WŁAD YSŁA W ROGALA POZNAŃSKIE LATA MARIANA SPYCHALSKIEGO (na marginesie książki Początek walki. Fragmenty wspomnień) W wydanych w 1983 r. przez Wojskowy Instytut Historyczny im. Wandy Wasilewskiej wspomnieniach Mariana Spychalskiego, zatytułowanych Początek walki. Fragmenty wspomnień, pisze autor na s. 37 i 38 o swej pracy zawodowej i politycznej w Poznaniu. Zawarta w 49 wierszach relacja, nie ukazuje - rzecz oczywista - ogromu wysiłku autora, włożonego w działalność komunistyczną w naszym mieście w latach 1933-1935. Był to okres, gdy odsunięta od władzy endecja przystąpiła do decydującej rozgrywki z obozem Józefa Piłsudskiego. Wyciągnięto m. in. z zapomnienia odezwę wyborczą z 1922 r., w której jeden z przywódców tego ugrupowania, prezes Związku Ziemian Wielkopolskich Tadeusz Szułdrzyński pisał: "Najwyższy czas, byśmy przystąpili do uzdrowienia chorej Ojczyzny! Sytuacja jest groźna! Idźmy czym prędzej za gwiazdą przewodnią, jaką wskazuje logika życia i obowiązek społeczny, i niechaj nam przyświecają na tej drodze wiekopomne słowa przywódcy fascistów, Benito Mussoliniego: "Z państwem i za państwem zawsze, gdy będzie obrońcą i propagatorem tradycji narodowej, uczucia narodowego i woli narodowej, i będzie zdolne narzucić wszystkim swój autorytet. Przeciwko państwu, jeżeli wypuści władzę, do rąk tych, którzy rujnują przyszłość kraju" K Wtedy, tzn. w 1922 r., była to otwarta propaganda faszymu. Teraz wzorem mógł być nie tylko faszyzm włoski, ale i hitlerowski. Wielkopolska Narodowa Demokracja - stanowiąca ogólnokrajowy ośrodek ruchu endeckiego - żądała nowego ładu i porządku w państwie. Zdolny architekt Marian Spychalski, jak tysiące ludzi w Polsce sana l W. Rogala: Zycie i walka wsi wielkopolskiej w latach 1919-1925. Warszawa 1956, s. 108. Władysław Rogalacyjnej, był od dłuższego czasu bez pracy i mimo renomy w środowisku oraz poparcia wpływowych osobistości, nie mógł jej w Warszawie* uzyskać. Pomysł zatrudnienia w Poznaniu - jak podaje Władysław Czarnecki - narodził się podczas rozmowy towarzyskiej z Tadeuszem Tołwińskim, kierownikiem Katedry Budowy Miast na Politechnice Warszawskiej 2. Odbyła się ona w kwietniu 1932 r. w restauracji "Continental", podczas kolacji dla członków Sądu Konkursowego, który dokonał oceny prac nadeisałnych na ogólnopolski konkurs na plan rozbudowy miasta Poznania. Przed rozpoczęciem prac tegoż Sądu, Cyryl Rataj ski w powitalnym przemówieniu powiedział m. in.: "Dziś pragniemy być drugą po Warszawie stolicą Rzeczypospolitej Polskiej, pragniemy być daleko na zachód widocznym znakiem postępu cywilizacyjnego, kultury polskiej, myśli narodowej i rzetelnej pracy" 3. Kierownikiem rozbudowy miasta Poznania był wówczas inż. arch. Władysław Czarnecki - absolwent Politechniki Lwowskiej, osiadły w Poznaniu od 1926 f., a od 1931 r. pełniący funkcje naczelnika Wydziału Planowania Miasta i kierownika pracowni urbanistycznej, w której opracowywano ogólny plan zabudowy całego miasta, a później poszczególnych dzielnic. Władysław Czarnecki prosił Tadeusza Tołwińskiego o skierowanie do Poznania najzdolniejszych dyplomantów urbanistyki z Politechniki Warszawskiej, by przy ich pomocy - mimo trudnej sytuacji ekonomicznej miasta i pewnych oporów Ratajskiego - wprowadzić w życie odważną koncepcję, polegającą na stworzeniu takiego układu miasta, który charakteryzowałby się klinami zieleni (wraz ze sztucznymi jeziorami i zespołami urządzeń rekreacyjnych), łączącymi cały organizm miejski z jego zapleczem krajobrazowym. Układ ten, całkowicie zrealizowany dopiero po roku 1945, był - jak stwierdzili urbaniści - jednym z najoryginalniejszych na świecie przykładów rozwiązywania problemu masowego wypoczynku ludności dużego miasta. Tadeusz Tołwiński nie zawiódł nadziei Czarneckiego, bowiem (wprawdzie dopiero po roku) w lipcu 193/3 r. skierował do Poznania z odpowiednim listem Mariana Spychalskiego. On sam odnotował to wydarzenie krótko: "Pomogli mi w tym życzliwi przyjaciele"4. Miał tu chyba na myśli Tadeusza Tołwińskiego, Czesława Przybylskiego - profesorów Politechniki Warszawskiej oraz Władysława Czarneckiego. 2 W. C z a r fi e c ki: Rys historyczny Zrzeszenia Architektów Polskich w Poznaniu w okresie międzYwojennym. Stowarzyszenie Architektów RP w Poznaniu, Akta Władysława Czarneckiego. 3 Wypowiedź prezydenta Poznania Cyryla Ratajskiego przytoczona za Władysławem Czarneckim. * M. S p y c h a l s ki: Początek walki. Fragmenty wspomnień. Warszawa 1983, s. 38. Dom przy ul. Łąkowej 21. Fot. z 1986 r. Przez objęcie posady w Poznaniu, bezrobotny inżynier-architekt i komunista zabezpieczył się na pewien czas przed policją polityczną. Nie był tu też narażony na zbieranie opinii o jego działalności w poprzednim miejscu pracy i zamieszkania, gdyż odpowiedzialność za niego wzięli na siebie profesorowie Politechniki Warszawskiej, którzy przecież znali światopogląd Spychalskiego. Władysław Czarnecki natomiast pragnął mieć dobrego specjalistę i działalnością polityczną oraz przeszłością Spychalskiego nie interesował się. O swej wyjątkowj sytuacji pamiętał sam Spychalski, dlatego niezwykle starannie przygotowywał się do pracy na tym nowym stanowisku. Chciał wywiązać się z obowiązków zawodowych ku zadowoleniu pracodawcy. Po przybyciu do Poznania, Marian Spychalski zamieszkał jako sublokator w domu przy ul. Łąkowej 21. Mając wygodne mieszkanie, cały swój talent poświęcił urbanistyce. Trwałym śladem tych dni były projekty szczegółowe utworzenia sztucznego jeziora - nazwanego później "Rusałką*, wraz z zapleczem rekreacyjnym - i spółdzielczych domów mieszkalnych na Zawadach. Nie ma przesady w opinii Władysława Czarneckiego, który po latach pisał: "Marian Spychalski' - istotnie najzdolniej Władysław Rogala szy urbanista, [który] rzetelnie i pilnie pracował dla Poznania w mIeJskiej pracowni urbanistycznej" 5. Istotnie. Ale Spychalski nie tylko "rzetelnie i pilnie pracował dla Poznania", lecz także uważnie śledził poczynania w innych polskich ośrodkach miejskich. Gdy ogłoszono konkurs na projekt zabudowy Katowic, Marian Spychalski (przy współpracy Władysława Czarneckiego) przygotował odpowiedni projekt, który uzyskał II nagrodę. O sukcesie tym tak wspomina: "Był to mój duży sukces o przełomowym znaczeniu, który umocnił moją pozycję zawodową. Pozwoliło mi to z kolei na skuteczne opieranie się atakom moich politycznych nieprzyjaciół" 6. Nie zapominał bowiem o działalności partyjnej. Polecenia centralnych władz partyjnych kładły zaś nacisk na rozszerzenie wpływów komunistycznych wśród inteligencji poznańskiej, poddanej wyjątkowej presji ideologii N arodowej Demokracji, tak w życiu społeczno-zawodowym jak i na wyższych uczelniach - U niwersytecie Poznańskim I Wyższej Szkole Handlowej. Wydarzeniem w życiu Spychalskiego było zawarCIe w dniu 5 lutego 1935 r. związku małżeńskiego z absolwentką Wydziału Pedagogicznego Wolnej Wszechnicy Polskiej - Barbarą Skrzypczyk 7. Oboje byli członkami Komunistycznej Partii Polski i jako komuniści nie mogli zawrzeć związku małżeńskiego w Warszawie lub innym mieście byłej Kongresówki czy Galicji, gdyż w dzielnicach tych związek małżeński zawierało się jedynie w świątyni danego wyznania. Natomiast w Poznaniu podstawowym aktem prawnym związku małżeńskiego (co było pozostałością po prawodawstwie pruskim) był ślub cywilny, zawarty przed urzędnikiem stanu cywilnego. Tu o przynależność wyznaniową nie pytano, wystarczało zameldowanie w miejscu zamieszkania jednego z przyszłych współmałżonków. Lata pobytu Spychalskiego w Poznaniu przypadły na okres ostrych walk politycznych nie tylko między ugrupowaniami partyjnymi, lecz także wśród młodzieży akademickiej, podzielonej na trzy główne nurty: endecko-kato1icko-narodowy, sanacyjny I postępowo-rewolucyjny. Do pierwszego należały: Młodzież Wszechpolska, Obóz Narodowo-Radykalny, Wydział Młodych Stronnictwa Narodowego oraz Związek Młodych Narodowców. Do drugiego: Legion Młodych, Myśl Mocarstwowa i Akademicki;\. Związek Strzelecki. Nurt postępowo-rewolucyjny tworzyły: Komunistyczny Związek Młodzieży Polskiej, Związek Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej, Związek Polskiej Młodzieży Demokratycznej, Polska Aka »W. Czarnecki: Rys historyczny... · M. Spychalski: Początek walki..., s. 38 , Akta Urzędu Stanu Cywilnego w Poznaniu, nr 104/1935/1. demicka Młodzież Ludowa i Organizacja Młodzieżowa Towarzystwa Uniwersytetów Robotniczych. Komunistyczny Związek Młodzieży Polskiej w środowisku akademickim nie stanowił licznej organizacji. Można go było natomiast zaliczyć do organizacji kadrowych. Spośród działaczy wyróżniali się: Piotr Kędzierski, Zdzisław Kępiński, Władysław Matwin i Stanisław Poznański. Działalność swoją rozwijał w przemyślany sposób, a platformą oddziaływania były legalnie działające organizacje młodzieży akademickiej: Zwią- · zek Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej i rewolucyjny odłam Związku Polskiej Młodzieży Demokratycznej. Największe wpływy miał Związek Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej, który opowiadał się za dyktaturą proletariatu i rozdziałem kościoła od państwa. Lewe jego skrzydło, kierowane przez Feliksa Widy-Wirskiego, Jana Basińskiego i Jerzego Lawęckiego, współpracowało z Komunistycznym Związkiem Młodzieży Polskiej i Komunistyczną Partią Polski. Najmniejsze wpływy mieli młodzi komuniści z Uniwersytetu Poznańskiego wśród młodzieży zrzeszonej w Polskiej Akademickiej Młodzieży Ludowej. Jednak i w tej grupie znajdowały się jednostki posiadające poglądy komunistyczne. Duże wpływy mieli kazetempowcy w Stowarzyszeniu Wolnomyślicieli. Byli tam popierani przez profesorów: Henryka Ułaszyna, Stanisława N 0wakowskiego, Tadeusza Kurkiewicza i in. Wydarzeniem o dużym znaczeniu politycznym w Poznaniu było zainaugurowanie nowego wydawnictwa "Ze świata" - dwutygodnika poświęconego problematyce naukowej, literaturze i sprawom społecznym, organu Komunistycznej Partii Polski. Pierwszy numer został wydrukowany w Bydgoszczy pod koniec 1932 r. Redakcja (Janusz Kowalewski i Albert Damięcki-Morski) mieściła się bądź to w szpitalu ginekologicznym przy Wałach Wazów, gdzie odbywał specjalizację F. Widy- Wirski, , bądź w mieszkaniu Jerzego Lawęckiego przy ul. Swięcickiego 6, który brai udział w opracowywaniu materiałów redakcyjnych i makietowaniu pIsma. O współpracy z redakcją "Ze świata" Marian Spychalski tak pisze: "Polecono mi także współpracować przy organizowaniu kierowanego przez partię legalnego pisma ilustrowanego, dwutygodnika "Ze świata". Korzystałem tu z wydatnej pomocy Feliksa Widy- Wirskiego, członka lewego skrzydła Związku Polskiej Młodzieży Demokratycznej, będącego organizacją młodzieży akademickiej" 8. Feliks Widy-Wirski w swych rozważaniach na temat: CzY Poznań owych lat był czerwony? pisał: "postępujący stale proces rewolucjonizo 8 M. Spychalski, Początek walki ..., s. 37. Władysław Rogalawania się szerokich mas robotniczych znalazł w okresie lat 1933 - 1935 żywszy niż kiedykolwiek przedtem, oddźwięk wśród pracującej inteligencji. Wiązało się to z przybyciem na tereny poznańskie Mariana Spychalskiego - "Marka", do zadań którego należała m. in. odpowiedzialność za ten odcinek działalności KP P" 9. Dużą ruchliwość wykazywało środowisko inteligencji twórczej. Jako architekt, Spychalski znał specyfikę grup twórczych, bowiem w czasie studiów związany był z Akademią Sztuk Pięknych w Warszawie, gdzie uczęszczał na zajęcia prof. Stanisława Noakowskiego. Natomiast z grupą młodych postępowych literatów spotykał się na zebraniach "Życia", w redakcjach wydawnictw młodzieży akademickiej i drukarniach podczas druku różnego rodzaju ulotek, materiałów propagandowych itp. Pod wpływem Spychalskiego, nie tylko architekta, lecz i znawcy malarstwa, doszło do zorganizowania przez grupę młodych klubu literacko-kabaretowego "Pod Kaktusem". Gromadzili się tam literaci (Artur M. Swinarski), artyści-plastycy (Wacław Taranczewski) i niektórzy aktorzy poznańskich teatrów. Po latach Feliks Widy-Wirski stwierdził: "Klub ten był niejako wentylem, przez który płynął w zastygłe tradycjonalizmem życie kulturalne Poznania ożywiony prąd postępu" la. Odmienną metodę postępowania miał Marian Spychalski wobec inteligencji zawodowej, w szeregach której dojrzewała myśl o radykalizacji ideowej i społecznej. Przykładem tego było utworzenie pod koniec 1933 r. Koła Młodych Lekarzy - organizacji postępowej, niezależnej od prorządowego Związku Lekarzy RP. Aktyw Koła stanowili lekarze: Józef Jankowiak, Alfons Konopiński, Mieczysław Musielak, Jarosław Sluzar, Feliks Widy- Wirski i Stefan Wrzyszczyński. "Koło Młodych Lekarzy powstało poprzez stały kontakt jego działaczy z Marianem Spychalskim w sferze oddziaływania KP P. Praktycznie wyrażało vsię to m. in. w zakonspirowanym uczestnictwie członków koła w działalności Międzynarodowej Organizacji Pomocy Więźniom Politycznym, której jednym z ruchliwych aktywistów był Maksymilian Bartz" u. Członkowie Koła otaczali opieką lekarską nielegalnych działaczy rewolucyjnych, dostarczali leków, wystawiali świadectwa ułatwiające przedterminowe zwolnienie lub przeniesienie więźnia do innego szpitala więziennego, jak też udzielali aktywowi Komunistycznej Partii Polski zwolnień lekarskich w przypadkach podyktowanych polityczno-organizacyjnym interesem partii, itp. Prócz tego członkowie Koła prowadzili akcję odczytową, popularyzując powszechną, społeczną służbę zdrowia oraz 9 F. W i d Y - W i r s ki: CzY Poznań owych lat był czerwony? "Tygodnik Zachodni".' r. 1957, nr 24 i 25. 10 Oświadczenie Feliksa Widy - Wirskiego w rozmowie ze mną. 11 F. W i d y - W i r s ki: CzY Poznańzwalczali organizację leczenia opartego na indywidualnym, prywatnym stosunku lekarza do chorego. W szerzeniu ideologii rewolucyjnej w innych instytucjach, np. urzędach pocztowych i bankach lub urzędach skarbowych, dużą pomoc okazywał Spychalskiemu kolega szkolny z gimnazjum łódzkiego - Marian Głowacki, absolwent Uniwersytetu Poznańskiego. O działalności komunistycznej wśród inteligencji w Dyrekcji Poczt i Telegrafów i podległych jej placówkach niewiele wiemy. Podobnie ma się sprawa z działalnością rewolucyjną wśród skarbowców, finansowców i bankowców. Natomiast znana jest działalność Spychalskiego z ramienia Wydziału Kolejowego Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Polski na Poznań. Jako instruktor Komitetu Centralnego, podlegał bezpośrednio kierownikowi Wydziału tego Komitetu do spraw kolejowych Zygmuntowi Balickiemu. O specyfice działalności partyjnej w Polskich Kolejach Państwowych Marian Spychalski pisze następująco: "Z ramienia Komitetu Centralnego obsługiwało kolej kilku okręgowców, których nazwiska zatarły mi się już w pamięci. Obsługiwali oni także określony dział pracy wśród kolejarzy. Jestem pewny, że była wśród nich Jadwiga Lewecka - "Jadźka", Małgorzata Fornalska - "Jasia" i "Kozłowski" 12. Działalność polityczną wśród kolejarzy poznańskich zapoczątkował Marian Spychalski od zorganizowania komórki Komunistycznej Partii Polski w Warsztatach Kolejowych i Związku Zawodowym Kolejarzy. Realizacja tego zadania miała umocnić wpływy partii we władzach okręgowych Związku. Z tego względu utrzymywał częste kontakty z sekretarzem komórki - Szczepanem Maćkowiakiem oraz Stanisławem Zywertem, Jakubem Przybylskim i innymi. Mądrze prowadzona działalność partyjna przyniosła pożądane rezultaty. Po wyborach do władz okręgowych Związku w 1934 r., w zarządzie większość stanowić zaczęli członkowie Komunistycznej Partii Polski, a Jakub Przybylski wszedł w skład Wydziału Zawodowego Komitetu Okręgowego Komunistycznej Partii Polski Poznań-Pomorze (1934). Oddziaływanie ideologiczne na pracowników kolejowych Marian Spychalski zapoczątkował dobrą propagandą, do której zaliczyć można wydawanie własnych materiałów ideologicznych. W tym celu zorganizował odpowiednią "bazę poligraficzną". Nie nastręczało mu to zbytnich trudności, bowiem jako student pisał różnego rodzaju materiały propagandowe, sam je drukował i rozpowszechniał wśród młodzieży akademic 12 Działalność Mariana Spychalskiego nie obejmowała całego obszaru' życia kolejowego. Józef Małecki "Sęk", były okręgowiec Komunistycznej Partii Polski na Poznań - Pomorze (1935), stwierdzał w rozmowach ze mną, że wiedział o działalności Spychalskiego wśród kolejarzy, lecz równocześnie był uprzedzony przez Marcelego N owotkę, by nie nawiązywał z nim kontaktu oraz nie interesował się pracą partyjną w Warsztatach Kolejowych. Władysław Rogalakiej Warszawy. Sam redagował też i odbijał różnego rodzaju ulotki na skonstruowanym przez siebie powielaczu. Woskówki nabywał w sklepach papierniczych bez przeszkód - papier sprzedawano każdemu, kto okazał chęć nabycia, a maszyna do pisania znajdowała się w pracowni urbanistycznej. Często ukazywały się nowe ulotki, które docierały do rąk pracowników ruchu na dworcu kolejowym Poznań Główny. Florian Miedziński napisał, że "komórka (kolejowa była ruchliwa, organizując m. in. wydawanie własnych ulotek, odbijanych na powielaczu" 13. W pierwszym dniu maja 1935 r. aresztowana została Zofia Jacak ("Jasia"), sekretarz rolny Okręgowego Komitetu Komunistycznej Partii Polski Poznań-Pomorze, a w dniu 7 maja - Sekretarz Okręgowego Komitetu "Jędrek". Wcześniej skazany został za działalność komunistyczną Władysław Matwin. Wywarło to przygnębiający wpływ na Spychalskiego. Podczas jednej z moich rozmów z Władysławem Czarneckim, profesor powiedział, że: "Spychalski od pierwszej połowy maja 1935 r. aż do opuszczenia Poznania, mimo zapału do pracy w realizacji rozpoczętego tematu, sumienności i dokładności wykonywania, okazywał duże podniecenie nerwowe. Zapytany o przyczynę, odpowiedział (w sposób nie budzący żadnej wątpliwości), iż wynika to z przepracowania i pewnych kłopotów rodzinnych związanych z samopoczuciem żony, którą bardzo kocha. Doradzałem - mówił Czarnecki - aby najbliższy urlop spędzili w jakimś zaciszu nadmorskim lub nad jeziorem w Kaszubskiej Szwajcarii. N a pewno wpłynie to bardzo na samopoczucie własne i żony. Nie spodziewałem się, że u podłoża, znalazły się tu czynniki mające zadecydować o dalszych losach tego małżeństwa. Pani Spychalska robiła wszystko, co było w jej mocy, by mąż jak najszybciej znalazł się w stolicy. Pozostający w Warszawie towarzysze i bezpartyjni przyjaciele domagali się jego powrotu. On obawiał się, że nie otrzyma tam pracy. "Przekazując mi tego rodzaju rozterkę duchową prosił w imię naszej przyjaźni, o nieutrudnianie mu opuszczenia naszej pracowni urbanistycznej, gdy nadarzy się dla niego ]taka sprzyjająca okazja. Cóż było robić? Wyraziłem zgodę. Dopiero po wojnie dowiedziałem się całkowitej prawdy o działalności tak szanowanego przez nas inżyniera-architekta w Poznaniu. Mówił mi o tym on sam. Wtedy przyszły mi na pamięć te momenty z okresu naszej współpracy, gdy dość często odwiedzał mój gabinet komisarz policji państwowej, interesując się osobą Spychalskiego. Dopytywał się o szczegóły z jego życia prywatnego i - pod koniec 1934 roku - domagał się odpowiedzi na pytanie: »Czy wiem, że p. Spychalski brał 13 F. M i e d z i ń s ki: Poznań w okresie burżuazyjnego państwa polskiego 1918-1939. W: Dziesięć wieków Poznania. Poznań-Warszawa 1956 s. 273. Uroczystość "wręczenia Władysławowi Czarneckiemu Honorowej N agrody Stowarzyszenia Architektów Polskich za wybi tne zasługi idla rozwoju współczesnej architektury i urbanistyki polskiej. Medal do N agrody wręcza przewodniiczący Rady Państwa Marian Spychalski. Obok, akt nadania odczytuje sekretarz Zarządu Głównego Zygmuirtt Skrzydlewski (20 VII 1970)ostatnio udział w tajnym zebraniu robotników kolejowych, które odbyło się w domkach biedoty miejskiej na Górczynie?« , "Odpowiedziałem, że ta sprawa absolutnie mnie nie interesuje. Spychalskim interesuję się jako architektem. Pod tym względem nie mam mu nic do zarzucenia, bo jest to zdolny, sumienny i wzorowy architekt. Mam tylko wyrzuty sumienia, gdyż jego uposażenie jest bardzo niskie, równające się wynagrodzeniu technika odbywającego staż planisty, a nie inżyniera-architekta. "Na niskie uposażenie Spychalski nigdy się nie uskarżał. Pracował bardzo sumiennie, wykonując swoje obowiązki z największą dokładnością i starannością. Natomiast cieszył się z każdego sukcesu, zwłaszcza wtedy, gdy otrzymaliśmy II Nagrodę miasta Katowic za nasz projekt przyszłej rozbudowy tej przemysłowej aglomeracji". "Po tym oświadczeniu, zaprzestała nachodzenia mego gabinetu państwowa policja. Dopiero wtedy zrozumiałem odbijające się na twarzy podenerwowanie i czasami przygnębienie, gdy przypomniałem sobie pierwszą połowę 1935 r., która w Poznaniu znaczyła się licznymi aresztowaniami ludzi podejrzanych o komunizm i otrzymywanymi przez nich wysokimi wyrokami skazującymi na pobyt w więzieniach oraz utratę praw obywatelskich na określoną liczbę lat." 14 Wracając w 1939 r. z podróży do Szwecji i Danii, na Dworcu Głównym w Poznaniu Spychalski zupełnie przypadkowo spotkał Stanisława Relacja Władysława Czarneckiego. Władysław Rogala Zywerta, który poinformował go o tym co zaobserwowali kolejarze prowadzący pociągi na pograniczu polsko-niemieckim, od Zbąszynia aż do Westerplatte. Była to ostatnia rozmowa kolejowego instruktora Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Polski ze swym współtowarzyszem walki w poznańskim środowisku kolejarskim 15. Napaść hitlerowska na Polskę i aneksja Wielkopolski do Rzeszy Niemieckiej przerwały kontakty Spychalskiego z Poznaniem. Nie stracił on jednak kontaktów z poznaniakami, którzy znaleźli się w okupowanej Warszawie. Do tej grupy należeli m. in. Franciszek Bartoszek ("Jacek") i Józef Małecki ("Sęk"). "Gdy była wolna chwila - opowiadał Józef Małecki - a byłem razem z «Markiem», wtedy najczęściej wracał do tych dni, kiedy ja oczekiwałem w więzieniu poznańskim na rozprawę, a on prowadził pracę partyjną wśród kolejarzy" 16. Po odzyskaniu niepodległości, Marian Spychalski - już jako minister budownictwa - nawiązał kontakt z inżynierem-architektem Władysławem Czarneckim. "Jakaż była moja radość - opowiadał Władysław Czarnecki - gdy gen. Spychalski interesował się sprawą realizacji naszych przedwojennych planów wykończeniowych ośrodka rekreacyjnego nad Rusałką, Jeziorem Maltańskim i odbudową starówki poznańskiej" 17. Marian Spychalski, mimo nawału zajęć, nie stracił kontaktu z poznańską klasą robotniczą, masami chłopskimi oraz inteligencją pracującą Wielkopolski. Wypełnianie obowiązków żołnierskich nie zwalniało go od czynnego udziału w życiu partyjnym kraju. W wyborach do Sejmu II kadencji (1957) wybrany został na posła Ziemi Wielkopolskiej i był nim do końca V kadencji (1972). Rolnicy wielkopolscy bardzo cenili posła w mundurze marszałkowskim. Jednym z dowodów tego było nadanie mu w dniu 10 lipca 1966 r., na nadzwyczajnym walnym zebraniu Kółka Rolniczego w Kaźmierzu koło Szamotuł, tytułu Honorowego Członka Kółka. 15 O rozmowie tej opowiadał mi w latach pięćdziesiątych Stanisław Zywert. 19 Relacja Józefa Małeckiego. 17 Relacja Władysława Czarneckiego. NAGRODY MIASTA POZNANIA W DZIEDZINIE KULTURY I SZTUKI ZA ROK 1985 (dokończenie) ALOJZY ANDRZEJ ŁUCZAK AlojzY Andrzej Łuczak, założYciel i animator "Pro Sinfoniki" - młodzieżowego ruchu miłośników mUzYki w Poznaniu. To nowatorskie przedsięwzięcie, ujmujące nie tylko sprawę wychowania mUzYcznego dzieci i młodzieżY, ale całego wychowania społecznego i obywatelskiego, jest oryginalnym modelem upowszechniania kultury. W ciągu minionych siedemnastu lat "Pro Sinfonika" wychowała 'muzYcznie ponad sto dziesięć tysięcy swych członków Z Poznania i Wielkopolski. Twórca "Pro Sinfoniki" i skuteczny kontynuator jej idei opisał swoje sprawdzone wizje bogatego postrzegania świata poprzez rozbudzanie kultury mUzYcznej u dzieci i młodzieżY w kilku książkach. Programowa książka o "Pro Sinjonice" nosi tytuł "Pro Sinfonika - sztuka żYcia wśród ludzi". Obszerny biogram Alojzego Andrzeja Łuczaka zamieściliśmy w zeszycie "Kroniki" r. 1%5, m 2, s. 85 i nast. Laureaci Nagród RED. TADEUSZ ŚWITAŁA Red. Tadeusz Świtała obchodził jubileusz dwudziestopiąciolecia nieprzerwanej pracy na stanowisku sekretarza redakcji "Kroniki Miasta Poznania ". Spełniając tą funkcją, położYł znaczne zasługi w dokumentowaniu osiągniąć i rozwoju poznańskiego świata artystycznego oraz instytucji upowszechniających kulturą. PrzYczYnił sią do tego, że "Kronika Miasta Poznania" stała sią ważnym źródłem wiedzY i informacji dokumentalnej o wielu dziedzinach żYcia Poznania. Jest także redaktorem dwóch tomów pamiątników i wspomnień Z okresu odbudowy żYcia gospodarczego i kulturalnego w latach 1945 - 1948, a ostatnio dokumentalnej książki o wydarzeniach w Poznaniu od 12 stycznia do 31 grudnia 1945 r. Urodził się dnia 24 stycznia 1922 r. w Nowym Tomyślu, w rodzinie Feliksa Świtały i jego żony Antoniny z Wolnych. Ojciec - chłopski syn spod Opalenicy - zdezerterował z armii pruskiej, t>y wziąć udział w Powstaniu Wielkopolskim 1918/1919. Później - jako podoficer armii powstańczej - otrzymał posadę woźnego w Starostwie Powiatowym w Nowym Tomyślu, a po kursie w Ostrowie Wlkp. - był trychinoskopistą czyli oglądaczem mięsa. Zmarł w 1939 r. wskutek chorób, jakich nabawił się na frontach I wojny światowej. Zawód ojca wiązał się ze służbowymi przeniesieniami. Wskutek tego, rodzina Switalów przeprowaazała się w ciągu dziesięciu lat międzywojennych: z Nowego Tomyśla do Zbąszynia, ze Zbąszynia do N owego Tomyśla, stamtąd do Bukowca, a z Bukowca do Grodziska Wlkp. W rezultacie tych wędrówek, Tadeusz rozpoczął naukę w siedmioklasowej szkole powszechnej w Zbąszyniu, kontynuował ją w podobnej szkole w N owym Tomyślu, a ukończył trzyklasową szkołę w Bukowcu. Jego o półtora roku młodszy brat natomiast ukończył siedmiok 7 asową szkołę w Grodzisku Wlkp. Aby wyrównać wykształcenie podstawowe, Tadeusz zapisał się w 1938 r. do Szkoły Dokształcającej Zawodowej w Grodzisku Wlkp., której jednak nie ukończył z powodu wybuchu wojny (1939). Zaliczył jednakże w ciągu jednego roku szkolnego dwie klasy. Kierownik Szkoły pokładał w nim duże nadzieje i zapisał go na kursy maturalne w Poznaniu. Jeszcze przed śmiercią ojca, rozpoczął pracę zarobkową jako biuralista w kancelarii notariusza Olgierda Niebieszczańskiego. Praca w tym biurze nie rokowała żadnych perspektyw; pasją Tadeusza stało się więc harcerstwo, z którym związał się już w Nowym Tomyślu. Prowadził zastęp w Bukowcu należący do drużyny w Porażynie, której opiekunką była generałowa Jadwiga Sosnkowska. W Grodzisku Wlkp. w Drużynie im. Tadeusza Kościuszki był sekretarzem, kronikarzem i zastępowym. Drużyna specjalizowała się w łączności polowej, co wzięło pod uwagę kierownictwo Poznańskiej Zbiornicy Dozorowania Lotniczego. W sierpniu 1939 r. jego zastęp "Lisów" został przeszkolony w służbie obserwacyjno-meldunkowej, obsłudze łącznic i posługiwaniu się szyframi. W przededniu napaSCl na Polskę, zastęp skoszarowany został w maj ątku Piaskowo, skąd Tadeusz nadawał w dniu 1 września 1939 r Jtelegramy o nadlatujących w kierunku Poznania eskadrach bombowców hitlerowskich "Heinkei 111" . W godzinach popołudniowych pewnego -dnia zakwaterowała w Piaskach 71. Kompania rozpoznawcza czołgów, pod dowództwem por. Stanisława Skibniewskiego. Kiedy jednostka wycofywała się, obsługa punktu obiserwacyjno-meldunkowego stanęła do raportu i jej członkowie zostali wcieleni do niej jako synowie pułku. Tadeusz, mimo swych siedemnastu dopiero lat, chciał bronić Ojczyzny. Przez Poznań-Wrześnię-Kutno dotarł na pole słynnej bitwy nad Bzurą. Wyniósł z niej zranione lewe ramię i gorycz klęski, którą rozpamiętywał w przejściowym obozie jenieckim w pobliżu Końskiego. Zanosiło się na niewolę w głębi hitlerowskich Niemiec, pod koniec października 1939 r. udało mu się jednak zbiec z punktu rozdzielczego w koszarach przy ul. Grunwaldzkiej w Poznaniu i powrócił do domu. W Grodzisku Wlkp. zaczęły się już aresztowania działaczy społecznych i politycznych. Matka, pełna obawo dalsze losy syna, ipodszepnęła mu, aby czym prędzej wyjechał na roboty do Niemiec, co hitlerowski U rząd Zatrudnienia "załatwił" w ciągu dwóch dni. Wywieziony w okolice Świebodzina, spędził tam na robotach rolnych okres od 1 listopada 1939 r. do połowy stycznia 1945 r. Po powrocie do domu, za I Kronika... 4/8*stał w nim tylko schorowaną matkę. Brat nie wrócił jeszcze z robót przymusowych w okolicach Skwierzyny, a siostra - robót fortyfikacyjnych w okolicach Międzyrzecza. Kiedy pod koniec lutego 1945 r. wszyscy znaleźli się w domu matki, niedługo cieszyli się rodzinnym ciepłem. Tadeusz wstąpił do szeregów grodziskiej milicji i pełnił jakiś czas służbę wartowniczą, a kiedy nie powiodła się próba zaciągnięcia się do Wojska Polskiego (z powodu braku... umundurowania), rzucił się w wir pracy organizacyjnej w Związku Walki Młodych. Była to pierwsza organizacja młodzieży grodziskiej w 1945 r., powstała z inspiracji Komitetu Miejskiego Polskiej Partii Robotniczej. Na zebraniu organizacyjnym Koła, wybrano go na przewodniczącego zarządu. Powstały sekcje teatru amatorskiego i sportowa. Dziewczęta z organizacji opiekowały się rannymi żołnierzami radzieckimi w szpitalu grodziskim, urządzano wieczory świetlicowe, a programy artystyczne przenoszono do lazaretów wojskowych. N ajwiększe osiągnięcia zanotowała sekcja sceniczna, która - pod reżyserską opieką Macieja Piątka - przygotowała amatorskie przedstawienie teatralne powtarzane kilka razy. Sportowcy, po utworzeniu drużyny piłkarskiej, reprezentowali. barwy Grodziska Wlkp. w spotkaniach towarzyskich z reprezentacjami Nowego Tomyśla, Opalenicy, Buku i Stęszewa. U dał się także festyn pierwszomajowy · - święto w Grodzisku nieznane - a zwarty oddział zetwuemowców w białych koszulach z czerwonymi krawatami witano oklaskami. Koło prowadziło także akcję werbunkową osadników na Ziemiach Zachodnich. Pod koniec czerwca 1945 r. Tadeusz sam stanął na czele jednej z grup osadniczych, udających się do Zielonej Góry. Znalazł tam dach nad głową i pracę w Komendzie Powiatowej Milicji Obywatelskiej. Spotkał także dawnych instruktorów harcerskich z Grodziska Wlkp., z którymi utworzył w swoim Laureaci Nagródmieszkaniu przy ul. Gęsiej 1 Komendę Hufca Związku Harcerstwa Polskiego. Pracując w latach 1948 -1949 w Zaodrzańskiej Fabryce Mostów i Wagonów . "Wagmo" (dzisiejszy "Zastał") jako referent zaopatrzenia, dzielił czas między społeczną pracę w harcerstwie i sekcjach kulturalnych przy świetlicy fabrycznej oraz działalność korespondencką dla "Gazety Zachodniej" w Bydgo szczy. Jego korespondencje i notatki zwróciły uwagę redaktora naczelnego Jana N owick.ego. Przy okazji wycieczki korespondentów krajowych i zagranicznych akredytowanych w Polsce m. in. do Zakładów "W agmo" , red. Zinaida Myszcynowa z "Gazety Zachodniej" przeprowadziła z nim rozmowę, w efekcie której zgodził się zostać stałym współpracownikiem "Gazety" z dniem 1 października 1948 r. Tadeusz Świtała kierował oddziałem "Gazety Zachodniej" - "Gazetą Lubuską" w latach 1948 - 1950. Wokół redakcji, mieszczącej się przy ul. Żeromskiego, skupił kilkudziesięcioosobowe grono korespondentów robobnkzo-chłopskich z Zielonej Góry i Nadodrza. Sposób organizacji tej grupy i stosowane przez niego formy współpracy ułożyły się w pewien model, który zainteresował Wydział Prasy i Radia Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Doświadczenia zebrane przez Switałę w Zielonej Górze, były szczegółowo analizowane przez instruktora Komitetu Centralnego Stefanię Stanisławską. Także ambicje redaktora naczelnego "Gazety Poznańskiej" Stanisława Januszewskiego zmierzały do tego, aby w całej Wielkopolsce ruch korespondentów rozwijał się podobnie jak w Zielonej Górze. W tym celu Tadeusz został służbowo przeniesiony do Poznania, gdzie objął z dniem 1 lutego 1950 r. stanowisko zastępcy kierownika działu korespondentów robotniczo-chłopskich w "Gazecie Poznańskiej". W Poznaniu rychło okazało się, że jego predyspozycje przerastają to stanowisko. Z dniem 1 września 195,0 r. mianowany zestal na sekretarza redakcji i pełnił tę funkcję do momentu rozpoczęcia studiów w Ośrodku Szkolenia Dziennikarzy w Warszawie (1 IX 1951). Ukończył je z wyróżnieniem i wraz z grupą kolegów skierowany został do nowo powstającej "Gazety Zielonogórskiej" w Zielonej Górze (1 IX 1952), gdzie pełnił przez wiele lat funkcje sekretarza redakcji. Mimo źle układającej się współpracy z redaktorem naczelnym, Tadeusz może dziś zaliczać okres zielonogórski (1952-1958) do twórczych i owocnych. Dojrzał wówczas ideologicznie, wzbogacił wachlarz zainteresowań, szkicował felietony i większe formy reportażowe, znajdował się w centrum działalności społecznej i kulturalnej. Z jego inicjatywy powstał w Zielonej Górze oddział Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich; był przewodniczącym i członkiem zarządu Lubuskiego Towarzystwa Kulturalnego oraz Komitetu Winobraniowego. Z jego inicjatywy wydano drukiem pierwszy w powojennych dziejach Ziemi Lubuskiej Zielonogórski Informator Gospodarczo- Turystyczny (1957), był współautorem scenariusza korowodu historycznego w dniu winobrania. Wydarzenia roku 1956 były impulsem do wielu zmian, w redakcji "Gazety Zielonogórskiej" . Nowy redaktor naczelny Janusz Bazylko wyzwolił w zespole dziennikarskim wiele inicjatywy. N a parterze budynku redakcyjnego przy Al. Niepodległości powstał Klub Związków Twórczych, który stał się wkrótce centralnym ośrodkiem kulturalnym Zielonej Góry. Tadeusz Świtała przewodniczył Radzie Klubu, a opuszczając to miasto przekazał zarząd w ręce Wiesława Nożyńskiego. Powodem wyjazdu z Zielonej Góry był zamiar studiowania germanistyki na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. Biuro Prasy Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej przeniosło go do 'Poznania na stanowisko kierownika oddziału Polskiej Agencji Prasowej, (które objął z dniem 1 września 1958 r. N a stanowisku tym pracował dokładnie piętnaście lat (do dnia 31 VIII 1973 r.). Następnie przeszedł do pracy w nowo powstałym tygodniku "Tydzień", gdzie pełnił początkowo funkcję kierowanika działu publicystycznego, a następnie (aż do rozwiązania redakcji w 1982 r.) - sekretarza redakcji. Tadeusz Świtała stosunkowo szybko opanował dziennikarstwo agencyjne i doskonale godził obowiązki służbowe ze studiami zaocznymi w Wyższej Szkole Nauk Społecznych (1960 - 1964). Jedno co go zasępiało - to specyfika dziennikarstwa anonimowego, bez względu na rangę informacji i jej publicystyczną wartość. Praca taka i jej skutki groziły odejściem od pisarstwa ambitniejszego. Broniąc się przed taką ewentualnością, chwytał się też różnych innych zajęć dziennikarskich. W pierwszych dniach lutego 1959 r. otrzymał od kierownika Wydziału Kultury Miejskiej Rady Narodowej w Poznaniu Adeli Sitkowskiej propozycję objęcia furkcji redaktora technicznego "Kroniki Miasta Poznania". Natomiast Frar Ciszek Frąckowiak, przewodniczący Prezydium Rady, z dniem 1 lutego 1959 r. powierzył mu stanowisko sekretarza redakcji tego naistarszego w Polsce kwartalnika miejskiego. Przejął tę funkcję z rąk mediewisty, dra Antoniego Gąsiorowskiego. Redaktor naczelny, prof. dr Janusz Ziółkowski, przebywał w tym czasie za granicą. "Kronika" była od samego początku periodykiem strukturalnie podporządkowanym wybitnym indywidualnościom, takim np. jak Zygmunt Zaleski. Wycisnął on swoje piętno na "Kronice" lat 1923 - 1939. Stanisław Strugarek reaktywując kwartalnik (1945) nadał mu charakter infantylny; Marian Mika narzucił model czasopisma naukowego ignorującego burzliwe wydarzenia w ży 9< ciu miasta (1945 - 1956); Janusz Ziółkowski usiłował z "Kroniki" uczynić niezależny kwartalnik publicystyczny w europejskim stylu. Nowy sekretarz redakcji wcześnie zorientował się, iż periodyk przeżywa kryzys strukturalny i wydawniczy. W portfelu redakcyjnym nie było żadnych zapasów, nie było nawet koncepcji następnego (tzn. 1/59) zeszytu, nie było także drukarni, która chciałaby "Kronikę" drukować. Koncepcja najbliższego numeru nasunęła się po sesji "Uniwersytet - Miastu", a zeszyt 1/59 w nowej szacie graficznej Zbigniewa Kai i Marii Dolnej wydrukowany został w... Szamotułach. Potem już poszło. Spokoju nie dawała jedynie definicja pisma. Dziś po latach wytrwałej pracy i akceptacji przez Komitet Redakcyjny, brzmi ona: " Kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania". Broniąc owej definicji, Tadeusz Świtała za współczesny Poznań uważa okres zapamiętany przez poznaniaków (od Powstania Wielkopolskiego 1918/1919). Trudniejsze było przeprowadzenie zmian strukturalnych w samej redakcji "Kroniki". Długo dojrzewał pogląd, że funkcję sekretarza redakcji (faktycznie redaktora kwartalnika) należy sprowadzić do działalności urzędniczej, zaś do prowadzen'a pisma powołać redaktora. Jubileusz sześćdziesięciolecia kwartalnika sprzyjał zmianom. Z dniem 1 stycznia 1984 r. Tadeusz Świtała mianowany został redaktorem "Kroniki", a funkcja sekretarza redakcji zniknęła z redakcyjnej stopki. Od samego początku (1959) pisanie na łamach "Kroniki" stało się podstawą jego warsztatu twórczego. W niej rozwijał rowy typ sprawozdań z niektórych imprez poznańskich, polegający na pełnej dokumentacji; doprowadził do powstania Kroniki wydarzeń w pełnych wymiarach i z ilustracjami; ustanowił cykle publicystyczne wszechstronnie oświetlające miejskie probleniy komunalne; zapoczątkował cykl biografii wiel Laureaci Nagródkich rodów poznańskich, nazwany umownie Mottyniana; wyeksponował na należne miejsce działalność Miejskiej Rady Narodowej. Redagowanie "Kroniki" zbliżyło go do problemów miasta i jego przeszłości. Rychło zorientował się, że wiele podstawowych dziedzin życia miasta wymaga gruntownego opracowania. Niektóre z nich nie mieściły się na łamach kwartalnika,