naszych czasach można by to wykorzystać dla ogólnego dobra. Tak więc możemy powiedzieć, że w pewnym stopniu historia pracy organicznej w Poznańskiem pod zaborem pruskim to i dziś jeszcze prawdziwa magistra vitae.