JOZEF JANKOWIAK JAN ŻNINIEWICZ TWÓRCA POLSKIEJ METODY WODOLECZNICZEJ Jan Robert Żniniewicz, syn Ziemi Wielkopolskiej, urodził się dnia 1 grudnia 1872 r. w Ostrowie Wlkp. Był synem sekretarza sądowego Leopolda i jego żony Wandy z Graffów. Rodzina Żniniewiczów liczyła pięć osób (dwóch chłopców i dziewczyna - późniejsza dr med. Janina Żniniewicz). Do szkoły podstawowej i pierwszych klas gimnazjalnych uczęszczał w Wolsztynie, dokąd przeniesiono służbowo jego ojca. Gdy Janek miał lat trzynaście, rodzice zdecydowali się skierować go na dalszą naukę do Poznania (1885), do Gim, nazjum Sw. Marii Magdaleny. Słynęło ono z wysokiego poziomu nauczania i dobrze. przygotowywało swych uczniów do studiów uniwersyteckich. Był to wówczas ze strony rodziców mieszkających w Wolsztynie duży wysiłek finansowy. Jednak decyzję ułatwił fakt, że siostra ojca mieszkała w Poznaniu, gdzie wychowywała trzy córki i zgodziła się przygarnąć jeszcze bratanka. Lata szkolne w Wolsztynie i roczną naukę w Poznaniu Żniniewicz zawsze określał jako lata idylliczne i spokojne. Ale już w 1886 r. umarł mu nagle i przedwcześnie troskliwy ojciec, co zmusiło matkę do podjęcia pracy zawodowej w kancelarii notarialnej w Poznaniu. W tym celu przeniosła się z młodszymi dziećmi do Poznania, a Janek wrócił do pieleszy rodzinnych, choć już w gorszych warunkach, bo bez ojca. Były to lata trudne dla całej rodziny, ale Żniniewicz wytrwale się uczył i w 1891 r. zdał*maturę z dobrym wynikiem. Plany studiowania dziennikarstwa i literatury pięknej, o czym zawsze marzył, zarzucił ze względów finansowych i z powodu wątłego zdrowia.. Z teki pośmiertnej Po naradzie rodzinnej, zdecydował się na studia teologiczne w Poznaniu. Gdy był na trzecim roku studiów, stan jego zdrowia zaczął poważnie się pogarszać i wystąpiły pierwsze objawy agorafobii - choroby która miała go już trapić do końca życia. Seminarium w związku z chorobą udzielało mu kilka razy półrocznych urlopów i ułatwiało wyjazdy w latach 1897 - 1898 na kurację do W6rishofen w Bawarii, do sanatorium ks. Sebastiana Kneippa. Kilkumiesięczny pobyt w 1897 r. poprawił nieco stan zdrowia, ale już wnet po powrocie do domu dolegliwości wystąpiły z nową siłą. Zmuszony więc był w 1898 r. powtórzyć kurację. Jednak po powrocie do domu odezwały się dolegliwości ponownie. Nie nadając się na dalsze studia teologiczne ze względu na bardzo wątły stan zdrowia, pożegnał się na stałe z Seminarium Duchownym. Rozpoczął się smutny okres w życiu Żniniewicza. Nie poprzestając na poradach lekarzy poznańskich, wyjeżdżał też do Berlina i innych miast, by u różnego rodzaju specjalistów szukać pomocy w dokuczającym mu lęku przestrzeni. Poznał też różne sanatoria wodolecznicze, m. in. w Zakopanem, oraz wyjeżdżał kolejno do krewnych na wieś, by na łonie przyrody odzyskać zdrowie. Jedyną dla niego pociechą w tym okresie było uprawianie muzyki fortepianowej, której znajomość i umiłowanie zawdzięczał matce. Żniniewicz jakiś czas myślał nawet, by poświęcić się muzyce. Jednak JUZ wtedy interesował SIę wpływem zabiegów wodoleczniczych na ustrój człowieka. Nie miał jednak przygotowania' medycznego, toteż jego ówczesne poglądy nie miały wartości naukowych, były oparte tylko na subiektywnych wrażeniach. Widział jednak, że bez znajomości podstawowych praw fizjologicznych człowieka nie zdoła zrozumieć wpływu działania wody na ustrój. Powoli, już w 1901 f., zaczęła go interesować możliwość podjęcia studiów medycznych, co wydawało mu się pomocne w odzyskaniu zdrowia. N adszedł rok 1902 - rok, w którym na naradzie rodzinnej zapadła decyzja rozpoczęcia studiów lekarskich. Decyzję ułatwiła siostra Janina, która postanowiła równocześnie studiować medycynę. W tym celu, cała rodzina przeniosła się do Gryfii (Greifswald). Studia medyczne odbywał na Uniwersytecie w Gryfii, gdzie w 1908 r. otrzymał dyplom doktora medycyny na podstawie pracy pL O pierwotnych rakach wątroby. Jednak wtedy zamierzeniem jego było poświęcić się całkowicie fizykoterapii, a głównie wodolecznictwu, co w pełni zrealizował. Punktem wyjścia do badań nad wodolecznictwem była jego długotrwała choroba, z której pragnął wyleczyć siebie stosowaniem zabiegów wodoleczniczych, a oprócz tego przynieść ulgę w cierpieniach licznej rzeszy rodaków. W tym celu po ukończeniu studiów lekarskich w 1908 r. założył w Poznaniu przy ul. Strzeleckiej (róg ul. Rybaki) własny zakład wodolecznicy, który później przeniósł na Al. Marcinkowskiego 20. Mimo wszelkich trudności, prowadził ten zakład aż do śmierci - z przerwą spowodowaną przymusowym wysiedleniem wraz z siostrą w czasie okupacji hitlerowskiej. Rodzeństwo Żniniewiczów pracowało przez przeszło pięćdziesiąt lat nad swoją teorią wodolecznictwa i przeprowadziło niezliczoną ilość zabiegów wodnych ma sobie i na wielu chorych. Już w 1932 r. poznałem osobiście dra Jana Żniniewicza i jego siostrę. Pamiętam tę datę dokładnie, gdyż był to rok, w którym przystąpiłem do pisania mej książki Zarys fizjoterapii, która ukazała się w roku 1934. U dawałem się więc kilkakrotnie do Żniniewicza, by z nim uzgodnić treść rozdziału poświęconego jego metodzie wodoleczniczej. Te osobiste kontakty i znajomość z nim zaliczam do najbardziej cennych i zaszczytnych. Zarówno bowiem cechy charakteru, jak i poważne oraz pełne poświęcenia podejście do zagadnień interesujących go pozostawiły niezatarte wrażenia. Żniniewicz był człowiekiem niezwykłym. Potrafił godzić wrażliwość artysty z trzeźwością i obiektywizmem badacza. Jego zapał do pracy był godny podziwu. Mimo że był niesłychanie zapracowany, miał jednak zawsze czas dla innych. Był dla wszystkich uczynny i pogodny. Sam miał bardzo małe potrzeby, a wolne chwile, które mu pozostawały do dyspozycji, poświęcił młodszym kolegom, dokształcając ich, zachęcając gorąco do dalszych studiów nad wodolecznictwem. Cechowała go zawsze duża skromność i umiar w opiniach. Mimo znacznego uznania, nigdy nie chełpił się swoimi osiągnięciami i dość trzeźwo oceniał granice oraz możliwości swej metody. Przez pacjentów słusznie uwielbiany, nie szczędził nigdy swego czasu, poświęcając go chorym, cierpliwie badając i wysłuchując skarg oraz śledząc wnikliwie i skrupulatnie przebieg kuracji. Jego postawa lekarza, zawsze współczującego i oddanego chorym, godna jest naśladowania. Fakt, że większość zabiegów wykonywał sam, był przyczyną nawiązywania się serdecznych kontaktów między chorym a lekarzem. Miało to duże znaczenie i dla sposobu wykonywania zabiegów, i dla nastawienia psychicznego chorego, co w rezultacie przyczyniło się do pomyślnego przebiegu i dobrych wyników przeprowadzanych kuracji. Za zasługi w dziedzinie hydroterapii dr Żniniewicz został mianowany członkiem honorowym Polskiego Towarzystwa Balneologicznego w Krakowie. Był to wyraz hołdu i uznania dla jego długoletniej, owocnej pracy nad rozwojem polskiej hydrologii. Został też mianowany członkiem rzeczywistym Międzynarodowego Towarzystwa Fizykoterapeutów (International Association of Physical Therapy) z siedzibą w Londynie. Wyróżniono go Nagrodą Naukową Miasta Poznania w 1950 r. za całokształt działalności lekarskiej, a w szczególności za prace związane z uje Z teki pośmiertnej ciem wodolecznictwa w ramy jednolitego systemu. Również Rada Wydziału Dekarskiego Akademii Medycznej krótko przed jego śmiercią nadała drowi Żniniewiczowi tytuł doktora honoris causa za jego zasługi dla medycyny. Jako uzasadnienie podano: "Uparcie i systematycznie zbierał spostrzeżenia nad wpływem wody na ustrój, celem ustalenia mechanizmu działania jej, poznania prawd dotyczących reaktywności układu nerwowego i układu krążenia oraz zreformowania dotąd obowiązujących zasad wodolecznictwa. Swoje spostrzeżenia ujął w pewne prawa fizjologiczne z dziedziny dynamiki układu nerwowego i układu krążenia, z których niejedno potwierdzili współcześni neurofizjolodzy". A teraz pragnę przedstawić dzieło Żniniewicza, które niestety poza krajem nie doczekało się większego odzewu, mimo wydania przez niego książki w języku niemieckim pod tytułem Uber die Wirkungsweise der Kaltwasserreize aul die Dynamik des Nervensystems. Przeszkodził w tym nagły zabór Austrii (1938), który zbiegł się z datą opublikowania książki przez żydowskiego wydawcę Hirscha w Wiedniu. Wszystkie dzieła wydane przez tę firmę zostały zniszczone, w tym też cały nakład książki Jana Żniniewicza. Cudem tylko ocalały pojedyncze egzemplarze autorskie, wysłane na czas do autora. W Poznaniu jeden z nich znajdował się w Instytucie Balneoklimatycznym, gdy byłem jeszcze jego dyrektorem, a drugi figuruje w księgozbiorze powszechnie znanego i cenionego neurologa dra med. Tadeusza Frąckowiaka. Metoda Żniniewicza jest owocem kilkudziesięcioletnich żmudnych doświadczeń i stałych obserwacji pacjentów. Na zarzuty niektórych krytyków, że jest ona podobna do metody Sebastiana Kneippa, pragnę wyraźnie podkreślić, że jest ona oryginalna i stworzona przez polską inwencję, a przeto w pełni zasługuje na wprowadzenie do arsenału codziennych środków leczniczych w zakładach wodoleczniczych. Takie stanowisko zająłem również w dniu 29 czerwca 1965 r. na konferencji w sprawie metody wodoleczniczej Jana i Janiny Żniniewiczów, zorganizowanej przez Instytut Balneoklimatyczny. Przypominam też, że gdy byłem dyrektorem Instytutu Balneoklimatycznego, stworzono na oddziale wodoleczniczym gabinet polewań według metody Żniniewicza. Pragnę teraz pokrótce wyjaśnić, na czym polega różnica między metodą Żniniewicza a metodą Kneippa, gdyż z rozmów z wieloma lekarzami zorientowałem się, że wielu tego nie rozróżnia. A różnice są bardzo duże i zasadnicze. I tak, przy stosowaniu polewań według metody Kneippa powtarza się polewania stale na tę samą część ciała, np. na nogi, na ramiona lub na grzbiet, w zależności od lokalizacji choroby. Natomiast w metodzie Żniniewicza polewanie odbywa się codziennie na inną część ciała, i to w określonej i wyważonej kolejności poszczególnych miejsc. Hydroterapia bowiem, jak zresztą cała fizykoterapia, jest terapią nieswoistą. Działania wodą w pewnej określonej kolejności na poszczególne części ciała wpłyną pośrednio na chore narządy i tkanki. Żniniewicz uważał słusznie, że leczyć powinno się nie chory narząd, lecz chorego człowieka. Zdaniem jego, kolejne działanie na różne odcinki skóry jest bardziej celowe, gdyż nie tylko pobudza siły odpornościowe ustroju, lecz wpływa na drodze odruchowej również na mechanizmy, które mogą usprawnić rozko jarzone czynności układu nerwowego wegetatywnego, wewnątrzwydzielniczego i układu nerwowego ośrodkowego. Stąd dobre u niego wyniki leczenia wodą u osób z nerwicą, osób neuropatycznych, z nadpobudliwością nerwową, u osób z nadciśnieniem tętniczym i z chorobą wieńcową. Drugą sprawą, która zasadniczo różni metodę Żniniewicza od Kneippa, jest wprowadzenie dodatkowego działania wodą na niektóre części skóry na głowie np. na czoło, kark, tyłogłowie lub twarz. Przy dobrym znoszeniu tego rodzaju zabiegów przez chorego, przystępował Żniniewicz do polewania .nawet całej głowy, zawsze jednak w pewnej proporcji w stosunku do zabiegów na inne części ciała. Słusznie też Żniniewicz podkreślał, że wszystkie znane dotąd metody wodolecznicze unikały z pewnym lękiem polewań głowy lub jej części. Jednak bezpośrednie zadrażnienie bodźcem hydrotermicznym ważnych ośrodków, znajdujących się w centralnym układzie nerwowym, wywiera intensywniejszy i dłużej trwający wpływ na te ośrodki. Dzięki temu, zdaniem Żniniewicza, może dojść do stabilizacji, synchronizacji i harmonizacji rozko jarzony eh czynności w układzie nerwowym wegetatywnym, co stopniowo powoduje poprawę stanu zdrowia, zwłaszcza u osób cierpiących na skutek tzw. chorób cywilizacji. Dalej postępowanie Żniniewicza tym różni się od metody Kneippa, że w czasie polewania stopniowo obniża się temperaturę wody zabiegowej - od 35°C aż do temperatury zimnej wody wodociągowej. Takie postępowanie przyczynia się do tego, że chory pobierający zabiegi w chłodniejszej porze roku łatwiej i szybciej przyzwyczaja się do zimnego zabiegu wodnego. Ten bowiem zimny końcowy efekt jest istotny do wywołania reakcji naczyniowej na skórze chorego. Żniniewicz dopuszcza również u osób przewrażliwionych na silny bodziec zimny stosowanie odwrotnych zabiegów, tj. stopniowe podnoszenie temperatury od 35°C do 42°C pod koniec zabiegu. Bodźce bowiem zimne jak i - odwrotnie - gorące ćwiczą wszystkie mechanizmy ustroju wpływające na regulację gospodarki cieplnej. Kneipp zaś stosował przy swoich zabiegach wodę zimną albo o temperaturze zmiennej. Zabiegi wodne były bardzo popularne w zakładzie Żniniewicza w okresie przed I wojną światową i w latach międzywojennych. Wielu chorych wyleczył w ten sposób, a u bardzo wielu pomógł zmniejszyć ich dolegli Z teki pośmiertnej wości. Zabiegi według metody Żniniewicza były również stosowane w niektórych zakładach dla nerwowo chorych - jak w Kościanie, Kocborowie, Kowanówku - w klinice chorób wewnętrznych w Wilnie, jak również w Zakładzie Fizykoterapii Ubezpieczalni Społecznej w Poznaniu, którego byłem kierownikiem. Po II wojnie światowej stosowano je w Poznaniu w: Klinice Neurologicznej Akademii Medycznej (prof. dr Włodzimierz Zwoździak), I Klinice Chorób Wewnętrznych Akademii Medycznej (doc. dr Henryk Krzymień), Instytucie Balneoklimatycznym oraz oczywiście we własnym Żniniewicza, a poza Poznaniem w: Katowicach, Sopocie, Krynicy, Ciechocinku. N a przeszkodzie w rozpowszechnianiu tej metody stały zawsze pewne zastrzeżenia niektórych klinicystów. Jest bowiem taktem, że gdy Żniniewicz rozpoczął badania nad wodolecznictwem i stwarzał podstawy teoretyczne swej metody, nie istniały jeszcze elektromyografy, elektrokardiografy, elektroencephalografy ani fotopletysmografy, oscylometry lub termometry termistorowe i inne współczesne przyrządy badawcze, które dzisiaj pozwalają śledzić w sposób obiektywny czynności układu krążenia, układu nerwowego, skóry itd. Żniniewicz posługiwał się badaniem liczby i jakości tętna, osłuchiwaniem tonów serca, badaniem ciśnienia krwi, badaniem odruchów ścięgnistych, oglądaniem stopnia ukrwienia, jak również opierał się na subiektywnych danych uzyskanych od chorego. Stąd też spotykały się jego tezy z zarzutem, że są względne a miejscami ujęte zbyt mechanistycznie, bowiem procesy rozmieszczania krwi w ustroju są bardziej złożone niż to podawał Żniniewicz. Zarzucano mu też, że w interpretacji wyników nie brał pod uwagę wielkiej roli rytmiki dobowej, ani też wpływów czynników meteorotropowych, które z pewnością modyfikują przebieg tych złożonych zjawisk i utrudniają interpretację. Trzeba jednak Żniniewicza rozumieć, że przy tak prostych środkach diagnostycznych starał się na podstawie wnikliwych obserwacji chorego opracować, może niedoskonałą ale przydatną na owe czasy, tj. na okres przed siedemdziesięciu pięciu laty, metodę wodoleczniczą. Odegrała ona w ówczesnym Poznaniu, tak energicznie i bezlitośnie wtedy germanizowanym, doniosłą rolę nie tylko leczniczą ale i patriotyczną. Za to należy mu się od nas szczere uznanie i szacunek. Oryginalność dorobku Żniniewicza i jego zasługi w lecznictwie sugerują, że dobrze byłoby pomyśleć o ewentualnym reaktywowaniu jego osiągnięć. Gdyby więc udało się zmobilizować w Poznaniu zespół badawczy, składający się z patofizjologa, neurologa i internistów oraz balneologów, istniałaby zapewne szansa podbudowania teoretycznych założeń Żniniewicza nowymi stwierdzeniami, opartymi na bardziej nowoczesnych metodach. Zapewne wówczas można by liczyć na odrodzenie metody Żniniewicza, która przeClez w wybranych przypadkach - jak to stwierdził m. in. prof. dr Włodzimierz Zwoździak - jest nadal przydatna. , Srodowisko poznańskie zobowiązane jest do wysiłków na rzecz tego, by metoda i osiągnięcia Zniniewicza nie poszły w zapomnienie. Jego zaś postać winna być upamiętniona w nazwie którejś z ulic, o co swego czasu wystąpiłem do Miejskiej Rady Narodowej. ANEKS JÓZEF JANKOWIAK (1904 - 1984) Dnia 10 października 1984 r. pożegnaliśmy zasłużonego dla Poznania, medycyny i balneologii polskiej prof. dra Józefa Jankowiaka. Całe swoje życie i działalność naukowo-społeczną związał ze stolicą Wielkopolski. Urodził się dnia 20 stycznia 1904 r. w niewielkim mieście Nadrenii Duisburgu- Hambornie, gdzie rodzice jego Wacław i Antonina ze Słomów osiedlili się po wyemigrowaniu w 1901 r. z rodzinnej Wielkopolski za chlebem. Tam też ukończył szkołę powszechną, a wiedzę z literatury i .historii polskiej uzupełniał w domu pod czujnym okiem matki. Dbałość o polskie wychowanie dzieci musiała być bardzo duża, skoro po powrocie licznej rodziny J ankowiaków do Poznania w 1920 r. Józef mógł wraz z rodzeństwem podjąć od razu naukę w Gimnazjum im. Karola Marcinkowskiego, które ukończył zdaniem matury w 1923 r. Do 1929 r. Józef J ankowiak studiował na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Poznańskiego i uzyskał dyplom oraz tytuł doktora wszechnauk lekarskich. Pozostając przy swoich ambicjach d zainteresowaniach naukowych podjął starania o pracę w klinikach uniwersyteckich. »Pomimo jednak wolnych etatów, pracy tej nie otrzymał prawdopodobnie z racji jego lewicowych przekonań. Mie należał jednak do ludzi łatwo poddających się i rozpoczął pracę w Zakładzie Fizykoterapia Ubezpieczalni Społecznej, co było zgodne z jego przekonaniem do naturalnych środków leczniczych, zwłaszcza do - jak wówczas mówiono przyrodolecznictwa. Przeszedł tam kolejne szczeble drabiny służbowej od młodszego i starszego asystenta do kierownika Zakładu. Dążąc do specjalizacji, własnym sumptem kształcił się nadal: w Berlinie u prof. Laquera - specjalisty z fizykoterapii, w Wiedniu u prof. Kowarschika - elektroterapeuty (z którym utrzymywał ożywione kontakty aż Z teki pośmiertnejdo śmierci wiedeńskiego profesora), w uzdrowisku Kaltenleutgeben u dra Hugona Stras sera który prowadził wodolecznictwo. Wiele czasu i pracy poświęcał poznawaniu zasad stosowania balneoterapii i metod leczenia w uzdrowiskach krajowych i zagranicznych oraz uczęszczał na kursy dokształcające dla lekarzy uzdrowiskowych w Ciechocinku. Z biegiem czasu stał się wybitnym specjalistą w tej dziedzinie, jako praktyk i teoretyk. Wybuch II wojny światowej w 1939 r. przerwał działalność Józefa J ankowiaka w Poznaniu. Wraz z żoną Heleną z Kirschów (związek małżeński zawarli w dniu 15 marca 1930 r.) został wysiedlony i pięcioletnią okupację spędził w Warszawie. Nie mogąc znaleźć pracy w swoim zawodzie, zarabiał na życie jako pracownik fizyczny. Po pewnym czasie został zatrudniony w Zakładzie Fizykoterapii w warszawskiej Ubezpieczalni Społecznej. Po klęsce powstania warszawskiego (1944) znalazł się wraz z żoną w Podkowie Leśnej, skąd na początku marca 1945 r. powrócił do Poznania. W dawnym miejscu pracy przystąpił do reaktywowania zlikwidowanego przez okupantów Zakładu Fizykoterapii, uznając to za pilną potrzebę społeczną wobec zniszczenia szpitali, aptek i braku leków. Dzięki jego energii i dużym zdolnościom organizacyjnym, Zakład oddany został do użytku już pod koniec marca 1945 r. Józef J ankowiak pełnił nadal funkcję kierownika, równocześnie zajmował stanowisko lekarza naczelnego Ubezpieczalni Społecznej. Jako lekarz naczelny, w wielkiej mierze przyczynił się do budowy nowego, dużego i nowocześnie wyposażonego gmachu przychodni specjalistycznych przy ul. Słowackiego 8/10. Całe pierwsze piętro przeznaczone zostało na Zakład Fizykoterapii, który Profesor wyposażył, wykorzystując swą wiedzę i doświadczenie, zgodnie z wszystkimi wymogami medycyny fizykalnej. Na bazie tego Zakładu powstał - z inicjatywy i dzięki staraniom Profesora - Instytut Balneoklimatyczny (1952). Organizacja Instytutu pochłaniała niemal bez reszty czas i energię Profesora. M usiał zrezygnować z wielu prac społecznych, ze stanowiska lekarza naczelnego. Będąc dyrektorem od chwili jego powstania, kierował Instytutem przez dwadzieścia trzy lata. Odszedł na emeryturę w 1975 r., jednocześnie wycofując się z czynnego życia zawodowego. Potrzeba powstania balneologicznego instytutu naukowego istniała od dawna. Już w XIX w. zrodziła się myśl powołania do życia takiej instytucji. Przybrała ona realny kształt dopiero w XX w., dzięki staraniom profesora Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego Ludomiła Korczyńskiego. Instytut Balneologiczny powstał w Krakowie w 1938 r., ale do 1939 r. nie wyszedł poza ramy organizacyjne. Po zaleczeniu ran wojny, w Krakowie nie znalazł się kontynuator dzieła tragicznie zmarłego prof. Korczyńskiego; gmach Instytutu Balneologicznego przejął Instytut Reumatologii i działalność balneologiczna w Krakowie zamarła. Dopiero na początku lat pięćdziesiątych Józef J ankowiak podjął starania o reaktywowanie działalności Instytutu, niestety bez rezultatu. Ponieważ w Poznaniu istniało zaplecze dla Instytutu Balneoklimatycznego w postaci Zakładu Fizykoterapii, zarysowała się możliwość powołania takiego Instytutu w Poznaniu. I w tym kierunku poszły starania Profesora. Pewnym utrudnieniem przy organizowaniu tej placówki był brak bazy uzdrowiskowej, lekarzy zaznajomionych z lecznictwem uzdrowiskowym, a przede wszystkim tradycji balneologicznej. Profesor wykazał jednak niezłomną wolę, oddanie sprawie oraz zrozumienie pilnych potrzeb ludzi chorych. Ponadto dużą rolę odgrywało jego przekonanie do naturalnych metod leczniczych. Najważniejszy jednak motyw tworzenia Instytutu stanowiła istniejąca potrzeba, a nawet konieczność, zbudowania podstaw naukowych dla lecznictwa uzdrowiskowego. Dotychczas bowiem istniały tylko indywidualne próby naukowego potwierdzenia metod lecznictwa uzdrowiskowego i mechanizmu działania tworzyw uzdrowiskowych. Nominacja Józefa Jankowiaka przez ministra zdrowia na dyrektora jedynego w kraju Instytutu Balneoklimatycznego (1951) zmobilizowała Profesora do wykonania tak trudnego d skomplikowanego zadania. Przygotował się do niego solidnie. U dał się najpierw w trzymiesięczną podróż studyjną do Czechosłowacji i na Węgry, w celu dokładnego zapoznania się ze strukturą organizacyjną tamtejszych instytutów oraz z ich metodami badawczymi. Oba te kraj e bowiem posiadały już duże doświadczenie w tym zakresie. Zdobyta wiedza przydała się przy opracowywaniu zrębów Instytutu Balneoklimatycznego. Przystępując do prac organizacyjnych, Profesor przejął kilku pracowników z Ubezpieczalni Społecznej. Szczupła kadra naukowa składała się na początku z dwu lekarzy: dra med. Stanisława Ceglińskiego - świetnego specjalisty z zakresu fizykoterapii, a przede wszystkim wodolecznictwa oraz dra med. Mariana Kalinowskiego - lekarza z kilkuletnią praktyką uzdrowiskową w Krynicy. Ta trójka ofiarnych ludzi stworzyła Instytut Balneoklimatyczny i położyła podwaliny pod jego przyszły rozwój. Nie był on dynamiczny, lecz placówka krok po kroku rozszerzała swą działalność, w miarę rosnących obowiązków. Stopniowo stawała się instytucją cenioną i znaną w kraju i za granicą, szczycącą się wieloma wybitnymi specjalistami. Gdy w 1975 r. odchodził Profesor na emeryturę, Instytut posiadał swe zakłady i pracownie oraz Oddział Kliniczny w Poznaniu, Ciechocinku i Warszawie, i trzy stacje klimatologiczne w uzdrowiskach. Instytut skupiał i skupia ludzi kilku specjalności: lekarzy (Oddział Kliniczny, Zakład Immunobiologii, Dział Nadzoru 7 Kronika ffi. Poznania 2/87 Specjalistycznego, Zakład Fizykoterapii), geografów (Zakład Klimatologii U zdrowiskowej), farmaceutów {Zakład Chemii Uzdrowiskowej i Zakład Immunobiologii), inżynierów (Zakład Balneotechniki w Warszawie z Pracownią w Ciechocinku), humanistów (historia balneologii polskiej) oraz rzecz jasna personel administracyjny. Ten konglomerat specjalistów za dyrekcji Profesora stanowił zgrany zespół. Ludzie ci przeważnie swe ostrogi specjalistyczne, stopnie i tytuły naukowe zdobywali właśnie w Instytucie. Profesor bowiem jako dyrektor odznaczał się nie tylko energią i pracowitością, ale także umiejętnością doboru kadry . Jeszcze pracują w Instytucie ludzie, których Profesor przyjmował do pracy jako świeżo upieczonych magistrów i początkujących lekarzy, a dziś zajmujący nie tylko kierownicze stanowiska, lecz posiadający tytuły naukowe i szczycący się uznaniem w kraju i za granicą. Instytut ma na swym koncie nie byle jakie osiągnięcia zarówno w zakresie naukowym, jak i dydaktycznym (szkolenie lekarzy uzdrowiskowych i dla przychodni fizykoterapii). Były one możliwe tylko przy harmonijnej współpracy całej kadry Instytutu. Zresztą sam Józef J ankowiak służył najlepszym przykładem. Otrzymawszy nominację na dyrektora Instytutu, miał tylko stopień doktora medycyny. W Instytucie uzyskał dalsze tytuły: docenta (1955), profesora nadzwyczajnego (1961) i profesora zwyczajnego (1970). Dorobek naukowy Profesora jest bogaty. Przez całe życie pracował intensywnie naukowo i w sumie ogłosił prawie czterysta prac. Jego artykuły i doniesienia naukowe zaczęły ukazywać się stosunkowo wcześnie, jeszcze przed wojną: Wskazania i przeciwwskazania w leczeniu promieniami nadfioletowymi (1932), O leczeniu jontoforezą (1933). Pierwsza praca o charakterze podręcznikowym ukazała się pod tytułem Zarys fizjoterapii (1934), a następne wydanie: Fizyko Z teki pośmiertnejterapia (1938). Kolejne wydania tego podręcznika ukazały się w latach 1946 i 1954, wzbogacone o wyniki pracy Profesora w latach okupacji hitlerowskiej. W dorobku Profesora ponad sto publikacja to dzieła poglądowe, omawiające działanie bodźców balneologicznych i fizykalnych opracowanych na podstawie badań prowadzonych w kraju i za granicą. N ajpoważniejsze jednak pozycje stanowią prace eksperymentalne, przygotowane przez samego Profesora lub we współpracy z innymi autorami. Przedstawiono w nich: 1. Zagadnienie mechanizmu działania różnych bodźców fizykalnych, zarówno w eksperymentach nad zwierzętami jak i w badaniach ludzi chorych; 2. Wpływ bodźców fizykalnych na reakcje histochemiczne skóry; 3. Wpływ kąpieli leczniczych na układ krążenia; 4. Mechanika terapii fizykalnej przewlekłych chorób gośćcowych; 5. Wpływ termicznych bodźców kąpielowych na gospodarkę wodną ustroju; 6. Zmiany histologiczne i histochemiczne w różnych narządach pod wpływem ultradźwięków *. Złotym Medalem wyróżniona została na VI Kongresie Medycyny Fizykalnej w Barcelonie (1972) praca Badania przebiegu gojenia się doświadczalnych zlamań kości dlugich u królików pod wplywem ultradźwięków. Dorobek Profesora został dostrzeżony i doceniony przez specjalistów z tej samej dziedziny za granicą. Zapraszano go do współpracy naukowej, pisał na zamówienie artykuły do czasopism a także rozdziały do podręczników z zakresu medycyny uzdrowiskowej i fizykalnej. Ogółem za granicą ukazało się osiemdziesiąt jeden prac Profesora, m. in.: Medical Hydrology (1962), Medical Climatology (1964). Oba te podręczniki wydane zostały przez Sidneya Lichta w New Haven (Stany Zjednoczone Ameryki Płn.). W ciągu całego życia wykazywał duże zainteresowanie historią ogólną i historią medycyny, a dziejami balneologii i lecznictwa uzdrowiskowego w szczególności. Zamiłowanie do historii było nie tylko zwykłym hobby, lecz i wyrazem głębokiego zrozumienia maksymy Gottfrieda W. Leibnitza: "Każdą rzeczywistość można zrozumieć najlepiej, gdy pozna się jej przyczyny tkwiące w przeszłości". Profesor opublikował dziewięćdziesiąt trzy prace historyczne, poświęcone przede wszystkim najnowszym dziejom balneologii polskiej. Pisał o zasługach lekarzy uzdrowiskowych, przeważnie Wielkopolan. Były to niewielkich rozmiarów doniesienia, noty bibliograficzne dokumentujące wkład pracy i wiedzę fachową poszczególnych zasłużonych osób. Publikując te materiały, uchronił Profesor od niepamięci wiele zasług i sporo dorobku naukowego pozostawionego w rękopisach. Ogłosił drukiem trzy prace par excellence historyczne: Józef Struś w czasopiśmie szwajcarskim (1953), Łaziebnictwo w Poznaniu w XVI i XVII w. w "Przeglądzie Zachodnim" (1954), O przeszlości Inowroclawia w "Roczniku Inowrocławskim" (1964). Obok działalności naukowej prowadził szeroką akcję popularyzatorską. Napisał wiele prac popularnonaukowych z zakresu balneologii i medycyny fizykalnej. Cieszyły się one dużą poczytnością i zainteresowaniem czytelników. Profesor z dużą pieczołowitością zbierał też portrety zasłużonych lekarzy-balneologów polskich i zagranicznych, zaprzyjaźnionych z Polską. Każdy z tych portretów opatrzony został notą biograficzną z wyszczególnieniem zasług. W jego rękach znalazł się także bogaty księgozbiór historyczny i zbiór rękopisów Jana Żniniewicza, przekazany Instytutowi przez rodzinę po śmierci tego zasłużonego lekarza. 1 G. S t r a b u r z y ń s ki, J. H a s i k: Profesor Jankowiak. "Kronika Wielkopolski" r. 1984, nr 4, s. 160. Ważne miejsce w jego działalności naukowej zajmowały prace redakcyjne Rozpoczął je w 1945 r., wchodząc w skład zespołu "Nowin Lekarskich", ukazujących się pod redakcją prof. dra Karola J onschera. Będąc dyrektorem Instytutu, powołał do życia kwartalnik poświęcony zagadnieniom medycyny uzdrowiskowej "Wiadomości Uzdrowiskowe". Ukazywał się on w latach 1956-1968 i został później wchłonięty przez "Balneologię Polską". "Wiadomości" wypełniały dotkliwą lukę i dawały możność publikowania prac przede wszystkim lekarzom uzdrowiskowym, którzy mieli utrudniony dostęp do innych czasopism lekarskich. Co cztery lata na łamach kwartalnika ukazywały się Pamiętniki zjazdów Balneologicznych, co stanowiło ważną dokumentację osiągnięć naukowych lekarzy uzdrowiskowych i pracowników Instytutu. Innym rodzajem działalności redakcyjnej było przygotowywanie podręczników lekarskich. W Polsce nigdy, do dzisiejszego dnia, nie powstała katedra balneologii na żadnej wyższej uczelni. Setki lekarzy pracujących w uzdrowiskach w czasie studiów nie zetknęły się z balneologią. Brak było przy tym podręczników. Podręczniki opublikowane przez Profesora rozeszły się momentalnie, co stanowiło dowód tego, jak bardzo były potrzebne. Po okrzepnięciu Instytutu i zdobyciu przez pracowników odpowiednich kwalifikacji, przystąpił Profesor do szerokiej akcji opracowywania i wydawania podręczników. I tak pod jego redakcją, nakładem Państwowych Zakładów Wydawnictw Lekarskich, ukazały się: Fizykoterapia ogólna i kliniczna (1968, 1972), Balneologia kliniczna (1962, 1971), Biometeorologia człowieka (1976), Masaż leczniczy (1974). N ależy jeszcze nadmienić, że wszystkie prace wychodzące z Instytutu były skruO 2 Izby Lekarskie zostały zlikwidowan w 1950 r. 1 mimo zabiegów podj ętych w latach osiemdziesiątych nie zostały reak 7* pulatnie przez Profesora czytane, a następnie konsultowane z autorami. W świadomości społecznej od XIX w. tkwiło przekonanie, że zawód lekarza związany jest nierozerwalnie z działalnością społeczną. Profesor podjął ten nurt polskiej tradycji. Jego niezwykła energia, pracowitość i żywotność wyładowywały się w szeroko zakrojonej działalności społecznej, prowadzonej do późnej starości. Już w młodości ujawniła się u Profesora żyłka społecznikowska. Jako student należał do założycieli Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej; przez dwie kadencje pełnił funkcję sekretarza. W tym samym czasie wchodził w skład Zarządu U niwersytetu Robotniczego w Poznaniu i prowadził tam bibliotekę. Po powrocie do Poznania po II wojnie światowej jako radny Wojewódzkiej Rady Narodowej przewodniczył jej Komisji Zdrowia, stał też na czele Społecznego Komitetu Czerwonego Krzyża. W sytuacji powojennego chaosu konieczne okazało się reaktywowanie Izby Lekarskiej. Profesor należał do propagatorów tej myśli; a następnie został organizatorem i pierwszym przewodniczącym tej Izby w Poznaniu. Podjęcie jeszcze jednej odpowiedzialnej funkcji społecznej przysporzyło Profesorowi wiele trudu, kłopotów a nawet przykrości. Wszystkie dokumenty i majątek przedwojennej Izby Lekarskiej przepadły w pożarze budynku. Pomimo jednak piętrzących się trudności przy pomocy starannie dobranych współpracowników (dr Tadeusz Frąckowiak, dr Bolesław Piechowski, dr Seweryn Chmielewski), zdołano reaktywować Izbę i w stosunkowo krótkim czasie zarejestrowano wszystkich lekarzy w województwie, zweryfikowano dyplomy lekarskie, wyeliminowano osoby nie posiadające uprawnień, a także zorganizowano pomoc materialną dla wdów i sierot po lekarzach 2 . Z teki pośmiertnej Uznano także za konieczne odrodzenie Związku Lekarzy. Już w kwietniu 1945 r. sekretarz Okręgowej Komisji Związków Zawodowych Franciszek Rybczyński wystąpił z inicjatywą reaktywowania tego Związku. W pierwszym zeszycie "Nowin Lekarskich" znajdujemy doniesienie, iż powstał Związek Zawodowy Lekarzy, którego prezesem został Józef J ankowiak 3. Związek ten wszedł następnie w skład Związku Zawodowego Pracowników Służby Zdrowia. Zostawszy organizatorem i pierwszym dyrektorem Instytutu, Profesor musiał ograniczyć swój udział w pracach społecznych. Jednakże nie potrafił wycofać się z nich zupełnie. I tak np. przez wiele lat był członkiem Rady N aukowej przy Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych w Warszawie, przewodniczącym Rady Społecznej Towarzystwa Wiedzy Powszechnej. Dynamiczna i wszechstronna praca społeczna Profesora świadczyła o jego niewyczerpanych siłach fizycznych i psychicznych, o zrozumieniu potrzeb narodu, o konieczności tego rodzaju działań. O uznaniu dla jego wiedzy, osiągnięć naukowych i społecznych świadczyło zapraszanie go do udziału w pracach towarzystw naukowych za granicą. I tak np. był członkiem International Rehabili tation Medicine Association, German Society of Balneology, Royal Society of Medicine, American Society of Rehabilitation, J apanese Association of Phy<